Skąd jestem, gdzie idę, co mam do przekazania i czy woda sodowa nie uderzyła mi jeszcze do głowy? – wywiad dla Jacka Gadzinowskiego.
„Garbisz się, masz spuszczoną głowę, chowasz się w ramionach, siedzisz za blisko Jacka” – tak mi powiedział znajomy, który zobaczył to wideo. Ale powiedział też „powiedziałeś w cholerę przydatnych rzeczy” 🙂
Czytaj także: WNOP 091: Jak zarabiać na YouTube? Stawki, sposoby, pomysły, błędy i koszty – podpowiada Jacek Gadzinowski
A więc w niedzielę i w przerwie między wpisami, mam dla Was właśnie ten materiał: rozmowę do której zaprosił mnie Jacek Gadzinowski – człowiek orkiestra m.in. nagrywający wywiady z ciekawymi osobami mającymi różne fajne pasje.
W rozmowie opowiadam o sobie, o moim blogowaniu, o mojej pasji, o tym czy łatwo było mi rzucić pracę na etacie, o kondycji portfeli Polaków, o jakościowym blogowaniu, o moich spektakularnych zarobkach i o tym czy woda sodowa nie uderza mi do głowy. Rozmawiamy też o zarabianiu – także na etacie, o tym, że warto negocjować i poruszamy w sumie całkiem sporo wątków…
Sprawdź również: WNOP 119: Jak odnaleźć swoją pasję i wykonywać pracę, którą naprawdę się kocha
Zapraszam więc do obejrzenia i mam nadzieję, że się Wam spodoba (dwuklik powiększa na cały ekran).
To wideo zadebiutowało już na Wykopie. Jeśli macie ochotę nieco mu pomóc, to serdecznie zapraszam do wykopywania.
A jeśli sprowokuje Was przy okazji do dyskusji, to w zasadzie jest to dobry pretekst, by pisać w komentarzach o wszystkim i o niczym 😉
Miłej reszty niedzieli Wam życzę. Jeśli choć trochę daliście się zainspirować, to dajcie mi proszę znać 🙂
Zobacz także: WNOP 126: Jak rzucić etat i przejść na swoje – 9 wskazówek dla myślących o własnej firmie
{ 53 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Widzę, że na kawie też jest oszczędzane, jedna (pokaźnych rozmiarów) filiżanka na 2 osoby 😉
Hej Rafał,
Jakoś sobie trzeba w życiu radzić 😉
Na poważnie: musieliśmy uprzątnąć ten bajzel na stoliku przed kręceniem żeby później nie było, że „biurko brudne” (jak kiedyś w jednej telewizji) 😉
Pozdrawiam
Ciekawe! Obyś dotarł do tych 38 milionów + do moich przyszłych dzieci. Dzięki Tobie mam więcej niż myślałam, że mnie stać. Pozdrawiam!!!
Brawo Izo 🙂
Właśnie dla Ciebie to próbuję robić 🙂
Pozdrawiam
Michał,
może Ty lub któryś z Twoich znajomych, którzy znają się na grze na forex możecie doradzić w pewnej kwestii. Opracowałem sobie system, którym gram u bukmachera. Jak myślisz po ilu próbach (pojedynczych zleceniach na forex lub pojedynczych zdarzeniach u bukmachera) można założyć, że system działa i warto zainwestować w niego większe pieniądze. Czy ta ilość prób to około 100 a może 1000? Obecnie mam niewielką próbkę 140 zdarzeń na których świetnie wyszedłem. Obecnie zakładam, że jeżeli po 500 zdarzeniach będę na dużym plusie to wejdę w to z większym kapitałem.
@kapitalisto,
w takich wypadkach zalecam daleko idącą ostrożność, a szczegółowa odpowiedź na Twoje pytanie zależy od prawdopodobieństwa zajścia negatywnego scenariusza. Generalnie im jest ono mniejsze tym więcej prób trzeba wykonać żeby faktyczny wpływ tego negatywnego scenariusza się ujawnił.
Kiedyś (w liceum) bawilem sie w ten sposób z ruletką (obstawianie czarne/czerwone). O ile przy jakimś 1000 powtórzeń „system” był obiecujący, to już po 2500 wyniki były dość niejasne, a dopiero kiedy stworzyłem sobie automatyczny symulator w którym mogłem szybko wysymulować 50000 powtórzeń to miałem pewność, że „system” jest do bani.
I może być tak, że w Twoim wypadku ta ilość prób to ani 100, ani 1000, ale 100 000. Ale wcale nie musi.
Hej Lechu i Kapitalisto,
Proponuję słuchać Lecha – umysł ścisły i głęboko osadzony w temacie. Aczkolwiek co do ruletki, to byłbym mocnym sceptykiem czy tam jakikolwiek system działa 😉
Ja się na systemach i sprawdzaniu ich skuteczności nie znam.
Pozdrawiam
@Lech,
zgadzam się, że przy wysokim prawdopodobieństwie trzeba dużej ilości powtórzeń i statystyki się nie oszuka. Ale jeżeli potraktujesz to tak jak grę na forex, która też w zasadzie jest loterią to kluczem okazuje się zarządzanie kapitałem. Nie trzymam się sztywno systemu. I taki gracz na forex jak wchodzi to chyba nie sprawdza swojego systemu w 100000 przypadkach bo to zdaje się, że podobnie wyzerowało by jego konto, gdyby inwestował ciągle cały kapitał. Po prostu chodzi mi o rząd wielkości przypadków w foreksie, jaki pozwala sądzić, że dana koncepcja działa.
Witaj kapitalisto,
Wielkość pozycji nie powinna przekraczać 1-5 procent kapitału (lepiej bliżej 1).
Im więcej system ma próbek, tym lepiej. Lepiej bliżej tysiąca niż stu.
Ruletka jest grą o ujemnej wartości oczekiwanej i dlatego nie gra się w nią w celach zarobkowych.
Kasa u bukmachera nie jest w żaden sposób gwarantowana. Nie boisz się tego?
Na dodatek ci zagraniczni bukmacherzy są oficjalnie w Polsce nielegalni, mimo że jawnie reklamują je na przykład prezes PZPN (ciekawy przypadek – prezes związku sportowego namawia do obstawiania meczów za pieniądze) czy komentator dzisiejszego meczu Polski z Gibraltarem.
Pozdrawiam
Zbyszek
Witaj Zbyszek,
dzięki za konkretną odpowiedź. Z tego co ja się naczytałem o różnego typu forexach, giełdach i bukmacherce to dochodzę do wniosku, że to nie system ale zarządzanie kapitałem jest właściwie kluczem. Chłodna głowa plus mądre zarządzanie kapitałem powinno wystarczyć. Ze swojego doświadczenia mam też kilka ciekawych wydarzeń. Grałem kiedyś na foreksie, kilka lat temu, i przez pierwsze 3 miesiące zrobiłem 100% kapitału, potem wpłaciłem większą kasę i nagle zacząłem grać bardziej nerwowo, stres, próba odbicia strat, niecierpliwość wyczyściły mój rachunek chyba w dwa miesiące. Jak zacząłem szukać ludzi, którzy utrzymują się z forexa to na razie znalazłem tylko kilku, i wszyscy mówią, że kluczem jest cierpliwość i zarządzanie kapitałem. Mało kto jest po prostu w stanie oprzeć się pokusie postawienia więcej niż wynikałoby to założonego zarządzania kapitałem. Kolejna rzecz to nie każdy jest w stanie się pogodzić z kilku tygodniowym lub miesięcznym schodzeniem w dół z kapitałem, bez próby szybkiego odegrania się. Tutaj jest pies pogrzebany. Mam wrażenie, że jestem w wieku, który pozwoli mi chłodno podejść do sprawy i nie popełnić tego samego błędu. Jak na razie jestem 140 zdarzeń do przodu i kilkadziesiąt procent kapitału do przodu. Polskim bezpiecznym bukmacherem jest sts.
Ruletka jest grą o ujemnej wartości oczekiwanej i dlatego nie gra się w nią w celach zarobkowych.
Forex to niby o jakiej sumie jest grą ? Tak samo jest to gra o sumie ujemnej a jednak gra się w nią w celach zarobkowych…
1000 to minimum, ale o ile nie ma legalnych systemów dla ruletki, o tyle dla forexu/bukmachera mogą być, ale i tak nie są wieczne, trzeba je stale nadzorować/modyfikować, bowiem świat idzie do przodu, a nie są to zdarzenia w pełni losowe – interpretacja informacji w czasie też ulega drobnym modyfikacjom i to co świetnie działało 2 lata wcześniej, dziś może być za mało wydajne.
Nie za głęboko było ? (Ostatnie sek nagrania) Fajny wywiad, mam nadzieję, że dotrzesz do każdego Polaka 🙂
Hej Tomek,
Płyciutko 🙂 Dziękuję za życzenia.
Miłego tygodnia
Popieram powyższy komentarz 😉 Piją jedną filiżankę na 2 osoby, ale za to konkretną 😉 A ten gość – rozmówca Michała – dziwny gość, tlenione włosy bez grzebienia i rozbiegany wzrok 😉 I czy tylko ja mam wrażenie że tych dwoje ma się ku sobie? Siedzą coraz bliżej siebie, zaraz zaczną się obejmować.
Hah, oszczędność miejsca i taki plan 😉
Podzielność uwagi to i rozbiegany wzrok. Taki styl.
Dzięki za wnikliwe obejrzenie wywiadu.
Hej Robert,
Nie oceniaj książki po okładce 😉
Pozdrawiam
W 5tej minucie fajne nogi wchodzą 🙂
Wspólny kubek :P?
Michał Ciebie zawsze słucham z przyjemnością, choć P. Gadzinowskiego już niekoniecznie. No i ta pomyłka z adresem bloga na końcu…
Celowa 😉 o czym rozmawialiśmy z Michałem i z premedytacją ją zostawiłem w wywiadzie.
Hej Ola,
Każdy ma swoje preferencje. Cieszę się, że Ci się podobało 🙂 Wiesz… gdyby nie Jacek, to by tej rozmowy nie było.
Było OK i wtopa z adresem też fajnie wyszła. Jacek oszczędzał słowa po prostu 🙂
Pozdrawiam
no i fajny film 🙂 Powiem Ci Michał, że po Auli z chęcią obejrzałem wszystkie wywiady na kanale Jacka 🙂 jak to się człowiek całe życie uczy 🙂
Hej Bogdan,
A gdzie Ty tam widzisz komórkę? Chyba, że pomyliłeś z moim dyktafonem leżącym na stoliku. Słaba ta reklama skoro nie wiesz co to za urządzenie 😉
Pozdrawiam
Hej Bogdan,
Odpowiedziałem w zasadzie powyżej ale szkoda, bo chciałem napisać, że nie odpowiem 😉 i zobaczyć czy jesteś słowny 😉
Pozdrawiam
Michał, każde pytanie w tym wywiadzie to opowieść do rozwinięcia na cały wpis albo filmik 🙂
Życzę Ci tych 38 mln z całego serca 😀
Dziękuję Gosiu. I wzajemnie.
Świetny materiał. Motywujący! Ja mam 32 lata. Dotychczas dorobiłem się pożądnych pieniędzy dwa razy i dwa razy je przechulałem. Teraz kolejny raz zaczynam od nowa ale z nowym postanowieniem i nowymi priorytetami. W przyszłym roku się żenię i zakładam rodzinę. Czas zacząć odpowiedzialnie oszczędzać i inwestować. Z Michałem na pewno się uda! Pozdrawiam z Londynu!
Cześć Michał,
świetny wywiad, było rzeczowo, ale i na luzie – a to już sztuka. Mnie możesz zaliczyć do tych już częściowo przez siebie wyedukowanych, piszę częściowo ponieważ tej nauki nie zamierzam kończyć. Pewnie to wiesz, ale i tak Ci napiszę 🙂 . Nie przejmuj się zaczepkami typu ,,model komórki” (której apropo tam nie ma…) czasem i takie wpisy są swego rodzaju miarą sukcesu.
Pozdrawiam Serdecznie.
Michał oprócz podcastów, pomyśl też od czasu do czasu o wideo. Dotrzesz do jeszcze innej grupy odbiorców 🙂
Dobrze, że zdradzasz to co się działo za kulisami twojego sukcesu w blogowaniu. Większość ludzi nie zwraca na to uwagi i widząc sukces np. PSY, skupiają się tylko na końcowym rezultacie.
I życzę sukcesów w docieraniu do jak największej ilości Polaków 😉
Michał,
Bardzo dobrze czujesz się przed kamerą! Dzięki temu wyszedł ciekawy, przyjazny w odbiorze materiał,
20 lat na etatach ? Ty wyglądasz na 32-33 lata:) Zdradź jeszcze ten sukces:)
Pozdrawiam,
Kamil
Michale,
czytam Twój blog dzięki Marcinowi I., z którym wiem, że współpracujecie.
Pozwól na mały komentarz:
1. Uratowałeś wywiad – brawo!
2. Ty znasz się na finansach, ja to oceniam od strony PR/komunikacji – dobieraj proszę sobie lepszych „rozmówców”, bo ewidentnie prowadzący nie był zainteresowany rozmową, totalnie nieprzygotowany (mógłby chociaż zapamiętać Twój adres!!!), a poza tym nawet nie wiedział o co Cię pytać…
Powodzenia!
Artur
PS Sprzedaje Cię swoim klientom 🙂
Prowadzący nie zajmuje się finansami… 🙂 Całe szczęscie od tego jest Michał. Mnie osobiscie interesuje to co miał do powiedzenia i w tym wywiadzie to chciałem usłyszeć. Dalej, już wyciągniecie co chcecie z tego materiału.
Robota jaką wykonujesz jest fenomenalna, i bardzo Ci za nią dziękuję. Własnie zakonczylem wpisywanie drugiego miesiąca wydatkow do MS Money. Wnioski jakie płyną jak się potem przegląda raporty są powalające. Np ile kasy idzie na jakies cholerne czekoladki bez których bym się znakomicie obył.
***
jeszcze konsekwentnie przypomnę :
„ten kraj” ma nazwę – Polska
(taka moja mała krucjatka 😉 )
***
Dobra treść dotycząca oszczędzania, inwestowania we własny w biznes i rozwoju osobistego.
P.S. “Garbisz się, masz spuszczoną głowę, chowasz się w ramionach, siedzisz za blisko Jacka” – z tym też się zgadzam, Jacek naruszył Twoją strefę komfortu fizycznego. Lepiej by pewnie wyszło gdybyście usiedli w kształt litery L na 2 ławeczkach 🙂
Fakt było na granicy stref komfortu. No ale miało być oszczędnie po całości i było oszczędnie w miejscu.
Nie wiem Michał czym się kierowałeś pozwalając sobie na wywiad z gościem, który wygląda i zachowuje się trochę tak, jakby godzinę temu skończył jarać trawkę…
Nie wiem kto to jest Piotr Gadzinowski, pierwsze go na oczy widzę, ale jak dla mnie – na podstawie tego co zobaczyłem – to po pierwsze primo – ewidentny pozer, po drugie primo – nędzny dziennikarz i po trzecie primo – „samozwańczy” gwiazdor internetu – ten wniosek na podstawie 30 sekundowego przejrzenia jego strony internetowej. Powtarzam – oceniam tylko na podstawie, tego co zobaczyłem, bo gościa nie znam totalnie i swoją drogą – poznawać dalej nie chcę. Myślę, że facet po prostu nie zasłużył w żaden sposób na to, żeby z Tobą poprowadzić wywiad – i to on tu więcej zyskał, bo Ty raczej straciłeś wizerunkowo. Dobieraj sobie bardziej wymagających rozmówców, bo gość w tlenionych włosach, nieprzygotowany do wywiadu i z pytaniami prosto z doopy, i do końca nie wiedzący tak naprawdę z kim i o czym rozmawia, to lekka żenua… 🙂
Kolego, nie mylmy imion. Jacek to nie Paweł. Dzięki za Twoją opinię – ja robie swoje i dobieram rozmówców. Uznałem że Michał ma coś konkretnego do powiedzenia i to powiedział.
Ni mniej ni więcej. Ja działam w swoim temacie, rozwijam swoje pasje (zajawki jak to się mówi). Trochę szacunku do innych.
Żeby nie było tylko negatywnie… 😉
Powiedziałeś w tym słabiutkim merytorycznie wywiadzie jedną BAAAARDZO mądrą rzecz, pod którą podpisuję się oboma rękami i nogami. W Polsce nie ma ŻADNEJ edukacji finansowej – ani w żlobku, ani w przedszkolu, ani w szkole, ani na studiach. TOTALNE ZERO!!! Na studiach uczą ekonomii, ale w wymiarze, który w żaden sposób nie dotyka choćby zdrowego podejścia do finansów osobistych. Stąd mamy tysiące magistrów ekonomii obcykanych w mikro i makroekonomii, którzy prywatnie ledwo zipią z finansami, bo są zakredytowani i zapierniczają cały miesiąc na raty za mieszkanie, auto i wypasione wczasy. To swego rodzaju paradoks. BTW – może warto pomyśleć o jakimś kursie finansów osobistych przygotowanym dla dzieci, oraz dodatkowo dla młodzieży gimnazjalno – licealnej, która nie zdążyła się załapać na kurs dla dzieci??? Pomyśl – byłbyś kolejny raz prekursorem w tym kraju i to w tak ważnej sferze życia, która tak mocno kuleje (praktycznie nie istnieje) w tym kraju, a która przecież najbardziej determinuje późniejsze powodzenie w dorosłym życiu. Skoro twierdzisz, że chcesz dotrzeć do 38 mln Polaków, to może jednak coś planujesz w tej sferze?
Pozdrawiam
Wywiad fajny. A najbardziej podobało mi się stwierdzenie że chcesz dotrzeć do 38mln Polaków. Ambitny cel, ale tylko zawziętością i stawianiem sobie wysoko poprzeczki można do czegoś w życiu dojść. No i przynajmniej mamy pewność, że nie spoczniesz na laurach 🙂
Pozdrawiam
Dotarcie do 38 mln Polaków to ambitny cel, zwłaszcza że ok. 60% / 19 mln obecnie korzysta z sieci, i trend wzrostowy przyhamował w ostatnich latach. Do tego ileś % stanowią dzieci i młodzież zainteresowane raczej grami niż poważną tematyką oszczędzania i nie posiadające jeszcze często portfeli.
Ale nie będę się czepiał 😉 i życzę sukcesu.
fajny filmik, dobrze się Ciebie słucha! eh te negocjacje – z tym mam zawsze problem 🙂 pozdrawiam!
Cholera, tak jak z przyjemnoscia obejrzalbym ten wywiad, tak nie moge strawic tego dziwnego czlowieka ktory niby (?) mial byc prowadzacym (?) i po paru minutach wylaczam. Jesli tak ma wygladac przyszlosc telewizji, to ja sobie chyba daruje…
Przeciez ten czlowiek jest zupelnie niepowazny…?
Daloby sie z tego zrobic transkrypt? 😉
MM
– jeśli tak oceniasz „powage” lub „brak powagi”, to omija Cię 99% szans w życiu na poznanie ludzi czy ciekawych sytuacji. Ale to Twoje życie i oceniaj ludzi po swojemu.
Nie namawiam do trawienia mnie btw. jeśli nie znasz mojego backgoundu.
Jacku, nic do Ciebie osobiscie nie mam, pewnie jestes swietnym gosciem.
Ja po prostu nie trawie wspolczesnych mediow. Infantylizmu, braku profesjonalizmu, BRAKU PRZYGOTOWANIA.
Jestem takim troche dinozaurem, ktore niedlugo na szczescie wygina i pozniej bedzie juz tylko FAJNIE.
Zaglądam do Gadzinowskiego na kanał wbrew pozorom fajny gość, ma swój styl i swoje life story i tego się trzyma :).
Michał przyczepie się do jednego ; ).
Polska edukacja nie jest nastawiona na nauczanie zarządzania finansami i nie powinna być. Tak samo jak nie powinna wychowywać dzieci, tak samo uczyć ich o pieniądzach. Szkoła naucza wiele innych wartości. Fakt jest taki że studia powinny być ukierunkowane na daną nisze rynkową- było by więcej dobrych specjalistów z danej dziedziny.
Odpowiedzialni za edukację finansową swoich dzieci są RODZICE/opiekunowie.
– szkoła nie pokaże dziecku jak wygląda rodzinny budżet, na co idą pieniądze i jak zapadają decyzje, kto ile z rodziców zarabia i dlaczego chociażby raz w tygodniu rodzice nie rozmawiają o pieniądzach z dziećmi
– szkoła nie zmusi by dzieci interesowały się jak obsługiwać kartę przepłaconą, jak otworzyć konto w banku dla dzieci od 13 roku życia, co to jest bankomat i skąd się biorą pieniądze.
– itd.
Rodzice za to często uczą 3 przykładów zarządzania pieniędzmi:
1. ” nie mam pieniędzy”
2.” ciężko pracuję byś miała wszystko”
3. ” sąsiad na pewno kradnie bo legalnie nie zarobi na taki samochód”
Generalnie wywiad fajny, zdradziłeś że za sukcesem twoim stoi plan i ciężka i mądra praca, Oby to przesłanie poszło w sieć 🙂
Pozdrawiam Paweł
Witaj Pawle,
Mam wrażenie, że sam sobie zaprzeczyłeś… 🙂
Uważasz, że szkoła nie powinna uczyć jak obchodzić się z pieniędzmi. Powiedz dlaczego? Co niby w tym przeszkadza? Czym edukacja finansowa różni się od np. edukacji seksualnej, czy historii, którą w szkole mają dzieci i młodzież?
Rodzice mają uczyć w domu… Hmm… Rodzice, którzy sami nie mają pojęcia jak obchodzić się z pieniędzmi, mają szkolić dzieci w edukacji finansowej… To tak samo jakby kazać aktywnemu alkoholikowi uczyć jak unikać alkoholu, albo piratowi drogowemu jak bezpiecznie poruszać się po drodze…
Jak ktoś może uczyć czegoś o czym nie ma BLADEGO pojęcia? Jak ktoś, kto mówi, że sąsiad kradnie i dlatego ma fajną furę (Twój przykład) ma nagle zmienić front o 180 stopni i uczyć przedsiębiorczości? Czyli rano mówi dziecku, że sąsiad kradnie, a po południu uczy, że warto być biznesmenem i etat jest be? Skoro rodzice są „do bani” w kwestii finansów, to właśnie największa rola do odegranie jest w szkole, nie sądzisz?
Pozdrawiam.
Dosyć skrajne podajesz przypadki gdzie edukacja finansowa miała by rację bytu… w rodzinach patologicznych nikt nie myśli o edukacji finansowej a o przetrwaniu każdego dnia, czy to z butelką lub inna używką 🙂
Tak, uważam że szkoła może wspomóc edukację finansową, ale nie posiada :
1. wykształconej w tym kierunku kadry- duża część nauczycieli i nawet dyrektorów tonie w długach- przy dochodach 4-6 tys m-c ledwo wiążą koniec z końcem. Wiadomo nie generalizujemy.
2. Nie ma możliwości pokazać dlaczego budżet domowy Martusi jest inny od Bartusia z czego to wynika i dlaczego w tej rodzinie tak się wiedzie a w tamtej inaczej. Chyba że teoretyka jak 75% nauki, no ale wiemy że to nie zdaje egzaminu w życiu.
2. program szkolny jest napchany innymi szaleństwami, nie ma czasu i pieniędzy na edukację finansową- a robić ją „po łebkach ” to mija się z celem edukacji.
3 itd.
Szkoła nie powinna przejmować odpowiedzialności a jedynie może w pewnych aspektach wspomóc rodziców. Szkoła przekazuje wiele innych cennych wartości, pokazuje różne drogi często teoretycznie.
Dlaczego rodzice powinni uczyć? bo jeśli sami nie wiedzą to również na tym skorzystają wgłębiając się w temat.
Jeśli dziecko w sklepie tupie nogami o podłogę bo nie rozumie dlaczego mam nie chce mu kupić cukierka, laki itp. uważasz, że takie rzeczy powinna wyjaśniać szkoła? :)- to dziecko nie ma pojęcia skąd się biorą pieniądze, jaką wartość ma pieniądz, pewnie nigdy nie otrzymało kieszonkowego, itd.
Pamiętaj, że każdemu polakowi nie dogodzisz i nie wszyscy będą robić to co chcesz- dlaczego szkoła ma zmuszać dzieci do nauki czegoś, co w domu się nie praktykuje?- taki alkoholik, pirat drogowy nie jest i nie będzie autorytetem dla dziecka a co dopiero ma nauczać o finansach- masz rację, ale piszemy o ludziach o jasnych umysłach , nie o lekko skrzywionej rzeczywistości pana ferdka 🙂
Pozdrawiam Paweł 🙂
Powiem tak – dalej się z Tobą nie zgadzam Pawle, ale nie mam czasu i chęci pisać dlaczego. Wolę ten czas wykorzystać na zarabianie pieniędzy w mojej firmie… 🙂
Pozdrawiam.
ZDECYDOWANIE trzymam strone Chlodnoglowego w tym sporze.
Dlaczego?
1. Szkola podstawowa – wystarcza podstawowe informacje o pieniadzach – czym sa, skad sie biora, dlaczego warto odkladac pieniazka i po jakims czasie z drobnych cukierkow moga sie zrobic duze zakupy czegos fajnego.
2. Gimnazjum – powazniejsze tematy, oszczedzanie, dlugi, ekologia.
3. Liceum, studia – inwestowanie, gielda itp.
Wiecie, pamietam jak u siebie na studiach (kierunek wybitnie inzynierski i techniczny) mialem zajecia z podstaw ekonomii. Bylem JEDYNA osoba w grupie ktora natychmiast znalazla wspolny jezyk z wykladowca, z dobrej uczelni ekonomicznej, ktora byla u nas goscinnie – obnizanie podatkow, upraszczanie ich, ograniczanie ulg, rozwoj gospodarczy a nie socjal – to byly dla mnie oczywistosci.
Na tych zajeciach reszta mojej grupy zaczela sie zachowywac jak jakies komuchy… Jak najwyzsze podatki dla bogatych, jak najwyzsze zasilki, jak najwiecej roznych ulg w podatkach. To swietni ludzie, ale oni po prostu NIE ROZUMIELI.
I naprawde wszyscy lubilismy te podstawy ekonomii. Cos tam kazdemu w glowie zostalo.
Wiedza ekonomiczna Polakow jest beznadziejna i dlatego potrzebny jest nowy poczatek – zaczynamy od dziecka. Czyli zdecydowanie szkola i zajecia z podstaw ekonomii i finansow dla KAZDEGO POLAKA.
Na siłę nie będę Cię przekonywał 😀 . Widocznie mamy odmienne zdania 😀
Pozdrawiam Paweł
Michale jak zwykle konkretnie i na temat.Mam nadzieje , że dobijesz z zasięgiem bloga na cały świat w niedalekim okresie czasu a tymczasem oddałem głos na Ciebie w konkursie na blog roku 2014.Pozdrawiam serdecznie