Jeśli odkładasz tylko 10% zarobków, to zapomnij o wcześniejszej emeryturze. Optymalnie gdybyś oszczędzał połowę tego, co zarabiasz. Dasz radę?
Pytacie mnie“Jaki procent zarobków powinienem odkładać?”. Prosta odpowiedź brzmi – “jak największy”. Większość specjalistów od oszczędzania mówi, że “trzeba odkładać co najmniej 10% zarobków”. Ci bardziej radykalni podnoszą ten współczynnik do 20%. Dzisiaj pokażę dlaczego to za mało.
W trakcie wystąpienia na #JOPlive Tour wyjaśniałem, jak policzyć kwotę, której będziecie potrzebować w momencie przejścia na emeryturę, aby móc żyć z odsetek na poziomie, który każdy z Was uznaje za satysfakcjonujący. Dzisiaj uproszczę tamten model. Pokażę, jak kolosalny wpływ na możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę ma Wasz “współczynnik oszczędności”, czyli to jaki rzeczywiście procent Waszych zarobków odkładacie.
Dowiecie się także, ile trzeba oszczędzać, aby móc przestać pracować w ciągu 10 lat. Zacznijmy jednak od podstaw.
Nieważne ile zarabiasz, ważne ile oszczędzasz
Od dawna forsuję tezę, że z technicznego punktu widzenia nie ma znaczenia czy zarabiamy dużo czy mało. Liczy się to, ile zostaje nam w kieszeni.
Posypało się już na mnie trochę gromów za mówienie, że osoba zarabiająca mało i wydająca mało, jest w lepszej sytuacji wyjściowej niż ta, która zarabia dużo i wydaje dużo. Ta pierwsza umie utrzymywać koszty na niskim poziomie (bo musi). Ta druga – wraz ze wzrostem zarobków – doświadczyła inflacji kosztów życia, poluzowała pasa i często “przejada” to, co zarabia. W efekcie, w wyniku ewentualnej utraty pracy, wpadnie jak śliwka w kompot. Wysokie koszty stałe mogą ją pogrążyć. Można dużo zarabiać i być w gorszej sytuacji niż osoba zarabiająca niewiele.
Czytaj także: Emerytura przed 50-tką – czyli zaplanuj budżet domowy
Lubię podchodzić do osobistych oszczędności tak samo, jak podchodzi się do finansów firmowych. W biznesie każdy rozumie, że nie jest ważne, ile firma przerzuci towaru z lewej na prawą, tylko to, jaką ma marżę – ile realnie zarabia na sprzedaży produktów. Niska marża to niskie zarobki. Co z tego, że firma sprzeda towary za milion złotych, skoro koszt ich nabycia lub wytworzenia wynosi 990 tys. zł. Przy bardzo dużej sprzedaży zysk wyniesie tylko 10 tys. zł. Marża firmy to zaledwie 1%.
Gdy marża jest duża, np. 30%, to nawet przy niskich obrotach firma jest w stanie zarabiać istotnie więcej. Generując przychód w wysokości 200 tys. zł – zarobi 60 tys. zł. Sześć razy więcej niż sklep przerzucający w tym samym czasie towary za milion.
Z pozoru to ten wysokoobrotowy sklep wydaje się być większą firmą. W praktyce – znacznie lepiej radzi sobie mniejsza firma o wyższej rentowności. To ona ma wyższy zysk, z którego może finansować inwestycje lub budować rezerwy finansowe.
Gdyby ten niskomarżowy sklep chciał zwiększyć swoje zyski, to miałby zasadniczo dwa wyjścia:
- Mógłby zwiększyć obrót, czyli doprowadzić do sprzedaży większej ilości produktów w tym samym czasie. Załóżmy, że utrzymując tę samą rentowność firma dałaby radę zwiększyć swoje obroty 4-krotnie – do 4 mln zł. Zysk wyniósłby 40 tys. zł i nadal byłby niższy niż w firmie usługowej o przychodach tylko 200 tys. zł.
- Mógłby zredukować koszty, np. negocjując ceny u swoich dostawców, redukując zatrudnienie, zmniejszając wynagrodzenie lub skrupulatniej oglądając każdą wydawaną złotówkę. Jeśli koszty spadłyby tylko o 30 tys. zł, to – przy tych samych obrotach – marża wzrosłaby aż czterokrotnie – do 4% i firma osiągnęłaby 40 tys. zł zysku.
Zobacz co się stało: redukcja kosztów o zaledwie 30 tys. zł (przy obrotach w wysokości 1 mln) dała taki sam efekt, jak 4-krotne zwiększenie obrotów firmy (do aż 4 mln złotych). Jak myślisz, co jest łatwiejsze? To oczywiście zależy, ale ten przykład doskonale pokazuje, że kluczowe znaczenie ma nie wysokość przychodów, ale różnica pomiędzy przychodami a kosztami. To ona decyduje o marży i zdolności firmy do akumulowania kapitału.
Dokładnie ta sama zasada obowiązuje w finansach osobistych. Tylko pozornie Ci, którzy zarabiają więcej, są w lepszej sytuacji. A kluczowe jest tak naprawdę, ile wynosi ich marża w dziedzinie oszczędzania, czyli jaki procent swoich zarobków są w stanie regularnie odkładać.
Im większa jest różnica pomiędzy zarobkami a kosztami, tym szybciej zwiększa się (lub maleje) nasza całkowita wartość netto.
Zmieńmy myślenie o oszczędzaniu
Sam czasami jestem zaskoczony, jak niewiele potrzeba do zainspirowania innych do oszczędzania. Ostatnio skuteczne jest uzmysłowienie prostej rzeczy:
– Czy wiesz, że oszczędzając 20% swoich zarobków możesz sobie pozwolić na roczny urlop po czterech latach pracy?
– A wiesz, co wydarzy się, jeśli będziesz oszczędzać połowę zarobków? Będziesz mógł pracować przez rok i przez rok odpoczywać od pracy ponosząc te same koszty.
Co ciekawe reguła ta jest niezależna od wysokości zarobków. Identyczne szanse ma osoba, która zarabia 4000 zł na rękę i potrafi żyć za 2000 zł miesięcznie i taka, która zarabia 12 000 zł, ale jej koszty stałe wynoszą 6000 zł miesięcznie.
Nawet jeśli nie uwzględnimy żadnych odsetek od zgromadzonego kapitału, to sytuacja przedstawiać się będzie następująco:
- Oszczędzanie 10% zarobków oznacza, że przez 9 lat pracy zaoszczędzimy tyle pieniędzy, aby sfinansować 1 rok życia bez pracy.
- Oszczędzanie 20% zarobków = 4 lata pracy = 1 rok życia bez pracy.
- Oszczędzanie 40% zarobków = 2 lata pracy = 1 rok życia bez pracy.
- Oszczędzanie 50% zarobków = w jeden rok pracy oszczędzasz na rok bez pracy!
- Oszczędzanie 75% zarobków = w jeden rok pracy oszczędzasz na 3 lata bez pracy!
Niby to wszystko jest oczywiste, ale taka świadomość potrafi zmienić optykę i podejście do oszczędzania. Jeśli gotowi jesteśmy poświęcić bieżącą konsumpcję na rzecz wydawania pieniędzy w przyszłości, to otwierają się przed nami świetne możliwości. Dla jasności: nie mówię tu o tym, że mamy żyć jak asceci. Po prostu przesuwamy wydawanie pieniędzy w czasie.
Jeśli dołożymy do tego umiejętne inwestowanie, to stopniowo będziemy dążyć do pełnej wolności finansowej, w której uwolnimy się od konieczności wykonywania pracy zarobkowej. Jeśli – zamiast wydawać pieniądze na nowy samochód – zainwestujemy je osiągając kilka procent powyżej inflacji, to możemy zaoszczędzić bardzo dużo czasu w drodze do naszej emerytury. Jak dużo? Policzmy…
Sprawdź również: Porady jak oszczędzać pieniądze
Jak policzyć swój współczynnik oszczędności
Jeśli już spisujesz wydatki, to szybko policzysz swoją osobistą “marżę”. Możesz to zrobić w perspektywie miesięcznej, ale ja polecam wziąć dane za ostatni rok. W ten sposób uwzględnisz także nieregularne wydatki.
Jeśli nie spisujesz wydatków, to zerknij po prostu na swoje wyciągi bankowe za ostatni miesiąc.
Potrzebujesz dwóch liczb: wysokości zarobków oraz sumy wszystkich wydatków. Różnica to Twój dochód. Podzielenie dochodu przez wysokość zarobków i wyrażenie wyniku w procentach to Twój współczynnik oszczędności.
Przykładowo: jeśli zarabiasz 6500 zł miesięcznie i wydajesz co miesiąc 5500 zł, to Twój dochód wynosi 1000 zł, a współczynnik oszczędności to 1000 / 6500 = 15,38%.
Ile czasu musisz oszczędzać na emeryturę?
Powyżej przedstawiałem model pokazujący, jak często można robić sobie wolne w pracy bez obawy, że zabraknie nam na życie. Bardziej typowy jest jednak inny scenariusz: praca w sposób ciągły w młodym wieku, by jak najwcześniej zgromadzić majątek wystarczający do zaprzestania pracy zarobkowej i życia z odsetek. Większość osób nie uświadamia sobie jednak, jak niewiele czasu potrzeba, by zapracować na swoją emeryturę – o ile tylko potrafimy trzymać koszty naszego życia w ryzach i osiągnąć wysoki współczynnik oszczędności.
Założenia do tego modelu są bardzo proste:
- Im większy jest nasz współczynnik oszczędności, tym szybciej będziemy akumulować kapitał.
- Jeśli potrafimy inwestować, to oszczędności wypracowywać będą dla nas zyski kapitałowe, np. w postaci odsetek, dywidend i zysków z rynków kapitałowych, przychodów z najmu itd.
- Wraz ze wzrostem wysokości oszczędności osiągniemy moment, w którym zyski kapitałowe będą w całości pokrywały koszty naszego życia. Zostaniemy rentierami – osobami, które nie muszą pracować zarobkowo, aby mieć za co żyć.
- W moim przykładzie założyłem średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 4% powyżej inflacji. Nie uwzględniałem podatku Belki, ale w arkuszu możecie dowolnie zmieniać ten parametr. Dla jasności: osiąganie takiej stopy zwrotu wymaga inwestowania, a nie wyłącznie trzymania pieniędzy na lokatach bankowych.
- Model zakłada ten sam poziom miesięcznych kosztów przez cały okres – teraz i na emeryturze. Świadomie pomijam inflację.
- Model nie uwzględnia w ogóle emerytury z ZUS.
Jak prezentują się wyniki? Zachęcam do zerknięcia do poniższej tabeli. Warto ją sobie powiększyć. Znajdź swój wiek w lewej kolumnie, a potem znajdź kolumnę ze współczynnikiem oszczędności odpowiadającym Twojej sytuacji. Na przecięciu wiersza i kolumny znajdziesz swój „wiek emerytalny”.
Dla ułatwienia kolorkami zaznaczyłem odpowiednio możliwość przejścia na emeryturę w wieku do 30, do 40, do 50 i do 65 lat. Kolor czerwony, to przejście na emeryturę powyżej 65-tki. Ten kolor boli.
UWAGA: nie patrz na pozycję „odkładam 95% zarobków”, bo to oznaczałoby, że potrafisz żyć i teraz i na emeryturze, za tę samą kwotę. Matematycznie model się zgadza, ale w praktyce jest niemożliwy do osiągnięcia dla kogoś kto nie zarabia milionów rocznie.
Jeśli jednak zarabiasz miesięcznie 100 tys. zł „na rękę” a potrafisz żyć za 5000 zł miesięcznie, to w zasadzie po roku i czterech miesiącach możesz przejść na emeryturę, o ile z zaoszczędzonego przez 16 miesięcy kapitału potrafisz wyciskać 4% zwrotu rocznie (co daje około 5000 zł miesięcznie samych odsetek). Proste?
Jakie płyną z tego wnioski?
- Odkładając zaledwie 10% naszych zarobków potrzebujemy aż 59 lat pracy, aby zebrać kapitał, który umożliwia nam życie wyłącznie z odsetek / zysków z naszych inwestycji. Oczywiście wszystko przy założeniu, że dają one 4% w skali roku powyżej inflacji.
- Przy odkładaniu 30% zarobków – emerytura jest realna już po 31 latach pracy.
- Oszczędzanie 50% pensji pozwoli przejść na emeryturę w okolicy 40-tki – po około 18-stu latach pracy.
- Tylko 7 lat pracy wystarczy do uzbierania na emeryturę rekordzistom, którzy potrafią odkładać 75% zarobków.
Bardziej szczegółowe symulacje możecie przeprowadzić korzystając z załączonego arkusza Google Docs. Na jego drugiej zakładce możecie wpisać własne zarobki, wydatki oraz już posiadane umiejętności i przeliczyć własny scenariusz przyrastania oszczędności.
Pobierz załączniki do artykułu
UWAGA: W Google Docs wybierz File i Make a copy, aby uzyskać dostęp do własnej kopii arkusza. Możesz też pobrać go w innych formatach (File, Download as…).
Jak poprawić wynik i skrócić drogę do emerytury?
– Michał – przecież to nierealne, żeby przez całe życie odkładać 50% swoich zarobków. Przecież są okresowe wydatki, ślub, pojawiają się dzieci. Nie da się tak żyć! – już słyszę takie Wasze głosy.
Zgadzam się, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż prostsze modele. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Nikt nie gwarantuje też, że na emeryturze będziemy opływać w dostatki. Wręcz przeciwnie – to każdy z nas odpowiedzialny jest za wypracowanie dla siebie lepszej przyszłości. Oszczędzanie nie jest kaprysem. Jest koniecznością – zwłaszcza, jeśli planujemy żyć dłużej niż pracujemy zarobkowo. Pieniądze niestety nie rosną na drzewach. A czasem zachowujemy się właśnie tak, jakby tak było. Wypieramy myślenie o przyszłości. Swoją przyszłość kreujemy tu i teraz. Na szczęście są wśród nas i tacy, którzy poważnie traktują oszczędzanie. 🙂 Oto wyniki krótkiej ankiety, którą przeprowadziłem wczoraj na Twitterze:
Oj długa ta rozbiegówka po Świętach… to zapytam: jaki % zarobków netto oszczędzacie średnio rocznie?
— Michał Szafrański (@szaffi) March 29, 2016
Ci, którzy słowa “powinieneś oszczędzać co najmniej 10% zarobków” rozumieją jako “10% to mój cel”, mogą się bardzo przeliczyć. 10% to absolutnie minimum, żeby nie trzeba było pracować do śmierci.
– Ale ja chcę mieć coś z życia tu i teraz! – Rozumiem! Miej! Ale musisz też mieć świadomość, że każda wydana złotówka to pieniądz, który można było zagonić do ciężkiej pracy.
Grunt żebyśmy rozumieli, że wydając pieniądze na konsumpcję jednocześnie sami zmuszamy siebie do pracy. I to bardzo konkretnej. Przykładowo: przy zarobkach 5000 zł i wydatkach na poziomie 4500 zł miesięcznie, współczynnik oszczędności wynosi 10%. Na emeryturę będziesz pracować 59 lat. Wystarczy jednak zredukować koszty tylko o 300 zł miesięcznie, aby wskaźnik podskoczył do 16%, a liczba lat pracy zmniejszyła się do 47 lat! Tylko 300 zł miesięcznie i pracujesz 12 lat mniej. Może jednak warto spróbować usiąść i przejrzeć wydatki? Albo zastanowić się, jak zwiększyć swoje zarobki?
Jeśli do tego przeznaczysz swoją energię na naukę inwestowania w mądry sposób i w długim okresie czasu poprawisz średnioroczny wynik inwestycyjny o zaledwie 1%, to liczba wymaganych lat pracy skróci się o kolejne 9 lat i na emeryturę będziesz mógł przejść już po 38 latach pracy. Dwie teoretycznie niewielkie zmiany, a na szali jest 19 lat życia i zasuwania od 9:00 do 17:00. Działa na wyobraźnię?
Na koniec jeszcze kilka słów pocieszenia: przedstawiony model zakłada, że zgromadzony kapitał nie będzie przez nas konsumowany i będziemy żyli wyłącznie z odsetek. W momencie naszej śmierci ktoś odziedziczy te oszczędności. Niekoniecznie jednak trzeba chcieć stosować takie podejście. Na spotkaniach #JOPlive Tour pokazywałem model mieszany, w którym po prostu wydajemy zgromadzone pieniądze stopniowo konsumując aż do naszej śmierci to, co zaoszczędziliśmy wcześniej. W takim przypadku będziemy potrzebowali mniej kapitału i emeryturę będziemy mogli rozpocząć wcześniej. Gorzej gdy okaże się, że się przeliczyliśmy i będziemy żyli znacznie dłużej niż zakładaliśmy planując emeryturę. 😉
Zobacz także: Czym jest wolność finansowa
Podsumowanie
Nie było moim celem pokazanie Wam dokładnych wyliczeń. Nie twierdzę także, że to jedyna słuszna droga do emerytury. Taka nie istnieje. Każdy musi wypracować swoją własną. Chcę jednak żebyście rozumieli, że reguła “jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz” jest szczególnie prawdziwa w obecnej i czekającej nas rzeczywistości.
Mamy braki finansowe, które są boleśnie wykorzystywane przez tych, którym zależy na tym byśmy pracowali jak najdłużej na ich wynagrodzenia, prowizje, odsetki, a niekoniecznie budowali własny majątek. Dlatego tak duże znaczenie ma uzupełnianie braków wiedzowych i stałe ćwiczenie swojej inteligencji finansowej – chociażby poprzez analizowanie różnych alternatyw na dojście do niezależności finansowej.
Mam nadzieję, że przynajmniej część z Was uda mi się zainspirować do włączenia trybu “większej uważności” w kwestiach dotyczących Waszych finansów. Że pomyślicie, które wydatki zredukować lub przeczytacie tę czy inną książkę poszerzającą Wasze horyzonty. A propos: moja książka nadal się pisze. Cały ten wpis to fragment treningu prawdziwych finansowych ninja, przez który przeprowadzam w moim przewodniku po finansach osobistych. 🙂
No to jak? Ile lat Wam zostało do emerytury? Czy uważacie, że realne jest oszczędzanie połowy swoich zarobków? A może już to realizujecie? Chętnie przeczytam Wasze komentarze dotyczące tych emerytalnych wyliczeń.
Dobrego dnia!
{ 326 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Ja na razie skłaniam się ku przejściu w 100% na czerpanie dochodów z prowadzenia bloga. Tak czy siak od 7 lat mam jedynie swoją działalność, ale robię kilka rzeczy, a trzymanie wszystkich srok za ogon przestaje być w pewnym momencie sensowne.
A blogować mogę do końca życia 🙂 Kosztuje to dużo pracy, ale mam nadzieję, że będę czerpał z tego przyjemność cały czas. No i nadal widzę siebie na emeryturze na Wyspach Kanaryjskich, gdzie będę nadal jeździł rowerem i to opisywał 🙂
To chyba będzie nas więcej na tej wymarzonej emeryturze na Kanarach 😉
Dołączam do tych, którym marzą się Kanary. Ja najchętniej pół na pół. Okres wiosenno-letni w Polsce, a jesienno-zimowy na Teneryfie 😉
Polecam Chorwację, bliżej i taniej 🙂
W grudniu czy styczniu to w Chorwacji szału z pogodą nie ma.
Ale na rowerze można pojeździć i noclegi za bezcen.
Tak, bycie na Kanarach wiele pomaga i też jeżeli przenosisz się z większego polskiego miasta na kanary, to po prostu tniesz koszty życia, bo tu jest odczuwalnie taniej, lub jakościowo lepiej za podobną cenę;), jeszcze nie na emeryturze, bo w takową nie wierzę, chcę pracować do końca życia:D, ale właśnie na Kanarach i powiem Ci że wiele osób po przetestowaniu wyspy, po prostu zwiewa, bo się tu nudzą:P.
Łukaszu. Obawiam się, że bardzo rośnie Ci konkurencja w utrzymywaniu się z bloga o Wyspach Kanaryjskich. Dodatkowo, za 10-15 lat większość już albo będzie tam na wakacjach albo się tam przeniesie i nie będzie komu czytać. Mody się zmieniają? Dlaczego tak myślę? Zauważyłem ogromny wysyp tego typu blogów i wideoblogów u rosjan. Jest ich w Azji (gdzie żyję) mnóstwo. Nie sądzę, żeby na dłuższą metę ten trend się zmienił. Ale mogę się mylić.
Ale jeśli nie to, to na pewno znajdziesz jakiśinny ciekawy temat. Czego serdecznie życzę.
PAndy
Zycze Tobie jak i Michalowi dlugo wielu klikniec i przychodow z afiliacji. Pamietajcie prosze, ze blogowanie jak kazdy inny zawod (firma) to raz na wozie raz pod wozem.
Na wyspach kanaryjskich jest bardzo wietrznie co w przypadku sezonu zimowego nie jest wcale przyjemnością, o ile w lecie wiatr jest jedynym ratunkiem przed upałami to w zimie siedzenie na Kanarach w apartamencie czy pokoju hotelowym jest średnią przyjemnością. Raczej polecał bym wówczas Australię :).
Często zauważyłem, że ludzie traktują emeryturę zero-jedynkowo, pracuję ciężko przed emeryturą, na emeryturze opierniczam się na plaży i nie pracuje.
Jeżeli ktoś ma pracę w której się realizuje, spełnia to emerytura moim zdaniem to tylko możliwość wyboru co chce się w życiu robić, roczna przerwa? Czemu nie. Praca na 1/5 etatu? Też nie ma problemu.
Dokładnie tak! Tylko czy kiedykolwiek postrzeganie osób robiących sobie przerwę lub przechodzących na mniejszy wymiar etapu zmieni się? Obecnie bardzo łatwo zyskać łatkę lenia, nieroba.
Mam 32 lata. Od dwóch lat jestem rentierką (mam 2 wynajęte mieszkania i rentę z tytułu niezdolności do pracy). Ale po tych dwóch latach znudziło mi się siedzenie w domu i miesiąc temu podjęłam jednak pracę zarobkową. Nie mam pomysłu na własny biznes. Dobrze mi się pracuje u kogoś bo za nic nie odpowiadam. Odbębnię 8 godzin, pogadam z ludźmi a i tak mam dużo czasu na pogłębianie wiedzy z historii i oczywiście ze świata finansów.
P.S. Jedno mieszkanie dali mi rodzice. Na drugie zarobiłam sama w ciągu 5 lat (byłam szpiegiem przemysłowym).
Ja bym sie tak nie chwalił nielegalną działalnością… Mogłaś jeszcze napisać., że na handlu narkotykami zbiłaś majątek. Ludzie to jednak taborety.
Jak sie staje szpiegiem przemyslowym? chetnie skorzystam
Czy z tej tabelki wynika tyle, że jeśli w wieku 18 lat odkładam 95% zarobków to na emeryturę mogę przejść w wieku 19 lat? Trochę to jednak absurdalne.
Pozdrowienia,
Wojtek
Hej Wojtek,
Dokładnie 1,3 roku. Matematyka nie kłamie, ale masz prawo uważać to za absurd. 😉
Pozdrawiam
Teraz się zgadza. Oczywiście przy założeniu, że przez ten rok te 5%, które zostaje starcza na normalne życie i w dalszym ciągu będzie wystarczać. Jeżeli przez rok ktoś zarabia 150 tys. miesięcznie to po roku faktycznie już nie musi pracować hehhe.
Żyjąc na garnuszku u rodziców i mając dobrze płatne zajęcie (może jakaś freelancerka?) jest szansa to zrealizować. Pewnie byłoby dość ciężko, ale powinno się dać.
Oczywiście, że może się udać. Dobrym przykładem jest pewien Sławek (Michał wie o kogo chodzi), który lubi kolor pomarańczowy. Wystarczy wyrobić w sobie chęć do odkładania, konsekwencję i średnia oszczędności wzrośnie. Czego serdecznie życzę.
PAndy
Tego Slawka warto z nazwiska przedstawiac zeby wiecej osob go znalo 🙂
Sławek Muturi
Raczej nie jest to możliwe.
Musiałbyś zarabiać 20-krotność płacy minimalnej (jeśli mówimy o minimum egzystencji) lub ustawowego progu ubóstwa (za tyle 7% ludzi faktycznie żyje) czyli odpowiednio 2000 * 20 lub 542 * 20. To pensja 40 000 lub 10 000 złotych miesięcznie.
W wieku 18-19 lat? Nie znam legalnego sposobu na taki numer.
Pamiętajmy że to opiera się na założeniu że przez resztę życia żyjesz za ten śmieszne pieniądze.
Ja znam taki numer: nazywa się grafika komputerowa 😉
Miało być legalnie… A bez przyłożenia komuś lufy shotgun’a do skroni, nie sprzedasz żadnej miesięcznej chałtury za 40 000 PLN 😛
To brzmi Daniel’u jak tryb pasożytniczy, gdzie dorabiamy się kosztem pracy naszych rodziców – to straszne. I trzeba byłoby być niesamowicie zdeterminowanym, albo bardzo wcześnie zacząć nabywać umiejętności niezbędne do zarabiania. Ale kto wie, na pewno są takie szczęśliwe i zaradne przypadki wśród nas.
…i czy z tych 5% za ktore jestes w stanie zyc jako 18’stolatek bedziesz w stanie np utrzymac rodzine?
sorry, ale to kompletna bzdura. Wiem ila zarabiam dzisiaj w wieku 45 lat. I gdybym odłożył moją całoroczną pensję, to w życiu nie starczy mi na emeryturę do końca życia. zwłaszcza, że nie wiem ile będę żył !!! poza tym za dużo jest niewiadomych w całej tej wyliczance, aby tak mydlić oczy. Nie bierze pod uwagę chorób (koszt leków!), i wielu innych rzeczy, które pewnie się nie wydarzą w spokojnym roku kiedy odłożę nawet całą pensję.
no sorry Michał, ale pojechałeś z tymi wyliczeniami tym razem.
i na koniec: ludzie nie bogacą się dlatego, że oszczędzają, ale dlatego, ze ryzykują, a Ty Michał jesteś najlepszym tego przykładem. Przejdziesz na wcześniejszą emeryturę (no chyba, że zaczniesz pisać głupoty i ludzie przestaną Cię czytać), bo podejmujesz non-stop ryzyko i kombinujesz jak możesz zarobić więcej, a nie jak więcej odłożyć…
Brawo, celny komentarz.
Oczywiście, że może się udać. Dobrym przykładem jest pewien Sławek (Michał wie o kogo chodzi), który lubi kolor pomarańczowy. Wystarczy wyrobić w sobie chęć do odkładania, konsekwencję i średnia oszczędności wzrośnie. Czego serdecznie życzę.
PAndy
Jacku, Założenie wyliczenia jest proste. Jeśli odkładasz 95% i wystarcza Ci (i wystarczało przez poprzednie lata) 5% tej sumy, żeby przeżyć rok, to inwestując te 95% na 4% czystego zysku możesz żyć na poziomie 5% wydatków. Wiem, że to trochę skomplikowane i tródne do odgadnięcia, ale głównie dlatego, że nikt nie oszczędza 95% rocznie. Wziąłeś krajny przykład i tyle. Nie trzeba też być geniuszem, żeby rozumieć, że tego typu artykuł ma charakter poglądowy. Nie rozwiąże wszystkich życiowych problemów ani nie jest receptą od a do z.
Mam dokładnie tyle lat co Ty i również mnie wkurza, że jeszcze będę musiał pracować przez wiele lat. Ale to nie oznacza, że do śmierci. To co opisuje Michał stosuję od kąd pracuję (20 lat). W międzyczasie odkładałem pewnie 2%, później 10%, później nic … więc wyjechałem z Polski i odkładam 30%. To dalej nie za wiele, ale nie oznacza to, że jak leki podrożeją to coś innego nie stanieje. I oczywistym jest, że żeby odkładać 95% swoich dochodów, nie można zarabiać 1000 zł miesięcznie, bo nikt nie przeżyje za 50zł przez następne 50 lat. Ale to nie znaczy, że temat poruszony przez Michała nie jest aktualny i sensowny.
Ja osobiście nie skupiam się na tym ile procentowo oszczędzę, bo to ma sens pewnie na początku kariery zawodowej. Ja myślę ile mi potrzeba do życia na emeryturze (w sumie), jaki zwrot mogę osiągnąć (przykładowe 4%) i czy to da mi kwotę ‚do przeżycia’. Troszkę od tyłu, ale na to samo wychodzi. A oszczędzam nie w procentach, ale maksymalnie ile mogę.
I najważniejsze – nie martw się czy podrożeją leki, bo nawet jeśli podrożeją, to i tak będziesz w lepszej sytuacji niż emeryt bez oszczędności.
PAndy
Przejście na emeryturę po roku czy 1,3 roku odkładania 95 % jest możliwe przy bardzo wysokich zarobkach. Trzeba dodać, że to odnosi do ludzi którzy zrobili „kontrakt życia” prowadząc dg czy wolny zawód a nie do etatu u kogś. Ważna rzecz o której chyba nikt nie pisał – jeśli ktoś potrafi odłożyć w jeden rok na 50 kolejnych lat, to trzeba brać pod uwagę inny najcenniejszy w tych okolicznościach zysk jest nim 50 lat wolnego czasu. Zakładam, że u tak kreatywnej osoby w tym czasie dojdzie do relaizacji zasady „czas to pieniądz” (samokształcenie dalsze inwestycje).
Chłopie, nie dałbym Ci nawet młotka do reki, bo zamiast używać narzędzia, zaczynasz go żuć i narzekać, że twarde.
Ty nie wiesz ile będziesz żył, ale statystycznie oczekiwana długość życia jest znana.
Ale Michał przecież non stop pisze o tym, że podstawą oszczędzania jwst zwiększanie przychodów. I samorozwoj. Więc to nie do końca takie ryzyko jakie chyba spora część by podejmowala (czyli ryzykowanie „na pałę”), bo jednak zawsze dobrze się przygotowuje do nowej inicjatywy.
A do sedna wracając to i motywujący i dołujący ten artykuł dla kogoś kto zbliża się do 40 i jednak nie cofnie straconych (bez skupia ia sie na oszczędzaniu lat…
nie chodzi o to ze jak przez rok odłożysz 95% swoich dochodow to będziesz potem zyl z odsetek. Chodzi o to ze odkładasz 95% ale za pozostale 5% jesteś w stanie sobie spokojnie życ. ogarniasz teraz czy nie do końca? nie ma w tym zadnej głupoty czy herezji. prosta matematyka. Ty uważasz ze to bzdura bo za 5% swoich dochodow nie wyzyjesz. I większość jest w takiej sytuacji jak ty. Ale jeśli tylko ktoś zarabia tak dużo to spokojnie może to zrealizować. Przykład? Dobrze zarabiający piłkarz, który nie ma nawalone we lbie. zarabia 100 tys na miesiąc. ale zyje za 5 tys. tyle mu wystarczy. reszte odkłada. po 1 roku i 4 mc ma odłożone 1,520 mln. Założenie jest takie że odłożony kapitał zarabia dla niego 4% netto w skali roku. z tej kwoty daje to 60,8 tys co daje 5067zł na miesiąc . Czyli da się.
Ludzie bogacą się nie dlatego ze oszczędzają lecz dlatego że ryzykują! Nic ponad to doddawać nie trzeba. Oczywiście rozsądnie sysponują swoimi pieniędzmi, auta, domy itp kupują wtedy kiedy nie stanowią one większego wydatku w bużecie. A jeśli chcesz być bogaty a Twoim celem jest oszczędzanie na drogie auto czy dom to raczej do bogactwo to Cię nie doprowadzi.
Najistotniejsze jest ryzyko tylko ono pozwala z małej kwoty zrobić dużą, szybko z tym, że większość ludzi za ryzykiem widzi stratę a nie zysk i to skutecznie ich powstrzymuje.
„Przejdziesz na wcześniejszą emeryturę (no chyba, że zaczniesz pisać głupoty i ludzie przestaną Cię czytać), bo podejmujesz non-stop ryzyko i kombinujesz jak możesz zarobić więcej, a nie jak więcej odłożyć…”
Hmm to widać Panie Jacku, że moja osoba jest najlepszym przykładem na nieprawdziwość Pana słów. Swoje oszczędności od zawsze lokowałam nawet za bardzo bezpiecznie, a stać mnie było przed ślubem na wakacje do 4 razy w roku.
Niestety większość osób nigdy w życiu nie zadało sobie trudu, aby spojrzeć jak naprawdę chcemy żyć i stają się ofiarami zdania mediów, rodziny, znajomych, przyjaciół o tym jak i co powinieneś mieć. Nic nie pomogą wspólne dochody na poziomie 10 tys. na rękę jeśli tracisz je w śmieszny sposób np. używki, kupowanie za dużej ilości jedzenia, urządzanie ślubu na pokaz, marnowanie prądu w domu na niepotrzebne gadżety, za duży metraż mieszkania, za dużo nieużywanych = niepotrzebnych rzeczy w domu.
O tym właśnie napisał Michał. Ryzyko ma to do siebie, że nie daje pewnych zysków. Wiesz Jacku ile rocznie firm upada, ilu znanych prezesów ma dorobek wcześniejszych x upadłości własnych interesów?
> W moim przykładzie założyłem średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 4% powyżej > inflacji. Nie uwzględniałem podatku Belki, ale w arkuszu możecie dowolnie zmieniać > ten parametr.
Ostatnio w Polsce mamy deflacje, ale w ostatnich 15 latach inflacja srednio wynosila ~3%. Dodajmy te 4% i mamy 7%. Fajnie jakbys wskazal inwestycje, ktora kazdego roku gwarantuje taki zysk. Mysle, ze nie jeden bank pozazdroscilby ci takiej inwestycji.
Hej Americano,
A kto powiedział, że jakakolwiek inwestycja cokolwiek zagwarantuje? Każda z nich obarczona jest ryzykiem. Pytanie, czy jesteś gotowy je podjąć. Przyjrzyj się niskokosztowemu ETF S&P500 i zobacz jaką stopę zwrotu (powyżej inflacji) dawał na przestrzeni ostatnich lat. Możesz indeks także przeanalizować w dłuższej perspektywie. Wystarczy na 4% powyżej inflacji?
Pozdrawiam
Właśnie po to sprzedaje się 150 różnych funduszy, zawsze jeden zrobi 7% i można nim mamić nowych klientów. Dziwne, że nikt o nim nie słyszał, skoro tak stabilnie zapewnia 4% powyżej inflacji. Przecież – jak to mówią naganiacze w Getinie i Aliorze – „to lepsze niż lokata”.
ETF SP500 to coś zupełnie innego niż fundusz. Dołączam się do sugestii Michała, aby się temu indeksowi przyjrzeć (choć sam nie korzystam, bo nie pałam sympatią do US)
Zaglądam do tego wpisu po latach i wciąż się zastanawiam, dlaczego po prostu nie napisałem do Ciebie z prośbą o więcej szczegółów na ten temat. W dalszym ciągu nie mogę pojąć, że kupiłem Twoją książkę na premierę przed Bożym Narodzeniem i nigdy jej nie dokończyłem…. Człowiek młody to i „nieogar”.
Teraz po 6 latach przeglądania internetów jak i ukończeniu Atlasu Pasywnego Inwestora jest się nieco mądrzejszym i w końcu pchniętym we właściwym kierunku. Tyle czasu w plecy…..
Fajnie, że są tacy ludzie jak Ty, którzy chętnie dzielą się wiedzą z tymi, którzy faktycznie są jej spragnieni. „Bo zamknięty umysł, stał się nie wiedzieć czemu powodem do dumy” jak mawiał klasyk 🙂
Dzięki Michał za wszystkie Twoje wpisy, wystąpienia oraz tabelki i arkusze.
Dziękuję, że pomogłeś mi sie ogarnąć 🙂
Hej Cezary,
Dzięki, że się tym podzieliłeś. Można też spojrzeć z takiej bardziej optymistycznej strony: to dobrze, że zajęło Ci to TYLKO te 6 lat. Ja się szarpałem z tematami dużo dłużej… 😉
Pozdrawiam i powodzenia dalej!
Americano, spokojnie mogę wskazać Ci takie inwestycje. W zakresie 8-12% jest bardzo dużo, bardzo ciekawych inwestycji. Trzeba tylko poświęcić czas na ich wyszukanie. Ja prowadzę własną DG i nie do końca dysponuję czasem, aby generować zysk 50%/mc. Więc wyszukałem inwestycję na 12%, która nie wymaga ode mnie żadnej pracy. Wymaga jedynie podjęcia decyzji i zaakceptowania poziomu ryzyka. Michał podał przykład z inwestycją 4%. Lepiej przeliczyć to na 8%, gdyż dzisiaj takie oferty pchają się do mnie drzwiami i oknami. Wcześniejsza emerytura jest bliżej niż większość osób sobie wyobraża. Trzeba tylko wyłączyć w sobie chory konsumpcjonizm. Bez problemu można jeździć samochodem za darmo i ogrzewać dom jeszcze na tym zarabiając. Jedyne co trzeba zrobić to podjąć decyzję o tym, że chce się to robić 🙂
Pytanie jak znaleźć te inwestycje 8-12% które będą dawały w miarę stabilny zysk. Będę wdzięczny za wskazówki gdzie szukać 🙂
To wyliczenie zakłada, że całe życie będziemy chcieli żyć tak jak przez rok oszczędzania 95% dochodów….. To tak jakby powiedzieć , że cięcie kosztów jest ważniejsze niż generowania dochodów, a tak przecież nie jest. Powinniśmy zacząć wyliczenia od ustalenia: ile chcemy mieć pieniędzy do dyspozycji przechodząc na emeryturę, kiedy chcemy przejść i jak bardzo skłonni jesteśmy się poświęcić by nasz cel osiągnąć. Następnie warto byłoby zrobić plan w jaki sposób a)generować większe dochody b) nie podnosić wydatków wprost proporcjonalnie do wzrostu dochodów. Ciągłe obniżanie wydatków jest utopią…W końcu to nasze życie, jaki sens mają ciągłe wyrzeczenia – młodsi nie będziemy, pewne rzeczy cieszą dziś, za 10 lat niekoniecznie będą:-)
Czyli wieku 18 lat zarabiam np 2tys – w rok odkładam 100% i mam 24 tys – to raczej nie wystarczy do przeżycia z odsetek na poziomie ok 3% rocznie (zgodnie z aktualnym, nieco zawyzonym, oprocentowaniem lokat) czyli 24tys×3%=720zl rocznie – uważasz że to starczy na przetrwanie? .. albo coś źle liczę..
Jeśli odłożyłeś 100% tego co zarobiłeś, to by oznaczało, że do życia potrzeba Ci 0% Twoich potencjalnych zarobków, więc nie odkładaj tylko przechodz na emeryture juz teraz 🙂
@pau, założenie jest takie że w okresie w którym oszczędzasz kwota która Ci pozostaje po odłożeniu określonego % zarobków jest dla Ciebie wystarczająca do utrzymania się nie tylko w okresie kiedy zaciskasz pasa i oszczędzasz, ale również w późniejszym okresie kiedy już będziesz na „emeryturze”. Czyli nie chodzi tu o przypadek odkładania 100% będąc na garnuszku rodziców.
Tak jak zauważył @lukasz w Twoim przykładzie założenie jest takie, że jesteś w stanie utrzymywać się za 0 zł 😉
Panie Michale, może nie tyle jest to absurd co mało realistyczne podejście- sam jak zobaczyłem tabelkę zastanawiałem się jak to możliwe, żeby po 1 roku zarabiając tyle ile przeciętny obywatel zarabia, realnie oczywiście biorąc przykład z życia a nie z niebios (2000zł netto) po roku gromadząc 24.000zł i uwzględniając oprocentowanie 4% mieć tyle aby wystarczyło życ z odsetek.. No nawet jeżeli taka osoba jest w stanie odlożyć te 95% to niestety ów tabelka i model nie jest dla niej, czyli podejrzewam dla 90% Polaków 🙂 Tutaj liczą się tylko i wyłącznie zarobki, do korzystania z takiego modelu realne szanse mają osoby zarabiające ponad średnią krajową i to netto. Fajnie byłoby zrobić coś pod właśnie przeciętnego Polaka i jego zarobki tak jak pisałem 🙂
OMG, dawno nie widziałam zabawniejszej redukcji do absurdu. 18-latkowi łatwo być u rodziców na garnuszku. Załóżmy, że dał radę znaleźć całkiem spoko pracę w obecnych realiach rynkowych (ma nieduże doświadczenie, ale może jest bystry i pracowity) i ma 3000 netto. Odłożył 34 tysiące. I teraz wg Ciebie z tej kwoty ukręci sobie fajną emeryturę? Dostępną od razu po tym roku czy 1,3 roku pracy? Przecież prawie wszyscy by pracowali rok w takim układzie, a posiadacze jakiegokolwiek kapitału sprezentowanego przez rodziców nie splamiliby rąk pracą 😀
Oczywiście mogą być kwoty, przy których to prawda, ale podawanie tego w sosie „matematyka nie kłamie” to jednak lekka manipulacja 😉
hey Michał
zarabiam 1200zł , odkładam 100% sumy. Czyli wg was po 1.3 roku czyli 15-16 miesiącach moge przejsc na emeryture??? Czyli ok. 20 000 zł pozwoli mi na dostatnie życie do śmierci??? Fajna teza.
A na poważnie z 6000 CHF odłoże 4200-4500. Ale i tak żyje jak żebrak bo zbieram gotówke na kolejne mieszkanie, taki już mój los. Ciao.
Kto zapewniał o dostatniej emeryturze? Według tabelki jej poziom będzie porównywalny z poziomem życia.
Michał wg mnie drobny błąd raz piszesz w wieku 19lat a raz po 19latach pracy.
Obecnie nie mam 40, splacilem 1mieszkanie (remont czeka), drugie do remontu się wynajmuje kupione za gotówkę. Kredyty oprocentowane mnie nie dotyczą poza rata 0% tj rrso 0 nie biorę (kiedyś hipoteka). Lokaty drobne koło 2-2,6% do 10-20tys. W funduszach i GPW za wiele straciłem przez braki wiedzy.
Żyję głównie „na kartę kredytową” ponad 50dni bezodsetkowe i cash back. Spłacam terminowo.
mimo niewielkich zarobków około 2500-3netto chciałbym szybciej być rentierem co polecasz???
Hej Piotrze,
Polecam przede wszystkim zdobywanie wiedzy, zwiększenie zarobków i akumulowanie kapitału na kolejne inwestycje. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepszy „lewar” do zwiększania zarobków to własna firma (ale nie chcę generalizować).
Pozdrawiam
Wiesz, w małych miejscowościach bez fachu technicznego etc nie jest prosto. O zwiększenie zarobków i akumulacje kapitału zabiegam każdego dnia, niestety „życie wciąż drożeje” podstawowe produkty spożywcze chemia itd. a na etacie nie ma podwyżek.
Na działalności gospodarczej podono zarabia się trochę więcej jednak zależy to gł. od lokalizacji (niestety mam ponad 130km do każdego z miast wojewódzkich) oraz fachu/branży. Mam kilku znajomych co po drobnym nieudanym biznesie kilka lat spłacali zobowiązania byłej firmy.
W obecnej sytuacji prawno politycznej w naszym kraju otwieranie własnej firmy jest wg mnie wyjątkowo niepewne. (na żadne dotacje unijne etc się łapię pytałem wielokrotnie w różnych miejscach).
Oczywiście o ile od 19-ki nie zmieniasz standardu życia i średnio miesięcznie, aż do grobowej deski wydajesz tyle co w ciągu tych 1,3 lat:):) I to jest dość mało prawdopodobne…
Musisz wziąć pod uwagę to, że Michał zakłada oszczędzanie 95% i jednoczesną konsumpcję tylko 5% zarabianych pieniędzy. Jeżeli taki sam poziom wydatków jesteśmy w stanie utrzymać, to możemy odejść na emeryturę po 16 miesiącach pracy.
Oczywiście, tak jak pisał, to czysta teoretyczna matematyka 🙂
Pozdrawiam
No dokładnie. Czysta matematyka, ale wciąż wiele niewiadomych 🙂 Zakładając, że ktoś podejmuje pracę w wieku 18 lat i osiąga dochody na poziomie 1200 zł (bo na więcej raczej nie ma szans) i żyje na garnuszku rodziców, to jest w stanie odłożyć 95% dochodów. Z każdym rokiem życia możemy zakładać, że poprzez zdobycie lepszego wykształcenia i zdobyciu wykształcenia beziemy zarabiali więcej, ale niestety równocześnie z tym nasz konsumpcjonizm wzrośnie z biegem lat 🙂 Będziemy musili kiedyś wyprowadzić się od rodziców, wynajmując mieszkanie lub spłacając kredyt(y), założyć rodzinę itp itd.
Poza tym nie każdy w tym kraju zaczyna od 4000 zł. To dla większości z nas kwota bardzo wysoka (nawet po 30-tce). Sam mieszkam w dużym mieście i wiem co mówię 🙂 Nie dam rady odkładać choćby 50% dochodów. Bo niby jak skoro kosztów stałych, które stanowią blisko 50% dochodów nijak nie ograniczę.
Nie zawsze trzeba się wyprowadzić od rodziców/spłacać kredyt/zakładać rodzinę z dziećmi/kupować wszystkie „nowinki”. Wtedy da się odłożyć dużą część wypłaty. To ty decydujesz czy płacisz sobie czy komuś (bankowi, dzieciom, rodzinie, sklepom i innym firmom).
Widzę, ze kompletnie nie rozumiesz założeń. Skoro piszesz,ze ktoś jest na utrzymaniu rodziców to znaczy, ze nie ma kosztów życia 5% tylko nie sam te koszty ponosi, a rodzice właśnie. Gdyby się dokladal do mieszkania, rachunkow i żywności już po jego pensji. Mógłby odkładać równe 0
teoretycznie jest możliwe odkładanie 95% zarobków jeśli jest się na garnuszku u rodziców :). Tyle tylko, że przychodzi ten czas, że zaczyna się być bardziej samodzielnym i wtedy odłożenie tych 95% to czysta fikcja. Chyba, że komuś jednocześnie aż tak zarobki wzrosną, że jednak będzie w stanie odkładać aż tyle ;).
Tak, ale na emeryture w wysokości tych 5%.
Widze, że wiele osób rozumuje tu mniej więcej tak:
Zarabiam np. 2000 zł na rękę, wydaję np. 1800 zł (czyli 90%). Jak przez rok zacisnę pasa i będę oszczędzał 95% (czyli 1900 zł), to po roku mogę przejść na emeryturę i już żyć z odsetek (bez zaciskania pasa). Czyli rok oszczędzam na maksa a potem jestem na emeryturze i mam 1800 zł miesięcznie. Tak to faktycznie jest niedorzeczne, ale nie o to chodzi w tej tabelce.
Ta tabelka pokazuje, że jak odkładasz 95% dochodu i żyjesz za 5%, to za ~rok(*) masz odłożony kapitał, który generuje Ci z odsetek te 5%, więc już nie musisz pracować.
Zatem, jeśli wydajesz miesięcznie 2000 zł (5%) i chcesz za rok przejść na emeryturę w wysokości 2000 zł/m-c (5%), to musisz przez ~rok(*) miesięcznie odkładać 38.000 zł (95%).
(*) patrz komentarz Michała poniżej.
Ten komentarz był odpowiedzią do komentarza Wojtka „Marzec 31, 2016 o 10:14”, ale chyba zamiast dać „odpowiedz” wpisałem nowy komentarz i teraz się to rozjechało.
Przerażające, nieprawdaż?
Oszczędzając 95% zarobku przechodzę na emeryturę po roku ? A jakie wyliczenia prowadzą do takiego wniosku ?
Po drugie – pisanie, ze oszczędzając 50% zarobków po roku mogę sobie zafundować rok przerwy jest nonsensem z prostej przyczyny: zaczynanie pracy od nowa nie gwarantuje stałe takich samych dochodów, poza tym inni którzy zostali w pracy pójdą przez ten czas do przodu z zarobkami i umiejętnościami co da im lepsza pozycje na rynku.
Hej Jasio,
Odnośnie pierwszego pytania – już to wytłumaczyłem w komentarzach.
A co do drugiego: owszem – zgadzam się. Ja nie twierdzę, że tak masz robić. Po prostu pokazuję, że jest taka możliwość. I znam osobiście kilka osób, które z takiej możliwości skorzystały wyruszając w roczną podróż dookoła świata itp. Niektóre już wróciły, pracują, mają się dobrze. Da się. Ale zgadzam się, że może też być zupełnie inaczej.
Pozdrawiam
Hej Jasio,
Nie jest to w cale takie nierealne. Kolega z pracy wziął sobie 18 miesięczny urlop bezpłatny by pobyć z pingwinami na Antarktydzie (na stacji badawczej). Da się? Da. Można mówić, że to przypadek jeden na milion… tak jak z Michałem Szafrańskim lub grą w totka, tyle że różnica jest taka, że oboje (Michał i Kolega) stworzyli sobie plan, a później go zrealizowali i nie liczyli tylko na szczęście jak w totka.
Wszystko fajnie, ale jak się ma 1600zł na dwie osoby, to ciężko jest mieć na dentystę 120zł (a trzeba) czy nowe buty :/ z pustego i Salomon nie naleje.
Zgadzam się z osatnim zdaniem w zupełności. Trudno jest oszczędzać mając mało pieniędzy. Posiadając pracę i jakieś tam nieduże wynagrodzenie, które wystarcza na przeżycie nie ma możliwości odłożenia jakiejkolwiek kwoty.
Czemu czekać na emeryturę. Grunty tam nie takie drogie, możesz założyć biuro turystyczne/hostel/cokolwiek. Poznałem tam jednego Polaka który jest przewodnikiem tam. Jeśli znasz język i to jest to co chcesz robić – ja nie widzę przeszkód. Życie tam jest tańsze niż u nas.
Na stałe z Polski nie chciałbym wyjeżdżać, jedynie na kilka miesięcy, gdy u nas jest paskudna jesień i zima. I na pewno nie otworzyłbym hostelu 🙂 To nie brzmi jak synonim spokojnej pracy. Wolę zostać przy moim pisaniu i nagrywaniu o rowerach.
Ale kupić tam działeczkę – kusząca opcja. Kwestia przekalkulowania czy się to opłaca.
Czy mógłbyś wytłumaczyć – w jaki sposób osoba w wieku 18 lat, oszczędzając przez rok 95% swojej pensji, od 19 roku życia mogłaby już nic nie robić, żyjąc z odsetek?
Moje wyliczenia są następujące:
Pensja: 2.000zł netto
2.000 x 12 x 95% = 22.800zł oszczędności
W skali miesiąca odsetki wyniosą:
(22.800 x 4%) / 12 = 76zł
Gdzie popełniłem błąd?
Hej Rafał,
Liczba lat jest zaokrąglona do pełnych liczb. W przypadku 95% wychodzi dokładnie, że pracować trzeba przez 1,3 roku (przy 4%). I w takim przypadku się już zgodzi wyliczenie i wyjdzie około 100 zł miesięcznie odsetek z już zgromadzonego kapitału.
Zachęcam do zerknięcia do arkusza źródłowego – tam sobie można dowolnie przesuwać przecinek, jak również zobaczyć „harmonogram” tego zbierania kapitału.
Pozdrawiam
I za 100zł miesięcznie się utrzymasz ?
Popełniłeś kilka błędów w założeniach:
– milcząco przyjąłeś ze za 5% zarobków można się utrzymać przez kilkadziesiąt lat (dla wariantu skrajnego), co jest zwyczajnie nieprawdą,
– pominąłeś inflacje, co Upraszcza ale i fałszuje wynik,
– przyjąłeś nierealny procent.
Na papierze to i komunizm funkcjonował. W realnym życiu okazało się inaczej.
Hej Jasio,
Hahaha… dobry jesteś. Dlaczego uważasz, że dotyczy to mojej sytuacji? Przecież to Ty wybrałeś wariant 95%.
Ja niczego milcząco nie przyjmuję. Krzyczę wprost. Przyjmij warunki takie, jakie mają zastosowanie w Twoim przypadku. I nie generalizuj proszę, bo możesz się bardzo pomylić. Dlatego właśnie udostępniam kalkulator żeby każdy mógł to policzyć w oparciu o swoje dane.
Pozdrawiam
Twój artykuł jest bardzo ciekawy i zmienił moje spojrzenie na oszczędzanie.
Powinieneś jednak głośno i wyraźnie zaznaczyć, że wszystkie te obliczenia są słuszne tylko i wyłącznie, gdy po przejściu na „emeryturę” w dalszym ciągu wydajemy dokładnie tyle ile wydawaliśmy przed nią. Jeżeli zarabiamy 2000 miesięcznie i w ciągu roku odłożymy 95% (1900 zł * 12 = 22 800 zł) oznacza to, że wydajemy miesięcznie 100 zł na utrzymanie.
Pomijając kwestię odsetek, po ok. roku mamy 22 800 zł, z których możemy żyć 228 miesięcy, czyli 19 lat – pod warunkiem, że w dalszym ciągu żyjemy za 100 zł miesięcznie.
Nie mogę znaleźć w Twoim artykule wzmianki o tym szczególnym warunku, który jest kluczowy dla całych tych teoretycznych rozważań.
Może nie „pomijając kwestię odsetek”, ale w ogóle ich nie licząc. Ponieważ gdyby doliczać odsetki od zgromadzonego kapitału (tak jak w artykule założone 4%) to wtedy oczywiście kapitał nie będzie malał i teoretycznie pieniądze się nie skończą (o ile żyjemy za 100 zł)
Hej Paweł,
Dziękuję za komentarz. Uwaga jest jednak bezzasadna i przypuszczam, że wynika z nieuważnego czytania. We fragmencie z założeniami, drugie z założeń od końca listy brzmi:
„Model zakłada ten sam poziom miesięcznych kosztów przez cały okres – teraz i na emeryturze. Świadomie pomijam inflację.”
Pozdrawiam
No nie do końca się z tym zgodze.
Z jednej strony piszesz że poziom kosztów będzie taki sam, a z drugiej ze: „Jeśli gotowi jesteśmy poświęcić bieżącą konsumpcję na rzecz wydawania pieniędzy w przyszłości, to otwierają się przed nami świetne możliwości. Dla jasności: nie mówię tu o tym, że mamy żyć jak asceci. Po prostu przesuwamy wydawanie pieniędzy w czasie.”
Zakładasz więc że teraz nie warto wydawac na „coś tam” pieniędzy kosztem własnie więszkego oszczędzania, bo będzie to mozna zrobic w przyszłości, co jest zaprzeczeniem tego samego poziomu kosztów.
Ja osobiście nie zgadzam sie z tym artykułem, bo on moze tylko działać w przypadku gdy
– masz juz dom/mieszkanie
– masz już samochód/samochody lub nawet lepiej że kupiłes w trakcie oszczędzania,
– w trakcie tego odkładania robiłes duze zakupy, remonty, urlopy które znacznie zmniejszały Twoją zdolnośc odkładania kasy,
– Twoje wydatki w przyszłości się nie zmienią (nie bedziesz ich odsuwał w czasie tylko nowych po prostu nie będzie).
– oczywiście nie mozesz zakładac żadnego powiekszenia rodziny.
Za dużo zmiennych, aby to działało tak prosto, życie to nie matematyka 🙂
> „Model zakłada ten sam poziom miesięcznych kosztów przez cały okres – teraz i na emeryturze. Świadomie pomijam inflację.”
Po co wymyslac modele, ktore maja sie nijak do rzeczywistosci?
Osoby które przechodzą na emeryturę często mają niższe koszty niż osoby pracujące. Czemu? Bo odpada koszt dojazdu do pracy, odpada drogie jedzenie w pracy, odpada kupno ubiorów które używasz tylko do pracy, odpada kupno rzeczy, które kupujesz tylko dlatego, żeby „pasowały” do Twojej pracy (w końcu wielki pan prawnik nie będzie jeździł Skodą).
Może model nie pasuje tylko do Twojej rzeczywistości.
Po części tak jest. Obserwuję swoją rodzinę. Potrzebuję na osobę ok. 2000 zł miesięcznie, aby żyło nam się w miarę ok.
Moi rodzice osoby koło 80 wydają dokładnie tyle samo na osobę.
Z tą różnicą, że my wydajemy na to co musimy (czyt. jedzenie i rachunki bieżące) + urlop, ubrania, wykształcenie dzieci, czasem rozrywka. Oni wydają na jedzenie, rachunki, lekarstwa, akcesoria dla osób starszych, przystosowanie domu do swojej niepełnosprawności, rehabilitację itd.
P.S To tak przy okazji do postu Kamila. Osoby starsze wcale nie mają niższych kosztów…
@Monika
Ty mówisz o emeryturze po załóżmy 65 roku życia. Jak mówię o wcześniejsze, np koło 45-tki.
Dla mnie to oczywiste i wynikało z tego wpisu.
i ja, i ja 🙂
Hej Jasio
Oczywiscie, ze mozna sie utrzymac za 5%. Procent to procent, a nie kwota. Zarabiajac 200.000zl/mc spokojnie mozesz sie utrzymac z 5%.
Pozdrawiam
Przecież sam napisałeś, że jesteś w stanie utrzymać się za 5%z2000zł:
2.000 x 12 x 95% = 22.800zł oszczędności
lub inaczej
2.000 x 12 x 5% oznacza właśnie, że na życie wydajesz 100zł miesięcznie. I pytasz Michała, czy za to się da przeżyć? Ja się Ciebie pytam, bo to Twój przykład.
PAndy
Jeśli zarabiasz 2000 zł na rękę, to za 5% tego może i się nie utrzymasz.
Ale wyobraź sobie, że są ludzie którzy zarabiają więcej (szok i niedowierzanie, tysiące pytań!). I te 5% to równie dobrze może wynosić 1000 zł.
Można w wieku 25 lat mieszkać z rodzicami, pracować za 5 tys. netto i mieć koszty stałe (auto, paliwo, studia, odpalić starszym za czynsz) na poziomie 30%. Można inwestować. Można pomnażać kasę na różne sposoby.
Ale można siedzieć w internecie i pisać „ble, ble, ble” zamiast wziąć długopis i sobie wyliczyć – na ile oszczędności cię stać?
Ale wtedy to emerytura sponsorowana przez rodziców, bo jakoś żarcia w tym nie uwzględniasz. To istotnie genialny sposób oszczędzania – daj się utrzymywać komuś innemu. W ten sposób to pewnie i 100 procent da się zaoszczędzić.
Ja studiuje, pracuje i mieszkam u rodzicow i wyobraz sobie, jedzenie kupuje sama. Wynajmowanie mieszkania za min 1000 zl miesiecznie tylko dlatego ze jest mi nie do konca wygodnie z cala rodzina, byloby zwykla rozrzutnoscia, a przy utrzymaniu domu duze znaczenie ma np koszt ogrzewania, smieci, regularnych remontow calego domu i utrzymania ogrodu, wiec im wiecej osob dorzuca sie do rachunkow tym lepiej
założenie jest takie, że za 5% dochodu jesteś w stanie przeżyć i nie potrzebujesz dodatkowych źródeł do tego. Wtedy, wydając tyle samo na życie co przez rok pracy, jesteś w stanie przeżyć kolejne lata wyłącznie z tego, co odłożyłeś przez rok.
Z Twojego wyliczenia wynika, że jesteś w stanie żyć za 100 PLN miesięcznie… Więc te odsetki po zaokrągleniu Ci starczą na resztę życia.
Dlatego lepiej rozeznać się w swoich faktycznych, docelowych wydatkach (czyli jak ktoś nie ma dzieci i mieszkania, a miec zamierza, to niech sobie doliczy do obecnych rocznych wydatków dzielonych na miesiąc te koszty. . .)
Nie, tutaj chodzi o realistyczny dla Ciebie wariant. Sa ludzie, ktorzy duzo zarabiaja, ale malo wydaja, wiec moze sie zdarzyc, ze dla kogos ten wariant jest odpowiedni. Np. jesli zarabia PLN 20,000, ale zyje za PLN 1,000 miesiecznie czyli 5%, bo np. maz albo rodzice za wszytko placa i taka kolej rzeczy bedzie trwac 🙂 Moze malo realistyczna opcja w zyciu, ale matematycznie mozliwa.
Na poczatku tez mi cos ta matematyka dziwnie wygladala, bo wzielam pod uwage swoje zarobki i bardzo sie usmialam, ze juz po roku, ale potem zdalam sobie sprawe, ze wydaje 50% na zycie a 50% oszczedzam i nagle zaczela ta tabelka miec sens.
Pozdrawiam,
Iwona
Ja z żoną odkładam 75% zarobków, ale na zakup mieszkania 🙂 Wolę to niż kredyt. Po zakupie będzie można myśleć o odkładaniu na emeryturę 😉
Mam ten sam „problem” z oszczędzaniem;
W wieku 32/33 lat oszczędzamy z żoną (od 7-8 lat) na mieszkanie;
Powiedzmy że prawie połowę już mamy; Nie wiem jak długo jeszcze to potrwa;
Współczynnik waha się od 11-17% w zależności od miesiąca;
Załóżmy, że w ciągu 4-5 lat w końcu się uda (wydam całe oszczędności) i zaczynamy
od zera;
Według tabeli „emerytura” czeka mnie w okolicy 80 roku życia (czyli najpewniej po śmierci:);
Aha nie liczę wydatków typu zmiana samochodu na „nowy-używany” ~3-4 razy w ciągu tego okresu (i ich napraw), ślubu/wesela mojego syna (liczę, że podobnie jak my z żoną sam je opłaci:), a może i 2 dziecka;
Ech… Liczby nie kłamią:)
Adamie,
może być trochę lepiej 🙂
Zakup mieszkania to swego rodzaju przechowalnia pieniędzy. Jeżeli wynajmujesz mieszkanie, to wszystkie pieniądze można zaliczyć do tych przejedzonych, Z kolei kupując mieszkanie lokujesz kapitał w nieruchomości. Za 30 lat możesz to mieszkanie sprzedać i mieć dodatkowy zastrzyk gotówki.
Przykład:
Kupujecie mieszkanie za 300 000 zł mając 35 lat. Po 30 latach w wieku 65 lat sprzedajecie mieszkanie – przypuśćmy że za taką samą kwotę. Do kosztów życia doliczacie 1000 zł za wynajem kawalerki, która dwóm osobom wystarcza do życia (czynsz i media musicie płacić zarówno u siebie jak i wynajmując więc to nie ma znaczenia).
1000 zł x 12 miesięcy = 12 000 zł rocznie, czyli uzyskując 300 000 ze sprzedaży nieruchomości możemy sobie pozwolić na 25 lat wynajmowania – akurat do sędziwego wieku czyli 90 lat 😀
To wszystko przy założeniu, że pieniędzy uzyskanych po sprzedaży mieszkania nie inwestujesz nigdzie, a jedynie chronisz przed inflacją.
A co z inflacją?
Michał napisał, że z inwestycji osiągasz 4% rocznie ponad inflację, więc sam poziom inflacji nie ma znaczenia.
Zmylił mnie harmonogram w którym wydatki są zawsze takie same.. :).
Dzięki wielkie,
Pozdrawiam.
Działa na wyobraźnię! Dziś podsumowałam miesiąc i zatrwożyła mnie kwota wydawana przez nas na słodycze i colę. Właśnie postanowiliśmy zredukować i te słodkie wydatki, i brzuszne oponki. Bedzie parę stówek oszczędności i szybsza emerytura.
Z doświadczenia wiem, że gdy zaczniesz dbać o odżywianie i zrezygnujesz z niezdrowej żywności to koszty życia (tj. tych wydawanych na jedzenie) wzrosną.
A ja z doświadczenia wiem, że niekoniecznie. Od 10 lat wydaję tyle samo, a od 5 jem mega zdrowo. Do tego przestałam brać 95% leków i prawie nie chodzę po lekarzach. Zaoszczędziłam dzięki temu całkiem sporo 😉
Michał, świetny wpis. Poszerowałem po ludziach i udostępniłem żonie 😉
Hej Michał,
A może podpowiesz jeszcze gdzie odkładać? I jaki plan mieć, aby nie stracić.
IKE, IKZE? Tam nie możesz 50% zarobków odkładać (tak, tak, chyba, że odpowiednio mało), a nawet jeśli, to nikt nie zagwarantuje, że rząd tego nie zabierze – a z kont zabrać najłatwiej.
Na kontach / lokatach ? – A hiperinflacja? Wszak to dziesiątki lat oszczędzania, a wojna się zbliża 😉
W mieszkaniach? Na giełdzie? To trzeba czasu, aby obsługiwać.
Podzielić po trochu powyższe? To jeszcze trudniej obsłużyć :).
Do tego jeszcze wymóg 4% powyżej inflacji, to nie jest łatwe. A tak naprawdę musi być (inflacja + 4%) x 1,23 (Belka – w sumie prawie jak VAT wyszedł :)).
Pozdrawiam
Artur
Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie (,które jest w sumie najważniejsze).
Ja optowałbym za:
złotem
dolarami
brylantami
Pokazują siłę podczas kryzysu i łatwo je wziąć do kieszeni.
Biorąc pod uwagę scenariusze które wymieniłeś lepiej przejedz to od razu. Zyskasz czas i jeszcze uchronisz przed inflacją.
Jeżeli chodzi o IKE i IKZE to akurat uważam, że warto się w to pakować. Mówisz że nie możesz odkładać 50% zarobków? Na dobrą sprawę w PKO odkładam na IKZE ile chce pieniędzy i kiedy chce. I mogę tymi pieniędzmi manipulować w każdy możliwy sposób.
Jeżeli chodzi o lokaty to może i nie jest to taki zły pomysł, ale z drugiej strony nie możesz wcale tych pieniędzy tykać, w zależności od umowy z bankiem.
Logowanie pieniędzy w nieruchomości moim zdaniem to bardzo dobry krok ku późniejszym zarobkom. Gdy tylko zwróci się za poczet kredytu, to zarobki wystarczają, aby móc nawet spokojnie żyć, w zależności w co się zainwestowało.
Świetny artykuł. W moim przypadku, z 38% zaoszczędzonych pieniędzy miesięcznie, na emeryturę odkładam tylko 1.5%. Cała reszta idzie na inwestycję w nieruchomości co po części również traktuję jak emeryturę. Czy powinienem zmienić proporcje Twoim zdaniem?
Mysle, ze wliczylabym je jako czesc „pracy” na swoja emeryture. Chyba, ze myslisz je kiedys podarowac np. dzieciom.
Dzieki Michal, zawsze inspirujesz mnie do oszczedzania. Oczywiscie po jakims czasie wracam na zla droge, ale tego typu wpisy bardzo szybko przywoluja mnie do porzadku. ?
Fajna tabelka i dobre podejscie do tematu. Te wyliczenia sa przy zalozeniu, ze „po przejsciu” na emeryture wydatki zostaja na tym samym poziomie i bedziemy konsumowac zgromadzony kapital?
Hej Kamilp,
Model jest uproszczony. Zakłada, że wydatki pozostają na tym samym poziomie i jednocześnie kapitał nie jest konsumowany. Żyjemy tylko z odsetek / zysków kapitałowych.
Pozdrawiam
Witam, ja mam 53 lata i już jakis czas temu wyliczałem sobie takie odkładanie.
Wydaje mi się, że szybciej dojdziemy do do emerytury licząc i kapitał i odsetki. Czyli przejadamy zebrany kapitał do zera do końca zycia ( ale nic nie zostawimy potomnym 😉 Ja uzywam kalkulatora ze strony czytosieoplaca tak jest np. kalkulator ile nalezy zgromadzić pieniędzy aby starczyło np. 2000zł miesięcznie na x lat.
Wpis absolutnie genialny! Dzięki Michał!
A mnie się najbardziej podobał fragment:
„nie oszczędzam – nieskończoność”
Lubię Twoje poczucie humoru.
A tak serio – zgadzam się z tym, że trzeba oszczędzać na własną przyszłość. Od 10 lat prowadzę działalność gospodarczą i do głowy by mi nie przyszło, żeby w kwestii emerytury opierać się na ZUS-ie. Oszczędzam wiec gdzie mogę 🙂
Ale nie lubię tego dosyć popularnego w Polsce myślenia, że czas emeryruty będzie jakimś czasem raju i że trzeba teraz dużo pracować, by później już nie robić nic.
Ludzie nie robiąc nic, stają się nieszczęśliwi.
Oczywiście wiem, że nie to miałeś na myśli pisząc ten artykuł 🙂
Dzięki za fajną analizę jako uzupełnienie do JOP-a 🙂 No i w końcu coś szeroko opublikowanego na blogu poza audio, czy to już na stałe wraca częstsze pisanie? Czyżby książka już się drukowała?
Tak, tego było mi trzeba. Kto dorzuci mi od siebie kilka % ? jedna 40% wystarczy 🙂
Artykuł bardzo dobry, ale jak dla mnie to wyjątkowo relatywny, w sensie operujesz głównie % i prostymi zależnościami, a jednak brak jest konkretnych kwot pieniężnych, brak jest również podania ścisłej informacji jak można na emeryturze „żyć z odsetek”, w sytuacji gdy banki oferują na lokatach 1 albo 2 % rocznie? A za kilka lat jak przejdziemy na emeryturę, oprocentowanie depozytów będzie wręcz ujemne jak już to się dzieje np. w Niemczech czy Szwajcarii? Tutaj troszkę mi zabrakło konkretów.
Uważam, że każdy myśląc o oszczędzaniu na emeryturze musi sobie odpowiedzieć na takie pytania:
– ile dochodów miesięcznie będę potrzebować na emeryturze, żeby utrzymać swój standard życia
– skąd te dochody będę czerpać, jak już przestanę pracować (ogólnikowe hasło: „z odsetek” nie jest do końca poważne)?
– w jaki sposób zgromadzić środki, które pozwolą mi zrealizować powyższe dwa punkty?
Jeżeli będę w stanie żyć i być szczęśliwym za mniejszą kwotę, mogę przejść na emeryturę szybciej. Jeżeli moje wydatki są wyższe – tym dłużej muszę oszczędzać i tym trudniej będzie to osiągnąć.
Opracowałeś ładną tabelkę, ale na przykładzie podam, że nie jest ona zbyt wiele warta na konkretach. Załóżmy że mam 30-40 lat i zarabiam 2.500 zł na rękę (większość Polaków tyle właśnie zarabia). Mój współczynnik oszczędzania jest wysoki i powiedzmy że jestem w stanie odkładać aż 30 % dochodów, a więc 750 zł miesięcznie. Przypomnijmy, że oznacza to biedowanie za 1.750 zł miesięcznie! Każdy przyzna, że taki zarobek oznacza biedowanie, jak tysiaka wydam na mieszkanie, 500 zł na jedzenie i zostaje mi 250 zł na ubrania, dojazdy, kino, książki, telefon – bardzo bardzo mało. No ale zakładam, że jestem w stanie tak szczęśliwie żyć.
Po dziesięciu latach takiego życia mam 120 x 750 zł = 90.000 zł
Po dwudziestu latach mam odłożone nominalnie 180.000 zł.
Po trzydziestu latach mam nominalnie 270.000 zł.
Każdy z nas przyzna, że kapitał 270.000 zł zgromadzony po 30 latach oszczędzania (najwyższa już pora na emeryturę) nie wygląda jakość szczególnie imponująco – owszem fajna kwota, ale nikt z nas raczej nie da rady wyżyć „z odsetek” tak jak piszesz. Przy 2 % odsetek rocznie mamy z tego tylko 450 zł miesięcznie minus Belka…. Fajny to może dodatek do emerytury z ZUS, ale na pewno nie samodzielne źródło utrzymania.
Za 270.000 zł kupimy mieszkanie na wynajem i będziemy z niego mieli powiedzmy 1.600 zł miesięcznie z najmu. Też fajna kwota, ale bądźmy szczerzy nie po to oszczędzaliśmy przez 30 lat 1/2 naszych zarobków, żeby na emeryturze żyć za 1600 zł miesięcznie…. i jeszcze minus pustostany, remonty itd.
Kluczowe w Twoich obliczeniach jest założenie, że nasze oszczędności będą procentować i korzystać z magii procentu składanego. Przy założeniu średnio 4 % rocznie, po 30 latach mielibyśmy nie 270.000 zł, ale 456.000 zł.
Problematyczne jest uzyskiwanie corocznie 4 % zysków netto, no ale to zostawmy i bądźmy optymistami 😉
Wszystko więc fajnie, ale nadal jak z tego żyć z odsetek? Przy stopie 2 % mamy miesięcznie z 456.000 zł raptem zaledwie 760 zł dochodów minus Belka… Nadal więc nie jest to wymarzona emerytura.
Za 456.000 zł można kupić 2-3 mieszkania na wynajem i mieć z nich powiedzmy 3.000 zł miesięcznych zysków. A to już brzmi lepiej.
Dlatego – zamiast tabelki z % odkładanych oszczędności, trzeba według mnie bardziej skupić się na KWOTACH które odkładamy, a nie na tym, ile nasze oszczędności stanowią w stosunku do zarobków.
Przykładowo – zamiast odkładać 750 zł miesięcznie, odkładamy 1.500 zł miesięcznie. Wtedy po 30 latach mam odłożone 913.000 zł (przy założeniu 4 % zysków). Wtedy z odsetek mamy 1500 zł miesięcznie minus Belka (a więc nadal słabo…), ale można już kupić np. 6 mieszkań na wynajem i mieć powiedzmy 5.000 zł miesięcznie, z czego jako – tako dałoby się już utrzymać.
Życzę powodzenia w Waszych planach 😉
Jedna poprawka: większość Polaków zarabia 1800zł na rękę, nie 2500zł.
Inaczej: dominanta zarobków w Polsce wynosi 1800zł na rękę.
Ale co Was tak interesuje ile zarabia większość Polaków… Ważne ile sami zarabiamy, przecież świata nie zbawimy, każdy jest kowalem własnego losu. Jeśli nie jestem w stanie dużo dokładać to trzeba się postarać żeby więcej zarabiać. Proste 😉
Robert, ile mieszkań masz na wynajem, jakie są Twoje doświadczenia w tym temacie? Wydaje mi się, że Twoje rozważania sa czysto teoretyczne. Z Twojego komentarza, przebija się wręcz pewność, jakim to świetnym, dochodowym i bezpiecznym biznesem jest rynek najmu mieszkań. Niestety, rzeczywistość nie jest aż tak ròżowa, jak to przedstawiasz, a biznes wynajemu to często ciężka praca i masa problemòw.
Fajne ćwiczenie na przemyślenie swojego podejścia do oszczędności, oszczędzania i emerytury. Matematycznie się to spina ale jednak przesunąłbym wiek początkowy z 18 na ~30 lat, gdy stopa życia i sytuacja rodzinna realnie ma szansę się ustabilizować. Inaczej spora część czytelników skupia na tej absurdalnej części „95% oszczędności w wieku 18 lat”.
Odnośnie obliczeń trzeba mieć z tyłu głowy, że jeśli chcemy od momentu przejścia na emeryturę wyciągać rok w rok 4% ze zgromadzonego kapitału (w postaci akcji/obligacji), tak naprawdę trzeba go zgromadzić o 25% więcej niż w obliczeniach ze względu na podatek Belki.
Przykład: mając zgromadzony milion złotych (w obecnych pieniądzach) w akcjach, 4% to 3333zł miesięcznie, natomiast po zapłaceniu Belki zostaje 2700zł.
Trzeba pamiętać o tych, którzy zaciągnęli wieloletnie kredyty (20-30 lub nawet więcej lat). W ich przypadku ciężko mówić o takiej zależności, bo, gdyby nie kredyt, byliby w stanie miesiąc w miesiąc oszczędzić przynajmniej wysokość raty. De facto o emeryturze można pomyśleć dopiero w przypadku spłaty kredytu (późno co?). Chyba, że ktoś ma taki komfort, że zarabia tyle, że rata nie stanowi problemu i jest w stanie równolegle oszczędzać i to niemało. Niestety znam wiele przypadków gdzie możliwość oszczędzenia z kredytem jest bardzo mała lub właściwie żadna. Taki człowiek już na przestrzeni trwania kredytu odkłada wydatki w przyszłość. Wiele osób może tylko myśleć o odkładaniu na emeryturę, a jednak odkładać będzie bardzo mała liczba osób bo fizycznie nie będą w stanie.
O emeryturze, a właściwie oszczędzaniu na emeryturę głównie mogą myśleć Ci, którzy nie mają obecnie wysokich zobowiązań. W dzisiejszych czasach takich ludzi jednak jest niewiele. Artykuł ciekawy i pewnie otwiera niektórym oczy. Ja osobiście teraz oszczędzam na mieszkanie i to jest mój cel, emerytura to cel drugorzędny, kiedy nie będę musiał martwić się o to czy moje mieszkanie jest wciąż moje czy jednak banku dopóki nie spłacę ostatniej raty (ale oszczędzam po to by tych rat było jak najmniej).
Bez zapewnienia sobie podstawowych potrzeb na chwilę obecną, nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie godnego bytu w przyszłości. I tu jest największy problem.
Pozdrawiam,
Michał
Hej Michał,
Dziękuję za komentarz. Pytanie otwarte brzmi: „Czy to, że ktoś nie miałby raty i mógłby oszczędzać jej ekwiwalent, rzeczywiście oznacza, że będzie to robił?”. Problem polega na tym, że większości osób wydaje się, że zarabiają za mało i nie ma z czego oszczędzać.
Inflacja kosztów życia wraz ze wzrostem zarobków jest prawdziwym problem.
Pozdrawiam
Zgadzam się. Inflacja kosztów życia jest problemem i to sporym. Może napiszesz o tym kiedyś? Albo może jakiś podcast z psychologiem który „siedzi” w temacie?
Sam miałem taką sytuację gdy zacząłem zarabiać ok 50% więcej z miesiąca na miesiąc. Znając siebie, wiedziałem że pieniądze „znikną” i nie będę wiedział gdzie. Więc moim rozwiązaniem było…zaciągnięcie kredytu. Nie potrzebowałem go zupełnie, pieniądze zainwestowałem. Ale rata miesięczna stanowiła ok połowę otrzymanej podwyżki. Dzięki temu nigdy nie przyzwyczaiłem się do wyższego dochodu, więc nie „zniknąłem” tych dodatkowych pieniędzy. Wiem że rozwiązanie było prostackie, ale zadziałało. Natomiast znajomi nie mogli zrozumieć dlaczego tak zrobiłem. Temat inflacji kosztów życia po wzroście dochodów w zasadzie nikogo nie martwi. Raczej każdy marzy aby mieć taki problem. Niemniej jest to problem który wpływa na nasze życie i powoduje że zamiast oszczędności mamy długi.
Michał to jest pytanie zamknięte nie otwarte 😉
polak zarabia srednio tak naprawde okolo 2tys. netto
tak wiem u was w warszawie 5tys.
ale reszta 2k netto to jest na wsiach i w miasteczkach wielka kasa
zalozmy ze odkladam 2k cale 100% i co wedle tabelki 21lat
odlozymy 500tys. (pomine % z jakiejs lokaty bo z czegos trzeba miec na mydlo i chleb)
ktos robi ze mnie wariata czy naprawde mysli ze od 40tki to 80tki wystarczy 500tys. na zycie, chyba zycie na zasadzie cale dnie ogladam tv mieszkajac w altance na dzialce
mozna i trzeba odkladac ale oszczedzanie w kapitalizmie niszczy kapitalizm i nasze dochody, w uk zarabiasz wydajesz i zyjesz i oszczedzasz
„W moim przykładzie założyłem średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 4% powyżej inflacji. Nie uwzględniałem podatku Belki, ale w arkuszu możecie dowolnie zmieniać ten parametr.”
aha realnie ceny rosna ze 3% w roku, realnie a nie wedle idiotycznych koszykow, dodac 4% to bedzie 7%
prosze mi podac konto oszczednosciowe gdzie dostane 7%
no chyba ze ktos chce zyc z nieruchomosci 😉 to prosze mi powiedziec jak oszczedzajac 100% z 2000 nabyc nieruchomosc nawet na kredyt 0% i wynajmowac 😉
brednie
na starosc ci wszyscy oszczedzajacy beda mieli co – stare schorowane cialo w ktore nie inwestowali, brak rodziny bo to koszt, brak ochoty do zycia ktory 60-70latem ma ochote jeszcze na silownie, podroze zreszta o jakich podrozach mowimy skoro od 40tki zyjemy z 500tys. ktore wyliczylem
ludzie nauczcie sie bogactwo idzie z pracy i biznesu a nie z oszczedzania
ps. roczne przychodzy informatyka w uk to 200-300tys. pln a wiec w 2 lata tam zarabiam tyle co polak w miasteczku w 21lat
praca praca praca
ale oczywiscie badac blogerem mozna sciamniac ludziom bo sie zyje w innej rzeczywistosci tylko ze tego nie da sie replikowac na 100% spolecznosci to dotyczy 0,001% ludzi
Również masz wypaczoną perspektywę – nawet w naszych warunkach pensja specjalisty (5-6k netto) jest w zasięgu niewielkiego odsetka zatrudnionych. A ty jeszcze porównujesz dwa kraje na różnym etapie rozwoju.
„ktos robi ze mnie wariata czy naprawde mysli ze od 40tki to 80tki wystarczy 500tys. na zycie, chyba zycie na zasadzie cale dnie ogladam tv mieszkajac w altance na dzialce”
Abstrahując od kwoty, nie widzę niczego złego w spokojnym życiu w małym domku z własnym ogródkiem. Nie każdy na starość marzy, o rozbijaniu się jachtem po Karaibach 😉 Dokonujesz projekcji swoich potrzeb i marzeń na innych.
Nie traktuj tego wpisu tak dosłownie, to przecież tylko zabawa liczbami. Ale zabawa, która może sprowokować u czytających kilka pytań na które warto sobie odpowiedzieć.
Wydaje mi się, że Michał przedstawił po prostu model, który ma być ćwiczeniem mentalnym uświadamiającym wartość oszczędzania. Ale zgadzam się z Tobą, bogactwo bierze się z pracy, umiejętności, biznesu.
Wyobraźmy sobie sytuację, są dwa Jasie. Oba Jasie zarabiają początkowo tyle samo. Pierwszy Jaś oszczędza przez długie lata, ale nie inwestuje w siebie, w swoją wiedzę, po prostu oszczędza i wierzy że tak zbuduje swoje bogactwo.
Drugi Jaś inwestuje w siebie i także oszczędza, ale procentowo mniej, niż ten poprzedni, bo przecież wydaje na swój rozwój.
Gdy nadejdzie skrajna sytuacja, że pierwszemu i drugiemu Jasiowi wszystko zabiorą, wszystkie oszczędności (np. krach, wojna, cokolwiek), to Pierwszy Jaś będzie w czarnej D. i rozżalony, a Drugi Jaś jakoś się ogarnie, bo wie, że wiele potrafi i może polegać na swoich umiejętnościach.
Nawet jeżeli nie dojdzie do tak skrajnej sytuacji, to z czasem, mimo że Drugi Jaś procentowo będzie odkładał mniej, to na koniec dnia okaże się, że dzięki inwestycjom w siebie jego zarobki rosną, a zatem oszczędzając % mniej niż Pierwszy Jaś, oszczędzi więcej kwotowo i będzie żył na lepszym poziomie życia. A wiadomo, człowiek dąży do poprawy zazwyczaj, a wszelka stagnacja nie jest zadowalająca.
Myślę więc, że nie jest to model na bogactwo, ale ten prosty model przedstawiony przez Michała pokazuje zagadnienie oszczędzania z poziomu szybującego orła, ogarniającego całą przestrzeń jednym spojrzeniem. Dzięki Michał za ten wpis:)!
A różnie to bywa moim zdaniem. Jaś Polak bez wykształcenia złapie jakieś sprzątanie i da radę, a Jaś Polak z wykształceniem do biedronki nie pójdzie, bo to ujma na honorze, poza tym ma wykształcenie więc poczeka na jakąś dobrą ofertę, która długo idąc wpędzi Jasia Polaka mądralę w depresję i jeszcze większe długi…
Takie są moje obserwacje Polaków.
Nie zawsze ten który inwestuje cały czas w swój rozwój ma lepiej finansowo.
Czuje się lepszy to na 100%
Ja sobie coś tam na boku odkładam, około 20-25% pensji, ale od tak sobie, bez celu, na nagłe wypadki czy większe wydatki. Nie wiem czemu do głowy mi nie przyszło, żeby odkładać na emeryturę. 😀
Mogę sobie te oszczędności podzielić pod takim kontem. 🙂
„Matematyka nie kłamie” – aż się uśmiechnęłam na ten komentarz po przeczytaniu artykułu.
Nie twierdzę, że to niemożliwe – w tym przypadku zależy, ile się zarabia 🙂
Zakładając Twoje racje, moją pensję przez rok pracy i założenie odkładania 95% swojego wynagrodzenia, zebrane środki wystarczyłyby mi na 19 lat życia (może 20 jeśli bym lokowała swoje pieniądze). Po tym czasie nawet nie weszłabym w wiek emerytalny 🙂
I przez 20 lat musiałabym wydawać dokładnie równowartość 5% swojego obecnego wynagrodzenia na utrzymanie.
Faktem jest, że nie ten jest bogaty, kto dużo zarabia, ale ten, kto potrafi oszczędzać.
I tylko mądre zarządzanie pieniędzmi zapewnia spokój w życiu.
Na szczęście bogactwo jest pojęciem względnym…
To jest zdecydowanie najlepszy artykuł jaki zamieściłeś dotychczas na blogu! W doskonały sposób zaprzęgasz nudne tabelki i wyliczenia do robienia mętliku w głowie i totalnej zmiany sposobu patrzenia na pieniądze. Oszczędzanie przy sporych zarobkach wcale nie jest łatwe, ale Ty pokazujesz dlaczego warto się postarać 🙂
Bez względu na to jaki się wiek przyjmie, z tabelki wychodzi optymistyczny wniosek, że jeśli odkładamy 95% pensji, to po roku możemy żyć z odsetek :). Czyli co – jeśli zarabiam np. 3000zł na rękę i uzbierałem już 36000zł poduszki finansowej (12 x 3000zł) to mogę zostać rentierem i żyć z odsetek? Przecież to nieprawda. Mając 36000zł i wrzucając to w inwestycję o stopie zwrotu 4% (tu jeszcze trzeba taką znaleźć – lokaty są teraz niżej oprocentowane) uzyskam – 120zł (i to nie licząc Belki). Jakoś tego nie widzę…
Przyjmując, że mam 30 lat, zarabiam 3000zł na rękę i oszczędam 50% miesięcznie – wg tabelki z odsetek będę żył od 48 roku życia. W 48 roku mojego życia będę więc miał: 18 (lata) x 12 (miesiące) x 1500zł (bo 50% x 3000zł miesięcznie) = 324000. I teraz 4% rocznie z tego to 12960zł, czyli czyli miesięcznie będę dysponował kwotą 1080. Nadal nie jest to 1500zł stanowiące moje koszty (połowę z 3000zł).
Słowem – średnio sprawdza się ta tabelka. Efektowna jest, ładna, kolorowa, no ale trochę średnio się sprawdzają wyliczenia z niej.
Michale – jakiś komentarz ?
Hej Panie Młody,
Odpowiedź tutaj: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/wczesna-emerytura-w-7-lat#comment-289584
Jeśli chcesz uwzględnić podatek Belki, to pomniejsz odpowiednio te 4% w arkuszu – okres oszczędzania się wydłuży.
Pozdrawiam
Rozumiem logikę twojego komentarza, jednak obliczenia nadal się nie zgadzają:
Przyjmując, że mam 30 lat, zarabiam 3000zł na rękę i oszczędam 50% miesięcznie – wg tabelki z odsetek będę żył od 48 roku życia. W 48 roku mojego życia będę więc miał: 18 (lata) x 12 (miesiące) x 1500zł (bo 50% x 3000zł miesięcznie) = 324000. I teraz 4% rocznie z tego to 12960zł, czyli czyli miesięcznie będę dysponował kwotą 1080. Nadal nie jest to 1500zł stanowiące moje koszty (połowę z 3000zł).
PM
Zauważ, że te 1500zł które odkładasz co miesiąc, wrzucasz od razu w inwestycję dającą 4% powyżej inflacji. Przez te 18 lat odkładania działa procent składany.
Hej,
Pominąłeś fakt, że pieniądze odkładane już od pierwszego miesiąca mają pracować średniorocznie na 4% w skali roku. Po 18 latach oszczędzania wchodzi Ci już zacny procent składany, jeśli odsetki na bieżąco powiększają kapitał.
Wstaw swoje dane do arkusza na drugiej zakładce i zobacz harmonogram przyrastania oszczędności. Powinno Ci się zgodzić. 🙂
Pozdrawiam
Wszystko ladnie i teoretycznie sie zgadza ale:
– 4% powyzej inflacji – to jest problem!
W co zainwestowac zeby to dawalo 4% powyzej inflacji (oficjalnej okolo 3%, z uwzglednieniem zywnosci i paliwa okolo 6% rocznie) plus podatek Belki?
pora nauczyc sie inwestowac w cos innego niz lokata bankowa.
Nie, tutaj chodzi o realistyczny dla Ciebie wariant. Sa ludzie, ktorzy duzo zarabiaja, ale malo wydaja, wiec moze sie zdarzyc, ze dla kogos ten wariant jest odpowiedni. Np. jesli zarabia PLN 20,000, ale zyje za PLN 1,000 miesiecznie czyli 5%, bo np. maz albo rodzice za wszytko placa i taka kolej rzeczy bedzie trwac 🙂 Moze malo realistyczna opcja w zyciu, ale matematycznie mozliwa.
Na poczatku tez mi cos ta matematyka dziwnie wygladala, bo wzielam pod uwage swoje zarobki i bardzo sie usmialam, ze juz po roku, ale potem zdalam sobie sprawe, ze wydaje 50% na zycie a 50% oszczedzam i nagle zaczela ta tabelka miec sens. Wiem, ze wydaje 50% wiec 5% na wydatki nie jest realistyczne, wiec nawet sie do tej czesci tabelki juz teraz nie wybieram 😉
Pozdrawiam,
Iwona
Hej,
Można też spojrzeć na tabelke inaczej – skoro wydajesz 50% i jest to kwota X, to możesz sobie policzć ile muszą wzrosnąć Twoje zarobki, aby móc odkładać 95%.
Albo:
Mam lat tyle, a w tym i tym wieku chcę być na emeryturze. Muszę więc odkładać X% aby osiągnąć ten cel. Aktualnie zarabiam tyle i tyle, a odkładam tyle i tyle. Więc muszę zwiększyć zarobki do Y i wydawać Z, aby móc odkładać te X%.
Coście się wszyscy uczepili tych 95%. Skrajne opcje są bardzo, bardzo tródne do osiągnięcia. 95% oznacza, że w jednym roku odkładasz 95% z pokaźnej pensji, a przez resztę życia żyjesz za 5%? Po co w ogóle się o tym rozpisywać? Czy to Twój przypadek? Jeśli nie to o co Ci chodzi?
Dlaczego nikt nie podaje innego przypadku, odkładam 5% przez 64 lata i przez resztę żyję na przyzwoitym poziomie? To ta sama tableka. Ale wszystcy czepiają 95%. Po co roztrząsać teoretyczne opcje. Realia są inne. Faktycznie większość z nas jest w stanie średnio oszczędzać poniżej 5% swoich dochodów. Więc patrzcie i komentujcie tą część tabelki.
Czy 95% może się zdarzyć? Oczywiście. Mój kumpel (50 lat) wziął niedawno rower i przez tydzień jeździł sobie od plaży do plaży. Robił 100km dziennie, spał na plaży i wydał jakiś 0.25% swoich dochodów miesięcznych przez ten tydzień. Daje się? Daje. Czy chciałbyś przez całe życie żyć na plaży w Malezji? Hmmmm – niekoniecznie. Więc dokrój sobie tą tablekę do swojej sytuacji. Nie jesteś w stanie odkładać więcej. To nie odkłądaj albo postaraj się bardziej, albo zmień pracę, albo wyjedź za granicę i zmień pracę, albo porzuć pracę i żyj w dziwnym kraju na końcu świata za 5% swoich dotychczasowych dochodów. Masz dzieci i zobowiązania – to nie znaczy, że na świecie nie ma singli, którzy mają wysokie dochody, które są w stanie porzucić dla ‚życia na krawędzi’. Więc nie pisz, że brednie. Najlepiej w ogóle nie komentuj – a może daj sobie spokój z czytaniem.
Hm. Dla mnie z tego artykułu jasno wynika, że moim problemem nie jest oszczędzanie, a moje zarobki. Ponieważ jestem w stanie odłożyć jakąś śmieszną kwotę (czasem większą, jak jest mniej wydatków) mając na głowie kredyt w wysokości 1150 zł miesięcznie plus wszelakie opłaty. Mając większy dochód odkładałabym więcej.
„Przykładowo: przy zarobkach 5000 zł i wydatkach na poziomie 4500 zł miesięcznie, współczynnik oszczędności wynosi 10%. Na emeryturę będziesz pracować 59 lat. Wystarczy jednak zredukować koszty tylko o 300 zł miesięcznie, aby wskaźnik podskoczył do 16%, a liczba lat pracy zmniejszyła się do 47 lat! Tylko 300 zł miesięcznie i pracujesz 12 lat mniej. Może jednak warto spróbować usiąść i przejrzeć wydatki?” Nie wiem, czy można lepiej zmotywować kogoś do oszczędzania 🙂
Bardzo dobry artykuł. Plus fakt ze w wieku 29 lat jestem na żółtym polu, ale za dwa lata po dwóch kredytach które się kończą wskoczę na zielone. Naprawdę rób co robisz! Dobry blog! Miłego Dnia.
Szkoda, ze nie ujales wartosci pieniadza w czasie. Wtedy te wyliczenia mialby wiekszy sens.
Chyba jednak wartość pieniądza w czasie jest ujęta. Michał napisał, że inwestycje dają 4% powyżej inflacji. Trzeba jeszcze założyć (a chyba każdy domyślnie to robi), że i nasze zarobki dotrzymują kroku inflacji, przez co i nasze comiesięczne oszczędności rosną w tempie inflacji.
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu artykułu. Z jednej strony może dobrze, że uzmysławia pewne zależności i możliwości oraz podkreśla kwestię inflacji kosztów utrzymania. Z drugiej jednak pomija tak wiele czynników i upraszcza tak wiele, że parafrazując Albercika „Michał abstrahuje od układu odniesienia”. Ile osób może trwale (latami) oszczędzać istotną część dochodów (30% +)? Dla ilu osób istotna cześć dochodów to istotne kwoty? I wreszcie, czy istotne ograniczanie kosztów (i jakości) życia przez wiele lat po to żeby na emeryturze (niezależnie kiedy się ona zacznie) dalej utrzymywać ten poziom życia ma faktycznie sens? Nawet w warunkach zachodnich ta tabela to raczej zabawa liczbami niż realna propozycja. Widać po reakcji czytelników bloga, którzy należą z pewnością do bardziej uświadomionej ekonomicznie części społeczeństwa. Z pewnością nie jest to oferta dla masowego odbiorcy. Część może się nawet zniechęcić jak zobaczy % i zestawi je ze swoimi % i swoimi kwotami.
Także zarabiać, pilnować kosztów i oszczędzać ile się da, ale jednak żyć tu i teraz, a nie w przyszłości.
Ładna pani na zdjęciu, czy to Gabi? 🙂
Hej!
Dziękuję za super artykuł – poziom zachowany, jak zawsze 🙂
Zastanawia mnie, czy te ciągłe oszczędzanie na emeryturę ma sens. Mój mąż jest zdania, że powinnismy żyć chwilą, bo możemy umrzeć w każdej chwili. Czy to nie ma sensu?
Hej Magda,
Odpowiem tak: sens ma to w co wierzycie, że jest dla Was najlepsze. I w perspektywie krótkoterminowej i długoterminowej. „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. Jeśli Mąż się wybiera na drugą stronę wkrótce, to rzeczywiście oszczędzanie nie ma najmniejszego sensu. Wydaje mi się jednak, że jednak istnieje pewna doza prawdopodobieństwa, że dożyje górnych kilkudziesięciu lat. Co wtedy? Tylko życie wspomnieniami o świetnie wydanych pieniądzach? Być może jemu to wystarczy. Mi nie.
Generalnie chodzi o znalezienie optymalnego kompromisu i nie ma uniwersalnej odpowiedzi, gdzie on jest. Każdy musi sobie odpowiedzieć sam.
Ja tylko zwracam uwagę, że myślenie w kategoriach „YOLO – żyję tu i teraz” jest przejawem krótkowzroczności. Chyba, że ktoś uświadamia sobie konsekwencje i w pełni je akceptuje. To inna sprawa.
I wrócę do mojego wyświechtanego powiedzenia „Najlepszym sposobem oszczędzania jest zwiększanie przychodów”. Jeśli realizujemy tę strategię i trzymamy koszty na racjonalnie niskim poziomie (w porównaniu do naszych możliwości finansowych), to jesteśmy na dobrej drodze do wczesnej emerytury.
Pozdrawiam
Mojego znajomego ojciec całe życie oszczędzał. Popadł w skrajność. Na nic sobie nie pozwalał bo musiał oszczędzać na emeryturę. Zmarł w wieku niecałych 40 lat na zawał. Do tego prowadzi spięcie emocjonalne. Proponuję nauczyć się jak zarabiać pieniądze, a nie będziecie musieli się ograniczać, zarówno emocjonalnie jak i finansowo.
Świetny artykuł ale mając 25-30 lat Male dziecko i najnizsza krajowa na rękę (Male miasteczko) to pod tabelka mozna sobie hmm.zaplakac.. Ale skoro jakiejs liczbie osob tabelka pomoze to tak trzymac.. ?
Cześć Michale,
Po kilku miesiącach czytania Twoich przemyśleń wychodzę z cienia i sam coś napiszę 🙂
Na początku pochwalę się, że udało mi się przekonać żonę do prowadzenia budżetu, więc dość łatwo mogę policzyć ile oszczędzam, a jest to ładna czterocyfrowa kwota miesięcznie z jednym małym „ale”…
Otóż, miesięczny dochód naszej rodziny wynosi +/- 8000zł netto, czyli mocno powyżej średniej krajowej. Z tych pieniędzy, co miesiąc odkładamy (czyli nie konsumujemy na bieżąco) ok 3000zł, a zanim urodziło nam się dziecko było 1000zł więcej. Współczynnik wynosi zatem około 40%, co przy wieku 30 lat wskazywało by na koniec pracy już za 20 lat. Fajnie!
No i teraz moje „ale”… 2400zł z tych oszczędności jest z góry przeznaczona na inne cele niż emerytalne, np zakup nowego auta, kupno większego mieszkania, odkładania na większe nieregularne wydatki itd. Na emeryturę odkładamy 600zł miesięcznie a to mniej niż minimalne 10%. Mimo to uważam, że dość stabilnie stąpamy po finansowym gruncie. Może nie jak finansowy ninja, ale zawsze 😉
Odkładanie dodatkowych 2400zł poprzez obniżenie kosztów życia oznaczałoby kolosalne obniżenie standardu, znowu uzyskanie podwyżki tej wysokości netto jest praktycznie nieosiągalne. Hipotetycznie rzecz ujmując dało by się pewnie jakoś wdrożyć obie opcje, ale to już zakrawa o abstrakcję 😉
W opcji nr 2, która mimo wszystko wydaje się bardziej realna, współczynnik oszczędności emerytalnych jest i tak niższy, bo tylko 30% (emerytura 61 lat) przy 50% zarobków niekonsumowanych na bieżąco.
W opcji nr 1 praktycznie wystarczyłoby zrezygnować z oszczędności na inne cele, czyli brak samochodu, brak wakacji do końca życia, dożywocie w obecnym lokum, oraz pozbyć się z budżetu wydatków, nazwijmy je niekoniecznymi. Dodam, że standard naszego życia nie jest na jakimś kosmicznym poziomie, rzecz oczywista jest gdzie szukać oszczędności, ale nie jestem do końca przekonany czy obniżanie wcale nie jakiegoś bardzo wysokiego standardu życia (a może mi się tylko wydaje że ten standard jest niewysoki?) jest dobrym pomysłem.
Podsumowując, moim zdaniem przejście na wcześniejszą emeryturę jest możliwe, ale przy zarobkach niższych niż powiedzmy dwie średnie krajowe na rodzinę oznacza to życie na skraju nędzy, potem przy zarobkach w okolicy 2 progu podatkowego zaczyna to być osiągalne bez większych wyrzeczeń, dopiero dla rodzin o zupełnie ponadprzeciętnych zarobkach, ale panujących nad wydatkami jest to względnie proste.
Hej Marcin,
Przede wszystkim serdecznie witam w gronie komentujących i dziękuję za obszerny komentarz.
Z większością obserwacji oczywiście się zgadzam. Co do jednego mam tylko wątpliwość. Piszesz „uzyskanie podwyżki tej wysokości netto jest praktycznie nieosiągalne”. OK – to Twoje obecne przekonanie. Zadaj sobie jednak pytanie „co musiałoby się stać żeby uzyskanie podwyżki w takiej wysokości było osiągalne?”. Zmiana pracodawcy? Zmiana zawodu? Zmiana miasta? Zmiana kraju? Dodatkowa praca?
Oczywiście każdy musi odpowiedzieć sobie sam czy chce mu się zasuwać. Ale nie z tym „praktycznie nieosiągalne” to trzeba uważać. Sami się ograniczamy a dowodów wokół, że jednak się da, jest całkiem sporo. 😉
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Cześć Michał,
Fajny artykuł, pozwala sobie uświadomić różne rzeczy, ale wydaje mi się, że Twoje wyliczenia oparte są na błędnym założeniu, że przez całe życie potrzebujemy miesięcznie podobnej kwoty. Tymczasem każdy kto ma dzieci i kredyt hipoteczny może zakładać, że w perspektywie około 20 lat jego miesięczne wydatki znacząco spadną.
Pozdrawiam
Staszek
Hej Staszek,
Zgoda. Po prostu założenie jest takie a nie inne żeby nie komplikować obliczeń.
Widzisz… twierdzisz, że wydatki spadną. Niektórzy twierdzą, że wzrosną, bo o ile wcześniej auto służbowe i prywatna służba zdrowia opłacone są przez korporację, to potem „trzeba samemu” (cytuję tylko jeden z komentarzy na Facebooku do tego wpisu).
Generalnie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Każdy ma prawo do własnego i sam kształtuje swoje życie, zarobki i koszty. Tak sobie tylko dyskutuję. 🙂
Pozdrawiam
Gosciu ocknij sie. kto z nas dozyje emerytury? trzeba zyc tu i teraz a nie napychac bankom konta.
Artykuł bardzo ciekawy, ale niestety trzeba sobie uświadomić to, że ponad połowa Polaków pracuje za stawkę minimalną i nawet poniżej niej. Kiedy dostaje się 1300/1400zł na rękę to ciężko jest chociażby godnie za to żyć, nie mówiąc już o oszczędzaniu. Powiedz komuś zarabiającemu 1280zł miesięcznie, że ma odkładać 50% na emeryturę, kiedy ze swojej pensji musi opłacić mieszkanie, rachunki, kupic żywność w coś się ubrać i opłacić dojazdy do pracy. Niestety w przypadku większości obywateli naszego narodu takie są realia. Niestety..
Wiadomo, że niewiele osób jest w stanie oszczędzać 50% na emeryturę. Niektórzy nie oszczędzają nic, inni 10% a inni 50%. Sytuacja finansowa każdej osoby jest inna, więc nie ma co pisać, że osoby na minimalnej krajowej MUSZĄ oszczędzać 50%. Nic nie muszą. Ja np czasem oszczędzam 100% wypłaty. Jak to możliwe? Jest to możliwe jeśli w poprzednim miesiącu miałem małe wydatki i po prostu zostały mi środki na wydatki w kolejnym miesiącu.
Chodzi o to, żeby każdy sobie na trzeźwo zdawał sprawę ze swojej sytuacji finansowej i MOŻLIWOŚCI oszczędzania, czy to wczesną emeryturę przed 40tką, czy poprawienie swojej sytuacji finansowej po otrzymaniu emerytury z ZUSu.
Świetny wpis dający dużo do myślenia. Moim zdaniem tabelka jest bardzo dobrze przemyślana i nie zawiera błędów o których niektórzy piszą powyżej. Trudno było to lepiej opracować. Dzięki Michał.
To samo podejście jest opisane dużo bardziej szczegółowo na http://earlyretirementextreme.com/ i w książce autora strony. Ciekawa jestem Michał czy znasz tego człowieka i co myślisz o jego podejściu?
Hej Weronika,
Dziękuję za podanie adresu. Nie znałem tego człowieka i jego podejścia, ale z przyjemnością się wgłębię.
Pozdrawiam
Hej, no to ile według Was powinno być odłożone w wieku powiedzmy 55 lat by przeżyć do powiedzmy 75 lat (nie zakładam bym żył dłużej) 🙂
Na pewno nie będzie to kwota 400-500 tyś… bo to na pewno mało…
Panie Tomaszu,
łatwo to obliczyć 20 lat x 12 miesięcy x obecne wydatki = kwota potrzebna by przeżyć 20 lat bez pracy 🙂 , zakładając że wszystkie procenty walczą z inflacją i podatkami.
Przykład:
20 lat x 12 miesięcy x 5 tys. PLN = 1,2mln PLN
Dodatkowo można obliczyć w uproszczeniu ile trzeba odkładać by takie pieniądze zaoszczędzić:
dla przykładu załóżmy, że osoba mająca 30 lat chce przejść na emeryturę w wieku 55 lat:
1,2mln / 12 miesięcy / 25 lat = 4000 PLN
Z tego można wyliczyć, że trzeba zarabiać 9tys. PLN netto.
Podobnie jeżeli chodzi o podejście i filozofię, również 4% – http://www.mrmoneymustache.com/
Czytam, polecam 🙂 Chociaż raczej starsze wpisy, od jakiegoś czasu autorowi jakby się skończyły tematy.
Nie chciało mi się czytać wszystkich komentarzy 🙂 ale widzę to tak – aby iść na emeryturę po roku z hakiem oszczędzania 95% musimy kolejne nasze lata żyć właśnie na poziomie tych 5% które zostają nam co m-c. Czyli to 5% musi nam wystarczyć na dzieci/żona/opłaty/życie/raty itd itp – czyli trzeba by zarabiać niezłe kokosy 🙂 dla przeciętnego Kowalskiego te wyliczenia nie mają większego sensu.
No raczej nie, bo przecież nie będziesz żył tak długo jak trwał okres oszczędzania 🙂
Nie wiem czemu wszyscy tak skupiają się na tym skrajnym przypadku odkładania 95% pensji. Przeciętny Kowalski nie musi brać skrajnego przykładu, niech lepiej odłoży najpierw 5% a potem 10%.
Rozpisane wspaniale, podane w prostej oczywistej formie jednak uważam, że dla wielu nie realne. Tu żeby odłożyć sporą sumę trzeba nieźle zarabiać a ja uważam, że jest spora grupa ludzi, których budżet domowy zamyka się w granicach 4 , 4,5 tys zł rodzina 2+2 nie jest w stanie sprostać takim rygorom.
Ale „otwieracz oczu”!
Zgadzam się z artem. Będąc w UK udaje mi się oszczędzać 2/3 pensji. Oczywiście kosztem jakości życia (plus inne minusy emigracji). Tak jak w Polsce słabo widziałbym powyższy model tutaj widzę ze to jest jakoś bardziej realne.
Jedyny apel do wszystkich, żeby pamiętać ze na „ciułaczy” czyha pełno doradców którzy chcą nam wcisnąć szemrane produkty inwestycje. Tak naprawdę na rynku jest mało wartych uwagi produktów – trzeba mocno się przyjrzeć.
Wiec jak będziemy oszczędzać a w między czasie powierzymy większość środków nieuczciwym ludziom to stracimy je. Amber Gold to jest pikuś od innych produktów jakie są na rynku gdzie ludzie lokują swoje ciężko zarobione pieniądze…
Cześć Michał,
czytam od jakiegoś czasu Twój blog, szczególnie uwielbiam podcasty. Mam jedną wątpliwość. Z tabelki wychodzi mi, że mając 32 lata przejdę w wieku 33 lat:P. Bo… mam pewną stałą pensję – niewielką 1500 zł i bez problemu mogę ją odłożyć w całości a oprócz tego poza pensją mam dodatkowe dochody, które powiedzmy są na życie. Zatem jak to liczyć:) abstrahując od tych dodatkowych dochodów bo wychodzi mi, że oszczędzając 95% po roku… :). Być może należy wziąć znacznie większą pensję, tylko jaką:)?. Serdecznie pozdrawiam.
już wiem:)), jakże mylące było moje rozumowanie – kluczem przecież jest to 5%:), za które mam mieć możliwość egzystować:).
No właśnie. Możesz już przejść na emeryturę, pod warunkiem, że kwota, którą aktualnie potrzebujesz do przeżycia miesiąca pozostanie niezmienna do końca życia.
No to mnie troszkę kolorowa tabelka zasmuciła, ponieważ do tej pory myślałem, że trochę odkładam, a tu taka niemiła niespodzianka. Chyba muszę dokładniej przeglądnąć swoje finanse 🙂
dzięki
Hej Michał!
Nie powiem, świetny wpis 🙂 aczkolwiek cały czas zakłada dość niskie wydatki czyli de facto albo naprawdę dużo się zarabia albo żyje na niskim poziomie…
Tylko jest jeden problem – ciężko znaleźć bezpieczną inwestycję na 4% powyżej inflacji – bo nawet bankowe lokaty są limitowane do pewnych kwot. Co nakłada konieczność albo sporych negocjacji (czyli wrzucenia do banku kwoty wyższej niż gwarancje BFG) albo szukania bardziej ryzykownych form inwestowania, co wiąże się z uszczupleniem naszego kapitału.
Jak liczyłem, by mieć rocznie do dyspozycji 68 tysięcy netto (w tym zawieram kwotę na życie + 25% ceny nowego Forda Focusa – by co 4-5 lat zmieniać samochód) to uwzględniając zakładaną przez NBP stopę inflacji 2% i obecne odsetki w postaci 3% brutto powyżej inflacji to potrzebujemy kapitału w wysokości 5,1 miliona złotych! Z tego dokładamy 2% do kapitału by zniwelować inflację i wyciągamy 68 tys netto rocznie. Poziom życia będzie dobry, zwłaszcza w mniejszym mieście, ale już w większym będzie różnie. Ja na emerytrze nie chcę siedzieć 8 godzin w oknie patrząc na osiedle, zwłaszcza jak przejdę na nią w wieku np 45 lat…
Zakładasz że będziesz żył wiecznie? Jeśli tak to masz rację, jeśli nie, to możesz spokojnie konsumować część kapitału (byle nie za dużą!) a nie tylko żyć z odsetek.
Fajnie byłoby nie przejeść wszystkiego i przekazać jakiś kapitał dzieciom. Zakładając mądre podejście dzieci, będą oni mieli krótszą drogę do osiągnięcia niezależności finansowej. Tak, czyli z pokolenia na pokolenie, budowały się fortuny wielu bogaczy.
Oczywiście zawsze jest ryzyko, że dzieci roztrwonią pieniądze.
To jest do zrobienia, odłożysz nawet 100% jak zarabiasz np. 5 000 i mieszkasz z rodzicami, którzy za wszystko płacą i cię karmią, czemu nie 😉
Cześć Michał,
Widzę, że wiele komentujących tu osób nie zrozumiało przekazu 😉
Świetny post! Gdzieś tam w głowie miałam przekonanie, że ludziom bogatszym się łatwiej oszczędza a po przeczytaniu posta zauważyłam, że ‚zarabiam’ więcej od mojej mamy 😀 A to jest śmieszne bo pieniądze dostaje od niej. Już tłumacze co mam na myśli: moja mama zarabia 5 tysięcy z czego 1 tys daje mojej siostrze 1 tysiąc daje mi. Tata robi to samo. [studentki 😀 nie, nie pracujemy – leniuchy!]
Mama wydaje wszystko- nie ma żadnych oszczędności, śmiejąc się ze mnie że wolę się przejść 500 metrów dalej żeby zaoszczędzić 5 zł w sklepie bo dla mnie każda złotówka jest ważna- dla niej 50 zł to nie oszczędność.
Siostra wydaje wszystko bo ma podejście takie jak mama.
Ja oszczędzam 700 zł miesięcznie, właśnie przez te 500 m więcej i zwracanie uwagę na promocje rzeczy które i tak będę potrzebować mimo tego że w czasie kupowania je mam typu płyn do mycia naczyń, papier toaletowy etc. przez wynajmowanie pokoju z koleżanką i trochę dalej od uczelni, przez jazdę pociągiem zamiast autem bo taniej a i pouczyć się/poczytać można w trakcie, ale głównie chyba właśnie przez to, że nauczyłam się tego, że oszczędza się na małych kwotach najwięcej.
Dzięki Michał za bloga i czekam z niecierpliwieniem na książkę!
Jeszcze dodam, że raz zrobiłam eksperyment. Zauważyłam, że nie potrzebuje tyle ile mi przelewają rodzice więc powiedziałam mamie ‚przelewaj mi 300 zł mniej’ po 3 miesiącach zapytałam czy zaoszczędziła 900 zł odpowiedziała zgodnie z prawdą, że nie, nawet nie potrafiła powiedzieć na co wydała. Powiedziałam jej miesiąc później że jednak się przeliczyłam i potrzebuje tyle pieniędzy ile kiedyś. Po 9 miesiącach dałam jej 3 tysiące ze zdaniem ‚to Twoje pieniądze, dawałaś mi za dużo a ja je odkładałam- zobacz jaka pokaźna sumka- kupujesz bilet do Usa bo już nie masz wymówek’ ucieszyła się, ale po czasie wiedzę, że i tak jej to nie zmobilizowało do oszczędzania.
Bardzo sprytne 🙂
Michał, na przecięciu tabeli jest Wiek, w którym możemy przejść na emeryturę, czy ilość lat, jakie musimy przepracować przy takim % oszczędzania? Bo przecież jeśli mam 18 lat i oszczędzam 95% przychodów, to nie przechodzę na emeryturę w wielu 19 lat (jak w tabeli) bo te 95% starczy jedynie na 19 lat, więc będę miał 38 jak skończą się oszczędności z tych 95%.
A stopa zwrotu? Chyba jej nie uwzględniłeś.
Stopa zwrotu? O czym ty mówisz. Jakiekolweknlokaty czy bezpieczne oszczedzaje dają minimalne przewyższenie ponad inflacje. Myślisz ze ile dluzej daloby sie zyc z tych oszczędności jesli co rok podbieralbym z kapitału?
Michale,
Ciekawy artykuł, czy przypadkiem nie inspirowany kultowym blogiem Mr Moustache Money?
Wszystko się oczywiście zgadza, z wyjątkiem największego życiowego wydatku, jakim jest mieszkanie. Można je kupić za gotówkę z oszczędności, można na kredyt, można wynajmować, ale w każdym z tych przypadków twierdzę, że koszt mieszkania w Warszawie wraz z czynszem, w wielkości zdolnej pomieścić 4-osobową rodzinę, to około 3000 zł miesięcznie. Dodając minimalnie 1500 zł miesięcznie na inne życiowe wydatki, daje to wydatki rzędu 4500 zł miesięcznie. A więc trudno utrzymać wysoką stopę oszczędności nie zarabiając naprawdę sporo.
A może się mylę?
Oczywiście w/w problem nie dotyczy osób, które odziedziczyły mieszkanie o wystarczających parametrach.
Mylisz się o tyle, że takie mieszkanie nie musi kosztować 3000 miesięcznie. Można zminimalizować wymagania i wynająć/kupić dwa pokoje z kuchnią. Pokój dla rodziców i wspólny dla dzieci. Znam też rodzinę, która z dwójką małych dzieci mieszka w kawalerce. Da się i jest taniej niż 3000.
Cześć Michał,
Model może i dobry ale traktować go należy raczej jako zachętę do oszczędzania, a nie realny plan na uzyskanie finansowej wolności. Podam tylko jedną bardzo istotną lukę :
Osiągnięcie 4% stopy zwrotu z kapitału wydaje mi się bardzo mało realne w okresie sztucznie zaniżanych stóp procentowych (głównie przez banki centralne). Powiedzmy sobie szczerze przeciętny Kowalski prawdopodobnie nie zdoła ochronić kapitału przed inflacją, która tak naprawdę występuje w tej chwili lecz jest sprytnie ukryta (głównie poprzez sam sposób jej wyliczania)
Podsumowując są to bardzo niewesołe/niebezpieczne czasy dla oszczędzających i stopa założona przez ciebie może być jeszcze długo (tak długo jak BC przestaną zamiatać realne zadłużenie pod dywan co robią poprzez masowe skupowanie obligacji z rynku) nieosiągalna dla ludzi, którzy nie odnajdują się dobrze w instrumentach finansowych.
Artykuł bardzo ciekawy, jednak wszystkie wyliczenia są czysto teoretyczne i matematyczne. W rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej.
Osoba zarabiająca 2000 pln/miesięcznie nie posiadająca żadnych kosztów życia (mieszkająca u rodziców) / oszczędzająca 100% własnych zarobków nawet przez 5 lat nie będzie w stanie po tym okresie żyć z emerytury do końca życia.
Zgodzę się z Michałęm w jednym i to jest fundamentalne – bogacimy się nie od tego ile zarabiamy a ile oszczędzamy i jak inwestujemy. Osobiście uważam, że jest możliwe przejście na emeryturę po 15 – 20 latach pracy przy systematycznym i długoletnim oszczędzaniu oraz bezpiecznemu lokowaniu oszczędzonego kapitału.
„Osoba zarabiająca 2000 pln/miesięcznie nie posiadająca żadnych kosztów życia (mieszkająca u rodziców) / oszczędzająca 100% własnych zarobków nawet przez 5 lat nie będzie w stanie po tym okresie żyć z emerytury do końca życia.”
To jest błędne myślenie. Na zarobki trzeba spojrzeć całościowo, jeżeli coś się dostaje od rodziców/dziadków/z tapczanu to też trzeba to doliczyć do bieżących zarobków. Więc taka osoba zarabia 2000 + kwota którą na jej utrzymanie wydają rodzice. Zawsze trzeba tak na to patrzeć.
Witaj Michale. Moja emerytura była czynnikiem, który zachęcił mnie do zadbania o moje i nasze domowe finanse. I też już jakiś czas temu odkryłam, że 10 % to za mało. Ale od czegoś trzeba zacząć. I moje wnioski są takie, żeby na ten moment odkładać tyle ile się da, nawet jeśli to niewiele. Jednocześnie szukając możliwości na powiększanie dochodów i osiągania zarobków w sposób pasywny. A pracować chciałabym jak najdłużej. Bo lubię 🙂 Poza tym uważam, że aktywność pozwala jednak zachować lepszą jakość życia. Choć świadomość, że nie robię tego dla pieniędzy, pewnie by tę pracę ułatwiała 🙂 Twoje wyliczenia przydadzą mi się do jeszcze jednej rzeczy – pokazywania moim dzieciom, że o emeryturze muszą zacząć myśleć od razu, gdy dostaną pierwszą pracę. Żeby chociaż one mogły cieszyć się wczesną emeryturą…Pozdrawiam!
Bardzo fajny artykuł 🙂
Myślę, że zakładanie 4% rocznie netto to bardzo optymistyczny wariant – dobrze, że jest opcja edycji.
Generalnie jeśli ustawimy 2% co jest dużo bardziej prawdopodobne to już nie jest za kolorowo.
Ja mam 31 lat i gdym chciał żyć w Polsce na poziomie na którym żyję to jestem rentierem. Mimo wszystko nie rezygnuję z pracy, bo nudziłbym się nic nie robiąc, nie wykorzystał bym szansy którą mam (ciekawe życie lub możliwość pomocy innym).
Pracę zacząłem w wieku 22/23 lat. Odkładałem pewnie około 80%. Nigdy nie żyłem na pokaz i nie kupowałem zbędnych rzeczy. Z każdym rokiem zaczynałem coraz bardziej korzystać z życia, wyjeżdżając coraz częściej na wakacje. Aktualnie 1/3 roku spędzam na wyjazdach, a mimo to odkładam ponad 50%. Pewnie część osób myśli, że zarabiam 10000 lub wymyślam. Otóż nie.
Zarabiam około 5000 zł (to dużo, ale znam wiele osób z podobnymi zarobkami). Z odłożonych pieniędzy kupiłem 2 kawalerki. Jedną wynajmuję. Z lokatami miesięcznie mam 1000 zł pasywnych dochodów. Miesięcznie mam około 6000 zł przychodów, a wydatki to około 2500 zł miesięcznie (1000 zł życie i 1500zł podróże).
Dlaczego podaję swój przykład i to opisuję. Bo uważam, że warto oszczędzać. Mając pieniądze kupujemy spokój. Nie muszę się zastanawiać czy mnie pracodawca zwolni. Jest mi to obojętne, bo mam plan alternatywny.
Wierzcie mi każdy zarabiający 2000 zł może odkładać 50%. Inna sprawa, że tego nie chce albo się na to nie godzi, ale to już kwestia wyboru.
Skoro twierdzisz że każdy zarabiający 2000zł może odkładać 1000zł to znaczy że chyba nie masz rodziny i dzieci…
Masz rację. Pisałem z perspektywy singla.
Świetny artykuł. Niby napisane oczywiste rzeczy, z których jednak na codzień nie zdajemy sobie sprawy. Ja interesuję się oszczędzaniem dość krótko ok roku, kiedy w marcu rok temu wpadła mi w ręce książka „Biedny ojciec bogaty ojciec”, a następnie zacząłem czytać Twój blog zupełnie inaczej patrzę na finanse. Mając wtedy lekko ponad półtora pensji bo żona była w drugiej połowie macierzyńskiego i dostawała 60% pensji, ja normalnie do września odłożyliśmy 5 000zł do grudnia. A nie zarabiamy dużo, nieco ponad 2000. ( czyli miesięcznie trochę ponad 3000 i nowego członka rodziny ) . Może to nie jest jakiś wybitny wynik, ale nikt mi nie powie, że się nie da, bo się da wystarczy mocniej kontrolować wydatki. Teraz ja jestem na wychowawczym, ( czyli pensji jako takiej nie mam, jednak tamte 5 tys właśnie było odłożone z myślą o nim), a żona pracuje i co miesiąc odkładamy 1000 zł bo planujemy kredyt hipoteczny i chcemy wiedzieć jak będziemy się czuli z ratą. Kontrola wydatków i jak są okazje jakiś dodatkowych zarobków korzystać i da się 🙂
Nie jest to wszystko takie proste.
Po pierwsze 4% powyżej inflacji brzmi bardzo optymistycznie.
Zależy jeszcze jak się liczy tą inflację, ale ostatnie kilkadziesiąt lat pokazuje że trudno o inwestycje kapitałowe (w miarę bezpieczne), które po uwzględnieniu ryzyka dają chociaż równoważenie inflacji.
Kolejna sprawa jest taka, ze inwestycja wcale nie musi być zamrożeniem kapitału jak to się zwykło myśleć.
Zakup nieruchomości, nawet na kredyt również może być formą oszczędzania i pomimo płaconych odsetek całkiem możliwe że się opłaca.
Dlatego że po pierwsze mamy gdzie mieszkać, a mając cenną nieruchomość, można ją sprzedać i zamienić na czas emerytury na mniejszą, pozostałą kwotę przeznaczając na życie.
Dość typowy schemat wdowi – kiedy to po śmierci współmałżonka to które zostaje przeprowadza się do mniejszego lokum, w celu odblokowania kapitału na życie.
Świetny temat.
Szanuję Twoje starania którymi starasz się pomagać braciom polakom z poprawą portwela i finasów, zadbania o lata kiedy nie będziemy mogli pracować..
Weź pod uwagę jedno – w Polsce ludzie zarabiają średnio 1700 zł na rękę,
jeśli chcesz pomóc większości pomóż im opracować strategię jak zwiększyć dochoty (np. wyjazd za granicę na kilka mc-y w ciągu roku), jak kontrolować wydatki kiedy z pensji 1700 przeskoczymy na 5000zł czy więcej, i jak nie dać się zbałamucić firmom które inwestują Twoje pieniądze przez lata a potem okazuje się że zbyt ryzykownie i lepiej byłoby inwestować samemu z głową np. kupując mieszkania i je wynajmując..
Mimo wszystko im więcej się staramy tym więcej osiągamy więc jak postanowimy że będziemy odkładać 50% dochodów to zawsze te 20% może nam się uda;)
i tak się wszyscy spotkamy w Norwegii;)
Analfabeta ze mnie;b
Hej Dariusz,
Zachęcam do przejrzenia całego bloga. Od lat dzielę się przemyśleniami na temat mądrego oszczędzania, zarabiania i inwestowania. Próbuję też przekonać, że nikt tak dobrze jak my sami nie zajmie się naszymi pieniędzmi.
A przy okazji: ja nie wybieram się do Norwegii. 😉
Pozdrawiam
Michał czemu tak stanowczo NIE dla Norwegii?
Norwegia to piękny kraj. Wart odwiedzenia.
Ja co prawda nie byłem w nim jeszcze, ale z chęcią bym odwiedził.
I jak tu oszczędzać 50% zarobków jak tyle ciekawych miejsc do zobaczenia 😉
Hej Sebastian,
Ja nie jestem na „nie dla Norwegii”. Po prostu dobrze czuję się w Polsce i nie planuję emigrować. No chyba, że sytuacja z innych powodów zmusi, ale mam nadzieję, że nie.
A co do odwiedzin Norwegii – to jak najbardziej, chociaż ceny tam podobno niemałe.
Pozdrawiam
ceny wysokie, nawet bardzo. Przelot można znaleźć za 60-80 zł w jedną stronę, a autobus z lotniska do miasta to dwa razy tyle. Ale fajny kraj, miło się zwiedza 🙂
Od dawna myślę nad tym, jednak zawsze rezygnuję bo… gdzie odkładać? Lokata, konto oszczędnościowe, inwestycje? Przy braku wiedzy i czasu na znalezienie możliwości przetrzymywania pieniędzy – oszczędności po prostu gdzieś sobie są. Co z nimi zrobić?
Quchnia! Czy polak naprawdę marzy tylko o tym, aby jakoś „spiąć się” a następnie jak najszybciej „odejść” na emeryturę ??? A najlepiej od razu nie pracować, nie tworzyć, tylko czmychnąć na „zasłużoną” emeryturę ? Czy na tym polega smak życia, żeby najszybciej jak się da zwinąć się z rynku pracy/usług/produkcji ? Ja np. „kocham” swoją pracę i najchętniej odszedłbym na emeryturę wraz ze swoją śmiercią. Mam czas NA PRACĘ, NA WYPOCZYNEK, NA CIESZENIE SIĘ ŻYCIEM…. O co zatem Wam chodzi ? Czy naprawdę tak źle jest w Waszej pracy ? Co to za nowa propaganda ?
Hej Waldek,
Widzisz… wyzywasz innych od osób prowadzących propagandę, a sam ją uprawiasz. Lubisz pracować i chcesz pracować aż do śmierci? Super! Skoro tak, to właśnie tego Ci życzę. Nie obruszaj się jednak, że inni mogę mieć inne oczekiwania.
Pozdrawiam
Michał, po raz kolejny czytam gdzieś (nie tylko u Ciebie) post o tym, jak jest wyśmienicie „przejść na emeryturę” albo dywagacje o „wolności finansowej”. Tyle apropos propagandy. Akurat na Twój post patrzę jak na rodzaj ciekawostki arytmetycznej. Ale OK. Wyśmienicie jest NIE MARTWIĆ SIĘ O BYT (co nad Wisłą nie jest proste – na nasze własne życzenie). Ostatnio tłumaczyłem w rodzinie, że nie chodzi o to aby MIEĆ EMERYTURĘ, tylko o to, aby mieć potencjał, np. MIEĆ PIENIĄDZE, bo za samo „manie” emerytury (jako certyfikat, który za chwilę będzie bez pokrycia w PLN) nikt mi bułki w sklepie nie sprzeda. Tłumaczyłem pewnej starszej, prostej osobie, tak więc nawet nie ryzykowałem wyłożenia jej równania, że w życiu nawet nie chodzi o to, aby…. MIEĆ PIENIĄDZE, tylko chodzi o to BYĆ SZCZĘŚLIWYM. Dobra wartościowa praca (u nas na lekarstwo) daje wszystko: pieniądze, satysfakcję, poczucie spełnienia,…. szczęście. I nikt wtedy nie myśli o emeryturze. Nieprawdaż ? Prawdaż. Ot i cała moja „propaganda”. Pozdrawiam Cię i życzę trafnych wyborów 🙂
Wszystko fajnie, tylko nigdy nie masz pewności, że tę „dobrą wartościową pracę” zawsze będziesz miał. Firma może paść / szef może Cię zwolnić / klientów możesz stracić jeśli firmę sam prowadzisz. A gdy masz dochody z innego źródła niż praca, to nie musisz się tymi zdarzeniami martwić, bo wiesz, że te dochody opłacą Twoje rachunki.
Cześć Michał,
przekopałem się przez wszystkie komentarze, i tak sobie myślę, jedno jest pewne włożyłeś kij w mrowisko. Zgadzam się z wieloma przedmówcami, że to trochę temat taki oderwany od realiów bo jak wiadomo,oszczędzanie to dość skomplikowany i często nie pozbawiony różnych emocji temat. Ale Ty przecież jesteś od tego, aby poruszać nasze umysły, zmuszać do refleksji, do zastanowienia się, do przeanalizowania – oczywiście nie ma złotych środków, każdy jest kowalem swojego losu, można nie robić nic, ale można też próbować i za to Ci dziękuję, bo dla mnie ten wpis był właśnie takim impulsem do kolejnego spojrzenia na swoje wydatki – zobacz może coś jeszcze jesteś w stanie z siebie wycisnąć, to w Tobie cenię dajesz czytelnikom sygnały, a kto jak je odbierze to już jego indywidualna sprawa wiem teraz jedno, po tej całej lekturze TO CO naprawdę trafiło do mnie to: cyt.” I wrócę do mojego wyświechtanego powiedzenia „Najlepszym sposobem oszczędzania jest zwiększanie przychodów”. ” I całkowicie się z tym zgadzam podpisuję obiema rękami – ktoś z komentujących też pokusił się o proste wyliczenia właśnie bazujące nie na wyliczeniu ile muszę zaoszczędzić tylko ile muszę zarobić / uzbierać – czytaj o ile zwiększyć swój dochód czyli reasumując ile muszę zarobić na moje własne oszczędności. Jestem po 40’tce i wyszło mi, że muszę sobie ustukać 1,5 mln zrobiłem sobie prostego excelka i wyszło mi PROSTO, że muszę zdobyć dodatkowy dochód w wysokości 4000-5000zł netto. Zrobiłem sobie rachunek sumienia z moimi wydatkami za 2015 i wyszło mi, że moje przychody minus wydatki za ten rok wyniosły 2.100 zysku czyli w skrócie rok bilansuje mi się prawie na 0, czyli nie ma innej drogi jak właśnie OSZCZĘDZANIE = ZWIĘKSZANIE, a nie zaciskanie, czy degradacja swojego standardu (bo powinienem w rok odłożyć nie 2.000 tylko 50.000). I tak jak pisałeś jednemu z komentujących – „uwaga ze stwierdzeniem to nierealne czy niemożliwe”. Moja zasada: to wyrzucić z głowy takie właśnie stwierdzenie (Jeszcze rok temu nie byłem w stanie przebiec bez zadyszki 3km jako typowy zabiórkowiec korporacyjny, obecnie biegam półmaratony – trzeba sobie stawiać ambitne cele – już myślę o maratonie, i wiem też, że nie od razu Rzym zbudowano, ale nic nie stoi mi na przeszkodzie, aby postawić sobie cel 1 500 000 zł kapitału, być może wydaje się on dla kogoś absurdalnym, ale powiem tak, dla mnie też na początku mojej drogi przebiec 21km było kosmosem, dziś nie stanowi to dla mnie problemu, fakt kosztuje wiele potu, bólu i wysiłku, ale satysfakcja jest nie do opisania). Ktoś inny pisał to praca, praca i jeszcze raz praca daje Ci możliwości, zatem czasy kiedy mówiło się „czy się stoi czy się leży 500zł się należy” już dawno odeszły w niebyt, z nic nie robienia otrzymuje się NIC. Jak dla mnie podstawą do oszczędzania jest przede wszystkim szeroko pojęta chęć wynajdowania okazji do DODATKOWEGO ZARABIANIA, a takie artykuły jak ten Twój mają pomagać ludziom wzmacniać tę IDEĘ.
Pozdrawiam wszystkich i życzę DUŻO POZYTYWNEGO MYŚLENIA i POZYTYWNEGO NASTAWIENIA. Nie myślmy że się NIE DA, zacznijmy myśleć co zrobić by się dało.
Benek
Dla znających angielski: jest blog http://www.mrmoneymustache.com, którego autor jest właśnie przykładem takiego człowieka.
Krzysiek, dziękuję za polecenie 🙂 Dzięki Tobie przez ostatni tydzień przeczytałam kilka miesięcy jego postów (ostrzegam, bardzo wciąga :D) .
Michał, świetnie, że poruszyłeś ten temat. Dzięki Tobie przez ostatnie dwa lata udało mi się uzbierać naprawdę spore oszczędności (w tym ponad 2500 z promocji bankowych i odsetek 🙂 Póki co kasę odkładałam bez żadnego konkretnego celu, innego niż bezpieczeństwo finansowe, ale tym artykułem dałeś mi kopa do zastanowienia się czy rzeczywiście chcę pracować na pełen etat aż do wieku emerytalnego.
Prosto stąd przeszłam na bloga Mr. Money Mustache i zaczęłam się wgryzać w to co powinnam zrobić by taką wcześniejszą emeryturę osiągnąć. Ma on bardzo ciekawe przemyślenia odnośnie zastanowienia się co daje nam tak naprawdę szczęście w życiu oraz własną definicję wczesnej emerytury (= niekoniecznie koniec jakiejkolwiek pracy, po prostu wolność wyboru tego czym się będziemy zajmować bez przejmowania się ile na tym zarabiamy).
Jedyny mankamet jaki póki co widzę, to że jego blog jest dosyć mocno osadzony w amerykańskich realiach – czy ktoś kojarzy może jakiś interesujący polski blog zajmujący się tym tematem?
Hej Arya,
Zobacz „Wolnym być” – link w prawej kolumnie bloga. 🙂
Pozdrawiam
A ja nie rozumiem, z czym niektórzy mają tu problem. Przecież to jest oczywiste, że trzeba odpowiednio dużo zarabiać, żeby żyć na odpowiednim poziomie. To nie tak, że teraz zarabiam 2000 i mam 23 lata no to oszczędzę 95 % i już za rok mogę żyć z emerytury. Bzdura. Gorąco pozdrawiam tych którzy tego nie rozumieją, bo to aż smutne, że niektórzy nie potrafią wogóle przemyśleć sprawy.
Faktem natomiast jest, że mając dobrą pracę i przez kilkanaście lat żyjąc na stosunkowo niskim poziomie i oszczędzając te 90 % w pewnym wieku możemy zostać rentierami. Podaję przykład (dla niektórych Polaczków na pewno zbyt abstrakcyjny bo przecież wszystko jest szare w tym kraju dla niektórych zgorzkniałych ludzi):
Przykładowo zarobki na poziomie 11000 netto (w uśrednieniu przez okres powiedzmy 16 lat tzn. że najpierw mogę zarabiać mniej ale z biegiem czasu one wzrosną) a wydatki na poziomie 2k netto. (Co na pewno będzie trudne bo teraz mam 23 lata ale w którymś momencie gdy przyjdą dzieci czy coś to na bank one wzrosną no ale zakładam wersję ascetyczną). Daje nam to ok. 105 000 zł netto na czysto (w swoich wyliczeniach założyłem również szaleństwa tzn jakieś wypad na wczasy 3-4 razy w roku czy wycieczka). Przy czymś takim i kilku premiach większych w wieku 40. lat po 16 latach pracy można mieć na koncie 5 000 000 złotych (sprawdźcie mnie, mówię tu o odkładaniu na lokacie 4%).
Sprawdźcie sami, jaki miesięczny wynik wychodzi na czysto przy takiej kwocie i takim oprocentowaniu. Pozdrawiam
Dobry wpis, ba bardzo dobry 🙂
Dodam od siebie kilka kwestii, które mnie troche w tej czarnej wizji pocieszają 😉
1) Z tabel wynika, że np. w wieku 30 lat ktoś zaczyna DOPIERO oszczędać jakąś kwotę. Tabele nie zawierają już zgormadzonych oszczędnosci. 🙂
2) Co by nie mówić o ZUS jakieś emerytury z tamtąd dostaniemy (przynajmniej tak zakładam) 🙂
3) w ramach stałych wydatków wiele osób (w tym ja) ma kredyt na mieszkanie (20-30 lat). Po spłacie zostaje więcej środków na oszczędności, ewentualnie jest mniej kosztów stałych, na które musimy zgromadzić oszczędności. To też skróci czas oszczędzania na emeryturę.
4) Dla posiadaczy własnego M. Jest opcja sprzedaży mieszkania i kupna tańszego lub wynajem mieszkania.
5) To o czym napisałeś. Nie musimy żyć tylko z odsetek. Część oszcędności można też wydać. Zakładam, że nie wszytkie, dobrze aby starczyło do końca nawet długiego życia oraz aby coś zostało dzieciom. 🙂
Mając takie założenia mona przyjąć że emerytura przed 60 jest możliwa.
PS. Jedyny kamyk; nie jestem optymistą co do tych 4 % ponad inflację. 🙂 ale może nie ma takiej odporności na ryzyko 😉
PS. odpowiadając na Twoje pytanie wychodzi moi że w tym roku na razie mam 35% oszczędności.
Mi udaje sie oszczedzac 83-87% przychodow z etatu. Przychody pasywne wydaje w calosci na rzeczy, ktore maja mi sluzyc na dlugo (dobrej jakosci) lub podroze, a to 13-17% na jedzenie,restauracje, biezace wyjscia . Obliczenia sa w moim wypadku bardziej skomplikowane bo jesli rzuce etat to dojedzie koszt paliwa, mieszkania, rachunki… Ale mimo wszystko ok 35 r.z. (wg. tabelki 33) emerytura powinna byc bezproblemowa (o ile nie zdarza sie jakies katastrofy, po ktorych strace mieszkania na wynajem). Poczatki nie byly latwe, bo po studiach w pierwszej pracy nie bylo mnie stac zeby kupic sobie cos porzadnego z wyplaty, nawet dobrej kurtki zimowej a co dopiero mieszkanie na wynajem 😉 Na szczescie szybko sie otrzasnelam i stwierdzialm, ze rzeczywistosc nie moze tak wygladac (tym bardziej, ze na studiach zarabialam lepiej, ale nieregularnie). Myslalam, podejmowalam rozne dzialania i wyprostowalam swoje finanse. Zalozylam sobie kupno 1 mieszkania co roku i na razie trzymam sie planu. Duzo motywacji zaczerpnelam z Twojego bloga z 3-4 lata temu. Jednak jesli nadal pracowalabym w pierwszej pracy, chodzila w starych ubraniach i jadla tylko najtansze jedzenie to do teraz nie mialabym dobrych perspektyw na wczesna emeryture.
Zdecydowanie bardziej wolę koncepcję miniemerytury. Jakoś ciężko wyobrazić mi sobie, że będę pracował kolejne kilkanaście lat oszczędzając ile się da, by potem nie pracować i ciągle żyć oszczędnie. I to zakładając, że nie zajedzie sobie człowiek zdrowia przez taki tryb życia.
Zamiast tego lepiej popracować intensywnie 6-36 miesięcy i potem kilka miesięcy robić to, na co ma się ochotę. Jest wtedy czas na odpoczynek, na rozwój i są stymulujące bodźce do działania. Takie przerwy dają świeży umysł i chęć do działania 🙂
Hej Michał,
Doskonale Cię rozumiem. Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki jest jego idealny model. 🙂
Pozdrawiam i powodzenia
Dokładnie tak. Tylko dlaczego nazywasz to „miniemeryturą”. To po prostu ZRÓWNOWAŻONY rozwój, gdzie miejsce zrównoważenia i sposób/źródło jego finansowania każdy musi ustalić sobie _S_A_M_. W Polsce – niestety – NIE jest to proste” i chyba nie trzeba na tym blogu szerzej uzasadniać; powszechna jest w Polsce (zaszczepiona od lat) mentalność niewolnicza i sprzyjający neo-feudalizmowi klimat zafundowany przez … nas samych, niefortunnymi decyzjami wyborczymi.
Hej Michał,
Czy mozesz nam powiedziec, który Bank uwazasz obecnie za swoj podstawowy? chodzi mi glownie o rachunek ROR. Zawsze byłem zwolennikiem Bank Meritum, a dowiedziałem sie o nim właśnie dzieki Tobie. Banku niestety już nie ma – co za tym idzie nie potrafie znalezc nowego, najlepszego dla swojej osoby.
Bardzo licze sie z Twoim zdaniem i licze na odpowiedz.
Pozdrawiam serdecznie
Arek
Hej Arkadiusz,
Moja sytuacja jest o tyle złożona, że potrzebuję nie tylko prywatnego konta osobistego, ale także konta dla działalności gospodarczej i spółek zoo. Optymalnie, gdyby były w jednym miejscu. Dzisiaj nadal mam podstawowe konta w Alior Banku i to pomimo ponoszenia tam wysokich opłat.
Planowałem migrację do Idea Banku kont firmowych, ale ostatecznie powstrzymał mnie żenująco długi czas migracji mojego tamtejszego konta do ich nowej platformy Cloud. Poddałem się po 4-ech miesiącach oczekiwania i wielokrotnych ponagleniach. Poza tym Idea Bank chyba nadal nie ma oferty dla kont Spzoo. Dopóki nie znajdę dobrej kompleksowej alternatywy dla Aliora, to tam zostanę z kontami firmowymi.
Jeśli chodzi o konto prywatne, to świetnym rozwiązaniem jest dla mnie na chwilę obecną BZ WBK i ich Konto Godne Polecenia. Tam mam kartę z PAYBACK, tam jest sposób płatności BLIP, który ostatnio daje sowite bonusy (bilety do Multikina a teraz i cashback). Tam jest fajna aplikacja mobilna. I tam nie ma limitów wysokości przelewów, które męczyły mnie jak nie wiem co w Millennium.
Millennium jest fajnym ofertowo i funkcjonalnie bankiem, ale niestety mają idiotyczną jedną cechę, która ich dyskwalifikuje w mojej opinii jako główny bank – nie pozwalają przelać więcej niż 50 tys. zł dziennie. Jeśli masz pieniądze i chcesz gdzieś założyć lokatę np. na 100 tys. zł, to od nich takiego przelewu nie wyślesz przez system internetowy. I to jest dla mnie kompletną pomyłką w XXI wieku.
Reasumując: jestem w Alior Banku kompleksowo, ale bardzo podoba mi się rachunek w BZ WBK i tam właśnie mamy główne rachunki prywatne (korzystam z hybrydy Alior-BZ WBK). Ale jest jeden niuans – konto w BZ WBK jest bezpłatne „tylko” do końca czerwca 2017 roku. Za rok zastanowię się co dalej. A być może w międzyczasie znajdę panaceum na Aliora.
Pozdrawiam
Dopowiem tylko, że BZ WBK też ma niestety limity. Maksymalny przelew to 125 tys. zł, ale żeby tak mieć, to trzeba udać się do oddziału (przez internet maks. można ustawić na 25 tys. = wyskakuje aneks do umowy). Dla mnie to też pomyłka XXI wieku 🙂 Co do samej oferty WBK, to zgodzę się że aktualnie to najlepsza opcja na rynku (4%, darmowa karta/wszystkie bankomaty, brak opłat).
Odniosę się jeszcze do głównego wpisu. Bardzo fajna tabelka. To, że jest to model bardzo optymistyczny (brak inflacji, 4%) to tylko pokazuje, że realnie może być gorzej. Prosty przykład, a działa na wyobraźnię, dzięki. Mam wrażenie, że niektórzy szukają dziury w całym, bo przeraża ich oszczędzanie i sama myśl, że będą musieli z czegoś zrezygnować 🙂
Dziekuje bardzo za odpowiedź!
BZ WBK to na chwile obecna chyba jedno z najlepszych kont, założyłem konto w ramach słynnej już promocji +100 PLN MoneyManii – trzymam tam swoje pieniądze, bo oprocentowanie 4% na zwykłym ROR to dla mnie nokaut na chwile obecna. Ale tak jak mówisz Michał, bezpłatne jest tylko do czerwca 2017 roku – wiec rok można tam posiedzieć.
A co myślicie o dość młodym banku SMART? wszystko za 0 – jest to Grupa FM
Lubie takie nowe banki, o których jest dość „cicho”.
Bank nie posiada placówek wszystko opiera sie na bankowości internetowej/mobilnej.
Nie wiem jak Wy, ale ja od paru miesięcy coraz bardziej cenie dostęp przez smartphone lub komputer – oraz najważniejsze nie ma opłat, co w obecnym czasie staje się rzadkością.
Po co mi placówki jak nadchodzą takie czasy, że wszystko załatwimy z poziomu komputera/smartphone.
Na chwile obecną będę testował Bank SMART, zobaczymy jakie zrobi na mnie wrażenie – oczywiście nie jest moim bankiem głównym, ale zobaczymy może nim kiedyś zostanie.
Miłej, słonecznej niedzieli!
Arek
Witam,
Nie za często zdarza mi się komentować artykuły w Internecie ale zostałem trochę sprowokowany przez wypowiedzi użytkowników a raczej braku kogoś kto potwierdziłby, że jest w stanie oszczędzić 75% swoich zarobków.
Po przeczytaniu artykułu postanowiłem sprawdzić swoją sytuacje emerytalną, było to dość proste gdyż odkąd zacząłem prace zawodową prowadzę tabelkę ze swoimi dochodami i wydatkami.
W przeciwieństwie do autora artykułu podam kilka konkretnych liczb aby pokazać, że jest możliwe odkładać 75% swoich dochodów.
Tak więc prace zacząłem 6 lat temu po studiach, pracuje w zawodzie, w przemyśle ciężkim dla zagranicznej firmy, mieszkam, żyje i wydaje pieniądze w Polsce. Pierwsza wypłata po studiach opiewała na 1800 euro po przeliczeniu wychodziło około 7,5 tyś zł. I tak przez kolejne lata były podwyżki i awanse.
Podliczyłem, że przez 6 lat pracy w firmie zarobiłem na czysto po odliczeniu podatków jakieś 962 tyś zł. A wydatki na nieruchomości (o czym później) i uzbierana gotówka wynosi na dzień dzisiejszy 737 tyś zł. Czyli przez 6 lat można napisać, że roztrwoniłem 225 tyś zł na pozostałe rzeczy co daje średnio 3125 zł na miesiąc. Obecnie zarabiam 19 tyś zł/na miesiąc na czysto. Przy wydawaniu 3125 zł odkładam 15875 zł co oznacza, że jestem w stanie odłożyć 83,5%. Sam muszę przyznać, że liczba ta mnie zaskoczyła.
Planuję pracować do 40 roku życia czyli jeszcze 10 lat co przy moich zarobkach jeśli nic się nie zmieni da kwotę 2,28 mln złotych. Liczę, że pożyje do tych 80 lat czyli potrzebuje średnio 3100 zł/miesiąc ale zaokrąglijmy do 4 tyś zł przez kolejne 40 lat. co daje 1,92 mln zł. Czyli dałbym rade przejść na emeryturę w wieku 40 lat i mieć jeszcze mały zapas gotówki.
A możliwe, że nawet wcześniej gdyż posiadam mieszkanie które wynajmuję i mam z tego 1 tyś zł na miesiąc. Czyli kwota którą muszę uzbierać zmienia się z 4tys/miesiąc do 3 tyś/miesiąc . A planuje kupić jeszcze jedno mieszkanie to wtedy mógłbym przejść na emeryturę po 5 latach.
Mam też swoje mieszkanie w którym mieszkam kupione za gotówkę także nie spłacam żadnego kredytu a opłaty są bardzo niskie. Pierwsze mieszkanie jakie kupiłem to było mieszkanie pod wynajem. A za zarobiony 1000 zł opłacałem mieszkanie które sam wynajmowałem od kogoś innego. Pokrętne myślenie, wiem ale w moim przypadku zadziałało. I byłem w stanie po jakimś czasie kupić docelowe mieszkanie w którym teraz mieszkam.
Napisałem ten komentarz, żeby pokazać, że jest to możliwe (no chyba że pomyliłem się w obliczeniach:) ). W moim przypadku to nawet 83% odłożonych zarobków na miesiąc. Zdaje sobie sprawę, że dobrze zarabiam. Ale każdy może tak zarabiać wystarczy chcieć .
Pozdrawiam
Jak znalezcć, dostacć taką prace?
Ciekawy wpis… na pewno wiele osób się nad nim zastanowi, a czepianie się peryferyjnych wartości w tabelce nie ma sensu, bo jest to typowa logika matematyczna, ciężko excela oszukać =] … niemniej po 17 latach pracy, prowadzenia firm i różnych inwestycji zdecydowanie nadal będę się zgadzał z Michałem… ponieważ w moim osądzie „bogaty nie jest ten, który dużo zarabia, ale ten, który mało wydaje” =]
pozdrawiam wszystkich i życzę, abyście wydawali mniej niż zarabiacie, bo w dzisiejszych czasach to sztuka =]
Michał bardzo interesujący wpis, jednak pomijając wszelkie wątpliwości natury „na ile to realne”, to dla mnie problemem jest dywersyfikacja ewentualnie gromadzonego kapitału.
Gromadzenie majątku w postaci cyfrowych zapisów na kontach w bankach na chwile obecną może i nie jest złym pomysłem, ale zobaczymy co nam zafunduje rząd i czy nie skończy się jak kiedyś na Cyprze. Poza tym na ile nie jesteśmy w strefie euro wiec nasza waluta może np. bardzo stracić na wartości. Oczywiście można założyć konto walutowe i część trzymać w walutach, ok.
Trzymanie części w złocie w domu – średni pomysł (możliwość kradzieży). Trzymanie części w złocie w banku – w przypadku wojny mała szansa, że uda nam się dostać do skrytki. Nieruchomości na wynajem – za mała płynność jak dla mnie (chyba, że drogie nieruchomości w centrum miast).
Wiem, że to temat trochę na inny wpis, ale sporo mysłałem jak lokować oszczędności na emeryturę z uwagi, że nie jestem w ZUS 🙂
Mi tę dywersyfikację dają globalne ETFy kupujące fizycznie udziały w kilku tysiącach spółek z całego świata.
Tak jak piszesz, pieniądze w bankach są niepewne, nasza waluta może stracić na wartości, złoto z domu może zniknąć, do złota w banku możemy się nie dostać.
A przez te ETFy mam dywersyfikację na wiele walut i tysiące różnych firm z wielu różnych sektorów gospodarki, przez co powyższe ryzyka mnie nie dotykają. Zdaję sobie sprawę, że może przyjść kryzys i moje ETFy mogą być mniej warte, ale liczba jednostek którą mam się nie skurczy, przez co, jeśli globalna gospodarka ciągle będzie się rozwijała (a to chyba każdy zakłada), to będę razem z nią zarabiał na dywidendach i wzroście wartości spółek wchodzących w skład tych ETFów. Wchodząc jednak w taką inwestycję warto moim zdaniem robić to stopniowo, żeby nie wejść z całymi oszczędnościami na górce.
Lepszego pomysłu na dywersyfikację jeszcze nie widziałem.
Żeby nie być gołosłownym, przykładowym takim ETFem (w który sam inwestuję) jest VWRL od Vanguarda notowany na LSE:
https://www.vanguard.co.uk/uk/portal/detail/etf/overview?portId=9505&assetCode=EQUITY##overview
Hej Kamil,
Dla pozostałych czytających dodam, że taką samą strategię doradza Warren Buffett – w szczególności dla osób, które nie znają się na inwestowaniu. ETF jako instrument niskokosztowy i jednocześnie stanowiący reprezentację szerokiego rynku.
Kamil – a tak przy okazji: w jaki sposób kupujesz Vanguarda? Które biuro maklerskie?
Pozdrawiam
Cześć Michale,
Masz rację, podobna strategia jest polecana przez Warrena, jednak on bodajże stawia na ETF odwzorowujący jedynie indeks S&P 500. Ja się skupiam na maksymalnej, globalnej dywersyfikacji. Jak mamy w portfelu tylko S&P 500, to tracimy również jak dolar słabnie, a nie chcę większości majątku stawiać na jedną walutę.
A Vanguarda kupują przez polecane przez Ciebie DM BOŚ (chociaż konto założyłem wcześniej niż pojawiły się Twoje linki afiliacyjne :)) Sam poprosiłem o dodanie VWRL do ich listy możliwych do kupna ETFów, widocznie nikt wcześniej nie był nim zainteresowany.
W przyszłości (i grubszym portfelu) zastanowię się nad drugim kontem, żeby nie być uzależniony od jednego DM. I tu bym stawiał na DM PKO BP – też mają silną ofertę na rynki zagraniczne i podobne jak DM BOŚ prowizje. Odstrasza jedynie roczna opłata za prowadzenie rachunku.
Również pozdrawiam!
Dziękuję Kamil. Miałem nadzieję, że korzystasz może z czegoś zagranicznego i możesz podzielić się doświadczeniami.
Pozdrawiam i powodzenia
Z DEGIRO korzystam jeszcze, gdzie mam odpowiednik tego VWRL na giełdzie amerykańskiej (VT), ale kupiłem raptem kilka jednostek do przetestowania platformy oraz sprawdzenia przelicznika walutowego gdy otrzymuję kwartalne dywidendy (kolejny plus tych ETFów). Póki co jestem zadowolony, zarówno z platformy jak i MINIMALNYCH prowizji.
Nie wiem jednak, czy wpakowałbym do DEGIRO większe środki, jakoś nie mogę się wewnętrznie przekonać do tego. Może w przyszłości, podobnie jak z DM PKO BP, wrzucę tam część aktywów w ramach dywersyfikacji brokerów, ale na pewno będzie to mniejsza część niż w polskich biurach maklerskich.
U mnie wyszło tak:
Za cały ubiegły rok średnia stopa oszczędności wyniosła ok 35%
W tym roku jest lepiej. Średnia z pierwszego kwartału to ponad 50% a jeśli uwzględnię dochód z inwestycji (w sumie czemu miałbym tego nie robić? :)) to średnia stopa oszczędności wynosi za pierwszy kwartał 78% (!!!). Do końca roku powinno się ustabilizować na ok 60-65%.
Do kosztów nie wrzucam wydatków zwiększających majątek czyli na przykład zakup nieruchomości lub udzielona komuś pożyczka. Ale też do dochodu wliczam tylko wypracowany zysk a nie przychód z upłynnienia inwestycji. Dzięki temu wyliczenia chyba są bardziej wiarygodne.
no nie do konca tak…
przychodu z inwestycji nie wliczasz do wyliczenia stopy oszczednosci – tu generalnie chodzi o odkladanie nowych pieniazkow a oszczednosci juz sobie pracuja dalej wg okreslonej stopy % 😉
Czyli z wyliczenia wynika, że odkładam 76%, a moja żona 75% każdej wypłaty, a to znaczy, że w wieku 36lat możemy przejsc na emerytury!
Widze, ze jednak warto nam bylo troche pocierpiec.
Dzięki, Michał, za ten wpis. Bardzo budujace.
Innym zycze powodzenia i gwarantuje, ze wszystko jest mozliwe.
Cześć,
Czytam twojego bloga od samego początku, ale rzadko komentuję 🙂 Bardzo fajny wpis, widać, że się napracowałeś, ale jakoś nie do końca przekonuje mnie to modelowe podejście 🙂 Życie jest trochę bardziej skomplikowane 🙂
Świetny wpis. Dokładnie taki mam cel, choć nieco bardziej rozciągnięty w czasie niż 7 lat. Obecnie bez specjalnych poświęceń odkładam 55%, a jeżeli uda mi się wdrożyć mój plan w przeciągu dwóch lat będzie to już około 73%. Wariant pesymistyczny: mocne 60%. W międzyczasie muszę nauczyć się inwestować…
Mam sporo lat i bliżej niż dalej do radosnego końca. Przez większość statecznego życia zarabiałem dobrze lub lepiej jak dobrze. Jest mi żal, że nie trafiłem na takie wyliczenia 20 lat temu. Ja miał bym więcej a Getiny mniej. A większość z nas nawet sobie nie wyobraża jak to cudnie móc powiedzieć „i pocałujcie mnie wszyscy w ..” zamiast czekać na Zusa.
Od dłuższego czasu staramy się wraz z żoną odkładać 20-25% naszych dochodów, co jak wydaje mi się być ogromnym wyczynem. zważywszy,że większość Polaków nie oszczędza w ogóle. Niestety nawet odkładanie 20% nie pomoże i będziemy musieli zasuwać do 65 roku życia.
Artykuł ciekawy, ale ciekawsze (jak często bywa) są komentarze… 😉
Widzę, że ujawniło się tu kilku „harpaganów”, którzy są w grupie potrafiącej oszczędzać >50% dochodów… Fajnie.
Śmiem jednak zaryzykować twierdzenie, że 100% z Was NIE POSIADA DZIECI… Mylę się?
Jesteście albo singlami, albo bezdzietnym małżeństwami, prawda? Zakładam, że nie znajdzie się ANI JEDNO małżeństwo, które posiadając np. dwójkę dzieci potrafi odkładać > niż 50% dochodów. Założę się o oponę do Zetora, że mam rację 😉
Napiszę przewrotnie – gdzieś mam oszczędzanie… 😉
Dlaczego? Wychodzę z kilku założeń:
1. Życie jest zbyt krótkie i kruche na zabawę w oszczędzanie. Prosty przykład? Proszę:
Wyobraźcie sobie Ci, którzy marginalnie oszczędzacie taką sytuację: Nagle dowiadujecie się po 10 latach oszczędzania, że macie raka i został Wam miesiąc życia… 10 lat oszczędzaliście, odmawialiście sobie wszystkiego, jedliście śmieciowe żarcie – jako element oszczędzania i nagle cały plan pójdzie w piach… Rozumiecie o czym mówię? Albo inaczej – nagle giniecie w wypadku samochodowym… Warto było?
2. Zamiast oszczędzać wolę używać życia – ale w granicach rozsądku – nie mam z żoną kredytów konsumpcyjnych, kart kredytowych, itp. Jednak traktuję każdy dzień jak gdyby był to ostatni dzień życia – np. dużo podróżujemy. Dzięki temu mamy mnóstwo wspomnień. 🙂
3. Zamiast oszczędzać – inwestujemy. Rozwijam: ja – własną firmę + małżonka – rozwija swój własny niszowy biznes, który jest na tyle niszowy, nietypowy, ale też stabilny, że na starość będzie on (finansowo) znacznym dodatkiem do emerytury. A dodatkowo przysparza i zawsze będzie przysparzał niesamowicie duuuużo radochy… 😉 Brzmi enigmatycznie, co? 😉 Ale nie pytajcie co to jest – nie napiszę. Sorry. 😉
4. Nie staram się zapewnić jakiejś extra przyszłości moim dzieciom. Dlaczego? Bo za dużo znam przykładów z życia wziętych, że dzieci tego NIE DOCENIĄ! Stanowczo za dużo.
Uważam, że włażenie w tyłek (za przeproszeniem) dzieciom – paradoksalnie – przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Mam inne sposoby na „aktywację” zawodową moich dzieci w przyszłości. NA pewno robię jedno – tłumaczę im, że etat jest dla frajerów – może ostro, ale efekt przynosi. 😉
Trochę to zapewne chaotyczne, ale szczere do bólu.
Pozdrawiam oszczędzających. 😉
Człowieku z Lasu, a inwestowanie we własną firmę to nie jest przypadkiem oszczędzanie w celu uzyskania wysokiej stopy zwrotu? 🙂
1.Mamy 76%, nie mamy dzieci. Ciężko powiedzieć jak będzie,kiedy pojawi się pociecha.
2.Choroba była i śmierć zakładała w oczy.
Czy warto było oszczędzać? Nie. Na nic się nie zdały. Tylko żal.
Czy warto było jeździć po świecie i go poznawać? Chyba tak, ale miałem tyle wspaniałych chwil poznając świat, że myśl o odejściu powodowała wielki żal związany z tym, że za chwilę to wszystko może się skończyć.
Bywały i takie myśli, że zazdrościlem tym, którzy mieli źle w życiu, bo im to pewnie mniejszy żal jest odchodzić..
Które podejście lepsze? Oszczędzanie czy wydawanie? Z mojego poznania siebie, to chyba umiar we wszystkim jest najważniejszy.
Zdrowia i radości!
Na mnie oszczędzanie większych kwot nie robi specjalnego wrażenia. Uważam, że TRZEBA oszczędzać, ale najpierw należy zacząć od sprzątania w głowie i zmiany podejścia ,bo jeśli ktoś uzna oszczędzanie za niewyobrażalne cierpienia i odmawianie sobie wszystkiego to i tak nic z tego. Cieszyć się trzeba każdym dniem, a ja nie potrzebuję wydać kupy kasy, żeby mieć rozrywkę. Najlepsze rzeczy w życiu są zresztą za darmo.
Oszczędzam około 70% swoich zarobków (zarabiam i około 7000-7500, oszczędności ok 5500). Tylko działam w dwie strony jednocześnie: minimalizuję wydatki i staram się maksymalizować przychody. Dużo pracuję. Oszczędzaniem zaraziłam też męża. Miałam to szczęście że finansowo ogarnęłam się już w wieku 25 lat, teraz mam 27 i w sumie to pewnie w wieku około 36 lat mogłabym odejść na emeryturę. Nie wiem czy tak będzie, nie jest to moim celem na razie, ale chciałabym mieć wybór. Skąd mam wiedzieć co będzie za 10 lat? Czy będę lubić swoją pracę? Czy będzie popyt na takich specjalistów jak ja? Czy mój biznes będzie się kręcił? Czy nawet za 3 lata będzie mi się chciało tyle pracować? Pewnie nie. Mając oszczędności i pasywny dochód mam nadzieję mieć też wolność wyboru co będę chciała robić. Trzeba trochę zarządzić zarówno swoją karierą, jak i oszczędnościami. Taki Risk Management 😀
Bardzo mi się podobał Twój post Michale 🙂 mówię to jako wierna fanka MMM i Wolnego 🙂 Kiedyś (przez pierwszy rok oszczędzania) obsesyjnie liczyłam lata do emerytury, ale obecnie skłaniam się do poszukiwania pomysłu na zarabianie na czymś, co będę kochać i co będzie mi sprawiało frajdę (i co będę mogła robić kiedy, jak i gdzie chcę przez max 15 h na tydzien). A to nie takie łatwe! 😀 Może nawet trudniejsze niż ta emerytura w wieku 36 lat, a ja znam się już zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć, że po 2 miesiącach leniuchowania zaczęłabym tworzyć jakiś interes na poczekaniu 🙂
Panie Michale litości
od lat czytam Pana artykuły, ale mam wrażenie , że zupełnie oderwał się Pan od rzeczywistości. Początkowe wpisy były świetne, wychodzenie z długów, promocje banków, realne podpowiedzi zwiększające dochody. teraz ich nie ma. mieszkam w mieście 120 tyś mieszkańców, zarabiam 2400-2800 netto – to jak na moje miasto bardzo dobre zarobki, mąż podobnie, dwoje dzieci – jedno na studiach. o jakim oszczędzaniu 50% Pan pisze. Ludzie w Polsce zarabiający 4000-12000 to niewielki odsetek
pozdrawiam
Przecież nie pisze nigdzie Michał, że każdy musi oszczędzać 50% i że każdy przejdzie na emeryturę zanim będzie mu się należała emerytura od państwa. Widać w komentarzach, że niektórzy regularnie oszczędzają >70% dochodów, więc jest to możliwe. Kwestia zarobków, miejsca w którym się żyje i poziomu wydatków (na osobę w rodzinie).
Cześć Renia,
Przyznam szczerze, że mam te same przemyślenia, ale już wczoraj nie chciało mi się o tym pisać. Akurat mam przerwę w pracy na kawkę, więc napiszę. 😉
Michał – ewidentnie odcinasz kupony od swojego sukcesu. Fajnie. Ale strasznie na tym straciła wartość merytoryczna bloga.
Moja subiektywna ocena – kiedyś jeden na dziesięć wpisów był do bani – gdzieś tak od połowy roku jest dokładnie odwrotnie. Publikujesz jakieś dziwne artykuły o „bele czym”, które nie wiele wnoszą do wartości bloga. Dla kogo to piszesz?
Prosta obserwacja to potwierdzająca? Proszę: zobacz jak od wielu miesięcy spadła Ci DRAMATYCZNIE liczba komentarzy pod artykułami – kiedyś 250 komentarzy do artykułu to było minimum. Teraz – jest to 20-40. Wieje nuuuudą z Twojego bloga. Sorry.
Kiedyś pobudzałeś ludzi do myślenia, komentowania, rozmawiania poprzez komentarze. Dziś zaglądam tu rzadko, bo nie ma nic fajnego do poczytania.
Tylko się nie obraź. 😉 Jeśli książka, którą piszesz rozłoży mnie na łopatki treścią i merytoryką, to jestem skłonny Ci wybaczyć… 😉
Pozdrówka.
No to napisałeś… Spada ilość komentarzy… Jako dwusetny komentarz 😉
Michał pisze książkę i troszkę odpuścił bloga, co sam przyznaje chociażby w audycjach na Periscope. Dla każdego, kto śledzi blog w miarę regularnie jest to oczywiste. A już szczególnie dla kogoś, kto wie, jak pracochłonne jest napisanie książki…
Czepiasz się…
Moim zdaniem to bardzo wazny i przydatny artukul. Sam jestem w zaawansowanym stadium realizacji projektu wczesniejszej emerytury – mam jednak kilka dodatkowych przemyslen, ktore byc moze warto brac pod uwage zanim rozpocznie sie caly proces:
– calkowita rezygnacja z pracy w mlodym wieku pociaga za zoba pewne skutki psychologiczne nad ktorymi nie kazdy bedzie w stanie zapanowac (wyobrazmy sobie kogos kto spedza ogromna liczbe godzin w pracy przez wiele lat, oszczedzajac i nagle, z dnia na dzien ma mase wolnego czasu i wrecz podswiadoma presja by wydawac i cieszyc sie zyciem – ile krajow mozna odwiedzic podrozujac, ilu znajomym czy krewnym zlozyc wizyte?) –> lepszym rozwiazaniem moze okazac sie semi-emerytura (gdzie pracuje sie po prostu o wiele mniej, rzadziej, dorywczo tylko, ale jednak wciaz pracuje)
– jednym z filarow projektu wczesniejszej emerytury musi byc jak najszybsze i najsprawniejsze uporanie sie z kosztem „mieszkania” –> uwazam, ze zakup wlasnego domu czy mieszkania musi stac sie obsesja w dosc mlodym wieku, musi byc celem ktoremu podporzadkowuje sie zarabianie/oszczedzanie/budzetowanie, zakup za gotowke lub z bardzo krotkim kredytem skutkuje w pozniejszych latach latwiejszym uzyskiwaniem wlasciwej relacji oszczednosci do zarobkow (calkowita kwota splaconego kredytu jest o wiele nizsza w krotkim kredycie, mimo, ze miesieczne raty sa wyzsze i bardziej bolesne)
– oszczedzanie to nie jest cos wstydliwego czy niemozliwego w przypadku rodziny z dziecmi, oszczedzanie to nie odbieranie sobie przyjemnosci zycia, ale takie kierowanie wlasna rzeczywistoscia zeby osiagac jak najlepszy mozliwy rezultat –> czecesz cos kupic, zadaj sobie pytanie czy tego potrzebujesz, jesli tak, zadaj sobie pytanie jak i skad dostac to za darmo, nie mozesz dostac czegos za darmo, sprawdz gdzie i jak dostac to najtaniej, a pozniej zastanow sie nad forma platnosci, ktora zmaksymalizuje twoj zysk (oszczedzanie, przykladowo, to marchewki z wlasnego ogrodka zamiast kupowanie w supermarkecie, to bieganie, zamiast placenia za silownie, to mystery shopping w restauracji zamiast pizzy przez telefon, to jezdzenie rowerem zamiast samochodem, to makysmalizacja programow lojalnosciowych, to przechytrzanie specjalistow od marketingu by zyskac na ich promocjach, to…w sumie swietna zabawa, do ktorej nie trzeba byc bogatym, trzeba byc zdeterminowanym – mozna miec ponizej sredniej krajowej, mozna miec dzieci, mozna mieszkac w malej miejscowosci…i wciaz brac w tej zabawie udzial)
– cel emerytalny musi byc bardzo jasny, a plan dojscia do niego przemyslany i obliczony –> wazne jest zeby okreslic dokladnie czas przejscia na wczesna emeryture i kwote potrzebna na zakonczenie pracy, wazne jest aby przyrost oszczednosci czy zyskow z inwestycji dokladnie monitorowac, zeby wiedziec kazdego dnia ile sie ma, gdzie, jak te pieniadze dla nas pracuja, jaki jest stopien ryzyka na jaki sa narazone, to prawda ze odkladanie w dlugim okresie nawet malych sum przyniesie na koniec duza sume, ale ten caly proces wymaga monitorowania, aktywnego podejscia, zmian kont na lepsze, zakupu udzialow w nowych funduszach, maksymalizacji tego co sie ma, nie ma miejca na inercje czy jakos-to-bedzie, te wszystkie dzialania maja tez wazny wymiar motywacyjny, niesamowite jest to jak ludzie, ktorzy uwazali ze zarabiaja za malo by oszczedzac cokolwiek nagle widza jak zaczynaja stawac sie efektywnymi maszynami do zapewniania sobie wczesniejszej, szczesliwej emerytury
…i dlatego wlasnie ten artykul jest taki wazny.
Dokladnie tak, dokladnie sie zgadzam. Ja jestem na etapie kupowania mieszkania: chce je kupic w tym roku. Bede miec 28 lat, mąż 30. Kupimy za gotowke. A potem przynajmniej odpadnie nam wielki koszt wynajmu… A w Krakowie potrafi on byc dosc drogi (choc mieszkania jeszcze drozsze). Najwazniejsze to wlasnie pozbyc sie tego kosztu a potem nasze oszczednosci jeszcze wzrosna. I tak, zgadzam sie tez z tym, ze oszczedzanie to wlasnie codzienne wybory. Ale zarobki i ich zwiekszanie sa rownie wazne.
Kiyosaki pisze, że systematyczne oszczędzanie i inwestycje w zdywersyfikowane intrumenty finansowe to pomysły rodem z lat 70tych i w obecnym systemie lepiej jest się zadłużać ale tak żeby powiększać cashflow, zamiast odkładać.
Ja bym brał rady Kiyosaki’ego z ostrożnością. Dobrze jest poczytać jego książki o mechanizmach i przepływach pieniędzy, aby mieć ogólne pojęcie jak działa pieniądz, ale przed stosowaniem jego konkretnych rad na inwestowanie radzę się zastanowić.
Hej,
Mam pytanie odnośnie funduszy inwestycyjnych? Interesuje mnie oferta firmy DSA Investment SA. Proponują oni fundusz na co najmniej 10 lat, wpłacam co miesiąc ustaloną sumę a oni to inwestują. Ma to być zabezpieczeniem na emeryturę. Wyliczenia są całkiem korzystne. Firma jest pośrednikiem Axa (tak mi się wydaję). Czy myślisz, że jest to bezpieczna forma oszczędzania?
Pozdrawiam i bardzo liczę na odpowiedź: 😉
Ten artykuł ma tak wiele błędnych albo nieoczywistych założeń, że aż nie wiem od czego zacząć:
1. czy spotkałeś się kiedyś z osobą, która pracuje przez rok a potem bierze urlop + urlop bezpłatny, nie ma jej przez rok, a potem wraca? Ja nie, znam za to sporo historii pań, które nie pracowały rok czy dwa z powodu urodzenia dziecka i wiem, że wiele z nich ma potem problem, żeby wrócić do dawnych warunków pracy
2. po co komu emerytura w czasie kiedy będzie w pełni sił? co takiego miałby ten ktoś robić całymi dniami? Jedyne co mi widziałam, to opieka nad wnukami, żeby odciążyć pracujące dzieci – ale czy naprawdę warto sobie odmawiać przyjemności, żeby kiedyś być bezpłatną nianią?
3. czy nie lepiej znaleźć pracę, która tu i teraz będzie dawała sporo satysfakcji, a na emeryturę przejść dopiero wtedy, kiedy zdrowie nie pozwoli pracować?
Napiszę swoje przemyślenia do powyższych trzech pytań:
1. Dlatego Michał napisał „Bardziej typowy jest jednak inny scenariusz: praca w sposób ciągły w młodym wieku, by jak najwcześniej zgromadzić majątek wystarczający do zaprzestania pracy zarobkowej i życia z odsetek.”
2. Jeśli czyjeś życie kręci się wokół pracy zarobkowej 8h dziennie (lub więcej, + dojazdy), to faktycznie cóż on mógłby robić mając więcej czasu. Mam masę dni, że nie pracuję wcale, lub pracuję 2 godziny i uwierz mi, mam co robić. Są też takie, że pracuję 12 godzin, ale tylko po to, żeby z czasem mieć więcej tych pierwszych.
3. Jak ktoś chcę pracować to zawsze warto mieć pracę która daje sporo satysfakcji. Dla mnie jest ona jednak jak Yeti – wiele o niej słyszałem, ale nigdy nie widziałem.
Michal napisal zaledwie 1 post na temat wczesnej emerytury. A blogow tylko na tym skoncentrowanych jest wiele. We wczesnej emeryturze nie chodzi i to, zeby lezec do gory czterema literami i gnic na kanapie. To wolnosc wyboru – teraz lubie swoja prace, ale co bedzie za 10 lat, 20? Nigdy nie wiadomo. Im wiecej kasy mam, tym wiecej opcji do wyboru. Moge pracowac dwa dni w tygodniu, moge nie pracowac, moge podrozowac kiedy zechce, moge rozwijac maly biznesik etc. A nie ze MUSZE zapierdzielac od 9 do 17 przez reszte zycia w korpo bo nie stac mnie na bycie np wolontariuszem czy nauczycielka. Mozna miec mniej oplacane zajecie ale takie, ktore sie nam podoba i pracowac dla pasji. W tej chwili jak wiele znanych mi osob odbijam sie karta rano w korpo bo to najlepiej platna praca i z najwiekszymi mozliwosciami awansu jaka moglam znalezc. Czy chce w niej pracowac do emerytury? Nie. Lubie ja itd ale pracuje dla kasy. Po prostu. Bedac na emeryturze w wieku 36 lat z solidnym przychodem pasywnym bede mogla zostac chocby bibliotekarka na 1/4 etatu jak bede miec kaprys. Oczywiscie teoretyzuje, ale majac tak potezne zaplecze jak wystarczajacy do utrzymania sie dochod pasywny bedzie mi lzej – jak ktos bedzie chcial mi wcisnac jakis shit to zrobie to lub nie zrobie, nie bede godzic sie ba cos tylko dla pieniedzy bo je juz mam. Oj, elaborat moglabym napisac 🙂
@ Kamil
1. IMHO to są dwie różne rzeczy: oszczędzanie na emeryturę a oszczędzanie na długie wakacje za rok.
2. Ja też potrafię miło spędzić dzień bez pracy 😉 Ale jeden dzień czy cztery tygodnie urlopu to co innego niż całe życie. Z pokolenia moich rodziców nie znam nikogo, kto byłby w dobrej formie fizycznej i miał sensowną pracę, a chciałby wcześniej iść na emeryturę. Wręcz wiele osób około 60 mimo posiadanych uprawnień woli pracować, chociaż na pół etatu niż iść na emeryturę.
Zresztą – czy naprawdę znasz kogoś, kto wypracował duże pieniądze i przestał pracować mimo dobrej formy? i czym taka osoba całymi dniami się zajmuje?
3. Ja sama jestem całkiem zadowolona ze swojej pracy – jestem prawnikiem i pracuję w budżetówce – mam niezłą pensję, ciekawe zajęcie, wysoką stabilność zatrudnienia. Byłoby dla mnie tragedią spędzać 8 – 10 godzin dziennie robiąc coś, czego nienawidzę.
W zasadzie większość moich znajomych też czerpie sporo satysfakcji z pracy. Także uważam, że ta opcja jest dużo łatwiej osiągalna niż scenariusz polegający na wczesnej emeryturze i życiu z odsetek.
Magda, pozwól że odpowiem:
1. Wrócę do tego pracowania przez rok i niepracowania przez kolejny: tak jak napisałaś, zdaje się to niemożliwe na etacie. Jeśli jednak ktoś jest freelancerem (np robi w domu strony internetowe na zamówienie), to nie widzę wielki przeszkód, żeby w jednym roku porobić parę projektów i zarobić tyle, żeby w kolejnym nie zajmować się programowaniem?
2. Myślę, że ludzie mylą „pracę” z „pracą zarobkową”. To dwie różne rzeczy, które jednak prawie wszyscy traktują tak samo! Praca zarobkowa służy zarabianiu pieniędzy i jest konieczna, jeśli ktoś nie ma innych źródeł dochodów. Pracą natomiast może być wolontariat czy, wrócę do tego freelancera, nieodpłatne robienie stron znajomym. Może to być też próba założenia swojej firmy, bo mają inne źródła dochodu wreszcie mamy czas, żeby na spokojnie tworzyć coś swojego nie martwić się o to, czy będziemy z tego czerpać zyski, czy tylko wnosić coś do społeczeństwa. Brak pracy zarobkowej nie oznacza brak pracy w ogóle.
A co do pytania – znam jedną osobę (ok 40 lat w tej chwili), która odziedziczyła kilka lat temu kamienicę w Krakowie i od tego czasu nie żyje tylko z najmu mieszkań znajdujących się w niej. Jej główne hobby to żeglowanie i na tym spędza większość czasu.
3. Gratuluję zadowolenia w takim razie. Ja nie lubiłem swojej etatowej pracy (dwie różne korporacje) i teraz zajmuję się właśnie programowaniem, co mi znacznie bardziej odpowiada pod względem „lubienia tego co się robi” i pod względem czasowym. Oszczędzam jednak większość zarobków bo nie chcę spędzić pół życia patrząc w monitor.
2. Bardzo dobrze o tym piszą zagraniczni blogerzy (choćby znany większości MMM, polecam artykuł pt. Great News – Early Retirement Doesn’t Mean You’ll Stop Working). Wczesna „emerytura” może oznaczać nawet pozostanie w zawodzie, który jest Twoją pasją (jeżeli już tak jest, a tak piszesz, to gratulacje! To naprawdę jak wygrać w totka ;)), ale np. na własnych zasadach/część etatu/we własnej firmie, bez lęku o utrzymanie. Albo nawet na dawnym stanowisku, jeżeli to jest właśnie TO. Chodzi o to, żeby mieć wybór i umieć z niego skorzystać tak, jak nam serce podpowiada.
Piszesz, że jesteś prawnikiem; być może ktoś z Twoich znajomych z budżetówki, gdyby miał tę możliwość i nie musiałby zwracać uwagi na finanse, wolałby otworzyć własną kancelarię i pomagać pro bono w sprawach, które bardzo tę osobę obchodzą i uważa je za istotne. Swoją wiedzą i doświadczeniem mógłby naprawiać świat 😉
Pokolenie 60-latków, z moich obserwacji, ma bardzo wysoką etykę pracy, ale jednocześnie lęka się jej utraty i przejścia na niską emeryturę. Oni w większości nie mieli szans zrobić takiego manewru z oszczędzaniem, i nie dziwię się, że emerytura nie kojarzy im się dobrze.
Ja wiem, że żadna praca nie równa się z tym, co mogłabym robić w czasie wolnym, i żadne dotychczasowe miejsce pracy nie jest takim, w którym siedziałabym z własnej, nieprzymuszonej woli bez zachęty finansowej. Ale zgodzę się z tym, co mówisz o wartosci pracy. Praca nadaje życiu rytm, kierunek i cel. Jeżeli samemu nie ma się pomysłu, co robić ze swoim życiem, czego nowego się uczyć, i właściwie już teraz odpoczynek jest bardzo pasywny, to możliwe, że uwolnienie się z przysłowiowego kieratu nie jest wcale takie dobre, bo istnieje zagrożenie permanentnego zalegnięcia przed TV. To jest rzeczywisty problem, i nie należy go lekceważyć przy marzeniach o finansowej niezależności! Dwa miesiące czy rok aktywności jest łatwo zaplanować, ale już 10 lat może być wyzwaniem.
Cześć Michale.
Dziękuję za inspirację:). Twój blog zaczęłam czytać stosunkowo niedawno, syn podsyła mi linki, bo sam lubi je czytać i próbuje mnie nimi zainteresować. Ostatnio właśnie zasugerował, żebyśmy już oboje z mężem przeszli na emeryturę. W zasadzie to moglibyśmy sobie na to pozwolić…
Mamy po 50 lat, a więc pracujemy już po 25 lat, dotychczas bez specjalnych wyrzeczeń sporo oszczędziliśmy, bo oboje ostatnio dobrze zarabiamy, pewnie można by przyjąć, że przez ostatnie 15 lat odkładaliśmy ok. 40 – 50% naszych zarobków (dopiero przy okazji tego bloga zdałam sobie sprawę z proporcji procentowych). Niczego sobie nie odmawialiśmy, dużo podróżowaliśmy sami i całą rodziną, często 3 razy w roku, bo podróże to nasza pasja. Wybudowaliśmy duży dom, mamy dwa niezłe samochody i dwoje dzieci – jedno na studiach, drugie właśnie skończyło dobre studia w Warszawie i rozpoczęło nieźle płatną pracę też w Warszawie. Zgromadzone oszczędności pozwoliłyby nam żyć na dotychczasowym poziomie pewnie przez jakieś 20 lat.
Niestety jakoś nigdy nie mieliśmy szczęścia w inwestowaniu środków, szkoda, bo byłoby więcej na emeryturę (zwykle były to nietrafione inwestycje jak giełda, fundusze czy polisolokaty), dlatego teraz trzymamy środki na bezpiecznych lokatach, ale teraz przy tak niskim oprocentowaniu nie ma co liczyć na pasywny dochód (przy okazji może masz dobry pomysł na podwyższenie kapitału, inwestycje???). Konsumując posiadany kapitał nie mielibyśmy czego dać dzieciom (choć Syn twierdzi, że nie potrzebuje, bo już sam sobie poradzi). Ponadto nie jestem pewna, czy zaprzestanie regularnej pracy to dobry pomysł, bo przecież całego wolnego czasu nie zdołamy spędzić na podróżach… Z drugiej strony teraz jeszcze „się nam chce”, a nigdy nie wiadomo, co będzie za kilka – kilkanaście lat i czy zdrowie będzie dopisywało. Trudna decyzja, stoimy trochę w rozroku…
A co się stało z Twoimi polisolokatami? Odzyskałaś środki z opłat likwidacjnych?
Tak Agnieszko, udało nam się odzyskać większą część ulokowanych tam środków po niemal dwuletniej „walce”, jednak nie obyło się bez strat (o jakichkolwiek zyskach zapomnij).
Michał,
Zupełnie się z Tobą zgadzam. Na pieniądze z Zus już od dawna nie liczę, pracuję od 15 r.z. Oszczędzam sporo bo liczę tylko na siebie. Ale czasem łapię się na tym, że to ja jestem frajerem, bo później będą takie akcje jak np. sprawa kredytów frankowych. Nie było mnie stać to nie brałam. A teraz i tak jak mogę zapłacić za czyjąś niefrasobliwość w opłatach bankowych czy podatkach…
Nie myślisz tak czasem o sobie?
Witam.
Fajny temat. Jakiś czas temu miałam podobne przemyślenia i postanowiłam wyliczyć ile muszę oszczędzać rocznie, aby przejść na emeryturę w wieku 50 lat (takie moje marzenie). Tylko, że u mnie wyjściowym był wiek 38 lat i stan faktycznie posiadanych już oszczędności. Obliczyłam ile muszę oszczędzać rocznie, aby to marzenie mogło się ziścić przy konkretnie założonej kwocie emerytury miesięcznej ( dla mnie wystarczającej). Oczywiście oszczędności są cały czas inwestowane- nie lubię, gdy pieniądze się marnują.Teraz co roku sprawdzam, czy trzymam się założonego poziomu oszczędności i wiem, czy muszę przycisnąć pasa lub szukać innych źródeł zwiększenia dochodu, czy mogę trochę wyluzować. W wieku 40 lat jest dobrze (lepiej niż zakładałam) ale nigdy nie wiadomo. Lubię mieć to pod kontrolą. Ewka
Przyznam, ze to jest prawda, można oszczędzić. Ale trzeba być też zmotywowanym, żeby tą kasę odkładać, a nie ją wydawać na inne rzeczy.
Michał, muszę przyznać że twój blog zmienił trochę moje życie finansowe wystarczył rok a wywróciło się o 180 stopni, zacząłem oszczędzać nie 10% a 50% pensji, zająłem się podnajmem, a także kupiłem swoje pierwsze mieszkanie inwestycyjne, zacząłem korzystać z lokat i promocji bankowych, zauważać okazje do zarobienia których wcześniej nie widziałem. Czytanie tego bloga i wykorzystywanie wskazówek zawartych w nim przynosi mi kilkanaście tysięcy złotych rocznie, także dziękuje za wskazówki i pozdrawiam.
A ja napiszę tak trochę przekornie. W ubiegłym roku pochowałam teścia, lat 58, który całe życie oszczędzał z myślą, że „na emeryturze sobie pożyje”. Przez ostatni rok, kiedy umierał w kółko powtarzał, jak bardzo żałuje, że nie korzystał z życia, że wszystko (także kasę) odkładał na później, na emeryturę, która… nigdy nie nadeszła. Zmarł na raka. Drugi przypadek – bardzo podobny. Małżeństwo, właściciele nieźle prosperującej małej firmy. Najpierw odkładali na auto, potem na dom, na starość. Oni też życie wciąż odkładali na później, na jak już się dorobią. Ona zmarła mając 50 lat. Nigdy nie zdążyli razem pocieszyć się życiem. On do dziś mówi, że najbardziej żałuje tego, że ciągle sobie czegoś odmawiali i odkładali na „potem”. Moi drodzy, to potem może nigdy nie nadejść. Oszczędzanie dobra rzecz, ale bez przesady. Najpierw żyję, cieszę się tym krótkim czasem, który jest mi dany. Drugiej szansy nie będzie. Jak coś zostaje, super, wtedy odkładam! Osobiście wolę cieszyć się życiem teraz i przez kolejnych kilkadziesiąt lat, a przez kilka/kilkanaście lat na emeryturze żyć skromniej, niż przez całe życie sobie wszystkiego odmawiać, żeby potem przez krótki czas „rządzić”. Wtedy może nie będzie ani sił, ani ochoty. Może nawet nie będzie tego „potem”. No, chyba, że przez rok oszczędzam, żeby potem przez rok sobie podróżować. Wtedy to ma sens. Pozdrawiam, Patrycja
Zgadzam się, choć nie do końca. W myśl złotego środka. żyć ale i troche odkładąć bo ta emerytura mozę nadejść i wóczas z ZUS mozna nei przeżyć.
wykres robi wrazenie i w bardzo mocny sposob otwiera oczy osobom zyjacym z dnia na dzien…
niestety ale poziom edukacji finansowej w naszym pieknym kraju pozostawia wiele do zyczenia – paradoksalnie czesto ludzie odpowiadajacy w firmach za wielomilionowe budzety nie maja pojecia jak zarzadzac wlasnym budzetem domowym
Z mojego doswiadczenia:
1. Zwiekszaj przychod szybciej niz zwiekszasz koszty – rosnie poducha bezpieczenstwa.
2. Samo ciecie kosztow jest na krotka mete – nie zetniesz ich ponizej poziomu „na przezycie”. Zadbaj przede wszystkim nie o ciecie kosztow, a o zwiekszanie przychodu.
3. Nie badz rozrzutny – patrz punkt 1.
4. Oprocentowanie lokat, inwestycji jest zmienne i zakladanie, ze za 10 lat bedzie oprocentowanie X% procent powyzej inflacji, to troche wrozenie z fusow. Moze bedzie, moze nie bedzie. Zalozysz 4%, bedzie 2% i zamiast Kanarow sam bedziesz kanarem. Lepiej gromadz kapital, ktory bedziesz potem zzeral.
ja zarabiam najniższą krajową. W tej chwili to 1300 z czego na tą chwilę odkładam 300 plus dodatkowe fuchy. Czasami aż sam się zaskakuję gdy widzę miesięczny wpływ oszczędności w kwocie powyżej 1500 czyli ponad 100% zarobku 🙂 Mam jednak wadę lubię czasem wydać i muszę się tego oduczyć. Powodzenia w oszczędzaniu. Rafał
Witam. Coś mi się tu nie zgadza… Proszę poprawcie mój błąd, jeżeli gdzieś się wkradł.
Przypuśćmy, że zarabiam 25000 zł. Z tej kwoty odkładam 95% swoich zarobków. Czyli 23750 zł. Przez rok i 3 miesiące hipotetycznie utrzymuję się za 1250 zł, które mi zostało.
Po 15 miesiącach mam na koncie z oszczędności zgromadzone 23750 * 15 = 356250 zł.
Na „wczesną” emeryturę przechodzę powiedzmy w wieku 26 lat. Ciągle utrzymując się za 1250 zł.
Czyli… pozwoli mi się to utrzymać przez 285 miesięcy, podzielone przez 12 miesięcy daje 23,75… czyli prawie 24 lata.
26 + 24= 50 lat… wychodzi na to, że zgromadzone środki pozwolą mi przeżyć tylko do 50-tki… a gdzie reszta życia? Zakładając, że będę żył jeszcze 20 – 30 lat?
Pozdrawiam 😉
Zapomniałeś Janie o procencie składanym. Oszczędności pracują na 4% rocznie i to dlatego teoretycznie nigdy nie braknie Ci pieniędzy.
Nie moge czytac tych wpisow typu „no tak wszystko fajnie, ale jak ja mam to zrobić jak zarabiam x zlotych… z pustego to i salomon nie naleje” Ludzie ogarnijcie sie!!! Przeczytajcie tego bloga od deski do deski i zastanówcie sie czy wciaz macie ochote napisac te same bzdury. Jesli tak to…przeczytajcie jeszcze raz bo widocznie macie problem z przetwarzaniem informacji albo dajcie sobie spokoj i idzcie poszukac malkontentow gdzie indzej. Na pewno znajdziecie ich bez trudu, bo wszak jest ich wielu w tym kraju.
Cześć,
dziękuję za fantastyczny artykuł :). Zupełnie zmienia spojrzenie na wydatki związane z obecną konsumpcją. Ja niestety oszczędzam poniżej 10%, ale po takiej lekturze będę pracowała nad zmianą tego :).
Pozdrawiam
Fajny artykuł, bardzo pouczający.
Bawiłem się trochę Twoim excelem i trochę mnie martwił ten milion czy dwa, które miałyby zostać po mojej śmierci nie wiadomo po co 🙂
Więc, mam propozycje bardziej agresywnego podejścia:
przez X lat odkładamy część zarobków, a przez resztę „zużywamy” wszystko do zera, a więc nie tylko żyjemy z odsetek ale dodatkowo uszczuplamy kapitał.
Problem jaki się tu pojawia to trzeba się zdecydować do kiedy planuje się wykorzystać pieniądze. Przyjąłem, że do 90lat, potem niech się dzieje co chce 🙂
I tak na przykład, dla wieku 32 lata, współczynnik oszczędności 30%, odsetki: 4%
-Twój model: do emerytury 30,7lat, mozna przejść w wieku 63
-mój: do emerytury 25,2 lat, można przejść w wieku 57,2
Gdyby jednak stopa zwrotu spadła okazuje się, że lepiej zużywać kapitał niż czekać momentu, kiedy bedzie można żyć z odsetek:
osoba: 32 lata, współczynnik oszczędności 50%, odsetki: 1,5%, i planuje przeżyć 100lat ;P
– w Twoich obliczeniach wychodzi: czas odkladania 46,56lat i start emerytury od 79roku
– w moich: odkladanie 25,7 lat, emerytura od 57,7 roku
Od razu mówię, że matematyka była dawno i mogłem gdzieś się walnąć w obliczeniach.
Czyli idę na emeryturę w wieku 32-33 lat, bo według średniej z ostatnich dwóch lat oszczędzam ok 70-75% miesięcznie.
Nie rozumiem jedynie, dlaczego Michał do obliczeń założył 4% realny zwrot. Ja rozumiem, że to najpopularniejsza cyfra, która reprezentuje zwrot z ostatnich 100lat w najlepiej rozwijającej gospodarce świata czyli USA. Biorąc pod uwagę cały świat, wynik to około 3% zwrotu, który jest zbliżony bo „zwrotu” jaki daje natura – w takim tempie rosną chociażby drzewa.
A gdzie te pieniądze odkładać ? konto oszczędnościowe ? IKE ? czy jakaś inna propozycja ?
Bardzo ciekawa dyskusja i dająca wiele do myślenia na temat możliwości ewentualnego wygodnego życia na wcześniejszej czy późniejszej emeryturze. Jednak wszystko ma swoją cenę, oszczędzenie chyba też niesie za sobą koszt utraconych korzyści, A korzyści te często niematerialne naprawdę mogą stać się bezcenne nieprzeliczalne na żadną walutę. Czy w wieku 20-30 lat naprawdę warto poważnie myśleć o takim oszczędzaniu i zastanawianiu się ile będę miał na tej emeryturze w wieku 50 może 60 lat a jeśli naprawdę się uda to po 40, Ile jest takich przypadków ile znacie takich osób, w naszym kraju i przy naszych dochodach, to raczej wyjątki. Czy odkładanie jak największej kwoty od jak najwcześniejszych lat jest tego warte? moim zdaniem absolutnie nie. Lata pomiędzy 20 a 40 są chyba najbardziej wartościowymi, efektywnymi i najlepszymi latami życia. I co wam z tych oszczędności ? i z przyzwoitej emerytury w wieku 50-60 lat, będziecie wygodnie żyli w bujanym fotelu czy jeździli nowym autem z salonu do sklepu, na daczę i do domu. Życie a szczególnie jego młode lata są bezcenne, mam kosztem swoich najlepszych lat siedzieć i zastanawiać się ile mam oszczędzić. Mam 30 lat mój zawód jest dość luźny pozwala mi na 3-4 miesiące urlopu w roku osiągając dochód roczny na poziomie 60-70 tys, ale mógłbym pracować i harować do upadłego przez cały rok ale czy warto. Szczerze nie zastanawiam się ile oszczędzałem i ile oszczędzam ale średnio sądzę ze około 5-8 % w skali roku. Ale kto jest w stanie oszacować wartość 8 tygodni zwiedzania autostopem Japonii, wędkowania na kolację nad Bajakałem, imprez do rana w San Pualo, Limie i Bangkoku, zagubienia się rowerem na Atacamie, spływ Amazonką i wielu innych przygód, doświadczeń oraz znajomości przelotnych i tych poważnych i prawdziwych do końca życia. Oczywiście każdy ma inny, indywidualny system wartości i potrzeb, ale czy wygodny dom czy mieszkanie i nowe auto to jest sposób na życie. Oczywiście lata lecą i też wiem że gdy pojawią się dzieci i rodzina będzie trzeba pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu ich przyszłości ale też nie całkowitym kosztem, życie ma się jedno czas ucieka, zdrowie jest a jutro nie ma, sam rozmawiając z rodzicami i dziękując im za wszystko oświadczyłem ze nie przyjmę od nich żadnego wsparcia, spadku po ich śmierci. Poprosiłem ich żeby emeryturze przeżyli swoją drugą młodość i postarali się zrobić i spróbować tego czego sobie odmawiali lub nie mogli zrealizować. Niestety taka jest natura ludzka, strach i obawa o przyszłość to nieodłączne uczucie a czym więcej mamy tym bardziej boimy się że to stracimy. Spojrzenie na inny świat inne kultury, społeczności naprawdę otwiera horyzont i zmienia światopogląd. Nie mam praktycznie zgromadzonych oszczędności nie ma żadnych nieruchomości ani majątku, ale wiem że znam ludzi którzy czekają na mnie w kilku miejscach na świecie i gdy będzie trzeba i gdy będę tylko chciał pomogą mi zacząć wszystko od zera, powiem więcej wiem że gdyby został mi miesiąc życia nie żałowałbym niczego, i wiedziałbym że naprawdę żyłem.
Tylko jak oszczędzać jak już szykują nam ustawę, która w każdej chwili może ogołocić nasze oszczędności. Politykom zawsze będzie mało, a zadłużenie kraju rośnie lawinowo. Gdzieś będą szukać pieniędzy więc lepiej dobrze pomyśleć co z nimi zrobić i jak je zabezpieczyć.
Kolejna sprawa. Ze swojego punktu widzenia nie wiedzę konieczności wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Mieć ją w wieku 40 lat – fajnie by się zdawało, ale fakty są takie, że przechodząc na nią zaczynamy się starzeć.
Co robić na emeryturze w wieku 40 lat jak wszyscy dookoła pracują, nie widzisz ich, nie masz kontaktu z ludźmi z pracy? Słabo, trzeba pracować bo praca odmładza 🙂
Ślub to problem? Ha! Wychodzę za mąż w przyszłym roku i wydam na ślub do 3 tys. zł… Tak więc to nie problem.
A gdyby tak bez kombinowania, wyjechać po prostu za granicę. Są kraje, w których za pracę powiedzmy 8 godzin przez 5 dni w tygodniu po opłaceniu wszystkich kosztów wychodzi się na czysto ok 7 tyś zł. Łatwo policzyć po ilu latach można zebrać kapitał wystarczający do przejścia na emeryturę. Zakładając, że potrzebujesz 3 tyś. na miesiąc i będziesz żył na emeryturze 30 lat to potrzebujesz ok 1 milion zł. Co oznacza, że musisz pracować ok 12 lat. Wyjedź w wieku 20 lat, weź swoją kobietę ze sobą. Zakładając wydatki na rozrywki i inne pierdoły w wieku 35 lat możecie przejść na emeryturę. Dodatkowo wystarczy potem kupić kilka mieszkań na wynajem (jakbyście chcieli pożyć na tej emeryturze więcej niż 30 lat).
Cześć Michał,
Dlaczego niektórym osobom pozwalasz publikować adres strony www, a innym (tak jak mi , nie). Skoro udostępniasz możliwość podania linka w komentarzu to dlaczego mi go usunąłeś?
Fajnie pofantazjować:-) Ja niestety myślę z czego będę żyć na emeryturze skoro na bieżące wydatki nie starcza:-(
Ciekawy artykuł 🙂
Jak policzyłam, wyszło mi, że odkładam aż 85% zarobków… Brzmiałoby zacnie, gdyby nie fakt, że mieszkam jeszcze z rodzicami (kończę studia), więc to nie jest szczególny wyczyn – wręcz założenie moje jest takie, by do skończenia studiów odłożyć jak najwięcej, wydając jak najmniej dzięki temu, że mieszkam pod cudzym dachem.
Liczę jednak na to, że do ukończenia studiów dostanę w pracy podwyżkę, która umożliwi mi oszczędzanie nadal podobnej kwoty, co teraz. Z szacowanymi kosztami życia na swoim mogłabym odkładać wówczas ok. 40% zarobków.
Może się mylę ale wydaje mi się że jeśli np. oszczędzmy 75% zarobków czyli bardzo zaciskamy pasa to owszem możemy wcześniej przejść na emeryturę ale żyjąc na niej na tym właśnie poziomie wydatków z „zaciskania pasa’.
Michał,
Nie chcę nadużywać słowa „genialny”, bo niedługo zabraknie przymiotników do opisywania Twoich artykułów 🙂 . Fakt jest jednak faktem- robisz swoją robotę w najlepszy możliwy sposób za co Ci osobiście dziękuje.
Chciałbym tutaj jednak odnieść się nie tyle do artykułu, co do komentarzy pod nim.
Ty pewnie już zdążyłeś się przyzwyczaić do skrajnych emocji jakie wywołują Twoje wpisy… ja jednak jestem mocno rozczarowany tym, co przeczytałem pod artykułem. Widać, że Ty, Twoja praca i ludzie Tobie podobni są BARDZO potrzebni w naszym społeczeństwie. Nie umiałem tego szczegółowo wyliczyć, ale szacunkowo 40-50% komentarzy było w takim tonie:
– ciekawe jak mam oszczędzać skoro mało zarabiam
– oszczędzanie jest bez sensu
– jak przeżyć za 5% dochodów ( skoro udało mi się przez jedynie rok ?)
– jak oszczędzać na emeryturę skoro muszę oszczędzać na większe mieszkanie i nowy samochód
– ciekawe jak wyciągnąć 4% z lokaty
– model jest nierealny bo to, tamto czy siamto
Smutne jest to, że ciagle tak wiele osób nie zauważa, że ich życie jest w ich własnych rękach, wybierają łatwiejsza drogę- ponarzekać zawsze łatwiej niż wziąć się do roboty.
Widzę też jednak plusy. Tak długo, jak procent „narzekaczy” nie spadnie poniżej 1% – Twoja misja będzie trwać i nie będziesz się musiał zastanawiać czy to co robisz ma sens ? Przyznaj, że to dość optymistyczna mimo wszystko perspektywa…
Pozdrawiam serdecznie Autora bloga i wszystkich Czytelników.
Witam.Przeczytałam tylko początek artykułu i już miałam dość. Stwierdzenie”nieważne ile sie zarabia”.Wniosek nasuwa się jeden. Podejrzewam,że nie ma Pan zielonego pojęcia jak przeżyć z połowy najniższego wynagrodzenia w tym kraju, nie mówiąc już o odkładaniu. Polecam spróbować.
Polecam iść po podwyżkę i/lub zmienić pracę (w szczególności po tym, jak odmówią podwyżki). Serio. Biedronka za 2300 PLN brutto nie może znaleźć rąk do pracy, a ludzie narzekają, że pracują za 1000 PLN…
Albo sprzedawać rękodzieło na Allegro – dochody będą podobne jak z połowy najniższej krajowej (przy małym ZUSie), ale przynajmniej spokojnie w domu można siedzieć, nie mieć szefów nad głową i dokształcać się w innych tematach. PiS teraz szykuje korzystne zmiany dla drobnych przedsiębiorców, to może się okazać, że za parę lat będzie lepiej mieć DG niż pracować za najniższą krajową.
czytać Fastlane milionera, ci co dadzą radę (tak jak Michał daje) zbudują bogactwo, reszcie, czyli większości, która jest targetem bloga, się przyda artykuł i sobie powoli będą ciułać na slowlane. Na razie jestem tą resztą również, jakby ktoś uznał, że się mądrzę i mam pokazać zdjęcie w porszaku.
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, ale w artykule jest błąd (wciąż niepoprawiony):
Jest:
„Oszczędzanie 40% zarobków = 2 lata pracy = 1 rok życia bez pracy.”
Powinno być:
„Oszczędzanie 40% zarobków = 3 lata pracy = 2 lata życia bez pracy.”
Albo:
„Oszczędzanie 33,3% zarobków = 2 lata pracy = 1 rok życia bez pracy.”
Michał,
Jeśli przykładowo spłacam ratę kredytu na mieszkanie, w którym mieszkam 1 tys zł, ale oszczędzam co miesiąc 1 tys zł, który i tak pójdzie na spłatę kapitału po kilku latach tzn. że nie oszczędzam nic? Czy jednak oszczędzam 30% (zakładając poziom pozostałych wydatków 1 tys zł)?
Pewnie opcja 1 więc to by oznaczało, że dopiero po całkowitej spłacie kredytu pracuję na wolność finansową…
To zależy czy sprzedasz mieszkanie po spłacie kredytu. Mieszkanie stanowi twój majątek tylko w innej formie niż gotówka, pewnego rodzaju inwestycja tylko o ujemnej stopie zwrotu bo raczej będą taniały i musi uwzględniać koszty kredytu.
Od jakiegoś czasu oszczędzam i ogromną radość sprawia mi patrzenie jak mój kapitał rośnie. Czuję się trochę jak w jakiejś grze komputerowej, a żeby przejść na emeryturę muszę trochę powalczyć ze smokiem, pozbierać punkty i nie wpadać zbyt często w jakieś kuszące dziury. 🙂 Wszystko fajnie, ale… do tej pory nie liczyłam współczynnika oszczędności. I nie wiem kto Cię zesłał na ziemię, ale WIELKIE DZIĘKI. 🙂 Emerytura za 15 lat 🙂 i wcale nie mam zamiaru spocząć na laurach, tylko zdobywać wiedzę i umiejętności żeby jeszcze przyspieszyć. 🙂
Zakładając inwestycję 4% powyżej inflacji, wszystko się zgadza ale utrzymać ten wskaźnik przez 20 lat przy różnych niespodziankach życia (ślub, narodziny dzieci, kredyt, wypadek, choroba) bardzo trudne, zwłaszcza obecnie kiedy realna inflacja wynosi 8% (rządowe statystyki to ściema), czyli musimy znaleźć inwestycje 12% rocznie a to nawet dla dobrego inwestora jest trudne. Do tego niemożna sobie pozwolić na żadne przyjemności typu podróże, nowe auto, mieszkanie, laptop, aparat. Gdybym miał żyć 20 lat jak asceta i oszczędzać 50% dochodu i czekać emerytury w wieku 50 lat to wole te 20 lat zamiast oszczędzać pożyć w luksusie spełniając marzenia. Kiedy będę miał 50 lat będę żałował większości rzeczy których nie zrobiłem a na które będę już za stary albo zbyt leniwy i jaką mam pewność, że pożyje dłużej i nie padnę na raka po co mi wtedy zgromadzone pieniądze. Oczywiście to realia w Polsce gdzie 50% Polaków w ogóle nie może sobie pozwolić na roczne oszczędności i żyje na bieżąco na kredyt.
Moja rada na koniec zamiast oszczędzać i jeść chleb ze smalcem wyjedź za granice na 5-10 lat i wypracujesz kapitał na ten magiczny dochód pasywny. Moje inwestycje, które polecam to: bitcoin i srebrne monety czy 1g sztabki złota, które łatwo będzie spieniężyć.
Rada zwłaszcza dla młodych, zamiast tracić 5 lat na studia i wyścig szczurów potem w korpo i czekania 40 lat na wspaniałą emeryturę w wysokości 800 zł o ile ZUS przetrwa. Zrób jakiś konkretny zawód naucz języka i wyjedź za granice na 5 lat. Potem spokojnie możesz wrócić i założyć w PL jakiś mały biznes. W wieku 30 lat będziesz miał już mieszkanie, rodzinę, dochód pasywny bez spiny i zbędnego stresu. Pozdrowisz kolegów na kasie marketu z tytułem magazyniera zarządzania którzy przez kolejne 30 lat będą spłacać kredyt i żyć od wypłaty do wypłaty. A tytuł jak zechcesz to zrobisz sobie zaocznie.
Kilkuletnia emigracja po maturze i potem emerytura :p
Znam takich, co wyciągnęli 20tys zł/mies w Oslo np. Jak się przy tym mieszka w namiocie/u wujka i je sam makaron/ryż z kukurydzą (optymalnie z Polski), to po 6 latach można zostać rentierem.
Trzeba tylko być, bardzo pracowitym i bardzo oszczędnym.
To będzie 6 lat bez jednej fajki i bez jednego gryza mięsa :p
Na szczęście loty Oslo-PL są bardzo tanie więc co kilka miesięcy można wyskoczyć po nowy zapas zupek w proszku 😀
Jaki GENIALNY blog Michal. Zaluje,ze dopiero dzisiaj na niego natrafilam. Przepraszam,ze pisze bez polskiej interpunkcji,ale to ‚wina’ kalwiatury. Chcialabym Ci podziekowac za to,ze inspirujesz ludzi do tego by inaczej spojrzeli na kwestie finasow. Ja zauwazylam,ze ‚system matrixa’ stara sie wmowic nam,ze NIC NIE MOZEMY, jestesmy niewolnikami. To wszystko jest oparte na strachu ‚ o przetrwanie’…ludziom sie wmawia,ze tylko niewolnicza praca zapewni nam poczucie bezpieczenstwa. Ja juz od czasow licealnych nie godze sie z ta teza. Moglabym dodac do tego co napisales, i mowie to ze swojego doswiadczenia,ze glownym czynnikiem, ktory poza umiejetnoscia generowania kapitalu poprzez oszczednosci STANOWI podstawe uzyskania niezaleznosci finasowej od systemu jest gotowosc podjecia ryzyka. I to wielokrotnego. Wbrew pozorom mozna w wieku okolo 30 kilku lat miec juz zaplecze inwestycyjne pozwalajace na niepracowanie. Ja jestem tego dowodem. Z mezem jestesmy juz w sytuacji, gdy nasze miesieczne dochody stanowia jakies 12.000zl. Nie musimy pracowac.Natomiast mozemy realizowac nasze pasje czy dalsze zamierzenia zawodowe- nie z koniecznosci,ale z wyobru czy tez pasji wlasnie. Gdyby ktos chcial sie zapytac jak to mozliwe- to odpowiem CIAGLE ryzyko. Ciagle inwestowanie i ‚obracanie’ kapitalem. Ja zaczelam w bardzo mlodym wieku inwestowac na rynku akcji, gdy stalo sie to ryzykowne- wycofalam sie z tego by z mezem realizowac pomysl kupna domow do remontu i dalszej odsprzedazy. W tym celu wyjechalismy do Wali. Tuataj bylo to mozliwe. W tym czasie oboje pracowalismy zawodowo, a te projekty z nieruchomosciami byly naszym drugim etatem i pasja zarazem. W czasie tych kilku lat udalo nam sie zgromadzic naprawde spory kapital inestycyjny. Myslimy o kupnie kilku dzialek i malej dzilalnosci deweloperskiej (mamy duze doswiadczenie). Ostanie dwa domy,ktore wyremotnowalismy chcemy sobie zostawic jako’zabezpieczenie’ i to one wlasnie- mamy nadzieje wygeneruja nam zysk rzedu 2000f miesiecznie. Z perspektywy czasu widze,ze wszsytkie nasze decyzje i ruchy inwestycyjne wiazaly sie z duzym ryzykiem. Tak samo plany na przyszlsoc sa ‚zalozeniem’. I oczywiscie tu takze pojawiaja sie elementy ryzyka: czy uda nam sie wynajac domy w Cardiff (stolica Walii), czy uda nam sie wejsc w dzilalnosc deweloperska, itd……ryzyka nie ma konca, i to moim zdaniem jest glowny element jaki wiaze sie z mozliwoscia niezaleznosci finansowej- dla mnie marzeniem bylo zawsze BRAK KONIECZNOSCI pracy na etat, bo uwazam to za malo sensowne. I to marzenie przez te kilkanscie lat udalo nam sie zrealziowac (pracuje od 19 roku zycia, dzis mam 33).
Gdzie lokować pieniądze, które odkładamy na emeryturę? Na kontach oszczędnościowych? Lokatach? IKE? IKZE, czy jeszcze na czymś innym?
Pozdrawiam
Michał, genialny post! Wow! Czarno na białym pokazane, jak tylko 300zł robi różnicę!!:) Fenomenalny wpis!!:)
Dziś wpadłam przypadkiem na ten artykuł aby zmobilizować się do powrotu do pracy w korpo, która ma rzekomo przyspieszyć mój proces przejścia wraz z mężem na wczesną emeryturę. Jesteśmy już oboje przed 40. W swoim życiu wiele przeszliśmy, dużo podróżowaliśmy, emigrowaliśmy. Niczego nie żałujemy, no chyba że inwestycji, jakich dokonaliśmy. Trochę niezbyt trafnie kupiliśmy ziemię – 7 lat minęło a zarobku na tym nadal nie ma :()
Powiem tylko tyle, że chyba wszystko zależy od szczęścia w życiu, intuicji, sporo też od pracowitości i mądrości życiowej. Są ludzie, którzy piszą że nie warto odkładać, bo mogą nie dożyć, no ale co z tymi którzy dożywają i w wieku 50 lat przeżywają swoją drugą młodość, mają czas i pieniądze na swoje pasje, bo tacy też są. Można całe życie szaleć i rzeczywiście umierając w wieku 50 lat być spełnionym człowiekiem. Wszystko to w dużej mierze kwestia szczęścia lub pecha. Myślę, że w każdym aspekcie życia potrzebny jest umiar. Trzeba czerpać z życia na bieżąco, aby w wieku 50 lat powiedzieć że jednak coś się przeżyło ale też trzeba żyć na tyle rozsądnie aby stworzyć sobie choć tę minimalną poduszkę bezpieczeństwa. Przyznaje się ze ostatnie lata żyliśmy z mężem ponad stan i zamiast oszczędzać wydawaliśmy czasem kasę, na totalne głupoty i bezmyślnie i to na pewno nie było czerpanie z życia garściami ( to było marnotrawienie pieniędzy i tego trzeba się wystrzegać). Przez ostatnie 2 lata się uspokoiliśmy, zaczęliśmy mądrzej inwestować, oboje też mając dwójkę dzieci ciężko pracujemy. Trochę szkoda mi tego tego czasu, który mogłabym z nimi spędzić i własnie z tego powodu chce się jak najszybciej uniezależnić finansowo, tak abym była w stanie wykonywać wolny zawód, a resztę pieniędzy czerpać z dochodu pasywnego. Jesteśmy na dobrej drodze ale czeka nas jeszcze przynajmniej rok ostrej harówy aby zobaczyć efekty naszej pracy ale mam nadzieję, że będzie to początek czegoś dobrego. Pierwsze duże pieniądze zarobiłam sama w wieku 22 lat. To było na tamte lata ok 70 tyś zł. Żałuje że wtedy nie było takich blogów, bo już dawno byłabym niezależna finansowo. BTW, oszczędzanie to jedno ale najważniejsze to mądrze inwestować, a to już niestety takie łatwe nie jest. Inaczej po tej ziemi chodziliby sami milionerzy 😉
Cześć
mam 54 lata, zero osobistych oszczędności za to możliwość odkładania 1500 zł miesięcznie od dziś. Nie znam się na finansach i czas to zmienić. Kilka dni temu zaczęłam czytać tego bloga, kupiłam książkę, robię kurs.
Chciałabym z sensem te 1500 gromadzić, ale za cienka jestem, żeby sama to wymyślić. Lokata? Konto oszczędnościowe? Złote monety? Proszę o pomoc. Emerytura za kilka lat.
Chyba Elu trzeba kupić książkę o ninja, aby dowiedzieć się jak inwestować.
Niedawno z ciekawości zerknęłam jaka czeka mnie emerytura. Otóż jestem na samozatrudnieniu czyli jednoosobowym przedsiębiorcą. Zawsze wiedziałam, że nie mam co liczyć na emeryturę, zwłaszcza, że jestem z pokolenia zaczynającego na śmieciówkach i w życiu nie uzbieram 30 lat pracy do 60 czy 65 roku życia. Natomiast sprawdziłam jak to wygląda, może jednak warto wypracować te 30-35 lat składkowe? Otóż przedsiębiorcy płacą najniższą składkę, w przypadku kobiet emerytura po 30-latach pracy wyniesie na dzień dzisiejszy 660 zł. Państwo dopłaci do minimalnej czyli do kwoty 880 zł. To jest tragedia.
Chciałam zwrócić uwagę, że tytuł artykułu „Wczesna emerytura w 7 lat, czyli zaskakujące efekty rygorystycznego oszczędzania” oznacza, że rygorystycznie oszczędzamy przez 7 lat, aby spędzić emeryturę nadal rygorystycznie oszczędzając do końca życia. Czy naprawdę na tym ma polegać życie?
Zwrócę też uwagę na „zasadnicze dwa wyjścia”, czyli to drugie. Oprócz rygorystycznego oszczędzania, pierwszym wskazanym wyjściem jest zwiększenie obrotów. Dla mnie nie oszczędzanie jest celem samym w sobie. Zawsze chciałam zarabiać tyle, aby nie musieć myśleć o pieniądzach. Dlatego punktem wyjścia dla mnie jest dostosowanie zarobków i oszczędności do życia jakie chcemy przeżywać zamiast całe życia podporządkowywać rygorystycznemu oszczędzaniu.
Elu, znalazłam https://jakoszczedzacpieniadze.pl/elementarz-inwestora
Zajrzałam tu jeszcze raz i….NIE ZGADZA SIĘ, a raczej tabela jest nielogiczna. W Wieku 40 lat odkładam 50% zarobków, przejdę na emeryturę w wieku 58. Czyli przez 18 lat odłożę na kolejne 18 lat. Czyli zakładam, że umrę w wieku 76 lat!!!!!! Jeżeli w wieku 18 lat odkładam 95 % czyli 5% sumy starcza na rok, czyli w wieku 19 lat odejdę na emeryturę trwającą 19 lat (95%/5%=19lat) czyli umrę w wieku…38 lat!!!!!!!!
Kurde…i po to ta 4%-owa stopa zwrotu. Wtedy na przykład z każdych 50 tys rocznie po 18 latach mam 150 tys. Razy 18 lat… ech…
Niby oczywiste, ale jakże inspirujące.
Świetny artykuł. Szkoda że dla wielu tak trudny do zrozumienia.
Wg mnie optymalna opcja, którą warto lansować powszechnie, to minimum 1/3 oszczędzamy, maksimum 2/3 wydajemy.
Jak najbardziej się zgadzam! Oszczędzanie z głową
Hej Michal,
Teraz dopiero wpadlem na ten wpis. Rewelacja. Powinni tego uczyc dzieci na matematyce w szkole!!!! Nie mozna zalaczyc pliku graficznego wiec opisze krotko podobna historie, w formie pytania. Stefan i Antek. Stefan odklada 1000 zl miesiecznie przez okres studiow od 19-25 roku zycia, Antek odklada 1000 zl od 35 roku zycia do 65. Stopa zwrotu taka sama. Kto uzbiera wiecej w wieku 65 lat?
Generalnie lekko jestem przerazony tym jak malo osob rozumie to o czym napisales. Z drugiej jednak strony to dobra informacja dla Ciebie 🙂 duzo pracy i szans edykacyjnych. „Duzo afrykanczykow na bosaka…”
Powodzenia &keep going.
And.
Jak widać idąc linią najmniejszego oporu jesteśmy w sobie zagwarantować gorszą przyszłość niżeli oferuję nam teraz państwo – mam na myśli wiek emerytalny oczywiście. Być może powinniśmy bardziej edukować nasze dzieci i skłaniac ich do oszczędzania już przy pierwszych własnych przychodach.
Powiem ci, że powinieneś zostać mianowany oficjalnie jakimś nauczycielem finansowym dla naszego narodu. Ten artykuł powinien byc skierownay do wszystkich tych którzy żyją od wypłaty do wypłaty, i wszystko biora na raty nawet jak ich na to nie stać.
Rewelacyjny wpis. Otwiera oczy i motywuje! Dzięki
Już od dłuższego czasu trzymam się zasady 25% zarobków od razu przelewam na inne konto – żeby nie kusiło. Systematyczność i twarde trzymanie się wyznaczonych stawek jak najbardziej przynosi efekty. Inną parą kaloszy jest odpowiednie dysponowanie tymi odłożonymi pieniędzmi, żeby nie korzystał z nich bank, tylko przynosiły dodatkowy, pasywny dochód.
A ja myślę że trzeba skupić się nad tym jak więcej zarabiać, a nie jak więcej oszczędzać. Na tym trzeba się skupić !
Jak myśli się jak zarobić to pieniądze „same przychodzą”.
Odkładanie prowadzi tylko do utraty wartości pieniędzy przez inflację, prowizje i opłaty. Z tego rosną tylko „grube misie” a jeszcze przy okazji myślą jak nas okraść (np. wciągnąć w Forex czy na GPW, sprzedać nam instrumenty finansowe które za chwilę stracą wartość i.t.d)
Fajnie, że powstają takie wpisy promujące rygor oszczędzania. Mimo, że polskie społeczeństwo się bogaci, wciąż szorujemy końce europejskich rankingów szeregujące kraje pod względem oszczędności jego obywateli. Programy rozdawnicze nie pomagają w promowaniu oszczędnego trybu życia, no bo jak to bywa „łatwo przyszło łatwo poszło”. Zatem obywatelu, już dzisiaj zacznij odkładać na swoją emeryturę!;) Pozdrawiam!
Cześć,
Warto zwrócić uwagę, że planując wczesną emeryturę musimy przewidzieć szereg niewiadomych np. długość swojego dalszego życia. I nie , nie jest to statystyczna średnia długość życia w Polsce kobiety i mężczyzny.Dla chcących zgłębić temat proponuję zapoznać się z tablicą średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn GUS. Jest uaktualniana rokrocznie.
Ponadto, w powyższym rozumowaniu jest pewna luka.Otóż, pominięty jest nasz system emerytalny.Sprinter – osoba która w krótkim czasie zarobi dużą kasę i odłoży na swoją „prywatną” emeryturę musi zakładać że do końca życia jest zdany wyłącznie na swój kapitał.Ponosi więc ryzyko całkowitego wyczerpania środków przez zgonem i dalszego życia w niedostatku a nawet biedzie. Natomiast maratończyk – osoba która długo i mniej odkłada na „prywatną” emeryturę a płaci jednocześnie składki ZUS ma ten komfort , że ryzyko całkowitego wyczerpania środków przed śmiercią nie istnieje. Ryzyko to ponosi państwo.Maratończyk może więc uwzględnić w rachunkach dodatkowy element jakim jest przyszła emerytura z ZUS i pozwolić sobie na mniejsze oszczędności z tym samym efektem co sprinter a z mniejszym ryzykiem. Może np. oszczędzać na „prywatną” emeryturę wyliczając ją sobie do 65 roku życia. Jeśli ktoś miał solidne zarobki i płacił maksymalne składki to może nawet nie musi oszczędzać na kolejne lata życia. A jeśli jeszcze zadbał o tzw. III filar no to spoko.Może zamieszkać na Kanarach.I to bynajmniej nie w lepiance.
Przy projektach tzw emerytury społecznej w kwocie 1000 dla każdego kwestia oszczędzania robi się kluczowa…
Ryzykowny ten plan emerytalny. W niedalekiej przeszłości mieliśmy dowód, że hiperinflacje się zdarzają. Zabezpieczając się tak na styk może się okazać, że po spędzeniu na emeryturze czasu dość długiego by ponowne zatrudnienie graniczyło z cudem, kasa, która miała nas utrzymywać w nieskończoność starczy ledwie na 3 miesiące. I co wtedy?
Ja myślę, że trzeba skupić się nad tym jak lepiej zarabiać, a nie jak więcej oszczędzać. Na tym trzeba się skupić, koniec i kropka. Świetny artykuł, szkoda że dla wielu osób będzie trudny do zrozumienia.
Magia cierpliwości, procentu składanego i uporu daje niesamowite efekty 🙂
Artykuł nie bierze pod uwagę, myślę że często występującego faktu u osób dużo oszczędzających, a mianowicie, że na swojej emeryturze wcześniejszej, czy poźniejszej chce na niej żyć na wyższym poziomie niż obecny
Witam,
pozwolę się nie zgodzić z tą tabelką 😉 na moim przykładzie, aktualnie największymi kwotami w comiesięcznych wydatkach są kredyt hipoteczny i leasing. W momencie przejścia na emeryturę tych wydatków już nie będzie więc kwoty wydawane miesięcznie drastycznie spadną. Oznacza to, że wystarczy odłożyć dużo mniej niż wynika to z tych obliczeń. Czy może się mylę?
Pozdrawiam 🙂
Sama również prowadzę bloga ze wskazówkami finansowymi, aczkolwiek kieruję się bardziej do moich rówieśników.
Ten post dał mi wiele do myślenia! Już od dłuższego czasu czytam twojego bloga i staram się wprowadzać rady finansowe w życie. Jesteś mega inspiracją, aczkolwiek większość z nich skierowana jest do osób dorosłych, na etacie – natomiast ten trafił do mnie najmocniej jako osoby nastoletniej. Kiedy przeanalizowałam tabelę z oszczędzaniem do emerytury, byłam naprawdę zaskoczona, i uświadomiłam sobie również (ale tak naprawdę), że nie wystarczy samo duszenie pieniędzy – potrzebna jest inwestycja. Dziękuję 🙂