Podcast: Play in new window | Download (Duration: 2:06:41 — 116.8MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
Czy da się żyć z YouTube? Kilkuset twórców w Polsce udowadnia, że jest to możliwe. Podpowiadamy, gdzie są pieniądze i jak po nie sięgnąć.
Zanim tytuł i wprowadzenie rozpalą Wasze emocje, od razu chcę dokonać ważnego zastrzeżenia: zarabianie jako twórca internetowy, a w szczególności twórca na YouTube, wcale nie jest łatwe. Wymaga cierpliwości, systematyczności, zdolności, szczęścia i przy tym sporej pokory. Wiara we własne możliwości pomaga, ale niczego nie gwarantuje. Mój rozmówca przekonuje także, że podstawową motywacją nie powinny być pieniądze. Te przychodzą najczęściej do tych, którzy przede wszystkim tworzą z pasji i potrafią zbudować mocne relacje ze swoją publicznością.
Ten odcinek nie ogranicza się jednak wyłącznie do YouTube. Wspólnie z moim rozmówcą zastanawiamy się czy wideo jest szansą na rozwój małych i średnich firm, czy ma szansę sprzedawać produkty i usługi, oraz czy marketing z wykorzystaniem wideo jest dużym wyzwaniem dla obecnych 20-30 latków.
Moim dzisiejszym gościem jest Jacek Gadzinowski – weteran Internetu, który przeszedł udaną ewolucję od blogera do youtubera. Zaczynał skromnie. Publikował filmy ze swoich licznych podróży związanych głównie z jego pasją – sportami ekstremalnymi. Obecnie jego kanał subskrybuje ponad 400 tys. osób. Dodatkowo od lat, także jako były już pracownik korporacji, pomaga on markom budować strategie marketingowe i sprzedażowe w sieci.
W tym odcinku Jacek dzieli się doświadczeniem oraz obserwacjami dotyczącymi zarabiania na YouTube. Podpowiada sposoby monetyzacji, opowiada jak robią to czołowi youtuberzy w Polsce, mówi ile można zarobić, a także jakie błędy można popełnić i jak ich unikać. Rozmawiamy także o kosztach, narzędziach oraz wykorzystaniu wideo w biznesie.
Wyszła nam z tego bardzo konkretna, dwugodzinna rozmowa, którą możecie zarówno posłuchać, przeczytać (transkrypt na końcu wpisu) lub obejrzeć w formie wideo na YouTube.
Zachęcam również do zadawania Jackowi pytań w komentarzach. Zadeklarował, że chętnie odpowie w ciągu kilku najbliższych dni.
Zapraszam serdecznie.
Sponsor podcastu
Sponsorem tego odcinka podcastu jest moja książka „Finansowy ninja”. Sporo miejsca poświęciłem w niej tematowi zwiększania zarobków. Przekonywałem, że to najprostszy sposób na poprawę swojej sytuacji finansowej – zgodnie z zasadą, że „najlepszym sposobem oszczędzania jest zwiększanie przychodów”.
„Finansowy ninja” jest już bestsellerem – rozszedł się w ponad 22 tys. egzemplarzy. Do magazynu dojechał właśnie kolejny dodruk i wszystkie zamówienia realizujemy już na bieżąco. 🙂
Konsumuj tak, jak Ci wygodnie
Możesz posłuchać podcastu, przeczytać transkrypt na końcu lub obejrzeć zapis rozmowy (bez mojego wstępu i zakończenia) na YouTube.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.
Sprawdź również: WNOP 087: Sukces na YouTube – Krzysztof Gonciarz opowiada o kulisach swojej pracy i ewolucji
W tym odcinku usłyszysz:
- Kim jest Jacek i czym się zajmuje?
- Czym różni się tworzenie na YouTube od blogowania?
- Czy da się w dzisiejszych czasach prowadzić kanał samodzielnie, czy jest potrzebny do tego zespół?
- Jakie umiejętności musiał zdobyć Jacek kiedy zaczynał swoją działalność na Youtube?
- Ile czasu zajmuje przygotowanie jednego odcinka „Wjazdu na chatę”?
- Na ile widzowie YouTube wybaczają gorszą jakość produkcji wideo?
- Co to jest dobra treść?
- W jaki sposób wypromować treści tworzone przez siebie?
- Co oznacza sformułowanie „wbijać się treściami w algorytmy”?
- Od którego momentu tworzenie na YouTube przynosi dochody?
- Na czym polega Patronite?
- Jakie są sposoby zarabiania pieniędzy przez YouTuberów?
- Jakie aspekty w byciu popularnym na YouTube da się przewidzieć?
- Czy wideo jest narzędziem, które sprzedaje czy jest ono bardziej wizerunkowe?
- Czy zazębianie się YouTuba i telewizji ma sens?
- Czy YouTube jest miejscem nieograniczonym? Jak wygląda konkurencja?
- Jakie są przewidywania Jacka odnośnie trendów na rynku wideo w 2017 roku?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Jacek Gadzinowski na YouTube, Facebook, Instagram i LinkedIn
- Strona Jacka
- Wystąpienie Jacka na Blog Forum Gdańsk w 2013 roku
- „Wjazd na chatę” – format, który pozwolił Jackowi „rozbujać” kanał na YT
- Blogerzy, którzy dobrze radzą sobie na YT:
- AbstrachujeTV – kanał, na bazie którego jego twórcy zbudowali biznes także poza siecią: markę odzieżową oraz klub w Warszawie.
- Nowe formaty Jacka:
- Thor Challenge
- Men’s Challenge
- Osoby i kanały, które robią większe produkcje:
- Treści merytoryczne i użyteczne:
- MoreleTV
- Kuba Klawiter
- 5 sposobów na…
- Polimaty
- Numberphile – kanał numerofilów i film z liczbą Pi.
- Google AdSense
- Twitch – platforma do streamingu wideo.
- izak LIVE – zawodowy streamer gier.
- Zajcu37 – ponad milion subskrypcji. Produkuje animacje, które kieruje do widowni na całym świecie (a nie tylko w Polsce).
- 20 m2 – kanał Łukasza Jakubiaka.
- Patronite.pl – serwis do sponsorowania twórców. Odpowiednik amerykańskiego Patreon
- Krzysztof Gonciarz – twórca, który w szczycie otrzymywał od patronów ok. 30 tys. zł miesięcznie.
Zachęcam też do wysłuchania podcastu z Krzysztofem Gonciarzem o tym jak osiągnąć sukces na YouTube.
- REZI – popularny youtuber, który ma również profesjonalną produkcję koszulek.
- Przykłady produkcji innych formatów przez popularnych youtuberów:
- Abstrachuje: dodatkowo „Beksy” i „Nieprzygotowani”
- 5 sposobów na: dodatkowo „Sprytne Babki”
- Branża fitness:
- Fabryka siły – firma fitnessowa nagrywająca filmy.
- Warszawski koks – wideo poradnikowe, sprzedaż suplementów.
- Red Lipstick Monster – youtuberka, która przymierza się do własnej linii kosmetyków.
- DOTA 2 – gra, której turnieje mają największe pule nagród. Aktualny rekord to 20 mln dolarów.
Pytanie lub komentarz? Zostaw mi wiadomość!
Masz pytanie? Możesz skorzystać z tego linku i nagrać dla mnie wiadomość głosową z wykorzystaniem mikrofonu Twojego komputera. Pamiętaj, że jedna wiadomość może mieć maksymalnie 90 sekund (ale możesz ich nagrać kilka) 🙂
Jeśli nagrywając pytanie przedstawisz się i podasz adres swojego bloga (lub strony WWW), to zlinkuję do niego tak jak uczyniłem w poprzednich odcinkach podcastu. To może pomóc w promocji Twojego bloga, więc tym bardziej zachęcam do zadawania pytań głosowo.
Będę Ci również wdzięczny za każdy komentarz. Napisz proszę, czy podobał Ci się ten odcinek podcastu. Chętnie z Wami podyskutuję i odpowiem na ewentualne dodatkowe pytania.
Czytaj także: WNOP 122: Kulisy biznesu Krzysztofa Gonciarza – droga od samodzielnego influencera do międzynarodowego przedsiębiorcy
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów
- W katalogu Zune
- W katalogu BlackBerry
- Poprzez specjalny RSS
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
Transkrypt podcastu
Kliknij tutaj, aby pobrać spisaną treść podcastu w formacie PDF.
Cześć, dzień dobry, witam Cię w 91. odcinku podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Ja nazywam się Michał Szafrański i w tej audycji przedstawiam konkretne i sprawdzone sposoby pomnażania oszczędności. Opowiadam, jak rozsądnie wydawać pieniądze i jak odważnie realizować swoje pasje i marzenia. Jeśli tylko szukasz odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej w swoim życiu, to ten podcast jest dla Ciebie.
Dzień dobry w 2017 r. Pierwszy odcinek w nowym roku. Dzisiaj będzie cała masa konkretów na temat tego, jak zarabiać na filmach publikowanych na YouTubie, jak to robią czołowi youtuberzy w Polsce – ale nie tylko, bo także tacy, którzy nie są czołowymi, a jednak świetnie z tego żyją – ile można zarobić, ile trzeba się przy tym wszystkim narobić, jakie błędy można popełniać, jak ich unikać. O tym wszystkim opowie mój dzisiejszy gość.
Poruszymy też takie tematy, jak wykorzystywanie wideo w biznesie, czy twórczość na YouTubie powinna być oparta na pasji, czy nie, jakie narzędzia można stosować i ile to wszystko kosztuje. A sponsorem tego odcinka podcastu wyjątkowo jest książka Finansowy ninja, którą lubię określać jako taki podręcznik finansów osobistych, który każdy z nas powinien przerobić jeszcze w szkole.
À propos książki, sprzedała się ona już w 22 tys. egzemplarzy. Można powiedzieć, że jest bestsellerem. O ile w połowie grudnia rzeczywiście nakład się wyczerpał, zamówiłem szybciutko dodruk, o tyle bardzo mi miło poinformować, że właśnie dojechała do magazynu kolejna partia, wszystkie zamówienia na książkę realizujemy już na bieżąco. Więc zachęcam do zapoznania się z listą dostępnych wariantów na stronie finansowyninja.pl. Podcast idealnie pasuje do tej książki, bo bardzo dużo miejsca w niej poświęciłem tematowi zwiększania zarobków. Ja już wielokrotnie mówiłem – i od lat to powtarzam – że najlepszym sposobem oszczędzania jest zwiększanie przychodów. Więc warto dbać o to, żeby swoją sytuację finansową systematycznie poprawiać, zwiększać liczbę strumieni, którymi pieniądze do nas płyną. I to właśnie dlatego w tym roku będę nieco więcej mówił i pisał o samym zarabianiu i jego sposobach. O tym właśnie jest ten odcinek.
Dzisiaj biorę na tapetę temat popularny szczególnie wśród młodzieży. Mój Syn pasjonuje się YouTube’em i twórczością, która tam jest. Zastanawia się, w jaki sposób on jest w stanie te swoje wysiłki w kierunku tworzenia treści wideo zmonetyzować, i ten odcinek trochę odpowiada na jego pytania i wątpliwości. Myślę, że odpowiada na pytania i wątpliwości wielu osób.
Moim rozmówcą dzisiaj jest Jacek Gadzinowski. Jest to jeden z nielicznych blogerów, któremu udało się przejście na YouTube’a. Był kiedyś blogerem i zdecydował się otworzyć swój kanał na YouTubie i w zasadzie całkowicie porzucić działalność blogową. Sam przyznaje w trakcie naszej rozmowy, że to się absolutnie nie obyło bez guzów. Ale to, co odróżnia w mojej opinii Jacka od większości młodych twórców, to bardzo bogate doświadczenie biznesowe, które wyniósł z pracy w korporacji, bo wcześniej pracował w wielu firmach. Jacek jest w zasadzie moim rówieśnikiem, więc nie ma nic dziwnego w tym, że ja tu ten chleb z wielu pieców jem, zresztą za chwilę on będzie o tym opowiadał. Ale także dzięki temu te jego obserwacje dotyczące YouTube’a czy tego, jak biznes wokół YouTube’a i tych kluczowych twórców się rozwija, to jest coś, w co warto się wsłuchać.
Nasza rozmowa jest dzisiaj bardzo, bardzo długa. Zdecydowanie jest to najdłuższy podcast w historii. Z Jackiem rozmawialiśmy przez ponad dwie godziny. Po montażu i wycięciu paru fragmentów wyszła godzina i 58 minut. Nie było sensu więcej usuwać. Jeśli uznacie, że to zbyt długi odcinek, wciśnijcie pauzę, wróćcie do słuchania wtedy, kiedy będziecie mogli. Ja zapewniam, że warto wysłuchać rozmowy, szczególnie jeśli planujecie tworzenie treści wideo czy to na YouTube’a, czy do wykorzystania w Waszym własnym biznesie. W tej rozmowie znajdziecie bardzo dużo informacji, wskazówek, danych i podpowiedzi. Piguła wiedzy po prostu.
Zapraszam do zapoznania się z wywiadem.
Michał: Cześć, Jacek.
Jacek: Cześć, Michał.
Michał: Powiedz: kim jesteś i co robisz?
Jacek: Przede wszystkim jestem przedsiębiorcą, teraz na własnym rachunku od 7 lat. Wcześniej pracowałem w większych korporacjach medialnych czy producenckich. Jak ktoś chce dowiedzieć się więcej, to niech spojrzy na LinkedIn – tam znajdzie całą moją drogę. Od mniej więcej 3 lat zajmuję się półzawodowowo YouTube’em, ponieważ, po pierwsze, jestem twórcą, a po drugie, mam firmę, która świadczy usługi związane zarówno z YouTube’em, produkcją wideo czy optymalizacją, jak i budową wizerunku – ale nie tylko i wyłącznie w YouTubie, ponieważ YouTube uważam za platformę, a głównie koncentruję się na marketingu internetowym i komunikację robię od 15 lat.
Michał: Zaprosiłem Cię z dwóch powodów. Po pierwsze, jesteś osobą, która przeszła udaną ewolucję od blogera do youtubera, co się rzadko zdarza, a po drugie – która nie owija w bawełnę. Pamiętam Twoje wystąpienie na Blog Forum Gdańsk w 2013 r., gdzie wyszedłeś i powiedziałeś: „Blogosfera się kończy, śmigajcie wszyscy na YouTube’a”, wystąpiłeś w piance [kitesurfingowej] i opowiadałeś o swoich planach. Wszyscy, którzy tam byli, a przynajmniej większość, patrzyli i tak się zastanawiali, czy temu chłopakowi całkowicie palma odbiła, czy nie. Minęło parę lat i się przekonaliśmy, że YouTube to jest coś takiego, co na pewno z jednej strony jest dziś na topie, a z drugiej bardzo trudno rzeczywiście wielu osobom, które są twórcami internetowymi w innych obszarach, przestawić się i zaistnieć na YouTubie. I teraz to, od czego chciałbym zacząć, to jest takie pytanie: czym różni się youtubowanie od blogowania?
Jacek: À propos ewolucji od blogera do youtubera: nigdy nie uważałem się w 100% za blogera, bardziej jako hybryda – tak jak w tym momencie też nie jestem w 100% youtuberem, chociaż w ustach człowieka, który ma 429 tys. subskrypcji to brzmi chyba jak herezja. Natomiast ja cały czas prowadziłem blog i on mi pomagał w budowaniu wizerunku, w komunikacji z moimi potencjalnymi klientami, ale też z otoczeniem. To, że wtedy wystąpiłem i zrobiłem to, co zrobiłem, i nie wszystkim być może się to spodobało, wynikało z wielu kwestii.
Po pierwsze, chciałem postawić grubą kreskę, odciąć się od pewnych rzeczy. Pewne tendencje później następowały i wręcz pokazały, że część blogosfery nie idzie w tym kierunku, który mi odpowiada charakterologicznie czy biznesowo, różnego rodzaju dramy, szukanie jakichś dziur itd. – to dzieje się teraz też na YouTubie, to jest zawsze jakaś choroba wieku przedszkolnego.
Później część ludzi zatraciła pasję, a zakładała blogi i mówiła na początku, że „najpierw muszę zarabiać, a później dorobię do tego ideologię”. Nie, jeżeli chcesz zarabiać na blogu czy YouTubie, to musisz mieć jakiś plan. Oczywiście ja się zgadzam z tym, że zarabianie pieniędzy też może być pasją, czego przykładem jest Michał. Ja oczywiście trywializuję w tym momencie, Michał, natomiast trzeba mieć jakiś plan, przede wszystkim być osobą wiarygodną, a nie choinką, na której są zawieszone reklamy. Mnie to się nie podobało.
Nie podobał mi się też język, który tam zaczął funkcjonować, i sposób funkcjonowania tego środowiska. Ja też nigdy nie byłem na 100% w centrum tego wszystkiego, raczej na obrzeżach, niektórzy powiedzą, że byłem outsiderem. Natomiast tak, to było z wyboru, ja wyznaję coś takiego w życiu jak Anglicy, że jest jakaś swoja niezależność, że jest mgła na kanale, ale my tutaj wiemy w Anglii, co chcemy zrobić, czyli liczy się nasz interes w tym momencie. Jeżeli ktoś nie jest moim chlebodawcą, to nie przejmuję się tym wszystkim. To było długie wprowadzenie…
Idąc dalej: dlaczego blogerzy nie stają się masowo youtuberami? Kilka osób spróbowało, nie każdemu się to udało, niektórzy pozostawiają to w planach, mówią, że nagrywają po raz 58., ale niczego nie pokazują. Natomiast ci, którzy są, muszą przejść lekcję pokory, którą ja też na początku przechodziłem. Przez pierwszy rok było mi bardzo trudno, dopiero jak miałem format „Wjazd na chatę”, zaczęło się to w jakiś sposób skalować. Na początku było to bardzo hobbystyczne, deficytowe – to nie jest tak, że YouTube od pierwszego strzału jest zarobkiem, chyba że trafisz rzeczywiście na taką złotą żyłę albo tak jak teraz YouTube jest bardziej rozwinięty, jest łatwiej w niektórych dziedzinach, chociaż również jest trudniej, bo jest bardziej zapchany, rośnie konkurencja.
Wracając do blogerów: przykładowo Andrzej Tucholski, który sobie znakomicie radzi i potrafi crossować swoje treści pisane z wideo. Są też twórcy, którzy są widoczni gdzieś na innych platformach i próbują przenosić: Arlena Witt, która z Vine’a się przeniosła na YouTube’a, gdzie też sobie znakomicie radzi, więc jest możliwość ewoluowania tam. Natomiast jest kwestia pokory, komunikacji z ludźmi, czego blogerzy często nie mają, bo zamykają się za ekranem swojego komputera i pokazanie swojej twarzy, emocji, wydania na siebie osądu, krytyki, że np. masz złe zęby, źle się uśmiechasz, seplenisz… Ja np. seplenię, specyficznie mówię, gdyż mam przerwę między zębami. Jeżeli sobie założę aparat, 3–4 lata w nim pochodzę, to nie będę miał króliczych zębów, natomiast kobiety lubią tę przerwę i jest mi z tym dobrze. Więc nie mam kompleksów na tym punkcie. Pewien specyficzny styl mówienia niektórym się podoba, innym nie. Trzeba mieć do siebie dystans, odwagę i blogerom zaczyna tego brakować albo tego nie mają.
Co trzeba zrobić? Trzeba, wchodząc do YouTube’a, zrobić dokładnie to samo co wtedy, gdy się idzie do innej branży czy firmy, przebranżowić się, wyrzucić wszystko, co się wiedziało w życiu, i zacząć praktycznie od nowa. I to jest cała recepta.
Czym różni się youtubowanie od blogowania? Wideo niesie emocje. Nieważne, czy nagram supersprzętem od samego początku, czy będę miał superekipę. Nie! Mogę nagrać z telefonu komórkowego, z GoPro jak ja, ludzie mogą się z tego śmiać: „Jaka podziemna telewizja, prymitywizm”, ale to widownia mówi, czy chce to oglądać, czy jest kontakt z widzem, czy się z nim dyskutuje, czy bierze się jego uwagi i angażuje w te wszystkie rzeczy, zmienia się ten format albo wręcz odnosi do niego. Tak jak w moim przypadku – jadę tam, gdzie widzowie chcą, albo nagrywam z tą osobą, wplatam ich pytania, albo jak teraz – w trymiga.
Ten kontakt jest ważny, czego mi w blogach właśnie brakuje: że ci ludzie zatracili chyba to, co było podstawą. Blog to nie jest tylko i wyłącznie pamiętnik, który wrzucam na sieć i to jest wszystko, i wszyscy mają mnie słuchać. Blogowanie nie jest czymś takim, jak telewizja, radio, medium jednowymiarowym, tylko jest wielowymiarowe. Jeżeli blogerzy wrócą do tego, czym powinno być blogowanie, to zrozumieją, czym jest youtubowanie. To jest dokładnie to samo. Zamiast pisać, tworzę w formie wideo. Wideo to emocje, tylko tyle. Jeśli je zrozumiemy, to odniesiemy jakiś tam sukces.
Michał: To dobry punkt wyjścia do rozmowy dalej. Ja się całkowicie zgadzam, bo u mnie też tak było, że słowo pisane na blogu jest pozbawione emocji. Ono może nieść ładunek emocjonalny, ale prawda jest taka, że to jest bardzo mocno przefiltrowane. To jest coś takiego: napisałem tekst, to go przeredaguję, potem jeszcze raz i może wtedy pójść.
Jacek: Teraz, jak mówisz, to jest pewna intonacja, uśmiech. Mówimy do kamery, jest więcej emocji. Jeden obraz daje tysiąc razy więcej emocji niż jedno słowo. I dlatego wideo ma właśnie takie rażenie i osiąga taką skalę. Popatrzmy sobie na zasięgi blogów. Nie chcę mówić, że blogowanie jest złe, ale mówimy o faktach. Jeżeli średniej wielkości youtuber ma zasięg 100 czy 200 tys. – oczywiście zaraz koledzy branżowcy wyskoczą, że się liczy demografia. Nie, jeżeli tak szukacie tej demografii, to możecie pójść do youtuberów, którzy trafiają do tej starszej publiczności, oni też mają takie zasięgi, więc nakryliby czapkami was – można powiedzieć o youtuberkach, snapchaterkach, które też funkcjonują w świecie wideo. Te wyszydzane blogerki modowe, czyli szafiarki, bardzo dobrze odnalazły się w świecie wideo. Więc to nie jest tak, że blogi się nie odnajdują w tym świecie wideo, one tam już funkcjonują, tylko nie wszystkie sektory potrafią to zrobić.
Michał: Sposób komunikacji też jest ważny. Dla mnie przeszkodą do wejścia na YouTube’a było to, że ja po prostu nie czułem się i nadal nie czuję się dobrze przed kamerą. Teraz wszyscy powiedzą, że „dobrze wyglądasz przed kamerą”. To nie o to chodzi. Chodzi o to, jak ja się czuję jako twórca. Dla mnie taką formą pośrednią jest właśnie podcast, bo to jest ta rozmowa, która pozwala przekazywać emocje, bo z intonacją głosu można coś zrobić i coś więcej opowiedzieć.
Jacek, zaczynałeś na YouTubie, popełniłeś jakieś błędy. Co jest Twoim zdaniem najważniejsze dla osoby, która startuje?
Jacek: Najważniejsze są błędy, które się popełnia, i ich świadomość, jeżeli nie potrafimy się sami przed sobą przyznać. Przykładowo, jak ktoś gra na giełdzie albo inwestuje i popełnia wtopę, to musi zaakceptować straty. Nie możesz się emocjonalnie przywiązać, że skoro kupiłem kamerę, to muszę zawsze to robić. Nie. Jeżeli Twoje firmy nie funkcjonują, nie sprawdzają się, to zmieniasz je. Szukasz nowej widowni, patrzysz na konkurencję. Cierpliwość, ponieważ tutaj nie możesz raz nagrać i raz na pół roku wrzucić do puszki, dziękuję, do widzenia. Nie. Cierpliwość, wrzucanie co tydzień, co dwa 1–2 odcinków.
Następna rzecz, która jest ważna, żeby nie zwieść się na manowce, to jest uodpornienie się na tzw. życzliwych, którzy nagle będą ci podkładać kłody pod nogi: „Co Ty robisz?”, „To jest śmieszne”, „Po co trafiasz do gimbazy?”. OK, ale ja trafiam do całego przekroju społeczeństwa w tym momencie – od lat 13-17 do 60. Jeżeli mam powiedzieć, to ta widownia, na której mi najbardziej zależy, to jest ta między 18. a 35. rokiem życia i to jest 70% mojej widowni. Jeżeli mam się na nich, za przeproszeniem, wysrać, to nie doceniam ludzi, którzy to oglądają.
A będą wchodzić nowe roczniki, coraz młodsze, i też będą tu funkcjonować, tak samo jak coraz starsi będą wchodzić. Dlaczego? Ponieważ duże portale horyzontalne, czyli Onet, WP, Interia inwestują potężne pieniądze. Ludzie mówią: „Po co na takich dziennikarzy wydają dziesiątki tysięcy?”. Ważne, że oni budują wizerunek, to, że wideo musi już funkcjonować nie tylko na YouTubie, ale wszędzie na portalach. Za kilka lat 70–80% treści w internecie to będą treści wideo. To mogą być wideoinformacje, gadające głowy lub filmiki na YouTubie. Ale tych treści będzie coraz więcej. I teraz albo się po prostu z tym w jakiś sposób zmierzymy, albo będziemy cały czas słuchać tych życzliwych i „OK, mam krzywą twarz, źle mówię, jestem do gimbazy”.
I następna rzecz, która też moim zdaniem jest bardzo istotna – jak w każdym biznesie, jak w każdej innej platformie wideo, tak i na YouTubie – to elastyczność na to, jak zmieniają się widownia, trendy i rynek. Każdy przedsiębiorca powie, jak funkcjonuje na konkurencyjnym rynku, zwłaszcza takim jak YouTube, ponieważ są dziesiątki, setki, tysiące twórców podobnych do Ciebie.
W Polsce w tym momencie jest 400 kanałów, które mają powyżej 100 tys. stałych widzów, czyli subskrybentów. Jest 26 kanałów, które ma milion i więcej. To jest ogromna ilość, nie mały ryneczek, tylko to są ludzie, z którymi rywalizujesz o ten czas. Jeżeli wejdziemy na YouTube’a, to teraz będą kolejne premiery. Ty rywalizujesz cały czas o czas, o uwagę widza. To jak w telewizji: masz ileś tam kanałów i rywalizujesz między stacjami o czas widza. Więc jest kwestia elastyczności. Musisz się wbić w ten czas. Wklejanie „filmików”, których nazwa jest według mnie obraźliwa, pokazuje, że deprecjonujesz to, co robisz. Ja nie robię filmików, ja robię jakąś formę wideo i tak to nazywam. Tłumaczę ludziom na zewnątrz, że jest to pewna forma kina eksperymentalnego, które jeszcze nie wie, w którą stronę pójdzie. Jeżeli nie mamy tej elastyczności, to nie wchodźmy do tego, tak samo jak nie róbmy biznesu. Każdy przedsiębiorca to powie. Jeżeli youtuber, bloger tego nie ma, jeśli nie ma tego marka, firma, to niech nie wchodzi do YouTube’a, do żadnej platformy, bo od razu poniesie porażkę.
Michał: Da się dzisiaj taki kanał na YouTubie prowadzić w pełni samodzielnie, czy raczej to jest taki biznes, który trzeba skalować, mieć współpracowników itd.?
Jacek: Drogi są różne. Na początku zawsze, jeżeli mówię o tej elastyczności, warto spróbować na mniejszą skalę i zobaczyć, czy rozumie się ten rynek, chyba że ma się pomysł, który zbawi świat. Jeśli mamy duże zaplecze finansowe i osobowe albo jesteśmy już bardzo rozpoznawalnym człowiekiem, możemy tak spróbować. Przekładam swoją popularność na konkretne inne kanały czy formaty, które robię, ale wtedy trzeba mieć brand prywatny, który przekładasz na kolejne rzeczy. Natomiast jeśli nie jesteś nikim, to inwestowanie bardzo dużej ilości środków wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. To, co najważniejsze dla osoby, która startuje, to nie jest kwestia pomysłu – to kwestia umiejętności jego zeskalowania, zderzenie tego ze skalą i kosztami, by nie wydawać wszystkiego na początek i nie zniechęcać się. Cierpliwie próbować, elastycznie, szybko zmieniać i zapomnieć o całej przeszłości, gdzie miałem stateczną firmę, bo miałem bloga, usiadłem sobie, kawkę wypiłem, za trzy dni zrobiłem wpisik i biznes się kręcił. Tylko że świat idzie 20 razy szybciej, ty idziesz jeden krok, a biznes 20 kroków i po roku jest kilkadziesiąt tysięcy kroków wstecz.
Michał: Jakie umiejętności musiałeś zdobyć, jak zaczynałeś na YouTubie?
Jacek: Przede wszystkim praca z kamerą, myślenie bardziej obrazem, scenariuszem. Ja często pracuję z twórcami, gdzie są czasami niespodziewane sytuacje na planie, więc musiałem być elastyczny tam i w zasadzie robiłem bez dubli te wszystkie rzeczy. Ponieważ, po pierwsze, jest ograniczony czas, są to też osoby, które nie chciałem, żeby się stresowały. Wpuszczały mnie do swojego świata, więc ważna była umiejętność rozmowy z tymi ludźmi, odnajdowanie się w ich środowisku, szukanie, research, czym się zajmują, bo nie cały ten świat był mi znany. Ciągle też się pojawiają nowi youtuberzy. Nie każdy z nich jest aż tak otwarty, żeby mnie miał wpuszczać. Więc to są te miękkie umiejętności.
Twardymi są te, które nabyłem w dużych korporacjach i firmach, tj. planowanie. Czyli otwieram sobie Excela, gdzie mam wszystko zapisane – youtuberzy powiedzą, że się nie używa Excela, ja tak robię – wiem, którego dnia nagrywam, kiedy robię premierę. To jest elastyczne, bo patrzę na algorytmy itp., natomiast staram się planować tak, żeby mieć kilka odcinków do przodu, co mi daje taką psychiczną wolność, nagrać cokolwiek, żeby zapełnić i żeby coś się działo, ponieważ YouTube jest takim medium, który wymaga na twórcy bycie periodycznym, bo jak nie, to Cię wyrzuca z uwagi widza, po prostu zakopią Cię czymś innym.
Inna rzecz to jest też umiejętność myślenia abstrakcyjnego. Mając ograniczone zasoby na samym początku, muszę myśleć, jak to skalować, gdzie pojechać, żeby nagrać z trzema osobami naraz i spiąć ich wszystkich w tym samym czasie, np. nie przepłacić za transport, za hotel, spiąć to godzinowo. Raz mi się udało, że jednego dnia na jednym osiedlu i ulicy w Katowicach nagrałem cztery odcinki. Po czym ostatni youtuber-twórca powiedział, że jestem chyba pijany, bo ledwo co mówię. Po gadaniu 10 godzin z Wami ja już nie wiem, jak się nazywam. Tylko wsiadłem w pociąg i pojechałem do domu, ale miałem odcinki na miesiąc, pracując jeden dzień.
Natomiast żeby i tak nagrać jeden dzień, potrzebny jest cały research, to, czego ludzie nie widzą w moim przypadku, ale też u innych twórców: całe umawianie, planowanie, tego wszystkiego trzeba się nauczyć. Czyli tę całą pracę, którą wykonuje ileś osób w telewizji czy w radiu, wykonuje się jako jeden kombajn. Dopiero z czasem, jak już masz większą skalę, przychodzą pieniądze, produkty, zarabiasz więcej, to wynajmujesz sobie researchera, montażystę itd. Ja w pewnym momencie oddałem sprawy montażu, bo nie byłbym w stanie tego czasowo ogarnąć. Więc to jest też kwestia umiejętności pracy z montażystą, ale ja już go na tyle nauczyłem, że on czuje mój styl. Staram się też być wyrozumiały, łącznie z tym, że chcę, żeby ludzie, którzy ze mną pracują, dostawali szybko pieniądze, mimo że ja czekam kilka tygodni na pieniądze. Uznaję, że finanse to ważna rzecz. Ludzie nie pracują za psią miskę, tylko chcą zarabiać.
Michał: Dokładnie, za pracę należy się zapłata. Jacek, robisz cykl filmów na YouTubie, który się nazywa „Wjazd na chatę”. Prosta formuła, wchodzisz do kogoś do domu i kręcisz do momentu wyjścia. Pokazujesz, jak dany twórca funkcjonuje, pokazujesz od kuchni jego zaplecze, wyciągając różne ciekawostki z życia danego twórcy. Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie jednego odcinka – od momentu, kiedy masz pomysł, do kogo chcesz się udać, do momentu, aż ten odcinek jest publikowany na YouTubie. Przeciętny odcinek to kilkanaście minut?
Jacek: Od 3 do 15 minut.
Michał: Ile to tak naprawdę pracy kosztuje?
Jacek: Nie zawsze są to wizyty w domach. Zazwyczaj to jest kwestia pokazania tej osoby. Były też odcinki, które są backstage’em. Są też grupy, np. produkcyjne, więc trudno jest pokazać dom czy jakiś zespół, np. Popek jako piosenkarz, to jego studio pokażesz. Natomiast jeżeli mówimy o długości produkcji takiego odcinka, to to nie jest skalowalne, ponieważ czasami są osoby, z którymi rozmawiam rok o nagraniu odcinka, myślę, że było warto czekać. Są też osoby, z którymi umawiam się na bieżąco. Natomiast to, co powiedziałem wcześniej, że produkuję dużo materiałów do puszki, nie powoduje aż takiego ssania u mnie, że muszę już.
Później jest kwestia wybrania się do kogoś. I to może być w Warszawie i trwać pół godziny, ale czasami jest to 600 km i pod granicą niemiecką lub w Rzeszowie – takie przypadki też były – to wtedy trzeba liczyć do ośmiu godzin w jedną stronę. Czyli jedziesz, nagrywasz, śpisz, wyjeżdżasz rano. Albo drugiego dnia robisz dodatkowe sceny. I później jest kwestia montażu, który trwa teraz krócej, ponieważ nie używam kamery GoPro, kompresja plików jest tam trochę inna niż w tej kamerze cyfrowej, której używam, więc zaoszczędziłem dużo czasu. Mój montażysta może robić więcej filmów w jednym czasie, więc to, co kiedyś trwało trzy godziny, teraz trwa ok. godziny. Więc tak wygląda czas. I później jest jeszcze kwestia wrzucenia tego do dystrybucji, odpisania ludziom. Ten proces nakłada się też wielowątkowo. Kilka procesów dzieje się symultanicznie.
Michał: Mam podobnie. Nawet patrząc na to, ile nam zajęło rozstawienie dzisiaj kamer, świateł, coś, czego ja do produkcji podcastów nie potrzebuję, to można powiedzieć, że ok. godziny to trwało, czyli przygotowanie miejsca, w którym siedzimy i rozmawiamy.
Jacek: Profesjonalna grupa, która robi film na YouTubie, czasami produkuje sam film na planie przez trzy dni. Plus te wszystkie przygotowania i poprawki, bo robi film jeszcze dla klienta, to jakby cały ten proces wielokrotnie się wydłuża. Słyszałem nawet o filmach, które po pół roku są publikowane, bo są ciągle poprawki od klienta. Dogrywanie jakichś materiałów wydłuża ten proces i wpływa na wyceny, koszty. Ja mogę robić formaty bardziej powtarzalne i je robię, bo nie robię tylko i wyłącznie „Wjazdów na chatę”, mam dwa nowe formaty. Jeden to jest „Thor Challenge”, czyli wyzwanie, gdzie mam przez rok zrobić pewną swoją sylwetkę, a później się zobaczy, może będą kolejne wyzwania, więc może będą kolejne sezony. Patrzymy też, jak to się spodoba widowni.
Drugi to „Men’s Challenge”, czyli męskie wyzwania związane z rozrywką, ze sportem, z samochodami, z modą. I to są formaty bardziej powtarzalne, gdzie jest scenariusz, myślę nad nim, znajduję firmę albo sam wykładam pieniądze ze swojej kieszeni, dzwonię do montażysty, umawiam się na termin i to jest normalna produkcja, zajmuje mi to cały jeden dzień roboczy. To jest dla mnie bardziej wygodne niż „Wjazd na chatę”, jest często też tańsze, bo jak policzę swój czas… To zawsze polecam wszystkim: żeby wyceniać swój czas, bo są tzw. koszty alternatywne, o których często nie pamiętamy: że w tym samym czasie mogliście robić inne rzeczy i zarobić inne pieniądze albo zająć się rodziną, zdobyć lepszą formę.
Michał: Powiedziałeś, że jeżeli pracujesz dla klienta, to ten proces jest dłuższy; jak nie z klientem, to szybciej. To, co mnie zastanawia, to jest to, na ile to jest medium, które wybacza błędy bądź gorszą jakość. Czy dzisiaj na YouTubie wysoka jakość tych produkcji jest konieczna i niezbędna, czy nie?
Jacek: Wrócę do początku. Wideo to obraz, to emocje. Moim zdaniem jest pewien trend, który rośnie, że idziemy w jakość, w największe studia produkcyjne, grupy producenckie, mnożymy koszty. I za chwilę zbliżymy się bardzo szybko do kosztów produkcji dużych reklam. Nie wiem, czy to jest akurat ten trend, w który YouTube powinien iść. Natomiast jest to tak pojemne medium, gdzie mogą być i bardzo dobre produkcje, i amatorskie – i myślę, że tych zrobionych poprawnie i amatorsko zawsze będzie więcej, 90%. Wynika to z tego, że ludzie chcą zobaczyć innych takimi, jakimi są, natomiast nie chcą do końca widzieć telewizji czy programów telewizyjnych.
YouTube kopiuje w dużej części telewizję. Youtuberzy mówią, że „my nie jesteśmy żadną telewizją”, ale to, co ja mówię: formaty, godziny, produkcje, planowanie, research – to są wszystko rzeczy, które są znane z telewizji, z radia, z innych mediów. My wszystko tak naprawdę kopiujemy z tych ludzi, jesteśmy telewizją internetową i nie bójmy się tego powiedzieć.
À propos jakości, czy widzowie wybaczają gorszą jakość? Tak, jeżeli lubią swojego twórcę, to nie patrzą do końca na to, czy on nagrał to taką kamerą itp. Oczywiście, będą się bulwersować w komentarzach, że nie słychać, i Ci dadzą minus, tylko nie zaszkodzi Ci to, jeśli czasami nagrasz gorzej. Jakość nie jest dla wszystkich. Nie wszystko jesteś w stanie pokazać w krystalicznym obrazie, bo nie jesteś w stanie być w takiej sytuacji, żeby mieć ekipę, nie masz być może nawet takich środków albo nie chcesz tego. Ja nie wyobrażam sobie, żebym „Wjazd na chatę” nagle zamienił na to, że będzie kręcona z trzech kamer, bo to, po pierwsze, podroży i wydłuży cały proces, zestresuje osoby na planie, to będzie strasznie sztywne. To będzie kosztem naturalności, a wszystko powinno być nagrywane z pierwszego ujęcia i później być wycinane. Jeśli widzę, że coś jest nie tak, to się pytam tej osoby, czy to powtórzyć – to się zdarza.
Natomiast w pewnych sytuacjach nie możemy użyć tego całego sztafażu, tych wszystkich kamer, ekip. Nie wyobrażam sobie na stoku jeżdżących ludzi za mną, bo ja nie mam produkcji Red Bulla, który wyłoży 100 tys. zł na film, tylko mam na odcinek 1000 zł. Tu jest znowu kwestia skalowania.
Ja się zgadzam z tym, że produkcje, które robią Abstrachuje, Martin Stankiewicz, będą fajne do oglądania, natomiast nigdy nie będzie ich w przeważającej części, ponieważ większość youtuberów nie jest w stanie dojść do tego finansowo ani jakościowo nie ogarnie tego całego procesu. Często są to ludzie młodzi. Więc jak oni mają zaplanować ten cały proces produkcyjny, żeby 10 osób na planie było o tej godzinie, taki sprzęt, tu taki dźwiękowiec i na koniec powstanie film? OK, jeżeli zapłaci za to sponsor, to czemu nie, niech będzie więcej takich produkcji. Natomiast ja nie uważam, że to będzie dominujący trend. Ja lubię oglądać takie filmy.
Natomiast nie fetyszyzujmy, bo pracujemy w branży komunikacji, mamy znajomych kolegów youtuberów i często jesteśmy w takiej bańce, że coś nam się wydaje, że tak jest lepiej, natomiast ja wolę popytać widzów, dlaczego mnie oglądają, dlaczego kogoś innego. I wtedy np. w moim przypadku padła odpowiedź: „Bo pojechałeś do tej osoby i się o niej więcej dowiedziałem, a nie wiedziałem, że jakiś tam Wiśnia nagrywał w piwnicy i nagrywa cały czas i sobie zrobił sam oświetlenie z jakichś farb i robi to w piwnicy, gdzie jest węgiel, śmierdzi czadem, on tam nagrywa i idzie do domu do góry, który ma kryty eternitem”. I to jest normalne i można to zrobić, to pokazuje tę całą naturalność. Oni dlatego to oglądają. Albo dlatego, że patrzą na komentarze, jak on gra i to jest prosta produkcja. Oczywiście patrzą też na Darwinów, na Stankiewicza i oni mówią, że to się fajnie ogląda, to jest superfilm, ale my też rozumiemy to, że takie produkcje nie będą codziennie. Ludzie to rozumieją, widzowie ci wyrobieni, ale ci, którzy będą Cię hejtować, zawsze znajdą jakiś powód, żeby cię zwymyśleć od łysych i grubych. Nie chciałbym na pewno tego, żeby YouTube szedł w stronę telewizji, ponieważ internet miał być domeną wolności.
Michał: Czyli ważniejsza od jakości jest treść, emocje, charyzma, naturalność. Porozmawiajmy o tym, co to jest dobra treść. Bo jeżeli nie jakość, to treść musi być dobra.
Jacek: Przede wszystkim angażowanie. Widzowie muszą do Ciebie powracać i mieć pewną więź z Twoim materiałem albo z Tobą jako twórcą. Często jest tak, że twórcy nie pokazują swojej twarzy. W moim przypadku było tak, że na samym początku oni widzieli tylko pierwszą perspektywę i mnie z twarzy nie widzieli. Dopiero zobaczyli ją w pewnym momencie, więc widzowie muszą powracać do Ciebie, musisz stworzyć społeczność, ponieważ YouTube to nie jest wyświetlanie filmów tak jak w portalu społecznościowym, gdzie Ty wkleisz albo ktoś inny i to jest dystrybucja teraz. Tam jest pewna społeczność, która komentuje, która tworzy tę całą więź. To nie jest wyświetlane jak w telewizji, że nadałeś, do widzenia i dziękuję, nikt nie może nic powiedzieć, czy to było dobre, czy złe – może na Facebooku skomentować. Natomiast na ekranie nie pokażą się SMS-y z komentarzami.
To jest też kwestia, że dobra treść to drugi trend, czyli to podejście produkcyjne to jest coraz bardziej doskonałe wideo, dopracowane, droższe, ale przez to też czasochłonniejsze. Myślę, że to będą takie dwa trendy, gdzie YouTube będzie się rozwarstwiał. I jest taka forma pośrednia między tym wszystkim, czyli między tym bardzo drogim, doskonałym wideo, a amatorskim, gdzie ludzie są w stanie w jakiś sposób to zeskalować, pokazywać część siebie, a mieć też jakieś ekipy, ale zamieniają się w pewnego rodzaju fabryki. Bo jeżeli Krzysiek Gonciarz mówi, że u niego się produkuje 5-10 wideo tygodniowo – 280 rocznie – to już jest fabryką. Ja nawet nie mogę zachorować, bo muszę ciągle myśleć o filmie, zaczynam tracić radość tworzenia. To byłoby moje odczucie, bo to kwestia tego, czy chciałbym się stać taką fabryką.
Widzę, że dużo sportowców np. na Zachodzie jest zmuszanych przez sponsorów, są dawane im ekipy i oni są aktorami pokazującymi swoją twarz. Takiego Red Bulla stać na to, żeby ekstremalnego narciarza codziennie pokazywać, że on ma superżycie, jeździ superfurami w Monako, bo tu pokazujesz pewien lifestyle, który jest związany z dana marką. Natomiast gdyby on sam miał tworzyć to wideo, to myślę, że nie byłby w stanie nawet 10% tego wszystkiego zrobić.
Natomiast pokazałem te trzy trendy: wideo amatorskiego czy paraamatorskiego, co nie znaczy, że bardzo słabej jakości, natomiast tworzone przez jedno-, dwu-, trzy-, czteroosobowe firmy. Później jest ta część doskonałego wideo, gdzie produkcja trwa tydzień, miesiąc jak w przypadku Darwinów, i ta część środkowa, czyli vlogowanie, czyli trochę odsłanianie swojego świata. Każdy musi znaleźć drogę, czy chce codziennie pokazywać siebie. Czy ma aż tak ciekawe życie, że byłby w stanie prowadzić tę narrację? Pytanie, czy to vlogowanie jest dlatego, by prowadzić coś takiego jak pamiętnik o sobie, czy jest to biznes, czy też pasja. Bo każdy z tych ludzi ma inne cele, np. sportowcy są tylko twarzami dla firm, które wykładają pieniądze.
Michał: Na ile dużym zainteresowaniem cieszą się na polskim YouTubie treści merytoryczne?
Jacek: A czy to nie są takie treści, które będą wiralowe, chyba że są podane w sposób atrakcyjny. Gdybym zrobił test komputerów, zaczął topić nożem albo pokazywał zdjęcia SexMasterki, to byłyby to treści wiralowe, natomiast musiałbyś je zrobić w sposób bardziej rozrywkowy, co często się dzieje. Bo widzę MoreleTV czy Kubę Klawitera, który czasami wplata takie wątki rozrywkowe, ale prowadzi normalny program, gdzie testuje różnego rodzaju elektronikę. W MoreleTV widzisz testy komputerów, osprzętu itp. I one uzyskują nawet dość dużą popularność, bo Kuba Klawiter ma chyba teraz ok. 200 tys. subskrybentów, a MoreleTV – 100 tys. Treści użyteczne to nawet te 5 sposobów jest takim przykładem, że takie treści są, czyli takie lifehacki, czyli jakieś sposoby w danym temacie podane w sposób rozrywkowy.
Michał: Np. Radek Kotarski.
Jacek: Radek Kotarski też robi jakiś show. Gdyby On siadł i powiedział przy stole przez 10 minut to, co powiedział na tle jakichś żołnierzy, podejrzewam, że oglądalność miałby 20‑krotnie mniejszą. Więc YouTube rządzi się takimi prawami, że żeby przykuć uwagę widza, musisz podać treść, nawet poważną, którą chcesz przekazać, w sposób atrakcyjny. W USA są kanały, które dotyczą nauki i takich ciężkich przedmiotów, typu matematyka czy fizyka. I są ludzie, którzy potrafią powiedzieć o tym w sposób atrakcyjny, np. jak zobrazować liczbę Pi? Ano rozwijając cały rulon przez całe lotnisko i pokazując, że 158. cyfra to jest coś tam, a tutaj coś tam. I pokazują tym normalnym ludziom, że matematyka może być sexy. Ten kanał ma ponad półtora miliona subskrybentów. W ogóle właściciel tego kanału ma też inne kanały naukowe. Jest kanał, który się rozwija i w którym mówi tylko i wyłącznie o pierwszej wojnie światowej i omawia wszystkie wydarzenia z tym związane. Mówię o kanale anglojęzycznym.
Więc te poważne treści są i myślę, że będą się pojawiały też w Polsce. Starzeje się jednak widownia YouTube’a, ponieważ wszyscy się starzejemy, pojawiają się starsze pokolenia, które wchodzą tu z ciekawości, są ściągane przez portale, rodzice zastanawiają się, co tu jest, albo szukamy remedium na telewizję, gdyż nie chcemy oglądać tych sztucznych ludzi, tylko coś naturalnego. Treści trudne są, tylko że jest im trudniej się przebić. Trzeba je pokazać w sposób atrakcyjny i myślę, że będzie ich coraz więcej, bo są luki. Np. wędkarstwo, program o rybach akwariowych, o jakichś zwierzętach, o ptasznikach i pająkach. Jest dużo fajnych miejsc, gdzie hobbyści danego tematu są w stanie mówić na ten temat i się grupować między sobą. To są społeczności typu 10, 20, 50 tys. I one są, a wcześniej nie było. A nagle ludzie zobaczyli: OK, możemy się zebrać w jednym miejscu, tu jest jakiś człowiek, który o tym mówi, to dajmy mu jakieś pomysły, np. jak hodować mrówki. To są trudne tematy, tylko podane jest to w sposób atrakcyjny: damy tu domek lub mrówka go zbuduje, zobaczymy, czy za tydzień się urodzi ileś tam mrówek i czy zbudują państwo. Jest jakaś fajna narracja.
Natomiast jest dużo kanałów, które popełniają błąd wychodzących z branży, że otworzy kolejny program, który będzie wywiadami z ludźmi. Albo będę mówił o swojej branży i jest gadająca głowa przez 10 min. – przepraszam, dlaczego ja mam go oglądać? Niech zrobi najprostszą sprawę, jakieś przebitki, niech da wykresy, niech opowiada plastycznie. Niech powie: to tyle, ta cyfra, taki trend. Natomiast nagra dwa odcinki, później wielkie boom, wow i nie ma nic. Ale nikt tego nie klika, bo nie jest sexy.
Michał: Powiedziałeś wcześniej o budowie społeczności, że nikt tego nie klika, nie widzi, nie ogląda. Załóżmy, że mam dobre treści, wymyśliłem swój format, nagrywam, wrzucam. Jak dotrzeć do odbiorców? Jak wypromować to, co robię, żeby rzeczywiście ktoś to oglądał?
Jacek: jest coś takiego, że albo sam jesteś pasjonatem danego tematu, albo znajdujesz pasjonatów i zapraszasz ich do współpracy, bo musisz być w jakiś sposób autentyczny. ta społeczność sama nie przyjdzie, bo wrzucasz programy o mrówkach. Szukasz forów dyskusyjnych na temat mrówek, pasjonatów, pojedziesz na jakieś targi terrarystyczne, dowiesz się w ogóle, o czym ci ludzie chcą rozmawiać, co jest ich problemem, a nie że wypuścisz, bo „jestem producentem, to sobie nagle zrobię kanał zbrandowany i będę im oferował”. To jest najgorszy błąd. OK, najpierw zastanówmy się, czy jest to nasza pasja, ewentualnie szukajmy pasjonatów, nauczmy się tego, zacznijmy z tymi ludźmi rozmawiać.
I druga rzecz: poprzez atrakcyjne materiały wizualnie próbujmy wbijać się w algorytmy treściami.
Michał: Co to znaczy „wbijać się w algorytmy treściami”?
Jacek: Oznacza to, jak bardzo angażujące jest Twoje wideo. Jeżeli Twoje wideo jest długo oglądane, wysyłane dalej, przeklejane przez inne serwisy, komentowane, angażujące, to zaczyna być proponowane w mechanizmach YouTube’a jako „najczęściej oglądane”, pojawia się przy innych kanałach tego typu, więc ludzie nagle się dowiadują. Jeśli dodatkowo jakiś pasjonat je zobaczy i poleci – to frunie dalej. A jak szukać tych pasjonatów? Oni też często pomagają algorytmom, bo np. nagrają na Twój temat wideo albo powiedzą „pojawił się superkanał, wchodźcie tutaj, komentujcie, lajkujcie, subskrybujcie”. I to się zaczyna toczyć kulą śniegową. Natomiast jeżeli stworzysz materiał, kanał i nikt o nim nie wie, jeszcze odpalisz jakąś dziwną reklamę, to nie wejdziesz w żadne algorytmy, bo nie ma społeczności.
Michał: Powiedziałeś o algorytmach, wiem, że one bywają zdradliwe. Powiedz o nich więcej.
Jacek: Mówi się, że jest ich cztery albo pięć. One się ciągle zmieniają. W przeciągu ostatniego roku trzy lub cztery razy się zmieniły. To jest tak, jak ktoś pracuje w branży SEO, SEM, to doskonale o tym wie, że wchodzą kolejne aktualizacje Google’a i to wszystko, co było pozycjonowane, jest depozycjonowane. Generalnie chodzi o to, żeby ludzie nie oszukiwali – oni szukają ciągle jakichś dziwnych dróg, więc Google ich ścina. Natomiast tu w przypadku YouTube’a chodzi o to, że tych treści jest coraz więcej. W związku z tym, że YouTube i Google zostały zbudowane przez inżynierów, to będą próbowali podawać ci tak treści, żeby one były teoretycznie podane jak najbardziej pod Twoje zainteresowania. To czasami nie jest prawdą, bo niektórzy łamią ten cały system, za chwilę pojawiają ci się jakieś filmy typu jak z tym nożem, bo są najczęściej klikane.
Michał: Mówimy o nożu, który rozgrzany do wysokiej temperatury przecina różne przedmioty.
Jacek: Więc ludzie się wbijają w dany trend i próbują na tym jechać. Więc te wszystkie algorytmy wynikają głównie z tego w tym momencie. Kiedyś zależało to od liczby komentarzy. Teraz to tak nie działa. Teraz głównie jest watch time, czyli jak angażujący jest film, ile czasu spędził widz…
Michał: I ile czasu jest oglądany.
Jacek: I nie liczy się to, czy masz 10-minutowy, czy 1-minutowy, liczy się procent oraz czy ten widz, który już wszedł do Ciebie na kanał, wchodzi na kolejne filmy i nie ucieka. Czyli YouTube premiuje, żebyś został jak najdłużej, nie przechodził gdzie indziej i wchodził na kolejne filmy. On to wszystko zlicza. Jeżeli Twój kanał zaczyna być coraz bardziej popularny, konsumpcja tego medium przez danego widza zaczyna być coraz większa, to zaczyna Twój kanał wpychać się w te algorytmy i coraz częściej jest polecany.
Ostatnio w algorytmach jest tak, że niektórzy robią specjalnie materiały kontrowersyjne, żeby się wybijać na liczbie komentarzy, czyli tych minusów, bo nie tyle chodzi o to, że algorytm je nagradza, natomiast oni są w dużej ilości miejsc polecani na zasadzie „zobaczcie, co to jest, znowu ten idiota coś tam nagrał”, wtedy ludzie wchodzą i komentują. Dlatego te treści stają się coraz bardziej popularne, a nie dlatego, że są lepiej oglądane.
Natomiast jeżeli tworzysz kanał, jest on dobrze, poprawnie prowadzony, a zrobisz jakiś materiał, który nie cieszy się popularnością publiczności, czyli nagrywałeś o rybach akwariowych, a nagle włożysz materiał o modzie męskiej, to wiadomo, że ludzie powiedzą: „Co pan nam tutaj daje? To jest nie na temat”, minus i wychodzi. Minus mniej działa, bardziej wyjście. I kolejne filmy zaczynają się gorzej klikać, ponieważ ten jeden Twój film nie poszedł. I bardzo długo musisz potem odbudowywać, musisz poświęcać bardzo dużo czasu, trzy, cztery kolejne filmy, zanim może to wróci, a może w ogóle nie wrócić.
Michał: Na odbudowanie, na powrócenie do tej pozycji, którą się miało.
Jacek: Jest wiele znanych kanałów, które są duże, które dostały kilka takich znaczących strzałów wśród gamerów czy nawet Łukasza Jakóbiaka, że były materiały, które się nie podobały. To nie jest kwestia liczby minusów, które dostał, tylko że te materiały się nie spodobały i ludzie wyszli. Algorytm w tym momencie jest najbardziej dotkliwy, jeśli wyjdzie Twój subskrybent. Bo jeżeli to wyjdzie jeszcze osoba zewnętrzna, to to nie jest superuser. Superuser jest tylko wtedy, gdy jest Twoim widzem.
Michał: Czyli to wyjście to cofnięcie subskrypcji?
Jacek: Nie. Ze subskrypcjami to jest jeszcze inna kwestia. Dotknąłeś kolejnej zagadki YouTube’a, która teraz jest. Jedna rzecz to jest subskrypcja, a druga to są powiadomienia, czyli taki dzwonek. Jeżeli nie masz tego odznaczonego, to nie dostajesz w ogóle powiadomień, że Twój twórca wrzucił jakikolwiek materiał. Więc jeśli na początku ten film nie dostaje żadnego zasilania, nie przychodzą widzowie, to znowu jest depozycjonowany, więc oczywiście trzeba w jakiś sposób zachęcać jako twórca, żeby ludzie Cię klikali, żeby klikali w ten dzwonek. I ludzie to robią: kliknij, kliknijcie, dzwonią tym dzwonkiem albo mówią przed każdym filmem. Natomiast ja wychodzę z takiego założenia, że albo trzeba to robić w sposób humorystyczny – raz tak zrobiłem, czyli idąc do kogoś do domu, stanąłem przy dzwonku do drzwi i powiedziałem: „Teraz klikajcie ten dzwonek, tak jak ja tutaj klikam, idąc do tego youtubera, bo dostaniecie dzięki temu powiadomienia” i to było wszystko. Nie chcę ludziom narzucać, żeby to robili.
A dwa: myślę, że jeżeli treści są naprawdę dobre, to ludzie z chęcią sami będą klikać te powiadomienia. Z algorytmami na YouTubie jest tak, że one nigdy nie są stałe. Słyszałem różne legendy na ten temat, które sprawdziłem, i okazało się, że nie działają, np. że wrzucanie filmu jako niepublicznego, czyli dawanie dostępu tylko dla swojej grupy, która stanowi Twoich sponsorów, donatorów, depozycjonuje Ci film. Nie jest to prawdą, w ogóle to na nic nie wpływa. Że nazywanie filmu nazwą, którą chcesz wypozycjonować – nie, możesz nazwać filmy X, Y, Z i załadować, nie ma to znaczenia. Że miniatury też musisz tak samo nazwać – też nie działa. To są jakieś mity, urban legends i ludzie nie wiedzą, że YouTube sam się gubi w tych wszystkich algorytmach, że pracuje tam kilka grup i często te zmiany wchodzą bez wiedzy innych zespołów i często się znoszą.
Największa zmianą, która miała miejsce w algorytmach i która wpływała najbardziej na oglądalność filmów w zeszłym roku i będzie wpływać w tym roku, to jest to, że zwiększa się konsumpcja mediów internetowych w telefonach komórkowych. Na początku roku u mnie było to ok. 40%, w tym momencie jest to 52% na komórkach i 8% na tabletach, czyli większość w tym momencie. Treści trzeba więc tak produkować jako youtuber, firma czy marka, żeby dały się oglądać na małych ekranach i były ciekawe. I wszelkiego rodzaju opisy, adnotacje, które myślicie, że ściągną tych ludzi, nie ściągną. Jeżeli materiał nie jest ciekawy, to ludzie nie klikną subskrypcji, powiadomienia. Oni oglądają to w komórce i tam nie jest tylko najmłodsze pokolenie. Ci 30–40-latkowie też oglądają, bo widzę po rozkładzie wiekowym, że nawet penetracja jest bardzo podobna.
Michał: Przejdę do tematu długo wyczekiwanego przez wszystkich, czyli do komercji. Pewnie marzeniem każdej osoby, która zaczyna na YouTubie, ktokolwiek by to był, jest to, żeby przekuć swoją obecność na YouTubie na pieniądze. Chciałem Cię zapytać o to, czy taka motywacja w ogóle jest dobra, ale już wcześniej powiedziałeś, że w zasadzie nie od tego powinno się wychodzić.
Jacek: Większość ludzi, którzy zaczęli działać na YouTubie, nie wychodziła z podejścia tego typu, że zacznę robić YouTube, żeby zarabiać pieniądze, bo wtedy się nie myślało w ogóle o tym. To jest bardziej domeną dzisiejszych czasów.
Michał: To nie analizujmy tego jako motywacji, zastanówmy się, kiedy zaczyna się ten moment, od którego rzeczywiście pieniądze na YouTubie mogą się pojawić – mówię o przypadku takiego twórcy, który coś tam sobie robi. Czy jest taki poziom liczby subskrypcji, które można posiadać, od którego można by było uznać, że ten twórca to jest osoba, która jest w stanie tysiąc, 2 tys., 3 tys. zł miesięcznie zarabiać na YouTubie?
Jacek: To zależy. Można być twórcą, który ma tysiąc, 5 tys. subskrypcji i z tego żyć, można mieć i pół miliona i być dalej na deficycie. Wszystko zależy od branży, w której się działa, i od rodzaju materiałów. Po pierwsze, jakie ma się koszty własne do produkcji, a drugie – jakie ma się przychody oraz atrakcyjność branży plus zaangażowanie tej społeczności, o której tak dużo mówiłem. Wystarczy mieć społeczność, która się nie angażuje, która ogląda pasywnie, wchodzi tylko z jakichś zewnętrznych „embedów”, czyli tego, że filmy są gdzie indziej osadzane. W tym momencie ta społeczność nie funkcjonuje.
Natomiast wielu z nowych twórców, którzy się pojawiają, ma taki miraż, że tu jest jakieś eldorado. Dla nich jest to eldorado, jeżeli rodzice płacą za komputer, za prąd, nie ma żadnych kosztów, robisz film, w którym mówisz przez 10 minut, nagrywasz grę, a na koniec miesiąca bierzesz kilkaset złotych z AdSense, to rzeczywiście zarabiasz na tym. AdSense to zarabianie na reklamach, które są pokazywane. Teraz też jest taka chwilowa moda – nie wiem, jak długo to wytrzyma – na streamowanie, czyli mówienie do ludzi na YouTubie na żywo, także na Twitchu. OK, na Twitchu jeszcze to rozumiem, to jest taki serwis, który jest głównie dla gamerów i tam rzeczywiście płaci się za subskrypcje miesięczne, gdzie kogoś wspierasz oraz możesz dawać dotacje, czyli tipy. Nie jest to jakąś podstawą do tego, żeby na tym budować swój biznes, chyba że stajesz się zawodowym streamerem, jak taki Izak. To jest dobry przykład tego, że da się na tym żyć bardzo dobrze, mieć bardzo dobrą rozpoznawalność, którą się przekłada też na inne działania.
Natomiast jest też fala takich youtubero-streamerów, którzy wyrośli praktycznie od zera i mają publiczności po kilkadziesiąt, ponad 100 tys. i też potrafią z tego dobrze żyć, wyciągać kilka, kilkanaście tysięcy miesięcznie. Ale to wszystko zależy od społeczności i tego, czy to show, które dają, jest atrakcyjne. Natomiast jest to praca codzienna i bardzo wymagająca. My mówimy przez godzinę czy dwie. To utrzymanie widza w jakimś kontakcie, interakcja, bo my nie patrzymy tutaj na komentarze, nie gramy, nie dzwonimy, bo to jest całe show. Zrób to, Michał, codziennie po 6–8 godzin – to jest tego typu praca.
Michał: Byłbym wypluty energetycznie.
Jacek: Ja to kiedyś nazwałem kopalnią, czego ludzie nie zrozumieli. Kopalnia mentalna. À propos gamerów czy streamerów: po prostu siedzisz 6 czy 8 godzin i to nie jest kwestia, że film sobie nagrasz za pół godziny i zrzucisz, tylko ileś czasu musisz utrzymać uwagę tych widzów, ileś z nimi musisz rozmawiać, aby to show było atrakcyjne.
Co do youtuberów, to znów zależy od branży i od rodzaju materiałów. Przede wszystkim podstawą jest zarabianie na AdSense, czyli na reklamie, która wyświetla się podczas filmu youtubera, którego oglądacie. Może być to banerek, który Wam się wyświetli, części nie, bo pewnie macie adblocki, albo może być to forma jakiegoś wideo w trakcie trwania filmu, może być to film, który możecie pominąć po pięciu sekundach, czasami nie możecie tego pominąć, ale to już zależy od tego, jak to jest ustawione. Natomiast nie dziwcie się temu trendowi, bo jak wchodzicie np. na playery Onetu, TVN-u, to musicie obejrzeć 30-sekundowe reklamy, żeby w ogóle obejrzeć newsa, a jak jest film, to czasami trzeba pięć minut reklam obejrzeć, żeby zobaczyć film. Płacicie po prostu w inny sposób.
Tutaj te zarobki się kształtują zależnie od branży, od czasu trwania filmu, od tego, ile osób ma adblocki: czy tworzysz to na Polskę, czy robisz to na zagranicę. I na tysiąc wyświetlonych reklam (CPM) to nie jest tożsame z tysiącem wyświetleń, bo to są zupełnie inne rzeczy. Więc możesz zarobić od 10, 20 gr poprzez 50 gr, złotówkę do kilku–kilkunastu złotych. To wszystko jest możliwe. Natomiast jest też pewnego rodzaju gradacja, ponieważ stawki w Polsce czy w UK a USA trzeba liczyć razy 10. Czyli to samo robiąc, w Polsce zarabiałbym 1000 zł, a w USA miałbym 10 tys. zł, bo takie są stawki reklamowe.
To jest jedna rzecz: stawki są wyższe. A dwa – że obłożenie reklamami w USA, UK jest o wiele większe. W okresie przedświątecznym, który badałem, np. u mnie czy u innych kolegów youtuberów było 25, 30, może 40% obłożenia filmów reklamami, a w USA – 90-95%, pod sufit. Mówienie, że ktoś miał milion wyświetleń, to zarobił tyle – i na tym bazują np. telewizje czy tam jakieś media i robią wielkie show, że Wardęga to zarobił 5 mln zł z tego, co tam się wyświetliło. Nie, bo mogło mu się to wyświetlić np. w Brazylii, Turcji czy w Rosji, gdzie stawki są inne, poza tym dochodzą adblocki – nie wiadomo, ile tam było reklam, pewnie by trzeba było przez 10 czy 20 podzielić, może by wyszła ta rzeczywista suma. Więc nie bazujcie na takim prostym przeliczniku, który się próbuje włożyć, że 1000 wyświetleń to jest złotówka, że wyświetlając milion, zarabiam 1000 zł. Ja nigdy nie widziałem tysiąca złotych z miliona wyświetleń w Polsce.
Ale są branże, że np. jeżeli robisz materiały dla młodych dziewczynek albo dla dzieci, to one nie wyłączają filmów i nawet nie mają adblocka. Więc często jak ktoś puści im bajkę albo jakieś testy zabawek, to jest wszystko zapętlone, więc tam CPM-y – stawka za 1000 wyświetleń – dochodzą do jakichś absurdalnych wartości, typu 6, 8, 10 zł nawet. Więc małe kanały mogą zarabiać o wiele większe pieniądze niż ja.
Jest taki znany przykład człowieka w Polsce, który nie jest jakimś znanym youtuberem, ale ma już ponad milion subskrypcji – Zajcu, który tworzy animacje na bazie gry, świata, który w Polsce nie jest znany, natomiast jego oglądają na całym świecie. I to już snowballuje, czyli wyświetla się na całym świecie, nie w Polsce, i te stawki ma 10-krotnie większe.
Inny przykład przyjaciela, który nagrywa w Polsce strategie. Kanał na 40 czy 50 tys. subskrypcji – wydaje się to temat bardzo niszowy, bo tam są to jeszcze strategie mocno zaawansowane dla ludzi, którzy już mocno myślą, dla 40-, 50-latków itd. I on potrafi wyciągnąć więcej niż ta czołówka w Polsce, która ma po milion, półtora miliona, czyli potrafi wyciągnąć pewnie 10-12 tys. zł miesięcznie z samego AdSense’a. Ale on mówi: „Ale po co mi jakieś reklamy, współprace czy dodatkowe rzeczy”.
A jest jeszcze jedna kwestia: to, że ludzie zaczęli szukać patronów czy donatorów, czyli częściowo są to streamerzy, natomiast jest też ten trend Patronite, który przyszedł z USA – tam masz Parteon, czyli serwis, w którym twórcy, nie tylko internetowi, mogą być dotowani poprzez swoich widzów lub przez ludzi, którzy chcą, żeby do czegoś doprowadzić. Są znane przypadki twórców gier komputerowych, którzy odchodzą z dużych korporacji i zbierają pieniądze na nową grę, często po kilka milionów dolarów bezpośrednio od klienta. Czyli wycinają wszystkich pośredników, jak Ty, wydając książkę samemu. Dzisiaj mógłbyś otworzyć Patronite’a i zbierać pieniądze, to nie inwestujesz nic, ale musisz mieć swoją markę.
I wielu z tych twórców, jak mój kolega, mówi, że większość pieniędzy zarabia głównie od swoich donatorów, patronów i on im daje dodatkowe materiały, forum, chaty, całe informacje, bo ma też dostęp do różnych informacji wynikających z tego, że ma bardzo dobre kontakty z producentami, więc często ma wcześniej pewne informacje, betatestuje i jest w stanie z tą swoją publicznością rozmawiać i daje im te dodatkowe materiały. Więc oni mają cały czas z nim więź. I myślę, że to dodatkowe szukanie pieniędzy w Patronicie w Polsce będzie coraz bardziej popularne, tylko to dla ludzi bardziej pasywnych. Natomiast ci, którzy potrafią się zachować przed kamerą, będą szli w streamowanie, więc to drugie źródło zarabiania. To może być kilkaset złotych, kilkadziesiąt bądź kilkanaście tysięcy. To jest kwestia tego, jak będziesz dobry. Miałeś przykład Krzyśka Gonciarza, który w szczycie miał ok. 30 tys. zł, teraz ma chyba 20 tys. zł…
Michał: 30 tys. zł miesięcznie dotacji od samych patronów.
Jacek: Więc nie musisz patrzeć w tym momencie na AdSense.
Michał: Jakie jeszcze są sposoby, na których zarabiają youtuberzy?
Jacek: Product placement.
Michał: Czyli to samo co w telewizji.
Jacek: Product placement to jest jedna z dziedzin, ale generalnie deale reklamowe – współpraca reklamowa z firmami – czyli pieniądze, na które ludzie się najbardziej nastawiają. Okazuje się, że nie tylko z nich da się żyć. Natomiast moim zdaniem deale są dla nielicznych, takich, którzy mają albo bardzo określony wizerunek, który pasuje reklamodawcy, albo pod dany produkt, albo mają bardzo duże zasięgi i reklamodawca będzie chciał tak jak w telewizji rozsiać informację na temat produktów w jak największej grupie ludzi. Może to być właśnie product placement, który jest mniej lub bardziej wyszukany, czasami jest to brandent content, czyli treść, która jest od marki, czyli wysyłamy youtubera do jakiegoś kraju, żeby pokazał naszą fabrykę czy proces warzenia piwa albo w Polsce zrobił coś konkretnego. Mogą to być też materiały, spoty wizerunkowe, np. ktoś robi materiał dla pewnego producenta napojów kolorowych i występuje z twarzą. Mogą pojechać na koncert i tam zrobić relację, gdzie dana marka jest bardzo widoczna jako duży Telecom. To są największe rzeczy.
Natomiast są też firmy, które działają na trochę mniejszą skalę i szukają youtuberów do doraźnych akcji. Wśród dużych rzeczy są także modele sponsoringowe, czyli ktoś wchodzi tylko po to, by dać Ci naklejkę, że jesteś w tym momencie powered by i przez jakiś czas, np. trzy miesiące, pół roku, pokazujesz logotyp marki albo podajesz na belce swojego kanału, że jesteś sponsorowany. To są te większe pieniądze i dla nielicznych. Natomiast te mniejsze pieniądze, doraźne, dają jednorazowe firmy, gdzie youtuber musi pokazać produkt, przetestować go, zrobić wideorecenzję, opowiedzieć coś o nim, wyrazić swoje zdanie albo – jeśli to jest samochód – przejechać się. Jeżeli to kawa, to opowiedzieć o swoich zainteresowaniach, a przy okazji dodać, że jednym z nich jest jej parzenie i akurat obok stoi ekspres danej firmy. Coś takiego też się zdarza.
Są jeszcze materiały, które zahaczają o kolejny sposób zarabiania pieniędzy, czyli nagrywanie filmów, które mówią np. o jakiejś grze albo o systemie zarabiania pieniędzy, płacenia, np. tzw. reflinki, czyli mówimy o jakimś systemie i na dole w opisie filmu dajemy informację, że „tutaj możecie skorzystać”. To jest model reflinków, czyli afiliacji, że dostajesz złotówkę czy kilka, kilkanaście złotych albo otwierasz jakieś konta, zapisujesz się na mailing. To też mogą być całkiem dobre pieniądze. Jeśli mówimy o reflinkach, to może być kilkadziesiąt, kilkaset lub kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Wszystko zależy od Twojego zasięgu. I znowu: zaglądać komuś w kieszeń to tylko urząd skarbowy może, więc może być naprawdę paradoksalnie dziwnie.
To tak samo jak z koszulkami czy innymi gadżetami, które są kolejnym sposobem zarabiania przez youtuberów. Może być dwóch youtuberów, którzy mają bardzo podobne zasięgi, społeczność, natomiast jeden budzi większe emocje, jest bardziej wiarygodny dla danej grupy i może zarobić nawet 10 razy więcej na tym samym działaniu. Znam takie przypadki, gdzie jeden potrafił sprzedać trzy koszulki, a drugi – 150, i mieli bardzo podobne liczby.
Chciałbym jeszcze wrócić do zarabiania na product placementach, reklamach itd. Wszystko zależy od zasięgów, rodzaju filmu, poziomu skomplikowania produkcji, Twojego wizerunku jako youtubera oraz tego, czy ta akcja jest długofalowa, jednorazowa, czy tylko małym wystąpieniem. To może być kilkaset złotych, dwa, trzy, pięć, 10 tys., 50 tys. za film albo za dane działanie, czyli za aktywność. Ponieważ często jest tak, że w pakiecie sprzedawana jest cała aktywność, czyli wsparcie również w social mediach – dochodzą jakieś posty na Instagramie, Facebooku, Snapchacie lub konkursy. Może to być nawet kilkaset tysięcy złotych w przypadku jakiejś długofalowej współpracy czy prowadzenia np. kanału brandowanego dla marki, jeśli mówimy o największych youtuberach.
Nie powiem, że ta osoba zarobiła tyle, a ten tyle, bo jesteście na tyle mądrzy, że potraficie oszacować, ile kto jest w stanie zarobić, natomiast chcę przekazać, że tu jest jak w starożytnym Egipcie albo Babilonie, czyli że gradacja jest bardzo widoczna, że są ludzie, którzy zarabiają 100 zł, 1 tys. zł, ale są obok osoby, które zarabiają miliony rocznie. I dokładnie tacy sami youtuberzy, którzy mają inne zasięgi i wizerunek albo są na innym etapie zarabiania, skalowania, doszli już do innego wszechświata, natomiast jest wielu, którzy próbują i cały czas aspirują, żeby iść dalej.
Kolejnym etapem, jeżeli już masz społeczność, która chce Ciebie jako youtubera w jakichś sposób wspomóc albo budzisz emocje, jest wchodzenie w sprzedaż gadżetów związanych ze swoją osobą. To są te wszystkie systemy, które sprzedają np. koszulki. Oni nie muszą mieć nawet swojego magazynu, oni wszyscy idą na łatwiznę, tylko pośrednik zarabia tam bardzo konkretne pieniądze. I uwierzcie mi, że na tych koszulkach zarabia się bardzo mało, jeśli się to pośrednikowi oddaje. Najwięcej zarabiają tylko ci, którzy mają własne szwalnie i produkcje. Taki reZi jest w stanie zarobić najwięcej, sprzedając 10 razy mniej koszulek, niż youtuber, który by sprzedał obok.
Michał: Czyli przez jakiś sklep, który na zamówienie robi koszulki.
Jacek: Na podstawie swoich książek możesz powiedzieć to samo. Oddajesz pośrednikowi, on ci nic nie daje, nic nie reklamuje, tylko liczy na to, że ty zrobisz obrót. Później dochodzą tego typu rzeczy, że zmienia się moda i te koszulki, czapeczki, opaski czy inne gadżety są sprzedawane przez miesiąc, dwa i przestają. Trzeba wymyślać nowe wzory. To jest ciągle walka. Ja próbowałem to kiedyś robić, natomiast nie jest to warte tego czasu, który temu się poświęca. Więc uważam, że jestem w stanie zarabiać inaczej. Natomiast niektórzy całkiem dobrze z tego egzystują.
Kolejnym sposobem na zarabianie pieniędzy, ale też podnoszenie sobie wizerunku, są książki. Kiedyś wymyśliłem, że wydam komiks, ale to było w formie żartu, bo nie wiem, czy chciałbym sprzedać kilka tysięcy książek, zarobić na tym 1500 zł albo 2 tys. zł i dostać to po pół roku albo później. Natomiast wizerunkowo to pomaga, szczególnie młodym twórcom, tak że oni zaczynają wychodzić do większych mediów, galerii handlowych. Podbija to ich wartość w oczach potencjalnych reklamodawców. Nie sądzę, aby to było aż tak dobre źródło zarobku. Gdybym był na ich miejscu, to pewnie nie wydawałbym takiej książki, bo szkoda byłoby mi czasu. Wolałbym posiedzieć w analizach i wyciągnąć więcej pieniędzy, optymalizując ruch do swojego wideo, lub wysłać pięć ofert, z których miałbym więcej pieniędzy. Nie sądzę, aby te książki były zawsze autorstwa tych ludzi, tylko raczej jakichś ghostwriterów. Więc nie wiem, na ile jest to wartościowa literatura.
Jest jeszcze inna forma zarabiania na wizerunku, która według mnie ma największą przyszłość. Jest to kontent, czyli wideo na różnych innych formatach. Masz dobry wizerunek i jesteś dobrym producentem wideo. Prowadzisz kanał X, ale obok wymyślasz trzy inne formaty, inne rodzaje filmów na tym samym kanale, który robisz u siebie, albo na innych, czyli otwierasz od nowa. Takim przykładem jest grupa Abstrachuje, która za chwilę w zasadzie będzie mieć całą stajnię kilku tematów, w których reklamodawcy będą mogli się pokazywać. Mają dość duże zasięgi, można to wszystko zobaczyć. 5 Sposobów na… również działa podobnie, Sprytne Babki to też jest jakiś format wynikający z 5 Sposobów na… – z tego, co słyszałem, mają pomysły na następne formaty w przyszłym roku. Więc myślę, że ci najbardziej zaawansowani youtuberzy i ci z największym zapleczem finansowym – co wynika z liczby lat na rynku – mogą się pokusić o produkcję takich formatów niezależnie od telewizji, od sieci MSN-ów, czyli partnerskich, które reprezentują youtuberów. Są w stanie to zrobić.
I oni są taką awangardą tego trendu, który będzie w najbliższych latach, czyli że youtuberzy, jeżeli pomyślą o jakimś w miarę bezpiecznym funkcjonowaniu, to mogą iść w stronę bycia producentem formatów wideo dystrybuowanych na YouTubie, Facebooku czy na innych portalach społecznościowych. Myślę, że Facebook będzie chciał iść w tę stronę, jeśli w końcu uruchomi to wideo, będzie chronił prawa autorskie i da jeszcze sposób monetyzowania i zarabiania na treściach wideo, bo pewnie będzie chciał konkurować z YouTube’em, może będą chcieli sprzedawać to telewizyjnym playerom czy też portalom horyzontalnym.
Natomiast jest jeszcze grupa ludzi, którzy już mają dobry wizerunek, idą w swoje własne produkty czy usługi, które wynikają z treści przez nich produkowanych. Zwłaszcza to widać w branży fitnessowej, gdzie jest duża grupa osób, które są trenerami personalnymi, natomiast nie potrafią tego zeskalować. Oni tylko zbierają zamówienia, ciągle siedzą na siłowni i ten biznes nigdy nie urośnie. Natomiast ten bardziej zaawansowany stawia sobie system CRM, żeby zbierać zamówienia, zatrudnia kogoś do skalowania, robi jakieś wideo, pozyskuje, mierzy to w jakiś sposób. To już jest ta bardziej zaawansowana droga. Wręcz są nawet firmy takie jak Fabryka Siły, która już nawet zaczyna nagrywać wideo poradnikowe i ściągać ruch. Myślę, że ten ruch związany z fitnessem, zdrowym trybem życia będzie się w Polsce i Europie tylko zwiększał, ponieważ społeczeństwo się zmienia i ma inne potrzeby. Warszawski Koks ma swoje brandowane koszulki, suplementy diety i dość mocną grupę, która jest zaangażowana.
Michał: Czyli okoliczne produkty, które są związane z kanałem.
Jacek: Są związane z kanałem i brandowane daną osobą. Więc ja myślę, że to pokazuje, że jeżeli masz produkty, które są skalowalne jak w przypadku Warszawskich Koksów i ich suplementów, to to są rzeczy, do których ludzie powracają. Bo jak już się w to wciągniesz, to kupujesz to ciągle.
Michał: Raz zdobędziesz klienta, ten jest zadowolony, to będzie kupował.
Jacek: I jeszcze jak dajesz mu wideo poradnikowe, robisz jakiś humor, to jednocześnie jest to też rozrywka. Ale są też rzeczy merytoryczne, jak np. jak ćwiczyć, jak wyeliminować pewne błędy, na co zwrócić uwagę, co trudno dostać od normalnego trenera czy na siłowni. Oni tę wiedzę dają za darmo, ale jednocześnie lojalizują klienta. Więc myślę, że youtuberzy będą musieli iść w tę stronę. Red Lipstick Monster pewnie będzie miała czy już ma swoją linię kosmetyczną. Na rynku amerykańskim to jest teraz bardzo daleko posunięte, gdzie ilość kosmetyków, fatałaszków, tekstyliów brandowanych tymi dużymi vlogerkami jest bardzo duża. Więc myślę, że ten trend będzie przychodził. Oczywiście on nie będzie dotyczył wszystkich branż, natomiast myślę, że nawet w branży gamerskiej mogą być produkty sygnowane gamerami.
Michał: Są na świecie.
Jacek: Na świecie tak, ale w Polsce niektórzy z gamerów muszą pomyśleć o swoim wizerunku, żeby był bardziej konsystentny, żeby wiedzieli, w którą stronę chcą iść, czy rzeczywiście zasięgi tylko są ważne, czy to, że będą mieli jakieś swoje produkty, które będą wynikały właśnie z ich popularności. I tak samo będzie w moim przypadku, że ja będę raczej chciał być hybrydą jednego i drugiego, czyli producentem formatów, ale jednocześnie też będę przygotowywał swoje produkty. Częściowo już to robię, sprzedając usługi konsultingowe czy związane z wiedzą marketingową. Natomiast to są rzeczy, które są trudno skalowalne i każdy pracujący w branży marketingowej to powie.
Michał: Przeszliśmy od zarabiania w podstawowy, naturalny sposób na YouTubie do takich najbardziej zaawansowanych form. Wiadomo, że to jest ścieżka, której nie przechodzi się w rok czy dwa, czyli pokazaliśmy całe spektrum. Trzeba zdobyć też sporo wiedzy biznesowej, guzów sobie ponabijać, żeby móc w taki sposób rzeczywiście funkcjonować. I to, nad czym ja się zastanawiam, to jest też to, na ile ten biznes youtube’owy albo w jakiej jego części jest biznesem przewidywalnym. Bo jak myślę sobie o AdSense, to jest kompletnie nieprzewidywalny.
Jacek: Nie jesteś właścicielem platformy, na której masz to wideo.
Michał: Które aspekty tego, co się robi na YouTubie, to jest coś, co rzeczywiście może być pod Twoją kontrolą, czyli takiego przedsiębiorcy, który próbuje się utrzymać ze swojej popularności?
Jacek: Jak jesteś jak ja blogerem czy przedsiębiorcą, który ma już jakiś track record, jest Ci łatwiej. Ci, którzy zaczynają od zera, popatrzyli, co działa, i próbują kopiować – mają trudniej. To młode pokolenie bardzo szybko się uczy. Ja się również od nich wielu rzeczy uczę i to jest akurat dobre, bo człowiek sobie odświeża umysł, a nie szufladkuje się, nie zostanie takim dinozaurem. Moi branżowi koledzy mogą się bardzo z tego śmiać, że ja się odmładzam, ale ja to traktuję jak zdobywanie wiedzy, dzielenie się nią. Za każdym razem, jak rozmawiam z takimi ludźmi, którzy nagrywają, daję też wiedzę w drugą stronę. My się nią dzielimy. Ja mam swoje spostrzeżenia, te osoby mają swoje i dochodzimy do jakichś wniosków, często je sprawdzamy na swoich firmach, planujemy jakieś przedsięwzięcia. Więc to jest dobre, że ci ludzie, niektórzy przynajmniej, są bardzo otwarci, chociaż część z nich woli chomikować na każdym rynku wiedzę dla siebie. Ale raczej, według mnie, większość jest otwarta, bo chce się uczyć i wie, że jest na bardzo konkurencyjnym rynku, gdzie bardzo szybko zmieniają się trendy, można być bardzo szybko zastąpionym, bo ktoś inny zacznie nagrywać lepiej od Ciebie, jest młodszy, ma ciekawszą tematykę albo algorytm go bardziej polecił. To jest jak pływanie na fali, gdzie musisz ocenić to, co się zbliża, zanim znowu dobijesz do jakiejś fali.
Radość, esencja z każdego sportu to jest to, że 95% czy 98% to przygotowania, trening, dieta, motywacja, a dopiero później te 1–2% to uwieńczenie. Tak samo jest tutaj. Więc każdy, kto tu funkcjonuje i jest w miarę normalny, powinien mieć świadomość tego, że żeby spijać śmietankę, trzeba być elastycznym, nawet jeśli się ma te dziesiątki czy setki tysięcy subskrypcji.
Ale to, co jest jeszcze ważne i nie padło tutaj, to pasjonaci. Trzeba mieć pasję to tego wszystkiego, zwłaszcza że to nie jest łatwe środowisko, jest konkurencja i podgryzanie. Czasami jest to granie bardzo nie fair. Tutaj nie ma żadnych regulacji, to jak Dziki Zachód – nigdy nie wiesz, kto Ci wbije nóż w plecy.
Michał: A wszystko to są osoby o wysokim ego.
Jacek: W zasadzie cała branża komunikacji ma bardzo wysokie ego, począwszy od dziennikarzy, blogerów, marketerów, pracowników agencji, a kończąc na youtuberach. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Nikt nie jest lepszy ani gorszy. Trzeba to sobie jasno powiedzieć. Pragniemy uznania, każdy to lubi. Pytanie, czy chcemy być tylko pompowani, czy wolimy jednak mieć zdrowy balans. Ja jestem za podejściem, żeby traktować YouTube czy inne rzeczy związane z biznesem jako pasję. Jeżeli pracuje się na swoim, to ma się bardzo duży wpływ na to, co się robi każdego dnia. I to jest przygoda, bo każdy dzień jest inny. Jak pracujesz w fabryce czy w korporacji, gdzie masz ustalone wszystkie reguły, to każdy dzień jest jednakowy. A tu nigdy nie wiesz, co się stanie, czy nagle filmów, które zrobiłeś, nie będzie trzeba wyrzucić do kosza. To jest dość duże wyzwanie dla marek czy dla produktów, gdzie masz trochę inne planowanie niż tutaj. Zderz te dwa środowiska i dojdź do wspólnego mianownika, więc pewnie takie osoby jak menedżerzy social media związani z wideo będą się pojawiać na stronie agencji reklamowych czy w dużych firmach, żeby próbować w jakiś sposób zaadaptować swoją aktywność w tych miejscach czy poprzez właśnie influencerów, czyli kolejny marketing…
Jest jeden marketing, jak mówił Kotler, i nie ma nic, to są tylko narzędzia. Wszyscy robią buzzwordy – wymyślają nowe hasła, żeby na tym zarabiać. Nie o to w tym momencie chodzi. Dużym wyzwaniem dla firm, marek jest wejście do tego świata i sprzedawanie czy budowanie swojego wizerunku. Oczywiście mówimy o jakimś tam sposobie zarabiania pieniędzy dla niektórych twórców, ale to jest też możliwość zarabiania pieniędzy przez agencje reklamowe, montażystów, operatorów – powstaje dużo zawodów wokół tego, wielu młodych ludzi uczy się nowych rzeczy, być może dzięki temu nie idzie na bezrobocie, nie wyjeżdża za granicę, bo ma szansę pracować w dynamicznym środowisku. Podpatrują pewne mechanizmy i za chwilę mogą otwierać swoje biznesy. Do swoich biznesów już dzisiaj są w stanie zaimplementować to wideo i zwiększyć zasięg swoich firm, a chyba właśnie o to chodzi, żeby zareklamować swój produkt i go sprzedać. Wideo jest mocno sprzedażowe.
Michał: Poruszyłeś mocny aspekt. Są twórcy, którym wcale nie zależy na popularności, wykorzystują wideo jako narzędzie. Czy rzeczywiście to wideo sprzedaje, czy jest bardziej wizerunkowe?
Jacek: Zależy, jak postawisz cel danego wideo. Pracowałem w Amice Wronki i sprzedawałem przez internet sprzęt, który jest na cholernie trudnym rynku, ponieważ konkurencja jest doskonała, są porównywarki cen, więc działa się na bardzo małych marżach, poniżej procenta, sklepy internetowe, gdzie każdy walczy ceną i zabija. I masz obok całe kanały związane z dużymi sieciami, które są ciągle niezadowolone, że się ceny obniżają w internecie. Trzeba tu gdzieś było to wszystko wypośrodkować. I testowaliśmy tam ok. 6–7 lat temu wideo produktowe, które miało pokazywać doświadczenie marki czy produktu, że klient nie musiał iść do sklepu, żeby zobaczyć, jak wygląda Twój produkt, plus dostał szereg bonusów, czyli instrukcję montażową, dokładniejszy opis, zdjęcia. Liczby jasno pokazały, że konwersja na tych sklepach, gdzie było to zaimplementowane, wzrosła o ok. 20%. Przy dużej skali sprzedaży mogłoby pracować pięciu takich jak ja i ta firma by nie zbiedniała. Trzeba było wybrać sklepy, które są najlepsze, które potrafiły też dobrze obsługiwać klientów, żeby nie umieszczać tego wideo w takim kontekście, że każdy to dostał. To było trochę bardziej ekskluzywne.
Teraz to doświadczenie, poznanie produktów w sklepach internetowych jest bardzo ważne. Masz wiele sklepów, które są podobne, i czym Ty się od nich różnisz? Jeżeli jest dokładnie taka sama cena, to OK, mogę obejrzeć tę pralkę, ale jak zrobić spot wideo, który będzie atrakcyjny dla klienta i przynajmniej da mu lampkę do tego, żeby kupił akurat w tym sklepie. Trzeba było tak przełożyć, żeby te wszystkie bardzo skomplikowane tematy technologiczne były zrozumiałe. Żeby nie było tak, że klient patrzy i nie wie, o co chodzi, ile to zużywa wody, czy trzeba wkładać tam kamień, ile ma centymetrów, czy zmieści się do wnęki, czy są kółka, jaka jest trwałość, ile prądu na godzinę zużywa. I to wszystko było w tym krótkim minutowym czy półtoraminutowym filmie, na białym, minimalistycznym apple’owskim tle, dokładnie 50 czy 60 produktów najważniejszych, zgodnie z zasadą Pareto, czyli koncentruj się na 20%, żeby mieć 80% zysku. Tak też zrobiliśmy.
Później przełożyliśmy to na Lech Poznań, bo właściciel Lech Poznań jest związany z prezesem Rutkowskim, czyli właścicielem Amiki. I tam też zaczęliśmy stosować wideo, lepsze zdjęcia, personalizacje produktów, koszulki meczowe. Teraz każdy to robi, że sobie na sitodruku napisze swoje nazwisko, OK, to jest normalne. Natomiast wtedy zrobiliśmy hit, bo nagle się okazało, że 90% sprzedaży czy nawet więcej to były właśnie te koszulki, które się pojawiały na filmach czy na lepszym opisie. I po jednym z meczów to po prostu mieliśmy trzy czy cztery tygodnie zamówień do przodu, nie byliśmy w stanie tego obsłużyć, więc musieliśmy napisać na fanpage’u, że szukamy ludzi do pracy. To oczywiście pokazało, jaka była skala social mediów. Wtedy w godzinę przyszło 170 CV, od razu musieliśmy zamknąć nabór. To pokazywało, jakie są możliwości. I teraz, jeżeli ja widzę to wideo w sklepach internetowych, gdzie jest bardzo trudno działać, że to jest stosowane, to ja powiem, że wideo jest tu możliwe.
Przekładając to na Twój mały biznes, np. piekarnię, ciastkarnię, wędzarnię, bar, wziąłbym komputer, robił streamingi i gadał do tych ludzi, nawet jakiś show zrobił, np. co robię i dlaczego tu jest fajnie, dlaczego są fajni ludzie. Żeby ludzie zaczęli tu przychodzić. To nie kosztuje wielkich pieniędzy, a nie musisz też budować wielkiej społeczności, bo możesz mieć bardzo mały kanał, ale jesteś w stanie pokazać się w streamingu, czyli w tej formie, takiej belce, tylko to jest kwestia, jakie Ty treści robisz. Poprosisz swoich znajomych o umieszczenie tego streamu i dzięki temu szybciej dotrzesz do ludzi. YouTube daje możliwość skalowania tego wszystkiego, tylko generalnie trzeba mieć jakiś przekaz, i to niezależnie od branży. Jeżeli mi ktoś powie, że wideo nie sprzedaje i jest tylko wizerunkiem, to ja odpowiem: „Jeżeli będziesz robił bardzo drogie spoty, wydawał pieniądze i później nie dystrybuował tych treści, to po co je robisz?”. Tu jest ważna też dystrybucja.
Michał: Nie sztuką jest zrobić, sztuką jest dotrzeć z produktem.
Jacek: Tak. Często błędem jest, że zamawiany jest spot, a później ludzie pytają się, gdzie jest jego dystrybucja, gdzie to umieścicie. Jeśli odpowiedź brzmi, że u siebie na kanale, a kanał ma 17 subskrybentów – nikt tego nie zobaczy. Po co wydawać te pieniądze? Lepiej pójść do influencera albo zapłacić za zasięg, cokolwiek.
Michał: Zastanawiam się, jaki jest następny krok, też dla youtuberów. Wymieniliśmy te wszystkie biznesy, często też widzę youtuberów w reklamach telewizyjnych, czyli przenikanie internetu i tych tradycyjnych mediów rzeczywiście następuje. Jak myślisz, czy takie zazębianie się, przepływanie pomiędzy telewizją a YouTube’em ma sens, czy nie? Gdzie w tym jest sens?
Jacek: Część youtuberów ma jak blogerzy taką przypadłość, że media ich w jakiś sposób oceniają i oni się czują ważniejsi. Ja trochę nie rozumiem, po co się pokazywać youtuberowi np. w telewizji śniadaniowej. On nie ma z tego korzyści, może jedynie wizerunkowe, aby podnieść swoją wartość dla reklamodawcy. Natomiast na jego biznes, liczbę subskrypcji to się nie przełoży. Może takie darmowe wystąpienia są elementem budowania wizerunku. Natomiast jeśli ktoś tam występuje za pieniądze, to OK, to jest normalne zarobkowanie, kolejna odnoga, na której stajesz, i można z niej nawet bardzo dobrze żyć, tak jak Radek Kotarski, i być twarzą, natomiast trzeba pasować też wizerunkiem do danej instytucji, np. banku czy produktu.
Jeżeli mówimy o telewizjach czy mediach, to oni szukają często nowych twarzy. I to, czy to będą blogerzy, vlogerzy, snapchaterzy, sportowcy, kulturyści, to zawsze będzie szukanie czegoś nowego, co jest w stanie zainteresować widza, a jeśli jest mowa o youtuberach, to jest kwestia szukania widowni, która ucieka w tym momencie głównie do internetu, używa telefonów albo tabletów i nie ogląda telewizji – nawet 20-, 30-latkowie. To jest ten problem. Roczniki, które są najbardziej atrakcyjne dla reklamodawców, to właśnie 20‑, 30‑latkowie. Jeżeli oni nie będą oglądać, to trzeba znaleźć jakieś osoby, które są dla nich ważne, i ściągnąć je do telewizji.
Więc myślę, że to zazębianie będzie następowało. W wielu przypadkach to będzie raczej na zasadzie takiej małpki, która sobie poskacze w jakimś programie w telewizji, będzie się cieszyła i wklei zdjęcie, że tam była. Natomiast nie powiem, żeby to był jakiś megaszeroki trend. Jak spojrzę na USA, to youtuberzy tam nie mają aż tak wielkiej potrzeby pójścia do telewizji, bo mówią, że większa wolność tworzenia i zarabiania pieniędzy jest w internecie. Można zarobić pieniądze nawet z firmami, siedząc tu, w internecie, a niekoniecznie pokazując się ciągle w telewizji, chyba że w jakichś telewizjach wartościowych, a niekoniecznie tych, które szukają zapełniaczy albo chwytliwych nagłówków. Ja tylko czekam, jak będzie, że „znany youtuber przejechał kota albo psa”. Tak jak to było kiedyś z blogerami, że w którymś momencie powstała taka bańka – od zachwytu mediów blogerami do wytykania błędów, że „ten bloger zagroził pozwem sądowym jakiejś radiostacji, bo ktoś mu ukradł nazwę programu”. I widownia tych serwisów zaczęła wtedy jechać po nich. Media to do siebie mają, że szukają clickbajtu, więc, youtuberzy, uważajcie – to Wy musicie być partnerami, a nie podmiotami w takich relacjach, inaczej nie wyjdziecie na tym za dobrze.
Michał: Jeden wniosek z tego płynie, że to nie jest takie różowe.
Jacek: To tak jak w normalnym życiu: musisz po prostu zawsze ocenić miejsce, w które wchodzisz. Ono ma ci coś dać konkretnie. Ludzie zadają pytania: „Co to znaczy być znaczącym youtuberem?” albo „Ile trzeba mieć subskrypcji?”. Możesz mieć milion i żyć normalnie, a możesz mieć 10 tys. i Ci szajba odbije. Dwie cyfry, które robią jakieś wrażenie, to 100 tys. i milion, to jest taka duża dewaluacja. Kiedyś 100 tys. było naprawdę dużą granicą, teraz jest ponad 400 tys.
Michał: 400 tys. w skali całej Polski to też nie jest nie wiadomo ilu.
Jacek: Tylko że jest też jakaś pojemność rynku i oni muszą się jeszcze z czegoś utrzymać.
Michał: Co myślisz o tej pojemności rynku? Czy YouTube jest takim miejscem, które jest nieograniczone, czy jednak konkurencja będzie coraz większa, w szczególności jeśli chodzi o budżety firm?
Jacek: Jeżeli będziesz robił wideo, które jest skalowalne i niedrogie w produkcji, i będziesz budował na tym swój biznes, to Ciebie tak naprawdę nie interesuje w ogóle, ile masz AdSense’a czy z tych deali reklamowych, bo możesz sprzedawać ryby akwariowe, a biznes masz gdzie indziej. YouTube’a używasz jako medium, które pozwala Ci docierać do klienta. Więc ja uważam, że ten rynek jest dużo bardziej pojemny, natomiast nie w tych segmentach, w których jest teraz nadprodukcja youtuberów. Jest wiele sektorów, gdzie jeszcze jest to niewypełnione, myślę, że treści poradnikowych związanych ze zdrowym trybem życia, z szeroko pojętym lifestyle’em może być cały czas więcej. Branża moto już się w jakiś sposób wypełnia, natomiast jest tu jeszcze dość dużo miejsca. Generalnie materiałów dla ludzi 30-, 40-, 50-, 60-letnich mogłoby zacząć powstawać więcej. Więc jest jeszcze bardzo wiele sektorów, które można szybko zagospodarować. Myślę, że to jest też miejsce dla firm, które mogą otwierać takie kanały, wyszukiwać twórców czy osoby z zewnątrz, które miałyby na tyle charyzmy, że byłyby w stanie przejść tę drogę do bycia twórcą.
Michał: To jest szerszy temat, bo to jest kwestia tego, jak wyjść z takich korporacyjnych ram. Wiele firm ma w ogóle problem, jak się komunikować, już nie mówiąc o wideo, w sensie czy pokazujemy ludzi konkretnych, którzy w tej komunikacji biorą udział, czy raczej komunikują się bezosobowo.
Jacek: Z firmami to mówimy o jakichś antypodach. Branża mówi, że trzeba się edukować, z czym się zgadzam, ale to jest czasami jakiś fetysz. Jeżeli ktoś czegoś nie rozumie, to nawet jak 20 razy mu wytłumaczymy, to dalej nie będzie rozumiał. To jest prosta rzecz: wideo będzie za chwilę dominujące w internecie. Czy będziesz chciał być w YouTubie, czy w innych platformach, to musisz się po prostu zastanowić, w jaki sposób tam być – czy może mieć własny kanał, czy iść do influencera, czy znaleźć 50 innych sposobów jako firma?
Natomiast jeżeli będziesz chciał docierać do młodych odbiorców, to będziesz tam musiał wejść jako firma, nie możesz tego ignorować. To tak jakby w latach 50. niektóre firmy powiedziały: „To my nie wchodzimy do telewizji w USA, bo my nie rozumiemy tego medium, to będziemy tylko w gazetach się reklamować”, a wcześniej było to samo z radiem. Wiadomo, że każda z platform wymaga czasu. Tak samo było z internetem, nie było systemów banerowych, sposobów zarabiania, za to wolna przestrzeń, która była dopiero po jakimś czasie zagospodarowana. Tak samo będzie w tym przekazie. Ludzie chcą oglądać obrazki, a mniej czytać, nie można ignorować tego trendu.
Nie mówię tego z pozycji youtubera, tylko osoby, która kiedyś to zauważyła, a mogła zauważyć wcześniej. Gdybym zaczął rok wcześniej, to nie wiem, czy robiłbym takie rzeczy jak teraz. Natomiast jest to trend, z którym nie można walczyć, można go wykorzystać do tego, żeby więcej sprzedawać, żeby budować swój wizerunek, żeby mieć pasję, poznać nowych ludzi. My tu mówimy cały czas o pieniądzach, wartościach typowo materialnych, ale ja bym stawiał też na te rzeczy, które pozwalają szczególnie tym młodym ludziom czy nawet 30-latkom otwierać się na inne osoby, podróżować czy w ogóle rozmawiać ze sobą. Bo to, co jest problemem w naszym społeczeństwie, a nie tylko naszym, jest to, że ci ludzie siedzą przy tych komputerach, przy komórkach, więc to wideo, YouTube i te społeczności w jakiś sposób otwierają.
Michał: Jakie są Twoje przewidywania co do trendów, które będą na rynku wideo w roku 2017 i może kolejnych?
Jacek: Na pewno trendem nie jest pisanie książek o wideo, ponieważ ta wiedza szybko się dewaluuje i często piszą to teoretycy, a nie praktycy. Ja też nie uważam siebie za mistrza w tej dziedzinie, po prostu mam jakiś kawałek wiedzy i tego, co robię, i o tym mówię. Są lepsi ode mnie. Natomiast nie jest trendem pisanie książek. Trend pisania ich przez youtuberów uważam za dziwny, tak samo jak o wideo przez marketerów i przez firmy. To nie jest ta droga. Trendem powinno być to, co powiedziałeś: przenikanie się mediów, bo to nie dotyczy tylko i wyłącznie wideo, ale telewizji z YouTube’em i mobilem, bo to ma największe przełożenie na ludzi, zastosowanie jakichś nowych technologii związanych z wyświetlaniem tego, programowaniem, dopasowaniem treści i jakiejś reklamy.
Następnie kwestia produkcji kontentu. Nie powiem „content marketing”, bo to dla mnie jest bullshit, to powód do kolejnych szkoleń niektórych ludzi, którzy nie powinni się tym zajmować i więcej szkodzą. To tak, jakbym komuś podał rtęć i powiedział, że to go wyleczy z zatok. To nie jesteś lekarzem, tylko konowałem. Ja mam takie podejście. Nie uczestniczę w takich konferencjach i niechętnie występuję, ponieważ wolę być na zamkniętych szkoleniach albo tam, gdzie czuję, że rzeczywiście ta wiedza zostanie przekazana.
Wracając do meritum: formaty, czyli pokazywanie konkretnych treści do określonych grup odbiorczych i tematy, których po prostu nie ma. Trzeba spojrzeć na rynek amerykański i popatrzeć, jak rozszczepione są stacje radiowe czy kablówki. Myślę, że internet stanie się jedną wielką kablówką i będzie miał swoją odnogę w telewizji, bo ten duży ekran będzie zawsze w jakiś sposób odbiornikiem i może w którymś momencie pokaże się wielki przycisk YouTube na pilocie naszych telewizorów, szczególnie dla tych starszych pokoleń.
Zresztą już jest np. Red Bull TV. Jak tam wejdziesz, to masz prezentowane codziennie jakieś nowe filmy. Myślę, że te duże firmy już to rozumieją. Red Bull ma całą dywizję, która zajmuje się produkcją takich filmów, bo to wpływa bezpośrednio na sprzedaż, chcesz być taki, to oglądaj nas, zamiast oglądać tę całą telewizję, gdzie są głupoty i gadające głowy. Włączasz sobie pilotem treść z internetu, ale masz za to dobrą jakość i dostajesz codziennie nowy film prosto od Red Bulla.
Myślę, że takich rzeczy będzie pojawiało się coraz więcej, że pojawi się przycisk YouTube, że YouTube będzie się przenikał właśnie z portalami, portale z YouTube’em. I tak samo z telewizją – że to będzie konwergencja. Będzie też trend krystalizowania się gwiazd, osobowości związanych z YouTube’em. To też nie jest dla wszystkich, bo sława deprawuje. Natomiast niektóre z tych osób będą stawały się bardziej kimś takim jak celebryci z zespołów rockowych niż jak ci znani ze ścianek. Bo to jest zupełnie inny rodzaj emocji. Popatrz sobie na Beatlesów czy Rolling Stonesów, jak reagowała na nich publiczność, a jak reaguje przed jakimś aktorem, który ma 40 czy 50 lat. To zupełnie inny rodzaj więzi między odbiorcą a wideo.
Myślę, że jeszcze jednym trendem będzie to, że telewizje będą chciały w jakiś sposób wchłonąć youtuberów czy wideo, ponieważ mają problem z młodszymi grupami. To, co trzeba też powiedzieć i nie każdy ma tego świadomość, to to, że sieci partnerskie, czyli takie networki, które grupują youtuberów, zwłaszcza tych największych, w zasadzie nie są już niezależnymi tworami, tylko w większości ich właścicielami są duże firmy mediowe, więc one już widzą, że muszą mieć swoją forpocztę. Nawet jeżeli połowa z tych firm upadnie, to i tak chcą mieć jakiś udział w tym wszystkim. Więc spodziewałbym się, że będą jakieś transfery tych MSN-ów, czyli sieci partnerskich, do dużych podmiotów, kupowanie tego – to już się dzieje na Zachodzie, 70–80% to już są kupione, 20% – jeszcze niezależne.
Kolejnym trendem będzie trend live streamingu, czyli gadania na żywo, połączonego z gamingiem, ze sportem, uczestniczeniem w tego typu rozgrywkach albo pasywnie, albo aktywnie właśnie na YouTubie poprzez komentarz czy granie z tymi osobami. E‑sport jest też dużym trendem, który się rozwija i wchodzi do YouTube’a. Nagrody na takich turniejach, które są streamowane czy pokazane – stamtąd się też wywodzą gwiazdy sportu i streamingu – tam nagrody są już większe niż w golfie. Na jednym takim turnieju DOTA, nagrody były na poziomie ok. 16–20 milionów. To jest dwa czy trzy razy więcej niż w golfie, który się wydaje najbardziej ekskluzywnym i reklamowym sportem. Żeglarstwo, Formułę 1 to już w ogóle zjada z kapciami. To, co się dzieje, ile osób to ogląda na żywo to powody, dla których ten cały streaming się rozwija. Te osoby też zostaną gwiazdami, więc będą funkcjonować gdzieś w świecie. Tam też oczywiście będą chciały doklejać się i funkcjonować firmy. To szansa dla ludzi, aby zarabiać, więc jeżeli ktoś dzisiaj mówi: „Synku, nie graj w gry komputerowe, bo będziesz nikim”, to potem dziwi się, że taki sportowiec potrafi zarabiać dziesiątki tysięcy dolarów miesięcznie. To są ogromne pieniądze, ale i ciężka praca. Oni grają po 10 godzin dziennie. Mają swojego trenera, masażystę, jeżdżą na zgrupowania, turnieje. Więc myślę, że to są najważniejsze trendy na najbliższy rok, dwa, trzy. Natomiast jakieś małe trendy, bo się zmienił jakiś algorytm, bo jest drama, bo jakiś branżowiec powiedział to czy tamto, to malutkie mikrotrendy, które nie mają większego znaczenia.
Ludzie, którzy tego słuchają, mają biznesy i zastanawiają się, czy w to wejść, powinni do tego wszystkiego podejść z głową: że jest szansa. Jeżeli jesteście osobami dorosłymi, macie dzieciaki, to warto przypatrzeć się, co one oglądają. Oczywiście uczyć je i edukować, jak selekcjonować te treści. Natomiast lepiej wiedzieć, co oglądają, niż nagle odkrywać, że dzieciaki robią to czy tamto albo zabraniać i wyłączać komputer – one zawsze zrobią z przekory coś zupełnie innego. Więc najpierw wyedukujcie je. Niech matka, ojciec siądą i zobaczą, co syn ogląda, pośmiejcie się razem. Nawet później, jeżeli oni będą oglądać te trudniejsze treści, to też będą łatwiej je selekcjonować. Wielokrotnie spotkałem się z tym, że jakaś osoba nie ogląda czegoś, „bo ma głupi humor” albo „mówi brzydkie wyrazy”. Dzieciaki nie są głupie i nie można ich zamykać.
Następna rzecz to są Wasze biznesy. Część ludzi w Polsce dorabia. W jakiś sposób reklamuje siebie albo próbuje szukać dodatkowej pracy, bo nie zarabia tyle w normalnej. Czyli generalnie coś muszą zrobić poza normalną pracą albo pracują na własny rachunek. Więc będzie takich ludzi coraz więcej plus za chwilę dojdzie trend robotyzacji, mechanizacji i niektóre możliwości pracy znikną. Już dzisiaj trzeba myśleć, co będzie za rok, dwa, trzy czy dziesięć. Kiedyś się wydawało, że praca dróżnika jest wieczna. Niedługo nawet motorniczy, kierowcy mogą nie mieć pracy, jeśli wejdą automaty. Kasjerzy także mogą czuć się zagrożeni, bo w USA jest już ten trend, w Azji – kwestia obniżania kosztów. Nie chcę straszyć, tylko żeby przygotować się do tego trendu i pomyśleć o tym, w jaki sposób użyć tych wszystkich rzeczy, których dowiadujecie się o internecie czy o wideo, żeby zareklamować swoją osobę, swoją firmę, zrobić jakąś wizytówkę.
Jest duży trend robienia wideowizytówek przez młodych ludzi. Zamiast CV jest wideoprezentacja tego, co robisz. To doskonale prezentuje przyszłym pracodawcom, co możesz robić. Poza tym wideo jest transgraniczne. Jeżeli ktoś potrafi mówić po angielsku, niemiecku, to taką wideowizytówką może znaleźć pracę szybciej, niż wysyłając swoje materiały.
Jeżeli masz mały biznes, np. piekarnię, odlewnię żeliwa, agroturystykę, sprzedaż noclegów po 30 czy 40 zł, a wokół Ciebie jest strasznie duża liczba takich samych ludzi, jesteś w jakimś województwie, gdzie mało się o tym mówi, reklamuje, to myślisz: „Gdzie ja mogę pokazać, że u mnie jest fajnie, że są konie, kozy, mleko od krowy?”. To właśnie jest wideo i media społecznościowe. Pokazanie, że jest fajnie, bazowanie na opinii innych klientów. Polecam właśnie dlatego, że dla Was też jest miejsce i nie musicie mieć zaraz ekstraekipy, która przyjedzie za 50 tys. zł zrobi Wam spot reklamowy, tylko możecie nagrać to w prosty sposób na telefonie, poprosić znajomego, który ma sprzęt – na pewno to nagra taniej, czy jakiegoś youtubera lokalnego, który jest mały i aspirujący, a się uczy. Dla młodzi ludzi, którzy mnie słuchają, to też jest jakaś szansa zdobycia nowych zawodów, więc warto.
Wideo daje dużo możliwości zarabiania i na tym wolałbym się skupić, a nie mówić, że YouTube to jest domena złych treści, bo złe treści są wszędzie. Na YouTubie nie jest ich więcej, tylko one czasami łatwiej się wybijają, bo my na nie zwracamy uwagę. To jest jak w życiu: jesteśmy tym, co jemy, jak się zachowujemy, jaki mamy styl życia. Podobnie jest z otoczeniem – jak odnosimy się do swoich ludzi w pracy czy w rodzinie, to do nas później wraca.
Jak mnie ktoś ocenia przez pryzmat tego, co robię, czyli „Wjazdów na chatę”, to się nagle dziwi, że jestem kolesiem, który potrafi coś tam mówić i że jest jeszcze ktoś, kto chce tego słuchać.
Michał: Na koniec powiedz, Jacek, gdzie można Cię znaleźć w internecie, gdzie szukać Twoich filmów.
Jacek: Jeżeli wejdziecie na YouTube’a, wpiszecie Jack Gadovsky albo Jacek Gadzinowski, to tam znajdziecie mój kanał. Jest to głównie „Wjazd na chatę”, czyli odwiedziny u twórców YouTube’a. Jeżeli chcecie wiedzieć, co jest w tym momencie na topie albo co oglądają Wasze dzieci czy znajomi, to tam wszystko znajdziecie. Jestem też w mediach społecznościowych jako Jack Gadovsky albo Jacek Gadzinowski, czyli na Facebooku, Instagramie. I jeśli ktoś na LinkedInie wpisze jako dane „Jacek Gadzinowski”, to znajdzie wszystko to, co robiłem. I może mnie znaleźć też jako firma, jeżeli korzysta z moich usług.
Jacek: Jak Twoja działalność sportowa? Kiedyś takie filmy kręciłeś.
Michał: Kręcę cały czas, ale one wymagają o wiele więcej czasu, a zajmując się dużo YouTube’em, inną działalnością i kwestiami rodzinnymi, nie jestem w stanie już tyle tego robić. Kiedyś głównie format sportowy był esencją mojego kanału, a teraz są inne rzeczy, chociaż częściowo do tego powróciłem, bo seria „Thor Challenge” jest typowo sportowa. Będą dwa odcinki miesięcznie, więc jeżeli ktoś wie, ile czasu trwa przygotowanie materiałów, to sam zobaczy, że to jest dość trudne. I będę chciał też dalej prezentować relacje ze swoich podróży – 4–5 filmów rocznie. Więc myślę, że takich typowo sportowych materiałów to ok. 25–30 w skali roku będzie.
Michał: Dzięki wielkie za rozmowę.
Jacek: Dzięki również, trzymaj się, cześć!
Dzięki wielkie, Jacku, za poświęcony czas, a Wam przypominam, że ta rozmowa jest również dostępna na YouTubie. Link do filmu znajdziecie w notatkach do tego odcinka podcastu. Zresztą w tym odcinku wymienialiśmy bardzo dużo różnych źródeł zewnętrznych, więc warto do tych notatek zajrzeć. Linki do wszystkich zasobów, które tu były podane, kanałów YouTube, rzeczy, o których mówiliśmy, znajdziecie pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/091.
Na koniec chciałbym Wam bardzo podziękować za to, że w grudniu 2016 r. podcast „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” przekroczył po raz pierwszy liczbę 100 tys. pobrań miesięcznie. Jest to wynik absolutnie fenomenalny. Łącznie wysłuchaliście mojego podcastu już ponad 1 mln 830 tys. razy, więc droga do dwóch milionów jest otwarta.
I jak się nad tym tak bardzo mocno zastanowić, to okazuje się, że podcast, pomimo że jest słuchany wyłącznie przez polskojęzycznych słuchaczy, ma wyniki, których by mogły pozazdrościć niektóre światowe podcasty. Dla porównania podcast Pata Flynna „Smart Passive Income” został ściągnięty 30 mln razy. Wiadomo, Pat adresuje cały świat, jego podcast jest słuchany na całym świecie, bo jest po angielsku i nagrywany trzy lata dłużej od mojego. I nawet jeżeli porównam się z najpopularniejszym podcastem w iTunes, czyli podcastem Tima Ferrissa, to Tim chwali się, że ma łącznie ponad 100 mln pobrań. Czyli można powiedzieć, jestem raptem 15 albo 50 razy mniejszy od tych najfajniejszych z mojej perspektywy podcasterów, którzy celują do całego świata. Więc to jest fenomenalny wynik, bardzo za niego dziękuję i cieszę się.
Bardzo też dziękuję za wszystkie pozytywne opinie, komentarze, gwiazdki w iTunes, oceny tego podcastu, bo to pomaga innym osobom również do niego dotrzeć. Za każdą taką ocenę jestem bardzo zobowiązany i bardzo dziękuję.
I na koniec mam też do Was noworoczną prośbę. Jeżeli są jakieś osoby, które chcielibyście usłyszeć w tym podcaście w 2017 r., albo jakieś konkretne tematy, które chcielibyście, abym poruszył w kolejnych odcinkach, to koniecznie zaproponujcie mi je w komentarzach pod tym odcinkiem.
Mam nadzieję, że ten odcinek Wam się podobał. Pora się żegnać, więc dziękuję za wspólnie spędzony czas i życzę Ci skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Trzymaj się i do usłyszenia!
Zobacz także: WNOP 129: Busem przez świat, czyli jak zarabiać na podróżach – opowiada Karol Lewandowski
{ 38 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Jak dla mnie najlepszy Twój podcast Michał ! 🙂
Wysłuchane. Dzięki za mega ciekawą rozmowę! 😉
A jest gdzieś video?
Ok ślepy jestem 🙂
Dziś rano obudziłem się z myślą, jak dobrze byłoby, gdybym znalazł informacje, gdzie mowa jest o YouTube. Poważnie, to była pierwsza myśl. Zapewne dlatego, że od niedawna założyłem bloga i chcę wejść także na YouTube. Choćby dla przełamania własnych „lodów”. Biorę telefon do ręki, a tam mail od Michała właśnie o tej tematyce! Bomba!
Hej Łukasz,
No to cieszę się, że udało się tak idealnie wstrzelić w Twoje potrzeby. 🙂
Pozdrawiam!
Super podcast. Przesłuchane 🙂
Bardzo chętnie posłuchałbym tego typu wywiadu z kimś kto zarabia na Instagram 🙂
Świetny podcast!
Michał, niedawno rozmawiałem z synem ( 16 lat) o Twoim blogu, o możliwościach zarabiania na blogu, ilości czytelników i tak dalej. Syn mi na to, że co to są za liczby, wiesz ile youtuberzy mają odsłon? widzów ? ile zarabiają? I tak dalej.
Po tym podcaście więcej wiem, więcej rozumiem. Dzięki:)
Leszek
Michał jestem tu krótko, ale na długo zostaje 🙂
Świetna rozmowa, akurat na czasie dla mnie bo jednym z moich celów jest otworzenie kanału na YT. Po prostu dobra robota 😉
Ciesze się ze bedzie to jakiś wstęp do dalszych przemyśleń o YT
Przesłuchałem całą rozmowę z wielką uwagą i pokorą. Interesuję się wideo i na bieżąco śledzę kilku youtuberów, ale na niektóre aspekty otworzyliście mi oczy. Dla mnie niesamowicie wartościowy odcinek. Aaa no i fajnie było poznać Jacka. Przyznaję to co sam powiedział na końcu – nie spodziewałem się, że za Wiazdem na chatę stoi taka osoba. Dzięki!
Michał!
1. Ogromne dzięki za ten odcinek. Faktycznie, słuchałem na raty, ale tak jak mówiłeś – było warto 🙂
2. Niesamowity zbieg okoliczności: jeszcze wczoraj wieczorem zastanawiałem się, jak by Ci tu podsunąć naprawdę gorący kąsek, jeśli chodzi o rozmówcę – i proszę, okazuje się, że wręcz sam o to prosisz 🙂 A więc:
– osoba, która wraz z Tobą i gronem kilku innych osób REALNIE ZMIENIA MOJE ŻYCIE NA LEPSZE;
– osoba, która stworzyła szereg kursów, szkoleń, masę prezentacji, w tym kurs, w którym aktualnie biorę udział, a który – już teraz mogę to napisać – JEST NAJLEPSZĄ INWESTYCJĄ W MOIM DOTYCHCZASOWYM ŻYCIU;
– tak jak i Ty – profesjonalista w każdym calu, sumiennie przekopuje dziesiątki badań naukowych, zanim opublikuje wyniki swoich analiz;
– również podobnie do Ciebie – odważny, a jednocześnie skromny, otwarty…
A tą osobą jest – Damian Redmer, twórca programu BEST-YOU
Jako dodatkową zachętę dodam, że wiele rad i wskazówek, które znalazłem u Ciebie to właśnie dzięki niemu udało (lub udaje się aktualnie) wprowadzić w życie.
Pozdrowienia
Mateusz
PS: Podoba mi się, jak mimo takich sukcesów wciąż skromnie spoglądasz w górę na ludzi, na których się wzorujesz. To najbardziej u Ciebie lubię 🙂
Nie wiem jak to się stało, ale wstrzeliłeś się idealnie z odcinkiem w moje ostatnie zainteresowania. Zacząłem osatnio mocniej sam korzystać z youtube i stąd zaczęło mnie interesować jak to się dzieje, że ludzie z tego żyją. Także z wielką ciekawością odpaliłem podcast. Niestety, zakończyłem słuchanie po 30 minutach. Zamiast konkretnych informacji usłyszałem dużo filozoficznych rozważań na temat przyszłości youtube’a. Nie byłoby to złe, gdyby było podparte czymkolwiek więcej niż osobistymi „odczuciami” Jacka. Konkretów natomiast praktycznie nie było. Taka fajna rozmowa przy piwie, ale nie bardzo mająca się do tytułu wpisu…. Po niektórych wypowiedziach mój entuzjazm kompletnie upadł i chyba z entuzjasty, stałem się „hejter’em”. Jacek z jednej strony mówi, że jest outsider’em. Natomiast z drugiej, lwia część jego odcinków to wywiady z innymi youtuber’ami. Przypomina to trochę takie kółko wzajemnej adoracji i kiszenie się we własnym światku. Rzecz jasna nie ma w tym nic złego. Ja pomagam tobie, ty pomagasz mnie. Jednak, kiedy zaczyna się udawać, że „ja jestem inny”, to przekaz staje się mocno niespójny. Gdyby to był film na youtube, to moja łapka byłaby w dól i to pomimo początkowego entuzjazmu.
Ciężko mówiąc o przyszłości bazować na konkretach, gdyż te najzwyczajniej w świecie się nie wydarzyły 😉
Rozmawiamy o praktyce a nie teorii. Na tyle ile mogliśmy to przejść przekrojowo, mówiąc /przez podcast/ do 99% ludzi która nie są insajderami. Może tym się różni rozmowa u Michała od innych. Nie zawsze każdemu oczekiwaniom się sprosta.
Jeśli odniósłbyś się out – to porównam to do postawy Anglików na przestrzeni wieków, nie każdy musi ich lubić ale swoje cele osiągali i to skutecznie. To co nagrywam nie ma nic do tego jak działam, co robię i jak prowadzę swoje życie. Klakierem nikogo nie muszę być. Tak znam te osoby, działamy razem, prowadzimy biznesy ale to nie znaczy że wszyscy sie tam kiszą i mają jednolite pomysły, życie. Poznałbyś bliżej, zobaczyłbyś całe spektrum postaw, celów i biznesów. Tak więc, może mniej mierz swoją miara a bardziej bądz otwarty. Czego Tobie, sobie i innym życze.
PS> jak byś chciał, znalazłbyś na kanale inne materiały podróże, sport, lifestyle, męski świat. trzeba tylko więcej po kanale pochodzić.
Niezwykle wartościowy materiał.
Wiele interesujących informacji -> kopalnia wiedzy 😉
Dzięki Michale i Jacku!
Czy was tez zafascynowal ten kanal z mrowkami? Bede go musial sprawdzic 🙂 moze ktos ma ich adresik?
Kurczę, temat idealnie wpisujący się w to, co sobie wymyśliłam jako biznes i w co już się zaangażowałam. Widać, dobrze trafiłam 😉
Regularnie słucham Twoich podcastów, Michale, a za ten szczególnie dziękuję – jak zwykle jest czego posłuchać w aucie, a tutaj dodatkowy smaczek, że to o mojej pasji przekutej w biznes. Dzięki wielkie i trzymam za Ciebie kciuki!
Przechodzę Michał ze słuchania podcasta, na słuchanie YT. Kupuję ten format, bo widzę EMOCJE Wasze 🙂 Dla Jacka podziękowanie za dobre mięso!!
Jak dziś pamiętam jego wystąpienie na BFG i to obruszenie na sali – odcięcie grubą kreską, jak widać w jego przypadku dobrze zadziałało. Super!
Świetny podcast z masą przydatnych informacji tym bardziej, że planuje w najbliższym czasie dołożyć do bloga kanał na YT.
Michał,
W trakcie audycji Jacek wspomniał o znajomym, który stworzył kanał o strategii (jak powiedział o trudnym temacie). Nie znalazłem w spisie. Czy możesz podać?
Hej Remigiusz,
Nie. Świadomie nazwa tego kanału nie padła. Osoba, o której mówił Jacek woli pozostać „w cieniu”.
Pozdrawiam
Rozumiem. A wielka szkoda bo temat ten mega mnie interesuje. Szukam dalej … Dziękuję za odpowiedź.
Fajny wywiad ale mi zabrakło konkretniejszych informacji, może troszkę też technicznych:
– czy można adsensy na swoim kanale zawęzić tematycznie żeby u siebie na kanale o mrówkach nie wyświetlać reklam z samochodami
– jak wstawić link afiliacyjny do opisu/albo samego wideo?
– jak/kiedy się YT rozlicza?
można liczyć na kontynuację tematu? 🙂
Lukasz: dla 99,5% słuchaczy, podaliśmy podstawy i szeroki temat YT. Nie każdy jest zainteresowany aż tak dużymi szczegółami jak pytasz.
Adsense – zawężasz poprzez tagi filmu. Ale… generalnie jak jakiś reklamodawca chce się i przy mrówkach reklamować to reklamuje się (bo szuka zasiegu). Natomiast jeśli ty chcesz sie reklamować przy okreslonej tematyce w adwordsie ustalić możesz jakie dokładnie grupy ludzi cię interesują, jaką mają mieć demografię i zainteresowania.
Linki afiliacyjne – wstawiasz do opisu. / pod filmem. Do wideo możesz wstawić strony zewn (adnotacje) , które są zweryfikowane przez YT.
YT – rozlicza się wtedy, kiedy wypłacasz pieniadze z adsense (okreslony próg przychodów) lub twoja siec partnerska/ MCN w której jestes podpiety.
Cześć Michał,
Bardzo fajny podcast. Ciekawe linki do kanałów YT, części z nich nie znam, przejrzę w wolnym czasie. Powiedz czy mógłbyś podlinkować inne wartościowe strony/serwisy/portale, z których czerpiesz wiedzę bądź wnoszą rzetelną bądź w ciekawy sposób przedstawioną wiedzę.
Pozdrawiam!
Interesujący temat. Już biorę się za odsłuch 🙂
Super, już się palę do słuchania. Od 10 lat prowadzę audycję Tchnienie Grozy (też na Youtube) i jakoś zawsze robiłem to z ambicją, ale nigdy z celem zarobienia grosza i ostatnio jakoś do mnie dociera, że pora to zmienić, także ten odcinek trafia w moje potrzeby! Dzięki!
Propozycje ludzi do kolejnych podcastów:
1. Szymon grabowski: twórca get response (jako przedsiębiorca i ojciec w obu kategoriach jest niesamowity)
2. Daniel Kędzierski: szef fasony.es
(Niesamowita wiedza o fb i jak go wykorzystywać do interesów a ponadto nieszablonowe droga przedsiębiorcy )
3. Tim Ferriss go nie trzeba przedstawiać byłoby by super jakby Ci się udało do niego dotrzeć
Poprawka do pozycji nr2 fastrony.es 🙂
Powinno być fasttony.es (tym razem napisałem chyba dobrze:)
Czy mogę zapytać, w jakim sensie jest używane w podcaście słowo „skalowanie”. Myślałem, że je rozumiem, ale chyba w paru miejscach było użyte w innym sensie.
Bardzo wartościowy materiał, przemile mi się go słuchało. Uważam te dwie godziny za dobrze zainwestowane! Oby więcej takich! Dzięki i pozdrawiam 🙂
Mam pytanie odnośnie kradzieży moich filmów. Pewien złodziej kradnie moje filmy i chamsko wstawia je na swój kanał. Dodawałam juz znak wodny, napisy odnosnie ze to moj film ale zlodziej i tak sobie z tym poradził. Prosze o poradę co moge jeszcze zrobic aby utrudnic zlodziejowi w dalszej kradzieży
@Maria, wystarczy taki film zgłosić i potwierdzić że należy do Ciebie. Twórca z automatu otrzyma tzw. strike 🙂 Jeżeli sytuacja powtórzy się 3 razy, kanał złodzieja filmów zostanie usunięty.
Teraz ciężko się wstrzelić w algorytmy youtube i zainstnieć, a tym bardziej zarobić. Są jednak strony typu socialblade.pl, gdzie można pozyskać wartościowe odsłony i udostępnienia pod materiały. Polecam przetestować – jak wiadomo algorytm pozycjonuje filmy, które zdobywają oglądalność, a sam youtube ma opcję płatnej promocji więc warto spróbować użyć tej metody – wielu youtuberów tak właśnie stawia pierwsze kroki i jest to jedna z metod, która daje wysoką skuteczność. Ale i tak czy siak najważniejszy jest materiał. Jeżeli nie będzie ciekawy i nowatorski to ciężko będzie osiągnąć sukces.
Dziękuję za ciekawy wywiad. Cytat, który udało mi się wyłowić:
„Warto patrzeć co te dzieciaki oglądają. Uczyć ich i edukować jak selekcjonować te treści, a nie nagle zabraniać im, bo zawsze dzieci z przekory robią co innego. … Dzieciaki nie są głupie i nie można ich zamykać (na YT).”