Nie ma trzypunktowej recepty na stanie się bogatym. Majątek buduje się stopniowo – najczęściej w procesie, który wymaga podjęcia dużego ryzyka i – niestety – często sprowadza się do „przyjmowania na klatę” wielu porażek. Warto rozumieć, że rzadko komu udaje się zbudować prawdziwy majątek wyłącznie pracą etatową – poprzez sprzedawanie swojego czasu za pieniądze. Nie bez powodu listy bogaczy okupują ludzie, którzy są właścicielami biznesów. Własna firma to znacznie szybszy sposób budowania bogactwa, ale otwarcie trzeba powiedzieć, że ta droga jest trudna i nic na niej nie jest gwarantowane.
Wiem, że już sam tytuł tego podcastu brzmi jak marna i wyświechtana obietnica przeróżnych guru od bogacenia się i mówców motywacyjnych, ale dołożyłem starań, by był to kompleksowy i rzetelny materiał. Nafaszerowałem go konkretnymi wskazówkami dla tych osób, które wykazują się pracowitością, cierpliwością, systematycznością i gotowością do doskonalenia swoich umiejętności. Od dzisiaj to właśnie tutaj będę odsyłał wszystkich, którzy chcą być bogaci, zarabiać duże pieniądze i powiększać swój majątek bez konieczności wykonywania pracy, czyli nawet wtedy, gdy śpią. 🙂
Zapraszam do wysłuchania. 🙂
Możesz posłuchać podcastu lub obejrzeć wideo na YouTube.
Transkrypt podcastu dostępny jest w dwóch formatach: PDF do pobrania i wersja tekstowa do czytania na blogu (po rozwinięciu).
To jest podcast „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Odcinek 131. Dzisiaj zmierzę się z odpowiedzią na pytanie jak stać się bogatym.
Cześć i dzień dobry! Witam Cię w 131 odcinku podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Ja nazywam się Michał Szafrański i w tej audycji przedstawiam konkretne i sprawdzone sposoby pomnażania oszczędności, podpowiadam jak rozsądnie wydawać pieniądze i jak odważnie realizować swoje pasje i marzenia. Jeśli tylko szukasz odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej w swoim życiu, to ten podcast jest dla Ciebie…
Dzień dobry! Tak – wiem, że tytuł tego odcinka brzmi jak marna i wyświechtana obietnica przeróżnych guru od bogacenia się i mówców motywacyjnych. Niemniej jednak chcę w końcu zmierzyć się z pytaniem, które dosyć systematycznie otrzymuję w Waszych mailach.
Najczęściej pytanie „jak zostać bogatym” stosowane jest wymiennie z „jak zarobić duże pieniądze” – czasami nawet w tym samym mailu. I gdy to widzę, to powoduje to u mnie takie westchnienie politowania – bo często odnoszę wrażenie, że za tym pytaniem kryje się wiara w to, że istnieje jakiś sekretny sposób na zarobienie dużych pieniędzy szybko, łatwo i przyjemnie.
Odczytuje to także jako brak zrozumienia, że „bycie bogatym” i „posiadanie dużej ilości pieniędzy” to jednak nieco różne sytuacje i chociaż niejednokrotnie występują w parze, to warto jednak rozumieć, że nie są one tożsame. I to jest chyba w sumie główny powód, dla którego nagrywam ten odcinek. Prawda jest też taka, że dotychczas nie zmierzyłem się kompleksowo z odpowiedzią pytania „jak stać się bogatym” i „jak zarobić duże pieniądze”.
Jak zwykle zastrzegam, że to, co dzisiaj przedstawię, to nie jest jedyny właściwy scenariusz i nie należy go tak traktować. Ponadto nie należy traktować tego podcastu jako instrukcji, która na pewno zadziała w każdym przypadku. Nie wierzę w to, że istnieją takie recepty na sukces. Podaję jednak pewien zestaw własnych przemyśleń, popartych doświadczeniami moimi oraz innych osób, które przeszły podobną ścieżkę.
Będzie to pewien zestaw luźnych myśli, które jednak powinny się Wam ułożyć w pewną spójną całość. A przynajmniej do tego będą dążył. Od razu zaznaczę też, że podcast ten w dużej mierze inspirowany jest długim wywodem Navala Ravikanta – prezesa firmy AngelList, do którego zalinkuję w notatkach do tego odcinka podcastu.
A więc jak stać się bogatym? Kurcze – nawet jak to mówię to czuję się jak mówca motywacyjny czy sprzedawca marzeń. No ale spróbuję….
Zacznijmy od definicji: bogactwo to coś innego niż pieniądze albo status społeczny. Analizując to z perspektywy wyłącznie finansowej (a nie emocjonalnej) bogactwo można sprowadzić do posiadania majątku, który zarabia pieniądze nawet wtedy, gdy śpimy. Pieniądze to jedynie waluta – sposób rozliczania czasu lub transferu bogactwa z jednych rąk do drugich. Status to nasze miejsce w hierarchii społecznej.
Pojęcie bycia bogatym ma dla mnie dużo szersze znaczenie niż tylko posiadanie majątku i zdolności do jego systematycznego pomnażania. Za bogatego uważa się także człowieka bogatego wewnętrznie – szczęśliwego, spełnionego, spokojnego wewnętrznie. W idealnym scenariuszu idzie to w parze z pieniędzmi – chociaż w niektórych przypadkach nie musi. Pieniądze sprzyjają jednak poczuciu bezpieczeństwa, co w przypadku większości osób ma kluczowe znaczenie dla bycia osobą spokojną wewnętrznie. Niemniej jednak dzisiaj skupimy się na finansowym aspekcie bogactwa.
Zanim pójdziemy dalej, to muszę dokonać trzech ważnych zastrzeżeń:
- Po pierwsze: w przypadku wielu osób kluczowe znaczenie dla stania się bogatym ma wiara w to, że można osiągać stan bogactwa w sposób etyczny. Jeśli tak naprawdę gardzimy bogactwem i bogaczami, to raczej będziemy unikać stania się właśnie takim człowiekiem. Świadomie bądź podświadomie będziemy torpedować nasze dążenie do bogactwa.
- Po drugie: rzadko kiedy zabieganie o status społeczny idzie w parze z etycznym dążeniem do bogactwa. Najczęściej zabieganie o status jest przeszkodą w budowaniu majątku, gdyż niejednokrotnie sprowadza się ono do nadmiernej konsumpcji na pokaz. W przypadku osób zabiegających o status definicja bogactwa sprowadza się do równania: bogactwo = zarobki + kredyty. To właśnie zadłużanie się pozwala im uzyskiwać zewnętrzny status wyższy niż wynikałoby to z wartości netto ich majątku. Tu warto podkreślić, że uznawanie takich osób za wyznacznik to błąd. Doświadczenie nauczyło mnie, że dążąc do prawdziwego bogactwa po prostu trzeba nauczyć się ignorować ludzi, którzy walczą o swój status. Wysoki status społeczny można osiągnąć także przy okazji – w oparciu o realne dokonania a nie tylko posiadane dobra materialne.
- Po trzecie: gra w stawanie się bogatym, to gra długoterminowa wymagająca cierpliwości, wyrzeczeń i wielokrotnych prób. Im szybsza ma być droga do bogactwa, tym większych wyrzeczeń wymaga. Za chwilę przedstawię idealny moim zdaniem scenariusz, ale to wcale nie oznacza, że łatwo go zrealizować. No chyba, że będziesz mieć olbrzymie szczęście, ale ja jednak próbuję opisać coś powtarzalnego a nie opartego wyłącznie na tym czy ma się fart czy nie.
Najważniejsza rzecz, którą trzeba zrozumieć: bardzo trudno stać się bogatym sprzedając swój czas. Przypominam, że na początku zdefiniowałem bogactwo jako „posiadanie szeroko rozumianego majątku zarabiającego także wtedy, gdy śpisz” – czyli gdy nie wykonujesz żadnej pracy.
Pomimo, że od młodych lat jestem dosyć ogarnięty finansowo, to naprawdę wiele lat zajęło mi dojście do wniosku, że sprzedawanie swojego czasu, to bardzo powolny scenariusz bogacenia się. Kiedyś, gdy byłem pracownikiem etatowym, to wydawało mi się, że można stopniowo zwiększać swoje zarobki i stopniowo budować majątek poprzez odkładanie i inwestowanie nadwyżek finansowych. Owszem – to jest możliwe, ale dojście w ten sposób do wolności finansowej wymaga bardzo dużej samodyscypliny i trzymania kosztów na bardzo niskim poziomie.
W międzyczasie przekonałem się jednak, że życie sporo kosztuje i wraz ze wzrostem zarobków rosną również koszty życia. W efekcie odkłada się znacznie mniej niż by się chciało a jednocześnie stopy zwrotu z inwestycji w długim okresie wcale nie są tak wysokie, jak mogłoby się wydawać. Zakładając, że potrafię inwestować osiągając stopę zwrotu 4% rocznie z całego posiadanego kapitału, doszedłem do wniosku, że musiałbym posiadać odłożone około 5 i pół miliona złotych, aby móc zarabiać w ten sposób ok. 200 tys. złotych rocznie – czyli kwotę spokojnie pokrywającą koszty życia naszej rodziny.
Niestety prosta matematyka pokazała, że nie mam szans na odłożenie takich pieniędzy utrzymując dotychczasowy model pracy na etacie, czyli sprzedawania mojego czasu za pieniądze. Ba! Wręcz zdałem sobie sprawę, że po kilkunastu latach pracy zawodowej wyposażyłem się w sporo dóbr materialnych, ale tak naprawdę odłożyłem niewiele pieniędzy.
Tak naprawdę poza nielicznymi wysokopłatnymi zawodami wiążącymi się z dużą odpowiedzialnością, nie widzę dzisiaj scenariusza, który pozwoliłby osiągnąć wolność finansową pracownikom wyłącznie etatowym bez znaczącego zaciskania pasa. Nie znaczy to jednak, że pracownik wybierający komfort etatu, skazany jest na niepowodzenie. Znam nieco osób, które skutecznie połączyły pracę na etacie z rozwijaniem swojego biznesu na boku. Taki scenariusz jest jak najbardziej OK – z uwzględnieniem kolejnych punktów, które za chwilę wymienię.
I tu pierwszy poważny i w zasadzie najważniejszy wniosek: znacznie łatwiej jest osiągnąć wolność finansową, jeśli posiadasz kawałek jakiegoś biznesu. Jeśli nie chcesz zaciskać pasa, to posiadanie biznesu jest absolutnie kluczowe. Recepta na stanie się bogatym: musisz dawać innym to czego chcą lub potrzebują, ale nie wiedzą jak to sobie zapewnić lub nie chcą robić tego samodzielnie. Mówiąc inaczejmusisz rozwiązywać problemy innych w taki sposób, aby chcieli Ci za to zapłacić. W sposób dochodowy i na masową skalę.To esencja biznesu.
Żeby odnieść w tym sukces, to potrzebne są co najmniej trzy składniki: specjalistyczna wiedza, wpływ na innych oraz zastosowanie dźwigni biznesowych. Teraz rozpracuję każdy z tych elementów.
Specjalistyczna wiedza– czynnik absolutnie niezbędny. To taka wiedza, której nie można zostać łatwo nauczonym – dlatego jest specjalistyczna. Jeśli można byłoby tę wiedzę zdobyć w szkole, to w zasadzie można byłoby tego nauczyć każdego i łatwo Cię zastąpić. Specjalistyczną wiedzę zdobywa się przede wszystkim poprzez praktykę a nie szkolenia. Dlatego tak bardzo ważne jest działanie i zdobywanie doświadczenia. To co odróżnia prawdziwych specjalistów w danym obszarze, to że w ich przypadku wysoką specjalizację zdobywają podążając za swoją naturalną ciekawością. Obszar, w którym się specjalizują jest często ich pasją albo inaczej mówiąc naturalnym „konikiem”. Inni mogą postrzegać ich jako intensywnie pracujących, ale oni sami często postrzegają pogłębianie swojej specjalizacji bardziej jako zabawę, swoistą grę z sobą samym, wyzwanie intelektualne. Zresztą często ta wiedza ma charakter wysoce techniczny lub związana jest z szeroko rozumianą kreatywnością. To taki typ pracy, którą trudno zautomatyzować lub wyoutsource’ować. Dlatego tacy specjaliści byli, są i będą w cenie – oczywiście o ile potrafią dostosowywać się do zmieniającej się rzeczywistości.
Oczywiście jest w tym wszystkim pewna pułapka. Internet i powszechna dostępność technologii zmieniły rozkład sił na rynku pracy. Specjaliści dostępni są dzisiaj na wyciągnięcie ręki, ludzie są bardziej mobilni, możliwa jest praca zdalna – lokalny monopol specjalistów jest nie do utrzymania. Z drugiej jednak strony – Internet niesamowicie poszerzył możliwości wykonywania pracy na odległość, a także niesamowicie poszerzył możliwości rozwoju zawodowego – w tym także w nowych, dopiero kształtujących się zawodach. Większość pracowników etatowych jeszcze tego nie zauważa i nie rozumie. Jest to więc olbrzymia szansa dla nowych specjalistów.
Sama specjalistyczna wiedza jednak nie wystarczy. Kolejnym elementem na drodze do sukcesu jest realny wpływ na innych. Jak go budować? Kluczowe jest wzięcie pełnej odpowiedzialności za to co się robi. Pracownik etatowy w wielu przypadkach pozostaje anonimowy. Jeśli jest specjalistą pracującym w zapleczu, to zazwyczaj nie ma kontaktu z klientem i ciężko mu wyobrazić sobie, w jaki sposób opracowywane produkty czy usługi odpowiadają na potrzeby tych klientów. Jeśli z kolei zatrudniony jest jako handlowiec, to rzadko kiedy ma realny wpływ na to, jak funkcjonują produkty czy usługi sprzedawane klientom.
Ludzie chcą przede wszystkim robić biznes z tymi, z którymi się lubią i na których mogą polegać. To właśnie dlatego warto budować markę osobistą odpowiedzialnego specjalisty, który nie boi się podjąć ryzyka biznesowego pod własnym nazwiskiem. Premią za odwagę, jest w tym przypadku realny wpływ na innych – skoro specjalista nie boi się działać na własną odpowiedzialność i zaryzykować swoją reputacją, to jest daleko bardziej wiarygodny niż anonimowy pracownik korporacji. Jeśli przy tym dostarcza usługi wysokiej jakości w relatywnie dobrej cenie– a każdy wie, że za jakość się płaci – to wynagrodzony zostanie rosnącym wpływem na innych.
Tu taka dygresja, że nie wystarczy być specjalistą, który potrafi budować świetne rozwiązania. Trzeba je jeszcze umieć sprzedawać tym, dla których są one przeznaczone. Połączenie kompetencji w zakresie budowy produktów i ich sprzedaży, stanowi niesamowitą przewagę konkurencyjną – prawdopodobnie najważniejszą, jaką można posiadać.
I ostatni element to zastosowanie dźwigni biznesowych. One wymagają szerszego omówienia. Dźwignia to coś takiego, co pozwala istotnie przyspieszyć tempo budowania bogactwa. Przykładowo: firma, która dysponuje dopływem taniego kapitału zewnętrznego, może znacznie szybciej się rozwijać ponosząc duże inwestycje, które docelowo mają pomóc jej świadczyć usługi w większej skali. Gdyby rozwijała się wyłącznie organicznie, finansując swój rozwój z bieżących dochodów od obecnych klientów, to tempo tego rozwoju mogłoby być znacznie wolniejsze. W taki oto sposób w dużym zarysie omówiłem pierwszą z dźwigni – finansową. Ale istnieją także innedźwignie biznesowe: ludzie, technologia a nawet konkretna filozofia lub strategia działania firmy.
Najbardziej oczywistą formą dźwigni jest zatrudnianie ludzi. Zamiast samemu wykonywać wszystkie zadania jako właściciel firmy – możesz zatrudniać ludzi. Dzięki temu firma może zrobić więcej – zadania i odpowiedzialność za ich wykonanie rozkładają się na większą liczbę osób. W zdecydowanej większości biznesów trudno byłoby rozwijać firmę bez zwiększania zatrudnienia. Im więcej rąk na pokładzie – tym więcej można zrobić, tym więcej produktów przygotować i tym więcej klientów obsłużyć. Ale jest tu kilka pułapek:
- Ludzie dużo kosztują. To największa pozycja kosztowa w budżetach firm.
- Bardzo dobrzy specjaliści kosztują dużo więcej i generalnie cały czas ich brakuje– zwłaszcza w nowatorskich dziedzinach, w których spodziewane są największe wzrosty.
- Mądre zarządzanie pracownikami i zapewnienie dobrej komunikacji, to dosyć trudne dziedziny. To dlatego zazwyczaj wraz ze wzrostem zatrudnienia spada średnia wydajność i efektywność pracowników i pojawiają się zupełnie nowe problemy do zarządzenia.
I to dlatego wiele firm korzysta też z dźwigni technologicznej. Pod pojęciem technologii może kryć się wiele rzeczy, ale faktem jest, że mądre korzystanie z technologii może dawać istotną przewagę na wielu polach. Przykładowo: automatyzując niektóre procesy jesteśmy w stanie zastąpić ludzi automatami, które pracują 24 godziny na dobę, nigdy się nie męczą, nie chorują, nie biorą urlopów, nie mają kaprysów i nie oczekują podwyżek i premii. Korzystając z technologii internetowych jesteśmy w stanie wyeliminować pośredników. Możemy budować własne media, które pozwalają nam nie tylko bezpośrednio docierać do klientów z całego świata, ale także prowadzić z nimi bezpośrednią komunikację. To olbrzymia przewaga.
Wspominałem też o dźwigni związanej z filozofią działania firmy. Niektóre firmy mają w swoim DNA sprzedaż bezpośrednią i eliminację pośredników. Inne decydują się np. postawić na używanie tanich komponentów wykorzystywanych w innowacyjny sposób. Ja przykładowo postawiłem na działanie jednoosobowe i osiąganie efektu skali wyłącznie dzięki dotarciu przez internet i automatyzacji wielu procesów. To pozwala działać mi w sposób masowy.
Tu warto podkreślić, że dostępność niektórych z dźwigni uzależniona jest od innych. Tak jest z kapitałem i ludźmi. Startupy uganiają się często za kapitałem próbując przekonać inwestorów, że warto powierzyć im pieniądze. Podobnie działają także większe firmy, które potrzebują funduszy na rozwój. Firma, która potrzebuje kapitału, musi znaleźć kogoś, kto zdecyduje się go dać. Podobnie jest, jeśli ktoś próbuje rekrutować ludzi do pracy i skutecznie nimi kierować. Musi mieć argumenty przekonujące kandydatów, że warto poświęcić kawałek życia na rzecz firmy. Pracownicy muszą chcieć iść za liderem. Ludziom można zapłacić, ale sama zapłata nie musi wystarczać do tego, aby chcieli dawać z siebie maksimum. 😉
Inaczej jest z technologią czy wykorzystaniem Internetu do budowy własnych mediów – tu nie potrzebujemy niczyjej akceptacji i przyzwolenia. Możemy sami stworzyć oprogramowanie lub własne media, które mogą pracować na naszą rzecz nawet wtedy, gdy śpimy. Oczywiście nie każdy potrafi kodować, ale praktycznie każdy może dzisiaj wykorzystywać internet jako medium do budowy marki osobistej i zdobywania doświadczenia w nowych i potrzebnych dziedzinach. Nigdy nie było – tak łatwo jak dzisiaj – zdobywać wiedzę i dzielić się wiedzą, np. pisząc blogi, książki, nagrywając wideo i podcasty. W ten sposób można piec wiele pieczeni na jednym ogniu: budować audytorium osób zainteresowanych tym co robimy, stopniowo powiększać grono klientów, zdobywać kolejne kompetencje i specjalizację w kolejnych obszarach. Można także wykorzystać ten swój medialny lewar do poszukiwania kolejnych ciekawych pracodawców bądź zleceniodawców.
Mądrze korzystając z dźwigni biznesowych można zarabiać miliony pozostając małą firmą – nawet jednoosobową. Myślę, że mój przykład jest tu najbardziej przekonujący i obrazowy. Oczywiście zajęło to kilka lat i oczywiście korzystałem z wcześniejszych doświadczeń. Cała moja droga biznesowa dokładnie opisana jest w książce „Zaufanie, czyli waluta przyszłości. Moja droga od zera do 7 milionów z bloga”, którą serdecznie Wam tutaj polecam.
Oczywiście nieumiejętnie korzystając z dźwigi, można się pogrążyć. Jeśli zatrudnienie rośnie zbyt szybko w stosunku do przychodów, to łatwo utracić płynność finansową. Jeśli zbudowaliśmy reputację w Internecie, to szybko możemy ją także stracić o ile zrobimy coś nieodpowiedzialnego.
Działalność w biznesie nierozerwalnie wiąże się z podejmowaniem ryzyka. Premia za podjęcie ryzyka może być bardzo wysoka i wtedy możliwe jest dojście do materialnego bogactwa w relatywnie krótkim czasie – znacznie krótszym niż na etacie. Statystyki są jednak nieubłagane. Większość nowopowstających firm – upada. Dlatego warto zadbać o zwiększenie swoich szans:
- Po pierwsze: wybrać taki obszar biznesowy, który daje szansę na osiągnięcie długoterminowych korzyści i który nie jest „chwilową modą”. Przykładowo: przed otwarciem bloga zastanawiałem się także nad tym, czy nie tworzyć stron zarabiających na reklamach internetowych. Gdy jednak głębiej wniknąłem w temat, to doszedłem do wniosku, że sposobem na zarabianie przez takie strony, jest przede wszystkim oszukiwanie Google z wykorzystaniem sztuczek SEO. Analizując to zagadnienie doszedłem do wniosku, że może da się zarobić jakieś pieniądze w ten sposób w krótkiej perspektywie, ale długoterminowo nie ma to żadnego sensu. Google stale doskonali swoją wyszukiwarkę i coraz lepiej eliminuje spamerskie strony z pierwszych stron wyników wyszukiwania. Uznałem, że nie da się zbudować przewidywalnego biznesu na oszukiwaniu Google. To wtedy też uznałem, że Google stopniowo coraz bardziej doceniać będzie jakość i zaangażowanie, co sprawdza się u mnie do dzisiaj.
- Po drugie: jeśli budujemy firmę wieloosobową, to zdecydowanie warto otaczać się ludźmi uczciwymi, spójnymi wewnętrznie, inteligentnymi, o podobnym do nas systemie wartości i do tego – lepszymi od nas. To trudne dla ego, ale kluczowe dla powodzenia tych firm, które nie mogą pozostawać jednoosobowe.
- Po trzecie: jako przedsiębiorca nie można się poddawać. Nawet jeśli kluczowy projekt nie wypali, to trzeba zabrać się za kolejny. Nawet jeśli jednak firma upadnie, to mądrzejsi o doświadczenia warto rozpocząć kolejny biznes. Lubię używać analogii skakania po trampolinach – najpierw skaczemy na tych mniejszych a potem przeskakujemy na te większe, gdzie ryzyko jest większe, ale na których można się jednocześnie wybijać znacznie wyżej. W biznesie, podobnie jak w finansach, kluczowe znaczenie ma długim terminie efekt procentu składanego. Zdobywane doświadczenie procentuje. Pomaga szybciej identyfikować potencjalne problemy, ale także zauważać i wykorzystywać rodzące się szanse. Dotyczy to w takim samym stopniu biznesu, jak i innych obszarów życia przedsiębiorcy.
- Po czwarte i nie mniej istotne: warto unikać sceptyków i cyników. Sieją oni w nas wątpliwości, które wcale nie muszą mieć rzeczywistego uzasadnienia (i zazwyczaj nie mają) a tylko podsycają nasze wewnętrzne lęki. Strachu w biznesie jest aż nadto i bez takich „fałszywych doradców”. Mi strach towarzyszy przy każdym ważnym projekcie. Warto obserwować siebie i rozumieć, że strach pojawia się zawsze wtedy, gdy robimy rzeczy ważne, te na których bardzo nam zależy, gdzie czai się duże ryzyko. Strach jest czymś normalnym i nieodzownym. Warto uczyć się go wykorzystywać jako dodatkowy automotywator.
I jeszcze zbliżając się do końca – kilka przestróg i rad o charakterze ogólnym:
- Nie ma dwóch takich samych biznesów. Każdy jest inny. Podglądanie działalności innych może być przydatne, ale nie ma się co łudzić, że da dokładny przepis jak zrobić zarabiającą firmę. Kluczowe są Twoje umiejętności, doświadczenie, zdolność kojarzenia i zdolność skutecznego działania.
- Doprecyzowując: zapomnij, że jakiś kurs biznesu nauczy Cię jak robić biznes. Może podsunąć konkretne taktyki, ale nie nauczy Cię ich mądrego wykorzystania w Twoim biznesie. Praktyka czyni mistrza.
- Podkreślę jeszcze raz: nie ma sposobów na to, jak szybko stać się bogatym. Są tylko ludzie, którzy szybko wzbogacą się na Tobie, o ile nadal będziesz w to wierzyć.
Droga do bogactwa wymaga ciężkiej pracy. Chcesz być bogaty, to musisz pracować najciężej jak potrafisz. Oczywiście cały czas musisz mieć na uwadze, że dużo ważniejsze od tego jak ciężko pracujesz, jest to nad czym tak naprawdę pracujesz i z kim pracujesz.
Ale skoro już mówię o ciężkiej pracy, to warto też pamiętać, że nie każdy problem musi zostać rozwiązany. Warto ustalić sobie na swoje własne potrzeby stawkę godzinową, do której aspirujemy. Jeśli rozwiązanie konkretnego problemu ma zaoszczędzić mniej pieniędzy, niż wynika z kosztu przeznaczonego na to czasu – według Twojej stawki godzinowej – to problem można po prostu zignorować (oczywiście o ile nie rodzi on dużo kosztowniejszych konsekwencji). Albo jeśli outsourcing rozwiązania tego problemu będzie korzystny finansowo – to po prostu zapłacić komuś za rozwiązanie tego problemu.
I nieważne czy prowadzimy biznes, czy jesteśmy pracownikiem etatowym, to warto dążyć do tego, aby być najlepszym na świecie w tym co się robi. Stale doskonalić to co się robi i próbować zbliżyć się do ideału. Duże pieniądze są w dużym stopniu pochodną dobrze wykonywanej pracy. Z kolei bardzo duże pieniądze są efektem zastosowania specjalistycznej wiedzy, o której już wcześniej mówiłem, przy jednoczesnym wykorzystaniu dodatkowych dźwigni biznesowych.
I już na koniec –pamiętaj, że nic nie jest gwarantowane. Jeśli systematycznie bardzo będziesz się starać, to być może dostaniesz to, na co zasługujesz. A kiedy już będziesz bogaty, to zapewne przekonasz się, że bogactwo wcale nie jest tym, czego szukałeś. Że w życiu zawodowym i prywatnym bardziej liczą się inne rzeczy.
Tym, którzy nie wierzą, że etat jest trudną drogą do bogactwa, polecam prześledzenie dowolnie długich list bogatych ludzi. Odrzucając osoby, który odziedziczyły majątek po rodzicach, zobaczcie, czy znajdziecie na tych listach kogoś, kto nie jest człowiekiem biznesu i nie ma udziałów w firmach. Wszystko to są osoby stojące za mocnymi markami firmowymi lub markami osobistymi – np. aktorzy i sportowcy, którzy umiejętnie potrafią monetyzować swoją popularność – najczęściej poprzez własne biznesy.
I na koniec – chcę Wam polecić kilka książek, które zdecydowanie mogą Was przybliżyć do bogactwa. Absolutnie wszystkim – bez względu na to czy pracujesz na etacie, czy masz już własną firmę, polecam książkę „Finansowy ninja”. Właśnie ukazało się nowe, zaktualizowane wydanie na rok 2019. To książka stanowiąca fundament zdrowych finansów osobistych. O i miło mi poinformować, że liczba nabywców tej książki przekroczyła już 70.000!
Przypominam też, że tylko do 15 kwietnia 2019 r. trwa specjalna promocja dla wszystkich moich klientów, którzy kupili poprzednie wydanie na papierze. Mogą otrzymać dwie książki w cenie jednej.
Jeśli myślicie o własnej firmy, macie pomysł biznesowy, ale nie wiecie czy on chwyci, to polecam Wam książkę „Gotowi na Start”Pata Flynna – dokładnie tłumaczy ona jak przetestować ideę biznesową czy pomysł na produkt zanim jeszcze wydacie pieniądze na jego rozwijanie.
Z kolei tym wszystkim, którzy chcą iść drogą podobną do mojej i wykorzystać internet do budowy marki osobistej oraz do sprzedaży własnych produktów – w ramach firmy jednoosobowej – polecam moją kolejną książkę „Zaufanie, czyli waluta przyszłości. Moja droga od zera do 7 milionów z bloga”. Można ją kupić na papierze albo w formie audiobooka. Jest też dostępna w pakietach.
I ostatnia – nowa pozycja – dla tych, którzy chcieliby się dowiedzieć nieco więcej o mentalnej stronie budowy własnego biznesu i przechodzenia od roli jednoosobowego przedsiębiorcy do roli prezesa zatrudniającego pracowników. „Sztuka odpuszczania. Jak zamieniłem panikę na starcie w sukces na mecie”autorstwa Pata Flynna. Kilkaset egzemplarzy polskiego tłumaczenia tej książki właśnie trafiło do mojego magazynu, więc kto pierwszy ten lepszy.
To dobre fundamenty pod budowę własnego biznesu. Wszystkie te książki znajdziecie w moim sklepie internetowym pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/sklep.
A notatki do tego odcinka podcastu znajdziecie pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/131.
Jeśli oglądacie ten podcast w formie wideo i jeszcze nie subskrybujecie mojego kanału na YouTube, to bardzo mocno zachęcam do subskrypcji i kliknięcia dzwoneczka, co umożliwi otrzymywanie powiadomień o nowopublikowanych tu filmach.
No a teraz dziękuję Ci już za wspólnie spędzony czas i życzę skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Do usłyszenia!
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
{ 69 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Nagrałeś cały podcast z marszu, bez żadnych notatek, przerw, poprawek, a wszystko z głowy???
Hej Robert,
No chyba żartujesz. 🙂 Masa notatek. Szykowałem się do nagrania w sumie kilka dni.
Pozdrawiam
Tak to wygląda na nagraniu na jutubie 😉
Jest parę ciachnięć przy zmianach kamery 🙂
Idealny przyklad z życia że widzimy tylko „wierzchołek” całego przygowania Mchsła. Tak samo jest z bogatymi mowimy ze oni maja łatwo, udalo im sie a tak naprawde za nimi jest ogrom pracy ?
To coś dla mnie 🙂
Michał, tylko raz padło słowo „szczęście”, ale osobiście uważam, że posiadanie szczęścia na drodze do bogactwa jest bardzo ważne. To szczęście różnie można pojmować, ale ja definiowałbym je tak, że jest to znalezienie się we właściwym miejscu w otoczeniu właściwych ludzi.
Przeczytałem już jakiś czas temu „Zaufanie…” i dla mnie była to m.in. taka opowieść o szczęściu jakie Ciebie spotkało: że mogłeś pracować w jakimś sklepiku, gdzie nic się nie działo, że produkowałeś „fanzina”, że stawałeś się człowiekiem bogatym już wtedy. Moja droga jest inna, bo jesteśmy różnymi ludźmi. I to jest wspaniałe móc rozumieć i odczytywać te różnice. Wiem, że Twój wpis koncentruje się na materialnej stronie bogactwa, ale dobrze, że wspominasz też o bogactwie na innych płaszczyznach. Bogatym można być mając mniej i czuć się z tym dobrze. W tym zakresie wcale nie trzeba się „skalować”.
Hej Krzysztof,
Też uważam, że czynnik szczęścia jest absolutnie kluczowy – co zresztą nie raz podkreślałem. Z tym, że szczęściu trzeba po prostu pomagać. 🙂
Pozdrawiam!
Michał, fajnie byłoby mieć jakiś wzór na szczęście no i wiedzieć, jaki czynnik jest tym, któremu można bardziej pomagać a któremu pomagać można mniej. 🙂
Jednak tak bardziej serio, to wydaje mi się, że pomagamy szczęściu w tym rozumieniu jakie może towarzyszyć na drodze do bogactwa, jeśli jesteśmy generalnie optymistami, jesteśmy ekstrawertywni, mamy wysoką odporność psychiczną.
Szczególnie ten ostatni wymiar wydaje się obecnie bardzo mocno uwypuklany – i ma swoje przełożenie na konkretne badania psychologiczne. Mówi się nawet o modelu związanym z odpornością psychiczną na którą składają się takie cztery elementy jak: (1) wyzwanie, czyli traktowanie wyzwań jako szans, (2) zaangażowanie, czyli bycie wytrwałym w realizacji zadań, (3) pewność siebie, czyli wysoka wiara w swoje możliwości i (4) poczucie wpływu, czyli przekonanie, że kontroluje się swój los. Z jednej strony model zakłada, że jeśli ktoś nie jest odporny psychicznie, to jest wrażliwy (co ma być pocieszeniem i pokazaniem, że każdy ma swoją wartość) z drugiej strony model wskazuje naszą plastyczność i możliwość wypracowania w pewnym zakresie tych umiejętności, jakie na odporność się składają.
I teraz wracając do Ciebie, zagadnienia bogacenia się i dokładając do tego np. wymiary testu Gallupa (Strengths Finder, który swego czasu opisywałeś na blogu i pisałeś o nim w ZCWP): masz zestaw cech, które pomagają szczęściu. 🙂
Cześć,
Fajnie, że napisałeś, że bogactwo to nie tylko pieniądze. Moim zdaniem nie można być prawdziwie bogatym, jeśli nie ma się bogactwa duchowego. Jeśli ktoś doszedł do majątku po trupach, to nigdy nie będzie szczęśliwy. Świetny tekst, Michale!
Pozdrawiam,
Kasia
Świetny odcinek, Michał, sam prowadzę biznesy od ponad 12 lat, ze skutkiem raz lepszym, raz gorszym, ale mogę potwierdzić wiele z tego, co tu powiedziałeś. Zwłaszcza, że „nic nie jest gwarantowane i jak będziecie mieli szczęście to dostaniecie to, na co zapracowaliście” czy jakoś tak. Brzmi brutalnie, ale inne podejście do biznesu może dać co najwyżej gorzkie rozczarowanie.
Kudos za świetny lifehack – jak olewać niektóre problemy, których nie musimy rozwiązywać – przemnożyć czas potrzebny na ich rozwiązanie przez naszą oczekiwaną stawkę godzinową i zastanowić się, czy jest to warte zachodu. Chyba szczególnie sensowne dla tych, którzy w swoich biznesach tworzą produkty, bo to tutaj na początku drogi najtrudniej wycenić swój czas, większość produktów na starcie zarabia mało, ale jeśli nie poświęcimy im odpowiednio dużo czasu i energii, nigdy nie będą zarabiały dużo. Pozdro!
Bardzo inspirujacy podcast.
Bardzo przydatny temat i wiele ciekawych zagadnień, dziękuję! 🙂
To nie jest prima Aprilis? Nie chce stracic godziny na sluchanie by sie okazalo ze to sciema 🙂
Hej Jimmy,
Zero ściemy. Bardzo poważnie.
Pozdrawiam
A ja dodam tylko – gratuluję zbiórki na patronite! Sam się dorzuciłem dzięki Tobie.
Hej Jimmy! Michał Szafrański nigdy nie ściemnia!
Hej Michał!
Dzięki Ci za to co robisz. Na Twojego bloga trafiłam już dawno temu, ale do tej pory byłam tylko obserwatorem. Przeczytałam niektóre artykuły, przyznawałam Ci w duchu rację i dalej robiłam to samo.
Szczerze mówiąc nie wiem co było tym zapalnikiem, który sprawił, że wzięłam się za swoje finanse i od kwietnia ruszam z budżetem domowym. Na razie wypełniłam go eksperymentalnie, ale już samo uświadomienie sobie, że ja tak naprawdę nie wiem ile co mnie kosztuje pokazało mi, że kontrola moich finansów to świetny pomysł 🙂
Co do nagrania – jestem nieziemsko zaskoczona tym jak brzmi Twój głos! Do tej pory tylko czytałam i miło było Cię usłyszeć. 🙂
Pozdrawiam z nad lektury finansowego ninja i życzę Ci ogromu wytrwałości w tym co robisz 🙂
Michał,
świetny, merytoryczny i motywujący odcinek!
Jakiś czas temu – chyba nawet czytając Finansowego Ninja, gdzie opisywałeś (o ile dobrze pamiętam) w jaki sposób wyliczyć ile pieniędzy potrzebujemy żeby przejść na emeryturę – wyszło mi dokładnie to o czym mówiłeś w tym odcinku – nie ważne ile zarabiamy na etacie – i tak w ten sposób wolności finansowej nie uzyskamy.
Z punktu widzenia czasu mogę stwierdzić jedynie, że żałuję, że nie uświadomiłem sobie tego jakieś 10 lat wcześniej. Być może teraz byłbym w zupełnie innym miejscu.
Mam jednak nadzieję, że jeszcze nic straconego 🙂
Nie jest jednak lekko – łączenie pracy na etacie z rozwijaniem swojego pomysłu to niemałe wyzwanie – zresztą znasz to doskonale ;-). Potrzeba mnóstwo samozaparcia, wytrwałości, ale i cierpliwości. Chyba każdy z nas chciałby efekty widzieć od razu, a jak to wiele osób mówi – swój biznes to raczej nie sprint, a maraton.
Bardzo celne uwagi ze strachem i zwątpieniem. Tego typu myśli co jakiś czas mnie również dopadają, zwykle gdy natrafię na jakieś problemy. Plus z tego wszystkiego jest taki, że jeśli przetrwamy ten moment i uda się przezwyciężyć kłopoty, wtedy dostajemy motywacyjnego kopa i nagle wszystko zaczyna przyspieszać. Jak to mówią – co Cię nie zabije, to Cię wzmocni – i jest w tym bardzo dużo prawdy.
A tak zmieniając temat, świetnie że publikujesz podcasty na YouTube, bardzo fajnie się to ogląda widząc jak „do mnie mówisz”, z drugiej strony to cholerny zjadacz czasu, i nie da się w tym czasie robić nic innego – i tu znowu przewagę ma wersja audio… 🙂 Ot problemy 1’go świata 😉
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dzięki za świetny odcinek…
przypomina mi się zawartość książki „The Millionaire Next Door” – dokładnie takie przemyślenia jak w podcascie (i generalnie w Twoim blogu). Bardzo dobra pozycja, mimo iż pochodzi z końca lat 90tych. A może dlatego właśnie…
Szkoda że uczenie takiego podejścia nie jest częścią systemu nauczania. Ani u nas, ani w innych krajach, niestety.
Hej,
A nie wiem czy wiesz, że w ubiegłym roku wyszło zaktualizowane wydanie tej książki. Jeszcze nie kupiłem / czytałem tego nowego. Mam na liście. 🙂
Pozdrawiam
Michal,
masz na mysli ksiazke „Prawdziwi milionerzy”? czy jest jakies nowe wydanie „Sekretow …” z nowymi danymi w srodku?
Tak czy siak kupie gdyz Sekrety to jedna z lepszych ksiazek tego typu. Oczywiscie obok stoi FinNinja (wczoraj zamowione 2 egz w promocji dla znajomych) i książki Ryszarda Jaszczynskiego.
Podpinam sie do pytania jest nowe wydanie czy chodzi o Prawdziwych Milionerow ?
Moglbys gdzies podlinkowac?
Hej,
Chodziło mi o „The Next Millionaire Next Door: Enduring Strategies for Building Wealth”. Ale nie czytałem jeszcze…
https://www.amazon.com/Next-Millionaire-Door-Enduring-Strategies/dp/1493035355/
Pozdrawiam
Cześć. Ja w kwestii trochę technicznej. Już dawno zwróciłem na to uwagę, ale jakoś dopiero teraz się zebrałem, prokrastynacja i te sprawy :-). We wstępie zwracasz się do słuchacza „Witam Cię”, a w dalszej części już normalnie „Wy, Was, Waszych” itd. Jakoś się to nie klei razem. To celowy zabieg? Teraz zabieram się do słuchania dalej, bo oczywiście chcę być bogaty ;-). Pozdrawiam.
Hej Daniel,
Hahaha… przypadkowo. Generalnie staram się mówić w liczbie mnogiej, bo wtedy nie mam poczucia, że krzywdzę Panie, gdy mówię tak jak do Panów. W liczbie mnogiej – nie ma tego problemu.
Ale końcówkę zawsze mówię per „Ty” a nie „Wy”. 🙂
Pozdrawiam!
Myślę, że ten podcast bardzo rzetelnie podsumował moje wahania „co dalej” i naświetlił mi drogę jaką powinienem pójść 🙂
Kiedyś trzeba podjąć odważną decyzję a i tak za długo z tym zwlekałem.
Dzięki Michał jeszcze raz za motywację i mam nadzieję, że będzie okazja aby się z Tobą spotkać 🙂
Pozdrowienia dla Ciebie 🙂
Hej Adrian,
Dzięki za ciepłe słowa (Twój mail nadal czeka na odpowiedź).
Pozdrawiam!
Kolejny fajny odcinek podcastu, w sumie to z rodzimych „słuchowisk” lubię Twój i Dominika Juszczyka, na którego trafiłem poniekąd przez tego bloga. Powiem szczerze dziwię się, że taki odcinek powstał dopiero teraz, ale z drugiej strony prawda jest taka, że te treści są znane każdemu kto zna twój blog dłużej niż kilka miesięcy, przeczytał ZCWP i ma głowę na karku. Ale widać tutaj sznyt twoich guru (Pat Flynn i M. Hyatt), czyli robienie co jakiś czas skondensowanych treści ułatwiających szybkie odnalezienie się w temacie dla nowego czytelnika.
Ciekawi mnie jedna rzecz, mówisz, że do osiągnięcia „bogactwa” potrzeba dużo czasu. Czy 6 lat na stworzenie zautomatyzowanego systemu zarabiania realnych pieniędzy (taka koparka złotówek), bez szukania skrótów, kombinacji podatkowych i w co wierzę w oparciu o uczciwość względem siebie i czytelników, to długi okres? Tylko dla kogoś kto ma lat 20 😉
Czekam na kolejny odcinek podcastu 😉
Witam wszystkich wiem ze to nie najlepsze miejsce do takich komentarzy ale myśle ze tu mogę otrzymać najlepsze rady. Mam problem z firma raport która rzekomo odkupiła moj dług i nie wiem co robić czy przelać im pieniądze? Czy to oszuści? Jako młoda dziewczyna wzięłam telewizje na bratowa która jak twierdziła rozwiązała już dawno z nimi umowę a teraz nie odbiera moich telefonów. Czy ktoś miał z nimi do czynienia? I jak mogę sprawdzić czy faktycznie jestem zadłużona? Proszę o pomoc
Jak zwykle – świetny odcinek! Wiele Twoich materiałów zainspirowało mnie do podjęcia różnych decyzji w życiu (przez Ciebie zaczęłam prowadzić budżet, odkładać pieniądze, kupiłam nieruchomość, którą podnajmuję, a nawet podjęłam decyzje dotyczące mojej kariery i pracy). Dzień, w którym trafiłam na Twojego bloga był szczęśliwym dniem w moim życiu, a z perspektywy tych paru lat widzę, że długofalowo zaowocował wieloma pozytywnymi zmianami. Dziękuję Ci Michał za całą Twoją pracę i dzielenie się wiedzą z innymi!
Brakowało mi Twoich podcastów i bardzo się cieszę, że wróciłeś do nagrywania pomimo problemów zdrowotnych w rodzinie. Jestem przy Was myślami i z całego serca życzę Wam dużo zdrowia.
Trzymaj się ciepło!
Agnieszka
Michal wspomniales w podcascie ze tylko nieliczne zawody na etacie daja szanse dojscia do wolnosci finansowej. Moglbys rozwinac ta mysl albo ocenic ile wedlug Ciebie musialby zarabiac taki etatowiec aby wolnosc osiagnac.
Jakos nie moge znalezc dobrego pomyslu na biznes, ktory bym rozwijal obok etatu. Oszczednosci staram sie reinwestowac, ale wiem, ze bez istatnej dzwigni bedac na etacie nie przyspiesze pomnazania majatku.
Zastanawiam sie jednak czy ponac sie po szczeblach kariery mozna dobic do momentu ze i etat da ta wolnosc finansowa w okreslonym czasie (wedlug moich wyliczen powinno to zajac jeszcze 6-7 lat).
Bede wdzieczny za przedstawienie Twojego punktu widzenia.
Maciek sam musisz sobie to policzyć, każdy przypadek jest inny. Najprostrzy sposób to wziąć swoje roczne koszta życie i pomnożyć przez 20-25. Wysokość współczynnika zależy od tego jak duży margines błędu chcesz mieć. Czyli np. przy 10tys. kosztów miesięcznie liczysz 10 000 * 12 * 20 = 2 400 000. I odpowiedz sobie teraz na pytanie ile czasu zajmie Ci zebranie 2,5mln majątku pracując na etacie, odkładając tyle ile odkładasz w tym momencie.
Więcej nt. metody wyliczania możesz przeczytać np. tu: https://www.mrmoneymustache.com/2012/05/29/how-much-do-i-need-for-retirement/
Jak zwykle, bardzo konkretnie i rzeczowo. Wielu osobom może uda się dzięki temu zmienić swoje – niezbyt dobre – nawyki finansowe.
A tak swoją drogą, to właśnie podcasty są prawdziwą solą tego bloga.
hejo Michał,
słuchając tego odcinka prawie cały czas twierdząco kiwałam głową. Chciałabym jednak podzielić się tym, co dla mnie jest największym kłopotem w perspektywie budowania własnego biznesu: jak odróżnić podejmowanie ryzyka od zwykłej głupoty?
Człowiek głupi był, że na studiach firmy nie zakładał, ale cóż było minęło, a teraz z dwójką małych dzieci przejście na tryb „buduję własną firmę” wydaje się ryzykowne? nieodpowiedzialne? A z drugiej strony jest ta myśl, że własnie z myślą o tych dzieciach własną działalność trzeba rozwijać (if you know what I mean). Tak paradoks mały wychodzi? Czy przejście na budowanie własnej działalności w momencie kiedy się nie ma oszczędzone na 12 miesięcy życia uważasz za totalną głupotę? Znając Ciebie pewnie doradzisz najpierw zbudować te oszczędności. Ale co jeśli na etacie się nie zarabia kokosów i zajmie to bardzo długo?
Oszczędności na 12 miesięcy to bardzo dużo. Może spróbuj od pracy po godzinach, 2-3 godzinki dziennie jako dodatek albo wejdź w biznes, który nie wymaga duże inwestycji i nie generuje dużych kosztów – w ten sposób ograniczysz ryzyko. Taki biznes nigdy nie okaże się głupotą czy zbyt dużym ryzykiem.
Witaj Michale.
Jak zwykle super podcast, aż dziwne, że tak mało ludzi komentuje, pamiętam że pod Twoimi artykułami zazwyczaj bywało dużo więcej komentarzy. Może gdzieś Ci je cenzurują i puszczają tylko te bardzo pochlebne. Temat do przemyślenia w wolnej chwili 😉
Pozdrowionka
Dziękuję Michał za super ciekawy podcast!
Właśnie przerabiam książkę „Gotowi na start”, którą kupiłam wraz z Twoim „Zaufaniem” 🙂
Super pozycja! Polecam! 🙂
Dzięki Michał za ten odcinek! Brakowało mi Twoich podcastów!
Super podcast. Moim problemem jest, że mam specjalistyczną wiedzę w kilku obszarach ale też wiem, że są inni którzy są w tych obszarach lepsi. I to mnie blokuje najbardziej bo nie wiem po co (tj. czy to będzie zyskowne) mam zakładać firmę skoro moje usługi i tak są obecne na rynku. To jest ważne uważam, że nie jestem dobrym sprzedawcą.
W podcaście zaznaczasz, że trudno jest Ci wygenerować zysk netto >=4% na całym kapitale z inwestycji – co wiem z doświadczenia, że jest trudne.
To wiąże się z czymś co nie pozwala mi spać od kilku tygodni/mcy 🙂 bo nie wiem w czym tkwi mój błąd myślowy. Chodzi o to, że nie rozumiem jakim cudem opłaca się Tobie (osobie z duża ilością wolnej gotówki) leasingować samochód. Koszt leasingu jest na pewno wyższy niż 5% (wliczam w to 1% odliczonego podatku). Obiecałeś, że to wyjaśnisz – cały czas czekam na to wyjaśnienie 🙁 Może napiszesz tu lub w mailu do mnie w 2 zdaniach. Chyba, że masz z tego tytułu jakieś kickbacki 🙂
Poza tym faktem to wszystko co do tej pory napisałeś na swoim blogu jest fajne bo słuchając podcastów zawsze czuje się jakby ktoś mnie i moje myśli/poglądy opisywał.
Hej Zbyszek,
Kilka ważnych wątków poruszasz. Po pierwsze: to, że są na rynku inni specjaliści (że nie jesteś monopolistą), to także pokazuje, że jest rynek na tego typu usługi, skoro udaje się utrzymać iluś tam specjalistom na swoim. To ważne.
Co do bycia sprzedawcą – też przez lata uważałem, że nie jestem sprzedawcą, nie lubię sprzedawać itd. Ale i tak to robiłem i miałem dobre rezultaty. 😉 W wielu przypadkach sprzedaż sprowadza się po prostu do aktywnego poszukiwania sposobów na rozwiązanie problemów klientów. Tak po prostu.
Co do leasingu auta naprowadzę Cię krótko:
– Gdybym kupował auto za kilkadziesiąt tysięcy, to być może opłacałby się zakup gotówką, ale kupowałem auto za 200k zł.
– Koszt mojego leasingu to bliżej 3% w całym okresie niż 5%.
– Przy leasingu mogę całą wartość netto auta wrzucić w koszty (zeszłoroczny leasing) a nie do limitu 20.000 EUR. Czyli 166k zł w koszty zamiast jakichś 86k. Już samo to to jakieś 15k zł oszczędności podatkowych.
– Połowa VAT-u w koszty przy ratach leasingowych – bez limitu, a przy zakupie za gotówkę masz górny limit odliczeń VAT.
Reasumując: po prostu leasing jest dużo tańszy niż zakup za gotówkę, o ile kupujemy drogie auto.
Pozdrawiam
Dzięki wielkie Michał za naprowadzenie dot. leasingu. Źle się z tym czułem bo stanowczo odradzałem leasing żonie – chyba nie była to aż tak zła porada skoro samochód był w graniach 80k czyli w limicie podatkowym. Faktycznie słyszałem o ograniczeniach podatkowych przy dużych kwotach, ale to chyba zostało już zmienione. Bardzo mnie zaskoczyłeś tym, że koszt leasingu wyniesie ok. 3%. Zastanawiam się nad sensownością takiego biznesu skoro 10-letnie obligacje skarbowe w okresie wachnięc można kupić z taką samą renotownością. Ale to nie nasz problem.
Michale,
Dziękuję za ten odcinek. Otwiera on bardzo szeroki temat i wbrew pozorom pytania zadane we wstępie wcale nie są takie banalne. Czytając ten odcinek wracam myślami do książki Napoleona Hilla, który w roku 1937 analizował cechy charakteru osób bogatych. Bardzo ciekawa pozycja, która przetrwała próbę czasu. Polecam.
Serdecznie pozdrawiam
Małgosia
Michał, dzięki za bardzo fajny odcinek 🙂 Świetnie się słucha Twoich podcastów, a ponadto dla mnie są zawsze solidną dawką motywacji!
„sztuczek SEO” Chyba o SEO nie masz zielonego pojęcia skora tak to określasz.
Swietne podcasty tu widze , takie „edukacyjne”, etc. Coz jako, ze po przeczytaniu Twojej ksiazki (pozyczylem legalnie od kolegi), stwierdzilem, ze juz dawno jestem finansowym ninja , wiec pozwalam sobie na maly komentarz.
Ostatnio umarl moj sasiad, inzynier , kariera w wielkiej firmie, apartament w europejskiej metropolii, rodzinka, troje dzieci, wszystko bylo super. Czlowiek umarl na wylew krwi do mozgu w wieku 49 lat na wakacjach w Hiszpanii. Palil, nie mial czasu na sport, tylko kase produkowal.Takze , mysle ze inwestycja w forme (czas na sport), dobre jedzenie bio , etc to jednak jedna z lepszych „lokat”. Do przemyslenia.
„Praktyka czyni mistrza” , „są tylko ludzie, którzy sprzedają takie sposoby i bogacą się dzięki Tobie”, „droga do sukcesu wymaga ciężkiej pracy” zabieram to dla siebie. Wspaniały podcast dla dojrzałych i świadomych siebie ludzi. Extra się Ciebie słucha 😉 Pozdrawiam Monika
Ufff, bałem się tego odcinka. Zawsze jak widzę „jak być bogatym” to myślę, że ktoś albo będzie chciał mnie uczyć „jak żyć” albo to coachingowej jakości treści. Na szczęśćie odbyło się bez tego. Rewelacyjny odcinek, szkoda, że podcasty, zwłaszcza te solowo u Michała to ostatnio są bardzo rzadko. No nic, będę kibicował. aby w 2019 pojawiło się jak najwięcej ciekawych treści. Podcast zapisany, wrócę jeszcze do niego.
Czytam bloga od samego początku i jak dla mnie akurat Ty Michale spokojnie możesz używać takich wyświechtanych tytułów 😉
Dla mnie Twoje wskazówki są zawsze bardzo cenne, przede wszystkim dlatego, że jesteś szczery. I z pewnością dlatego masz tak szerokie grono odbiorców. Podcast długi, jednak słucha się go bardzo przyjemnie.
Czekam na kolejne materiały.
Ciekawy podcast, oprócz treści podoba mi się, że jest możliwość przyśpieszenia odtwarzania, w końcu czas to pieniądz 🙂
Nie zgadzam się z tezą postawioną we wstępie, jakoby pracując na etacie nie dało się osiągnąć wolności finansowej. Można i to bardzo prosto. Jest tylko jeden warunek: emigracja. Jeśli rozpatrujemy przypadek dwojga młodych ludzi, którzy wykonują zwyczajne zawody (nauczyciel, strażak, księgowa etc) i wiodą normalne życie, z całą pewnością będą oni w stanie oszczędzić 10.000 zł w Niemczech, Anglii czy Norwegii. Załóżmy że zaczęli pracować w wieku 25 lat, na emeryturę przechodzą w wieku 50 lat. Daje to 300 miesięcy, czyli 3 miliony złotych oszczędności (pomijam inflację i odsetki z inwestycji). Jest to kwota, która w polskich warunkach pozwoli im na bardzo przyzwoite życie. Być może prowadząc firmę doszliby do tego szybciej, ale firma to zawsze ruletka – może się uda, może nie.
25 lat na emigracji? Trochę kiepska perspektywa…
Ciekawe.. troche mi tu brakuje jak zaczac..
wierze ze mozna zaczac od sibie.. zacznij od dlugow-splac, oszczedzaj, investuj
sproboj zaczac oszczedzac 5zl dziennie.. 365×5 =1825zl!!!
jak juz splacisz dlug.. zacznij oszczedzac.. jak juz masz konta na maksa.. zacznij investowac..
gdzie i jak- to zalezy od ciebie..
mozesz kupic cos .. a potem sprzedac ;).. cos z chin.. akcje..
pozdrawiam
Jeden z wątków daje mi do myślenia: nasz stosunek do bogactwa i pieniędzy. To jest temat, który warto sobie przepracować.
zacznijcie od 5zl dziennie oszczedzac potem poczytajcie o inwesticjach 😉
45 min. – a jeśli sam jestem największym sceptykiem? :/
Wbrew pozorom (tytuł), super odcinek!
Cześć Michał! Mógłbys podać jakieś przykłady problemów, których nie trzeba rozwiązywać i nic się w konsekwencji nie stanie? 😉
Ja wam powiem że pracując na etacie i dostając ok 2,3 tyś zł na rękę i odkładając przez 7 lat odłożyłem 50 tyś zł.
Jak się zaciśnie zęby, będzie się systematycznie odkładać to można coś uzbierać.
Zasada jest jedna, nie rób nic, nie będziesz miał nic.
50k pln to nic, a nie ‚coś’. I to nazbierane w 7 lat wegetacji… Ja Ci powiem, weź się w garść i zrób coś, żeby zarabiać więcej i żyć.
Hej Michał,
Ze wszystkim, co powiedziałeś się zgadzam. Pieniądze biorą się z dawania innym ludziom tego potrzebują. Jeśli damy milionom ludzi coś wartościowego, zarobimy miliony. Lub jeśli damy kilku ludziom/firmom coś jest dla nich warte miliony, też zarobimy miliony.
Duża część tych rad i opisanych dźwigni, które można użyć, pokrywa się z książką „The Millionaire Fastlane”. Tam dźwignie są przedstawione jako „money trees”.
Dobra robota, całościowe spojrzenie na temat bogacenia się i dobre podsumowanie dostępnych możliwości.
Książkę Pata Flynna „Gotowi na start” również polecam wszystkim którzy rozpocząć swój biznes.
Analiza potrzeb odbiorców oraz pomoc im w rozwiązaniu konkretnych problemów – tak, zgadzam się. To bardzo ważne, istotne podejście przy prowadzeniu firmy.
Zdrowy rozsądek oraz budowanie poduszki finansowej – niezbędne. Bez tego jest bardzo trudno ruszyć do przodu.
Super wyszło, dzięki za porady!
Zastanawia mnie co mają zrobić osoby, które nie mają pomysłu na własny biznes i nie widzą się w roli przedsiębiorców?
Wystarczy kreatywnie myśleć, nie tylko przedsiębiorcy są „bogatymi” ludźmi… Poszukaj swojej drogi i znajdź sobie swoje zajęcie w którym jesteś dobra i się w tym realizuj a pieniądze same przyjdą.
Co dotyczy tego, że nie mozna zarobić dużo pracując na kogoś ( wymiana czasu na pieniądze), ale ja uważam że można, nawet w korporacjach menedżerowie zarabiają od 20 do 50 tysięcy zł, a można miec jeszcze inne zarobki oprócz wynagrodzenia z pracy.
A mnie ciekawi co dla Ciebie obecnie jest ważniejsze niż bogactwo? 🙂
Najbardziej mnie uderzyła w tym nagraniu ta oczywista prawda, że będąc etatowcem pewnych rzeczy nie przeskoczę.
Dziwnie się też poczułem, gdy zacząłeś polecać swoje książki sam kupowałem pakiet Gotowi i Zaufanie, ale wczoraj słuchając nagrania jakoś mnie to „dotknęło”.
Bardzo dziękuję za Twoją prace.
Czytam twoje artykuły i bardzo się wciągnęłam. Oczywiście jest dużo sposobów, żeby stać się bogatym, choć szczęście i trafienie w odpowiedni moment też jest ważne 😉 Można założyć własną restuaracje, sklep internetowy lub cokolwiek innego, pomysłów jest wiele. Ale właśnie takie umiejętności menedzerskie to moze byc decydujacy czynnik o powodzeniu biznesu.