Podcast: Play in new window | Download (Duration: 1:33:59 — 86.8MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
Dzieci uczą się od nas. Jeśli sobie nie radzimy finansowo i nie dbamy o pieniądze – nie przekonamy ich, że powinny działać inaczej. Dziś mądra rozmowa o tym, jak dawać dzieciom dobry przykład i uczyć finansowych podstaw.
Dawać kieszonkowe czy nie? Ile? W jakim wieku zacząć uczyć dzieci finansów? Jak to robić żeby nie wylać dziecka z kąpielą? Czy płacenie za wypełnianie obowiązków domowych jest dobre czy złe? Jak wytłumaczyć dziecku, że mamy problemy finansowe? Jak edukacja finansowa dzieci powinna się zmieniać wraz z wiekiem? – to tylko część pytań, na które dzisiaj usłyszycie odpowiedzi.
Moim gościem jest Dorota Zawadzka znana jako “Superniania” – psycholog rozwojowy i doradca rodzinny. To co dzisiaj usłyszycie, to obowiązkowy materiał dla każdego rodzica. Długa i niesamowicie ciekawa rozmowa – także o tym, jakie błędy popełniają rodzice i jak działać, żeby po prostu nie zrobić własnym dzieciakom krzywdy.
Nawet jeśli nie macie dzieci, to i tak warto posłuchać tego podsastu. Rozmawiamy też o wychowaniu, o dobrych wzorcach i trochę o problemach społecznych.
Serdecznie zapraszam. 🙂
Sprawdź również: Jak zarabiać na blogu
W tym odcinku usłyszysz:
- Ile lat ma program “Super Niania”?
- Czym zajmuje się obecnie Dorota Zawadzka?
- Jakich mediów społecznościowych używa mój gość?
- Jakie inne programy tworzyła Dorota?
- Jak Super Niania zachowuje się na wakacjach nad morzem? 😉
- W jaki sposób edukować finansowo dzieci?
- Jaki przykład w kontekście finansów rodzice często dają swoim dzieciom?
- Jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach i wydatkach?
- Co się dzieje gdy w domu pojawia się problem finansowy?
- Jak często dzieci powinny dostawać pieniądze?
- Z jakimi patologiami w finansowych relacjach z dziećmi spotkała się Dorota?
- Jaka jest ekonomiczna wiedza większości polaków?
- Ile kosztuje wychowanie dziecka?
- Co moglibyśmy zmienić w swoich codziennych zakupach?
- Jakie są najlepsze i najłatwiejsze sposoby by nauczyć dzieci liczyć?
- Które gry karciane i planszowe są godne polecenia?
- W jaki sposób można wprowadzić dzieci w świat wydawania własnych pieniędzy?
- Ile pieniędzy potrzebują dzieci w różnych momentach rozwoju?
- Czy powinniśmy bezwarunkowo dawać kieszonkowe dzieciom?
- Jak nauczyć dziecko przedsiębiorczości?
- Za co można dziecku płacić, a za co nie?
- Jak dużo powinniśmy mówić własnym pociechom o własnych zarobkach?
- O różnych rodzajach podejścia do pieniędzy w rodzinie.
- Jak to było kiedyś ;), a jak jest teraz?
- Na jakie zachcianki wydaje pieniądze Dorota Zawadzka?
- Jakie są zwyczaje polaków i szwedów związane z dobroczynnością?
- Jak uczyć dzieci dobroczynności?
- Przykłady dobrych przykładów jakie możemy dawać dzieciom.
- Kiedy uruchomię kolejna sprzedaż kursu “Budżet domowy w tydzień”?
- Kilka zdań o konferencji InfoShare.
- Jak kupić taniej bilet VIP na konferencje?
- W jaki sposób możesz pomóc dzieciom w Nepalu lub polskim uczniom?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Projekt Doroty “Przytulmy Lato” na Facebooku
- Monopoly Tu i teraz – wersja gry planszowej z kartą kredytową.
- Fundacja hospicyjna z Gdańska – fundacja, o której Dorota wspomina w podcaście mówiąc o programie “60+”.
- Grzegorz Kasdepke, Ryszard Petru: “Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela”
- Fan Page Doroty Zawadzkiej
- Psycho(b)lożka – blog Doroty Zawadzkiej
- Grupa Facebookowa Fajne Filmy
- Twitter Doroty Zawadzkiej
- DorotaZawadzka.eu – strona Doroty, która jest w budowie. Obecnie adres przekierowuje do fan page Doroty na Facebooku.
- Konferencja InfoShare w Gdańsku – kod rabatowy JOP2015 da Wam 25% zniżki od ceny biletu, ale na konferencję możecie się również dostać całkowicie bezpłatnie. Szczegóły w tym wpisie.
- Wpis 7 zasad, które pomogą zachęcić rodzinę do oszczędzania
- Wpis Kieszonkowe – ile dawać i jak uczyć dzieci podstaw finansów domowych?
- Polska Akcja Humanitarna
Inne wpisy dotyczące tematyki dzieci i finansów
To nie jest jedyny artykuł na blogu, w którym pisałem o tym jak uczyć dzieci finansów, jak również oszczędzać na cele związane, np. z ich edukacją. Zapraszam do zapoznania się z tymi materiałami:
Zapowiedź następnego odcinka podcastu
A już za dwa tygodnie, w następnym odcinku podcastu usłyszycie kilka historii osób, które zdecydowały się podjąć aktywną walkę z długami (skuteczną!) oraz o moim nowym, bezpłatnym kursie “Pokonaj swoje długi”.
Sprawdź również: Jak dawać kieszonkowe dla dzieci
Pytanie lub komentarz? Zostaw mi wiadomość!
Masz pytanie? Możesz skorzystać z tego linku i nagrać dla mnie wiadomość głosową z wykorzystaniem mikrofonu Twojego komputera. Pamiętaj, że jedna wiadomość może mieć maksymalnie 90 sekund (ale możesz ich nagrać kilka) 🙂
Jeśli nagrywając pytanie przedstawisz się i podasz adres swojego bloga (lub strony WWW), to zlinkuję do niego tak jak uczyniłem w poprzednich odcinkach podcastu. To może pomóc w promocji Twojego bloga, więc tym bardziej zachęcam do zadawania pytań głosowo.
Będę Ci również wdzięczny za każdy komentarz. Napisz proszę, czy podobał Ci się ten odcinek podcastu. Chętnie z Wami podyskutuję i odpowiem na ewentualne dodatkowe pytania.
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów
- W katalogu Zune
- W katalogu BlackBerry
- Poprzez specjalny RSS
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
{ 61 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Hej Michał,
Nie mogłem doczekać się tego podkastu, a kiedy jest,musze iść spać 🙁
Już nie mogę doczekać się rana.
Spokojnej nocy…
Witam. Pierwszy raz komentuję cokolwiek, czytam i słucham twojego bloga od 1.5 roku, chciałbym Ci Michale podziękować. Po prostu. Jeszcze raz dziękuję.
Bardzo dobry temat 😉 Dzieci powinny uczyć się finansów już od od najmłodszych lat. Ty od jakiegoś czasu edukujesz nas rodziców, a dzieci nauczą się od nas. Jak tylko znajdę chwilę to przesłucham i podzielę się opinią 😉 Pozdrawiam.
Hej 🙂 pozdrawiam Wesołka Pomocnika zapowiadającego dzisiejszy podcast, fajny głosik i super pomysł 🙂
Cześć! Na początku chciałabym pogratulować Ci Michale fantastycznego, merytorycznego bloga.
Wysłuchałam podcastu z ciekawością, choć dzieci jeszcze nie posiadam. Pamiętam, jak sama będąc dzieckiem dostawałam od rodziców kieszonkowe. Doceniam to, że od małego uczyli mnie wartości pieniądza, ale co ważniejsze: moje kieszonkowe wraz z wiekiem i adekwatnie do potrzeb się zmieniało. Kiedy uznawałam, że przydałaby się mała podwyżka rozmawialiśmy na ten temat. Choć nie zawsze było po mojej myśli i często kwota zostawała na dotychczasowym poziomie te negocjacje wiele mnie uczyły. Bywało też tak, że rodzice sami zauważali rosnące potrzeby i proponowali podwyżkę – a to było dla mnie zawsze super niespodzianką. Pozdrawiam serdecznie!
Świetna rozmowa.
Bardzo ciekawa rozmowa, serdecznie za nią dziękuję! Na pewno skorzystam z wielu sugestii pani Doroty 🙂
Podcast przesłuchany, przelew na pajacyka zrobiony.
Dobrego dnia! 🙂
Bardzo ciekawa rozmowa – wielkie, WIELKIE dzięki za transkrypty podcastów (są tacy, co zdecydowanie preferują czytanie niż słuchanie).
Mamy półtorarocznego synka i córę w drodze. Dzieci są bezcennym, ale bez wątpienia kosztownym w utrzymaniu skarbem:) Podobał mi się bardzo fragment o pieczeniu placków na imprezy szkolne, na których zbiera się np. na zielone szkoły. Trochę z racji zawodu miałam do czynienia z takimi działaniami. Rzeczywiście, rzadko się zdarza, żeby szkoła zwracała mamom przynajmniej za produkty. Ale bywają i takie akcje:)
A podzielić się chciałam takim podejściem: kiedy na świecie pojawił się nasz pierworodny, z wielu stron zaczął dostawać różne pieniądze (a to pradziadek do łóżeczka włożył, a to jakieś „koperty” się przy okazji chrztu pokazały, a to wujek na dzień dziecka przelał jakieś pieniądze „dla juniora na lody” itd. itp.). Z moim Mężem przyjęliśmy więc taką taktykę, że spisujemy wszystkie te pieniądze, które Młody dostaje i potem 3/4 przelewamy na konto oszczędnościowe, które założyliśmy zaraz po urodzeniu syna (wpłacamy na nie regularnie po 50 zł co miesiąc i pieniądze z tego konta Dziecię ma dostać po ukończeniu 25 roku życia), a 1/4 przelewamy na „konto wakacyjne”. Niech się chłopak od małego dokłada do rodzinnych wojaży;)
przelew poszedł, podcast wysłucham z żona, na spokojnie, jak już dzieciaki położymy spać.
Świetna rozmowa! Bardzo dobrze trafiłeś z tematem. My naszą 3-latkę od roku już uczymy smartnego zarządzania kasą 🙂 Wie już, że oszczędzanie wody i prądu jest dobre nie tylko dla środowiska, ale także dla portfela. Rozumie, że zanim coś się kupi trzeba porównać ceny etc. I mina ekspedientek np. w Smyku, kiedy córka mówi: „Mamuś, tu jest drogo, zamówmy przez internet” jest bezcenna ;p
Fantastyczny temat, fantastyczna rozmowa. Bardzo dziękuję!
Jak dla mnie edukację finansową można zacząć już w pieluszkach. Wtedy walutą dla dziecka są zabawki i słodycze. Zasady dla przedszkolaków, które sprawdziły się u mnie:
1. Czasem idziemy do sklepu zabawkowego pooglądać i porozmawiać (jeśli malec już mówi) o zabawkach. Przed wyjściem z domu ustalamy, że dziś nic nie kupujemy. I nawet jeśli Młody ma na coś wielką ochotę, musi poczekać. Dzięki temu synek nauczył się, że nie zawsze musimy wydawać pieniądze, możemy sprawdzić co nowego, zaplanować zakup jakieś wymarzonej zabawki w przyszłości, porozmawiać o tym co do czego służy. Rozmawiamy wtedy też o kosztach danej zabawki, czy jest droga, czy może bardzo droga, albo porównujemy jej wartość do innej.
2. Jeśli już idziemy na wspólne zakupy (nie tylko do zabawkowego) syn może wybrać tylko jedną rzecz dla siebie. Często jest to dylemat między lizakiem, a resorakiem. Dzięki temu nie mamy problemu z „chciejstwem” wszystkiego na raz.
3. Jeśli uznaję, że wybrana zabawka nie ma sensu, bo jest to setny samochodzik, który wygląda jak ten sam, który niosę w torebce, albo też kosztuje kosmiczne pieniądze, albo jakość jej jest dla mnie nieakceptowalna, tłumaczę dlaczego nie warto jej kupować.
4. Kiedy zabawka wyjdzie z użycia, proponuję synkowi, abyśmy spróbowali ją sprzedać. Razem przygotowujemy zdjęcia i jak się uda, dzielimy się zyskiem. Część idzie do świnki Młodego, a druga część odkładana jest na duże wydatki (np. na imprezę urodzinową).
Polecam.
Moim zdaniem 1min25s to trochę zadługo do momentu rozpoczęcia się właściwego podcastu (chodzi mi, że tyle trwa intro itp. do momentu gdy Michał zaczyna wstęp i przedstawia gościa)………….ale może się mylę…….
Poszły pieniążki na Pajacyka:)
Cześć Michał,
Po wysłuchaniu tego podcastu zgłosiłem się do Akademii Przyszłości jako wolontariusz (Tutur)
Dzięki 😉
Mistrzostwo!
„Za jedynkę złotówkę, za dwójkę 2 zł., a za szóstkę 6 zł. W związku z czym przynosił trzy dwójki, co było dla niego łatwiejsze do uzyskania, niż jedna szóstka. A i tak miał 6 zł.”
Trzeba ustalić takie stawki:
za jedynkę: – 25 zł
za dwójkę: – 10 zł
za trójkę: – 5 zł
za czwórkę: 0 zł
za piątkę: + 5 zł
za szóstkę: + 25 zł
i powinno być OK.
Dobrze, że poruszyliście temat zabierania przez rodziców pieniędzy dziecka. Mówię z doświadczenia, nie zliczę ile razy kiedyś za dzieciaka, miałam schowane, odłożone pieniądze dla siebie i do nich nie zaglądałam, a po jakimś czasie okazało się, że w szufladzie jest już jedynie kurz. Kto zabrał? Oczywiście, nikt się nie przyznawał. Ale w tej chwili jestem tak nieufna, że w portfelu też wszystkiego nie trzymam. To absurd żeby u siebie być zmuszonym chować pieniądze. Warto po kilkadziesiąt razy powtarzać, że skarbonka dziecka nie jest naszym kontem zapasowym. Uśmiechnęłam się przy wspomnieniu prezentów komunijnych. Pamiętam, ze swoich nawet nie zobaczyłam (zawsze szło do ręki rodziców), a po paru dniach rodzice ‚dali’ mi radio w prezencie (czytaj: kupili za część tych komunijnych, z resztą nie wiem co się stało?).
Przeżyłam ale niesmak pozostał. Niestety, moich rodziców pieniądze nigdy się nie trzymały, brat jest taki sam a ja jedyna śmieję się, że mam trochę rozumu i oszczędzam. Nie raz słyszałam, że w domu przydałoby się coś na teraz, a skoro i tak nie zamierzam wydać… Hm. I na tym skończę, bo mogłabym tak pisać jeszcze długo.
Pozdrawiam.
„kupili za część tych komunijnych, z resztą nie wiem co się stało?”
Pewnie przepili, bo na pewno nie kupili za to jedzenia ani ubrań. Przecież to oczywiste, że pierwszokomunistka utrzymuje się sama.
Jednak podejrzewam, że to poszło właśnie na jedzenie i inne rzeczy do domu. Po Twoim komentarzu zdałam sobie sprawę, że cały mój post można odebrać jak totalną patologię. Chyba zbyt gorzko to wszystko zabrzmiało. Może słowem wyjaśnienia: od lat rodzice mają kredyty, sytuacja wymknęła się im spod kontroli. I chociaż wiem, że brali te pieniądze po to, żeby kupić jedzenie, czy zapłacić karę, to i tak mam żal. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Jeszcze miałam napisać o kieszonkowym. W podstawówce dostawałam najczęściej 102zł dziennie. Miesięczny na autobus był opłacony, obiad w szkole też. Ta złotówka najczęściej szła na coś słodkiego (z tego co pamiętam). W gimnazjum bilety i obiady dalej były opłacane przez rodziców a ja dostawałam ok. 5zł. Wtedy już starałam się co nieco zaoszczędzić, jeśli potrzebowałam większej kwoty. W liceum to podrosło do minimum 10zł dziennie (na dojazd i coś do jedzenia). Teraz uważam, że dawanie codziennie małych kwot wyszło mi na lepsze, niż miesięczne kieszonkowe. Czasem narzekałam, że to za mało jak na nastoletnie potrzeby ale była na to odpowiedź- uzbieraj, aż będziesz miała tyle ile ci potrzeba. Oczywiście, w razie potrzeby mogłam poprosić rodziców o nowe spodnie itp, najczęściej się zgadzali. Ale jeśli w danym miesiącu było ciężej, trudno, musiałam poczekać do kolejnego. I przeżyłam.
Chodziło mi o zapłatę RATY a nie żadnej kary.
I o 1-2 zł dziennie, nie 102. Co się dzieje z tą klawiaturą ;/
Wiesz co, ja też przechwytuje mojemu synkowi (jeszcze samodzielnie nie liczy, ale ma świadomość że dostał kasę) prezenty gotówkowe.
Kilkuletnie dziecko nie potrafi zarządzać pieniędzmi, a gdyby sumować to co dostał od urodzenia, przez chciny, kilka okazji urodzinowych itp. to by się pewnie okazało, że jest tego np. 2000 zł, a może i ciut więcej. To nie są kwoty jakimi on jest w stanie zarządzać.
Nie znaczy to że kasę zabiera się dziecku i kupuje coś sobie. Włączenie tych pieniędzy do bardziej prozaicznych wydatków pozwala jednak zabrać go czasem w fajne miejsce lub kupić coś ot tak sobie, bo była okazja żeby nagrodzić lub zrobić niespodziankę bez powodu.
Twoje żale, że zabrano ci kasę z prezentów komunijnych (po tylu latach) są lekko niestosowne. Obowiązkiem rodziców jest zapewnienie dziecku miłości, bezpieczeństwa, dachu nad głową, jedzenia, edukacji itp. Te sprawy kosztują codziennie. A ty zamiast wdzięczności za to co otrzymałaś, masz żal, że kasę zabrali i kupili radio czyli prezent tańśzy niż się spodziewałaś. Nie brzmi to dobrze. Nie chciałbym od dziecka usłyszeć kiedyś, że okradłem go z pieniędzy za co kupiłem mu prezent i wydałem na jedzonko.
Józef, nie zgodzę się. Nie chcę pisać wszystkiego po raz kolejny z obawy, że ponownie zostanę źle zrozumiana, ale w kilku słowach: o prezentach komunijnych napisałam przy okazji wypłynięcia takiego wątku w podcaście. Nigdzie nie napisałam, że byłam zła z powodu mniejszej wartości prezentu 😉 To nawet nie przyszło mi do głowy. Tak, pisałam, że mam żal o samo przejęcie pieniędzy (na dobrą sprawę nawet nie wiem ile tego było, jednak podejrzewam, że nie za wiele ponieważ znam możliwości krewnych) ale wtedy nie rozumiałam, ze najprawdopodobniej poszło to na szeroko rozumiane wydatki domowe. Teraz sytuacja jest inna. Często zdaję sobie sprawę, że w portfelu mam mniej, pomimo braku zakupów. Co znaczy, że ktoś te pieniądze bierze. Wszyscy jesteśmy dorośli, więc czemu nie potrafią po ludzku zapytać a nie cichaczem zwijają… Wiele razy o to pytałam, ale odpowiedź typu ‚Jest mi wstyd’ wcale mnie nie satysfakcjonuje. Twoje ostatnie zdanie zostawię bez komentarza, skoro już wyjaśniłam, że zwyczajnie się nie zrozumieliśmy.
Pozdrawiam.
2000zł to duża suma do zarządzania nawet dla dorosłego. Często bywa tak, że rodzice nie potrafią zarządzać pieniędzmi a zabierają dziecku, bo one przecież jest za małe.
„Obowiązkiem rodziców jest zapewnienie dziecku miłości, bezpieczeństwa, dachu nad głową, jedzenia, edukacji itp. Te sprawy kosztują codziennie.”
Oczywiście tylko dlaczego kosztem pieniędzy dziecka?
Można przecież wszystkie pieniądze dziecka wpłacać mu na konto. A kiedy rodzic uzna, że dziecko jest już na tyle rozgarnięte, że zrozumie jak mu wyjaśnimy na co wydajemy pieniądze, ile to kosztuje, skąd my bierzemy na to pieniądze, jaką kwotę naszych zarobków pochłaniają stałe wydatki, jak możemy zmniejszyć koszty (np. przez zmniejszenie zużycia) wtedy poprosić go o to by sam partycypował w tych kosztach. Na początek nie samo daje kwotę według własnego uznania – oczywiście pokażmy dzieciom obrazowo jak to się ma do całości wydatków itd.
Moim zdaniem trzeba dzieci uczyć zarządzania od najmłodszych lat a nie wychodzić z założenia, że jest za małe.
Myśląc podobnie powinniśmy wypłaty większości rodziców im zabierać i za nich zarządzać, bo również nie mają pojęcia jak to robić
„wtedy poprosić go o to by sam partycypował w tych kosztach”
Albo przedstawić faktury i paragony za żywność, ubrania, pieluchy, rachunek za opiekę (nie zapominać o wyższej stawce za nocki). Oczywiście nie wolno zapomnieć o kosztach imprezy pierwszokomunijnej w kontekście słynnych już pieniędzy z pierwszej komunii. A potem pobierać raty z kolejnych wypłat jak już się dziecko usamodzielni, dopóki nie spłaci rodziców. Niczym w „Drugim filarze” kabaretu Hrabi.
A zupełnie serio nie widzę nic zdrożnego w odkładaniu kasy którą dzieciak dostaje na konta oszczędnościowe czy inne lokaty z zamiarem przekazania mu później.
Ale nie widzę też niczego zdrożnego w tym, że pieniądze które „zarabia” dziecko trafiają do wspólnej kasy i są wykorzystywane na zaspokojonie potrzeb całej rodziny. Skoro tak się dzieje z pieniędzni zarobionymi przeze mnie i przez moją żonę, to czemu dzieci mają mieć taryfę ulgową skoro mamy się traktować jak dorośli?
A uczyć zarządzania finansami można na małych kwotach zwanych potocznie kieszonkowym.
Podoba mi się pomysł konta czy lokaty dla dziecka i odkładanie większych prezentowych kwot, do czasu np. 18-stki. Pomysł świetny, o ile te leżakujące pieniądze nie będą zbyt kusiły 😉
Jeszcze słowo o tym zdaniu z komentarza niżej: ‚Albo przedstawić faktury i paragony za żywność, ubrania, pieluchy, rachunek za opiekę (nie zapominać o wyższej stawce za nocki). Oczywiście nie wolno zapomnieć o kosztach imprezy pierwszokomunijnej w kontekście słynnych już pieniędzy z pierwszej komunii. A potem pobierać raty z kolejnych wypłat jak już się dziecko usamodzielni, dopóki nie spłaci rodziców.’ Przemek, mam wielką nadzieję, że pisałeś to z przymrużeniem oka 😉 Chociaż nie ma się co śmiać, znam rodziców którzy dokładnie tak się zachowują, do 18-stki (lub do pierwszej wypłaty) utrzymują dziecko a później bardzo chcą żeby ono im oddało pieniądze za ostatnie 18 lat. Myślę, ze to wielka przesada. Co innego po trochu dokładać się do domowego budżetu a co innego spłacać rodzicielskie wychowanie. Czy tacy rodzice traktują dziecko jak zwykłą inwestycję, która po kilkunastu latach się zwróci?
Za moje „komunijne ” moja Mama poszla i kupila zloty pierscionek , ktory pozniej sama nosila , i nadal nosi . Przykro mi bylo ze byl taki ogromny ze nie moglam go sama nosic , a i w ogole nie podobal mi sie to i nie upminalam sie o niego jak juz doroslam . Dziwne ze takie rzeczy sie pamieta z dziecinstwa .
A ja dziś z okazji Dnia Dziecka założyłam mojej 10- letniej córce konto w jednym z banków. Konto dla dzieci jest za darmo a od pewnego czasu zachęcałam ją do oszczędzania na coś większego a nie wydawania na drobiazgi. Skarbonka jej się znudziła, a teraz kiedy ma nawet możliwość zalogowania się do swojego konta ma dodatkową motywację do oszczędzania. Czuje się bardziej dorosła. Czym skorupka za młodu… 🙂 Pozdrawiam
Od czasu do czasu gram w totka. Kupując kupon powtarzam sobie, że jak trafię główną wygraną, to od następnego dnia praca to będzie moje nowe hobby 🙂
Super Niania zakończyła temat edukacji ekonomicznej na grach planszowych. Swojemu synkowi zaproponowałem dalszy rozwój na grach komputerowych. Najważniejszym celem było aby nie grał w głupie strzelanki czy inne platformówki. Drugi cel to edukacja historyczna i ekonomiczna. Oczywiście, nie można dać dziecku gry i zostawić go samemu sobie – trzeba zachęcać do tworzenia różnych scenariuszy: np. pokazać, że można też wygrać jako państwo stawiając na silny rozwój ekonomiczny i zaniechać podbojów militarnych. Czy odniosłem sukces jako rodzic w zakresie ekonomii jeszcze nie wiem, ale historię to ma w małym palcu. Więcej napisałem u siebie na blogu. http://www.kimonibyli.pl/gry-na-prezent-dla-dziecka/.
Pozdrawiam
Dzięki za fajną rozmowę.
nie słucham regularnie Twoich podcastów, ale odniosłem wrażenie że w tej rozmowie mniej przeszkadzasz swojemu gościowi w tym co chce powiedzieć. Ale to może to kwestia gościa, nie Ciebie 😉
Cześć Michał!
Czytam twojego bloga już od jakiegoś czasu. I tak trochę nie na temat 😉 Czy mógłbyś, albo czy masz w planach opisać na swoim blogu ofertę Toyota Banku. Jest teraz promocja „Super duet” i można zgarnąć chyba największy bonus jaki pojawił się do tej pory 140zł.
Pozdrawiam
Monia
Z ciekawości zerknęłam w regulamin oferty… Trochę dużo warunków, no i trzeba mieć te minimum 8 tys, do tego zamrożone właściwie do końca roku.
Pani Doroto, ma pani bardzo przyjemny głos 😉 bardzo fajnie sie Pani słucha. Powinna Pani nagrywać własne podcasty!
jak zwykle słuchałem z wielkim zaciekawieniem. po pierwsze dlatego, że jak zwykle był to świetnie zrealizowany materiał z ciekawym gościem, a po drugie dlatego, że z racji tego, że sam interesuję się finansami domowymi (czemu daje wyraz na moim blogu) i mam 4- letnią córkę z którą chciałbym powoli zacząć edukację finansową. Dzięki temu podcastowi i serii artykułów Marcina Iwucia poszerzyłem swoją wiedzę o tym jak podejść do tematu nauczania dzieci zarządzania pieniędzmi. Dzięki za świetny materiał
Absolutnie fenomenalny podcast. Zdecydowanie mój ulubiony. Dziękuje Tobie Michale oraz pani Dorocie 😉 Nawet nie wiem za co mam chwalić, bo mogłabym chwalić za WSZYSTKO!
Cześć,
W temacie pieniędzy jakie nasze dzieci dostają od rodziny i nie tylko mam według mnie całkiem dobre rozwiazanie. Mamy dwie córki (1 rok i 5 lat), które na rożne okazje zawsze coś dostają. Jako, że dużo zabawek mają po siostrach ciotecznych, które już się zabawkami nie bawią nie potrzebujemy jakoś specjalnie kupować nowych. Oczywiście czasami jak coś fajnego się ukazało co córka bardzo chciała mieć to np pod choinkę dostawała. Ale nie ma tak, że np jak ma urodziny to wszyscy kupują zabawki, bo uważamy że to bez sensu. Wolimy aby np jedna babcia kupiła książkę, druga nowe kredki z kolorowankami, moja siostra np zabrała do kina albo do sali zabaw i tego typu atrakcje. Nie uważam swojej czy żony rodziny za osoby zamożne, ale standardem jest przeznaczenie około 100 PLN na dziewczynkę przy jakiejś okazji. A okazji w ciagu roku jest sporo, bo to choinka, to zając, urodziny, imieniny, dzień dziecka, wydarzenia okolicznościowe itp. Praktycznie od początku narodzin naszych dziewczyn prosiliśmy rodzinę, aby konsultowała z nami wszystkie prezenty jakimi chcieliby obdarować nasze pociechy i uświadamialiśmy, że dziewczynkom na prawdę nic nie brakuje i mają wszystko i nie potrzeba kupować np. 10 lalki czy 15 maskotki. Ustaliliśmy że dopóki dzieci nie mają pojęcia o pieniądzach (tak jak teraz z naszą roczną córką) to niech dają pieniadze, które my wpłacamy na specjalne konto i gdy dziewczyny bedą dorosłe wspólnie przekażemy np na wkład własny pod mieszkanie czy coś na co same bedą mogły świadomie zadecydować. Natomiast tak jak w przypadku naszej starszej córki, która ma już 5 lat i jest bardziej świadoma w kwestii pieniędzy to po prostu cześć pieniędzy przeznaczonych jest na prezent np kredki z malowankami 25 PLN a reszta na konto i wtedy dziecko jest zadowolone z prezentu, a kasa nie idzie na bezsensowne głupoty. Do tego doliczając większe kwoty jakie córki dostawały np podczas chrzcin czy jeszcze przed narodzinami na np przysłowiowy „wózek” na ich kontach widnieją już całkiem przyzwoite sumki 😉 Młodsza ma coś koło 6k PLN, starsza blisko 20k PLN.
Oczywiście wszystko zależy od zasobności portfela naszej rodziny lub ich chęci dawania czegokolwiek jednak chciałem pokazać, że małymi kroczkami podczas gdy nasze dzieci jeszcze nie bardzo kumają o co biega z tą kasą zamiast wydawać na kolejną lalkę, która niczym sie nie różni od tych które już ma warto moim zdaniem odłożyć i przekazać w momencie kiedy na prawdę sie przydadzą 🙂
Cześć Michał!
Świetny podcast. To co mi się podobało to to że nie było w nim lania wody. Nie było mówienia o niczym. W niektórych podcastach, moim zdaniem, goście często rozgadywali się na mało istotne poboczne tematy, albo nie potrafili zwięźle przekazać swoich myśli. Tutaj jest całkiem inaczej. Pani Dorota mówiła konkretnie, celnie i bardzo dobrze się jej słuchało. Oby więcej takich podcastów.
PS. Michał polecałeś już u siebie różne blogi, a może masz jakieś interesujące podcasty?
Serdecznie pozdrawiam.
Świetny temat i fajny gość !
najważniejsze aby edukację finansową dziecka rozpocząć jak najwcześniej i wspólnie z nim odkrywać świat finansów 🙂
chętnie przesłucham inne podcasty
pozdrawiam
Monika
Hej Michał,
Świetny podcast- czekałam na ten temat, a pomysł żeby zaprosić panią D.Zawadzką- rewelacyjny! Myślę, że jeżeli chodzi o dzieci to zamiast oszczędzać na ich kontach wolałabym wydać na wycieczki i czas spędzony razem na poznawaniu świata, poszerzaniu horyzontów i zacieśnianiu relacji:) w końcu z dzieciństwa najbardziej pamięta się właśnie te wspólne wypady, a wtedy też dzieci mogą rozpoznać co je interesuje, obok czego przechodzą obojętnie, a czym chcieliby się zajmować w dorosłym życiu.
pozdrawiam
Marti
Temat świetny, dla mnie bardzo na czasie. Uważam Panią Dorotę za prawdziwego profesjonalistę.
Dopiero przesłuchałem. Tydzień po emisji. Tak jakoś wyszło, obowiązki, praca, w końcu trochę wolnego.
Jakie wrażenia? Niestety, uważam podcast za słaby.
Od samego początku dowiaduję się jacy to rodzice są źli, że okradają swoje dzieci! Od samego początku wali wręcz przekaz że taka postawa jest naganna i należy ją piętnować wręcz! Przez chwilę zastanowiłem się czy oby to na pewno nie o mnie chodzi? Uff, całe szczęście nie. Jeszcze nie, bo w życiu różnie bywa. W oczy szczypie jak p. Zawadzka wyciąga wręcz patologiczny przykład wyciągania pieniędzy z dziecięcej skarbonki, za pomocą noża. Zdaję sobie sprawę że jest to margines ale rozciąga go Ona na ogół rodziców (miejscami przez Ciebie stopowana).
Odniosłem także wrażenie, że rodzice raczej mało znają się na wychowaniu dzieci. Kto więc poza „nami – rodzicami” wie lepiej co dla naszych pociech jest/będzie lepsze? „Jugendamt” ? To właśnie błędy nasze i naszych rodziców kształtują nas jako przyszłych rodziców i to właśnie dzięki nim możemy się uczyć i wyciągać wnioski.
Druga sprawa to stwierdzenie: „po co komu pole powierzchni stożka?” (cytuje z pamięci). Otóż po to, że MATEMATYKA i jej podstawy są niezbędne do ekonomii. Bez matematyki nie byłoby ekonomii a matematyka radzi sobie bez ekonomii świetnie. Matematyka opisuje cały otaczający nas świat.
Skoro tak krytycznie piszę o tym odcinku to czemu tu jestem? Otóż kiedyś wysłuchałem na Twoim blogu (lub wyczytałem, nie pamiętam) że najlepszym sposobem na oszczędzanie jest zwiększenie dochodów. Napisałem też wyżej, że w życiu różnie bywa. Tak jest teraz u mnie. Niestety muszę dorabiać na dodatkowych zleceniach. Teraz „robię” drugi etat, jutro na 7 do regularnej roboty.
Michał, robisz kawał dobrej roboty. Chwała Ci za to ale czasami przesłuchaj podcast przed publikacją.
Hej,
Uważam, że się czepiasz i wyciągasz zdania z kontekstu. P.Dorota jest po pierwsze psychologiem rozwojowym, po drugie ma ogromną praktykę w pracy z dziećmi. Twoje mądrości śmieszą mnie bardzo:
” Odniosłem także wrażenie, że rodzice raczej mało znają się na wychowaniu dzieci. Kto więc poza „nami – rodzicami” wie lepiej co dla naszych pociech jest/będzie lepsze? „Jugendamt” ?”
-To tak jakbyś kupił super samochód i uważał, że nie potrzebujesz instrukcji obsługi, bo on jest twój i kto śmie ci mówić jak masz z nim postępować, jakie paliwo wlewać (benzynę czy Colę), itp.
” To właśnie błędy nasze i naszych rodziców kształtują nas jako przyszłych rodziców i to właśnie dzięki nim możemy się uczyć i wyciągać wnioski.”
– czyli powinnam np. bić swoje dzieci, żeby w przyszłości rozumiały, że to nie jest ok?
I jeszcze jakbyś mógł wyjaśnić merytorycznie:
„Michał,[…] ale czasami przesłuchaj podcast przed publikacją”.
Uważam,, ze to niesprawiedliwe w stos. do M
Pozdr
Marti
To przykre w moim przypadku to 100% prawda z tą skarbonką jesli chodzi o moich rodziców i znam też przykłady podobnych zachowań u innych… Masz szczęście że nie u ciebie…
Jeśli chodzi o edukację finansową dzieci to w naszym przypadku zaczęliśmy ją od kupna dzieciom dwóch skarbonek w której już od dłuższego czasu zbierają mniejsze lub większe pieniążki które dostają albo od nas, albo od dziadków, wujków i ciotek. Wiedzą o tym że zaoszczędzone pieniądze będą mogły wydać na konkretny cel a więc np. zakup playstation czy xboxa. Choć wiadomo że te plany większego zakupu wśród dzieciaków zmieniają się nawet kilka razy w miesiącu 😉
Przelew zostal zrealizowany na konto PAH! Niesamowite, jak zaufanie do Ciebie i Twoich artykulow motywuje mnie do dzialania. Dzieki i pozdrawiam! Podcast do wysluchania z zona. Mamy 8-latke i 2-latka i jesli chodzi o naszą uczennice, to zdecydowanie już czas, zeby zacząć ją uczyć finansów i odpowiedzialności za jej pieniadze. Ma troche kieszonkowego i wydaje je dosc bezmyslnie poki co, ale uczy się przy tym. Np. placi za zabawke, ktora baaardzo mocno chce, a pozniej sie okazuje, ze sie nia szybko nudzi, a kasy juz nie ma…
Witaj Michale 🙂
Dziękuję Ci za świetny materiał! Mam wrażenie, że nagrywany jakby „specjalnie dla mnie” 😉 ale jak widać po komentarzach nie tylko ja byłam zainteresowana edukacją finansową młodszego pokolenia 🙂
Więc z tematem podcastu trafiłeś w 10! A My jako Rodzice nie mogliśmy dostać od Ciebie lepszego prezentu na Dzień Dziecka, niż właśnie TEN 🙂
Trafny wybór Gościa, bo bardzo cenię p. Dorotę w zakresie wychowywania Dzieci (Tak, tak! Jeszcze pamiętam ją z Super Niani, a tu się okazało, że tyle lat już minęło.. 😉
Jeszcze raz dziękuję i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych wpisów 🙂
Uczyć trzeba najpierw matematyki, żeby nie było takich wypowiedzi (podsłuchane w okolicach miejscowego ZUS – u; panie w wieku 55+):
„- Teraz nam biorą 0,5%, a potem będą brać 1,2%.
– To więcej, co?
– No. O 5% więcej. ”
Ręce opadają :-(.
WOW – to byl chyba nalepszy podcast jaki odsluchalem w tym roku,
Dziekuje
To wybieranie nożem ze świnki dziecka z obietnicą, że „oddamy jak będziemy mieli” to mi przypomina skok na kasę w OFE 🙂
Generalnie świetna rozmowa 🙂 A ADHDowiec intelektualny to ja też, podoba mi się to hasło!
Genialny podcast! Na pewno najlepszy w tym roku i w TOP10 ever.
Można rzecz – więcej takich gości.
W końcu wysłuchałem tego podcastu. zachowałem go na taką chwilę, aby w spokoju go wysłuchać.. i to półtorej godziny:) Rewelacyjnie Pani Pani Doroto opowiada o wszystkim, aż chce się słuchać (Michał chyba to jeden z niewielu Podcastów, gdzie tak mało mówiłeś haha). Wiele z tych rad bezcennych, nawet tych ogólnożyciowych 🙂 Dzięki Michał, dziękuję Pani Doroto.
Świetny odcinek, choć każdy podcast słucham z uwagą i nadrabiam wszystkie. Proszę przekazać Pani Dorocie – idealnie nadaje się do takich rozmów, może warto tworzyć więcej podcastów? Słucha mi się ją świetnie, i oczywiście prowadzącego też:) Pozdrawiam i cieszę się, że mogę słuchać wartościowych podcastów.
Przesłuchałem podcast z przyjemnością, z ogromną większością rzeczy się zgadzam, będę wdrażał w życie, lub wdrożyliśmy jakiś czas temu.
Tylko jedno – dla niektórych zmiana telefonu jest taką samą przyjemnością jak dla innych posiadanie 750 płyt czy setek książek. Do tego – sam posiadając kilkaset płyt wiem jak (dla mnie) mało sensowne było ich zbieranie. Konia z rzędem temu, kto je ogląda częściej niż raz (nie mówię o 5-10 ‚żelaznych’ pozycjach których zapewne każdy ma i może je oglądać w kółko). Do tego – jakość DVD dla mnie nie jest teraz zadowalająca, więc wszystkie praktycznie mogę teraz jedynie sprzedać za przysłowiową złotówkę, podczas gdy zakup był bardzo kosztowny. Samo 100 płyt x minimalne 20 PLN to 2k PLN, można było kupić kilka, obejrzeć i odsprzedać. A resztę pieniędzy przeznaczyć czy na konto, czy na inne przyjemności.
Trochę się zastanawiałem czy napisać komentarz ale odcinek jest na tyle fenomenalny, że nie mogę przejść obok niego obojętnie, choć minęło już 2,5 roku od jego publikacji temat wciąż aktualny.
Odcinek przesłuchałem w pracy na słuchawkach i były momenty, że autentycznie już mi się oczy robiły wilgotne i musiałem szybko skupić się na czymś innym żeby to opanować. Jestem ,co prawda obecnie w nieco trudnym okresie mojego życia (i może właśnie dlatego jeszcze mocniej do mnie trafił) ale ten podcast otworzył dużo zabliźnionych ran z mojego dzieciństwa, odnowił uczucia, z którymi myślałem, że już sobie poradziłem. Ale jednak do dziś to we mnie siedzi mimo, że mam już wiek z trójką na początku.
Trzy kwestie (postaram się opisać maksymalnie krótko):
1. Mówienie dzieciom o problemach finansowych.
Myślę, że rodzice nie powinni mówić dzieciom o problemach finansowych jeśli nie mają zamiaru nic z tym zrobić, a jeśli już zamierzają powiedzieć to powinni powiedzieć wszystkim dzieciom równocześnie i równomiernie obciążyć ich tą wiedzą.
Mówię to z własnego doświadczenia. Moi rodzice zawsze mieli problemy finansowe i nie wiedzieć czemu postanowili obciążyć tą wiedzą (kiedy miałem ok 6lat) tylko mnie, a bratu nic nie powiedzieli mimo, że był starszy. Pamiętam, że przez to nawet nie miałem odwagi spytać rodziców czy mi coś kupią bo wiedziałem, że jest z nami źle. Brat za to pytał, dodawał do tego teksty typu „koledzy mają” i w efekcie bardzo dużo dostawał. Do tego ojciec regularnie wydawał pieniądze na papierosy i gry losowe, z których zazwyczaj nic nie wygrywał, a ja musiałem na to wszystko patrzeć i doskonale wszystko rozumiałem.
2. Wyciąganie ze skarbonki.
Każde dziecko dostaje prędzej czy później pieniądze i ma jakąś „skarbonkę” (świnka, portfel itp) i uważam, że rodzice nigdy nie powinni wyciągnąć stamtąd ani złotówki. Były komentarze, że to patologia ale u mnie się to działo i myślę, że w wielu domach bo skoro tysiące Polaków tonie w długach, to jak myślicie komu najłatwiej zabrać pieniądze kiedy ma się problemy finansowe?
Mało tego rodzice powinni pilnować starsze rodzeństwo by tego nie robiło, bo o tym nie było w nagraniu ale myślę, że starsze rodzeństwo również lubi żerować na niewiedzy młodszego i podmieniać 100 zł na 7 zł, albo 100 zł na nic. Najlepiej założyć dla dziecka jakąś lokatę czy konto oszczędnościowe bez karty i tam od razu wszystko wpłacać, to nie będzie kusiło.
3. Kiedy zacząć edukację finansową dzieci?
Myślę, że jak najszybciej. Z racji tego, że wyżej opisane sytuacje były dla mnie silnie nasycone emocjonalnie, doskonale pamiętam moje dzieciństwo i wiem, że mając 6 lat doskonale wiedziałem jak działa pieniądz i że ściana pieniędzy nie daje. Myślę, że to jak dziecko postrzega świat jest kwestią tego jak ten świat został im przedstawiony przez rodziców i najbliższe otoczenie. Brak zrozumienia pieniędzy jest bardziej kwestią tego, że nikt dziecku nie powiedział jak one działają a nie kwestią tego, że dziecko nie jest w stanie tego pojąć. Jeśli rodzić nie będzie edukował dziecka to później dochodzi do absurdów, że dziesięciolatek mówi, że mleko jest z kartonika (bo nigdy nie widział krowy) a 20-latka mówi, że nie używa tamponów bo nie wie gdzie to się wkłada (autentyk!!! 🙂 )
Pozdrawiam Michał – robisz świetną robotę.
Dzięki, bardzo ciekawa rozmowa, na pewno skorzystam z wielu rad pani Doroty.
Witaj Michale!
Jestem do tyłu z podcastami, ten ma już ponad 3 lata, ale widzę że fani są dalej aktywni w komentarzach to złotej łopaty nie wygram.
Po pierwsze gratuluję podcastu – quality content, którego bym się po Tobie spodziewał. Nigdy za panią Super Nianią nie przepadałem (subiektywne odczucia) a tutaj moim zdaniem pokazała się z fajnej, rozsądnej strony. Ale chyba jak każdy komentuję dlatego, że coś mi się nie podoba, a nie dlatego że się podoba (bo to norma).
Mianowicie parę razy w odcinku opisujecie pewne zachowania jako „patologiczne” co mi się bardzo nie podoba. Nie z powodu samego faktu, że próbujecie wystawić swoją ocenę, ale momentami sprawia to wrażenie jakby była to ocena według niewłaściwych kryteriów (to nie patologia, bo to się często dzieje, to nie patologia, bo patologia = bieda). Chciałbym zaznaczyć, że patologicznymi nazywamy zachowania wyraźnie niezgodne z przyjętymi normami. Kradzież pięniędzy dziecka przez rodziców jest zachowaniem patologicznym, nawet jeśli co drugi rodzic to robi. Dziecko nauczone, że ktoś kogo „może kupić” jest gorszym człowiekiem to sytuacja patologiczna, chociażby był to syn prezydenta.
Fajny i interesujący odcinek. Chyba usłyszałem wszystko o co mógłbym zapytać. Właściwie jak w wielu kwestiach rodzinnych i wychowania wszystko sprowadza się do przykładu. Często zaskakujące jest to jak dzieci wyciągają wnioski i potrafią celnie zadawać pytania.
Raczej nie przypominam sobie takiego doświadczenia z dzieciństwa, ale bodaj w poprzednim podcaście podawany był przykład, że dziecko może być odsunięte od grupy ponieważ czegoś nie ma lub nie spełnia to „ogólnie przyjętych standardów” w grupie. To co jest też ważne w związku z tym, to dostrzeżenie, że dzieci też mogą mieć trudno i brak rozmowy – brak komunikacji w rodzinie będzie potęgował frustracje wszystkich.
Pozdrawiam i dziękuję …