Podcast: Play in new window | Download (Duration: 47:11 — 44.0MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
Chcesz odejść z etatu do własnej firmy? Super, ale warto zrobić to mądrze minimalizując ryzyko i marnowanie czasu. Podpowiadam jak.
Nie jest sztuką cisnąć papierami, obiecać sobie, że nie wróci się już na etat, założyć działalność gospodarczą… i marnować miesiące na poszukiwanie klientów i modelu biznesowego. Można ten proces przeprowadzić zdecydowanie lepiej.
Dzisiaj przedstawiam optymalny moim zdaniem scenariusz przygotowywania się do rozstania z etatem i dotychczasowym pracodawcą. Omawiam, jak można pokojowo przejść przez taki proces jednocześnie samemu wygrywając jego poszczególne etapy.
To przewodnik dla wszystkich tych osób, którym chodzi po głowie pomysł rozpoczęcia własnej działalności gospodarczej, a jednocześnie – nie chcą palić za sobą mostów. 9 punktów, które dobrze sprawdziły się w moim procesie żegnania się z etatem.
Miłego słuchania! 🙂
Jak odejść z etatu do własnej firmy – w formie audio i wideo
Możesz posłuchać podcastu, przeczytać transkrypt zamieszczony poniżej lub obejrzeć wideo na YouTube.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.
9 etapów odejścia z etatu do własnej firmy
Cały proces mądrego rzucania etatu podzieliłem na 9 etapów, o których szczegółowo opowiadam w tym odcinku:
- Przygotowania i zaplanowanie własnego biznesu.
- Przetestowanie pomysłu na biznes.
- Prowadzenie firmy równolegle z etatem.
- Praca zdalna lub na część etatu – czyli redukcja pracy etatowej.
- Przygotowanie mentalne do rozmowy o odejściu z etatu.
- Rozmowa z szefem i zaplanowanie odejścia.
- Przekazanie obowiązków.
- Ostatni dzień = czas pożegnań.
- Detox, czyli urlop po zakończeniu pracy etatowej.
Transkrypt, czyli podcast do czytania
Transkrypt podcastu dostępny jest w dwóch formatach: PDF do pobrania i wersja tekstowa do czytania na blogu (po rozwinięciu).
Kliknij tutaj, aby pobrać spisaną treść podcastu (PDF).
Witam Cię w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Ja nazywam się Michał Szafrański i w tej audycji przedstawiam konkretne i sprawdzone sposoby pomnażania oszczędności. Opowiadam, jak rozsądnie wydawać pieniądze i jak odważnie realizować swoje pasje i marzenia. Jeśli tylko szukasz odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej w swoim życiu, to ten podcast jest dla Ciebie.
Dzień dobry powakacyjnie! Dzisiaj rozpocząłem kolejny sezon podcastowy. Chcąc nie chcąc, ta przerwa wakacyjna była dosyć długa w moim przypadku. I dziś temat, który może spodobać się tym osobom, które poświęciły dużo czasu na wakacyjnych przemyśleniach na temat swojej przyszłości „jak zrobić kolejny krok do przodu”.
Tak się składa, że gdy ja wyjeżdżałem kiedyś na wakacje, to wracałem z takimi refleksjami, że nadszedł moment, by wykonać jakiś ruch w swoim życiu, że to, co było, minęło, że może czas zamknąć jakiś rozdział i pójść do przodu. I często pod koniec wakacji dochodziłem do wniosku, że może tę moją karierę należy w jakiś sposób przekierować. Czasami te przemyślenia sprowadzały się do tego, że dochodziłem do wniosku, że trzeba byłoby zmienić pracę lub tylko pracodawcę, czyli przejść z jednego etatu do drugiego. Ale pamiętam, że taki najgorszy okres dla mnie, taki najbardziej challenge’ujący, czyli najbardziej zmuszający do pewnego działania, to była myśl o tym, że mógłbym w końcu przestać pracować na etacie i zacząć prowadzić własną firmę. Przestawienie się mentalne na bycie przedsiębiorcą, by odciąć ten bezpieczny odcinek mojego życia i zostawić go za sobą, jest trudne, bo jednak etat daje w miarę stałą i gwarantowaną pensję, a bycie przedsiębiorcą to pójście w niepewność. Wiele osób obawia się tego, ja także bałem się wtedy tego. I dlatego podsumuję dzisiaj moje przemyślenia na ten temat. Pomogę Wam przygotować się do rzucenia pracy w optymalny, najbardziej bezpieczny sposób. Mam nadzieję, że to Wam pomoże, szczególnie w tym momencie, w którym Wy sami będziecie się nad tym zastanawiali.
Na początek kilka zastrzeżeń i założeń:
- D się głównie swoimi przemyśleniami jako pracownika etatowego, który pracował w małej firmie, średniej firmie – zatrudniającej do 50 pracowników, i na którym ciążyła dosyć duża odpowiedzialność. To odchodzenie z etatu było trudne nie tylko dla mnie, ale i dla pracodawcy. Pamiętajcie, każdy z nas ma trochę inną sytuację. Więc to, co mówię, musicie w jakimś stopniu dostosować do swojej sytuacji.
- Omawiam scenariusz, w którym to my chcemy odejść z etatu. Nie jesteśmy zwalniani przymusowo czy wyrzucani z pracy. Inicjatywa wychodzi z naszej strony, a nie ze strony pracodawcy. Nie chcemy też odchodzić w atmosferze skandalu. Nie zależy nam na tym, by sytuację postawić na ostrzu noża, natomiast chcemy rozstać się z pracodawcą spokojnie – tu jest kolejne założenie, że pracodawca jest „normalny”.
W tym odcinku nie będę omawiał tematu samego odejścia, motywacji do tego oraz powodów, ale samą jego procedurę. To Wam zostawiam przemyślenia na temat tego, dlaczego chcecie odchodzić i jak utwierdzić się w tym przekonaniu. Być może kiedyś poświęcę temu oddzielny odcinek…
W przypadku odchodzenia z etatu mamy do czynienia z dwiema różnymi sytuacjami. Możemy planować przejście do innego pracodawcy, czyli zmieniamy pracę. Ale możemy również odejść w celu utworzenia własnej firmy bądź kontynuowania tej, którą już mieliśmy na boku – czyli całkowite porzucenie etatu.
Zastrzegam, że przechodzenie z firmy do firmy opiera się na dość prostym scenariuszu. Myślę, że wiele osób przechodziło przez to w swoim życiu. Ale jest tu jedna ważna zasada – do takiego odejścia trzeba się dobrze przygotować. Należy poszukać sobie nowego pracodawcy, zanim rozstaniemy się z poprzednim. Często powtarzam: trzeba poszukiwać pracy stale. Przynajmniej raz na pół roku warto podejmować wysiłek pójścia na rozmowy kwalifikacyjne. Nawet jeśli nie macie potrzeby i wydaje się Wam, że praca, którą wykonujecie, jest absolutnie super i nie chcecie jej zmieniać, to jednak, by nie zardzewieć w tym, co robimy oraz dodać sobie pewności siebie i przekonania, że mamy wartość na rynku pracy, że ktoś jest gotowy zapłacić nam te same bądź większe pieniądze. Dodaje to pewności siebie w sytuacji problematycznej, gdy okaże się, że oziębiła się Wasza dobra relacja z obecnym pracodawcą. Mając alternatywę, możecie szybko i sprawnie znaleźć nową pracę w tym, co Was interesuje, za prawdopodobnie większe pieniądze. Tę praktykę zdecydowanie polecam.
Przejdę teraz do tego, co jest przedmiotem tego odcinka, czyli odejścia z etatu w celu prowadzenia własnej firmy. Wynotowałem tu dziewięć kluczowych punktów.
Punkt pierwszy to faza przygotowań, która jest absolutnie kluczowa. Jeśli pracujemy na etacie i powzięliśmy decyzję, żeby robić w życiu coś innego już jako przedsiębiorca, to trzeba się do tego dobrze przygotować i to z wielu powodów. Pierwszym powodem jest to, że bycie przedsiębiorcą i samodzielne finansowanie własnej działalności jest czymś dużo bardziej złożonym od wykonywania pracy etatowej, poleceń innych i otrzymywania co miesiąc za to wynagrodzenia. Niestety, ta faza jest często pomijana. Początkujący przedsiębiorcy często zakładają, że „jakoś to będzie”, czyli „rzucę pracę na etacie, rozpocznę prowadzenie własnej działalności i wymyślę sobie wtedy, co będę chciał tak naprawdę robić”. I zaczynają się kłopoty.
Dlatego, jeszcze pracując na etacie, warto policzyć, ile ten biznes może nas kosztować. Przygotować sobie taki prosty arkusz, w którym spiszemy wszystkie koszty prowadzenia planowanej firmy czy działalności. Jeśli jest to działalność usługowa, to ile zapłacimy księgowej, ile do ZUS-u, ile za sprzęt kupowany jednorazowo, za serwis internetowy czy sklep internetowy. Te wartości warto wpisać do Excela i podsumować, aby zobaczyć, ile pieniędzy potrzeba nam na uruchomienie biznesu i przetrwanie pierwszych trzech miesięcy. I jeśli ktoś jest osobą rozsądną, to nie powinien patrzeć tylko w perspektywie trzech miesięcy, tylko spróbować uzmysłowić sobie, jak te koszty w firmie wyglądają w dłuższym okresie, np. dwunastu miesięcy lub nawet dwóch lat. Wiadomo, że w takim arkuszu nie uwzględnicie wszystkiego, niemniej jednak warto próbować. Można wziąć tę sumę, którą wyliczyliście, i dla pewności przemnożyć razy dwa, a i tak prawdopodobnie się pomylicie.
Więc kluczowe jest, by przynajmniej przyzwyczaić się do takiej myśli, że przez ten pierwszy okres działania firmy będziecie palili po prostu pieniądze. I skądś trzeba je wziąć. Czyli praca etatowa powinna polegać na tym, że odkładamy pieniądze na fundusz własny, taką poduszkę bezpieczeństwa, która pozwoli nam przetrwać te pierwsze miesiące, pierwsze lata prowadzenia własnej firmy.
Gdy zakładałem swoją działalność gospodarczą i planowałem odejście z etatu, to założyłem, że muszę mieć pieniądze na dwa lata finansowania życia mojej rodziny. Skąd takie asekuracyjne i bezpieczne podejście? Jestem ojcem, mężem. Rodzina była wtedy na moim utrzymaniu, więc musiałem mieć pewność, że będziemy normalnie żyć i funkcjonować przez dłuższy okres czasu, nawet jeśli firma nie będzie jeszcze zarabiała. Jeśli Wasze miesięczne koszty wynoszą 3 tys. zł, to musicie mieć 36 tys. zł na pokrycie pierwszego roku działania Waszej firmy w przypadku, gdy Wasza firma miałaby nie zarabiać. Często jest też tak, że z uruchomieniem firmy wiążą się koszty, ale Wy jesteście w stanie na bieżąco uzyskiwać pewne przychody, więc bezpiecznie uznać, że te przychody będą pokrywały koszty, czyli nie będziecie w stanie z firmy wyciągać czystego zysku. Więc ta poduszka pokrywająca koszty życia jest jak najbardziej potrzebna.
W ramach przygotowań warto sprawdzić, czy nie przysługują Wam jakieś dotacje z tytułu rozpoczęcia pierwszej działalności gospodarczej. Wszystko zależy od regionu, w którym działacie, gdzie ta firma będzie otwierana itd., ale można takie pieniądze również pozyskać. Niektóre z takich dotacji są udzielane osobom bezrobotnym. Więc warto zastanowić się, czy w ramach przejścia z etatu do własnej firmy stać się bezrobotnym. Wiąże się to z tym, że być może trzeba będzie udać się na kursy dokształcające dla bezrobotnych w urzędzie pracy itp. Więc pytanie otwarte: czy to jest w ogóle gra warta świeczki? Ja tylko mówię, że takie możliwości są. Więc warto je zweryfikować w fazie przygotowań.
Kolejna kwestia to opracowanie pewnej strategii działania. Brzmi to bardzo poważnie, ale sprowadza się do odpowiedzi na kilka prostych pytań. Co ta nasza firma będzie robiła? Jak? Kto jest docelowym klientem? Jakie usługi będzie oferowała? W jaki sposób będzie je sprzedawała? To wszystko możecie wykonać, pracując jeszcze na etacie. Bo to jest praca koncepcyjna po godzinach. Pomaga zweryfikować, czy ta strategia w ogóle ma sens.
Dlaczego warto tę fazę przygotowań realizować równolegle z etatem? Gdy już uruchomicie firmę, gdy będziecie musieli płacić składki zusowskie, płacić za księgowość i nie będziecie mieć etatu na głowie, to skupicie się w stu procentach na realizacji tych działań, które mają szansę przynieść szybko pieniądze do firmy. Czyli zamiast takiej rozbiegówki, kiedy będziecie zastanawiali się nad tym, co można byłoby robić, komu, jak i dlaczego, natychmiast przystąpić do działania.
Punkt drugi to przetestowanie pomysłu na biznes. Ta faza też jest często pomijana. Wydaje nam się, że jesteśmy tak świetni, wspaniali, że jak coś wymyślimy, to na pewno ktoś będzie chciał nam za to zapłacić pieniądze. A to jest tak, jak to się kiedyś brzydko mówiło, „Windows prawda”. I wcale nie trzeba mieć firmy, aby testować swoje pomysły biznesowe. Można zrobić to wcześniej. Jest świetna książka na ten temat Gotowi na startPata Flynna. Opowiada o tym, jak testować sposoby biznesowe, zanim wyda się furmankę pieniędzy na ich realizację. A z kolei w mojej książce Zaufanie, czyli waluta przyszłości pokazywałem, w jaki sposób testowałem moją koncepcję na to, czym ma być blog, zanim jeszcze zdecydowałem, że odchodzę z etatu – blog uruchomiłem w lipcu 2012 r., a dopiero później podjąłem decyzję, że odchodzę z etatu.
I niektórzy uważają, że muszą założyć firmę, gdy zaczynają wydawać pieniądze związane z planowaną działalnością. Czyli np. chcecie kupić dobry aparat fotograficzny, więc uważacie, że musicie założyć firmę, by wziąć fakturę na firmę i wrzucić to w koszty. Moim zdaniem nie za szczególnie jest sens zakładać firmę, dopóki nie macie pierwszych przychodów. Czyli nawet jeżeli pojawiają się takie koszty, to wystarczy brać na nie faktury imienne, jeszcze nie prowadząc własnej firmy, a później zrobić coś takiego, co nazywa się remanentem początkowym. I w momencie gdy otwieracie swoją działalność gospodarczą, wszystkie rzeczy związane z Waszą firmą możecie wnieść niejako do firmy i potraktować jako koszt początkowy rozpoczęcia Waszej działalności, co oczywiście obniży Wam podatki w tych pierwszych miesiącach, bo formalnie będziecie na minusie. Więc takie działania są możliwe. I ta faza przygotowawcza służy m.in. temu, żeby wykonać jak najwięcej działań, zanim będziecie mieli własną działalność gospodarczą.
Punkt trzeci – własną firmę można prowadzić równolegle z etatem. I to polecam. To jest taka hybryda, która z jednej strony daje Wam stałe pieniądze z etatu, a z drugiej pozwala mieć tę działalność umożliwiającą fakturowanie pierwszych klientów. Firma może jeszcze wiele nie zarabiać, może w ogóle nie zarabiać, ale jednocześnie cały czas uzyskujemy przychody z etatu. I nie chodzi mi o to, by wykonywać to w czasie swojej pracy, tylko to jest okres przejściowy, w którym oprócz pracy na etacie poświęcamy swój wolny czas, by rozwijać swój biznes. Plus tego jest taki, że mając własną działalność gospodarczą i równolegle pracując na etacie, płacimy w tej działalności gospodarczej tylko składki zusowskie zdrowotne, czyli ubezpieczenie zdrowotne, które kosztuje miesięcznie w tej chwili ok. 320 zł, z czego większość można odliczyć od podatku dochodowego jako ulgę w podatku dochodowym. Więc odchodzi nam płacenie składki emerytalnej, rentowej, chorobowej, funduszu pracy, bo to jest pokrywane w ramach naszego etatu – oczywiście solidarnie przez pracodawcę i przez nas. Ale my w każdym razie tych pieniędzy nie widzimy, tzn. otrzymujemy wynagrodzenie netto z tytułu etatu na nasze konto.
Kolejny koszt twardy, który pojawia się przy prowadzeniu działalności gospodarczej, to usługa księgowa. Jeżeli nie chcemy robić księgowości sami – a odradzam robić ją samemu, lepiej zlecić to biuru rachunkowemu – to taka usługa w przypadku działalności gospodarczej kosztuje 80-100 zł miesięcznie. Ja korzystam od dawna z usługi iFirma.pl, czyli internetowego biura rachunkowego. Jestem bardzo zadowolony. Uważam, że niczego więcej nie potrzebuję. Oczywiście w tej chwili płacę więcej, bo mam więcej dokumentów, ale w tej początkowej fazie mojej firmy, płaciłem bodajże 80 zł czy 100 zł miesięcznie. Można powiedzieć, że w takich kosztach jak 400-450 zł miesięcznie w zasadzie możecie mieć własną firmę, możliwość wrzucania w koszty Waszych zakupów i fakturowania Waszych klientów. I to wszystko może być realizowane równolegle z etatem.
Jest jeszcze jeden plus tego, że firmę rozwija się równolegle z etatem. Jeżeli wiecie, że brakuje Wam jakichś kompetencji, a jednocześnie one są w pewnym sensie wspólne dla tej pracy etatowej i dla Waszej firmy czy potrzeb firmowych, to czemu nie udać się na dodatkowe szkolenia, które np. w całości albo częściowo może sfinansować Wasz dotychczasowy pracodawca. Czemu nie udawać się na konferencje, które mogą poszerzać Wasze kompetencje? To jest kwestia tego, jak dogadacie się z Waszym obecnym pracodawcą i czy on potrafi dostrzec korzyści dla swojej firmy z tytułu tego, że Wasze kompetencje wzrosną. Szczerze powiem, że znam takie osoby, które własną firmę równolegle z etatem ciągną przez wiele, wiele lat. I to nie jest złe rozwiązanie. To pozwala mieć to bezpieczeństwo. Minus jest taki, że żeby aktywnie zaangażować się w jedno i drugie, to nie mamy absolutnie wolnego czasu.
Po czwarte – praca zdalna lub praca na część etatu, aby móc rozwijać swoją własną firmę. Niektórzy pracodawcy pozwalają na to, abyście np. przez jeden dzień w tygodniu nie przyjeżdżali do biura firmowego, tylko pracowali zdalnie. Macie dzięki temu więcej czasu przynajmniej o czas dojazdu do firmy. I możecie przeznaczyć go na rozwój własnej działalności. Jeżeli macie pracę zadaniową i jednocześnie potraficie sprawnie wywiązywać się z zadań, które macie do zrealizowania, to wygospodarujecie więcej czasu na to, by rozwijać swój własny biznes. Inny przypadek jest taki, kiedy np. prosicie pracodawcę i on jest otwarty na to, by zredukować Wasz etat np. do czterech piątych, wtedy przez tydzień roboczy cztery dni pracujecie dla swojego pracodawcy, a jeden dzień – nad własnym biznesem. Zyskujecie w ten sposób cztery dni w miesiącu. Prawdopodobnie będzie się to wiązało ze zmniejszeniem Waszego wynagrodzenia, bo jest mniejszy wymiar etatu, ale z drugiej strony nie rzucając etatu, zyskujecie czas na to, aby pracować i rozwijać własną firmę.
I dodam, że warto w tym wszystkim być uczciwym. Z jednej strony nie ma co się afiszować. Sporo tu zależy od firmy, w jakiej pracujecie. Jeżeli pracujecie w korporacji, która ma bardzo rygorystyczne warunki w umowie o pracę, np. co do prowadzenia własnej działalności gospodarczej, to może pojawić się sytuacja konfliktowa, ale w wielu firmach takich zapisów nie ma. I możecie otworzyć własną firmę i pochwalić się tym swojemu pracodawcy… albo nie. To zależy od tego, czy działalność, którą będziecie realizowali, jest dzielnością konkurencyjną w stosunku do pracodawcy, czy nie. Bo jeżeli nie, to nie ma potrzeby afiszowania się z tym jakoś szczególnie. Ale z drugiej strony, jeżeli nic nie stoi na przeszkodzie, by powiedzieć o tym pracodawcy, to myślę, że to jest dobry ruch. Bo tego wymaga pewna uczciwość w stosunku do osób, które płacą nam za swoją pracę.
Ja nie chciałem być podejrzewany o to, że wykonuję jakieś inne zadania w czasie, który powinienem przeznaczyć na pracę etatową. Więc starałem się bardzo oddzielać jedno od drugiego, nawet robienie wpisów na bloga, komentowanie go – robiłem poza godzinami pracy. Oczywiście mój czas był nieregulowany, niemniej jednak zwracałem uwagę, by to nie było rażące, żeby tego typu działanie z mojej strony nie pojawiało się. A już na pewno nie można ukrywać faktu prowadzenia firmy, jeżeli zostaniemy wprost o to zapytani. I nie powinniśmy ukrywać, co ta firma robi. Warto uczciwie powiedzieć, czym zajmujemy się, czy to jest konkurencyjne, czy nie, w jakim obszarze. Wydaje mi się, że w większości przypadków nie powinno być z tym problemu, jeżeli to, co robicie na etacie, nie pokrywa się z tym, czym zajmuje się Wasza firma.
Jeżeli ta sytuacja równoległej pracy na etacie i rozwijania własnej firmy już trochę trwa i jesteście gotowi wykonać następny krok i zrezygnować z etatu, to wchodzi punkt piąty – przygotowanie mentalne do rozmowy o odejściu z pracy. To bardzo ważne. Bo taka rozmowa nigdy nie jest łatwa. Mogą wydarzyć się na niej różne rzeczy, paść słowa, które trudno będzie wycofać. Więc im lepiej się do tego przygotujecie, tak samo jak przygotowaliście się do myśli dotyczącej własnej działalności, tym lepsze efekty uzyskacie. W pewnym sensie najpierw trzeba przepracować ten pomysł. Czyli musicie się pogodzić z tym, że rzeczywiście chcecie odejść z etatu. Trzeba się również wykazać pewną empatią, zrozumieniem, że jest się osobą, która jest pracownikiem danego pracodawcy, w którego on inwestował w mniejszym lub większym stopniu, a na pewno zainwestował swój czas i pieniądze. I że ta sytuacja dla tego pracodawcy jest obiektywnie trudna. Im lepszy jest pracownik, tym trudniej jest się z nim pożegnać. Firmy polegają na dobrych ludziach, na pracownikach pomagających firmom rosnąć.
I trzeba przygotować się na różne scenariusze, w jakich może potoczyć się taka rozmowa. Musimy umieć odpowiedzieć na pytanie, dlaczego chcemy odejść z etatu. Czyli musimy przygotować sobie argumenty, które będą wiarygodne. Druga ważna rzecz to to, jak będziemy reagowali na sytuacje, w której pracodawca będzie chciał nas na siłę zatrzymać w firmie. I co będzie, jeśli zaproponuje nam bardzo dużą podwyżkę albo dodatkowe korzyści w postaci udziałów w firmie, nowego samochodu służbowego itp. Czy będziemy potrafili to odrzucić bądź wycofać z tej decyzji? A jeśli tak, to na jakich warunkach? To wszystko trzeba sobie przepracować wcześniej.
Powiedziałem o tych argumentach, którymi będziemy uzasadniać chęć odejścia z firmy. Kluczowe jest to, by używać takich argumentów, które nie uderzają w żaden sposób w pracodawcę. Nie sprowadzać tej rozmowy do szukania winnego całej zaistniałej sytuacji. Nawet jeżeli obiektywnie jest tak, że mamy jakieś zarzuty do pracodawcy, to nie powinniśmy na takiej rozmowie ich wyciągać. My przychodzimy tam w konkretnym celu, chcemy wypracować jak najlepsze warunki naszego odejścia z firmy. Polaryzowanie takiej sytuacji, stawianie wszystkiego na ostrzu noża, niczego nie ułatwia, a tylko utrudnia. Więc moja wskazówka jest taka, żeby przede wszystkim mówić o własnych emocjach, własnych potrzebach, o własnych pomysłach na swoją przyszłość – to jest coś, z czym drugiej stronie trudno dyskutować. Bo jak my mamy pomysł na siebie, to powiemy o tym, co jest dla nas ważne, a druga strona nie może tego zakwestionować. Nie ma argumentów, żeby zmusić nas do myślenia w inny sposób. Bo to jesteśmy my i nasze przemyślenia. Im lepiej o tym opowiemy, im bardziej odsłonimy się, tym łatwiej będzie nam negocjować, bo będziemy mogli budować pewien scenariusz negocjacyjny na tych naszych potrzebach.
I ostatni element tej fazy przygotowań to jest to, czego my tak naprawdę oczekujemy po tej rozmowie. Czy chcemy jak najszybciej zakończyć relację z danym pracodawcą, czy gotowi jesteśmy pracować dłużej, ale na pewnych zasadach. Co my chcemy tak naprawdę tam wytargować?
Po szóste – sama rozmowa i zaplanowanie naszego odejścia z firmy wspólnie z naszym szefem. Myślę, że warto naszą rozmowę umawiać ze sporym wyprzedzeniem w stosunku do planowanej daty odejścia z firmy, wykazać w ten sposób dobrą wolę, to, że zależy nam na tym, by nie zostawiać naszego pracodawcy samemu sobie, bo trzeba dać czas na spokojne przekazanie obowiązków. I nie ma co kryć się z tym, w jaki sposób działamy. Po prostu warto to wyartykułować już na samym początku takiej rozmowy.
Negocjując warunki rozstania, informujemy, kiedy odchodzimy z firmy. Wiadomo, że prawo pracy wymaga, abyśmy byli w tym okresie wypowiedzenia w firmie, ale to jest kwestia indywidualna. Musimy racjonalnie zastanowić się nad tym, ile czasu rzeczywiście potrzeba na przekazanie naszych obowiązków, ale pozwolić również drugiej stronie odnieść się do naszych uwag. Nie możemy powiedzieć: „Za miesiąc odchodzę”, i koniec. Jeśli byliśmy wieloletnim pracownikiem, to wiadomo, że okres wypowiedzenia sięga nawet trzech miesięcy. Ja odchodziłem z pracy przez pół roku. Z szefem rozmawiałem w styczniu 2013 r., a z etatu odszedłem z końcem lipca 2013 r., czyli ponad sześć miesięcy od momentu rozmowy.
Czy uważam, że pół roku to sensowny okres? Z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie, zresztą pisałem o tym w mojej książce. Wydaje mi się, że można było to zamknąć w trzech-czterech miesiącach, bo wszystkie sprawy po trzech-czterech miesiącach były przekazane, więc trochę niepotrzebnie to przeciągałem. A im dłuższy ten okres, tym trudniej pogodzić się mentalnie z tym, że nadal tkwicie w pracy na etacie, gdzie nie jesteście potrzebni, a moglibyście już ten czas przeznaczyć na rozwijanie własnej firmy. Byłem w takim momencie i wiem, jak to jest bolesne. Więc przestrzegam – nie przedłużajmy tej agonii. Umawiajcie okresy jak najkrótsze.
Warunki naszego odejścia mogą być uzgodnione w sposób dowolny. Przykładowo: czy komputer na którym pracujemy chcemy przejąć? Podobnie samochód służbowy. Jeżeli tak, to na jakich zasadach? To są rzeczy, które możecie negocjować w takim momencie.
Kiedy poinformujemy naszych współpracowników o tym, że odchodzimy z firmy? Ten fakt może być poufny przez pewien czas, tylko do wiedzy szefa i naszej, ale może być też tak, że spokojnie przygotowujemy grunt i dopiero później komunikujemy to wszystkim. Warto ustalić, w jaki sposób zostanie to zakomunikowane. Żeby to nie sprawiało wrażenia, że coś dzieje się w sposób niezaplanowany. Im lepiej jesteś przygotowany, tym profesjonalniej to wygląda, również w stosunku do osób, z którymi pracujemy. I warto zastrzec sobie to, że mamy prawo do tego, żeby narzucić tok tej komunikacji, aby nie wyglądało to tak, że jesteśmy zwalniani. Więc ta kontrola nad przekazem też jest ważna z takiego czysto wizerunkowego punktu widzenia. Jakby nie mówić, każdy buduje swoją markę osobistą również w firmach, w których pracuje.
Kolejnym elementem takiej rozmowy jest ustalenie, jakie działania musimy wykonać, zanim odejdziemy z firmy. Oczywiście często to nie zamyka się w ramach jednej rozmowy, może być ich kilka. Generalnie dobrze mieć spisaną i ustaloną wersję wydarzeń, która satysfakcjonuje dwie strony. Czyli jakie projekty musimy przekazać? Jeżeli pracujemy z klientami, to w jaki sposób będziemy przekazywali ich innym osobom, które zastąpią nas po tym, jak odejdziemy z firmy? Możemy też wskazać, że do konkretnego dnia nasz pracodawca ma wskazać ich sam. Bo czasami jest tak, że czas płynie, sprawy są nieprzekazane i jest pretensja, że w krótkim czasie nie udało się czegoś przekazać. Więc generalnie te obowiązki są po obu stronach.
Odejście z firmy można potraktować jako taki projekt, który też ma swój harmonogram i który trzeba odpowiednio zrealizować. Może być tak, że to my będziemy rekomendować naszych następców. Oczywiście pracodawca ma prawo akceptacji bądź nie, ale warto pokazać, że ta nasza dobra wola polega na tym, że wychodzimy o ten krok naprzód. Nie zostawiamy sytuacji na zasadzie: „Szefie, odchodzę, do widzenia”, tylko próbujemy pomóc w przejęciu wszystkich naszych obowiązków.
Jest jeszcze jeden aspekt takiej rozmowy, który jest bardzo trudny. Może okazać się, i trzeba być na to przygotowanym, że gdy pracodawca dowie się, że chcemy odejść z firmy, podziękuje nam praktycznie natychmiast, czyli z dnia na dzień. I chociaż jest ten okres wypowiedzenia, to pracodawca może powiedzieć: „To w takim razie spakuj swoje rzeczy, nie chcę, abyś cokolwiek dla mnie robił, miał dostęp do danych firmowych, skoro odchodzisz, to po co miałbyś tu siedzieć? Spakuj się natychmiast, oddaj komputer, przez miesiąc ja Ci płacę i nie masz obowiązku świadczenia pracy”. Trzeba być przygotowanym i na taką sytuację. Jeżeli idziemy na taką rozmowę, to lepiej być przygotowanym do tego, że za chwilę komputer firmowy nam zniknie. To jest częste w korporacjach, zwłaszcza gdy dana osoba jest na styku z klientami, bo nigdy nie wiadomo, czy nie będzie chciała podkradać klientów – jakby wcześniej to się nie mogło wydarzyć. Więc myślę, że backup prywatnych danych, które mamy na firmowych komputerach, jest wskazany przed taką rozmową, bo może okazać się, że z dnia na dzień nie będziemy mieli dostępu do niczego. Na szczęście nigdy nie miałem takiej sytuacji, ale mam znajomych, którym się ono przytrafiały, i to pomimo zachowania przez nich takiej staranności, żeby rozstać się pokojowo.
Po siódme – przekazanie obowiązków, przy założeniu, że ta nasza rozmowa z szefem odbyła się w pokojowych warunkach i jakiś plan naszego odejścia z firmy jest wypracowywany. I to jest taka faza, która będzie trwała tyle, ile umówiliśmy się z pracodawcą, ale myślę, że warto od początku uprzedzić pracodawcę, że to właśnie ten okres jest tym czasem, gdy my jesteśmy dostępni, kiedy my te obowiązki rzeczywiście przekazujemy i że po tym okresie, kiedy już odejdziemy z firmy, to kończy się możliwość kontaktu. Wspominam o tym dlatego, że często spotykam się z takim zjawiskiem, że następcy wyznaczani są dosyć późno albo wręcz w ostatnich dniach obecności pracownika w firmie, po czym następuje kilka tygodni ciągłych telefonów do byłego pracownika z pytaniem od nowych osób, które go zastępują, odnośnie tego, gdzie znaleźć jakieś dane, dlaczego relacje z klientem urwały się itp. Warto wyprzedzić taką możliwość i postawić dosyć sztywne ramy, powiedzieć, że „to jest ten okres, w którym przekazuję obowiązki, historię wszystkich projektów, ale już później proszę mi głowy nie zawracać, będę na urlopie, a jeszcze później już we własnej firmie i na pewno nie będę miał czasu, żeby kogoś obsługiwać”. Zakomunikować to wprost i uzyskać potwierdzenie, że rzeczywiście tak będzie, przynajmniej werbalnie, by później bez wyrzutów sumienia powoływać się na to swobodnie, np. „No przecież ustalaliśmy, że już do mnie nie dzwonicie. Bez przesady. Radźcie sobie sami”.
Jeśli pracujemy z klientami firmy, to ten czas wypowiedzenia wystarcza, by przedstawić dotychczasowym klientom naszych następców, a z drugiej strony poinformować ich z naszych ust o tym, że odchodzimy z firmy. Dzięki temu wyglądamy profesjonalnie. Widać, że to odejście odbywa się w sposób zaplanowany. Profesjonalnie też wygląda firma, z którą rozstajemy się, bo widać, że to odbywa się w pokojowej atmosferze. To pokazuje, że ten proces przejęcia klienta jest płynny, że tu nie ma żadnych zakłóceń i z im większym wyprzedzeniem to zrobimy, tym bardziej komfortowo będzie czuł się ten klient. Jest też fajny efekt uboczny tego, że chodzi się po klientach z tą osobą, która będzie nas zastępować, przedstawiając ją. Ja np. w takim okresie otrzymałem sporo propozycji pracy od moich klientów, którzy wiedząc, że odchodzę z firmy, uznali, że to fajna szansa, żeby złożyć mi ofertę. I te oferty, które pojawiają się, poza takim zastrzykiem pewności siebie, to okazja do tego, by wytłumaczyć, dlaczego nie skorzystamy z tej propozycji. Ja tym propozycjom odmawiałem, jednocześnie tłumacząc, czym będzie zajmowała się moja firma. I nie ukrywam, była to szansa na to, by z tymi klientami pracować nie w relacji pracodawca i pracownik etatowy, tylko w relacji firma-firma. Czyli dostarczać im moje usługi odpłatnie jako przedsiębiorca. I takie możliwości też się pojawiły. Więc dla tych osób, które poszukują pierwszych klientów, to może być fajna okazja do tego, żeby zdobyć klientów z grona osób, z którymi już współpracowaliśmy. Zawsze mówię, że biznes najchętniej robimy z tymi, do których mamy zaufanie i z którymi się lubimy. Więc myślę, że to jest fajna okazja do tego, by rozpędzić swoją firmę trochę szybciej.
Chcę Wam pokazać, że ten okres odchodzenia z firmy, wypowiedzenia służy obydwu stronom. Jeżeli dobrze to rozegramy, to również my możemy dużo na tym zyskać – my jako pracownicy i przyszli przedsiębiorcy. Po prostu wykorzystajmy ten czas na swoją korzyść.
I po ósme – dzień pożegnań. Gdy skończy się okres wypowiedzenia, mamy ostatni dzień w pracy. Nazywam to dniem pożegnań, bo to jest okazja, by do klientów wysłać maila z informacją: „To jest mój ostatni dzień. Jak wiecie, odchodzę. Jeżeli chcecie utrzymać ze mną kontakt albo skorzystać z usług mojej firmy, to zapraszam do kontaktu pod takim i takim adresem, będę dostępny pod tym numerem telefonu” – tym najbardziej zaufanym można wysłać swój numer telefonu. To jest też okazja do pożegnania się ze współpracownikami, a w szczególności z szefem. Mówię to świadomie, ponieważ uważam, że to jest bardzo ważny i ostatni moment szczerości na to, by podziękować mu za to, że w ogóle mieliśmy okazję z nim pracować. To nie tylko jemu będzie miło, ale to otwiera furtki na przyszłość.
I po dziewiąte – detoks, czyli urlop po pracy etatowej. Ważne, by nie rzucać się od razu w wir pracy u siebie, tylko dać swojej głowie czas na wyrzucenie różnych emocji, które skumulowały się w tym okresie. Nie wszystkim spodoba się to, że odchodzimy z firmy. Niektórzy mogą pod nami dołki kopać. Naszą decyzję może kwestionować szefostwo firmy. Sytuacje mogą być różne. Mogą być podejrzenia, że odchodzimy do konkurencji, chociaż tego nie robimy. Więc jest to taki czas urlopu, wyciszenia się, zebrania sił do rozwijania własnej firmy. Mi to bardzo posłużyło. Myślę, że była to najlepsza rzecz, którą zrobiłem wtedy dla siebie. Wyjechaliśmy na kosztowne wakacje do Francji zakładając, że to ostatnie tego typu wakacje, jeśli nie uda mi się rozbujać firmy. Więc dzięki temu założeniu, mieliśmy wakacje życia. Ale na szczęście po roku również pojechaliśmy do Francji.
Na koniec chciałbym powiedzieć o kilku najczęstszych błędach, które widzę w tym procesie. Jeden z nich to brak planowania, a drugi to to, że zbyt często i zbyt szybko niektórzy chcą przeskoczyć z etatu do własnej firmy, czyli nie próbują równolegle ciągnąć jednego i drugiego. A moim zdaniem to złe podejście. Lepiej dobrze rozpędzić się, pracując u siebie i jednocześnie będąc na etacie, by później nie tracić czasu na rozbiegówkę we własnej firmie. I takim ewidentnym błędem jest palenie mostów, czyli rozstawanie się ze swoim pracodawcą w atmosferze skandalu, wyrzucaniu wzajemnych żali w stosunku do siebie, zrobieniu głupiego numeru na koniec, który powoduje, że inni mają prawo nas nienawidzić. To odradzam, gdyż uważam, że bez względu na wszystko warto mieć dobre relacje z innymi. I kolejny błąd to brak wykorzystania potencjału, tych relacji, które już mamy, wtedy gdy przechodzimy do własnej firmy. Wielu przedsiębiorców boi się odzywać do osób, które poznały w trakcie pracy etatowej, bo uważają, że teraz zajmują się czymś innym. A często jest tak, że wystarczy umówić się na kawę z osobami, z którymi znamy się i lubimy. I może okazać się, że narodzą się nowe szanse na jakieś wspólne przedsięwzięcia. Więc apeluję, by podtrzymywać te relacje.
Jeżeli ktoś chce wiedzieć więcej o tym, jak ja odchodziłem ze swoich etatów, to zachęcam do lektury książki „Zaufanie, czyli waluta przyszłości”, bo tam podaję wszystkie szczegóły. Jest sporo porad dla osób, które myślą o własnej firmie od tej mentalnej strony i przepracowywania w głowie różnych tematów. Zachęcam Was do tego mocno.
Kilka informacji na koniec. Jeśli ktoś chciałby się ze mną spotkać, to niedługo nadarzą się takie okazje. Spotkania odbędą się: 21 września w Poznaniu, 2 października spotkanie autorskie w Białymstoku, dzień później występ na konferencji również w Białymstoku, 18 października będę w Olsztynie. A 27 października w Krakowie – na Targach Książki – spotkanie autorskie o godzinie 13 w sobotę, a ewentualnie później podpisywanie książek na stoisku. Więc zapraszam serdecznie do przybicia przynajmniej piątki, a może dłuższej rozmowy.
Zbliżamy się do 50 tys. subskrypcji na YouTubie, co jest w ogóle pewną ciekawostką. Więc jeżeli jeszcze nie subskrybujecie, a chcecie otrzymywać informacje i przypomnienia o kolejnych odcinkach, które są publikowane, to zapraszam do kliknięcia przycisku „subskrybuj” oraz takiego dzwoneczka przy tym przycisku, który spowoduje, że będziecie otrzymywali powiadomienia o każdym nowym filmie, który będę publikował.
To tyle na dzisiaj, dziękuję Ci bardzo za wspólnie spędzony czas i życzę Ci skutecznego przenoszenia Twoich celów na wyższy poziom. Trzymaj się, do zobaczenia!
Sprawdź również: Jak finansować startupy
W tym odcinku usłyszysz:
- Jakie są założenia początkowe do „pokojowego” odejścia z pracy na etacie?
- Jak przygotować się do „zwykłej” zmiany pracy – z etatu na etat?
- Jak przygotować grunt do odejścia z etatu do własnej firmy?
- Jak duża powinna być według mnie poduszka finansowa przed rozpoczęciem własnej działalności gospodarczej?
- Czy skakać na głęboką wodę, czy rozwijać własną firmę równolegle z etatem?
- Jak wygospodarować więcej czasu na rozwijanie firmy – pracując na etacie?
- Kiedy rozpocząć działalność gospodarczą?
- Dlaczego warto przetestować pomysł na biznes?
- Jak przygotować się mentalnie do rozmowy z szefem o odejściu z etatu?
- Jak przeprowadzić taką rozmowę / rozmowy i co warto na niej ustalić?
- Jak przekazywać obowiązki tak, aby również na tym skorzystać?
- Dlaczego warto odchodzić z klasą?
- Dlaczego nie warto od razu po przejściu z etatu rzucać się w wir pracy w swojej firmie?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Czytaj także: WNOP 092: Własna firma – co warto wiedzieć zanim zaczniesz – moje błędy i 23 wskazówki
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Podcast „WNOP 007: Rzucam pracę dla blogowania…” – nagrany 5 lat temu odcinek, w którym opowiadałem o planach rzucenia pracy na etacie.
- Książka „Zaufanie, czyli waluta przyszłości” – opis pierwszych 5 lat rozwoju mojej firmy opartej na blogu.
- Artykuł „Poduszka finansowa, czyli co musisz zrobić, zanim zaczniesz inwestować” – instrukcja budowy poduszki finansowej.
- Składki ZUS na rok 2018
- iFirma – usługa internetowego biura rachunkowego, z której korzystam.
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów
- W aplikacji Spotify
- W katalogu Zune
- W katalogu BlackBerry
- Poprzez specjalny RSS
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
Zobacz także: Jak wolność finansową
{ 64 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
No patrz, wlasnie o tym mysle 🙂
Hej Michal,
Wkradło Ci się za dużo copy/paste „UWAGA: do tego odcinka nie załączam transkryptu…”
Fakt! Dzięki! Poprawione. 🙂
Hej Michał,
Chętnie posłucham przemyśleń, bo już Twoje pierwsze wnioski mogę potwierdzić 🙂
Dla mnie najtrudniej było na początku zrozumieć jak się zakłada i rozlicza własną firmę, ile płacić podatków, co rozliczać, czego nie można, jak to wszystko działa. Nigdy nie obracałem się w takim środowisku, więc zmiana była kolosalna:)
Kilka lat temu ciężko było o materiały, więc napisałem na blogu swoje abecadło przedsiębiorcy nt B2B. Podsumowują pierwsze kroki na własnej działalności, jeśli zgodzisz się opublikować komentarz z linkiem w tytule, to będzie mi bardzo miło. A przy okazji kilka osób może skorzysta.
Miłego słuchania!
Trzeba by rozeznać, jak groźna bywa działalność całkiem inna niż etat. Czytałem tu gdzieś artykuł o amerykańskim fachowcu, który miał, aż 5 albo i więcej zawodów. Kosmonauta, muzyk, fizyk czy coś takiego. Obawiam się, że szefostwu firmy może nie pasować na przykład księgowy, który po robocie gra na trąbce zamiast szkolić się bardziej w księgowości. Pozdrawiam ciepło 🙂
A to już zależy od pracodawcy. Trend jest taki, że firmy nie chcą mieć po prostu niewolników, tylko zespół ciekawych ludzi, którzy potrafią razem rozwiązywać problemy. Tak jest po prostu przyjemniej, więc długofalowo bardziej efektywnie.
Andrzej, ale to oznacza, że pracodawca jest ograniczony, bo skoro szuka pracownika, to powinien skupić się na jego kompetencji i użyteczności w firmie, a nie interesować się oraz toczyć wyobrażenia, co jego pracownik robi po robocie.
Hej Michał!
Słucha się bardzo ciekawie. Próbuję sobie przełożyć to wszystko na nasze lapońskie realia teraz 😉
Świetny podcast! Dziękuję bardzo, bo właśnie poważnie myślę o otwarciu własnej działalności. Wspominałeś o dotacjach na rozpoczęcie działalności. Mam pytanie, bo dostałam ostatnio radę, że lepiej zgromadzić własne oszczędności – tak trafiłam na Twój blog 😉 – niż opierać się na dotacjach, bo pieniądze, które samemu się zarobiło, zawsze się rozsądniej wydaje, a biznes oparty na dotacjach najczęściej nie wypala.
Moje pytanie: jakie proporcje między własnymi oszczędnościami a dotacjami w gromadzeniu wszelakich funduszy niezbędnych w momencie otwierania własnej działalności?
Dzięki z góry za odpowiedź!
Pozdrawiam!
Cześć Ania,
zawsze odpowiedź brzmi – to zależy. Od czego? Od tego, jakie koszty stałe ma Twoja firma. Np. ja uzyskałem dotację z UP i te dodatkowe 15 tysięcy, o które wnioskowałem, pomogło mi nie martwić się o świetny sprzęt na start. Jednak moje koszty są niskie, bo prowadzę działalność, która wymaga tak naprawdę tylko dobrego komputera. Co innego taka fryzjerka czy właścicielka restauracji, która wynajmuje lokal, ma pracowników, a więc o wiele więcej.
Stąd jeśli Michał mówi, że np warto mieć na pół roku, rok odłożone pieniądze, żeby móc funkcjonować, to dotacja jest tak naprawdę niezależna od własnych oszczędności – musisz ją wydać i tak na sprzęt, materiały, nie na bieżącą działalność. A w przygotowaniu się do prowadzenia firmy, potrzebne jest mieć „za co żyć”, żeby móc ją rozwijać i nie martwić się tylko o pieniądze. Kiedy nie ma kasy, często podejmuje się jakieś nerwowe ruchy lub nie ma czasu na rozwój, tylko na bieżące sprawy firmy.
Ja bym nie negował dotacji – tylko trzeba wiedzieć, co z nią zrobić. To zawsze jakieś dodatkowe pieniądze, które się mogą przydać w usprawnieniu biznesu. Tylko pamiętaj, że czas i wymogi do dotacji mogą sprawić, że oczekiwanie na nią w przypadku niektórych biznesów – jest po prostu nieopłacalne (na przykład kiedy ma się wielu klientów gotowych płacić faktury na już, byle będzie vat).
Hej Michał,
Jak długi jest okres remanentu początkowego, tzn. do max jakiego okresu można wliczać faktury imienne, na poczet przyszłej działalności gospodarczej?
Jak zwykle, dzięki za wiedzę którą się dzielisz 🙂
Hej,
Michał, ja wciąż czekam na Twoj post o odkładaniu na emeryturę. Mam 26 lat i uważam że powinienen już to robić, ale nie wiem gdzie i jak. Czy zwykła lokata, czy forma ubezpieczenia? Czy jakiś produkt dedykowany? Bezpieczne fundusze ?… Zrób taki post dla nieobytych w tematem milenialsów (brzydkie słowo 😉 ), którzy chcieli by się zatroszczyć o swoją przyszłość, ale nie wiedzą od czego zacząć.
Pozdrawiam!
Hej Mateusz,
Jeśli nie wiesz od czego zacząć, to zacznij od lektury wszystkich wpisów z cyklu „Elementarz Inwestora”
https://jakoszczedzacpieniadze.pl/elementarz-inwestora
Pozdrawiam!
Z niecierpliwością czekam na tekst :). Tylko raz odpaliłam podcast i byłam w głębokim szoku, bo czytając zawsze Twoje transkrypty, inaczej wyobrażałam sobie Twój głos. Teraz słucham i myślę… nie, to nie Michał Szafrański! Niemożliwe! I tak mi to nie pasuje do wyobrażenia (ani na plus, ani na minus, tak zwyczajnie!), że nie mogę już przenieść się do grona słuchających ;D.
Temat zawsze aktualny i zawsze interesujący. Niby oczywisty, a jednak można sobie różne myśli „poukładać”.
Na pewno jest to trudniejsze, niż nam się wydaje, kiedy obserwujemy „z zewnątrz” dobrze prosperujące biznesy… Wyobrażam sobie to uczucie (frustracji? bezradności?), kiedy otwierasz sklep np. zielarski, zatowarowujesz go, masz świetną „oprawę graficzną” (super bannery, super stronka, wszystko dobrane przez grafika), wysyłasz w świat wizytówki, publikujesz wartościowe artykuły na FB, robisz różne akcje promocyjne i…czekasz za ladą na klienta. Jeden dzień, drugi, trzeci …. I co, jak nikt nie przychodzi? Czujecie to ? Mówią, że biznes zaczyna wychodzić na zero po pół roku… I niby to wiesz, czyli.. czekać za ladą i działać, czy zamykać póki nie masz długu / przeciążonej poduszki finansowej?
Teraz, kiedy jesteśmy na etacie, własna firma wydaje się „wolnością”, „niezależnością”, szansą na wysokie zarobki. A rzeczywistość przy słabej psychice może być w pierwszych dniach po prostu… Porażająca. świadomość, że wszystko zależy od Ciebie, nie tylko sukces, ale i porażka. A uświadomiłam to sobie, rozmawiając z różnymi przedsiębiorcami, o tym, jak zaczynali … :).
Ooo świetnie – będzie co słuchać podczas najbliższych treningów 🙂 W tej chwili akurat zmieniam etat na inny (ciekawszy i lepiej płatny) etat, ale kto wie co przyniesie przyszłość, dobrze jest być przygotowanym 🙂
Witaj Michale.
Jestem jednym z wielu, którzy mogą potwierdzić Twoje słowa.
Od roku pracuję dla siebie i na siebie, wcześniej przechodząc przez niemal wszystkie etapy 9 punktowej „wyliczanki”.
Zdaję sobie sprawę, że rok to mało – ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mimo przeróżnych przeszkód WARTO.
Pozdrawiam 😉
Bardzo dobry odcinek. Muszę się z Tobą zgodzić że należy testować swoje pomysły na biznes nawet jeżeli ma to być zwykłe ogłoszenie w internecie i testowanie ile potencjalnych klientów się odezwie. Tak zrobiła moja siostra i dowiedziała się że pracy na „pełen etat” z tego nie będzie, ale jako dodatkowe zajęcie jest bardzo dobre. Już od dłuższego czasu ciągnie pracę na etacie i firmę po godzinach.
@Dawid Myślę, że też wszystko zależy od rodzaju biznesu i sposobu testowania. Np. jeśli chodzi o samochody zabytkowe to jest to branża idąca najczęściej drogą pantoflową, jeśli zdobędziesz polecenia od znajomych to zaczyna iść biznes. Niestety nikt nie chce w swojej 30 letniej lub starszej perełce dawać eksperymentować z ogłoszeń na elementach często niezdobywalnych lub trudnych do odtworzenia, albo po prostu drogich. Sami bardzo długo szukaliśmy blacharzy do swoich aut wśród znajomych i albo terminy 2-3 lata do przodu zajęte, albo są partacze, którzy bardziej szkodzą niż naprawiają. A większość blacharzy woli klepać współczesne auta na ilość nie na jakość aby było (bo ludziom zależy żeby było tanio, jakoś to wyglądało i dało się szybko zacząć jeździć). Dlatego wiedząc, że branża jest kapitałochłonna oraz że jest to nisza chcemy w końcu wypracować swoją sieć kontaktów oraz portfolio (oczywiście będące na 4 kółkach 😉 ), aby otworzyć własną firmę zajmującą się tylko remontem i naprawą zabytkowych samochodów.
@Michał Szafrański, wspominałeś, że warto brać imienne faktury na droższy sprzęt aby go refakturować do firmy. Wiesz może ile czasu można refakturować sprzęt (np. warsztatowy, który w większości ma 2 lata gwarancji)? Bo to jest ciekawe, być może dzięki temu zrobimy na początek duże koszty rozpoczęcia działalności – co pomoże nam na starcie w zmniejszeniu realnych kosztów prowadzenia działalności.
Nie dokończyłem jeszcze odcinka, ale muszę przyznać, że jest bardzo dobry. Rzeczowy i odpowiedzialny – dobrze, że ktoś podchodzi do tego w taki sposób. W internecie wiele jest historii przekonujących, że „wystarczy tylko chcieć”. I niestety wiele osób nie radzi sobie z przeszkodami, gdy uświadamiają sobie, że nie jest tak wcale łatwo.
Moim zdaniem trzeba naprawdę dużej odwagi i wiary w siebie, aby rzucić etat i próbować swoich sił na swoim. Myślę, że o wiele trudniej zdecydować się na to osobom, które mają już zobowiązania.
Wielkie dzieki za kolejna porcje fajnego materiału tym razem o zwolnieniu sie z pracy. Pamietam ze miales taki podobny material jak przygotowac sie do pojscia na dluzszy urlop. Co jest wspolnego to to ze wazne jest przemyslenie tematu i wlasciwe zaplanowanie dzialan. Wielkie dzieki.
Jeśli tylko ktoś może sobie pozwolić na to czasowo by po etacie robić coś swojego, to chwała jemu! Zanim nie mamy wielu zobowiązań i dużo czasu wolnego to zamiast narzekać na swoją pracę powinniśmy działać, czytając komentarze innych, którzy już sa na „swoim” można powiedzieć, że udaję ci się wplywać na ludzi.
Wydaje mi się, że porady mogą być istotne tylko dla malej garstki specjalistów i managerów. Jednak Polska rzeczywistość tak nie wygląda. Zdaje sobie sprawę ze mówisz to ze swojej perspektywy – ale ona jest jednak dość specyficzna. Zajmowałeś wysokie stanowisko. Większość osób zakłada firmy głównie dlatego, że niemnogą znaleźć dobrej pracy, bo 2500 zł na rękę to w Polsce jednak dla większości jest sufit.
No niestety, rzeczywistość takich szarych żuczków jak ja, jest jednak niezbyt kolorowa, ale luzik, zaraz pojawią się spełnienie doradcy z poradą – jak chcesz to osiągniesz, wszystko jest możliwe, wszystko zależy od Ciebie, mnie się udało. Itp. Itd. a czasem wystarczy użyć trochę wyobraźni albo po prostu uwierzyć komuś na słowo, że w jego przypadku nie bardzo da się osiągnąć to wszystko. A to jednak wszystko proste jest – skoro są ludzie, którzy zarabiają dużo i bardzo dużo, to muszą być też tacy, którzy zarabiają mało i bardzo mało. Nie da się tak, żebyśmy wszyscy naraz zarabiali dużo, dobrze i wiele.
Pozdrawiam dziewczynę, która była dziś na spotkaniu w FoodHallu. Niebieska koszula, białe spodnie i czerwone trampki. Odezwij się ! Bardziej utkwiłaś mi głowie niż świetne skądinąd treści przekazane przez Piotra i Michała 🙂
To musiała być wyjątkowa dziewczyna : )
Michał,
wstaw jakieś fajne intro w trakcie początkowego motywu muzycznego, bo oglądanie Twoich ‚podrygów’ jest niezręczne dla widza i widać, że dla Ciebie też 😉
NIE 😀
Michał, jeszcze jeszcze jakiś taniec może! Taki wiesz, z jajem 😀 Przed podcastem muzyczka i śpiew, a przed filmikiem wygibasy 😀 Od razu masz wzrost oglądalności 😉
Witaj Michale,
Obecnie przechodzę przez łatwiejsza sytuacje przechodzenia z firmy do firmy jako pracownik etatowy. Jednak w głowie cały czas siedzi we mnie potrzeba robienia czegos swojego na własnych zasadach. Oboje z narzeczonym kochamy samochody zabytkowe. Mamy wspólnie zestaw umiejętności który pozwala te samochody robić samodzielnie minimum w 90%. Warsztat przez ostatnie kilka lat również został odpowiednio przygotowany (z miejscem gorzej ponieważ zbudowanie lub wynajem ogrzewanego garażu o odpowiednich wymiarach to już dość duży koszt, którego obecnie nie mamy jak przeskoczyć).
Wiemy ze jest popyt na nasze usługi, które obecnie świadczymy wśród przyjaciół lub znajomych z klubów motoryzacyjnych. Teraz chcemy zrobić jeden projekt od początku do końca żeby mieć wizytówkę tego co potrafimy zrobić. A po tym już trzeba będzie otworzyć własna firmę.
Strach jest. Przede wszystkim czy zdecydować się na firmę na mnie, aby zredukować koszty czy na narzeczonego który jest obecnie bezrobotny. Na obecna chwile przeraża mnie przejście przez większość formalności i tak naprawdę nie wiem gdzie szukać informacji na temat obecnych funduszy bezzwrotnych (narazie nie chcemy korzystać z kredytów póki nie mamy zabezpieczenia ich natychmiastowej spłaty bez uszczerbku na obecnym standardzie życia).
Firmę trzeba zacząć od sprawdzenia własnych możliwości finansowych i ich bieżącego monitorowania. Dlatego ostatnie 2 dni poświęciłam na walkę z ułożeniem kategori wydatków i wpływów zgodnie z naszymi potrzebami (czyt. Każdy samochód ma swoją kategorie wydatków zgodnie z obecnym stanem i jego potrzebami) i od końca przyszłego tygodnia biorę się za wprowadzanie danych. Jedynie kilka archiwalnych wprowadzę do bazy danych które będą mi potrzebne za długi czas do rozliczenia większych wydatków rozciągniętych w czasie ale chce to zrobić bilansujący je innymi przypływami gotówki.
Narzeczony narazie uważa ze trochę przesadzam ale myśle ze po kilku miesiącach zauważy efekty. 😉
Witaj Aniu,
jeśli chodzi o fundusze zewnętrzne, to pracuję „w branży” od kilku lat, postanowiłam pomóc Tobie i być może innym, którzy marzą o przejściu na własną działalność, dzieląc się podstawową wiedzą o dotacjach. Przekazuję to w sposób możliwie krótki , zwięzły i wartościowy 🙂 Nie reklamuję swoich usług:
– na otwarcie jest więcej opcji uzyskania wsparcia niż na rozwój istniejącej firmy, więcej jest też opcji dla bezrobotnych zarejestrowanych w PUP – to najlepsza kategoria Beneficjenta. Aby dowiedzieć się co wtedy przysługuje Ci na Twoim terenie, dzwonisz do odpowiedniego Punktu Informacyjnego Funduszy Europejskich i po podaniu swojej sytuacji – np. kobieta lat 30 bezrobotna zainteresowania otwarciem firmy – uzyskujesz pakiet informacji ZA DARMO.
– otwarcie obejmuje dość szeroki katalog dotacji bezzwrotnych ,na rozwój możesz dostać dotację GŁÓWNIE na innowacje i PRZEDE WSZYSTKIM w formie zwrotnej pożyczki / kredytu
– dlatego nigdy nie dokonuj podstawowego błędu pt. Otworzę a potem dostanę dotację na otwarcie. Ten błąd popełnia 70% osób! Gdy już otworzysz to nie możesz dostać dotacji na otwarcie a na rozwój również nie dostaniesz bo zazwyczaj trzeba prowadzić firmę od roku lub dłużej (!) – przez rok będziesz pozbawiona możliwości uzyskania dotacji
NAJLEPSZĄ opcją są dotacje z LGD – są to bezzwrotne dotacje, 100% kosztów netto w wysokości do 100 tys zł na otwarcie firmy (ewenement!!!) albo 70% kosztów netto do 300 tys zł dotacji na rozwój firmy (o ile prowadziłaś firmę min 365 dni w ostatnich 3 latach i jest to mikro lub małe przedsiębiorstwo oraz zatrudnisz min 1 osobę na pełen etat na 3 lata – to tak w skrócie). Dowiedz się koniecznie, czy blisko Ciebie jest LGD i czy możesz otworzyć tam firmę – to najlepsza opcja.
Później wchodzi w grę PUP – 6krotność średniego wynagrodzenia na otwarcie firmy przez bezrobotnego (Zazwyczaj 20 tys bezzwrotnej dotacji, konieczność prowadzenia firmy min 12 m-cy – inaczej zwrot), później takie same warunki ale już nie przez Urzad Pracy ale różne instytucje (jakie i gdzie – dowiesz się dzwoniąc do PUP).
I to by było tyle… Nie chcę zatruwać bezużyteczną wiedzą, przepraszam Michale, jeśli uznasz to za wpraszanie się do Ciebie na unijne pogaduszki;), ale myślę, że jest duże zapotrzebowanie na taką bezpłatną, dobrze podana wiedzę o funduszach unijnych. Dziwię się, jak wiele osób NIC o tym nie wie, a pewna wąska grupa ludzi bogaci się na dotacjach…
Hej Ewa,
Dzięki wielkie za obszerny i wartościowy komentarz. Ależ właśnie takich komentarzy tu oczekuję – absolutnie nie masz za co przepraszać. Śmiało częściej zapraszam. 🙂
Pozdrawiam 🙂
Witaj Ewo,
jeśli możesz skontaktuj się ze mną ([email protected] – podam ci wtedy mój regularny mail do kontaktu), bo niestety forma informacji jaką uzyskałam ostatnio w urzędach jest całkowicie niezrozumiała, a często opiera się na tym, ale wy macie mieszkanie i auto (co by nie mówić z zapobiegliwości rodziców) to wam się nie należy nawet 5 zł. A być może dzięki twojej pomocy uda nam się z narzeczonym utworzyć miejsce spełniania marzeń nie tylko naszych ale i również innych osób.
P.S. @Michał jeśli byłaby możliwość nie publikuj tego komentarza tylko bezpośrednio go przekaż do Ewy z mailem z formularza. Z góry dziękuje
Czekałam na ten post u Ciebie 🙂 Byłam ciekawa, co masz do powiedzenia w tym temacie.
Dzięki, biorę się za słuchanie 🙂
Przesłuchałem podcast, z resztą jak zwykle, i bardzo mi się spodobał. Nie planuje w tym momencie zakładać firmy. Ba! Nawet nie pracuje na etacie, ale wiele rad mi się spodobało, i z pewnością warte są przemyślenia, albo wręcz wprowadzania w życie.
Szczególnie w pamięć zapadła mi radę o tym jak to warto co jakiś czas pójść na rozmowę o pracę – nawet jeśli jesteśmy ze swojej pracy zadowoleni.
Podsumowując świetna robota!
Pozdrawiam 🙂
Interesujący wpis! Sprawnie i umiejętnie tłumaczysz jak przejść z firmy „na swoje”. Bardzo podobał mi się moment, gdzie mówisz o tym, aby zapytać się siebie; dlaczego to chcemy zrobić? Co chcemy przez to osiągnąć?
Sądzę, że nie zawsze zadajemy sobie te pytania, będąc „otumanieni” perspektywą większy pieniędzy, albo samodzielności w prowadzonych działaniach. A to nie zawsze jest spójne z prawdą. Oby więcej takich wpisów.
Może o tym, czego się wystrzegać prowadząc firmę?
Pozdrawiam!
Michał
Hej !
Bardzo przydatny podcast, szczególnie w mojej obecnej sytuacji 😉
Zastanawiam się, czy dobrze robię.
Obecnie pracuję na etacie, lecz mam plan odejść z etatu, aby przebrnąć przez wymaganą podstawę bycia osobą bezrobotną, aby w nowym roku ubiegać się o dotację z UP. Taka dotacja byłaby idealna dla mnie, kiedy połowę potrzebnego sprzętu już mam kupioną, a drugą połowa jest zupełnie konieczna, aby dobrze wykonywać usługi.
Obecnie „bawię się” po godzinach ile mogę, zainteresowanie jest. I tu pytanie, czy ryzykować i rzucić etat, po czym starać się o dotację, czy jeszcze poczekać, chociaż…w sumie na co 😛 ?
Michał! Śledzę Twoje poczynania od pewnego czasu, głównie w formie podcastów w drodze do pracy (wpisów na blogu czytałem może kilka, brak czasu) ale do tej pory absolutnie niczego nie komentowałem, dziś przyszedł ten wielki dzień 🙂
Pierwsza sprawa, to fajnie, że poruszasz na blogu kwestie związane z przedsiębiorczością. To super, że w obecnie popularnej bardzo narracji sukcesu, startupowców, rzucania korporacji etc. jest też głos rozsądku, który ma nieporównywalnie więcej wspólnego z prawdziwym życiem i może być dla kogoś dobrą radą. Stokrotne dzięki!!
Odnośnie samego tematu tego podcastu, to sam jestem obecnie w trakcie takiego procesu i myślę, że mogę dodać kilka słów od siebie, które wniosą coś do tego tematu. Po pierwsze, wszystkim zainteresowanym mogę powiedzieć jedno: jest ciężko. Pomysł na firmę po godzinach wymyśliłem ponad 2,5 roku temu. To firma zajmująca się szerokorozumianym marketingiem dla firm technologicznych. Postawiłem stronę, starałem się ją jakoś wypozycjonować ucząc się SEO samemu (polecam każdemu, 90% firm z tej branży to mafia!!) i pierwsze zapytanie ofertowe miałem po ponad roku (!!!). Po ok 1,5 roku zdobyłem pierwszego klienta, kompletnie obcą firmę z internetu. Ten projekt rozliczyłem przez firmę kolegi i dopiero kolejne pół roku później miałem drugiego klienta i dopiero po zakończeniu projektu dla niego założyłem DG. Tak więc przez 2,5 roku mój przychód wyniósł mniej niż 10k zł netto !! Oczywiście, gdybym aktywnie promował swoją firmę, być może przychodu byłoby więcej, ale na pewno „spaliłbym” mnóstwo pieniędzy na ZUS i inne koszty w tym czasie. Dlatego testowanie biznesu równolegle z etatem to super pomysł i znaczna redukcja ryzyka i kosztów – pełna zgoda. Najważniejsze jednak w tym okresie było dla mnie jedno: to jest możliwe! To co sobie gdzieś w głowie wymyśliłem okazało się na tyle przydatne dla kompletnie obcych firm, że gotowi byli za to zapłacić. Gdy dostałem pieniądze za pierwszą fakturę – uwierzcie, bezcenne.
Nie było to jednak proste, świadcząc usługi większość projektów robiłem przed pracą, między 6 a 9 rano i wieczorem między 19 a 24. Dodatkowo w weekendy i urlopy. Każdy kto myśli o łączeniu firmy z etatem niech o tym pamięta, to nie jest drobiazg, to jest boląca głowa, brak życia prywatnego i poczucie szarpania się z losem.
Druga sprawa, którą mógłbym dodać jako uzupełnienie podcastu to „bolące serce” i związane ręce. Mam teraz mnóstwo pomysłów, cały czas pełną zajawkę na rozwój firmy i szukania potencjalnych klientów/rozwoju, a codziennie od 9 do 17 pracuję dla kogoś innego. NIE MAM PO PROSTU KIEDY prowadzić firmy. Rozmowy z kontrahentami na korytarzu, z przyczajki, gdzieś ukradkiem pisanie maili – jest to podwójne życie i bardzo męczy. Michał, jeśli masz pomysł jak to pokonać (niestety nie mogę pracować na część etatu, próbuję wypracować czasem pracę z domu ale nie jest to bardzo proste) to daj proszę znać. Mnie to zabija od środka i jednocześnie bardzo załamuje.
Trzecia sprawa, jedyna z którą na pewno się nie zgodzę to jawność prowadzenia firmy równolegle z etatem. Mam bardzo dobrą pracę etatową, na managerskim stanowisku w wysoce-zaawansowanej technologicznie firmie i osiągnięcie tego pułapu wiedzy i kompetencji w branży trwało długo i wymagało ogromnych kosztów ze strony pracodawcy. Wybacz Michał, ale w mojej ocenie każda racjonalna osoba wie, że firmy nie zakłada się dla rozrywki, tylko po to, żeby docelowo była ona głównym źródłem utrzymania. Ja gdybym usłyszał od pracownika, że założył firmę, tego samego dnia zacząłbym szukać następcy. Jestem przekonany, że moi szefowie (skądinąd bardzo w porządku ludzie) zareagowali by tak samo. Dlatego też moja firma jest niejawna dla mojego pracodawcy i to powoduje kolejne stresy i paradoksy: z jednej strony chciałbym ją promować, z drugiej nawet na serwisach społęcznościowych typu facebook albo linkedin nigdy nie umieściłem ani jednego posta o mojej firmie!! To bardzo utrudnia życie, szukanie nowych klientów i jest jednocześnie bardzo przygnębiające. Michał, podaj proszę racjonalne argumenty przeciwko mojemu myśleniu, ale na dzień dzisiejszy nie widzę możliwości powiedzenia o tym mojemu szefowi.
Podobno czytasz komentarze, więc będę wdzięczny nawet za zdawkową odpowiedź. Mimo wszystko, tak jak pisałem wcześniej satysfakcja jest ogromna i „na koniec dnia” warta całego tego trudu. Ogólnie wyznaję też zasadę małej łyżki, więc stopniowo staram się odkładać pieniądze na rozwój firmy, ewentualne inwestycje i przestoje i mimo wszystko równolegle, porankami i wieczorami rozkręcać tą swoją firemkę 🙂 Trzymajcie kciuki, pozdrowienia dla wszystkich czytających i autora!
Świetny podcast. Z resztą dobrze osadzony w czasie. Nie minął tydzień jak podjąłem pewną decyzję 🙂 Dziękuję Ci Michał za wylistowanie punktów. Podążałem zgodnie z nimi jeszcze zanim wyszedł podcast – dało się je wyłapać na przykład w „Zaufanie czyli waluta przyszłości”. Całą historię znajdziesz na mailu.
Dziękuję za to co robisz po 1000 kroć 🙂
Wartość Twoich podcastów jest nie oceniona. Jestem dość nietypowym korpo-ludkiem, który pracuje by paradoksalnie zmniejszyć wydatki a nie zarabiać (wynik szczęścia na giełdzie). Patrzę więc na pracę pod względem rozwijania się, atmosfery i poznawania ciekawych ambitnych ludzi niż zarobku. Przez co często zmieniam pracę i mam czas na poboczne projekty(uczelnia,blog). Niestety, uczucie spełnienia już nie jest tak wyraźne jak na początku mojej etatowej przygody. Jako młodziak czerpię garściami z Twoich doświadczeń i muszę przyznać, że rozwinięcie tego temu okazało się dla mnie kolejnym inspirującym wątkiem spod Twoich skrzydeł. Zaczynam poważnie rozplanowywać zakończenie mej tułaczki po firmach i przejściu powolutku na swoje. Otworzenie własnej firmy w wieku 22-23 lat zawsze wydawało mi się niemożliwe a jednak otworzyłeś kolejną blokadę w mojej głowie za co Ci Michał serdecznie dziękuję! Czas zacząć nową przygodę, jesteś królem przez duże „V” Michał! 😀
Już po tytule widzę, że to będzie jeden z tych podcastów, który odpalę kilka razy 🙂
Dzięki ♡
Cześć,
Kiedy możemy się spodziewać transkrypcji? Bardzo mnie interesuje ten podcast, bo odejście z etatu to moje marzenie, a jak zawsze wolę czytać niż słuchać.
Pozdrawiam,
Kasia
Ja też Kasiu niecierpliwie czekam, bo lubię przeczytać, czasem wydrukować i coś podkreślić… więc się podłączam pod pytanie ;).
Wkrótce 🙂
No i jest już transkrypt. Zapraszam do czytania. 🙂
Cześć Michał 🙂
ostatnio coraz częściej słyszę o sytuacjach, w których ktoś stracił oszczędności, które trzymał w banku z powodu włamania na konto przez internet – np. przez aplikację mobilną, która podszywała się pod aplikację banku. Pojawiają się też inne sytuacje, w których dochodziło nawet do zaciągnięcia kredytu na osobę, która nie miała o tym pojęcia. Trochę zaczęło mnie to przerażać.
W Finansowym Ninja ogólnie poruszyłeś temat bezpieczeństwa. Zastanawiam się czy zamierzasz go jakoś rozwinąć w najbliższym czasie. Z chęcią usłyszałabym jakie jest Twoje zdanie na ten temat i poczytałabym jakieś porady odnośnie tego jak zadbać o bezpieczeństwo kont, do których mamy dostęp przez internet. Czy to prawda, że korzystająć z iOS jesteśmy bezpieczniejsi? Pewnie dla niektórych ten temat jest oczywisty, ale uważam, że im więcej wiemy i im więcej się na ten temat rozmawia tym lepiej.
Pozdrawiam serdecznie.
Mówisz o bardzo racjonalnym schemacie i w sumie z twojej wypowiedzi można stwierdzić że w gruncie rzeczy jeszcze nie jest za późno by próbować czegos takiego. O ile oczywiscie ktoś nie ma trójki dzieci i pracy na 2 etaty.
Naprawdę świetne, sądzę, że każdy kto przeczytał ten artykuł właśnie otwiera działalność gospodarczą !
Jasne, od razu lecą i otwierają 🙂 Nie pisz bzdur, to nie jest takie proste jak myślisz.
Przez długi czas musisz się godzić na wiele wyrzeczeń i pracę na granicy bankructwa. Tylko nielicznym udaje się przetrwać pierwsze dwa lata.
Ja bardzo chciałbym pracować na własny rachunek. Jest to moje marzenie aby być odpowiedzialnym za siebie i świadomie podejmować wszystkie decyzje biznesowe. Brakuje mi jednak pomysłu i/lub odwagi. Wszystko co wymyślę wydaje się zbyt proste, infantylne, odtwórcze. Boje się, że nie zdobędę żadnych Klientów bo i jak mam konkurować z firmami które są już na rynku X lat i robią coś podobnego?
Nie zgadzam się jednak z jednym – powiedzenie szefowi, że otwieram działalność i szukam własnych klientów jest równoznaczne ze zwolnieniem z pracy. Nikt o zdrowych zmysłach nie zostawi u siebie pracownika który myślami liczy już pieniądze z własnej działalności 🙂
Ważne przy zakładaniu firmy by założyć, że coś może isc nie tak jak planujemy. Unikamy wtedy elementu zaskoczenia i mamy przygotowany plan alternatywny. Druga sprawa to koszty i umiejętność ich niwelowania, wiele firm spamuje skrzynke oferując żlote jaja a tak naprade chcą wyciągnąc pieniądze od was.
Powodzenia!
Trochę jestem rozczarowany tym konkretnym podcastem bo liczyłem na konkretne rady i sposoby radzenia sobie w trudniejszych sytuacjach. W sumie omówiłeś best case scenario czyli wyrozumiałego szefa i wolne wygaszenie się z firmy.
Ja już jestem udupiony od samego początku bo podpisałem umowę o zakazie konkurencji (co się robi standardem w wielu branżach). Nie mogę prowadzić działalności, chyba że na słupa. Gdyby firma była uparta to mogliby mnie pozwać do sądu i wziąć wszystko to na co pracowałem. Zawsze można nie podpisywać takiej umowy, zawsze można być bezrobotny 🙂
Inna sprawa, nie wiem jak u ciebie ale u mnie oczekuje się pełnego zaangażowania, gdyby firma wiedziała, że pracuję na boku to mogły by padać oskarżenia, że na przykład przepracowanie wynikające posiadania działalności wpływa negatywnie na pracę w firmie, są u mnie ludzie którzy robią zlecenia na boku, ale się tym nie chwalą bo wiąże się to z samymi problemami.
No i pracodawcy są neurotyczni, jak jesteś za dobry, za pracowity to zrzucają na ciebie coraz więcej odpowiedzialności i uzależniają się od ciebie. Nie chce sobie wyobrażać jakie świństwa by robili takiej osobie gdyby chciała odejść i broń boże założyć coś konkurencyjnego. Ja staram się być szaraczkiem, nie za dobry, nie za zły by móc właśnie szybko zniknąć bez smrodu.
U mnie przejście na własną działalność była wynikiem braku podwyżki o 100 zł w 2010 roku 🙂 Byłem w pracy przed wszystkimi i wychodziłem jako ostatni. Pracowałem na skupie złomu, więc lekko nie było. Większość pracowników samo dawało sobie podwyżkę „w materiale” i oddawało do innych skupów.
Zawsze wychodziłem z założenia, że jakakolwiek praca by nie była, musi zapewniać komfort finansowy, a do tego właśnie potrzebne było dodatkowe 100 zł. Nie dostałem podwyżki, założyłem własną działalność i dalej to już poszło choć początki były bardzo trudne.
Trochę szczęścia, praca od świtu do nocy i po 6 miesiącach zaczęło się kręcić. Popełniłem mnóstwo błędów, ale finalnie wyszło dobrze. Z tego co widzę to praktycznie każdy by chciał działać na własny rachunek, ale nie każdy się do tego nadaje. No i wyobrażenie osób pracujących na etacie mija się grubo z prawdą odnośnie pracy już na własny rachunek.
Wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma 🙂
Cześć Michał !
Dawno Cię nie słuchałam, zawsze preferowałam wersję pisaną, ale muszę przyznać, że zrobiłeś duże postępy w słowie mówionym 🙂 i bardzo miło się Ciebie słucha. Dzięki za ten post i wskazówki. Pozdrawiam !
Jakiś czas temu przeszedłem podobną drogę. Przez 4 lata budowałem firmę równolegle z etatem. Od roku już tylko firma. Wiele jest w tym racji co piszesz.
Na podstawie moich doświadczeń dodałbym jeszcze jeden wg mnie bardzo istotny punkt. Chodzi mianowicie o kapitał na start firmy.
Większość ludzi mówiąc o zakładaniu własnej firmy i porzuceniu etatu mówi: „Zrobiłbym to ale nie mam kasy na start. Gdybym miał 50/100/200/500 tys. na start porzuciłbym etat i założył firmę”.
Wg mnie najgorsze co się w takiej sytuacji może przydarzyć to np. niespodziewany spadek który pozwoli nam szybko spełnić marzenie o własnej firmie. Jestem przekonany, że gdybym na początku miał te pieniądze to zwyczajnie bym je zmarnował. Dzięki temu, że ich nie miałem byłem zmuszony szukać kreatywnych rozwiązań. Pracując cały czas na etacie mogłem zarobione na firmie pieniądze inwestować w sprzęt. Przez to, że robiłem to powoli robiłem to rozważnie, wyszukiwałem najlepsze rozwiązania. To dość rozległy temat ale jeśli ktoś chciałby uruchamiać kapitałochłonny biznes to wg mnie warto iść tą drogą. Dziś, podobnie jak wtedy w moim przypadku potrzebny początkowy kapitał szacuje na ok 100 tys. zł a udało się zaczynając od ok. 10 tys. Wymagało to nieco wyjścia ze strefy komfortu ale dziś dodatkowy bonusem jest to, że w wielu kwestiach związanych ze sprzętem w mojej branży jestem ekspertem co czyni mnie doprawdy trudnym klientem 😉
Ciekawe i bardzo praktyczne podejście 🙂
„Pracuj na etacie i rozwijaj firmę” – świetny life-work balance, nie ma co…
Hej Michał,
A kto mówił, że będziesz miał jakikolwiek work-life balance? Słyszałem, że najlepszy jest wtedy, gdy element „work” całkowicie się wyeliminuje. 😉
Pozdrawiam
Dobry podcast, ale odnoszę wrażenie, że ta ścieżka nie dotyczy wszystkich pracowników. Po pierwsze: niższych stopniem w firmie i tych, których bardzo łatwo jest zastąpić kimś wziętym z rynku. Zwykle w tym przypadku pożegnanie wygląda po prostu „jak chcesz odejść, to pa” i nic więcej – przynajmniej ja mam takie doświadczenie.
Po drugie: jednak bardzo dużo zależy tutaj od szefa. Nawet gdy pracowałem na stanowisku, gdzie prowadziłem własne projekty rozwojowe, przy odchodnym szefowie po prostu nie byli zainteresowani tym, żeby je komuś przekazać (i z tego, co wiem, to po moim odejściu one umierały). Nie było nawet rozmowy o żadnym przekazywaniu obowiązków.
I jeszcze jedna uwaga do rozmowy z szefem. Oprócz uzgodnienia sposobu komunikacji wiadomości o odejściu do współpracowników, warto też ustalić komunikację do wyższych przełożonych. Gdy odchodziłem ze startu-upu, gdzie nie było jeszcze rozbudowanej struktury, po złożeniu wypowiedzenia zacząłem mieć problemy ze strony Rady Nadzorczej. Chociaż też mogła to być sytuacja wyjątkowa, bo pomiędzy złożeniem wypowiedzenia a zakończeniem stosunku pracy zrezygnował prezes i nagle nie było nikogo pomiędzy nami.
Hej Michał,
Jak zawsze przyjemnie się Ciebie słucha, a miałem dość długą przerwę w Twoich podcast’ach. Też aktualnie pracuję nad równoległym połączeniem etatu i spróbowaniu sił z własnym biznesem.
To czego nie powiedziałeś, a wydaje mi się dobrym rozwiązaniem dla wielu osób to przejście podczas etatu z umowy o pracę na działalność gosp. i praca firma-firma. Wtedy nie ponosimy dodatkowych kosztów ZUS’u, s możemy obniżać swoje podatki inwestycjami w np. sprzęt potrzebny w nowym biznesie.
Pozdrowienia
Ja mam to za sobą, niestety nie było mi dane przeczytać/wysłuchać a bloga znalazłam kiedy było już „po ptokach”.
Odeszłam z korporacji. Nie dlatego, że nie miałam ochoty pracować od rana do nocy tylko dlatego, że 2 letnia dziewczynka objawami psychosomatycznymi manifestowała, że potrzebuje matki ale szefowa nie miała ochoty tego tolerować. Nie paliłam mostów jednak same runęły.
Mimo, że pomysł na firmę był świetny, analiza wykonana, cały możliwy czas poświęcony na postawienie biznesu zagospodarowany co do minuty to okazało się, że biznes jednak nie wypalił. Od chwili uruchomienia nie sprzedałam NIC, walczę 4 miesiące o 1 transakcję – bezskutecznie. Biję się z myślami czy inwestować jeszcze cokolwiek czy zamknąć zanim długi urosną jeszcze bardziej.
Wszystkie oszczędności i pieniądze z odprawy zniknęły, od miesiąca żyję na debecie. Niestety, zdobycie etatu w dawnej branży graniczy z cudem i od jutra będę szukać pracy jako kasjer/sprzedawca gdziekolwiek. Oczywiście żadna praca nie hańbi jednak takie wynagrodzenie nie pokryje samego kredytu hipotecznego.Może byłoby inaczej gdyby dane mi było jednocześnie pracować i cichcem lub po nocach tworzyć swoje projekty.
Warto mieć nie tylko poduszkę na utrzymanie rodziny ale też psychiczne przygotowanie do tego, że (być może) straci się bezpowrotnie grubą kasę, popadnie w długi i utraci status zawodowy (w sumie szacunek do samego siebie i wiarę w słuszność podejmowanych decyzji też).
Panie Michale gratuluję, że ma Pan chęci do wspierania przyszłych przedsiębiorców i dzieli się swoim doświadczeniem bo jego brak jest nieopisanie bolesny.
Trafiłam do Pana za późno, niech mój przypadek będzie przestrogą.
Sam się zastanawiam nad taką opcją, po prostu przejść na swoje.
Dzięki za materiał
Ja się od dłuższego czasu zastanawiam nad swoim, na początku jest ciężko trzeba zaryzykować , no ale kto nie ryzykuje ten szampana nie pije.
W 2016 miałem nadzieję, że może faktycznie będę mógł pójść inną drogą. Niestety mocno się pomyliłem. Nie byłem odpowiednio przygotowany, a też sporo czasu źle zainwestowałem.
Jednak ta sztuka udało się mojej żonie, którą myślałem że w tym wyprzedzę. Natomiast myślę, że kluczową myślą z tego nagrania jest planowanie. Widać, że jest coś w tym słowie i tej pracy co jakby trudno jest wdrożyć. Tak czy inaczej życie lub inne doświadczenia nas do tego zmuszą. Chyba, że nie chcemy pójść dalej.
W każdym razie nie raz o tym marzyłem, że kończę pewien etap i przechodzę w drugi. Nie jest to wykluczone, ale na razie mam trochę do przepracowania.
Dziękuję
Kurcze, trafiłem na ten artykuł w sumie już jakiś czas po jego napisaniu, ale widzę że sporo się nie zmieniło – nadal dobry pomysł i odwaga są chyba najważniejsze w dokonywaniu decyzji, czy iść własną drogą czy trzymać się liny etatu 🙂 ja postanowiłem właśnie niedawno „pójść na swoje” zostać kimś niezależnym.