Po dekadzie działania blog "Jak oszczędzać pieniądze" zakończył swoją działalność. Jedyną stale aktualizowaną sekcją bloga jest RANKING kont i lokat. Zapraszam też do lektury ponad 500 archiwalnych artykułów (ponadczasowych)! 👊

Optymalizacja podatkowa PIT – sprawdź na co idą pieniądze i zaplanuj jak płacić mniej podatków

przez Michał Szafrański dodano 10 maja 2017 · 77 komentarzy

Optymalizacja podatkowa

PIT złożony? No to nadeszła najlepsza pora żeby spojrzeć wstecz i zastanowić się co można zrobić, by podatek dochodowy za 2017 r. nie był tak bolesny.

To nie będzie artykuł o tym, że powinniśmy płacić jak najwyższe podatki. Wręcz przeciwnie. 😉 Początek maja – czas tuż po upływie terminu składania rocznych rozliczeń podatku dochodowego (PIT), to idealny moment, aby na świeżo przeanalizować popełnione błędy i zastanowić się, jak zminimalizować obciążenia w kolejnych latach.

Optymalizacja podatkowa to temat wzbudzający olbrzymie emocje. Chyba głównie z tego powodu, że bardzo trudno jest wyznaczyć granicę pomiędzy optymalizacją w pełni legalną, a tą, którą można uznać za nielegalną. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a prawda jest taka, że ze względu na zawiłość prawa podatkowego, nawet pracownicy administracji państwowej nie potrafią wypracować spójnego stanowiska w wielu tematach dotykających podatków.

Tematowi optymalizacji podatkowej w różnych scenariuszach (umowa o dzieło, etat, działalność gospodarcza, sp. z o.o.) poświęciłem obszerny rozdział w mojej książce “Finansowy ninja”. Tam odsyłam po szczegóły. Dzisiaj skupię się na podstawach i spróbuję przekonać, że warto traktować legalną optymalizację podatkową jako kolejny sposób mądrego oszczędzania pieniędzy. 🙂 Podstawowe możliwości finansowe w tym zakresie dostępne są nawet dla pracowników etatowych – i to je właśnie omawiam w tym wpisie.

Zaczniemy jednak od solidnego remanentu PITu za ubiegły rok i sprawdzenia na co tak naprawdę idą pieniądze z płaconych przez nas podatków. A na koniec powiem Wam, jakie ja mam podejście do tematu optymalizacji podatkowej (tej legalnej i tej agresywnej).

Zapraszam do lektury i podawania dalej. 🙂

Zobacz na co idą pieniądze z Twoich podatków

Do napisania tego artykułu zainspirował mnie Maciej Samcik, który – powołując się na dane fundacji FOR – przedstawił sposób na dokładne wyliczenie, na co dokładnie i w jakiej wysokości państwo wydaje pieniądze zebrane z płaconych przez nas podatków. Szczegóły znajdziecie w jego wpisie, a tutaj załączam gotowy kalkulator, którego tam zabrakło.

Ćwiczenie to ma podobny cel jak spisywanie wydatków – pomaga sobie uświadomić ile konkretnie pieniędzy każdy z nas wykłada na konkretne kategorie wydatków państwa: bieżąco wypłacane emerytury (a więc nie nasze), służbę zdrowia, szkolnictwo, wojsko, opiekę społeczną, program 500+ i finansowanie administracji państwowej.

Kalkulator: na co idą Twoje podatki

Policz ile dołożyłeś na renty i emerytury, szkolnictwo, zdrowie, wojsko itd.

UWAGA: W Google Docs wybierz File i Make a copy, aby uzyskać dostęp do własnej kopii arkusza. Możesz też pobrać go w innych formatach (File, Download as…).

Sposób wyliczeń jest bardzo prosty: znając strukturę wydatków państwa polskiego za cały ubiegły rok oraz wysokość płaconych przez nas podatków, jesteśmy w stanie dokładnie policzyć na co poszły te pieniądze. Kwoty potrafią przerażać, np. świadomość tego, że blisko 1/3 tego co wpłacamy do kasy państwa, idzie na wypłatę emerytur.

Dla jasności: ten arkusz zawiera tylko przybliżone dane. Zawarte są w nim wpłaty z tytułu podatku dochodowego oraz wpłacone zaliczki na ubezpieczenie zdrowotne i ubezpieczenia społeczne, ale tylko w części płaconej przez pracownika (czyli potrącane przez pracodawcę z naszej pensji brutto). Nie ma tu jednak wpłat składek ZUS ponoszonych przez pracodawcę (stanowiących koszt zatrudnienia pracownika ponoszony przez pracodawcę).

Co więcej informacja z rocznego formularza PIT nie uwzględnia w żaden sposób wpływów państwa z akcyzy czy podatku VAT, który ukryty jest w cenie płaconych przez nas produktów. A przecież wszystkie nasze zakupy związane z bieżącą konsumpcją obłożone są mniejszym lub większym podatkiem VAT. Szacuje się, że uśredniona, płacona przez nas wartość podatku VAT to 16,5%. W przybliżeniu mogą więc wyliczyć go te osoby, które skrupulatnie spisują swoje wydatki. Wystarczy wziąć sumę wszystkich poniesionych wydatków prywatnych za cały rok 2016 i obliczyć jaką ich część stanowił podatek VAT. Dla ułatwienia zawarłem również taką kalkulację w arkuszu – o ile tylko dysponujecie całkowitą kwotą rocznych wydatków. W przypadku większości osób wydających tyle ile zarabiają wysokość płaconego podatku VAT będzie zapewne podobna (lub nawet wyższa) od zapłaconego podatku dochodowego PIT i chociażby dlatego warto zapoznać się z tą kwotą.

Na co idą podatki

Po co nam świadomość tego, gdzie idą nasze podatki? Tu znowu użyję analogii do budżetu domowego i spisywania wydatków. Wiele osób przyznaje się, że dopiero zobaczenie sumarycznej kwotę wydatków na jedzenie czy nawyki (palenie, alkohol), powodowało u nich szok, niedowierzanie i stymulowało ich do wdrożenia pozytywnych i pożądanych zmian. Podobnie jest z podatkami. Gdy zestawimy sobie to, w jak dużym stopniu dokładamy się do budżetu państwa i porównamy wysokość płaconych kwot z jakością usług, które otrzymujemy, to być może z większą dokładnością będziemy patrzeć na ręce rządzących i świadomiej filtrować to co nam mówią lub… zmotywujemy się do dokonania optymalizacji podatkowej. Jedno nie wyklucza drugiego.

Przykładowo: nie wiem czy masz dzieci czy nie (ani ile). Wiem jednak, że każdy z nas w jakimś stopniu finansuje program Rodzina 500+. Idzie na niego dokładnie 2,2% płaconych przez nas wszystkich podatków. Nie analizuję tutaj czy to dobrze czy źle, że taki program istnieje. Po prostu jest. Ale nawet jeśli otrzymujesz 500 zł miesięcznie (na drugie i każde kolejne dziecko), to warto zweryfikować ile jesteś “do przodu” lub “do tyłu” biorąc pod uwagę wysokość płaconych przez Ciebie podatków.

Kalkulator SprawdzPodatki.pl

Jeśli szukacie jeszcze bardziej precyzyjnego kalkulatora, to Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) przygotowało specjalną stronę SprawdzPodatki.pl. Tam możecie dokładnie policzyć ile podatków i składek zabiera co miesiąc państwo. Obliczenia dokonywane są precyzyjnie w oparciu o zarobki oraz wydatki w poszczególnych kategoriach kosztów.

Sprawdź Podatki

UWAGA: poniższa część tego wpisu to fragment rozdziału o optymalizacji podatkowej z mojej książki “Finansowy ninja”. Wszystkie rysunki również pochodzą z książki.

UWAGA 2: weź proszę pod uwagę, że nie jestem doradcą podatkowym. Wszystkie poniższe informacje prezentuję według swojej najlepszej wiedzy oraz opinii. Niemniej jednak każdorazowo wszystkie decyzje finansowe podejmujecie samodzielnie i odpowiedzialni jesteście również za zweryfikowanie zasadności zastosowania konkretnych rozwiązań w Waszej konkretnej sytuacji.

Podatki i optymalizacja podatkowa

W życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Teoretycznie na żadną z nich nie masz wpływu. W praktyce możesz kontrolować przynajmniej tę drugą. Co prawda nie zmienisz wysokości podatków, ale znając przepisy, możesz skutecznie planować korzystanie z różnych ulg oraz form rozliczania podatków, co w efekcie umożliwia zredukowanie danin na rzecz państwa.

Podatki trzeba płacić. Stanowią one główne źródło przychodów budżetu państwa. To dzięki nim państwo może zapewnić bezpłatną edukację, służbę zdrowia, utrzymywać policję, wojsko i inne służby mundurowe, a także finansować inwestycje, np. w infrastrukturę drogową. Co roku także ZUS (a dokładniej FUS – Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, którym zarządza ZUS) jest dofinansowywany z budżetu państwa, ponieważ wpływy ze składek ZUS opłacanych na bieżąco przez pracowników i pracodawców są zbyt małe, by wystarczyły na wypłaty emerytur. W efekcie dotacje i pożyczki dla FUS z budżetu państwa co roku sięgają kilkudziesięciu miliardów złotych. Nic nie zapowiada tego, by sytuacja miała się poprawić. W obliczu braku gruntownych reform systemu emerytalnego i finansów państwa należy niestety spodziewać się systematycznego zwiększania obciążeń podatkowych.

Optymalizacja podatkowa i wpływy państwa

Najwięcej przychodów budżetu państwa pochodzi z podatku VAT, który ukryty jest w cenie produktów. Innym niewidocznym podatkiem jest akcyza, zawarta w cenie alkoholi, wyrobów tytoniowych, paliwa oraz samochodów. Z kolei podatek dochodowy, płacony przez osoby fizyczne, a więc m.in. pracowników etatowych, osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych oraz właścicieli działalności gospodarczych, stanowi aż 26% wpływów do budżetu. Co ciekawe, suma podatków płaconych przez wszystkie spółki kapitałowe, w tym wielkie korporacje działające w Polsce, stanowi zaledwie 10% wpływów do budżetu. Dzieje się tak m.in. dlatego, że świetnie potrafią one optymalizować podatki (czytaj: unikać ich płacenia), a państwo jest zbyt mało skuteczne w zapobieganiu takim działaniom. Wszyscy wiedzą, że problem istnieje, ale skutecznego rozwiązania brak.

W efekcie najwięcej podatków płacą ci, których na taką optymalizację podatkową nie stać lub nie uważają jej za istotną. A prawda jest taka, że elementarna optymalizacja podatkowa wcale nie jest trudna. Istnieją w pełni legalne sposoby na obniżanie obciążeń podatkowych.

Czytaj także: Finansowy tuning przed końcem roku: optymalizacja podatkowa i weryfikacja naszej wartości netto

Elementarz podatkowy

Podatek dochodowy – nazywany potocznie PIT-em – to podatek, który jest najbardziej „widoczny” dla pracowników etatowych oraz właścicieli działalności gospodarczych. Etatowcy przypominają sobie o nim przy okazji sporządzania rozliczenia rocznego, a przedsiębiorcy odczuwają go dodatkowo kwartalnie lub co miesiąc – w zależności od tego, jak często płacą zaliczkę na poczet PIT do urzędu skarbowego. Za etatowców także odprowadzane są zaliczki, ale to pracodawca potrąca odpowiednią kwotę i wysyła ją do urzędu.

Chcesz płacić niższe podatki? To przeanalizujmy od początku, skąd one się biorą. Tak wygląda formuła służąca do wyliczenia danin na rzecz państwa:

PRZYCHÓD – KOSZTY UZYSKANIA PRZYCHODU = DOCHÓD

Podatek wylicza się na podstawie wysokości dochodu. Wzór prosty do bólu.

Po pierwsze warto się zastanowić, na które składowe tego równania masz wpływ:

  • Przychód – oczywiście masz na niego wpływ. Wiadomo, że możesz pracować więcej, mądrzej i efektywniej w celu uzyskania coraz większych zarobków. Jednak im wyższy będzie Twój przychód, tym większe zapłacisz podatki (kwotowo). Z drugiej strony nie chcesz przecież obniżać przychodów. Ja od dawna powtarzam, że chcę płacić jak największe kwotowo podatki, bo będzie to oznaczało, że przychody mam jeszcze większe. Zawsze będzie mi zależało na mądrym zwiększaniu przychodów (z naciskiem na słowo „mądrym”). Celowe zmniejszanie przychodów nie ma zaś sensu.
  • Koszty uzyskania przychodu – widać z równania, że pomniejszają one dochód. Ten czynnik jest więc kluczowy. To jego wysokość decyduje o tym, ile zapłacisz podatku. Ten element na pewno warto optymalizować.
  • Dochód – to po prostu wynik równania. Tu nic nie można zmienić.
  • Podatek do zapłaty – teoretycznie wyliczany jest wprost z wysokości dochodu, ale w praktyce także możliwości jego optymalizacji. W Polsce obowiązują różne formy opodatkowania: skala podatkowa (0, 18 i 32%), ryczałt (np. 8,5%) i podatek liniowy (19%). Niektóre przychody można uzyskiwać także w formie zysków kapitałowych, czyli np. odsetek od lokat, pożyczonych pieniędzy albo z tytułu dywidend, czyli części zysków wypłaconych przez firmy, których akcje się posiada. Podatek można niekiedy obniżyć dzięki ulgom. Wszystko to powoduje, że dobranie optymalnej formy opodatkowania zależy w dużej mierze od indywidualnej sytuacji podatnika. Niemniej jednak, planując z wyprzedzeniem, możesz zaoszczędzić rocznie tysiące, dziesiątki tysięcy lub nawet setki tysięcy złotych na płaconych co roku podatkach.

Podsumowując: co oczywiste, chcesz, żeby Twoje przychody się zwiększały. Jednocześnie chciałbyś płacić jak najmniej podatków – żeby możliwie najwięcej pieniędzy zostawało w Twojej kieszeni. Rozwiązania są dwa:

  • zmniejszyć obciążenie obowiązkowymi składkami i podatkami,
  • powiększyć koszty.

Na szczęście optymalizacja nie wymaga zwiększania konsumpcji – zamiast tego możesz odpowiednio zmodyfikować formę zatrudnienia. Dla jasności – to nie jest kompendium w zakresie optymalizacji podatkowej. Chcę Ci tylko dać do myślenia.

Sprawdź również: WNOP 103: Optymalizacja podatkowa – granice legalności, zagrożenia i uszczelnianie systemu

Etat = najbardziej komfortowa forma zatrudnienia

Najliczniejsza w Polsce grupa – czyli pracownicy etatowi – stanowi również grupę najwyżej opodatkowaną. I to bez względu na wysokość zarobków.

Z jednej strony etat wydaje się najbardziej komfortową i wygodną dla pracownika formą zatrudnienia: daje szereg niewątpliwych benefitów, takich jak pełne prawa pracownicze, gwarantowany płatny urlop, płatny okres chorobowy, czasowa ochrona przed zwolnieniem z pracy – włącznie z koniecznością zachowania przez pracodawcę okresu wypowiedzenia w przypadku zwolnienia pracownika (lub zapłaty wynagrodzenia za ten okres). Etat jest szczególnie ważny dla kobiet, które planują urodzenie dziecka: daje im gwarancję zatrudnienia i otrzymywania wynagrodzenia w trakcie urlopu macierzyńskiego, a podczas urlopu wychowawczego – bycie zatrudnionym (powrót do pracy po długiej przerwie może jednak okazać się niełatwy i niekiedy wiąże się z zakończeniem pracy u dotychczasowego pracodawcy).

Z drugiej strony w obecnych czasach etat nie daje gwarancji zatrudnienia. Pracodawcy są coraz mniej sentymentalni. Skrupulatnie analizują koszty, a praca etatowa przegrywa pod względem ekonomicznym z innymi formami zatrudnienia. Etat jest bowiem dla pracodawcy najdroższą formą zatrudnienia. Niestety, jeśli skrupulatnie przyjrzeć się kosztom, jest drogi także dla pracownika. Jeśli nie wierzysz w przyszłość systemu emerytalnego, to łatwo uznać składki na ubezpieczenia społeczne za zbędny i kosztowny wydatek.

Za komfort i benefity związane z pracą etatową płacą i pracodawca, i pracownik.

Etat = wysokie koszty pracy i płacenie opodatkowanymi pieniędzmi

Gdy jesteś pracownikiem etatowym, nikt nie chce, żebyś myślał o swoich podatkach. Pensję otrzymujesz w kwocie netto („na rękę”) i sam możesz do końca nie wiedzieć, ile wyniosły zaliczki na podatek i składki na ZUS. Najlepiej, żebyś nie zadawał żadnych pytań. Po prostu pracuj i się nie zastanawiaj.

Na początku kolejnego roku, wypełniając zeznanie podatkowe, przekonasz się po prostu, że:

  • Koszty uzyskania przychodu są bardzo niskie – w 2015 r. było to tylko 1335 zł rocznie, a więc zapłacisz podatek od praktycznie całej zarobionej kwoty, bo nie ma jej czym pomniejszyć.
  • Składki na ZUS są wysokie – i w przypadku pracy na etacie rosną wraz ze wzrostem wynagrodzenia. Jako pracownik etatowy płacisz olbrzymie pieniądze na utrzymanie systemu emerytalnego. Przykładowo: jeśli zarabiasz miesięcznie 3550 zł „na rękę” (5 tys. zł brutto), to rocznie wpłynie na Twoje konto ok. 42 600 zł. Tymczasem przez cały rok Ty i pracodawca zapłacicie 20 592 zł składek na ZUS (składki emerytalna, rentowa, chorobowa, fundusz pracy i fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych). To prawie 50% Twojego wynagrodzenia netto!
  • Składki na ubezpieczenie zdrowotne są wysokie – podobnie jak składki ZUS, także obowiązkowe składki na ubezpieczenie zdrowotne rosną wraz z wynagrodzeniem z etatu. Trzymając się tego samego przykładu – przez cały rok zapłacisz ich ok. 4660 zł. To tak, jakbyś miesięcznie na lekarzy wydawał ok. 390 zł – bez względu na to, czy korzystasz z publicznej służby zdrowia, czy nie.
  • Kwota wolna od podatku jest bardzo niska – w 2015 r. wyniosła tylko 3091 zł. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii nie zapłaci się podatku do kwoty rocznych dochodów wynoszących 10 600 funtów, a więc ok. 60 tys. zł. Polak przy takich zarobkach oddałby fiskusowi w 2015 r. ok. 5300 zł (i to już po odliczeniu składek zdrowotnych, bo podstawa podatku wynosiłaby tak naprawdę ok. 10 tys. zł).

Plus jest taki, że nie musisz martwić się o podatek dochodowy. Jeśli pracujesz na etacie tylko w jednym miejscu, to zaliczki odprowadzane przez pracodawcę na poczet Twojego PIT prawdopodobnie wystarczą na pokrycie całorocznego podatku (ewentualnie będziesz musiał dopłacić niewielką kwotę). W przypadku wspomnianych wcześniej zarobków w wysokości ok. 3550 zł na rękę suma wpłaconych już zaliczek na podatek dochodowy wyniesie 4512 zł rocznie. Z rocznego PIT-u wyniknie, że powinieneś zapłacić 5344 zł podatku, a więc najpóźniej do końca kwietnia będziesz musiał dopłacić jeszcze 832 zł. Oczywiście o ile nie korzystasz z ulg podatkowych.

To wyręczenie przez pracodawcę w pobieraniu wszystkich podatków powoduje, że pracownicy nie widzą tak naprawdę, ile zarabiają. Koncentrują się na otrzymywanych przelewach i zapominają, że wypłacana pensja to pieniądze już opodatkowane. W powyższym przykładzie kosztujesz pracodawcę 72 366 zł rocznie (średnio 6030 zł na miesiąc). To realny koszt. Z tego zaledwie 42 602 zł trafia do Ciebie – czyli 59% tej kwoty. Tak wygląda rzeczywistość pracownika etatowego.

Ale to nie koniec datków na rzecz państwa. Przecież dopiero dysponując wynagrodzeniem, zaczynasz pokrywać swoje wydatki: opłaty na rzecz spółdzielni mieszkaniowej, dostawców, firm telekomunikacyjnych, stacji paliwowych, usługodawców, sklepów, w których kupujesz jedzenie i inne produkty. W cenie tych wszystkich usług i produktów płacisz kolejne podatki: VAT i akcyzę. Sam VAT to w przypadku większości zakupów 23%. I jako pracownik etatowy w żaden sposób nie możesz go odzyskać. Nawet jeśli zapłacisz za narzędzia potrzebne do pracy lub zdecydujesz się pójść na płatny kurs podnoszący kwalifikacje, nie zaliczysz tych wydatków do kosztów uzyskania przychodów.

Zapamiętaj więc, że jako pracownik etatowy płacisz najwyższy podatek dochodowy, najwyższe składki ZUS, najwyższe ubezpieczenie zdrowotne i do tego płacisz za wszystkie produkty i usługi już opodatkowanymi wcześniej pieniędzmi, ponosząc koszty kolejnych podatków, ukrytych w cenie produktów.

Prosty przykład dla zobrazowania rzeczywistości: załóżmy, że wszystkie produkty, które kupujesz, obciążone są stawką VAT w stawce 23%, i że co miesiąc wydajesz wszystko, co zarabiasz. Zobacz, jak niewielka jest realna wartość produktów w porównaniu do pieniędzy, które musisz zarobić, aby je kupić i ile w tym wszystkim stanowią podatki:

Optymalizacja podatkowa koszty pracy

Mam nadzieję, że ten prosty przykład jednoznacznie tłumaczy, dlaczego optymalizacja podatkowa jest bardzo ważną strategią walki finansowego ninja.

Optymalizacja podatkowa dla pracownika etatowego

Pierwszą i najważniejszą zasadą optymalizacji podatkowej jest oderwanie się od myślenia w perspektywie miesięcznej. Musisz przestawić się na myślenie w horyzoncie rocznym. Dzięki temu będziesz zauważać nie tylko przychody stałe z etatu, lecz także okresowo przyznawane premie. We wszystkich symulacjach uwzględnisz od razu także maksymalne roczne koszty uzyskania przychodu.

Jak przeprowadzać symulacje podatkowe?

Warto z wyprzedzeniem prognozować i analizować wysokość podatków, które przyjdzie nam zapłacić. W tym celu najprościej ściągnąć oficjalną aplikację Ministerstwa Finansów – e-Deklaracje. Pozwala ona wypełnić dowolny formularz podatkowy i wysłać go przez internet do urzędu skarbowego.

Równie dobrze można skorzystać z tej aplikacji jeszcze przed okresem rozliczeń PIT. Wystarczy, że wypełnisz formularz i zapiszesz go lokalnie. Możesz wzorować się danymi z zeszłorocznego zeznania podatkowego i dostosować jedynie informację o zarobkach. W ten sposób już we wrześniu lub listopadzie możesz zweryfikować, ile podatku będziesz mieć do zapłaty. Wypełniając odpowiednie pola z ulgami podatkowymi, dowiesz się, jakie maksymalne kwoty możesz odliczyć, biorąc pod uwagę wysokość swoich zarobków.

Warto przeprowadzać takie analizy jeszcze przed końcem roku, np. weryfikując, na jak duże darowizny na rzecz organizacji dobroczynnych możesz sobie pozwolić.

Pracując na etacie, nie masz wielu możliwości w zakresie redukcji podatku. Najpopularniejsze możliwości optymalizacji podatkowej dla etatowców to m.in.:

  • Wspólne rozliczanie się małżonków – dostępne dla małżeństw ze wspólnotą majątkową (czyli tych, którzy nie mają rozdzielności). Opłaca się ono zawsze, gdy między małżonkami występują duże różnice wysokości zarobków lub gdy jedno z nich nie pracuje zawodowo. UWAGA: nie masz prawa do jego zastosowania jeśli jeden z małżonków rozlicza się podatkiem liniowym. W takim przypadku musicie rozliczać się oddzielnie.
  • Odliczenie kosztów internetu – przez dwa kolejne lata można odliczyć od dochodu opłaty za dostęp do internetu do łącznej wysokości 760 zł. Korzyść nie jest duża, bo przekłada się na redukcję podatku tylko o 136,80 zł rocznie. Finansowy ninja żyjący w związku najpierw korzysta z tej ulgi sam, a potem przepisuje usługę internetową (zmiana danych odbiorcy usługi u dostawcy) na partnera i odlicza ulgę przez kolejne dwa lata.
  • Ulga na dziecko – to źródło konkretnych oszczędności dla rodzin z dziećmi. W chwili pisania tej książki przy dwójce dzieci można zmniejszyć podatek o 1112 zł za każde dziecko. Ulga wzrasta o kolejne 2000 zł w przypadku trzeciego dziecka i 2700 zł dla czwartego i kolejnego dziecka. W efekcie rodzina mająca czwórkę dzieci może zredukować podatek za dany rok o blisko 7 tys. zł. Oznacza to, że od kwoty zarobków wynoszącej ok. 75 tys. zł nie zapłaci żadnego podatku (6200 zł brutto miesięcznie). Co więcej, jeśli rodzina ma niewystarczające dochody do skorzystania z ulgi w pełni (za mało zarabia), to przysługuje jej zwrot niewykorzystanej kwoty ulgi (do pewnej wysokości) w formie gotówki. Finansowy ninja nie marnuje takiej możliwości.
  • Wpłaty na konto IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego) – równowartość wpłat na IKZE w danym roku odpisujesz od dochodu w składanym co roku zeznaniu podatkowym. Oznacza to, że automatycznie możesz zmniejszyć podatek płacony w danym roku o ekwiwalent 18% (lub więcej) wpłaconej na IKZE – w zależności od tego, w którym progu podatkowym się znajdujesz. Szczegółowo pisałem o tym tutaj.
  • Wpłaty na IKE – nie dają doraźnych oszczędności na płaconym podatku PIT, ale pozwalają w długim terminie zaoszczędzić na podatku od zysków kapitałowych.
  • Darowizny – jeśli przekazujesz darowizny dla organizacji dobroczynnych, np. dla PAH i Pajacyka, lub raz do roku bierzesz udział we wsparciu finału WOŚP, to także możesz odliczyć część wydatków na ten cel (maks. 6% Twojego dochodu rocznego) – takiej możliwości nie mają jednak przedsiębiorcy rozliczający się podatkiem liniowym. Musisz mieć dowód przekazania darowizny. Dlatego właśnie nie warto wrzucać datków do puszek, lecz wykonywać przelewy na konta fundacji, każdorazowo opisując je w tytule przelewu jako „Darowizna”. Potwierdzenia takich przelewów trzeba przechowywać przez pięć lat na wypadek ewentualnej kontroli skarbowej.
  • Wydatki na cele rehabilitacyjne – masz prawo je odliczyć od podstawy opodatkowania, np. jeśli masz niepełnosprawnych członków rodziny.

Kreatywne podejście do ulgi za internet

Ulgę za internet masz prawo odliczyć tylko przez dwa lata. Jeśli podpisałeś umowę z dostawcą i podałeś jedynie swoje dane (a nie także współmałżonka), to możesz upiec dwie pieczenie na jednym ogniu:

  1. Przed upływem dwóch lat negocjuj z dostawcą warunki przedłużenia umowy na dostęp do internetu. Najłatwiej będzie to zrobić, wypowiadając umowę i czekając na propozycję ze strony operatora i jego „departamentu utrzymania klienta”. Jeśli wynegocjujesz istotnie lepsze warunki niż nowi klienci, to wygrałeś. W przeciwnym wypadku rozwiąż umowę.
  2. Niech nową umowę na dostawę internetu zawrze współmałżonek. Jako nowy klient otrzyma zapewne lepsze warunki niż Ty (niestety wiele firm nadal gotowych jest zapłacić więcej za pozyskanie nowego klienta, niż zadbać o utrzymanie dotychczasowych).
  3. Jeśli Twoja druga połowa nie korzystała jeszcze z ulgi na internet – to zarobiliście.

Policzmy, jak duże mogą być oszczędności w przypadku korzystania z ulg dla pracowników etatowych.

Załóżmy hipotetyczną sytuację, w której mąż zarabia 120 tys. zł rocznie, a żona – 54 tys. zł. Gdyby rozliczali się oddzielnie, każde z nich zapłaciłoby podatek wg swoich przychodów:

  • Mąż z częścią dochodów przekroczyłby próg 32% podatku.
  • Żona utrzymałaby się w progu 18%.

W przypadku wspólnego rozliczenia wyrównuje się ich dochody na potrzeby wyliczenia podatku, tzn. najpierw się je sumuje, następnie dzieli przez dwa i od tak wyliczonej kwoty oblicza się podatek płacony przez żonę i męża. W efekcie obydwoje mieszczą się z takim uśrednionym dochodem poniżej progu 85 tys. zł, a więc zapłacą maks. 18% podatku.

Optymalizacja podatkowa - wspólne rozliczenie

Łączna kwota podatków dochodowych przy oddzielnym rozliczaniu to 14 289 zł. Gdy mąż i żona posiadający wspólnotę majątkową rozliczą się wspólnie na jednym formularzu PIT, to należny podatek wyniesie 11 933 zł. Tym samym zaoszczędzą 2356 zł.

Jeśli mają dwójkę dzieci, to ich podatek dodatkowo zmniejszy się aż o 2224 zł, co oznacza, że w ich kieszeni zostanie 4580 zł.

Zobacz także: Samozatrudnienie, czyli ile można oszczędzić przechodząc z etatu na fakturę

Roczny PIT finansowego ninja

Urząd skarbowy zwraca nadpłacony podatek w ciągu trzech miesięcy od dnia złożenia rocznego PIT. Powinno Ci zależeć, aby taki zwrot otrzymać jak najszybciej. Przecież nie ma sensu, żeby Twoje pieniądze leżały na cudzym koncie.

Zasada rozliczania rocznego PIT jest prosta:

  • Jeśli masz otrzymać zwrot podatku – składasz PIT roczny jak najwcześniej. Najlepiej jeszcze w styczniu.
  • Jeśli z kolei masz dopłacić podatek – to nie ma się co spieszyć. Złóż roczny PIT jak najpóźniej, np. pod koniec kwietnia. Możesz też rozliczyć go wcześniej, a sam przelew niedopłaty podatku wykonać do końca kwietnia. Nie ma sensu zbyt wcześnie oddawać urzędowi skarbowemu pieniędzy. Lepiej, żeby pracowały u nas.

Skąd wiedzieć, ile podatku będziesz mieć do zapłaty? Wystarczy, że policzysz to z wyprzedzeniem. Dzięki temu już w grudniu będziesz mógł podjąć decyzje finansowe, które umożliwią Ci zapłatę niższego podatku. Wszelkich optymalizacji podatkowych należy dokonywać z wyprzedzeniem.

Warto także zaplanować, na co przeznaczysz zwrot nadpłaconego podatku. Jeśli złożysz zeznanie PIT odpowiednio wcześnie, pieniądze otrzymasz tuż przed wakacjami. Taki zastrzyk gotówki na pewno się przyda.

Optymalizacja podatkowa PIT

Umowy cywilnoprawne oprócz etatu

Kolejną możliwością optymalizacji zarobków są umowy cywilnoprawne, czyli umowa-zlecenie i umowa o dzieło. Szczególnie atrakcyjna jest ta ostatnia forma, gdyż w szczególnych przypadkach – gdy praca ma charakter twórczy i następuje przekazanie autorskich praw majątkowych – umożliwia zaliczenie w koszty 50% wartości umowy. Oznacza to, że podatek dochodowy zapłaci się tylko od połowy kwoty na umowie. W przypadku gdy nie przekazujesz majątkowych praw autorskich, koszty uzyskania przychodu wynoszą 20% wartości zamówienia.

Podstawową zaletą tych umów jest jednak to, że standardowo nie płaci się od nich składek na ZUS. Takie składki trzeba odprowadzić tylko wtedy, gdy podpisuje się umowę o dzieło na rzecz pracodawcy, u którego jest się zatrudnionym również na etacie.

Podatek nadal płacisz w takiej samej wysokości, np. 18% wg skali podatkowej, ale dzięki kosztom (tylko na papierze) kwotowo będzie on dużo niższy – i w efekcie w Twojej kieszeni zostanie dużo więcej pieniędzy, niż gdybyś tę samą pracę wykonywał na etacie. Sprawdźmy to dla kwoty 5000 zł brutto:

  • Kwota na umowie o dzieło = 5000 zł brutto.
  • Koszty uzyskania przychodu to 50% tej kwoty, a więc 2500 zł.
  • Dochód wynosi 2500 zł.
  • Zaliczka na podatek: 18% dochodu, a więc 450 zł, pobierana przez zleceniodawcę (pracodawcę).
  • Zarobki netto wpływające na konto = 5000 zł – 450 zł = 4550 zł. To znacznie więcej niż w przypadku umowy o pracę, gdzie – przypominam – przy takiej samej kwocie na konto wpłynęłoby zaledwie 3550 zł! Co miesiąc o 1000 zł mniej!

Jednocześnie rozliczając roczny PIT z umowy o dzieło, wykazujesz wysokie koszty uzyskania przychodu i na papierze Twój dochód jest niski – wynosi zaledwie 2500 zł. Zaliczka została odprowadzona już w pełnej wysokości i nie trzeba nic dopłacać. Realnie dysponujesz całą zarobioną kwotą. Koszty uzyskania przychodu mają wyłącznie charakter księgowy – przecież tak naprawdę nie wydajesz tych pieniędzy.

Możesz się zastanawiać, dlaczego umowy cywilnoprawne mają taką złą prasę. Bywają wręcz nazywane „umowami śmieciowymi”. Nie bez winy pozostają niektórzy pracodawcy. Umowa o dzieło jest atrakcyjną formą rozliczania także dla pracodawców, bo nie muszą odprowadzać od takich umów składek na ZUS. W efekcie zamiast całkowitego kosztu miesięcznego na poziomie 6030,50 zł (tyle kosztujesz pracodawcę, gdy zarabiasz 3550 zł na rękę) prawdziwy koszt zatrudnienia wynosi tylko 5000 zł w przypadku umowy o dzieło. To duża oszczędność, która powoduje, że niektórzy pracodawcy – nawet w przypadku zatrudniania na pełny etat – nie dają pracownikom wyboru i wymuszają rozliczenie na podstawie umów o dzieło. Oszczędności są konkretne, ale jednocześnie jest to tzw. ukryty stosunek pracy, tępiony przez Państwową Inspekcję Pracy i ZUS. Ten ostatni prowadzi kontrole firm i próbuje wykazać, że zamiast umów o dzieło (od których nie odprowadza się składek ubezpieczeniowych) powinny być zawierane umowy-zlecenia (w ich przypadku płaci się składki ZUS-owskie). Kluczowa jest w tym przypadku definicja „dzieła” – dobrze, by miało ono charakter autorski, indywidualny i niepowtarzalny.

Ale to nie koniec korzyści pracodawcy. Tak naprawdę w przypadku umów o dzieło ponosi on znacznie mniejszą odpowiedzialność: pracownikowi formalnie nie przysługuje urlop ani świadczenia chorobowe, nie jest objęty okresem wypowiedzenia, nie przysługują mu prawa pracownicze, o które mógłby walczyć przed sądem pracy.

Musisz też być świadomy, że pracując wyłącznie na umowę o dzieło, co prawda zarabiasz więcej na rękę, ale okres takiej pracy nie zalicza się do stażu pracy i oczywiście nie są odprowadzane składki ZUS, więc możesz zapomnieć o wysokiej emeryturze. Wiesz już jednak, że państwowa emerytura jest bardzo niepewną obietnicą. Finansowy ninja nie liczy na nią – płaci minimum tego, co musi, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznacza na powiększanie majątku i prywatnej emerytury.

Pracuję na umowę o dzieło. Czy dostanę kredyt hipoteczny?

Dosyć powszechnym mitem jest, że osoba pracująca na umowę o dzieło ma gorszą sytuację niż etatowiec w trakcie starań o kredyt hipoteczny. Nie jest to prawda. W szczególnych przypadkach osoba zatrudniona na umowę o dzieło może mieć nawet większą zdolność kredytową niż etatowiec!

Banki wiedzą już, że umowa o dzieło jest powszechną formą rozliczania, i rozumieją, że występujące przy niej koszty uzyskania przychodu mają wirtualny charakter. Dla banku liczy się:

  • Jaką kwotą pieniędzy realnie dysponujesz – to sprawdzi sobie na podstawie wyciągów z Twojego konta bankowego. W przypadku umowy o dzieło otrzymujesz więcej niż na umowie o pracę. To atut.
  • Czy masz zapewnioną ciągłość przychodów – na tym polu umowa o dzieło jest gorsza od etatu, ale jeśli potrafisz wykazać, że współpraca z danym pracodawcą odbywa się w sposób ciągły, wypłaty z tytułu podpisanej umowy o dzieło mają cykliczny charakter i ich kwoty są zbliżone, to kredyt powinieneś otrzymać. Dodatkową wartością będzie, jeśli kopie umów załączane do wniosku kredytowego będą obejmowały okres ostatnich 12 miesięcy i dodatkowo najświeższa umowa gwarantować będzie wypłaty, np. na kolejne pół roku do przodu.

Podsumowując: z jednej strony pracodawca osiąga realne korzyści, rozliczając się z Tobą na podstawie umowy o dzieło, z drugiej – Ty też zyskujesz finansowo, ale musisz mieć świadomość minusów. Wszystkie te czynniki powinieneś uwzględnić, negocjując nie tylko formę, lecz także wysokość wynagrodzenia:

  • Skoro umowa o dzieło nie uwzględnia składek ZUS, to dobrze byłoby, gdybyście zyskiem z tego tytułu podzielili się z pracodawcą, np. po połowie. W podanym wyżej przykładzie mogłoby to oznaczać podniesienie wynagrodzenia o dodatkowe 500 zł brutto (do 5500 zł).
  • Skoro nie masz zagwarantowanego płatnego urlopu, to także powinieneś uwzględnić to w wysokości umów o dzieło. Przykładowo: 26 dni urlopu przysługujące na umowie o pracę to inaczej pięć tygodni, a więc ok. 1,25 miesiąca roboczego. Przy zarobkach rzędu 5000 zł brutto miesięcznie to dodatkowe 6250 zł rocznie, a więc kolejne 520 zł miesięcznie do wynagrodzenia.
  • Skoro nie masz płatnego okresu chorobowego, także powinieneś uwzględnić to w wysokości wynagrodzenia. Średnia liczba dni roboczych „przechorowywanych” przez pracowników to 13 dni rocznie (źródło: raport ZUS o absencji chorobowej w 2014 r.). Przy powyższych kwotach zarobków stanowi to ekwiwalent 3250 zł rocznie, a więc 270 zł miesięcznie.

Już samo pokazanie pracodawcy, że doskonale rozumiesz te niuanse, będzie argumentem przemawiającym za Twoim zatrudnieniem. Świadomy pracownik, rozumiejący, skąd biorą się koszty w firmie, to nadal rzadkość na rynku pracy.

Jeśli umowa o dzieło jest jedyną formą Twoich zarobków, to zdecydowanie warto zatroszczyć się o swoje ubezpieczenie zdrowotne. Tutaj masz trzy rozwiązania:

  • Możesz taką składkę płacić samodzielnie i dobrowolnie w Narodowym Funduszu Zdrowia (NFZ). Na początku 2016 r. wynosiła ona ok. 385 zł miesięcznie.
  • Jeśli ubezpieczony jest Twój współmałżonek, to możesz, nie płacąc składek na NFZ, zostać objęty ubezpieczeniem rodzinnym. Wystarczy, gdy jedna osoba w rodzinie płaci składki zdrowotne i „podepnie” Cię w ZUS pod swoje ubezpieczenie.
  • Możesz także wykupić prywatną opiekę medyczną lub ubezpieczenie zdrowotne – warto jednak zwrócić uwagę na jego zakres. Może się okazać, że w przypadku niektórych chorób i schorzeń zmuszony będziesz ponieść pełne koszty leczenia. Finansowy ninja woli mieć święty spokój i również ma podstawowe ubezpieczenie w NFZ.

Idealny scenariusz podatkowy dla etatowca

Optymalnym scenariuszem byłoby połączenie pracy na etat z pracą na umowę o dzieło dla tego samego pracodawcy. Fiskus zabezpieczył się przed takim scenariuszem optymalizacji podatkowej. Jeśli zawierasz umowę o dzieło ze swoim pracodawcą, to zobowiązany jest on odprowadzać od takich umów składkę emerytalną, rentową i zdrowotną. W takim wypadku więc nie zaoszczędzisz.

Optymalnym rozwiązaniem jest praca dla dwóch różnych firm:

  • W jednej firmie pracujesz na etacie – może to być minimalny etat lub jego część, dzięki czemu pracodawca odprowadzać będzie minimalne składki ZUS.
  • Dla drugiej lub większej liczby firm wykonujesz prace w ramach umów o dzieło, które stanowić będą większość Twoich zarobków.

W takim scenariuszu maksymalizujesz przychody, maksymalizujesz koszty (dzięki wyższym kosztom w umowach o dzieło), minimalizujesz odprowadzane składki na ZUS, a jednocześnie – dzięki etatowi – masz pełną ochronę zdrowotną i wypracowujesz sobie staż pracy, dzięki któremu otrzymasz kiedyś minimalną emeryturę.

Zalety i wady różnych form wykonywania pracy

Optymalizacja podatkowa umowy

Jeśli dobrze się nad tym zastanowisz, może się okazać, że przy dużych zarobkach na umowach o dzieło opłacalne staje się samodzielne pokrywanie kosztów swojego zatrudnienia w zaprzyjaźnionej firmie na symbolicznym etacie.

Czy to uczciwe tak kombinować? Pozostawiam to Twojemu sumieniu. Równie dobrze można byłoby spytać, czy uczciwe jest negocjowanie wysokości wynagrodzenia lub wysokości zniżek np. przy kupnie samochodu czy mieszkania. W każdym przypadku ktoś traci, a Ty zyskujesz…

Można spojrzeć na to także z innej strony. Jeśli pracujesz na etacie i zarabiasz 5000 zł brutto, Ty i pracodawca odprowadzacie co miesiąc 1588,50 zł składek na ZUS (a do tego jeszcze 388,31 zł ubezpieczenia zdrowotnego i 127,50 zł na fundusz pracy i FGŚP).

Co w ramach tego otrzymujesz? Mówiąc w dużym uproszczeniu, gwarancję otrzymania emerytury państwowej. Jak dużej? Już wiesz, że spodziewana stopa zastąpienia wyniesie za ok. 30 lat mniej więcej 30% ostatniej pensji. Załóżmy roboczo, że inflację mamy zerową i wzrost wynagrodzeń jest zerowy. Emerytura dla pensji w wysokości 5000 zł brutto wyniesie więc ok. 1500 zł brutto. Czy już widzisz, o co tutaj chodzi?

Zarabiając 5000 zł brutto, odprowadzasz co miesiąc 1588 zł na ZUS po to, by za 30 lat otrzymywać 1500 zł brutto co miesiąc. Świetny interes, prawda? I to tylko przy założeniu, że przez 30 lat warunki się nie pogorszą. Wystarczy jednak wymienić umowę o pracę na umowę o dzieło, by w kieszeni zostawał 1 tys. zł co miesiąc – teraz i przez następne 30 lat pracy! Zastanów się nad tym i sam odpowiedz sobie na pytanie: która z tych dwóch form zatrudnienia jest bardziej śmieciowa?

Oczywiście dotyczy to tylko sytuacji, w której pracodawca faktycznie różnicuje kwotę zarobków w zależności od rodzaju umowy i zdecydowany jest podzielić się z pracownikiem korzyściami finansowymi. Są bowiem też tacy pracodawcy, którzy chcą ograniczać jedynie swoje koszty. Dlatego na umowę o dzieło warto decydować się tylko w przypadku, gdy otrzymasz korzystniejsze dla siebie warunki, niż gdybyś zawierał umowę o pracę. Na pewno nie warto kierować się hipotetycznym założeniem, że wybór umowy o dzieło jest lepszym rozwiązaniem, bo na etacie na pewno tyle byś nie zarobił.

Finansowy ninja nie ulega demagogii. Doskonale wie, że zawsze warto przeliczyć wszystkie parametry zawieranej umowy, a terminem „śmieciowe” należy określać przede wszystkim państwowe emerytury. Robi wszystko, by zakumulować jak najwięcej oszczędności. W tym celu maksymalnie ogranicza nakładane na niego daniny. Oczywiście w ramach obowiązującego prawa, które – niestety – w Polsce zmienia się znacznie szybciej niż w innych krajach Unii Europejskiej.

Uwaga na limit kosztów 50%!

Fiskus nie jest głupi i doskonale rozumie, że umowy o dzieło są przyczyną zmniejszenia wpływów budżetu państwa. Tu należy upatrywać prawdziwych przyczyn ofensywy pod hasłem „złe umowy śmieciowe”. Na czarnym PR jednak się nie kończy.

Kiedyś można było odliczyć 50% kosztów uzyskania przychodów (tzw. KUP) od każdej umowy o dzieło. Państwo przykręciło jednak śrubę. Obecnie takie koszty można mieć wyłącznie dla przychodów do wysokości pierwszego progu podatkowego, czyli do kwoty przychodów ok. 85 tys. zł. Maksymalna kwota kosztów przy takich umowach o dzieło wynosiła więc 42 764 zł w 2015 r.

Maksymalizacja korzyści podatkowych wymaga więc dobrego planowania.

  • Jeśli nie planujesz zarobić więcej niż 85 tys. zł rocznie z tytułu umów o dzieło – stosuj stawkę 50% KUP.
  • Jeśli wiesz, że przekroczysz przychody w kwocie 85 tys. zł rocznie, to maksymalne KUP, jakie będziesz mógł rozliczyć, wyniosą 42 764 zł rocznie. Powyżej kwoty 85 tys. zł przychodów zapłacisz już od umowy o dzieło pełny podatek wg skali podatkowej (koszty nie rosną).
  • Limitu wysokości kosztów nie ma przy umowach o dzieło z 20-proc. kosztami uzyskania przychodu. Rezygnacja z 50-proc. KUP będzie Ci się opłacać, jeśli rocznie zarabiasz łącznie ponad 214 tys. zł na umowach o dzieło. Poniżej tej kwoty opłaca się nawet płacić 32-proc. podatek powyżej 85 tys. zł dochodów.

Warto również wiedzieć, że w niektórych zawodach istnieje możliwość rozliczania 50-proc. kosztów uzyskania przychodu także w przypadku zwykłej umowy o pracę. Warunkiem jest, by etatowcem był pracownik wykonujący pracę twórczą, np. dziennikarz, programista lub grafik, przekazujący pracodawcy prawa autorskie do swoich dzieł. W tym przypadku również obowiązuje roczny limit kosztów – taki sam jak dla umów o dzieło.

Specyficzną grupą pracowników są studenci do 26. roku życia. Mogą oni wykonywać pracę na podstawie umowy agencyjnej lub umowy-zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług i jednocześnie ani oni, ani ich pracodawcy nie płacą z tego tytułu składek na ZUS.

Ratuj życie i zarabiaj

Krwiodawstwo to świetny sposób na przyczynianie się do ratowania życia innych ludzi. Mało kto wie, że pozwala ono także zarabiać. I to na wielu frontach:

  • Krwiodawcy uzyskują dodatkową ulgę podatkową, której wysokość zależy od liczby oddanych litrów krwi.
  • Zyskują priorytet w leczeniu – w szczególności skróconą kolejkę przy badaniach i zabiegach specjalistycznych finansowanych przez NFZ, w przypadku których standardowy termin oczekiwania jest bardzo długi.
  • Honorowi Dawcy Krwi (HDK) mogą w niektórych miastach bezpłatnie korzystać z komunikacji miejskiej.

Osiągnięcie statusu HDK wymaga czasu. Skorzystanie z ostatniego z przywilejów możliwe jest dopiero po oddaniu 18–30 l krwi (w zależności od miasta), a to może potrwać wiele lat. Finansowy ninja jest jednak wytrwały.

Dla jasności: zdecydowana większość HDK oddaje krew z czysto altruistycznych pobudek. Niemniej nie ma nic złego w tym, że korzystają dodatkowo z przysługujących im bonusów. Sama bezpłatna komunikacja miejska w Warszawie to oszczędność rzędu 1 tys. zł rocznie, która powiększać się będzie wraz ze wzrostem cen biletów.

Szczegółowe informacje o korzyściach dla HDK i ich pieniężnej wartości znajdziesz w tym artykule.

Kilka wskazówek optymalizacyjnych dla etatowców (i nie tylko)

Rok 2016 to już zamknięty podatkowo rozdział, ale nadal można przygotować się do zaoszczędzenia na podatkach w 2017 r.

  1. Sprawdź aktualne ulgi podatkowe. Zweryfikuj, które masz prawo rozliczać. Zastanów się czy nie przepisać na partnera np. usługi dostępu do internetu. Wykorzystuj także inne sposoby uzyskania ulg, np. zostań krwiodawcą.
  2. Rozważ, która forma wykonywania pracy jest dla Ciebie najlepsza. Uwzględnij swoje preferencje i zastanów się, czy wybierasz etat z pełnymi przywilejami pracowniczymi, czy może wolisz zarabiać więcej, biorąc na siebie większe ryzyko.
  3. Omów możliwości z obecnym pracodawcą. Jeśli pracujesz w małej lub średniej firmie, może się okazać, że pracodawca chętnie wspiera ideę samozatrudnienia – zwłaszcza że jest to dla niego korzystne finansowo.
  4. Jeśli osiągasz dochód powyżej 100 tys. zł rocznie (samodzielnie) lub 200 tys. zł rocznie (przy rozliczeniu z niepracującym współmałżonkiem), to zdecydowanie pomyśl o własnej firmie. Przejście na podatek liniowy, potraktowanie dużych wydatków wykorzystywanych w pracy jako kosztów firmowych – to podstawowe sposoby na ograniczenie wysokości płaconych podatków. To się po prostu opłaca – nawet wtedy, gdy nie czujesz potrzeby bycia przedsiębiorcą. W takim przypadku koniecznie sięgnij po książkę “Finansowy ninja”, gdzie napisałem więcej na ten temat.

Więcej w książce “Finansowy ninja”…

W książce przedstawiam także:

  • Możliwości optymalizacji poprzez prowadzenie własnej działalności gospodarczej.
  • Wyliczenia korzyści wynikających z płacenia nieopodatkowanymi pieniędzmi.
  • Kalkulacje ile przepłacasz jako etatowiec i ile oszczędzasz jako firma.
  • Koszty związane z prowadzeniem firmy.
  • Analizuję kiedy opłaca się otworzyć firmę (z podatkowego punktu widzenia).
  • Dwie najtrudniejsze decyzje początkującego przedsiębiorcy: czy być płatnikiem VAT i czy rozliczać zaliczki na podatek kwartalnie.
  • Scenariusz optymalizacji podatkowej: od etatu to własnej firmy.

A to tylko jeden z 10 rozdziałów całego “Finansowego ninja”. 🙂

ZAMÓW KSIĄŻKĘ →

Czy popieram optymalizację podatkową?

Na koniec subiektywny komentarz dotyczący mojego stanowiska wobec optymalizacji podatkowej.

Prawdopodobnie po lekturze tego wpisu niektórzy będą mi zarzucać, że nie rozumiem przeznaczenia podatków, że „ważne jest wspólne dobro” i że moja postawa nie różni się niczym od postępowania wielkich korporacji, które – poprzez kruczki księgowe i finansowe oraz budowę złożonych struktur – redukują obciążenia podatkowe praktycznie do zera.

To kompletna bzdura! Nie stosuję takiej optymalizacji podatkowej, którą Ministerstwo Finansów mogłoby uznać za “sztuczną”. Pomimo, że prowadzę sprzedaż wyłącznie przez internet, to moje firmy zarejestrowane są w Polsce (chociaż mogłyby być gdzie indziej). Pomimo, że stać mnie na opłacanie drogich doradców podatkowych, którzy skutecznie mogliby mi pomóc w zredukowaniu wpłat na rzecz państwa – to płacę większość podatków według stawki liniowej. Nie dmucham kosztów. Ba! Nawet osiągając kilkumilionowe przychody jeżdżę całkowicie zamortyzowanym, 9-letnim autem i wpłaciłem do kasy państwa ponad 350 tys. zł podatku dochodowego tylko w 2016 r. I wiem, że taka informacja może zaraz spowodować głos z drugiej strony, że “jesteś frajerem” i “wspierasz władzę”. No nie dogodzisz… zawsze znajdzie się ktoś z jednego albo drugiego bieguna.

Mówiąc w dużym uproszczeniu uważam, że nie wolno łamać prawa, podatki należy płacić, ale też nie można dać sobie wmówić, że legalna optymalizacja podatkowa jest czymś złym. Stoję na stanowisku, że wysokość płaconych podatków – tak jak każdą inną kategorię wydatków – można i należy optymalizować (redukować, ograniczać, minimalizować). Nie akceptuję jednak omijania prawa i świadomego budowania sztucznych struktur, w przypadku których już na pierwszy rzut oka widać, że wyłącznym celem ich istnienia jest osiąganie korzyści podatkowych. I tu też wiem, że zaraz mogą się na mnie rzucić obrońcy agresywnej optymalizacji tłumaczący, że zgodnie z przepisami takimi i takimi (de facto lukami w prawie) można legalnie takie rzeczy robić. Tak jak pisałem wyżej – granica jest płynna i nie da się jej jednoznacznie wskazać. Niemniej jednak bardzo często można z dużym przekonaniem powiedzieć, że konkretne podejście po prostu “śmierdzi”.

Od lat szukam dobrego określenia na mój światopogląd w zakresie podatków i nie potrafię go dobrze opisać. Oczywiście, gdy patrzę na kwoty płaconych podatków i zestawiam je z jakością usług, które za nie otrzymuję od państwa, to szlag mnie trafia (trafiał zarówno wtedy, gdy kwoty były relatywnie niskie, jak i teraz, gdy są już wysokie). Państwo bardzo źle, kosztownie i bezmyślnie wydaje pieniądze. Wszelkie pomysły zmierzające do zwiększenia opodatkowania obywateli – bez uprzedniego przeprowadzenia reformy finansów publicznych – napawają mnie autentycznym obrzydzeniem.

Jednak nie mniejsze obrzydzenie czuję widząc postawy niektórych dużych korporacji: poczynając od Google i Apple, które unikają płacenia podatków pomimo gigantycznych zasobów pieniędzy, a kończąc na takich polskich firmach jak LPP (właściciel marki Reserved, Cropp itd.), która przez lata unikała płacenia podatków “eksportując” swoje znaki towarowe do rajów podatkowych. Takich rozwiązań realizowanych metodą “łapania prawą ręką za lewe ucho” nie brakuje. Doskonale to widać chociażby na przykładzie nowego ostrzeżenia Ministerstwa Finansów przed optymalizacją podatkową FIZ z wykorzystaniem obligacji.

Z drugiej strony – coś się we mnie gotuje, gdy próbuje się nazywać cwaniakami albo oszustami podatkowymi tych, którzy po prostu dbają o to, by wysokość płaconych podatków redukować w pełni legalnie. Swego czasu mieliśmy ciekawą polemikę z Krzysztofem z bloga Metafinanse, który stwierdził, że książka “Finansowy ninja” byłaby lepsza bez rozdziału o optymalizacji podatkowej. Spuentowałem tę rozmowę następująco:

“Cała ta dyskusja pokazuje mi też, że – wbrew temu co piszesz – rozdział o optymalizacji podatkowej w ”Finansowym ninja“ był i jest pioruńsko potrzebny. Chociażby po to żeby stymulować dyskusję i walczyć z takimi mitami, że każdy kto próbuje zmniejszyć obciążenia podatkowe na legalne sposoby to złodziej.”

Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście złodziejami, gdy redukujecie wysokość płaconych podatków w legalny sposób, zgodnie z prawem i bez uciekania się do tworzenia sztucznych konstrukcji. To tak samo szkodliwe uogólnienie jak to, że państwo potrafi najlepiej zatroszczyć się o Wasze pieniądze. Guzik prawda.

Dziękuję za lekturę i życzę zdrowego podejścia do finansów oraz mocnego kręgosłupa moralnego. Jeśli uważacie, że warto, to będę bardzo wdzięczny za podzielenie się tym wpisem ze znajomymi.

Dobrego dnia! 🙂

"Finansowy ninja" - podręcznik finansów osobistych

Finansowy ninjaJuż ponad 130.000+ osób kupiło książkę "Finansowy ninja".

Nowe, zaktualizowane wydanie to ponad 540 stron praktycznej wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej, negocjowaniu i inwestowaniu, które pomogą Ci zostać prawdziwym finansowym ninja i osiągnąć bezpieczeństwo finansowe.

Przewodnik po finansach osobistych, który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole.

PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI →

{ 77 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }

Paweł Maj 10, 2017 o 10:47

Ostatnio miałem okazję słuchać jednego z najbogatszych Polaków (celowo pominę nazwisko), który uważa, że bogaci powinni płacić jak największe podatki (wspomniał o 40%).

Uważam jednak, że jeśli bogaci mają więcej i chcą tym faktycznie pomóc biedniejszym, to jak najmniej niech oddają do budżetu, a jak najwięcej organizacjom, które faktycznie wykonują dobrą robotę 😉

TL;DR – płać jak najmniejsze podatki, by zostało Ci jak najwięcej na dobroczynność

Odpowiedz

Wojciech Maj 10, 2017 o 11:19

Paweł, to chyba byliśmy na tej samej konferencji 😉 Wpis Michała raczej nie jest dla najbogatszych, ich optymalizacja przez etat + umowy cywinoprawne i ulga na internet racezj nie interesują 😉

Też się zastanawiałem nad tym stwierdzeniem „jednego z najbogatszych” o płaceniu wyższych podatków. Zastanawiam się nad tym, jak płacenie wyższych podatków ma się bezpośrednio przełożyć na to, że biedniejszym będzie lepiej. Jest ryzyko, że państwo przeżre dodatkowe wpływy do budżetu.

Moim zdaniem bogatsi powinni wręcz mieć dodatkowe ulgi podatkowe za stwarzanie nowych miejsc pracy i jeszcze jakieś dodatkowe motywacje do podnoszenia pensji pracowników. Nie jestem zwolennikiem przymusowej płacy minimalnej, ale może np. dałoby się wyobrazić ulgę podatkową za utrzymywanie płac na jakimś określonym poziomie… Dziwnie mi się to pisze, bo nie jestem zwolennikiem „stymulacji” państwowej, ale ona i tak jest, więc mogłaby po prostu działać lepiej.

Odpowiedz

Kamil Maj 10, 2017 o 11:02

Michał, a w jaki sposób optymalizujesz koszty VATu? Prowadzę niewielką DG, ale wkurza mnie, że miesiąc w miesiąc muszę płacić tego VATt 1-2-3 tyś. Znajdę gdzieś informację na temat w jaki sposób można te koszty zoptymalizować?

Odpowiedz

Michał Szafrański Maj 10, 2017 o 11:18

Hej Kamil,

Ale co Cię wkurza konkretnie? Przecież jako przedsiębiorca jesteś tylko przekaźnikiem VAT-u. Naliczasz go na wystawianych fakturach przychodowych a potem odprowadzasz do US. VAT jest dla Ciebie neutralny.

Jeśli prowadzisz sprzedaż do klientów, którzy nie są płatnikami VAT, to mógłbyś to robić jako firma nie będąca płatnikiem VAT (wtedy cena brutto = cena netto i VAT nie musisz odprowadzać).

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz

Kamil Maj 10, 2017 o 11:39

Jasna sprawa, 80% klientów to b2b, więc naturalnie muszę być vat-owcem. Bardziej chodziło mi o pomysł w jaki sposób choć część VATu zatrzymać u siebie 😉

Odpowiedz

Krzysztof Maj 15, 2017 o 00:35

Sprawa z Vatem nie jest taka oczywista, bo poniżej pewnej kwoty i wykonując usługi z pewnego grona usług, nie jesteś zobowiązany do bycia vatowcem. Wystawiasz wtedy normalne rachunki swoim klientom.

Odpowiedz

Jędrzej Maj 10, 2017 o 11:40

Michał,
Jestem przedsiębiorcą oraz płatnikiem VAT. Chciałbym dodatkowo przeprowadzać szkolenia dla podmiotów naukowych (szkoły, stowarzyszenia), które nie są płatnikami VAT. Czy w takim przypadku, mogę przeprowadzić jakąś optymalizację? Czy w przypadku świadczenia takich usług nieregularnie, sporadycznie wystarczyłaby umowa zlecenie na mnie jako osobę fizyczną?
Pozdrawiam:)

Odpowiedz

Klaudia Maj 10, 2017 o 11:27

Kamil, jako przedsiębiorca vatowiec musisz pamiętać że rozliczasz się w kwotach netto. Tak jak Michał pisze – VAT jest dla Ciebie neutralny, VAT dostajesz od klienta i przekazujesz go do urzędu. Jedyna optymalizacja VAT to kupowanie na potrzeby działalności materiałów i usług od innych VATowców. Wtedy płacisz do skarbowego tylko różnicę.

Odpowiedz

Paweł Maj 10, 2017 o 11:36

VAT dla płatników VAT jest przecież neutralny. Wyceniając usługi/towary operuj kwotami netto.

Odpowiedz

Łukasz Przechodzeń Maj 10, 2017 o 11:29

„Nie dmucham kosztów. Ba! Nawet osiągając kilkumilionowe przychody jeżdżę całkowicie zamortyzowanym, 9-letnim autem i wpłaciłem do kasy państwa ponad 350 tys. zł podatku dochodowego tylko w 2016 r. I wiem, że taka informacja może zaraz spowodować głos z drugiej strony, że “jesteś frajerem” i “wspierasz władzę”.”

Mnie za to zawsze niezmiernie bawi twierdzenie niektórych przedsiębiorców, zazwyczaj pod koniec roku: „trzeba robić koszty, koszty, koszty, żeby uciec z podatku”. Tylko oni zapominają, że poza odliczeniem VATu i dochodowego (ok. 33%), trzeba jeszcze zapłacić pozostałe 64% swoją gotówką. I co z tego, że obniży się podatek do zapłaty, gdy jednocześnie obniży się także swój dochód.

Optymalizację podatkową w małej firmie skwitowałbym krótko – wrzucać w koszty co tylko się da, oczywiście w zgodzie z Urzędem Skarbowym. I nie szukać ich na siłę, bo to do niczego nie prowadzi.

Odpowiedz

Marek Maj 10, 2017 o 11:43

To prawie jak moja znajoma, narzeka że prowadząc działalność takie duże podatki płaci, kupiła więc nowy samochód wraz i ma problem że nadal te podatki duże płaci. Zasugerowałem w żartach że za tani samochód kupiła bo jakby kupiła droższy to płaciłaby mniejsze podatki, ku mojemu zdziwieniu wcale nie wzięła tego za żart…

Odpowiedz

rad Luty 16, 2018 o 02:53

Ty tego nie zrozumiesz…
Chodzi o styl życia. Wieczna promocja o 35%, która kusi.
Widzisz wszystko tańsze o 35%. Aż chce się kupować. Wydając zarabiasz, może to brzmi jak paradoks ale dla ludzi z kasą to codzienność

Odpowiedz

Lukasz Maj 10, 2017 o 11:34

Podatnik posiadający jedno dziecko:
a) pozostający w związku małżeńskim przez cały rok podatkowy (z zastrzeżeniem lit.b)
– może skorzystać z odliczenia, jeżeli roczne jego dochody łącznie z dochodami małżonka nie przekroczyły kwoty 112 000 zł.
Tak wiec jestem głęboko w D. i otrzymuje wspaniała nagrodę za rozwijanie się i bycie ambitnym, w postaci 32%… a wiec prawie cały styczeń pracuję na spłatę podatku ;/ w przyszłym roku będzie lepiej bo w końcu przysługuje mi rozliczenie się z małżonką aczkolwiek niedopłaty raczej nie unikniemy.
Na zmianę formy zatrudnienia na np. B2B nie ma możliwości, wiec pozostaje mi tylko płakać i płacić.. na nowe rządowe auta i wycieczki dla obywateli wspieranych przez 500+ 🙂

Odpowiedz

Krzysiek Maj 10, 2017 o 15:45

Mam to samo … 🙁

Odpowiedz

Daniel Styczeń 21, 2018 o 11:17

Napisze tak zawsze za miast płacić 32 możesz np zapłacić zus wczesniej za np 2019 rok a skladki zaliczasz w koszty dopuszczalna prawem sprawa. Poza tym zrobi wpłaty na ikze.

Odpowiedz

Agnieszka Maj 10, 2017 o 11:35

Wydaje mi się, że zabrakło informacji o uwolnieniu umów zlecenia od składek emerytalnych i rentowych po osiągnięciu z etatu lub innych umów zlecenia łącznej podstawy wymiaru składek z kwoty minimalnego wynagrodzenia.

Odpowiedz

Mirek Maj 10, 2017 o 11:38

Michał, bardzo dobry artykuł! Mam do Ciebie pytanie. Zatrudnienie na umowę o pracę na jakąś minimalną kwotę (np 1/8 etatu, czyli 250 zł miesięcznie) jest równoznaczne z opłacaniem przez pracodawcę składek do ZUS. Jest się wtedy ubezpieczonym w NFZ. Pytanie, czy taka umowa liczy się do stażu pracy i minimalnej emerytury z ZUS?

Chodzi o to co napisałeś w „Idealnym scenariuszu podatkowym dla etatowca”.

Odpowiedz

Kerima Maj 10, 2017 o 23:08

Mirek w przypadku zatrudnienia na umowę o pracę nieważny jest wymiar czasu pracy (1/2, 1/3, …1/24… etatu) dla opłacania składek ZUS . Składki ZUS w przypadku zawarcia powyższej umowy (niezależnie od wymiaru czasu pracy ) są opłacane ZAWSZE . W przypadku zatrudnienia na podstawie umowy o pracę ZAWSZE jesteś ubezpieczony w NFZ. Umowa o pracę ZAWSZE jest liczona do stażu pracy w celu uzyskania uprawnień do emerytury z ZUS .

Odpowiedz

Michał Lipiec 11, 2017 o 00:21

Trzeba płacić składki od minimalnego wynagrodzenia (dziś 2000 zł brutto), aby liczył się pełen staż do emerytury minimalnej. Poniżej tej kwoty staż pracy jest proporcjonalny do minimalnej pensji. Np. przy zarobkach na poziomie 250 zł miesięcznie staż pracy to tylko 1/8 miesiąca (250 / 2000).

Odpowiedz

Paweł Maj 10, 2017 o 11:41

Należy bronić się przed zachłannością państwa. Państwo socjalistyczne jest gorsze niż złodziej, bo okrada ciągle a nie wyrywkowo. Każda optymalizacja podatkowa jest słuszna, szczególnie optymalizacja PIT. Podatki dochodowe to największe zło – karanie ludzi za to, że mają inicjatywę, że zarabiają.

Odpowiedz

ula Mamonik.pl Maj 10, 2017 o 11:51

Merytoryczny wpis. Właśnie się zastanawiam, dlaczego nigdy nie korzystałam i dalej nie korzystam z ulgi na internet.
Dzięki Tobie wiem że czas to naprawić 😀
A ponieważ w połowie roku kończy mi się umowa – zobaczymy co zrobią jak będę chciała zrezygnować z umowy 🙂 Może faktycznie jakaś fajną opcję zaproponują 🙂

Odpowiedz

Tomek Maj 10, 2017 o 11:51

Bardzo ważna rzecz dotycząca kredytu hipoteczneg i umowy o dzieło. To nie jest prawdą że wszystkie banki interesuje kwota która wpływa na konto!!! Jeżeli ktoś ma wliczone 50% kosztów uzyskania przychodu to część banków będzie wyliczała zdolność kredytową na podstawie tego 50% (czyli zarabiasz dla banku 50% tego co naprawdę otrzymujesz). Niestety ja się tak przejechałem (a niby miałem doradcę) na szczęście doradca znalazł czwarty bank który brał pod uwagę pełną kwotę.
Wydaje mi się że jest to istotna rzecz o której powinno się wspomnieć w tym bloczku z kredytem i umową o dzieło.

Odpowiedz

Michał Maj 10, 2017 o 11:53

Rozumiem, że to podstawy, ale moim zdaniem brakuje bardziej aktywnych sposobów na realne obniżenie podatku, chociażby IKZE czy honorowe kriodawstwo.

Odpowiedz

rychu Maj 10, 2017 o 12:03

jeszcze można rzucić conieco na IKZE żeby zbić podatek, a raczej przesunąć go w czasie…

Odpowiedz

Jan Maj 10, 2017 o 12:05

Ten rysunek na wstępie to chyba żart. Podatek stanowi już prawie połowę dochodów Polaków. zważywszy jednak, że w Polsce płacimy nagminnie podatek od podatku, a poza tym rząd wydaje naszą kasę na kredyt, jest to praktycznie połowa, albo i więcej naszego dochodu. Mówienie w takiej sytuacji o optymalizacji, zamiast grabieży jest grzechem.

Ukłony

Odpowiedz

Marcin Maj 10, 2017 o 12:07

Jeszcze lepiej da sie zoptymalizowac ubezpieczenie zdrowotne zatrudniajac sie u kogos na 1/50 etatu. Laczne koszy wynosza wtedy mniej niz 50 zl, w czym jest ubezpieczenie zdrowotne.

Odpowiedz

Marcin Maj 10, 2017 o 12:10

Wpis można by uzupełnić o kilka informacji odnośnie tego jak można ieszcze w inny sposób wpłynąć na obniżenie podatków m.in. przez zastosowanie IKE, czy darowizn itp

Odpowiedz

Tomasz Maj 10, 2017 o 12:14

„Karanie ludzi za to, że wcześniej wstają, więcej się uczą, więcej ryzykują i dlatego więcej zarabiają, jest niemoralne” -Jan Kulczyk

Odpowiedz

Rafał Maj 12, 2017 o 08:43

i nielogiczne. Osoby „leniwe” dają mniej korzyści dla gospodarki i budżetu, a niektóre „cwane” osobniki nawet generują spore koszty nie chcąc iść do pracy i żerując do oporu na socjalu

Odpowiedz

Michał Maj 10, 2017 o 12:30

Hej Michał,

Wpis na czasie ;). Ostatnio się zastanawiałem, czy można odliczyć darowiznę przekazaną SMSem? Wiem, że lepiej jest przelewem, bo wtedy wszystko jest czarno na białym, ale czasami są jakieś krótkie akcje, gdzie SMS jest najlepszym sposobem.

Odpowiedz

Arkadiusz Maj 10, 2017 o 13:12

Hej Michał, chciałbym zwrócić tylko uwagę na pewien fragment tekstu gdzie rozpisujesz kwoty z podatku przy zarabianiu 5000,00zł brutto:
„To tak, jakbyś miesięcznie na lekarzy wydawał ok. 390 zł – bez względu na to, czy korzystasz z publicznej służby zdrowia, czy nie.” – to nie są pieniądze które ‚wydajesz’ na lekarzy – to są pieniądze które wydajesz na szerokopojętą ochronę zdrowia i usługi zdrowotne. Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo dużo, ale wystarczy że przez całe życie dana osoba nie chodziła do lekarza a nagle zachoruje na zawał/zostanie zdiagnozowana z tętniakiem/będzie miała wypadek i koszty leczenia wynoszą dzięsiątki a nawet setki tysięcy złotych i żaden luxmed czy inna prywatna firma nawet w najlepszym abonamencie nie zapewni nikomu operacji by-passów, wszczepienia stentów (w których jeden może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych) i innych tak kosztownych zabiegów.

Coraz częstsze wśród pacjentów są żądania wykonania od personelu medycznego jakichś nieuzasadnionych procedur medycznych bo im się należą w końcu płacą za to – ale niestety to nie jest do końca tak proste.

Serdecznie Cię pozdrawiam

Odpowiedz

Paweł Maj 10, 2017 o 18:49

Dokładnie, w ogóle to w Polsce nakłady na służbę zdrowia należą do najniższych w Europie. Ostatnio sporo ludzi mówi że nie chce płacić składki zdrowotnej tylko prywatnie się ubezpieczy i będzie po sprawie. Tylko że nie zdają sobie sprawy że te prywatne ubezpieczenia nie obejmują tych naprawdę poważnych chorób i operacji. Z takim podejściem można się obudzić z ręką w nocniku tzn. z kilkusettysięcznym rachunkiem za operację.

Odpowiedz

Daniela Maj 10, 2017 o 13:37

Och, myślałam że może poznam jakąś magiczną sztuczkę, której nie znam, ale niestety nie :P. Formy zatrudnienia mi nie chcą zmienić, dziecka nie mam, małżeństwem też nie jesteśmy. Niedawno razem zamieszkaliśmy, więc w przyszłym roku Internet odliczymy i tyle. Krwiodawcą być nie mogę, a darowizny robię na rzecz takiej fundacji, która utraciła status organizacji pożytku publicznego :(. Może w tym roku ją odzyska. Pasek z księgowości co miesiąc dostaję i nad nim mogę tylko zapłakać 😛

Odpowiedz

Piotr Maj 10, 2017 o 17:02

„Darowiznę może otrzymać każda organizacja, która została zarejestrowana w sądzie (czyli ma osobowość prawną) – stowarzyszenie lub fundacja. Nie muszą one mieć statusu organizacji pożytku publicznego. Trzeba jednak pamiętać, że darowizna może być przeznaczona tylko na określone cele społeczne, które realizuje dana organizacja i ma je zapisane w statucie.”

http://poradnik.ngo.pl/darowizny

Odpowiedz

f Maj 10, 2017 o 13:52

W UK kwota wolna wynosi już 11500 GBP (rok podatkowy 2017/2018). Jeśli patrzymy na rok podatkowy 2016/2017 to było to 11000 GBP (źródło: https://www.gov.uk/government/publications/rates-and-allowances-income-tax/income-tax-rates-and-allowances-current-and-past)

Odpowiedz

Kuba Maj 10, 2017 o 14:36

Michal,
Sugeruje dodac informacje, ze osoba samotnie wychowujaca dziecko, które nie osiaga dochodów powyzej zerowego progu podatkowego (z licznymi wyjatkami np z tytulu rent) moze rozliczac sie wspólnie z dzieckiem. Informacja wazna i wydawaloby sie oczywista, a jednak o malo co by mi umknela, mimo, ze uwazalem sie za „swiadomego podatkowo”, a nawet bedac po lekturze twojej ksiazki. 🙂

Odpowiedz

Piotr Maj 10, 2017 o 16:06

Z tego co wiem, warunkiem odliczenia darowizny jest to, aby owa fundacja realizowała cele pożytku publicznego, a nie samo posiadanie przez nią statusu OPP.
Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić 🙂

Odpowiedz

Artur Maj 10, 2017 o 16:24

Cześć Michał,
Po lekturze w książki niedawno ten artykuł nie jest dla mnie nowością (gratulacje dobrej książki), ale rodzi się u mnie pytanie.

Pracuję na zleceniu, zarabiam określoną sumę pieniędzy i dodatkowo pracodawca płaci za mnie zus. Chcę otworzyć DG, która będzie się opierała na świadczeniu usług, będę zwolniony z vatu, ale jak ma się w tym przypadku sprawa opłat (mały zus etc.), czy z tytułu uiszczania opłat zusowych u pracodawcy, będę musiał odprowadzić coś jeszcze, prócz składki zdrowotnej? Jak w tym przypadku ma się optymalizacja podatkowa?

Odpowiedz

Maria Maj 10, 2017 o 17:31

Cześć przy porównaniu umów brakuje mi kalkulacji kosztów i otrzymanego „serwisu” z państwa z perspektywy kobiet planujących/posiadających dziecko. Czy w takim przypadku umowa o pracę jest „jedyną słuszną” opcją czy przy pewnych założeniach da się zaplanować sensowniejsze rozwiązania?

Odpowiedz

Greg Maj 10, 2017 o 18:23

Wow, a u mnie za „krwawienie” dostaje sie tylko ciasteczko, kawe, soczek I zazwyczaj profesjonale dzieki z dolepionym usmiechem:)

Odpowiedz

Rafał Maj 10, 2017 o 19:15

Warto dodać jeszcze III filar w postaci IKZE jako instrument służący do optymalizacji podatkowej. Od tego roku zamierzam „grać” na tym instrumencie. Na razie zgłębiam wiedzę na ten temat, ale korzyść wydaje się jasna – oszczędzanie na emeryturę plus możliwość odliczenia 18% wpłaty od dochodu.

Odpowiedz

Anom Maj 11, 2017 o 20:37

Pamiętaj, że aby tak było, musisz to trzymać do 65 roku życia. Szybsza likwidacja IKZE skutkuje powiększeniem przychodu i de facto zwrotem całej odpisanej kwoty.

Odpowiedz

Aleksander Październik 10, 2020 o 15:19

Ale może tak być, że wchodzisz w 2 próg u wtedy nadwyżkę wpłacasz na IKZE. A w innym roku tracisz pracę i przez cały rok nie dobijesz do 2 progu, więc likwidujesz IKZE i płacisz 17% podatku zamiast 32% od wypłaconej kwoty.

Odpowiedz

Eryk Maj 10, 2017 o 21:02

Lubię czytać tego bloga chociaż to wszystko co tutaj jest opisane jest dla mnie totalną egzotyką.

Mam 26 lat i mieszkam z rodzicami, właściwie nigdy nie podjąłem żadnej pracy w Polsce, suma wszystkich moich wpłat do ZUS z mojej jedynej aktywności która kiedyś tam była to miej niż 1500 zł.

Trochę dziwnie się czuję będąc kompletnie oderwanym od problemów innych ludzi.

Odpowiedz

fitz Maj 10, 2017 o 21:16

Niestety czasem nie da się uciec w ramach danego pracodawcy od etatu – w moim przypadku premie/akcje dostępne są jedynie etatowcom – pakiet jest na tyle szczodry że nie opłacałoby mi się przejście na DG nawet gdyby było to możliwe.

Ale – warto drążyć pewne tematy u pracodawcy; okazuje się że współfinansowane przez pracownika świadczenia nie stanowią przychody – u nas symboliczne 1 zł pobierane z pensji zapobiega ubruttowieniu kosztów abonamentu medycznego (a że mamy dość „wypasiony”, różnica to spokojnie 100 zł miesięcznie i więcej).

Odpowiedz

Marcin Maj 11, 2017 o 10:19

Nie byłbym tego taki pewien – pierwszy z brzegu wynik Google’a przeczy twojej tezie:
„Przy świadczeniach częściowo odpłatnych, przychodem pracownika będzie różnica między ceną karnetów zakupionych przez pracodawcę a odpłatnością ponoszoną przez pracownika.” (http://dmkonsult.pl/benefity-dla-pracownikow-w-swietle-podatkow-nagroda-czy-kara/).

Twój pracodawca dysponuje interpretacją indywidualną pokrywającą opisywany przez ciebie stan faktyczny? Jeśli nie, to moim zdaniem mocno ryzykujecie – ktoś kiedyś będzie musiał sporo zapłacić w przypadku kontroli podatkowej.

Odpowiedz

Rafał Maj 10, 2017 o 22:59

Sposób na podwyższenie kosztów uzyskania przychodów, który (z tego co wiem) nie wszyscy znają a jest opisany w treści broszury informacyjnej do PIT-37 (zatem sposób jak najbardziej legalny) : „Jeżeli wyżej wymienione roczne koszty uzyskania przychodów (…) są niższe od wydatków poniesionych przez podatnika na dojazd do zakładu lub zakładów pracy środkami transportu autobusowego, kolejowego, promowego lub komunikacji miejskiej, w zeznaniu koszty te mogą być przyjęte (…) w wysokości wydatków faktycznie poniesionych, udokumentowanych wyłącznie imiennymi biletami okresowymi.” Zasady tej nie stosuje się w przypadku, gdy otrzymujemy od pracodawcy zwrot kosztów dojazdu.
Od siebie dodam, że stosowałem ten zabieg przez trzy lata, gdy w tym czasie dojeżdżałem do pracy w innym mieście autobusem komunikacji PKS. Oczywiście warto zachować każdy taki imienny bilet, który pozwoli udowodnić nam stan faktyczny przed organem.

Odpowiedz

Zbyszek Maj 10, 2017 o 23:43

Chciałbym odnieść się do kwestii planowania zwrotu podatku z rozliczenia PIT – zawsze staram się by te pieniądze ze zwrotu (mamy dwójkę dzieci) wypadały przed wakacjami – jak sam piszesz, zastrzyk gotówki się przyda. Otóż 2 lata temu, przydarzyła się taka sytuacja, że koniec terminu zwrotu miał nastąpić w momencie jak już będziemy na wakacjach. OK – będzie fajnie. Ale pieniądze nie przyszły… Wróciliśmy do Warszawy i czekało wezwanie do Urzędu Skarbowego (pewnie ten sam co Twój – Wynalazek 3 😉 – wyjaśnienie ws. błędu w zeznaniu podatkowym. Tu muszę wyjaśnić, że ja mam inny US niż żona, ale rozliczamy się razem i PIT wysyłamy do mojego urzędu.
I teraz najlepsze: US na Wynalazek nas wezwał bo moja żona nie zapłaciła jakiegośtam podatku. Otóż zapłaciła, ale w swoim Urzędzie (w tym samym mieście Warszawa). Mój badał sprawę 3 miesiące – ostatniego dnia wysłali nam wezwanie. Po powrocie z urlopu poszliśmy do Urzędu, złożyliśmy wyjaśnienie, że podatek został wpłacony w innym US. Pani w okienku stwierdziła: OK. Pytamy, kiedy dostaniem zwrot podatku – do trzech miesięcy… 🙂
Przyszły równo (co do dnia) po 3 miesiącach od złożenia wyjaśnienia, czyli pół roku po złożeniu zeznania….
Od tej pory wysyłam naszego PIT-a jak tylko dostaniemy wszystkie PIT-y od pracodawców…
Morał – Ty nas uczysz jak oszczędzić, Państwo uczy jak chcesz coś dostać to się pośpiesz. Jak masz coś oddać to czekaj ile się da 🙂
Pozdrawiam
i dziękuję za otwieranie oczu

Odpowiedz

Marcin Maj 11, 2017 o 08:34

Może to co napisze sie nie spodoba ale lepiej teraz niż za późno… Od15 lipca 2016 r. w polskiej Ordynacji Podatkowej obowiązują przepisy o unikaniu opodatkowania tzw. Klauzula unikania prawa podatkowego + zmieniła sie administracja skarbowa na KAS. Do tego doszło wiele innych zmian w celu fiskalnym w ustawach podatkowych. Samo słowo „optymalizacja” niestety już w mojej ocenie wstępem do kontroli podatkowej, zarówno u autora artykułu jak tez autorów komentarzy. Ja raczej korzystam z legalnych sposobów „rozliczania” podatków bo każda optymalizacja w rozumieniu US jest zakazana. Co do pomysłów „zatrzymania VAT” to może to byc potraktowane jako tzw. Karuzela podatkowa i tez nie jest dozwolone ale zagrożone kara bezwzględnego pozwania wolności. Rekomenduje wszystkim aby ważyć słowa w każdym komentarzu bo dostęp ma w sumie każdy 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Maj 11, 2017 o 13:17

Hej Marcin,

Nie dajmy się zwariować. Co do semantyki: to czy nazwiesz swój sposób „rozliczaniem” czy „optymalizacją” ani nie ułatwi ani nie utrudni konfrontacji z pracownikami skarbówki.

Pozdrawiam

Odpowiedz

fitz Maj 11, 2017 o 09:25

Aha – jeszcze jedno; nie wiem czy było we wpisie – ale jeśli rozliczamy się wspólnie, a jest między nami dysproporcja w zarobkach (w szczególności jedno 18, drugie 32 procent) – warto złożyć oświadczenie do pracodawcy. Wtedy pracodawca nalicza nam CAŁY CZAS podatek 18% – dopiero w momencie rozliczania PIT musimy zrobić dopłatę.

W ten sposó nie kredytujemy państwa (jak w przypadku zwrotu).

Odpowiedz

Marta Maj 11, 2017 o 10:52

Hej Michał,
Jako osoba większość życia pracująca na umowę o dzieło chciałabym zwrócić uwagę na jedną kwestię, która chyba nie jest uwzględniona w wyliczeniu. Zarobek „na rękę” w porównaniu z umową o pracę wygląda bardzo fajnie, ale nie obejmuje świąt i urlopów – każdy wolny dzień, nawet ustawowo wolny, jest w tym przypadku bezpłatny. Patrząc na ilość wolnych dni w roku – nie mówiąc o urlopie 26 dni, które w przypadku UoD są bezpłatne, całkowita kwota przychodu i dochodu jest jednak mniejsza (przy tej samej ilości godzin przepracowanych, co na UoP). Dzięki za świetny artykuł.

Odpowiedz

Iza Maj 12, 2017 o 17:39

Pracując na umowę cywilnoprawną (prowadzę DG) też mam podobną sytuację. Gdy jestem na urlopie, to muszę zapewnić zastępstwo, które ja opłacam z mojego wynagrodzenia. Oczywiście staram się zrobić jak najwięcej przed wyjazdem, ale jeśli coś jest pilnego, to nie mam wyjścia – a płacenie np. 1000,00 zł za to, że wyjechałam na 10 dni na urlop boli.
Szczególnie, że gdybym pracowała na etacie, to jeszcze dostałabym dodatek urlopowy. Tymczasem od osób, które pracują na etacie słyszę, jak to przedsiębiorca może oszukiwać, bo jedzie na urlop firmowym samochodem i jeszcze sobie benzynę odliczy.

Odpowiedz

Malwina Maj 11, 2017 o 12:56

Kiedyś w którejś szkole uczyli nas, że takie jest prawo podatnika, że mając do wyboru różne formy opodatkowania, ulgi i pomniejszenia podstawy, to powinien z tego korzystać i płacić najmniejszą korzystną dla siebie kwotę. Niestety nie mogę znaleźć źródła.
Optymalizacja jest jak najbardziej ok o ile jest w zgodzie z prawem, nie wiem dlaczego niektórych dziwi. Chyba bardziej kłuje w oczy, że ktoś zarabia więcej.
Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego większość uważa, że podatki to kara. A z czego ma się utrzymać, to co z czego korzystamy, a nie musimy płacić bezpośrednio? Wiele rzeczy jest utrzymywanych zbyt wysokim kosztem(pensje, premie, diety itp), wiele jest bez sensu i powinno umrzeć śmiercią naturalną, a nie być pompowane przez państwo, ale… Biblioteki, ścieżki, drogi, oświetlenie ulic, szkoły, opieka medyczna itd?

Odpowiedz

Aleksandra Maj 11, 2017 o 14:28

A mnie zastanawia w jaki sposób konkretnie bycie krwiodawcą można wykorzystać do optymalizacji podatkowej.
Michał, czy mógłbyś to rozwinąć?
Jak procentowo to wygląda? Jakie potwierdzenie jest potrzebne? W jaki sposób się to rozlicza w formularzu?

Pozdrawiam serdecznie

Odpowiedz

Magdalena Maj 11, 2017 o 22:25

Aleksandro, zwyczajnie, rozliczasz jako darowiznę w PIT/O. W niektórych miastach są darmowe lub ulgowe przejazdy itd.

Odpowiedz

Bogdan Maj 11, 2017 o 23:28

Donacje odliczamy od dochodu. Przelicza się ilość krwi na konkretne kwoty. Na początku roku wystarczy pójść do punktu w którym oddawało się krew i poprosić o potwierdzenie donacji do rozliczenia PIT i na dokumencie, który otrzymasz wszystko jest napisane, a konkretnie ilość oddanej krwi czy innych jej składników i kwota do odpisania od dochodu (chyba 60 PLN za 0,5Ltr oddanej krwi po przeliczeniu) – to tak w dużym skrócie. Trochę wiedzy tutaj: http://www.rckik-warszawa.com.pl/przywileje-dla-krwiodawców.html

Odpowiedz

Bartłomiej Maj 11, 2017 o 18:25

Cześć, świetny artykuł – jak zawszę zresztą. Właściwie, mieszkałem za granica przez pewien czas, a dokładniej w Holandii i nieodczuwałem tak bardzo potrzeby oszczędzania na podatkach, ale teraz gdy wróciłem z żoną do Polski, to każde kilka groszy się przyda. Dzięki wielkie za obszerne wyjaśnienia.

Odpowiedz

Anom Maj 11, 2017 o 20:34

Hej Adminie!

Bardzo mnie zaciekawiła kwestia odpisywania przekazanych darowizn. Myślę, że to dobry materiał na następny wpis na blogu.

Dobrze by było mieć możliwość przekazania darowizny organizacji/fundacji/osobom potrzebującym -> odpisać od podatku i otrzymany odpis również im przekazać. Altruistycznie, prawda?

Stąd pytanie: w jaki sposób się to odbywa? Np osoba zatrudniona na etacie, pierwszy próg podatkowy. Dajmy na to, że przekazała do organizacji użyteczności publicznej darowiznę przelewem na kwotę 500 zł.

Ta osoba potem w PIcie odpisuje całą kwotę 500 zł i zwrot jest powiększony o te 500 zł, czy to jest jakiś określony procent od tej kwoty?

Dzięki i pozdrawiam!

Odpowiedz

Bogdan Maj 11, 2017 o 23:12

Dwa słowa na temat dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego.
Owszem, składka miesięczna jest dość wysoka (w tym kwartale, to 395,15 PLN), ale nie wspomniałeś Michale o tym, że można ją odliczyć od podatku dochodowego.
Cytat ze strony https://useme.eu/pl/blog/dobrowolne-ubezpieczenie-zdrowotne,45/
„Wysokość składki wynosi 9%, a 7,75% podstawy wymiaru można odliczyć. Wskutek tego odliczenie zmniejszy nam wysokość składki aż o 86 proc.”
W efekcie końcowym składka miesięczna wyniesie około 55 PLN.

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz

Wojtek Maj 11, 2017 o 23:23

Cześć,

Jestem programistą na etacie. Chciałbym rozliczyć 50% kosztów uzyskania przychodu.
Jak to zrobić? Czy muszę mieć jakieś specjalne zapisy w umowie o pracę? Czy co miesiąc pracodawca musi mi podpisywać jakiś papier, że faktycznie wykonuję pracę programisty?

Dodam, że nie mam w umowie o prace jako stanowiska wpisanego „Programista” tylko „Specjalista CRM”, ale moja praca to typowy programista.

Odpowiedz

Mateusz Maj 12, 2017 o 09:18

Musisz mieć odpowiedni wpis w umowie i pracodawca musi prowadzić dodatkową (ponoć drobną) papierologię. Ty się do tej papierologii też dokładasz – co miesiąc robisz raport z Twojej „twórczości” i ile zajęła procentowo czasu w miesiącu.
Możesz pogadać z szefem o podwyżce i zaproponować mu „tani i prosty sposób” na podwyżkę dla wszystkich za półdarmo 😉

Odpowiedz

Asia Maj 15, 2017 o 20:37

O ile się orientuję musisz mieć umowę o pracę z przeniesieniem praw autorskich. Miałam tak w poprzedniej robocie – w umowie było napisane zdaje się, że 80% pracy to praca twórcza

Odpowiedz

metkor Maj 12, 2017 o 09:06

„Emerytura dla pensji w wysokości 5000 zł brutto wyniesie więc ok. 1500 zł brutto. Czy już widzisz, o co tutaj chodzi?
Zarabiając 5000 zł brutto, odprowadzasz co miesiąc 1588 zł na ZUS po to, by za 30 lat otrzymywać 1500 zł brutto co miesiąc.”

Chciałbym Michał żebyś uzupełnił tutaj wpis o jeden aspekt.
Średnia długość życia mężczyzny w Polsce to około 74 lata, w związku z tym statystycznie każdy facet pobiera emeryturę tylko przez 9 lat. Pracujemy zawodowo około 40 lat.

Biorąc pod uwagę kwoty z Twojego przykładu:
1588 zł składka miesięczna x 12 m-c/rok x 40 lat = 762 240 zł
Wypłacana emerytura:
1500 zł x 12 x 8 = 144 000 zł

RÓŻNICA:
762240 – 144000 = 618240 zł

Komentarz gdzie te pieniądze są, jak nazywa się taki system niech doda sobie każdy sam.

Odpowiedz

Ewa Maj 12, 2017 o 13:56

Dzięki Michał za świetny artykuł! Mam dwie refleksje w tym temacie. Po pierwsze zauważam, że spora część prowadzących firmy bardziej skupia się na tym aby wszelkimi możliwymi sposobami uniknąć podatków niż na rozwijaniu biznesu. Optymalizacja, oczywiście nie jest zła, ale przede wszystkim trzeba się skupić na zarabianiu i rozwijaniu firmy. Po drugie, łatwiej o kredyt tym, którzy płacą więcej podatków niestety 🙁 Wyjątkiem jest amortyzacja wliczona w koszty, nie obniża dochodu.
To samo dotyczy umów o dzieło. Tak, kredyt można otrzymać, jednak obostrzenia w bankach są dużo większe niż w przypadku umów o pracę.

Odpowiedz

Magdalena Maj 12, 2017 o 19:00

Widzę dwa błedy w Twoim rozumowaniu po pierwsze założenie, że wpłaty na ZUS idą na emeryturę, bez uwzględnienia zasiłków chorobowych, rent i wypadków. A pracownik może liczyć na uzyskanie zasiłku i świadczenia rehabilitacyjnego w wysokości 80% pensji przez póltora roku choroby.

Po drugie zbyt beztrosko zakładasz możliwość przejścia z etatu na umowę o dzieło – takie zachowanie jest sprzeczne z prawem i zapewne zostanie wyłapane przez ZUS. Przy większości prac podporządkowanych nie ma alternatywy dla stosunku pracy.

Odpowiedz

Iwona Maj 15, 2017 o 07:39

Bardzo dziękuję za poszerzenie świadomości.

Odpowiedz

Wiesław Maj 15, 2017 o 23:42

Dzień dobry.
A jak to wygląda w przypadku prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej?
Nie znalazłem opisu.

Odpowiedz

Grzegorz Maj 16, 2017 o 10:33

Proszę również pamiętać o jednym istotnym przepisie dotyczącym składek ZUS.
Jeżeli pracujesz na etacie w firmie X, podpisujesz umowę cywilnoprawną lub na działalności gospodarczej z firmą Y, i ta firma Y świadczy usługi na rzecz firmy X używając twojej osoby, to firma X i tak musi odprowadzić normalne składki o tego wynagrodzenia które otrzymujesz w firmie Y.

Czyli wynagrodzenie masz z firmy X i Y ale składki od wszystkich przychodów zobowiązany jest opłacać pracodawca z firmy X.

Niestety wiele osób/firm, próbowało przez spółki córki w ten sposób obchodzić przepisy i popłynęło po kontroli ZUS.

Odpowiedz

Artur Maj 22, 2017 o 14:10

Panie Michale jako świeżak (właśnie otworzyłem działalność gospodarczą) dostałem w prezencie Pana książkę 🙂 Po artykule nie mam wątpliwości, że wiele się z niej nauczę !

Odpowiedz

Tomasz Styczeń 8, 2018 o 09:19

Chcę zoptymalizować przyszłe rozliczenie PIT-37 za rok 2017. Michał podsunął pomysł żeby wykorzystać do tego możliwość darowizny. Jest styczeń więc domyślam się że na taki manewr jest już zbyt późno. Chciałbym jednak się upewnić czy tak jest. Czy ktoś mógłby mi odpowiedzieć?

Odpowiedz

Michał Szafrański Styczeń 8, 2018 o 09:30

Hej Tomasz,

W styczniu 2018 to już na to za późno. Ewentualne tegoroczne darowizny będą się liczyć do PIT-u za 2018.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Piotr Sierpień 4, 2018 o 14:03

Cześć Michale,

Wielkie dzięki za powyższy artykuł oraz załączone wyliczenia!

Luźna uwaga-biadolenie:

Po szybkiej analizie jakie możliwości w Polsce ma „przeciętny etatowiec” trochę włos się jeży na głowie. Jestem w trakcie lektury książki „The Millionaire Next Door”, która często jest polecana w kwestii finansów osobistych i budowania swojej wartości netto. Jest to też moje pierwsze zetknięcie się z ogólnymi zasadami podatku dochodowego w USA.
Nawet nie wiesz jak wielkie było moje zdziwienie, gdy przeczytałem o możliwości odliczenia od podatku dochodowego osoby fizycznej c-a-ł-o-ś-c-i kwoty, jaką ona posiada we wszelkiego rodzaju rachunkach oszczędnościowych, emerytalnych lub lokatach! Wg wyliczeń autorów oraz twardych danych, które prezentują w najbardziej skrajnych wariantach pozwalało to obniżyć wartość podatku z 20% do 6%! Przy czym był to stan w momencie publikacji książki, a więc 1996 r., śmiem jednak spekulować, że ogólne zasady raczej za mocno się nie zmieniły…

Dobrze, że mamy chociaż IKZE, jednak sam mam nadal obawy przed założeniem rachunku mając w pamięci historię „skoków na kasę” rządu (FOZZ, OFE)…

Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!

Piotr

Odpowiedz

rob Luty 26, 2019 o 23:57

Ulga na dzieci przysluguje gdy nie przekroczysz dochodu 112k na rok, liczac dochod łączny małoznkow, dosyc istotna kwestia o ktroej nie piszesz

Odpowiedz

Michał Szafrański Luty 27, 2019 o 12:49

Hej Rob,

Limit obowiązuje wyłącznie w przypadku, gdy macie jedno dziecko. Od dwójki w górę – nie ma limitu dochodów.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Piotr Październik 3, 2020 o 16:30

Hej Michale, może jakaś aktualizacja przed końcem 2020?

Odpowiedz

Aleksander Październik 10, 2020 o 15:39

Wiele z obecnych możliwości optymalizacji podatkowej nie jest żadną optymalizacją. Co z tego, że wpłacę darowiznę i odzyskam z tego równowartość podatku? I tak jestem w plecy 83% lub 68% z tej kwoty. Tak samo wydawanie pieniędzy na rzeczy, których się nie potrzebuje, żeby podnieść KUP. Ulga na internet ok, pod warunkiem, że faktycznie potrzebujesz internetu (ja np. mam tylko w telefonie jako pakiet z rozmowami i sms i nie kupię dodatkowo internetu żeby go odpisać od dochodu). Dobre są odpisy z tytułów, które dzieją się w pewnym sensie „przy okazji”, a nie są wygenerowane w celach korzyści podatkowych. IKZE – ok, jeśli wierzysz w to, że te pieniądze nie znikną i pogodzisz się z ich zamrożeniem na 40 lat albo zakładasz, że kiedyś stracisz dobrze płatną pracę i chcesz nadwyżkę z 2 progu podatkowego przenieść na gorsze czasy, kiedy nie będziesz mieć dochodu i od wypłaconych pieniędzy zapłacisz tylko 17% podatku. Przydałyby się takie opcje/działania, które nie generują dodatkowych kosztów, jak np. Krwiodawstwo, gdzie poza swoją bezcenną krwią nie ponosisz wyraźnych kosztów a możesz uzyskać korzyści podatkowe.

Odpowiedz

Dodaj nowy komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: