Robert Kiyosaki, to osoba wzbudzająca często skrajne emocje. Jedni uważają go za inspirującą i porywającą postać, która pomaga innym zrozumieć, na czym polega “wyścig szczurów” i jak się z niego wyrwać poprzez inwestowanie i rozwijanie własnego biznesu. Inni uważają go za hohsztaplera, który udowodnił jedynie, że potrafi świetnie zarabiać na działalności edukacyjnej i książkach, a niekoniecznie na różnych formach inwestowania, które tak aktywnie promuje.
W tym roku zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Kiyosakiego, będą mieli pierwszą okazję, by zobaczyć Roberta w akcji na żywo w Polsce. Będzie on głównym gościem konferencji National Achievers 2013, która odbędzie się 12-13 października w Warszawie. A ja dzisiaj z przyjemnością ogłaszam konkurs, w którym macie szansę wygrać bilet na tą konferencję (o wartości 600 zł).
Konkurs zakończył się 9 sierpnia 2013 r., a jego zwycięzca ogłoszony został w tym artykule.
Ja i Robert Kiyosaki
Bez względu na to, co sądzisz na temat Roberta, to warto zapoznać się przynajmniej z jedną jego książką “Bogaty ojciec, biedny ojciec”, w której w barwnej historii swojego życia (sceptycy twierdzą, że to wszystko to fikcja literacka) opowiada on czym różni się pracownik na etacie próbujący finansować swoje życie z zarobionych, opodatkowanych już wcześniej pieniędzy, od samozatrudnionego, biznesmena oraz inwestora. Uświadamia on także czym są pasywa – konsumujące nasze pieniądze, oraz aktywa – które pomagają nam generować pieniądze. Mierzy się także w obrazowy sposób z mitami, np. że nasze mieszkanie lub dom, w którym mieszkamy, to dobra inwestycja.
Ja z książkami Kiyosakiego zetknąłem się dosyć późno. Ogólnie rzecz biorąc nie lubię sięgać po publikacje, które kiedyś zaszufladkowałem w kategorii “jak zarobić milion” albo “możesz wszystko”. Jakoś do mnie nie przemawiają takie motywacyjne publikacje. I tak “Biedny ojciec, bogaty ojciec” stał się pozycją, którą miałem ochotę przeczytać, ale kiedyś tam, gdy będę miał więcej czasu, np. na emeryturze 🙂 Ostatecznie sięgnąłem po tą książkę wcześniej po namowach kilku moich znajomych z różnych “biegunów”. I nie żałuję.
Mam tą cechę, że czytam dosyć powoli, ale to co czytam na bieżąco filtruję przez pryzmat własnych doświadczeń. Czasami książkę muszę odłożyć na tydzień na bok, bo nie potrafię na bieżąco jej “trawić” i muszę sobie dać czas na przemyślenia. To też powoduje, że czytam równolegle kilka książek. I dobrze mi z tym (aktualnie czytam 6).
Książka Kiyosakiego z jednej strony jest łatwa do “połknięcia”, bo napisana jest w prosty sposób, opowiada pewną historię i nie jest szczególnie skomplikowana. Ale ja od razu zacząłem ją odnosić do siebie i zastanawiać się na ile się zgadzam z tym co czytam, a na ile uważam to z dyrdymały nie do zastosowania w polskich warunkach. Szczególnie aspekty związane z inwestowaniem w nieruchomości wydawały mi się w tamtym czasie kompletnie poza moim zasięgiem. Ale to nie jest książka o inwestowaniu w nieruchomości…
Nie chcę pisać tutaj jej recenzji więc podsumuję ją tylko tak: mnie ta książka Kiyosakiego (i kilka kolejnych, które przeczytałem) skłoniły do zastanowienia się nad alternatywnymi do pracy na etacie sposobami zarabiania pieniędzy. Pomogły poszukać mi innej drogi. I myślę, że w tym aspekcie Robertowi należą się słowa uznania. Bez względu na to jak jest oceniany, to jednak zachęcił iluś tam ludzi na świecie do innego spojrzenia na zarabianie. Doskonale pokazuje też, że inwestowanie nie jest zarezerwowane dla osób posiadających duże pieniądze, że warto być sprytnym w biznesie i warto utrzymywać niski poziom kosztów – niższy niż przychody, po to by utrzymywać dodatni przepływ finansowy. Z tym się całkowicie zgadzam i do tego lubię i popieram edukację finansową 🙂 Na przykład taką, jak przez grę Cashflow 101, o której kiedyś więcej napiszę na blogu.
Sprawdź również: Książki o pieniądzach
National Achievers 2013
12 października rozpocznie się 2-dniowy kongres National Achievers 2013, podczas którego będzie można zobaczyć mówców motywacyjnych z całego świata. Gośćmi głównymi będą Robert Kiyosaki i Kim Kiyosaki, ale towarzyszyć im ma cała plejada innych prelegentów – o niektórych przyznam się, że słyszę pierwszy raz. Ale to właśnie ta różnorodność mówców spowodowała, że zdecydowałem się wybrać na kongres (nabyłem bilet korzystając z promocji cenowej).
Myślę, że dla samego Roberta Kiyosakiego bym się tam nie udał, ale cieszę się, że będę miał okazję zobaczyć w akcji Mateusza Grzesiaka, którego obserwuję od dłuższego czasu i szanuję za konsekwencję, z jaką buduje swoje imperium i wizerunek (chociaż NLP wywołuje u mnie mieszane uczucia). Z przyjemnością zobaczę także Pawła Danielewskiego, który obsługuje największe kampanie sprzedażowe w polskim Internecie, oraz Piotra Majewskiego. Ci dwaj ostatni panowie posiadają wiedzę i doświadczenie, które może mi pomóc przy promocji i sprzedaży w Internecie moich produktów, które kiedyś planuję udostępnić.
O samym kongresie nie będę więcej pisał. Szczegółowe informacje możecie znaleźć na stronie organizatora lub w sklepie Bogatego Ojca w Polsce. A swoje wystąpienie w najlepszy sposób zarekomendują Wam Robert i Kim Kiyosaki:
Udział w kongresie kosztuje, więc jest to atrakcja zarezerwowana dla najbardziej zdeterminowanych osób. Najtańszy bilet (SILVER) dostępny jest standardowo w cenie 600 zł. Ale jeśli skorzystacie z poniższego linku, to mniej więcej do połowy sierpnia (data nie jest jeszcze potwierdzona), możecie kupić ten bilet z 30% rabatem (za 420 zł). Pozostałe rodzaje biletów również dostępne są w obniżonych cenach – przez ograniczony czas.
- Bilet SILVER za 420 zł (standardowo 600 zł)
- Bilet GOLD za 650 zł (standardowo 800 zł)
- Bilet VIP za 1500 zł (standardowo 2000 zł)
- Bilet DIAMOND za 4500 zł (standardowo 6000 zł)
Od razu lojalnie informuję, że jeśli dokonacie zakupu za pośrednictwem tych linków, to ja otrzymam z tego tytułu prowizję. Wy nic z tego powodu nie tracicie, a jednocześnie możecie w ten sposób wspomóc mnie finansowo. Ale jako człowiek oszczędny (za takiego się uważam) zawsze zachęcam Cię do przemyślenia każdej decyzji zakupowej. Proszę Cię, absolutnie nie kupuj produktów, co do których nie jesteś przekonany i które nie służą osiąganiu Twoich celów.
Jeśli jednak zdecydujesz się kupić bilet na konferencję NAC2013 z wykorzystaniem mojego linku, to koniecznie daj mi o tym znać w komentarzu lub przez stronę “Kontakt”. Tak jak pisałem, ja także wybieram się na NAC2013 i z przyjemnością spotkam się z Tobą na miejscu. Jeśli zbierze się nas konkretna grupa, to może nawet zorganizuję pierwsze oficjalne spotkanie pod szyldem “Jak oszczędzać pieniądze” w realu 🙂
Czytaj także: Relacja z NAC 2013, czyli szybki kurs polowania na jelenie
Konkurs i jego zasady 🙂
No i po tym wszystkim, co napisałem powyżej, chciałbym ogłosić konkurs, w którym będzie tylko jedna nagroda – ale według mnie bardzo atrakcyjną 🙂 Jest nią bilet dla jednej osoby na konferencję National Achievers 2013. Jest to bilet typu SILVER o nominalnej wartości 600 zł.
Sponsorem nagrody jest jeden z partnerów konferencji – Instytut Praktycznej Edukacji, który również oficjalnie sprzedaje produkty “Bogatego Ojca” w Polsce. Sponsorowi bardzo dziękuję za ufundowanie nagrody, a Was zachęcam do udziału w rywalizacji o wygraną.
Co trzeba zrobić, aby wziąć udział w konkursie? Wystarczy w komentarzu pod tym wpisem, odpowiedzieć na jedno z dwóch pytań:
- Czego chciałbym dowiedzieć się od Roberta Kiyosaki w trakcie październikowego kongresu? LUB
- Czego nauczyłem się od Roberta Kiyosaki i jak wykorzystałem to w życiu?
Spośród wszystkich Waszych komentarzy wybiorę jeden, który w mojej opinii będzie najciekawszy. Wiem, że stanę przed trudnym zadaniem, więc tym bardziej Was proszę o to byście się postarali 🙂 Znacie mnie, więc wiecie, że cenię otwartość, jak również chęć pomocy innym. Jeśli będziecie dzielić się swoimi doświadczeniami, to zachęcam byście uczynili to w sposób zrozumiały i przydatny dla innych.Trzymam za Was kciuki.
Konkurs trwa od chwili obecnej do godziny 22:00 w środę 7 sierpnia. Wynik konkursu ogłoszę w piątek 9 sierpnia. Życzę Wam wszystkim powodzenia – chociaż w tym przypadku zwycięzca może być tylko jeden 🙂
Konkurs zakończył się 9 sierpnia 2013 r., a jego zwycięzca ogłoszony został w tym artykule.
A przy okazji przypominam, że jestem na wakacjach. I z góry uprzedzam, jeśli na moje odpowiedzi będziecie musieli czekać dłużej niż zazwyczaj. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia 🙂
{ 39 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Hej, miękkie strony książki „Bogatego Ojca” wpadły w moje ręce po raz pierwszy jakieś 5 lat temu, w wieku 15 lat. Od początku zafascynował mnie dochód pasywny i zacząłem zagłębiać się w drogę do osiągnięcia wolności finansowej, grać w cashflow, czytać jeszcze więcej, wtedy też podjąłem decyzję o tym, że nigdy nie będę pracował na etacie. Wiem, że jestem jeszcze młody i wiele osób na pewno chętnie miałoby ochotę mnie ‚zbesztać’ za takie podejście do życia, ale myślę że dzięki Kiyosakiemu zaczęło się to, że uświadomiłem sobie co chcę w życiu osiągnąć i zacząłem to realizować. Rozpoczęliśmy nawet na uczelni klub cashflow, tak by więcej osób mogło uświadomić sobie, że można żyć lepiej. Myślę, że zobaczenie go na żywo (i może krótka rozmowa) byłoby odpowiednią okazją do przekazania wyrazów szacunków 🙂
Polecam ciekawy materiał na temat tego typu masówek:
http://blog.krolartur.com/seminaria-szkoleniowe-nie-daja-efektow/
„LGATy, seminaria, eventy szkoleniowe i inne podobne „masówki” rozwojowe dają jedynie krótkoterminowe nakręcenie. Nie dają realnych długoterminowych korzyści. [b]Mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia psychicznego uczestników. Dzielą wiele cech wspólnych ze strategiami używanymi przez hardkorowe sekty.[/b] Oraz często stanowią podstawę do ostrych manipulacji, platform sellingu, itp. Jak to ujął Michael Langone, redaktor pisma naukowego Cultic Studies Journal, LGATy są świetne w tworzeniu u uczestników wrażenia, że dużo się w nich zmieniło i napędzaniu kolejnych zakupów, nie ma natomiast żadnych dowodów na to, że oferują jakiekolwiek realne zmiany”
Myślę, że większość ludzi obytych z branżą szkoleniową, jedzie na takie wyjazdy głównie w celach rozrywkowo-towarzyskich. Co o tym myślicie?
Hej Darek,
Jest bardzo dużo prawdy w tym co zacytowałeś i zdecydowanie warto mieć dystans do wszystkiego co się mówi na takich kongresach, a w szczególności na spokojnie „filtrować” i aplikować to co się słyszy wyłącznie po zastanowieniu. Nie podejmować żadnych decyzji szybko i emocjonalnie.
Niedawno w Warszawie było seminarium Harva Ekera – 2-dniowe. Nie wybrałem się na nie bo spodziewałem się, że będzie to przede wszystkim impreza sprzedażowa (poza tym, że motywacyjna). Relacje osób, które tam były są zróżnicowane. Od „świetny show sprzedażowy – warto zobaczyć dla samego zobaczenia” po „absolutnie fenomenalne”. Osoby od „absolutnie fenomenalne” zakupiły na miejscu kolejne szkolenia za 5-cyfrowe kwoty. I tego właśnie nie lubię i nie pochwalam.
Co do National Achievers – to ja tam idę po prostu zobaczyć Roberta na żywo, posłuchać tych osób które wymieniłem w artykule i dodatkowo – popatrzeć też na organizację tego typu przedsięwzięcia i spotkać się z innymi osobami zainspirowanymi Kiyosakim. Może jakieś ciekawe kontakty uda się nawiązać 🙂 I nie zabiorę za dużo pieniędzy, kart itp. by nie mieć jak ulec manipulacji na miejscu 😉 Ale mam perwersyjną przyjemność z obserwowania „kuchni” takich przedsięwzięć. Na spotkania z kolejnymi „doradcami finansowymi” też od czasu do czasu chodzę dla sportu i trzymania ręki na pulsie 🙂
Pozdrawiam!
No z pewnością nokautowanie doradców finansowych to niezły sport 🙂
Fakt, dla zobaczenia jak coś takiego wygląda od kuchni, chłodnego spojrzenia można się wybrać. Najgorzej jak ktoś olbrzymie nadzieje na cudowne zmiany w życiu zaczyna z tego typu wydarzeniami wiązać.
W całej rozciągłości się zgadzam Darku. I dlatego pytania konkursowe sformułowane są w taki a nie inny sposób – bym mógł również wybrać na podstawie odpowiedzi taką osobę, która sobie nie zrobi krzywdy udziałem w tym kongresie. Grunt żebym miał z kogo wybierać 🙂
Pozdrawiam!
Nie demonizujecie trochę tego szkolenia??
Szkolenie to szkolenie – ma dać „kopa motywacyjnego” i tyle. Roboty za nikogo nie odwali 😀
Byłam na Tracy – bardzo fajnie wspominam – a też masówka jakich mało. Chyba ponad 2 tyś nas na sali było. A cisza jak makiem zasiał;) Gość jednak potrafi przemawiać.
A cudowne i nie cudowne zmiany zawsze zaczynają się w tym samym miejscu – w naszych głowach a potem działaniach
Zgadzam się z Ulą -> Każdy jest kowalem swojego losu!
Wiesz co Michał? Już opłaciłem miejsce ze 2 tygodnie temu a Ty mi tu teraz z konkursem startujesz 🙂
Nie mniej jednak do zobaczenia na kongresie!
Pozdrawiam
Hej Michał,
Natrafiłam na Twój blog jakiś czas temu….czytam, obserwuję jednocześnie Ci kibicując aby plan i strategia założona wypaliła!
A odpowiadając na pytanie konkursowe…
Czuję, że chcę rozpocząć podróż ku bardziej świadomemu życiu, ale jednak coś mnie trzyma w dobrze znanym punkcie 😉 Co zrobić, żeby ruszyć z miejsca? Jestem przekonana,że pomocny będzie kongres Kongres z Robertem Kiyosaki . Myślę, że strategie przedstawione podczas prelekcji pomoga w podjęciu decyzji, warto będzie rozważyć i wprowadzić je w życie, aby pójść naprzód …
Pozdrawiam 🙂
Witaj ponownie Michale.
Ja, podobnie do Ciebie po książkę Roberta sięgnąłem późno.
Ale dużo dużo wcześniej, bo ok. chyba 16-17 lat temu udało mi się przeczytać książkę z serii „for dummies”, jakoś tak „Finanse dla opornych” lub „Finanse osobiste dla opornych”.
I muszę Ci (Wam też czytelnicy Michałowego bloga), ze Kiyosaki wodoru nie odkrył, bo tego typu rzeczy były na długo przed nim.
Jednakże chwała mu wielka za propagowanie wiedzy i edukacji finansowej.
Chwała autorce (chyba) książki, którą przeczytałem te naście lat temu i od dawna stosowałem się do idei propagowanych przez Kiyosakiego.
Znasz mnie osobiście i wiesz, ze dysponuję juz portfelem nieruchomości pozwalającym na życie z dochodu pasywnego…jednakże, podobnie jak ty kocham to co robię i buduję nadal:). Właśnie skończyłem kolejne pokoje na wynajem i jutro wprowadzam nową (ładniutka sztuka:) ) studentkę na pokoje:). Miło i dochodowo, jak widać.
Całe to kilkunastoletnie kierowanie się zasadami z książki „for dummies”, podobnymi do „Bogatego ojca” doprowadziło do zainwestowania przeze mnie wręcz w Biuro Nieruchomości, którego niedawno stałem się właścicielem 🙂
Się zareklamuję, a co mi tam 🙂 http://www.madom.pl (uwaga, nie komentować, szata graficzna i część strony do wymiany:) )
Więc, gdybym miał spotkać Kiyosakiego w Warszawie, to sprawiło by mi to podobną (może ciut mniejszą:) ) przyjemność jak ponowne spotkanie Ciebie:)…
Jeśli chodzi o Kim Kiyosaki, to jest zdecydowanie ładniejsza od Ciebie, więc rozumiesz.
Ten „spęd” to właśnie możliwość spotkania najciekawszych ludzi, blogerów, inwestorów i „maniaków” w Polsce:)
Witaj Jurku!
Zajrzałam na Twoją stronę i powiem Ci że bardzo podoba mi się misja Twojego biura nieruchomości. Podkreśla wysoki standard. Co do reszty dasz sobie doskonale radę.To tylko kwestia czasu.Gratuluję.
Bardzo fajny konkurs i bardzo fajny pomysł. To jest niemal kultowa postać wśród osób zainteresowanych finansami i oszczędzaniem (racjonalnym, też), zaraz udostępnię na FB mojego bloga. Pozdrawiam.
hmm – czego się od niego nauczyłam – tego czego on sam się nauczył od bogatego ojca 🙂 mówiąc krótko w jednym zdaniu. Moja rodzina, rodzice zawsze wpajali mi zasady biednego ojca. Że muszę skończyć szkołę – najlepiej wyższą, znaleźć pracę – na pewno bardziej płatną niż ich, inwestować w dom – który powinien być moim największym majątkiem. I wiele innych rzeczy w takich właśnie przekonaniach. Oczywiście jak komuś się coś wpaja od najmłodszych lat – to ta osoba w to wierzy. Tak tez było ze mną. Byłam jak ten malutki słonik którego przykuto do ciężkiego łańcucha i który będąc młodziutkim zwierzątkiem nie mógł się z niego uwolnić. W między czasie słoń podrósł i stał się silnym okazem – ale dalej wierzył że walka z łańcuchem nie ma sensu – i trzeba się podporządkować. Ja tez się podporządkowałam. Pilnie się uczyłam w ogólniaku, poszłam na studia. Skończyłam je – co zarówno mnie jak i rodziców sporo kosztowało – i finansowo i nerwowo. Cudem znalazłam pracę – oczywiście w zupełnie innym miejscu i zawodzie niż studiowałam. Wiedza, którą zdobywałam przez lata leży odłogiem tak na marginesie. Żyło mi się w miarę dobrze w mojej strefie komfortu dopóki nie założyłam rodziny i na świat nie przyszły 2 córki. Wtedy okazało się że te historie o pracy i zarabianiu to mrzonki. Pracując na etacie nie byliśmy w stanie zapewnić swoim dzieciom godnego życia. Zaczęłam szukać alternatywnych źródeł dochodu – w dobrze znanym mi środowisku jakim był internet. W ten sposób natknęłam się na programy partnerskie czy mlmy. Ani na jednym ani na drugim za specjalnie nie zarobiłam – ale w tym okresie chłonęłam wiedzę o pasywnych źródłach dochodu, niezależności finansowej jak gąbka. I oczywiście w tym czasie moich zainteresowań po prostu musiałam trafić na książkę Kiyosakiego . Była zachwalana na każdym blogu czy forum na jakie wtedy zdarzyło mi się wejść. A że książki czytać lubię – więc szybko stałam się jej właścicielką. I ta książka była dla mnie jak bomba atomowa. Po jej przeczytaniu – z moich poglądów (wpajanych mi od dziecka przez rodziców i nauczycieli) pozostał jedynie wielki pusty lej, a wokół niego same zgliszcza i kikuty. Nie wszystko co czytałam było dla mnie wtedy zrozumiałe, z przynajmniej połową pojęć spotkałam się po raz pierwszy. Ale po przeczytaniu tej książki wiedziałam jedno – robiąc to co robiłam do tej pory prędzej zawału dostanę w wyścigu szczurów niż stanę się niezależna finansowo. Więc ta książka w tym czasie była jak objawienie. To od niej tak naprawdę wszystko się zaczęło. To ona pchnęła mnie do zmian w życiu, do zmiany myślenia, dodatkowych działań, rozwoju. To dzięki niej zrozumiałam że już jestem dorosłym okazem – a ten łańcuch wpojonych przekonań to cienki sznurek który wytrwałością i konsekwencją można zerwać. Że sama odpowiadam za swoje życie – i jedyną słuszną drogą nie jest droga biednego ojca. A jak wykorzystałam tą wiedzę?? Jestem bardziej konsekwentna, mam cel (którego do 30-tki tak naprawdę nie miałam) i staram się go realizować. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej – ale zawsze w tym kierunku w którym chcę. Walczę o niezależność finansową naszej rodziny, podczas gdy wcześniej zgadzałam się na coraz większe obciążenia, zaciskanie pasa i rezygnację z marzeń. Daleka droga jeszcze przede mną, ale dzięki tej książce zrobiłam pierwsze kroki w kierunku działalności gospodarczej i dochodów pasywnych. Oczywiście po bogatym i biednym ojcu było i będzie jeszcze wiele innych książek, szkoleń czy warsztatów – ale nie byłabym tu gdzie jestem gdybym nie przeczytała tej książki. Dalej siedziałabym 8 godzin w pracy, potem obowiązki domowe, położenie dzieci spać i ogłupiające seriale w telewizji. Coraz większa frustracja, zniechęcenie, brak panowania nad własnym życiem i wydatkami. A to do niczego dobrego jeszcze nikogo nie zaprowadziło. A teraz mam cel – tak na marginesie nie oglądam telewizji w ogóle ( teraz to już norma – wcześniej nie do pomyślenia) – wolę przeczytać dobrą książkę, poczytać ciekawy blog, czy pójść do kina. Dzięki zmianom które już dokonałam stać mnie na małe przyjemności i widzę że czas który włożyłam w rozwój rodzinnej firmy zaczyna przynosić wymierny zwrot finansowy. Oczywiście do niezależności daleka droga – ale już teraz wiem że jestem na dobrych torach i poruszam się w dobrym kierunku. 🙂 I tak z komentarza wpis mi wyszedł;)
Niezły komentarz 🙂
Tak zachwalany i propagowany wszędzie dochód pasywny to niebezpieczna koncepcja.
Ja osobiście wykreśliłem go ze swojego słownika i zastąpiłem innym pojęciem, ale to też historia raczej na wpis 😉
Dawaj, dawaj Darek 🙂 Jakim to pojęciem zastąpiłeś „dochód pasywny”?
CZyż Ula nie jest wielka:)?
😉 niecały 1,6 wzrostu 😀
na pytanie konkursowe, czego chciałbym się dowiedzieć od głównego „bohatera” kongresu to mnie by interesowało jak widzi możliwości rozwoju pasywnego dochodu w obecnym w Europie i Polsce spowolnieniu gospodarczym (zwanym potocznie kryzysem), gdzie zarówno osoby fizyczne jak i prawne tną wydatki. Jakby jeszcze się okazało, że przyjrzał się samej Polsce i rynkowi nieruchomości to może by i skomentował nowe rekomendacje KNF-u dotyczące kredytów hipotecznych z obowiązkowym wkładem własnym i wpływ tegoż ostatniego na rynek nieruchomości w rozwijającym się kraju Europy Środkowo-Wschodniej 🙂
Hej!
Książka Kiyosakiego wpadła mi w ręke po przeczytaniu po przeczytaniu książki „X” pana Krzysztofa Króla (polecam), a właściwie jedno zdanie; „Jeżeli masz problemy z finansami, możesz przeczytać książki uczące inteligencji finansowej, np. Briana Tracy’ego lub Roberta Kiyosakiego”. Był to jakby link do książki Bogaty Ojciec. Pierwszy raz spotkałem się z tym terminem: „Inteligencja Finansowa”. Myślę, że książki Kiyosakiego mają jedną wartość: otwierają oczy na sprawy finansów ludziom, takim jak ja, którzy zajęci innymi sprawami nawet nie próbowali zrozumieć świata finansów, ekonomii, bankowości, giełdy, ponieważ nigdy nie mieli podstaw, by zrozumieć nawet te fakty podawane w wiadomościach lub sądzili, że nie jest im to specjalnie potrzebne. To jest wstęp do dalszego rozwoju – bardziej konkretnej wiedzy, umiejętności i działań. Książka daje bardzo do tego motywuje. Specjalistyczna wiedza jest np. na tym blogu, ale nie byłoby mnie tu, gdyby nie „Bogaty Ojciec”.
Kiyosaki napisał następnych około 25 książek, ale wydaje mi się, że na tej jednej można poprzestać. Na podstawie przeczytanych przeze mnie 3 uważam, że pisze bardzo rozwlekle, często się powtarza i jest dużo wątków fabularnych, które można streścić zdaniem „większość ludzi nic nie wie o finansach i źle skończą”. Gdyby ktoś przeczytał wszystkie książki, to pewnie całą użyteczną wiedzę mógłby zawrzeć w 50-stronowym skrypcie.
I podejrzewam, że podobną wartość będzie miał sam kongres. Jest to raczej wydarzenie medialne, celebryckie – podobnie jak koncert kultowej kapeli rockowej, na który idziemy, chociaż usłyszymy mniej więcej to samo, co na płytach. No ale przeszedł bym się na ten kongres, tak jak na koncert The Police na przykład 🙂
Pozdrawiam
„Gdyby ktoś przeczytał wszystkie książki, to pewnie całą użyteczną wiedzę mógłby zawrzeć w 50-stronowym skrypcie. ” Zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%. Ale zrobił dobrą robotę bo uświadomił tych żyjących w błogiej nieświadomości że, może być inaczej jak się do tego przyłożą.
„Spędy” uważam wyłącznie za krótkoterminową atrakcję. Przepraszam jeśli kogoś uraziłam.
Takie seminaria tylko udowadniają, czym naprawdę zajmuje się pan Kiyosaki 🙂
Według mnie książki Kiyosakiego można porównać z „planem zagospodarowania terenu” przy oglądaniu/zakupie działek (inspiracje dla naszej mapy świata w głowie). Niby na początku nic nie ma (powstanie np.dom),niby „media” (tzn. poszukiwanie skutecznych rozwiązań napędzających nasze podejście inwestycyjne) trzeba podłączyć i na koniec ładnie wszystko ze sobą scalić. To taka wiedza od architekta. Na początku ciężko to zrozumieć, bo do tej pory nie mieściło się w naszych głowach, że np. można pracować inaczej niż na etacie, że można żyć z dochodu pasywnego – co i tak jeszcze dziś wydaje się czysta abstrakcją dla większości społeczeństwa.
On tak naprawdę wywraca to polskie skamieniałe myślenie do góry nogami.
Wiesz, Michał, co jest największym problemem dzisiaj u ludzi? To, że ludzie nie myślą. Ludzki umysł jest podobny do żyznej ziemi. Sadzimy w niej różną wiedzę i taka też wyrasta w przyszłości. Dlatego edukacja finansowa jest cenniejsza niż edukacja ogólna, bo daje inna jakość życia. Kiyosaki chce nam uświadomić, że pieniądze w naszym życiu są po prostu ważne. Wielu ludzi miesza je z wartościami takimi jak miłość czy przyjaźń a to pomieszanie powoduje, że ich nie mają. Pieniądze są ważne w dziedzinach, w których coś znaczą i szalenie nieważne w dziedzinach, w których nic nie dają. Może i nie są najważniejsze ale na liście rzeczy niezbędnych do życia znajdują się niebezpiecznie blisko tlenu. Trzeba to zrozumieć. I tutaj dziękuję Ci za cenne Twoje wskazówki na blogu, które uświadamiają naszą rozrzutność i pokazują jak nasze finanse uciekają chociażby z ciepłą wodą do kanalizacji:P Powiem tak, że ostatnią rzeczą jaką ryba zauważa jest woda, podobnie jest z nami i schematami jakimi się posługujemy przy zarabianiu pieniędzy i ich pomnażaniu czy oszczędzaniu.
Osobiście dzięki inspiracji Kiyosakiego zacząłem osiągać to, o czym pisze on w swoich książkach. Choć działo się to przez wcześniejsze lata nieświadomie. Kiedy zacząłem czytać kolejne jego książki to tak jakbym czytał o niektórych etapach, jakie przewinęły się przez moje życie. Pracowałem w sprzedaży i świetnie zarabiałem. Mimo perspektyw robienia kariery w korporacji…zrezygnowałem na własne życzenie z etatu (podobieństwo do Ciebie Michale:) ). Dalej rozpoczęła się moja droga inwestycyjna w nieruchomości. Uważam, że pewne wytyczne do działania, jakie można przeczytać w książkach Kiyosakiego i innych autorów od filozofii zmiany mentalnej w inwestowaniu i podejściu do pieniędzy daje dobry fundament do praktycznych działań. Moje myślenie zostało wsparte solidnie i wpasowało się w nurt filozofii: „stajesz się tym o czym myślisz”. Stałem się inwestorem na rynku nieruchomości z czego jestem dziś dumny i daje mojej rodzinie perspektywę życia z dochodu pasywnego. Przekłada się to wymiernie na korzyści takie jak poświęcenie czasu na zabawy z dzieckiem, możliwość podróżowania w DOWOLNYM czasie ( a nie wybłaganym urlopie) i wielu, wielu innych aspektach życia. Uważam, że takie książki kształtującą pewną wizję lepszego życia, jaką można wybrać, powinny być włączone w kanon lektur w systemie edukacji. Dzieci chłoną od rodziców praktycznie wszystkie wzorce finansowe, inwestycyjne czy związane z oszczędzaniem i nie ma się co dziwić, że tkwią później w podobnych sytuacjach co oni. Nie mają obecnie możliwości na żadnym etapie edukacji skonfrontować schematów z domu z innymi, skłaniającymi do refleksji. To właśnie tutaj takie książki jak „Bogaty ojciec….” mogą sprawić pewną rewolucję w myśleniu a w kolejnych latach stworzyć społeczeństwo bogatsze i z większymi perspektywami niż „oszczędzanie” w ZUSie:) Pozdrawiam Ciebie Michale, życząc cudownych i dłuuugich wakacji oraz świadomych użytkowników Twojego bloga:)
Michał,
Gdyby nie Kiyosaki to nie trafiłbym na Twojego bloga. Czekałem na Ciebie kilka lat.
Jestes dla mnie bardziej wartościowy i szczery. Chetnie poszedłbym na takie spotkanie, bo mogloby mi sie to przydać, ale wiem, ze są tutaj ludzie, którzy moze wiecej z tego wyciagną. Na pewno nie wydałbym kilkuset zł na to zeby tam być.
Wolałbym dostać wejsciowkę na szkolenie do Ciebie. Jesli jakies bedzies organizował to bardzo prosze o mozliwosc uczestniczenia w nim! Najlepiej w trojmiescie 🙂
Wiem, ze wiecej z tego wyciagne niz oraz jakies grupy usmiechnietych kolesi!
W dalszym ciagu BIG FAN!
Milego urlopu…
Z książką „Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec” zetknąłem się 5-6 lat temu. Nie pamiętam dokładnie, gdzie natrafiłem na pierwszą wzmiankę o niej, ale pewne jest, że było to podczas jednej z bardzo licznych sesji poświęconych na przeczesywaniu internetu w poszukiwaniu lepszego, spełnionego życia. Świetnie napisaną – pod względem stylistycznym – książkę po prostu połknąłem ciągle wyobrażając sobie siebie już jako wolnego finansowo.
Łatwość i prostota z jaką Kiyosaki przekazuje nauki bogatego ojca coraz szerzej otwierały moje oczy na otaczający świat w poszukiwaniu okazji, by pasywa przekuwać w aktywa, a tzw. „dochód pasywny” był coraz większy. Chcąc dalej się rozwijać w zakresie finansów sięgałem po kolejne książki Kiyosakiego, które okazały się rozczarowaniem – były jedynie sprawnym powtórzeniem tego, co już przeczytałem w pierwszej książce Roberta. Tym niemniej nie powstrzymało mnie to od działania: nadal chciałem być wolny finansowo!
Trzy lata temu zdecydowałem się na pierwszy krok: zrezygnowałem z pracy na etacie, by zostać przedsiębiorcą i prowadzić własny biznes. Zamiast wolności finansowej przyszły rozczarowania, długi i seria porażek, z których do dziś się wygrzebuję.
Czy było warto? Cóż, być może gdybym nie zetknął się z Kiyosakim (i jemu podobnym autorom) chyba nigdy by mi nie starczyło odwagi, by opuścić ówczesną strefę komfortu. Lepiej przecież spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało. Dzięki temu lepiej poznałem także swoje możliwości i nauczyłem się brać odpowiedzialność za swoje sukcesy oraz porażki. Nie ma dróg na skróty, a do sukcesu prowadzi jedynie ciężka, systematyczna praca poparta ciągłym samokształceniem się. Dzięki Robert! 😉
witam. mam pytanie do tego pana jak przezyc za 1600zl brutto. /jak zyc/
Po pierwsze Ula gratulacje w szczególności za wytrwałość umysłu i w dążeniu do celów według swoich przekonań. Trzymam kciuki abyś czuła się spełniona
Co trzeba zrobić, aby wziąć udział w konkursie? Wystarczy w komentarzu pod tym wpisem, odpowiedzieć na jedno z dwóch pytań:
1.Czego chciałbym dowiedzieć się od Roberta Kiyosaki w trakcie październikowego kongresu?
Ja zacząłem swoją przygodę zawodową od działalności która pomimo dobrych chęci skończyła się mocnym kopniakem w 4 litery pozostawiając po sobie zgliszcza które konsekwencje czuje po dzisiaj. Pracując na etacie dzisiaj gdzie czuje się dobrze dalej mam plan aby pracować na swój rachunek. Wiem co i jak chce to zrobić ale mam obawy że mogłem pominąc jakiś krok . Najbardziej zależy mi aby z takiego szkolenia wynieść sposób, uczucie, instynkt który ci powie że to jest właśnie ten moment aby zaryzykować i zrezygnować z etatu na rzecz własnej działalności. Myśle Michał że ty jak każdy z nas zanim zrobił ten krok miał mase mysli, mineło mnóstwo czasu zanim zdobyłeś sie na ten krok. Wszystkie szkolenia motywacyjne są do siebie podobne i głoszą o tym że każdy jest w stanie osiągnąć wszystko natomiast nie poruszają kwestii w jaki sposób te wspaniałe osoby podejły ten krok. Jak znaleźć w sobie ten impuls który powie ci że to już dzisiaj jesteś gotowy . Nie mówia o statystykach które twardo pokazują że to większość osób jednak doznaje porażki.
Pozdrawiam wszystkich a w szczególności ciebie Michał i życze ci dużo sukcesów z racji mocnego akcentu zmiany kierunku zawodowego
Własna działalność nie jest niczym łatwym – wiem to – jestem na swoim rozrachunku od ponad 10 lat. Jest trudno, ale zawsze masz poczucie, że pracujesz dla siebie – to dodaje sił.
pozdrawiam!
Remigiusz
Gotowa filozofia dobra dla każdego, która zastępuje ludziom to co mają, tym co mogą mieć. Mniej więcej tak samo, jak o. Bashobora zastępuje ludziom lekarza. Za obydwu poręczą tysiące.
Przecierałam oczy ze zdumienia, dopóki nie dotarłam do tego komentarza. Po cichu mam nadzieję, że te peany na cześć samozwańczego guru od nieruchomości pisane są przez spryciarzy z MLM-ów i handlarzy prymitywną gierką z pięciokrotnie przesadzoną ceną (swoją drogą bardzo ciekawi mnie jej recenzja autorstwa Michała – czy zauważył, że to po prostu Monopol, czyli hit Wielkiego Kryzysu z „rewolucyjną” zmianą: payday jest najsmutniejszym a nie najweselszym momentem).
Smutno natrafić na taką tematykę na blogu, który poza tym robi mnóstwo dobrego, zwłaszcza dla ludzi zagubionych i nie umiejących liczyć – a ci właśnie są najbardziej podatni na tak wątpliwe recepty na sukces, jak te przedstawiane przez pana K.
W oczekiwaniu na wygranie konkursu…. 🙂
Z Książki Roberta wziąłem sobie przekonanie że każdy może dojść do celu jeśli go jasno określi i konsekwentnie będzie realizował, bez względu na wiek i pochodzenie.
Po jej przeczytaniu wziąłem udział w sesji „pracy nad celem” i pokonałem opór przed posiadaniem, od maja 2013 jestem przedsiębiorcą, porzuciłem pracę w korporacji na rzecz małej, stabilnej firmy w której uczę się jak zarządzać w konkretnych warunkach mikroekonomicznych.
Na spotkaniu chciał bym się dowiedzieć jak mogę przyspieszyć rozwój firmy, jak rozłożyć proporcje wkładu w reklamę w stosunku do inwestycji w sprzęt i technologie oraz w jaki sposób dobierać partnerów biznesowych i pracowników.
Mam już swoje obserwacje, jednak opinia z zewnątrz może znów otworzyć mi nowe ścieżki rozwoju.
Liczę że wygram konkurs, jestem przekonany że jeśli jakimś cudem nagroda mnie ominie to i tak dotrę do odpowiedzi…. może nieco wolniej.
Od Kiyosakiego nauczyłem się tylko jednego – nie ważne jak zarabiasz na życie – ważne co robisz w wolnym czasie. Zamiast przesiadywać przed telewizorem, jak to robi do dziś część moich znajomych, zacząłem się uczyć psychologii sukcesu i inwestowania. Idee Roberta Kiyosakiego i Harva Ekera znałem już wcześniej, od innych autorów, ale żaden nie umiał tak zmotywować do działania jak ci dwaj panowie. Zacząłem działać i pojawiły się efekty – widzę w niedalekim horyzoncie wolność finansową. Potrzebuję tylko okresowego „ostrzenia piły”, żeby nie zwalniać w drodze do celu. Takim ostrzeniem będzie na pewno kongres NAC i spotkanie z… autorem tego bloga. Pozdrawiam Michale.
Czego nauczyłem się od Roberta Kiyosaki i jak wykorzystałem to w życiu?
1. Większość ludzi pokroju pana Kiyosakiego to manipulanci, którzy zarabiają na naiwności i niespełnionych marzeniach innych osób. Nauczyłem się, że należy zachować ostrożność i podchodzić z dużym dystansem do ich twórczości.
2. Tam gdzie Kiyosaki tam szybko pojawi się MLM, sprzedaż dziwnych kursów (najczęściej o niczym np. o samorozwoju), gier planszowych, książek o zostaniu bogatym, ewentualnie może być coś z giełdą (jakieś kursy w trakcie hossy), sprzedaż ubezpieczeń, sprzedaż kursów o inwestowaniu w nieruchomości lub samych nieruchomości (po zawyżonych cenach). Aha, oczywistym jest, że nieruchomość = mieszkanie w blokowisku.
3. Niektóre opisywane przez Kiyosakiego postawy ludzi to prawda tzn. większość osób idzie na etat, a nie jest zainteresowana uzyskiwaniem dochodu pasywnego poprzez sprzedawanie perfum, środków czystości, magicznych garnków, kocy i odkurzaczy przez 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. Nie chcą też kupować jego książek sprzedawanych w każdym szanującym się MLM (patrz – współpraca pana K. z Amway).
Nauczyłem się, że najlepiej współpracuje się z osobami proetatowymi tzn. płacisz stałą pensję i masz tabun chętnych do ciężkiej pracy; płacisz prowizję to nie masz prawie nikogo. Wykorzystuję to płacąc stałe pensje samemu biorąc prowizje.
4. Osoby, które zgodnie z naukami Kiyosakiego wynoszą na piedestał nieuctwo (niechęć do formalnego kształcenia), głupotę (jej objawem jest rozpoczynanie biznesu bez uprzedniego przygotowania), kłamstwa i manipulację (bajki o bogatym ojcu, kocie-wspólniku, wrzucanie w koszty firmy “spotkań biznesowych” na egzotycznych wyspach) nie są wiarygodnymi partnerami w biznesie.
Prawdopodobnie będą chciały sprzedać mi jakieś perfumy albo zwerbować na spotkanie z panem, który mówi że jest kanapą. Wiem też, że spotkanie biznesowe najpewniej nie odbędzie się w biurze ich firmy tylko w „restauracji” McDonald’s. Zamiast informacji na czym polega biznes dowiem się że chodzi o dochód pasywny, zamiast konkretnych kwot będą nieograniczone możliwości i miliony lub miliardy klientów, a po zagadnięciu o szczegóły takie jak umowa spółki, wysokość wkładów i obowiązki wspólników pojawi się zmieszanie na twarzy rozmówcy.
Robert Kivosaki i jego książki nauczyły mnie nowego spojrzenia na możliwości pozyskiwania pieniędzy , bo tego faktycznie nie uczą na uczelniach / politechnicznych a tym bardziej na arystycznych ,a takie miałam przyjemność poznać /,może studia ekonomiczne????Czasy to były inne więc pewnie nie. Domowe edukacja finansowa również nie nauczyła mnie szerszego spojrzenia .A moje przekonania dotyczące pieniędzy i zarabiania i uzyskiwania honorarium za wykonaną pracę o to historia ,wycena mojej pracy sprawiała mi kłopot.
Przeczytałam ,dobrych kilka lat temu. Przemyślałam. Przetrawiłam –typ naukowca i lekkoduch artystki –literatury było dużo, a pracy z moimi przekonaniami jeszcze więcej. Przebudowuję i poszukuję siebie i swojego miejsca i celu, bo reszta to szczegół techniczny, oby czasu starczyło , bo znajduję się w sektorze 50+.
Oczy mam szeroko otwarte, szukam…. W między czasie powolutku buduję soje pasywne dochody – wynajem mieszkań. Właśnie podjęłam decyzję o remoncie kolejnego- strefa mojego komfortu została naruszona.
A pana Roberta zapytałabym o nurtujące mnie od dłuższego czasu pytanie, które pojawiło się w którejś jego publikacji : W jaki sposób w dzisiejszych szybkich czasach pozyskiwać szybki przypływ pieniędzy?? Intuicyjnie domyślam się sposobu, ale chciałabym usłyszeć to z ust eksperta i człowieka o szerokim spojrzeniu na ekonomię .
Pozdrowienia dla Wszystkich Myślących o Realiach i Biorących odpowiedzialność za siebie i swoją przyszłość. Tak trzymajmy!!!!
Powodzenia Michale pisz i inspiruj i spotkajmy się Wszyscy.
/Ta wypowiedż również wynurzyła mnie z mojego konforciku,rzadko zabieram publicznie głos,ale….Konkurs.I sorry za pośpiech – start z remontem/
Jolanta
Anon – i wreszcie ktoś powiedział prawdę o całym tym biznesie
Pozdrawiam
No to ja spróbuję odpowiedzieć na pytanie drugie.
Z książkami Kiyosakiego spotkałem się jak byłem w trzeciej klasie liceum. Ponieważ wtedy miałem na głowie maturę postanowiłem całą sprawę odlożyć na chwilę ad acta i powrócić do niej na wakacjach, po maturze. No i tak zrobiłem. Przyznam, że na początku byłem trochę zbyt podekscytowany tym co on pisał, ale na szczęście ochłonąłem i jego recepty dzielę przez 1,5 lub 2. Na pewno dzięki Kiyosakiemu zainteresowałem się własnymi pieniędzmi i trafiłem na polską blogosferę finansową. Był to dla mnie taki trochę kopniak/zachęta do nauki o finansach, rynkach, ekonomii, złocie itp. Na pewno dużo się nauczyłem.
Oprócz nauki przed monitorem komputera zacząłem też coś robić. To nie były (i nie są) zbyt duże wyczyny finansowe. Zacząłem budować swój kapitalik w czym bardzo mi pomogło stypendium uczelniane (mieszkam i studiuję w miescie rodzinnym, więc sporo wydatków mi odpada), którego nie wydawałem na byle co (no, może czasami… :)), ale odkładałem te pieniądze na lokatach, kontach oszczędnościowych, trochę w funduszach, kupowałem trochę walut (w ramach dywersyfikacji oszczędności), dzięki temu zorientowałem się, że duuużo taniej jest wymieniać waluty w internecie niż w kantorze. Oprócz tego zacząłem myśleć o własnej emeryturze, choć to dopiero za ponad 40 lat i trochę działać już teraz w tym kierunku.
Od jakiegoś czasu śledzę Pańskie artykuły. Jedne wzbudzają większe emocje , do innych podchodzę z dystansem. Może jednak to wynikać z jeszcze niesatysfakcjonującej wiedzy o problemach, które Pan porusza. Aktualnie jestem pracującą studentką. Skończyłam matematykę na Politechnice i kończę drugi kierunek – Zarządzanie. Pracuję na pół etatu w branży nieruchomości.
W trakcie mojej edukacji uczęszczałam na niejedno koło naukowe. Od ponad pół roku jestem członkinią koła „Finansowo niezależni”, gdzie śledzimy wykłady Roberta oraz gramy w Cash Flow. W czerwcu miałam okazję pojechać na GPW w Warszawie i zobaczyć jak namacalnie działa ta cała machina.
Kolejnym przystankiem jest kongres National Achievers. Jednak z racji moich dość ograniczonych funduszy, nie mogę sobie pozwolić na uczestnictwo w nim (o dofinansowaniu ze strony uczelni nawet nie ma o co mówić;/).
Postawił Pan przede mną pytanie: dlaczego chciałabym tam pojechać? Odpowiedź sama ciśnie się na język: dlatego, że kończę studia i stoję przed jednymi z ważniejszych wyborów, jak pokierować dalej swoim życiem. Jestem również na etapie, gdzie rodzi się masa pytań związana z rozwojem osobistym i świadomością zawodową. Może nieco różnie się od szablonu tradycyjnego studenta, który jest przygotowywany przez całą edukację, aby znalazł dobrze płatną posadę – najlepiej w wielkiej korporacji i tak dotrwał do emerytury. Jestem już inżynierem, w przeciągu kilku tygodni będę mgr oraz zdobędę kolejny tytuł inżyniera, ale wciąż czuje niedosyt wiedzy związanej z inteligencją finansową, a której zdobycie nie jest wcale takie oczywiste.
Ostatnio zagłębiłam się nieco w twórczości Roberta Kiyosaki – z każdą jego książką generują się nowe zapytania. Wydaje mi się, że jego wskazówki i wizje nie do końca mają przełożenie na Polskie realia. Jednak w swojej twórczości zwraca uwagę na aspekty rynku, które często wydają się być oczywiste, a nad którymi warto i trzeba się zastanowić. Może nieco osłabił zapał w inwestowanie w papiery wartościowe.
Jeżeli chodzi o to czego mnie nauczył Robert – oprócz tego, że wyjście z wyścigu szczurów w grze nie jest aż takie trudne (;)) to w przełożeniu na rzeczywistość otworzył oczy na aspekty i problemy, z którymi nigdzie wcześniej się nie spotkałam. Zwrócił uwagę na to jak ważna jest inteligencja finansowa. Ciekawi mnie również jego podejście jeżeli chodzi o porażki, które są nierozłącznym elementem nauki (na pewno uczą najskuteczniej, ale kwestia konsekwencji jest tematem rzeką).
Chciałabym wziąć udział w kongresie National Achievers, ponieważ rzadko przytrafia się okazja na skumulowane spotkanie takich osobistości. Jestem przekonana, że wiedzę którą tam można zyskać jest zawarta w kilku książkach. Ponadto zależy mi na spotkaniu z kilkoma innymi osobami, jak np. z Mateuszem Grzesiakiem, którego kilka wykładów miałam okazję obejrzeć w internecie, który sprawia wrażenie człowieka konkretnego i który skutecznie uczy świadomości zawodowej.
Czego chciałbym dowiedzieć się od Roberta Kiyosaki w trakcie październikowego kongresu?
Wróciłem właśnie z wycieczki rowerowej z moją małżonką i dziećmi. Było wspaniale i chciałbym móc robić to jak najczęściej. Chciałbym żeby właśnie w tym pomogło mi spotkanie z Kiyosakim.
Po powrocie do domu odpaliłem komputer i skrzynkę e-mailową. Zobaczyłem newsletter z Twojego bloga, Michale. Słucham właśnie w tle podcastu.
Równocześnie przypomniałem sobie o konkursie. Czytałem o tym jakoś tak tydzień temu i pomyślałem sobie, że w wolnej chwili coś napiszę, bo w zasadzie byłoby fajnie wygrać ten bilet. Wolna chwila jednak nie nadchodziła. Szereg obowiązków zawodowych i rodzinnych sukcesywnie trawiły dostępny mi czas. Co jakiś czas przypominałem sobie o Twoim konkursie, ale nadal zawsze wtedy było coś o wyższym priorytecie.
Gdyby nie przypadek o treści: odpaliłem skrzynkę e-mailową – zobaczyłem newsletter – dotarłem na blog – i zorientowałem się, że jest 21.38 i mam ostatnie minuty na napisanie tego postu…, no właśnie.
czas = pieniądz
Jeśli to równanie jest prawdziwe, to mówiąc o dbaniu o prawidłowy cashflow, pasywny dochód, wolność finansową i wreszcie oszczędzanie pieniędzy – powinniśmy móc przełożyć to na czas.
Czas, który jest przecież podstawowym zasobem, którego zawsze (chyba) brak.
Wszyscy mamy go tyle samo, dokładnie 24 godziny na dobę. Zapewne kluczem do sukcesu jest zarządzanie tym zasobem.
Chciałbym żeby Robert Kiyosaki opowiedział mi o swoim sposobie zarządzania czasem, porządkowania planu dnia, wybieraniu z otaczających nas zadań i wydarzeń tych, które są naprawdę ważne i wartościowe.
W zasadzie wiem co jest naprawdę ważne. Chodzi o czas z rodziną, dziećmi. Jest on wtedy maksymalnie wykorzystany. Najmocniej przeżyty. Na obecnym etapie życia nie mogę jednak dać tego czasu mojej rodzinie tyle ile bym chciał.
Jak wiemy, czas to pieniądz. Uzyskanie wolności finansowej umożliwi mi na generowanie większych partii czasu z tych dobowych 24 godzin na to co najważniejsze. Zanim jednak będę całkowicie wolny finansowo, minie jeszcze kilka lat ciężkiej pracy.
Dzieci nie czekają 🙂 Rosną zuchy szybciej niż byśmy chcieli 🙂
Dlatego już teraz konieczna jest absolutna optymalizacja wykorzystania dostępnego czasu.
Nie wiem czy Kiyosaki będzie w stanie udzielić mi takiej odpowiedzi, która mnie w 100 % usatysfakcjonuje i od razu da ileś tam godzin dodatkowego czasu dziennie ;).
Wczoraj byłem z dziećmi nad jeziorem, dziś był rower, jutro znowu robimy jezioro i testujemy ponton, który udało nam się dziś znaleźć w starym garażu 🙂 Byliśmy już w te wakacje w górach (Sudety i Dolny Śląsk są piękne:) Chcemy pojechać nad morze. Na tym oczywiście nasze plany się nie kończą.
W październiku wybieramy się na spotkanie z Robertem Kiyosakim. Tylko czy starczy na to czasu?
pozdrawiam gorąco 🙂
haha
Ja też byłem na wakacjach w ostępach górskich 1-11 sierpień, przez co idealnie ominął mnie ten konkurs… szkoda, ale nie narzekam, oderwałem się od szarej rzeczywistości, aktywny treking, ładna pogoda i piękne widoki, spowodowały, że Urlop mogę napisać przez duże „U”.
PS. Gratuluję zwycięzcy 🙂