Skandia, Aegon, AXA – takie tematy mają Wasze e-maile z narzekaniami na wieloletnie polisy inwestycyjne z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK).
Pytacie w nich o dwie rzeczy: albo czy warto “wejść” w konkretną wieloletnią polisę inwestycyjną, albo co zrobić z tą, którą macie już od kilku lat. Dzisiejszym wpisem chcę odpowiedzieć na pierwsze z tych pytań i zastanowić się czy taka polisa z UFK może być dobrym “opakowaniem” dla funduszy inwestycyjnych.
Temat zapowiadałem już w artykule o tym, jak samodzielnie zbudować “program systematycznego oszczędzania” dla naszych dzieci. Zadeklarowałem wtedy, że w oddzielnym wpisie przedstawię tzw. polisy inwestycyjne lub programy systematycznego oszczędzania opakowane w polisy.
Od razu przedstawię wnioski końcowe: jestem zdecydowanym przeciwnikiem programów “oszczędnościowych” oferowanych przez towarzystwa ubezpieczeniowe (TU). Mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu produkty te są wyjątkowo złożone, kosztowne i do tego rezygnacja z nich przed ukończeniem wieloletniego programu wiąże się ze sporymi opłatami likwidacyjnymi. W efekcie bardzo trudno jest na nich cokolwiek zarobić. A nawet jeśli to się uda, to ze sporymi opłatami na rzecz TU – raczej nieuzasadnionymi.
Widzę tylko dwa scenariusze, w których tego typu polisy inwestycyjne mogą mieć sens. Jakie? O tym przeczytasz w tym wpisie.
Wersja dla nielubiących czytać długich wpisów
Jeśli “strawienie” tego wpisu Cię przerasta, to przyjmij założenia, które pomogą Ci uratować Twoje pieniądze:
- Trzymaj się jak najdalej od wszelkich programów systematycznego oszczędzania opakowanych w polisy ubezpieczeniowe.
- Uznawaj wszystkich doradców / sprzedawców przedstawiających Ci piękne opowieści o polisach inwestycyjnych za naciągaczy polujących na Twoje pieniądze. Tak zaocznie dla własnego bezpieczeństwa. Moim skromnym zdaniem w tym przypadku nie obowiązuje zasada domniemania niewinności.
- Sprzedawca polisy nie jest doradcą inwestycyjnym i najprawdopodobniej nie pracuje w firmie inwestycyjnej, która posiada licencję KNF na świadczenie usług doradztwa. Mówiąc krótko: nie ma prawa udzielać Ci porad związanych z inwestowaniem.
- Jeśli masz wątpliwości co do zasadności powyższych punktów, to jednak przeczytaj cały ten wpis.
I pamiętaj, że ja także nie jestem doradcą inwestycyjnym. Poniższy tekst to wyraz mojej prywatnej opinii i nie musisz się z nim zgadzać. Ty sam odpowiedzialny jesteś za wszystkie swoje decyzje finansowe.
Doprecyzujmy, o czym rozmawiamy
Dlaczego wziąłem się za polisy inwestycyjne właśnie teraz? Bo w tym miesiącu w ramach “Elementarza Inwestora” piszemy o funduszach inwestycyjnych. Dzisiaj otwarcie zastanowię się, czy “ubranie” inwestowania w fundusze w ubezpieczenie z funduszem kapitałowym ma sens? Postaram się rzetelnie przedstawić zarówno plusy, jak i minusy tego typu produktów. Zacznę jednak od usystematyzowania słownictwa.
Osoby, które nie są zadowolone z oprocentowania lokat bankowych, często szukają zbliżonych do nich instrumentów finansowych. Zazwyczaj boją się inwestowania – czy to na giełdzie, czy w funduszach inwestycyjnych – i szukają czegoś “brzmiącego znajomo”. I to dlatego pod terminami zbliżonymi do “oszczędzania” ukrywa się różne produkty:
- Polisolokaty – tych praktycznie już nie ma na rynku (z nielicznymi wyjątkami). Był to całkiem ciekawy patent na uniknięcie podatku od zysków kapitałowych, czyli podatku Belki. W dużym uproszczeniu polegało to na tym, że zwykłą lokatę bankową “opakowywano” w ubezpieczenie na życie i dożycie. Składką ubezpieczeniową był właśnie kapitał lokaty.
- Produkty strukturyzowane nazywane także strukturami – to produkty typu “kilka w jednym”, które mają umożliwić bankom marketingowe pokazanie wyższego oprocentowania niż to na lokacie. Przy pomyślnym dla nas obrocie spraw na rynku – struktury rzeczywiście pozwalają zarobić więcej niż na lokacie. Zazwyczaj banki gwarantują, że nie stracimy wpłaconego kapitału, a odsetki możemy uzyskać, ale niekoniecznie. Jak wygląda przykładowy produkt tego typu? Niedawno BGŻ Optima oferował “lokatę”, której oprocentowanie uzależnione było od tego, czy indeks amerykańskiej giełdy S&P 500 konkretnego dnia będzie powyżej konkretnej wartości. W praktyce jest tak, że bank inwestuje większość wpłaconych przez nas pieniędzy np. 85% w bezpieczne instrumenty (obligacje), a pozostałe np. 15% – agresywniej – w opcje. Krótko mówiąc – zakłada się z rynkiem licząc, że wygra. “Struktury” mogą być ubierane w różne płaszcze – także w polisę ubezpieczeniową, co w niektórych przypadkach pozwala uniknąć podatku Belki.
- Polisy inwestycyjne z UFK nazywane także fachowo ubezpieczeniem na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (tym w istocie są) lub skrótowo programami regularnego oszczędzania, polisami unit-link lub w żargonie doradców “regularami” – od konieczności wnoszenia regularnych wpłat.
I to właśnie na polisach inwestycyjnych – jako opakowaniu dla funduszy inwestycyjnych – skoncentruję się w tym artykule. Dla jasności: wszędzie, gdzie używam w tym artykule sformułowania “polisa inwestycyjna” itp. mam na myśli właśnie produkt z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym.
Sprawdź również: Jak inwestować w fundusze inwestycyjne
Partnerem cyklu „Elementarz Inwestora” w okresie od września do listopada 2014 r. jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. – jeden z najdłużej działających domów maklerskich w Polsce, istniejący na rynku od 19 lat.
DM BOŚ jest wieloletnim liderem rynku kontraktów terminowych. W 2014 roku został wybrany Najlepszym Domem Maklerskim w rankingu gazety „Parkiet” oraz wyróżniony tytułem Finansowa Marka Roku za najwyższej jakości usługi internetowe oraz zbudowanie pozycji eksperta rynku finansowego. Wielokrotnie nagradzany za aktywność i innowacyjne produkty związane z inwestowaniem na giełdach polskiej i zagranicznych (pod marką bossa.pl), funduszami inwestycyjnymi (bossaFund.pl) oraz rynkiem walutowym Forex (bossaFX.pl). DM BOŚ oferuje Klientom wysokiej jakości produkty oraz wspiera inwestorów licznymi analizami, rekomendacjami oraz komentarzami ekspertów.
Oszczędzanie czy inwestowanie?
Podstawowy problem z polisami inwestycyjnymi polega na tym, że sprzedawane są one jako “forma oszczędzania”. Dlaczego tak się dzieje? – o tym piszę dalej pochylając się nad tym, ile zarabiają na tych produktach sami doradcy finansowi.
Typowy scenariusz niestety wygląda tak:
- Przychodzi klient do banku lub pośrednika finansowego i mówi, że chciałby systematycznie oszczędzać dla dziecka lub na swoją emeryturę.
- Klient najczęściej mówi, że chciałby robić to bezpiecznie i że dotychczas pieniądze odkładał na lokatach lub kontach oszczędnościowych.
- Doradca proponuje “inną formę oszczędzania”. Taką, która da lepszą stopę zwrotu niż “marne odsetki na lokacie”. Najczęściej jest to właśnie wieloletnia polisa inwestycyjna oparta bądź to na jednorazowej wpłacie, bądź na systematycznych, okresowych wpłatach stałych składek – najczęściej miesięcznych lub corocznych.
Powiedzmy to jasno: polisy z UFK nigdy nie były i nie będą “formą oszczędzania”. To nie jest oszczędzanie, tylko inwestowanie – z wszystkimi jego zaletami i wadami, a w szczególności z podjęciem ryzyka inwestycyjnego i koniecznością ponoszenia opłat (wyjątkowo wysokich).
Czytaj także: Nareszcie tanie fundusze! inPZU wprowadził fundusze indeksowe z opłatą 0,5% (zamiast 4%)
Czym jest polisa z UFK?
Mówiąc w dużym uproszczeniu jest to produkt inwestycyjny, który oferowany jest w formie ubezpieczenia na życie i dożycie. Ale z tradycyjnym rozumieniem słowa “ubezpieczenie” produkt ten ma niewiele wspólnego. Owszem, otrzymujemy ubezpieczenie na życie, ale najczęściej jest ono ograniczone do symbolicznej kwoty, np. 1 zł. Czasami taka polisa daje nam także ochronę od następstw nieszczęśliwych wypadków, ale także w małej kwocie, np. 2500 zł.
Po co więc to ubezpieczenie? Opakowanie naszych wpłat w formę ubezpieczenia pozwala stworzyć tzw. wehikuł inwestycyjny, który daje nam możliwość inwestowania w wiele krajowych i zagranicznych funduszy inwestycyjnych oraz swobodnej konwersji jednostek pomiędzy różnymi funduszami bez konieczności zapłaty podatku Belki – tak długo, jak długo nie próbujemy wypłacić pieniędzy z polisy. Taki podatek przyjdzie nam zapłacić dopiero na koniec inwestycji, ale od rzeczywiście wypracowanego zysku. Gdybyśmy mieli do czynienia ze zwykłym inwestowaniem w fundusze, to podatek musielibyśmy zapłacić przy każdej sprzedaży jednostek z zyskiem (chyba, że wybierzemy fundusze parasolowe). Strat nie moglibyśmy jednak odliczyć.
Tu można zastanowić się, czym UFK różnią się od funduszy parasolowych opisywanych w artykule Zbyszka. Klasyczne “parasole” dają nam możliwość konwertowania jednostek tylko w ramach jednego TFI, a dokładniej w ramach konkretnego funduszu parasolowego (dane TFI może prowadzić kilka odrębnych parasoli i może też mieć w ofercie fundusze poza parasolami). Nie można ich przenosić pomiędzy różnymi towarzystwami lub parasolami. Z kolei polisa z UFK nie ma takich ograniczeń – możemy swobodnie korzystać z całej palety funduszy wielu TFI dostępnych w ofercie danego ubezpieczyciela.
Większość polis inwestycyjnych ma formę programów systematycznego oszczędzania. Przy podpisywaniu umowy musimy z góry zdecydować na jak długi okres chcemy się związać z TU (rozwinę ten temat za chwilę) oraz jakiej wysokości składkę chcemy opłacać co miesiąc. UFK zakładają długi horyzont inwestycyjny np. 5, 10 lub 15 lat (albo i dłużej).
Są także takie programy, w których wpłaty dokonuje się tylko raz – na samym początku inwestycji. W jeszcze innych mamy możliwość podzielenia całego okresu inwestowania na etapy – tzw. składkowy i bezskładkowy. W pierwszym wpłacamy regularne składki, a w drugim nie musimy już tego robić. Ubezpieczyciele nie protestują także, gdy chcemy powiększyć inwestycję o dodatkowe pieniądze.
UWAGA: Nie traktujcie tego, co opisuję w tym artykule, jako jedyne opcje inwestycyjne. Polis z UFK jest na rynku bardzo wiele i stale mutują. To co przedstawiam w tym artykule, to bardzo wybiórcze przykłady, które mają na celu uzmysłowienie mechanizmów i konstrukcji tego typu produktów.
Produkt ten jest dosyć popularny w Polsce – przede wszystkim dlatego, że “wciskany” jest tym klientom, którzy przejawiają jakąkolwiek wolę systematycznego oszczędzania. Według serwisu Analizy Online aktywa polskich UFK przekroczyły już 50 mld złotych.
Dla porównania: w “standardowych” funduszach inwestycyjnych posiadamy ok. 206 mld złotych.
Zalety polis inwestycyjnych z UFK
Dlaczego unit-linki cieszą się tak dużą popularnością? Próbując zachować obiektywizm muszę przyznać, że mają one kilka zalet.
Poza wspomnianą już wcześniej optymalizacją podatkową (odroczona płatność podatku Belki) platformy ubezpieczycieli dają zazwyczaj dostęp do ponad setki funduszy inwestycyjnych, w tym także do specjalistycznych i zagranicznych funduszy Franklin Templeton, Fidelity oraz Quercus. Zaletą jest to, że możemy korzystać z nich swobodnie – bez żadnej bariery wejścia. A w standardowym obrocie niektóre z tych funduszy wymagają minimalnej wpłaty, np. w wysokości 40 tys. EUR, co praktycznie wyklucza je z portfela inwestycyjnego większości śmiertelników.
Warto tu powiedzieć, że w odróżnieniu od lokat bankowych – których gwarantem jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) – polisa jest produktem ubezpieczeniowym z wszystkimi tego zaletami i wadami.
Zaletą jest możliwość ustalenia osób uposażonych na wypadek naszej śmierci, co pozwala pominąć standardową procedurę spadkową. UFK chroni także zgromadzony kapitał przed ewentualną egzekucją komorniczą, ale uczciwie mówiąc ma to marginalne znaczenie dla większości osób.
Minusem są za to słabsze gwarancje. Odpowiada za nie UFG (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny), który po upadku ubezpieczyciela wypłaca 50 procent wartości ubezpieczenia do kwoty nie przekraczającej równowartości 30 tys. EUR. Reasumując: odzyskamy maksymalnie połowę pieniędzy.
Zaletą, ale jednocześnie i wadą, polis inwestycyjnych jest to, że wymuszają one systematyczność. Długość trwania takiego programu systematycznego oszczędzania jest z góry określona, a my zobowiązujemy się do terminowych wpłat kolejnych składek ubezpieczeniowych. Jeśli nie dotrzymamy terminów – grożą nam srogie kary.
Taki bat nad głową jest często jedynym argumentem przemawiającym do osób, które zarabiają niemało, ale co miesiąc wydają wszystkie pieniądze i twierdzą, że nie są w stanie nic zaoszczędzić. Zobowiązanie do wpłaty pieniędzy na polisę skutecznie zmusza je do odkładania tych pieniędzy. I często to właśnie taki argument w rozmowach z klientami stosują doradcy finansowi.
Jeśli po doczytaniu do tego miejsca wydaje Ci się, że polisa unit-link to coś dla Ciebie, to koniecznie czytaj dalej. Pora rozpocząć uświadamianie – zanim będzie za późno.
Zobacz także: WNOP 086: Co zrobić z polisą inwestycyjną i jak odzyskać opłatę likwidacyjną? – instrukcja
Uświadamianie 1: opłaty
Tu jest pies pogrzebany. Polisy UFK byłyby świetnym rozwiązaniem, gdyby nie skomplikowana struktura oraz wysokie opłaty pobierane przez ubezpieczycieli.
O ile procent opłaty te obniżają wynik inwestycyjny? Niestety nie da się tego łatwo policzyć. Tutaj przedstawię tylko generalne zasady.
Jeśli pamiętacie poprzedni artykuł o funduszach, to wiecie, że w przypadku “standardowych” funduszy inwestycyjnych możemy ponieść dwie opłaty:
- Prowizję za zakup, sprzedaż lub konwersję jednostek – nie ponosimy jej, gdy korzystamy z platformy takiej jak BossaFund.
- Roczną opłatę za zarządzanie, która wynosi od 0,5% do 4% (w zależności od typu funduszu) i wkalkulowana jest w wycenę jednostek funduszu.
I to się nie zmienia w przypadku polis inwestycyjnych. Wszak w ramach nich także posiadamy jednostki funduszy inwestycyjnych, a TFI nie pracują za darmo. Elementem dodatkowym są opłaty na rzecz ubezpieczycieli opakowujących fundusze:
- Opłata aktywacyjna – naliczana od każdej wpłacanej składki. Może wynosić np. 10 zł.
- Opłata za zarządzanie UFK – ta naliczana jest od wartości wszystkich zgromadzonych na polisie “oszczędności” i może wynosić 2%–3% rocznie. To tylko przykład. W każdym produkcie jest inaczej, np. opłata w pierwszych latach może być wyższa, a w kolejnych spadać.
Tych opłat jest więcej – warto szczegółowo czytać umowę i ogólne warunki ubezpieczenia (OWU), a i tak nie ma gwarancji, że je zrozumiemy ;-). Na razie skupimy się na przeanalizowaniu powyższych:
Czy 10 zł opłaty aktywacyjnej to dużo? To zależy, jaka jest nasza składka. Jeśli wynosi ona zaledwie 100 zł miesięcznie, to potrącenie od niej 10 zł oznacza, że już na starcie jesteśmy 10% “w plecy”! Jeśli składka wyniesie 300 zł, to nadal z każdej wpłaty oddajemy ubezpieczycielowi ponad 3%!
Mówiąc w dużym skrócie: nawet jeśli zarządzający TFI wycisnęliby 10% zysku rocznie (co jest bardzo solidnym wynikiem), to po odjęciu 4% opłaty za zarządzanie funduszami (zostaje 6%), a następnie po odjęciu opłaty 3% za zarządzanie UFK przez ubezpieczyciela – pozostanie nam tylko 3% czystego zysku. Warto dodać, że w nowszych polisach opłaty za zarządzanie są bardziej „cywilizowane”. Odbywa się to poprzez nabywanie tańszych jednostek uczestnictwa w funduszach, zwracanie części opłaty z funduszu do UFK, albo obniżenie lub wręcz rezygnację z opłat za zarządzanie UFK. Tak czy inaczej, ze względu na dodatkowe opłaty ubezpieczeniowe, w każdym wypadku inwestowanie wychodzi drożej niż w TFI / przez platformy typu BossaFund lub SFI.
A nie można zapominać, że od tak wyliczonego wyniku należałoby jeszcze odjąć ekwiwalent opłaty aktywacyjnej, która podwyższa nasze koszty. W efekcie może się okazać, że pomimo świetnych zysków samego funduszu, do naszej kieszeni nie dociera już nic lub wręcz kończymy ze stratą.
A to wcale nie są wszystkie opłaty. Ubezpieczyciele potrafią obciążać właścicieli polis z tytułu:
- opłat operacyjnych
- opłat za ryzyko
- opłat za przewalutowanie
Przesadzam? Niestety nie. Jest to codzienność wielu osób wrobionych w “regulary”. Sęk w tym, że powyżej analizowany przypadek dotyczył czysto hipotetycznej sytuacji, w której fundusze wchodzące w skład naszego portfela osiągnęłyby wysoką średnią stopę zwrotu na poziomie 10%. Taki wynik jest mało realny, gdy próbujemy ograniczyć ryzyko. Jeśli w ramach polisy unit-link realizowalibyśmy bezpieczną strategię inwestycyjną i lokowalibyśmy pieniądze, np. w fundusze obligacji, to po odjęciu wszystkich opłat o dodatnim wyniku możemy właściwie zapomnieć. Będziemy grubo pod kreską.
Ile kosztują Cię poszczególne formy inwestowania?
Tak czysto poglądowo pokazuję poniżej koszty różnych form inwestowania: przez rachunek maklerski, przez platformę BossaFund i za pośrednictwem wieloletniej polisy z UFK. W tym ostatnim przypadku pokazuję tylko podstawowe koszty (mogą dojść dodatkowe).
Uświadamianie 2: bilet w jedną stronę
Gdyby przyszło Wam do głowy zrezygnować z takiego kosztownego programu systematycznego oszczędzania, to także nie jest różowo.
Zgodnie z prawem i bez żadnych konsekwencji możemy odstąpić od umowy ubezpieczeniowej w ciągu 30 dni od daty jej zawarcia. Jeśli ten okres upłynie, to “umarł w butach”. Kolejna szansa na bezkosztowe pozbycie się polisy pojawi się dopiero po zakończeniu okresu umownego, czyli po 5, 10 lub 15 latach systematycznego wpłacania składek.
A ile będzie nas kosztować “rozwód” z ubezpieczycielem? Tym więcej, im wcześniej się na niego zdecydujemy. Skrajny przykład: jeśli zrobimy to po roku, to TU zatrzyma sobie 95–98% wpłaconych pieniędzy, a jeśli po 5 latach (w programie na 10 lat), to wspaniałomyślnie zostawi sobie “tylko” 49% naszych pieniędzy.
Polisa inwestycyjna jest jak pułapka. Na początku składki są chętnie wpłacane, ale z czasem coś zaczyna “zgrzytać”. Pochylamy się nad analizą, widzimy brak rezultatów i zastanawiamy się, “czy już uciekać, czy może zacisnąć zęby i płacić dalej?”. Trudny dylemat. Najczęściej nie jesteśmy gotowi do przełknięcia tak dużej straty i brniemy dalej terminowo regulując składki. Właśnie na to liczą ubezpieczyciele i właśnie to jest często naszym największym błędem.
Jedna z podstawowych zasad inwestowania mówi “ucinaj straty”. Zamiast łudzić się, że kiedyś się “odkujemy” i kisić stratę w nieskończoność (dorzucając do pieca kolejne banknoty), warto zastanowić się, czy brnięcie w to bagno ma jakikolwiek sens. Tkwimy jak ta mysz w pułapce i cieszymy się, że jesteśmy blisko sera, po który i tak trudno jest nam sięgnąć.
Uświadamianie 3: nikt poza Tobą nie zarządza Twoim portfelem!
Uważasz, że ubezpieczycielowi należy się tak wysoka opłata za UFK, bo przecież zarządza Twoim portfelem? Jednak muszę wylać na Ciebie kolejny kubeł zimnej wody – nikt nie zarządza Twoim rachunkiem. Wystawca polisy daje tylko dostęp do platformy, na której samodzielnie można dokonywać wyboru i konwersji jednostek funduszy. Na początek inwestycji na pewno zaproponuje któryś z modelowych portfeli (zazwyczaj za dodatkową opłatą), ale dalej – wolna droga… Baw się dobrze kliencie.
I chociaż mówi się, że “od przybytku głowa nie boli”, to akurat w przypadku paneli inwestycyjnych i w obliczu bogatego wyboru różnorodnych funduszy – można się pogubić. Bez wiedzy i doświadczenia narażeni jesteśmy na podejmowanie nieprzemyślanych decyzji. W rezultacie zamiast poprawić wynik inwestycyjny możemy go istotnie pogorszyć. I tak, jak przy innych formach inwestowania – po zanotowaniu strat możemy chcieć się “odegrać” wchodząc w bardziej dynamiczne fundusze i wystawiając się jednocześnie na większe ryzyko inwestycyjne.
Mówiąc wprost: jeśli nie potrafimy samodzielnie budować zarabiającego portfela funduszy inwestycyjnych, to nie ma szansy, żeby polisa z UFK nam w tym pomogła. A jednocześnie nie możemy się z niej łatwo wycofać.
Uświadamianie 4: Długi czas konwersji jednostek
Załóżmy jednak – czysto hipotetycznie, że jesteś asem inwestowania w fundusze. Myślisz sobie – “będę zarządzał aktywnie swoim portfelem i dokonywał konwersji jednostek uczestnictwa między funduszami. Będę monitorował kurs i reagował, gdy zacznie spadać”.
W dogodnym momencie dokonujesz konwersji i… przekonujesz się, że nie jest to takie proste. W standardowych funduszach parasolowych taka operacja wykonywana jest w ciągu 1–2 dni. Z kolei w UFK trwa to standardowo około 5 dni roboczych. Przez ten okres wycena konwertowanych jednostek może się istotnie zmienić – bez szansy na naszą reakcję.
Sprzedawcy polis inwestycyjnych często podkreślają jako atut możliwość bezpłatnego dokonywania konwersji. Zapominają jednak powiedzieć, że ich liczba jest ograniczona – zazwyczaj do 12 w roku. Za kolejne trzeba dodatkowo zapłacić np. po 25 zł. A to znowu niekorzystnie wpływa na stopę zwrotu.
Uświadamianie 5: Podatek i tak trzeba zapłacić
Pośrednicy finansowi podczas spotkań sprzedażowych uwypuklają fakt, że w polisach inwestycyjnych unikamy podatku od zysków kapitałowych przez cały okres trwania inwestycji. Ta zaleta produktów unit-link jest realna, ale tylko do momentu wypłaty środków. Wtedy – o ile w ogóle pozostanie nam jakiś zysk do wypłaty – podatek Belki i tak zostanie potrącony i nic nie będziemy mogli z tym zrobić.
Co prawda z polis możemy wypłacić sobie (po upływie zadeklarowanego okresu inwestowania) wpłacony kapitał, a zyski pozostawić na polisie, by dalej pracowały, ale chyba jednak nie o to chodzi.
Z perspektywy opodatkowania polisy inwestycyjne nie różnią się od standardowych funduszy parasolowych, które – dzięki platformom takim jak BossaFund – kosztują nas znacznie mniej (wyłącznie opłata za zarządzanie na rzecz TFI bez dodatkowych opłat dla ubezpieczyciela).
Warto tu też wspomnieć, że na rynku istnieją rozwiązania pozwalające inwestować w fundusze w ramach IKE i IKZE, w których podatku od zysków kapitałowych w ogóle nie zapłacimy. Tam również mamy do dyspozycji programy systematycznego oszczędzania (ciekawą ofertę ma tutaj ING), a o takiej optymalizacji doradcy sprzedający polisy raczej nam nie powiedzą.
Uświadamianie 6: ile na Tobie zarabiają?
Można się zastanawiać dlaczego – skoro w większości polis to my samodzielnie zobowiązani jesteśmy do zarządzania naszym portfelem funduszy – ubezpieczyciele pobierają od nas aż tak wysokie opłaty. Prosta odpowiedź brzmi: “bo muszą zarobić” – zarówno same towarzystwa ubezpieczeniowe, jak i cała sieć sprzedaży tego typu produktów.
Tajemnicą poliszynela jest, że agent ubezpieczeniowy otrzymuje za sprzedaż unit-linka ekwiwalent rocznej składki klienta – i to już po trzech miesiącach regularnych wpłat. W uproszczeniu: jeśli zgodziłeś się opłacać składkę w wysokości 350 zł miesięcznie, to sprzedawca może otrzymać za pozyskanie Ciebie 4200 zł.
Nic dziwnego, że taki poziom prowizji prowadzi do dewiacji i bezczelnego “wrabiania” klientów w polisy. Winny jest cały system. Współpracujący ze sobą ubezpieczyciele i banki doskonale wiedzą, że sprzedaż “regulara” gwarantuje im niezakłócony, wieloletni dopływ nowych środków z gwarantowaną, wysoką marżą – bez względu na wynik inwestycji. Naciskają więc na własne sieci sprzedaży, aby wpychały ten produkt każdemu, kto myśli o oszczędzaniu. Wyśrubowane plany sprzedażowe w połączeniu z wysokimi prowizjami prowadzą do kreatywności sprzedawców w zakresie “nawijania waty na uszy” klientom i – mówiąc wprost – ich oszukiwania.
Na szczęście temat już na tyle nabrzmiał, że KNF szykuje Rekomendację U dotyczącą dobrych praktyk w zakresie bancassurance. Szkoda, że budzi się tak późno.
Dużo dawniej reagował Rzecznik Ubezpieczonych, który już w 2012 roku przygotował miażdżący dla UFK raport. Znaleźć w nim można bardzo konkretne przykłady polis inwestycyjnych, które znacznie straciły na wartości.
“Konsumenci, którzy zawarli umowę ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym skarżą się Rzecznikowi na:
- oferowanie umowy ubezpieczenia jako bezpiecznej lokaty z wysokim zyskiem;
- utratę znacznej części wpłaconych środków (nawet 100%) w przypadku rozwiązania umowy przed upływem okresu wskazanego w dniu jej zawarcia;
- niepoinformowanie, iż umowa do której przystępują jest umową ze składką regularną, płatną np. co roku przez 15 lat, a nie składką jednorazową;
- brak zysku po zakończeniu trwania wieloletniej umowy ubezpieczenia;
- wysokie opłaty administracyjne i inne, pobierane w trakcie trwania umowy, o których nie informowano w momencie jej zawierania;
- inne, błędne informacje co do istotnych elementów umowy, przekazywane przed zawarciem (przystąpieniem do) umowy np. na temat przewidywanych gwarantowanych zysków (nawet kilkudziesięcioprocentowych) czy możliwości wycofania całości wpłaconych kwot w dowolnym momencie bez opłat i z zyskiem, nie stosowania opłaty likwidacyjnej lub jej wysokości.”
Wnioski Rzecznika Ubezpieczonych dotyczące produktów unit-link
„Umowa ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym to umowa o bardzo wysokim stopniu skomplikowania, regulowana wieloma różnorodnymi wzorcami umownymi. Analiza jej treści przez przeciętnego konsumenta jest w praktyce niemożliwa. Nie jest on bowiem w stanie bez odpowiedniego przygotowania zrozumieć mechanizmów prawno-finansowych zawartych we wzorcach umownych, które w niektórych przypadkach nawet nie są mu doręczane.”
“Znajdujące się we wzorcach umownych sformułowania są niejasne i nieprecyzyjne, wprowadzają w błąd, są interpretowane przez ubezpieczycieli na własną korzyść. Zawiła treść oraz złożona konstrukcja umowy uniemożliwia jakąkolwiek ocenę stanu prawnego umowy przez konsumenta, a także samodzielne odnalezienie interesujących go zagadnień.”
„W regulaminach i taryfach opłat, które są załącznikami do warunków ubezpieczenia, często stosuje się niezrozumiałe dla przeciętnego konsumenta skomplikowane wzory matematyczne, które dodatkowo utrudniają możliwość samodzielnej kalkulacji kwoty należnego świadczenia i sprawdzenia, czy wysokość pobieranych opłat bądź wypłacanego świadczenia jest prawidłowa.”
Kilka opowieści o polisach Czytelników bloga
Pokazałem skrótowo zarówno plusy, jak i minusy polis unit-linked. Najwyższa pora zadać sobie kluczowe pytanie:
Skoro zakładam, że potrafię samodzielnie zarządzać alokacją funduszy w ramach polisy, to dlaczego miałbym dzielić się efektami mojej pracy jako “zarządzającego” z ubezpieczycielem i oddawać mu 3–5% rocznie za moją pracę? I to wszystko przy zerowym ryzyku ze strony ubezpieczyciela i jednocześnie przy zablokowaniu mi możliwości wyjścia z inwestycji bez straty sporej części kapitału. I jeszcze na dokładkę bez możliwości optymalizacji podatkowej i uniknięcia podatku Belki.
Czy są jakieś argumenty “za”? Sądzę, że chyba wątpię. Ja zdecydowanie wolę się zadowolić niższą stopą zwrotu obarczoną kosztem moich błędów, ale jednocześnie przy znacznie niższych kosztach dodatkowych.
Nadeszła pora na konkretne przykłady – osób, które uznały, że tego typu polisa inwestycyjna może być dla nich dobrym rozwiązaniem zmuszającym do systematycznego oszczędzania. Przykłady są prawdziwe i zostały mi przesłane przez Czytelników bloga. Podaję je ku przestrodze.
Osobiście mam założony fundusz w Skandii. Mam tam zgromadzone na dzień dzisiejszy 11 180,09 zł i miesięcznie dorzucam po 350 zł. Aktualna sytuacja na rynku to niestety trend boczny i ja osobiście przez to jestem jakieś 800 zł do tyłu, bo wpłaciłem od 2011–11–21 kwotę 11 900 zł.
Były momenty gdzie miałem 500 zł na plusie, ale zacząłem trochę samemu zarządzać portfelem funduszy i niestety było wiele chybionych decyzji. Ale się nie zraziłem. Rozumiem iż rynek funduszy i akcji to często ruletka i trzeba się uzbroić w dużą cierpliwość.
Wszedłem właśnie w czwarty rok. Program jak program – Europa Fund Lib, przewidziany na 15 lat więc taki sobie killerek dla tych co mają za dużo pieniędzy i nie wiedzą co z nimi robić, i spotkają doradcę / sprzedawcę, no i łatwowiernie wchodzą w super deal, czyli np. dla mnie :-).
Tak na serio, to co mnie martwi to wartość jednostki. Dlaczego ten program ma tak duże jej wahania? Nie mogę dojść co jest pod spodem. Może Ty wiesz jak do tego dojść?
Porażka. Wpłaciłem już ponad 100 tys. zł, a obecna wartość jest poniżej 40 tys. zł. Pocieszam się, że jeszcze tylko 12 lat wpłacania i może będzie dobrze.
Posiadam polisę inwestycyjną w PKO SA, która w momencie zakładania była polisą Nordei. Formalnie podpisywałem umowę przystąpienia do “Programu Lokacyjnego Nordea Plus”. Zrobiłem to w wyniku rozmów z osobą kontaktową w Domu Inwestycyjnym Xelion, poprzez który wcześniej inwestowałem w inne fundusze inwestycyjne.
Po dwóch latach uczestnictwa w tym programie i włożeniu tam 7200 zł (roczna składka 3600 zł, kolejna wkrótce) mam bardzo ambiwalentne odczucia co do tej formy inwestycji. Na początku może przedstawię plusy jakie widzę, później minusy.
Pierwszym dużym plusem jest szeroki wybór funduszy inwestycyjnych w które można inwestować. Są to fundusze zarówno krajowe jak i zagraniczne. Nie chcę skłamać, ale obecnie jest ich chyba około 100 (jak podpisywałem umowę było ich 115).
Kolejnym plusem jest możliwość konwersji między funduszami bez płacenia podatku od zysków kapitałowych (płaci się podczas odkupu jednostek).
Następnym plusem są niskie opłaty za zarządzanie w agresywnych funduszach. Przykładowo za fundusz Quercus Selektywny płacę 2,25% rocznie, podczas gdy oficjalnie może to być 2,8% + 10% od zysku powyżej 10%.
Wśród funduszy są dostępne fundusze specjalizowane dostępne od wysokiej kwoty wejścia np. Quercus Short – 200.000 PLN, czy UniObligacje Aktywny – 40.000 EUR. Ja obracałem udziałami w tych funduszach liczonymi w pojedynczych tysiącach złotych.
Program ten ma jednak też spore minusy.
Pierwszą rzeczą, o której wiedziałem jak podpisywałem umowę, ale ją trochę zbagatelizowałem, są koszty wykupu przed końcem programu. Program jest na 10 lat. Koszty wykupu w moim przypadku to 95% w pierwszych dwóch latach. Potem to spada do 69% w trzecim roku i maleje w kolejnych latach o 10%. O tym problemie jest ostatnio dość głośno w różnych mediach ekonomicznych. Póki co mnie to nie boli, jednak w razie konieczności użycia oszczędności dużą część środków można stracić.
Następnym elementem programu obniżającym jego atrakcyjność jest miesięczna opłata administracyjna w wysokości 10 zł. Daje to 120 zł w skali roku, czyli obecnie jest to 1,67% zdeponowanych środków. Oznacza to, iż program jest drogi dla małych kwot. Gdybym miał tam, np. 50 tys. zł to nie miałoby to takiego znaczenia.
Rzeczą która mnie natomiast bardzo denerwuje jest strasznie wolny proces konwersji między funduszami. Przykładowo transfer zlecony 8 sierpnia ok. 13:00 został zakończony 18 sierpnia. Utrudnia to jakiekolwiek reakcje na nagłe sytuacje na rynku. Generalnie cała operacja trwa 5 dni roboczych.
Wadą jest też fakt, iż tylko 12 pierwszych operacji transferu w danym roku polisowym jest bezpłatnych. Za każdą kolejną należy ponieść opłatę 25 zł.
Na tę chwilę z wpłaconych 7200 zł mam na rachunku 6915 zł. Wynika to po części z dość dużych kosztów tego programu (w pierwszym roku było to ok. 5,5%, w tym roku jest to 3,9%), po części z marazmu na GPW w tym roku, po części z braku aktywnego zarządzania funduszami przeze mnie.
W momencie w którym wartość aktywów spadła do 6820 PLN zacząłem aktywniej działać i mieszać w funduszach, dzięki czemu udało mi się odrobić 25% strat. Liczę, że dzięki kolejnej transzy środków (w więc niższym kosztom programu w ujęciu globalnym) i aktywnemu zarządzaniu uda mi się skasować nominalne straty w ciągu roku (na tę chwilę straty to 3,95%).
Reasumując – polisa inwestycyjna na wiele lat może być dobrym pomysłem dla niewielkiego grona klientów. Po pierwsze takich, którzy mogą zaplanować regularne inwestowanie kwot przez długi okres. Po drugie takich, którzy nie boją się utraty dostępu do środków na wiele lat (oczywiście chodzi tu o opłaty likwidacyjne). Po trzecie takich, którzy mogą włożyć większe kwoty. Bo przy małych opłaty zjedzą cały zysk.
Sam, mając obecną wiedzę o rynku kapitałowym, nie zdecydowałbym się na taki program. Od roku inwestuję też na giełdzie samodzielnie i mimo dość przeciętnego okresu oraz małej wiedzy udało mi się osiągnąć zysk ok. 3% (wliczając w to dywidendy i prowizje biura maklerskiego). Tam mam dużo lepszy dostęp do środków oraz mogę natychmiast reagować na wydarzenia.
Dla kogo są polisy inwestycyjne?
Na początku artykułu wspomniałem, że widzę tylko dwa scenariusze, w których polisy inwestycyjne z UFK mogą mieć uzasadnienie.
Scenariusz pierwszy, to osoba, które posiada już doskonałą wiedzę o funkcjonowaniu funduszy inwestycyjnych, potrafiła sobie udowodnić, że świetnie radzi sobie z dobieraniem funduszy z oferty polskich TFI i świadomie decyduje, że część (tylko część!) swojego portfela inwestycyjnego ulokuje w ramach dywersyfikacji w olbrzymim parasolu inwestycyjnym, jaki dają unit-linki. Zakładam jednocześnie, że taka osoba jest świadoma wszystkich plusów i minusów tego typu produktów i jej celem jest nie tylko wynik inwestycji, ale również zabezpieczenie kapitału z umożliwieniem jego łatwego dziedziczenia i “odpornością” na zakusy ewentualnych wierzycieli. W takim przypadku skłonny jestem uznać, że UFK mogą być przydatne i warto ponieść wyższe koszty związane z ich obsługą.
Ale z drugiej strony taki ekspert ma również inne możliwości zastosowania swojej wiedzy, np. wykorzystując konta IKE/IKZE jako tarczę podatkową. Niekoniecznie musi sobie brać na głowę reżim i koszty unit-linka.
Scenariusz drugi, to osoba, która od wielu lat nie potrafi zaoszczędzić ani grosza pomimo stabilnych, relatywnie wysokich zarobków. Takiej osobie może pomóc bat nad głową zmuszający do regularnych wpłat. Jednak celem takiej osoby nie powinno być w ogóle pomnażanie kapitału w ramach polisy. Jeśli nie posiada ona doświadczenia z funduszami inwestycyjnymi, to może się okazać, że z wpłaconego kapitału na koniec programu systematycznego oszczędzania zostanie jej raptem 50%. Ale przynajmniej po tych np. 10 latach będzie miała te kilkadziesiąt tysięcy złotych. Alternatywą jest kontynuacja strategii wydawania wszystkich zarobionych pieniędzy i posiadanie za 10 lat zero złotych.
Mam nadzieję, że wśród Czytelników bloga nie ma osób, które wpasowują się w scenariusz drugi i że mimo wszystko potraficie oszczędzać. A jeśli tak – to znaczy, że macie już dyscyplinę, którą miałyby ewentualnie wymuszać na Was polisy. W mojej opinii nie ma więc sensu tracić na nie pieniędzy.
I chociaż napisałem to, co napisałem, to sądzę, że drugi scenariusz niestety nie rozwiąże istoty problemu nieogarniętych finansowo osób. One przede wszystkim muszą gruntownie zmienić swoje podejście do finansów. Metoda “bata nad głową” to tylko środek zastępczy, który nie rozwiązuje istoty problemu, a ma szereg wad.
Jeśli nie program systematycznego oszczędzania, to co?
Skoro w zasadzie doszedłem do wniosku, że polisy unit-link nie są dobrym rozwiązaniem dla zdecydowanej większości śmiertelników, to w naturalny sposób pojawia się pytanie, czy da się je zastąpić nie tracąc ich plusów:
- dostępu do dużej liczby funduszy, w tym także zagranicznych i specjalistycznych
- braku podatku Belki przy konwersji jednostek funduszy
- rozwiązaniu kwestii dziedziczenia
Czy da się zachować powyższe korzyści i jednocześnie zminimalizować wysokość opłat i ich wpływ na wynik inwestycyjny?
W zasadzie odpowiedź na to pytanie padła już w tych trzech artykułach:
- “Inwestowanie dla dzieci, czyli jak stworzyć własny program systematycznego oszczędzania”
- “Portfel Michała we wrześniu, czyli jak zacząć przygodę z funduszami inwestycyjnymi”
- “Jak wybierać fundusze inwestycyjne i samodzielnie zbudować portfel?”
Jako tańszą alternatywę dla polis unit-link, proponuję zastosować następującą kombinację rozwiązań:
- Sam obrót funduszami można zrealizować za pośrednictwem platformy BossaFund, gdzie aktualnie mamy dostęp do 227 funduszy kupowanych, sprzedawanych i konwertowanych bez opłat dystrybucyjnych. Jedyny koszt to opłata za zarządzanie (oraz podatek Belki) – od 0,5% do 4% rocznie w zależności od funduszu.
- Optymalizację podatkową – analogiczną do tej dostępnej w ramach UFK – możemy realizować poprzez zakup funduszy parasolowych. Konwersja w obrębie tego samego parasola odbywa się wtedy bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów.
- Podobnie, jak w przypadku polis unit-link, samodzielnie zarządzamy naszym portfelem funduszy, przy czym konwersja jednostek realizowana jest znacznie szybciej niż przy polisach (1–2 dni) i nie jest obciążona żadnymi kosztami – bez względu na ilość konwersji.
- Jeśli zależy nam na niskich kosztach, to posługując się rachunkiem maklerskim możemy kupować ETF’y – czyli certyfikaty naśladujące ruch indeksów giełdowych. W Polsce dostępne są trzy takie instrumenty: ETF na S&P 500, na DAX oraz WIG20. Opisywałem to podejście w artykule “Strategia inwestycyjna Michała, czyli próba odpowiedzi na pytanie jak inwestować bezpiecznie”.
- Rachunek maklerski może być także prowadzony w ramach IKE lub IKZE, o których pisał Zbyszek. Jeśli nie będziemy wypłacać z tych rachunków środków do osiągnięcia wieku 60 lat (dla IKE) lub 65 lat (dla IKZE), to całkowicie unikniemy podatku Belki. Takiej ochrony podatkowej nie daje żadna z polis inwestycyjnych.
- A jeśli nie macie głowy do inwestowania, to się za nie nie zabierajcie! Po prostu odkładajcie pieniądze na rachunkach oszczędnościowych oraz lokatach. Nie stracicie! Co najwyżej mniej zarobicie (ale w większości przypadków i tak więcej niż na polisach z UFK).
Co można zrobić z polisą, której nie chcesz?
Słabe wyniki polis inwestycyjnych powodują, że ich posiadacze chcą się ich pozbyć odsprzedając je innym osobom (dokonując cesji ubezpieczenia). W internecie można znaleźć wiele ogłoszeń z takimi propozycjami – często w bardzo atrakcyjnych cenach.
Jak bezpiecznie sprzedać lub kupić taką polisę? Czy warto to zrobić? O tym już dzisiaj nie napiszę, ale spróbuję za jakiś czas przygotować oddzielny artykuł z analizą tego tematu.
Podsumowanie
Swoją opinię o “regularach” zamieściłem już na początku tego artykułu. Na koniec ją nieco rozwinę.
Sam pomysł umieszczenia pod wielkim, wspólnym parasolem ubezpieczeniowym inwestowania w wiele różnych funduszy uważam za dobre rozwiązanie. Odroczenie konieczności zapłaty podatku od zysków kapitałowych do momentu wyjścia z inwestycji jest ciekawą formą ochrony kapitału, którym obracamy. Potrafię również docenić atuty związane z ochroną takiej polisy przed komornikiem lub łatwiejszym jej dziedziczeniem (bez konieczności przeprowadzania postępowania spadkowego).
Muszę też wspomnieć, że produkt produktowi nierówny. Instytucje finansowe prześcigają się w promocjach i zdarzają się takie programy systematycznego oszczędzania (z UFK), które dają dodatkowe powody, by z nich korzystać, np. premie moneyback czy inne bonusy.
Mam jednak trzy zasadnicze “ale” do tego typu produktów:
- W zatrważającej liczbie przypadków sprzedawane są one w natarczywy sposób, jako produkty, które mają zastąpić oszczędzanie. Najgorsze jest to, że z uśmiechem na ustach oferowane są one przez pracowników banków, czyli instytucji zaufania publicznego, którzy niejednokrotnie nadużywają wotum zaufania i wprowadzają nieświadomych klientów w błąd.
- Aktualne koszty tego typu produktów oferowanych w Polsce przez towarzystwa Skandia, Aegon, Axa, Aviva, Generali, Open Life, Nordea, Compensa, EUROPA, MetLife Amplico oraz inne – są zazwyczaj bardzo wysokie i konsumują zyski wypracowywane przez fundusze wchodzące w skład UFK.
- Wysokie koszty rozwiązania takiej umowy z UFK są po prostu nieuzasadnione. Zresztą takie stanowisko przyjmują także sądy, które stają po stronie ubezpieczonych. Ja nie potrafię przewidzieć czy będzie mnie stać na płacenie zadeklarowanych składek, np. za 2–4 lata. Jeśli sytuacja życiowa mi się istotnie pogorszy, to nie chciałbym być jeszcze dodatkowo karany przez ubezpieczyciela kradzieżą moich pieniędzy z takiej “inwestycji”.
Efekt jest taki, że klient związany jest na wiele lat umową nie dającą mu możliwości wycofania się z inwestycji i zmuszony jest do samodzielnego zarządzania składem portfela oraz do podejmowania nadmiernego ryzyka inwestycyjnego w celu wypracowania jakichkolwiek zysków. A i tak może się okazać, że zwykła lokata bankowa z przeciętnym oprocentowaniem da mu zarobić więcej niż polisa inwestycyjna. I to bez jakiegokolwiek ryzyka.
Jeśli nie macie jeszcze dosyć tego tematu, to polecam Wam serdecznie zapoznanie się z blogiem “Moja przyszła emerytura”. Jego autor poświęcił wiele miejsca polisom unit-link oraz innym produktom, które umożliwiają samodzielne oszczędzanie i inwestowanie na emeryturę. Kawał rzetelnej roboty 🙂
Puenta?
Smutna. Nie warto dawać się kroić na własne życzenie. Szkoda kasy.
Powtórzę z uporem maniaka:
-
- Czytajmy umowy i wszelkie załączniki (ogólne warunki ubezpieczenia, regulaminy itp.).
- Wchodźmy tylko w te produkty inwestycyjne, które rozumiemy.
- Jeśli czegoś nie rozumiemy – rezygnujmy lub nie wstydźmy się i zadawajmy nawet najbanalniejsze pytania. Kto pyta, nie błądzi.
Nawet nie będę pisał, że “mam nadzieję, że ten wpis był dla Was przydatny”. Wiem, że tak będzie. Nadzieję mam tylko na to, że zechcecie się podzielić linkiem do tego wpisu z jak największą liczbą znajomych.
Życzę Wam tylko trafionych inwestycji 🙂
PS: Na pewno pod tym wpisem zobaczymy za chwilę opinie wielu sprzedawców, agentów ubezpieczeniowych oraz szczęśliwych posiadaczy polis z UFK. Tych ostatnich zachęcam od razu do zdradzenia ile czasu i energii poświęcają na zarządzanie swoim portfelem. Tak czy siak zalecam mieć dystans do wszystkich opinii. Podobnie jak do mojego artykułu. Cokolwiek byście nie przeczytali, to nie zmieni to faktu, że na chwilę obecną UFK to najdroższy sposób inwestowania w fundusze.
{ 307 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Myślę, że w przypadku takich instrumentów jak polisa inwestycyjna najgorsze jest to, że przeciętny obywatel (nawet ten bogatszy) ma niską wiedzę na ten temat. A niestety brak wiedzy i niska świadomość społeczna mogą być wykorzystane przeciwko nam i to nas tak naprawdę gubi.
Niestety, brak edukacji finansowej w szkole robi swoje. Przeciętny człowiek ma problemy z liczeniem procentów a co dopiero ze zrozumieniem tych wszytkich wynalazków finansowych dostępnych na rynku.
Nie ma wątpliwości co do kilku rzeczy. Przy tego typu planach inwestycyjnych klient wkłada 100% kapitału, ponosi 100% ryzyka i może mieć nadzieje na kilku procentowe zyski… Po stronie funduszu sytuacja wygląda odwrotnie. 0% kapitału, 0% ryzyka i 100% na zysk…
Tak zwani doradcy finansowi to prawie zawsze po prostu sprzedawcy. Sprzedawcy marzeń, bo właśnie w ten sposób to robią. Nie ma znaczenia, czy klient straci, czy zyska. Nie ma znaczenia co jest lepsze dla klienta. Ich to po prostu nie interesuje. Ważna jest dla nich tylko sprzedaż i prowizja.
z wpisu na wpis coraz bardziej doceniam Twój blog 🙂
Cześć Michale.
Bardo dobry artykuł, ubiera w słowa to do czego niestety musiałem dojść sam.
Osobiście mam polisę Skandii na 30 lat (7 rok, obecnie bezskładkowa) i tylko czekam na okazję żeby się jej pozbyć przy pomocy jakiegoś pozwu.
Wiem, że umowa to umowa, widziały gały co brały. Ale kasa topnieje od samych opłat za zarządzanie. Totalny bezsens, chyba że dla prawdziwych rekinów funduszowych 🙂
Za moich czasów nakłaniano studentów, żeby brali kredyt studencki i połowę wpłacali na takie ubezpieczenia. Naczytałem się Kiyosakiego (nota bene dobre książki) i się porwałem z motyką na słońce ku uciesze „doradców finansowych”.
Dziś już płacę podatki i jestem mądrzejszy.
Czy Ty albo czytelnicy możecie polecić jakąś sprawdzoną „drogę” pozbycia się takiej polisy bez utraty ~60% wartości? Czy po prostu poczekać na kolejny artykuł (tak jak napisałeś, o sprzedaży polisy)? 🙂
pozdrawiam serdecznie
Ja też szukam możliwości pozbycia się polis. Czy ktoś ma doświadczenia? Sprzedawać tanio czy występować do sądu?
Dzięki za wszystkie sugestie!
Na pewno przestać topić tam dalsze środki, nawet jakby się to miało wiązać ze stratą. Takie jest moje zdanie.
No jakby tego dotyczy to pytanie.
Tylko jak się po prostu przestanie topić środku, to się ona rozwiązuje – a zatem tracisz duży kapitał. Dlatego pytam, jak wycofać się z polisy, żeby nie stracić aż tyle?
Także podpowiedzi mile widziane – zaś zdanie, że nie warto w to wchodzić jest dość jasne – i jak najbardziej się z nim zgadzam.
http://www.przywiazanidopolisy.pl/ – tutaj znajdziecie rozwiązanie problemu 🙂
Hej Kamil i Daria (i pewnie wiele innych osób),
Odpowiedź na pytanie „co zrobić” nie jest taka trywialna – zależy od tego na jakim etapie jesteście, np. jeśli brakuje Wam jednej raty do granicy kolejnego roku, w którym wartość wykupu będzie istotnie wyższa, to może opłacić się poczekanie z likwidacją polisy. Ale z drugiej strony zależy też ile czasu zostało do okresu bezskładkowego (czyli zakończenia dopłacania do polisy) lub jej zakończenia.
Jeśli produkt jest na 30 lat i minęło dopiero kilka i „drabinka” wartości wykupu wolno przyrasta, to nie ma się co oglądać za siebie i po prostu zaakceptować stratę i przestać wrzucać pieniądze do ubezpieczeniowego pieca.
Na pewno pomocna jest refleksja typu:
– Ile już wpłaciłem?
– Ile jeszcze muszę dopłacić?
– Ile w tym czasie zabierze mi jeszcze towarzystwo ubezpieczeniowe w opłatach?
– W dużym przybliżeniu można spojrzeć tak (aczkolwiek jest to kompletnie niemiarodajne bo parametry polisy w kolejnych latach jej trwania mogą się zmieniać): „Po 5 latach mam stratę 10%. Przyjmę, że w kolejnych latach wynik inwestycyjny się nie zmieni, czyli za 10 lat też z wpłaconego kapitału stracę 10%”. I teraz się zastanowić: czy warto przez kolejne 10 lat wpłacić 2x tyle? Oczywiście może być tak albo inaczej, ale to daje pewien obraz.
Łudzenie się, że po kolejnych 10 latach będziemy zadowoleni z tego, że wyszliśmy ze stratą 10%, jest racjonalizowaniem porażki. Skoro przewidujemy porażkę to po co w to brnąć?
Zaakceptowanie utraty pieniędzy jest trudne, ale jest często jedynym racjonalnym wyjściem. To co powinniśmy brać pod uwagę to nie tylko koszty lub strata, ale także utracone korzyści. Ponadto wcale nie musi być łatwo wytrzymać w płaceniu składek, np. gdy noga nam się w życiu powinie. Nikomu nie życzę, ale bywa różnie.
Polecam poczekać na kolejny materiał. Nie wiem jeszcze kiedy. Nieprędko.
Pozdrawiam
Hej Daria
Dopiero teraz trafiłem na ten wpis, więc odpowiedź może być już nieaktualna.
Polisę trzeba zerwać jak najszybciej, czym szybciej zerwiesz to mniej stracisz.
Ja zerwałem polisę Skandii po 7 latach regularnych składek. Przez opłaty byłem stratny około 3000 zł. Odzyskałem jakieś 60% wpłaconego kapitału. I oddałem sprawę do adwokata, który trudni się odzyskiwaniem pieniędzy z takich polis. Ma 100% skuteczność, a wynagrodzenie jego to 10% od odzyskanej kwoty (min 2000 zł), płatność dopiero po otrzymaniu odzyskanych pieniędzy.
Jestem rok po złożeniu pozwu. Odbyły się już 2 wygrane rozprawy (ja nie musiałem w żadnej uczestniczyć). Skandia oczywiście się odwołuje ciągle. Teraz czekam na uprawomocnienie ostatecznego wyroku i wypłatę pieniędzy. Pieniądze będą z ustawowymi odsetkami od momentu likwidacji polisy.
Cześć Henryku. Czy udało ci się wygrać sprawę? Możesz podać namiary na prawnika. Dziękuję Łukasz
Hej.
Ja tez poprosze o namiar na kogoś kto pomoże wyjść z polisy
Apropo kredytu studenckiego, to sama idea jego pobierania nie jest zła, ale rzeczywiście inwestowanie połowy transzy w polisę Skandii na 30 lat…
Generalnie kredyt studencki – TAK. Polisy długoterminowe NIE, chociaż nie dla każdego.
Ja złożyłam wniosek do sądu. Już po pierwszej rozprawie. Czekam aktualnie na wyrok.
I był już wyrok?
Interesujący blog i artykuł, byłem w podobnej sytuacji jak ty. Miałem 2 polisy w Skandii. Obie wypowiedziałem za 50% potrącenia wartości polisy. Szybko poszedłem do prawnika, Nawet do procesu nie doszło- złodzieje oddali po ugodzie 70% tego co zabrali, niech więc się udławią, a ja traktuję tę przygodę jako nieco droższą naukę.
Hej Michał,
Znam wiele produktów inwestycyjnych i zdecydowanie opisane przez Ciebie polisy należą do najgorszych rozwiązań. Kilka procent tu, trochę opłat tam i okazuje się, że z naszego rachunku znikają stopniowo bardzo duże kwoty. Im dłużej trwa polisa, tym więcej osób to sobie uświadamia. Niestety potężne opłaty likwidacyjne trzymają te osoby „w pułapce”.
Najgorszy jest brak transparentności kosztów. Nawet doradcy sprzedający te produkty nie są świadomi na ilu poziomach są one pobierane. Wiele opłat pobieranych jest np. przez umarzanie jednostek UFK , przez co klient się dziwi jak to jest, że fundusz urósł o 5%, a mój rachunek tylko o 3%?. W długim okresie te ogromne koszty pochłaniają zdecydowaną większość zysków, a czasem część zainwestowanego kapitału.
Polisy inwestycyjne wciskane są klientom na każdym kroku. Kuszeni są oni wysokimi stopami zwrotu, co jest zwyczjna mrzonką. Dlaczego są tak chętnie sprzedawane? Właśnie ze względu na ogromną opłacalność dla dystrybuujących je doradców oraz firm. A zyski dla klienta?… Jakie zyski?…Po co klientowi zyski?…
Niech płaci składkę i ponosi koszty, a jak nie, to niech likwiduje polisę i zostawi 90% wpłaconych pieniedzy. W kazdym scenariuszu doradca i firma sprzedająca polisę są do przodu. A klient?… Kogo obchodzi klient?
Szkoda że te produkty funkcjonują w takiej postaci, bo ta zachłanność zniechęca ludzi do regularnego oszczędzania.
Jeśli któraś z firm wypuści uczciwy, przejrzysty i rozsądnie wyceniony produkt, sam będę go chętnie polecał. Na ten moment w pełni podzielam wniosek Michała: najlepiej trzymać się od tego z daleka.
Marcinie,
może jako finansista znasz jakieś sensowne sposoby wydostania się z pułapki polisy (moja mama dała się naciągnąć na 3 sztuki… z niewiarygodnie wysokimi składkami…), żeby nie stracić prawie wszystkiego? Sąd? Sprzedaż?
Pozdrowienia
Daria
Hej Daria,
Trochę odpowiedziałem tutaj: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/ile-kosztuje-polisa-inwestycyjna-skandia-aegon#comment-142240
Sprzedać zawsze można próbować. Nie wiem jeszcze jak wygląda „płynność” takich polis. Będę to dopiero zgłębiał.
Pozdrawiam
Hej Marcin,
Wielkie dzięki za Twój komentarz.
Pozdrawiam
Aktualnie posiadam polisę w Aegonie od paru ładnych lat. Również nie polecam tego typu inwestycji. Mam stratę rzędu 10%, a zainwestowanych środków około 15 tyś zł. Najwięcej straciłem o dziwo podczas inwestowania w fundusze stabilnego wzrostu czyli takie które oferują niewielki zysk, ale są względnie bezpiecznie. Podobno są. Okazało się że to nieprawda. Miałem 50% środków w fundusz bodajże Idea Obligacje, nie pamiętam nazwy, ale doszło do jakiś przekrętów i zablokowano możliwość obracania akcjami tego funduszu. Przez pół roku nie mogłem ruszyć polowy mojej gotówki, a jak już przywrócono tą możliwość to wyszedłem z tego ze sporą stratą. Co ciekawe sam Aegon nic nie zawinił.
Też mam polisę w AEGON. Na szczęście po 7 latach jestem około 10% na plus!!! (gucio nie zysk, ale większość i tak potraciła 30-50%) Po prostu aktywnie przerzucam środki między różne fundusze
Miałem ostrą wymiane pism z Aegon , bo również (notabene przez nagonke medialną) wtopiłem około 4-5 tys w fundusz Idea Premium … w którym jak wyczytałem udziały miał m.in Aegon…..
Każdemu odradzam taki produkt. Zniechęciłem już kilkanaście osób… więc to moja zemsta na Aegonie, Skandiii Axe i innych wyłudzaczach
Teraz kombinuje jak się wymigać i nie płacić opłaty likwidacyjnej , bo są korzystne orzeczenia Sądu m.in Alepacyjnego w Wawie
Michale, jak zwykle bardzo dobry i szczery artykuł. Tak dalej
Hej Bartek,
Dziękuję za komentarz – trochę Ci go ocenzurowałem. Ja wiem, że „łacina” się na usta ciśnie, ale proszę o nie używanie jej w komentarzach 🙂
Pozdrawiam
Bartek, Michal – tematyka powazna a ja siedze i sie chichram z Waszych komentarzy :)) wszak Bartek zawsze mozesz wzosic pomste ” Motyla Noga”! :))
a tak na powaznie – obecnie refinansuje kredyt, doradca ( z polecenia!) skupia sie na konkretnej ofercie banku z produktem finansowo-ubezpieczeniowym. I wiecie co? Sama pracuje w branzy ubezpieczeniowej, i mam wrazenie, ze gosc niepewnie mowi, jakby sam nie znal/rozumial do konca produktu. To mozliwe?
Dla mnie to jasny przekaz – produkty fiansowe kupujemy osobno :))
Michal, dzieki!
Agnieszka
witam
Czytam i czytam wasze komentarze i też dodam coś od siebie i to nic krzepiącego bo też należę do tegoż grona. Z jednej strony cieszę się, że nie tylko ja próbowałam „zainwestować” na przyszłość ale marne to pocieszenie bo wszyscy tracimy ciężko zarobione pieniądze. Ja też zainwestowałam w Aegonie ale przez Expandera w placówce we Wrocławiu. Doradca obsługujący dodatkowo mnie oszukał ponieważ jak zapytałam dlaczego w tabelce jest wyliczenie kosztów likwidacyjnych za 10 lat a ja chciałam polisę na 5 lat odpowiedział, że mnie to nie dotyczy- to mnie najbardziej boli, że tak dałam się oszukać. Wpłaciłam pierwszą składkę (roczną 6000) i po roku mój pracodawca zakończył swój żywot sam(może też miał podobną polisę),że taką decyzję podjął. Stanęłam przed ścianą – odroczyłam płatność w kolejnym roku ale sytuacja finansowa się nie zmieniała i po wykonaniu telefonu do Aegona doradca uświadomił mnie, że owszem wpłacać będę przez 5 lat ale przed upływem 10 – ciu nie opłaca mi się wypłacać pieniędzy bo stracę bardzo dużo, więc odroczyłam płatność na kolejny rok. Moje rozgoryczenie nie miało granic przez s przez doradcę Expandera, który mając wizję swojej prowizji tak mnie oszukał. W zeszłym roku dowiedziałam się, że Aegon stosował niedozwolone klauzule i oddałam sprawę do prawnika. Teraz tak myślę,że pewnie się tak skończy, że z Aegona nic nie wyciągnę i jeszcze prawnikowi będę musiała zapłacić. Szkoda Michale, że nie prowadziłeś już swojego bloga w tamtym czasie. Cenię sobie bardzo informacje, które publikujesz i śledzę choć nie udaje mi się na bieżąco. Pozdrawiam.
Wielkie dzięki Michał za wpis na ten temat, więcej takich trzeba w internecie.
Sam próbowałem jakiś czas temu zmierzyć się z tematem, kalkulując porównanie poszczególnych polis. Wyraźnie można pokazać jak duże są to koszty:
http://czytosieoplaca.pl/porownanie-polis.html
Jak sobie liczymy tego typu rzeczy to i tam mimo wszystko nie wygląda to tak tragicznie, bo mimo wysokich opłat sprzedawcy tego typu produktów zakładają stałą stopę zwrotu rok do roku i takie wyniki przedstawiają naiwnym klientom!
No ale przecież polisa to przede wszystkim fundusze, a większość sprzedawców zakłada regularne wpłaty w jakiś fundusz (najlepiej w raz wybrany, który „w długim okresie na pewno zarobi”), czego efekty też mogą być bardzo różne:
http://czytosieoplaca.pl/fund.html
Na wtępie dodam i też nie popieram polis oraz niestety sam mam jedną.
Jednak mają chyba dość unikalną zdolność chronienia przed komornikiem.
Więc polisy chronią „nasze” pieniądze nawet przed państwem, wierzycielami oraz niestety nami samymi.
Widać twórcy się postarali 😛
Ja od siebie więc dodam dwie dość nie typowe korzyści:
– Środki pieniężne zgromadzone na polisie to pełna anonimowość. Nie znając numeru polisy inwestycyjnej (i tylko w przypadku postępowań karno-skarbowych) nie można dowiedzieć się o wartości posiadanych na polisie środków finansowych (gwarantuje to ochrona danych ubezpieczeniowych). Pieniądze na rachunek polisy inwestycyjnej można wpłacać w dowolny sposób (przelew, bank, poczta)
– Środki zgromadzone na polisie nie mogą być objęte postępowaniem komorniczym do więcej niż 25% zgromadzonych środków. Wyjątkiem są sytuacje alimentacyjne lub zobowiązania wobec ZUS oraz organów podatkowych.
Najważniejsze co napisałeś: „Wchodźmy tylko w te produkty inwestycyjne, które rozumiemy.”. Niestety wiele osób w ogóle zawiera umowy, których nie czyta albo ich nie rozumie i potem jest jak jest… Dobrze, że Twój blog tak prosto to tłumaczy i uświadamia w wielu kwestiach! Dziękujemy! 🙂
Zgadzam się stuprocentowo z Catherine – niestety smutnym przykładem na to, że lduzie inwestują w produkty których nie rozumieją lub do których nie rpzeczytali umów, tylko napalili się na wysoki zysk z X lat są pikiety protestujących pod bankami lub TU – bo sprzedano im „oszukańsze” polisy…
Michał – naród Cię potrzebuje 😛
Michał super wpis fajnie że rozprawiłeś się z tym tematem. Tak trzymaj 🙂
Nie łudźmy się- Banki i Instytucje ubezpieczeniowe i inwestycyjne są firmami które maja wypracować zysk. W mojej ocenie nie powinno się już używać stwierdzenia:” instytucje zaufania publicznego”- bo celem nadrzędnym tych instytucji było by najpierw dobro klienta a potem zysk- niestety jak wiemy jest inaczej. Klient jest stroną, która w dużej grupie coś znaczy (np.pozew sądowy przezciwko mbankowi.) .
Artykuł obszerny i rzeczowy jak zawsze Michale.
W mojej ocenie kliencie powinni się wiązać w grupy by wywalczyć ugodę z ubezpieczycielem, aby nie tracic jeszcze więcej.
A dla nowych klientó odradzam pośpiech- głęboka analizę i skonsultowanie się z innymi osobami które posiadają również podobny produkt.
Pozdrawiam Paweł
Cześć Michale
Ciekawym dowodem na to, że doradcy próbują sprzedać te produkty jest moja ciekawa historia z wizyty w Expanderze. Przymierzamy się z narzeczoną do wzięcia kredytu hipotecznego na pierwsze w życiu mieszkanie i byliśmy niedawno u doradcy, aby wypytać o parę kwestii. Zresztą będę opisywał za jakiś czas na swoim blogu całą „zabawę” z kredytem hipotecznym na moim przykładzie – wiadomo, każda historia warta opowiedzenia, aby inni mieli się na czym oprzeć podejmując podobne decyzje.
Ale wracając do meritum – jedną z kwestii, o które zadaliśmy doradcy było to, czy orientuje się, w są jeszcze banki, w których można skorzystać z bezpłatnego rachunku bilansującego do spłaty kredytu (zakładam, że wiesz, o co chodzi?), a w między czasie wspomnieliśmy, że będziemy też zainteresowani wcześniejszą spłatą kredytu. Pan doradca szybko złapał wiatr w żagle i zaczął nam oferować wspaniały produkt, w którym zadeklarujemy nasze comiesięczne wpływy i ten kapitał będzie się kumulował i pomnażał, bo to produkt inwestycyjny i że po X lat możemy osiągnąć taki poziom kapitału z odsetkami, że wtedy będziemy mogli to wypłacić i spłacić całkowicie kredyt. I oczywiście w razie czego będziemy ubezpieczeni i ten kapitał może być wypłacony jako ubezpieczenie.
Niestety szybko sprowadziliśmy pana doradcę do parteru, że rachunek bilansujący to coś zupełnie innego (on zaś używał sformułowania system bilansujący, więc był świadomy różnicy) i że wiemy, co nam oferuje i dziękujemy. Oczywiście próbował nas przekonać, że fakt, iż będziemy uzależnieni do comiesięcznego odkładania kwoty składki będzie cudowny, bo przecież samemu na pewno tego nie odłożymy (niestety trafił na ludzi, którzy są w stanie, co miesiąc odłożyć jedną trzecią swoich pensji i nie potrzebują do tego przymusu, z którego potem trudno i drogo jest się wyplątać). Wolałbym odkładać samemu te pieniądze i inwestować je samodzielnie w jakiś najbezpieczniejszy fundusz, albo nawet wrzucać na lokatę (zakładam totalną poduszkę bezpieczeństwa).
Ale właśnie przeraża mnie jak duże jest parcie na sprzedaż tego typu produktów przy każdej okazji – one już zyskują nowe nazwy, byle przekonać klienta, że to rozwiązanie pasuje do każdej jego potrzeby…
Fajnie, że napisałeś o tym swój najnowszy post – przyda się, aby przestrzegać ludzi przez wizją niesamowitych zysków. Osobiście uważam, że da się z tego rozsądnie skorzystać, ale nie wolno oczekiwać cudów i trzeba być świadomym tego, że składkę trzeba będzie płacić co miesiąc, a w razie potrzeby wycofania pieniędzy poniesie się olbrzymie straty.
Jak zwykle trzymasz poziom i prawidłowo edukujesz naszych rodaków !!! Za to należą się podziękowania – tak trzymaj! Pozdrawiam Bartek
Mam zbieżne doświadczenie… chciałam uzyskać informację o kredycie hipotecznym, wyszłam z podpisaną polisą funduszu Aegon. Intuicyjnie nie wpłaciłam żadnych pieniędzy.
Hej Bartosz,
Dziękuję za komentarz. Tak – wiem o czym piszesz.
Zwróciłeś uwagę na niestety typowy i skandaliczny proceder. Nie opisywałem w tym tekście praktyk stosowanych przez nierzetelnych sprzedawców (dla jasności – piszę tylko o tych, którzy na siłę próbują zarobić na kliencie mając w nosie interes klienta), ale przykład który podajesz jest warty podkreślenia:
Osoby biorące kredyt hipoteczny mogą być „urabiane” w następujący sposób:
– Biorą Państwo kredyt na 250 000 zł, ale widzę, że zdolność mają Państwo na 350 000 zł.
– Kredyt hipoteczny to najtańszy kredyt – nigdzie nie dostaniecie tak świetnie oprocentowanej pożyczki. Głupotą jest marnować taką zdolność kredytową. Weźcie o 100 000 zł większy kredyt! Po co wydawać gotówkę?
– Nieprzekonani? A to mam dla Was super rozwiązanie: te 100k zostawcie u mnie na takim świetnym produkcie inwestycyjnym. Zobaczcie wykresik.
– No zastanówcie się: kredyt hipoteczny taki tani, a tu będą takie zyski z inwestycji – no przecież ta inwestycja będzie się zwracała i jeszcze spłaci Wam część raty kredytu albo nawet całą!
Efekt: pożyczamy niepotrzebnie pieniądze po to żeby przeznaczyć je na inwestycję wysokiego ryzyka (i z niemałymi kosztami). Bardzo niedobrze. Wracamy do podstaw – inwestować powinniśmy wyłącznie nadwyżki finansowe.
Pozdrawiam
To jest straszne – prawie zacytowałeś pana doradcę, którego spotkałeś. Były wykresiki, stwierdzanie, że przecież mamy o wiele lepszą zdolność a tak mało chcemy, a do tego zbijanie naszych agumentów o tym, że potrfimy oszczędzać, albo że w ogóle nie opłaci się nam samemu odkładać i spłacić tego kredytu wcześniej… przykre bo chcesz żeby Ci doradzono a tak naprawdę czujesz że i tak wiesz więcej niż rozmówca. Ale pan doradca był nieco zaskoczony naszą wiedzą (szczególnie mina mu zrzedła jak się dowiedział że pracujemy w bankowości). Niestety nie każdy musi być tak zorientowany, żeby wiedzieć, że jest rolowany i ten język korzyści wtedy wspaniale działa. Miejmy tylko nadzieję że będzie z tym coraz lepiej. Dzięki za Twoją odpowiedź i pozdrawiam raz jeszcze.
Bartek 🙂
W tym roku po ośmiu latach regularnego oszczędzania wypisałem sie ze Skandii. Nie dość że byłem ok. 3000 w plecy w stosunku do tego co wpłaciłem to jeszcze musiałem oddać ok 30% za wcześniejsze rozwiązanie umowy. W sumie straciłem na tym „wspaniałym” interesie ok 10 tyś. Już nie wspominając o tym co mozna było z tymi pieniędzmi zrobić. Wszystkie pięknie wygląda na tabelkach i wykresach, ale niestety rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Ostatnio przeglądałem oferty kredytów hipotecznych i niestety uruchomienie polisy typu skandia w wielu przypadkach jest obligatoryjne! No i co zrobić…
Z całym szacunkiem macie wszyscy racje. Mam jedno pytanie ile byście mieli jesli byście tego bardzo złego produktu nie mieli? Każdy pomyśli ze pewnie tyle ile wplacil na polisolokate czy jak tam to zwal… Guzik prawda 60 % nie miała by nic odlozonego. Kiedys bardzo analizowalem tego typu formę oszczędzania. Wniosek? Pomimo nawet straty 50 % wplaconego kapitału i tak macie 50 % które możecie nazwać oszczędnościami, bez tego nie miała by wiekszosc nawet odlozonej 10 % tego co wplacila…
Tu sprawa jest dość prosta. Jeśli bank wymusza na nas zakupienie takiej „polisy” lub da się w ten sposób wynegocjować niższe oprocentowanie to bierzemy taki produkt, składki rozkładamy na możliwie drobne i płacimy pierwszą składkę. Polisa jest zakupiona, niższe oprocentowanie zostało „aktywowane” na naszym kredycie więc rezygnujemy z tej polisy tracąc tą jedną ratę, ale zyskujemy na niższym oprocentowaniu ponieważ banki nie weryfikują co dalej dzieje się z Twoją polisą. Im też tylko zależy na prowizji od takiej polisy, którą dostaną za de facto sprzedaną usługę.
Zawsze trzeba sobie przekalkulować czy minimalny wkład w taki „twór” jaki możemy włożyć (minimalnie jedna składka) warty jest np. obniżenia stopy procentowej, czy ograniczeniu kosztów związanych z danym produktem finansowym.
To też nie wygląda w ten sposób, że jak otworzysz polisę i z niej zrezygnujesz to ktoś na tym zarobił. Pośrednik musi zwrócić otrzymaną prowizję towarzystru ubezpieczeniowemu. W Polsce okres w jakim pośrednik obowiązany jest zwrócić prowizję, albo jej część to 2 lata co może powodować sprzedaż dla korzyści pośrednika.
Dla porównania w Austrii jest to 5 lat. Takie działania zniesławiają tę branżę i utrudniają pracę osobom z dobrym kęgosłupem moralnym.
Bardzo dobry artykuł… wszystkie niuanse i koszty zostały rzetelnie przedstawione …polecam!
Ciekawy wpis. Szkoda, że dopiero teraz…
Właśnie negocjujemy zmiany umów (OWU) dla polis inwestycyjnych OmniProfit z Generali. Powołujemy się na niedozwolone zapisy, wskazując, że są to klauzule abuzywne (niedozwolone) i jako takie nie obowiązują konsumentów, którzy te umowy zawarli.
Prośba o konkretne paragrafy, załączniki. Chętnie kopnę w tyłek Aegona
Michale, gratulacje i duży szacun za tak odważne „rozprawienie się” z tematem. Prawdę mówiąc dopiero Twój wpis rozjaśnił mi wątpliwości, które się we mnie budziły, gdy się zapoznawałem z tymi „produktami”. Intuicja chyba podpowiadała mi, że to szajs, bo rozumem zapisów w umowie się nie ogarnia. No ale…na Twoim miejscu bym się oglądał za siebie…
Zgadzam się w 100 proc. z wpisem – inwestujmy tylko w to, co rozumiemy. Miałem kilka „starć” ze sprzedawcami takich polis i z racji mojego zamiłowania do inwestowania, zacząłem zadawać pytania dotyczące rynku. Najczęściej słyszałem odpowiedź:
– nawet jeśli w trakcie trwania polisy, rynek zaliczy silny spadek, a nawet krach, to kupowanie jednostek co miesiąc zabezpieczy inwestycję, bo uśredniając cenę nabycia wychodzimy po latach na plus. Rynki w długiej perspektywie zawsze rosną. –
Jesli ktoś mówi, że uśrednianie ceny jest dobrą strategią, to już wiem, że nie rozmawiam z inwestorem. Strategia „kupuj i trzymaj” po prostu nie działa. A co wypłaty kasy… tych pieniedzy po prostu nie ma do czasu zakończenia umowy. Dla mnie najważniejsza jest płynność, nawet jesli mam fundusze czy akcje, to mogę to wszystko w kilka dni wyciągnąć po aktualnej cenie. Udało mi się przestrzec w porę kilka osób zanim wpakowały się w 15-letnie umowy. Też zabiorę się za ten temat w końcu, musimy więcej ostrzegać, bo ludzie nie są świadomi co podpisują. Świetna robota Michał!
Michale,
Do tej pory słyszałem o rekomendacji u, teraz miałem również okazję ją przeczytać. Z tego co widzę dotyczy ona tylko banków. Co z firemkami pośredniczącymi w obrocie takich produktów? Nie ma tu o nich żadnej wzmianki. Mam na myśli Tax care, open finance, homebroker, eu4ya, goldberg&sons, expander, phinance i wiele innych..
Piotr
„eu4ya, goldberg&sons” – to jedna i ta sama firma z jednym właścicielem. Na każdego pośrednika trzeba uważać…
Chciał bym po rosyłać znajomym ale obawiam się, ze sprawił im tylko bul głowy. Nie lubią takich rzeczy czytać.
Treściami jakimi się lubują karmić to programy w tv jak Trudne sprawy, lody na tańcu,mój idol czy coś tam jeszcze aa i serialowe problemy. Ech to są problemy dla nich a nie braki wiedzy w ekonomi.
Znajmo są fajni tylko nie mają takich potrzeb i nie widzą i nie pragną poszerzać swojej wiedzy.
Także nie raz dyskusje dorpowadzić może do szału bo oni nie raz przyjmują twoje wypowiedzi jako stałe, które nigdy się nie zmieniają względem okoliczności. Jak coś komuś poradzisz np. nie bierz kredytu bo coś tam to oni już mówią, że ja tylko jestem przeciwko kredytom, gdzie często im tłumacz, że nie zawsze kredyt to zło.
Sam widziałem Michale, iż tobie też nie raz próbują wcisknąć, iż to co powiedziałeś przyjmują za to, że ty tak całkowicie myślisz zapominając, że masz ograniczony czas i wszystkiego nie da się dopowiedzieć co masz na myśli.
Dziękuję Bitmon,
Trudno się nie zgodzić. Wiesz – każdy musi sam dojrzeć do tego, aby jakieś tematy przyswajać i zgłębiać.
Ja czasami wbijam kij w mrowisko, ale to po to, by każdego z Was zachęcić do samodzielnego przeanalizowania tematu. Nie piszę tego wszystkiego po to żeby się ze mną zgadzać. Ile osób – tyle stanowisk. Grunt to zapalać iskrę i zachęcać do samodzielności w myśleniu.
To samo warto robić w stosunku do znajomych (na których nam zależy) i się nie poddawać. Może 10 razy machną ręką i odpędzą nas jak muszę, ale w końcu może się tak zdarzyć, że coś im „zaskoczy” i jeszcze podziękują 🙂
Miłego wieczoru
Mnie najbardziej podoba się doradzanie znajomym, aby nie płacili za żadne ubezpieczenie bo nie warto. Nikt natomiast przy tym nie mówi, że w zamian za to będą finansować pierwsze pięć lat życia wdowy i dzieci „znajomego”, a i jeszcze spłacą kredyt. Jako osoba pracująca w branży od 10 lat widziałam nie raz taką sytuację.
Co do tego typu polis o których piszesz, podajesz koszty najwyższe, czyli tych produktów i firm na rynku, które faktycznie stosowały nieuzasadnione i niezrozumiałe opłaty. Dobrze byłoby przytoczyć firmy gdzie te ceny są zdecydowanie niższe, opłaty za wyjście sensowne, a prowizja dla agenta wynosi np. 20% rocznej składki a nie 100%.
Zastanawia mnie też to, czy każdy wypowiadający się na temat czy coś jest za drogie czy nie, podziela taką samą opinię jeśli chodzi o jego wynagrodzenie. Ja również nie zgadzam się z prowizją 100% i żadnej opieki nad Klientem potem. Nie mówi się jednak że taki fundusz trzeba stworzyć, trzeba mieć ludzi którzy dobierają do niego odpowiednie spółki, trzeba pisać sprawozdania do KNF i to regularnie – to wszystko robią ludzie, którym tez trzeba zapłacić. My chcemy wszystko najlepiej za free. Cały czas czytam, że ktoś kogoś okrada i ma innych gdzieś. Tak, wiem że takie osoby są i bardzo psuje to rynek na którym pracuję, dokładanie takiej polisy do kredytu gdzie już sam kredyt umniejsza naszą płynność to brak świadomości sprzedającego, co Twojego Klienta w życiu może spotkać. Jednak pisanie w komentarzach że „oni” przychodzą tylko po to, aby cię okraść pokazuje, że piszący taki tekst również przejawia taką postawę wobec swoich klientów.
Jeśli znasz się na inwestowaniu i giełdzie i masz dyscyplinę to nie potrzebujesz takich rozwiązań. Możesz sobie spółki na giełdzie dobrać sam i mieć swój własny fundusz.
Jeśli się nie znasz, to nawet niskie opłaty nie ustrzegą cię od straty. To są produkty dla ludzi którzy nie mają dyscypliny i takiej to potrzebują, a czasami też o swojej jesieni życia nawet nie pomyślą.
Z reguły kończy się to po kilku latach, bo akurat wartość zebrana starczy na….nowy telewizor. A przyszłych nieprzygotowanych na to emerytów przyjdzie utrzymywać z podatków…naszych podatków.
Pozdrawiam
Karolina
Kurcze ale niespodzinka.
Już się wypisałem z twojego newslettera bo do pewnego czasu nic mnie tu nie interesowało – blog o prowadzeniu bloga, mediach i blogowaniu.
A tu taka zaskoczenie – merytoryczny, konkretny wpis 🙂
Jeżeli wrócisz do starej formy bloga (czyli finanse i oszczędzanie) to jest szansa, że wrócę.
Hej Wojtek,
No cieszę się, że zasłużyłem na Twoje uznanie 😉
Otwarcie powiem, że tematy będą się przewijały różne i na pewno prędzej czy później coś Ci nie podpasuje. Twoja decyzja. Może Cię rozczaruję, ale ja po prostu będę robił swoje, bez zastanawiania się czy będzie to powodem do Twojego powrotu 😉
Pozdrawiam
Pojechane kominkiem 😉
Na początku korzystałem z alokacji sugerowanych przez doradcę który mnie namówił na polisę – na krótko byłem pod kreską o kilkaset złotych, zwykle na rachunku było co najmniej tyle ile wpłaciłem. Później się zirytowałem i wziąłem portfel modelowy ze strony Nordei i póki co nie jest źle – na 30k wpłat saldo wynosi 31,4k (po 30 mies.). Polisa na 10 lat, w tym 5 lat składek. I po tym wpisie nie wiem czy mam panikować – wszyscy tu grubo pod kreską, czy może miałem fuksa ale powinienem zamiast na zyski nastawiać się na minimalizowanie strat :/
Nie wszyscy.
ja mam generali benefico
umowa na 10lat
skladka 350
po pieciu latach mozna zawiesic skladke – zawiesilem po 7 -juz nie place
wplacilem 29400
w sumie nawet niezle mi szlo moj rekord to jakies 41tys – jak sie interesuje rynkami to wchodze w ryzykowne fundusze a jak nie trzymam sie obligacji i rynku pienieznego .
na jedno chcialbym
zwrocic uwage te 11 tys zysku wypracowywalem przez jakies 6lat
niestety jakos w wakacje wszedlem w fundusz oparty na akcjach kopaln zlota i przez 21dni stracilem jakies 8tys , obecnie mam 32tys wiec jakbym wplacal te pieniadze na konto oszednosciowe to pewnie mialbym tyle samo a srodki mialbym caly czas dostepne ( co moze byc zaleta lub wada ) wychodzi na to ze moj czas spedzony na roznych przemysleniach dotyczocych zmian funduszy idzie na oplaty w generali – choc one sa stosunkowo korzystne na tle innych polis , co najbardziej mnie wk…rwia
to to ze generali tak wyczekuje z zmniana funduszy aby bylo to jak najmiej korzystne dla mnie , generalnie unikajcie jak sie na tym nie znacie
Cześć Michał:) Dziekuję Ci za ten wpis. Ciekawa jestem co sądzisz o produkcie AEGON PREMIUM, który zakłada krótszy obowiązkowy – 6 letni okres inwestycyjny. Nie wiem, czy znasz ten produkt. Może ktoś z Was miał z nim do czyniena:)
http://www.aegon.pl/Strona-glowna/Inwestycje/Oferta-produktowa/Programy-inwestycyjne/Wplaty-systematyczne/Wplaty-systematyczne1/Multi-PIN-Aegon-21-Premium/
Serdeczne dzięki za informację
Pozdr!
Hej Emilia,
Dziękuję za miłe słowa. Co do produktu – nie znam go i uczciwie Ci powiem, że wolę czas przeznaczyć na kolejne wpisy niż analizowanie konkretnych produktów.
Pozdrawiam
dzięki:)
Mam unit linka w Skandii.
od początku 2012 roku, dla kogoś kto nie ma pojęcia o funduszach inwestycyjnych to jest zła opcja. Rzeczywiście opłaty konsumują dużą część zysku.
W sumie to jestem na 0 puki co (mam indeksację składki o poziom inflacji więc to tak jakbym po prostu wrzucał na konto). Dobre w tym wszystkim jest to, że jednak człowiek odkłada to siano inaczej by wydał na bieżące życie lub zbytki.
Ogólnie to drugi raz bym nie założył, ale już mam przynajmniej nie jestem w plecy puki co no i dużo doświadczenia zebrałem inwestując w unitlinku. Prikaz wpłacania co miesiąc też jest obciążeniem, bo czasem naprawdę brakuje tej kasy na coś innego. Ale widziały gały co brały:)
Pozdrawiam! dobry wpis.
Witam
„Prawie” wszystko się zgadza.
Jako niezależny doradca finansowy aż tak bardzo nie neguję żadnego rozwiązania. Dla jednych lepsze parasole w TFI, dla innych lepsze parasole w UFK. Wszystko zależy od rzeczywistości prawno-finansowej klienta.
Więc nastawienie na NIE do jednych i TAK dla drugich jest nie na miejscu.
Jako specjalista od sukcesji uważam, że polisy inwestycyjne (może bardziej z wpłątą jednorazową) są na dzień dzisiejszy najlepszym sposobem na przekazanie kapitału.
Analizując pozytywne i przede wszystkim negatywne scenariusze życiowe doradcy powinno również zależeć na braku podatku spadkowego i nie zaliczaniu pieniędzy w tzw masę spadkową.
Poza tym istnieje wiele innych platform sprzedaży funduszy nie tylko „sprzedawany” w teksćie.
Czy pisząc niezależnie autor powinien używać przykładu jednej firmy???
Hej Mirek,
Zachęcam do uważnego przeczytania tekstu 🙂 Wymieniam wszystkie największe i godne polecenia, czyli BossaFund BOŚ i SFI mBanku.
Co do tematu sukcesji – tak jak napisałem tu polisy inwestycyjne jak najbardziej mogą mieć zastosowanie… przy założeniu, że w międzyczasie nie będą kosztowały więcej niż ew. podatki spadkowe itp. A to już nie jest takie oczywiste.
Pozdrawiam
Gdzieś słyszałem opinię, że polisy inwestycyjne to super produkt jeżeli ma się kochankę i chce się jej w razie czego przekazać pieniądze 🙂
Michał, masz rację, choć przykłady kosztów dałeś hardcorowe 🙂
Ale fakt, są i takie. 🙁
pozdrawiam
Dodam Mirek jeszcze jedno: z tą sukcesją to jest jakieś wyolbrzymianie tej rzekomej zalety UFK.
Dla jasności: jeśli mówimy o dziedziczeniu w pierwszej grupie (rodzice / dzieci, rodzeństwo, małżeństwo), to nie ma problemu z żadnym podatkiem – podatku po prostu się nie płaci o ile tylko dopilnuje się zgłoszenia do US w ciągu 6 m-cy od otrzymania spadku.
Oczywiście przy luźniejszej relacji ze spadkobiercą – np. w takim modelu, jak to podał wyżej Darek – może mieć to sens, ale ja chyba nadal wolałbym czysty podatek według skali podatkowej (18% lub 32%) niż zabawę z polisą.
Na szczęście ja wszystkich potencjalnych spadkobierców mam w I grupie i nikt żadnego podatku nie zapłaci. UFK mi niepotrzebne nawet gdybym miał miliony.
Pozdrawiam
Michale, pamiętaj o związkach nieformalnych. To nie tylko podana przez Darka kochanka, ale znaczący procentowo udział populacji, zwłaszcza młodej. A to wszystko III grupa podatkowa.
W przypadku osób chorych, poważnie myślących o przekazaniu majątku spadkobiercom, polisy inwestycyjne to optymalne rozwiązanie. Oczywiście te opłacane jednorazowo. Przy regularach, opłacanych przez kilkadziesiąt lat, koszty przewyższą korzyści podatkowe.
W kontekście przekazania majatku TFI nie są idealne. Przez pewien czas obowiązywała interpretacja ministerstwa finansów, uznającą, że przy dziedziczeniu papierów wartościowych, koszty nabycia są zerowe. W efekcie fiskus domagał się podatku Belki od całej kwoty. Orzeczenia sądowe ukróciły te praktyki, ale nie wiadomo, czy rząd nie pracuje nad zmiana przepisów.
Nikt żadnego podatku nie zapłaci o ile nie zniosą ulgi na ten podatek. Podatek nadal istnieje, została tylko wprowadzona ulga, którą można bardzo łatwo zlikwidować jak w Państwie zabraknie kasy. Taki scenariusz też jest możliwy.
Pozdrawiam
Karolina
A czy masz chociaż 10 000 bo piszesz jak krezus.pozdrawiam Zbigniew.
Hej Zbigniew,
Proponuję się rozejrzeć po blogu. Nie raz publikowałem informacje o moich wydatkach i przychodach.
Pozdrawiam
„są na dzień dzisiejszy najlepszym sposobem na przekazanie kapitału” To sie inaczej nazywa „transfer kapitału” To miłe, że piszesz o tym szczerze
Ja otrzymałam wrzutkę Generali do kredytu hipotecznego w DB. W zamian za rezygnację z prowizji ( w tym wypadku 10000) musiałam założyć to coś. No i teraz muszę z nimi przez kilka lat żyć. Zakładam, że jeśli stracę na tym mniej niż ta prowizja, to będę do przodu. Jak będzie – zobaczymy. Pozdrawiam i dziękuję za bardzo dobry artykuł.
Tez szukałem czegoś do regularnego oszczędzania na emeryturę czyli perspektywa min. 30 lat. Miałem kontakt z sprzedawcami m.in. Aviva i Prudential. Nie wchodząc w szczegóły, po dokładnym kilkudniowym studiowaniu ich wzorców umów (nie było ukrywania) nie doszukalem się jak miałbym na tym co kolwiek zyskać, o zarobku nie wspominając. Nie przymierzając ale zerwanie takiej przymusowej umowy jest trudniejsze i droższe niż zerwanie kredytu hipotecznego na 30 lat z opcją natychmiastowej spłaty. Bo w kredycie oddaje co wziąłem plus ewentualnie jakąś tam prowizja (u mnie 2%) za wcześniejszą spłatę. Nieruchomość pozostaje jednak moja. Po zerwaniu polisy zostajemy bez naszych wpłat, bez zysków i bez ubezpieczenia. Nie jestem wróżka i nie wiem czy za 2 lata będę mógł wpłacać kasę, a co dopiero za 20 lat. Patrząc na obecną sytuację geopolityczna nie wiemy czy w perspektywie właśnie 10-30 lat nie będziemy się z PL ewakuować i co wtedy, zrywanie umowy z strata np. 80%? Po długim badaniu rynku myślałem aby po prostu samemu założyć swój fundusz emerytalny i z oddzielego konta zasilać wybrane TFI. Z pomocą przyszło o dziwo rozwiązanie państwowe, a konkretnie forma prawna IKE. Do tego wybralem ING IKE PLUS (czy jakoś podobnie się to nazywa). Po pierwsze jeżeli wytrzymam z nimi do emerytury to nie zapłacę podatku belki. Jak nie wytrzymam to zapłacę belkę jak wszędzie na zwyklych zasadach. Zerwać mogę w każdej chwili, w części lub całości. Nie ma przymusu wpłat wiec w razie czego mogę nie wpłacać. Mam do wyboru ok. 20 funduszy, wszystko co istotne akcje, obligacje, kraj, zagranica itp. w tym fundusze jakby automatycznie dobierajce strategie do wieku np. Perspektywa roku 2030 lub 2040, czyli im bliżej końca tym środki bardziej w kierunku bezpieczeństwa. Wybór wystarczający. Jednostki uczestnictwa bez prowizji sprzedają, jest tylko standardowa opłata za zarzadzanie jak w zwyklym TFI wliczona w składkę wiec dla nas nie widoczna. Jak się warunki w ING pogorsza to za darmo tranferuje całość do innej podobnej firmy i to bez podatku. Wady: limit wpłat ok. 11000zl rocznie, dla mnie to jeszcze nie problem :-). Dla niektórych wada może być narzucenie sobie wymogu regularnosci wpłat, na razie dajemy rade, ale trzeba mieć dyscyplinę wobec siebie bo przymusu nie ma. Niektórzy mogą mieć problem z wyborem funduszy i strategii, ale to samo dotyczy UFK. No i nie ma gwarancji zysków ani ochrony kapitału. Nie ma też nawet małej polisy i bonusów końcowych.
Trochę się rozpisałem, ale to tylko skrót moich kilkutygodniowych analiz, czytania umów i regulaminów, blogów i spotkań z agentami kilku firm.
Na koniec ciesze się Michale ze znów na blogu jest dobry materiał o oszczędzaniu, który bardziej buduje wartość bloga niż wysokość prowizji 😉
Pozdrawiam
Każdego, kto chce wyjść z polis na pewno zainteresuje poniższa strona
http://www.przywiazanidopolisy.pl/
Sam mam wpłacone 6000 zł na polisę, obecnie na rachunku 6400 zł więc nie jest źle. Ale zdecydowanie chciałbym kopnąć tą opcję i nie mieć bata nad głową.
Drogi Michale, pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą w kilku kwestiach.
– Nie wiem, skąd wziałeś te dane, ale nie słyszałem nigdy, aby doradca zgarnął 100% prowizji pierwszorocznej składki.
– Piszesz również o niebotycznych opłatach. Owszem opłaty są i będą, ale one są generalnie wszędzie. W banku są również opłaty, w PTE są opłaty, generalnie w każdej instytucji finansowej są opłaty, więc to nie jest żadne novum. Jedynie w skarpecie nie ma opłat.
– Co do wciskania takich produktów, to kto daje sobie wcisnąć to jego problem. W sklepach też wciskają nam różne rzeczy, ale czy to oznacza, że to wina sprzedawcy?
– Zgadzam się z Tobą w kwestii ponoszenia ewentualnych strat. Trzeba mieć jednak na uwadze specyfikę produktu i kto czego oczekuje. Do Gdańska można dostać się piechotą, pociągiem, lub samolotem. Z którego narzędzia skorzystamy to nasza sprawa. Jeśli ktoś nastawia się na szybki zarobek, albo spekulację, no to nie jest to instrument dla niego. Jeśli ktoś preferuje bezpieczeństwo kosztem zysku, no to niech sobie siedzi na lokacie. Jeśli ktoś myśli dlugoterminowo o inwestowaniu, to powinien wtedy rozważyć UFK.
– Podobnie rzecz ma się do zabierania lwiej części środków w przypadku rezygnacji. W tej chwili w dobrych produktach tego typu, jest to zazwyczaj jakiś % składki pierwszorocznej, nie całości wkładu. Zresztą wszystko jest napisane w OWU, a to, że ktoś nie czyta, no to jego problem. To tak jak z kredytami we frankach, najpierw wszyscy się rzucili, a potem biadolili, że kurs im poleciał o złotówkę do góry. No sorry, ile wolności, tyle odpowiedzialności.
– Co do konieczności samodzielnego zarządzania aktywami funduszu, to istnieją profesjonalni doradcy, którzy jednak stają na wysokości zadania lub narzędzia, które informują o konieczności zmiany portfela na taki, czy inny w odpowiednim czasie.
Tak więc większość problemów bierze się z niewiedzy, a nie z tego, że produkt jest zły. Nie wiem, czy bossafund jest takim świetnym i idealnym rozwiązaniem, nie bierze opłat i funkcjonuje na zasadzie instytucji non-profit. Śmiem wątpić. Niech każdy jednak rozważy czego oczekuje i przede wszystkim czyta, co podpisuje.
pozdrawiam
Marek, potwierdzam że bossaFund nie działa na zasadzie non-profit. TFI z którymi współpracujemy dzielą się z nami częścią opłaty za zarządzanie, która niezależnie od miejsca zakupu funduszu zawsze jest taka sama. To jest jedyne źródło przychodów naszej platformy.
Hej Marek,
Dziękuję za komentarz i rozpoczęcie dyskusji.
Co do wysokości prowizji – to, że o tym nie słyszałeś nie znaczy, że tego nie ma 😉 Może uda mi się kiedyś zaprosić do rozmowy jakiegoś nawróconego sprzedawcę „regularów”, to sam powie ile się „wyciska” z takich produktów i może Cię przekona.
Co do punktów o opłatach i wciskaniu, i tym, że klienci są sami sobie winni – tu się diametralnie różnimy w ocenie sytuacji. Ja uważam wprost, że „lukrowanie” tych produktów przez sprzedawców (nie wszystkich, ale wielu) jest po prostu oszustwem połączonym z kradzieżą. Wiele z osób wchodzących w te produkty jest po prostu naciąganych – obiecywany jest im inny produkt niż ten, który jest dostarczany. Proponuję Ci przejść się na spotkania sprzedażowe firm sprzedających hurtowo polisy np. Aegon i popatrzeć jak wygląda „proces sprzedażowy” i na ile rzetelnie przekazywane są informacje. Dla mnie jest to żenujące przedstawienie oparte na socjotechnicznych trickach. Zawsze za późno przypominam sobie, że całość powinienem nagrywać – byłyby świetne „taśmy Szafrańskiego”.
Ten artykuł nie jest o tym, że UFK są z gruntu rzeczy złe. Jest o tym, że sposób ich sprzedaży jest karygodny i często „ubiera się” w nie klientów stosując mniejszą lub większą manipulację.
Co do BossaFund – jeśli nie wiesz jakim jest rozwiązaniem, to najlepiej po prostu spróbować się dowiedzieć 🙂 Nigdzie nie twierdzę, że jest to rozwiązanie idealne, ale na pewno kupowanie funduszy przez platformę BOŚ lub mBanku jest dużo tańsze niż ubieranie ich w UFK.
A co do puenty, co do tego, że większość problemów bierze się z niewiedzy – zgadzam się w całej rozciągłości. Właśnie dlatego próbuję to zmieniać m.in. takimi artykułami. Ale muszę także tutaj dodać, że oprócz niewiedzy kolosalne znaczenie ma również to, że niektórzy sprzedawcy z premedytacją tą niewiedzę klientów wykorzystują. Nie można winić tylko klientów.
Pozdrawiam
Nie wiem czy czuć się nawrócny:) ale też sprzedawałem regulary ale z własnej nie wiedzy bo wyszkolono mnie za młodu w odpoiwiedni sposób natomiast po pewnym czasie doszedłem to tych samych wniosków co Michał i wiem że UFK to zbyt drogi produkt praktycznie dla każdego.
– co do prowizji dla doradcy to mozę Michał przesadził o 100% bo troche spadły ale dostać 60-80% nie jest sztuką, nie mówiąc o tym ze dany broker, firma „doradcza” dostaje od Towarzystwa do nawet 150%.
– Te produkty „muszą” być wciskane przez sprzedawców bo mówiąc cała prawdę żaden klient ich nie kupi. KNF jak i klienci w sądach mocno ścisneły za gardło firmy doradcze dlatego dzisiaj powstały tzw. MIFIDy czyli klient dostaje dodatkowe formularze które musi podpisać o wzięciu pełnej odpowiedzialności za wyniki, opłaty w UFK. Gdyby te produkty były takie dobre nie było by takiej potrzeby
Czyli 75% składki w pierwszym roku dla sprzedawcy to dla Ciebie Marek OK?
Nie było tego w informacji przy podpisywaniu umowy. Właściwe OWU dostałem po podpisaniu umowy. Takie były praktyki w CU rok 1998.
Mały błąd w obliczeniach. Jak na wstępie zaplacimy dajmy na to w skrajnym przypadku 10% to zysk 10% trzeba liczyć od 90% kapitału, czyli ostatecznie wyniesie on 9% kwoty początkowej. Fundusz musi więc zarobić jeszcze więcej. Swego czasu można było takie polisy okazyjnie kupić na rynku wtórnym. Niestety osoby, które je pierwotnie nieświadomie kupiły straciły mnóstwo pieniędzy.
Hej Darku,
Dziękuję za wypunktowanie. To był skrót myślowy 🙂
Pozdrawiam
Michał,
Niestety w Mbanku też zaczynają się bawić w to samo….nazywają to msaver plus a w regulaminie można wyczytać że pełna nazwa to Grupowa Umowa Ubezpieczenia na Życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym. Wydawałoby się że słowo plus niewiele zmieni w produkcie msaver (który był produktem stricte lokato-podobnym) ale to błąd…
Ja naliczyłem tam aż 5 opłat:
1. Opłata za zarządzanie
2. Opłata za wznowienie ubezpieczenia
3. Opłata administracyjna
4. Opłata za ryzyko ubezpieczeniowe
5. Opłata za całkowity wykup
Potwierdzam. I do tego całkiem agresywnie atakują telefonicznie.
Przedstawiają to jako regularne oszczędzanie w długim horyzoncie, wielki wybór funduszy oraz analizy i rekomendacje świetnych profesjonalistów.
Michał, dzięki za artykuł – nawet nie wiedziałem, że coś tak strasznego chcieli mi wcisnąć.
Czytając to czułem normalny strach przed tym jak renomowane instytucje wrabiają klientów.
Msaver plusa wprowadzano kiedy tam jeszcze pracowałem i na początku bardzo się na to napalałem – tego typu produkty były nowością i te wykresiki z super zyskami przemawiały do głowy i w oczkach pojawiały się dolary jak w kreskówkach. No i na początku było spore parcie na sprzedaż tego produktu. Sam byłem gotów uruchomić. Na szczęście zapoznałem się szczegółowo z regulaminem i mina mi zrzedła – to znaczy dopiero po tym jak dokopałem się wszystkich szczegółów, ponieważ ten regulamin jest też niezwykle bogaty w ciężkie sformułowania… Mimo, że nadal znajomym, czy nawet na moim blogu polecam niektóre produkty mBanku, to ten każdemu kto pyta raczej odradzam.
Pozdrawiam, Bartek
A ja czekam na info od Ciebie Michale co zrobić (jakieś rozwiązania) aby rozwiązać te super fajne polisy… czyli cz. 2 artykułu:)
Witaj Michale,
Podpisałem się nickiem, gdyż też mam na imię Michał, a zauważyłem, że już kilku Michałów stale się tu wypowiada. A tak swoją drogą, nie uważasz, że w ostatnich 20 latach zrobiło się bardzo popularne? 🙂 Ale do rzeczy. Czytam i słucham treści zawartych w Twoim blogu od niedawna, ale tak jak większość, która zetknęła się z nimi po raz pierwszy mogę tylko przyklasnąć i pochwalić za dobrą robotę. Na bloga trafiłem przypadkiem, ale od razu mnie zaintrygował. Zdecydowałem się na umieszczenie wpisu akurat pod tym artykułem, gdyż sam kiedyś jeździłem na różnego typu szkolenia do w/w przez Ciebie towarzystw i miałem sprzedawać je potencjalnym nabywcom. Udało mi się sprzedać dwie (jedną sobie:), której notabene już nie mam). Wszystko, co piszesz w dzisiejszym artykule jest zgodne z prawdą, ale uwierz mi, że na tych szkoleniach potrafią tak przedstawić wyniki tych polisolokat, że nic tylko brać i to najlepiej na 30 lat. Przedstawiają wykresy, że nawet po odjęciu kosztów na koniec okresu wpłacania składek robi się astronomiczna suma. Mnie jakoś to nie przekonało do sprzedawania tego typu polisolokat i jedyne co mi pozostało po tym okresie szkoleń, to zostałem agentem ubezpieczeniowym. Akurat TU dla którego pracuję nie ma takich polis w ofercie i mi to pasuje, bo nie umiem sprzedawać czegoś, do czego nie mam przekonania. Natomiast często zastanawiałem się z czego bierze się tak ogromna popularność i dostępność tych produktów w codziennym życiu. Oczywiście przed 2007 rokiem można było na każdych tego typu tworach zarobić, bo nawet kiedy tąpnęło na giełdzie i w funduszach mówiło się historycznie, iż po maksymalnie 3 latach indeksy odbiją i znowu dadzą zarobić. Dzisiaj wiemy, że daleko nam jeszcze do maksymów (poprawnie to?) osiągnietych bodajże w lipcu tamtego roku na GPW. Dodatkowo doszły jeszcze coraz niższe oprocentowania lokat z dwucyfrowych na około 3% po potrąceniu „belki”. Ta sytuacja powoduje, że tylu ludzi wpadło chociażby w „objęcia” Amber Gold i dalej poszukuje różnych alternatyw do oszczędzania i inwestowania swoich nadwyżek, czy też budowania swojej poduszki finansowej. Dlatego też bardzo dziękuję Ci za ten artykuł, być może pozwoli uchronić następnych „wrobionych w polisolokaty”. Mam też nadzieję, iż uda się Tobie (lub wspólnie ze Zbyszkiem) na znalezienie czegoś odmiennego, innego wariantu, takiego „złotego środka”, który pozwoli przejąć zalety tych produktów i ująć kosztów takiego wyboru. Wracając jeszcze do poruszanych kwestii wcześniej, uważam, że narzucona systematyczność wpłat w tym przypadku ma sens. I oczywiście tuż po wypłacie :). My jakoś tak mamy, że jak nie widzimy tych środków to jakoś mniej boli… Uff, jak na pierwszy wpis to i tak dużo. Jeszcze raz dzięki Michale za to, że jest ktoś taki jak TY;) Pozdrawiam i czekam na następne artykuły i podcasty.
Warto może jeszcze dorzucić link do strony http://www.przywiazanidopolisy.pl która tworzy kancelaria prawnicza walcząca pozwami z szeregiem firm. Od siebie dodam, że jako konsument z góry skreslilem firmy wymienione na tamtej stronie i z góry olalem ich ofertę skoro klienci muszą z nimi negocjować na zasadzie pozwów zbiorowych.
W zasadzie bardzo sensowny wpis szkoda że go nie było w necie jakieś 7 lat temu 🙂
Jestem po przejścieach obecnie z moją była polisą, dzięki pracy prawnika udało mi się odzyskać co moje i myślałem że do końca życia już nie dotknę takiej formy inwestowania.
Natomiast podczas spotkań z prawnikiem, który produkty tego typu ma obcykane jak matematyk dodawanie, wyjaśnił mi bardzo dużo szczegółów dotyczących takiej polisy „od kuchni” i wiele rzeczy, które tu opisujesz już nie są prawdą 🙂
Wszystko za sprawą KNF, który niczym śledczy wyłapał ten proceder i zastosował trochę kar, Towarzystwa Ubezpieczeniowe zmiękły i zostały zmuszone do stworzenia nowych produktów gdzie reguły i koszty są już akceptowalne..
Pomimo że powiedziałęm kiedyś nigdy, dałęm się namówić na kolejną polisę, już świadomy wszystkiego co jest z nią związane i raczej nie zgodzę się z hasłem że sprzedał mi ją naciągacz, który polował na moje pieniądze, co nie zmieni faktu że tacy na rynku zawsze byli i będa 🙂
A możesz podać namiary na tego prawnika. Wielu osobom pewnie by się to przydało…
Zgadzam sie w pełni z artykułem. Dodał bym tylko, iż najlepiej jest kupować u źrodła albo minimalizując liczbę pośredników do tych, którzy wnoszą wartość dodana. Czyli fundusze kupujemy w Tfi albo u dystrybutora (jak nasza wiedza jest wystarczająca albo chcemy sie uczyć to na platformach internetowych). Od ubezpieczycieli kupujemy produkty ubezpieczeniowe a nie inwestycyjne. Niech każdy robi to co umie najlepiej i do czego został powołany a wszyscy zyskają…
Cześć,
A może chce ktoś z Was tutaj odkupić (poprzez umowę cesji) polisę inwestycyjną Skandii Multiportfel 15lat ? 😀 😀
Składka 200 zł/msc. Koniec umowy sierpień 2026. Koszty – 3,2% rocznie za zarządzanie, 11,51 zł/msc opłata administracyjna, 0,145% rocznie za ryzyko ubezpieczeniowe. Sprzedam za 70% aktualnej wartości umowy.
Pzdr.,
Michale , prosiłbym o Twoją opinie na temat umowy inwestycyjnej Aegon Alfa ETF. Jest to umowa zarządzana przez Dom Maklerski Alfa, która jest unit-linkiem , ale z opcja zarządzania przez doradców inwestycyjnych, a fundusze opierają sie o ETF-y. Proszę o Twoją opinie , ale dla przeciętnego Polaka, który nie ma bladego pojęcia o finansach(czyli 90% społeczeństwa)
Hej Dawid,
Wybacz, ale nie spełnię Twojej prośby. Zachęcam do samodzielnej analizy tego produktu i podparcie się zasadami wymienionymi na końcu artykułu. Nie szukaj dróg na skróty. To Twoje pieniądze. Sam oceniasz, sam analizujesz i sam odpowiadasz za swoje decyzje.
Teoretycznie lektura Karty Produktu powinna być tym czymś napisanym językiem zrozumiałym dla przeciętnego Polaka.
Powodzenia
Michale. W artykule dosyć radykalnie oceniłeś wszystkie polisy wrzucając je do jednego worka. Czemu nie napiszesz swojego subiektywnego zdania na temat funduszu, o który pytał Dawid? „W unit-linki nie wchodź, ale alternatywę analizuj sam… no chyba, że jest to BOŚ” ;-p
Kris,
Musiałbym się z nim zapoznać, a czasu jak na lekarstwo. Może kiedyś to zrobię, ale mam inne priorytety obecnie. Staram się nie rozdawać mojego czasu na lewo i prawo – mimo wszystko 🙂
Pozdrawiam
jestem brokerem ubezpieczeniowym.
niestety kilkanaście lat temu moja mama wykupiła mi polise skandia na bagatela 30 lat.
nie dość, ze skandia pobiera opłatę administracyjna co miesiąc bez wzgledu czy wynik jest na plus czy na minus to stworzyła stratę na moich zainwestowanych środkach a na koniec pobrała kolejną olbrzymią opłatę za zerwanie polisy.
Mimo wszystko zdecydowałem sie na ten ruch. Lepiej stracić dzisiaj duzo niz za kilka lat jeszcze więcej 🙂
Jako broker z zasadami nigdy nie sprzedaje produktów do których sam nie jestem przekonany. A znając sprawe od podszewki i wiedząc jakie prowizje płacą firmy np 70% jednorocznej składki wiem, że taki produkt jest najzwyczajniej „oszukańczy”
15 róznych rodzajów opłat, co to w ogóle jest opłata od ryzyka, skoro nie ponoszą żadnego ryzyka – jedyne ryzyko jest po mojej stronie skoro to moje środki.
jak wychodzi strata a ja płacę opłate od ryzyka to chyba coś jest nie tak??? Czy może o jeszcze jakieś inne ryzyko chodzi??
Hej Łukasz,
Z tą opłatą za ryzyko, to chodzi o co innego. To są takie składki ubezpieczeniowe np. na wypadek śmierci osoby ubezpieczonej (naturalnej oraz w następstwie nieszczęśliwego wypadku). Masz polisę inwestycyjną, ale jednak jest to także ubezpieczenie, więc takie opłaty za konkretne ryzyka TU może Ci serwować.
Pozdrawiam
Nie zapomnę jak siedziałem naprzeciw doradcy finansowego, który gimnastykował się jak tylko potrafił, aby upchnąć mi „poliso-lokatę”. Jakich to argumentów nie wymyślał, właził na ambicję, etc. Jak przejrzałem sobie na spokojnie produkt, poczytałem umowę, etc to potem nie mogłem gościa spławić, bo nękał telefonami i nie rozumiał czemu odrzucam tak „atrakcyjny” produkt. Wniosek? Warto sprawdzać 2x w co się wchodzi, by potem nie pluć sobie w brodę.
Michale,
Szczere uznanie za poruszenie tego tematu. Ciekawostka – w pewien sposób o tym samym problemie pisze też dziś Maciek Samcik – polecam sprawdzić jego blog.
Tak jak ktoś już zauważył wyżej – w końcu ciekawy wpis po tygodniach posuchy i pisania o „bele czym”… 😉
Też jestem zagorzałym wrogiem szajsu pod płaszczykiem cudownych polis, co to już zarabiają krocie – i to jeszcze zanim klient zdążył wyjść z banku po zakupie… 😉
Jak dla mnie nie ma żadnego – powtarzam – ŻADNEGO uzasadnienia dla kupna tych produktów. Lepiej dać te pieniądze na schronisko dla psów – przynajmniej skorzystają pokrzywdzone zwierzaki, a nie krwiożerczy banksterzy…
Dobra rada na całe życie – jeśli kiedykolwiek w banku przy jakiejkolwiek wizycie usłyszysz, że bankster proponuje Ci świetny produkt regularnego oszczędzania, polisolokatę, czy inny szajs – to po prostu w tej samej sekundzie wyjdź i nie wracaj tam nigdy więcej!!! NIGDY!!!
Chcesz pomnażać pieniądze? Wyszukaj mieszkanie od komornika – kup je, odśwież i wynajmij. Jeśli możesz osiągnąć stopę zwrotu, gdzie miesięczny czynsz stanowi 1/100 ceny zakupu, to znaczy, że zrobiłeś dobry deal. To tak w ogromnym uproszczeniu dla tych, co to lubią nieruchomości… 😉
Chłodnogłowy,
na wstępię napiszę, że bardzo lubię i doceniam Twoje komentarze:).
Jeśli chodzi o zakup mieszkań z licytacji komorniczych to zalecałbym daleko idącą ostrożność. W mediach ostatnimi czasy pełno jest historii zakupionych mieszkań z …niechcianymi lokatorami. Sprawy o eksmisję potrafią ciągnąć się latami. W takim wypadku ciężko mówić o stopie zwrotu, ale raczej o stopie straty (pieniędzy, nerwów, czasu). Ryzyko jest i to spore.
Dodatkowo najczęściej kupujesz za gotówkę. A Michał często odnosi się do odkładania/inwestowania 200zl/m-c.
No właśnie, czy ten wpis, to już była akcja skoordynowana z działaniami pod KNF, o której dziś pisał Samcik?
Hej Grzegorz,
Hahaha – jasne – koordynuję działania 😉 Nie miałem pojęcia o tej akcji. Ten wpis zaplanowany był na dzisiaj już od początku sierpnia – wtedy układałem kalendarz 🙂 Staram się działać zgodnie z moim planem i z pewnym wyprzedzeniem, bo inaczej nie dałbym rady nad sobą zapanować. Aktualnie mam precyzyjnie zaplanowane wpisy do połowy października i ogólnie kilka tematów już na listopad.
Ktoś mi dzisiaj na Twitterze dał znać, że miała miejsce taka akcja. Potem widziałem wpis u Maćka Samcika. Fajnie się złożyło, ale jest to całkowity przypadek.
Chociaż może w sumie powinienem odpowiedzieć, że to fragment większego planu 😉
Pozdrawiam
Hej Chłodnogłowy,
Dziękuję za komentarz. Może uzgodnijcie moi drodzy Czytelnicy między sobą zeznania – czy to wpis ciekawy, czy pisany na zamówienie, czy to co jest tutaj na blogu to „tygodnie byle czego”. Na szczęście traktuję Wasze narzekania z dystansem 😉
Co do komornika – generalizujesz. Ostatnie przykłady znajomych w Warszawie są niestety niewesołe. Rok oczekiwania na przysądzenie, wpłacona cała kasa i kolejne odwołania i protesty. Nie musi być tak różowo, jak to przedstawiasz, ale sposób dobry jak każdy inny, gdy ma się głowę na karku, odpowiednią wiedzę i umiejętności.
Pozdrawiam
Mam podobne doświadczenie z ubepieczeniami UKF, czy też planami inwestycyjnymi.
Namówiono mnie na takie coś przy kredycie hipotecznym.Weź plan inwestycyjny nie będziesz płacił prowizji od kredytu.No to teraz mam to na głowie, 271zł miesięcznie.
5 lat przymusowego okresu składkowego, a po 10 latach można wyciągnąć to co zostanie.
Oczywiście jest strata, po pisaniu do nordei czy biorą takie duże prowizje i czy mogą doradzić w jakie instrumenty inwestować odpisali, że jażeli chcę przed czasem zakończyć współpracę to zapłacę dużą „prowizję” za zerwanie umowy.Żadnej konkretnej odpowiedzi czy pomocy.Olali mnie.Na szczęście zastało mi jeszcze rok okresu składkowego i kończe z tym.Lepiej odłożyć na konto tą kasę.Przynajmniej nie będzie straty.
Miałam (i szczęśliwie już nie mam) polisę inwestycyjną w Aegon. Po trzech latach systematycznego odprowadzania składek odnotowałam stratę w wysokości 10%. W tym roku zdecydowałam się na likwidację polisy, na szczęście Aegon pod wpływem niekorzystnych dla siebie orzeczeń sądowych nie nalicza już tak drakońskich opłat likwidacyjnych. Od 15 000 wkładu zapłaciłam ok. 3000 opłaty likwidacyjnej – cena za brak wiedzy finansowej. Nie polecam.
Jako sprzedawca ubezpieczeń czuję się wywołana do tablicy.
Regularnie czytam tego bloga, chwalę sobie tę lekturę i polecam go moim Klientom.
I dlatego jest mi bardzo przykro, że Autor tak bezwzględnie obszedł się z moja grupą
zawodową. Nie wszyscy jesteśmy naciągaczami i oszustami.
Rozumiem, że jest to artykuł z tezą: wszak morał jest taki, że najlepiej jest inwestować przez platformę Bossy. OK, szanujmy sponsora.
Jednak uważam, że mimo wszystko polisy z UFK mają wiele zalet i dla wielu osób są optymalnym rozwiązaniem. Owszem, nie należy podpisywać niczego, czego się nie rozumie, ale to dotyczy wszystkich tzw. produktów finansowych, czyż nie?
Nie zamierzam zachwalać tutaj mojej oferty, ale pozwolę sobie napisać kilka uwag, aby dać świadectwo prawdzie.
Otóż tekst zawiera pewne błędy i nieścisłości, które wraz z dużym ładunkiem emocjonalnym sprawiają wrażenie, że unit-linki to jedyna czarna owca w łagodnym świecie finansowym. A to jest nieprawda.
Znam od podszewki wiele takich produktów i stwierdzam, że Autor rzucił garść losowo wybranych szczegółów z Ogólnych Warunków różnych produktów różnych TU. Pechowo trafiło na te skrajnie niekorzystne, lub nawet niespotykane.
W analizie kosztów padają różne dziwne nazwy, ale nie wszystkie pojawiają się w każdym produkcie. Po prostu każde TU nazywa koszty po swojemu.
W porównaniu kosztów zarządzania w TFI i w polisie z UFK Autor słusznie zauważa, że w tych pierwszych ponosimy:
„Roczną opłatę za zarządzanie, która wynosi od 0,5% do 4% (w zależności od typu funduszu) i wkalkulowana jest w wycenę jednostek funduszu.”
a więc dzienna wycena, którą widzimy w tabelach jest wynikiem netto.
Natomiast dalej, w polisie:
„Mówiąc w dużym skrócie: nawet jeśli zarządzający TFI wycisnęliby 10% zysku rocznie (co jest rekordowym wynikiem), to po odjęciu 4% opłaty za zarządzanie funduszami (zostaje 6%), a następnie po odjęciu opłaty 3% za zarządzanie UFK przez ubezpieczyciela – pozostanie nam tylko 3% czystego zysku.”
z czego wynika, że koszt zarządzania TFI (tutaj 4%) został odjęty dwa razy. A to zasadniczo zmienia wynik końcowy, oczywiście na niekorzyść.
Koszty likwidacyjne : przyznaję, że pozbawianie ludzi lwiej części oszczędności (procentowa część całej wartości rachunku) jest niegodziwe i nie powinno mieć miejsca.
I tu jest dobra wiadomość – na skutek pospolitego ruszenia pozwów zbiorowych i wyroków sądu wpisujących tak wysokie opłaty likwidacyjne na listę klauzul niedozwolonych (abuzywnych) – TU są zmuszone zwracać Klientom te opłaty od rozwiązanych wcześniej umów. Patrz: Google, „pozwy zbiorowe”.
Dalszym następstwem jest wycofywanie produktów z tak drastycznymi opłatami i wprowadzanie nowych z opłatami liczonymi tylko od wpłaty z pierwszego roku. Jest to uzasadnione kosztem dystrybucji – czyli moją prowizją.
Już słyszę gromy – to ile ty na nas zarabiasz????
Zarabiam, proszę Państwa dokładnie tyle, ile od sprzedaży każdego innego ubezpieczenia. Jest to jednorazowe wynagrodzenie za pozyskanie Klienta i kilka lat pracy z nim.
I tu najbardziej kontrowersyjny pogląd: otóż uważam, że unit-linki to najprostsze w obsłudze produkty oszczędnościowo-inwestycyjne, a co więcej – najbardziej transparentne kosztowo. I właśnie dlatego tyle hałasu.
Czy ktoś pyta, jakie są koszty ryzyka w czystym ubezpieczeniu na życie? jaki jest zysk
towarzystwa i prowizja sprzedawcy? Że nie wspomnę o ubezpieczeniach komunikacyjnych – łatwo sprawdzić w rankomacie – składki za OC różnią się nawet 10-krotnie! A przecież zakres usługi określa ustawa! Nie widziałam żadnych demonstracji oburzenia na blogach finansowych.
A zresztą: czy ktoś pyta, jaki jest zysk powiedzmy, właściciela Biedronki ze sprzedaży chleba naszego powszedniego? i czy dzieli się tym zyskiem z panią „na kasie”? Wątpię. Ale gdyby ta pani musiała dzwonić do was, umawiać spotkanie i składać ofertę różnych piekarni i analizować skład , gatunek mąki, etc, etc to musiałaby dostać co najmniej 50% ceny tych bułek.
Na koniec: stopień skomplikowania OWU. Czytelnicy tego bloga to z pewnością elita naszego społeczeństwa, nie wierzę że lektura warunków ubezpieczenia sprawia Państwu większe trudności niż umowa kredytu, umowa z bankiem o ROR, umowa o telefon, internet itp. Jak często dostajecie z banku nowa tabelę opłat i prowizji, 20 str drobnym druczkiem?
W Raporcie Rzecznika Ubezpieczonych o ubezpieczeniach z UFK z grudnia 2012 http://pl.scribd.com/doc/118477746/Raport-UFK
znajdziecie taką oto definicję przeciętnego klienta:
„Pojęcie przeciętnego konsumenta zdefiniowane zostało w art. 2 pkt 8 ustawy o
przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, który stanowi, że pod pojęciem przeciętnego konsumenta rozumie się konsumenta, który jest dostatecznie dobrze poinformowany, uważny i ostrożny; oceny dokonuje się z uwzględnieniem czynników społecznych, kulturowych, językowych i przynależności danego konsumenta do szczególnej grupy konsumentów, przez którą rozumie się dającą się jednoznacznie zidentyfikować grupę konsumentów, szczególnie podatną na oddziaływanie praktyki rynkowej lub na produkt, którego praktyka rynkowa dotyczy, ze względu na szczególne cechy, takie jak wiek, niepełnosprawność fizyczna lub umysłowa.”
Jeśli ktoś jest zainteresowany rzetelną analizą polis z UFK vs platformy inwestycyjne, polecam blog http://blog.opiekuninwestora.pl/ranking-produktow-inwestycyjnych-kryteria/ i portal Remigiusza Stanisławka, który od 8 lat zajmuje się szkoleniami z aktywnego inwestowania w fundusze przez polisy i platformy, oraz stworzył unikalny system automatycznych alertów do zmiany funduszy Opiekun Inwestora.
A czy agent ubezpieczeniowy ma obowiązek etyczny/zawodowy poinformować przed podpisaniem umowy, że w zasadzie nie wolno się wycofać przed okresem tych 5/10/15 lat?
Nie jestem zwolennikiem „zakazywania” takich produktów. O wejściu w produkt (czy to jest ubezpieczenie czy konto czy nawet piramida finansowa) decyduje klient, ale ile osób dowiedziało się, że „może zaboleć” przez przypadek? Są przynajmniej proste testy wiedzy o ekonomii jak przy zakładaniu rachunków maklerskich? Bo jeśli tak – to jest to pewien punkt obrony, ale jeśli nie to w jakim innym legalnym produkcie na rynku można tyle stracić?
Tak, agent/sprzedawca ubezpieczeniowy ma obowiązek poinformować Klienta o wszystkich opłatach i konsekwencjach wcześniejszego rozwiązania umowy. Ponadto we wniosku Klient poświadcza, że zapoznał się z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia wraz załącznikami/opłatami. Ponadto Klient we wniosku podpisuje oświadczenie, że jest świadomy ryzyka rynkowego i że produkt nie daje gwarancji zysku.
Wreszcie, po otrzymaniu polisy Klient ma zawsze 30 dni na odstąpienie od umowy ze zwrotem wpłaconej składki.
Hej Aniu,
Dziękuję za długi komentarz. Niesłusznie jest Ci przykro – odpowiadasz za siebie, a nie za całą branżę.
Przyjmuję Twoją polemikę i zgadzam się, że zachodzą już korzystne zmiany w aktualnej ofercie unit-linków. Te zmiany nie dzieją się jednak bez powodu i nie są dobrowolne – towarzystwa ubezpieczeniowe zostały do nich zmuszone (i słusznie).
Nie rozumiem jednak podanych przez Ciebie przykładów i tego, w jaki sposób uzasadniają one niby wysokie koszty polis UFK lub przekonują o świetności tego produktu? Problem polega przede wszystkim na tym, że nieuczciwe osoby sprzedające takie produkty wciskały takie produkty klientom wmawiając im, że są one czymś innym niż są. Dla jasności: nie wszyscy sprzedawcy są nieuczciwi, ale nie można zamiatać tego problemu pod dywan. Jesteś częścią tej grupy zawodowej i zbierzesz czasem niezasłużony ogień (podobnie jak ja jestem blogerem i też czasami się mnie szufladkuje za całą blogosferę – życie).
Działasz uczciwie – super i chwała Ci za to. Oby jak najwięcej takich osób.
Niestety za mało takich osób. Efekty działań niektórych (a może licznych?) sprzedawców polis widzisz tutaj w kilkudziesięciu komentarzach. I jakkolwiek nie twierdzilibyśmy, że przecież „Ci klienci byli świadomi”, to prawda jest taka, że najczęściej dopiero po jakimś czasie przekonywali się oni, że kupili „kota w worku”.
Wykonam jeszcze kontrę do podanych przykładów:
– Wiem co to jest chleb i nikt mi nie wmawia przy jego zakupie, że jest to produkt, który spowoduje, że po jego spożyciu znikną wszystkie choroby.
– Podobnie wiem co to jest OC na auto i wiem, że a) jest obowiązkowe i muszę kupić i b) jak komuś zrobię „bum”, to nie będę musiał płacić za naprawę. Proste jak drut. Wiem co dostanę i nie zdarzyło mi się bym nie dostał.
Z tych powodów nie interesuje mnie szczególnie co jest w chlebie i w OC dla auta. Chcę je kupić w dobrej cenie i już.
W unit-linkach rzadko wiem co dostanę (a w zasadzie nigdy nie wiem co dostanę na koniec) i do tego jeszcze KAŻDY sprzedawca wmawia mi, że to dobra forma inwestowania. Dobra dla kogo? I skąd ten jasnowidz to wie?
Piszesz, że „unit-linki to najprostsze w obsłudze produkty oszczędnościowo-inwestycyjne”. Może i są najprostsze (potwierdzam, że platformy niektórych ubezpieczycieli do zarządzania funduszami są całkiem przyjemne w obsłudze). Proste nie znaczy tanie. To tak jak z iPhone’ami. Też są proste, ładne i przyjemne. Niektórzy nawet uważają, że warto się z nimi pokazywać. Ale trzeba za to zapłacić wysoką cenę. Przy czym tutaj nikt nam nie wmawia, że iPhone jest tani, bądź, że nie jest iPhonem 😉
Ja tylko chcę zadbać o to żeby Ci nieuczciwi sprzedawcy – którzy psują opinię całej branży – nie mieli zbyt łatwego życia.
Pozdrawiam ciepło
Michale,
Jeśli chodzi tylko o sprzedawców, to napisz raport o praktykach sieciowych „niezależnych” firm doradców finansowych, które dawno już są związane kapitałowo z korporacjami. Albo banków, które notabene nie mają prawa sprzedawać ubezpieczeń, a „dorzucają” UL do kredytów, jako dźwignię finansową.
Albo (sic!) agentów nieruchomości – tych dużych – nie wiem na jakiej zasadzie oni to sprzedają.
Ale to jest problem właśnie sprzedawców, a Ty piętnujesz produkt.
Obrona moich przykładów: wszyscy lubimy jeść, a kto jeździ autem, musi mieć OC. I dlatego nie zastanawiamy się, ile na naszych potrzebach zarabia producent tych dóbr, a ile sprzedawca. Bo koszt upieczenia chleba jest mniej więcej taki sam dla różnych piekarni, a zysk dyskontu różni się znacznie od zysku delikatesów, a jeden i drugi (zysk) osiąga kilkaset procent!
Podobnie, ryzyko, że Ty zrobisz „bum” swoim autem jest dla np. Hestii i Warty takie samo, takoż wypłata odszkodowania z OC, a składki różnią się kosmicznie . Sprawdź tutaj http://rankomat.pl/. I nikt się nie buntuje.
Dla kogo UL są dobre? Dla osób, które chcą oszczędzać i inwestować w fundusze, ale potrzebują cerbera, który nie pozwoli rozwalić kapitału przed osiągnięciem celu, np przed emeryturą. Oczywiście , zdarzają się w życiu różne katastrofy i zgadzam się, że wtedy ograniczenie wykupu jest nie fair. Ale są inne opcje – zawieszenie opłacania składek, wypłata w razie poważnej choroby, czy choroby śmiertelnej ( w dwóch TU tak jest).
Wreszcie, nikt nie każe pakować wszystkich wolnych środków w program regularny. Można wpłacić dowolną kwotę na konta dodatkowe, skąd można wypłacać kiedy się chce. Takie konto ma na ogół mniejsze koszty zarządzania/operacyjne/administracyjne (Rekomendacja U zaleca ujednolicenie nazewnictwa opłat, więc to się zmieni) a nawet w jednym programie koszty konta dodatkowego są zerowe.
Możesz wpłacić milion, nie tłumaczyć się, skąd go masz (kwestionariusz finansowy przy zakupie TFI w platformie typu bossa.pl) , inwestować w świetne fundusze Templetona, JP Morgana, Black Rocka, których pewnie nie ma na bossa.pl, a które dają dużo wyższe stopy zwrotu, nie płacić za to dodatkowych kosztów i jeszcze mieć to w sumie ubezpieczenia.
Czyli jak umrzesz, to Twoja żona ma od razu wypłatę i nie musi czekać na zakończenie postępowania spadkowego. W sukcesji nie chodzi tylko o podatek od spadku, z którego wprawdzie rodzina jest zwolniona, ale pod warunkiem, że zgłosi to na czas w urzędzie skarbowym. A tu od razu jest kasa i można np. spłacić zachowek. Itd, temat jest szeroki.
A spadkobierca gołego funduszu przy jego sprzedaży płaci podatek Belki od całej wartości funduszu, ponieważ dla niego cała ta wartość jest zyskiem ( bo koszt pozyskania = 0zł, bo odziedziczył), a jeśli dziedziczą dzieci to sprawa się dalej komplikuje itd, itd itd……
Chyba znowu zanadto się rozpisałam, ale naprawdę zalet jest dużo.
A Remigiusz Stanisławek – bardzo polecam uwadze jego działalność edukacyjną – udowodnił, że aktywne zarządzanie funduszami w polisie daje co najmniej takie same zyski, mimo tych kosztów, co na platformach.
To tyle. Pozdrawiam
„A spadkobierca gołego funduszu przy jego sprzedaży płaci podatek Belki od całej wartości funduszu, ponieważ dla niego cała ta wartość jest zyskiem ( bo koszt pozyskania = 0zł, bo odziedziczył), a jeśli dziedziczą dzieci to sprawa się dalej komplikuje itd, itd itd……”
Anna, nie wprowadzaj w błąd. Oczywiście, dla Ciebie, ubezpieczenia i polisy inwestycyjne to samo dobro na tym świecie;).
„olny od podatku jest dochód uzyskany w ww. sposób od dnia 1 stycznia 2014 r. na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 105 ustawy. W roku 2013 r. zwolniony od podatku był jedynie dochód uzyskany ze zbycia akcji (udziałów), otrzymanych w drodze darowizny – w części odpowiadającej kwocie zapłaconego podatku od spadków i darowizn. Ustawodawca uprzywilejował wyłącznie sprzedaż akcji otrzymanych w drodze spadku, a pominął dochód z umorzenia odziedziczonych jednostek uczestnictwa FI. Zmiana przepisów nastąpiła nowelizacją art. 2 pkt 7 lit. a tiret 3 ustawy z dnia 8 listopada 2013 r. (Dz.U. z 2013 r., poz. 1387).”
A dokładnie Art. 22 pkt 1m Ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych.
W przypadku odpłatnego zbycia udziałów w spółce kapitałowej oraz papierów wartościowych, wykupu przez emitenta papierów wartościowych albo odkupie-nia (umorzenia) tytułów uczestnictwa w funduszach kapitałowych, a także zwro-tu wkładów albo udziałów w spółdzielni, nabytych przez podatnika w drodze spadku, kosztami uzyskania przychodu są wydatki poniesione przez spadkodaw-cę w celu objęcia lub nabycia tych udziałów w spółce kapitałowej oraz papierów wartościowych, udziałów albo wkładów w spółdzielni, a także na nabycie tych tytułów uczestnictwa w funduszach kapitałowych.
„Możesz wpłacić milion, nie tłumaczyć się, skąd go masz (kwestionariusz finansowy przy zakupie TFI w platformie typu bossa.pl)”
O czym Ty piszesz? Komu muszę się niby tłumaczyć? Ostatnio inwestowałem przez SFI mBanku 300 000 zł i system o nic nie pytał a transakcja doszła do skutku…
Tak, rzeczywiście, nie wiedziałam o tej zmianie. Dzięki
Michale,
w sumie już sama nie wiem o co chodzi w artykule – o to, że produkt jest zły czy o to, że sprzedawcy naciągają, są nieuczciwi i postępują nieetycznie. Mam momentami wrażenie, że wieszasz psy na produkcie, bo sprzedaje się go nieuczciwie ;).
Zgodzę się trochę z Anią, bo oszukiwani jesteśmy na każdym kroku w sklepach spożywczych. Chleb ciemny jest barwiony karmelem, produkty light (bez tłuszczu) są dosładzane, zamiast brzoskwini a jogurcie jest dynia :D. Tylko czy to wina produktu samego w sobie czy producenta/sprzedawcy, że czegoś tam nam nie dopowiedział? Nikt mi nie sprzedawał tego jako ubezpieczenie na życie – sprzedawca od razu nam powiedział, że to taka przykrywka i omijanie prawa dla pewnych rzeczy.
Mam też w sumie taki dysonans poznawczy. Mam UL z AXA, po 3 latach jestem na plusie, a sprzedawca powiedział mi o wszystkim jasno i klarownie, OWU czytałam kilka razy, wiedziałam, że wystąpić z tego nie mogę itd. Fakt, nie miałam wtedy świadomości, że produkt jest drogi, ale nadal nie mogę zobaczyć tej jego demonicznej strony, jaką się przedstawia na większości blogów (poza tym, że to samo mogłabym mieć za mniejsze opłaty). Dzięki temu produktowi nauczyłam się regularnie oszczędzać i ten bat jednak jest mi potrzebny, bo mam zapędy do roztrwaniania pieniędzy ;). I po każdym taki artykule jestem w kropce po prostu.
@Olga na Twoje dysonanse poznawcze polecam Ci wpis http://www.zombiesamurai.pl/2014/06/proba-reprezentatywna/
To, że osobiście jesteś zadowolona ze swojego Unit Linka nie musi wcale świadczyć o tym, że wszyscy są zadowoleni ze swoich polis. Ale nie ujmę tego lepiej niż linkowany autor.
Dysonans mam taki, że wszyscy demonizują ten produkt, a problem nie jest w produkcie samym w sobie, tylko umiejętności inwestowania w fundusze i odpowiednim – czyt. poprawnym – sprzedaniu go. W fundusze na mBanku inwestować mogłam, mogłam stracić, ale czy to wina funduszy? Ktoś może reklamować jako superbezpieczny jakiś fundusz obligacji, ale jak nie wiesz na czym polegają fundusze, to też możesz stracić, a zysk nie jest gwarantowany.
Demonizować sprzedaż (jeśli wygląda jak Michał pisze) można, ale sam produkt? Warunki znałam, zgodziłam się na nie, więc co jest złego w samych plisolokatach – złego samych w sobie (poza tym, że są drogie)?
Michale,
O 17:45 skończyłem czytać Twój wpis o polisach inwestycyjnych a o 18 w wiadomościach w radiowej Trójce słyszałem, że dzisiaj były w Warszawie jakieś protesty (o ile dobrze zrozumiałem) ludzi, którzy dali się na takie „oszczędzanie”.
Przypadek? Nie sądzę 😉
Kiedy byłem jeszcze młody i szukałem pracy natrafiłem na swego rodzaju mlm, gdzie produktem były własnie produkty inwestycyjne m.in Skandii. Grupa ta była nastawiona głównie na sprzedaż. Aby wejść do grupy musiałeś posiadać taki produkt na mniejszą lub większą kwotę bo „nie polecisz dobrego produktu, gdy go sam nie posiadasz”. W ostatniej chwili wypisałem się z programu i pożegnałem z grupą. Chcę powiedzieć, że instytucje płacą gigantyczne sumy na prowizje dla sprzedawców ponieważ klient końcowy i tak za wszystko zapłaci przy tak długim horyzoncie czasowym.
Pozdrawiam
Michale gratuluję!!!! Najlepszy artykuł jaki czytałem o polisach inwestycyjnych. Sam mam dwie od kilku lat i na razie same zyski ale tylko dlatego, że zarzadzam aktywnie.
Polisy te maja wiele wad ale ja byłem w tej szczęsliwej sytuacji , że kilka lat temu przy zakupie polisy wynegocjowłąem opłate ubezpieczeniową za zarzadzanie 0.5%. Według obliczeń Remigiusza Stanisławka najlepszą formą inwestowania w fundusze gdy czas inwestycji jest krótszy niż 5 lat jest bezprowizyjna platforma inwestycyjna typu mBANK lub bossafund. Jęśli jednak inwestujemy dłużej niz 5 lat to przy wyborze odpowiedniej polisy ale trzeba to bardzo przemysleć jest ona bardziej korzystna niz taka platforma czy fundusze parasolowe
Michał a co sądzisz o polisach PZU, typu ochrona życia?
Produkt gwarantowany, pieniądze które otrzymasz zapisane są w umowie, przy umowie którą podpisujesz gwarantowana stopa techniczna to 2,5 %, wydaje się bardzo okej 🙂
Trzeba sprawdzić, ile kosztuje czysta ochrona (czyli koszt ryzyka śmierci) i czego dotyczy ta stopa techniczna 2,5%
To jest właśnie ten typ ubezpieczenia, w którym są bardzo wysokie koszty, tylko że ukryte.
Jak znam PZU, to rozwiązanie jest bardzo drogie, ale trzeba policzyć i porównać.
Ja w pełni zgodzę się z Tobą.
Podstawą jest aktywne zarządzanie funduszami, wiedza o funduszach. Dużo wiedzy uzyskałem właśnie od Remigiusza Stanisławka. Jest osobą od lat pasjonującą się funduszami inwestycyjnymi. Również Anna wspomniała o nim i podała link do bloga.
Ja inwestuję w fundusze z wykorzystaniem platformy Mbanku i od niedawna również polisy inwestycyjnej Skandii. Wszystkie koszty związane z polisą są przedstawione w dość jasny sposób. Również jak Marek negocjowałem przed podpisywaniem polisy.
Uważam, że polisa jest produktem dla osób już z doświadczeniem w inwestowaniu w fundusze. Dla osób, które wypracowują zysk z roku na rok. Nie polecam dla osób dopiero zaczynających z tym przygodę, może się okazać, że zysk będzie ujemny a koszty polisy będą zjadać resztę kapitału.
Wypowiem się na temat osób sprzedających polisy. Byłem u 6 „sprzedawców” szukając polisy w której będą fundusze Quercusa. Pomimo tego, że u 5 „sprzedawców” nie było Quercusa byłem zapraszany na kawę, ciasto i próbowano mi wcisnąć polisy. Jeden sprzedawca mnie zdenerwował, w ogóle nie słuchał mnie, ciągle jakieś wierszyki wyuczone mówił, traktował mnie jak osobę nie mającą pojęcia o tej formie inwestowania. Sprowadziłem go na ziemie, zrobił się czerwony i przestał się mądrzyć, próbować manipulować.
Pan w Skanii z kolei grał mojego przyjaciela, starał się wzbudzić zaufanie, opowiadał historyjki jak to on sam inwestuje, ile zarabia itd…Mówił wszystko co chciałem usłyszeć. Nie podobało mu się, że siedzę z kartką i zapisuje notatki i wyliczenia.
Dziękuję Michale za wpis. Zastanawiałem się nad kredytem hipotecznym w DB gdzie oferują atrakcyjną marżę ale pod warunkiem płacenia regularnej składki na tego typu produkty. Miałem mieszane uczucia co do tej oferty. Tak jak myślałem, jest to nakręcanie zysku dla ubezpieczycieli i banku. Z nawiązką odrobią sobie niską marżę i zerową prowizję 🙂
pozdrawiam
Cześć Michał, dzięki za wspomnienie o moich artykułach o polisach inwestycyjnych. Po kilku lat pisania o sposobach alokacji oszczędności, uważam, że powinniśmy stawiać wyższe wymagania całej branży finansowej w Polsce. Dotyczy to takich cech produktów finansowych jak koszty (oszczędzanie jest w Polsce za drogie!), przejrzystość czy adekwatność do naszych rzeczywistych potrzeb i celów. Powinniśmy też jak najszybciej zająć się zmniejszaniem przepaści informacyjnej i edukacyjnej między nami a przedstawicielami branży finansowej. To jest jedno z głównych źródeł problemów. Pozdrawiam i gratuluję wspaniałych czytelników!
Witam,
Bardzo dobrym sposobem na regularne oszczędzanie wprowadził PKO BANK POLSKI
pod nazwa PBK program budowania kapitału Jest kilka opcji kwoty jakie można oszczędzać zaczynają się od 100 zł do 500 zł
i np Kapitał na Emeryturę odkładamy po systematycznie po 200 zł co miesiąc zero kosztów za otwarcie likwidację i wpłaty. raz w miesiącu dodatkowo można dopłacić zadeklarowaną kwotę czyli w naszym przykładzie 200 zł Pierwsze odsetki są już po 6 miesiącach !!! dopisywane do programu i klient może zdecydować czy odkłada dalej czy chce zerwać Oprocentowanie tego jest oparte o WIBOR 3M + premię przy 200 zł jest to 0,20% przy 500 zł miesięcznie jest to 0,50% dodatkowo WIBOR ostatni to 2,68% Opcja ta jest dobra dla ludzi którzy nie chcą ponosić ryzyka bank ma w Ofercie oczywiście programy które lokują tylko w Fundusze tam nie ma opłat za otwarcie za dopłaty jedyne co to jest opłata za wyjście jeśli zrobimy to prędzej niż przed 4 rokiem po 4 latach nie mamy opłat za likwidację Jest to ciekawa alternatywa dla oszczędzających
Remigiusz,
mógłbyś pisać używając polskiej składni i interpunkcji? Nie wiem, jak inni, ale ja musiałem przeczytać Twój post 3 razy, żeby załapać, o co w nim chodzi…
Remigiusz, tak tylko gwoli doprecyzowania – w tym programie PKO BP pierwsze odsetki dopisywane są do kapitału po 24 miesiącach, każde następne co pół roku. Poza tym trzeba mieć w tym banku ROR, wcześniej było „konto za zero” teraz, żeby mieć bezpłatne konto trzeba już trochę kombinować.
To tyle w kwestii minusów programu „pierwszy kapitał” poza tym jest OK, sam mam już prawie od roku.
Przeczytałem wpis z dużym zainteresowaniem pomimo tego, że przerobiłem temat na własnej skórze. Polisę sprzedał mi pracownik jednej z firm doradczych z Poznania, osoba, która obecnie gotuje na ekranie. Chodzi o AEGON, z którego po przeliczeniu kosztów kilku wariantów wyjścia zrezygnowałem. Przystąpiłem równocześnie do pozwu zbiorowego prowadzonego przez kancelarię LWB z Warszawy. Cieszę się, że nie muszę się już martwić tematem, finansować system, a dodatkowo uwolniłem trochę gotówki w moim budżecie na inne cele.
To co mnie zastanawia, to rola wielu instytucji w Polsce. We wpisie i w komentarzach była mowa o KNF. Czym się zajmuje, że na rynku dostępne są takie produkty jak UFK? Niestety brak wsparcia ze strony KNF powoduje, że musimy sami znać się na zawiłościach rynków kapitałowych, ubezpieczeniowych i ich hybrydach (dzięki tej sytuacji Twój blog ma po części rację bytu). Czy wsparciem można nazwać ogłaszanie rekomendacji, która ogranicza udzielanie kredytów walutowych, w sytuacji, w której banki i tak takich kredytów nie udzielą?
Znać się musimy również na leczeniu samych siebie, bo kiepski dostęp do opieki medycznej. Musimy walczyć o opiekę dla naszych dzieci, bo kiepski dostęp do publicznych przedszkoli. Auta też musimy sami naprawiać, bo drogi dziurawe. Na co przeznaczane są nasze podatki? Może to byłoby największym wyzwaniem w oszczędzaniu: nie tracić naszych pieniędzy na podatki skoro mamy z nich niewiele korzyści jako społeczeństwo?
Zgodzę sie, ze oplaty w polisach inwestycyjnych sa dosc wysokie. Chociaz wszystko idzie w dobrym kierunku. Np. W Aegonie 2.1. przy 15 letnim horyzoncie oszczedzania oplata za zarzadzanie to 1% w skali roku. Druga kwestia- co jest skomplikowane w konstrukcji produktow Aegon, Generali, Axa, Skandia? 😉 nie wrzucajmy do jednego worka tych produktow z produktami typu Pareto, Libra itd. Trzecia kwestia nie omawiana, tak wazna przy inwestowaniu-dywersyfikacja. Ja proponuje swoim klientom odkladac czesc srodkow w „regularze” a czesc w FI np. w Mbanku czy na koncie oszczednosciowym by funkcjonowala jako poduszka finansowa. Wilk syty i owca cala, czyz nie? Sa jeszcze doradcy fin., ktorzy maja wiedze (rowniez praktyczna) i etyke zawodowa. Przykro jest to co Pan pisze na temat doradcow finansowych „wszyscy doradcy sa zli i chca Cie oszukac, zarabiaja tyle i tyle prowizji”. Czy promowanie i reklama BossaFund na blogu jest charytatywna? Jezeli nie, to witamy Michala Szafranskiego rowniez w gronie sprzedawcow!
Witajcie,
Ja podejdę do tego tematu troszkę inaczej.
Posiadam UFK Aviva Nowa Perspektywa od ponad roku. I nie powiem, że jestem nie zadowolony. Dlaczego ? Ponieważ wszystko zależy od tego po co zawierasz taką umowę. Co za tego wynika ?
1. Musisz wiedzieć czego chcesz
2. Musisz przeczytać umowę – inaczej pretensje możesz mieć tylko do siebie ( oczywiście naciągacze to inna bajka )
Znam „moje” koszty związane z tą umową. Małe nie są
Składka 111 PLN/m-c
ALE !!!! SU – 100.000 PLN
Wiadomo, pierwsze lata to zdzierstwo opłat, alokacji itp.
Natomiast od 3 roku ze składki miesięcznej odkłada się ok 70%. Oczywiście około, ponieważ jest to związane z jendej strony ze zmniejszającą się opłatą alokacyjną a z drugiej strony z rosnącym kosztem ochrony.
To co najważniejsze u mnie SU jest „przyzwoita” –
DLATEGO AD.1 – Musisz wiedzieć po co to robisz. Ja chciałem zabezpieczyć rodzinę. ” Przy okazji” się „coś” odkłada
AD.2 znam koszty, ponieważ przeczytałem umowę i je AKCEPTUJĘ.
Jedynie można byłoby się zastanowić czy nie wybrać II WERSJI tzn. „zwykła” życiówka – czyli jak nic się nie stanie to nie masz nic ( to też w sumie dobre rozwiązanie : ) + samemu IKE/IKZE/ Bossa/ SFI Mbank/ itp
Pozdrawiam
Witam
Chociaż bloga czytam praktycznie od początku w końcu postanowiłem zabrać głos ponieważ temat jest mi szczególnie bliski. Od 2009 regularnie wpłacałem 5 stów miesiąc w miesiąc na taką właśnie strukturę (AEGON) aż w końcu powiedziałem sobie dość. Zrezygnowałem z produktu, zapłaciłem opłatę likwidacyjną a teraz walczę żeby ją odzyskać. Zachęcam osoby które już zrezygnowały aby nie zostawiały tego i także powalczyły o swoje. Potrącili mi 5300 z ponad 23000 (wpłaciłem 25500). Potwierdzam to co napisał Michał, to jest mniej więcej roczna składka którą w moim przypadku dostała Pani z Expandera. Sprawdzałem to z kilkoma wysokościami składki i mniej więcej się to zgadza. Suma rocznej składki to było wynagrodzenie za sprzedaż produktu. Poza tym żeby się tego dowiedzieć musiałem nieco poczekać bo Towarzystwo musiało „wyliczyć” jaką mam opłatę dystrybucyjną (czyt. ile musieliśmy wydać na Pana)
Moja sprawa jest ciągle w toku, tydzień temu miałem pierwszą rozprawę – niestety została odroczona, ale następny termin nie jest odległy (jeszcze w tym roku). Nie zdecydowałem się na podpięcie pod pozew zbiorowy z uwagi na ilość spraw jaka tam trafiła (z tego co pamiętam to są tysiące pozwów) i wg mnie potrwa to naprawdę baaardzo długo.
Kawałek mojej historii opisałem jakiś czas temu na stronie http://oplaty-likwidacyjne.pl/ może kogoś zainteresuje lektura i popchnie do działania:)
Myślę że jak się coś wyjaśni w mojej konkretnej sprawie to jeszcze napiszę.
Pozdrawiam
Pancho
Anno – gratulacje. Jest to jedyny rzetelny komentarz. Dziękuję bardzo, wyręczyłaś mnie, napisałbym to samo bądź podobnie.
Pozostałe mówiące o tym, że artykuł jest świetny są jedynie wyrazem energii sprytnie użytej przez Michała w tekście.
Dodam, że blog czytam od kilku tygodni i generalnie wpisy są ok. Ten jest jednak nie do końca rzetelny.
Czemu polecane są inne tańsze platformy typu bossa czy nawet mbank?
Problemem w przypadku polis inwestycyjnych nie są w gruncie rzeczy opłaty. Problemem jest brak zarządzania konkretnymi UFK w polisie! Tu jest problem! Swoją drogą 95% klientów nie powinno mieć tych polis – jak trafnie zauważyłeś Michał inwestujmy tylko w to co znamy. W przypadku samego zarządzania UFK czy TFI różnicy nie ma wcale! Różnica jest tylko w opłatach, wymogu systematyczności, kosztach wyjścia etc. Ale to są 2 różne rzeczy. Nie można mówić, że w związku z tym polisy są złe – bo nie są. Są po prostu źle sprzedawane czy jak wszyscy zauważyliście wciskane wręcz na każdym kroku.
Kto zna rynek niech sięgnie do 2007 roku. Wszyscy wpłacali w fundusze np Arka, które mocno reklamowały się w TV. Arka Akcji – marzenie przeciętnego Kowalskiego. Kryzys? Środki dalej w Arka Akcji, albo wypłata w okolicach lutego 2009 przy mega stracie. Porównajcie saldo nabyć do TFI to zobaczycie kiedy klienci wpłacają kasę do akcyjnych funduszy.
Więc nie rozumiem, dlaczego klient który nie zna rynku, nie wie jak zarządzać nawet pod parasolem jednego TFI osiągnie dobre wyniki na zakupie jednostek TFI. Kupi akcyjne, będą spadki, dalej będzie siedział w akcyjnych.
Więc Michale rozczarowałeś mnie – w tym wypadku reklama tańszych rozwiązaniach ale dalej nieodpowiednich dla większości klientów to nie jest rzetelne podejście do tematu.
Czy na polisach da się zarobić? Pewnie blog opiekun inwestora, konkrety, przykłady, realne dane – bez emocji, które zaburzają wpisy.
Hej Warren,
Dzięki za komentarz.
Wyjaśnij mi tylko jak chłopu na miedzy: skoro i tak trzeba sięgać do zewnętrznych źródeł „sygnałów inwestycyjnych” lub samodzielnie być ekspertem od funduszy (ten case też rozważałem), to po co robić to w droższych i „sztywnych czasowo” UFK zamiast na tańszych platformach? Mam wrażenie, że zaprzeczasz sam sobie. Albo tę wiedzę się ma i nie ma co przepłacać, albo o funduszach nic się nie wie i nie powinno się ich dotykać dopóki nie zdobędzie się elementarnej wiedzy o budowie portfela inwestycyjnego.
Mam wrażenie, że nie przeczytałeś dwóch poprzednich materiałów o funduszach – a mimo wszystko ten materiał jest kontynuacją tamtych wpisów. Zachęcam do prześledzenia całego cyklu EI i nie wyciągania pochopnych wniosków na podstawie jednego z nich.
Pozdrawiam
Michał,
polisa inwestycyjna dla osoby, która zna się na rynku(podkreślam zna się na rynku) i swobodnie porusza się między funduszami jest najlepszym rozwiązaniem. Więc nie ma tu miejsca na komentarz, że jeśli się ma wiedzę to po co przepłacać. W polisie się za nic nie przepłaca – otrzymuje się skomplikowane rozwiązania, za które się po prostu płaci! W TFI dostępnych na platformach czy to mbank czy bossa większość funduszy to rynek krajowy. Jak sobie rynek krajowy radzi w ostatnim czasie wszyscy dobrze wiemy. Aby w ostatnich 2 latach zarobić należało korzystać z dobrodziejstw rynków zagranicznych (USA, Europa Zachodnia, Indie!!!). A inwestując w polskie TFi akcyjne? Wynik co najmniej mierny:)
Rozwiązania sztywne czasowo? A czy 3 filar IKE etc to nie jest sztywne czasowo rozwiązanie? Czy ktoś mówi o tym, żeby wszystkie pieniądze ładować w UFK? No Michał, proszę nie siejmy propagandy. Zajmijmy się edukacją dla kogo te rozwiązania są a dla kogo nie.
Oczywiście zaraz napiszesz, że przecież w ramach polskich TFI są dostępne konkretne fundusze inwestucjące na rynku zagranicznym…czy aby na pewno? A czy nie jest tak, że inwestują one w jednostki zagranicznych funduszy? No właśnie, tu problem 2 opłat za zarządzanie nikogo już w oczy nie koli. A nie koli bo nikt o tym nie wie, ludzie wiedzą tylko w szerszym gronie to co ktoś w ramach propagadny przekaże.
I aby była pełna jasność – dalej uważam, że sposób sprzedaży UFK daleki jest od ideału. Ale należy zacząć od edukacji społeczeństwa, kto zrozumie produkt zarobi bez wątpienia więcej aniżeli na klasycznych polskich TFI. Kto nie zrozumie wogóle nie powinien mieć takiego rozwiązania. Ale sugerowanie takiej osobie, że wtedy lepiej korzystać z bossa czy mbank bo wtedy np mniej straci przy takim samym wyniku danego funduszu inwestycyjnego jest nie na miejscu, a sugerowanie, że każdy może być inwestorem giełdowym i wystarczy założyć rachunek maklerski przyprawia mnie o zawroty głowy.
Jest to klasyczna sprzedaż – znegujmy jedno rozwiązanie a powiedzmy klientowi, że inne jest lepsze. Taki niestety jest przekaz Michale Twojego artykułu – czysto sprzeżowy.
A ja oczekiwałem raczej edukacyjnego charakteru.
I tu dobrą robotę robi portal opiekun inwestora – zajrzyj, przekonasz się a zmienisz zdanie. Bo wsadzanie wszystkich jak to ująłeś sprzedawców do jednego worka to zbyt duże nadużycie.
A czy czasami przekaz Twojego komentarza też nie jest sprzedażowy? Widzę już kilka wpisów podkreślających zalety pewnego płatnego serwisu…
Płatny serwis? Pewnie, ale nie chodziło mi o korzystanie z serwisu do zarządzania środkami, tylko o wartość merytoryczną czy to portalu czy blogu. Jest 100razy bardziej merytoryczny niż powyższy artykuł oraz omawia wszelkie produkty inwestycyjne pod kątem zalet i wad. Bez emocji, które wpływają pozytywnie lub negatywnie na czytelnika.
Jeżeli analiza statystyczna byłaby taka świetna i pozwalała wejść z inwestycją w dołku i wyjść na górce to nie byłoby nic prostszego tylko skorzystać z tego serwisu, wpakować ze 200 000 zł w FI i potem już nie pracować;). Szczerze powiedziawszy gdyby ta metoda była taka świetna to po co jeszcze jej autorzy musieliby dorabiać sprzedając dostęp?!;)
Hej Ł, hej Warren,
Mam prośbę do Was obu – przestańcie się nakręcać.
Ł – serwis XYZ ma prawo zarabiać na czym chce i to że próbuje zarabiać w ten sposób nie przekreśla jego merytoryczności. Kojarzę Remigiusza z korespondencji, ale samego serwisu i jego pracy nie znam. Jego „sygnałów inwestycyjnych” nie testowałem i raczej nie będę tego robił. Może Remigiusz czuje misje edukacyjna i taki serwis + szkolenia stacjonarne pozwalają mu się realizować i z tego dobrze żyć. To może być dla niego ważniejsze niż zarabianie na własnych inwestycjach – jedno nie wyklucza drugiego i ja to doskonale rozumiem. Z drugiej strony dlaczego ma nie pobierać opłat za swoja wiedzę i pracę, którą w to wkłada?
Warren – to co z Anną zarzucasz mi (czyli promowanie konkretnego rozwiązania) sam tutaj uskuteczniasz. I to jeszcze perfidniej. Używając tej retoryki „dlaczego pokazujesz tylko jeden serwis a nie inne, które też piszą o funduszach?”.
Pisanie o 100-krotnie większej merytoryczności jakiegoś serwisu nie brzmi wiarygodnie. Wiem, że użyłeś skrótu myślowego. Aż mi się ciśnie na usta pytanie, jakiego wzoru użyłeś do tego wyliczenia? 😉
Reasumując:
– Chcecie rozmawiać o tej formie inwestowania? – proszę bardzo.
– Chcecie uprawiać „marketing szeptany” dla jakiegoś konkretnego serwisu? – w pewnych dozach to akceptuję bo sam popieram pracę Remigiusza, ale są pewne granice.
– Chcecie organizować wycieczki personalne i insynuacje? – dopóki jeździcie tylko po mnie i po tym co tworzę – to jeszcze jest to OK, ale są pewne granice i bez przegięć proszę. Innych – nie mieszajmy.
Pozdrawiam
Michał,
nikt tu się nie nakręca. Nie chąc samemu już nakręcać dyskusji jedna rzecz, która powinna dać wszystkim do myślenia.
Jeśli ktoś nie zna się na rynku kapitałowym to czy TFI, czy UFK czy rachunek maklerski to nie jest to dla niego rozwiązanie. Dla takich osób są konta oszczędnościowe, lokaty. Tyle w temacie.
A to że instytucje finansowe każdemu chcą wcisnąć ten produkt to inna bajka – po prostu takie osoby muszą być bardziej asertywne, aby nie korzystać z takich rozwiązań.
p.s.na koniec dodam to co na początku, każdy musi mieć swoje zdanie. Mimo, że twój wpis na blogu nie był wg mnie w pełni merytoryczy nie wyklucza tego, że będę Twój blog systematyczie obserwował bo kilka wpisów było świetnych m.in. o usłudze chargeback:)
Dziękuję Warren. Dziękuję też za bardzo merytoryczny wkład w dyskusję.
To jest ogólnie temat rzeka i na pewno go tym wpisem nie wyczerpałem. Ani nie mam takiego wrażenia, ani nie planuję na tym skończyć. Pewnie przyjdzie też czas na omówienie niektórych lepszych, współczesnych produktów.
Co do Twoich wniosków w ostatnim komentarzu – jak najbardziej się zgadzam.
Dzięki i udanego weekendu
Warren,
Skoro masz taką wiedzę inwestycyjną to tym bardziej nie rozumiem dlaczego uważasz ze UFK jest dobrym rozwiązaniem. Piszesz:
„W polisie się za nic nie przepłaca – otrzymuje się skomplikowane rozwiązania, za które się po prostu płaci! W TFI dostępnych na platformach czy to mbank czy bossa większość funduszy to rynek krajowy. Jak sobie rynek krajowy radzi w ostatnim czasie wszyscy dobrze wiemy. Aby w ostatnich 2 latach zarobić należało korzystać z dobrodziejstw rynków zagranicznych (USA, Europa Zachodnia, Indie!!!).”
Za nic się nie przepłaca?
1. Koszty administracyjne – ok. 10zł
2. Koszty ubezpieczenia bo z racji tego zę jest to Towarzystwo to musi być jakaś SU nawet symboliczna kwota typu 100zł czy 1000zł i tutaj też płacisz choćby 0,50zł
3. Koszty zarządzania – akcje do 4-5%
4. Proecntowy koszt od aktywów – różnie bywa od 0,125% do nawet blisko 1%
Po podliczeniu tego wszystkiego przy zarobku blisko 5%/rocznie będziesz na minusie a wątpie w to aby ci się udało przez 10 lat regularnie zarabiać . Wyjdzie ci jeden rok, 2 może i 5 ale w końcu zawsze się zdarzy bessa i te koszty będą stanowić duży problem. W przypadku Mbanku czy innej platformy masz szanse na „ucieczkę” z inwestycji na okres stabilizacji.
Jeżeli potrafisz tak dobrze zarządzać to przecież lepiej grać bezpośrednio na giełdzie
Piszesz także, ze:
„I aby była pełna jasność – dalej uważam, że sposób sprzedaży UFK daleki jest od ideału. Ale należy zacząć od edukacji społeczeństwa, kto zrozumie produkt zarobi bez wątpienia więcej aniżeli na klasycznych polskich TFI. Kto nie zrozumie wogóle nie powinien mieć takiego rozwiązania.”
Jak już uda ci się kogoś wyedukować na odpowiedni poziom to dalej lepszym rozwiązaniem jeest inwestowanie samodzielne przez tanie platformy niż płacić za coś komuś co i tak sam robisz i sam bierzesz odpowiedzialność.
nie wiem czy znasz statystyki ale 98% polis jest na minusie więc 98% ludzi w polsce nie rozumie jak się na tym zarabia a sprzedawane jest to jako oszczędzanie a nie inwestowane
Po pierwsze – tam gdzie duże koszty tam duże możliwości. Fakt, całościowo koszty polis dla średniej składki wynoszą ok 2-3 % rocznie a przy małych składkach ok 5%. Więc trzeba zarobić ponad to aby wyjść na swoje – przecież się z tym nie kłócę.
W przypadku TFI masz szansę na ucieczkę w przypadku bessy? A co Ci zakazuje zrobić konwersję na fundusz pieniężny, obligacyjny w ramach UFK? Przecież o tym piszę, o edukacji, że trzeba wyedukować ludzi jak zarządzać inwestycjami.
Tanie platformy dają dostęp tylko w większości do funduszy ukierunkowanych na rynek polski, gdzie na mbank czy bossa masz fundusze typu templeton, schroeder, blackrock, hsbc? Zerknij na roczne stopy zwrotu na rynku polskim, amerykańskim czy europie zachodniej.
I tu przykład kilku TFI stopa zwrotu za ostatnie 12M:
– Unikorona akcji ok 7,5%
– Aviva Akcji Polskich ok 3,5%
– Quercus agresywny ok -1,5%
a zagraniczne?:
– Black Rock US Basic Value ok 21%
– JM Morgan US STEEP ok 24% (ale ten ostatnio jest też dostępny bezpośrednio w mbank poprzez skarbiec TFI)
Jeśli obserwujemy rynki światowe i inwestujemy w zagraniczne TFI to uwierz, że stopa zwrotu będzie dużo wyższa aniżeli na krajowych TFI, tyle w temacie. Realna dane, tylko fakty.
Kolejny argument, że skoro ma się wiedzę to lepiej inwestować bezpośrednio na giełdzie? A myślisz, że osoba która inwestuje na rachunku maklerskim nie ma dodatkowo lokat terminowych, konta oszczędnościowego, funduszy inwestycyjnych czy właśnie UFK? Wszystko zależy od tego ile mamy pieniędzy, jaki cel, jaki horyzont, na jakie ryzyko nas stać dla konkretnych wartości portfela, oraz czy chcemy inwestować za granicą. Jak przez polski rachunek maklerski chcesz wyjść w pełni na rynek amerykański, europy zachodniej, bric etc? Oczywiście można sobie kupić kontrakt np na indeks rynku amerykańskiego etc ale czy o to chodzi? Żeby tak zdywersyfikować swój portfel nawet na polskiej giełdzie myślisz że wystarczą np aktywa o wartości ok 10.000zł? I co kupisz 10 spółek, czy może 100? Przy 100 pochłoną Cię koszty operacyjne/prowizje maklerskie bo zawsze jest np 0,19% min 3zł od transakcji:) Kupujesz 1 akcję KGHM za 130zł i płacisz nie 0,19% a 3zł od transakcji. Drugie 3zł od sprzedaży. Ile musisz zarobić aby wyjśc na plus? Ile musisz mieć pieniędzy, żeby chociażby na rachunku maklerskim zbudować odpowiednio zdywersyfikowany porfel spółek?
Na koniec powtarzam, nie jestem zwolennikiem UFK ani innych konkretnych rozwiązań – uważam, tak jak napisał Michał, że inwestować trzeba w to na czym się człowiek zna. Ale wątpię, że jak nie poradzi sobie z UFK to 100razy lepszym rozwiązaniem są bezpośrednio fundusze inwestycyjne, czy rachunek maklerski…
Anna i Warren,
jedno stwierdzenie Warrena załatwia wszystko:
„Swoją drogą 95% klientów nie powinno mieć tych polis”, a wciskane są powszechnie jak wspomniany przez Annę chleb.
To fatalne produkty „banksterów”, obliczone na naiwność, nieznajomość tematu i zmanipulowane dane mające niewiele wspólnego z prawdą, choć fundamentalnie na prawdzie oparte. Oczywiście nikt nie zabroni ich kupować, tak jak nikt nie zabroni kupić psa za milion albo dwa koty po pół miliona.
Problem w tym, że produkty te są jak używane auto z cofniętym licznikiem, gdzie po tym jak się sprawa wyda, handlarz twierdzi, że to bez znaczenia, bo dla tego auta to i tak pestka… Tylko dlaczego nie przedstawia pestki na początku?
Reasumując, produkt UKF to odpowiednik „chwilówek” z RSSO 208730527% rocznie.
witam,
zastanawiam się Michale nad tym wpisem, cyt: „Sprzedawca polisy nie jest doradcą inwestycyjnym i najprawdopodobniej nie pracuje w firmie inwestycyjnej, która posiada licencję KNF na świadczenie usług doradztwa. Mówiąc krótko: nie ma prawa udzielać Ci porad związanych z inwestowaniem.”
Czy znaczy to, że Ci wszyscy sprzedawcy robią to niezgodnie z prawem? Jeśli tak, to czy instytucje takie jak np. firmy doradcze czy też banki działają w tej kwestii w szarej strefie? Czy może to być podstawą do dochodzenia swoich praw, kiedy taki sprzedawca namówi nas na taką polisę i podpiszemy umowę?
To oznacza, ze doradca sprzedaje Ci platformę/produkt i do tego ma prawo. Nie ma prawa doradzać Ci wyboru konkretnych funduszy na tej platformie – tu potrzebna jest licencja doradcy inwestycyjnego. Jak się nie znasz, korzystasz z portfeli modelowych i navigo w skandia, czy platformy zarządzanej w aegon.
Hej Marcin,
Słowo przeciwko słowu. Nie znam się na tym, ale wnioskuję, że musiałbyś mieć dowody, że sprzedawca de facto doradzał Ci w zakresie inwestowania. Mało kto ma nagrania rozmów, a chyba nie jest też tak, że możesz sobie swobodnie nagrywać bez poinformowania.
Prawnik jakiś powinien się wypowiedzieć w tym temacie. Ja nie czuję się kompetentny Ci odpowiedzieć. Dobry pomysł na to, żebym przepytał jakiegoś eksperta w temacie: jak musimy udokumentować, by nie złamać prawa i jednocześnie móc później skutecznie skarżyć.
Pozdrawiam
Agenci ubezpieczeniowi mają licencję KNF na sprzedaż ubezpieczeń i Ubezpieczeniowych Funduszy Kapitałowych.
Natomiast banki i brokerzy nieruchomości nie mają uprawnień do pośrednictwa ubezpieczeniowego, chyba że dana osoba taką licencję KNF-u ma.
Dlatego Czarnecki urodził Open Life TU, żeby Getin mógł sprzedawać struktury Europy (Pareto, Libra itp) jako ubezpieczenia grupowe. To jest temat na artykuł śledczy
Powiem szczerze ja bym w taką polisę w życiu nie wszedł, 4 lata temu namawiał mnie kolega to mu w głowę popłukałem że jest nie poważny. Niewierze w cud namnażania pieniedzy poprzez takie polisy. Jeśli dotrwamy do końca umowy to zysk bedzię zerowy lub niewielki. Jak chodzi o inwestowanie pieniedzy to są inne formy.
Świetny artykuł – dogłębnie rozprawiający się z tematem. Mam trochę doświadczeń z firmami o których piszesz. Sprawdza tu się podstawowa zasada o dokładnym czytaniu umów. Umowy systematycznego oszczędzania to jedne z bardziej skomplikowanych umów dostępnych dla klientów detalicznych. Innymi słowy – jeśli gdzieś szukać dziwnych rozwiązań prawnych , opłat za likwidację i tym podobnych to właśnie w takich produktach. Nie oszukujmy się – jak produkt finansowy jest skomplikowany, to całe związane z nim ryzyko rośnie.
Cześć Michale,
Jestem Twoim stałym czytelnikiem. Sprawdzam, oglądam, czytam, porównuję i wbrew temu co napisałeś mimo że jestem agentem nie sprzedaję tego typu produktów. Jest pewna zasada w sprzedaży. Najlepiej sprzedaje się to w co się wierzy a ja akurat wychodze z założenia że chciałbym umrzeć w swoim łóżku bo w sprzedaż takich produktów nie wierze 🙂 Na takich polisach zarabiają wszyscy: agenci, firmy, fundusze itd ale napewno nie klient. Swoim klientom odradzam tego typu inwestycje. Jeśli chcecie inwestować jest 1001 pomysłów jak i gdzie dużo bardziej bezpiecznych i rentownych. A jeśli chcecie ochrony życia lub zdrowia prosze bardzo od tego są polisy. Masz Michale absolutną rację w tym artykule.
od Ponad roku mam taki „oszczędzać” mam tam około 2400 zł + deklaracje wpłat 200zł/m. Po tym co tutaj się dzieje na forum i po tym co widzę we wpisach, jestem bardzo zainteresowany zerwaniem tej umowy. Nie wiem czy warto stracić ponad 2000 zł ale nie dać sie skubać, czy może poczekać :/ Żałuje, że nie czytałem bloga rok temu podczas podpisywania umowy :/
W większości przypadków jak twoja czyli na początku tj. roku lub 2-óch niestety bardziej się opłąca zerwać nawet tracąc całość niż dalej tam pakować kasę.
Ponizej wysyłam ci link do przeliczenia kosztów. Spróbuj wziąć warunki i obliczyć koszty a zrozumiesz.
http://czytosieoplaca.pl/porownanie-polis.html
Rok temu nie było tego wpisu… tak jak 3 lata temu kiedy ja podpisywałem z Aegonem.
Zaraz wracam z roboty do domu i zaczynam czytać jak wyjść z tego rakiem. Ja póki co wpłaciłem 7600…
Dzięki Michał
Michał wywołałeś temat:
http://samcik.blox.pl/2014/09/Nabici-w-polisy-i-antyterrorysci-pod-siedziba-KNF.html
Irytuje mnie argument, że ludzie wybierają uni-linki czy inne formy ‚przymusowego odkładania’ dlatego, że nie potrafią sami odłożyć nic co miesiąc. Przecież ‚inwestują’ jako ludzie dorośli. Jeśli ktoś nie ma minimum samodyscypliny, to może lepiej nie odkładać, bylko żyć pełnią życia. Przynajmniej będziemy bogatsi o te wszystkie prowizje, a tak czy tak nic nie odłożymy. Toż to jakiś masochizm. Można przecież podpisać umowę np. z żoną, że będzie się odkładało pieniądze co miesiąc pod karą ‚zakazu pójścia z kolegami na piwo’. To też działa, a prowizje są zerowe (przy odkładaniu na rachunek oszczędnościowy’.
Nie, żebym był najmądrzejszy na świecie. Popełniłem wszystkie błędy, jakie inwestor może popełnić. Miałem uni-link, miałem fantastyczny fundusz Opera TFI, grałem na giełdzie. Straciłem krocie. Ale nie mam do siebie pretensji, tak na prawdę. Bo kilkanaście lat temu, na prawdę nie było skąd czerpać wiedzy. Nie było blogów takich jak ten (szacunek). Trzeba było się uczyć na własnych błędach. Ale teraz? Wystarczy pan gogle, i w 10 minut wiadomo, czy warto w coś wchodzić, czy nie.
Na pewno edukacja to podstawa. Warto ją propagować. Ale każdy sam musi chcieć. Przy takiej dostępności jak dzisiaj, po prostu brakuje mi wytłumaczenia dla ludzi, którzy ‚zmuszają’ się do odkładania, gdy wiadomo, że w tym przypadku 2+2=3. Tego powinni uczyć w szkołach podstawowych. Powoli. Pokazując co to jest prowizja, inflacja i co zostaje, gdy zysk jest mniejszy od tych składników. Szczególnie, że Polacy są ludźmi ostrożnymi. Nie bierzemy 10 kart kredytowych spłacając zadłużenie następną 11tą kartą. Liczymy i myślimy, czy wziąć kredyt czy lepiej wynajmować. Jest nadzieja więc, że będzie lepiej.
Dzięki za Twój blog. Wilu z nas ustrzeże przed głupstwami.
Co do inwestycji z ‚wymuszoną’ składką na 10-15 lat, warto sobie zadać pytanie, co stanie się, gdy np. ulegnę wypadkowi, stanę się inwalidą, itp. itd. np. w 3cim roku? Nie dość, że dochodzy z etatu znikną, to jeszcze przez następne 7-12 lat będę zmuszony wpłacać zadeklarowaną kwotę do uni-linka? Czy to jest odpowiedzialne? A w życiu różnie bywa. Było dobrze, teraz dużo ludzi traci pracę. I taką pętlę ludzie zakładają sobie na własne życzenie? Po co? Po prostu nie rozumiem.
Oczywiście, ten tekst nie dotyczy czytelników tego bloga. Oni już wiedzą :).
Pozdrawiam serdecznie
Coś takiego po prostu jest w człowieku co popycha do decyzji których normalnie nigdy by nie podjął. Ja sam jestem doskonałym przykładem. Chociaż nie mam problemów z kasą czy samodyscypliną, do tego wszystkiego czytam blog Michała praktycznie od początku (a Zbyszka regularnie od 2008 roku – i to jego wałkowanie o oszczędzaniu przez kilka lat popchnęło mnie do tego że sam sporo oszczędzam) to stało się. Nie wiem czy po prostu byłem tak szczęśliwy że podpisałem umowę kredytową że uznałem ta dodatkową propozycję od przemiłej Pani za jakaś rewelację.
Zrezygnowałem z tego mimo że nie miałem problemu z płaceniem kolejnych rat. Po prostu przejrzałem na oczy.
Jestem przekonany że nawet jak zaczną się rozstrzygać pozwy grupowe i inne pojedyncze sprawy to i tak znajdą się tzw zieloni którzy popełnią błąd ponownie.
Wystarczy popatrzyć na Ambera, któremu nagłośnienia nie brakowało a klony powstają pewnie do dzisiaj i ciągle się słyszy ile ludzie potracili kasy.
Pozdrawiam
Czekam Michale na drugą część dotyczącą jak wyjść bez duuuuużego bólu z takiej polisy.
Posiadam Aegon Alpha ETF, a ta polisa niestety nie jest jeszcze sądzona przez prawników z przywiązanidopolisy.pl .
Jeśli ktoś ma dla mnie jakieś rozwiązanie jak pozbyć się tych kajdan bez straty połowy kapitału, chętnie skorzystam.
W przypadku Aegon Alfa ETF według OWU traci się tylko pierwszoroczną składkę i jest to zgodne z najnowszą Rekomendacją U ….
Chciałem się podzielić z wami moją sytuacją „ku przestrodze” – chociaż w zasadzie artykuł wyczerpuje tematykę 🙂
W lipcu 2011 roku dałem się wmanewrować w coś takiego. (jak mogłem się w to wpakować do dziś mi wstyd, ale czegoś się nauczyłem) Wszystko przez moją głupotę i zaufanie. Zadzwonił do mnie pan z OpenFinance z racji tego, że miałem tam kilkanaście tysięcy na lokatach i przedstawił się jako mój osobisty doradca finansowy. Ucieszyłem się, że będę miał swojego własnego doradcę, który będzie dla mnie starał się powiększać mój kapitał. BŁĄD!!! Pan namówił mnie na lokatę dwa razy wyższą niż aktualne wtedy oprocentowanie ale musiałem przy okazji zapisać się do regulara w AXA (350zł/mies.) z którego mogę zrezygnowac po 5 latach. Fajnie pomyślałem, lokata niezła, a 5 lat szybko zleci, zarobię 2 razy na lokacie i na regularu. Podpisałem umowę bez czytania (wykształcony a GŁUPI, GŁUPI, GŁUPI), gdyż zaufałem, że doradca jest dla mnie i na minę mnie nie wsadzi, w końcu ma być moim doradcą i mi pomagać w przyszłości… BŁĄD. Panu nie zależało na doradzaniu. lokata koniec końców się nie otworzyła, z nieznanych przyczyn?!? Pan kazał przyjechac mi do Warszawy ponownie, powiedziałem mu co o tym myślę… ale regular pozostał i to nie na 5 a na 10 lat (po 5 latach mogę zawiesić czasowo wpłacanie składek, co niestety przedłuża okres trwania regulara). Rezygnacja z tego przed końcem 10 lat jest bardzo kosztowna, wynosi w zależności od rezygnacji od 2100 do 8400zł !!! Dodatkowo pan ani słowem nie wspomniał o opłatach, administracyjnej (ok. 12zł/mies.), od zarządzania pieniędzmi (2,25%/rok) i za razyko (0,05zł/mies.) W rezultacie po pierwszym roku miałem stratę. Plusem było to że w pierwszym i drugim roku otrzymałem premię po 420zł, czyli łącznie 840zł co zniwelowało koszty. Na dzień dzisiejszy po 3 latach i 2 miesiącach mam na koncie 16188,50zł z 14700zł wpłaconych, wyliczyłem, ze gdyby nie było opłaty likwidacyjnej (która znika po 10 latach) i po zapłaceniu podatku belki, oraz opłaty od wykupu 0,5%, na dzień dzisiejszy teoretycznie zysku na czysto mam: 1124,74, czyli 2,38% kwoty wpłaconej. Nie jest źle. No cóż nie straciłem, jednostek nie konwersuję, pieniądze inwestowane sa w obligacje. Tylko muszę jeszcze czekać 7 lat, w związku z tym, że za tydzień urodzi mi się syn, to będę miał pieniądze na jogo komunie 😀 Obym do tego czasu mał pieniądze do regularnych wpłat. Więc ostatnio zatsanawiałem się aby stworzyć sobie osobne konto na którym zacznę gromadzić kwotę pozostałą do wpłaty (ok. 30 000zł !!!). Pozdrawiam
uściślenie do poprzendiego komentarza, 2,38% zysku w skali roku – oczywiście, więc jestem na plus i powyżej inflacji 🙂
Koper,
Tak jak napisałeś AXA działa tak specialnie ze w pierwszym roku daje tzw. premię i dolicza do składek w zależności od wysokości wpłat np. 10 czy 20% ale jak to się skończy to uwierz mi że po 10 latach będziesz na minusie. Tym bardziej że inwestując w obligacje koszty zjedzą wypracowany zysk.
To zagrywka specialna z 2-óch powodów:
1. Doradca za sprzedaż Unit-Linked ma kase liczoną z pierwszorocznej skłądki natomiast jest coś takiego co się nazywa utrzymanie polisy tj. do 1 roku jeżeli klient wycofa się z programu (ponosi oczywiście tego koszty ) to doradca musi oddać część prowizji . Dlatego AXA jest często wybierana przez doradców bo klient dzięki premiom widzi plus i nie zrywa polis
2. Patrząc na statystyki Towarzystw jes tak ze najwięcej polis upada w 1 i 2 roku. od 3 roku dużą część klientów łudzi się że będzie lepiej i conajwyżej zawiesza opłacanie składek a program trwa i dalej skubią. Ta premia zwiększa im szanse pwoodzenia
Jako człowiek z wykształceniem ścisłym, patrzę na cyferki. A ona mówi, że opłata administracyjna jest kwotą stałą z tego co widzę waloryzowaną o stopień infalci co rok, tak aby czasem AXA nie straciło :D, w stosunku do moich pieniędzy z roku na rok procentowo maleje, bo mam na koncie więcej a kwota jest stała a nie procentowa. Co do oplaty od zarządzania to te 2,25% w skali roku jest już opłatą procentową od środków i z roku na rok kwotowo wzrsta.
Matematzcynie wzglada to takŁ
1) 2,25% za zarządzanie
2) ok. 1% inflacjia
3) 12,18zł opłaty administracyjnej miesięcznie, czyli 146,16zł rocznie co w tej chwili wynosi dla mnie 0,9%
2,25+1+0,9=4,15%, jeśli mój fundusz zarobi powyżej 4,15% to mam zysk o taką różnicę, jeśli poniżej to jestem stratny. Na razie po 3 latach jestem do przodu o ponad 2%. Niestety mam zablokowane pieniądze przez kolejne 7 lat i ryzyko nie możliwości wpłat z przyczyn życiowych….
A TERAZ UWAGA DLA WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW POSIADAJĄCYCH TAKIE POLISY
Zainspirowany artykułem i informacjami ze strony : https://przywiazanidopolisy.pl
zadzwoniłem do AXA i spytałem się czy zamierzają zmniejszyć lub zlikwidować opłaty od wykupu w związku z szykującymi się pozwami zbiorowymi oraz orzeczeniem sądu z dnia 17 września 2014 przeciwko Generali Życie TU S.A. o zwrot opłat za wykup pobieranych od konsumentów w przy rezygnacji z inwestycyjnych ubezpieczeń na życie.
Powiedziałem panu, że po co mam składac pozew zbiorowy jak mogę się z nimi dogadać, oto co mi pan powiedział: Może pan napisać osobiście pismo do AXA i sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie.
W związku z tym zamierzam takie pismo napisać, powołując się na inforacje z tamtej strony. Ciekawe, może obawiając sie sprawy sądowej i widząc człowieka, który jest gotowy przystąpić do pozwu, który jest z góry wygrany przychylą się jednostkowo i umorzą opłatę likwidacyjną, a w myśl zasady, że lepiej odpuścić kilku klientom a od nieświadomych doić, no nie wiem, zobaczymy na wynik psima, zawsze można potem takie pismo dołączyć od pozwu 🙂
Myślę, że pomysł fajny i mało kosztowny napisac pisemko.
Pozdrawiam
Witam,
Zabawne, ja dzisiaj wpadłem na ten sam pomysł i zadzwoniłem do Skandii z tymi samymi argumentami. Teraz szykuję do nich pismo z reklamacją na opłaty likwidacyjne bazując na orzeczeniu sądu i z prośbą o zmianę/renegocjację tych niesprawiedliwych warunków w mojej umowie. Jeżeli się nie zgodzą, to przystępuję do pozwu zbiorowego. Skandia ma 30 dni na odpowiedź na moje pismo, więc ja na wypadek ich negatywnej odpowiedzi, przygotuję sobie przez ten czas wszystkie niezbędne dokumenty dla kancelarii do pozwu.
Daj znać co Ci odpowiedzą i czy udało Ci się coś z nimi ugrać.
Pozdrawiam,
Nep
Witaj.
Napisz proszę czy udało Ci się coś wywalczyć?
Również jestem związany ze Skandia i wpadłem na podobny pomysł. Mój problem polega na tym ,że jest to niestety powiązane z moim kredytem hipotecznym.
Niestety Skandia odrzuciła moją reklamację tłumacząc się że byłem świadomy tego co podpisywałem, a zapisy w umowie są zgodne z prawem…
Niestety Skandia odrzuciła moją reklamację tłumacząc się tym, że byłem świadomy tego co podpisywałem, a zapisy w umowie są zgodne z prawem…
A przyłączyłeś się do pozwu samolocik wyliczał jakie to są koszty. Niebagatelne. Zdecydowałeś się. O dziwo po 3 latach płacenia. jmam 13000 i jakieś 300 zł na plusie.
Michał Wielkie dzięki za Twój artykuł.
Otworzyłeś mi oczy, rok temu wpakowałem się w AXA, zaproponował mi ją bardzo dobry znajomy który jest agentem.
Szkoda że mnie tak wrobił, ale teraz będę walczył o swoje. Szkoda że ludzie nie myślą co mogą zrobić swoim znajomym 🙁
Ciekaw jestem jak by zareagował ów znajomy jak bym do niego teraz zadzwonił i powiedział że by mi oddał tą kasę co zarobił na mnie.
Pozdrawiam
Człowiek który myślał że uciuła trochę dodakotwgo grosza.
pewnie by nie odebrał albo powiedział, że musisz źle zarządzać tą polisą bo wszyscy inni jego klienci mają zycki po 20% w roku 🙂 Przerabiałem to z moim (byłym) kolegą sprzedawcą polis
Hej
„Jak bezpiecznie sprzedać lub kupić taką polisę? Czy warto to zrobić? O tym już dzisiaj nie napiszę, ale spróbuję za jakiś czas przygotować oddzielny artykuł z analizą tego tematu.”
Czekam na ten artykuł.
Pozdr
Michale, gdy będziesz pisał o sprzedawaniu tej polisy uwzględnij proszę też osoby które na dzień dzisiejszy są na plusie (jak się okazało, nie wszyscy są grubo pod kreską, co nie Kris? ;))
skoro społeczeństwo reaguje pozwami zbiorowymi, to coś jest na rzeczy!
AXA i Open Finance wywołuje u mnie alegrię, dałam sie namówić na fantastyczną formę osczędzania, bo przecież dla dzieci, bo wiecie jak jest ciężko, a tu można tylko X miesięcznie, co nie zaboli, a jak dzieci pójdą na studia my, rodzice będziemy szczęśliwi, że dajemy „coś”, dzieci będą szczęśliwe, że mogą spokojnie studiować i nie dorabiać gdzie popadnie…
i tak naiwna matko i ojcze dajesz się wciągać, teoria jest fantastyczna, wykresy rosną, widzisz szczęśliwego syna/córkę, który dzięki Twojej oszczędności ma „pakiet startowy”; Eldorado!
a jak przyjdzie załamanie finansowe? nie możesz się wycofać, bo masz w umowie punkt, który informuje, że do X lat nie masz zwrotu – wszystko idzie na pokrycie kosztów takich, czy innych, już nie pamiętam, już emocje opadły, straciłam ok. 3000 zł, mało, powie ktoś, może i mało, porównując z osobami, którzy długimi latami odkładali większe kwoty, ale to dla mnie bardzo duża kwota, cena naiwności!
dlatego bardzo doceniam i polecam blog Michała i Marcina Iwucia – robicie sporo dobrego uświadamiając społeczeństwo, zwracając uwagę na pewne rzeczy, zapalając czerwoną lampkę u czytelknika w wielu kwestiach!
„odsubskrubowuje” bo mnie „skrzynkie” zawala
Ja może jestem trochę konserwatywny ale nie uznaję tego że pobiera się opłatę za to że ktoś może obracać MOIMI pieniędzmi, chyba że jest to prowizja liczona od wypracowanych zysków.
Przykład z życia czyli czy kupując „spokój” można zarobić?
Polisa na życie założona w 1998r. w Commercial Union (dzisiaj AVIVA) przez osobę bardzo ostrożną, oszczędną i ceniącą bezpieczeństwo:
Ochrona życia – 100000PLN
Składka ok.130 PLN płatna miesięcznie.
Procent alokacji składki w pierwszym roku – 25%!!! ( Czyli tylko 25% składki jest inwestowana – czego nie było wyraźnie napisane w OWU)
Procent alokacji składki w kolejnych latach – 10%
Po indeksacjach w kolejnych latach składka osiągnęła wysokość nieco ponad 200PLN.
Stan po 11latach 21 758,61PLN!!! Wartość wykupu polisy osiągnęła prawie wielkość wpłaconych kwot, a wartość jednostki uczestictwa zwiększyła się 3 krotnie!!! Zarobił Fundusz, Towarzystwo Ubezpieczeniowe tylko ubezpieczony jest w plecy!
Czyli odkładając te pieniądze na lokacie ( w latach 1998-2002 na kontach oszczędnościowych można było zarobić od 10%-16% ) po 11 latach mielibyśmy już uzbierane te 100 000PLN, które dostała by rodzina w razie śmierci ubezpieczonego.
Osoba, którą opisuje (ceniąca spokój i bezpieczeństowo i bardzo oszczędna) na fali paniki kryzysu 2008-2009r. zmienia umowę ubezpieczeniową we wrześniu 2009r. już w AVIVIE na nową o szumnej nazwie NOWA PERSPEKTYWA.
Ta nowa perspektywa to dużo większa ochrona -życie ok. 135000PLN, śmierć w wyniku nieszcżęśliwego wypadku – drugie 135 000, kalectwo wskutek nieszczęśliwego wypadku – też 135000PLN. Czyli rodzina ubezpieczonego może dostać max 270 000PLN. Zwiększa się też skałdka płacona miesięcznie: ok. 400PLN. Warość jednostki uczestnictwa 9,09PLN.
Ale najlepsze jest to, że nowa umowa – nowa firma (AVIVA) – nowy doradca muszą zarobić. Chociaż numer umowy się nie zmienia, to warunki a jakżę.
Wysokość opłaty alokacyjnej przez 24 mies. to o zgrozo !!! 45% !!!!!
a póżniej 4%. Na tym nie koniec. We wrześniu 2010r. okazuje się,że opłata alokacyjna zależy od wysokości wieku ubezpieczonego w dniu rejestracji wniosku o ubezpieczenie i wynosi w tym przypadku w III,IV i V roku ubezpieczenia 10% !
Dopiero w szóstym roku spada do 4%.
Wartość wykupu na wrzesień 2012r. to 33 633,20, przy wartość jednostki uczestnictwa 9,9257.
Czyli fundusz zarobił w ciągu trzech lat ponad 9%, a Towarzystwo skroiło ubezpieczonego na ok. 40% rocznie. Czy warto tyle odawać za swój spokój?
NIGDY w życiu!
Zgadzam się z Tobą Michał! Nie ma sensu kupować spokoju!
Moja przygoda z polisą skończyła się w 2003 roku (Commercial Union od 1998r,) w pierwszym możliwym terminie wykupu (po pięciu latach). Nie zarobiłem nic – tylko odzyskałem to co wpłaciłem, chociaż jednostka uczestnictwa wzrosła prawie 2 x! Od tego czasu nie kupuje spokoju w żadnej postaci, a szczgólnie odradzam wszelkie polisy na życie – Ja NIC nie dostanę po swojej śmierci,a czy Towarzystwo wypłaci rodzinie odpowiednie pieniądze to też nie jest takie pewne!
Nie ma sensu kupować spokoju!
Człowiekiem kieruje strach – kupuje polisę na życie – oraz chciwość – nie chce nic stracić i zarobić jescze więcej – kupuje jeszcze lepszą polisę i jest podwójnie stratny ( przykład powyżej).
Proszę pamiętać stare przysłowie: Chytry dwa razy traci!
Uważam, że sam lepiej umiem wydawać swoje pieniądze i nawet „zarządzać” Funduszami. Żadne towarzystwo i doradca nie zarobi w długim okresie ponad WIG, czy S&P500, bo muszą z czegoś żyć, cześć zawsze przejedzą.
Chodzi o to aby powiększać swój kapitał powoli systematycznie, a szybko ciąć straty. W ekonomii nie ma sentymentów liczą się tylko fakty i matematyka.
Proszę zauważyć – że opisuje Pan produkty będące połączeniem polisy na życie z inwestowaniem. Sam miałem polisę Commercial Union z roku około 1999. Ale nie było w tym nic dziwnego, że wartość rachunku inwestycyjnego była znacznie niższa niż suma wpłat.
Polisa na życie to tak jak autocasco. Nie można oczekiwać, że jeżeli nie zaszło zdarzenie ubezpieczeniowe producent odda nam wpłacone składki. Zależnie od tego jaka była kwota inwestycji, jaki był tzw ‚suwak’ w tym produkcie jakaś część – większa lub mniejsza składki szła na autocasco na życie – a tylko część była inwestowana.
System ubezpieczeniowy – jeżeli już poruszamy temat wypłacalności świadczeń z ubezpieczenia na życie jest tak skonstruowany, że rodzina (lub inni uposażeni) otrzymają wypłatę świadczenia. A decyzję czy warto kupować spokój zostawmy każdemu z osobna. Jeżeli dobrze rozpoznamy sytuację finansową / majątku / rodzinną – zapewniam – bardzo często warto kupować spokój. To jest podstawa ubezpieczeń – nie każdy musi się ubezpieczać, ba – nie każdy potrzebuje. Ale – po co płacimy OC? Autocasco? Ubezpieczenie podróżne – bez którego osobiście na żadne wyjazdy się nie udaję? Właśnie kupując spokój.
A co z polisami UKF dla których nie ma podatku belki i wykup 0% (stare polisy)? Czy też są nieopłacalne i nie warto ich kontynuować?
Witam,
Również jestem w tego typu polisie, choć teraz przychylam się ku temu, że niestety.
Bardzo duża część wpisów dotyczy śmiesznego procentu wykupu przy zerwaniu przed upływem terminu polisy. A czy ktoś ma doświadczenia już po dotarciu na koniec polisy? Przykładowo po 15 czy 20 latach? Też takie fatalne wyniki?
To zależy jaki to produkt. Jeżeli słynne Lucro/Libra/Pareto/Dziesięciokrotka (czyli produkty niezarządzalne przez inwestora) to wynik może wynieść w najgorszym przypadku 100% wpłat minus opłaty, a czasem 100% sumy wpłat.
Jeżeli jest to polisa inwestycyjna – to (jak sama nazwa wskazuje) wynik końcowy takiej inwestycji zależy wyłącznie od tego jak Pan tym produktem zarządza (czyli kiedy i czy w ogóle i w jaki sposób dokonuje zmian między funduszami).
Dokładnie tak samo jak na platformie mBanku / bossaFund. Wynik zależy od tego w jaki sposób inwestujemy.
Przykre, że nie wyjaśnił tego sprzedawca w okienku bankowym (to niestety częste praktyki).
Co prawda polisy oferują czasem portfele modelowe – ale już w 2009 roku opublikowałem raport pokazujący jakie są tego wyniki …
Produkty typu polisa inwestycyjna czy też platforma mBanku/bossaFund to narzędzia inwestycyjne. A inwestowanie znacząco różni się od zwykłego wpłacania. Wynik po roku pięciu czy 15-tu zależy tylko od tego jak samodzielnie inwestujemy.
Michale, jestem takim byłym 4 letnim sprzedawcą. Poznałem chyba id środka cały mechanizm sprzedaży regularne. Jak chcesz to mogę Ci poopowiadać w tym temacie.
Hej Michal!
Przy okazji brania kredytu, wcisneli mi taka polise… scenariusz jest taki, aby wplacac pewna kwote raz rocznie przez 5 lat, po 5 latach regularnych wplat moge przerwac wplaty, ale pieniadze dostane dopiero po 10 latach bez straty, tzn. 100% kapitalu. Jak narazie mam mniej wiecej tyle, ile w sumie wplacilem, ale kto wie jak to bedzie wygladalo za kolejne 7 lat…
Pozdrawiam i czekam na kolejny art. w tym temacie!
Witam
Wszyscy piszecie o Skandii, AXie itp. Ale np. ING też ma taki twór. Wiem bo sam mam a nazywa się Indywidualne Ubezpieczenie Inwestycyjne My Best Invest. Mam to od kwietnia br. bo mi „doradca” to polecił jak brałem kredyt MDM a, że w ogóle się w dziedzinie oszczędzania nie znalem i wziął nas (mnie i żonę) pod włos mówiąc, że będzie nam łatwiej oszczędzić jak będziemy musieli regularnie wpłacać kasę to się zgodziliśmy. A że spodziewaliśmy się jeszcze dziecka to już w ogóle regularne oszczędzanie jest musowe i wszyscy tak robią. Pytałem go o wszystkie opłaty czemu są takie a nie inne to odpowiedział, że teraz tak jest. Wyniosłem z domu od rodziców, że kredyty, banki etc. nie są niczym dobrym i kompletnie się nie znałem na oszczędzaniu (oprócz składania w skarpetkę/słoik w spiżarce 😉 ) więc uznałem, że skoro miły „doradca” tak mówi to tak pewnie jest więc umowa została podpisana a kasa wpłacona. Dopiero później zacząłem się rozglądać, między innymi dzięki temu blogowi, w lokatach, RORach i ostatnio, funduszach (giełda to za duży bajer jak dla mnie w tej chwili). I widzę, że mogłem lepiej to wszystko rozegrać… ale też tak do końca nie narzekam bo dzięki temu zacząłem się obracać w tym środowisku i traktuję to jako droga lekcję życia. Opłaty jakie mam to opłata operacyjna 2-2,3%/rok naliczanie w każdym dniu (w zależności od funduszu a mam podział na 4 różne po 25% ), opłata za ryzyko ubezpieczeniowe zależne od wieku i czegoś tam (groszowe sprawy) oraz opłata administracyjna 9,80 PLN/msc. Przy wpłacie 1200PLN/kwartał nie są to zbyt duże opłaty ale jednak ~3%rocznie fundusze muszą przynosić zysku abym coś zarobił. Ciężko mi myśleć o tym żeby zrezygnować oddając im 50% wartości rachunku ale mając już wiedząc co nieco o oszczędzaniu wiem, że mógłbym ta kasę która idzie na opłaty lepiej zainwestować. I widać też, że coś się dzieje bo w czerwcu wysłali mi pismo zmieniające wartość wykupu i jak wcześniej było, że do 5 roku dostawało się 1% tak teraz jest to „już” 50%. Dalej jest to absurd żeby tak postępowali ale widać, że coś się dzieje No i porównywałem tez opłaty za zarządzanie tych samych funduszy w OWU i na stronie analizy.pl i 3 z 4 są u nie mniejsze o 0,2-0,5% więc gdybym akurat kupował te same fundusze to teraz wychodzę lepiej na tyle, że przy dużych kwotach opłata administracyjna byłaby likwidowana tą różnicą.
Tak czy siak blog jest dla mnie dużą skarbnicą wiedzy i mogę go każdemu polecić. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy
Pozdrawiam
M.P.
Ponieważ nasz portal (opiekun inwestora) oraz ja osobiście zostałem niejako wywołany do dyskusji chciałbym zaproponować rzeczową wymianę argumentów. Większość dyskusji oparta jest o potoczne opinie o produktach typu UFK, i – bardzo dobrze wpisuje się w popularne w Polsce ostatnio narzekanie na temat tych produktów. To co pokazują komentarze ‚przywiązanych do polisy’ wyraźnie wskazuje na problemy w sieciach dystrybucji. To co martwi mnie osobiście w dyskusji to mało merytoryki – i często wypowiedzi osób, które same nie inwestują, nie znają zasad działania tych produktów.
Na moim blogu piętnuję od lat praktyki sprzedażowe niektórych banków i wyjaśniam na czym polegają różne rozwiązania inwestycyjne. Gdy dochodzimy do konkretów i faktów – komentujący milkną lub w kółko powtarzają tezy o oszukańczyh produktach.
Ja pokazuję fakty – czasem niepopularne (polecam ostatnii cykl artykułów o produktach typu Pareto /Lucro/Libra itd). W przeciwieństwie do mediów (które lubują się w poklepywaniu po plecach wrobionych w produkty – to akurat nie jest złe, ale jednocześnie winę zrzucają na produkt – a nie na proces sprzedaży) pokazuję jakie są fakty.
Sam nigdy nie zainwestowałbym w produkty strukturyzowane – ale mam odwagę dokładnie pokazać że dla dużej części osób takie rozwiązanie może być naprawdę świetną inwestycją.
Przy produktach typu Pareto – też mam odwagę napisać, że merytorycznie mają prawo istnieć i wyjaśnić jak działając – pokazując co najwyżej że małe są tu szanse na zyski. Ale nie winię producentów.
Po trzecie – pisząc dość stanowcze słowa na temat różnych rozwiązań inwestycyjnych – sam je testuję – dlatego np. sam posiadam produkt Dziesięciokrotka – nie dlatego, że wierzę w duże zyski w nim. Nie. Dlatego abym pisał o czymś co dokładnie znam i czego dotknąłem.
Do śdody jestem na dość odległej konferencji. Po powrocie na moim blogu pojawi się cykl artykułów na temat róznych możliwości iwnestowania w fundusze.
Wbrew potocznym opiniom:
1. Inwestowanie w polisie jest bardzo często tańsze niż na platformie mBanku czy bossaFund – i nie chodzi tu o korzyść podatkową… (uwzględniam tu opłaty w polisie i opłaty w funduszach)
2. Inwestowanie systematyczne w polisie nie musi oznaczać wysokich opłat likwidacyjnych. Inwestorzy nie umieli doczytać (o rynkach finansowyh nie uczą w szkołach, więc temu nie ma się co dziwić – a doradca nie powiedział) że dokładnie w tyh samych produktach można było inwestować tak, aby opłaty likwidacyjne były o nawet 90% niższe…
3. Parasol funduszy jednego TFI to coś całkiem innego niż parasol wielu funduszy wielu TFI w polisach inwestycyjnych
4. Szybkość konwersji w polisach (nie we wszystkich…) jest o niebo szybsza niż na platformie mBanku (przykładowo reazlizacja zmiany między funduszami różnych tfi realizowana jest po cenie z dnia następnego po złożeniu zlecenia)
5. Jest wiele przypadków, w których wybór polisy jest absolutnie złym rozwiązaniem. Ale też wiele takich, gdzie inwestor (świadomie podejmujący decyzje) nie ma żadnego problemu z tymi produktami wiedząc, że od pierwszego dnia zyskuje więcej niż na otwartych platformach i wcale nie musi obawiać się wysokich opłat likwidacyjnych
6. Dodajmy korzyści prawne, podatkowe i spadkowe
7. Jeżeli choczi o koszty ubezpieczenia – omówię je dokładnie w artykułach. To koszt absolutnie nieistotny (z reguły 1 zł miesięcznie). A czasem może być znacznie wyższy (ale coś za coś – w nektórych produktach jest to czyste ubezpieczenie od staty kapitału spowodowanego złym zarządzaniem)
8. I – co zawsze warto podkreślać. Inwestowanie w polisie pod względem zysków niczym nie różni sie od inwestowania na platformach typu mBank czy bossafund. To inwestor podejmuje decyzje. I – błagam – dopóki inwestor nie zauważy że koszty w polisie w praktyce pozwalają inwestować taniej niż w mBanku (podejrzewam, że to spowoduje wiele komentarzy – ale podkreślam – pokażę to bardzo dokładnie na liczbach) będzie faktycznie mógł mieć wrażenie (potwierdzone potocznymi opiniami na forach dyskusyjnych) o tym, że to kosztowne rozwiązania.
Osoby, które znają moją działalność edukacyjną od mnie więcej 2006 roku wiedzą, że wszelkie decyzje opieram o fakty i liczby, 2+2 jest 4, nawet, gdy słyszymy że 3…
Prywatnie – 80% oszczędności lokuję w takich produktach. I są to sumy 6 cyfrowe w skali roku.
Co nie znaczy – podkreślam – że są to produkty dla każdego. Ale – jeżeli inwestor idzie do banku, który ma w ofercie tylko takie produkty oczywiście nie usłyszy o platformach mbanku itp. I zupełnie nieświadomie wybierze takie rozwiązanie nie rozumiejąc jak działa produkt inwestycyjny.
Dlatego zamiast narzekać i zachęcać do protestów i pokazywać, że przecież można podpisywać cokolwiek – o najwyżej pójdziemy protestować przed KNF… w mojej ocenie warto edukować i pomóc innym inwestorom nie popełniać tych samych błędów inwestowania w produktu w oparciu o bajki sprzedażowe…
Ale pokazujmy szczególnie w komentarzach – fakty. A nie potoczne opinie, które nietety dominują w temacie dotyczącym tych rozwiązań.
Temat jest tak szeroki że nie starczy miejsca w komentarzach. Moja propozycja jest następująca:
– opiszę poszczególne aspekty różnych rozwiązań na blogu i dedykowanym ku temu portalu – zaczynając od czwartku. To sie po prostu nie zmieści w komentarzach
– prześlę do Michała (którego bloga polecam w tematach oszczędzania) skrócone opracowanie z najważniejszymi faktami – aby była możliwość być można wzmianki na blogu o nieco innym spojrzeniu na różne rozwiązania finansowe.
Pozdrawiam serdecznie,
Remigiusz Stanisławek
Hej Remigiusz,
Dziękuję bardzo za merytoryczny głos w dyskusji (w tym i powyższych komentarzach).
Zdecydowanie jestem za poszerzaniem wiedzy w tym temacie. O ile ten artykuł miał służyć ma przede wszystkim „ku przestrodze”, to z chęcią przyjmę pomoc w zakresie przygotowania kolejnego materiału w temacie „Kiedy, jak i na co uważać i jak świadomie unikać błędów przy budowaniu portfela inwestycyjnego w ramach polisy UFK”.
Pozdrawiam
Drogi Michale,
dla mnie był to artykuł ciekawy, ale jednak sponsorowany. Nie rozeznałeś dokładnie rynku, a w podsumowaniu napisałeś, że alternatywą jest rachunek maklerski, BossaFound (sponsorowane) lub lokata w banku. Firma w której pracuję – Prudential – jedna z większych na świecie, brytyjska firma ubezpieczeniowa oferuje programy systematycznego oszczędzania z gwarancją zwrotu wpłaconego kapitału oraz z przejęciami opłacania składek w sytuacjach losowych (opisane w OWU). Proszę, żebyś następnym razem dobrze rozeznał rynek zanim napiszesz źle na temat oszczędzania lub ogólnie firm ubezpieczeniowych. Jak widać produkty naszej firmy są alternatywą dla UFK.
Pozdrawiam
Hej Doroto,
Ten artykuł nie jest i nie miał być przeglądem oferty rynkowej w zakresie programów systematycznego oszczędzania, tylko rozważaniem, czy i jaką alternatywą polisy z UFK są dla inwestowania w fundusze inwestycyjne.
Jak wszystko na tym blogu, także i podsumowanie jest moim subiektywnym punktem widzenia, który niekoniecznie musi być po myśli przedstawicieli firm ubezpieczeniowych.
Co nie zmienia tego, że jak będę przyglądał się tematowi ubezpieczeń na życie, czy innych programów systematycznego oszczędzania, to przyjrzę się ofercie TU z innego punktu widzenia.
Pozdrawiam
Drogi Michale,
nie zmienia to jednak faktu, że przez to iż artykuł był sponsorowany – był nieobiektywny.
Promujesz w nim wyraźnie konkretne rozwiązania finansowe jednej z firm, a z tego co wiem (czytam Twojego bloga od samego początku) założeniem Twojego bloga był obiektywizm. Trochę się to kłóci. Rozumiem, że musisz zarabiać, ale w takim razie na początku wpisu powinieneś dopisać : Artykuł sponsorowany. I byłoby OK.
Pozdrawiam,
Dorota
Hej Dorota,
Kompletnie się nie zgadzam z Twoim punktem widzenia. Rozumiem, że treść tego artykułu Ci się nie podoba, ale dokonujesz nadinterpretacji.
To, że artykuł powstaje w ramach współpracy z DM BOŚ jest wyraźnie w artykule oznaczone. Pokazuję w nim dwa rozwiązania – DM BOŚ i mBank – bo tylko te dwa uważam za sensowne „hipermarkety funduszy”. Pojawia się także wzmianka o ING.
I jeszcze jedno – podstawowym założeniem tego bloga jest przedstawianie blasków i cieni finansów osobistych z mojego osobistego punktu widzenia – z założenia subiektywnego. Na stronie „O mnie i o blogu” znajdziesz jednoznaczne stwierdzenie „Warto jeszcze żebyś wiedział, że treści zawarte na tym blogu są wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autora”.
To, że wydaje Ci się, że blog próbuje uskuteczniać obiektywizm, pokazuje tylko jego wartość. Proszę Cię jednak o nie dokonywanie nadinterpretacji. Blog był, jest i będzie subiektywny. Bez względu na to czy to się podoba czy nie.
Odniosę się jeszcze do Twojego pierwszego komentarza: jesteś przedstawicielem branży ubezpieczeniowej. Po skali zjawiska związanego z osobami wrobionymi w polisy UFK jednoznacznie widać, że Twoja branża w cichy sposób przyzwalała na ten proceder i była i nadal jest jego bezpośrednim beneficjentem.
Jakkolwiek nie wybielałoby się UFK i nie mówiło, jak to na dobre się zmieniają i jakie to świetne rozwiązanie, to mleko już się rozlało. I zjawisko to powinno być piętnowane – jest to także w Twoim interesie jako agenta ubezpieczeniowego. Może zamiast obrażać się, że artykuł Ci się nie podoba i że powinien być „taki czy śmaki”, podpowiedz jako ekspert tym osobom, które mają takie polisy, co powinny teraz zrobić?
To byłoby wartościowe.
Pozdrawiam
Drogi Michale,
w branży ubezpieczeń pracuję od niedawna więc nie czuję się na siłach kogokolwiek pouczać i radzić. Sama straciłam kiedyś (dawno) na UFK, dlatego wycofałam się z tego typu oszczędzania.
Nie będę już ciągnęła dalej tematu sponsorowanych artykułów pojawiających się na Twoim blogu, bo nie w tym rzecz.
Na marginesie bardzo lubię Twoje artykuły i jestem Twoją stałą czytelniczką. Nie było moim celem rozgniewanie Cię. Napisałam tylko jak odebrałam ten konkretny artykuł.
Pozdrawiam,
Dorota
Witaj Michale
Podziękowania za ciekawy wpis. Artykuł i wpisy komentujących osób pokazują jedno: mamy bardzo słabą wiedzę ekonomiczną. Szkoda ze państwowe systemy nauczania nie są dostosowywane do tak szybko zmieniającego się świata i nie uczy się dzieciaków już od najmłodszych lat wiedzy ekonomiczno-finansowej.
Dla mnie jest to szczególnie budujące bo podjąłem niezwykle słuszną drogę jakieś 8 lat temu – ta droga nazywa się: dyscyplina finansowa. Zacząłem oszczędzać niewielkie kwoty i robię to regularnie. Efekt kumulacji kapitału widać już na koncie. Dla podkreślenia wartości tego co mam uwypuklę zalety:
– to moje pieniążki cały czas
– mogę je wypłacić kiedy chcę
– nie mam żadnych opłat
– nie ponoszę prawie żadnych kosztów
– w razie „w” pieniążki dziedziczą spadkobiercy
W zasadzie inwestuję w lokaty więc koszty jakie ponoszę to koszt przelewu środków z banku do banku. Dyspozycyjność na poziomie 3-9 miesięcy w zależności od rodzaju założonych lokat. W razie zerwania tracę tylko ostatnie odsetki. Pieniążki w bankach korzystających z BFG. Może nie są to super zwroty ale kapitał pracuje cały czas. Co roku robię aktualizację o inflację. Po około 18-20 lata kapitał zacznie zarabiać sam na siebie – wartość wpłacanej składki będzie niższa niż moja wpłacana rata. Dopiero teraz zaczynam myśleć nad tym żeby zdywersyfikować kapitał i część środków ulokować w innych instrumentach finansowych. Dlatego czytam Twój blog i kilka innych.
Moja informacja to przestroga dla tych co zostali wpuszczeni w polisy – ile pieniążków byście mieli gdybyście swoje raty wpłacali systematycznie na lokaty. Proszę wziąć kalkulator i policzyć. Niestety chciwość to też nasza narodowa przywara, brak rozsądku i zimnej krwi też (polskie hurrra).
pozdrawiam
R.
co do tego typu produktów to niemal całkowicie się zgadzam z Pawłem zakupiłem 2 takie produkty niezupełnie świadomy wiele lat temu, przy czym przy pierwszym zostałem oszukany co do możliwości zmniejszenia składki (ostatecznie strata kilka tysięcy z powodu zerwania umowy) oraz drugi Aegona (jednak był to impuls do inwestowania i zdobywania wiedzy i mam go do dzisiaj, oczywiście nic nie zarobiłem) . Jednak po latach założyłem dwa kolejne produkty i tych puki co nie żałuje, gdyż pomimo swoich licznych wad ( program stokrotka w Getinie i nie pamiętam nazwy program systematycznego oszczędzania w Nordei ), były one one dobrane do kredytów hipotecznych i obniżyły mi marże o kilkadziesiąt zł, niby niewiele a jednak wystarcza na większość opłat przez co stały się całkiem atrakcyjne , jednocześnie budując poduszkę finansową.
Kilka lat temu mąż koleżanki namawiał nas na założenie lokaty w Skandii.
Chyba przez 2 godziny roztaczał cudowne wizje naszego przyszłego życia ze Skandią u boku.
Na szczęście byliśmy zbyt biedni, żeby zdecydować się na regularne obciążenie naszego budżetu przez tak wiele lat.
Na szczęście, bo raj roztaczany przed naszymi oczami brzmiał cudownie, a nasza wiedza o finansach była żadna – właściwie moja nadal jest, dopiero zaczynam się uczyć – w dużej mierze dzięki Tobie Michale 🙂
Dziekuje za ciekawy material. Wyglada na to, ze przewidujesz kontynuacje watku, i rozwiniecie tematu „wycofywania się z poliso-lokat”. Proponuje dorzucić wtedy do tego watku obok cesji, coraz częściej pojawiające się ogłoszenia kancelarii deklarujących skuteczne odzyskanie zgromadzonych składek bez utraty wartości i to „bez oplat wstępnych”. Sprawdzilem pobieznie oferty 2 kancelarii, i niestety wygląda na to ze od odzyskanej kwoty pobierają bardzo wysoka prowizje (np. 30% zwróconej kwoty), wiec w najlepszym razie konczy się prawdopodobnie na takim samym wyniku jak samodzielne zerwanie umowy i wycofanie składek z utrata części wplat.
Pozdrawiam – posiadacz polisy Generali Omni Profit (6 rok składkowania, jeszcze „tylko” 4 lata uff :-))
Bardzo dobry artykuł 🙂
Dalej nie rozumiem ludzi pakujących się w takie produkty.
To chyba wynika tylko i wyłącznie z braku wiedzy.
Ja się trochę naszukałem, zanim coś konkretnego wybrałem.
Jednak strona Analiz Online pomaga 🙂
Jak już ktoś bardzo chce oszczędzać na emeryturę w funduszach, to lepiej chyba pod parasolem IKE, niż się pakować w takie dziwne twory 🙂
Ja sobie tak spokojnie pykam po 200zl na emeryturę w IKE Plus ING – opłaty są niskie, 0 na konwersję, brak podatku Belki na koniec, jeżeli dożyję, wszystko dziedziczne. A jak coś się stanie pilnego, to mogę wypłacić bez problemu.
Jedyny minus to 19 funduszy, ale w sumie wystarcza, jeżeli jako cel zakładam około 7% rocznie 🙂
Hm, chyba brzmi jak reklama, ale ten produkt na tyle dobry, że sam się broni 🙂
Witam wszystkich,
Michale napisałeś sporo prawdy i chyba niedługo staniesz się wrogiem numer jeden całej rzeszy akwizytorów czytaj doradców finansowych/ubezpieczeniowych w naszym kraju 😉 Sam z własnego doświadczenia wiem, bo próbowałem sił w „doradztwie finansowym”, że jest to naprawdę opłacalny biznes.
Tamte stawki jak dobrze pamiętam to minimum 25% od rocznej wpłaty przez pierwszy rok a zdarzało się nawet 50/60 %. A dodatkową totalną głupotą jest sądzić że rynek cały czas będzie zwyżkował zakładając np jak to często robią pesymistyczną opcję +7% corocznie. Wystarczy spojrzeć na rok 2007 gdzie polska giełda(indeks WIG) stracił około 60 %. Każdy z nas przeżyje kilka załamań rynku a jedno z nich będzie bardzo poważne w skutkach(tak już działa ekonomia i bańka spekulacyjna). Jak widać są to ludzie bez żadnej wiedzy i skrupułów. Prowizja jest dla nich najważniejsza
Przy tego typu „produktach” wychodzę z założenia jeśli ktoś nie potrafi zarządzać/pomnażać moich pieniędzy to nie jest wart tego aby dalej to robił. I trzeba czym prędzej się z tego typu „inwestycji” wycofać nawet ze stratą, bo nic z tego nie będzie. Profity są tylko dla jednej strony (nie dla mnie – niestety). Sam to testowałem na Strategii Lwa i po analizie kosztów zrezygnowałem z dalszego „inwestowania”.
Witam!
Też testowałem „Strategię Lwa”. Nie dawała mi żadnego komfortu psychicznego tylko była kolejnym miesięcznym obciążeniem. Przejrzałem na oczy gdy poznałem cały mechanizm pobierania opłat w ramach tej polisy. Stworzyłem stronę www, gdzie dzielę się swoim doświadczeniem z tą polisą oraz pomagam podjąć właściwą decyzję innym.
Dlaczego marudzicie?
Dlaczego podpisujecie „jakies” umowy?
Dlaczego nie czytacie umow?
Widac, stać Was na takie zachowanie.
Czy nikt nie pomyślał, że lepiej regularnie wpłacać te 200-500zł vo miesiac na zwykla lokate?
właśnie przez cały artykuł Michał o tym pisze, więc nie wiem czego nie zrozumiałeś…
Reasumując dla Ciebie: Jeżeli nie jesteś mistrzem świata w inwestowaniu poprzez fundusze i JEDNOCZEŚNIE nie chcesz przekazać zgromadzonych środków np. kochance lub partnerowi w nieformalnym związku partnerskim, to LEPIEJ wpłacać te same pieniądze na lokatę.
Bo nawet jeżeli chcesz samodzielnie zarządzać własnym portfelem funduszy, to nie potrzebujesz do tego blokady na 30 lat i bata z dużą szansą na stratę poprzez opłaty za zarządzanie i „opłatę likwidacyjną” oraz obniżoną płynność.
Na lokacie – nie robiąc nic oprócz wpłat masz co najmniej 100% wkładu, bez opłat=kar za zerwanie, itp.
Tylko retoryka „wciskaczy” produktu mówi co innego i jest to zwyczajne naciąganie i oszustwo.
Czekam na zgłębienie tematu cesji tych produktów. Możliwe, że to zupełnie nowe i interesujące pole do inwestycji.
Cześć Michale,
Sam posiadam taką polisę dawniej w Nordea TUnŻ teraz PKO TU. Jestem w trzecim roku polisowym. Umowę podpisałem świadomie. Wpłacam 200zł miesięcznie. Wiem, że dopiero w dziesiątym roku polisowym mogę, bez prowizji, wypłacić swoje środki zgromadzone na polisowym rachunku. Tak! Jestem tego świadomy i to akceptuję. Moje miesięczne dochody pozwalają mi na wpłatę tych 200zł miesięcznie. Obecnie jestem 2.3% ponad sumę wpłat. Aktywnie zarządzam swoim rachunkiem.
Fakt. Zgadzam się z tym, że opłaty za zerwanie polisy są za wysokie. Przyjmijmy, że opłaty są zerowe. Ciekawe ile osób utrzymałoby taką polisę, jeśli by takich opłat nie było? Wystarczy, że na koncie pojawi się większa kwota i już mamy milion pomysłów na co ją przeznaczyć itp. Kiedyś zrobiono sondę uliczną: Co byś zrobił jakbyś wygrał 1mln złotych. Niestety większość pytanych osób wszystkie środki przeznaczyłaby na pasywa.
Moim zdaniem trzeba ludziom uświadomić, że są różne kategorie pieniędzy. Pieniądze na „życie” i takie które oszczędzamy na jakiś konkretny cel lub takie, które przeznaczamy na inwestycje też oczywiście w jakimś celu.
Myślę, że problem ludzi z #przywiązanidopolisy polega na tym, że nie potrafią oni rozdzielić kategorii pieniędzy. Wszystkie pieniądze są POTENCJALNIE do wydania. Jest to bardzo zgubne myślenie powielane przez wielu. Umowa jest czysta. Po 10 roku, to po 10 roku. Oczywiście istnieją praktyki, że taka informacja nie została udzielona. Jest to naganne. Znam kilka osób, które wiedziały o prowizji przed podpisaniem umowy i nagle po 3 latach się rozmyśliły i zerwały umowę. Mogą mieć pretensje tylko do siebie.
Kolejny temat to lamenty osób, które piszą: wpłaciłem w sumie 8700, a na rachunku mam 1200zł straty. Trzeba sobie odpowiedzieć DLACZEGO tak się stało? Może nie zaglądam na swoją polisową platformę, nie zarządzam aktywnie funduszami? Wystarczy klika dni w miesiącu, żeby nie stracić. Tylko ludzie są z natury leniwi. Oczekują niesamowitych zysków w sekundę przy zerowym zaangażowaniu. Jak widza w 3 roku(o ile już nie zerwali polisy) 5000zł, to ich oczy zaczynają się świecić. Tutaj jest problem w kategoryzacji pieniędzy. Pisałem o tym wcześniej.
Pozdrawiam
Michał S.
Dzień dobry
Czytam ten blog i czytam, i z każdą odsłoną zachwycam się i samą ideą, i pracą weń włożoną, i szczerą prostotą w nazywaniu rzeczy po imieniu; gdy mój zachwyt sięgnął zenitu trafiłam tu.
I czar prysł.
Nie znam się na świecie finansów, choć kilka wiosen mam już za sobą. Poziom mojej edukacji finansowej oceniam na I kl SP, ale jeśli ktoś (mając świadomość zbudowanego „rynku” odbiorców i pozycji osoby opiniotwórczej) jasno i kategorycznie mówi NIE dla polis opartych na UL. Do tego kokieteryjnie zastrzega, że to tylko taka subiektywna, niczego nie narzucająca opinia. Następnie ten ktoś populistycznie ucieka się do najniższych z możliwych argumentów wykrzykując ileż to ci OSZUŚCI (sic!!!) na tym zarabiają – OSZUŚCI, czyli ludzie, którzy mają taką, a nie inną pracę, za którą należy się im godziwa zapłata – a potem w niezdarnie skrojonej kryptoreklamie promuje Bossa coś tam, to co mam o tym myśleć???
Na co dzień uczę młodych ludzi języka ojczystego i wiem, jaką wagę ma słowo w zgrabnie skonstruowanej retoryce i dlatego zwyczajnie jest mi przykro, bo z dobrego, edukacyjnego bloga, który chciałam wykorzystać w swojej pracy wyszło, co wyszło.
Niesmaczne to bardzo.
A szkoda!
Hej Iza,
Dziękuję za komentarz. Pozwól, że skorzystam z Twojej wiedzy o języku polskim i zadam Ci proste pytanie: jak nazwać osobę, która zamiast lokaty bankowej proponuje Ci inny produkt wmawiając, że to lepsze rozwiązanie i że na nim zarobisz, a Ty na tym tracisz? Jakiego słowa w języku polskim używa się na opisanie takiej osoby?
Dla jasności: ja nikomu nie bronię zarabiania w dowolny sposób. Każdy jest kowalem swojego losu i zarabia tak, jak mu umiejętności, możliwości i sumienie pozwalają. Ale z drugiej strony: jeśli ktoś kradnie, to czy nazywamy go jakoś inaczej niż złodziejem? Jeśli ktoś oszukuje, to czy nazywamy go inaczej niż oszustem?
Ciekawy jestem jaki komentarza zamieściłabyś, gdybyś była ofiarą takiego nieuczciwego sprzedawcy. Ale absolutnie Ci tego nie życzę 🙂 Łatwiej mi słuchać narzekań na moje zdecydowane słownictwo niż czytać e-maile czy komentarze osób poszkodowanych przez nieuczciwych sprzedawców.
Pozdrawiam
Cytując Ojca Rydzyka:
„nie nazywajmy szamba perfumerią”
Michale, czy oferta Expandera – Precyzyjna strategia jest również na czarnej liście? Jest tylko opłata aktywacyjna, funduszem zarządzają obcy ludzie, nie ma wpłat ani opłat miesięcznych.
Dzięki Ci, że jesteś. Trafiłam do Ciebie ponownie i to w idealnym momencie. Przeglądając bloga Styledigger poleciła Ciebie jako źródło wiedzy na temat oszczędzania. Więc weszłam. Akurat jestem na etapie zakupu mieszkania, oczywiście z kredytem hipotecznym. W Deutche Banku polecili mi zamiast ubezpieczenia ( singiel ryzykownym klientem) alternatywne rozwiązanie czyli DB Inwestuj w Przyszłość, doradca wspomniał o Scandii, z którą wspólpracują i przedstawił szereg zalet w postaci oszczedzania i pomnażania pieniędzy. No cóż..po artykule zdecyduję się na standardowe ubezpieczenie. Ogromnie CI dziękuję za uświadomienie.
Krótko opisze swoją historię,
W 2006 roku podpisałem umowę ze Skandią. Składka roczna 6000 PLN. Umowa na 30 lat. Do dnia dzisiejszego z indeksacjami itp. wpłaciłem łącznie trochę ponad 32.000 PLN (po 5 latach obowiązkowych wpłat przestałem wpłacać kasę). Stan aktualny na dziś dzień to ok. 23.000 PLN czyli można powiedzieć, że straciłem 1/3 portfela. Złożyłem jakiś miesiąc przed wpisem Michała pismo o zerwanie umowy i wypłatę pełnej kwoty w wysokości 23.000 PLN (o stratę 9.000 PLN nie proszę bo podejmowałem świadome decyzję przy podpisywaniu umowy). Właśnie dostałem pismo, że mają mnie w dupie i po uwzględnieniu opłaty likwidacyjnej dostanę ok. 11.000 PLN. Zamierzam z tym iść do sądu i według ostatnich orzeczeń i prawnika jest szansa uzyskać pełny zwrot. Jak się sprawa zakończy dam znać 🙂
Michal,
Mam feralną Skandię, 15 lat, jeszcze 7 lat, jestem juz w okresie bezskładkowym. Sprawdzam saldo, prawie 6% na plus. Co robic? Faktycznie zdecydowanie wysylac pismo o niedokładaniu do interesu i wejscia w 3,9% oplaty za zarządzanie? Czy jednak bez paniki zostać – toż to przecież dalsze okradanie sie, a utracone korzysci to ważny argument.
Z pozdrowieniami
Dzięki za odpowiedź.
Trzeba jeszcze dodać, że czasami to nie klient idzie do banku/TU po polisę, ale.. U nas wyglądało to tak, że biorąc kredyt hipoteczny wciśnięto nam polisę obniżając tym samym marżę. Bank żerował na tym, że przecież teraz najważniejsze jest to żeby kredyt był tani a co dalej…nikogo to nie obchodzi. Mało tego: powiedziano nam, że wystarczy wpłacić 2 składki. Owszem, ale czy powiedziano nam, że wtedy przy likwidacji stracimy wszystkie pieniądze? Nie. Po Twoim artykule zdecydowaliśmy się na rezygnację. Przełknąć stratę ponad 5 tyś. jest ciężko, ale ta strata może być jeszcze większa oraz nie należy zapominać o „kuli u nogi” przez kolejne 7 lat. Nie, dziękuję.
Witam wszystkich jestem posiadaczem jednego z ubezpieczeń które zawarłem na okres 15 lat,praktycznie od początku założenia polisy zastanawiam się nad tym czy nie zrezygnować z niej,informacje które uzyskałem na różnego rodzaju forach oraz tutaj na blogu sa dość pesymistyczne i zakładają, że raczej nie ma opcji na zarobienie czegokolwiek lub nawet na stratę wiekszości zainwestowanych składek, tylko z tego co zauważylem to wypowiadają się osoby które takich programów nigdy nie posiadały lub przerwaly je w trakcie co wiąże się ze znaczną stratą, a to wszystko jest zaznaczone we wszystkich tych zagmatfanych regulaminach, a ja zastanawiam się czy istnieją osoby które wytrzymały do końca okresu jakiegokolwiek ubezpieczenia i i ewentualnie czy poniosły duże straty, a może coś zarobiły?Jeżeli takie osoby istnieją to prosiłbym o wypowiedzenie się w tym temacie
Witaj Jacek,
Pracuję w Kancelarii, która skutecznie odzyskuje pieniądze zabrane w polisolokatach, więc może będę mógł pomóc.
Twoje wpisy są bardzo pouczające i bardzo dobrze obrazują pewne kwestie. tylko racją jest, tak jak większość przedmówców stwierdziła, że obecnie edukacja finansowa zarówno młodych ludzi, jak i tych zdecydowanie starszych bardzo kuleje i niestety głupim narodem łatwo się rządzi jak to mówią, dlatego ludzie z wielu rozwiązań nie korzystają bo o nich nie wiedzą, boją się, albo kto wie co jeszcze… warto byłoby społeczeństwo lepiej uświadamiać w kwestiach finansów które bezpośrednio ich dotyczą, no ale sami świata nie zbawimy… pozdrawiam
Uff. Przeczytałem artykuł i wszystkie komentarze i – jako agent ubezpieczeniowy z piętnastoletnim stażem – zastanawiam się właśnie czy powinienem się utopić, powiesić czy może zastrzelić…
Sprzedałem przez te lata dużo takich umów. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że jestem oszustem a moi klienci idiotami. A jednak na to wychodzi po tej lekturze.
Wiem, wiem Michał, chciałeś dobrze ale chyba trochę nie wyszło. Myślę, że zdecydowanie należy rozdzielić dyskusję i analizę dotyczącą produktu finansowego jakim są UFK od sposobu i jakości jego dystrybucji. Nie trudno zauważyć, że ocena pozytywna rośnie wprost proporcjonalnie do jakości doradcy. Fakty, które podajesz są zgodne z prawdą jednak mam wrażenie, że nie służą lepszemu poznaniu i zrozumieniu UFK a jedynie nastraszeniu ich posiadaczy i ewentualnych nabywców. Funkcja edukacyjna gdzieś się chyba zgubiła? Jako osoba znająca temat niezbyt się przejąłem ale jako statystyczny klient zerwałbym jutro swoją umowę i pobiegłbym do prawników, sądów i innych KNFów. Czy o to chodziło???
Pozdrawiam
Darku Agencie z Wieloletnim Stażem,
czy Twój emocjonalny wpis ocierający się o eutanazję lub samobójstwo ma jakiś cel/sens?
Michał w rzeczowy sposób przedstawił swoje zdanie na temat określonego produktu, wyjaśniając jego cechy (w zasadzie należałoby napisać wprost: wady) a nawet doszukując się zalet (co z uwagi na wybitnie śmieciowy charakter tego „ubezpieczenia” jest wyczynem heroicznym). Ty natomiast nie podajesz ani pół argumentu dlaczego warto bronić umowy obliczonej moim zdaniem wprost na wywrotkę ubezpieczonego. Bo na przestrzeni 30 lat, zgodnie z wszelkimi prawami ekonomii, gospodarki, a w konsekwencji cyklu koniunkturalnego, jest statystycznie 99% szans, że nadejdzie trudniejszy finansowo czas i „ubezpieczonego” nie będzie stać na kontynuowanie „polisy”. A wtedy… CIACH! Mamy cię. Może zrób dzisiaj weryfikację swoich umów i spytaj tych klientów (wszystkich, nie 4 wybranych) czy są zadowoleni z produktu, czy wiedzą jak bardzo się wzbogacili, czy zainwestowaliby tak ponownie.
Czy też może powiedzą Ci, gdzie masz… sobie pójść, bo skasowali już Twój numer telefonu.
Odwagi!
Zobacz wybrane przykłady z wpisów wyżej:
„W 2006 roku podpisałem umowę ze Skandią. Składka roczna 6000 PLN. Umowa na 30 lat. Do dnia dzisiejszego z indeksacjami itp. wpłaciłem łącznie trochę ponad 32.000 PLN (po 5 latach obowiązkowych wpłat przestałem wpłacać kasę). Stan aktualny na dziś dzień to ok. 23.000 PLN czyli można powiedzieć, że straciłem 1/3 portfela. Złożyłem jakiś miesiąc przed wpisem Michała pismo o zerwanie umowy i wypłatę pełnej kwoty w wysokości 23.000 PLN (o stratę 9.000 PLN nie proszę bo podejmowałem świadome decyzję przy podpisywaniu umowy). Właśnie dostałem pismo, że mają mnie w dupie i po uwzględnieniu opłaty likwidacyjnej dostanę ok. 11.000 PLN.”
„Mam feralną Skandię, 15 lat, jeszcze 7 lat, jestem juz w okresie bezskładkowym. Sprawdzam saldo, prawie 6% na plus.”
Odpowiadając więc na Twoje pierwsze pytanie- chyba spektakularnie strzeliłbym sobie z łuku w plecy, gdybym taki shit ludziom wciskał wiedząc, że to ich z trudem wypracowane pieniądze i często jedyne oszczędności.
Cóż, wygląda na to, że korzystasz z niewłaściwych doradców. Umowy są tylko umowami i trzeba je właściwie dobierać. Problemem są nieuczciwi pośrednicy… i klienci, którzy bardzo często nie chcą pamiętać co i dlaczego kupili. Osobiście takich unikam, bo na odległość czuję kłopoty, dzięki czemu nie muszę sobie niczym w plecy strzelać. Zwykle to dobrze widać czy pseudo doradca przyszedł zrobić dobrze sobie czy klientowi…
Pozdrawiam
Michale
Nie dałem rady przeczytać wszystkich poprzednich komentarzy, dlatego nie wiem czy ktoś wcześniej poruszył temat zarobków dla agenta/ sprzedawcy za sprzedaż tych produktów.
1. Prowizje za sprzedaż produktów unit-linked są wypłacane w systemie in caso (prawie wszystkie ubezpieczalnie już tak płacą). To znaczy, że prowizja wypłacana jest w zależności od tego, w jakiej częstotliwości klient opłaca składkę. Jeżeli klient opłaca składkę miesięczną to firma/ agent dostaje 1/12 prowizji wypłacaną co miesiąc. Jeżeli kwartalnie to agent/ firma dostaje 1/4 prowizji co kwartał, półrocznie 1/2 teraz i za pół roku, jeśli klient opłaci skłądke roczną to cała prowizja inkasowana jest od razu.
Ty pisałeś o tym, że już po 3 miesiącach sprzedawca może otrzymać całą prowizję. Są to już indywidualne ustalenia pomiędzy firmą sprzedającą, a ubezpieczalnią. NP najwięksi polscy doradcy z fioletowym logiem są tak rozliczani: ubezpieczalnia wypłaca po 3 miesiącach pełną prowizję firmie, natomiast firma płaci średnio jakieś 30-35% rocznej składki doradcy.
2. Produkty te sprzedają w 99% pracownicy średnich i dużych firm doradztwa finansowego i agenci ubezpieczalni, a oni nie dostają prowizji w wysokości całej rocznej składki płaconej przez klienta. Zazwyczaj jest to 20-60% pierwszorocznej wpłaty, w zależności od szczebla kariery. W dodatku jeżeli klient płaci składkę miesięcznie to agent/doradca dostaje powiedzmy 1/12 z 35% składki klienta co miesiąc. No chyba, że są wyjątki, to jak w firmie z fioletowym logiem 35% po 3 miesiącach. Nie jest więc tak różowo
3. Banki i ubezpieczyciele nie naciskają sieci sprzedaży. Jak pisałem 99% to agenci własni lub średnie/ duże firmy doradztwa finansowego, pozostałe 1% to małe firmy i indywidualni agenci/ doradcy i to tylko oni mają presję ze strony ubezpieczalni i banków. Żeby móc sprzedawać produkt typu unit-linked firma musi zapewnić miesięczny obrót na pewnym poziomie. Jest to presja tylko dla tych najmniejszych, bo firma zatrudniająca kilku dobrych sprzedawców może mieć już maksymalne prowizje a pozostali, czyli więksi, sami mogą naciskać na ubezpieczalnie, bo mając sieć sprzedaży im to wisi który produkt mają sprzedawać. I tak konstrukcja większości unit-lików jest podobna. Różnią się detalami.
4. Średnio rynkowa maksymalna prowizja za sprzedaż to 90%. Czasami jak ubezpieczalnia ma problemy ze sprzedażą, a partner zewnętrzny ma rozbudowaną sieć, to może dostać nawet trochę ponad 100%. Pracowałem kiedyś w 3 firmach, które sprzedawały te produkty, znam pracowników wielu innych firm. Niestety to właściciele i menedżerowie cisną nowe osoby do sprzedaży i mamią ich ogromnymi zyskamia wielu pracowników nawet nie wie ile dostaje firma, oni sa mamieni 30,40,50% rocznej składki. W dodatku mają presję, bo najczęściej nie dostają całej prowizji z góry. To firmy naciskają do wrabiania klientów z myślą, że jeżeli mają lub będą miały 100 pracowników (niewykwalifikowanych oczywiście, byle sprzedaż była), to jeżeli z każdej polisy zostanie im na czystko 30% ( 30% koszty prowadzenia firmy, kolejne 30 to wypłata dla zamroczonego agenta/doradcy) to będą pływać w kokosach.
4. Niestety chciwość właścicieli/ założycieli i uczelnie tej chciwości pracowników sprawia, że Ci, którzy sprzedają nie są często świadomi tego, że w większości wyrządzają krzywdę klientowi. Nie są świadomi do momentu, aż nie skończą pracy w tej branży. A życie pokazuje, że ogromna większość pracowników tej branży za kilka lat będzie ją nienawidzić, tak jak klienci nienawidzą swoje produkty i nie będą chcieli mieć z nią nic wspólnego tak jak klienci nie chcą mieć wspólnego z dalszym opłacaniem swojego produktu.
Nie bronię sprzedawców/ doradców. Chciałem rozrysować szerszy obraz. Ofiary są po obydwu stronach.
„I dla jasności: nie otrzymuję dodatkowego wynagrodzenia uzależnionego od liczby zakładanych przez Was rachunków maklerskich.”
hihihi 🙂 No tak, bo dla jasności, otrzymujesz dodatkowe wynagrodzenie nieuzależnione od liczby zakładanych przez nas rachunków 🙂
😉
SWIETNY WPIS, już rozesłałem w pracy.
cały artykuł jak zwykle wyczerpujący 🙂 Nie powiem, zostawiłem go sobie do przeczytania właśnie jak będę miał więcej czasu i jak będę mógł przyjrzeć się komentarzom, które swoim poziomem merytorycznym również stanowią o wartości bloga 🙂
Jak już kiedyś Michalowi wspomniałem byłem raczej w mniejszości osób, które wiedzialy co podpisują. Ale onieważ miałem wtedy też problem z oszczędzaniem, a nigdy ze zobowiązaniami (na podobnej zasadzie wziąłem pierwszy kredyt hipoteczny) to się zobowiązałem do oszczędzania. I pod tym aspektem jestem zadowolony, zwłaszcza że mimo relatywnie wysokich opłat, obecnie jestem na lekkim plusie (dwa lata po podpisaniu umowy).
Również stwierdzam, że osoba operująca nieco większym kapitałem może dobrze wykorzystać tego typu produkt. I to są jedynie dwa przypadki, gdy warto się zainteresować polisą inwestycyjną. Ale najważniejsze, by wiedzieć co się podpisuje i jakie będą koszty.
Witam Panie Michale,
Na wstepie przepraszam za brak polskich znakow, ale nie jest latwe(przynajmniej dla mnie) pisanie z pozycji tabletu.
Przyznaje sie rowniez bez bicia, ze nie przeczytalem wszystkich komentarzy ( jest to chyba fizycznie nie mozliwe).
Na wstepie zaznacze iz miedzy innymi sprzedaje tego typu produkty.
Czasami zagladam na Panskie wpisy i wiele z nich wynosze, lecz szczerze przyznam, ze ten artukol bardzo mi sie nie podoba. Uwazam iz nie przygotowal sie Pan odpowiedznio.
Wszystko o czym Pan pisze to prawda, lecz powiedzial bym ze przestarzala…
Takie rzeczy mialy miejsce, ale jak juz ktos pisal zmiany zostaly wymuszone.
1. Koszty przy polisach to: oplata manipulacyjna ( dawne zarzadzanie)- zazwyczaj 10 zl. Chodz np przy Aegonie spada co rok o 1 zl, czyli srdednio po 10 latach wynosi 5, 5zl, 2 koszt to 3%-1% ktory pobera fundusz i tego nie unikniemy nigdzie, 3 koszt to ewentualne zarzadzanie (w Aegon 0, 35%), znam tez ludzi ktorzy zarzadzaja porfelami sqoich klientow bez oplat.
2. Pisze Pan, ze inwestycja przez biuro maklerskie to dobry pomysl (pomijam wszelkie reklamy, czy ktos za to placi czy nie? Nie wnikam).
Wedlug mojej wiedzy ( prosze o poprawienie jesli zyje w nieswiadomosci) koszty w tym przypadku to: koszt wejscia, koszt wyjscia, oplata administracyjna(manipulacyjna) oraz spreed (o ktorym chyba jeszcze nikt nie wspomnial).
3. Pisze Pan, ze „Belki” i tak nie unikniemy.
Zgadza sie, z tym ze napewno Pan o tym wie, ze odroczenie tego podatku daje potezna przewage.
4. Jesli chodzi o koszty zerwanie umowy:
Sam mam stary produkt Generali, gdzie koszty zerwania polisy sa ogromne, sam nie wiem dokladnie jakie(dla mnie akurat nie jest to problem). W tym momencie po regulacjach klient na starcie wie jakie beda koszty rezygnacji i zazwyczaj jest to pierwszo roczna skladka plus oplaty za biurokracje.
5. Jesli mowa o prowizjach, 90%? 100%? 110%? Zgadza sie tak było.
W tym momencie najwyzsze prowizje na rynku to 70%.
Wiekszosc posrednikow dostaje prowizje przez 12 miesiecy, my akurat dostajemy cala prowizje gdy tylko klient wplaci pierwsza skladke, ale to juz jest kwestia dogadania sie z TU.
6. Osobiscie uwazam, ze jest to najlepszy i najlatwiejszy sposób inwestowania dla ludzi o malej wiedzy i malej ilosci czasu.
Oczywiscie sa na rynku lepsze rozwiązania, ale dla kogos kto ma bardzo duza wiedze, duzo wolnego czasu i nie rzadko duzo pieniedzy (sam inwestuje w UFK bo nie mam wystarczajaco zadnej z tych 3 rzeczy)
7. Jesli chodzi o konwersje, 2 dni dla produktow Generali i Aegon ( jak jest gdzie indziej, niewiem, nie wypowiadam sie).
8. Zgadzam sie iz na rynku było i ciagle jest wielu oszustow i naciagaczy, chodz czesciej sa to sprzedawcy, ktorzy nie maja pojecia co sprzedaja.
9. Wedlug Pana, Panie Michale uogolniajac oczywiscie, co jest najlepeszym produktem dla ludzi nie majacych ani czasu ani wiedzy. Dla ludzi, ktorzy czesto nie umieja zarzadzac budżetem domowym, nie mo2iac juz o jakiejkolwiek inteligencji finansowej.
Pozdrawiam serdecznie, przepraszam za tak dlugo wypowiedz, ale jest to opszerny temat i bardzo licze na Panska odpowiedz.
Kacper
Zastanawiające jest to, że na każdym tego-typu blogu bądź artykułach odnoszących się do produktów unit linked, leje się po nich jak po ścianie. Ciekawi mnie jak często osoby zabierające się za krytykę tego rodzaju produktów, porównywały bądź chociaż spojrzały na unit linki, które oferowane są od kilku lat.
Od dłuższego czasu, produkty o których mówimy są niewiele droższe albo nawet tańsze (!) od standardowych TFI.
„Top Fundusz” Compensy – łącznie kosztuje klienta około 10zł/miesięcznie (suma wszystkich opłat).
„Allianz Profit Plus” – opłata miesięczna to 5zł + 1,9%. Kasę wrzucamy w portfele modelowe.
„Duo Invest” Ergo Hestii – opłaty jak w Top Funduszu
Tych produktów dzisiaj jest cała masa, niektóre droższe, niektóre tańsze.
Umówmy się – dla przeciętnego Kowalskiego, NIE MA i nie zanosi się, aby powstały lepsze alternatywy dla skutecznego oszczędzania.
Ryzyko jest praktycznie takie same jak w IKZE, IKE czy sławionych TFI.
Umówmy się jednak, jakie jest prawdopodobieństwo, że klient będzie na minusie po 10-15 latach stałego wpłacania kapitału? 🙂 No właśnie.
Drogi Pawle
Naucz się czytać ogólne warunki ubezpieczenia zanim zaczniesz się wypowiadać.
„top fundusz” compensy posiada 2 opłaty pobierane miesięcznie:
– za obsługe umowy ubezpieczenia- 8 zł
– za prowadzenie rachunku- 0,75% tego co klient wpłacił przez 2 pierwsze lata. Czyli jeżeli było to 200 zł miesięcznie to przez 2 lata wpłacił 4800. jeżeli pomnożymy to przez 0,75% to wychodzi miesięczna opłata za prowadzenie rachunku w wysokości 36 zł, łącznie klient płaci od 25 miesiąca 44 zł (za 2 opłaty) przy składce 200 zł, czyli 22% jego składki stanowi opłata SUPEEERR
Nie wspominam już o tym, że jeżeli ktoś zawierał umowę mając mniej niż 45 lat to dopiero po 20 latach może wyciągnąć hajs bez opłat
Allianz „profit plus” niestety nie znalazłem w necie tabeli limitów i opłat, ale w OWU można znaleźć poza opłatą administracyjną i opłatą za zarządzanie opłatę od każdej wpłaconej składki (SUUUUUPEEERR)
– Portfele modelowe to nic niezwykłego, tak samo jak fakt, iż za ich używanie trzeba płacić większą opłatę za zarządzanie niż w przypadku normalnych portfeli, a więc:
– jeżeli portfel dynamiczny zarobił przez ostatnie 5 lat 31% to znaczy że wyciągnął średnio 6% rocznie minus 2% opłaty za zarządzanie minus 60 zł administracyjnej minus x% opłaty za każdą wpłaconą składkę minus x% opłaty za zarządzanie portfelem modelowym a więc łącznie oszałamiające (około) 2,5-3 % SUUUUPEEER
– portfel stabilnego wzrostu wyciąnął przez ostatnie 5 lat 28% minus koszta jak powyżej, aktywnej alokacji 33% minus koszta jak powyżej……..
Ergo hestia „duo invest”- opłaty nie są takie jak w top funduszu dlatego, że:
– administracyjna wynosi 9 zł + 0,21% miesięcznie
– za zarządzanie 1,95 % w skali roku
A zyski z funduszy gorsze niż w produkcie Allianza…
I umówmy się, że ja nie leje po produktach jak po ścianie tylko po ludziach którzy gadają nie czytając OWU, regulaminów i tabeli opłat. Sam sprzedaję takie produkty ale najpierw samemu je poznaje od deski do deski.
A prawdopodobieństwo, że po 10-15 latach klient będzie na minusie jest ogromne.
P.S. Czy mam podać linki do prawnych podstaw wyżej wymienionych przeze mnie informacji zawartych w OWU, Regulaminach Funduszy, Tabelach Limitów i Opłat oraz Strategiach UFK?
P.P.S. Po Twojej wiedzy i produktach, które podałeś jako przykład mniemam, iż pracujesz w OVB, prawda? (Z tym jedynym przyznaje, że mogę się jednak mylić 😉 )
Niestety w trakcie kończenia mojej odpowiedzi wywaliło mi całego posta tak więc przytoczę cytat z TopFunduszu Compensy, mówiący o opłatach:
Oprócz 8zł/mc, mamy jeszcze:
1) 0,75% wartości aktywów powstałych w wyniku zainwestowania:
• składek funduszowych należnych w pierwszych 2 latach ubezpieczenia
• kwot stanowiących podwyższenie składki funduszowej, należnych w ciągu 2 lat licząc od rocznicy ubezpieczenia, na którą dokonano podwyższenia w okresie do 15 rocznicy
ubezpieczenia, nie później niż w rocznicę ubezpieczenia przypadającą w roku kalendarzowym, w którym Ubezpieczony kończy 60 rok życia
• premii za lojalność
Opłata ta pobierana jest miesięcznie przez pierwsze 20 lat ubezpieczenia, jednak nie dłużej niż do końca roku ubezpieczenia, w którym Ubezpieczony kończy 65 rok życia
2) 0,125% wartości aktywów innych niż wymienione w pkt 1) powyżej, w tym składek funduszowych należnych od 3. roku ubezpieczenia oraz składek dodatkowych
Opłata ta pobierana jest przez pierwsze 10 lat ubezpieczenia. Po opłaceniu składek funduszowych należnych za pierwsze 10 lat ubezpieczenia, opłata ulega obniżeniu do 0,084%
Na chłopski rozum, 0,75% pobierane jest od każdej składki w pierwszych dwóch latach, a od 3 roku opłata ta maleje. Skąd w takim razie te wyliczenia?
Nie pracuję w OVB, ale przyznam że OVB proponowało mi ten konkretny produkt dlatego po głębszej analizie oparłem się na nim. Nie jestem agentem, a zwykłym klientem który szuka rozwiązania, dzięki któremu wpłacając pieniądze przez te 20-30 lat, wyciągnie więcej albo conajmniej tyle samo co wpłacił (po inflacji, opłatach i ewentualnej belce jeśli nadal będzie obowiązywać).
Częściowy wykup z tego co wyczytałem w OWU jest właściwie bezkosztowy zakładając, że wypłacamy część kapitału i to najlepiej po conajmniej 5 latach (pierwsze 2 lata nam przepada przy CAŁKOWITYM wykupie).
Jeśli się myle, proszę wyprowadzić mnie z błędu, ale sam szukam czegoś dla siebie i znaleźć alternatywy nie potrafię albo jeszcze nikt mi tego poprostu dobrze nie wytłumaczył.
Zapomniałbym – wykupy. W wielu produktach wykup 100% możliwy jest owszem – po 10 latach. Nie zmienia to faktu, że wypłacając część kapitału wcześniej, nie traci się NIC.
Bardzo prosiłbym autora, o wskazania rozwiązania dla przeciętnego obywatela, który da więcej korzyści na przestrzeni 10 lat i przebije unit linki.
Paweł, to jakiś żart?
Zrezygnowałem ze Skandii po niespełna 2 latach i z wpłaconych 13.000zł oddali mi dokładnie 330zł! O czym mówisz, bo nie bardzo świecę…?
Nie rozumiem Twojej odpowiedzi. Miałeś produkt, który był skonstruowany w taki, a nie inny sposób.
Dzisiaj nie ma na rynku produktów takich jak starocie Aegona, Scandii czy Comercial.. Avivy. Dzisiejsze produkty są dużo tańsze i mniej restrykcyjne.
NO właśnie Paweł, w tym „konstruowaniu w taki a nie inny sposób” jest rzecz.
I nie wmawiaj mi tu jakiejś prehistorii, bo przecież napisałem, że właśnie minęły 2 lata od podpisania mojej chgw „polisy”. Czyli dwa lata temu łupili, najeżdżali wsie i gwałcili kobiety, a teraz się nawrócili i są cacy? Stary, błagam…
Pawle podaj proszę przykłady takich produktów, owszem są takie, ale nie wiem czy Ty je znasz. Poza tym pisałeś, że wypłacając część kasy nie traci się nic. Podaj mi proszę taki produkt, to się rozprawimy z Twoją tezą…
Michale, mylisz się. Nikt nie może sprzedać polisy ubezpieczeniowej bez uprawnień KNF. Jeśli to robi to jest nielegalne i klient ma możliwość odstąpienia od nielegalnie spisanej umowy. Wiem, bo pisałem system dla Skandii…
Witaj Michale
Bardzo dobry artykuł, mega wyczerpujący i z chęcią bym go podzielił na dwa, ale dałem radę 🙂
Ja ogólnie jakoś nie jestem pozytywnie nastawiony na fundusze inwestycyjne, ale chyba tylko z braku wiedzy i starych doświadczeń, mimo iż wcześniej, a było to kupe lat temu, udało mi się na funduszach zarobić, pamiętam nazwę jak dziś, było to CPO (celowy plan oszczędzania).
Ale chyba czas znowu zainteresować się funduszami, więc zaczynam śledzić twojego bloga i artykuły archiwalne.
Pozdrawiam
Bardzo uważnie przeczytałem tekst Michała. Powiem więcej, przeczytałem go, drugi i trzeci raz. Tak już mam w zwyczaju, od kiedy musiałem się nauczyć żyć inaczej.
Uważam, że moja ocena jest bardzo obiektywna, gdyż szukam obecnie rozwiązania dla siebie oraz miałem do czynienia z wymienionymi w tekście produktami.
(Przeczytajcie ten wpis do końca, mam wrażenie że wielu z was on pomoże. )
Czytam również inne blogi m.in. opiekun inwestora i poznałem ostatnio dwie osoby które z tego korzystają na Polisach AXA i Skandia. Chciałbym wam zwrócić uwagę na fakt, że nigdy wcześniej przed decyzją, nie interesowałem się tak mocno tematem. Żyłem sobie w Polsce, byłem i jestem dobrym człowiekiem. Pomagałem i pomagam osobom w trudnej sytuacji, a znajomi często proszą mnie o pomoc. Słowem, spoko ziom. Tylko jak w przysłowiu, trzeba mieć twardą…chyba już ją mam, a na pewno zdecydowanie się utwardziła. Zmieniłem się.
Zawsze pracowałem z klientem, zawsze było to doradztwo + sprzedaż. Lubię rozmawiać z ludźmi, opowiadać historie, wyszukiwać trafne rozwiązania, łączyć firmy które mogą zrobić coś razem – dla zysku, wyższych celów lub po prostu reklamy swoich usług. To mi zawsze dawało kopa do życia.
Żyło mi się bardzo dobrze do czasu, kiedy się mocno skomplikowało…czyli bardzo realny scenariusz dla wielu czytających.
Wpis Michała, jak i mój jest bardzo emocjonalny. Można by mu wytknąć kilka błędów np.
1) „Warto tu też wspomnieć, że na rynku istnieją rozwiązania pozwalające inwestować w fundusze w ramach IKE i IKZE, w których podatku od zysków kapitałowych w ogóle nie zapłacimy.” – trochę poszedł za daleko, bo IKZE podatek jest, mamy za to ulgi podatkowe i odroczoną zapłatę. Nie wiem czy we wszystkich tak jest, ale na pewno w wielu tak. Po drugie, w sytuacji kiedy będziemy potrzebować tych pieniędzy, likwidacja będzie niosła za sobą konsekwencje/stratę korzyści. Jasne, ich wymiar jest o wiele mniejszy niż w Unit-L ale jednak. Po drugie IKZE, bądźmy szczerzy 😉 to rozwiązanie dobre dla osób z II progu podatkowego, a większość tu piszących mam wrażenie odnosi się do składek 200-800 zł miesięcznie.
2) Opłaty w Unit-L – nie wszędzie są takie jakie podał Michał, po drugie pisząc o nich podawał wartości maksymalne. Jednak o tym już dobrze napisała Ania, i co najmniej jedna osoba więcej. Podsumowując, nie wszystkie są takie drogie.
3) Nie wspomniał o winie samych TFI lub wspomniał ale nie dostatecznie dzieląc winę pomiędzy „oskarżonych”. TFI dobrze wiedziały jak wyglądają takie produkty, jakie są opłaty etc. Miały wybór, i wybrały współpracę. Sam byłem na co najmniej dwóch spotkaniach z przedstawicielami różnych TFI zaproszonych przez Skandię i AXA, raz był to zarządzający z licencją (znana i ceniona postać)
Nikt z nich nie mówił o tym źle, opowiadali o korzyściach, o swojej strategii itp.
Uwiarygodnili więc swoją osobą oraz marką za którą stoją, te właśnie produkty.
Więc, albo to byli naciągacze – to jak mam ufać ich funduszom przez Bossa czy mbank? albo uważali to za nie złe rozwiązanie tylko brakowało im jaj, do stawania w obronie klientów, ale że wpływy są potrzebne to się jakoś musieli nauczyć z tym żyć.
4) Wyraźne stwierdzenie że wszystkie tego produkty są złe – sam później w treści lub komentarzach przyznając, że wszystkich nie zna.
Nie chcę przedłużać, bo ważniejsze mam rzeczy do napisania. Bez względu na uchybienia, tekst pod wieloma względami jest ŚWIETNY! Jego celem było otworzenie oczu! Zapalanie się żółtego światła ostrzegawczego. Skłonienie was do refleksji. Wielu z nas, doszło do tych wniosków sami, bo musieliśmy lub chcieliśmy się nad tym pochylić. Bo wina często leży po środku. Kto nie miał na to czasu, to po tym wpisie powinien zrobić rachunek sumienia swoim finansom.
Mnie spotkało wiele w życiu złego, kiedyś chyba nieopacznie powiedziałem, że chcę aby zło spotkało mnie, ale omijało moją córkę. Straciłem w krótkim czasie oboje rodziców a moja córka dziadków. Oboje w młodym wieku 55-57 lat – zawał! Oboje Palili, mama się leczyła regularnie i nikt z lekarzy nie był w stanie tego wyjaśnić. Tato, jak to facet 😉 uważał się za niezniszczalnego, potem bał się raka, czyli diagnozy, więc nie chodził do lekarza. Odsuwał temat. Zmarł na zawał – paradoks? Smutny prawda?
Moja ukochana, jadąc autobusem miejskim miała pecha…ktoś wymusił pierwszeństwo, kolizja. Stała bo nie było miejsc, nagłe zatrzymanie, lot przez chwilę – niefortunne zdarzenie, pękniecie śledziony – operacja aby ratować życie. Trwałe uszkodzenie ciała ok.30%, leki do końca życia – brak śledziony.
W rodzinie, bliska nam osoba zachorowała na raka – aby ratować, zerwałem Polisy Skandia i AXA – dzięki mojemu, błędowi miałem środki – potrącono opłaty, ale były. Więc to błąd, czy szczęście?
Zaciągnięte kredyty, spieniężone aktywa…
Mogłem wykupić ubezpieczenie, lub skłonić do tego innych. No ale przecież to samo zło? Nieprawdaż?
Sam też doznałem wypadku…Wszystko to stało się w ciągu kilku lat…
Dla jasności, już z domu wyniosłem niechęć do ubezpieczeń. Paradoks? Kolejny?
Kiedy się to wszystko stało, przestała być ważna kariera, rozwój…przyszła depresja, córki również. Silny ze mnie gość, więc przekułem to w rozwój. Nie mając już wiele do stracenia, postanowiłem zrobić analizę mojego życia, wyborów. Zamiast wrócić do pracy, spędziłem czas na analizie. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, mimo że długi rosły.
Po okresie obwiniania innych, ZUS’u, doradców, firm…wróciłem do siebie, bo największą winę ponoszę Ja. Gdybym wtedy się nad tym zastanowił, poczytał, to może było by inaczej. Jednak, dziś nie powiem abym tego żałował. Stało się. Dziś mogę pomóc wam. Piszę nawet blog, dobrze jest uczyć się na własnych błędach, a jeszcze lepiej na cudzych. Więc pokazuje aby uczyć się na moich. Jest on mało profesjonalny w porównaniu z tymi które czytam, że nie czas i miejsce aby się pokazywać. Może kiedyś sami tam traficie. Podniosłem się z ziemi, wróciła ochota do życia, realizuje się zawodowo. Myślę o innych wyzwaniach. By mieć na składki, rzuciliśmy Palenie 😉 Można? 😉
Faktem jest, że wiele z firm oferujących tego typu rozwiązania, faktycznie zasługuję na zakaz wykonywania zawodu. Podpaleni, młodzi gniewni…doradcy finansowi, agenci, przedstawiciele. Mogliby być naprawdę dobrymi ludźmi, ale ktoś ich kształci inaczej.
Obdarzamy ich zaufaniem, a często sami nie wiedzą, że robią błędy. Część z nich robi to świadomie, ale wiem że wielu wierzy w dobroć swoich intencji. Szkoda mi ich 😉
Ten cały wstęp był po to, abyście zdali sobie sprawę z faktu, że nie każdy doradca do oszust, i nie każdy Agent to natręt.
Ja powiedziałem, szukam produktu dla siebie, spotykam się z wieloma przedstawicielami. Nie mają ze mną łatwo, ale przecież to ja jestem klientem, i to ja mam być zadowolony. Czytam dużo, analizuje.
Myślę, że wybiorę ofertę Agenta niż doradcy finansowego. Powód?
Dokładnie się nad tym zastanowiłem, i uważam że Agent który jest nowoczesny, na bieżąco z rynkiem, pracuje dla towarzystwa które ma dobre produkty, które spełniają moje oczekiwania, pracuje bo lubi a do tego robi to z pasją…ja to kupuję i jestem w stanie zapłacić za to kilka procent więcej.
Taki Agent żyje z portfela, czyli musi dbać o relacje ze mną. Mam już upatrzonych dwóch, z różnych towarzystw. Widać że żyją swoją pracą. Mają wiedzę, opowiadają o tym ciekawie. Co mnie zaskoczyło, OWU przegadaliśmy razem 😉 od razu.
Na jednego trafiłem z polecenia kolegi – myślałem, że z tymi poleceniami to lipa po kilku rozmowach z doradcami finansowymi. Każdy je chciał od razu…a nie zawsze mi się podobało co i jak mówią.
Sam czuję teraz, że dobre polecenie to skarb.
Drugiego znalazłem sam, umawiając się na przez infolinie. Nie za pierwszym razem oczywiście. Były wtopy. Ogólnie to miałem tych spotkań już chyba z 10. Nie licząc telefonicznych rozmów, maili etc. To jeszcze nie koniec.
Koszty znam, po analizach przy aktywnym zarządzaniu, wychodzi akceptowalny wynik.
Ochrona, taka jakiej potrzebuje. Nie stać mnie jeszcze na pełną, ale z czasem mogę podwyższać.
Ktoś zapyta – to po co ci ten Agent? Opowiadam! Bo, już nie chcę siedzieć tyle nad tym wszystkim. Chcę zaufać, ale nie bezgranicznie. Taki człowiek spędza nad tym więcej czasu, bierze udział w szkoleniach. Inwestuje w swój rozwój i wiedzę. Potem przekazuje to mi, i razem analizujemy. Decyzja to wynik moich i jego doświadczeń, obaj się uczymy. Specjalista musi się rozwijać, a więc musi zarabiać. Nie ma nic za darmo. Wiem to bardzo dobrze. Akceptuje więc, że część moich składek to jego wynagrodzenie. Warto! Jeśli jest dobry, warto!
Oby więcej tego typu ludzi. Wtedy blog Michała będzie mógł zacząć nas edukować bardziej, a nie jeżyć włos na głowie.
Mój wybór jak będę żył za parę lat! Wy też go macie! Skoro już to czytacie, to pierwsze kroki za wami! Gratuluję wam! Michał, dziękuję za inspirację.
Super, że napisałeś. Jako agent z szesnastoletnim stażem cieszę się, że są ludzie, którzy potrafią docenić moją pracę. Pewnie jako ten niepokorny, który robi jak uważa a nie jakby chcieli moi szefowie, nigdy nie będę bogaty. Mam jednak wdzięczność klientów i śpię spokojnie. Życzę powodzenia i zawarcia dobrych umów.
Pozdrawiam
Zawsze byłem zwolennikiem lokat i ten artykuł tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Jednakże musisz przyznać, że takie newsy jak poniższy sprzyjają podjęciu pochopnej decyzji: http://www.alebank.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=46774:bardzo-dobre-wyniki-produktow-inwestycyjnych-z-oferty-deutsche-bank&catid=357&Itemid=221
Pozdrawiam
Można być zwolennikiem lokat ze względu np. na bezpieczeństwo. Ale jednocześnie ze względu na stopę zwrotu to jedno z najgorszych rozwiązań inwestycyjnych.
Michale,
Czy wiesz już może kiedy opublikujesz kolejny wpis dotyczący możliwie bezbolesnego pozbycia się takiej polisy? Czy są jakieś możliwości poza wykupem u ubezpieczyciela i niemal całkowitą stratą wpłaconych środków? Czy i jak można bezpiecznie sprzedać taką polisę tzn. przenieść prawa i obowiązki na osobę trzecią z wypłacaniem przez nią dotychczas wpłaconych składek – czy jest to w ogóle realne? Ja i moi bliscy czekamy z niecierpliwością na takie informacje.
Dzięki za tę publikację, pozdrawiam,
M.
Witaj M,
Skontaktuj się ze mną, być może będę miał dla Ciebie ważne i pomocne informacje.
Mnie się jakoś z taka ochroną bezpieczniej żyje, a plan zabezpieczenia bieżących potrzeb Rodziny pozwala spać mi spokojnie.
Witam! tak się kiedyś zdarzyło, że było mi dane pracować w firmie oferującej takie właśnie rozwiązanie (dla sprostowania, nie miałam nic wspólnego ze sprzedażą produktu, ani nie dałam się na niego skusić, chociaż nie było łatwo). Mimo, iż nic nie wiedziałam na temat tych polis, ale widząc ile pośrednicy zarabiali na ich sprzedaży od razu z daleka czułam… no cóż niemiły zapach :). Teraz już rozumiem dlaczego klienci tak często dzwonili z pretensjami i ze złością wykrzykiwali jak to zostali oszukani. Niestety wtedy mogłam im tylko odpowiedzieć: czy czytał Pan/Pani OWU? i wtedy najczęściej padały odpowiedzi: nie/nie dostałem go w ogóle…
NOSZ… to czemu babo teraz płaczesz?
Jak można nie przeczytać umowy, którą zawiera się na np 15 lat i na kwoty ponad 1800zł miesięcznie/rocznie??
A no można! I tak robiły setki osób otumanionych czarem inwestycji i przyszłych nierealnych zysków. To ewidentnie nie była sprzedaż produktu, tylko sprzedaż marzeń.
Do tego dochodziła cała otoczka „szkoleń”, na które zapraszana była cała „elita” czyli prezes, dyrektor itp.., a także spece od szeroko pojętej motywacji.
I powiem Wam, że było to perfekcyjnie stworzone siedlisko manipulacji.
Do tego wiem, że jest teraz wiele takich firm na rynku. Proszę, nie dajcie się wrobić, bo zarabiają na tym tylko Ci „na górze”.
aha… i czytajcie UMOWY!!!
a do piszącego bloga genialnego Pana Michała mam pytanie, jak nie polisy to co? bo tak na prawdę dla zwykłego zjadacza chleba jak ja to wszelkie inwestycje giełdowe są jak czarna magia zakrapiana voo doo 🙂
Dodam, że oszczędzam regularnie i pieniądze „kwitną” na kontach oszczędnościowych, czasami na jakiś krótkoterminowych lokatach, ale jak wszyscy wiedzą często słabo to wygląda. Także mistrzu proszę o odpowiedź i złoty środek 😛 no może chociaż pozłacany 🙂
PS. dzięki za MeritumBank 🙂
Witajcie,
Kilka uwag jak można nieco zamortyzować koszty z własnego doświadczenia.
Po pierwsze wybrałem się na szkolenie płatne (ok. 300 zł u jednego z fachowców) żeby zrozumieć mechanizmy i cały produkt. Dodam, że żyję w nieformalnym związku, więc sprawy dziedziczenia były ważne. Sam stwierdziłem też, że bat nad głową zmobilizuje mnie do oszczędzania, w przeciwnym razie pewnie bym wydał na co innego. Znałem opłaty, ale przy składce 2 tys/mc część tych opłat administracyjnych jest niezauważalna, a pozostałe – no cóż, wszędzie trzeba zapłacić za zarządzanie.
Wiedząc mniej więcej ile dostaje za sprzedaż polisy sprzedawca, złożyłem mu ofertę: zapłać za mój podpis na polisie, podziel się ze mną niemałą prowizją, a i tak swoje zarobisz, a sama sprzedaż też wejdzie Ci do targetu. co więcej, polisa w tym czasie oferowała 15% zwrotu rocznej składki, więc od razu dopisano mi do polisy 3,6 tys. To, w połączeniu z ok. 2 tys od sprzedawcy już dawało mi niemałą nadwyżkę nad kosztami i pewnie z 3-4 lata zwrotu tego, co i tak mi zabrali. Teraz opłaty oczywiście już generują się większe (po prawie 4 latach polisa już zebrała prawie 103 tys, przy wpłaconych składkach na poziomie 90 tys. Ostatnio kilka tysięcy zresztą ubyło na skutek spadku na giełdzie). Tak więc sugeruję, mając wiedzę, że sprzedawca zabiera 70-80% rocznej składki złożyć mu taką „niemoralną” propozycję. On wiedząc, że albo zarobi coś, albo kupisz u kogoś innego, powinien się zgodzić. Podsumowując, jestem umiarkowanie zadowolony:-)
Hej Irek,
Dziękuję za komentarz. Grunt to kreatywne podejście do tematu 🙂
Pozdrawiam
Ostatnio bylem w Expanderze by zobaczyc jakie maja produkty do regularnego oszczedzania, myslalem o produkcie typu zarzadzanie lokatami na biezaco czy cos innego, generalnie bylem dosc otwarty majac nadzieje ze branza po 2008 roku wziela sie w garsc. Doradca (kompetentny!) mial 2 produktu, nie zgadniecie: struktury opakowane w ubezpieczenie i platforme do funduszy Aegona.
Ktos sie tu cieszyl dostepnoscia zagranicznych funduszy.. Podnieta z dostepnosci funduszy JP, Blackrocka itd jest dla cichociemnych: raz placa oni success fee i admin fee JP Morganowi a dwa Aegonowi kolejny raz admin fee za dostep do tej ‚fenomenalnej’ platformy.
Co do struktury najbardziej podobala mi sie konkluzja ze ‚nawet niektore z tych produktow wyszly na plus’ 😉 co skwitowalem ze jednak nie bo inflacja i utracone odsetki na tych jakze banalnych lokatach…
Z tylu glowy mialem jedno: co moze mi sprzedac swiezy absolwent na etacie z marniutka pensja siedzacy w odrapanym biurze na Swietokrzyskiej?
Koniec koncow stracilem na mojej inwestycji w interakcje z Expanderem: stracilem czas, uwage im poswiecona i zuzycie podeszwy. Teraz musze kupic strukture by sie odkuc!
Tzw polisolokaty czy programy systematycznego oszczędzanie to zwykłe oszustwo w biały dzień. Aż trudno uwierzyć, że tyle osób dało się nabrać. Regulator zaczyna coś robić, ale jeżeli chce się odzyskać z tego rozwiązania jakieś pieniądze, to tylko przez sądy. Zorientowany prawnik w temacie będzie raczej niezbędny to te instytucje zasypują w odpowiedzi zbywającymi kwitami, natomiast słyszałem, że po wniesieniu sprawy idą na ugodę. Niestety szczegóły ukrywają w zapisach o pounfości z wysokimi karami. Zatem trzeba próbować samemu w internecie ciężko będzie znaleźć detali
Witam
Właśnie zastanawiam się co z takim produktem zrobić. Posiadam polisolokatę w AXA i chcę podpytać czy jest możliwość zawiesić składkę, a potem podczas zawieszenia dokonać zakończenia współpracy. (czy nie będą robić problemu z przyjęciem wniosku o wypowiedzenie/wypłatę, bo składka będzie zawieszona)?
Witaj,
Skontaktuj się ze mną, pomogę wybrać rozwiązanie.
Mam dwie merytoryczne uwagi do napisanego tekstu. Jeśli pojawiły się już w komentarzach, to przepraszam, ale nie sposób przeczytać każdy komentarz.
Wspominasz o długiej konwersji w polisach inwestycyjnych. BŁĄD.
Jest to prawda dla części polis, ale są również polisy, które dają możliwość konwersji w systemie D+2 przy czym sprzedawane jednostki są momentalnie zamieniane na nowe. Poza polisą musisz sprzedać jednostki, poczekać na pieniądze i dopiero kupić nowe jednostki. Przed chwilę jesteś poza rynkiem a na dodatek spróbuj się zmieścić w 2 dniach. Niewykonalne.
Piszesz, że podatek i tak trzeba będzie zapłacić. Prawda, ale i BŁĄD. Zaletą polis inwestycyjnych przy dużej liczbie ruchów w roku jest właśnie unikanie płacenia podatku przy konwersji. Włącza się wówczas procent składany. Na koniec zapłacimy podatek, ale będzie on mniejszy. Przy okazji również starty możemy skompensować zyskami. Poza polisą nie jest to możliwe.
Polisy są produktami, jakimi są. Jeśli wybiera się je świadomie i umie się z nich korzystać, to jest to świetne rozwiązanie. Jeśli wybiera się je nieświadomie, nie rozumiejąc istoty produktu, to jest to tak samo zły produkt jak każdy inny.
Witam,
Istnieją polisy inwestycyjne z tzw. darmowym kontem dodatkowym (np Best Invest Plus ING). Można wziąć taką polisę na niską składkę, nastawiając się na zyski nie na koncie głównym, lecz tym dodatkowym, darmowym. Wypłaty z tego konta, co więcej, są darmowe.
Fakt, lwia większość doradców nie będzie zachwycona takim pomysłem, ale zainteresowany oszczędzaniem już tak.
Sam, na takiej właśnie zasadzie, założyłem ten produkt bliskiej mi osobie. Niech kosi na koncie dodatkowym, a mniejsza prowizja dla mnie…cóż, lepiej mniej a dobrze!
Witam Cię Michale,
Mam wykupioną polisę z compensy. Od czerwca 2013 roku wplacam co miesiąc 132,50. Po dwudziestu latach mam miec ponad 60 tys. Czy ma to sens czy mam z tego zrezygnowac i nie dac sie robic w konia?
Witam PANI MARTO
Pisze w sprawie ogłoszenia:
Mam wykupioną polisę z compensy. Od czerwca 2013 roku wplacam co miesiąc 132,50. Po dwudziestu latach mam miec ponad 60 tys. Czy ma to sens czy mam z tego zrezygnowac i nie dac sie robic w konia?
Może pani przybliżyć jakiej wysokości ma pani opłaty administracyjne? Są wypisane na liście rocznicowym
Jężeli znajde list to napisze, powinnam z tego zrezygnować czy nie?
Dodam, że współpracuje z doradca z firmy OVB.
Ps. Wystarczy Marta, bez Pani
Witaj Marto,
Skontaktuj się ze mną, pracuję w kancelarii zajmującej się problemami z polisolokatami. Mam inforacje, których szukasz.
Drogi Michale,
Po pierwsze dziękuję za ten wpis. Moim zdaniem posłuży on wielu ludziom nie mającym pojęcia o UFK jako swoista szczepionka na uroki nieuczciwych sprzedawców. Analizując powyższe komentarze, taki wpis będzie użyteczny dla około 90 % potencjalnych klientów – tyle mniej więcej jest osób nie mających pojęcia o inwestycjach w TFI + osób nie umiejących czytać OWU + osób wprost oszukanych przez nieuczciwych sprzedawców.
Po drugie chciałbym jednak podyskutować z ogólnym negatywnym wydźwiękiem na temat UFK powstałym po przeczytaniu Twojego artykułu. Po pierwsze poczyniłeś wiele generalizacji, wiele funduszy ma obecnie koszty zarządzania poniżej 1% rocznie.
Po drugie, dają dostęp do rzadkich funduszy i totalny parasol dla zmian alokacji pomiędzy wszystkimi oferowanymi funduszami.
Po trzecie i w moim przypadku najważniejsze. Jestem osobą używającą regularnie wielu produktów inwestycyjnych (Boże broń – nie oszczędnościowych 😉 ) w tym kantory internetowe, SFI mBank, konto maklerskie i dwie polisy UFK dla mnie i żony w sumie na 10% naszych dochodów netto, waluty itp. Znam siebie i swoje reakcje na przykład na informacje giełdowe i zauważyłem po około 4 latach inwestycji w UFK, że dają one pewną przewagę psychiczną w czasie ryzykownych inwestycji. A mianowicie, faktyczny brak możliwości rezygnacji z produktu przez 10 lat, czyli istnienie tego idealnego horyzontu czasowego do inwestycji w fundusze akcyjne pozwala grać o wiele agresywniej i nie ulegać bieżącym impulsom. Widzę na własnym przykładzie, że prawie wszystkie moje fundusze w UFK są akcyjne, a na SFI już tylko pieniężne i obligacyjne, tak silny mam opór przed ryzykiem, kiedy mogę w dowolnym momencie wypłacić środki.
Czy zastanawiałeś się kiedyś nad psychologicznymi aspektami inwestowania i oszczędzania ? Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawiam Kamil
Polisy UFK nie są produktami dla każdego. Dlatego też tak głośno się zrobiło na temat tzw. miss sellingu, ale do rzeczy. Moim zdaniem (pomijam fakt oszukańczych sprzedawców), sprawa opłat za wcześniejsze zakończenie inwestycji jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Ma ona stanowić bat dla tych, którzy po krótkim namyśle (najczęściej spowodowanym rozmową w rodzinnym gronie podczas imienin lub innej okazji) chcą zakończyć swoją inwestycję. Onumni dobrze to ująłeś, mówiąc także, że to chroni przed nieprzemyślanymi ruchami, gdy na rynku panuje bessa. Większość z nas jest taka, że niestety sprzedaje jednostki, akcje czy też inne aktywa – gdy ich cena delikatnie mówiąc szoruje po dnie. Opłata za wyjście w UFK sprawia, że zaczynamy myśleć – zniechęca do podejmowania nagłych decyzji.
Ponadto (powtórzę to co na początku) produkty UFK nie są dla każdego. Tam powinniśmy lokować tylko i wyłącznie pieniądze, które będą nam potrzebne za X lat. Do gromadzenia wszelkich innych nadwyżek służą lokaty i konta oszczędnościowe. Nie mylmy inwestowania (potrzeba lat) z oszczędzaniem.
Ważne info:
Aegon:
„począwszy od 24 listopada 2014 r., w umowach ubezpieczenia z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi ze składką regularną, zaprzestaje pobierania opłat zdefiniowanych w ogólnych warunkach ubezpieczenia jako „opłata likwidacyjna”.
http://samcik.blox.pl/2014/11/Po-sensacyjnym-oswiadczeniu-Aegonu-jak-zmieni-sie.html
Znalazłem o takie coś.
Od 1 stycznia 2015 r. objęte zostaną opodatkowaniem podatkiem dochodowym świadczenia z ubezpieczeń na dożycie, w których świadczenie zakładu ubezpieczeń jest ustalane w zależności od wartości określonego indeksu lub wartości innego świadczenia bazowego, albo określonego w umowie ubezpieczenia wskaźnika powiększającego składkę ubezpieczeniową. To koniec nieopodatkowania tzw. polisolokat.
http://ksiegowosc.infor.pl/podatki/podatki-osobiste/podatek-od-dochodow-kapitalowych/694592,PIT-od-polisolokat-od-2015-roku.html
Wyjaśnijcie mi proszę, bo chyba nie rozumiem. Przecież zysk od polisolokat jest opodatkowany Belką, to chyba do dorzucą jeszcze PIT ?? 😉
A po drugie, czy jak będzie od tego PIT, to znaczy, że składki będą kosztem uzyskania przychodu ?
Pozdrawiam,
Kamil
Niestety rzeczywistość nie jest zero-jedynkowa. Banki czy instytucje są nastawione na zysk – przede wszystkim swój. Posiadam od kilku lat Złoty Środek AXA. Potrzebowałem ubezpieczenia na dożycie/życie, a przy okazji wyszedł UFK. Poprosiłem o OWU, przestudiowałm. Wypisałem moje uwagi, potem pani z AXA mi tłumaczyła problematyczne zapisy. Po 11 latach dopiero mogę zrezygnować (całość na 30 lat). 4 razy do roku mogę darmowo przenieść środki na inny „fundusz”. Wiem, że nie będą za free zarządzać tym wszystkim. Trochę już po tym świecie chodzę i wiem, że nic nie ma za darmo. Kilka lat temu mój ojciec dostał zawału w nocy, potem dwa lata śpiączki i śmierć. Co mieliśmy za batalie z bankiem, gdzie ojciec miał kredyt ubezpieczony, który jednak nie był ubezpieczony, Latem zdarzyła mi się przypadłość powiedzmy „męska”. Byłem u urologa – trzeba zrobić zabieg chirurgiczny. Na NFZ rok czekania i nie wszystkie szpitale w to się bawią. W ResMedica 1200zł. No nic trzeba było zapłacić, ale z ciekawości pamiętając o szerokim wachlarzu „medycznym” Złotego Środka postanowiłem sprawdzić czy to też tam jest. I było. Przeszedłem zabieg, potem pozbierałem papierki od lekarzy, wypisałem wniosek i całość złożyłem w gdańskim oddziale AXA. MAjąc doświadczenie z ojcem i różnymi instytucjami sobie myślę: no to czekamy na pierwsze wywijanie się AXY. Na szczęście AXA bardzo miło mnie zaskoczyła. Nie otrzymałem nawet pisemnie decyzji w mojej sprawie, ale po 2-3 tygodniach na moje konto wpłynęło blisko 4500zł (30% sumy ubezp. od operacji medycznej) – zgodnie z tabelą z OWU. Nie chcę żeby to wyglądało że tylko czekam na poważną chorobę, aby tylko kasę od nich wydostać, ale życie jest przewrotne i możemy stanąć w takim układzie, że nawet najlepsza wiedza z oszczędzania i inwestycji będzie guzik warta i trzeba będzie się ratować.
Co miesiąc płacę ok. 235zł, składka regularna to ok 140zł (5% z tego idzie na zarządzanie). Reszta to mix różnych wariantów ubezpieczenia: poważna choroba, operacje medyczne, śmierć + śmierć NW, stała niezdolność do pracy i pobyt w szpitalu.
Na polisie po 6 latach blisko 8000zł. Nie jestem orłem z inwestowania. Ostatnie kilkanaście miesięcy to głód wiedzy ekonomicznej, przeczytane kilka mądrych książek (również motywacyjnych). Pół roku temu po przeczytaniu opinii analityków nt rynku akcji i upłynnieniu na nim zasobów OFE zmieniłem na fundusz bezpiecznego inwestowania i ten zrobił +3%, a akcji w tym czasie -5%. Pewnie to dla was żaden zysk, a niejeden powie, że zysk przejedzony. Ale jak na amatora to chyba nie tak źle…
Tak, że generalizować nie można. Ja wiedziałem, że z tym produktem gór złota mieć nie będę. Jak ktoś wierzył, podobnie jak ludzie w Amber Gold to mogą być rozczarowani.
A tak, uzbrojony w coraz większą „wiedzę” robię plany i podchody pod budowę dochodów pasywnych ;P
Witam Wszystkich!
Miałem polise w Europa. Straciłem 90 % wpłaconej kwoty. Teraz mam sprawę w sądzie i żądam zwrotu całej wpłaconej kwoty. Sprawę prowadzi mi kancelaria z Elbląga mkp-legal.pl
Ja za to faktycznie polecam takie polisy inwestycyjne osobom, które po prostu nie są w stanie się powstrzymać, aby nie wydać całej pensji, a chcą odłożyć pieniądze na jakiś długoterminowy cel.
Moi rodzice byli przykładem takich osób, które w ogóle nie potrafią oszczędzać, ale mi i mojemu rodzeństwu zafundowali tego typu polisy. Po 10 latach ze stosunkowo niewielkich składek zebrały się sumki umożliwiające nam później dobry start w życie – wynajęcie pierwszego mieszkania, opłacenie przeprowadzki, niewielką „poduszeczkę finansową” itd. 🙂 Co prawda policzyłam, że więcej tych pieniędzy by było gdyby ta sama kwota trafiała na lokatę bankową, ale w tym przypadku nie było szans żeby te pieniądze trafiały tam regularnie i żeby nie zostały naruszone, a na taki „stały koszt” jakim była polisa musiały się znaleźć i już.
Ale ja sama już trzymam się od takich produktów z daleka, gdyż w ogóle nie lubię długoterminowych zobowiązań finansowych…
Osobiście korzystam… uważam że najlepszą alternatywą dla poliso lokat jest produkt ING IKE plus.
no i chyba same plusy….
– brak obowiązku regularnych wpłat !!!
– możliwość wypłaty „kiedy ci się podoba” (wtedy jednak zapłacisz „belkowe”)
– możliwość inwestowania we wszystkie rodzaje funduszy polskich i światowych
– dla osób „niekumatych” w temacie funduszy – są produkty „perspektywa” – zakładasz sobie do którego roku będziesz chciał oszczędzać np. 2030, wpłacasz ile chcesz kiedy chcesz a ING będzie samo operowało twoimi pieniędzmi do 2030r. Zyski ok 7% rocznie.
– jak dociągniesz do emerytury to wtedy wypłacone środki będą zwolnione z „podatku belki”
minusem jest to, że”
– nie ma bata na przejadających wszystkie zarobione pieniądze… ale każdy jest kowalem swojego losu
– jest granica rocznych wpłat -max. 11877PLN w 2015r.
Hej,
czy komuś do tej pory udało się odzyskać pieniądze ze Skandii?
PS. czekam kiedy u nas pojawi się coś na wzór amerykańskiego 401K które pozwala odkładać procent dochodu przed opodatkowaniem.
pozdrawiam
Witam,
Pracuję w kancelarii prawnej, która zajmuje się głównie odzyskiwaniem pieniędzy zabranych w opłatach likwidacyjnych. Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat Skandii czy innego Towarzystwa, które ma podobne produkty, skontaktuj się z nami.
Przeczytałem artykuł , przeczytałem komentarze – czuje jak mi ciśnienie się podnosi.
Chciałem jak większość, regularnie oszczędzać, otworzyłem sobie konto w nordei , tam „wciśnięto” mi polisę – umowa była na 5 lat(tak mi się wydaje, będę musiał jeszcze raz kartony przejżeć) – po pewnym czasie dowiedziałem się, że towarzystwo ubezpieczeniowe zostało przeniesione(jeśli tak mogę powiedzieć) do PKO. Tam z kolei dowiedziałem się, że moja polisa jest właśnie w PKO. Później ze zdumieniem słuchałem wypowiedzi konsultanta – fakt ,że wiedzę o finansach mam małą, chciałem po 5 latach kupić sobie wymarzone auto, jednak niestety tak się nie stanie, gdyż, fundusz jaki zgromadziłem – mimo iż jest zadowalający dla mnie, tak po informacji iż otrzymam tylko 15% z tego co zgromadziłem, odjęło mi mowę. Szczerze nie mam pojęcia co teraz robić, wiem ,że mogę odstąpić od wpłacania tam dalszych pieniędzy – jednak zdecydowanie wolałbym teraz przenieść te pieniądze na jakąś lokatę. Z jednej strony mógłbym zerwać ten złodziejski proceder, zadowalając się 15% uzbieranych funduszy a z drugiej strony, ciśnienie mi się podnosi na myśl, że tyle pieniędzy poszło. Po za tym, z tą polisą nic nie robię, bo się po prostu nie znam. Człowiek na starość głupieje i jeszcze głupio umrze…
Jeśli ktoś ma jakieś porady w tej kwestii chętnie posłucham, cieszyłbym się jakbym odzyskał połowę tego co uzbierałem…
Witaj,
Skontaktuj się ze mną, Twoja sprawa nie jest bez wyjścia.
Dzień dobry,
ja również zostałam „zrobiona w Aegona”, konkretnie w Multi Pin Aegon 2008 Plus, chciałam zabezpieczyć chore dziecko, wymagające rehabilitacji. Podobnie jak Łukasz mogę napisać, że nic z tym nie robię, bo się nie znam, podjęłam głupią, myśląc o szczęściu i zdrowiu córeczki, dla własnego dziecka. Obecnie zostało mi 4 lata do zakończenia. Proszę o radę, czy warto ciągnąć rzecz do końca, bo o ile dobrze zrozumiałam, po 10 latach mogę odzyskać w całości wpłacaną kwotę. Czy lepiej teraz wyjąć ze stratą? Wstyd mi, że tak to wygląda, rozum mi odjęło, bo miałam nadzieję, że zaoszczędzę, żeby tylko Mała mogła się rozwijać…
Marta
@Marta. Ja zrezygnowałem. Odzyskałem tyle pieniędzy ile wpłaciłem minus opłaty pobierane na bieżąco za zarządzanie itp. Na Twoim miejscu bym rezygnował. Nic, kompletnie nic nie zarobiłem, a praktycznie co wpłata jakieś 10% składki znikało.
Dziękuję, chyba tak zrobię, za dużo stresu już mnie to kosztuje.
„Skrajny przykład: jeśli zrobimy to po roku, to TU zatrzyma sobie 95–98% wpłaconych pieniędzy, a jeśli po 5 latach (w programie na 10 lat), to wspaniałomyślnie zostawi sobie “tylko” 49% naszych pieniędzy.
– Dlaczego okłamuje Pan ludzi? Sprawę takich polis rozstrzygnął Sąd Najwyższy i wpisał takie zapisy do klauzul zakazanych.
I jeszcze jedna ciekawostka, o której Pan nie wspomniał… Banki oferują takie polisy i w zamian za ich zakup obniżają oprocentowanie kredytu hipotecznego – to zaleta. Efekt mniej kasy idzie do Banku, a nawet jak polisa przyniesie 1% zysku to i tak jesteśmy do przodu (o ile można tak powiedzieć o kredycie – bo generalnie jest się w plecy).
Witam,
dziękuję za ten artykuł. Wczoraj podczas drugiego spotkania w banku przy okazji kredytu hipotecznego (niestety) – po raz kolejny została zaproponowana mi opcja takiej polisy. Sprzedawca, był wręcz oburzony, że nic jestem nią zainteresowana! Przecież to eldorado dla zadłużonych, spłacę kredyt co najmniej 5 lat wcześniej! Na moje pytanie – co jeżeli po 2 latach będę chciała przerwać inwestowanie – powiedział, że no trochę stracimy, bodajże roczną czy półroczną wpłatę (rzucił od niechcenia). Na szczęście dzisiaj w telewizji śniadaniowej został poruszony ten temat. Doczytałam i teraz wiem o co pytać! Na spotkanie udam się raz jeszcze, ale tylko po to, aby zadać mu te wszystkie przygotowane (na podstawie artykułu). Ciekawe jak sobie z tym poradzi!
Dziękuję!
A.
P.S. Przez takie nachalne „wciskanie” mi czegoś, czego nie chcę stracił w moich oczach. Nie wydaje mi się już osobą kompetentną na tyle, aby zająć się moimi sprawami dot. kredytu.
@Agnieszka – domyślam się że kredyt w DB? Zdecydowałaś się na polisę po rozmowie z doradcą? Bo wydaje mi się, że jeśli już brać kredyt w tym banku, to z tą polisą jest korzystniej. Ale to trzeba policzyć, a nie na działać na podstawie artykułu, choćby dobrego i ogólnie prawdziwego, ale nie w każdej sytuacji – tak mi się wydaje.
Dziękuję autorowi za klarowne przedstawienie zarówno plusów jak i minusów polis z UFK, jako osoba od wielu lat związana z branżą ubezpieczeń i inwestycji z uwagą czytam wszelkie komentarze czytelników bloga, aby poprawiać standardy obsługi klientów i oferowanych produktów. Trzeba pamiętać, że polisy, o których mowa zostały wprowadzone na rynek głównie jako programy tzw. trzeciofilarowe, czyli zapewniające dodatkową emeryturę a w związku z tym długoterminowe, stąd opłaty likwidacyjne, ponieważ z założenia miały to być produkty, z których pieniądze będą konsumowane na emeryturze. Jednak kryzys, z którym mieliśmy do czynienia w latach 2007-2008 spowodował, że wielu klientów poniosło straty, jednocześnie tracąc pracę lub płynność finansową w biznesie i narastalo niezadowolenie i frustracja z wyżej wspomnianych produktów. Polisy były dostosowywane do nowych oczekiwań i potrzeb klientów, ale jednak obecna szybkość przepływu informacji, danych przez internet zdecydowanie wyprzedza czas wdrozenia nowego produktu w firmie ubezpieczeniowej (wyliczenia aktuarialne, dostosowanie platformy intetnetowej, negocjacje z funduszami). Polisy z UFK są na tyle nowoczesne i rentowne na ile na dany moment mogą być. Jeśli klient uważa, że pomnoży kapitał lepiej w innych instrumentach i ma odpowiednią wiedzę, aby to zrobić niech to robi. Aktualnie dla składek 1000 zł mies. i więcej najtańszą ofertą będzie Compensa Prestiż, koszty administracyjne 0,6% rocznie od aktywów + 9,90 zł mies. Przy wpłacie rocznej z góry opłata za ubezpieczenie na 50 tys. bardzo niska. Dodatkowo można korzystać z funduszy C-Quadrat Arts, które mają wbudowany system zarządzania oraz konta dodatkowego, na którym można inwestować dowolne kwoty nie blokując ich na długie terminy. Jestem obiektywna, pozdrawiam.
Dziękuję Michał za ten wpis. Doskonale wpisał się w moje życie. Byłem nie dawno na rozmowach z „doradcą finansowym” i wszystko na papierze wyglądało ładnie, pięknie. Twój wpis nie tylko odwiódł mnie od myśli, żeby w to wchodzić, ale też nauczył, żeby „inwestować w to, co się rozumie”. Jeszcze raz wielkie dzięki 🙂 !
W tym wszystkim trzeba odpowiedz sobie z czego bierze się zysk w danym produkcie.
Jak mamy lokaty to zysk i procent na bierze się z zysku z kredytów jakie bank za nie udzieli.
W przypadku polis potencjalny zysk bierze się ze strat finansowych innych inwestujących. Podobnie jak w kasynie. Te fundusze nie inwestują w realne przedsięwzięcia z których jest potem zysk np. budowa wieżowca pod wynajem. Dostęp do funduszy które realnie inwestują i potem mają z tego zysk (lub stratę) mają najbogatsi lub klienci z zagranicy.
Kowalskiemu sprzedaje się wydmuszkę, produkt spekulacyjny. Ludzie którzy to sprzedają są oszustami, mówiac delikatnie.
Taki Plichta siedzi za swoje machloje, a mądrzejsi od niego którzy lepiej to wszystko prawnie rozegrali mają się bardzo dobrze.
Polak który pracuje „na zmywaku” w Londynie powinien być set x razy wyżej w hierarchii społecznej niż ludzie od tych funduszy.
To prawda, polisy unit linked są drogie i mało kto na nich zarabia. Głównie z powodu braku wiedzy jak dobierać fundusze, albo w ogóle z braku świadomości, że trzeba to robić (!). Ja osobiście jestem na plusie. Dużo pomógł mi serwis InvestHelp. Jeśli macie polisę i zastanwiacie sie czy zerwać umować umowę czy spróbować odrobić straty, to polecam. Inwestują „już” 4 lata. Zostało mi 11. Mam nadzieję, że będzie lepiej niż na lokacie 🙂
Nie rozumiem polemiki na temat kosztów i czy warto to wykorzystywać.
Uważam, że jest to indywidualne i nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Jeżeli dobrze jest konstruowany portfel to kilka % portfela może być w tego typu produktach. Podsumowując produkt zależny jest od celu inwestora…
Nie ma produktu dla wszystkich, a mam wrażanie, że tego autor szuka…
Oj Kornel,
Skoro już odwracasz kota ogonem, to powiedz wprost – czy uważasz, że należy przepłacać opakowując produkty inwestycyjne w polisy i płacić dodatkowe prowizje / opłaty? No po kim jak po kim, ale po Tobie takiego podejścia bym się nie spodziewał. Powinieneś doskonale rozumieć, w jakim stopniu polisy UFK redukują stopę zwrotu. Że o innych felerach tych produktów nie wspomnę.
Pozdrawiam
Michał,
zgadzam się w 100%, że są tańsze rozwiązania – co nie oznacza, że są prostsze w obsłudze (trzeba posiadać odpowiednią wiedzę oraz czas na zarządzanie takim produktem). Dodatkowo nie twierdzę, że każdy powinien posiadać polisę inwestycyjną (szczególnie gdy nie wiedział, jaki produkt tak na prawdę bierze, ale to osobna historia).
Pamiętaj, że na rynku jest ok 3 mln polis. CO Z TYMI OSOBAMI? Większość z nich ma trudności w osiągnięciu dodatnich stóp zwrotu (między innymi przez opłaty oraz inne „felery”, o których piszesz).
Jeśli już ktoś został z takim produktem, to ma dwa wyjścia – albo rozwiązać umowę, albo zrobić wszystko, aby na niej zarobić, korzystając z zalet, które polisy również mają. Moim celem jest pomaganie właśnie takim osobom. Udowadniamy tym samym, że mimo kosztów można osiągać przyzwoite zyski na polisach inwestycyjnych. Jesteśmy po tej samej stronie!
Kornel Dybul – Invest Help
Hej Kornel,
Dziękuję. No i taką argumentację rozumiem 🙂 Skoro już ktoś został „ubrany” przez sprzedawców polis to mu pomóżmy. Tu się zgadzam. Tylko nie mówmy, że to z definicji dobry produkt jest. Nie jest.
Pozdrawiam
Michał ja jestem gotów przeprowadzić wspólną „akcje” pomocy dla tych osób.
Czy jesteś wstanie się zaangażować?
Michał sporo minęło. Pomożemy tym „ubranym” w polisy?
To już 5 mln osób.
Dzięki Michale za ten artykuł!
Ostatnio odwiedziła mnie pewna pani, reprezentująca jedną z firm oferujących właśnie taką polisę inwestycyjną. Z jej opowieści wynikało, że będę zarabiać nawet 13% rocznie bez ukrytych kosztów. Cóż, rozsądek wziął jednak górę i nie podpisałam z nią żadnej umowy. Wolę zbadać najpierw temat zanim w coś się wpakuję. Twój artykuł otwiera oczy i pokazuje, że bardzo dobrze zrobiłam, nie podpisując z nią umowy.
Warto zauważyć, że sprzedawcy stosują taką metodę: liczą na to, że klient pełen pozytywnych emocji, które w nim wytworzyli, podpisze od razu umowę. To co mnie uderzyło, to fakt, że pani (poza dokumentami pokazującymi wysokie wyniki finansowe i innymi materiałami przekonującymi do zakupu) nie przedstawiła do wglądu żadnych regulaminów, umów czy cenników. Jedno co widziałam, to wniosek z już wypisanymi danymi osobowymi sprzedawcy. Zapytana o rzeczywiste koszta, wspominała tylko coś o 2% za zarządzanie, ale tak lawirowała, by jak najszybciej zmienić temat.
Także Michale! Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI za ten artykuł !!!
Widzę, że dyskusja mimo upływu czasu jest wciąż żywa, więc dorzucę swoje trzy grosze.
Na polisy inwestycyjne pierwszy raz natknąłem się w lipcu 2011 kiedy zacząłem pracę jako… doradca finansowy! Byłem wtedy studentem i finalnie w firmie przepracowałem tylko 3 miesiące. W tym czasie udało mi się sprzedać tylko jedną polisą… sobie. 🙂 Firma, w której pracowałem na szczęście nie należała do oszustów. Klientom mówiono wprost, że polisa to produkt inwestycyjny, że zamraża się środki na co najmniej 10 lat, i że można na tym stracić. Wszyscy pracownicy tej firmy byli głęboko przekonani, że taka polisa to jest naprawdę dobry produkt i sporo doradców założyło sobie własne polisy (ja byłem jednym z nich).
Przyznam szczerze, że po jakichś 2 latach przekonałem się, że zakładana średnioroczna stopa zwrotu 10% to była gruba przesada, oraz że opłaty są wyższe niż się na początku wydawało. Na samym początku nie miałem też żadnej strategii inwestycyjnej, ładowałem wszystko w fundusz Legg Mason Pieniężny, potem przerzuciłem się na Legg Mason Akcji.
Mimo wszystkich wad tego produktu, jeden plus pozostaje dla mnie niezaprzeczalny. Otóż jedynie w tej polisie mam dostęp do takich funduszy, na jakich mi zależy. Obecnie inwestują w dwa fundusze firmy Franklin Templeton, dwa fundusze firmy JP Morgan, fundusz Quercus i jeden fundusz Generali. Żaden inny produkt nie daje mi takiego wyboru.
Po lekturze powyższego artykułu mam jednak coraz większe wątpliwości. Dwa miesiące temu wypracowałem własną strategię inwestycyjną, której zamierzam trzymać się przez najbliższe 6 lat, czyli do końca trwania polisy. Potem, zależenie od wyniku, albo z polisą zostanę, albo się się rozstanę. Zastanawiam się tylko czy dobrym rozwiązaniem jest przejście na okres bezskładkowy w przyszłym roku?
Chciałbym dowiedzieć się, jaki produkt na rynku polskim oferuje najszerszą ofertę funduszy? BossaFund ma ich ok. 250, czy jest jakiś produkt, który to przebija?
Pozdrawiam
Marcin
Na początek pochwała z plusem dla autora blogu. Dla piszących komentarze. Wielu widzę wpadło w sieć naciągaczy za Skandi Aegona itp. Doradzam, tylko sądy, jest teraz dobry klimat. Jestem doskonałym przykładem zlikwidowałem polisy Skandii moją i żony, po potrąceniu złodziejskiej opłąty likwidacyjnej szybko do prawnika- Złodziejaszki ze Skandii nawet do procesu nie dopuścili, podczas ugody oddali 70% tego co zabrali. A reszta no cóż, to koszt nauki na przyszłość. Ale jest satysfakcja że się gamonie przestraszyły. WALCZCIE O SWOJE, NALEGAM
Ja wyplątałam się z tego syfu dość niskim kosztem. Nie mam tu na myśli pozwów zbiorowych, bo to ściema. Chętnie pomogę. [email protected]
Artykuł przeczytałam dopiero dziś – od stosunkowo niedługiego czasu jestem czytelnikiem bloga Michała- bardzo sobie cenię opinie i artykuły i nieco żałuję, że późno tu trafiłam). Pracuję w branży ubezpieczenia od 21 lat i dość dobrze znam polisy powiązane z funduszami inwestycyjnymi. Poczułam się dokładnie jak Ania i zgadzam się z jej komentarzami. Nie wszystko może dokładnie przeczytałam, ale mam wrażenie, że nikt nie poruszył tematu, na który chcę zwrócić uwagę osób posiadających, noszących się z zamiarem likwidacji polis ubezpieczeniowych z funduszem. Od ubiegłego roku- po słusznych zmianach pod dyktando KNF – zmalały opłaty i prowizje – i dobrze. Jednak – i to jest moja prywatna ocena – kąpiel wylano z dzieckiem, jak to u nas w zwyczaju. Nie wiem, jak inne firmy, ale Allianz zlikwidowało polisy tzw. UL – ja to nazywałam polisy – naczynia połączone – czyli w jednym worku były fundusze i obliczane sukcesywnie koszty ryzyka ubezpieczeniowego – dlatego były dla niektórych i mało dociekliwych osób nieco zawiłe. Dziś te polisy są niedostępne – możesz się ubezpieczyć, ale z każdym okresem 5 letnim coraz więcej -wraz z rosnącym wiekiem- zapłacisz za ryzyko ubezpieczeniowe. Polisy UL dawały możliwość obniżenia tych kosztów – jak ktoś mądrze inwestował w fundusze, te rosły powodując obniżenie kosztów ryzyka, mimo tego, że stawałeś się coraz starszy. Firma co miesiąc obliczała koszty tego ryzyka minusując oczekiwaną sumę ubezpieczenia od wartości zgromadzonego funduszu (wartość polisy).
W razie śmierci wypłacała się wyższa wartość: suma ubezpieczenia lub wartość funduszu. Dziś w nowych polisach do wypłaty jest suma ubezpieczenia plus wartość funduszu. OK. Jednak za ryzyko jak sobie policzyłam taki gość zapłaci kilkakrotnie więcej i nie da się od tego uciec. Zatem reasumując – przychylam się do komentarza Ani – trzeba wiedzieć co się chce i rozumieć polisę. Ubolewam jednak, że klient nie ma wyboru, bo tak nakazał KNF (likwidacja tych polis na wniosek KNF pod wpływem skarg). Zatem – zanim zlikwidujesz polisę na życie z funduszem – sprawdź co masz i jak jest liczony koszt ryzyka,i co właściwie chcesz mieć. Wiedz, że pewnych schematów już nie ma na rynku.
Ten artykuł już dawno został opublikowany, a ja dopiero go przeczytałem i dziękuję za wnioski i rekomendacje.
Jestem właśnie po rozmowach, namowach na fundusz inwestycyjny Skandia, na 5 lat w ramach polisy. Jednocześnie doradca,czy też raczej sprzedawca polisy, oferuje opiekę w postaci rekomendacji co do tego w jakie fundusze inwestować. Takie rekomendacje maja się pojawiać minimum raz na kwartał. Mowa tu o pewnej szkole z Wrocławia. Co o tym myślisz Michale?
Smutne jest to, że gdy zapytałem go a co jak fundusz upadnie? Nie zająknął się nic na temat tego, że tylko 50 % kapitału zostanie zwrócone. Tworzył natomiast wizje, że to wielka instytucja i, że na pewno inne TU będą się biły o przejęcie zarządzania, itp. Biorąc pod uwagę to, że jak sam mówił obecnie kapitał jest lokowany na obligacjach,chyba lepiej je kupić, lub wybrać lokaty.
A czy to 50% jest przy zwykłych zyciowkach czy też przy UFK?
witam
Byłem posiadaczem grupowego ubezpieczenia na zycie i dozycie dla klientow Raiffeisen Bank Polska subskypcja Niemiecka Jakosc II
Straciłem na tym 5% pozniewaz VW i RWE pozniosly straty na poznieomie 50%.
Miałem wpłacone 50tys zł na to i straciłem 2.5tyś zł. Do kogo mieć pretensje do siebie?? do Raiffeisen czy Warty? moze do VW czy pani ktora mi to wcisneła?
Kto tu mogłby pomoc Rzecznik czy moze doradctwa finansowy czy moze prawnik.
Gwarancja kapitału wplaconego byla na 95% wplaconej stawki i tyle tez dostałem.
Moze to jakos zaskarzyc jak tak to prosze o rady.
np.to
W zatrważającej liczbie przypadków sprzedawane są one w natarczywy sposób, jako produkty, które mają zastąpić oszczędzanie. Najgorsze jest to, że z uśmiechem na ustach oferowane są one przez pracowników banków, czyli instytucji zaufania publicznego, którzy niejednokrotnie nadużywają wotum zaufania i wprowadzają nieświadomych klientów w błąd.
Zgodzę się z tym że kuleje u nas edukacja finansowa. Mnie najbardziej w tym wszystkim denerwuje jeszcze to, że ludzie nie czytają umów. A jak już czytają i czegoś nie rozumieją to nie dopytają. Pomijam już fakt mieszania informacji i przepisów. Mnie w domu uczyli, nie rozumiesz nie podpisuj, dopytaj. Myślę, że warto przekazywać takie motto młodszym pokoleniom i starszym też 🙂 Co do samych produktów finansowych zanim zdecydujecie się na Generali, Skandie czy inne TU posprawdzajcie sobie wszystko i świadomie zawrzyjcie umowy 🙂 Ja osobiście 2 lata temu zdecydowałem się na jeden z produktów Generali. Mam trochę wypracowaną strategię działań i na razie jest ok 🙂 Raz lepiej raz gorzej, ale nie narzekam.
wrrr..masakra
Miałam polise w Aviva – nowa perspektywa. Przez 5 lat wpłacałam po 250 zł . Gdybym tą kase wrzucała do świnki skarbonki byłoby 15000 zł. Wiecie ile odzyskałam ? 4000 zł !!!
I to po wielkich przejściach – ehhh nawet nie mam siły o tym pisać już 🙁
pozdrówka i uważajcie na siebie
Hehe ale zbieg okoliczności. Podczas czytania wpisu zadzwonili do mnie z Open Finance w sprawie korzystnego inwestowana nadwyżek :).
Dziękuję, gdyż artykuł zainspirował mnie do rzetelnego policzenia „korzyści” jakie uzyskam dalej oszczedząjąc na 20-letniej polisie w Skandii, jestem teraz po 8 latach oszczedzania, wplacilem już trochę. w tej chwili szacunkowo moge odzyskać ok. 69% wplaconych pieniedzy. za 12 lat będzie to….72% (zakladając że opłaty administracyjne wynoszące teraz ok 25% wpłacanej co miesiąc składki). Ostatecznie przekonuje mnie to do spisania na straty tych kliku tysięcy i niedopłacania Skandii kolejnych kilkunastu do końca polisy. Dałem się nabrać, jak dziecko.
W zasadzie wystarczyło mi pierwsze zdanie z tl;dr : „trzymaj sięz dala”. podpisuję się obiema nogimi i ręcyma 😉 Pozdrawiam!
Witam
Odnowie trochę temat i napiszę jak to wygląda z mojej strony. Będzie więc trochę sprostowań dlaczego UFK nie jest aż taki zły czyli to czego zabrakło w artykule – dla kogo jest dobry.
Posiadam polisę skandii, którą świadomie podpisałem przy kredycie hipotecznym w DB ze składką roczną 3600 zł. Dlaczego to zrobiłem? Z 2 powodów. Pierwszy to że te 300 zł miesięcznie obniża moją marżę kredytu o 0.3pp co jest ogromną oszczędnością na przestrzeni lat. Druga sprawa to, że jestem osobą potrafiącą oszczędzać i inwestować pieniądze. Miesięcznie jestem w stanie odłożyć ok 1500 zł więc stwierdziłem, że będę odkładał 1200 a 300 pójdzie na składki. Obecnie jestem zadowolony ale inwestuje w coś na czym znam się najbardziej czyli złoto. jest do tego idealny fundusz DWS 5. Nie dywersyfikuję portfela bo nie zawsze jest to dobry wybór mam 100% środków w tym funduszu a skoro ma być to inwestycja długoterminowa na 10 lat to mogę podjąć ryzyko. Inwestuję też w metale szlachetne w formie fizycznej, gram na złocie na forexie, trochę środków trzymam w gotówce i bitcoinach.
Więc krótkie podsumowanie. Jeśli wiesz co robisz i masz jakiś plan inwestycyjny a sama polisa może ci pomóc przy np. negocjacji marży hipoteki to jestem na tak. W innym wypadku jestem na nie.
Co jest smutne czytając wszystkie komentarze pod tym i innymi twoimi wpisami, że ludzie nie używają swoich mózgów. Gdzieś w komentarzach pojawiały się osoby które zrywały polisy po pierwszym roku wiedząc, że nie dostaną żadnego zwrotu albo jakieś marne kilka stówek. Jaki jest tego sens? Na rynkach finansowych zawsze jest tak, że żeby ktoś dużo zarobił to ktoś musi dużo stracić i widać to w tym przypadku jak na dłoni. Dlatego też podchodzę z dużą dozą dystansu (będzie trochę polityki) do partii politycznych, które chciały by wprowadzić wolny rynek, znieść socjal i podatki i pozostawić obywatela bez żadnej ochrony i gwarancji ze strony Państwa. Ludzie nie potrafią zarządzać swoim domowym budżetem a co dopiero dać im wolność finansową.
Oczywiście jest mi z tego powodu ogromnie smutno 🙁
Zainteresowałeś mnie rynkiem wtórnym takich polis czy był już jakiś wpis na ten temat albo miejsce gdzie się ludzie ogłaszają?
sprobuj tutaj: http://www.oszukaniprzezpolisy.pl
Bardzo fajny blog, rzeczowo! W sprawie polis, mialam taki klopot, pisalam przez rok do roznych instytucji, rzecznikow itp. NIC. O maly wlos nie zlozylam pozwu zbiorowego w 2014 roku i do dzis nic w tym temacie ta kancelaria nie robi. Znalazlam ranking kancelarii w pozwach indywidualnych i po 8 miesiacach odzyskalam pieniadze za 10% „odstepnego”. Polecam ranking kancelarii na http://www.oszukaniprzezpolisy.pl
Witam
Opiszę moją sprawę. Podczas zaciągnięcia kredytu hipotecznego w Nordei w umowie był pkt. iż , „klient jest zobowiązany do udziału w Planie Systematycznego Oszczędzania”. Oczywiście jak bierzesz kredyt w tysiącach to co tam dodatkowe 200,00 zł/ miesięcznie ” na emeryturę” i „bez podatku Belki” jak mówiła Pani z banku. Uwaga przywiązana do podstawowego produktu (kredyt, a polisolokatę wciskają przy okazji. Po 5 latach patrzę q…wa nic nie zarabiam, a tracę, Opłaty takie śmakie. Popytałem, podzwoniłem, napisałem i rozwiązałem polisę. Dostałem 60 % całego wkładu. Były pisma do PKO BP (przejęli Nordea) w celu zwrotu całości środków ale zawsze odmowne, powołując się na OWU. Pogadałem z kolegą prawnikiem – napisał pozew. Założyłem sprawę cywilną. W I instancji wygrałem. Na procesie pani z banku przynajmniej przyznała się, iż dostała premię za moją polisę i wciskanie tych polis było narzucane i zalecane przez kierownictwo baku. Oczywiście odwołali się. W II instancji w Sądzie Okręgowym nawet nie było sprawy tylko z miejsca odrzucono apelację banku. S…ny zwrócili mi całą pozostałą (40%) kasę z odsetkami, Nie było tego dużo, Ale… były to MOJE pieniądze. Nie pracuję aby by ktoś mi je zabierał pod fasadą nieuczciwych zapisów. Było za co opłacić kolegę.
Wnioski
Banki z zasady owszem powinny zarabiać ale też być instytucjami zaufania publicznego. A jak to w PL wygląda ! Można OSZUKIWAĆ ludzi w majestacie prawa. Różne instytucje banki, „doradcy finansowi” oszukują i drenują lub wprost – kradną pieniądze najczęściej ludzi prostych którzy chcą coś zaoszczędzić. To że ktoś jest chytry i chce zarobić więcej nie znaczy że można go w tak perfidny sposób naciągnąć – oszukać.
Plus taki, że zacząłem oszczędzać w walutach. Nie zdarzyło mi się stracić mimo wahania kursów
Ps.
1. Nie bójcie się iść do sądu. Adwokatka z banku nawet dobrze nie wiedziała co to jest ta polisolokata. Z zasady robią odwołania bo mogą się wykazać, iż „uczyniliśmy wszystko, wykorzystano całą ścieżkę prawną”.
Witam,
piszesz, że środki z IKZE są zwolnione z podatku Belki- nigdzie nie znalazłem takiej informacji. Z dotychczasowej wiedzy, jaką posiadam wynika, że (pomijając inne różnice) IKE- brak podatku Belki, a IKZE- zwolnienie z PIT. Coś się w tej materii zmieniło? Z góry dzięki za odpowiedź!
Miałam Plan Inwestycyjny w AXA, doradzało mi z 5 osób (przeszkolonych pracowników AXA, niby to znawców, mających extra dostęp do tajemnej wiedzy, której ‚użyczali’ swoim klientom), swoją drogą rotacja pracowników przeogromna. A moich zysków jak nie było, tak nie było, ani raz nie pojawił się wzrost, były wyłącznie spadki, mimo, czasem co kilka tygodni, przerzucaniu z akcji na obligacje (za radami ich doradców). W końcu po 5 latach zabrałam pieniądze, realizując stratę na poziomie wielu tysięcy zł. (Mieli chyba pozew zbiorowy, bo dawniej przy likwidacji obowiązywał haracz 1,4 składki rocznej, czyli przy 250 zł m-sc, po 5 latach haracz = 4.200 zł, obecnie jest to 10 % wykupu, czyli już nie 4.200, a ok 1600 zł, zależy… Dodam, że wg OWU maja 30 dni na wypłatę wartości, u mnie to jeszcze nie nastąpiło, a minęło dni 40…NIE POLECAM! NAJLEPIEJ TRZYMAĆ SIĘ Z DALEKA!
A co myśli Pan o inwestowaniu w Hybrydowy Program Ubezpieczeniowo-Inwestycyjny Duo Benefit Ergo Hestia(przy bezpiecznym, nie agresywnym inwestowaniu środków)? Podjęliśmy decyzję o wpłacaniu na ten fundusz namówieni przez pana z open Finance. Podobno po 15 latach w najgorszym wypadku dostaniemy tyle pieniędzy ile wpłaciliśmy. Teraz czytając Pana książkę osłupiałam, bo okazuje się, źe jednak możemy stracić….
Witaj Michale,
cały post jest świetny. Moim zdaniem kluczem do podjęcia decyzji są 2 punkty, o których wspomniałeś, sprzedawca („doradca”), nie jest Twoim przyjacielem – ma prowizję od tego im większą składkę będziesz płacił. Dodatkowo jeśli czytasz dokumenty, szukasz w różnych źródłach, zadajesz pytania i nadal wiele z produktu nie rozumiesz i też nie potrafisz sobie odpowiedzieć naprawdę dlaczego kupujesz ten produkt to powinieneś odpuścić. Po przeczytaniu postu mimo wszystko zdecydowałem się wziąć udział w programie „Oszczędności bez obaw” Prudential. Traktuję to głównie jako ubezpieczenie na życie, a dodatkowo inwestycję. Jest to niejako dywersyfikacja mojego portfela. Musiałem kupić polisę do kredytu – wyliczyłem, że taka polisa będzie mnie kosztowała około 40000 przez cały okres kredytowania, jeśli nie zejdę to nic z tych pieniędzy moi bliscy nie będą mieli. Jeśli będą płacił 3,5 raza więcej (mogę sobie pozwolić na taką składkę) to zapłacę 180000 przez cały okres kredytowania biorąc pod uwagę inflację. W razie śmierci i dożycia dostanę minimum 130000 (nie biorę pod uwagę wojny nuklearnej, czy totalnej plajty całego rynku finansowego, ale lokata w banku wtedy też by pewnie nie przetrwała) + ewentualne bonusy, teoretycznie ta gwarancja w trakcie trwania programu się zwiększa. Generalnie Prudential zarabia w tym produkcie na produktach dodatkowych i części mojej składki, wyjście z programu przed końcem wiąże się z dużą stratą, wiadomo ryzyko jest moje. Chciałbym poznać Twoje zdanie na temat tego produktu i mojego spojrzenia na tą sprawę ? Wiadomo produkt w dużej mierze się pokrywa z produktami, które opisałeś w artykule, ale ma też kilka różnic.
Krzysztof, jak na dzień dzisiejszy wygląda Twoja opinia o tym produkcie? Jesteś zadowolony? Cały czas go kontynuujesz?
Prudencial „oszczędności bez obaw” to czarna skrzynka. Wkładasz pieniądze i nie wiesz ile ich jest. Nigdzie nie ma salda – ani w liście rocznicowym, ani po zalogowaniu do konta, salda nie poda nawet infolinia. Wpłacasz i nie wiesz czy te pieniądze tam w ogóle są i ile tak naprawdę Prudencial ma zamiar ci wypłacić. Pieniędzy bez opłat likwidacyjnych oczywiście wypłacić się nie da.
w banku wpaciłem oszczennosci za które przelano do UNIQA miał byc4-5 procent dochodu lecz ubyło0 ponad 5 procent za rok to jest kancjarstfo
Witam.
ja zostalam naciagnieta na jedna z polis ing przez doradce w Lodzi z getin banku – witold piorun. Nie zostalam poinformowana o wysokosci oplat za prowadzenie rachunku w jasny sposob – bylam przekonana ze jest jedna stala oplata. I ze bedzie niezmienna – tak mowil sprzedawca. Dzisiaj place 80 pln za utrzymanie rachunku miesiecznie…
Mam 30 lat i chciałbym zacząć odkładać coś na moją przyszłą emeryturę. Bardzo bym prosił o prześwietlenie oferty Allianz Plan z gwarancją kapitału. Czy warto, bo w rodzinie osoby zaczęły tak odkładać pieniądze. Prosiłbym o artykuł w jakie produkty warto ulokować bezpiecznie pieniądze i spokojnie czekać do emerytury. Sądzę, że wiele osób jest zainteresowanych odkładaniem pieniędzy na produkcie, który nie wymaga analizowana co trochę, a bardziej odkładam na … i się nie martwię o przyszłość.
Panie Michale, mam pytanie.
Zastanawiam się nad sensem istnienia mojej polisy. Posiadam fundusz w Vienna Life.
Mam podpisaną umowę na ,,ubezpieczenie na życie z elementem inwestycyjnym”
dalej produkt UFK – Optimum Saver.
Regularna składka 210 złotych. Polisę posiadam już od 3 lat.
Według wpłat powinienem mieć już 5230 zł (na dzisiejszy dzień). Niestety aktualna wartość polisy wynosi 4 822,54. Dobija mnie koszt prowadzenia tego.
Opłata za zarządzanie portfelem – około 1,70 zł
Opłata regularna – 25 zł i ta opłata jest zmienna w czasie( wzrasta)
Obecnie system wylicza mi wykupienie jej na 3 731,26 zł.
To kurcze moje pieniądze i szkodą jest uważam płacić ponad 20zł za prowadzenie tego. Otworzyłem to bo miałem problemy z systematycznym oszczędzanie, jednak nauczyłem się już odkładać pieniądze. Waham się czy wziąć ,,rozwód” z funduszem. Dodam, że odzyskam obecnie 77%, według umowy powinienem w kolejnych latach otrzymać niższy procent wykupu 79%,81%,85% i tak do 100% po dziesięciu latach płacenia.
Co Pan sądzie?
Dziękuję za pomoc. Uwielbiam Pana blog.
Ostatnio przez przypadek robiąc porządki w dokumentach, przypomniałam sobie że mąż ulokował pewną kwotę pieniędzy na prawdopodobnie polisolokacie w Skandi….hmmm firma z tego co zdazylam wyczytac nieistniejaca. Czy te srodki przeszły na konto nowej firmy Vienna?
Jestem zielona w temacie, on też jakoś wszystko przeoczyl. Teraz pytanie czy można jeszcze coś z tych pieniedzy odzyskać?