Po dekadzie działania blog "Jak oszczędzać pieniądze" zakończył swoją działalność. Jedyną stale aktualizowaną sekcją bloga jest RANKING kont i lokat. Zapraszam też do lektury ponad 500 archiwalnych artykułów (ponadczasowych)! 👊

Proste inwestowanie pasywne eksperta od Excela [WNOP 146]

przez Michał Szafrański dodano 31 marca 2023 · 0 komentarzy

Proste inwestowanie pasywne

Dzisiaj case study specjalisty od Excela. To fajny przykład na to, jak – będąc ekspertem w swojej dziedzinie – można to przekuć na biznes zarabiający rozsądne pieniądze i dzięki temu stopniowo budować majątek, który można inwestować na rynku kapitałowym.

Historia Michała Kowalczyka, to przykład podobny do mojej „kariery online” – z tym, że na sterydach. Dzięki internetowi i możliwościom, jakie dają media społecznościowe, Michał bardzo szybko zaczął komercjalizować swoją działalność szkoleniową znacząco skracając swoją drogę do wolności finansowej.

Ze swojej umiejętności – jaką jest biegła obsługa Excela – uczynił swoją pracę. Zamiast trzymać wiedzę dla siebie – oferuje ją w ramach szkoleń. I zarabia na nich na tyle dużo, że od dłuższego czasu zastanawiał się jak mądrze inwestować nadwyżki finansowe, aby stopniowo to właśnie gromadzony kapitał w coraz większym stopniu finansował życie jego rodziny.

To już trzecia z cyklu pięciu rozmów case study z absolwentami szkolenia „Atlas Pasywnego Inwestora”. Dziś rozmawiamy z solo-przedsiębiorcą – osobą działającą na własny rachunek, która – dzięki relatywnie niskim kosztom – jest w stanie generować spore nadwyżki finansowe.

Zapraszam serdecznie do wysłuchania naszej rozmowy.

Oznaczam ten wpis jako #autopromocja, bo zawiera informację o moich płatnych produktach, a w szczególności szkoleniu „Atlas Pasywnego Inwestora”.

Podcast w formie audio i wideo

Możesz posłuchać podcastu lub obejrzeć wideo na YouTube.

Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu dostaniesz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.

 

Case study z absolwentami „Atlasu Pasywnego Inwestora”

W grudniu 2022 roku nagraliśmy 5 dłuższych rozmów z absolwentami szkolenia „Atlas Pasywnego Inwestora”. Każda z nich prezentuje kontekst danej osoby oraz jej drogę inwestycyjną.

Nasi rozmówcy reprezentują różne grupy: pracowników etatowych i przedsiębiorców, młodsze i starsze osoby, zaczynających inwestycje od małych kwot i od całkiem sporych, osoby z doświadczeniem inwestycyjnym i kompletnych „świeżaków”. To przekrój sytuacji i doświadczeń, które warto poznać… i odnaleźć w nich wartość dla siebie:

W tym odcinku usłyszysz:

  • 00:01:14 Dlaczego warto „podglądać” innych?
  • 00:03:33 Jak Michał został specjalistą od Excela?
  • 00:12:46 Łączenie etatu z własną firmą
  • 00:18:43 Odejście z etatu
  • 00:21:12 Pierwsze inwestycje Michała
  • 00:29:00 Dylemat: co robić z wolnymi środkami?
  • 00:35:20 Atlas = oszczędność czasu
  • 00:44:03 Rola psychiki w inwestowaniu
  • 00:51:31 Jak wygląda portfel Michała?
  • 01:00:33 Dopłaty do portfela
  • 01:01:35 Rola społeczności na Discordzie
  • 01:05:58 Kontrolowanie stanu inwestycji
  • 01:08:20 Za ile lat Michał zostanie rentierem?
  • 01:11:39 Finanse w związku
  • 01:14:43 Komu Michał poleca Atlas Pasywnego Inwestora?
  • 01:18:23 Zakończenie

Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.

Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:

Poniżej znajdziesz pełny tekstowy zapis naszej rozmowy.

Dlaczego warto „podglądać” innych? [transkrypt]

Jak zauważycie w tych rozmowach zaczynamy zawsze od poznania kontekstu danej osoby. Szeroko przepytujemy naszych gości o ich drogę właśnie po to, abyście Wy – jako Słuchacze – mieli możliwość określenia, czy identyfikujecie się z tym, kim jest nasz gość, czy jest on jednak z zupełnie innej bajki niż Wy.

I nieważne, czy to przykłady z Waszej bajki czy nie. Każda z takich rozmów ubogaca. Daje pretekst do przemyślenia własnego podejścia. Daje podstawę to takiej kreatywnej konfrontacji wypowiedzi naszych gości ze swoją rzeczywistością.
Prawda jest taka, że nikt nie wyręczy Was – a w zasadzie Ciebie – że tak bezpośrednio się zwrócę – z opracowania własnej strategii inwestycyjnej – dobrze dopasowanej do własnych preferencji, doświadczeń, oczekiwań, stopnia akceptacji ryzyka, ułańskiej fantazji i tak dalej.

I tu warto przypomnieć, że niczego co dzisiaj usłyszysz nie możesz traktować jako poradę inwestycyjną, bo to nie jest porada. Ani Jacek, ani Artur ani ja nie jesteśmy doradcami inwestycyjnymi. Jedyne co robimy, to próbujemy się w dobrej wierze dzielić naszymi przemyśleniami i doświadczeniami wierząc, że może to być przydatne w doskonaleniu własnego podejścia inwestycyjnego.

Atlas Pasywnego Inwestora

Jak Michał został specjalistą od Excela?

Michał Szafrański (MSz): Witam w cyklu case study dotyczących Atlasu Pasywnego Inwestora. Rozmawiamy tutaj z absolwentami naszego szkolenia na temat tego, jak wyglądała ich inwestycyjna droga. Dzisiaj naszym gościem jest Michał.

Michał Kowalczyk (MK): Siema Michał.

MSz: Siema Michał. Siema Artur i siema Jacek.

Artur: Czołem.

Jacek: Cześć, witam wszystkich. Zaczynamy, ja zacznę. Powiedz Michał, kim jesteś i co robisz?

MK: Nazywam się Michał Kowalczyk i jestem w zasadzie w skrócie tym gościem od Excela.

MSz: Panem od Excela.

MK: Tak, zajmuję się działalnością związaną z byciem twórcą internetowym i pomagam tysiącom, dziesiątkom tysięcy ludzi w Polsce odczarować obsługę programu Excel.

MSz: Przypomnij adres twojego bloga albo miejsca, w którym cię można znaleźć?

MK: exwork.pl pisane z iksem, exwork.pl. Trochę jak była praca, ale nie ma to związku. To skrót od excellent work, czyli nazwy całego projektu.

MSz: Super, to opowiadaj w takim razie, no jak to się wszystko zaczęło, co się działo w ogóle zanim trafiłeś do Atlasu. Całą historię. W ogóle jak to się stało, że jesteś gościem od Excela?

MK: W 1991 roku moja mama i tata mnie spłodzili. Pozdrawiam mamo, pozdrawiam tata. Zupełnie poważnie. Sytuacja zaczęła się w 2015 roku, gdy pracowałem w korporacji. Po studiach towaroznawstwa, które w sumie mało są związane z tematyką Excelową, zacząłem wysyłać CV metodą, rzucam o ścianę i coś ci przyklei. Tak moje drogi skrzyżowały się z Tesco, centralna Europa, z siedzibą główną w Krakowie. Zresztą mieszkam pod Krakowem. Na rozmowie kwalifikacyjnej z tym z Excelem poszło mi mocno średnio. Test przeszedłem raczej starą szkołą, czyli liczyłem zadania z proporcji. Szefowi spodobało się to, że z matematyką u mnie jest całkiem okej. Z Excelem jest przestrzeń do doskonalenia. Jednak dał mi kredyt zaufania. Myślę, że mocno pomogła praca na stacji, którą wcześniej miałem. Zresztą miałem dużo fizycznych ról.

MSz: Jakiej stacji?

MK: Jedną z nich właśnie była rola paliwopolewacza.

MSz: Stacja benzynowa, nie kolejowa.

MK: Stacja benzynowa i teraz gdzie jest powiązanie? Powiązanie jest takie, że będąc pracownikiem stacji frontowałem w nocy towar. A rola, którą potem pełniłem…

MSz: Co to znaczy frontowałem w nocy towar?

MK: To znaczy uzupełniałem półki i te, które miały datę ważności krótszą, lądowały z przodu półki, żeby po prostu szybciej schodziło, żeby nie było strat. I to mocno wiązało się z rolą, którą miałem potem pełnić w Tesco, jako specjalista do spraw planowania sprzedaży dbałem o to, aby na sklepach był towar, którym można te półki zatowarować. Więc w zasadzie dostałem rolę, która była o krok przed tym, co kiedyś robiłem na stacji. To była totalnie praca dorywcza. Okazało się, że patrząc z perspektywy czasu, oczami człowieka, który trochę więcej kuma w biznes i zatrudnianie pracowników, widzę, że to było mocno powiązane. Więc od tego się zaczęło. Zauważyłem w pracy, będąc już w Tesco, że faktycznie ten Excel jest czymś, co zajmuje około 7 z 8 godzin pracy na etacie. Zauważyłem, że moja znajomość tego programu jest mocno średnia i po prostu zacząłem się wkręcać. Generalnie w życiu nie lubię robić rzeczy, które nie są maksymalnie efektywnie zrobione. Jak już się za coś biorę, to lubię robić to A na 100%, ale B raczej jestem leniwy, uznaję się za leniwego. Wiem, że dziwnie to zabrzmi dla osób, które gdzieś tam mogą mnie kojarzyć.

MSz: Nie rozumieją, że jesteś leniwy.

MK: Z różnych tysięcy kanałów i rzeczy, które regularnie robię, ale generalnie jestem człowiekiem leniwym. Zauważyłem, że robot może działać za mnie. Excel w pewnych swoich przestrzeniach, formach, rozwiązaniach jest robotem, który trzeba w odpowiedni sposób skonfigurować, żeby raporty działy się same, żeby tej przestrzeni w pracy było więcej. Śmiałem się nawet wtedy, że wymyślałem sobie taką zasadę perpetuum mobile, czyli uczę się Excela więcej po to, aby zautomatyzować swoją pracę na etacie i mieć więcej czasu, aby w czasie pracy się go uczyć. I zapętlamy. Pomagałem też automatyzować rzeczy zespołowi. Szybko zostało to docenione przez przełożonego. Miało to niewątpliwy wpływ na mój stosunkowo szybki awans. Po 9 miesiącach zostałem menadżerem. Jasne, nie był to duży zespół, to była asystentka i ja, ale miałem okazję liznąć takiego dużego biznesu. Pojeździłem trochę po dostawcach wokół Londynu, byłem na targach zabawek w Norymberdze, jeżeli kojarzycie Marka Jankowskiego, a ty pewnie kojarzysz. Zabawne jest to, że prawdopodobnie byliśmy na tych samych targach, na których on był jurorem, z małej wielkiej firmy. Ja byłem tam jako wtedy osoba wybierająca produkty do gamy, bo były to największe targi zabawek w tej części Europy. To jest taka stosunkowo śmieszna historia. Marek jest jednym z ojców założycieli, jeśli mogę tak powiedzieć. Ojców chrzestnych, może to jest lepsze słowo, całego projektu Excellent Work.

MSz: A nie konsultujesz tam wyboru pluszaków do Biedronki, czy coś w tym stylu teraz na przykład?

MK: Nie, nie, nie, to jest w ogóle coś, co jest, myślę, że jest to zamknięty rozdział, bardzo odległy od tego, co teraz robię. Teraz skupiając się na Excelu, pracuję z ludźmi z ultraróżnych branż, ale nie jest to specjalizacja taka, wiesz, tak jak były te zabawki, nie? Siedziałem w temacie, patrzyłem, jakie są trendy, jakie tam filmy wychodzą. Nie wiem, czy wiesz, ale to jest istotne, jaki na przykład, nie wiem, czy można używać tutaj nazw typu Disney, można tak?

MSz: No pewnie, że tak.

MK: No i super, no to jest istotne, jakie Disney ma w planie wypuścić i kiedy filmy z punktu widzenia zabawek, które zamawiasz na 13 miesięcy wcześniej. Więc jeszcze, to jeszcze estymujesz, no nie wiesz, jaki będzie, jaki będzie trend. I od tego wszystko się zaczęło. Zauważyłem, że będąc w tej pracy, pomagając ludziom z Excela, jest to bardzo doceniane. Zacząłem robić nawet szkolenia wewnętrzne. Pomyślałem, okej, skoro na Open Space, gdzie pracowało 120 osób, tyle osób do mnie przychodzi po pomoc, ja staram się nie tyle dać im rozwiązanie, co wyjaśnić, dlaczego tak jest, żeby za chwilę znowu do mnie nie przychodzili, bo generalnie to ja jednak jakąś robotę swoją miałem, nie? Miałem taką, jedną z kolejnych zasad, żeby faktycznie nie zostawiać nikogo bez pomocy, nie? Żeby faktycznie te odpowiedzi dawać, nie zawsze od razu, bo wiesz, no.

MSz: Czas to pieniądze.

MK: Nie, nawet nie tyle, że czas to pieniądz, ale kwestia skupienia, nie? No wiesz, robisz coś, jesteś we flow i nagle ktoś cię wyrwie, to potem tracisz pół godziny, żeby się w ogóle, wiesz, znaleźć w tym pliku.

MSz: Wrócić ze swojej roboty. Tak, jak formuła ma trzy, wiesz, trzy linijki, to kurde, gdzie ja w ogóle byłem, nie? Więc to, wiadomo, nie teraz, nie? Jakby za pół godziny do ciebie wrócę, zrobię to, co mam zrobić i pogadamy. Natomiast to pokazało mi, że faktycznie jest to potrzebne. Ludzie mnie kojarzyli na korytarzu, ludzie, z którymi kompletnie nie pracowałem, z innych działów, nie? Ja byłem na zabawkach, ludzie z homu, z portu, wiedzieli, kim jestem, co robię. Była ta etykietka, to jest Michał, gość od Excela. Zostało to dziś przełożone na trochę większą…

MSz: Na biznes.

Jacek: A jako programista cię dopytam również kwestię programowania Visual Basic for Application.

MK: Wiesz co, to się zaczęło po tym, jak powiedzmy zmaksymalizowałem.

Jacek: To był taki już czarny pas.

MK: Tak, trochę tak, na tamte czasy na pewno. Dzisiaj, nie wiem, trochę ten Excel poszedł w inną stronę, mamy narzędzia Power Query, Power Pew. Nie wchodzimy w szczegóły oprogramowania. Myślę, że nie będzie to zbyt interesujące.

MSz: To nie ta rozmowa, panowie.

MK: Ale Visual Basic to jak najbardziej było coś, co się potem zaczęło. I tutaj fajnie, że szefowa mnie w tym wspierała. Byłem jedną z niewielu osób na Open Space, która dostała drugi monitor. Co prawda nie był to tam 16 na 9, bo te monitory to były takie, kurczę, dzisiaj to jeden ma taką rozdzielczość jak pięć tamtych, ale generalnie dwa ekrany na jednym kod, na drugim to, co się działo w Excelu, ułatwiało to pracę. Więc super, że też były w firmie osoby wspierające w jakiś sposób, widzące, że to daje im, daje im to wartość. Im jako zespołowi, im jako firmie, że jest ktoś, kto potrafi to podźwignąć. W firmie działo się gorzej. Stwierdziłem, że robię krok do tyłu. Ja byłem młodym człowiekiem, 20 lat, dalej jestem. Wtedy miałem 25 lat. To nie jest jeszcze scena, gdzie ja chciałem…

MSz: Teraz ile masz?

MK: Teraz mam 31, nie?

MSz: Okej. Wtedy 25 to nie była scena, w której ja chciałem iść w rolę menadżerską. Wiedziałem, że jeszcze jestem nieopierzony, mimo że fajnie, dużo większa odpowiedzialność, większy biznes. Krok do tyłu, Motorola Solution, senior supply, na początku supply planner, potem demand planner, rola seniorska. Region trochę szerszy, bo to już była Europa, Bliski Wschód i Afryka, firma amerykańska. W dużym skrócie, dbanie o to, aby przekazywać sygnał od hurtowników i dyrektorów sprzedaży konkretnych krajów, jak nie wiem, Rosji, Egiptu, Kazachstanu, dzisiaj Rosja na cenzurowanym, wtedy jeszcze nie. Przekazywać to dalej do fabryk, aby w momencie, gdy na przykład służba celna, straż graniczna Francji, potrzebowałaby krótkofalówek, żeby po prostu one były do zakupu, bo wiedzieliśmy wcześniej, dostawaliśmy cynk od rządu, od osób opiekujących się, rozmawiających z ludźmi z rządu, że coś takiego się wydarzy. No i dbanie też o run rate, czyli patrząc na dane historyczne, wiedzieliśmy, że hurtownicy zamawiają jakiś konkretny sprzęt w konkretnym przedziale, na tej podstawie estymowaliśmy sobie sprzedaż.

Artur: Czy w tej firmie też byłeś tym od Excela?

MK: I to jest właśnie dobre pytanie, bo w tydzień po tym, jak zmieniłem stanowisko, szybko trafiłem na usta osoby, która jest takim trochę słupem ogłoszeniowym. W niektórych organizacjach są takie osoby, jak coś jej powiesz, nie mów nikomu, to za trzy dni wie cały dział. Więc to było zabawne, gdy ja w ogóle nie znałem jeszcze twarzy. Wiecie jak to wygląda, tydzień po tym, jak przychodzicie do nowej organizacji, gdzie…

MSz: Nie pamiętam już. Nie pamiętasz, to się nie dziwię.

Jacek: A co, w Motoroli w Krakowie, bo ja pracowałem lata temu też.

MK: Tak, w Motroli w Krakowie, w tych kolorowych budynkach na Kapelance. Więc to tam. Akurat ja byłem w tym białym nowym, za twoich czasów pewnie jego jeszcze nie było.

Jacek: Ja jeszcze na Wadowickiej.

Łączenie etatu z własną firmą

MK: Ty jeszcze na Wadowickiej, no to zmienili siedzibę. Więc jak chodzisz, wiesz, po Open Space, masz 100 osób, wchodzisz do kuchni i nie wiem, połowa cię zna, albo tam cię zaczepiają, bo ty jesteś tym gościem od Excela. A ja mówię, że kurde, przecież ja tydzień tu pracuję, nie wiem do końca, gdzie mam biurko, jak to się wchodzi, a wy mi mówicie, Ty, ja to jestem gościem od Excela. I znowu, to był kolejny sygnał, że generalnie temat jest sexy. Więc nasunęło mi się pytanie, dobra, to skoro dla dwóch korporacji było to sexy, dla tam powiedzmy 200 osób, to może można byłoby to pożenić trochę szerzej, nie? Przy okazji brałem udział w jakichś szkoleniach online, widziałem, że sam tłumacząc ludziom pytania, które mi zadają, mógłbym spokojnie zrobić to lepiej. Może butnie, może narcystycznie, ale da się zrobić to lepiej, nie? No da się zrobić to lepiej, ja jestem w stanie zrobić to lepiej. No więc zrobiłem partyzantkę, mieszkając jeszcze u teściów. Mieli jeden wolny pokój, mają taki dom, 240 metrów, jeden wolny pokój, taka graciarnia, nie? Jak wiecie, jak meble są niepotrzebne w domu, nie ma gdzie wrzucić, jest taki pokój nieużywany, to dawajcie tam, nie? Tam były dwie sofy z nie od pary, tam jakieś szafki, jakieś stare biurko, w ogóle szwagra mojego, jeszcze wtedy nie szwagra, ale później już szwagra. Kupiłem sobie lampkę taką dużą, wielką, żarówę, za nie wiem, 30 złotych wtedy to kosztowało, jakąś na przecenie jeszcze w Tesco, taką lampkę zwykłą, no biurkową.

MSz:
Miał kontakty w Tesco, nie?

MK: Tak, miałem kontakty dosłownie. Wkręciłem sobie żarówkę, to jeszcze w Tesco kupowałem i jakiegoś softboxa zrobiłem z pudełka tekturowego, klejonego.

Jacek: Czyli oświetlenie przed kamerą.

MK: Tak, tak, dokładnie, softboxa z jakiegoś pudełka, takiego srebrnego, klejonego, żona mi przyniosła z pracy, koszulka na to, żeby światło było miększe i nagrywałem na GoPro, taki wersja dla ubogich, trochę taka podróbka, SJK się to nazywało, ja miałem akurat gdzieś na wyjazdy, problem był w tym taki, że ten cel miał rybie oko, tak że jak patrzyłem na to gdzieś tam wprost, a widziałem się na narzędziu do streamowania, no to blat był zagięty, nie? Co zrobiłem? No w narzędziu do streamowania się wyciąłem, nie? Byłem jakby bliżej trochę, no ale to działało, nie? Działało to dobrze, mikrofon sobie…

Artur: Ale jaki był cel?

MK: No cel był zrobienia MVP, nie? Czyli spróbowania sobie, wystartowania z tym wszystkim, na razie niskim kosztem.

Jacek: Czyli minimum viable product.

MK: Tak, tak, to jest scena, w której robisz coś maksymalnie niskim kosztem, po to, żeby w ogóle zweryfikować pomysł i zderzyć go z rzeczywistością. Tak. Czy to ma sens.

MSz: Mówiąc inaczej, chciałeś filmy wrzucać na YouTube, tak? Czy co?

MK: No właśnie pytanie było, jak to ograć? Zacząłem w międzyczasie, oczywiście tam z rok przed startem całego projektu, w sensie wdrażaniem go, słuchałem i twojego podcastu, i Marka Jankowskiego, różnych innych podcastów, nie wiem, Pawła Leżocha „Biznes od początku”, pamiętam, 2Edu, Piotra Peszko związanego z właśnie edukacją, nawet Magdy Pawłowskiej związanej mocno z marketingiem. To są podcasty, które przychodzą mi do głowy, gdy myślę o tamtym czasie. Social Media Now, to jest agencja marketingowa z Krakowa, oni robili live’y. Rachim Black, też pamiętam w tamtym czasie robił live’y, to jest też gość związany z marketingiem. Od nich uczyłem się, zastanawiałem się, jaki kanał wybrać, nie? Padło na Facebooka, to był październik, 23 październik bodaj 2017 roku, kiedy fanpage ujrzał światło dzienne, wcześniej widzieli go moi znajomi, tam pytałem, wrzuciłem kilka filmików. Filmy stałe nie do końca szły dobrze, w sensie nie widziałem aż takiego przełożenia, mało odsłon, tam kilka osób to widziało, nie? Trochę ja się tam przykładam, staram, kilka osób, nie bardzo. Iteracja, nie? To posty, takie stabilne, też nie bardzo. Na YouTube próbowałem średnio, live’y. Okazało się, że w tamtym czasie na fejsie live’y dobrze działały. Kilka live’ów i ja zaraz miałem po 100, 150, 200 osób na żywo, nie? To w ogóle wow, nie? Na gościa, który zaczyna. Świetnie, momentalnie, bo w styczniu równolegle jeszcze pracując na etacie w Motoroli, żeby to na timelinie ładnie osadzić. 2017 rok, październik, start fanpage’a. Ja od lipca tego samego roku zacząłem już w Motoroli, więc to tak 4 miesiące w Motoroli, start fanpage’a, dalej Motorola, w styczniu zmiana stanowiska i biznesowe ogłoszenie pierwszego kursu, że zaczynam nad nim pracę. Kurs Excel w CV, który nadal jest w sprzedaży. Takiego podstawowego kursu dla osób, które wybierają się do pracy, a chcą po studiach zrobić, nagrywając trochę kurs dla siebie. Czyli po studiach przychodzę do pracy na taką rozmowę, jak ja odbyłem w Tesco i nie robię…

MSz: Zadania, które ci wyznaczą.

MK: Dokładnie, nie robię go i chciałbym uniknąć tego w przyszłości. Więc nagrałem kurs, który w zasadzie odpowiadałby świetnie na tamten test, nie? Czyli takie must have każdego korporacyjnego pracownika dotykającego na co dzień Excela.

MSz: No dobra, odpaliłeś Excelem kiedyś?

MK: Tak.

MSz: Nie tylko odpaliłeś, w sensie komercyjnie, tak?

MK: Pierwsza sprzedaż miała miejsce 10 kwietnia 2018 roku, nie? Czyli to taki starcik, 13 tysięcy przychodów wtedy z pierwszego otwarcia. 14 dni trwało to otwarcie. Pomyślałem, okej, wtedy jeszcze nie na wacie, więc w ogóle fajnie, bo to prawie czysta kasa do kieszeni. Sfinansowało mi to w ogóle remont biura, nie? Czyli do momentu tej pierwszej sprzedaży to była jakaś tam lampa, prowizorka taka. Jedyne, co wtedy kupiłem dobrego, to był mikrofon Novox NC1, z którego korzystałem w zasadzie do września poprzedniego roku, nie? Czyli tam 4 lata go tam…

MSz: Katowałeś.

MK: …eksploatowałem. I naprawdę fajnie ten mikrofon działał. Kwiecień, remont własnymi rękami. W maju syn mi się urodził. Ze szwagrem żeśmy ten pokój sobie tam ogarnęli. Studio wersja 2.0. Drugi kurs wydałem w lipcu. Tam sprzedaż chyba w pierwszym tygodniu chyba 20 tysięcy, jak się nie mylę. Coś takiego, taka kwota, 20-22.

Jacek: A drugi kurs w czym się różnił?

MK: Drugi kurs był poświęcony jednemu konkretnemu narzędziu, tabelom przestawnym.

Jacek: Mhm.

MK: Czemuś to też, jak słyszy student idący na rozmowy o pracę, trochę ciarki się jeżdżą na rękach. Popularne narzędzie do analizy danych. Bardziej właśnie w stronę już analityczną. Znowu Excel jest używany na wielu stanowiskach. Tabela przestawna to jest taki bardzo entry level do ścieżki mocniej analitycznej, nie? Czyli nie takiej administracyjnej, bardziej tej twardszej, jeśli można tak powiedzieć, nie? Więc miałem 33 tysiące przychodów. W zasadzie pytanie jak to liczyć? Jeżeli liczymy przygotowanie, no to tam 9 miesięcy, nie? Od startu do pierwszych sprzedaży. Pracując na etacie i po godzinach robiąc to, nie?

Odejście z etatu

MK: I przyszła do mnie taka myśl wtedy w lipcu. No dobra, mam etat, który konsumuje mi z dojazdami jakieś 9,5-10 godzin dziennie. Mam rodzinę, która mi się tam powiększyła ostatnio. No i mam firmę, nie? Generalnie trzy rzeczy na talerzu. Nawet w ogóle to jest cytat z tego, co powiedziałem moim szefowi. Szefu, mam trzy rzeczy na talerzu. Składając wypowiedzenie, muszę wybrać dwie, nie? No z rodziny nie zrezygnuję. Nie ma szans. Firma ma potencjał. Już teraz prawie wyrównuje mi to, co generuje na etacie. Tak rozmawiając o kwotach, bo wiem, że to temat sexy. Odchodząc miałem 6,5 tysiąca złotych na rękę, nie? Wtedy mając tam 26 lat. Jakoś tyle, nie? 27 lat, no. Plus minus. Więc to była taka wtedy spoko kwota na człowieka, który 3 lata pracował na etacie. Dla mnie git. I co? I zrobiłem sobie właśnie… trochę meandrujemy, w lipcu zrobiłem tę sprzedaż. W sierpniu wziąłem dwa tygodnie urlopu, w którym zrobiłem sobie taki beta test, nie? To typowy urlop Polaka. Biorę urlop, żeby coś porobić, nie? Więc ja wziąłem sobie urlop. Po to wziąłem urlop, żeby przez dwa tygodnie żyć tak jakby etatu nie było. Więc dobra, poprowadzimy sobie tę firmę, zobaczymy jak będzie. Wróciłem, pamiętam, we wrześniu. To był jakiś początek września. I chyba wytrzymałem albo kilka godzin, albo jeden dzień kilka godzin. Nie pamiętam dokładnie. Stwierdziłem, no nie dam rady, nie? Dajcie mi te papiery, nie? Wypełniłem, mówię, Marek, ustawiamy się. Bo to pracowałem w zespole, ja byłem jedynym Polakiem w zespole. Pozostali pracownicy to byli Niemcy. Mówię: „Mark, dawaj, podpisujemy papiery i ja odchodzę”, nie? Poprosił mnie jeszcze o to, abym został do końca roku. Nie miałem jeszcze, byłem na miesięcznym wypowiedzeniu. Poprosił mnie, żebym został trzy miesiące. W zamian za to, że tam była premia roczna. Jeżeli przepracowywało się cały rok, można było dostać bonus do pensji od 0 do 10%.

Jacek: Odchodząc w ogóle z etatu, miałeś poduszkę finansową?

MK: Wiesz co? Tak, jak najbardziej. Nie pamiętam teraz już kwoty, natomiast ja wychodzę z bardzo oszczędnej rodziny. Mama zawsze mi mówiła super słowa, że oszczędza się wtedy, kiedy się ma, a nie wtedy, kiedy się nie ma. Generalnie uczyłem się wydawać pieniądze, a nie je oszczędzać. Raczej w tę drugą stronę miałem problem, gdy się pojawiły większe w moim życiu. Problem był taki, że nie żałowałem sobie na jakieś takie, nie korzystałem z nich. A na koniec dnia one są też do korzystania. Wiadomo, żebyśmy to też głośno, żeby to jasno wybrzmiało. Tu chodzi o balans. Tu nie chodzi o to, że żyjemy dobra carpe diem, bo mamy kasę, ale też z drugiej strony nie chodzi o to, żeby kisić każdą złotówkę i ją obracać 14 razy, jak się na coś wydaje.

Pierwsze inwestycje Michała

MSz: No dobra, no to okej. Drogę poznaliśmy.

MSz: Kontekst mamy bardzo szeroki.

Artur: Od pięciu lat jesteś na swoim.

MK: Od czterech w zasadzie.

MSz: Teraz Michał powiedz nam, gdzie to inwestowanie? Kiedy ono się, że tak powiem, w ogóle wykluło?

Artur: Bo było oszczędzanie, to mówiłeś. A czy jakieś miałeś doświadczenia z inwestowaniem?

MK: Wiesz co, w Motorola stwierdziłem, że sobie, jest taki program na GPW, nie wiem czy to dalej istnieje. Wtedy była możliwość pogrania sobie sztucznie na GPW. Dostawało się 10 tysięcy. Można było inwestować na…

MSz: Wirtualne 10 tysięcy.

MK: Tak, wirtualne 10 tysięcy i obracało się na wirtualnej giełdzie. W sensie odwzorowywana była ta giełda normalna nasza, tylko kasa była nie realna, tylko taka wirtualna. Ja tam sobie pamiętam, rzuciłem, pobawiłem się tym chwilę, ale stwierdziłem, że takim wirtualnym to nie ma takiej zabawy. Rzuciłem prawdziwe też 10 tysięcy. Wtedy, pamiętam, kupiłem…

MSz: Ale moment, moment, poczekaj, poczekaj, bo ja chciałem…

MK: Jak byłem jeszcze w Motoroli, to był 2017 rok może.

MSz: Czekaj, bo on tak ładnie nam opowiadał o tym, jak to przed zrobieniem czegoś, to zawsze tam trzy książki przeczyta, to ile książek przeczytałeś na temat inwestowania?

MK: Na pewno… Wiesz co, byłem na jakimś szkoleniu z BOSS-y, ale czytałem książki o inwestowaniu bezpośrednio. Chyba nie czytałem książek.

MSz: Czyli tak dziabnąłeś dyszkę, tak po prostu sobie wziąłeś?

MK: Nie, nie, nawet nie, ale czytałem, nie, nie, no jakby starałem się skumać w ogóle o co chodzi z ESA, czym jest zarząd, wiesz, takie rzeczy. U ciebie na blogu zespołu.

Jacek: Ale bardzo od strony takiej fundamentalnej chciałeś inwestować?

MK: Poczytałem właśnie czym się różni analiza techniczna od fundamentalnej, te wykresy tamte, byki, nie byki, niedźwiedzie i tak dalej.

Jacek: I co bardziej do ciebie przemawiało?

MK: Ja byłem bardziej fanem analizy, jak gość od Excela, to jak myślisz, nie? Może zadam ci takie pytanie.

MSz: Techniczne, jak znam życie.

MK: No oczywiście, że tak, nie? Jakby techniczne, to wiadomix, nie?

Artur: No ja bym obstawiał, że właśnie fundamentalne.

MSz: Fundamentalne.

Jacek: Ale wiesz, to tam właśnie zależy. Głowa i dalej te tabelki i tak dalej, ok, ale bardziej techniczne, chociaż to może akurat się wpasować w to, że jak mówisz z natury, gdzieś tam bywasz leniwy, no to ja nie ukrywam, dla mnie też.

MK: No to było coś, co bardziej do mnie przychodziło. Jak sobie pomyślałem o tym, że ja muszę czytać o tych spółkach, kleić te fakty, zastanawiać się, co się wydarzy. A i tak guzik z tego zwykle wynika. To ja myślę, nie, no jakby generalnie to nawet nie mam gdzie. Jakby problem, tu się pojawiło to lenistwo, nie? No szukaj źródeł, nie? No kurde, szukaj źródeł, gdzie je znaleźć, nie? Skąd to skleić? Czytać raporty finansowe, jakby, nie, a tutaj wykresik, o, to jest tak, no to zaraz pewnie będzie tak, nie? Petarda. Jest sygnał, nie?

MSz: No dobra, 10 tysięcy i co?

MK: Tak, i słuchaj, zabawna historia, bo nie wiem, ile to trwało, trzy miesiące ta przygoda, może pół roku, więc odświeżałem to w ogóle. Emocje to tak mną szargały, że koniec, nie? Przy tych 10 tysiącach. To spada, rośnie, spada, rośnie. Sprawdzam to codziennie. Nie mogłem się z tego mentalnie uwolnić. To było dla mnie, to było w ogóle dla mnie obciążenie.

Artur: Ale na czym grałeś?

MK: Na GPW.

Artur: Ale na akcjach, tak?

MK: Na akcjach, no. Pamiętam, że kupiłem chyba CD Projekt. Nie wiem, czy nie Eneę, od prądu. KGHM chyba kupiłem z takich pierwszych. Ursusa chyba kupiłem. Coś mi się tak kojarzy. I chyba tyle. Nie pamiętam w ogóle proporcji i ilości.

Jacek: Cały czas tam mieszałeś w tym kotle?

MK: Nie, nie, wrzuciłem to i sobie leżało, nie?

Jacek: Okej.

MK: Nie mieszałem, tylko sobie leżało, nie? I tak zobaczymy, co się stanie, nie?

Jacek: No ale emocjonowałeś się non stop, jak widziałeś, że… Znaczy, emocjonowałem się, że wiesz, o, jest na dół, jest do góry, jest na dół, wiesz, tam ten, o, fajnie rośnie, o, za chwilę spada, nie? Jedna w ogóle ciekawostka, miałem nawet Getback przez chwilę, ale w odpowiednim momencie, jeszcze nawet zdążyłem na nim zarobić. Więc sprzedałem go, zanim akcji zrobi tak, piu-pu, do zera, nie? Więc to był ten czas, gdy Getback się tam wylał, nie? O, wtedy inwestowałem, w tym czasie, nie? Że Getback się w tym czasie wylał.

Jacek: Ale już wiedziałeś, że nie warto pakować wszystkich jajek do jednego koszyka.

MK: Tak, tak, nie, no, nie ładowałem ten. Ja, jako gość gracz, no, to tam CD Projekt było obowiązkową pozycją, po sukcesie wtedy, Wiedźmina Trójki, to już jakiś czas było. I, no, i informacja o tym cyberpunku, tam był hype wtedy, początkowy hype w ogóle, że to będzie powstawało, no, to był, wiesz, 2016 albo 17 rok, więc jakby do premiery daleko. I co było zabawne, jeszcze miałem Eleven Beats, Eleven Beats pamiętam, ale Eleven Beats Studio kupiłem na tej, nie na tym głównym koncie, tylko na tym fejkowym tam, tym takim do zabawy, nie?

MSz: Wirtualnym, tak. Na tym wirtualnym do zabawy, nie? No i pamiętam, sprzedałem finalnie tę akcję. NES zostawiłem, także sprzedałem ją, nie wiem, czy nie w zeszłym roku dopiero, więc ona sobie tam 4 lata leżała. Sprzedałem ją ze stratą jakąś małą. Finalnie na całej operacji straciłem chyba 400 czy 500 zł, wycofując się z GPO, więc nie ma tragedii, z perspektywy człowieka, który jest twórcą i tam 500 zł, no, to generalnie da się zarobić, nie ma tragedii. Natomiast pracując na etacie, no, to była to już jakaś…

Jacek: A czego się to nauczyło w ogóle?

MK: była to już jakaś istotna część, nie? Pensji dla mnie, no, 500 zł, 6 tysięcy, 6 tysięcy, to wiesz co? To było drogie szkolenie dla mnie wtedy i co mnie najbardziej bolało, tak, co mnie najbardziej bolało, to to, że jak wszedłem na to fejkowe konto i go nie ruszałem tam…

Jacek: To miałeś lepszy wynik niż na szczycie.

MK: To miałem, uwaga, 11,5 tysiąca, nie? Czy tam 12,5 tysiąca, bo Eleven Beats wybiło, a na tym prawdziwym miałem minus 500. Myślałem, no i dlaczego, nie? Jakby, why? No i potem zrozumiałem, że to nie ma sensu w ten sposób, czyli ja zakładałem, że tam położę pasywnik i tak dalej, będzie fajnie, kupię sobie jakieś akcje, będą rosły, nie? No i to był błąd, zrozumiałem wtedy, wtedy tak myślałem, że żeby inwestować, trzeba mieć jakąś ultra wiedzę, wiesz, spędzać na tym full time i w ogóle odparkowałem temat. Stwierdziłem, że to nie jest dla mnie. Nie robię tego, zaparkowałem go na jakieś 3 lata do w zasadzie jesieni zeszłego roku. Gdzie moje inwestowanie? Ja mając 24 lata powiedziałem sobie takie zdanie, jeszcze pracując w Tesco, za 2 tysiące 800 złotych na rękę, że wybuduję dom bez kredytu przed trzydziestką.

Jacek: Okej, czyli tam inwestować chciałeś wtedy. Więc nie, na razie chciałem sobie zbudować dom.

Jacek: Ale w ten dom inwestować w sensie takim, że…

MK: No nie wiem, czy nazwałbym to inwestycją. To jest raczej dobro konsumpcyjne.

Jacek: Tam kierować te swoje nadwyżki.

MK: Tak, okej, no chciałem skonsumować sobie w postaci domu. Jasne, jest on coś warty, można go sprzedać, to nie samochód, że po 20 latach dużo straci. To ziemia raczej z perspektywy lat rośnie na razie. Zobaczymy jak czas pokaże, co dalej. Więc to był taki cel. No i w ogóle udało się, nie? Przed 30. urodzinami, które miały miejsce w zeszłym roku we wrześniu. Udało się, to zostało mi tam chyba… Jakby wszyscy wierzyciele do mnie przyszli, to zostałoby mi 4100 zł w kieszeni. Znaczy tam z cashflow’u było wszystko policzone. Jakby nie przyszli, no bo to wiadomo, się nie zazębiało.

MSz: Spec od Excela to sobie policzyłeś.

Jacek: W pewnym sensie to o tyle była inwestycja, że nie płaciłeś nikomu odsetek od kredytu, którego…

MK: Tak, tak, no jasne. Z perspektywy tego, co się teraz dzieje, w momencie, gdy to nagrywamy, nagrywamy tę naszą rozmowę, to faktycznie pewnie dużo pieniędzy zaoszczędziłem. Więc z tej perspektywy jasne. I teraz plan był następujący, właśnie wybudować dom, potem zrobić sobie koło domu jakiś ogród, bo to jest rzecz, która się obecnie dzieje, nie? Jakąś, nie wiem, kostkę, ogrodzenie, cokolwiek, żeby klepiska nie było. No i zmienić samochód, bo to jest coś, co w sumie trochę sponsorowane rozmowami z żoną, teściową i kolegami, że jednak w sumie to tak…

MSz: Inwestuje w komfort życia. No trochę tak, ale wiesz, że „renówka” w gazie tam za 10 tysięcy, która się tam trochę sypie, coś się tam z niej leje, no to jest cena, mając dwójkę dzieci, a to hatchback, to wiesz, gdziekolwiek chcesz jechać, to już się zaczyna robić problem. Włożysz wózek z tyłu do bagażnika i finish, nie? Możesz jechać do teściów 800 metrów albo do kościoła 5 kilometrów i koniec, nie? Tyle z tripu.

MSz: Każdy ma jakieś dobre wytłumaczenie na temat zakupu kolejnego samochodu.

MK: Cicho, bo racjonalizuję, no. Dajcie mi skończyć.

MSz: No właśnie, racjonalizujesz.

MK: No cicho, bo racjonalizuje, racjonalizuje. Więc zmieniłem samochód, zrobiłem kostkę, ogrodzenie się właśnie robi, gdy nagrywamy. No i to jest scena, w której w horyzoncie kilku następnych lat ja nie widzę dużych…

MSz: Kosztów.

MK: Dużych wydatków. Takich, które bym chciał ponieść. Przez duże mam na myśli coś, co wyciągnie z mojego portfela 50 tysięcy i w górę. Ja nie widzę takich kwot. W najbliższym…

Dylemat: co robić z wolnymi środkami?

MK: Mam wszystko, co potrzebuję, jestem szczęśliwym człowiekiem prywatnie, finansowo generalnie jest git, więc wiedziałem w styczniu, patrząc na run rate działania firmy, ile ja tam tych pieniędzy jestem w stanie podnieść, żeby uciągnąć planowane inwestycje na rok, który powoli dobiega końca, więc już w styczniu wiedziałem, czy tam nawet jesieni zeszłego roku, że będzie problem z tym, co robić z kasą.

Jacek: Taki problem?

MK: No jasne.

MSz: Straszne są te problemy. Ludzie to mają, nie?

Artur: Dramat.

MK: Dramat. Co robić z wolnymi środkami, nie? Więc znałem Maćka Aniserowicza. W ogóle to jest jedna z osób, które obserwuje w zasadzie od początku pomysłu na Excellenta. Nie pamiętam, jak na niego trafiłem, ale śledzę jego stories jeszcze zanim DevStyle miał ten kształt, który ma dziś i Slow Biz, w ogóle zanim Slow Biz powstał. Więc my tam z Maćkiem jakoś na Instagramie czasami wymienialiśmy się wiadomościami. W sumie od pięciu lat go obserwuję. Jest jedną z sześciu osób, czy pięciu, które obserwuje na Instagramie, tak żeby oddać skalę, jak mało w tych mediach społecznościowych obserwuje ludzi. I fajnie się wstrzelił w ogóle z tym, że rusza z tematem. Z czego tematem? Z tematem Atlasu Pasywnego Inwestowania.

Jacek: Czyli tak w ogóle pasywne inwestowanie do ciebie pierwszy raz się pojawiło na twoim radarze?

MK: Coś o tym słyszałem, natomiast wszystkie rzeczy, które myślałem, że są pasywne, jak na przykład biznes oparty o kursy online, który miał być ultra pasywny, życie zweryfikowało. Znaczy jest świetnie. Ja w ogóle jestem mega, lubię to, co robię. Lubię to, co robię. Daje mi to dużo radości, natomiast nie jest to w stu procentach pasywne. Nie jest to w stu procentach pasywne. Trzeba to robić. Jakiś mały wkład w to włożyć. Teraz byłbym w stanie upakować w ogóle firmę w produkt i to sprzedać. Wiem jak to zrobić, gdybym potrzebował, ale jakby nie czuję takiej potrzeby. Jest okej, czuję w tym jakąś misję, więc daje mi to fun, nie zajmuje mi to dużo czasu. Natomiast faktycznie trzeba to robić. I pasywne inwestowanie to jest coś, co wtedy, patrząc przez pryzmat akcji, wiedziałem, że tak to nie zagra.

Artur: Jeszcze zanim przejdziemy do inwestowania pasywnego i Atlasu, chciałbym cię zapytać, czy nie myślałeś o tym, żeby inwestować w sposób, który jest ulubionym sposobem inwestowania Polaków, czyli w nieruchomości na wynajem.

Jacek: Tak.

MK: O, no jak to, jak to nie. Wiesz dlaczego nie? No bo to wiedziałem, że to nie jest pasywne. Jakby to odpadało, nie?

Jacek: No dobrze, ale na przykład fundusz inwestycyjny, bo my mówimy pasywny tylko przez pryzmat czasu, ale jak sobie kupisz fundusz TFI, to też twoja rola jest pasywna, jeżeli chodzi o poświęcony czas. Ktoś za ciebie inwestuje.

MK: Wiesz co, nie wchodziłem w ten temat w ogóle. W sensie, patrząc, rozmawiając z różnymi ludźmi z różnych branż, w ogóle termin TFI nigdzie nie stanął, nigdy nie stanął na mojej drodze.

MSz: Szczęściarz.

MK: Może, może, ale nie stanął na mojej drodze, nie? Rozmawiałem z chłopakami z BOSS-y, na przykład tam mam, tam mam IKE/IKZE, ale to już po Atlasie, więc nie wyprzedzajmy. Raczej jak już to konto maklerskie i żadne inne fundusze. Nie wiem, czy ty nie, czasem, chociaż może na twoim blogu, może trafiłem na twoim blogu.

MSz: Do banku też nie trafiłeś po prostu, bo kredytu nie brałeś.

MK: No w sumie…

MSz: W sensie w banku ci też nie, nie ożenili tam.

MK: Ale nic mi nie ożenili.

Jacek: Ale nie tylko przy kredycie musieli próbować ożenić, przy innych okazjach.

MSz: Ale nie brał, no tak, no.

MK: Nie brałem kredytu, no. Nie miałem kredytu, tylko karta kredytowa. To dla punktów, nie?

Jacek: Ale mówię szczęście, bo…

Artur: Ale jak się lokaty zakłada, albo gdzie coś takiego tam…

MSz: Lokaty to się przez Internet zakłada, nigdzie się nie idzie. Zakładałeś kiedykolwiek lokaty w banku? W sumie raczej, że… Przecież pracując na etacie…

Jacek: Do banku nie chodziłeś.

MK: Nie no, pracując na etacie, jak no, jak nie chodziłem do banku.

MSz: Ale jak już byłeś w biznesie, to co, robiłeś online, czy chodziłeś do banku do okienka?

MK: E, no coś ty oszalałeś.

Jacek: No właśnie.

MK: No jak? Pracowałem jeszcze na etacie, trafiając na twojego bloga, potem trafiłem na LiveSmarter, też Michała, gdzie były promocje bankowe. Ja upatrywałem w tym przestrzeń do tego, że jestem nowym klientem, bo w zasadzie nie mam konotacji z żadnymi bankami, więc zaangażowałem w to, na początku wykorzystałem swój status nowego klienta, gdzie tylko się dało. Tam wpadało z 3-4 tysiące rocznie dodatkowo, więc taka prawie trzynastka. Zaangażowałem w to żonę, opowiadałem o tym, nie wiem, bratu na przykład. City miało zawsze fajną ofertę, tam do karty kredytowej za w zasadzie chyba wydanie tysiąc złotych kartą w trzy miesiące było 400 złotych bonusu. No to w ogóle i tak wydasz ten tysiąc i tak. Więc angażowałem, mówiłem o tym znajomym, nie miałem oczywiście Rev kodu, ale myślę, że Michał się uśmiecha, bo on miał.

MSz: Albo drugi.

Artur: A nie dzwonił do ciebie z banku, że o tutaj ma pan trochę oszczędności, mamy opiekuna dla pana i będzie się panem opiekował?

MK: Nie, nie dostałem takiego telefonu. Ja powiedziałem, ja jestem raczej człowiekiem…

Artur: Kiepski bank.

MK: Nie, ja jestem po prostu twardo stąpającym człowiekiem po ziemi i nie lubię tak stawiać losu w nie swoich rękach, więc killowałem wszystkie takie, jak słyszałem kredyt, jakieś fundusze, to od razu kill, nie mam czasu, cześć, nara w ogóle. Z szacunku do tej osoby nie chcę zadzwonić do kogoś innego.

Jacek: I z szacunku do swoich pieniędzy.

MK: Tak, tak, chociaż z drugiej strony jakbyśmy na to spojrzeli, to mógłbym kogoś uchronić przed niechybną inwestycją, gdybym sobie pogadał z tym gościem z 15 minut, bo on nie mógł zadzwonić wtedy do innej, ale zostawmy to na boku. Takim altruistą nie jestem, więc nie stanęły, albo gdzieś na twoim blogu się z tym spotkałem, może jak już, więc to nie wchodziło w ogóle, taki pomysł na inwestowanie nie wchodził w grę.

MSz: Dobra, czyli…

MK: Leżało na lokatach, leżało na kontach oszczędnościowych, czekało na dom.

Jacek: Czyli obserwowałeś Macieja, Maciej dotarł do ciebie z komunikatem, jest coś takiego jak Atlas Pasywnego Inwestora.

MK: Potem zobaczyłem, że ty tam jesteś, a od ciebie w ogóle zaczął się temat Excellent Work. Wtedy, w 2017 roku w styczniu trafiłem do ciebie na bloga, bo w sumie po uczelni ekonomicznej, to warto powiedzieć, nie wiedziałem jak działają kredyty. Nie wiedziałem jak działają kredyty, nie rozumiałem sensu lokat, kont oszczędnościowych, w ogóle o podatku Belki to też się dowiedziałem z twojego bloga. Nie wiem, czy nie byłem pilnym uczniem, skończyłem magistra z średnią 4,5, więc chyba nie było tak najgorzej. Natomiast nie miałem tej wiedzy, takiej praktycznej, może teoretycznie miałem, ale praktycznie nie. Nie krytykuję tutaj Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, ale wygląda na to, że może coś poszło nie tak. Nie wiem co, natomiast tego nie było, potrzebowałem sobie to sam uzupełnić we własnym zakresie. No i to też zrobiłem. I tak trafiłem potem do Marka Jankowskiego, a teraz sobie siedzimy i gadamy w przededniu trochę mojej emerytury. Z jasno wykreślonym planem po Atlasie Pasywnego Inwestora, 7 lat później.

Artur: Mając 31 lat i 7 lat później.

Jacek: Mówimy o emeryturze, przededniu emerytury, no nieźle.

MK: No 7 lat po tym jak trafiłem na blog Michała.

Atlas = oszczędność czasu

MSz: Elegancko, elegancko. Dobra, czyli pojawił się Atlas, to może teraz tak otwarte pytanie: i co? Pojawił się Atlas i…

Jacek: A w ogóle to był taki no-brainer jak się pojawiła oferta?

MK: Ja byłem przekonany o tym, że kupię. Fair deal, zobaczymy, może mi się spodoba. Ja w społecznościach to średnio się odnajduję. W sensie odnajduję, jako twórca raczej staram się ten mój wysiłek poświęcić na tę część tworzenia, a nie czytania. Bo to znowu wiesz, no masz 24 godziny, coś musisz wybrać. Jedyna społeczność, w której byłem chyba najmocniej zaangażowany z tych wszystkich to jest API. I tutaj najwięcej rozmawiałem i z tobą, i z tobą, ultra mi pomogliście.

Jacek: Do ciebie skrót API przemawiał.

MSz: Tak, do mnie skrót API, dla niezorientowanych to jest interfejs programistyczny związany z komunikowaniem się między sobą różnych narzędzi. Więc API dla mnie było szczególnie istotnym skrótem z punktu widzenia automatyzacji mojego biznesu. Ale faktycznie tutaj ta społeczność to jest ultra wartość dodana, tak uważam. I tutaj od strony Jacka i Artura. Więc widziałem ciebie, widziałem Maćka, widziałem ten deal,. I ja byłem przekonany o tym, że to kupię. I cena nie gra roli. Na tej wysokości nie grała roli, bo ja wiedziałem, że long term z tym kapitałem, który mam do zainwestowania, to w ogóle wiesz, zwróci się. To jest nie pytanie kiedy, tylko 100%. A mając już mindset gościa, który wydaje, nie wiem 8-10 tysięcy na swoją edukację, co znowu nie wydaje się być jakąś ultra dużą kwotą z punktu widzenia przedsiębiorcy. Wiesz, jeden warsztat kupić dla pracowników i to kosztuje dużo więcej niż 10 koła. Miałem już ten mindset, że wiesz, trzeba zainwestować, żeby po prostu w krótkim czasie dowiedzieć się konkretnej wiedzy, a nie łatać, wiesz, łatać tego. 1000 złotych, 500 straciłem wrzucając na GPW 10 koła, tak o, na YOLO, nie? To jest w ogóle i co się nauczyłem? No niewiele. A to była w zasadzie, patrząc na cenę zniżkową po KFN-ie, to była w zasadzie cena Atlasu, nie? Tak żeby pokazać jak to jest duża różnica. Czasami po prostu warto włożyć kasę, bo można samemu się poparzyć i stracić znacznie więcej niż kosztuje sam produkt szkoleniowy, nie? Atlas, nie?

MSz: Taka jest prawda. To zawsze tak działa, wiesz? Ja nawet patrząc wstecz historycznie, ja to często używam też jako przykład, że ja już chodziłem na szkolenia z nieruchomości, z inwestowania w nieruchomości. Największa korzyść tych szkoleń była taka, że do pewnych form inwestowania w nieruchomości po prostu się zraziłem, w tym sensie, że powiedziałem, okej, to nie jest dla mnie, nie ma sensu tego robić, ale i tak super, że wydałem te pieniądze, bo jakby ktoś mi znacznie skrócił tę drogę, zamiast sobie tam przez, wiesz, przez trzy lata guzy nabijać, zbierać doświadczenie i tak dalej, to ja od razu powiedziałem, ej, tu mi się nie klei, to nie, ale ta inna forma tak, nie? I wiesz jakby taka selekcja, mówię, czesne za naukę musisz zapłacić, nie? A tak naprawdę to i tak wychodzi taniej niż nabijanie sobie własnych guzów.

MK: Tak i najgorsze jest to, czego ludzie nie liczą, czyli swojego czasu. Popatrz, ile energii, nerwów i stresu kosztowałoby cię myślenie przez trzy lata o różnych problemach i ile przez te trzy lata mógłbyś zarobić kasy, poświęcając tę energię na coś innego. I to jest w ogóle ten sam case, co u mnie z kursami, nie? Masz kurs za, nie wiem, dwie stówki, możesz kleić na YouTubie 100 godzin albo 5. I 95 dni ulotki roznosić i zarobić na kilkadziesiąt tych kursów.

Jacek: To jest to, co niektórzy się pytają, po co kupować szkolenie, skoro ta wiedza jest, bo mówimy sami, żadnych tajemnych, że się tam nie przekazuje.

MK: To ja mówię, to po co ty studiujesz? Wiesz, że ten gość to tam ci mówi, rzadko kiedy, z całym szacunkiem dla prowadzących. Często to nie są praktycy, tylko osoby, które gdzieś tam zostały na uczelni. Ja rozmawiam regularnie z doktorami, profesorami, niektórzy to nawet moi kursanci, też z Excela się uczą i nawet kursy moje, kursy Excela są w sylabusach niektórych uczelni. To taka ciekawostka, więc rozmawiam z tymi ludźmi. Niektórzy są naprawdę ultra inteligentnymi gośćmi, natomiast na koniec dnia wiele z tej wiedzy znajduje się w bibliotece, więc ja się pytam, dlaczego wydajemy, gdzieś tam ktoś policzył, nie pamiętam teraz kwoty, chyba 300 tysięcy na uczelnię, no bo jak policzysz sobie, wiesz, 5 lat cię nie ma w domu, załóżmy, że nie pracujesz tylko studiujesz dziennie, jakieś akademie, jakieś jedzonko, jakieś książki, jakiś dojazd, koszt alternatywny tego, że nie pracujesz 5 lat, przy najniższej stawce to jest 250 tysięcy gdzieś w plecy, jakbyś 50 koła rocznie zarobił. To ty wydajesz, nie wiem, 300, 400, może pół miliona złotych, tracąc 5 lat życia na edukację, którą w zasadzie, to zaszyj się 5 lat na bibliotece, masz tę samą wiedzę jakby why, czemu nie?

Artur: A czy nie miałeś czegoś takiego, to się czasami pojawia, że za kurs o Excelu mogę zapłacić, ale za kurs finansów, inwestowania nie, bo to jest na pewno jakaś ściema, bo gdyby oni byli tacy mądrzy, to by zamiast wydawać kursy, inwestowali i kosili kokosy po prostu na swoim rachunku.

MK: Ale w sensie…

Artur: To znaczy pojawia się taki…

MK: Czy ja nie miałem takiej myśli?

Artur: Nie miałeś takich obaw, tak, że to jest na pewno jakiś bullshit, bo gdyby to były jakieś genialne recepty, genialne recepty na… Tak.

MK: Wiesz, kiedy tak bym miał?

Jacek: Jakbyśmy mówili o szybkim może.

MK: No nie, jakbym w ogóle nie znał nikogo z ekipy. To mógłbym tak mieć, jakbym widział na YouTubie randomowy filmik i byłbym w żargonie biznesowym z zimnym ruchem. Czyli byłbym kimś, kto widziałby po raz pierwszy taki live, nie wiem, jak on by wyglądał, ale jeżeli widzę temat zarabiania kasy w necie, to pierwsze czy się scam alert odpala od razu, jakby by był by default. I tyle w ogóle do mnie trafia jakichś spamów na mail, czy gdzieś w ogóle..

Jacek: Cudownych rozwiązań. Tak, i znam też tylu ludzi, którzy tak jakby żerują, tragicznie, to jest tak ultra odległe od moich zasad, że aż się prosi, by zbanować. No i wiesz, przez pryzmat tego, że jesteś uderzany z każdej strony, to trafiasz potem na prawilny live, taki prawilny w sensie zgodny z wartościami ludzkimi, tego, że nie chcesz drugiemu, włożyć drugiego bolca, nie powiem brzydko gdzie, żeby na tym skorzystać. No to ciężko jest czasami to odcedzić, po tych kilku minutach słuchania go i można często wcisnąć X, a w zasadzie ten live mógłby zmienić czyjeś życie, długoterminowo. Więc taka obawa się pojawia wtedy, gdy nie znam mentorów. Gdy nie mam jakiejkolwiek styczności z osobami, które by coś takiego prowadziły, a znowu trochę wynika z charakterystyki mojej pracy, jako to, że jestem jednym z twórców, więc mam bardzo dużo znajomych, którzy też wokół siebie mają setki tysiące, miliony czasami osób. No i generalnie znam ludzi. Jak ktoś coś robi w necie, no to ja go znam. Wiem, czy on robi to spoko, czy nie robi spoko. Pewnie w jakichś czeluściach, niszach, nie wiem jakich, no nie znam wszystkich, ale duża część osób w okolicy moich zainteresowań, marketing, sprzedaż, rozwój osobisty, produktywność, czy finanse teraz, no to tu znam tych ludzi, więc wiem, po kim mogę czegoś się spodziewać.

Artur: Przerobiłeś cały Atlas?

MK: Tak, przerobiłem cały Atlas. Chyba nie wszystkie, jedyne, czego nie przerobiłem, ale to jest normalne, no to filmiki tutorialowe z kont maklerskich, których nie używam. Bez sensu.

Jacek: To jest już dedykowane dla konkretnych potrzeb.

MK: Tak, to normalne, że tego się nie ogląda. I o dziwo moduł 15., podatki, to jest ten, na który bardzo długo czekałem, bodaj do modułu 19. i uważam, że jest bardzo dobry. Także warto czekać na ten następny moduł.

Artur: Od dziewiątego, tak?

MK: Od dziewiątego na niego czekałem. Tam gdzie był wybór konta maklerskiego. Więc ogólnie bardzo zachęcam, jak ktoś się zdecyduje, żeby czekać na ostatni moduł, bo warto.

MSz: No dobra.

MK: Najlepsze opracowanie podatkowe w sieci. Czekaj Michał, zrobię inwentaryzację, czyli doświadczenia inwestycyjne jakieś miałeś, ale dosyć proste, raczej ze spekulacją niż z takim długoterminowym inwestowaniem, zakup pojedynczych akcji. Raczej na minus niż na plus. Metodą na YOLO. Atlas dotarł do ciebie w zasadzie przez Macieja, plus mnie, plus jakby zaufanie tam do nas. W zasadzie bezkosztowo niemalże go ogarnąłeś, także super. Skorzystałeś z promocji. No i miałeś jakiś zestaw wyobrażeń pewnie jak Atlas zaczynałeś. Przeczytałeś agendę, wiedziałeś, co tam jest teoretycznie, czego się spodziewałeś po atlasie, nie przeczytałeś?

MK: Nie, kompletnie nie. W sensie ja wiedziałem, że to ma mi osiągnąć pewien cel.

MSz: A miałeś jakiś zestaw wyobrażeń wchodząc, czy nie?

MK: Tak, zestaw wyobrażeń był następujący. Wchodzę w Atlas, przerabiam go i mam jasno określony plan, który pozwoli mi go realizować inwestując kasę we w miarę prosty sposób. No i z tej kasy mogę odcinać kupony, tak jak robisz to na przykład Ty.

MSz: Dobra, udało się czy nie?

MK: Tak.

MSz: Mamy spoiler.

MK: Plan jest, zaczyna być powoli realizowany i jest na tej wysokości zrealizowany w 4%.

MSz: Dobra. W 4%.

MK: W 4%, ale uwaga, 21% kapitału do zainwestowania już czeka po rozliczeniu ogrodu, zobaczymy co tam dalej z nim się będzie działo.

Rola psychiki w inwestowaniu

MSz: Dobra, poczekaj. Zanim przejdziemy tam do twojego portfela, to pogadajmy chwilę o tym, co było dla ciebie takim największym odkryciem w obrębie Atlasu.

MK: Dla mnie największym odkryciem w obrębie Atlasu było to, jak ważna jest psychika. To jest w ogóle game changer dla mnie, dlatego że ja zakładałem, że…

MSz: Ty jesteś matematyczny facet, włożysz se do Excela, Excel ci wszystko policzy, wypluje. No wiesz, wrzucasz w giełdę i wrzucasz albo nie. To nie jest tam ryzyko, nie ryzyko. Głównym dla mnie największym take away’em, największą wartością z tego Atlasu było zrozumienie tego, że zagadką nie jest to, jak inwestować. Kompletnie to nie jest zagadka. Zagadka jest taka, żeby dobrać taki sposób inwestowania, żeby wytrzymać w tych trudnych dołkach. To jest w ogóle misja.

MSz: Brawo.

Jacek: Ludzie tam się doktoryzują, czy taki tracking difference, czy taki, a kompletnie pomijając kwestie właśnie, o których mówisz, to zupełnie w innym miejscu. Generalnie jak spojrzymy na wykres, spoilerując cały Atlas, moi drodzy oglądający, ładujecie jakiś indeks i w skali 30 lat urośnie na 100%. Koniec.

Jacek: Tylko jak mówię, jest to proste, ale nie jest łatwe. No dobra, tylko co wtedy, kiedy macie oszczędności swojego życia, niech będzie to taka jakoś w miarę realna kwota, załóżmy, że nawet niech to będzie 100 tysięcy, 200 tysięcy. I nagle okazuje się, że giełda nam się zwija, zjechaliśmy do na przykład 30% tego maksymalnego i z tych 200 tysięcy robi wam się 30. A to są oszczędności życia i na przykład za 5 lat przejdziesz na emeryturę. No to generalnie ja bym zbroję, nie powiem co zrobił, ale byłoby w niej coś, co by brzydko pachniało. Zbroja byłaby niestety na ten. Tak trzeba dobrać to, w co inwestujemy, żeby na przykład to obsunięcie nie zeszło nam do 30, tylko może zeszło do 60, bo czujemy, że jak ze 100 spadnie do 60, to dobra, spadło, 40 straciłem, ale to jest scena, w której ja mówię, generalnie git. 60 sprzedam sobie to w razie W, wysiądę, wyskoczę z tego samolotu, no ale tamten spadochronik, ok, gdzieś tam na nim dolecę. No i to jest cała misja. Misja dla mnie jest taka, że dla każdego to będzie inna kwota. Ktoś powie, no dobra, ja tam mam milion oszczędności, a jak 100 tysięcy mi spadnie do 60, to nie ma problemu. Dobra, załóżmy, że masz milion oszczędności. Nagle z trzech milinów zrobi ci się milion. Otwierasz konto, miałeś trzy banki, a masz nagle jedną. To jest znowu, dla każdego ta kwota, która uruchomi jego wyobraźnię, będzie inna. Jak tam ktoś, nie wiem, prowadzi trzy spółki, zatrudnia setkę ludzi i ma 20 milionów oszczędności, ja teraz powiedziałem dwa miliony, no dobra, to się zarobi znowu te dwa. No dobra, no to jak masz 20, to załóżmy, że z 20 zrobiły ci się 3. Czy tam 5, jak jest duże obsunięcie, 25% – 5, no to takie już ultra duże. Załóżmy, że z 20 baniek zrobiło ci się 8, to już ogólnie, nawet dla tak dużych ryb, jest to trudne do udźwignięcia. Więc cały atlas dla mnie właśnie polegał na tym, aby tak dobrać sobie strategię inwestycyjną, żebym ja w tych trudnych momentach to podźwignął. I wydawało mi się, że ja mam ultra dużą odporność, wrzuciłem sobie, zaraz wyjaśnię dlaczego. No teraz, kiedyś to 10 tysięcy bardzo przeżywałem, zarabiając na etacie. Teraz wrzuciłem sobie 20 tysięcy w kryptowaluty w styczniu, też trochę na YOLO. Obecnie te kryptowaluty są warte jakieś 6-7, więc jestem taki -70%. I teraz 20 tysięcy, dla mnie, przy moich oszczędnościach, to nie jest kwota, która robi na mnie wrażenie. To jest ta scena, w której jakbym miał 20 tysięcy na etacie, ja 500 straciłem na etacie, ja tam się trzepałem. Koniec, nie ma już, życie się kończy w ogóle. 500 złotych straciłem. Teraz jestem 13 pod wodą, ale jeszcze nie zrealizowałem tej straty, więc w teorii jestem 13. Poczekam, może będzie kiedyś więcej, nie wiadomo. Czas pokaże. Ale jestem gotowy na to, żeby było 0. Wrzuciłem tę kasę tam z pełną świadomością tego, że jak będzie 0, to nie umrę z głodu. Przetrwam.

Jacek: Nie boli cię to.

MK: Nie boli mnie to, tak. Bo się przesunęła właśnie ta poprzeczka zarobków. Teraz pytanie, co się stanie, kiedy ja na przykład wrzucę całe oszczędności życia i to nie będzie 20 tysięcy, tylko to już będzie tyle, że jakbym stracił, to zaboli. No i to jest ta scena, w której zaczyna się case zastanawiania nad tym poziomem właśnie ryzyka. Czyli jeżeli Ty wrzucasz w giełdę jakąś kwotę i centralnie masz to gdzieś, co się z nią stanie, to to znaczy, że prawdopodobnie nie wrzuciłeś wystarczająco dużo. Tylko się tym bawisz. To nie jest kwota istotna, która pewnie doprowadzi cię do emerytury, chyba że zarabiasz ultra dużo. Tylko to jest taka na razie, oszukujesz sam siebie. Co ja robiłem w styczniu? Oszukuję sam siebie, że generalnie to moja odpowiedź jest: plaża. Kiedy to zrozumiałem? Po atlasie w tym roku, we wrześniu, gdy powiedziałem, że dobra do końca września wrzucam pierwszą transzę, ładuję tam pierwsze procenty, to było bodaj 1% moich oszczędności. No i tak patrzę na kurs euro, bo ogólnie wszystko, co robię, jest konwertowane do euro. Przewalutowuję złotówki na euro, patrzę na kurs euro we wrześniu. 4,85. Myślę, kurczę, no dużo, nie? A tutaj trzeba kupić, nie? Nie, no poczekam chwilę. Zaczyna się spekulacja. Poczekam chwilę, ile? Za chwilę 4,90. Myślę, aha, też bym poczekał. Dobra, to nic. Wrzesień to taki czas, tam jeszcze kursy, tam dużo roboty. Odparkujmy, zastanowimy się, przerzucimy to na październik. Poczekamy jeszcze, nie pali się ten ogród i tak dalej. Muszę założyć tam IKE i IKZE żonie i sobie, więc tam papiery, jeszcze nie mam gotowej infrastruktury, zadbam o to. Zadbałem o to, założyłem konta na IBKR i IKE i IKZE na BOSS-ie dla siebie i żony. Październik, spadło tam do 4,80. Myślę, dobra, to robimy taki układ ze sobą, jak spadnie do 4,70, to kupuję. No i tam poczekałem tam do połowy listopada, chyba, nie pamiętam już teraz dokładnie na osi czasu, ale faktycznie zeszło do tego 4,70 no i kupiłem, nie? Teraz jest chyba 4,67, jak się nie mylę. Ale to jakby, to pokazało mi właśnie to, że to jest jakby mała kwota, 1% w ogóle tej docelowej, nie? Żeby oddać skalę.

MSz: A mimo to szarpie to i głowę ci zajmuje. Tak, zastanawiam się. Nie tyle, że mi zajmuje, tylko jak siadam do tego i patrzę na to euro, to patrzę, nie, no jeszcze nie teraz. Nie opłaca się, nie opłaca się. No i znowu to jest kwestia uświadomienia sobie tego, w przypadku euro jest akurat lżej, no bo to euro do ilu zejdzie? Do 4,40, to jest sytuacja, o której mówiliśmy trochę przed kamerami. Michał wyjaśnił, że jak mamy euro po 4,40, a teraz jest nawet 4,70, no to to jest tam 10-12%, nie? Patrząc na to, w jakim miejscu jest teraz giełda, no to giełda jest obsunięta od tego swojego maksymalnego poziomu, załóżmy 25%, tak? Coś takiego?

MSz: Teraz już nie. Jakbyś może te dwa miesiące temu kupił, tam 11 października, to było 25%. Teraz masz -15.

MK: No to jest -15, a teraz jesteś 2,5% do przodu na samym kursie walut. To jest fair enough, nie? Przy dużych kwotach 2,5% to jest już sporo.

Jacek: Ale co dalej będziesz chciał spekulować na walutach? Jakbyś mówił sobie, tu inwestuję pasywnie, ale na walutach chcę aktywnie? No w zasadzie, jak tak się zastanawiam, wczoraj w ogóle w symbolicznym miejscu, bo w kolebce nagrań pasywnego zainwestowałem kolejną transzę, czyli kolejny procent.

MSz: W jaskini lwa.

MK: Kolejny procent dorzuciłem do tej mojej inwestycji. No i wtedy już jakby nie dbałem o kurs walut. I docelowo myślę, że tutaj ten ogród załatwi sprawę. To jest taki ostatni duży wydatek, no już pełne rozliczenie. No to będę wiedział, ile potrzebuję kasy. Wiem, ile potrzebuję na poduszkę, ale wiem, ile mi zostanie do zainwestowania.

Jak wygląda portfel Michała?

Jacek: No to Michał, może to jest ten moment, żebyś nam opowiedział o tym, co przygotowałeś sobie jako ten twój plan.

MSz: Jak ten twój portfel wygląda tak naprawdę?

MK: No na ten moment 20 tysięcy w kryptowalutach, warte 7.

Artur: Ale to nie w ramach chyba wiedzy, którą…

MK: To nie, to nie jest według wiedzy Atlasu, natomiast jest to składowa portfela. To jest coś, co się zadziało przed portfelem. Jakby widać przed portfelem, jakie zyski przed API, przepraszam, przed API. Potem mam IKE i IKZE wysycone dla siebie i dla żony. To jest rzecz, która się zadziała.

MSz: Ale już zainwestowałeś te środki?

MK: Tak, one są zainwestowane przez Bossę. One są zainwestowane w MSCI All Worlds ETF-a.

MSz: MSCI.

MK: Tak, MSCI ETF na euro w accumulating, akumulujący dywidendy.

Jacek: Czyli kwotowany w euro. Kwotowany w euro i na Bossie siedzi, na Xetrze kupiony.

Jacek: Akcje na cały świat.

Artur: Ale zaczynaliśmy od tego, że było oszczędzanie na początku. Czy jest w twoim portfelu coś, co nazywasz poduszką finansową? Tak, właśnie jest to i po to założyłem konto ostatnio w AION-ie. Bo ta moja poduszka to tak leżała na koncie, tak sobie trochę, nie wiem, tak trochę bagatelizowałem, bo znowu ciągle były te wydatki, nie? Tu jakieś ogród kostka, więc ona… Potrzebowałem, żeby ta kasa była dla mnie dostępna, nie? I tam trochę machałem ręką na te tam 4-5%, aczkolwiek teraz patrząc na ostatnio, jak odświeżyłem lokatę, i zobaczyłem, że tam niektóre to nawet po 10 i w górę.

Jacek: Inflacja też.

MK: Tak, no i niestety, wiadomo, to jest połączone, nie? Zapaliła mi się lampka, no dobra, mamy tam jakieś oszczędności, jak sobie to pomnożymy razy 10, razy 0,81, bo tam jeszcze Belka, to się nagle okazuje, że ta kwota to w sumie jest znacząca, nie? Że tam jakiegoś kompa by za to można było kupić do grania w CS-a, nie, Michał? Więc wiesz, jakby…

MSz: Najlepiej na raty 0%, żeby pieniądze kupować, nie? Tak, jeszcze dodatkowo, nie? Jeszcze tam inflacja… To jest kot, nie? Rentiera, a jednak dalej tak… Super. Chodzi o to, że no szkoda, żeby te pieniądze tak leżały na koncie nieoprocentowanym. Zakładam Aiona i tam zaparkuję sobie poduszkę na mniej więcej 12-18 miesięcy. To jest taki przedział dla mnie komfortowy wydatków. I to jest w ogóle ważna rzecz, którą zrobiłem jeszcze zanim zacząłem Atlas, wiedząc, że on będzie powoli startował. Co jakiś czas zrobimy sobie z żoną taki check tego, gdzie jesteśmy z wydatkami. Czyli to nie jest tak, nie wiem, czy dalej prowadzisz, spisujesz wszystkie koszty, nie? A ja robię po prostu sobie taki check, że na przykład robimy to z żoną kwartał albo pół roku. Tak po prostu, żeby sobie sprawdzić, w którym miejscu jesteśmy, jak to się zmieniło. Co jakiś czas robimy sobie, dobra, wiesz co, Kasia, to zobaczmy, gdzie to jest, nie? Teraz zrobiliśmy to, bo dużo się zmieniło, przeprowadziliśmy się we wrześniu zeszłego roku. Więc to kompletnie zmienia zasady gry. Jak mieszkasz już z kimś, no to już te opłaty wyglądają inaczej. Pewne rzeczy się dzieliły, teraz już nie dzielą, pojawiają się nowe i tak dalej. Więc zaczęliśmy to z żoną robić jeszcze przed Atlasem, po to, żeby właśnie…

MSz: Wiedzieć, na czym stoicie.

MK: Tak, ale obliczając sobie emeryturę, nie? Wiesz, dla każdego to będzie inna kwota. Bo jeżeli chcesz nazwać się rentierem, to znaczy, że wydając pewną zadaną kwotę miesięcznie, do śmierci kasa ci się nie skończy, nie? To teraz pytanie, ile to jest? No, żeby wiedzieć, ile to jest, trzeba wiedzieć, ile cię to teraz kosztuje i nałożyć na to potencjalne przyszłe wydatki. No i kogoś od Excela, to wiecie, ja tam, no mogę coś policzyć, nie? Zrobiłem to, zrobiliśmy sobie, dalej prowadzimy.

MSz: Power Query jakieś tam?

MK: No, to Power Query to do wyciągania rzeczy, więc ono się tu akurat…

MSz: A nie wyciągnąłeś z kont bankowych automatycznie?

MK: Chociaż w sumie tak, no, to zrobiłem, to masz rację. Zrobiłem sobie jeszcze, zanim zaczęliśmy spisywać, to przyznaję się bez bicia, faktycznie wpiąłem się do plików z kont bankowych i sobie w Power Query zaciągnąłem historycznie. Wiadomo, że to były takie, nie każda transakcja jest idealnie opisana, na przykład na Allegro nie ma nagłówku, co tam kupiłeś, tylko masz Allegro, nie? Więc ciężko jest to też pokategoryzować.

MSz: Skategoryzować, tak.

MK: Tak, ale generalnie kwotę znasz, overall, nie? Overall wydatki znasz, tym bardziej dla nas było to trudne, że nie wiem, budowaliśmy dom, więc te niektóre rzeczy kupowaliśmy, które zrobimy raz.

MSz: Jednorazowo de facto.

MK: A jak spojrzysz przez pryzmat, wiesz, rok, dom budowaliśmy chyba overall półtorej roku, nie? Nam to zajęło od wbicia łopaty do momentu przeprowadzki, więc tam wiesz, kosmiczne wydatki, nie? W tym roku, to nie był taki, jak niszczysz budżet, to nie możesz tak opierać się na tym roku.

MSz: Spróbujmy złapać jak ten portfel twój cały wygląda. Jest to krypto, które było przed API. Jest poduszka finansowa, ale poza portfelem inwestycyjnym na 12-18 miesięcy. Jest MSCI, czyli akcje…

Jacek: MSCI All Country World Index.

MSz: Tak, dokładnie tak.

Jacek: Globalny koszyk akcji.

MSz: Jeden ETF akumulujący na akcje z całego świata. Czy jest oprócz niego jakiś ETF obligacyjny, czy nie?

MK: Obligacyjny jest w tak zwanym podorędziu, czyli ja mam duży horyzont inwestycyjny. Mam 31 lat, więc na razie zakładam granie bardziej ostro.

Jacek: Agresywnie.

MK: Agresywnie, więc ja wiem, który mógłbym kupować. I to byłby Vanguard, Bonds, tylko nie wiem…

Jacek: Ten, który jest w Life Strategy?

MK: Tak, ten, który jest w Life Strategy.

Jacek: Global Aggregate Bond, coś takiego, do Euro.

MSz: Czyli rozumiem, że teraz masz portfel 100/0, 100% akcji, jeżeli chodzi o ten pasyw.

MK: Jeżeli chodzi o ten chroniony parasolem podatkowym, IKE/IKZE, to tak. A obok tego jest jeszcze konto na IBKR z jurysdykcją irlandzką i tam siedzi Vanguard 80.

MSz: Czyli Interactive Brokers w Irlandii i tam siedzi Vanguard 80/20.

MK: I tam teraz plan jest taki, żeby wszystkie nadwyżki pakować tam, a w nowym roku wysycać dalej.

Jacek: Ale to dobrze sobie to wykombinowałeś, jak wejdę w słowo, bo jak rozumiem w pewnym momencie na tym koncie IKE/IKZE mogą się pojawić obligacje, a wtedy przy rebalancingu i innych tam grzebaniu w tym kotle, mieszaniu nie będziesz płacił podatków.

MK: Taki był plan.

Jacek: A na koncie opodatkowanym, czyli Interactive Brokers, masz rebalancing w parasolu.

MSz: Bo masz jeden ETF, który sam się rebalansuje.

Artur: Tylko czemu ETF multiassets, a nie na przykład czysto akcyjne, jak niektórzy czasami robią.

MK: Wiesz dlaczego? Nie wiem, wydawało mi się jakoś tak bardziej komfortowo, że mam taki jeden trochę, jest troszkę zamortyzowany. Jakbyśmy spojrzeli w Atlas, no to jednak te 20% trochę stabilizują, niewiele, ale gdzieś tam trochę stabilizują. No i tak, nie wiem, jakoś tak ten Vanguard podany był jako jedna z trzech strategii takich bardziej pasywnych.

Artur: Czyli mniejsza zmienność.

MK: Tak, więc trochę ta mniejsza zmienność, nie?

Artur: I to jest coś, co też warto mówić, że nie zawsze trzeba mieć 100% akcji w portfelu, ponieważ 100% akcji to jest określona zmienność, którą może być czasem ciężko wytrzymać. A jeżeli jest w tym portfelu trochę obligacji, zmienność jest mniejsza, więc w wielu przypadkach będzie łatwiej.

MK: Tak, natomiast nie chciałem tego rozdzielać z punktu widzenia komfortu. Jakby ja nie jestem wielkim fanem czytania analizy fundamentalnej czy technicznej, wchodzenia, co już zresztą wiemy po tej naszej dzisiejszej rozmowie. Ja chcę się skupiać na rodzinie i biznesie, który w sumie sprawia mi dużo radości. Może kiedyś coś nowego się pojawi, jest dużo różnych pomysłów, fajnie to się kręci, więc tam chciałbym skupiać swoją energię, a nie na…

Jacek: Ale to jest bardzo dobry komunikat, żeby on właśnie dotarł do wielu osób, żeby nie rezygnowały z inwestowania, dlatego że one się na tym nie znają, nie mają na to czasu, nie my. Jak wręcz ja mówię, jesteśmy skazani na inwestowanie, o ile nie chcemy, żeby te pieniądze nie zostały pożarte, zwłaszcza przy tak wysokiej inflacji. To nie oznacza, że ona w każdym momencie będzie chroniona przed inflacją.

MK: Tak, no są lata…

Jacek: Żebyśmy się dobrze rozumieli, ale mówimy o długoterminowym procesie, więc można zupełnie mieć to na automacie, gdzieś tam faktycznie pasywnie, może to zajmować kwant naszej energii, a mamy świadomość, że te pieniądze pracują jak należy. Tak.

Artur: No i dodam, że w tym Vanguardzie, który masz na rachunku zwykłym, to, że jest to w jednym ETF-ie, masz nie tylko komfort, bo nie musisz robić rebalancingu, ale też to, co Jacek często pokazuje, że podatkowo jest to bardziej efektywne.

MK: Tak, tak. No tak, tak, nie trzeba się…

MSz: No dobra, ale poczekaj, jeszcze cię, Michał, zapytam o jedną rzecz, bo nie do końca to kumam. Powiedziałeś, że ty dzisiaj masz tak naprawdę bardzo dużo kapitału po prostu w gotówce, czy raczej masz potencjał na to, że będziesz miał…

MK: On cały czas przerasta.

MSz: Okej, dobra.

MK: Wiesz, mam plan, policzyłem sobie kwotę, którą powinienem odłożyć.

MSz: Czyli policzyłeś kwotę, którą powinieneś odłożyć i w tym sensie ten 1% to jest tej kwoty, którą powinieneś odłożyć.

MK: Tak, dokładnie, tak. Jak ja operuję tu na procentach, to…

MSz: Dobra, ale tak naprawdę alokujesz na bieżąco nadwyżki, które masz.

MK: Jeszcze nie, ale na razie je gromadzę.

MSz: Okej. Bo po zrealizowaniu ostatniego dużego wydatku, który mam…

MSz: Czytaj ogród.

MK: Czytaj ogród, w najbliższym czasie, zostawiam poduszkę, odejmuję od tej kwoty poduszkę, a wszystko pozostałe leci w inwestycje. I potem na bieżąco cashflow albo uzupełniam poduszkę, jeśli ją nadgryzłem, albo resztę alokuję. No bo jak spojrzymy na kasę, którą otrzymujemy…

MSz: Dobra, nie rozumiałem tego 1%, nie? W sensie, bo ty powiedziałeś…

MK: 1% całości do kwoty marzeń, która…

MSz: Kwoty, którą planujesz zainwestować. Kwoty, która spowoduje, że jak będę ją przy pewnych kalkulacjach i założeniach, czyli zwrotu w wysokości 4% rocznie, pozwoli mi wypłacać sobie emeryturę do śmierci w kwocie, która mnie interesuje i pokryje z pewną nadwyżką moje koszty.

MSz: Jest zrozumienie.

Dopłaty do portfela

Artur: Czy planujesz robić dopłaty jakoś regularnie, żeby wpaść w pewien taki automatyzm, co być może pomoże ci swoje jakieś bariery mentalne przełamywać, czy raczej od przypadku do przypadku, kiedy akurat pojawi się gotówka z jakiegoś projektu?

MK: Generalnie u mnie gotówka nie pojawia się z projektu, tylko ona ma taki pewny swój run rate. Ona tam raz jest więcej, jak to w firmie, nie? Przychodzi, odchodzi. Jakbyśmy się zastanowili nad pensją, którą dostajemy i bez względu na to, jaka jest kwota, no to coś się z nią dzieje. No jak dostajesz kasę, no to część wydasz na koszty życia, nie? Część możesz odłożyć na poduszkę, a wszystko pozostałe, coś się musi z tym zadziać. I teraz pytanie, czy leży, no to wtedy dalej w poduszce, czy coś z nią robisz, nie? Do mnie jak przychodzi kasa, no to co mogę z nią zrobić? Albo mogę ją wydać, albo mogę ją odłożyć. No nie ma trzeciej opcji. Więc patent będzie taki, że część pójdzie w koszty, poduszka będzie leżeć, a reszta pójdzie na inwestycje. Bo jak leży, to jest w poduszce. Tak? Jakby to są drogi. I każdy ma taką samą, bez względu na to, czy ma, nie wiem, 100 tysięcy przychodów miesięcznie, milion czy tysiąc złotych.

Rola społeczności na Discordzie

MSz: Dobra, to jeszcze jedno pytanie. Przechodząc przez Atlas, albo w ogóle, jakby jak już przeszedłeś i zacząłeś konstruować ten portfel, to czy miałeś jakieś takie szczególne punkty, powiedziałbym trudne dla ciebie? Że coś ci zajęło dużo czasu, nad czym się musiałeś zmóżdżyć, konstruując ten swój docelowy portfel? Czy raczej wszystko było po szkoleniu proste i oczywiste?

MK: Wiesz co, przejrzałem sobie, obejrzałem całe szkolenie. Na początku były tam kwestie związane z automatyzacją robo-doradczą. Tam mi na przykład opłaty nie pasowały. Potem była koncepcja takiego jednego ETF-u. To mi się wydawało znowu zbyt proste. Potem poszliście wy w Atlasie i ja przy okazji z wami w temat bardziej złożonych portfeli strategii inwestycyjnych. No i zacząłem tam rozkminiać kwestię rebalancingu. Czyli tego, jak utrzymać założenia procentowe udziału akcji, obligacji czy modelowych portfeli. Zacząłem sobie to liczyć. To była taka scena, w której trochę się czułem zagubiony, bo wariantów było wiele. Ciężko tam sobie było to wszystko poukładać, ładnie policzyć, wymyślić coś. I tutaj bardzo pomogła społeczność na Discordzie. Porozmawialiśmy sobie tam w tej społeczności, co w moim przypadku, jak. Jasne, nie były to rady. Nawet jeżeli były, to na koniec dnia odpowiedzialność jest na mnie. Warto o tym pamiętać, jak korzystamy z wszelkiej maści kursów i ktoś nam coś radzi, to finalnie my podejmujemy decyzje. To jest nasza odpowiedzialność, a nie jego, więc nie ma go potem za co obarczać. I faktycznie tutaj bardzo dużo mi pomógł, to już zresztą wspominałem, i ty, Jacek, i ty, Artur, bardzo wam za to dziękuję. Pamiętam te rozmowy. I przy wyborze konta maklerskiego i przy finalnym wyborze tych produktów inwestycyjnych, bo chyba tak profesjonalnie się to nazywa, pomogliście.

Jacek: To jest o tyle też fajne, że my pomagając tobie, de facto pomagamy też innym.

MK: Tak, bo czytają.

Jacek: Inni po prostu czytają, to jest wszystko publicznie. W ramach tej społeczności discordowej. Tak, tak. To była ten rebalancing. Trudne było to zrozumienie różnych strategii rebalancingu. Trudne to nie wiem, czy to jest dobre słowo, bo to nadal była matematyka, więc było lżej.

MSz: Tak, bardziej wybór.

MK: Ale wybór drogi był trudny, mając pełen wachlarz możliwości. No i dobrze, żeby było dodatkowo się skonsultować z kimś żywym, pogadać i zobaczyć to też z innej perspektywy, bo to jest zawsze trochę większa elastyczność niż taki sensu stricte nagrany kurs. Mając kurs, super znam wachlarz i jest mi już łatwiej w którąś ze stron pójść, ale dobrze jest móc doprecyzować pytania, wątpliwości, czy kwestie związane z kursem euro, o którym też rozmawialiśmy niejednokrotnie, czy dolara na Discordzie, bo to już rzeczy dzieją się na żywo. Więc to jest olbrzymia wartość dodana dla mnie w tym kursie.

MSz: Dobra, ale jak widzę finalnie to i tak sobie poradziłeś w ten sposób, że masz to na tym głównym koncie LifeStrategy.

MK: Tak, no okazało się, że wiesz, po co komplikować.

MSz: Po co komplikować.

MK: No dokładnie, wiesz, ja nie mam tam przestrzeni na… Myślałem, składałem, budowałem sobie taki jakiś przykładowy portfel złożony z kilku ETF-ów, ale tak na koniec jak sobie pomyślałem, że w sumie to nie ma sensu. Jak ja mam podatki, potem składać i tak dalej, i tak dalej, co roku robić rozliczenia, to łatwiej jest to zrobić w obrębie jednego ETF-a, który robi to za mnie. Ja nawet jestem w stanie ponieść koszt tego. Pytałeś czemu 80/20, nie? Zdradzę ci sekret, tak jak teraz sobie myślę, bo chyba nie ma 100 Vanguard LifeStrategy.

MSz: Nie ma.

Jacek: Jest FTSE All World, można powiedzieć.

MSz: Musiałbyś kupić po prostu ETF-a.

Jacek: Czyli masz na IKE/IKZE, można powiedzieć, LifeStrategy 100/0, tylko że może o tyle, mając takie FTSE All World ty sobie możesz modyfikować ten udział, tak? Możesz sobie dodać te obligacje, no.

MK: No tak, a tu już jest zaszyte, nie?

Jacek: Jest zaszyte, no ale z kolei robiąc to na koncie opodatkowanym, to LifeStrategy nie ponosisz kosztów podatkowych, nie masz wycieków podatkowych przy rebalancingu.

MSz: Przy rebalancingu.

MK: Tak, tak, no jasne, to właśnie ten rebalancing i sprzedawanie, kupowanie akcji w obrębie roku generuje pomysł podatkowy.

Jacek: Nie no, wykombinowałeś to dobrze, moim zdaniem, tylko tak dokończę, że bardzo łatwo jest ulec tej pokusie komplikowania. I czasami, a myślę, że zwykle trzeba przejść przez tę ścieżkę komplikowania, żeby coś uprościć, także trzeba pobawić.

MSz: Dobrze, znaczy nawet ten scenariusz, który przedstawiasz w jakiś sposób, przeszedłeś przez Atlas i jakby najpierw miałeś robo-doradców, powiedziałeś nie, bo koszty, później miałeś ten prosty scenariusz i de facto do tego prostego scenariusza cofnąłeś.

MK: Tak, tak.

MSz: Poszedłeś dalej i uznałeś, ej, nie warto komplikować, wracam do LifeStrategy.

MK: Takie mądre zdanie, nie moje, podobno perfekcja jest wtedy, kiedy nie można już, nie wiem, więcej dodać, tylko nic więcej już ująć, żeby działało nadal tak dobrze.

MSz: Tak, tak, nie da się bardziej uprościć, nie? Nie wiem, kto to powiedział, ale gdzieś tam.

Kontrolowanie stanu inwestycji

Artur: Mówiłeś wcześniej o tym, że wykorzystywałeś Excel do tego, żeby zaciągać pewne rzeczy z banków, chociaż chyba mówiłeś o tym w kontekście wydatków.

MK: Tak.

Artur: A ja chciałem dopytać, czy już stworzyłeś jakiegoś Excela albo masz w planie takiego, który pomoże ci kontrolować stan inwestycji, czy…

MSz: Monitorować.

MK: Tak, no.

Artur: Żeby pewne rzeczy może automatyzować, nie wiem, być może pobieranie z domów bankerskich pewnych informacji.

MK: No wiesz co, jakby pobieranie, nie możesz się tak łatwo Excelem wpiąć w takie rzeczy jak konto bankowe. To zazwyczaj jest eksport do pliku CSV, czyli do wyciągu, nie? Wpinasz się do wyciągu, bo z punktu widzenia bezpieczeństwa, jakby to było tak łatwe do zrobienia, to wiesz, nie byłoby fajnie dla ciebie, i dla mnie, i dla żadnego z nas. Więc to nie jest tak, że ty się bezpośrednio w żywy organizm konta bankowego wpinasz i tam zaciągasz dane. Ja bym nie chciał, żeby to było w ogóle możliwe.

Artur: A na ile można tego Excela wykorzystać?

MK: No wiesz, wyeksportujesz sobie plik i jak sobie wyeksportujesz cały wyciąg, no to tam możesz sobie z tym już robić co chcesz, nie? I faktycznie jak zastanawiałem się nad tą kwotą, którą sobie policzyłem, no to zrobiłem sobie trzy tabelki w Excelu, trzy scenariusze, nie? Taki bardzo pesymistyczny, tam 4% i jakaś emerytura, która była powiedzmy w 70% moich obecnych kosztów. Potem ten scenariusz średni, taki tam 5% i emerytura taką, jaką bym chciał. No i taka jeszcze +20% z górką, nie? No i tam funkcja future value i liczenie ewentualnie, wiesz, nałożenie na to IKE i IKZE, taka kalkulacyjka, miesiąc po miesiącu pyk i horyzonty, ile lat potrzebowałbym w którymś z tych scenariuszy, żeby dojść do każdego z nich, nie? Mówię, że to gość od Excela, to ja tak lubię tam sobie coś poklepać czasami.

Artur: A czy zerkałeś na te nasze kalkulatory kosztów transakcyjnych?

MK: Wiesz co, nie wiem czym godzien. Nie, no generalnie jak coś działa, jest dobrze policzone, to ja nie mam jakby takiej potrzeby, żeby wszystko było perfekcyjnie zgodnie ze sztuką. Jeżeli to działa, szkoda przestrzeni na to, że… Szkoda, wiesz, po co ja mam wam tam coś wkładać? Jak to działa, jest to dobrze policzone, ja sobie tam sprawdzałem u siebie, to też mi śmigało. Wiesz, można w Excelu do tych samych rezultatów dojść na różne drogi. No nie patrzyłem w formuły, nie analizowałem, ale wyniki mi się zgadzały, nie? Bo nawet nie sprawdzałem dlatego, czy wy macie dobrze, tylko sprawdzałem, czy ja tę logikę w swoich arkuszach przełożyłem w właściwy sposób. To bardziej było, to było bardziej to ćwiczenie, nie? Czy na przykład wyniki twoje ja sobie w Excelu byłem w stanie otworzyć, nie? Otworzyć swoimi formułami. Niektóre, no wiadomo, nie mam dostępu do bazy danych. Skończymy razem, poprosimy go, żeby pieczątkę przedstawił.

MSz: Approved. Certified.

MK: Approved.

Za ile lat Michał zostanie rentierem?

MSz: Dobra, poczekajcie, jeszcze jedno pytanie, bo Michał mówiłeś, że w zasadzie to ty już jesteś tak, wiesz, jedną nogą na tej wcześniejszej emeryturze. I to, żeby tak to chwycić, masz już jakiś plan, wiesz już konkretnie, że chcesz dokładać, wiesz w co konkretnie chcesz inwestować. Ile lat, twoim zdaniem, potrzebujesz na realizację tego planu, czyli dojście do tego momentu, w którym portfel zaczyna finansować twoje życie? Tak pesymistycznie, to może z 7-8, a tak optymistycznie, to z 3. I tu myślę, gratuluję, ale tu myślę, że warto podkreślić, że ty jesteś przedsiębiorcą, że to tylko etap to w sensie, że tak nie zadziała, nie? W sensie takim to trzeba mieć rzeczywiście, generować spore nadwyżki finansowe, które rzeczywiście, wtedy jesteśmy w stanie znacząco skrócić ten czas. A co też pokazuje, myślę, że to jest też taka fajna puenta, że zarabianie kasy jest gdzie indziej. Rynek dla nas będzie zarabiał kasę, dopiero wtedy, kiedy my już nie będziemy musieli zarabiać tej kasy. To paradoksalnie, że dopiero wtedy ma to sens. Jakby przechodzenie na ten model, w którym to portfel zaczyna nam płacić. Jak rzeczywiście ten kapitał zgromadzony jest spory, czyli gromadzenie kapitału jest poza inwestycjami. Inwestycje pomagają tylko ochronić wartość tego majątku, jakby ochronić wartość tego majątku przed inflacją, w sensie urealnioną o inflację.

MK: W inwestycje nie wchodzi się po to, żeby…

Jacek: Droga na skróty do zarobienia więcej.

MK: Tak, dokładnie. To nie jest tak, że ja od początku byłem tego świadomy, że ja nie chcę tego robić po to, żeby to było moje główne źródło otrzymania, że to mnie wyniesie na wolność finansową, raczej w drugą stronę. Mam kapitał, który generuje sobie ze swojej działalności, z pomagania dużej liczbie osób. Mam te nadwyżki, więc coś trzeba z tym robić. Jest cel jasny bycia tym rentierem, czy przejścia gry zwanej życie, aby nie musieć już pracować.

MSz: Zarobkowo.

MK: Tak, zarobkowo, co nie znaczy, że ja mam zamiar przestać. Jestem ciekawy, co się stanie. To jest w ogóle takie…

Jacek: Coś, co osiągniesz.

MK: Jest ze mną od 24 lat, jak trafiłem na twój blog, gdy pojawił się pomysł biznesu i powiedziałem nawet chyba wtedy, że przed 45. rokiem życia będę tym… Pamiętam, w Motoroli to też powiedziałem, byłem na obiedzie z kolegami z zespołu. I tak siedzę i mówię, że ja przed 45. rokiem życia będę rentierem. A tam zaczęli się wszyscy śmiać, taka koleżanka szczególnie.

Jacek: Pozdrawiamy koleżankę.

MK: Taka jedna konkretna koleżanka szczególnie, bo tak bardzo uderzyło mnie, że się śmiała. Bardzo się śmiała. Jak ja odchodziłem wtedy z firmy na swoje, to pamiętam, że w tym dniu czy w okolicach tego dnia podeszła do mnie: „Michał, ty z tą emeryturą wtedy nie żartowałeś, prawda?” Ja mówię „nie”. „Wtedy podeszłaś do mnie zupełnie poważnie”.

Jacek: Przetrawiła. Generalnie to ja nie żartowałem. Patrząc z perspektywy tych 4 lat, które od tamtego momentu upłynęły i tego planu, który mam w zasadzie spisany ładnie w Excelu i jest powoli realizowany, to jeżeli system finansowy świata się nie zawali, to wszystko wskazuje na to, że albo internetu nam nie wyłączą, bo zarabiam w internecie, to generalnie może się to udać. Jest wielce prawdopodobne, że to się stanie. Pogratulujesz, jak się stanie.

Jacek: Ale już gratuluję tego, co osiągnąłeś.

Finanse w związku

Artur: Jeszcze pytanie o finanse w związku. Czy to jest tak, że u was jest jakaś jedna osoba wyznaczona w rodzinie, w małżeństwie jako tak zwany fund manager? Czy każdy z was samodzielnie zarządza finansami? Wiesz co, u mnie jest, my jesteśmy podzieleni swoimi obowiązkami i akurat ta część związana z zarządzaniem finansami, dbaniem o dobrostan finansowy rodziny leży po mojej stronie. Żona Kasia ma dostęp do pieniędzy, to nie jest tak, że jakoś w jakiś sposób nie udzielam, ale jestem tym, który dba o to, żeby to funkcjonowało, działało, nie brakowało i tak dalej.

Artur: Czy ona ma podobny apetyt na ryzyko, jak to się mówi, do ciebie? Wiesz co, ona jest kompletnie inną osobą niż ja. Gdybyśmy nawet spojrzeli na to, być może kojarzycie test Gallupa, to jest test, który w 34 cechach pokazuje sposób, w jaki patrzymy na świat. To ja patrzę na świat bardzo tak twardo, na liczbach, czy potrafię też szybko zdobywać sobie uznanie innych ludzi.

Jacek: Zaskakujące.

MK: Tak, zaskakujące, nie? A potem jak zobaczę, jak fajnie się dopasowało z Excelem. Albo to ja to tak fajnie dopasowałem, nie wiadomo. A Kasia jest w ogóle totalnie inną osobą, jest taką miększą, relacyjną, empatyczną. Ja empatię mam na ostatniej pozycji w tej liście, więc generalnie… I to powoduje, że ona nie bardzo z tymi liczbami się koleguje.

Artur: Zadaję to pytanie dlatego, że mogą być sytuacje, w której robicie jakąś okresową rozmowę i pokazujesz, że słuchaj, to są nasze inwestycje, teraz spadło około 30%.

MSz: Tutaj są te kryptowaluty.

Artur: I czy ona nie mówi na przykład, słuchaj, jak to spadło, to w ogóle, czy to wszystko ma sens, nie?

MK: Wiesz co, jest taki, my mamy raz w miesiącu taką sytuację. W sensie zamykam miesiąc finansowy w firmie, nakładam na to, no to jest nawet to, o czym gadaliśmy, tych trzech drogach, czy dwóch, nie? Nakładam na wydatki finansowe, na przychody w firmie nakładam wydatki, zdejmuję z tego podatki, które trzeba zapłacić i nakładam na to koszty prywatne, po to je liczymy. No i zostaje jasna kwota oszczędności, po prostu tyle zostało, nie? No i mówię, słuchaj, Kasia, mamy tyle i tyle oszczędności, w tym miesiącu tyle i tyle zaoszczędziliśmy, tyle zarobiliśmy, tyle to jest podatek. No jak są straty na krypto, no to mówię, że są takie straty, ale nie przejmuj się, bo generalnie to…

Artur: Krypto to krypto.

MK: Nic się nie stało, nie? Ale ona nie ma tak, że ona tam się jakoś trzęsie, czy w jakiś sposób emocjonalnie do tego podchodzi, bo ma po prostu duże zaufanie do mnie, nie?

MSz: Duże zaufanie, tak, to klucz.

MK: Widzi, że… I w ogóle jest to też bardzo miłe, uważam mnie za bardzo mądrego człowieka, także tak ogólnie to jest tak fajnie i miło to słyszeć od swojej żony, że ma na tyle zaufanie, wie, że jestem na tyle mądry w tym sensie, że kompetentny w tym, co robię, no że generalnie wie, że nic złego się nie stanie i że zna moją też skłonność do ryzyka, nie? Wie, że ja nie lubię tak… Nawet bym powiedział, że to jest trochę mój problem, bo dużo rzeczy można byłoby zrobić szybciej, lepiej i więcej, gdybym miał tę skłonność do ryzyka większą. I czasami jest to w jakiś sposób obarczające, no bo jakby, wiesz, no fajne rzeczy wiążą się z tym, że to ryzyko jest większe, no w przypadku inwestycji pewnie też, natomiast no taka jest, jaka jest i na razie nie planuję jej zmienić, nie?

MSz: Super. Dobra, to jeszcze jedno pytanie. Chyba, że Jacek, ty coś chcesz?

Jacek: Ja nie mam.

Komu Michał poleca Atlas Pasywnego Inwestora?

MSz: Myślałem, że chcesz zadać. Jeszcze jedno pytanie, w takim razie dla kogo twoim zdaniem jest Atlas, a dla kogo Atlas nie jest?

MK: Moim zdaniem Atlas nie jest dla osób, które mają problem z tym, że ledwo wiążą koniec z końcem. Generalnie takie osoby, które spinają budżet na zero, powinny w mojej ocenie najpierw pochylić się nad policzeniem sobie kosztów, pokategoryzowaniem ich w taki bardzo prosty sposób, typu nie wiem, ubrania, jedzenie na mieście, wydatki na samochód, whatever, koszty stałe, typu jakieś ubezpieczenia i zobaczyć, gdzie w tej przestrzeni, gdzie w tym w ogóle jest przestrzeń na albo przesunięcie rzeczy pomiędzy kategoriami, albo wyrzucenie, żeby po prostu zrobiło się jakieś nadwyżki. Bo jeżeli nie ma tych nadwyżek, no to generalnie nie ma co inwestować, nie?

Jacek: Czyli ogarnięcie finansów osobistych.

MK: Tak, od tego bym zaczął. I teraz te nadwyżki, zanim kupią Atlas u was, też musi chwilę minąć, bo te nadwyżki muszą spowodować scenę, w której takie osoby będą miały poduszkę na te 12 miesięcy. Czyli jeżeli ktoś ma kasę na 12 miesięcy kosztów, no to może zacząć się zastanawiać nad zbieraniem kapitału oszczędnościowego. I uważam, że znowu potrzebuje na to pewnie z rok na etacie, żeby to była jakaś kwota, która będzie w pewien sposób znacząca na tyle, że Atlas zacznie się zwracać. Jak ktoś będzie po dwie stówki odkładał, no jakby z całym szacunkiem, no nie, to jeszcze nie jest ta scena. Uważam, że Atlas jest dla osób, które dysponują jednak trochę większymi nadwyżkami finansowymi niż 200-300 zł. I to byłoby takie przemyślenie wiążące się z Atlasem. Dla osób, dla których nie jest Atlas, polecałbym książkę, którą ty też polecałeś, czyli „Just keep buying”. Ona jest na razie w wersji anglojęzycznej. Natomiast on tam fenomenalnie dzieli inwestowanie, czy w ogóle temat rozmów o pieniądzach na dwa kierunki. Czyli jeden to ten związany z oszczędzaniem i dla kogo jest ta przestrzeń związana z oszczędzaniem. I drugi to przestrzeń związana z inwestowaniem. Czyli jeżeli twoje inwestycje są w stanie zwrócić ci więcej niż ty jesteś w stanie zaoszczędzić, to to jest scena, w której edukuj się w inwestowaniu. Jeżeli nie są w stanie zwrócić więcej, to weź się pochyl nad oszczędzaniem.

MSz: Oszczędzanie łamane na zarabianie więcej.

MK: Dokładnie. Oszczędzanie przez oszczędzanie mam na myśli zarządzanie tym, aby pojawiło się więcej kasy, czy poprzez obcinanie sobie wydatków, czy poprzez generowanie nowych źródeł przychodu dorabiając, czy zmieniając etaty, rozwijając swoją karierę i tak dalej.

MSz: Spoiler – książka „Just Keep Buying” będzie dostępna po polsku.

MK: Nie wiedziałem, czy mogę mówić.

MSz: Możesz mówić.

MK: Zostawiłem ci przestrzeń, żebyś to powiedział. Taka podkręcona piłka, żebyś sobie podbił.

MSz: Także zapraszamy za jakiś czas. „Kupuj” będzie się nazywało najprawdopodobniej po polsku. Zapraszamy.

MK: Zachęcam do poczekania z zakupem, bo tam jest taki specyficzny rozdział o emeryturach.

MSz: Będzie napisane od nowa po polsku.

MK: A tam akurat w wersji angielskiej jest dla amerykańskiej…

MSz: Dla amerykańskiego audytorium. No właśnie. Mamy optymistyczny akcent na koniec. Będzie nowa książka po polsku o inwestowaniu. Zarąbiście. Michał, dzięki wielkie za rozmowę.

MK: Dzięki, super, że mnie tutaj zaprosiliście. I jeszcze raz dziękuję za dołożenie takiego solidnego kamienia w drodze do tej wolności finansowej. I spięcia w ogóle klamrą tego momentu, w którym trafiłem na twój blog. I w którym tu siedzimy sobie teraz świetnie razem w trójkę. I jesteśmy w takim dość ciekawym w moim życiu miejscu, momencie.

MSz: Świat jest mały.

MK: Więc w ogóle fajnie, nie? Siedem lat i dla mnie mega sentymentalny to jest w ogóle. Że tak fajnie się to wszystko w taką klamerkę spina. Zamyka się pewien rozdział, przy okazji otwierając nowy w życiu.

MSz: Elegancko.

Artur: Wszystkiego dobrego.

Zakończenie

No i to tyle. Jesteśmy już za półmetkiem cyklu case study absolwentów naszego szkolenia o pasywnym inwestowaniu. Nieuchronnie zbliżamy się także do rozpoczęcia kolejnego naboru do „Atlasu Pasywnego Inwestora”. Jeśli nie chcecie go przeoczyć, to zachęcam do zapisania się na newsletter na stronie atlaspasywnegoinwestora.pl.

Za dwa tygodnie – rozmowa z Olą, a za miesiąc – na deser – rozmowa z Irkiem, który jest ratownikiem medycznym i… inwestorem. Jestem przekonany, że obie dadzą Wam masę cennych przemyśleń.

Będę także wdzięczny za Wasze komentarze, polubienia i wszelkie inne formy dzielenia się opinią o przydatności tego podcastu. Z góry za nie dziękuję!

Tyle na dziś. Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas i życzę Ci skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Do usłyszenia!

Mocno zachęcam do zapisania się na bezpłatny newsletter na stronie atlaspasywnegoinwestora.pl. W ciągu kilkunastu tygodni dostaniecie tam masę podpowiedzi na temat inwestowania.

Skąd pobrać podcast

Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:

A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂

Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–

Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂

"Finansowy ninja" - podręcznik finansów osobistych

Finansowy ninjaJuż ponad 130.000+ osób kupiło książkę "Finansowy ninja".

Nowe, zaktualizowane wydanie to ponad 540 stron praktycznej wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej, negocjowaniu i inwestowaniu, które pomogą Ci zostać prawdziwym finansowym ninja i osiągnąć bezpieczeństwo finansowe.

Przewodnik po finansach osobistych, który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole.

PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI →

{ 0 komentarzy… add one now }

Dodaj nowy komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: