Po dekadzie działania blog "Jak oszczędzać pieniądze" zakończył swoją działalność. Jedyną stale aktualizowaną sekcją bloga jest RANKING kont i lokat. Zapraszam też do lektury ponad 500 archiwalnych artykułów (ponadczasowych)! 👊

Życie na własnych zasadach, czyli opowieść na szóste urodziny bloga

przez Michał Szafrański dodano 2 lipca 2018 · 46 komentarzy

Życie na własnych zasadach

Podpowiadam jak szukać swojego celu, jak radzić sobie z trudnościami i jak odnaleźć się jako solopreneur – przedsiębiorca działający w pojedynkę.

Dzisiaj urodziny bloga. Pierwszy wpis ukazał się tutaj równo 6 lat temu – 2 lipca 2012 r. 9 miesięcy później – w marcu 2013 r. – otworzyłem firmę, która miała mi pomóc komercjalizować blogową działalność. W 2015 r. po raz pierwszy wystąpiłem na konferencji infoShare z prezentacją zatytułowaną „Zaufanie jako waluta przyszłości”. Aż trzech lat potrzebowałem, aby jej główne przesłania przekuć w książkę o zbliżonym tytule. Spokojne tempo, cierpliwość, długa inkubacja pomysłów – to najlepsza charakterystyka tych sposobów mojego działania, które pomagają mi być skutecznym.

Na początku tego roku Grzegorz Borowski – organizator konferencji infoShare – postawił przede mną trudne zadanie. Poprosił mnie, aby moje tegoroczne wystąpienie było bardziej inspirujące niż poradnikowe. Chciał, abym zmierzył się z tematem, na który staram się za wiele nie mówić, czyli jak pokonywać różne trudności, zwątpienia, jak motywować siebie i gdzie szukać oparcia – szczególnie wtedy, gdy jesteśmy solopreneurami.

Delikatnie mówiąc miałem mieszane uczucia. Z jednej strony potrafię zauważyć korzyść z dzielenia się doświadczeniami – także tymi negatywnymi. Z drugiej strony – bardzo nie chcę przekraczać cienkiej granicy pomiędzy referowaniem własnych doświadczeń a byciem uznawanym za pseudo-kołcza udającego, że ma recepty na życie innych. Bo tak naprawdę nie mam.

Czytaj także: WNOP 085: Jak sobie radzę, gdy dopada mnie marazm i nie idzie mi praca?

Jak zwykle w takich sytuacjach wróciłem jednak do mojego „why”, czyli moich indywidualnych, przemyślanych i mocnych motywacji „dlaczego robię to co robię”. Opracowałem temat i wystąpiłem na infoShare 2018. Dziś możecie obejrzeć zapis mojego wystąpienia. Ufam, że nieco z niego wyniesiecie – chociaż część tych treści już od dawna przewija się w moich podcastach, wystąpieniach oraz książkach.

Zapraszam do obejrzenia. 🙂

Życie na własnych zasadach – infoShare 2018

Trzonem tego wpisu jest film z mojego wystąpienia na tegorocznym infoShare. Tam zawarłem większość myśli, które chcę Wam przekazać w szóste urodziny mojego bloga. Niemniej jednak pod filmem zamieściłem jeszcze kilka akapitów, w których luźno eksploruję najważniejsze przemyślenia – także spoza zakresu tej prezentacji.

Aby powiększyć film na cały ekran, wystarczy na nim dwukrotnie kliknąć. Samą prezentację w formacie PDF możecie pobrać tutaj (UWAGA: 80 MB).

Kilka dodatkowych przemyśleń

A skoro już obejrzeliście to wystąpienie, to podzielę się kilkoma dodatkowymi przemyśleniami próbując zdiagnozować, dlaczego tak dobrze mi się powodzi w tej mojej blogowej przygodzie.

Być może w ocenie niektórych osób, zbyt daleko oddaliłem się od idei „bloga sprzed lat”, ale ja sam jestem bardzo zadowolony z przebiegu ostatnich sześciu lat. Mam coraz bardziej uporządkowane podejście do otaczającej rzeczywistości, w coraz większym stopniu słucham siebie i jednocześnie – mam w tym coraz większy komfort psychiczny. Z drugiej strony – trochę mnie to niepokoi. W tym sensie, że nie chcę spocząć na laurach. Szukam zatem odpowiedzi na pytanie, jak być po prostu lepszym człowiekiem. Jak z jednej strony mniej się przejmować codziennością, a z drugiej – stale się rozwijać i robić rzeczy ważne – ważniejsze niż wyłącznie moje zadowolenie.

Gdy cofam się pamięcią do momentów, które były dla mnie szczególnie stresujące bądź trudne na przestrzeni ostatnich lat, to doceniam kilka cech i czynników, które – jak mam wrażenie – były kluczowe dla znalezienia się tu, gdzie dzisiaj jestem.

Podczas wystąpienia wspominałem już o szukaniu i precyzowaniu własnego „why” oraz pisaniu „kontraktu z samym sobą”. Jest jednak jeszcze kilka elementów, które mi osobiście bardzo pomagają.

Sprawdź również: WNOP 093: Jak się motywować? – czyli jak skłaniam się do pracy nawet, gdy nie chce mi się nic robić

1. Praca jako źródło motywacji

Uczciwie mówiąc ciężko mi jest się motywować do pracy tak po prostu. Mam wrażenie, że w czasach gorszej formy dosyć naiwnie zakładałem, że jak sobie coś zaplanuję i przemyślę strategicznie, to łatwiej będzie mi się zmotywować do tego, aby w końcu zabrać się do wykonywania konkretnych zadań na drodze do celów. Niestety mam wrażenie, że działało to tylko połowicznie. W miarę precyzyjne określenie i rozumienie mojego „why” także nie jest wystarczającym motywatorem, aby codziennie siadać do pracy. Co więc mnie motywuje?

Zapewniam, że niemalże codziennie nie chce mi się pracować i to pomimo, że robię w zasadzie tylko te rzeczy, które mnie interesują. Znacznie milej mi się wyspać, zjeść śniadanie z Gabi, porozmawiać, poczytać książkę, pograć, nawet wyjść na spacer i pobiegać albo obejrzeć filmy – niż usiąść do pracy.

Do rozpoczynania pracy po prostu się zmuszam. Nie ma tu magii. Robię sobie listę punktów do wykonania (najczęściej w Nozbe) i po prostu zabieram się do zrobienia pierwszego z listy. Gdy już go robię, to zazwyczaj robota jakoś zaczyna się kleić. Kluczowe jest tylko to, aby jej nie przerywać przeszkadzajkami.

Myślicie, że chciało mi się pisać ten artykuł? Absolutnie nie. Chciałem by BYŁ napisany. Bym mógł cieszyć się efektami, ale samo jego pisanie – nie oszukujmy się – nie jest niczym fajnym i to pomimo, że mogę powiedzieć, że lubię pisać. Do pracy po prostu się zmuszam, a potem jakoś to już idzie. Motywację do dalszej pracy czerpię przede wszystkim z dotychczasowych efektów – radując się z tego co już zrobiłem. Patrząc do przodu – widzę przede wszystkim demotywującą listę projektów i zadań. I nawet jeśli gdzieś tam na horyzoncie jest jakaś obietnica „sukcesu”, to jednak ogrom pracy w międzyczasie po prostu mnie przytłacza. Zamiast nad tym rozmyślać i zamartwiać się, po prostu narzucam sobie reżim codziennej pracy – czy mi się podoba czy nie, czy idzie czy nie idzie. Jeśli nie idzie – zrobię mniej, ale jednak coś zrobię. Tak właśnie popycham wszystko co robię do przodu.

2. Cierpliwość i systematyczność

Nic, co mógłbym uznać za sukces, nie przyszło łatwo. Wszystko wymagało cierpliwości, uporu – czasami wbrew innym – i po prostu systematycznego wykonywania pracy (do której, jak już wiecie, wcale nie lubię siadać).

Czasami bardzo długo zabieram się za realizację konkretnych pomysłów i bardzo długo obracam je w głowie. Nauczyłem się już jednak, że jest mi to potrzebne, bo pomaga dobrze przemyśleć to, co chcę zrobić, oraz powody, dla których chcę to robić. Z premedytacją pomagam także w ten sposób opaść pierwszemu entuzjazmowi. Dopiero, gdy nie udaje mi się porzucić pomysłu, to zabieram się za jego realizację.

Gdy już jednak na coś się decyduję, to zazwyczaj wczepiam się w to wszystkimi zębami i nie puszczam aż do końca – no chyba, że po drodze ewidentnie widzę, że po prostu popełniłem błąd. Znacznie częściej takie „wyciągnięcie wtyczki” przytrafia mi się jednak, gdy działam pod wpływem chwilowych emocji i zauroczenia jakąś ideą, niż gdy zaczynam realizować coś, co wcześniej tygodniami czy miesiącami poobracałem w głowie.

Cieszę się, że im dłużej prowadzę bloga, tym mniej nieprzemyślanych rzeczy robię. A przynajmniej takie mam wrażenie.

3. Tłumienie ego i postawa ucznia

Gdy – według swojej subiektywnej oceny – coś się już osiągnie, to łatwo jest przyjąć postawę narcystyczną. „Jestem mądry, to moja zasługa, zapracowałem na to”. Za tym mogą iść inne zachowania np. uważanie się za lepszego od innych, np. tych, którym się tak dobrze nie powodzi. Wywyższanie się, chełpienie sukcesami, przypisywanie sobie wszelkich zasług – to wszystko przejawy wysokiego ego. Za tym idzie roszczeniowość, uzurpowanie sobie prawa do dyktowania warunków innym i inne niekorzystne zachowania.

Staram się to u siebie tępić. Staram się dostrzegać, że to, że coś mi się udało, nie jest wyłącznie moją zasługą. A w szczególności staram się być daleki od twierdzenia, że mogę powtórzyć którykolwiek z sukcesów, które udało mi się osiągnąć. Cieszę się z nich, ale jednocześnie zamykam za sobą te rozdziały – to najlepsze co mogę zrobić. Po niespodziewanym sukcesie „Finansowego ninja” trudno było mi się pogodzić z myślą, że prawdopodobnie nic większego już nie zrobię – a w efekcie – powstrzymywało mnie to od robienia czegokolwiek. Dziś wiem już jednak, że tak samo jak kiedyś musiałem nauczyć się przechodzić do porządku dziennego nad przeróżnymi porażkami, tak samo trzeba umieć zdystansować się do sukcesów. Nie rozpamiętywać. Po prostu być za nim wdzięcznym i robić dalej swoje.

We wszystkim co robiłem i robię bardzo pomaga mi umieszczanie siebie w roli ucznia – osoby, która nie wie wszystkiego i musi się po prostu dokształcać. Zamiast ego i uznawania, że w jakimś obszarze jestem ”wszechwiedzący i niepokonany”, wolę stawiać siebie w pozycji osoby, która zawsze może dowiedzieć się czegoś nowego, co poszerzy moje horyzonty i pomoże wykonywać jeszcze lepiej moją pracę. Jednocześnie taka postawa pomaga mi akceptować moje deficyty – skoro jest uczniem, to po prostu mam prawo czegoś nie wiedzieć… a w miarę poznawania danej dziedziny uświadamiać sobie, że dzięki temu, że już coś wiem, to widzę też, jak olbrzymi jest bezkres tego, czego jeszcze nie wiem.

4. Odpuszczanie i kompromisy

Nie da się zrobić wszystkiego. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś – tak jak ja – podejmuje decyzję, że chce być przedsiębiorcą jednoosobowym i nie chce zatrudniać pracowników. Wtedy albo delegujemy nasze zadania na podwykonawców zewnętrznych, albo świadomie podejmujemy decyzję o tym, że ucinamy niektóre aktywności – zwłaszcza takie, które wymagają sporo energii.

Dzięki temu, że jestem jednoosobowym przedsiębiorcą, to na bieżąco potrafię ocenić, które z czynności warto wykonywać, a których nie warto (bo boleśnie doświadczam wykonywania tych czynności na własnej skórze). Definicja oczywiście zmienia się w czasie. Niemniej jednak przez to, że nie zatrudniam pracowników, to pozbawiłem się także możliwości łatwego „spychania” na innych tej pracy, której po prostu nie warto wykonywać. W efekcie – mam wrażenie, że działam dużo bardziej asertywnie, a jednocześnie – nadal w 100% po swojemu i bez konieczności dopasowywania się do innych. Dla mnie to niesamowity luksus.

Cenię sobie również to, że nie muszę czuć się odpowiedzialny za los pracowników, których po prostu nie mam. Uwzględniając dodatkowo fakt, że w ten sposób znacząco ograniczam stałe koszty funkcjonowania mojej firmy, to mogę sobie pozwolić na podejmowanie decyzji o rezygnacji z części przychodów np. pochodzących z łatwo dostępnych dla mnie, ale nierealizowanych już współprac z markami.

Przez lata blogowania coraz bardziej uświadamiałem sobie, że święty spokój cenię bardziej od pieniędzy. Mógłbym cisnąć żeby firma zarabiała jeszcze więcej i jeszcze więcej, ale jakoś nie potrafię zobaczyć w tym wartości. Za to bardzo dobrze czuję się realizując niemalże chałupniczo moją blogową i podcastową działalność. W swoim tempie i z coraz mniejszą szkodą pracy dla innych obszarów życia.

5. Akceptacja i szukanie pozytywów

I ostatni element, o którym chcę dzisiaj wspomnieć, to takie specyficzne podejście do życia. Dużo lepiej czuję się i dużo lepsze efekty osiągam, jeśli po prostu godzę się z tym, co przynosi mi życie. Coś się nie udało? Widać tak miało być. Staram się nad tym nie rozczulać wychodząc z założenia, że czasu i tak nie cofnę. Myślenie życzeniowe post factum także nie zmieni sytuacji. Pozostaje tylko akceptacja i refleksja nad tym, czego mnie to uczy. W ten sposób nauczyłem się także szukać pozytywów nawet w tych słabszych sytuacjach.

Staram się stale trenować sam siebie. Zmuszać się do takich nieoczywistych refleksji nad codziennymi zdarzeniami. Jeśli zauważę, że robię się gderliwy, to próbuję się z tego po prostu wybić. Czasami pomaga wstanie z fotela i wyprostowanie, czasami głębszy oddech, a czasami wyjście do łazienki i umycie twarzy zimną wodą.

Mam wrażenie, że bardzo pomogła mi w tym właśnie samotna praca w ostatnich latach. Praca w skupieniu i brak wokół osób, które mogłyby mi w tym przeszkadzać – pomagają mi się wyciszyć. Trudniej mi także próbować obwiniać za coś kogoś innego niż mnie samego – chociaż uczciwie mówiąc ostatnio się nie obwiniam. Po prostu akceptuję to co się dzieje.

Zobacz także: WNOP 119: Jak odnaleźć swoją pasję i wykonywać pracę, którą naprawdę się kocha

Dziękuję za ostatnie 6 lat!

Nie wiem, czy udało mi się dobrze przekazać to, co chciałem. Mam wrażenie, że słowo pisane słabo nadaje się do takich wynurzeń. Szczerze mówiąc wolałbym z każdym z Was po prostu usiąść na kawie i opowiedzieć, czego nauczyło mnie ostatnie 6 lat prowadzenia tego bloga.

Wiem jedno – jestem Wam niesamowicie wdzięczny za to, że poświęcacie swój czas na czytanie, słuchanie i oglądanie tego co wrzucam do internetu. Bardzo za to dziękuję!

Jeszcze mocniej dziękuję wszystkim tym osobom, którym chce się do mnie napisać maila lub komentarz z ciepłymi słowami. To jest najpiękniejsza część mojej pracy – wiedzieć, w jaki sposób przydaje się ona w Waszym życiu. Przed prowadzeniem bloga nawet nie wyobrażałem sobie, że coś takiego jest możliwe. Dziś jestem po prostu pełen wdzięczności.

Jednocześnie przepraszam tych wszystkich z Was, dla których moja działalność jest rozczarowująca, np. nie uważacie jej już za fajną i przydatną, chociaż kiedyś tak sądziliście. Idę swoją drogą – nie zawsze zbieżną z Waszą. Tak to w życiu bywa. Cieszę się jednak, że przynajmniej przez pewien czas Wam służyło.

Niedawno ktoś na spotkaniu we Wrocławiu zapytał mnie „czy za 4 lata zamkniesz bloga?”, bo w mojej nowej książce napisałem, że co 10 lat zmieniałem profesję. Szczerze mówiąc to nie wiem co wydarzy się za kilka lat. Pożyjemy – zobaczymy. Wierzę, że ta przygoda ma szansę trwać znacznie dłużej. 🙂

I na koniec jeszcze mały sekret: występując na infoShare musiałem skrócić relację film Pata i przerwałem jego wyświetlanie tuż po tym, jak wyszedłem na scenę w Londynie. Łzy podpłynęły mi do oczu i byłem tuż przed rozklejeniem się na scenie infoShare – przed kilkoma tysiącami osób. Pomimo, że oglądałem ten fragment już kilka razy, to nadal ściska mnie on za gardło. W powyższym filmie znajdziecie całą, nieskróconą wypowiedź Pata dotyczącą naszego pierwszego spotkania.

Powodzenia!

Zdjęcie na początku: Anna „Bazylia” Samsonowicz.

"Finansowy ninja" - podręcznik finansów osobistych

Finansowy ninjaJuż ponad 130.000+ osób kupiło książkę "Finansowy ninja".

Nowe, zaktualizowane wydanie to ponad 540 stron praktycznej wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej, negocjowaniu i inwestowaniu, które pomogą Ci zostać prawdziwym finansowym ninja i osiągnąć bezpieczeństwo finansowe.

Przewodnik po finansach osobistych, który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole.

PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI →

{ 46 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }

ABC Portfela Lipiec 2, 2018 o 19:27

Dzięki Michał! 4 lata czytam Twój blog, a jak ciągle wracam do Twoich pierwszych publikacji… to świadczy o Tym, że robisz super nieprzeterminowującą się robotę!

Odpowiedz

Michał Szafrański Lipiec 3, 2018 o 09:52

Dziękuję.

Odpowiedz

Bartosz Lipiec 3, 2018 o 10:08

Gratulacje niesamowitej roboty na blogu i życzenia dalszych sukcesów. Ja też wracam do starszych artykułów (np ostatnio o zmianie dostawcy prądu).

Odpowiedz

Marcin Lipiec 2, 2018 o 20:03

Hej Michał,
Ja również chciałbym Ci podziękować za to co robisz dzieląc się swoją wiedzą. Chociaż się nie znamy jesteś dla mnie nauczycielem, jedynym z nielicznych który wniósł tyle wartości i wiedzy do mojego codziennego życia. Dzięki Tobie nauczyłem się wiele i nadal się uczę. Życzę Ci dużo dobrego i kolejnych 6 lat w blogosferze 🙂

Odpowiedz

Justyna Lipiec 2, 2018 o 20:52

Hej!

Bardzo Ci dziękuję za ten wpis!

Podziwiam Twój styl pisania i sposób w jaki budujesz posty – są bardzo wyczerpujące, wiedza się z nich wylewa i widać, że Twoje „zmuszanie się” ewidentnie działa!

W tym momencie stałeś się moją inspiracją, będę często wracać do tego wpisu, gdy tylko poczuję, że mój leń i chęć pogrania bierze górę nad pracą.
Niestety, od paru miesięcy przegrywam tę walkę, więc ten wpis pojawił się w idealnym momencie!

Dziękuję Ci!

Odpowiedz

Michał Szafrański Lipiec 3, 2018 o 09:52

Hej Justyna,

Dzięki wielkie i życzę powodzenia w zmuszaniu się. 😉

Pozdrawiam

Odpowiedz

MarCin Lipiec 2, 2018 o 22:43

Cześć Michał,
Ja Ci chcę po prostu podziękować za to co robisz. Czasem sposoby do mnie nie docierają (Twoje podcasty wolę bardziej czytać niż słuchać), ale bardzo cenię sobie, że kiedyś tutaj trafiłem, a Ty wciąż znajdujesz gdzieś pokłady siły i zawziętości, że dalej piszesz.
Na ten moment trafiły mnie mocno słowa o zaczynaniu pracy przez zmuszanie się, tym bardziej, że ostatnio (z lepszym lub gorszym skutkiem) nad tym pracuję.
Mam nadzieję, że do tej chwili rozmowy przy kawie/herbacie kiedyś w przyszłości dojdzie.
Pozdrawiam z Krakowa!
MarCin

Odpowiedz

Paweł Lipiec 2, 2018 o 22:50

Cześć Michał,
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin 🙂 Byłem na InfoShare i dziękuję jeszcze raz za motywację; długo trzeba szukać osoby która z takim zapałem i zaangażowaniem pomaga innym 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Lipiec 3, 2018 o 09:53

Dziękuję Pawle,

Bardzo miło to przeczytać. Dzięki za przybycie na moją prezentację na infoShare. 🙂

Odpowiedz

Maciej Lipiec 3, 2018 o 11:06

Na początek gratulacje z okazji szóstych urodzin prowadzenia bloga!

Wykład bardzo fajny, chociaż mam wrażenie, że chyba go gdzieś wcześniej wygłaszałeś, bo np. ten Hell Week komandosów czy książki innych autorów już znałem 🙂

Na Twoim blogu szukam rzeczy, których nie znam i nie umiem, a chciałbym poznać, więc te kilka dodatkowych przemyśleń dały mi do myślenia i to dobrze, że dzielisz swoim stylem pracy i nawykami. Też mam tak, że ciężko mi się zabrać do pracy i się zmuszam, ale jak się zmuszę, to idę do przodu.

Jeśli chodzi o kierunek prowadzenia bloga, to ja preferuję wiedzę związaną z codziennym wydaniem pieniędzy, oszczędzaniem i innych rzeczami, które są bardzo blisko z tym związane (rozmowa kwalifikacyjna, budżet domowy, współpraca z bankami) niż wiedzę związaną z prowadzeniem jednoosobowej działalności czy bloga.

Myślę, że zaczynasz być bardziej postrzegany jako medialny ekspert, bloger milioner niż zwykły człowiek, który jest bardzo zaradny finansowo i dzieli się tą zaradnością z innymi. Jedni odbiorcy będą zadowoleni, a inni wręcz przeciwnie. Ja jestem chyba po środku tej stawki.

Ostatnio, często się łapię na tym, że zamiast robić coś pożytecznego dla siebie, to oglądam Ciebie lub czytam Twojego Twittera i w zasadzie to jest jak wymówka od robienia innych rzeczy. Chyba mi będzie potrzebna przerwa od wszystkiego, co z Tobą związane 🙂

Tak sobie myślę, że fajny byłby artykuł na temat obrony przed manipulacją i byciem pewnym siebie w rozmowie z drugim człowiekiem w kontekście rozmawiania o pieniądzach i możliwościach ich zarabiania lub lokowania ich w różne produkty. Kontekst rozmowy to może być rozmowa telefoniczna z callcenter, gdzie druga osoba próbuje sprzedać jakiś produkt. To może być rozmowa twarzą w twarz z jakimś doradcą finansowym, który wykorzystuje różne techniki NLP, żeby tylko osiągnąć efekt (np. założenie ubezpieczenia z lokatą). To może być nawet rozmowa nakłaniająca do wstąpienia w struktury jakiegoś MLM typu FM Group (to nie jest rozmowa na telefon i nazywanie piramidy finansowej drzewkiem).

Czasami dzielisz swoimi przemyśleniami na temat różnych ofert czy rozmów, i potrafisz punktować wszelkie wątpliwości, więc masz wiedzę w tym temacie. Czy ktoś Cię tego nauczył czy sam byłeś pewny siebie od dawna w tych kwestiach?

Pozdrawiam i powodzenia we wszystkim!

Odpowiedz

Michał Szafrański Lipiec 3, 2018 o 11:19

Hej Maciej,

Dzięki wielkie za komentarz.

Jeśli czujesz, że odwyk od treści Szafrańskiego jest wskazany – to zapewne tak jest. 🙂

Co do Twojego pytania o to jak uczyłem się rozmawiać z przeróżnymi telemarketerami, to odpowiedź jest prosta: nikt mnie tego nie uczył – musiałem się nauczyć sam. Generalnie kluczowa jest umiejętność zadawania pytań. Często obawiamy się o to, co sobie o nas pomyśli osoba o drugiej stronie i po prostu nie pytamy. Ja staram się pytać. Ignoruję to, czy ktoś uzna mnie za głupiego. Zadaję pytania. Na początku zawsze banalne i takie, na które znam odpowiedź. W pewnym sensie podpuszczam rozmówcę, aby zobaczyć, czy będzie mi „nawijał makaron na uszy”, czy może odpowiadać będzie zgodnie z moją wiedzą. A potem idziemy dalej.

Nigdy też nie podejmuję decyzji na podstawie jednej rozmowy. Pamiętam, że wszędzie jest „mały druk” i trzeba poprosić o wszystko na piśmie + wnikliwie przeczytać.

To są proste zasady. Jeśli nie ma się ich w głowie, to trzeba je sobie zapisać na kartce i mieć przed oczami w trakcie takich rozmów. 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Maciej Lipiec 3, 2018 o 12:33

Dziękuję za odpowiedź Michale.

Tak, odwyk będzie mi potrzebny, od Ciebie jak i od innych osób, które prawie codziennie się udzielają w Internecie i odciągają mnie od moich zadań 🙂

Jak się uczyłem pewności siebie w rozmawianiu o pieniądzach z różnymi ludźmi (m.in te przykłady z poprzedniego komentarza są z mojego życia wzięte), a także słuchając ludzi, którzy potrafili w bardzo prosty sposób nauczyć dobrych zasad. Jeśli chodzi o moje założenia, to mam poduszkę finansową, która daje komfort w razie wycofania i czytam dokładnie umowy (to od Ciebie wziąłem). Gdy czegoś nie wiem albo wyczuwam manipulację, wchodzę w szczegół jakiegoś punktu rozmowy i oceniam odpowiedź. Jeśli w dalszych ciągu mam wątpliwości, to się wycofuję, ponieważ prawdopodobnie nie mam wiedzy czy większych chęci albo mój rozmówca wydaje się być sztuczny (to jest jedna z najgorszych cech, jaki może mieć sprzedawca). Gdy rozmówca ignoruje fakt, że chcę się wycofać i drąży i drąży, to czuję się nieszanowany i wkurzony, co powoduje, że moje zaufanie maleje do takiej osoby i firmy, którą reprezentuje – oczywiście do żadnej współpracy nie dochodzi.

Ponadto, jeśli czuję, że jestem czymś podekscytowany, to wycofuję się z rozmowy i daję sobie duuuuużo czasu na ochłonięcie, a następnie duuuużo czasu na weryfikację w Internecie.

Nawijać makaron na uszy można na wiele sposobów – a to straszeniem w stylu „pomyśl o swoich dzieciach”, albo że okazja przepadnie (zwłaszcza, gdy do jej końca zostało mało czasu), czy powoływaniem się na autorytety (może być tak, że jakiś cwany doradca, którego nawet nie znasz, powoła się na Ciebie i wykorzysta swojego klienta na pieniądze). Ale jeśli ma się dobre założenia (i chyba jednak trochę doświadczenia życiowego), to krzywda nam się nie stanie.

Jeszcze raz pozdrawiam!

Odpowiedz

Agnieszka Lipiec 3, 2018 o 11:30

Michale, bardzo Ci dziękuję za to, że na każdym kroku udowadniasz to, co jest mi bardzo bliskie – że w biznesie można być prawdziwym, przejrzystym, nie uciekać się do manipulowania i przemilczeń, że można odsłaniać swoje uczucia. Jak widać, to, co prawdziwe i szczere zawsze znajduje pozytywny oddźwięk.

Odpowiedz

Tomek Lipiec 3, 2018 o 12:04

Cześć Michał,
Wszystkiego dobrego z okazji urodzin bloga 🙂

Dzięki za inspirację, którą dajesz poprzez tworzone treści i swoją osobę 🙂

Dla mnie jesteś osobą, która zmienia definicję sukcesu, na który można zapracować systematyczną i wytrwałą pracą w zgodzie z uniwersalnymi zasadami.

Tak trzymać 🙂

Odpowiedz

Michał Lipiec 3, 2018 o 12:13

„Słuchajcie czytam bloga faceta, który rzuca pracę dla blogowania! Serio! ”
Tak przedstawiłem lekturę bloga znajomym. To już sześć lat? Szok. A ja nadal za dużonę nie oszczędzam. Chyba czas się wziąć do roboty znam dobijemy dachy.
Dzięki za Twoją pracę. Trzymaj się!

Odpowiedz

Marcin Gurtowski Lipiec 3, 2018 o 12:25

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga. Gratuluję Ci i życzę jeszcze większych sukcesów.

Twój blog i to co robisz jest inspiracją dla mnie i dla innych. Uwielbiam czytać Twoje artykuły i słuchać podcastów. Twojego bloga obserwuje i systematycznie czytam od 5 lat. Jestem pod wrażeniem ogromu pracy jaką wkładasz w to co robisz. My widzimy tylko efekty, wyniki i sukcesy. Domyślam się jak dużo pracy to kosztuje. Świetnie do tego nawiązałeś w tym artykule, jest bezcenny dla każdego kto zmaga się sam ze sobą, ze swoimi słabościami i leniem.

Jesteś wzorem dla mnie i dla innych, za co Ci dziękuję 🙂

Pozdrawiam,
Marcin Gurtowski

Odpowiedz

Marta Lipiec 3, 2018 o 12:38

Wszystkiego najlepszego Michał. Kolejnych milionow zl, kolejnych genialnych pomyslow, kolejnych fajnych czytelnikow.
Bardzo zmieniles moje podejscie do pieniedzy. Od 2015 notuje kazdy wydatek co do grosza. Kazdy. Mam swoje tabelki, widze fajne prawidlowosci, latwiej mi sie kontrolowac i planowac.

Odpowiedz

Alicja I Oszczędnicka Lipiec 3, 2018 o 13:52

Michale,

jesteś dla mnie wielką inspiracją!
Ale chyba najbardziej cenię Cię za to, jakie wartości promujesz. Pomimo ogromnych zarobków nie stałeś się „amerykańskim finansowym guru”, którzy wychwalają konsumpcyjny styl życia (bo przecież najnowszy samochód, wielki dom i wakacje w najdroższych kurortach to „jedyny” sposób na finansowe spełnienie…).

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i kolejnych lat blogowania i pomagania innym!

Odpowiedz

Mateusz Lipiec 3, 2018 o 14:35

Dzięki Michał! Za 3 lata, które wytrwale spędziłem na Twoim blogu… wszystkie porady i Twoją szczerość, która mimo hejtu, imponuje mi najbardziej. Tak trzymaj! Dziękuję!

Odpowiedz

Blake Lipiec 3, 2018 o 14:50

Najlepszego z okazji urodzin bloga. Dzięki że jesteś, jaki jesteś Michał. Czytuję twojego bloga około 5 lat, a trafiłem na niego poprzez podcast :-). Jeszcze raz dzięki za wartościowe treści, i życzę kolejnych sukcesów którym nieustannie kibicuję.
Pozdro.

Odpowiedz

Karol Lipiec 3, 2018 o 18:29

Genialne wystąpienie Michał. Zazwyczaj oglądam takie nagrania w prędkości x2, w międzyczasie zajmując się zupełnie czymś innym. W tym przypadku już po kilku minutach zwolniłem tempo i w pełni oddałem się śledzeniu Ciebie na scenie. Nawet zanotowałem pół strony cennych uwag! 😉
Serdecznie Ci gratuluję i życzę kolejnych sukcesów. Jesteś dla mnie inspiracją.

Odpowiedz

Henryk Lipiec 3, 2018 o 19:24

Dziękuję Michale za Twoją determinację i wiarę w to, co robisz… oraz oczywiście samą pracę, którą wykonujesz, dzieląc się nią z nami.
To pozytywnie zarażające…
Zdaje się, że właśnie dzięki temu, jaki jesteś, Twoja książka „Finansowy ninja” potrafiła zaledwie w kilka miesięcy zmienić moją sytuację finansową ze zwykłego „zjadacza zarobków” (nie miałem żadnych oszczędności i nawet nie wiedziałem, że się je mieć powinno… a co dopiero, że mieć można) w kogoś, kto uzbierał już niemalże roczną poduszkę finansową. To niezwykłe, że taki drobiazg, jak zabezpieczenie finansowe (hm… z pewnej perspektywy to nie aż taki drobiazg) potrafi tak bardzo zmienić myślenie o swojej pracy, o celach w życiu czy o kierunku rozwoju.
Dodajesz mi niejednokrotnie skrzydeł.
Dziękuję Ci za to 🙂

Odpowiedz

Tomek Lipiec 3, 2018 o 21:03

Staram się śledzić bloga na bieżąco ale mogło mi coś umknąć. Pisałeś kiedyś o tym co Ci nie wyszło?

Odpowiedz

Wojtek Lipiec 4, 2018 o 00:48

Hej Michał, właśnie oglądnąłem cały materiał. Świetne wystąpienie. Ostatnio też śledzę poczynania Simona Sinka w internecie i właśnie jestem w trakcie lektury jego książki. Zostawiłem ci wiadomość w skrzynce e-mailowej, jeśli będziesz miał czas, proszę zajrzyj 😉 Pozdrawiam

Odpowiedz

Bartek Lipiec 4, 2018 o 00:48

Michał, trafiłeś idealnie z tym wszystkim co tutaj napisałeś i to o czym powiedziałeś na infoshare. Dokładnie od jakiegoś czasu mam ewidentny dołek w tym co robię – czy jest sens, czy po co ja w ogóle to robię? Otworzyłeś oczy na trochę spraw, no i od 5 lat nie wiem już który raz zarywam dzięki Tobie nockę:). Dzięki wielkie !

Odpowiedz

Anita Lipiec 4, 2018 o 07:30

Michał od lat jesteś moją inspiracją , motorem do działania i uczenia się nowych rzeczy 🙂 ten podcast sprawił że zaczynam rozumieć czego potrzebuje aby być sobą w świecie biznesu, jakie kroki chcę podjąć aby czuć się niezależna finansowo chociaż we mnie więcej obaw. Podziwiam Cie i zazdroszczę dzięki czemu otwieram oczy na to kim jestem w świecie pracy na etacie i dokąd zmierzam. Zmieniam siebie swoje cele i priorytety jak narazie robię to kaczym ruchem ale każdy sukces mnie cieszy. Jestem świadoma swoich decyzji. Dziękuję

Odpowiedz

Magdalena Lipiec 4, 2018 o 09:20

Michał,
świetnie radzisz sobie z inspirowaniem innych! Obejrzałam film z czystej ciekawości, bo ja również nie lubię pitu, pitu… Nie wierzę w to i nie przemawia to do mnie, zwykle jest sztuczne i nadmuchane.
U Ciebie była szczerość, fakty i dużo ciepła. A wszystko, co mówiłeś, rzeczywiście pobudza i inspiruje. Wyrywasz z marazmu.
Bardzo Ci dziękuję 🙂

Odpowiedz

Ania Lipiec 4, 2018 o 09:28

Michał, Twoje wystąpienie było świetne, właśnie dlatego, ze mówiłeś z serca o swoich przeżyciach. Nie jedna osoba zapewne, identyfikuje się z Twoimi doświadczeniami. Byłam na infoshare, widziałam i wzruszyłam się ogromnie. Od czasu infoshare, już zapadło trochę decyzji, trudnych bardzo, ale konsekwentnych. Zainspirowała mnie Twoja siła spokoju i tego przekonania, ze nie można się nigdy poddawać. I mam nadzieje nie przestraszę się i wytrwam w tym do czego chcę dążyć. Dziękuję!!! A każdemu polecam gorąco zobaczyć występ Michała z Infoshare.

Odpowiedz

Adrian Lipiec 4, 2018 o 10:12

Hej Michał.

Nawiązując do maila. W życiu potrzeba inspiracji i konkretów. To pitu pitu staje się wielokrotnie zapalnikiem dla innych aby wzięli się, za konkret, za który nie wezmą się bez tego pierwszego.

Dobry mówca w moim mniemaniu, choć co ja się tam znam, potrafi jedno i drugie. I co najważniejsze, potrafi tych umiejętności używać we właściwym momencie.

Szacun dla tego co robisz, podziwiam za cierpliwość, wytrwałość i wkładane serce, pokory temu też nie brakuje.

Adrian Skawski

Odpowiedz

Kordi Lipiec 4, 2018 o 11:55

Tylko z proporcjami trochę problem…. 80/20 …. 80 pitu pitu… 20 konkretu…. Kiedyś ten blog odwrotnie wyglądał…. Jak dla mnie to czas żeby usunąć JOP z zakładek ulubionych.

Odpowiedz

Grzesiek Lipiec 16, 2018 o 16:25

Po pierwsze Dziękuję ze jesteś i robisz to co robisz!

Jestem dość świeżym fanem Twojego podcastu – żeby było zabawnie nie interesuję mnie aż tak bardzo tematyka typowo pieniężna o której opowiadasz (oszczędzanie, długi itp.) co bardziej Twoja działalność osobista i biznesowa. Jesteś dla mnie inspiracja do działań i osiągania celów. Obchodzisz teraz 6-lecie bloga – ja zacząłem słuchać i czytać kilka miesięcy temu – mam trochę do nadrobienia 🙂 W każdym razie życzę Tobie, żeby kolejne lata upływały równie fantastycznie lub nawet jeszcze lepiej! A sobie życzę możliwości Cię spotkania na żywo i przybicia HI5! (mieszkam w UK wiec nie będzie to takie proste)

Musze się przyznać zanim zacząłem oglądać Twoja prezentacje z Infoshare miałem dość duże oczekiwania a i tak zostałem mile zaskoczony! nie znalem jeszcze tej historii z Patem aż tak dokładnie… musze przyznać ze jest niesamowita – bardzo się wzruszyłem! Wcześniej kiedy słuchałem Twojego wywiadu z nim nie znając całego kontekstu zastanawiałem się jak można wyrobić sobie tak świetne relacje. Jednak musze przyznać ze równie duże wrażanie wywarła na mnie historia Greg Hartle-a.
Wiem ze na początku tej prezentacji trochę sceptycznie wypowiadałeś się o motywacji i byciu coachem itp. Być może nie chcesz tego robić w świadomy sposób, ale poprzez swoje życie, działania motywujesz i inspirujesz tysiące osób!

Odpowiedz

J. Lipiec 4, 2018 o 11:12

Hej Michał!

Czego życzyć na szóste urodziny bloga? Świętowania sześćdziesiątych urodzin:)? Wierzę, że duża część materiałów na blogu obroni się naprawdę długo jako bardzo, bardzo uniwersalna.

Wspaniale jest czytać, że nie bierzesz sobie bardzo do serca krytyki tych, którzy uważają, że odszedłeś od… pierwotnej idei bloga. Tak sobie myślę, jeśli niektórzy czytają go 4, 5, 6 lat i wciąż trzeba im artykułów o oszczędzaniu na prysznicu… to może po prostu nie przekuli tego, o czym pisałeś dawniej w życie? Kiedyś napisałeś – od przeczytania książek stan Twoich finansów się nie zmieni.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

J.

Odpowiedz

Slawosz Lipiec 4, 2018 o 12:08

Czesc Michal,
swietna prezentacja, mysle ,ze nie raz i nie dwa bede do niej wracal. Dzieki!
I jeszcze nie podziekowalem Ci za rekomendacje ksiazki ‚Fastlane Millionera’, co niniejszym czynie. Ta ksiazka bardzo mi pomogla zrozumiec w koncu na czym polega biznes. Dzieki!

Odpowiedz

Kamil Lipiec 4, 2018 o 18:20

Michał, to my, czytelnicy, dziękujemy za to, że jesteś i nas wspierasz dobrym słowem, i poradami. Odkąd czytam Twojego bloga poprawia się moja sytuacja finansowa, a co za tym idzie po prostu lżej się żyje. Przez ostatnich parę lat byłem pod kreską, a dziś, niecały rok od odkrycia Twojej strony, mam już rezerwy na koncie i „fundusz awaryjny” Powoli ale skutecznie eliminuje zadłużenia. Gdyby nie Twoja edukacja i kurs PSD pewnie już dawno bym się zatracił w spirali długów… Udowodniłeś, że warto walczyć do końca i nie poddawać się kiedy biznes nie idzie w dobrym kierunku.

Mam nadzieję, że jeszcze przez wiele długich lat będę mógł czerpać inspiracje z Twojego bloga. Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za to co dla nas robisz.

Odpowiedz

Małgorzata Lipiec 4, 2018 o 21:55

Jestem pod wrażeniem. Ujawniłeś kolejny swój talent. Gdyby Ci się kiedyś znudziło to co robisz, to spokojnie mógłbyś zostać mówcą motywacyjnym. Wzruszyłeś mnie również bardzo i zainspirowałeś. Dziękuję. 😊

Odpowiedz

Piotr Lipiec 5, 2018 o 09:22

Dzięki! Inspirujesz na maxa!

Odpowiedz

Piotr Lipiec 5, 2018 o 09:26

Hey,
Dzięki za ten artykuł a zwłaszcza za to:

„Zapewniam, że niemalże codziennie nie chce mi się pracować i to pomimo, że robię w zasadzie tylko te rzeczy, które mnie interesują. Znacznie milej mi się wyspać, zjeść śniadanie z Gabi, porozmawiać, poczytać książkę, pograć, nawet wyjść na spacer i pobiegać albo obejrzeć filmy – niż usiąść do pracy.”

Wiele razy zastanawiałem się, czy to normalne że nie chce mi się zabierać do pracy, która związana jest ściśle z moimi zainteresowaniami (Jak to dobrze móc zarabiać robiąc to co się lubi 🙂 )
Myślałem nie raz, że skoro są momenty kiedy tak topornie zabieram się do pracy to może tak naprawdę rzeczy, którymi się interesuję takimi nie są.

Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam takie momenty 🙂

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz

Marcelina Lipiec 5, 2018 o 11:19

Dziękuję!

Stoję aktualnie na zawodowym rozdrożu wybierając miedzy tym co lubię i w czym jestem dobra a… Tym co lubię i w czym jestem dobra. Twoje wystąpienie uświadomiło mi, że zamiast stać, trzeba wejść na którąś z dróg i zobaczyć co będzie 🙂

Dziękuję również, za naciskanie na cierpliwość i wytrwałość. Mam wrażenie, że nam tzw. pokoleniu Y, bardzo ich brakuje. I to często nie dlatego, że ich nie cenimy lub nie pragniemy, ale dlatego, że współczesne otoczenie, ludzie, reklamy, oferty pracy, promocje i ogrom wyboru różnych opcji dość skutecznie wmawiają nam, że są one totalnie bezużyteczne… No bo po co starać się, obserwować i czekać na efekty, skoro można w tym czasie „przetestować” coś nowego? Taka ciągła wersja beta…

Na koniec przyznaję, że dla mnie najwspanialsza inspiracja nie pochodzi od zawodowych mówców czerpiących z doświadczenia innych, a od ludzi dzielących się swoją własną historią! Inspirującą, ale też niemożliwą do podrobienia. To właśnie zachęca człowieka do głębszych refleksji nad sobą, a nie szukania podobieństw do innych ludzi, jak analitycy z jednostek specjalnych 😉

Pozdrawiam ciepło i życzę jak najczęstszych chwil radości z pracy i po pracy!

Odpowiedz

Przemek Lipiec 5, 2018 o 11:45

Pamiętam Michał Twój gościnny wpis (niestety już nie pamiętam jak nazywał się Bloger, u którego gościłeś), lata temu jak oszczędzać pieniądze dopiero się rodziło.

Tekst był tak obszerny, że odwiedziłem link prowadzący do tej strony i już pozostałem. Dzięki za te wszystkie lata.

Odpowiedz

Robert Lipiec 6, 2018 o 23:43

Bardzo trafnie to wszystko ująłeś. Podoba mi się, czytelny przekaz i ogromna jasność tego co chcesz powiedzieć. Zauważam również, że wkładasz ogrom pracy w to, aby pobudzać mentalność opartą na prostych oczywistych schematach. Praca z ego, praca nad trudem i jego pokonywaniem (co oczywiste, zawsze jest wysiłkiem) i akceptacja – to ponadczasowe przesłania. Uważność-Akcepacja-Wdzięczność to klucze do wszystkiego.
Dzięki Wielkie, za opisywanie prostych mechanizmów w prosty sposób. Pokazywanie człowieka w zmaganiach z codziennością, nie napompowane, a zwyczajne takie jakie jest przybliża zdecydowanie nas czytelników do sedna sprawy. Trafiasz w dziesiątkę. Dzięki Michał. Naprawdę fajny artykuł – biorę.

Odpowiedz

Adrian Lipiec 13, 2018 o 21:42

Świetny wpis i ogromna dawka motywacji do pracy przy własnych projektach i z własnymi ograniczeniami, no i kolejnych 6 udanych lat życzę 🙂

Odpowiedz

Agnieszka Lipiec 16, 2018 o 14:31

No właśnie…Ja to mam tak, że czasem muszę posłuchać takich motywujących historii bo codzienność często potrafi zniechęcić i dopiec. Wiele mi to daje i coraz bardziej przekonuję się, że to co robię ma sens. Nie jest łatwo, ja mam problem z kotłującymi się pomysłami i natłokiem myśli. To przeszkadza w działaniu. W ogóle mam tendencję do robienia kilku rzeczy naraz. Super czytać, że Ty też się zmuszasz, to jest fajne jak dotyczy to również innych. Fajnie motywujesz i za to wielkie dzięki 😉 Wszystkiego dobrego w dalszym rozwoju bo nie sądzę, że spoczniesz na laurach 😉

Odpowiedz

Michał Lipiec 23, 2018 o 11:54

Michał, jestem z Tobą prawie od początku Twojej drogi blogowania. Przeczytałem 100% artykułów, obejrzałem większość dostępnych materiałów i wywiadów z Tobą, słuchałem każdego podcastu czasami pod dwa razy.

Bardzo podziwiam to co robisz i jak się rozwijasz. Choć nie zawsze zgadzamy się w poglądach jesteś dla mnie pewnym benchmarkiem. I strasznie podoba mi się tytuł Twojego wystąpienia i treść, która tam wrzucasz. Oczywiście, może to być dużo prostsze z Twojej perspektywy (choć mi o porfel) ale to nie zmienia faktu, że niesamowicie Ci kibicuje. Mam takie poczucie, że szykujesz jeszcze jakaś bombę z tyłu głowy – widać, że brand oszczędzania zaczyna być lekko nie zgodny z tym czym się zajmujesz i jestem przekonany, że jesteś dopiero na początku drogi. Wiele przed Tobą a ja będę wiernie kibicował. Kto wie gdzie nasze drogi się jeszcze przetną?

Narazie gonię, uparcie krok po kroku. Własnie przekroczyłem 50 000 czytelników na blogu i 4 000 ludzi w newsletterze. Kończę prace nad własnym kursem. Gdyby nie taki wyraźny drogowskaz w formie Twojej osoby – że sie da, że można pozostać sobą i można sięgać wysoko – pewnie już bym dawno odpuścił.

To Tobie również jestem winny po raz kolejny podziękowania, bo to dzięki JOP pozbyłem się wszystkich długów i zbudowałem poduszkę finansową a to wszystko przez jedno Twoje zdanie w jednym z podcastów („zastanów się czy przypadkiem od dużych problemów i długów nie dzieli Cię brak jednej wypłaty”) i konkretnych porad jak się ogarnać.

Dziękuje i czekam na więcej.

Odpowiedz

Marcin Lipiec 23, 2018 o 20:50

Gratulacje z okazji kolejnej książki.
Po raz kolejny pokazujesz, że warto jedną rzecz zrobić dobrze od początku do końca niż byle jak wiele.

Pozdrowienia od kolegów z DCS-u.

Odpowiedz

Sylwia Sierpień 17, 2018 o 17:47

Dzięki Bogu, ze trafiłam na tego bloga 🙂 czytam nawet te stare wpisy, i powiem szczerze, ze one jakos bardziej mi odpowiadają, ale rozumiem, ze czas upływa, wszystko sie zmienia i pewnych treści nie da sie przerabiać w nieskończoność.

Odpowiedz

Tomek Wrzesień 19, 2018 o 06:06

Michale, blog dalej jest bardzo wartościowy i zgodny z rzeczywistością – dostosowujesz go do zmiennych warunków otoczenia. Trafiłem na niego jakiś niecały rok temu – ile jeszcze wiedzy do przekopania przede mną! Dla siebie znalazłem już też kilka perełek, Twoje refleksje uspokoiły mój umysł jeśli chodzi o podejmowanie bardzo niekorzystnych decyzji zakupowych, co pozwoliło mi cierpliwie dążyć do kolejnych celów które sobie postanowiłem. A co do czytelników – jedni odejdą, drudzy przyjdą. Rób to co robisz, bo robisz to naprawdę dobrze! Pozdrawiam!

Odpowiedz

Dodaj nowy komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: