Po dekadzie działania blog "Jak oszczędzać pieniądze" zakończył swoją działalność. Jedyną stale aktualizowaną sekcją bloga jest RANKING kont i lokat. Zapraszam też do lektury ponad 500 archiwalnych artykułów (ponadczasowych)! 👊

Opowieść o prawdziwej sile blogów, czyli historia Pawła

przez Michał Szafrański dodano 31 października 2013 · 64 komentarze

Opowieść o sile bloga

Dzisiejszy wpis jest wyjątkowy. To magiczny przykład wpływu, jaki mamy na inne osoby. Piętna, jakie odciskamy. Ten wpis dedykuję Wam – Czytelnikom mojego bloga. Dziękuję za to, że jesteście. 

Dzisiaj jest Światowy Dzień Oszczędzania i wiem, że wszystkie media będą trąbić na ten temat. Na temat, który dla mnie i dla wielu z Was jest po prostu codziennością. Robię woltę. Nie będę dzisiaj pisał o oszczędzaniu! Napiszę o czymś dużo ważniejszym. O takiej prozaicznej rzeczy, jak rozdawanie dobra. O poprawianiu tego świata metodą zaczynania od siebie samego. I nie oczekiwaniu niczego w zamian. I nagrodzie, która może i wcale nie musi, ale może Cię czekać, gdy konsekwentnie robisz to w co wierzysz.

Są takie chwile w życiu, kiedy coś ściska za gardło i ciśnie do oczu łzy. I to się nie dzieje w chwili gniewu czy smutku. Mnie najmocniej ściska w chwili wzruszenia. W takiej magicznej chwili, w której wracają moje wspomnienia i mieszają się z tu i teraz. I przypomina mi się ból, radość, wątpliwości i pewność, oraz nadzieja. Nadzieja na to, że ktoś, gdzieś, kiedyś nada głębszy sens temu co robię. Że dopisze dalszy ciąg do historii, która u mnie wycisnęła już trochę łez. Że udowodni mi też, że warto robić to co robię tu – na tym blogu.

Ja dzisiaj czuję się spełniony. Z mojego misternie układanego puzzle życia, zaczyna się wyłaniać całkiem nowy obraz. To już nie są pojedyncze łączące się elementy. Zaczyna być widać pewien obraz. I cholernie mi się on podoba.

O blogach, blogowaniu, blogerach i blogosferze mówi się coraz więcej. Często mówi się też źle. Że gwiazdorzą, mają wybujałe ego itd. Niech i tak będzie. Sam się często zastanawiam, czy przypadkiem nie jestem innym mną tu na blogu. Wczoraj przeczytałem prześwietny tekst Michała Góreckiego “5 blogerskich pułapek”. Jakby mi z głowy wyjął niektóre z przemyśleń.

Ale dzisiaj chcę Wam pokazać pozytywny przykład, jak – dzięki blogom – jeden człowiek może wpływać na innego człowieka. Wielu innych ludzi! I to moim zdaniem stanowi o prawdziwej sile blogów i sensie ich istnienia. Przynajmniej ja tak to widzę. Przeczytaj proszę i nie pozwól mi być jedyną ryczącą osobą…

Czytaj także: Pat Flynn o tym jak blogować, przetrwać trudne chwile i zarabiać duże pieniądze

Dlaczego ryczę?!!

Myślałem, że dam radę normalnie napisać ten wpis. Ale nie mogę. Siedzę i ryczę. Jest 6:23 rano. Zbudziłem się o 4:10. Jakoś tak samoistnie. Dużo dobrych rzeczy wydarzyło się od przebudzenia, ale ja nie chcę o tym. Dzisiaj mam dużo ważniejszy temat..

Pamiętacie, jak niecały rok temu opisywałem moje zmagania z samym sobą, ponowną naukę chodzenia, wewnętrzne rozterki i w końcu finisz na mecie maratonu? Kiedy wbiegałem na metę byłem szczęśliwy. To było inne szczęście niż to, które czuję teraz. Wtedy bardziej odczuwałem ulgę, że to już “po”. Że udało mi się grubą kreską wykreślić traumę z przeszłości. Zrealizować marzenie i pięknie podziękować najważniejszym dla mnie osobom.

Moją historią podzieliłem się ze wszystkimi. Z Wami i z Patem Flynnem, który w nieuświadomiony dla niego sposób pomagał mi w przygotowaniach do maratonu (jeśli jeszcze nie czytałaś / czytałeś historii “Z wózka inwalidzkiego do mety maratonu”, to teraz jest najlepszy moment żebyś to uczyniła / uczynił – przeczytaj i wróć tutaj).

Michał na mecie maratonu

Zastanawiałem się rok temu, co musiał czuć Pat, gdy otrzymał ode mnie maila z tak osobistymi podziękowaniami, moim zdjęciem oraz moją historią. Czy przeczytał tak jak każdy e-mail? Czy może jednak emocje, które mną szargały, gdy go pisałem, udzieliły się także jemu? Nie wiedziałem… do momentu, aż do mnie nie odpisał. Był wzruszony i szczęśliwy. A potem opublikował mój list na swoim blogu.

Cieszyłem się, że dane mi było podziękować mu w tak szczególny sposób, za to co on zrobił dla mnie. Cieszyłem się, że tak go to ruszyło. Zależało mi, by zobaczył, jak wiele dobrego robi swoim  blogowaniem i podcast’owaniem. Myślałem, że to już finał tej historii. Ale bardzo się myliłem. BARDZO! To co się dzieje w wyniku mojego aktu, przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. Śmieję się teraz przez łzy… w mordę! Stop! Chcę to napisać!

Sprawdź również: Spotkaliśmy się! Opowieść o sile dobrego słowa i o tym jak uratowałem podcast Pata Flynna

Drugie życie mojej historii

W lutym uczestniczyłem w kursie na temat podcast’owania. I wtedy Cliff Ravenscraft, prowadzący ten kurs, powiedział mi któregoś dnia “A to ty jesteś ten Michał, który miał wypadek na desce…”. Oniemiałem. Skąd facet z USA, topowy podcaster, wie o moim istnieniu? Zapytałem go o to. Odpowiedział mi przesyłając to zdjęcie.

Pat Flynn na Platform Conference

Później napisała do mnie dziewczyna, Ariadna z Gdańska, która wygrała udział w workshopie blogowym w Seattle w ramach „uniwersytetu” CreativeLIVE. Napisała, bo… powiedział jej o mnie Pat Flynn. Osobiście! Ten gość nie przestaje o mnie mówić 🙂 Od słowa do słowa i w końcu z Ariadną udało mi się spotkać. Nagraliśmy wspólny odcinek podcastu. A potem pomogła mi przygotować nowy wygląd bloga (tak, tak – to ona jest autorką tego co widzisz i zdecydowanie ją polecam).

Rozmawiając z Patem przez e-mail czułem się jak gówniarz w liceum, który korespondował listownie z nieznajomymi osobami z Nowej Zelandii. Ale teraz to było coś innego. Poczucie silnej więzi. Przyjaźń (piszę to świadomie, chociaż jestem bardzo oszczędny w używaniu tego słowa).

Bez jego bloga, nigdy nie poznałbym Pata. Jestem tego pewien. Pat miał coś dobrego, czym postanowił się dzielić z innymi. Pozwolił sobie być inspiracją dla innych. Gdyby nie On – nie byłoby mojego bloga. A jednocześnie ja mogłem stać się dla niego źródłem inspiracji. Dzisiaj już wiem, że warto dawać sobie szansę na inspirowanie innych. Nie bać się tego. Efekty mogą być niewyobrażalne. I są niewyobrażalne…

Trzecie życie mojej historii

Niby nie zrobiłem nic specjalnego. Po prostu przebiegłem maraton – setki tysięcy, jeśli nie miliony ludzi rocznie robi to samo. Po prostu wbiegłem na metę trzymając baner. Po prostu o tym napisałem. Po prostu to czytaliście i czytacie…

I nagle dzieje się coś takiego, co nadaje kolejne życie tej historii. A może po prostu rozpoczyna nowy, kolejny rozdział? Może to jeszcze nie koniec? Znowu mokro mi w oczach.

Pisałem, że nie wiem co czuł Pat Flynn, gdy dostał mój e-mail. Teraz już wiem! W ubiegłym tygodniu dostałem e-mail od Czytelnika mojego bloga. Paweł Krzos napisał mi, że wywarłem ogromny wpływ na jego życie… kurde! Znowu ryczę…

Jak ogromny? Taki, że zrobił dla mnie to co ja zrobiłem dla Boga, mojej Rodziny, bliskich i Pata. Wbiegł na metę z transparentem, na którym było podziękowanie dla mnie! Człowiek, którego nie znałem. Anonimowy dla mnie, a jednak znalazł w tej mojej pisaninie coś takiego, co pozwoliło mu w dwa miesiące (!!!) przygotować się do maratonu i go przebiec! I to w absolutnie świetnym czasie 4:11:56.

Maraton Paweł Krzos

Paweł – jesteś moim bohaterem! Jestem Ci mega-wdzięczny za to co zrobiłeś. Bo zrobiłeś dużo więcej niż Ci się wydaje. Ty nie wbiegłeś tylko na metę z banerem. Ty jesteś żywym i chodzącym dowodem, że czyjś blog może zmienić życie kogoś innego (ja to znam z autopsji, ale jakoś tak naiwnie sądziłem, że mój przypadek jest odosobniony i że jestem nietypowy). Pokazałeś realny wpływ, jaki nieświadomie wywieramy jako blogerzy na innych. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja nie uważam, że zrobiłem coś specjalnego. Byłem być może katalizatorem, ale to Ty sam osiągnąłeś to wszystko.

Dziękuję Ci Pawle! Nadajesz kolejny sens mojemu blogowaniu. Wszyscy go nadajecie, ale mało kto tak jak Paweł zmusił mnie do płaczu!

Za zgodą Pawła publikuję Wam jego list. Przeczytajcie o jego przemianie i nie mówcie mi, że blogowanie nie ma sensu. Ma! A to co zrobił Paweł jest najlepszą możliwą nagrodą dla autora bloga. Teraz to wiem. Wiem co czuję i jak bardzo czuję się spełniony, w tym co robię. Przeczytaj list Pawła (formatowanie oryginalne), a na koniec podzielę się z Tobą jeszcze innymi radosnymi informacjami.

Zobacz także: Z wózka inwalidzkiego do mety maratonu, czyli jak pokonałem siebie

List Pawła

Drogi Michale!

Piszę z wielu względów, ale najważniejsze, co mam do przekazania, to podziękowania za to, że wywarłeś ogromny pozytywny wpływ na moje życie :). Pewnie treść tego listu będzie długa i wypełniona konkretami (podobnie jak Twoje artykuły na blogu), jednak niezmiernie chciałbym się podzielić moją historią i mam nadzieję, że dalsze czytanie sprawi Ci dużo radości. Postanowiłem nawet zrobić mini spis treści, gdyby szczególnie zainteresowały Cię wyłącznie niektóre aspekty.

1. Kilka słów o mnie.

2. Jak trafiłem na Twojego bloga?

3. Co mnie szczególnie zainspirowało i zmotywowało do działania?

4. Podziękowania „w wielkim stylu” :).

5. Jakie realne zmiany wprowadziłem w moim życiu?

6. Co dalej?

Kilka słów o mnie

Mam 23 lata i jestem studentem IV roku informatyki na Politechnice Wrocławskiej. Niebawem uzyskam tytuł inżyniera. Aplikuję o pracę do dużej firmy z branży gier komputerowych i otwierają się przede mną świetne perspektywy na przyszłość. Jak do tej pory moje życie to też niemalże pasmo samych sukcesów, które kosztowały mnie wiele pracy i poświęcenia, ale są zdecydowanie powodem do dumy. Wygrywałem liczne konkursy, dostawałem stypendia naukowe, miałem wiele różnych zainteresowań (m.in. narty od dwóch sezonów ;)), dbałem o rozwój osobisty i „nie pozwalałem, by życie popychało mnie to tu, to tam”. Kiedy przeprowadziłem się z rodzinnego miasta na studia, przyszedł czas, by zmierzyć się z nową rzeczywistością, do której bardzo szybko się zaaklimatyzowałem. Zawsze rozsądnie gospodarowałem pieniędzmi i miałem ich odłożoną sporą sumę, jednakże bez wyznaczonego konkretnego celu jej przeznaczenia. Przez ostatnie lata nieźle radziłem sobie żyjąc z kieszonkowego, korepetycji i innych dorywczych prac. Bez stałej pracy i tak z miesiąca na miesiąc moje oszczędności się powiększały. Nadszedł jednak moment, w którym zacząłem sobie zadawać pytanie: Dlaczego te pieniądze leżą na lokacie za śmieszny procent i dlaczego nie mam planu ich wydatkowania (wcale niekoniecznie w celach konsumpcyjnych ale zdecydowanie bardziej inwestycyjnych)?

Jak trafiłem na Twojego bloga?

Tak właśnie zacząłem szukać informacji o potencjalnych możliwościach… Przewertowałem masę artykułów i poradników, pytałem znajomych, byłem kilka razy na spotkaniach z doradcą finansowym, grałem w CashFlow, aż przypadkiem natknąłem się na Twój wpis dotyczący kupna mieszkania pod wynajem. To było 24.06.2013 akurat w imieniny mojej mamy. Twój sposób pisania zaintrygował mnie na tyle, że bardzo szybko postanowiłem przeczytać wszystkie pozostałe wpisy. Czytałem coraz więcej i z podziwem odnajdowałem wspólne mianowniki w podejściu do różnych spraw (od zwracania uwagi na finanse osobiste, przez bycie szczerym i transparentnym, docenianie wagi emocji po chęć edukacji i dzielenia się). Nie zdecydowałem się jeszcze podjąć żadnej inwestycji i chciałbym prosić Cię o poradę, ale o tym nieco później.

Co mnie szczególnie zainspirowało i zmotywowało do działania?

Twoje „lekcje” dały mi też do myślenia. Zadałem sobie pytanie: „Dlaczego chcę inwestować tysiące złotych, jeżeli nie kontroluję dostatecznie szczegółowo swoich wydatków i nie prowadzę budżetu domowego?” Przecież fakt, że nie wydaję pieniędzy na prawo i lewo i udaje mi się co nieco odkładać, nie świadczy wprost o tym, że mam ogląd na całą sytuację, co się z kasą dzieje, prawda? Dlatego 16 lipca zaprzyjaźniłem się z MS Money. O dziwo gromadziłem rachunki od początku studiów, ale traktowałem je bardziej jako makulaturę i archiwum wydarzeń związanych z ich pojawianiem się nie bacząc na zapisane na nich sumy. Teraz każdy wydatek ląduje co tydzień w mojej prywatnej księgowości i mogę wyciągnąć już pierwsze wnioski.

Ponadto udało Ci się wypromować w artykułach wiele pozytywnych zachowań wcale nie związanych bezpośrednio z tematem finansów. Byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak potężną siłę woli posiadasz. Po przeczytaniu „Z wózka inwalidzkiego do mety maratonu, czyli jak pokonałem siebie” powiedziałem sobie „Do it!” i postanowiłem odpowiedzieć na Twój apel o „ruszenie tyłka i wyniesienie śmieci” w nieco nietypowy sposób. Wyszedłem ze swojej strefy komfortu nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni. Postanowiłem, że zmierzę się z faktem, że jestem śpiochem i zacznę biegać tak jak Ty. Będę wstawał rano i mając cel w postaci biegania nie będę miał wymówki, by przewrócić się na drugi bok i spać dalej. 20 lipca wystartowałem po raz pierwszy na 15 minut. Odtąd codziennie chciałem więcej, bo taką radość mi to sprawiało. Tylko ja, biegnący czas, chwila na refleksję i podziwianie piękna przyrody, które normalnie po prostu nam umyka. Niesamowite! Szybko stało się to moim nawykiem i nie wyobrażałem sobie dnia bez treningu, niezależnie od pogody czy ilości zajęć do wykonania. „Czas to priorytety”, a moim było zdecydowanie bieganie. Wiedząc, że mogę bez problemowo przebiec 10 km zacząłem rozważać udział w maratonie. Podkreślę, że nigdy wcześniej nie biegałem ani nie uprawiałem regularnie żadnego sportu – ot, od czasu do czasu rower, pływanie, taniec towarzyski, ścianka wspinaczkowa, zimą narty, latem nurkowanie etc. Zbiegiem okoliczności dowiedziałem się, że w Wałbrzychu (stąd pochodzę) 25 sierpnia jest organizowany półmaraton. 21 km nie wydawało się być czymś ponad moje siły i zdecydowałem, że pobiegnę – razem z moim wujkiem. Traktowałem to jako jeden z testów przed prawdziwym maratonem.

Emocje były wielkie, kiedy prawie 1000 osób czekało na „3. 2. 1. START!”. Wspólny bieg motywował do kolejnych kroków po trudnym górzystym terenie i wytrwale dobiegłem do mety, bez marszu i bez postojów. 1:53:00. Pięć dni później chciałem zapisać się na wrocławski maraton, jednak w ten sam dzień okazało się, że jest niepowtarzalna okazja wyjazdu z rodzicami do Włoch i terminy nakładają się. I powstał dylemat: „Maraton czy Włochy?” Zaradność wzięła jednak górę i złapałem dwie sroki za ogon.

Do Włoch pojechałem i była to jedna z najpiękniejszych wycieczek w moim życiu, a maraton z 15 września przeniosłem do Warszawy na 29 września. Nie zaprzestawałem codziennych treningów. 5 września zrobiłem próbę generalną przebiegając 39 km ulicami Wrocławia. Tu była już odczuwalna różnica i spory wysiłek. Do tego złapałem jeszcze wtedy przeziębienie, co uniemożliwiło mi skutecznie dalsze bieganie aż do wyjazdu do Włoch. Od 13 do 20 września zwiedzałem Italię i po tym został mi tydzień z hakiem do maratonu w Warszawie. Odnowiłem biegi i 28 pojechałem z moją dziewczyną Gosią i przyjacielem Adamem do stolicy. Miałem kibiców i miałem cel…

Podziękowania „w wielkim stylu” 🙂

Podziękować „w wielkim stylu” :). Pisałeś, że Twoim „trenerem” był Pat Flynn. Takim samym trenerem byłeś Ty dla mnie. Chciałem, żebyś poczuł tę magię… Że piszesz tak naprawdę bez adresata, ale ktoś, gdzieś faktycznie „szuka odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej”, a Twoje słowa realnie motywują go do „odważnego realizowania swoich pasji i marzeń”. Zrobiłeś wielki gest finiszując swój maraton z wypisanymi na bannerze podziękowaniami. Moje wyrazy wdzięczności ująłem w tę samą formę (patrz załącznik :)). Przy okazji udało mi się tym sposobem uciszyć różne rodzinne spory, udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeżeli tylko myślisz i działasz rozsądnie, wywołałem łzy wzruszenia w oczach babć, dziadków i także Gosi, zaimponowałem znajomym, którzy nigdy by się tego po mnie nie spodziewali, uzyskałem cenny wpis do CV, całą masę nowych doświadczeń i przemyśleń i w końcu pokonałem siebie kończąc maraton z czasem 4:11:56 :)! To wszystko jednak ma drugorzędne znaczenie w porównaniu z tym, jak biło mi serce podczas biegu i po jego ukończeniu, kiedy myślałem o wszystkich osobach, które tak znacząco sprawiły, że jestem dziś tym, kim jestem. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ! Piszę dopiero dzisiaj, bo właśnie dostałem zdjęcia z fotomaraton.pl i mogę się nimi podzielić.

Jakie realne zmiany wprowadziłem w moim życiu?

Co do realnych zmian to tak jak pisałem wcześniej: dzięki Tobie zacząłem regularnie biegać, prowadzę spisywanie rachunków, przeczytałem książkę „Bogaty Ojciec Biedny Ojciec” i zacząłem ogólnie szerzej postrzegać świat. Może nie bezpośrednio, ale uważam, że też przyczyniłeś się do tego, że po dwóch latach rozstania z Gosią, ponownie wróciliśmy do siebie i jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Często zdarza się, że z uśmiechem czytam, że polecasz coś, co ja już robię. I tak na przykład 14 października minęło osiem miesięcy od porannych treningów pompek, a 15 października równo rok od tego, jak postanowiłem prowadzić dzienniko-pamiętnik i planować możliwie dokładnie kolejny dzień. Stałem się też dużo bardziej otwartą i towarzyską osobą – mam przecież o czym opowiadać i kogo polecać ;). Gdy tylko mam okazję, to promuję Twojego bloga, bo wiem jak wiele można na nim skorzystać. Sam również staram się pomagać innym, jak tylko mogę. Najbardziej liczy się dla mnie, że te wszystkie zmiany faktycznie się dzieją, a nie tylko siedzą w głowie, albo co najwyżej przejawiają się w pustych słowach. Ponadto nie tylko ja widzę, że dokonuję zmian w dobrym kierunku, ale dostrzegają je też moi znajomi. To jest naprawdę coś!

Co dalej?

Po ostatnim Twoim wpisie rozważam na poważnie zostanie Honorowym Dawcą Krwi :). A wracając jeszcze na chwilę do tematów finansowych, to założę przez link afiliacyjny Konto Godne Polecenia w BZ WBK, bo widzę w tym konkretny zysk dla siebie i kolejną możliwość odwdzięczenia się Tobie (potrzebuję jedynie zapoznać się z regulaminem, czego jeszcze nie zdążyłem zrobić). Jesteś dla mnie inspiracją i nie zawiodłem się żadnym Twoim artykułem – każdy z nich jest dla mnie bardzo wartościowy. Chyba jest trochę tak, że, posługując się przykładem Kiyosaki’ego, jesteś dla mnie tym „Bogatym Ojcem” :). Imponują mi Twoje życiowe decyzje i styl bycia, dlatego chciałbym prosić Cię o radę. Mam jedno ogólne i dwa konkretne pytania:

[CIACH… Wyciąłem pytania, na które odpowiem Pawłowi osobiście … KONIEC CIACH]

Twoja opinia bardzo się dla mnie liczy i mam nadzieję, że nie masz mi za złe tak bezpośredniej formy niniejszego listu :). Jeżeli mógłbym się jakoś przysłużyć, to z chęcią się zaangażuję, bo to prawdziwy zaszczyt współpracować z osobą taką jak Ty. Wspominałeś, że przydałaby Ci się pomoc w prowadzeniu bloga. Może udało by się wykorzystać moje multimedialne zainteresowania :)? Dziękuję za poświęcony czas i czekam z niecierpliwością na kolejne dawki pozytywnej energii, jaka płynie z bloga jakoszczedzacpieniadze.pl

Z wyrazami szacunku

Paweł Krzos

Pawle – jeszcze raz bardzo dziękuję i jestem bardzo dumny, że mam takich świetnych Czytelników!

Dzień Czytelnika

I teraz nie chciałbym, abyście odnieśli mylne wrażenie, że Paweł jest jedyną osobą, której jestem wdzięczny. Absolutnie nie! Każdy Wasz wspierający mnie e-mail jest dla mnie jak zastrzyk dobrego paliwa dla silnika samochodu. Nie spodziewam się, by kiedykolwiek miało mi to spowszednieć.

Chcę też dzisiaj docenić wielu, wielu z Was, którzy nie mają w sobie tyle chęci lub odwagi, by komentować moje wpisy, ale którzy przysyłacie mi e-maile. Wiedzcie, że każda forma kontaktu jest dobra :), ale najlepiej moim zdaniem można skorzystać nie tyle na rozmowie ze mną, co wymianie poglądów także z innymi Czytelnikami. Dla zachęty publikuję kilka nieredagowanych fragmentów bardzo motywujących mnie listów. I bardzo Wam dziękuję 🙂

Łukasz: Na początek warto powiedzieć że to co robisz jest absolutnie obłędne! Dzięki tobie zaoszczędziłem już sporo pieniędzy i nawet samo oszczędzanie weszło mi w nawyk. :).

Agnieszka: Przepraszam, że zaśmiecam Tobie skrzynkę taką nic nie wnoszącą wiadomością, ale pomyślałam, że skoro nie odważyłam się jeszcze skomentować Twoich wpisów na blogu ( a czytam i słucham wszystko)  to chociaż w ten sposób podziękuję Ci za to co robisz, bo Twoje zaangażowanie w pracę i  sposób w jaki to wszystko przekazujesz naprawdę do mnie trafia. Ba! nawet mój mąż, bardzo oporny na jakiekolwiek zmiany, po przeczytaniu Twojego wpisu postanowił ograniczać palenie, a zaoszczędzone pieniądze odkłada do słoika z napisem „na Ferrari”;) Żadne moje argumenty do tej pory nie przyniosły takiego efektu, także dziękuję.

Eliza: Witam nie kryje radości , że istnieje Taki Pan Michał i zajmuje się pisaniem takiego bloga, piękne jest to , że stało się to Pana pasją i praca zarazem. Rozpoczęłam pracę w [CENZURA], zajmuje się sprzedażą funduszy  tak powolutku nabywam wiedzę z dziedziny finansów, jednak było to dla mnie  zbyt mało. Pana blog sprowadzi  mnie na ziemię i będę potrafiła  zadbać o własny ogródek a potem będę wiedziała co mówię, mam nadzieję ,że z taką jak Pan czyni to satysfakcją. 

Renata: Hej Michał, to już kolejny mail od Ciebie i  chociaż wpis o kredytach studenckich nie dotyczy mnie w najmniejszym nawet stopniu tak mnie naszło ze muszę do Ciebie napisać 🙂 Chcę Ci baaaardzo podziękować za Twojego bloga. Trafiłam na niego , ponieważ trochę się finansowo zakręciłam i w sieci szukałam informacji jak sobie poradzić. To było już jakiś czas temu i mogę z pełnym przekonaniem  napisać że Twoje rady są super i dzięki nim odzyskałam kontrolę nad swoimi finansami. Swoim blogiem odwalasz naprawdę kawał dobrej roboty. 

Gosia: Dzięki za opis sposobu w jaki zdobyła u Ciebie pracę osoba, która spisuje Twoje podcasty w poprzednim odcinku. Świetnie, że zdecydowales sie tym z nami podzielic. Zmienilam swoją taktykę w poszukiwaniu nowych zleceń (piszę artykuły). Zaczynam od: mam w ręku numer Waszego/Państwa magazynu, potem nawiązuję do tego co mnie zainteresowało, co wartościowe. Potem dopiero piszę coś o sobie i propozycji współpracy. Mam wzrost liczby odpowiedzi na moje maile o jakieś…  200%. 

Mateusz: Cześć Michał 🙂 Pierwszy raz do Ciebie piszę choć już około 6 miesięcy śledzę Twojego bloga. Uważam, że jest on genialny – tyle porad wskazówek, po prostu konkretów. Wiele wprowadziłem w swoje życie tak jak pewnie wielu czytelników.  

Twoje podejście do sprawy w pełni profesjonalne i co dla mnie najważniejsze pozytywne spojrzenie na świat i ludzi:) Super trzymaj tak dalej. Z niecierpliwością czekam na Twoje płatne szkolenia czy też poradniki – w ten sposób chciałbym się odwdzięczyć za dotychczasową wiedzę przekazywaną przez Ciebie. POZDRAWIAM i  życzę dużo uśmiechu 🙂 

Beata: Pana artykuł to jak osobista sesja z terapeutą:) Bardzo mi pomógł, choć jak sam Pan pisze nie jest to magiczna różdżka:) Przez ostatnich kilka lat żyłam może nie w biedzie, ale na pewno bardzo oszczędnie. Znalezienie pracy z możliwością „dorobienia’ na nadgodzinach doprowadziło mnie do kompletnego zagubienia.:( Zaczęłam wydawać pieniądze w tempie szybszym niż je zarabiałam:( Efekt? DŁUUUGI:(( Teraz wiem, że wystarczy wrócić do oszczędniejszego życia, i to co dziś doprowadziło mnie do leczonej depresji:(( uda mi się wyprostować. Przecież nie jest ważne w co jesteśmy ubrani albo jakim samochodem jeździmy, ale to jakim jesteśmy człowiekiem i co możemy dać z siebie innym:)) DZIĘKUJĘ za pomoc:))

Halina: zacznę standardowo: czytuję tego bloga od dłuższego czasu 😉 Za każdym razem mam wrażenie, że coś, czego powinniśmy się dowiedzieć już dawno temu – w szkole, np. podczas podstawowych zajęć z tzw. podstaw przedsiębiorczości, stanowi wiedzę tajemną, której wyszukujemy w Internecie, wśród wielu, wielu informacji, które często wcale nie są tak trafne, jak te, które są na tym blogu. Dziękuję, że Pan się tym zajmuje i to w taki sposób – z szacunkiem i życzliwością.

Magda: Witaj Michale! Jesteś nieprawdopodobny! Odkryłam Twojego bloga wczoraj i jestem w szoku. W końcu ktoś tłumaczy w tak przystępny, zrozumiały dla takiego laika i anty – matematyka jak ja- teorię oszczędzania, gospodarowania budżetem, przede wszystkim zaś uczysz  świadomości tego co się posiada co można z tym zrobić, czego lepiej nie 😉 

Właśnie przerobiłam  „Budżet domowy” i zrozumiałam  , po latach (!) co i dlaczego się dzieje, że ciągle mi brakuje funduszy,  na wszystko.

Póki co jestem zdruzgotana, bo wyszłam na potężny minus, bez żadnej koncepcji żyjąc dotychczas. Wydatek pochodzący ze stałej pozycji pt. „Fundusz wydatków nieregularnych”…BINGO! strzał w dyche! – tego właśnie zawsze mi brakuje. Mam 35 lat i wstyd mi, że dziś  zaczynam rozumieć funkcjonowanie pieniądza, organizację wydatków…i to za sprawą tego co piszesz, wiesz i najważniejsze: dzielisz się tym. Chociaż na chwilę obecną jestem oszołomiona i nie mam pomysłu co dalej począć z tym minusem ( w głowie zalążki planowania, żeby pomniejszyć na ten moment pewne wydatki i wyśrubować się w górę by sięgnąć po premię 😉 )- Dziękuję ogromnie! na pewno będę już czytelnikiem tego bloga na stałe 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

Justyna: Michale! na Twoje artykuły czekam z taką samą niecierpliwością jak na świeże plotki na Pudelku 😀 chyba właśnie się zachęciłam do spisywania swoich wydatków 😀

Paweł: Na Twojego bloga trafiłem niedawno , ożeniłem się i przyszedł czas na poważniejsze podejście do finansów , budżetu i całej reszty spraw z tym związanych . Świetny język, luz ale zarazem rzetelność informacji i bije pewnością wiedzy którą posiadasz.

Jestem i będę stałym fanem ! Dziękuję za wkładany trud !

Wiola: Pierwszy raz komentuję, ale często czyta 🙂 Dziękuję!!! Twój blog uratował mi życie 😉

Marek: Trafiłem na podcasta i tam wspominałeś o swoim blogu, postanowiłem zajrzeć i nie żałuje, od dłuższego czasu chciałem zmienić swoje życie, skończyć z nałogami i z rzeczami które mnie odciągają od spraw które powinny być priorytetami, chcę zmienić się na lepsze jak i swoje życie. Wspomniałeś też o minimalizmie i prostym życiu, dłuży czas szukałem takiego artykułu który pomógł by mi nakierować na dobre tory, pokazuje prawde czego tak naprawdę potrzebujemy, jak media potrafią manipulować człowiekiem. PROSTOTA jest piękna.

Dzieki Tobie czuję że mogę stać sie innym człowiekiem, lepszym. A nie zapętlić się w całym zgiełku. Pozdrawienie dla Ciebie i całej rodziny.

Kilka słów na koniec

Po co ten wpis? Po to żeby Cię zainspirować. Pokazać, że jeśli masz wiedzę i/lub doświadczenie, którymi możesz się dzielić z innymi, to warto to robić. Efekty “uboczne” takiej działalności mogą być wspaniałe. Takie lub wspanialsze od tych, którymi się dzisiaj z Wami dzielę.

Sceptycy powiedzą pewnie, że gwiazdorzę. Mówcie co chcecie. Dawno nie byłem tak wzruszony, jak w tej chwili. Patrzcie pozytywniej na świat, to świat więcej Wam tego odda. Dobro powraca 🙂

Wczoraj zasypiałem patrząc, jak mój artykuł robi furorę na Wykopie. Dzisiaj rano otworzyłem oczy i pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem, gdy spojrzałem na telefon, było zaproszenie na Blog Forum Gdańsk. Dla mnie to super wyróżnienie i okazja do spotkania ze 199 innymi blogerami (limit 200 miejsc). I dowiedziałem się jeszcze jednego. Organizatorzy Blog Forum nominowali mnie do nagrody “Społecznie odpowiedzialny bloger”. Już sama nominacja jest dla mnie dużym sukcesem.

Dziękuję! To jest wspaniały dzień! Dla mnie to nie jest Światowy Dzień Oszczędzania. Dla mnie to I Ogólnoświatowy Dzień Czytelnika “Jak oszczędzać pieniądze”. Miłego świętowania 🙂

Zdjęcie: jchapiewsky, FlickR.

"Finansowy ninja" - podręcznik finansów osobistych

Finansowy ninjaJuż ponad 130.000+ osób kupiło książkę "Finansowy ninja".

Nowe, zaktualizowane wydanie to ponad 540 stron praktycznej wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej, negocjowaniu i inwestowaniu, które pomogą Ci zostać prawdziwym finansowym ninja i osiągnąć bezpieczeństwo finansowe.

Przewodnik po finansach osobistych, który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole.

PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI →

{ 62 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }

wolny Październik 31, 2013 o 12:38

WOW… niby to tylko wpis na blogu, a mnie samego też mocno poruszył i po raz kolejny pokazał, że naprawdę warto dzielić się wiedzą i motywować innych (a jednocześnie siebie) prowadząc bloga. I to mimo, że sam nie mam nawet promila tego typu maili, które załączyłeś! Ale jeśli już jakiś przyjdzie – jest bardzo osobisty i daje mi potężnego kopa i motywację do pisania. Ja również wiem, że czasami banalne rzeczy (z punktu widzenia blogera) pozwalają zmieniać życie innych – jeśli tylko oni sami tego chcą i wiedzą, że to wymaga pracy. I to jest piękne!
Wyobrażam sobie, jak się musisz czuć i muszę przyznać, że zazdroszczę Ci tego trochę 🙂 Oby tak dalej Michale – chociaż o jakość pracy, którą wykonujesz absolutnie nie muszę się martwić!

Odpowiedz

Michał Szafrański Październik 31, 2013 o 12:45

Hej Wolny,

Dziękuję. Też tak będziesz miał. Robisz świetnego, merytorycznego bloga (wiem, że się powtarzam). W Twoim przypadku to tylko jest kwestia czasu, pracy i cierpliwości 🙂

A powiedz mi przy okazji: czy ja odnoszę prawidłowe wrażenie, że widzimy się na Blog Forum Gdańsk?

Pozdrawiam

Odpowiedz

wolny Październik 31, 2013 o 13:00

Miałem nieco kłopotów z głosowaniem na Blog Forum Gdańsk (dostawałem informacje od czytelników, że nie pojawiają się plusiki po zagłosowaniu na mojego bloga). Wtedy przestałem „promować” to głosowanie i zapomniałem o sprawie. Dostałem ostatnio jakiegoś maila od organizatorów, ale nie odpowiedziałem – widząc, że mam tylko 6 głosów stwierdziłem, że to nie ma większego sensu. Pomyślałem, że zaproszenie poszło do wszystkich blogerów którzy się zgłosili – może wiesz, czy tak rzeczywiście było?

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:14

Hej Wolny,

Nie mam pojęcia jakie były kryteria. Może po prostu skontaktuj się z organizatorami i wyjaśnij 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Paweł Stachyra Październik 31, 2013 o 12:49

Niesamowite Michale!
Przez ten artykuł poznałem dzisiaj historię Twojego wypadku, podniesienia się i osiągnięcia wyznaczonego wielkiego celi – przebiegnięcie maratonu.
Teraz już rozumiem czemu przebiegnięcie maratonu i Pat Flynn byli dla Ciebie tak ważni w tym biegu. Gratuluję Ci tego co osiągnąłeś. To niezwykłe i nic dziwnego że zainspirowałeś innych ludzi.

Pozdrawiam Cię serdecznie!

Odpowiedz

Zulu Październik 31, 2013 o 12:52

Super że wywierasz taki pozytywny wpływ na swoich czytelników.
Gratuluje!!

Odpowiedz

Magda Październik 31, 2013 o 13:02

Wszyscy tu dajcie wiarę w ludzi i ich uczciwość. Super!!! Daje to pozytywną energię!!!!
Mam nadzieję, że będzie powstawało co raz więcej takich blogów o różnej tematyce. Jest co poczytać, jest czego się dowiedzieć. Przede wszystko wartość dodana ogromna. Tak trzymać. i gratulacje obydwu Panom maratończykom :)))

Pozdrawiam serdecznie

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:20

Hej Magda,

Dziękuję 🙂 Ja jestem święcie przekonany, że będzie powstawało coraz więcej mocnych merytorycznie blogów. Wiem co było moją największą obawą – to, że pomimo mojej otwartości i szczerych intencji, zaleje mnie fala hejtu. Nic takiego się na szczęście nie stało. Wręcz przeciwnie – udało się przyciągnąć do bloga osoby, które zainteresowane są konstruktywnymi rozmowami i które potrafią z tego co piszę wyciągnąć bez negatywnych emocji coś dla siebie. I to jest super.

Myślę, że jest wiele osób, które chętnie dzieliłyby się swoją wiedzą, doświadczeniami, przemyśleniami w wyważony sposób, ale obawiają się tego, czego ja się obawiałem. I mam nadzieję, że właśnie przykład mojego bloga pomoże im utwierdzić się w przekonaniu, że wcale nie musi być tak źle 😉 Że dobry jakościowo kontent i spokojne rozmowy „uaktywniają” podobnie i pozytywnie myślące osoby, które szukają takich spokojnych miejsc w sieci.

Pozdrawiam ciepło 🙂

Odpowiedz

Ania Październik 31, 2013 o 13:07

Już chyba wiesz, jaką siłę dajesz ludziom 😉
Po raz kolejny napisze – fajnie, że jesteś 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:21

Dziękuję Aniu,

Też fajnie, że jesteś. Miło Cię było znowu zobaczyć w Łodzi 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Szymon Październik 31, 2013 o 13:38

Cześć,
może będę się powtarzał po tych wszystkich komentarzach, niemniej jednak Twoje zaangażowanie i upór są niesamowite, gdybyśmy wszyscy byli choć w połowie tak zaangażowani w czynienie dobra to świat byłby o wiele bardziej przyjaznym miejscem.
Gratuluję i z uwagą śledzę kolejne wpisy na Twoim blogu.
Pozdrawiam,
Szymon

Odpowiedz

Ann Listopad 3, 2013 o 11:55

Michale,

Niechętnie zabieram głos w komentarzach szanując czas swój i innych. Skoro jednak podjąłeś off topic to się wychylę. Przeczytałam tego bloga oddeski do deski. Wracam tu regularnie i podziwiam.
Wspaniale, że jesteś, dzielisz się i inspirujesz. Twoja pasja i zapał są zaraźliwe, a wiedza podawana w tak przystępny sposób jest niezwykle cenna. Doceniam, że dzielisz się nią tak otwarcie.

Mimo, że zwykle razi mnie amerykański styl wypowiedzi typu „jest super i możemy wszystko jeśli nam się zechce postarać” to kupuję Twój przekaz. Trafia do mnie, choć byłam oporna przez lata, nawet na naukowe dowody. Myślałam, że to niemożliwe, ale sama przechodzę na jasną stronę optymizmu. Czytam Cię od dawna ale od 2 miesięcy widzę jak to realnie wpływa na moje życie. Odważyłam się np. ubiegać się o przejście na pół etatu i udowodniłam wszystkim sceptykom, że rekruter może tak pracować i być równie wydajny. Łatwo jest być pesymistą. Przyjemniej dla siebie i otoczenia wysilić się na optymizm nawet jeśli jest to tylko złudzenie, które pomaga żyć:)
Dzięki!

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 4, 2013 o 07:18

Hej Ann,

Dziękuję za komentarz i gratuluję odwagi. Prawdę piszesz pod koniec o tym, że „Łatwo jest być pesymistą”. Ja nawet zmieniłbym to na „wygodnie jest być pesymistą”.

A prawda jest taka, że zmiana słownictwa jakim się posługujemy może zmienić nasze życie. Jesteśmy bardzo emocjonalnymi istotami. Jeśli potrafimy nieco skorygować nasze emocje, to już z samego tego muszą się brać pozytywne efekty. Dla niektórych są one spektakularne, a dla innych będzie to po prostu „tylko” lepsze samopoczucie. Ale ja uważam, że to też jest ważne. Wszystko w swoim tempie. Prędzej czy później z lepszego samopoczucia też przyjdą inne efekty.

Dla jasności: ja się tu nie staram szerzyć jakiegoś pozytywnego obrazu świata. Nie o to mi chodzi. Ale faktem jest, że unikam siania defetyzmu, bo to nie jest w mojej naturze i nie uważam, że w jakikolwiek sposób przyczynia się do poprawiania świata. A ja mam gigantyczną wiarę w nas i nasz potencjał. I bardzo często widzę, że jeśli coś mi się nie udaje… to najczęściej winnym jestem ja. Staram się wyciągać wnioski i nie popełniać kilka razy tych samych błędów. Wzięcie odpowiedzialności za siebie pomaga zupełnie inaczej patrzeć na świat. To my go kontrolujemy a nie on nas. I tu nie ma „amerykańskiej gadki”. Takie są fakty. Przynajmniej te z mojego życia 😉

Pozdrawiam cieplutko

Odpowiedz

Marcin Październik 31, 2013 o 14:23

Hej,
Wiesz co, tak naprawdę to większość ludzi (mówiłeś o tym nawet w podcaście) czyta blogi ale na nich nie komentuje. Tak na prawdę zupełnie nie wiemy ilu ludziom dany autor pomógł z przeciwnościami losu, zmotywował, podniósł na duchu. Osobiście dopiero zaczynam pisać bloga. Bardzo indywidualnego. Bardziej dla siebie i trochę dla innych. Teraz jak widzę co po krótkim czasie się dzieje to wiem, że piszę go bardziej dla innych, a mniej dla siebie. Już parę osób powiedziało mi, że zaczęło się ruszać dzięki mnie. Oczywiście póki co to tylko krąg moich znajomych ale od czegoś trzeba zacząć.
Z drugiej strony już raz miałem chwile zwątpienia gdyż droga, którą sobie obrałem jest dość ciężka (chęć startów w dużych imprezach triathlonowych gdy na dzień dzisiejszy bardzo słabo u mnie z pływaniem) i długa. Nagle nie wiadomo skąd, zacząłem dostawać prywatne wiadomości od znajomych, którzy chcieli podnieść mnie na duchu. Świetne uczucie. Człowiek sobie nie zdaje sprawy, że tutaj działa reguła wzajemności. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, że oni chcieli mi pomóc w ciężkich chwilach, bo ja pomagam im. Fajne to! 🙂
Pozdr.,
Marcin

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:27

Hej Marcin,

Super. Wytrwaj w tym. Akurat uważam, że w dziedzinie sportu jest sporo do zrobienia i osiągnięcia, i tu można również bardzo dobrze komercjalizować rzetelnie prowadzony blog.

Zdecydowanie tak jest, że wspieramy się z Czytelnikami nawzajem. Ja też mam swoje słabsze momenty, ale jeden taki mail jak te wymienione powyżej, pozwala bardzo szybko naładować baterie i skutecznie zmotywować. W końcu ktoś gdzieś tam czeka na kolejny artykuł, prawda? 😉

A co do Twojej pasji: ja już gdzieś pisałem, że jedno z moich marzeń (na razie marzeń a nie celów), to Ironman na Hawajach. Długa droga do tego bo ani nie jeżdżę mocno na rowerze, ani nie umiem pływać (oczywiście coś tam pływam, ale to raczej utrzymywanie się na wodzie niż pływanie). Ale zamienię to w cel prędzej czy później 😉 Nie omieszkam się wtedy do Ciebie zgłosić.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Marcin Listopad 1, 2013 o 19:33

No ja planuję IM we Frankfurcie, bo dystans się zgadza, a koszty wyprawy zupełnie inne 😉

Odpowiedz

Marek Październik 31, 2013 o 14:37

Cześć Michał,
Zastanawiam się, czy kiedyś napiszesz taki artykuł, którego nie będzie mi się chciało czytać…
Masz tak niesamowicie przystępny sposób pisania i ‚lekkie pióro’, że odnoszę wrażenie, że nawet gdybyś napisał kilkustronicowy wywód na temat baletu mongolskiego, to i tak pochłonąłbym go jednym tchem, przeczytał wszystkie zamieszczone pod nim komentarze, w tym i Twoje odpowiedzi, a na koniec opowiedział o tym innym.
Chyba powinienem się zacząć Ciebie bać, że masz takie zdolności 🙂
Pozdrawiam serdecznie

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:38

Hej Marek,

Dziękuję za komentarz. Nieźle się obśmiałem czytając o balecie mongolskim. Nie obawiaj się – na pewno o nim nie napiszę 😉

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Qulin Październik 31, 2013 o 14:52

😉

Odpowiedz

Robert Październik 31, 2013 o 15:02

Dobro się mnoży, zło ( tylko ) rozszerza.
Wiernie czytam bloga i korzystam z Twej wiedzy.Duża rzecz. Ja też jestem wdzięczny. Pozdrawiam
Robert

Odpowiedz

Krzysiek Październik 31, 2013 o 15:09

Michale,
komentuję twojego bloga od niedawna i tylko czasami, bo staram się udzielać tylko jak mam coś sensownego do dodania (lub wydaje mi się, że mam…), czytam go od dłuższego czasu, ale nigdy nie przeczytałem wszystkich wpisów i dzisiaj właśnie wyszło szydło z wokra. Nie miałem pojęcia o twoim wypadku i o drodze jaką musiałeś przejść!!! Ogromny szacunek za podjęty wysiłek i drugie tyle za osiągnięcie celu. zaraz lecę przeczytać podlinkowany wpis.

Co do tematycznej zawartości bloga, to chyba już wszystko co miałbym powiedzieć zostało powiedziane, więc tylko od siebie dodam (chyba, że ktoś zrobił to wcześniej, a ja przeoczyłem), że cieszę się, że tutaj nie ma tego ogromu cynizmu, nienawiści i złośliwości jaka charakteryzuje nasz naród, a jest sporo ciepłych słów, dobrych rad, zachęt i generalnie pozytywnego nastawienia.

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:40

Dziękuję Krzysiek!

To co napisałeś uświadamia mi, że warto Wam przypominać starsze wpisy. Muszę pomyśleć nad tym jak to robić, aby się nie narzucać ze starymi treściami i jednocześnie dać Wam szansę na przyswojenie najciekawszych z nich.

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz

WhiteLightning Październik 31, 2013 o 15:10

Michał, może nie na temat, ale nie myślałeś aby dołożyć wyszukiwarkę na bloga oraz jakąś łatwą w przeszukiwaniu historię artykułów?

W chwili obecnej sposób szukania starszych artykułów jest dosyć niewygodny (bezpośrednio z Googla, ale nie każdy wie że tak można).

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:44

Hej WhiteLightning,

Dziękuję za sugestię. Wyszukiwarka kiedyś była, ale ją zdjąłem, bo nie dawała pożądanych rezultatów (nie potrafiłem jej zmusić do prawidłowego działania). Tymczasowo proponuję Ci przeglądanie strony „Spis treści” – link jest bezpośrednio w górnym menu.

Pomyślę, jak rozwiązać ten problem. Podpowiedz mi jeszcze co to znaczy według Ciebie „łatwa w przeszukiwaniu historia artykułów”. Czego brakuje Ci w „Spisie treści”?

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Październik 31, 2013 o 15:41

Ja już kiedyś wspomniałam o tym, jaką byłeś, jesteś dla mnie motywacją, nie tylko w kwestii oszczędzania, oczywiście, więc pominę szczegóły,
Ważne jest jednak to, że mała zmiana powoduje kolejne i kolejne pozytywne! Pcha nas dalej i dalej i już nie trzeba myśleć, motywować się specjalnie, bo wypracowaliśmy dobry nawyk.
trzeba tylko chcieć i powiedzieć sobie ZACZYNAM, nie w sumie nie ma co mówić, trzeba ruszyć się i zacząć!

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:46

Hej Aś,

Brawo 🙂 A ja przy okazji przypomnę artykuł: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/nie-utknij-w-strefie-komfortu

Pozdrawiam!

Odpowiedz

MateuszW Październik 31, 2013 o 16:26

Takie pozytywne podejście musi wywrzeć pozytywny wpływ na czytelników. Gratuluję.

Odpowiedz

magdalenka Październik 31, 2013 o 16:27

Witaj Michale,

To mój debiut w roli komentatora. Jestem z tych nieśmiałych, którzy po cichutku śledzą Twoje poczynania. Jednak czas wyjść ze swojej mikro strefy komfortu (tu wielkie ukłony w stronę ‘Wolnym być’) i chociażby w ten banalny sposób podziękować za Twoją absolutnie fantastyczną i społecznie odpowiedzialną pracę.

Każdy wpis jest bardzo inspirujący i przyczynia się do poprawy jakości mojego życia. Już po paru miesiącach edukacji u Ciebie widzę różnicę w swoich nawykach i to nie tylko tych finansowych. Szeroko rozumiany umiar, zdrowy rozsądek i świadomość, że dziś trochę lepiej panuję nad konsumpcyjnymi emocjami przynoszą ogromną satysfakcję i motywują do dalszego rozwoju. Śmiało mogę przyznać, że dziś to już moje hobby.

Dziękuję również wszystkim czytelnikom za to, że dodają Ci skrzydeł i doskonale uzupełniają Twoją pracę.

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:48

Hej Magdalenka,

Dzień dobry i z radością witam Twój pierwszy komentarz. Cieszę się, że przydaje Ci się to co piszę. Oby jak najdłużej i jak najskuteczniej.

Miłego wieczoru!

Odpowiedz

Tomasz Październik 31, 2013 o 16:58

Wzruszający wpis – zmotywowałeś mnie do przeczytania tego bloga od deski do deski oraz wysłuchania wszystkich podcastów. Może będę to robił podczas biegania? Zobaczymy;) W każdym bądź razie rób dalej to co robisz.

Odpowiedz

BogusiaM Październik 31, 2013 o 17:27

To cudownie móc wnosić coś do życia innych, motywować ich do działania, usłyszeć/ przeczytać dziękuję!
Ja tu zaglądam, chociaż nie zawsze komentuję…

Dzisiejszy poranek rozpoczęłam od weszlkich blogów o oszczędzaniu, tak jakoś wyszło, że nawet to co oszczędziłam w tym miesiącu (1 i 2zł odkładałam do skarbonki) wylądowało dziś na koncie oszczędnościowym;) 5 zł są odkładane na remont i nie wiem ile się uzbierało, bo puszka nie otwieralna, ale jestem dobrej myśli:)

U mnie małe kroczki, ale mam nadzieję, że w końcu będzie jakiś przełom;)

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:48

Hej BogusiaM,

Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje oszczędzanie 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Ewelina Październik 31, 2013 o 18:33

Niesamowite co może zrobić człowiek dla człowieka ja też przypadkowo trafiłam na twój blog po udziale w NAC zaczęło się od przeczytania recenzji, gratuluję ci sukcesów i bloga pozdrawiam

Odpowiedz

Paweł Październik 31, 2013 o 18:53

Nawiązując do wypowiedzi Michała „O poprawianiu tego świata metodą zaczynania od siebie samego. I nie oczekiwaniu niczego w zamian.” chciałbym zainspirować czytelników do działań charytatywnych na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego (OPP) nie tylko przy przekazywaniu 1% podatku, ale również na codzień. Dlatego mam prośbę do czytelników bloga, aby wpłacali na OPP regularnie co miesiąc określoną kwotę( może to być 1 zł, 5zł lub więcej, dla Was to nic a dla OPP to wiele, gdy kilka tysięcy osób czytających bloga postanowi coś wpłacić).
Plus jest taki, że można to odliczyć sobie od dochodu, po więcej odsyłam na poniższy link. Sam zacząłem wpłacać od niedawna na Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci (łącznie z przekazywanie 1% podatku od samego początku rozliczania się z fiskusem – z PITu to mnie nic nie kosztuje).
W załączeniu przekazuję link z poniższymi danymi w celu weryfikacji, iż nie jest to żadna podpucha: http://www.hospicjum.wroc.pl/index.php?hosp=30_00

69 1140 1140 0000 2052 8800 1001 (PLN)

Fundacja „Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci”
al. Wiśniowa 36
53-137 Wrocław
Tytuł przelewu: „Darowizna na cele statutowe”

Liczę, że i Ty Michale pomożesz mi w tej misji.

Pozdrawiam
Paweł

Odpowiedz

Anna Materla Październik 31, 2013 o 19:49

Whaw! 3 pszeniczne w oszołomie i jest efekt 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:50

Dobre Aniu,

Fakty są takie: 2x Kasztelan i 1x pszeniczne, przy czym… na razie „zużyty” został tylko jeden Kasztelan… i to dopiero wczoraj wieczorem – czyli już po napisaniu artykułu 😉

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Mariusz Październik 31, 2013 o 20:57

Motywujące 🙂
Ale ja i tak czekam, aż ruszysz temat funduszy inwestycyjnych, akcji, analizy technicznej, obligacji korporacyjnych 🙂 tam to się dopiero zacznie 🙂
Ja już pewien plan mam i chyba działa, chociaż październik bardzo sprzyjał na giełdzie, więc zobaczymy, co się będzie działo dalej 🙂
W sumie chętnie bym się z Tobą tym planem podzielił Michale, bo pewnie z boku mógłbyś go bardzo racjonalnie ocenić większych emocji na sucho z kalkulatorem 🙂
Nie wiem, czy takie coś w ogóle Cie interesuje?

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 18:51

Hej Mariusz,

Dziękuję za komentarz. Śmiało się dziel! Przyjmuję w każdej ilości.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

kasia Październik 31, 2013 o 22:29

Bardzo lubię twoje artykuły i każdy email czytam z zainteresowaniem. Dzięki tobie w końcu uporządkowałam mój budżet, założyłam konta w BZ WBK (tylko nie moge na mówić męża ale nadal na tym pracuję;-)), zastosowałam wiele ciekawych wskazówek co do oszczędzania na prądzie i w końcu napisałam do ciebie, co uważam za swój mały sukces. Trzymaj tak dalej, jestem twoją fanką i czekam na kolejne wpisy.

Odpowiedz

Grzesiek Wesołowski Październik 31, 2013 o 23:04

Nie ukrywam, że i dla mnie byłeś inspiracją przy moim maratonie, a raczej w utrzymaniu motywacji podczas przygotowań (no i plus dziewczyna która dopytywała o mój maraton i chciałem jej zaimponować, więc nie mogłem odpuścić 😉 ) Choć przygotowywałem się o wiele dłużej niż Paweł bo aż 1,5 roku, zaczynając od przetruchtania 500 metrów.. Aż do maratonu w 4:38.. niby nic wielkiego ale satysfakcja jest 🙂

Bieganie polecam każdemu, kurcze mi ono uratowało życie.. W wieku 23 lat groził mi przeszczep serca, teraz mam 25 lat i jestem po pierwszym maratonie i wiem, że to nie jest koniec.

Biegajmy, bo bieganie to nie tylko sport, to nie tylko sposób na wolny czas i zdrowie. Bieganie to również, a może przede wszystkim „aktywna medytacja”. Krok, oddech, rytm serca… wszystko w jednym tempie… Fantastyczne uczucie…

Mam astmę,… a najlepiej oddycha mi się po 15 – 20 kilometrze……. lepiej niż gdy siedzę lub leże 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 1, 2013 o 20:00

Hej Grzesiek,

Podziwiam! Co maratończyk to historia… super 🙂

Pozdrawiam

Odpowiedz

Michał Październik 31, 2013 o 23:11

Myślę, że codziennie dajesz pozytywną energię wielu czytelnikom, nawet takim bardziej anonimowym jak ja.Jestem zapisany do newslettera,ale i tak klikam kilka razy dziennie Twoją stronę czekając na kolejne wpisy.
Polecam Twojego bloga każdemu kto tylko chce słuchać jak zmienić swoje życie na lepsze.
Dziękuję Ci Michale za wszystko co robisz!

Odpowiedz

funboy Listopad 1, 2013 o 08:32

Michale,
Ja juz kilka razy sie wypowiadalem wiec wiesz, ze jestem stalym i wiernym czytelnikiem 😉
Juz kilka drobnych usprawnien dzieki twoim wpisom wprowadzilem ale najwazniejsze jest ze zaczalem (pod wplywem lektury bloga ale i kilku polecanych przez ciebie ksiazek) nadawac sprawom priorytety. Robie to w formie „listy zadan” przyklejonych dolodowki.
Bardzo banalne ale dziala.
Odkad ta lista tam wisi (teraz to juz trzecia wersja listy gdyz zadania z 2 pierwszych juz zrobione) udalo nam sie z zona m in ochrzcic dziecko (nie bylo na toczasu 3 lata), wykonac prace modernizacyjne w miesskaniu (czekaly 2 lata) oraz kupic mieszkamie na wynajem (od pomyslu do wykonania w jeden miesiac, dzieki odpowiedniemu skoncentrowaniu sie na zadaniu) …

Na prawde wielkie dzieki Michale

Pawel funboy

Odpowiedz

Gosia Listopad 1, 2013 o 09:39

Michale nie tylko dla Pawła jesteś inspiracją i motywacją. Ty i Twój blog od dłuższego już czasu zmieniacie też życie mojej rodziny. Bardziej w sprawach finansowych niż w bieganiu, ale wielkie dzięki, że jesteś i piszesz. Prawdopodobnie nie zdajesz sobie sprawy jak wielu ludziom pomagasz w ten sposób 🙂

Odpowiedz

Bernadeta Listopad 1, 2013 o 11:02

Michale,
dobrze że jesteś. Dajesz motywacyjnego kopa! Dzięki!

Odpowiedz

Izolda Listopad 2, 2013 o 09:15

Michale zaskoczyles mnie a to niełatwe . Weszłam na Twój blog bo moja sytuacja życiowa uległa pogorszeniu i chciałam nauczyć sie myślec o oszczędzaniu i usystematyzować wydatki. Kilka artykułów zaciekawiło mnie ale ten mnie wprost zadziwił. Będę Cie teraz czytać dwa razy uważniej.

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 4, 2013 o 06:46

Hej Izoldo,

Dziękuję. I cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. Jeśli chcesz się wziąć za swoje finanse, to w pierwszej kolejności polecam Ci lekturę całego cyklu „Zaplanuj budżet domowowy” – https://jakoszczedzacpieniadze.pl/zaplanuj-budzet-domowy

Pozdrawiam

Odpowiedz

Kuba Listopad 3, 2013 o 00:31

Czytam bloga od niedawna (trafiłem tu z polecenia Macieja Samcika), jednak czuję, że już przyszedł czas zastosować Twoje metody w praktyce:) Na początek zacznę dokładnie spisywać wydatki i przygotowywać plan na każdy dzień, potem przygotuję wnioski i metody optymalizacji, dzięki za inspirację!

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 4, 2013 o 07:06

Hej Kuba,

Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że tu dotarłeś i życzę powodzenia w poprawie Twoich finansów 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Magda Listopad 3, 2013 o 09:57

… Może już przeczytałeś mojego maila, którego wysłałam wczoraj, może dopiero przeczytasz. Jedna rzecz jest jednak najważniejsza na ten moment- wiara, lub jej przywrócenie. I jego ton był zbyt pesymistyczny..nie przewidziałam jednak tak miłego poranka 🙂 … Od rana rozpracowuje swoje życie (czyli coś co robię od dnia znalezienia Ciebie w sieci)…i tak… wśród moich kroków trafiam na kolejny budujący artykuł na Twojej stronie, czytam, uśmiecham się, wzruszam…emocje, wywoływane prawdziwym życiem i wskazówkami na samodoskonalenie się i poprawianie życia. Wspaniałe lekcje życia, przykłady, wspaniale historie i szalenie wciągające wszystkie polecane książki, blogi itp. to wszystko tu, u Ciebie 🙂 Dziś jeszcze jeden bonus dla mnie…i o tym co artykuł wnosi, czyli jak można poczuć się wyróżnionym gdy ktoś docenia to co mówisz, gdy ma to dla niego znaczenie, gdy w pewien sposób potwierdzasz swoje istnienie i wiesz że szczerze do kogoś przemawiając, dziękując mu – zostaniesz usłyszany 🙂 Czuję się zaskoczona ale przede wszystkim wyróżniona za upublicznienie mojego maila do Ciebie. Przywróciłeś wiarę w sens działania i tego, że naprawdę może być lepiej. Dziękuję ! Wspaniałego dnia życzę! 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 4, 2013 o 07:10

Hej Magdo,

Dziękuję i za komentarz i za maila. Trwała u mnie „akcja znicz” więc nie byłem na bieżąco ani z jednym, ani z drugim.

Miło dowiedzieć się, że tak pozytywnie na Ciebie wpłynął ten artykuł i cytat. Widzisz jak to działa? Czasami wystarczy po prostu pokazać siebie innym – takimi jakimi jesteśmy. A „nóż widelec” ktoś coś z tego weźmie dla siebie i odda nam z nawiązką. Cały czas pozytywnie zaskakujecie mnie tym przekazywaniem dobrej energii 😉

Pozdrawiam ciepło i również Ci życzę miłego dnia

Odpowiedz

Prawnik Listopad 3, 2013 o 15:45

Witam!

Jak zawsze świetny artykuł 🙂
Faktycznie styl pisania bloga jest bardzo fajny, z jednej strony można znaleźć tu mnóstwo przydatnych informacji, z drugiej informacje są podane w łatwy, przystępny i przyjazny dla Czytelników sposób. Ponadto Michale inspirujesz wielu ludzi do przeprowadzenia zmian w swoim życiu, do wyjścia z własnej strefy komfortu.
Gratulacje!!!

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 4, 2013 o 07:19

Hej Prawnik,

Dziękuję! Cieszę się, że udaje mi się Was inspirować. Wiedz, że Wy również inspirujecie mnie. To działa w dwie strony i to jest super 🙂

Miłego dnia

Odpowiedz

Mr. Boo Listopad 3, 2013 o 22:11

Michale mnie podoba się po prostu twoja praca. Lubie tutaj zaglądać bo za każdym razem zyskuje wiele cennych informacji. Informacje jakie przekazujesz są bardzo cenne, ciekawej formie i rzadkie, których nie uświadczysz w TV czy w szkole.
Jesteś dla mnie interesującym nauczycielem, który nie dość że nie nudzisz to nauczysz. Jeszcze zarażasz swoją pasją do dalszej samodzielnej nauki. Twój Blog stał się miejscem, w którym spotykają się mądrzy ludzie z doświadczeniem. Jest to duża wartość tego blogu, którą bardzo sobie cenię.

Fajnie było by poruszyć na tym blogu tematykę nauki, samorozwój oraz zmian jakie obecnie następują przez Internet. Mam na myśli Ted.com, Cohan Academy, Youtube, Zmiana podejścia do nauki języków obcych np. Linguatrek.com. To wszystko powoduje wywrócenie obecnego systemu. Może ktoś pomyśli, że nie ten blog. Ale każdy wchodząc tutaj realizuje ścieżkę rozwoju osobistego – świadomie lub nie. Po komentarzach wnioskuje, że wielu wchodzi z pragnienia zmiany swoim życiu.

Chętnie podesłał tobie materiały oraz wnioski z mojego życia jakie zaszły wyniku użytkowania internetu (tematy związane z samorozwojem). Sądzę, że artykuł z tą tematyką był by bardzo popularny i wartościowy.

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 4, 2013 o 08:52

Hej Mr Boo,

Dziękuję. Jeśli chcesz mi coś podesłać, to zapraszam do pisania poprzez stronę „Kontakt”.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

WhiteLightning Listopad 6, 2013 o 09:03

Michał – spis tresci jest ok, co ciekawe nie kliknalem na niego pomimo ze dobra chwile kombinowalem jak wyszukiwac posty. Co do spisu to, przydalaby sie jeszcze lista wszystkich postow, a nie tylko 100 ostatnich. Zawsze mozesz potestowac bloga na znajomych, posadz kogos przed komputerem, powiedz osobie aby mowila glosno co mysli i robi, pusc nagrywanie co robi i zostaw ja sama (sa programiki do nagrywania co sie dzieje na ekranie+co mowi). I zobacz najpiew jak taka osoba sama od siebie sie porusza, a nastepnie zaproponuje jej jakies scenariusze do zrobienia. Rezultaty takich testow uzytecznosci potrafia bardzo zaskoczyc:)

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 7, 2013 o 07:23

Hej,

Dziękuję za sugestie. W międzyczasie wydłużyłem spis treści do 200 artykułów, czyli są już wszystkie. Powinno wystarczyć na jakiś czas 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

DC-centrum Listopad 6, 2013 o 12:44

Nigdy bym się nie spodziewał, że blogi mogą mieć tak duży wpływ na ludzkie życie. Powiem Ci szczerze, że otworzyłeś mi właśnie oczy.

Odpowiedz

Michał Szafrański Listopad 7, 2013 o 07:20

Hej DC-centrum,

Ja też jeszcze 2-3 lata temu miałem zupełnie inne wyobrażenie co do blogów. Do dzisiaj obróciło się ono o 180 stopni. Cieszę się, że i Tobie udało mi się oczy otworzyć 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

kitty Listopad 26, 2013 o 00:28

Wzruszający wpis! Jestem tu od niedawna i trafiłam zainteresowana bezpośrednią tematyką bloga. Ale jestem pod wrażeniem tego, ile pozytywnej energii i inspiracji poza treścią merytoryczną można czerpać z tego bloga. Takich miejsc i tematów poszukuję – dających kopa, motywujących do działania, zachęcających do otwarcia się na drugą osobę. Na pewno zostanę tu na dłużej 🙂 Fajnie, że jesteś!

Odpowiedz

Internal-"TenSystem"-Error Maj 13, 2015 o 11:05

Panie Michale. powiem w skrócie – „witamy w klubie”. to odnośnie „Światowego Dnia Oszczędzania” – właśnie około tejże rocznicy/corocznego dnia (w październiku) Pewna Instytucja Użyteczności Publicznej (świadoma licznych przecież manipulacji, – na drodze do bezwzględnego rugowania mnie Przez Jej tzw. „Ludzi Nauki i Mentorów”), pozbawiła mnie pracy, czyli ” Ten System ” zaoszczędził na mnie, lecz tylko z pozoru, bowiem pozostawił sobie, mocno skrzypiące (niczym laska wysokoprocentowej laski cyny w dotyku!) – skrzypiące „Dziady Leśne” (często całe Klany i Małżeństwa) Dziady Leśne Ziemkiewicza, których pełno jest w tym „Systemie” po zakamarkach, a nie tylko wbywszym PKW.
Z drugiej strony, jakby nie było nie chciałbym spontanicznie, czy na siłę robić akurat z tego Bloga narzędzia „Anty-Systemowego”,bowiem oszczędzanie, jak i umięjętność oszczędzania (uwaga, to ńie to samo!) to często sztuka rafinacji sama w sobie, inherentna, zakorzeniona często u samych podstaw charakterologicznych pewnych osób. innymi słowy trudna do przyswojenia, stąd warta bezstronnego wglądu i przede wszyśtkim: praktyki, praktyki, jeszcze raz praktyki.

Odpowiedz

Hubert Luty 18, 2022 o 13:06

Witam serdecznie. Prawdopodobnie odgrzewam niesamowicie stary kotlet, wydaje się jednak na tyle smaczny, że jednak warto dać znać, że ktoś to jeszcze zauważył.
2 dni temu skończyłem czytać książkę Michała Szatiło znanego bardziej jako Volant, który to w swojej książce „Projekt Przyszłość” w lekturach dotyczących finansów polecił właśnie Pana książkę jak i samego bloga. Dodałem do zakładek i postanowiłem dziś sprawdzić kilka treści tutaj zamieszczonych zaczynając od początku.

Piszę akurat pod tym postem, bo pokazuje on rzecz naprawdę niezwykłą, rzecz, która powinna być i mam nadzieję, że się stanie potężną dawką pozytywnego nastawienia, być może i inspiracji, jakiegoś natchnienia. Jeszcze nie znalazłem tutaj tego co od razu bym podchwycił jako „o, to to”. W razie gdybym tego nie znalazł (choć dopiero zacząłem się rozglądać) to ta historia jest na tyle ważna, że na wszelki wypadek zostawiam komentarz a także..

Dziękuję, za to, że podzieliłeś się tą historią, a także innymi, bo pewnie gdyby nie one, to także ten post by nie powstał. Doceniam oba te gesty i w zasadzie całą historię, która jest świetnym obrazkiem do tego jak czasami błache sprawy potrafią połączyć ludzi.

Pozdrawiam.

Odpowiedz

Anuluj odpowiedź

Dodaj nowy komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: