2 miliony. Podstawowa wygrana w Lotto. Za mało, by przejść na emeryturę, za dużo by “przepić”. Jak mądrze rozdysponować taką kwotę?
Wbrew pozorom przed tym dylematem staje bardzo mała liczba osób. W całym 2015 roku “szóstkę” trafiły zaledwie 73 osoby (łącznie w Lotto i Lotto Plus). Malutko biorąc pod uwagę, że przez cały rok sprzedano 280 mln kuponów. Jak łatwo policzyć główna wygrana zdarzała się średnio raz na 4 miliony kupionych losów. Wcale się nie dziwię, że mój Dziadek nazywa granie w Lotto “podatkiem od głupoty”. Dla jasności: ja też nie raz wydałem 2 zł i 3 zł na “na chybił trafił”.
Szanse na wygrane są niewielkie, ale zawsze fajnie jest pofantazjować, co zrobilibyśmy z wygraną. Lepiej się przygotować na taką ewentualność, bo jak pokazują historie niektórych milionerów-zwycięzców “nie ma takiej ilości pieniędzy, której nie można byłoby przepuścić”. Niektórzy wręcz płaczą, że woleliby nigdy nie trafić “szóstki”. Zapewniam, że ja bym nie płakał. 😉
Z grubsza wiem, co zrobiłbym mając do dyspozycji wygraną. Oprócz moich propozycji przedstawiam dzisiaj 30 pomysłów na zagospodarowanie 2 milionów złotych nadesłanych przez Was – Czytelników bloga. To zwycięskie odpowiedzi, które wybrałem wspólnie z Gabi z blisko 1500 zgłoszeń nadesłanych w moim konkursie ogłoszonym przy okazji promocji na Konto 360 w Banku Millennium.
Zapraszam do lektury.
Czy warto myśleć co zrobić z wygraną w Lotto?
To fundamentalne, dobre pytanie. Może lepiej wszystko puścić na żywioł? Przecież szansa na to, że wygramy jest i tak niewielka, to po co tracić na to czas?
Ja uważam, że takie finansowe zabawy ze sobą samym, są jak najbardziej celowe. Pozwalają na rozpoznanie naszych motywacji i priorytetów, a czasami wręcz ich określenie. Zastanawianie się nad tym, jak nie przehulać minimalnej wygranej 2 milionów złotych, to jednocześnie dobry wstęp do świadomego planowania naszych finansów w perspektywie długofalowej (a nie tylko doraźnie). Wytrąca także z ręki argument “dzisiaj nie mam dużych oszczędności, więc nie będę o tym myślał”. Nie masz, ale zabaw się i pomyśl co byś zrobił gdybyś miał. Zapisz swój plan. Jeśli w najbliższych losowaniach nie trafisz “szóstki”, to będziesz mieć czas żeby na spokojnie oswoić się ze swoim pomysłem. Być może dostrzec jego wady i zmodyfikować – pod wpływem nowych przemyśleń, doświadczeń i informacji. Większość z nas “szóstki” nigdy nie trafi, ale przynajmniej będziemy wiedzieć, do czego tak naprawdę dążymy.
Wierzę, że takie wirtualne zabawy dużymi kwotami, dają także korzyść przy zarządzaniu mniejszymi sumami. Przykładowo: skoro dysponując 2 milionami złotych większość przeznaczylibyśmy na inwestycje na rynku nieruchomości, dużą część ulokowalibyśmy bezpiecznie, mniejszą część przeznaczyli na inwestycję w siebie i analogiczną na pomoc innym, to dlaczego tego podziału nie mielibyśmy zacząć stosować już dzisiaj – dysponując mniejszymi środkami? Oczywiście nie jest to takie proste, ale przynajmniej dowiemy się do czego sami chcemy dążyć. A to już pierwszy krok w kierunku realizacji konkretnego scenariusza. Najpierw trzeba go sobie jednak uświadomić. Według mnie życie bez planu – zwłaszcza w obszarze finansów – to krzywda, którą wyrządzamy sami sobie.
Jak może wyglądać alternatywa w postaci braku jakiegokolwiek planowania? To pokazują smutne historie osób, które nie udźwignęły ciężaru wygranej. Wystarczy wpisać w Google hasło “historie osób które wygrały w lotto” żeby przekonać się, jak dużym obciążeniem mogą być niespodziewane pieniądze.
Co zrobiłbym gdybym wygrał 2 miliony złotych?
2 miliony w Lotto? Chciałbym mieć taki problem. 🙂 Od razu chcę powiedzieć, że w moim przypadku przeznaczenie tych pieniędzy zmienia się w czasie. Inaczej zachowałbym się 10 lat temu, inaczej 3 lata temu i inaczej teraz. Dlatego przedstawię Wam kilka możliwych zastosowań dla tych pieniędzy w zależności od różnych sytuacji w życiu.
Najpierw opiszę scenariusz czysto hipotetyczny, a potem konkretne, które sam bym zrealizował. Weźcie pod uwagę, że każdy z tych scenariuszy uwzględnia moją sytuację i moje preferencje w konkretnych momentach życia. To co piszę może być bardzo dalekie od Waszej sytuacji i preferencji. A prawda jest taka, że te indywidualne preferencje mają zasadnicze znaczenie, przy opracowywaniu swojego planu na wydanie milionów. Zresztą zobaczycie to także w historiach Czytelników opublikowanych w dalszej części wpisu.
Musisz zapłacić podatek od wygranej!
Warto pamiętać, że od dużej wygranej w Lotto trzeba zapłacić podatek 10%. Jedynie wygrane do kwoty 2280 zł zwolnione są z podatku.
Czyli z wygranej w wysokości 2 milionów złotych do naszej dyspozycji pozostanie “zaledwie” 1,8 mln zł. I to właśnie taką kwotę możemy rozdysponować.
Na początek opiszę Wam moje priorytety finansowe, które generalnie nie zmieniły się zasadniczo w ciągu ostatnich 20 lat i raczej się nie zmienią w kolejnych latach:
- Chcę posiadać grubą poduszkę finansową w formie gotówki na kontach w banku – definiuję ją na ok. 200–300 tys. zł.
- Chcę tak organizować nasze finanse, żeby w przypadku ewentualnej śmierci lub wypadku wyłączającego moje myślenie, Gabi – a obecnie również dzieci – miały zapewnione spokojne życie przez dłuższy okres czasu bez konieczności pracy zarobkowej. To wymusza posiadanie gotówki na kontach oraz możliwości spieniężenia części majątku lub uzyskiwania stałych przychodów z “automatycznych inwestycji” (można to nazwać dochodami pasywnymi, aczkolwiek nie uważam żadnej formy zarabiania za pasywną – każda wymaga zainwestowania czasu i energii). Tu również mieści się spłata wszystkich zobowiązań i długów ciążących na tych częściach majątku, które nie mają charakteru inwestycyjnego. Przykładowo: mieszkamy w mieszkaniu bez kredytu hipotecznego.
- Mam dużą awersję do ryzyka i koncentruję się na ochronie kapitału.
- Lubię inwestować w siebie i poszerzanie mojej wiedzy. Im więcej się dowiaduję, tym łatwiej mi zauważyć, jak niewiele wiem. Szukam dla siebie nowych obszarów, eksperymentuję np. z różnymi formami inwestowania, ale ponoszone koszty i ew. straty traktuję jako czesne za naukę. Czasami tylko po to żeby utwierdzić się w przekonaniu, że konkretny kierunek czy obszar działania – nie mają dla mnie sensu. W tym także widzę wartość.
- Zarabiam korzystając przede wszystkim z mojej głowy.
- Chciałbym przeznaczać minimalną ilość czasu na pracę osiągając jednocześnie jak najlepsze efekty z każdej przeznaczonej na nią godziny. <— a kto by nie chciał?
- Uwielbiam święty spokój – także w obszarze finansów, a szczególnie w obszarze inwestycji.
- Jestem domatorem. Generalnie nie mam potrzeby podróżowania i zwiedzania świata.
Teraz możemy przejść do konkretnych scenariuszy, które zrealizowałbym, gdybym był w danej sytuacji.
Scenariusz 1: mam długi i wygrywam 2 mln zł
W tej sytuacji na szczęście nie byłem. Nie mam za sobą historii typu “miałem kilkaset tysięcy długów, wyszedłem z nich i się wzbogaciłem”. Na szczęście zawsze żyliśmy poniżej naszych możliwości finansowych.
Niemniej jednak, gdybym miał długi, to po wygranej 2 milionów złotych, przeznaczyłbym część tej kwoty na ich całkowitą spłatę. Zanim bym to zrobił, to przeprowadziłbym negocjacje z wszystkimi wierzycielami i walczyłbym o umorzenie większości lub wszystkich odsetek i opłat karnych. Wiedząc, że nie mam nic do stracenia (bo tak naprawdę mam pieniądze) używałbym wszelkich możliwych argumentów: włącznie z grożeniem, że jeśli się nie dogadamy, to przejdę przez procedurę upadłości konsumenckiej. Dałbym również do zrozumienia, że mogę zdobyć gotówkę na jednorazową spłatę zadłużenia, ale muszę mieć ku temu dobre powody, bo ewentualna ilość gotówki na ten cel jest ograniczona.
Z doświadczeń osób zadłużonych wiem, że “gotówka rządzi” i pozwala osiągnąć spektakularne efekty, np. całkowicie wyeliminować odsetki, jak również uzyskać umorzenie części kapitału pozostającego do spłaty.
Z kwoty, która by mi pozostała po spłacie długów, wygospodarowałbym solidną poduszkę bezpieczeństwa – fundusze na 2 lata życia na poziomie o ok. 25% wyższym niż dotychczas, czyli w przypadku np. kosztów stałych na poziomie średnio 6000 zł miesięcznie pozwoliłbym żeby wzrosły one do 7500 zł i odłożyłbym na zwykłych kontach i lokatach ekwiwalent wystarczający na 24 miesiące, czyli 180 tys. zł.
Jeśli dodatkowo miałbym na głowie kredyt hipoteczny na swoim mieszkaniu, to spłaciłbym go. Jeśli nie miałbym mieszkania, to pewnie bym je kupił. Uważam, że z finansowego punktu widzenia nie ma to sensu (jestem wyznawcą tezy, że lepiej wynajmować a swoje środki zainwestować – chociażby w nieruchomości na wynajem), ale dobrze wiem, że i Gabi i ja spokojniejsi jesteśmy mieszkając “na swoim”. Święty spokój cenię bardziej niż pieniądze.
Pozostałą kwotę (o ile coś by pozostało) przeznaczyłbym na inwestycje. Najpierw w siebie – żeby nigdy więcej nie władować się w długi i jednocześnie podnieść swoje kwalifikacje zawodowe i kolejne 2 mln zł po prostu zarobić.
Zobacz również jak kupić mieszkanie na wynajem
Scenariusz 2: Mam 25 lat i jestem świeżo po ślubie
Nie mamy długów, nie mamy mieszkania, nie mamy jeszcze dzieci, obydwoje pracujemy i intensywnie myślimy nad zakupem mieszkania. O blogu jeszcze nawet nie myślałem. Zastanawiałem się nad zmianą pracy. Nie myślałem o własnej firmie. Chciałem nadal zdobywać wiedzę i doświadczenie nie ryzykując własnym kapitałem. Ta sytuacja naprawdę miała miejsce w moim życiu.
W tym scenariuszu:
- Kilkaset tysięcy wydałbym na mieszkanie – pewnie obecnie ok. 500 tys. zł. Dzisiaj mniej bym zastanawiał się nad kupnem czegoś docelowego. Mam taką obserwację, że mieszkanie i tak się zmienia powiedzmy co 10 lat.
- Odłożyłbym solidną poduszkę. Trzymajmy się tych 180 tys. zł na kontach i lokatach.
- Zapewne kupiłbym nowe auto za 100–150 tys. zł. Taki miałem stan umysłu. Dzisiaj bym tego nie zrobił. Wolałbym pożyczać auto w miarę potrzeb i to takie, jakim w danej chwili chciałbym pojeździć.
- Zakładam, że Gabi w dowolny sposób rozdysponowałaby kolejne 100–150 tys. zł. I nic mi by było do tego.
- Z pozostałym milionem złotych miałbym wtedy poważny problem:
- Pewnie 10% tej kwoty przeznaczyłbym na inwestycje giełdowe w spółki dywidendowe oraz ETF’y. Dzisiaj bardziej skłaniam się ku ETF niż inwestycjom w konkretne spółki.
- Kolejne 20%–30% przeznaczyłbym na zakup ziemi. Wtedy raczej nie myślałem o zarabianiu na wynajmie.
- Chciałbym wierzyć, że oddałbym wtedy część kwoty na cele dobroczynne. Szczerze jednak w to wątpię przypominając sobie, jakie miałem priorytety.
- Trochę pieniędzy – kilkadziesiąt tysięcy złotych – poszłoby na dodatkową zabawę: jeszcze fajniejsze wakacje z Gabi, jeszcze lepsze gadżety, jeszcze lepszy sprzęt do bowlingu, jeszcze więcej wyjazdów na snowboard.
- Spora część kwoty trafiłaby na lokaty i czekała na lepsze pomysły. Tak sądzę. I to by nie było złym rozwiązaniem biorąc pod uwagę wzrost kosztów życia po późniejszym pojawieniu się dzieci.
Jak patrzę na ten scenariusz, to może i dobrze, że nie wygrałem tych pieniędzy, bo byłaby spora szansa, że jednak by mnie to rozleniwiło i zepsuło.
Scenariusz 3: Mam 35 lat, dwójkę dzieci i swoje mieszkanie
Nie mamy długów, mamy własne mieszkanie 70 m2 w Warszawie, ale myślimy o zakupie większego. Mamy dwójkę dzieci, mamy oszczędności, haruję jak wół i zaczynam mieć wrażenie, że pora już znowu zmienić pracę. Widzę już, że nie jest sztuką pracować coraz więcej i zarabiać coraz więcej. Po prostu praca na etacie się nie skaluje. Dzieci rosną a Taty nie ma. Blog mi jeszcze nie był w głowie, ale pomysły o własnym biznesie już kiełkowały. Szukałem drogi w życiu. Praca jednak angażowała mnie w tak dużym stopniu, że nie miałem czasu na własne myślenie i planowanie strategiczne.
W tym scenariuszu:
- Wydałbym około miliona złotych na zakup nowego mieszkania albo kupilibyśmy dom za około 1,5 mln – ten scenariusz się zrealizował i dzisiaj uważam go za błąd. Chcieliśmy kupić mieszkanie większe o jeden pokój. Skończyło się na mieszkaniu większym o 50 m2. Oczywiście świetnie się mieszka, ale był to jednak krok dosyć ryzykowny. Dla jasności: tutaj pewnie zrealizowałbym jeden z dwóch scenariuszy:
- Wydał pieniądze z wygranej, ale wynajął stare mieszkanie.
- Sprzedał stare mieszkanie wydając tylko część pieniędzy z wygranej. W tym przypadku nawet przy zakupie domu “skonsumowalibyśmy” nie więcej niż 1 mln zł z nagrody.
- Wziąłbym kilkumiesięczny urlop bezpłatny w pracy, np. pół roku, na przemyślenie co dalej zrobić z moim życiem. Ten czas wykorzystałbym najpierw na oderwanie się myślami od pracy, a potem dokształcenie się w temacie inwestowania w ziemię, mieszkania na wynajem itp. W tym czasie pieniądze leżałyby w banku.
- Zainwestowałbym około połowę pozostałej kwoty (400 tys. zł) analogicznie, jak w poprzednim scenariuszu.
- Przekazałbym około 150 tys. zł na cele dobroczynne, przy czym byłaby to bardzo rozproszona pomoc: część bezpośrednio do NGO takich jak PAH. Część – być może jak wsparcie konkretnych inicjatyw edukacyjnych ukierunkowanych na pomoc dzieciom i stymulowanie przedsiębiorczości.
- Około 250 tys. zł czekałoby na kontach na efekty dwóch poprzednich działań oraz ewentualne potrzeby mojej rodziny. Może na inwestycje w moją firmę, może w jakieś pomysły i przedsięwzięcia Gabi, a może z myślą o przyszłości dzieci.
- Zapewne nie ruszyłbym z blogiem – ten pomysł w ogóle jeszcze wtedy nie chodził mi po głowie. Być może zdecydowałbym się zostać “wolnym strzelcem” w branży IT. Taki pomysł się przewijał. Albo po prostu odważniej podszedłbym do zmiany pracodawcy.
- Jestem pewien, że nie wydałbym pieniędzy na zbytki – na tym etapie miałem już raczej stan mentalny typu “nic nie muszę nikomu udowadniać błyskotkami – także sobie”.
Scenariusz 4: Mam 43 lata, blog i myślę o emeryturze 😉
Moją obecną sytuację znacie. Zarabiam na blogu, kredyt hipoteczny spłacony. Solidne oszczędności pozwalają mi bardziej optymistycznie patrzeć na pomysł wcześniejszej emerytury. Co prawda nie gram w Lotto, więc szanse wygranej spadły do zera. Niemniej, gdybym dzisiaj wygrał 2 mln zł, to podszedłbym do ich rozdysponowania w nieco inny sposób. Musicie tu wziąć pod uwagę, że ja już podstawowe “zaplecze” finansowe zbudowałem, dzięki czemu nie muszę martwić się o takie elementy jak: poduszka finansowa, środki na rozwój firmy, oszczędności w walutach obcych itp.
To co piszę poniżej traktuję nieco w formie marzeń na temat tego, jak zwiększyć wpływ i zasięg tego co robię obecnie – bo widzę w tym dużą wartość nie tylko dla siebie, ale także dla innych.
A więc dzisiaj dodatkowe 2 mln złotych (minus podatek) rozdysponowałbym tak:
- 250 tys. zł na opracowanie programu edukacyjnego i podręczników do finansów osobistych dla różnych grup wiekowych: studentów, młodzieży w gimnazjum i seniorów.
- 250 tys. zł na stworzenie fundacji, która pomagałaby osobom zadłużonym. Przede wszystkim poprzez wsparcie od strony psychologicznej oraz metodologię samodzielnej walki z zadłużeniem. Fundacja zajmowałaby się także stymulowaniem i wspieraniem przedsiębiorczości osób zadłużonych – być może jako udziałowiec najbardziej rokujących przedsięwzięć.
- 300 tys. zł zainwestowałbym w marketing i reklamę w sieci – to byłyby środki obrotowe, które przeznaczałbym na prowadzenie kampanii informacyjnych (non-profit) a także sprzedażowych (promowanie konkretnych, dobrych promocji oraz moich płatnych produktów). Z założenia wydatki te miałyby być pokrywane z zysków ze sprzedaży. Wypracowane nadwyżki stanowiłyby przychód firmy. Możecie to potraktować jako kredyt obrotowy udzielony samemu sobie. 🙂
- 200–300 tys. zł trafiłoby do organizacji dobroczynnych wybranych przez Gabi i przeze mnie. Kwota byłaby uwalniana stopniowo.
- 300 tys. zł przeznaczyłbym na inwestycję w wiedzę Gabi i dzieciaków – to byłby taki mój prywatny fundusz inwestycyjny w ich pomysły biznesowe. Dałbym im po prostu przepalić te pieniądze, ale w kontrolowany sposób. I mam cichą nadzieję, że byłaby to dobra inwestycja.
- 400–600 tys. zł przeznaczyłbym w całości na inwestycje na rynku nieruchomości w całkowicie “zautomatyzowany” sposób (bez mojego stałego zaangażowania). Posiłkowałbym się przy tym kredytami hipotecznymi a wymieniona kwota stanowiłaby wyłącznie “wkład własny” i środki obrotowe na zakup nieruchomości. Zakup refinansowany byłby kredytem przy założeniu wkładu własnego na poziomie 25%–30% i okresu kredytu na 20 lat. Scenariusz ten jest możliwy do zrealizowania tylko dzięki mojej aktualnej, wysokiej zdolności kredytowej. Jeszcze kilka lat temu był nie do pomyślenia.
Kluczowe w powyższym scenariuszu jest moje minimalne zaangażowanie w proces inwestowania. Bardziej od wysokich stóp zwrotu liczy się czas przeznaczony na obsługę inwestycji.
Niemniej jednak cel jest prosty – zmusić pieniądze do ciężkiej pracy. Nieruchomości czuję, rozumiem i – co więcej – mam znajomych, z którymi mogę “zderzyć” moje pomysły inwestycyjne, poszukać nowych scenariuszy i skorzystać z ich wsparcia w trudnych przypadkach. Inne formy inwestowania wymagają ode mnie zaangażowania dużej ilości czasu w naukę lub obsługę. To skreśla je z mojego “radaru”. Mój czas jest coraz droższy i na pewno nie chcę wrócić do modelu, w którym bezpośrednio wymieniam go na pieniądze. Dotyczy to w takim samym stopniu pracy zarobkowej, jak i inwestowania już posiadanego kapitału.
Czas chcę przeznaczać dla rodziny (prywatnie) oraz na to, co jest meritum mojego bloga (zawodowo) – czyli szeroko rozumianą edukację. Poważnych projektów, takich jak program nauczania czy fundacja, nie byłbym w stanie pociągnąć samodzielnie. Musiałbym przeznaczyć środki przynajmniej na “rozbujanie” tych inicjatyw. Oczywiście – tak naprawdę wcale nie jest powiedziane, że kiedykolwiek zrealizuję te pomysły…
No i to w zasadzie tyle, jeśli chodzi przedstawienie moich scenariuszy. A teraz zapraszam Was już do zapoznania się z wynikami konkursu oraz propozycjami zagospodarowania dwóch milionów złotych zgłoszonymi przez zwycięzców.
Czytaj także: WNOP 127: Inwestowanie w mieszkania na wynajem – Q&A – Piotr Hryniewicz
Rozstrzygnięcie konkursu dla Czytelników
Czasami przy polecaniu Wam konkretnych ofert bankowych, organizuję dla Was dodatkowe konkursy. Skoro Wy dajecie mi zarobić otwierając lokaty lub konta za pośrednictwem mojego bloga, to mogę się Wam zrewanżować fundując nieco dodatkowych, atrakcyjnych nagród. Tak było przy okazji promocji Konta 360 w banku Millennium. Do wygrania było 7 iPadów, 3 spotkania osobiste, 5 rozmów na Skype oraz 15 kursów “Budżet domowy w tydzień”.
Aby mieć szansę na wygranie nagrody należało wypełnić ankietę i odpowiedzieć na pytanie konkursowe “Napisz o co zrobiłabyś / zrobiłbyś z kwotą 2 milionów złotych wygranych w Lotto, aby zrobić najlepszy użytek z tych pieniędzy?”. Lektura Waszych odpowiedzi to była prawdziwa uczta. Serce rosło widząc, że każdy z uczestników ma jakiś konkretny pomysł.
Odpowiedzi selekcjonowaliśmy wspólnie z Gabi. Przy niektórych się śmialiśmy, przy innych – wsiąkaliśmy na dłużej. Generalnie decyzja o wybraniu “tych najlepszych trzydziestu” była niezwykle trudna. Drogą kompromisu zdecydowaliśmy, kto wygrywa jaką nagrodę. Decydowały zróżnicowane kryteria. Ogólnie rzecz biorąc braliśmy pod uwagę pomysłowość, dokładność, oraz szanse praktycznej realizacji konkretnych pomysłów na zagospodarowanie dwóch milionów złotych. Większość uczestników zapomniała o tym, że od wygranej w Lotto trzeba zapłacić podatek (10% gdy wygrana przekracza 2280 zł), ale nie traktowaliśmy tego jako czynnika dyskwalifikującego. Dużo ważniejsze było całościowe podejście do tematu. Oczywiście akcenty humorystyczne także miały wpływ na nasze decyzje.
Wszystkie zwycięskie odpowiedzi znajdziecie w dalszej części wpisu. Tu jeszcze kilka komentarzy, które być może przydadzą się Wam na przyszłość:
- Spośród ok. 40 osób wstępnie wyselekcjonowanych do otrzymania nagrody, tylko jedna nie spełniła warunków promocji banku Millennium i Agory. Osoba ta nie zgłaszała również reklamacji u organizatora promocji.
- Niestety kilka osób, pomimo dobrych odpowiedzi, nie załapało się na nagrodę, ze względu na to, że zdecydowało się wybrać tylko jedną z nich, np. iPada lub spotkanie osobiste. Większe szanse na otrzymanie nagrody miały te osoby, które oprócz zamiaru wygrania spotkania osobistego, dopuszczały także zdobycie rozmowy Skype lub kursu BDT.
Lista zwycięzców konkursu “Pomysł na 2 miliony”
Konkurs “Pomysł na 2 miliony” ogłosiłem w tym wpisie. Dziękuję za Waszą cierpliwość. Rozstrzygam go w regulaminowym terminie i 30 nagród trafi do następujących osób:
iPad mini 2 16 GB Wifi wygrywają:
- Tomasz Duong
- Beata Kamińska
- Jerzy Lasyk
- Przemysław Nagórski
- Maja Piotrowska
- Aleksandra Świdergoł
- Joanna Wargacka
Indywidualne spotkanie ze mną wygrywają :
- Michał Dutkiewicz
- Bartłomiej Iwańczak
- Maciej Jończyk
1-godzinną rozmowę przez Skype wygrywają:
- Radosław Czarnecki
- Kornel Kiliński
- Wojciech Kuś
- Jakub Łakomy
- Maciej Rybeński
Kurs “Budżet domowy w tydzień” wygrywają:
- Galina Davidovich
- Katarzyna Grzesiak
- Anna Gumowska
- Anna Kosowska
- Angelika Kotynia
- Bartosz Kowalski
- Marek Kożusik
- Ewa Krzemińska
- Mateusz Kuklo
- Ada Kuźnia-Tkaczyk
- Małgorzata Machaj
- Paweł Maślak
- Przemysław Styrna
- Mikołaj Wietrzny
- Jagoda Wilk
Procedura wręczenia nagród zwycięzcom
Wszystkim zwycięzcom bardzo serdecznie gratuluję. Szanse na wygraną były co prawda dużo wyższe niż w Lotto, ale walka była tym razem wyjątkowo zacięta i dobrych odpowiedzi było naprawdę dużo.
Każdy ze zwycięzców otrzyma w ciągu najbliższego tygodnia email z informacją o wygranej nagrodzie oraz opisem procedury jej wręczenia / przesłania. Ja lub jeden z moich współpracowników będzie Was także prosić o wypełnienie krótkiej ankiety z adresem do wysyłki iPadów.
Bardzo mocno dziękuję wszystkim pozostałym osobom, które wzięły udział w konkursie oraz tym, które skorzystały z promocji także bez wypełniania ankiety.
Zwycięskie odpowiedzi konkursowe
No i teraz pora na obiecane odpowiedzi konkursowe. Poniżej 30 Waszych zwycięskich odpowiedzi ułożonych całkowicie losowo. 🙂
1) Nieruchomości i wycieczka do raju
Wygrane 2 miliony przeznaczyłbym na zakup nieruchomości (mieszkań) w Warszawie. Zarządzanie nieruchomościami przekazałbym firmie, która się tym zajmuje.
Korzystając z przychodów z najmu zrobiłbym sobie 6-miesięczną przerwę w pracy, którą spędziłbym w niedrogim, ale ciepłym miejscu z błękitną wodą wraz z ukochaną osobą. Po półrocznej przerwie wróciłbym do kraju i do pracy, którą uwielbiam, rozwijając jednocześnie obszar inwestycji w nieruchomości. Praca jest moją pasją i na pewno nie chciałbym z niej docelowo rezygnować. Jednocześnie nadaje ona fajny rytm mojemu życiu, a inwestycje w nieruchomości zapewniłyby mi niezależność finansową i poczucie wolności.
Jeśli pierwsza inwestycja w kolejną nieruchomość (po wydaniu 2 milionów i powrocie z raju) okazałaby się dochodowa, przekazałbym 10% zysków z pierwszych 2 lat Michałowi i jego Żonie w dowód wdzięczności za to, czego nauczyłem się dzięki blogowi. 🙂 A jeśli stwierdziliby, że im niepotrzebne, to przekazałbym tę kasę na wskazany przez nich cel. Po tym czasie chciałbym przeznaczać regularnie taką część dochodów na organizacje pożytku publicznego, które wierzę, że naprawdę robią różnicę.
2) Kawalerki i jachty
Witaj Michale, Witaj Gabi, Szanowna Komisjo Konkursowa,
Na pewno nie przeznaczyłbym takiej wygranej na spłatę kredytu hipotecznego gdyż jego całkowite oprocentowanie na chwilę obecną wynosi 0,51% w skali roku (Rodzina na Swoim). 🙂
Na początek dokonałbym zakupu 4–5 kawalerek w okolicy mojego miejsca zamieszkania. Obecnie jestem na etapie poszukiwania jednej. Cena takiego mieszkania o pow. 28 m2 w mojej okolicy (Łódź Widzew) wynosi ok 100 tys. zł wliczając w to podstawowy remont. Mieszkania zostałyby wynajęte co pozwoliłoby mojej żonie na rezygnację z pracy i spędzanie większej ilości czasu z naszym synem.
Kolejne 500 tys. inwestuję w biznes, o którym marzę od lat – zakup 5 jachtów klasy Antila 26cc które stacjonowałyby w sezonie na Mazurach w okolicy Mamerek. Jestem po wstępnych rozmowach z osobą zarządzającą keją w tym kameralnym miejscu gdyż obecnie posiadam małą łódkę. Jachty wynajmowałbym za pośrednictwem stworzonej przez siebie strony internetowej.
Pozostałą kwotę ok. 1 mln inwestuję w zakup niewielkich pomieszczeń fabrycznych w okolicach centrum Łodzi, które następnie zostałyby przekształcone w sale treningowe i stałyby się siedzibą klubu Karate Kyokushin, który prowadzę w Łodzi. W wolnych godzinach sale byłyby wynajmowane innym klubom, sekcjom itd. To chyba tyle.
Pozytywnie nakręcony Waszym konkursem udaję się niezwłocznie do kolektury Lotto.
3) Spłata długów Taty i budowa bloku
Ach 🙂 Rozmarzyłam się o wakacjach, o samochodach i torebkach.
A tak na poważnie, to jestem umysłem typowo artystycznym. Nie znam się na oprocentowaniu, kredytach, oszczędzaniu. Robiłam dwie próby do budżetu domowego wg. twojego przepisu, ale z marnym skutkiem, ale to nie jest odpowiedź na pytanie.
Milion złotych podarowałabym tacie na spłatę długów, za drugi milion uzyskałabym zdolność kredytową na większą sumę i wybudowała blok 7 kondygnacyjny, na który już mam pozwolenie i projekty na działce, której jestem właścicielką. Za sprzedaż mieszkań spłaciłabym kredyt. Dwa mieszkania bym zostawiła pod wynajem i żyłabym dalej pracując, jako pedagog specjalny 1/2 etatu i drugie pół w firmie budowlanej – tak, jak do tej pory, bo sprawia mi to przyjemność 🙂
PS: Może oszczędzać nie umiem, ale planować doskonale. Działkę dostałam na 18-te urodziny i przez te 7 lat udało mi się uzbierać na projekty i pozwolenia. Tylko ciii… nie mów nikomu o moich planach. 🙂
4) Kamienica + buntownicza odzież + serwis dla firm
Aktualnie w mojej po mojej głowie chodzą trzy pomysły, marzenia które czekają na zrealizowanie. W każdym z tych tematów staram się działać, jednakże dwa miliony złotych znacznie by mi w tym pomogły.
Pierwsze marzenie: posiadanie nieruchomości w centrum miasta, kamienicy lub lokalu użytkowego na wynajem, tak aby czerpać dochód pasywny, który zapewniłby mi wolność finansową. Mógłbym wtedy rozpocząć rozwijanie swoich pasji w 100 procentach. Myślę, że przeznaczyłbym na ten cel około 1 miliona złotych.
Drugie marzenie: rozwój swojej marki odzieżowej w Polsce. Chciałbym stworzyć markę, która kojarzyć miałaby się z buntem przeciwko ogólnie przyjętym wartościom promowanym przez media. Treści dające do myślenia. Np. stanowiące o naszej tożsamości, korzeniach, kulturze, chrześcijaństwie. Treści pojawiające się na odzieży miały być formą protestu czy manifestacji przeciwko mainstreamowi. Ponadto chciałbym przez swoją odzież promować dążenie do samodoskonalenia się.
Na ten cel chciałbym przeznaczyć około 0,5 mln. Pieniądze głównie przeznaczyłbym na zakup profesjonalnego sprzętu do tworzenia nadruków na koszulki, pomoc informatyków w tworzeniu i utrzymaniu strony internetowej, oraz promocję marki.
Trzecie marzenie: stworzenie platformy, systemu informatycznego do księgowości, sprzedaży i ogólnie pojętego zarządzania firmą. Głównie skierowane do małych i średnich firm. Oprogramowanie byłoby w większości darmowe, jedynie konkretna personalizacja pod specyfikę firmy byłaby odpłatna. Chciałbym, aby każda nawet niewielka firma miała dostęp do narzędzi usprawniających jej prowadzenie i łatwiejsze kontrolowanie. Na rozwój tej platformy przeznaczyłbym około 0,5 mln zł.
Jeśli coś by mi jeszcze zostało, to przeznaczyłbym na wolontariat, domy dziecka, akcje społeczne które popieram itp. Bo jak wiadomo: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie.
5) Własny fundusz inwestycyjny
Utworzyłbym z pieniędzy fundusz, który zapewniłby godziwe życie mnie i mojej rodzinie. Fundusz składałby się z portfela, który byłby zdywersyfikowany w odpowiedni sposób:
- 1 mln zł zostałby zainwestowany w mieszkania, zakupione na rynku wtórnym celem wynajmu.
- 250 tysięcy zł zostałoby zainwestowane w fundusze ETF naśladujące indeks S&P 500 / utworzył własny portfel giełdowy w celu inwestycji w spółki dywidendowe – w długiej perspektywie wzrost + dywidenda.
- Pozostałą część pieniędzy zainwestowałbym w fundusze inwestycyjne o dużym współczynniku bezpieczeństwa – roczny zwrot ok. 4%.
Myślę, że taka dywersyfikacja funduszu zapewniłaby mojej rodzinie pewne źródło dochodu na najbliższe lata. Na pewno nie pozwoliłoby to na wystawne życie, ale na pewno pomogłoby zbudować pewną niezależność finansową, która po jakimś czasie mogłaby zaowocować utworzeniem rodzinnego biznesu.
6) Inwestycja w siebie + agroturystyka + startupy
Moją pierwszą inwestycją po wygranej będzie oddanie 200 tysięcy do Skarbu Państwa. Kolejne 100 tysięcy zainwestowałbym w specjalistyczne kursy, by rozwinąć swoją karierę zawodową, bo najlepsza inwestycja to inwestycja w siebie. Następne 100 tysięcy dałbym swojej dziewczynie na ten sam cel, za to, że ze mną wytrzymuje.
Pozostała kwota 1,6 miliona daje całkiem niezłe możliwości inwestycyjne. Ponieważ zakup akcji na GPW raczej nie jest zbyt oryginalną inwestycją, to pół miliona złotych przeznaczyłbym na wybudowanie gospodarstwa agroturystycznego w Potoczku w Sudetach (piękne rejony, proszę sprawdzić!).
Milion złotych przeznaczyłbym na udziały w technologicznym start-upie zajmującym się budową i komercyjnym wykorzystaniem dronów.
Pozostałą kwota 100 tysięcy złotych przeznaczyłbym na podróż starym Fordem Mustangiem dookoła Stanów Zjednoczonych. Trochę przyjemności z tych pieniędzy też mi się należy!
7) Spłata kredytu, wsparcie bliskich i nieruchomości
Mając do dyspozycji 2 mln PLN z pewnością chciałbym wykorzystać ten kapitał do zapewnienia sobie i swojej rodzinie długofalowej stabilności finansowej i bezpieczeństwa finansowego.
W pierwszym rzędzie spłaciłbym kredyt hipoteczny (innych szczęśliwie nie mam). Następnie naprawiłbym dziurę w podłodze spowodowaną przez kamień który spadł mi z serca po spłaceniu hipoteki. 😉
Na pewno pewną kwotę odłożyłbym na wsparcie bliskich w ich planach i marzeniach (np. dołożenie 30/40 tyś do budowy domku w górach przez teściów – to też we własnym interesie, nie kryję. ;). Wsparłbym też kilka celów charytatywnych/społecznych na których mi zależy
Co najmniej 1,2/1,3 mln zainwestowałbym długofalowo. Dużą część na pewno w nieruchomości, część też w fundusze lub giełdę. Celem byłoby zapewnienie sobie stałego pasywnego dochodu (bez naruszania kapitału) na poziomie, który pozwoliłby nam na przeżycie nawet w przypadku braku innych źródeł dochodu. Nawet przyjmując efektywny zwrot na niewysokim poziomie 3% już miałbym przyzwoity zastrzyk gotówki na poziomie ok. 3 tys. co miesiąc.
Z pozostałej części (zakładam, że pozostałoby ok. 200 tys.) postarałbym się rozkręcić własny biznes. Miałbym komfort psychiczny, że nawet jak nie wyjdzie, to jesteśmy zabezpieczeni.
Miło pomarzyć !
8) Wiele celów
Podatek od wygranej wynosi 10% tak więc z 2 000 000 zł zostanie 1 800 000 zł.
- 500 000 zł przeznaczyłbym na wysoko oprocentowane konta oszczędnościowe (w zależności od aktualnych promocji, ale minimum w 2 różnych bankach) – pozostaje 1 300 000 zł.
- 300 000 zł – spłata obecnego kredytu na mieszkanie (pozostaje 1 000 000 zł).
- 600 000 zł – zakup 2 mieszkań z przeznaczeniem na wynajem (pozostaje 400 000 zł).
- 200 000 zł – pomoc finansowa najbliższej rodzinie (pozostaje 200 000 zł).
- 50 000 zł – wpłata na Hospicjum dla Dzieci „“Bursztynowa Przystań”” w Gdyni – pozostaje 150 000 zł.
- 50 000 zł – zakup waluty (50% euro, 50% dolary) – pozostaje 100 000 zł.
- 50 000 zł – pieniądze przeznaczone na inwestycje na giełdzie – pozostaje 50 000 zł (początkowo bym zaczął od około 5000 zł celem nabrania doświadczenia).
- 35 000 zł – zakup 4 letniego Volvo V50 (moje marzenie 🙂 ) – pozostaje 15 000 zł.
- 15 000 zł – podróż z żoną do Japonii – pozostaje 0 zł”.
9) Inne wiele celów
- Podatek od wygranej dla kochanego fiskusa: –200 000 (1 800 000)
- Operacja łap mojego psa: –2000 (1 798 000)
- Zakup mieszkania z rynku wtórnego w Warszawie: chciałbym już ograniczyć wydatki związane z wynajmem mieszkania (1700 zł za 29 m2). Zakładam, że nie zmieniam lokalizacji, czyli pozostaję na warszawskiej Woli. Mieszkanie z rynku wtórnego 53 m2 z miejscem parkingowym = cena wyjściowa 470 tys. Zakładam, że zejdziemy do 450 tys. żeby pokryć koszty notarialne i przysłowiowe malowanie (mieszkanie jest już wyposażone i wykończone): – 462 361,10 (1 335 638,90).
- Kurs angielskiego w Anglii (niezbędny do zmiany pracy): –10 000 (1 325 638,90).
- Kurs języka chińskiego: –10 000 (1 315 638,90).
- Kupno mieszkania dla rodziców w Łomży: –250 000 (1 065 638,90).
- Wejście kapitałowe w warsztat taty: –100 000 (965 638,90).
- Leasing samochodu na firmę taty (rocznie): –101 893,68 (863 745,22)
- schronisko na paluchu 5% kwoty pozostałej: –43 187,26 (820 557,96)
- pozostałą kwotę:
a) 800 000 na konto oszczędnościowe (połowa na krótkie terminy z wykorzystaniem krótkich promocji na 3M, druga połowa na długi termin do max. 2 lat).
b) 20 000 na inwestycje na giełdzie (jak wynika na giełdzie byłyby ok. to przenosiłbym środki z pierwszej połowy lokat).
10) Własna firma sprzątająca
Witajcie drodzy JURORZY,
Michał bardzo dziękuję Ci za opis tej promocji, cieszę się na możliwość zdobycia dodatkowych pieniędzy.
Jeszcze do niedawna całą wygraną w Lotto pewnie rozdałabym bardziej potrzebującym ode mnie i po wszystkim byłabym biedniejsza niż jestem teraz. Jednak po przeczytaniu książki ks. Stryczka “Pieniądze w świetle Ewangelii”, o której ciągle myślę, moje postępowanie nie byłoby tak lekkomyślne.
Na pewno częścią wygranej podzieliłabym się z rodziną i przyjaciółmi, zapewniłabym wykształcenie moim dzieciom. A mężowi profesjonalne narzędzia do pielęgnacji ogrodu warzywnego, który uwielbia. A sama otworzyłabym najlepszą firmę sprzątającą w całym Olsztynie. Taką perfekcyjną panią sprzątającą biura, mieszkania i domy może nie w eleganckiej sukience i szpilkach, ale na pewno z niegasnącym uśmiechem na ustach. Czy można cieszyć się na sprzątanie? Jakie to przewrotne, że mając 2 miliony w kieszeni zaczynam marzyć o sprzątaniu i ciężkiej pracy. Bez wstydu, że to zajęcie dla nieuków (a skończyłam przecież dobre studia) wyobrażam sobie, że wchodzę do brudnego domu, a oddaję klientowi lśniące wnętrza. Czy można sprzątać z pasją i wyobraźnią? Czy może być coś lepszego niż uczucie zmęczenia po dobrze wykonanej pracy, która komuś służy?
Pozdrawiam i idę dalej marzyć.
11) Dywersyfikacja
Jeszcze 5 lat temu, gdy stopy procentowe były na sensownym poziomie, odpowiedziałbym bez wahania, że włożyłbym to na lokatę / kupił obligacje. Natomiast dzisiaj musiałem się zastanowić. Zwłaszcza, że nie jest to 30 milionów, a “zaledwie” dwa. Wkładając je na konto (2,5% w skali roku) wychodzi miesięcznie (po uwzględnieniu podatków) 3037 zł. Jeżeli chciałbym być rentierem to dla tej kwoty na pewno bym nie rzucił pracy (którą lubię) i w dodatku posiadany kapitał by się nie powiększał.
Pomyślałem zatem, aby z zainwestowanych środków mieć dochód pasywny. Na przykład kilka mieszkań w sensownej lokalizacji z przeznaczeniem na wynajem. Inwestując całość, przy 4 mieszkaniach 2-osobowych i opłacie 2000 zł od osoby, sam kapitał zwróciłby się dopiero po 278 miesiącach (21 latach). Jednak po 41 latach procent składany zaczyna mieć przewagę nad wpływem z wynajmu. Byłoby to co najwyżej dobrym pomysłem na emeryturę (ok. 7000 zł co miesiąc),
Większy zysk dadzą inwestycje obarczone ryzykiem (giełda, fundusze) albo własna firma. Myślę jednak, że bez wiedzy i inwestowania cennego czasu, dużo większa jest szansa, że to się nie uda. Ponieważ lubię swoją pracę, nie chciałbym rozpoczynać własnej działalności. Uważam bowiem, że nie po to wygrywa się w Lotto, żeby te pieniądze unieszczęśliwiły.
Zatem wygraną najpewniej podzieliłbym w proporcjach:
- 10% na realizację małych marzeń (najlepszy użytek to nie tylko oszczędzanie),
- 45% na średnioterminową lokatę dającą co jakiś czas zastrzyk gotówki (np. na podróże) i dużą poduszkę finansową,
- 25% w nieruchomość na wynajem z myślą o emeryturze,
- 10% na inwestycje, na których można sporo zarobić ale też i stracić, zlecone innym np. biuru maklerskiemu,
- 10% jako mecenat w uruchomienie obiecującego projektu z tematyki, którą się interesuję i w który mógłbym się angażować.
12) Prywatne przedszkole i szkoła
Założyłabym przedszkole i szkołę prywatną, gdzie dzieci byłyby nie przechowywane, a wychowywane. Z nowatorskimi metodami nauczania, które uczyłyby kreatywnego myślenia, a zdobywanie wiedzy nie byłoby przykrym obowiązkiem, tylko przyjemnością. Miejsca gdzie dzieci traktowane byłyby indywidualnie, jako podmioty, a nie konglomerat jednostek. Takie miejsca chciałaby, dla własnego dziecka i takie chciałabym stworzyć dla innych. Wierzę, że inwestycja w dzieci to inwestycja nie tylko w ich, ale też w moją własną przyszłość i zaprocentowałaby lepiej niż lokata 5%.
13) Lokata na ochłonięcie i dom w ciepłych krajach
Cześć Michał, cześć Gabi 😉
Życzę wytrwałości w czytaniu tych wszystkich napływających odpowiedzi. Mam nadzieję, że będzie ich bardzo dużo.
Mam również nadzieję, że zwalczyłabym pierwszy odruch szaleńczego wydawania wygranych pieniędzy i włożyłabym je na 6-miesięczną lokatę. Jako osoba nieprzyzwyczajona do posiadania tylu środków miałabym czas na ochłonięcie. Trzeba zachować spokój i rozsądek. 😉
W tym czasie poszukałabym niewielkiej nieruchomości położonej nad morzem w państwie z łagodniejszym niż Polska klimatem (Hiszpania, Portugalia, Maroko? A może jednak Azja albo Ameryka Środkowa? Tyle możliwości!), którą można byłoby użytkować cały rok i wynajmować turystom. Być może kiedyś stanie się miejscem, gdzie spędzę resztę życia, wychowam wnuki.
Po okresie leżakowania, połowę wygranej przeznaczyłabym na zakup wybranej nieruchomości i koszty związane z obsługą jej wynajmu.
Z drugiej części 10% wygranej przekazałabym na cel dobroczynny/kościół (najlepsza obok posiadania dzieci inwestycja – wierze, że dobro zawsze powraca).
Spłaciłabym kredyt mieszkaniowy (ok. 300.000 zł), czym uwolniłabym się od wszelkich zobowiązań finansowych. Obecnie wraz z partnerem mieszkamy w 50 m2, dołożyłabym 150.000 zł, „dokupiłabym” 1 pokój dla komfortu i zaczęła się rozmnażać. 😉 Prokreacja i tak jest w najbliższym czasie w planach.
100 000 ulokowałabym na jakiejś lokacie lub koncie oszczędnościowym w charakterze poduszki finansowej na czarną godzinę.
100 000 chciałabym odłożyć na inwestycje o w miarę niskim ryzyku, ale w końcu mam 6 miesięcy na zastanowienie, więc nie będę od razu decydować na co dokładnie.
50 000 tys. podarowałabym rodzicom.
Za resztę pieniędzy zapisałabym całą rodzinę na kurs językowy kraju, w którym znajdowałaby się kupiona przeze mnie nieruchomość. 😉 Moi rodzice za parę lat przechodzą na emeryturę, może mieliby ochotę spędzić jakiś czas pod palmą doglądając interesu? A jeżeli nie kurs językowy to cokolwiek by sobie wybrali. 😉 Może wspólna wycieczka na nurkowanie?
Podsumowanie:
- Wygrana 2.000.000 zł
- 10% podatek od gier: 200.000 zł
- Nieruchomość w ciepłych krajach: 900.000 zł
- 10% darowizna: 180.000 zł
- Spłata kredytu: 300.000 zł
- Dopłata do nowego mieszkania: 150.000 zł
- Poduszka finansowa: 100.000 zł
- Bliżej nieokreślone inwestycje: 100.000 zł
- Darowizna dla rodziców: 50.000 zł
- Kurs językowy/ wycieczka: 20.000 zł
Ach, jak łatwo jest wydawać pieniądze, których się nie ma. 😉 Może czas zacząć grać w lotto?
14) Poduszka + dom + inwestycje
Po pierwsze część pieniędzy przeznaczyłbym na zabezpieczenie, czyli 3000 zł x 36 miesięcy, to daje 108 000 zł. Tą kwotę odłożyłbym na konto oszczędnościowe bądź lokatę.
Po drugie, liczy się wygodne życie, więc kwotę 392 000 zł przeznaczyłbym na dom, auto i parę innych jeszcze wygódek.
Po 3 – inwestycje: kwotę 1 500 000 zł przeznaczyłbym na inwestycje, aby otrzymywać dochód pasywny bądź z portfela inwestycyjnego. Na dzień dzisiejszy może to być 6 mieszkań na wynajem, każde po ok. 250 000 zł. Pozwoliłoby to mi na osiągnięcie miesięcznego dochodu w granicach 4000–6000 zł miesięcznie.”
15) Podróżowanie i kuchnia
Najlepszym użytkiem 2 milinów złotych byłoby zrobienie czegoś przyjemnego i zarazem pożytecznego. A więc:
1 milion odłożyłbym na koncie oszczędnościowym oprocentowanym na 2,6% w skali roku co dałoby mi przychód w wysokości 26 tyś. złotych.
Teraz ta bardziej ekscytująca część: 1 milion pozwoliłby mi na intensywne podróżowanie po świecie przez 5 lat. Dlatego nagłośniłbym, że rzucam pracę i wyruszam na 5-letnie wakacje (to już wygenerowałoby spory szum w internecie). Następnie opisywałbym moje podróże, a także kuchnię z jaką miałbym przyjemność się tam spotkać – na dwóch osobnych stornach internetowych. Następnie zacząłbym na nich zarabiać poprzez:
- Sponsoring wycieczek (info o sponsorze na stronie).
- Sponsoring podcastu, wideo lub lokowanie produktów w social media.
- Reklamę produktów na stronie.
- Systemy afiliacyjne.
- Ebooki/webinary typu “Jak wyciągnąć jak najwięcej przyjemności z wakacji” lub “Kuchnia tajska po polsku – porady wczasowicza”.
- Lokowanie produktów w mediach społecznościowych.
Rozmarzyłem się 🙂
16) Muzyczne przedszkole i inwestycja w syna
Gdybym grała w Lotto… nie zdarza mi się, jednak gdybym grała i wygrała kwotę 2 mln złotych na pewno zaczęłabym od tego aby się tą kwotą podzielić z bliskimi. Wokół siebie mam sporo osób które potrzebują wsparcia finansowego. Oczywiście moja rodzina też potrzebuje zabezpieczenia, mam czworo dzieci, dlatego też chciałabym każdemu z nich kupić mieszkanie, przez czas ich dorastania lokale te mogłyby być wynajmowane, a dochody z wynajmu odkładane na naukę dzieci.
Ponadto w ostatnim czasie kupiliśmy z mężem dom z 1936 roku, który potrzebuje ogromnego nakładu finansowego, aby mógł nabrać charakteru roku 2015. Moim marzeniem było otwarcie integracyjnego przedszkola dla dzieci, w duchu zdrowego trybu życia, trochę sportu dla najmłodszych, ale przede wszystkim muzyki. Muzyczne przedszkole – tak, to byłaby największa inwestycja z wygranej. Muzyczne przedszkole z zapleczem nauczycieli wysoko wykwalifikowanych.
Rozważam także inwestycję w mojego najstarszego syna, który marzy o wyjeździe na studia zagraniczne – uczy się w klasie wiolonczeli, a wymarzona profesor uczy w Amsterdamie. Część pieniędzy przeznaczyłabym też na podróże mojej rodziny w różne miejsca świata, ale na wakacje to kwestia wyjazdów dwa razy w roku, istotne jest również utrzymywanie kontaktu z rodziną zamieszkującą poza granicami kraju. Mąż chciałby na emeryturze zamieszkać gdzieś, gdzie ciepło jest przez cały rok, ale ja dobrze się czuję tutaj w Polsce i nie zamierzam jej opuszczać. Dwa miliony to jednak strasznie dużo…
17) Emerytura z wierszem w tle
Cześć jestem Kornel mam 21 lat, choć to może nie wiele chciałbym urzeczywistnić sen o emeryturze przed 50 (być może zacząłem oszczędzanie wystarczająco wcześnie 😛 ). Niezbyt konkretnie napisałem o swoich pomysłach na 2 miliony, ale mam nadzieję, że taka forma też jest do przyjęcia i spodoba się wam mój wiersz.
LOTTO SEN
Dwa miliony to tylko marzenia,
lecz coraz bliższe są one spełnienia.
Blog Twój bowiem czytać zacząłem
i oszczędzaniem wnet się zająłem.
Szukałem sposobu na pieniędzy mnożenie,
bo coraz głośniejsze synka gaworzenie.
To wózek, ubranko, buciki i chrzest,
a czasem trzeba coś jeszcze zjeść!
Wtem słyszę Cię w radiu, słucham… EUREKA!
W końcu znalazłem odpowiedniego człowieka!
Czytałem przez noc, myślałem za dnia
i w wieczór budżet stworzyłem raz dwa.
Wyszło mi najpierw że nie jest tak źle,
lecz z czasem wydatków jest wcale nie mniej…
I znów, to niania, zakupy, zabawki i kino,
a pieniędzy jak nie było tak nimo.
Pracuję, studiuję, rodziną się zajmuję,
więc czasu na oszczędzanie ciągle brakuje.
Pomysłów od groma zeszyty zapisane,
ale za co to zrobić takie mam pytanie?
Tak wiele potrafię, tak bardzo chcę,
ale milionów, nie wyczaruję…
Lotto, a jakże, uratować może,
lecz trafić nie łatwo, ach daj Panie Boże.
Dziś znów to nadałem, myśleć zacząłem,
czy warto tak wciąż pracować z mozołem?
Warto, na pewno, choć do pięćdziesiątki,
bo dalej emerytury będą początki!
Pytasz, co zrobię jak wygram, kto wie??
pewnie mieszkanie (nie jedno), firma i pies.
Coś by pasywny dochód wciąż rósł,
a życie minęło jak po płatkach róż.
Chce tyle zwiedzić i tyle zrobić,
że nawet zainwestuję w pył z drogi!
Byle szczęśliwe i zdrowo, z rodziną,
bo droższa jest ona, niż nie jeden milion…
18) Kierunek Filipiny
Podzieliłabym!
- Za 690 tys. zł zakupiłabym i wykończyła/wyremontowała trzypokojowe mieszkanie z miejscem w garażu podziemnym i oknami na południowy zachód, usytuowane w południowych rejonach Warszawy, po lewej stronie Wisły.
- Za 400 tys. zł zakupiłabym i wykończyła/wyremontowała mieszkanie moim Rodzicom w Piasecznie.
- Za 80 tys. zł kupiłabym tacie dwuletnią hybrydową Toyotę Auris bądź dwuletniego Mercedesa klasy A.
- 15 tys. zł przeznaczyłabym na cel charytatywny – najpewniej któreś ze znanych od lat schronisk dla zwierząt.
- 15 tys. zł wpłaciłabym na nowo otwarte Konto 360 :D, wzięła półroczny bezpłatny urlop w pracy (i mąż też) i spędzilibyśmy 6 wspaniałych miesięcy na ukochanej (choć jak dotąd tylko raz odwiedzonej) filipińskiej wyspie Bantayan (i pewnie jeszcze przywiozłabym sporo z tej kwoty), zakładając równocześnie bloga dla znajomych, aby prowadzić go prosto z ogródka pełnego palm kokosowych i krzaków aloesu, wśród wędrujących po trawie krabów wielkości dłoni i podejrzanie zerkających spod dachu gekonów, i próbując optymalizować ruch na blogu tak, aby zarabiać na reklamach i zarobek ten w całości przekazywać na odbudowę tej wyspy (mocno zniszczonej tajfunem Yolanda w 2013).
- Pozostałe 800 tys zł ulokowałabym: częściowo na polskich lokatach i w funduszach, częściowo na amerykańskich tak aby po powrocie z wakacji móc już czerpać niewielkie korzyści z odsetek a po roku, może dwóch latach zająć się własnym skromnym biznesem, na który pomysłów jest mnóstwo a inspiracją ciągłe podróże.
Ale się rozmarzyłam!
19) Dużo pomocy i firma ślubna
Moment, gdy pieniądze wpływają na moje konto wyglądałby zapewne następująco:
- Płaczę z radości. 🙂 I wydaję pierwsze pięćdziesiąt groszy na chusteczki higieniczne w pobliskim kiosku, ale nie przejmuję się – zwróci się w odsetkach od inwestycji!
- Gdy już ochłonę, wykonuję telefony do najbliższych pytając jakie mieliby życzenia, gdybym mogła sprawić im duży prezent, na który nie mogą sobie pozwolić, a myśleli o nim od dawna. Nie zdradzałabym szczegółów, żeby nie naprowadzać ani nie sugerować niczego. Myślę, że mamę wysłałabym na dwutygodniowy wyjazd do pięknego miejsca, gdzie mogłaby zadbać też o duszę i ciało, a potem pomogłabym jej sfinalizować zakup nowego auta. Bratu sprawiłabym może Volkswagena Golfa, bo już tak często o nim mówi, że wydaje się świata poza nim nie widzieć. Z tatą miałbym problem – jemu też przydałby się wyjazd pełen odpoczynku i relaksu, ale najlepsza wydaje mi się inwestycja w jego zdrowie. Wysłałabym go na wyjazd terapeutyczny dla osób uzależnionych od alkoholu, jeśliby wyraził chęć. Otworzyłabym też dobrą lokatę każdemu z nich, informując ich o tym dopiero w stosownym czasie.
- Po podsumowaniu wydatków na najbliższych, poprosiłabym chłopaka, żeby wykonał telefon do jego rodziców z podobnym pytaniem – chętnie pomogłabym im i podziękowała za wszystko, co dla nas robią. Nie byłyby to tak wielkie prezenty, ale chciałabym, żeby poczuli się wyjątkowo, bo każdemu rodzicowi się to należy – niezależnie czy jest pierwszą, czy “drugą” mamą.
- Zakładam, że zostałoby mi jeszcze około 1,5 miliona złotych. Mimo tak znacznego budżetu, starałabym wszystkich zakupów prezentów dla rodziny dokonywać najbardziej ekonomicznie – uczyłabym się negocjowania lepszych warunków, bo uważam, że to ważna umiejętność, a wiem, że muszę nad nią popracować.
- Jako o następnego zadbałabym o mojego chłopaka – spełniłabym jedno jego duże życzenie. Bardzo ciekawi mnie, o co by poprosił – pomoc przy spłacie mieszkania, podróż do Mongolii albo Australii, czy zupełnie zaskoczyłby mnie inną rzeczą? Najchętniej spełniłabym obie powyższe, bo wiem, że poczułby wtedy, że złapał trochę oddechu w życiu.
- Kolejny weekend spędziłabym na śledzeniu ofert banków w internecie.
- Założyłabym kilka lokat, typując najkorzystniejsze i rozlokowała około 0,9 miliona w różnych bankach, żeby popracowały najlepiej jak to możliwe.
- Pozostały budżet zainwestowałabym w pierwszej kolejności we własną firmę – konsulting ślubny – szkolenia, kursy, budowanie tożsamości i rozpoznawalności marki, piękny lokal i przygotowanie do pierwszych dużych zadań
- Kiedy wszystkie powyższe projekty byłyby w fazie realizacji albo zaawansowanego planowania, nagrodziłabym samą siebie za bycie dzielną:) i odpowiedzialne gospodarowanie budżetem – kupiłabym sobie piękny miejski rower marki Electra i zarezerwowała miesięczną podróż dla dwojga do Tajlandii – żeby na chwilę przed ruszeniem z kopyta z własną firmą wyciszyć się i naładować dobrą energią i słońcem.
- Nie zapomniałabym oczywiście o wysłaniu pocztówek do bliskich – takie tradycje trzeba pielęgnować, niezależnie od stanu konta. 🙂
Zdecydowałam się przedstawić historię realistyczną, osadzoną w realiach naszej polskiej rzeczywistości, bo często słyszymy w mediach, że baśnie o milionowych wygranych kończą się fatalnie, a ja wierzę, że stąpanie twardo po ziemi wobec inwestycji – niezależnie od ich rozmiaru – jest jedynym gwarantem sukcesu.
20) Studia + mieszkania dla dzieci + dom
2 miliony wygrane w Lotto byłoby faktycznie optymalną kwotą zapewniającą zaspokojenie wszelkich potrzeb mi i mojej rodzinie.
Najpierw zapłaciłabym za te studia podyplomowe, które mi przeszły koło nosa, bo mnie wywalili z roboty (przepraszam: “zlikwidowano moje stanowisko pracy”).
Mam troje dorosłych dzieci, które tułają się po świecie bez bliskiej perspektywy kupienia własnego mieszkania. Więc w następnej kolejności – po 300 000 zł na jedno. Dalej sobie dadzą radę.
Kolejne 200 000 zł poszłoby na remont starego poniemieckiego domu po dziadkach. Pewnie zamieszkałabym tam na stare lata i prowadziłabym jakąś działalność gospodarczą i społeczną dającą mi radość i satysfakcję, a innym pożytek.
Pozostałe 700 000 zł (bo już podatek zapłacony) zapełniłoby z nadwyżką lukę budżetową powstałą po wywaleniu mnie z pracy na rok przed okresem ochronnym. A potem powolutku korzystałabym z pieniędzy leżących spokojnie na koncie w banku (Millenium 😉 i wiodłabym spokojne życie na wsi wyplatając koszyki i piekąc chleb.
21) Oszczędzanie czasu innych
Drogi Michale!
Postaram się pisać krótko, bo pewnie czytasz dziś setki podobnych tekstów. 🙂 Zapewne można się z nich wiele dowiedzieć o ludzkich marzeniach – w każdym razie o tych, które można zrealizować za pieniądze. Ja też początkowo sądziłam, że napiszę, w co chciałabym zainwestować, co kupić, na co wydać kasę i jak ją pomnożyć. Oczywiście, są takie rzeczy, każda ma mniejszy lub większy sens, ale zastanawiałam się nad odpowiedzią konkursową przez kilka dni i wciąż kołatało mi się w głowie, że nie to jest najważniejsze. W końcu zrozumiałam, jaka powinna być moja odpowiedź, jeśli mam jej udzielić szczerze. A dziś wysłuchałam 61 odcinka Twojego podcastu i kiedy na koniec poprosiłeś o opinie, czy ludzie chcą słuchać takich rzeczy, wiedziałam już, że to jest to. To, co powiem, może być w pewnym sensie odpowiedzią na Twoje pytanie.
Zatem – „do adremu”. 🙂 Gdybym nagle stała się posiadaczką dwóch milionów, wymieniłabym je na inny, o wiele cenniejszy zasób. Użyłabym tych pieniędzy, żeby pomóc sobie i jak największej liczbie innych ludzi zaoszczędzić czas. Jak najwięcej czasu. W każdy możliwy sposób. Od jeżdżenia po mieście taksówką zamiast tramwajem, poprzez zmniejszenie liczby godzin poświęcanych na niesatysfakcjonujące zarobkowanie, aż po zapewnienie szybkiej i skutecznej pomocy medycznej tym, którzy ją odsuwają na wieczne „później” albo w ogóle z niej rezygnują – z oszczędności, z pośpiechu, z przekonania, że są inne, ważniejsze sprawy. Czas jest, moim zdaniem, jedynym celem, dla którego warto cokolwiek poświęcać. I, paradoksalnie, odebrałam tę lekcję nie wtedy, kiedy większość swojego czasu poświęcałam na zarabianie pieniędzy, lecz kiedy moja finansowa sytuacja nieco się unormowała. Okazało się bowiem, że nie ma nic cenniejszego niż nasz czas. To, co z nim zrobimy, to temat na następny konkurs ;), ale łatwo sobie wyobrazić rodziny spędzające wspólnie całe dnie, niekończące się rozmowy przyjaciół, szczęśliwych ludzi, którzy nie muszą z niczego rezygnować i przekuwają w rzeczywistość najpiękniejsze marzenia z dzieciństwa.
Może musi być tak, że przez połowę życia staramy się za wszelką cenę zdobyć kasę, żeby przez drugą połowę wydawać ją na próby odzyskania tego, co straciliśmy. Niestety, kiedy już ustabilizuje nam się hierarchia wartości, niektóre rzeczy mogą się okazać nie do odzyskania. Nigdy więcej nie będziemy mieli po dwadzieścia lat. Nadszarpniętych więzi międzyludzkich może już nie uda się zreperować. Podobnie ze zdrowiem. Dlatego gdybym wygrała dwa miliony w Lotto, postarałabym się, żeby każda złotówka pomogła komuś mieć więcej czasu na naprawdę ważne sprawy.
Pozdrawiam serdecznie i – korzystając z okazji – dziękuję za Twoją pracę i trzymam kciuki za Twój czas.
22) Kurs dietetyki i inwestycje
W pierwszej kolejności z pewnością podjęłabym kroki stworzenia planu rozwoju osobistego. Zaledwie 10 000 zł wystarczyłoby mi aby ukończyć kurs w Londynie z zakresu dietetyki, bo czy w życiu nie chodzi o to aby robić coś co sprawia nam przyjemność i dodatkowo jest źródłem utrzymania? Milion złotych byłby na lokatach / funduszach inwestycyjnych. Tak aby mógł spokojnie spłacać się zaciągnięty już kredyt na mieszkanie. Jedną z inwestycji zapewne byłoby wielopokojowe mieszkanie z rynku wtórnego w centrum tak aby mogło być wynajmowane 4–5 studentom. Oczywiście część wygranej trafiłaby do rodziny, najbliższych.
23) Piekarnia w Mińsku i poduszka finansowa
Cześć! Jestem z Białorusi, ale od 3 lat mieszkam w Katowicach. Mam tu męża, pracę, mieszkanie – w miarę poukładane życie. Gdybym wygrała 2 miliony w Lotto, odwróciłabym je do góry nogami :). Zrealizowałabym swoje marzenie: otworzyć piekarnię w moim rodzinnym mieście Mińsku. Dlaczego tak? Bo w Mińsku niestety jest ciężko o dobry biały chleb. To, co się sprzedaje w sklepach nie ma ani smaku, ani duszy; małych piekarni prawie nie ma. Z jednej strony uważam to za szansę na biznes, z drugiej, naprawdę chciałabym zmienić tę sytuację – przywrócić stare tradycje – a jestem pewna, że je mamy.
I ostatnie (last but not least), chciałabym częściej bywać ze swoją rodziną, w swoim mieście – bardzo mi ich brakuje. Oczywiście, musiałabym wszystko dobrze przemyśleć, dużo rzeczy się dowiedzieć i nauczyć, znaleźć odpowiednie miejsce i ludzi. I przede wszystkim zdecydować się i spróbować.
Kwota 2.000.000 zł jest trochę większa, niż te, którymi zwykle mogę dysponować 🙂 więc trochę ciężko mi jest myśleć w takich kategoriach – zdecydowanie musiałabym pogłębić swoją wiedzę w obszarze finansów. Ale na pewno nie postawiłabym wszystko na jedną kartę. Z części pieniędzy zrobiłabym bufor na wypadek porażki, jakieś oszczędności, a może i inwestycje. Oprócz tego wspierałabym inne fajne projekty i organizacje charytatywne.
Dziękuję za uwagę oraz za dodatkową motywację!
24) Fundusze inwestycyjne i podróż dookoła świata
Moim marzeniem jest podróż dookoła świata, stąd po wygraniu 2 milionów złotych, ulokowałbym tę kwotę na lokatach i funduszach. Dzięki temu mógłbym ruszyć w podróż, finansując ją z odsetek. Przy założeniu 5% rocznej stopy zwrotu i po odliczeniu podatku, średnio miesięcznie miałbym ok. 6700 złotych odsetek, co pozwoliłoby na niskobudżetową podróż dla mnie i narzeczonej. Celem podróży byłoby zwiedzenie 100 krajów w 1000 dni. Aby pozyskać dodatkowe fundusze, prowadziłbym blog, na którym relacjonowałbym przebieg wyprawy na żywo, jak również założył projekt crowdfundingowy do sfinansowania podróży po Azji. Po powrocie wydałbym książkę, prowadził szkolenia dla osób zainteresowanych podróżami i zakupił mieszkanie 80 m2 w Krakowie (ok. 480 tysięcy złotych), aby móc spokojnie założyć rodzinę.
Pozostałe ok. 1,5 miliona nadal pracowałyby na lokatach i funduszach, a ja mógłbym spokojnie rozwijać się zawodowo, nie uzależniając swojej ścieżki rozwoju od wynagrodzenia.
Odnośnie podróży zamieszczam również krótki wiersz mojego autorstwa 😉
2 miliony w mej kieszeni,
nasze życie szybko zmieni.
Kasę szybko ulokuję,
do podróży się szykuję.
W podróżnika się dziś wcielę,
bo odsetek mam już wiele.
Prawie 7 tysięcy miesięcznie
i podróżuję z narzeczoną bezpiecznie.”
25) Promocja sportu lacrosse w Polsce
Stworzyłbym program promocji sportu lacrosse w Polsce. Zaprosiłbym najlepszych graczy i trenerów z Ameryki. Za pieniądze z wygranej opłaciłbym ich hotele i przelot. Prowadziliby warsztaty dla młodych w całej Polsce. Stworzyłbym firmę importującą sprzęt po najniższych cenach. Przebijając cenowo wszystkie sklepy w Europie zyskałbym licencję na sprzedawanie sprzętu na cały kraj. Popyt wytworzony przez promowanie sportu zagwarantuje mi stały dochód.
W 2017 roku odbędą się the World Games 2017 we Wrocławiu. Na tej imprezie lacrosse zdobędzie ogólnokrajową sławę. W 5 lat powstanie wiele klubów w Polsce. Różne oddziały mojej organizacji w miastach sponsorowałyby lokalne kluby. Po 10 latach zaistnieje samowystarczalna infrastruktura z kontraktami zagranicznymi i teletransmisjami. Sport urośnie do rangi “nowych skoków narciarskich”. Po 20 latach wyprzedza w popularności siatkówkę. Po 50 latach zrównuje się z piłką nożną. Kluby są w stanie przyznawać stypendia młodym zawodnikom gwarantując im wyjazd do USA na wymianę.
Moja organizacja funduje co roku nagrodę dla najlepszych sportowców-ekonomistów. Nazwa nagrody do “Złota piłka im. Michała Szafrańskiego”.
26) Spłata kredytu i wszystkiego po trochu
2 miliony. Kupa kasy, ale czy wystarczy, aby pokryć moje wszystkie wymarzone plany i potrzeby? Spróbujmy jakoś ją rozplanować 🙂
Nie było mi trudno wybrać rzeczy, na które przeznaczyłbym te pieniądze. Od dawna mam już wszystko obmyślone. Moje marzenia są konkretne, a cele określone, dzięki temu jestem w stanie dokładnie wyliczyć ile będą mnie one kosztowały. Rozdzielmy, zatem te 2 miliony pomiędzy poszczególne wydatki, inwestycje i marzenia.
W pierwszej kolejności spłaciłbym kredyt na mieszkanie (250 tys.). Uwolniłbym się od tego ciążącego na moich barkach balastu. Stać mnie na niego i nie mam problemów z płaceniem rat, mimo to czuję duże obciążenie psychiczne, które niekiedy blokuje moje życiowe wybory.
Następnie 500 tys. przeznaczyłbym na zabezpieczenie przyszłości mojej własnej jak i mojej kochanej żonki. Wiadomo przecież, że po przejściu na emeryturę dostanę od Państwa, w najlepszym przypadku, 20% ostatniego wynagrodzenia. Trzeba, więc samemu zadbać o pieniądze na starość. Za dane pół miliona wykupiłbym 2-pokojowe mieszkanie w dobrej lokalizacji (pod wynajem), założył jakąś lokatę, wykupiłbym jednostki funduszu pieniężnego w jednym z TFI i zakupił trochę złota (jako ogromny fan puszczanego na Discovery programu – Gorączka Złota – po prostu muszę mieć złoto i tyle).
300 tys. ulokowane na dwóch osobnych lokatach lub kontach oszczędnościowych, po 150 tys. na każdym, przeznaczyłbym na zabezpieczenie przyszłości moich pociech- dwóch ślicznych córek. Byłyby to pieniądze na studia, wesele, start w dorosłe życie, czy wkład własny do ich mieszkań.
Myślę, że chcielibyśmy, wraz z żoną, nieco odwdzięczyć się naszym rodzicom za wszystko, co dla nas robią. Wysłalibyśmy ich na długie wczasy lub turnus w sanatorium. Posłałbym moją Mamę do dobrego lekarza i zafundował jej terapię, na którą ona sama zawsze żałuje sobie pieniędzy. Kwota, którą przeznaczyłbym na rodziców to 20 tys.
15 tys. przeznaczyłbym na roczny turbo kurs języka angielskiego dla siebie, żony oraz dzieci. Zawsze chcieliśmy się podszkolić w językach obcych, ale zawsze brakuje czasu i szkoda na do pieniędzy. Jednak bardzo pragnę nauczyć się angielskiego, by móc swobodnie mówić i pisać w tym języku i komunikować się z resztą świata.
Widząc, że w Internecie jest pieniądz, bardzo chciałbym nauczyć się jak go stamtąd „wydostać”. W tym celu zainwestowałbym kilka tysięcy w rozwój mój i żony. Po pierwsze pojechałbym do Warszawy, aby spotkać się z Tobą Michale (jeśli nie miałbyś nic przeciwko). Obgadalibyśmy kilka spraw dotyczących blogowania, ponieważ sam prowadzę stronę o finansach osobistych i mam w związku z tym kilka zapytań. Po drugie poszedłbym z żoną na kursy zakładania stron, pozycjonowania i pisania dobrych tekstów. Mając taką wiedzę, moglibyśmy spokojnie zacząć budować dochód pasywny i rozwijać nasze zainteresowania. Myślę, że na ten cel potrzebowałbym 20 tys.
Jak już napisałem powyżej, sam też prowadzę małego, raczkującego bloga, którego chciałbym nieco rozwinąć. Myślę, że 5 tysięcy, mądrze zainwestowane pozwoliłoby mi nieco rozwinąć moją stronę internetową, a co za tym idzie, zwiększyć zainteresowanie i ruch na stronie.
Moi znajomi mają chorego synka z wrodzoną wadą serca. Potrzebują masę pieniędzy na jego leczenie. Myślę wiec, że 10 tys. mogłoby im nieco pomóc. Ja praktycznie nie odczułbym braku tej sumy, ale myślę, że Oni byliby bardzo szczęśliwi z takiego prezentu.
Kurcze, prawie bym zapomniał o sobie i moim zdrowiu. Sobą też by się przydało zająć. Przepuklina kręgosłupa czasami się odzywa. Trzeba by było coś z tym zrobić. 5 tysięcy myślę, że spokojnie by wystarczyło.
Fajnie by było także nieco odpocząć od pracy, obowiązków i życia na pełnym biegu. Marzy mi się jakaś fajna podróż do Indii, Kambodży, Tajlandii lub Japonii. Myślę, że za 50 tys. dałoby się gdzieś wyjechać. No może za 100 tys. 🙂
Policzmy ile już wydaliśmy: 100+5+10+5+20+15+20+300+250+500=1 225 000 zł
Zostało jeszcze ponad 700 tys. złotych! O jejku i co teraz zrobić? Nie zostaje nic innego jak wpłacić na lokatę lub jakieś konto oszczędnościowe i trzymać te pieniądze na tzw. czarną godzinę. Mogą także przydać się w przyszłości na realizację jakiś ciekawych pomysłów, które mogą pojawić się w trakcie realizowania swoich planów i marzeń.
Podsumowując: 2 miliony złotych to trochę za mało, aby móc pozwolić sobie na niechodzenie do pracy i życie z odsetek, jednak kwota ta w zupełności zaspokoiłaby potrzeby finansowe moje i mojej rodziny. Jak widać nawet sporo je przewyższa? Szkoda, że nigdy nie wygram takiej kasy (bo nie gram w Lotto). Będę musiał sam ją zarobić.
27) Inwestycje i marzenia
Niezależnie od wysokości wygranej, przede wszystkim spełniłbym daną za czasów studiów obietnicę. Wraz z kolegą z grupy obiecaliśmy sobie, że jeżeli kiedykolwiek któryś z nas trafi “6” w Lotku, to zaprosi drugiego na mecz NBA do pierwszych rzędów hali. Mecz oczywiście nie może być przypadkowy – postanowiliśmy, że wybierzemy się na spotkanie pomiędzy drużynami (jakiekolwiek by one nie były) Marcina Gortata i LeBrona Jamesa czyli największej gwiazdy polskiej i amerykańskiej. Być może to doświadczenie sprawiłoby, że powróciłbym do aktywnego kibicowania, na które niestety nie mam obecnie zbyt wiele czasu. 🙁
Pozostałe pieniądze, podzieliłbym procentowo i przeznaczył na następujące cele:
- 50% – inwestycje w mieszkania
- 20% – lokaty
- 10% – inwestycje na GPW (akcje)
- 10% – cele charytatywne
- 10% – marzenia i bieżące wydatki
Myślę, że bardzo zbliżony podział zastosowałbym nawet gdyby wygrana wynosiła 20 mln. 🙂 Wypadałoby teraz uzasadnić swój wybór, zatem do dzieła:
Mieszkania – mieszkam w Trójmieście i tutaj chciałbym rozpocząć inwestycje. Za przeznaczoną kwotę chciałbym zakupić 2 –3 mieszkania (w zależności od metrażu, lokalizacji itd.) z przeznaczeniem pod wynajem. Jak sam wiesz, jest to bardzo fajna opcja na zwiększenie dochodu pasywnego. Jest wiele innych inwestycji, które potrafią przynieść dużo wyższą stopę zwrotu, jednak niestety obarczone są one dużo większym ryzykiem. A po co dodatkowo się stresować? 🙂 Inwestycja ma jeszcze jedną zaletę, jeżeli wybierze się dobrą, rozwojową lokalizację to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w przypadku sprzedaży uzyskałbym kwotę co najmniej równą cenie zakupu. Dlatego z wyborem potencjalnych mieszkań nie spieszyłbym się za bardzo. W końcu pieniędzy na życie wystarczyłoby, a nie lubię podejmować pochopnych decyzji.
Lokaty – całkowicie bezpieczne inwestycje, pieniądze pracowałyby tutaj spokojnie na “własną” emeryturę (bo na państwową nie liczę) lub byłyby wykorzystywane, odpukać, w sytuacjach nagłych, tj. wypadkach, ciężkich, chorobach itp.
Akcje – od 2 lat inwestuję na GPW z długoterminowym horyzontem inwestycyjnym. Daje mi to satysfakcję i aktualnie trochę większy “zarobek” niż na lokatach. Dlaczego akcje, a nie inne instrumenty?
Fundusze inwestycyjne odpadają, ponieważ lubię mieć kontrolę nad tym co kupuję i świadomość, że sam popełniłem błąd/podjąłem właściwą decyzję. A skoro i tak znajduję czas na własne analizy to czemu pomniejszać ewentualny zysk poprzez opłaty dla funduszy? Być może kiedyś zdecyduję się na inwestycje w fundusze, gdyż umożliwiają one dużo łatwiejsze inwestowanie również poza granicami kraju, ale myślę, że ten czas jeszcze nie nadszedł. 🙂
Forex oraz instrumenty pochodne są obarczone zbyt dużym ryzykiem, dlatego traktuję je bardziej jak hazard i myślę, że nigdy nie zostaną przeze mnie przetestowane.
Możliwe, że zainwestuję w obligacje korporacyjne, ale póki co nie poświęciłem zbyt wiele czasu (mam jedynie podstawową wiedzę), aby zapoznać się z tematem. A nie lubię inwestować w coś, czego do końca nie rozumiem. 🙂
Cele charytatywne – to chyba najtrudniejsza do opisania (i “wykonania”) kategoria, ale mogąca dać bardzo duże poczucie spełnienia. Dawno temu postanowiłem, że ewentualne 10% przekazałbym organizacji pożytku publicznego, którą corocznie wspieram moim 1% podatku. Wiem, że te pieniądze bardzo by im się przydały. Słyszałem również, że wiele ludzi czyni takie obietnice w przypadku wygranej, lecz niewiele jej potem dotrzymuje. Mam nadzieję, że znalazłbym wystarczająco dużo siły, aby zrobić coś dobrego. W końcu to tylko 10%, a można by było podzielić się szczęściem z tymi potrzebującymi.
Marzenia i bieżące wydatki – to z kolei najprzyjemniejsza kategoria. W końcu zawsze znajdzie się jakieś marzenie, na które można by było wydać pieniądze. Najbardziej banalnym i przyziemnym marzeniem jest zakup własnego mieszkania, w którym zamieszkalibyśmy z narzeczoną zaraz po ślubie. Jako, że dużą część mamy już odłożoną, koniecznym byłby tylko nieduży zastrzyk z tego funduszu.
Moim największym marzeniem jest z kolei spędzenie wakacji w Australii. Zawsze fascynowało mnie to miejsce ze względu na bliskość natury i chciałbym je w końcu odkryć – wybrać się na safari, zobaczyć zwierzęta (zarówno lądowe jak i morskie), których wcześniej nie widziałem, nurkować u brzegów Australii, itd.
Kolejnym marzeniem byłby zakup dobrej jakości przyrządów do warzenia piwa (jestem piwowarem domowym) i spróbowanie piwa Samuel Adams Utopias – ponoć najlepszego piwa na świecie, chciałbym się przekonać na własnym języku.
Marzeń tych można by było mnożyć i mnożyć, ale nie chcę już przedłużać – wymieniłem najważniejsze z nich. Kończę i przepraszam za długi tekst, jakoś tak gładko się pisało :).
28) Latający uniwersytet finansowo-zdrowotny
Hej,
Mój pomysł na 2 mln pln: poza oczywistymi potrzebami materialnymi moimi i mojej rodziny (nieruchomości pod wynajem, inwestycje w wiedzę, ziemię czy metale szlachetne oraz wyprawa w ciekawe i wymarzone miejsca) zorganizowałabym fundację typu “Latający uniwersytet finansowy-zdrowotny”, opracowałabym ścieżki edukacyjne, cykle szkoleń jak nie dać się “golić” banksterom, jak dbać o zdrowie i nie dać się golić korporacjom farmaceutycznym i ruszyłabym nieść kaganek oświaty finansowo-zdrowotnej do przedszkoli, szkół, na uniwersytety. Nie pominęłabym również seniorów.
Bogaty i zdrowy naród to silny naród. Hough!
29) Nieruchomości i fitness produkujący prąd
10% wygranej zainwestował bym w złoto. Złoto utrzymuje cały czas tą samą wartość nabywczą, a dodatkowo jakby kurs złota w pewnym momencie wystrzelił w górę, można to z zyskiem sprzedać. 80% tej kwoty bym zamienił na sztabki, 20% na monety 1 uncjowe – łatwiejsze do sprzedaży.
60% wygranej przeznaczył bym na zakup 3 mieszkań w Warszawie. 2 z rynku wtórnego – przeznaczone pod wynajem, który by zaspokajał aktualne wydatki, dawał zabezpieczenie i możliwość rzucenia pracy na etacie i rozpoczęciu czegoś własnego, 1 nowe mieszkanie, możliwe że jeszcze budowane gdzieś w pobliżu planowanych nowych przystanków metra.
10% wygranej przeznaczyłbym na otworzenie fitnes-rowerowego biznesu, sali do ćwiczeń z dostępnymi stacjonarnymi rowerami do ćwiczeń, a jednocześnie do wytwarzania prądu przez te urządzenia. I sprzedawał prąd w późniejszym czasie, gdyby wytwarzanie byłoby wydajne.
10% wygranej przeznaczyłbym na otworzenie biznesu do tworzenia aplikacji internetowych, co miałoby na celu zamianę etatu na własną działalność.
Ostatnie 10% wygranej przeznaczyłbym na inwestycję w gospodarstwo rolne mojego kuzyna, unowocześnienie, optymalizację i znalezienie nowych dróg dystrybucji towarów jakie wytwarza.
Wynajem mieszkań pozwoliłby mi na codzienne życie, zabezpieczenie w złocie, na różne losowe wypadki, okazje, niespodziewane ruchy w przyszłości, a 3 biznesy mogłyby się okazać źródłem mojego wzbogacenia, a na pewno by się okazały źródłem pracy dla kilku potencjalnych moich pracowników, partnerów biznesowych.
Wszystko w rytmie: (Mt 25, 14–30).
30) Wierszowane inwestowanie
Miłego czytania i dziękuję Ci za bezcenną wiedzę, którą mojej rodzinie przekazujesz za pośrednictwem bloga. Pozdrawiam serdecznie. A poniżej odpowiedź konkursowa:
Michale drogi, trudne stawiasz pytania,
wolałbym oszczędzić miliony niż mieć je z wygrywania,
lecz skoro tak mocno los mi dziś sprzyja,
odrzucam teorię marchewki i kija.
Gdy już posiądę te góry mamony,
zapewne pokornie przyjdę do żony,
aby się spytać – “co zrobić kochanie?”,
by głowy szybko nie stracić marnie.
Jednak może się zbiorę w swym męstwie,
a słowa wieszcza z bloga przypomnę:
“szanuj pieniądz, licz budżet, oszczędzaj,
a nie dopadnie cię nigdy nędza”.
W domowym zaciszu otworzę Excela,
wpiszę w nim dwójkę i trzy po dwa zera.
Wydatki też zacznę powoli spisywać,
budżetdomowy – “oj, żono wybacz”.
Lecz żeby długo jej smutno nie było,
mieszkanie kupię by lepiej się żyło.
Wszystko co zrobić wiem już z podcastu,
WNOP i już mieszkam na metrach stu.
Aby zapewnić rodzinie mej przyszłość,
liczę na giełdowych indeksów wyższość.
Podstawy inwestowania są z #elementarza,
a liczę, że historia lubi się powtarzać.
A co ważniejsze od hossy i bessy,
to lokowanie w poduszki bezpieczne.
Wtedy się spada na cztery łapy,
gdy w finansowe wpadam tarapaty.
Jeśli o tarapatach i problemach już mowa,
gdy zły BIK i fatalna historia kredytowa,
mógłbym użyć Twych rad Michale drogi
i znów obejrzeć #pokonajswedługi.
Nie samym chlebem żyje zaś człowiek,
chciałbym też oddać trochę dla pociech.
Nie tylko moich, lecz tych bez nikogo,
dzięki też temu poczuję się błogo.
Znając me szczęście i powodzenie
totkowe miliony to czcze życzenie.
Lecz gdy je zdobędę mymi siłami
Michała i #JOP obsypię nagrodami!
To już koniec 🙂
No dobra. Wiem. Ten wpis ma ponad 10 tys. wyrazów i ponad 71 tys. znaków. Jeśli tu dobrnęliście, to tak jakbyście przeczytali 50-stronicową książkę. 🙂 Gratuluję!
No i nie mówcie, że nie wiecie co zrobić z dwoma milionami złotych. Pomysłów jest tutaj aż nadto.
Dobrej reszty dnia!
{ 85 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Pierwszy! ;P
Za komuny to za wygraną w lotto można było co najwyżej lodówkę kupić 😛
1. Badania pokazują, że większość „szczęśliwców”, którzy wygrywają w loteriach źle na tym wychodzi
2. Bogactwo to nie suma pieniędzy tylko to co możesz robić i mówić. Jest wielu ludzi, którzy zarabiają furę pieniędzy pracując w firmach, których nienawidzą, sprzedając coś w co nie wierzą ludziom, których nie szanują. Są bogaci?
😉
Autor pomysłu nr 2) – koniecznie daj znać jak już otworzysz wypożyczalnie jachtów bo uwielbiam tę część Mazur 🙂
Autor pomysłu nr 4)- chętnie sprzedam ci tą kamienicę więc jak juz wygrasz to się do mnie zgłoś 🙂
Wszystkim gratuluję! Kurcze ja jakoś przegapiłam ten konkurs :/
Cześć Marta,
dam znać jak tylko dostanę kredyt inwestycyjny 🙂
Dobrze wiedzieć że jednak nie czekasz na wygraną a zaczynasz działać 🙂
Pozdrawiam!
Wysłałem artykuł na Kindle’a i przeczytałem jednym tchem. Co za motywujące i dające do myślenia pomysły co zrobić z taką sumą pieniędzy! Gratuluję też tym, którzy dzielą się swoimi pomysłami na biznes, ja dalej mam przed tym opory, choć jestem w trakcie czytania Will It Fly, więc może przełamię barierę.
Najbardziej utkwiło mi z tych 30 mini lektur zdanie, że może jest tak, że połowę życia zarabiamy po to, żeby przez drugą połowę próbować odzyskać stracony czas.. Daje do myślenia.
Cały ten artykuł z tekstami od czytelników to chyba najlepsze, co przeczytałem na tym blogu. Twoi czytelnicy mają, Michale, niesamowite pomysły i marzenia.
Pozdrawiam wszystkich autorów, każdemu z Was życzę tych dwóch milionów!
Michał, dzięki 🙂
Mimo, że nie wygrałem w konkursie to i tak uważam, że warto było wziąć udział w promocji, bo to co opisałeś pozwoliło nam wszystkim na tym zarobić i skorzystać 😉
PS. Pisałem komentarz już godzinę temu, ale go nie widzę. Usuwacie komentarze z linkami zewnętrznymi z automatu?
Michał sami specjaliści od inwestowania? To dlaczego nie wezmą kredytu na inwestycję, skoro tacy pewni swych inwestycji! A i jeszcze prawie każdy altruista. Jak dla mnie to dość tendencyjne przynajmniej pierwszych kilka odpowiedzi. Postaram się przeczytać resztę, ale kilka pierwszych tak jak by pisane przez jedną i tą samą osobą. No ale nic;)
Serdecznie Cie oczywiście pozdrawiam!:)
Zwykle nie komentuję wypowiedzi innych, a staram się dodawać coś od siebie.
W twoim przypadku nie mogę powstrzymać się od skomentowania twojej złośliwej i jakże tendencyjnej nazwijmy to opowiastki jacy to inni są beznadziejni. Nikt nie pisze tu o żadnych jak to nazwałeś „specjalistach od inwestowania”, a o własnych bardziej lub mniej realnych marzeniach, ale skoro z takim trudem przychodzi ci rozszyfrowanie samej idei konkursu to nie powinieneś być gościem na tej stronie. Ponadto elementy altruistyczne przeplatające się w opisach świadczą tylko i wyłącznie o ludziach, którzy o tym wspominają, super że każda osoba choć w niewielkim stopniu o tym pomyślała żeby komuś pomóc (dobro zawsze wraca, prędzej czy później). Skoro dostrzegasz tyle tendencyjności w tych wypowiedziach – przynajmniej kilku pierwszych, a resztę może przeczytasz???? (jakże to miło z twojej strony) odpowiedz sobie na pytanie kim właściwie jesteś i kto dał ci prawo do szydzenia z innych. Proszę pochwal się co takiego osiągnąłeś na polu finansowym to może staniesz się choć trochę interesujący na tym forum bo jak na razie pokazałeś dno.
Hmmmm widzę, że czytelnicy oraz sam Michał nieźle się mota z tymi celami na co by wydał 2 mln zł…. A odpowiedź jest prosta co najlepiej zrobić, w sumie to się przewija w poszczególnych odpowiedziach.
Za 2 mln zł można kupić 20 kawalerek na wynajem w różnych miastach w Polsce (Łódź, Katowice, Częstochowa, nawet Poznań). Z każdej można mieć na czysto 700 zł miesięcznie dochodu pasywnego. 20 x 700 zł = 14.000 zł miesięcznie bez kiwnięcia palcem (zarządzanie najmem powierzamy profesjonalnej firmie).
Jakieś pytania? Jak komuś mało to niech poczeka rok czasu, uzbiera mu się 12 x 14.000 zł = 168.000 zł rocznie. Można więc co roku kupować dodatkowe mieszkanie na wynajem, jeżeli komuś te 14.000 zł miesięcznie to mało, to po 10 latach będzie miał wielokrotnie więcej.
Inwestując w nieruchomości w tym niestabilnym rejonie świata możesz wszystko bardzo szybko stracić (wystarczy mała zmiana w przepisach podatkowych lub … wojenka.
(Przykład mienia zabużańskiego)
Takie pieniądze można zainwestować z dużo mniejszym ryzykiem np. w GB or USA.
O ile co do zasady ma Pan rację to wyliczenia są trochę błędne.
W Poznaniu nie kupi się kawalerki za 100 tyś zł – jeżeli dobrze się poszuka u dewelopera i poczeka 12-24 miesięcy to można wyrwać kawalerkę za około 130.000 zł. Tu jednak należy zainwestować w urządzenie około 20.000 czyli już jest 150.000 zł. Zostaje zatem już nam 13 kawalerek. Wynajem to około 1200 zł w Poznaniu odejmując zatem 8.5 % podatku przy ryczałcie ( jak przejdzie a pewnie nie) to kwota dochodu czystego 1.098 zł. Jeżeli weźmiemy firmę do zarządzania to musimy policzyć jakieś 200 zł za obsługę. Czysta kwota to zatem 898 zł x13 mieszkań daje to kwotę 11.674 zakładając że nie ma przestoju w wynajmie itp 🙂
U mnie ciężko było by wygrać w lotka, bo raczej nie gram 😉 Ale gdyby już zdarzyła się taka sytuacja to myślę, że około 75% wygranej ulokował bym w nieruchomościach, a 25% w lokatach albo innych instrumentach finansowych obciążonych niskim ryzykiem.
Taka kwota dawała by mi w tym momencie poczucie bezpieczeństwa na tyle duże, że nie musiał bym „zaprzątać sobie głowy” studiami i pracą z powodu konieczności. Chciałbym ruszyć wtedy w podróż dookoła świata na kilkanaście miesięcy (koszty były by mniejsze niż wpływy z inwestycji obecnie posiadanych oraz tych powstałych w wyniku wygranej). Taka podróż dała by mi pewnie dużo świeżości, a po powrocie z niej wziąłbym się za realizację jednego z moich wielu pomysłów (które staram się realizować na bieżąco, nie czekając na wygraną w totka 😉 ).
W zasadzie mam juz temat 2 mln za soba. Nie wygralem w totka, ale zarobilem, a potem zainwestowalem. Generalnie jak czytam o tych fantastycznych pomyslach , to sie troche usmiecham, bo punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Swoje pieniadze w 90 procentach zainwestowalem w nieruchomosci. Mam 11 mieszkan i 4 lokale uzytkowe. Nie jest to Warszawa ani inne duze miasto, bo tam zwroty nie sa tak dobre jak w miejscowosciach sredniej wielkosci. Pozostala kwota lezy na koncie na czarna godzine. Nieruchomosci generuja mi dochod okolo 30 tys na miesiac, wiec swoje pomysly realizuje na biezaco. Sa to podroze, realizacja siebie, edukacja dzieci czy tez nastepne inwestycje. Nie pracuje zawodowo od kilku lat. Pozdrawiam wszystkich i zycze wytrwalosci w skreslaniu kuponow czy tez w dazeniu do niezaleznosci finansowej.
Z ciekawości – lewarowałeś się kredytami, czy kupowałeś jedno po drugim za gotówkę? Obecnie mój temat to 250 tys i próbuję dojść ze sobą do ładu co z tym zrobić.
Pomysł nr 1 to biznes, ale tu kapitału będę 10 tys raptem potrzebował bo resztę zrobię sam. Pozostaje 240.
Nieruchomosci kupowalem za gotowke. Pierwsze 11. Pozostałe lewarowałem tanim kredytem. 250 tys. pozwoli ci kupic za gotówke 3 mieszkania pod wynajem lub np. 6 w 50% kredycie z 5 letnim okresem spłaty. Oczywiscie ciagle nie mowie tu o Warszawie, bo tamten rynek nie daje takich mozliwosci.
W Warszawie czy inych duzych miastach skupilbym sie na wynajmie krotkoterminowym.
Mieszkanie w centrrum, wieksza inwestycja finansowa , ale zwrooty 300% wieksze.
30 tys. miesięcznie z wynajmu nieruchomości (o wartości 2 mln) oznacza że masz 18% zysku z wynajmu. Gratulacje! Lepszy masz z mieszkań czy lokali użytkowych?
A „Mieszkanie w centrum, wieksza inwestycja finansowa , ale zwroty 300% wieksze” – chodzi Ci o wynajem krótkoterminowy (airbnb), czy doświadczenia z twoich 11 mieszkań?
2 mln to nie jest wartosc nieruchomosci, tylko kwota jaka zainwestowalem. Wartosc nieruchomosci jest zmienna i ciagle rosnie 🙂
Lokale uzytkowe przynosza okolo 100% lepszy zysk niz mieszkania.
Jednak trudniej jest kupic dobry lokal za fajne pieniadze, bo w tym przypadku lokalizacja ma wieksze znaczenie niz w przypadku mieszkan.
Najem krotkoterminowy to airbnb , booking itp. krotko mowiac dzialalnosc podobna do hoteli.
Ja niestety nie zajmuje sie tym tematem, z kilku powodow.
Po pierwsze miejscowosc w ktorej mieszkam, ma pod tym wzgledem ograniczone mozliwosci. Tu sprawdzaja sie takie lokomotywy jak Krakow, Gdansk czy Wrocław.
Po drugie wiaze sie to z codzienna obsluga, a na dzien dzisiejszy nie chce sie tak angazowac, ze wzgledu na podroze.
Ale mam plan w najblizszym czasie rozpoczac swoj romans z booking.com.
Jeszcze odniosl bym sie do wypowiedzi niektorych „marzycieli”. Nie przekazalbym swoich nieruchomosci w rece wyspecjalizowanego biura.
Po pierwsze ze wzgledu na prowizje ktora trzeba zaplacic, po drugie na fakt, ze nikt nie zajmie sie tym lepiej niz wlasciciel.
Jezeli ktos chce wybrac sie w podroz dookola swiata, to polecam zatrudnic na ten okres kogos z rodziny lub jakas mloda osobe, dla ktorej bedzie to doswiadczenie i okazaja do zarobienia dodatkowych pieniedzy. Gdyz mozna zajmowac sie tym w godzinach popoludniowych, po pracy, zajeciach na uczelni itd.
Piszesz: „Nie przekazalbym swoich nieruchomosci w rece wyspecjalizowanego biura. Po pierwsze ze wzgledu na prowizje ktora trzeba zaplacic, po drugie na fakt, ze nikt nie zajmie sie tym lepiej niz wlasciciel.”
OK jasne, rozumiem Twoje podejście, ale jeżeli miałbym sam się zajmować np. moimi 20 mieszkaniami, to nie byłby to żaden pasywny dochód, tylko dodatkowa robota i to na dwa etaty. Nie po to inwestuje się w mieszkania na wynajem, żeby brać sobie na głowę wszystkich tych najemców, ciągłe pokazywanie mieszkań, wysłuchiwanie utyskiwań na niedziałający kran itd itd. Powierzenie zarządzania najmem mieszkań komuś na zewnątrz jest jedynym sposobem, żeby był to dochód pasywny.
Na samym poczatku napisalem, ze punkt widzenia , zalezy od punktu siedzenia.
Jezeli pracowalbym zawodowo, to jak najbardziej.
Ale ja od 5 lat nie pracuje , wiec dla mnie zajmowanie sie nieruchomosciami, to czysta przyjemnosc.
No pewnie, jeżeli zarządzanie najmem sprawia Ci przyjemność, to jasne zajmuj się nimi samemu. Nie można zaprzeczyć że tylko oko właściciela najlepiej zadba o stan majątku 😉 Powodzenia!
Ja jednak jako wolny finansowo dzięki najmowi nieruchomości nie pracuję już od roku czasu, ale nie po to żeby zajmować się mieszkaniami, mam inne ciekawsze zajęcia. Wolę więc powierzyć zarządzanie innym nawet za cenę mniejszych zysków i mieć z najemcami święty spokój.
Dzięki za odpowiedź i gratuluję sukcesu!
Radzę Ci za 240 tys. zł kupić 3 kawalerki na wynajem. Dochód z nich będzie 2.100 zł miesięcznie. Rocznie 12 x 2.100 zł = 25.200 zł. Po 2 latach masz więc ponad 50.000 zł, dokładasz 30.000 zł które odkładasz zarabiając i już masz 4 kawalerki i dochód 2.800 zł miesięcznie 😉 Co dalej już możesz sobie sam dopisać 😉
Hej Robert,
A Ty masz uprawnienia doradcy inwestycyjnego, że tak ochoczo radzisz? Czy to tak „na czarno” i „zaocznie” bez rozpoznania sytuacji Jana2 i jego preferencji w tym zakresie? 😉
Pozdrawiam
Do wszystkich Panów prowadzących dyskusję o wynajmie mieszkania.
Zastanawia mnie jedna rzecz…dlaczego w swoich optymistycznych wyliczeniach zysku nie piszecie słowa o ryzyku wynajmu?
Jesli ktoś na początku rozmowy wylicza mi „na czysto” z kawalerki 700zł x 12mcy = 8400/rok to już mi się nie chcę dalej słuchać takiego Pana. Bowiem jest to czysty teoretyk, który w życiu nie dał nawet ogłoszenia o wynajem blaszanego garażu pod auto.
Sam autor tego bloga-Michał, kiedyś tu wyliczał rzeczywistą stopę zwrotu z wynajmu mieszkania lewarowanego kredytem hipo., w różnych wariantach wkładu własnego+okresem martwym w wynajmie+remont+czasem poświęconym na zarządzanie. I z tego co pamiętam z tej inwestycji zrezygnował.
Warto też poczytać wpisy ludzi w komentarzach…Tak, niejednokrotnie trzeba mieć stalowe nerwy żeby sobie poradzić z lokatorami.
Źle spisana umowa najmu+lokator „cwaniak” i Wasza inwestycja przynosi kolosalne straty.
Każda inwestycja to ryzyko, nawet lokaty w obecnej sytuacji sektora bankowego w Polsce to ryzyko.
Pozdrawiam i optymistyczne pomysły radzę filtrować sitem realizmu.
Hej Łukasz,
piszesz (jak rozumiem o mnie) w następujący sposób:
„Jesli ktoś na początku rozmowy wylicza mi „na czysto” z kawalerki 700zł x 12mcy = 8400/rok to już mi się nie chcę dalej słuchać takiego Pana. Bowiem jest to czysty teoretyk, który w życiu nie dał nawet ogłoszenia o wynajem blaszanego garażu pod auto.”
To ciekawe, że nazywasz mnie „czystym teoretykiem najmu”, kiedy w rzeczywistości od kilku lat mam już 20 mieszkań na wynajem i kilka miejsc garażowych i od roku czasu tylko z tego żyję, rzuciłem jakąkolwiek robotę zarobkową i jestem wolny finansowo 😉 Trudno mi się więc z Tobą zgodzić, że nigdy nawet nie dałem ogłoszenia o blaszaku na wynajem 😉
Oczywiście każde inwestowanie wiąże się z ryzykiem i tego nikt nie kwestionuje. Jeżeli jednak kwestionujesz zysk z kawalerki kupionej za gotówkę (o tym jest ten post) na poziomie 700 zł miesięcznie, to napisz może bliżej w czym leży według Ciebie problem? Moje kawalerki przynoszą mi niektóre po 1.100 zł, niektóre po 700 zł miesięcznie.
To, że trzeba mieć stalowe nerwy z lokatorami – ja powierzyłem zarządzanie mieszkaniami firmie która się tym zajmuje i z moimi lokatorami nigdy nie miałem do czynienia, nawet ich nie widziałem. Powiem więcej w znacznej części moich mieszkań na wynajem nawet nigdy nie byłem, bo i po co? Fachowcy je znaleźli, kupili dla mnie, wyremontowali i wynajmują. Nie mam potrzeby ich oglądać czy widzieć się z najemcami.
Źle spisana umowa najmu mi nie grozi bo jako radca prawny umiem sam sobie napisać dobrą umowę najmu, poza tym jak powierzysz firmie zarządzanie najmem, to oni mają swoje wzory umów, które działają w praktyce.
Oczywiście lokator-cwaniak jest dużym zagrożeniem, ale można to zminimalizować poprzez odpowiednią selekcję najemców.
Od siebie proponuję trochę więcej optymizmu 😉 Życzę powodzenia w Twoich inwestycjach I WOLNOŚCI FINANSOWEJ!
Witam,
Napisales ze powierzyles zarzadzanie mieszkaniami firmie która się tym zajmuje. Skoro zajmuja sie Twoimi 20 mieszkaniami to wnioskuje ze mozesz ja polecic. Sama szukam firmy ktora zajelaby sie moimi ‚skromnymi’ 2 mieszkaniami w Krakowie, dlatego bede wdzieczna za podpowiedz.
Ps. Czy ta sama firma rowniez wyszukuje i zakupuje mieszkania dla inwestorow?
Dzieki za rade 🙂
Joanna
Mam mnóstwo uprawnień, nie bój żaby 😉 Myślisz, że żeby komuś doradzić żeby kupił mieszkanie na wynajem, to do takiej rady w tym kraju trzeba mieć specjalne uprawnienia czy licencje?
Swoją drogą to jeśli ktoś pyta na forum jednym zdaniem, to nie może się spodziewać innej odpowiedzi jak 1-zdaniowej porady 😉
Kupiony kupon w kolekturze nazywam podatkiem od głupoty. Czemu?
Otóż prawdopodobieństwo trafienia szóstki jest to ok. jeden do czternastu milionów.
Aby to lepiej zobrazować, jest to prawdopodobieństwo, że na czternastokilometrowym odcinku autostrady dwie różne osoby wylosują ten sam MILIMETR drogi !!!
Teraz chyba każdy z Was jest sobie w stanie odpowiedzieć jak małe jest prawdopodobieństwo wygranej.
Michale, bardzo lubię czytać Twoje wpisy na blogu, jednakże uważam, że tworzenie tego typu konkursów mija się z celem niniejszego bloga, gdyż tym samym zachęcasz swoich czytelników do wyrzucania pieniędzy w błoto poprzez kupowanie zakładów, zamiast do zainwestowania tych pieniędzy w faktyczną edukację finansową lub po prostu odłożenie ich na jakiś konkretny cel, bądź stworzenie jeszcze większej poduszki finansowej. Gdybanie co bym zrobił z 2 mln zł w żaden sposób nie przybliży mnie do osiągnięcia wolności finansowej czy wyjścia z długów, gdyż wiem, że tylko praktyka w zarządzaniu moim budżetem jest kolejnym krokiem to postawionego przeze mnie celu.
Grzegorz, chyba nie do końca zrozumiałeś ideę tego arykułu.
Tu nie chodzi o zachęcanie do grania w Lotto czy liczenie na szczęście. Tu raczej chodzi o to, żeby się przez chwilę zatrzymać i zastanowić, co chcemy tak naprawdę robić w życiu.
Większość ludzi chodzi do pracy, żeby zarobić pieniądze i zapłacić rachunki. W momencie wygrania w Lotto pojawia się brak potrzeby dalszej pracy – i stąd te wszystkie straszne historie – bo ludzie po prostu nie wiedzą co robić z życiem.
Wbrew pozorom to nie jest taki głupi eksperyment myślowy, jak by się mogło wydawać….
Pozdrawiam!
Przyłączam się do zdania przedmówcy.
Taki eksperyment myślowy pozwala wielu osobom nakreślenie swoich celów finansowych, np. odłożenie 2 mln zł w ciągu najbliższych 20 lat pracy.
A moim zdaniem, tego typu konkurs i ten właśnie artykuł nie jednej osobie może pomóc lub skłonić ją w końcu do określenia swoich priorytetów/planów w życiu, a bez tego to nie życie tylko wegetacja.
Ile ludzi tyle pomysłów… 🙂 Na mnie jednak chyba największe wrażenie zrobił fragment 9’tej propozycji „Operacja łap mojego psa: –2000”.W dodatku na pierwszej pozycji, zaraz po oddaniu podatku! To jest zaledwie 0,1% wygranej, która mogła by pomóc ukochanemu czworonogowi… Aż mi się żal zrobiło. 🙁
Dawid
I ja mam takie odczucia. Może jakaś zrzutka na operację?
Ciekawy artykuł 🙂 Mam pytanie co do czwartego scenariusza – 300 tys zł na inwestycję w wiedzę Gabi i dzieciaków. Czy masz na ten moment jakieś konkretne pomysły na wykonanie tego planu? Jakieś szkolenia, szkoły zagraniczne, co miałeś na myśli?
Pozdrawiam 🙂
Hej Michał,
Przeczytałem Twój scenariusz nr 2 i się uśmiechnąłem. Pamiętam takie przemyślenie z młodzieńczych lat (gdzieś około 8 klasy szkoły podstawowej… może początek liceum), gdy grałem parę razy w totolotka za ciężko zarobione pieniądze moich rodziców.
Co by było, gdybym wygrał? Nieodparcie chodziła mi po głowie myśl, że wygrany kupon powinienem… wyrzucić do kosza :). Dlaczego? Bo podejrzewałem, że dzięki wygranej nic bym w życiu nie osiągnął, bo skoro mam na wszystko, to nic by mi się nie chciało robić… tak, takim byłem leniem ;)… Zatem aby „chcieć” coś osiągnąć musiałem mieć ssanie, które brak pieniędzy mógłby wywołać :).
Z perspektywy czasu myślę, że nie byłaby to najgorsza decyzja (najlepsza raczej też nie;) ). W każdym razie nie miałem jak przetestować. Dziś wiedziałbym co zrobić z wygraną.
300 tyś. zł. wydałbyś Michał na inwestycję w wiedzę małżonki i dzieciaków. Ciekaw jestem co małżonka na to 😀 Czy pragnie pochłaniać wiedzę finansową bo Ty sobie tego życzysz ? A poza tym od kiedy do tego są potrzebne aż takie pieniądze ? Może trzeba najpierw zacząć od chęci 😉 Możesz wołami ciągnąć ale nie każdy ma na to ochotę. Same pieniądze nie zapewnią wiedzy. I nie każdy też musi takową posiadać do szczęścia.
Michał piszesz, że wziąłbyś kredyt na mieszkania na 20 lat, z wkładem własnym 30%. Co byś zrobił, kiedy załamałby się system bankowy, inflacja spowodowałaby ogromny przyrost stóp procentowych (powiedzmy do 20%), jednocześnie dłużnicy zaczęliby wyprzedawać mieszkania za pół ceny i Twoje mieszkania też byłyby warte połowę, a bank zażądałby „dobezpieczeń” do kredytu i to w czasach kiedy rentowność najmu znacząco by spadła ze względu na dużą podaż „tanich” mieszkań?
W perspektywie 20 lat uważam ten scenariusz za wysoce prawdopodobny, co byś wtedy zrobił? Czy Twoim zdaniem pożyczanie 70% pieniędzy od banków jest bezpieczne?
Piszesz, że przechowywałbyś na kontach 200-300 tyś złotych w momencie kiedy depozyty polaków w bankach wynoszą ponad 600 miliardów, a Bankowy Fundusz Gwarancyjny posiada niespełna 2% tej kwoty, która przy upadłości średniego banku w Polsce praktycznie likwiduje zasoby BFG… Czy masz tak duże zaufanie do sektora bankowego?
Moim zdaniem z takim podejsciem, nigdy nie osiagniesz nic w zyciu.
Bo zarabianie pieniedzy ZAWSZE wiaze sie z ryzykiem.
Po drugie , ja mam filozofie, ze lepiej miec pieniadze banku , niz bank ma miec moje.
W zwiazku z tym, nie balbym sie inwestowac 100% pieniedzy banku, niech tylka daja.
W razie klopotow , to oni beda miec wiekszy problem.
Mam banan na twarzy po przeczytaniu jak ktoś łatałby dziurę po upadku kamienia z serca dzięki spłacie hipoteki 🙂
Osobiście bałabym się takiej wygranej i chyba dopóki nie wydałabym tych pieniędzy, nie czułabym się bezpiecznie na tym świecie 😀
A tak zupełnie nie w temacie mam pytanie. Kiedyś czytałam wpis, w którym było o tym jak jakiś chłopak 20 letni (?) pytał o wskazówki na życie czy coś w tym stylu i Pan Michał jakieś przedstawił. W którym wpisie było coś takiego? Przydałoby mi się 🙂
Hej Sylwia,
Tylko nie „Pan”. 😉 A wpis znajdziesz tutaj:
https://jakoszczedzacpieniadze.pl/jak-pokierowac-finansami-i-zyciem-w-wieku-20-lat
Pozdrawiam
Dziękuję! 🙂 kilka razy przeglądałam i jakoś mi umknęło a tak dosłownie napisane. Pozdrawiam! 🙂
Najbardziej mnie zastanawia to, że nigdy nie poznalam nikogo, kto wygrał w Lotto. 🙂 teoretycznie z kazda osoba w Polsce łączą mnie ze 4-6 osoby w lańcuchu znajomosci, a jakos nie natknelam się na nikogo kto wygrał w Lotto. Przez te kilkadziesiąt lat Lotka musiało to byc kilka tysiecy osob….. czyli pewnie jedna osoba na 1000-2000 wygrala milion, a jakos się nie zetknęlam 😉
ktos z Was zna osobiscie milionera z Lotto?
Marta.
Mnie zastanawia nad czym Ty się zastanawiasz 🙂
Ja nie znam nikogo takiego.
Wydaje mi się, że większość tych osób nie lubi się chwalić że wygrali w totka. Bo i po co? Jak komuś się udało dobrze spożytkować wygraną, to sobie szczęśliwie żyje i nie ma potrzeby się chwalić. A jak ktoś przepuścił kasę na głupotki, to tym bardziej nie ma się czym chwalić 😉
Mój tata trafił piątkę. W tamtych czasach (70-te) kupił za to pralkę. 🙂
1. Moja mama trafila 6. Ale byl to zaglad firmowy, wiec wygrana musiala podzielic sie z 10 osobami. Bylo to dawno temu, a kasa nie byla oszalamiajaca.
2. W mojej miejscowosci koles wygral dwa razy. Raz 7 mln a drugi raz 2 mln.
Moze to jedyny taki przypadek w lotto, ale autentyczny.
Zeby wygrac, trzeba grac 🙂
I jak dalej potoczyła się historia Twojego znajomego, który wygrał 7 + 2 mln zł ??? Opowiedz koniecznie!
Gratuluję wszystkim Wygranym, fajne te Wasze pomysły 🙂
Haha i myślę sobie, że może to ja byłam tą osobą, która nie zrealizowała warunków promocji..? 😉 Muszę niestety korzystając z okazji powrotu do tematu Millenium na Twoim blogu się poskarżyć na ten bank – założyłam konto w ramach Twojego polecenia, ale tak mi uprzykrzył życie, że ostatecznie zamknęłam konto. Co chwilę okazywało się, że „jeszcze nie zrobiła Pani czegoś tam, żeby skorzystać z promocji”, „jeszcze brakuje nam tego i tego”, a ostatecznie w dniu, w którym chciałam iść i załatwić wszystko za jednym zamachem, bank pracował do 13… Dla mnie niestety konto okazało się niewygodne i ciążące. Ale przynajmniej przekonałam się do obecnego dostawcy, z którego już już chciałam rezygnować… 😉
Pozdrowienia!
Hej – fantastyczny pomysł na konkurs. Świetnie napisane teksty – z taka swadą. Poza tym w niezwykle optymistyczny sposób spędziłam wieczór. Czułam się, jakbym 10 razy wygrała w totolotka 😉 Najbardziej mi się podobało to, że ludzie wsparliby organizacje charytatywne i że inwestowaliby w swój rozwój. Wspaniała lektura
Ludzie chetnie wspieraja akcje charytatywne pieniedzmi, ktorych nie maja. Jak juz sa na koncie, to priorytety sie zmieniaja.
Z mojej strony wygladaloby to tak:
2 mln wygranej
200 tys podatku
Pozostale 1,8 mln zostaje rozdzielone na czlonkow najblizszej rodziny (korzystajac z faktu, ze wystepuje zwolnienie z podatku od spadkow i darowizn w tym kregu).
Nastepnie na kazda osobe kupuje nieruchomosc na wynajem (dzieki podzialowi zwieksza się dywersyfikacja na wypadek zmian w systemie podatkowym np. wprowadzenia podatku katastralnego w progresywnej formie)
Taka forma zakupu to rowniez polisa dla najblizszych – na wypadek, gdyby mnie zabraklo.
W ten sposob, poprzez zakup trzech dwupokojowych nieruchomosci zabezpieczylbym 0,85 mln (m.in. przed inflacja, kryzysem systemu bankowego itp.)
350 tys w Warszawie
250 tys we Wroclawiu
250 tys w Gdansku
jest to element dywersyfikacji geograficznej, który nie stanowi problemu przez pryzmat tego, ze wynajem jest oddany w rece firmy zarzadzajacej (za cene 10% przychodow z najmu)
Dalej dla uproszczenia wroce do rozpatrywania w/w „portfela” lacznie, ponieważ jestem osoba która w rodzinie zarzadza finansami.
180 tys ulokowalbym poza systemem bankowym i zlotowka (40 tys w USD, 40 tys w EUR, 20 tys w GBP, 80 tys w fizycznym zlocie)
180-360 tys na rynku akcji – poziom zaangazowania zmienny – w zaleznosci od koniunktury (z tego 50% pasywnie – w ETF na WIG20 – ponieważ wg. mnie, mimo bessy, obecne wyceny duzych spolek sa dosc atrakcyjne w ujeciu dlugoterminowym, dywidendowym. 10% w spolki zagraniczne, 40% przeznaczone na selekcje wsrod malych i srednich spolek – od ponad dekady siluje sie z rynkiem w tym segmencie – zarowno dla zysku, jak i satysfakcji).
180-360 tys w bankach na rach. oszczednosciowych (plynnosc na wszelki wypadek, okazje itp – kwota podana jako przedzial ze względu na powiazanie z w/w zmiennym zaangazowaniem na rynku akcji – im wiecej na rynku akcji, tym mniej w bankach – w sumie 30% – 540 tys w obu kategoriach)
90 tys w fundusz wierzytelnosci (wg mnie, to calkiem ciekawa inwestycja w swiecie niskich stop procentowych i srodkow plynacych z programu 500+)
45 tys na rynku forex na rach. poza Polska (max lewar x2, glownie pod pozycje na towarach rolnych, metalach, czy ropie, ale tez jako metoda na posiadanie bardziej egzotycznych walut (np. yena)
45 tys w niewielki portfel obligacji korporacyjnych z rynku catalyst
30 tys na podroz do australii i nowej zelandii
20 tys na kilka upatrzonych gadzetow do rozbudowy systemu domowej rozrywki
Odniose sie do przedostatniego punktu.
Chcesz za te pieniadze jechac sam na miesiac czy z rodzina na 6 dni ???
Krotko mowiac, nie znasz zycia , wiec pozostale punkty wyrzuc do kosza i rob to co robisz teraz najlepiej.
30 tys wystarczy na 3-4 tygodnie, mocno nurkowych wakacji – wyjazd w grupie znajomych (w swiat ciagnie nas na rafe) – do tej pory zaliczalismy krotsze, 2 tygodniowe wypady (do Egiptu, Tajlandii, Meksyku, na Malediwy, Filipiny), wszedzie gdzie piekna przyroda. Natomiast od jakiegos czasu w/w Australie odkladamy na pozniej (jako pewien „top”), a zycie jest krotkie i kruche, nie warto go odkladac na pozniej – wiec Australia, jest tu dosc symboliczna, jako cos wiecej niz kolejna destynacja.
Jak teraz mysle, to w duzym stopniu wlasnie przez podroze czesc portfela mam niezalezna od zlotowki. Rowniez ze wzgledu na nie i (mam nadzieje) ich rosnaca czestotliwosc, preferuje inwestycje dosc pasywne i/lub proste w zarzadzaniu.
Rada o robieniu tego co sie umie robic najlepiej, to dobry kierunek, ale pod warunkiem, ze sie to „cos” jednoczesnie lubi robic – u mnie w zyciu roznie z tym bywalo zanim znalazlem wlasciwa dla siebie droge.
Poza tym moze i nie znam zycia – jestem jeszcze mlody 😉 ale dzieki temu, ze kilkanascie lat oszczedzalem i inwestowalem nadwyzki, mam teraz czas, zdrowie i pieniadze, zeby je poznac (i mam nadzieje, ze stanie to od jak najlepszej strony) 🙂
Jak to jest, że priorytety zmieniają się nam wraz z wiekiem. Ja również inaczej wydałabym wygraną kilka lat temu i inaczej dziś.
Gratuluję wszystkim wygranym. Ujęło mńie to, że nie myślimy tylko o sobie ale i o innych, to budujące
Ja znam 3 przypadki osób które wygrały w Lotto.
1. Wygrał na początku lat 90 kotę (w przeliczeniu na PLN) 180.000 zł i kupił za to koparko ładowarkę oraz samochód wywrotkę. Rozbudował firmę która dość prężnie działała ale niedawno zbankrutowała. Został z bardzo fajnym domem, dużym mieszkaniem i 7 działkami.
2. Wygrał w 1995 lub 1996 roku 2.200.000 zł, szał zakupów, nowe mieszkanie, kochanka, rozwód, rozbity samochód, imprezy, zwolnił się z pracy. Po 5 latach komornik zajął mieszkanie, nowa żona go zostawiła i wrócił do pracy.
3. Wygrał 17.000.000 kilka lat temu, wyremontował dom rodziców, zrobił ogrodzenie i wyjechał … w siną dal.
„Wygrał 17.000.000 kilka lat temu, wyremontował dom rodziców, zrobił ogrodzenie i wyjechał … w siną dal”
Ciekawe co teraz u niego słychać??? przepuścił całą wygraną kasę, czy coś ciekawego z nią zrobił?
Nikt tego nie wie. Czasami widać GO jak odwiedza rodziców i tyle.
Mam takie nurtujące mnie pytanie.
Jak zostaje wypłacona nagroda w tak kolosalnej wysokości np. 40 mln zl ?
Jednorazowo, w ratach, przelewem na kilka kont?
Szczerze mówiąc radość z wygranej to jedno….ale z drugiej jak spokojnie spać z taką sumą na koncie?
Wtedy raczej trzeba myśleć o kontach w Szwajcarii.
Hej. Nie chcę wylewać swoich żali, ale zawiodłem siętrochę na organizatorach promocji, i nie mówię tu wcale o Michale tylko Agora i Millemnium. Składałem reklamację mailowo do Agory w sprawie spełnienia warunków promocji które w moim mniemaniu spełniłem z nadwyżką. Od Agory dostałem odpowiedź, że wniosą o powtórną weryfikację do banku i jak najszybciej dadzą mi odpowiedź. Po prawie dwóch tygodniach już straciłem nadzieję na jaką kolwiek odpowiedź. Kontaktowałem się również telefonicznie z bankiem i także miało to być zweryfikowane…. no i oczywiście brak odpowiedzi. Po tym jak dwukrotnie zostałem zignorowany postanowiłem rozwiązać umowę po zakończeniu promocji. O dziwo telefon był już następnego dnia rano, z troską w głosie dlaczego itd. Po opisaniu całej sytuacji dla pani po drugiej stronie słuchawki ta stwierdziła, że nie była zgłoszona żadna reklamacja…
Wsumie nie chcę nic tym wpisem osiągnąć, ale musiałem sięz tym z kimś podzielić bo w sumie z kim innym. pozdrawiam
Dlatego ja nie bawię się w żadne takie promocje, po prostu szkoda mi czasu na pilnowanie żeby spełnić wszystkie warunki, pamiętać że coś tam trzeba robić… A potem jak coś jest nie tak, to zwykle odsyłają Cię od annasza do kajfasza…
Proponował bym część przeznaczoną na lokaty bankowe rozłożyć w różnych bankach po maksymalnie 300 – 400 tys. zł w jednym (zwrot do 100 tys. euro z BFG w przypadku bankructwa).
Nieruchomości to też dobra lokata uzupełniająca i zarobki z wynajmu 😉 zwłaszcza w kontekście wydarzeń na Cyprze gdzie część oszczędności zabrał obywatelom rząd.
Artykuł fajny. Taki pozwalający pomarzyć.
Nie podoba mi się tylko jedna sprawa. Twoje podejście w scenariuszu 1 do spłaty długów. Negocjowanie w tym przypadku braku kar i odsetek za zaciągnięte zobowiązania jest po prostu nie fair. Wiedząc, że pieniądze „spadły z nieba” uważam za uczciwe spłacenia długów razem z odsetkami i karami. W końcu osoby/instytucje które nam ich udzieliły zrobiły to dla zysku, a my mimo, że pieniądze mamy z nadwyżką usiłujemy je oszukać. Wiem, że jest to mniej korzystne finansowo. Uważam jednak, że w takiej sytuacji po prostu uczciwe.
Pozdrawiam.
Gratulacje:)
Nie udało mi sie dostać 🙂 Jestem zapewne w tej 10:)))
Ale zadowolona jestem bo otrzymałam 3 premie, w tym 2 za pomocą reklamacji.
Ostatnia premię dostałam 17.02.2016:)
Dziękuje za akcję 🙂 Pozdrawiam
Inwestując w nieruchomości w tym niestabilnym rejonie świata można wszystko bardzo szybko …… stracić (wystarczy mała zmiana w przepisach podatkowych lub … wojenka.
(Przykład mienia zabużańskiego)
Takie pieniądze można zainwestować w nieruchomości z dużo mniejszym ryzykiem np. w GB or USA.
Poza tym jest kilka kierunków o wiele bezpieczniejszych i długoterminowych lokat.
Hmmm co jest według ciebie o wiele bezpieczniejsze niż nieruchomości?
Rozumiem, że możesz szukać bezpieczniejszego miejsca geograficznie, jak np. GB albo USA. Ale czy uzyskasz tam stopy zwrotu z najmu, znasz się na najmie nieruchomości w USA?
W przypadku wojenki… obawiam się że wszyscy możemy stracić wszystko. Lokaty w banku w takim wypadku też pewnie przepadną.
Większość pomysłów bardzo podobna ale wydaje mi się, że ten z oszczędzeniem czasu jest najsłuszniejszy, w końcu po to osiąga się niezależność finansową no i jedno życie tylko mamy.
Osobiście wydaje mi się, że wykonałbym taki scenariusz:
-Zakup domu na obrzeżach miasta (ok. 400-500 tys.)
-500 tys. lokaty + konta oszczędnościowe
-200 tys. na zakup ziemi
-200 tys. na inwestycje w biznes
-100 tys. podróże po świecie
-50 tys. w 3 filar (po 10 000 co rok)
-reszta na zabawę, luźniejsze życie, prezenty dla bliskich 🙂
Jedynie 56 lat pobierania emeryturki po 3 tysiące miesięcznie. Nie licząc odsetek, których na początku będzie również ponad 3 tys. miesięcznie. Faktycznie nie ma sensu przechodzić na emeryturę, przecież emerytura 5 tysi miesięcznie jest zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań. Nie zadowolimy się byle czym.
Zależy jeszcze od tego, jak dużą rodzinę się ma. Dla siebie, żony i trójki dzieci 5 tys. miesięcznie to nie kosmos (no chyba, że weźmie jeszcze 3x 500+ z kieszeni rodaków, to kwota wzrasta do 6,5 tys.). Z drugiej strony, jak ktoś samotny na studiach może mieć 5 tys. miesięcznie, to może żyć jak król.
Oczywiście, że opcja 24 czyli podróż dookoła świata + fundusze inwestycyjne i tylko wyłącznie w takiej kolejności.
Scenariusz 1 – mam długi. Biorę wygraną, zamieniam na pieniądze ($) i odlatuję do kraju bez ekstradycji. Zyskuję 200 000 nie zapłaconego podatku plus całą wartość długu. Za zdobyte pieniądze kupuje farmę czy inne ranczo oraz jakąś fabryczkę. Pozdrawiam tych co nie wygrali i zostali.
Gdybym wygrała chociaż te dwa miliony to z pewnością całość przeznaczyłabym na rozbudowę mojej firmy. No może nie całość, ale z pewnością większość tej kwoty zainwestowałabym w rozwój. Jak to mówią „pieniądz robi pieniądz” 🙂
Witajcie. Ja z przyjemnością skorzystam z opcji podróży dookoła świata + fundusze.
Ja zainwestowałbym w mieszkania, ale … no walśnie. Moje kalkulacje mówią, ze w przypadku, kiedy wzrosną stopy procentowe i na lokatach bedzie, tak jak zupełnie niedawno, np 4-5% to uwzględniając przestoje i inne problemy, szerzej omówione, zysk mamy taki sam ale lokaty zapewniają święty spokój. W moim mieście za stówe masz 30-m2 mieszkanie, za najem nie dostaniesz więcej niż 1000, czasem 800, w tym czynsz 300. Po opodatkowaniu i wakacyjnym przestoju zostaje 5% w stos. rocznym i to opcja optymistyczna.
Druga sprawa – załóżmy, ze mieszkanie zwróci się po 20 latach, jednak za 20 lat Polaków będzie o 10 milionów mniej, będzie mnóstwo pustych mieszkań, ceny polecą na łeb, czy osoby inwestujące obecnie w mieszkania spróbują obalić tą tezę? Obserwując rynek mieszkań od 5ciu lat w mojej okolicy: mieszkania tanieją a mnie wciąż bardziej opłaca się mieszkań w wynajmowanym, niż kupić. Przez 5 lat w pewnej okolicy wartość mieszkania spadła ze 120-130 do mniej niż 100, moze 90tys.
Stąd obecnie inwestuję w to, na czym się znam: sport i zdrowie (tu poświęcam czas, moi koledzy w tym czasie tyją i dostają owrzodzenia żołądka, później to leczą i tak w kółko), „biżuteria” (kupuję okazyjnie), samochody (są marki i modele, które nie tracą na wartości, a mogą wygenerować trwały zysk), lokaty tu i tam, wykształcenie brata (ojciec zmarł, ktoś chłopaka musi kierować), za nadwyżki buduję dom, wkrótce zainteresuję się walutą no i chodzi mi po głowie zakup tego nieszczęsnego meiszkania na próbę lub budowa domu pod sprzedaż. Prócz tego pracuję jako freelancer w dobrym zawodzie.
Niestety dopiero dochodzę do pierwszej bańki, bo startowałem od zera, bez pomocy rodziców, a w tej żydo-ubeckiej rzeczywistości to grząski pas startowy.
pozdrawiam serdecznie 😉
Od 1 czerwca 2011 roku prowadzę szczegółowe zapiski dotyczące gry w Lotto i pochodne. Oto szczegółowe wyniki:
Wydałem 1954,75 zł na na 823 zakłady. Ile wygrałem? Wygrałem 407,90 zł. Moja STRATA to 1546,85 zł. Średnio straciłem 257,81 zł rocznie.
Lotto i Lotto Plus: zawarłem 222 zakłady. Za 723 zł. Wygrałem 3 razy. Razem 92 zł.
Mini Lotto: zawarłem 139 zakładów za łącznie 173,75 zł. Nie wygrałem ani razu.
Multi Multi: zawarłem 147 zakładów za w sumie 375 zł. Wygrałem 23 razy. Razem 99,90 zł. Z tego 17 razy wygrałem 2 zł, 4 razy 4 zł, 2 razy 12 zł…
Super Szansa: zawarłem 12 zakładów. Wydałem 24 zł. Wygrałem 2 razy. Razem 4 zł.
Joker: zawarłem 94 zakłady. Za 235 zł. Wygrałem raz. 10 zł.
Ekstra Pensja: zawarłem 2 zakłady, łącznie za 10 zł. Nic nie wygrałem.
Kaskada: zawarłem 207 zakładów, razem za 414 zł. Wygrałem 202 zł. Z tego 80 zł przypadło na 40 najniższych wygranych, czyli 2 zł, 9 razy wygrałem 8 zł , co daje 72 zł i 2 razy 25 zł, czyli 50 zł.
Wniosek: grać nie warto. Jeśli potrzebujesz poczuć dreszczyk emocji przy losowaniu to graj w Kaskadę – ma najlepszy stosunek wygranej do przegranej.
Wiara w ludzi odzyskana po przeczytaniu tych listów 🙂
Do 23 roku życia mieszkałem w Polsce. Po czym w 1988r wyjechałem do Londynu, w najlepszym czasie prosperity dla UK. Żyłem tam przez 20 lat, pracując przez 16 lat w sektorze finansowym/bankowym jako XO. Tam skończyłem studia, tam miałem praktyki, tam się realizowałem. Tam żyłem na maxa !
Co robić po znaczącej wygranej, gdy mieszka się w Polszy ?
Napiszę krótko……
Wiać jak najdalej stąd i to następnego dnia !
Rodziców, rodzeństwo i najbliższych ucałować już przez telefon, spoza Polszy.
Wcale nie żartuję !
Pierwsi, którzy zapukają do Waszych drzwi, to wszelakiej maści „pomysłodawcy” świetnych planów inwestycyjnych dla Waszej gotówki, którzy jakimś trafem znają Wasz adres. Nie zdziwcie się, gdy tablice rejestracyjne ich samochodów będą zaczynać się literkami WPR, WWL lub WND…..ot, przypadek zapewne ???
Kto daje cynk ?
Najpewniej bank, w którym macie konto, na które przelano środki. Jest również pewien wyrażny cień podejrzenia wobec Totalizatora Sportowego, który jest w łańcuchu informacji o danej osobie.
Polska od zawsze, i niestety do dziś, kojarzy mi się ze skrótem BZA….Bandziorstwo, Złodziejstwo i Alkoholizm. Tu się NIC nie zmienia ! Złodziejstwo kwitnie, system prawny rodem z dzisiejszego Sudanu, służby wszelakie (wojsko, NFZ, ZUS) to żart jakiś, a stróże porządku podobno od marca 2019r zmieniają nazwę na POL(FIK)CJA !
Polska to bagno. Bagno coraz bardziej głębokie, śmierdzące stęchlizną i wciągające każdego, kto tu na dłużej nogę postawi.
Dlaczego tak jest ?
Odpowiedz jest banalnie prosta !
Demokracja i wolność, spadły na Polaków jak grom z nieba. Nagle, bez uprzedzenia i chwili transformacji. Pewien Wojciech powiedział nagle goodbye, a pewien elektryk welcome. Nikt tu nie zadbał o sprawy podstawowe, o przygotowanie społeczeństwa do nowych warunków i zasad gry, zwanej życiem ! Nowy system zapanował, zwanym dziczą, który czkawką do dziś nam się odbija.
Społeczeństwo polskie nie ma wyrobionego mechanizmu wspólnego interesu i wspólnego działania w realizowaniu wspólnych celów. Nie jesteśmy Niemcami i lata świetlne nam do Japończyków. Jesteśmy społeczeństwem skrajnie niesubordynowanym, nie tolerującym pewnego rodzaju przymusu/dyktatu, nie uznajemy czegokolwiek, co nie jest po naszej myśli. Co zatem możemy wspólnie zbudować ? NIC.
Moja rada dla dzisiejszych 20-latków…..
Pierwsze i najważniejsze !
Uczyć się języków obcych i to bardzo poważnie !!!!!!!
Nie kończyć jakichkolwiek studiów w Polsce bo to kompletna strata czasu. Żadna z polskich uczelni nie jest rozpoznawana gdziekolwiek na świecie. Polsza to kompletna dziura i prowincja ! Waste of Your time po prostu ! Wyjeżdżacie po A-levels (matura) i za granicą skończycie studia na uczelni, która cały świat zna. Nie musi być to Oxford, Sorbona czy Harvard, Są setki mniejszych szkół bardzo uznanych w rankingach światowych. To nie jest łatwe, ale ma sens. Kwestie finansowe ? Są grants i można je uzyskać. Jak ? > Local knowledge.
Pytanie końcowe do mnie, które zapewne rodzi się w pewnej części czytających, to, co piszę……Czy ja lubię Polskę ! Odpowiedż moja – nie cierpię ! Czy lubię Polaków ? Nie cierpię !……wiem, może to i jest bolesne, ale przynajmniej jestem uczciwy wobec was.
~ That’s all folks ~
Trochę w tym prawdy, ale też wiele pogardy dla ludzi, co kiedyś wróci do ciebie. Polska nie jest idealna, ale jak patrzę na posłusznych Japończyków, którzy może i mają poukładany kraj, ale chodzą jak w zegarku, są posłuszni dyktatowi władz, to mi się odechciewa. To wolę już tę naszą Polskę, jaka by ona nie była. A że wyjeżdżają z niej ludzie pełni pogardy i nienawiści w sobie – to tym lepiej. Pożegnanie rodziny przez telefon? Człowieku, jakie ty masz relacje z bliskimi? Ten poziom to tragedia.
Dzięki za fajny artykuł – dopiero teraz na niego trafiłem.
Na każdej inwestycji jest ryzyko – ja osobiście podjąłem decyzje o inwestycji w 2 portale motoryzacyjne dla pomocy drogowych i warsztatów samochodowych.
Wykorzystując swoje kontakty dużo zaoszczędziłem na pracach programistycznych.
Na jednym z portali inwestycja ~15 tys. zł generuje mi rocznie ~150 tys. zł dochodu netto. Polecam inwestować w tą część rynku na której się znasz. Nie wchodź jako „golas” w nieznaną Ci branże.
a jak ogarnąć 95mln?
jakies pomysly?
Wygrałem duże pieniądze chciałbym wypłacić wygraną w 5 minut było by to możliwe.
Nie zgodzę się z tym, że 2 miliony to za mało, by przejść na emeryturę. Mi by to wystarczało w zupełności, aby więcej w swoim życiu nie pracować. Ktoś, kto stwierdza coś takiego, musi żyć naprawdę rozrzutnie. Oczywiście inna jest sytuacja, gdy się jest kawalerem bez kredytu (ja), a inna, gdy ma się żonę, dwójkę dzieci i kredyt na głowie. W tym drugim przypadku może trochę głupio zalec przed telewizorem z puszką piwa (akurat to nie mój styl życia, ale przykładowo) i dawać dzieciom taki przykład, bimbać sobie, a jeszcze żona jak w tym czasie pracuje, no to byłby to pierwszy krok w kierunku rozpadu rodziny. Może wtedy by się tak nie dało. Ale jako kawaler – jeśli bym miał pracę – to pewnie bym z niej od razu nie rezygnował, ale gdzieś za jakiś czas najprawdopodobniej tak. A jakbym pracy nie miał (tak jak teraz), to na pewno bym żadnej nie szukał i nie podejmował (poza wyjątkami, o których poniżej). To tytułem wstępu.
1.800.000,-
To dość sporo pieniędzy, choć nie kolosalnie dużo, więc faktycznie trzeba tym mądrze zarządzić, aby wystarczyło na bardzo, bardzo długo. Przede wszystkim sprzedałbym swoje mieszkanie i kupił sobie nowe. To jest największy wydatek, ale konieczny. Za swoje dostałbym powiedzmy 250 tys., a nowe kupiłbym za 500 tys., czyli już z 1,8 mln robi się 1,55 mln. W tym czasie resztę kasy trzymam na koncie oszczędnościowym na 1% (to na początek, taką mam ofertę w swoim banku), co mi daje kilkaset zł przychodu miesięcznie netto. Na pewno mógłbym zrobić małe prezenty tym, którym powiedziałem o wygranej. Kilka takich zaufanych osób mam. Zamknie się to w 50 tys.? Chyba tak. No to już mam tylko 1,5 mln. Pewnie trzeba by było wyposażyć mieszkanie i z czasem (bo wcale nie od razu) kupić nowy samochód, zresztą nie jakiś super luksusowy – na to zejdzie 100 tys. Zrobiło się 1,4 mln. Jakiejś drobnicy typu nowy komputer, czy bieżące życie w tym czasie, nie liczę – załóżmy, że to zeszło z moich oszczędności sprzed wygranej.
Zakładamy, że cały czas nie pracuję, mam tylko niewielki dochód z lokaty i 1,4 mln na koncie. Ale wreszcie skończyły się poważne wydatki i zaczyna się spokojne życie. To jest moment, aby sobie znaleźć jakieś lepsze oferty lokat. Okrągły milion daję na lokaty i myślę, że znajdę oferty średnio na 3%, czyli mam przychód 2 tys. netto miesięcznie. Ale pewnie będę wydawał więcej, myślę, że coś koło 5 tys. Takie są moje szacunki. Jest to 2 razy więcej, niż wydaję obecnie. Wliczam tu normalne życie, czasem jakiś ekstra zakup, niespodziewany wydatek i tyle. Nigdy nie byłem fanem luksusu i nigdy nie byłem fanem rozwalania kasy. W międzyczasie żyję spokojnie i na tym mi najbardziej zależy – właśnie to jest dla mnie najważniejsze w tej całej wygranej – spokojne życie, spacery, jazda na rowerze, podróże, realizowanie się w tym, co lubię, co daje mi satysfakcję. Ale podróże, jeśli np. samolotem, to wcale nie business class. Nie szaleję – gdy trzeba zapłacić więcej, to płacę bez bólu, bo po to wygrałem, ale jeśli można zapłacić mniej, to to robię. Nadal szukam sobie tańszych noclegów i biletów i nadal prowadzę zapis wydatków i przychodów, aby nie stracić kontroli. W takim Zakopanem nie pójdę może na pokój za 40 zł za dobę, ale też nie pójdę na pokój za 300 zł za dobę. Pewnie znajdę coś fajnego za 100, góra 150 zł. Nie tracę głowy. Nadal robię zakupy w Biedronce 🙂 Palma nie może uderzyć do głowy, nie można postępować, jak ten zwycięzca, który jak miał zły nastrój, to wyskakiwał sobie na zakupy do Berlina.
Praca. Nie pracuję, bo szkoda mi czasu na chodzenie do biura za 4 tysiące, skoro mam na koncie 1,4 mln i 2 tys. z lokaty miesięcznie. A za oknem świeci słońce. Nie mam motywacji, aby pracować. Te 4 tysiące mnie nie zbawią, a może jeszcze mam walczyć o premię i tłuc nadgodziny, aby wyciągnąć 5 tysięcy? Szkoda nerwów i czasu. Chyba że poznam kogoś, kto mi zaoferuje jakąś fajną posadę, która mnie przyciągnie czymś innym niż kasa. Może się tak zdarzyć. Może się też zdarzyć, że zostanę np. radnym, albo i nawet posłem – wtedy automatycznie dostaję pieniądze za pełnienie mandatu i to też mógłbym robić. Więc mogłoby się zdarzyć, że bym czasem gdzieś coś zarobił, ale muszą być spełnione tego typu warunki. Na pewno nie byłaby to młócka 8 godzin dziennie w korporacji, czy fabryce. Dodam, że nie bawię się w inwestowanie w nieruchomości – nie znam się na tym. Nie mam drygu do prowadzenia własnej firmy, więc jej nie zakładam. Zero ryzyka – żadnych funduszy, obligacji, ryzykownych inwestycji itp.
Załóżmy więc, że nie zarabiam. Przy dochodach 24 tys. rocznie z bezpiecznej lokaty, wydaję 65 tys. (dodałem 5 tys., bo czasem się gdzieś wyda więcej). Wychodzi więc, że rocznie jestem na minusie 41 tys., a tak naprawdę 40 tys., bo te 400 tys. kapitału, które nie jest na lokacie, jest sobie gdzieś tam na koncie oszczędnościowym i też „pracuje” i z tysiaka dochodu przyniesie. A więc w 10 lat zniknęło mi 400 tysięcy. Zostałem tylko z gołym milionem. I teraz ktoś powie: zobacz, jak kasa szybko ucieka, zobacz, jednak nie wystarczy ci do końca życia, w dekadę straciłeś 400 tysięcy. I pewnie będzie miał rację, ale ja inaczej podchodzę i do kasy i do życia. Za dekadę będę jednak miał 49 lat, więc w 10 lat, kiedy byłem jeszcze względnie młody, podróżowałem, zwiedziłem wszystkie miejsca, które chciałem i żyłem sobie spokojnie, powoli, bez nerwów. Poznawałem fajnych ludzi. Spełniłem w tym czasie chyba wszystkie swoje zachcianki, bo na pewno w 10 lat bym zdążył to zrobić. Realizowałem to, co chciałem zrealizować. Żyłem dokładnie tak, jak chciałem, zrobiłem to, co chciałem w życiu zrobić, a jeszcze mam okrągły milion na koncie 🙂 A słońce dalej świeci i dalej jest zajebiście. Czy to nie było warte tych 400 tysięcy? 🙂
Dalej nie kontynuuję tej historii, bo można by pisać i pisać, ale na pewno bym sobie świetnie poradził. Po pięćdziesiątce może bym zmienił mieszkanie, sprzedał swoje z zyskiem i kupiłbym tańsze. A może bym został dalej w tym samym. Warto też nadmienić, że w wieku 67 lat dostałbym emeryturę – pewnie niewielką, ale nie sądzę, że bym się spłukał do tego czasu. A nawet jeśli – nawet gdybym w dniu 67 urodzin został z niewielkimi oszczędnościami rzędu 50 czy 100 tysięcy, to czy nie było warto? Przeżyłem życie jak chciałem. Na emeryturze i tak pewnie żyłbym skromniej. A kto wie, czy w międzyczasie nie dostałbym spadku, bo taka możliwość zachodzi (oczywiście życzę moim jak najdłuższego życia, to jasne). Oczywiście mógłby nastąpić jakiś kataklizm – mógłbym ciężko zachorować i cały milion przeznaczyć na leczenie, będąc potem zmuszonym wrócić do pracy. Albo przyszedłby ogromny krach i moja kasa by się zdewaluowała. Ale tak myśląc, to równie dobrze można założyć zarówno kolejną wygraną w lotto, jak i swoją przedwczesną śmierć, która ostatecznie rozwiązałaby kłopoty związane z topniejącym kapitałem 🙂 Tak czy inaczej mój plan na rozdysponowanie 1,8 mln w gotówce uważam za znakomity. Szanuję też tych, którzy by nadal normalnie pracowali na etacie, czy może na pół etatu, lub prowadziliby firmę, a wygrana byłaby dla nich bardzo wygodną poduszką finansową, z której by sobie czerpali. Też by żyli spokojnie, a kasa by tak szybko nie topniała.
Wpis Ktosia’39 jeden z lepszych jakie czytałem. Miło kogoś podobnie myślącego spotkać, gratuluję, a i u mnie humor lepszy, bo człowiek to zwierzę stadne 🙂