Profesjonalista – to pierwsze skojarzenie o autorze książki “BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj”, które pojawiło się po lekturze pierwszych 70 stron. I utrzymało się do końca. Ważna lektura – nie tylko dla blogerów.
Szczerze mówiąc, dotychczas tylko jedną książkę trzymałem w ręku w dniu premiery – moją własną – dokładnie 18 lat temu. Żadna inna publikacja nie zmusiła mnie do tego, bym się po nią ruszył. A po książkę Tomka Tomczyka znanego jako Kominek, poleciałem do Empiku w dniu premiery.
Chociaż czytam ostatnio wyłącznie eBooki (taniej!), to tą książkę chciałem mieć na papierze. Wiedziałem, że przyozdobię ją notatkami i mam nadzieję, że kiedyś sprezentuję ją jakiemuś rokującemu blogerowi (lub blogerce) wraz z moimi przemyśleniami. A te buzowały w mojej głowie i musiałem je gdzieś zebrać. Część w samej książce, a część w moim sekretnym notesiku 😉
A kto to jest Tomek Tomczyk?
Czekałem na tą książkę. Czekałem, by skonfrontować moje doświadczenia blogowe z tym, co ma do powiedzenia na ten temat Kominek. Dla tych którzy nie wiedzą: Kominek uważany jest za króla polskiej blogosfery, prowadzi dwa poczytne blogi – Kominek.in i Kominek.es, i z powodzeniem współpracuje z wieloma firmami oraz innymi blogerami. Ma w tym obszarze solidny bagaż doświadczeń.
Jego działania obserwuję od jakiegoś czasu próbując zrozumieć ile z tego co robi to image, który kreuje, a ile jest w tym Tomka Tomczyka. I chociaż na początku – także pod wpływem obiegowych opinii innych osób – przyklejałem mu łatkę egocentryka, narcyza i niekulturalnego bufona, to w miarę czytania i słuchania jego wypowiedzi, widzę jego “warsztat” i przemyślany sposób działania. I widzę, że Kominek cały czas jest osobą kontrowersyjną… ponieważ chce taką osobą być. Chce wzbudzać emocje, być “na językach” i docierać do jak największego grona czytelników.
I chociaż ja działam w inny sposób i mentalnie trudno mi zaakceptować Kominka, to Tomka Tomczyka, jako profesjonalistę i specjalistę, kupuję w całości. Bardzo mi pomógł swoją najnowszą książką. Znacznie bardziej niż wydanym wcześniej “Blogerem”, który w mojej opinii był raczej zbiorem subiektywnych przemyśleń i opowieści “z życia wziętych”. Ciekawym, wartościowym, ale bardziej beletrystycznym. “BLOG” to konkret. A może to po prostu ja bardziej dojrzałem przez ten rok do lektury “BLOGa” niż “Blogera”.
Czytaj także: Jak wypromowałem książkę “Finansowy ninja”, czyli strategia i sposoby samodzielnych działań PR – case study #FinNinja część 15
No to o czym jest “BLOG”?
Każdy odczyta “BLOG” nieco inaczej. Dla mnie jest to świetnie napisana książka mówiąca o cierpliwości, ciężkiej pracy, kreowaniu własnego “brandu”, konieczności zmierzenia się z samym sobą (i, np. poszukania w sobie Hitlera), potencjale finansowym blogów i tym, jak się w tym wszystkim nie pogubić.
Potwierdziła mi kilka moich wyobrażeń, co do których nie miałem pewności i których autentycznie jako bloger nie mam z kim omówić (także z powodu mojej mimo wszystko introwertycznej i egocentrycznej jednocześnie natury, którą staram się zwalczać). I wbrew pozorom nie wyczytałem w niej niczego, z czym bym się nie zgadzał – czym zaskoczyłem sam siebie.
Tomek pozwolił mi także lepiej zrozumieć mój stosunek do niego i przejawów jego działalności. Zobaczyć, że rzucane pozornie niedbale przez niego na blogu niecenzuralne słowa, nie są przecinkami. One mają swój cel. I błagam Was – nie nawiązujcie do przeszłości Kominka, w której “rzucanie mięsem” było na porządku dziennym. Tej rzeczywistości już nie ma. Jest za to chłodny dystans, wytłumaczenie roli tamtego czasu i analityczne spojrzenie na możliwość odniesienia sukcesu takimi treściami w obecnych czasach. Zacytuję tylko fragment mając nadzieję, że nie zostanę za to rozstrzelany przez autora i wydawnictwo 😉
Gdybym dzisiaj rozpoczynał swoją przygodę z blogiem, na pewno nie powtórzyłbym swojej taktyki sprzed lat. Miałbym odrobinę więcej cierpliwości, bo jak obserwuję rozwój niektórych blogerów, to widzę, że w internecie zawsze będzie zapotrzebowanie na dobrą treść, pisaną przez wyrazistych twórców. Jeśli jesteś przekonany, że potrafisz zainteresować czytelnika swoją twórczością, to dodaj do niej więcej “ja”, szczyptę bezwzględności, odrobinę arogancji, całkiem sporo pewności siebie i nie popełnij jednego z największych i najczęstszych błędów, jak popełniają i blogerzy, i wszyscy, którzy cokolwiek piszą w szeroko pojętych social mediach.
Bądź człowiekiem. Ale nie myśl jak człowiek.
No i jak tu się nie zgodzić?
Dla kogo jest “BLOG”?
Chce mi się napisać, że “BLOG” to lektura dla każdego. Ale żeby nie być opacznie zrozumianym, to jednak sprecyzuję moją ocenę.
Jeśli jesteś blogerem lub chcesz nim być, to jest to lektura obowiązkowa. Kropka. Tomek wykłada kawę na ławę: od nastawienia emocjonalnego do blogowania, kreowania swojego image’u (o czym już pisałem wyżej), aż po konkretne porady jak zarabiać na blogowaniu. Pisze także sporo o tym jak konstruować ofertę, jak dobrze pokazać się partnerom, jakie akcje można na blogu przeprowadzać, jak prowadzić prezentacje (!), co jest już passe, a co jest na topie. Nie wyczerpuje tematów, ale nie to było celem książki (w zasadzie na każdy z tematów można napisać oddzielną książkę). Daje jednak bardzo pomocny i solidny zestaw wskazówek. Przykładowo:
Osobiście mam bardzo prosty system. Jeśli ktoś, korzystając ze swoich kontaktów, załatwia mi kampanię, to może wystawić mi fakturę na 20 procent od mojego zarobku netto z danej akcji. Płacę po otrzymaniu wynagrodzenia od firmy. To duża kwota, niewspółmierna do wysiłku, jaki wkłada ta osoba.
Dla mnie, jako blogera, już sama tego typu wskazówka jest warta co najmniej postawienia Tomkowi lunchu. Tomek nie pisze ile ja mam brać. Mam to sobie sam poukładać. Ale daje mi to co lubię. Daje mi wędkę, którą ja mogę łowić. Inspiruje i poszerza horyzonty. A takich rad jest w tej książce bardzo dużo. Tylko od umiejętności czytania ze zrozumieniem zależy, ile wiedzy z tej książki się wyciągnie. Dość powiedzieć, że w moim małym notesiku i na marginesach książki wynotowałem kilkadziesiąt punktów, którymi muszę się zająć 🙂
Kolejną grupą docelową książki, są pracownicy tych firm, które chcą współpracować z blogosferą. Tomek pisze dla nich kompletny poradnik tego co warto robić i czego nie warto robić na styku z blogerem. Pomimo, że pisze dla nich, to tak naprawdę jest to bardzo wartościowe dla samych blogerów. Mogą oni zobaczyć, jak wygląda świat z drugiej strony. Zrozumieć, że “junior brand manager”, to także człowiek – być może ułomny, niedoświadczony, między młotem a kowadłem, ale jednak próbujący po prostu wykonywać w mniej lub bardziej doskonały sposób swoją pracę. Tomek dużo energii poświęca także temu żeby pokazać skąd się biorą wpadki przy kampaniach z blogerami oraz jak firmy mogą reagować w przypadku “kryzysów” z udziałem blogerów.
I jest jeszcze ostatnia grupa potencjalnych czytelników tej książki – wszystkie osoby, które nie są blogerami i nie są przedstawicielami firm. Ich ta książka dotyczy w najmniejszym stopniu. Jeśli jednak zastanawiają się nad fenomenem blogosfery, to także może być dla nich interesująca. Pomaga bowiem zrozumieć co dzieje się “za kurtyną”. Zarówno w głowie blogera, jak i na styku firma-bloger. Pozwala zbudować pewną perspektywę, zanim ocenimy tego czy innego blogera. Daje namiastkę poczucia blogosfery, bez konieczności stawania się blogerem. No ale nie bierzcie sobie mojej opinii zbyt bardzo do serca – ja jako osoba blogująca mam już spaczony punkt widzenia 😉
Sprawdź również: Self publishing w Polsce
Warsztat Tomka
Podoba mi się techniczny sposób realizacji tej książki. Nie wiem ile czasu Tomek poświęcił na pisanie, ani czy musiał ją znaczącą redagować. Wiem za to, że książkę czyta się bardzo lekko. Pomimo, że naładowana jest praktyczną wiedzą, to nie przytłacza.
Tomek ma opanowany warsztat. Oj ma. Próbuję w tych kilku akapitach robić to co On. Piszę krótkimi zdaniami. Właśnie tak wygląda “Blog”. Celnie, trafnie, krótko. Bez pitolenia. Kompletnie inny styl od mojego. U mnie zdania są wielokrotnie złożone. Często z szykiem przestawnym. Wiem, że mnie nie czyta się łatwo. Niestety ten typ tak ma. Próbuję się z tego leczyć, ale idzie opornie 😉
A już naprawdę mistrzowskie jest to jak autor przechodzi z rozdziału do rozdziału. To jedna, spójna opowieść. Jest “flow”. Taki, że nie chce się przestać czytać. Ja przerywałem czytanie po to, by zrobić swoje notatki. I tylko dzięki temu mogłem podzielić czytanie na trzy “posiedzenia”. Moja rada: jeśli naprawdę nie masz wolnego wieczoru – w ogóle nie zaczynaj czytać tej książki. Albo przeczytasz na raz, albo będziesz wkurzony, że musisz przestać.
Tak jak już kiedyś Wam pisałem – ja czytam wiele książek równocześnie. Ale biorąc “BLOG” do ręki, skończyłem go bez przerywania innymi lekturami. Pioruńsko wciągająca książka.
Dlaczego nie piszesz o oszczędzaniu?
Możesz się zastanawiać dlaczego na blogu o oszczędzaniu pojawia się recenzja książki kompletnie nie związanej z tematyką bloga. Istnieje kilka powodów:
- Kilku Czytelników, którzy kibicują mi w rozwoju bloga, zapytało mnie co sądzę o tej książce. To dla Was jest ten artykuł 🙂
- Przeprowadziłem dzisiaj szybką ankietę na Facebooku i okazało się, że w większości chcecie wiedzieć co wartościowego przeczytałem – nawet jeśli nie “koresponduje” to bezpośrednio z tematyką bloga. Dzięki!
- Mam czasami nieodpartą ochotę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami nie związanymi bezpośrednio z oszczędzaniem, pomnażaniem pieniędzy, inwestowaniem i wychodzeniem z długów. I jedynym miejscem, w którym chcę i mogę to robić – jest właśnie ten blog.
Ale, aby tradycji stało się zadość, podpowiem Ci jak możesz zakupić książkę Kominka taniej. Zamiast kupować ją w wersji papierowej za 34,90 zł, możesz skorzystać z aktualnie obowiązującej w empik.com promocji i mieć ją za 26,18 zł (nie wiem kiedy ta “jesienna promocja” się skończy, więc w chwili, gdy to czytasz informacja ta może być już nieaktualna).
A najwięcej zaoszczędzisz kupując książkę w wersji eBook. Najlepiej na eBooki.allegro.pl, gdzie “BLOG” dostępny jest teraz za 17,99 zł i dodatkowo możesz skorzystać jeszcze z kuponu rabatowego (o tym jak to robić pisałem w tym artykule) obniżającego cenę nawet do 13,49 zł.
To rzekłszy mam nadzieję, że ten temat wszedł Ci gładko i że polubisz także takie “nieprzystające” wpisy. Dziękuję i do usłyszenia.
A jeśli chcesz poznać także opinię innych osób, to polecam Ci te wpisy:
- Ilona Patro
- Paweł Opydo
Zobacz także: WNOP 118: Napisałem nową książkę! Posłuchaj o czym jest “Zaufanie, czyli waluta przyszłości”
{ 52 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Michał, śmiało pisz o takich książkach. W końcu np. książka Tomka jest świetną motywacją do założenia bloga (choć na początek proponuję przeczytać pierwszą) i dzięki temu, być może osiągać w przyszłości dochody. A jak dochody to i oszczędzanie 🙂
Wiem, że to trochę pokrętna ścieżka, ale wydaje mi się, że można spokojnie tę książkę nagiąć do tematyki bloga 🙂
Hej Łukasz,
Zaiste pokrętna to ścieżka 🙂 Ale na pewno można przyjąć założenie, że jeśli ktoś myśli o blogowaniu albo już bloguje, to dzięki tej książce może zaoszczędzić sporo czasu i nerwów, i prawidłowo się ukierunkować. Cokolwiek znaczy „prawidłowo” 🙂
Pozdrawiam!
Myślę, że to nie jest taka bardzo pokrętna droga – sam Michale często piszesz, że Twoim ulubionym sposobem „oszczędzania” jest zwiększanie przychodów – a o tym jest ta książka. Myślę, że będzie ona inspiracją dla wielu osób, które chciały założyć bloga, ale nie wiedziały, jak się do tego zabrać od strony ewentualnej współpracy reklamowej. Więc książka wpisuje się w tematykę jak najbardziej – tak jak odcinek podcastu o pracy dodatkowej.
Hej Bartek,
Dziękuję 🙂 Zgarniasz wirtualną nagrodę za dokładne czytanie i słuchanie. Zaiste moja maksyma to „najlepszym sposobem oszczędzania jest powiększanie przychodów”. Fajnie, że już zapadła Ci w pamięć.
Miłego wieczoru
Już widzę jak Kominkowi skoczy liczba sprzedanych egzemplarzy 🙂 Dzięki za tę recenzję i czekam na kolejne! P.S. Nie wiem jak to robisz, bo NIGDY nie komentuję blogów, ale u Ciebie mam chęć. Michał, masz świetnego bloga i dobrze go prowadzisz! Widać, że interesujesz się czytelnikami. Czuje się tu interakcję, a przede wszystkim siłę treści, które są ciekawe i rzetelne. Zaglądam tu kilka razy w tygodniu.
Oby tak dalej!
Hej Viola,
Bardzo Ci dziękuję za tą przychylną opinię i przełamanie swojego „nigdy”. Bardzo mi miło 🙂
Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej
Czytam na raty. I nie jestem wkurzona, że przerywam.
Tekst książki ma oczywiście pewną spójność przy czytaniu całości, ale przecież przy tekstach z dobrymi konkretami to do fragmentów potem się wraca a nie czyta wszystko od zera dla flowa 😉
Ja kupiłem, ale czyta moja Żona, blogerka 🙂 Nie przepadam za stylem Kominka na blogach – uważam, że nie wnoszą żadnych wartości (może poza recenzjami hoteli, etc.). Ale warsztat faktycznie ma świetny. Jednak wolę ten Twój bardziej rozwlekły, ale merytoryczny styl 🙂 Czekam na Twój poradnik! Też kupię w dniu premiery 🙂
Dla mnie niestety komunek pozostaje „egocentrykiem, narcyzem i niekulturalnym bufonem”, jak to trafnie okresliles. Oczywiscie moge sie mylic, ale sadze ze ten czlowiek po prostu taki jest, a zmiana stylu wynikala po prostu z tego, ze wyniuchal dobry biznes i doszedl do wniosku ze przerosniete ego sie po prostu nie sprzeda. Kominek moze miec talent, warsztat i doswiadczenie, ale moim zdaniem w jego tekstach nadal przeswituje ten „przypudrowany cham”. W koncu zrezygnowalem calkowicie z czytania jego bloga zeby nie nabijac mu statystyk, wole zagladac na blogi normalnych, kulturalnych ludzi.
Jestem dokładnie tego samego zdania. Imho Kominek jest sprytnym, płytkim człowiekiem. Jego popularność ma dla mnie tyle samo znaczenia, co nakład Faktu.
Kurczę,sama lepiej tego bym nie ujęła. Zastanawiałam się czy jego targetem,poza blogerami uznającymi go za bóstwo, są snobistyczne nastolatki.
Nie wiem właśnie skąd ten przydomek „król”, ja dla mnie niezrozumiały. Sama Tomczyka osoba – odpychająca poprzez swój wulgaryzm, wywyższanie i wszechobecny lans. Mam wrażenie, że jego czytelnicy chcą zaistnieć dzięki komentarzom i polubieniom.
To prawda, że wywołuje skrajne emocje – u mnie też – jak fanatyzm słuchaczy radia „RM”.
Drogi Mężu, jakbyś książkę przeczytał, to wiedziałbyś, że Kominkowe blogi to kreacja, nie rzeczywistość. Wszystko jest przemyślane, a z perspektywy autora, niesie całkiem policzalne wartości 😉
Ja też uważam, że książka świetna, chociaż drażni mnie czasem wulgarny styl.
Po przeczytaniu pierwszej książki Kominka zrobiliśmy na blogu rewolucję wizualną. Wielokrotnie później słyszałam, że ktoś został na półpustym jeszcze blogu, bo był przejrzysty i po prostu ładny.
Jaką rewolucję przyniesie druga książka? Nie wiem, jeszcze nie skończyłam czytać. Wiem jedno – że na pewno nie potraktuję barteru jako etapu przejściowego między inwestowaniem w bloga, a zarabianiem na nim. Jestem cierpliwa, poczekam na pieniądze 🙂
Ja też czekam na Michałowy poradnik! Szacunek do czytelników jest wg mnie tym, co Cię Michale wyróżnia pośród blogerów.
Hej Gosiu,
Dziękuję i za komentarz i za tak mocną deklarację.
Pozdrawiam!
A, ja nie czytałem i nie maiłem zamiaru 😉 , ale po takiej recenzji i komentarzach (pod nią), to chyba się skuszę.
Hej Michał,
Sama treść wpisu jest dla mnie absolutnie nudna z racji faktu, że nigdy się blogowaniem nie interesowałem. Mimo to cały wpis przeczytałem i nie mogę powiedzieć, że jest on dla mnie bezwartościowy. Mam znajomego który prowadzi bloga i wiem, że jak sie spotkamy to mu tą książkę będe mogł mimo jej nieprzeczytania śmiało polecić ,)
Myślę, że tak długo jak książki, które będziesz recenzował będą nawiązywały do tematyki finansowej, osiagania celów etc. śmiało pooinieneś o nich pisać ,) wiele osób ceni sobie Twoje zdanie a taka subiektywna opinia to dobra rzecz w czasach gdy wiele recenzji ksiązek jest „sponsorowanych”.
Chętnie kupię za grube pieniądze egzemplarz z Twoimi notatkami i autografem Twoim a nie autora 🙂
A z innej beczki to uważam, że możesz pisać u siebie o wszystkim, nawet nie o oszczędzaniu z prostego powodu: bo to TWÓJ blog.
Pozdrawiam serdecznie!
Hej Aprilis,
Mocna deklaracja 🙂 W zasadzie to już zapracowałaś na ten egzemplarz książki, ale chyba jeszcze nie chcę się z nim rozstać – muszę te punkty wdrożyć w życie.
Pozdrawiam serdecznie 3-poziomowo 🙂
Dziękuję za ten wpis. Właśnie szukałam takiej książki, jaką tutaj opisałeś. Wszystko wskazuje na to, że będę zadowolona z tego zakupu 🙂 Dzięki Tobie i Twoim wskazówkom po raz pierwszy skorzystałam z kuponu rabatowego przy zakupie :). To tylko niewielka część rewolucji jaką zapoczątkowałeś w moim życiu. Bardzo Ci dziękuję. Pozdrawiam
Hej Agnieszko,
Bardzo miło to czytać. Cieszę się, że porady się przydają… i dają Ci wymierne oszczędności.
Pozdrawiam!
Ja też już przeczytałam i napisałam swoją recenzję książki Tomka. Zgadzam się z Tobą, że to bardzo wartościowa i przydatna głównie dla blogerów pozycja. Dodałabym, że Ci nie związani z blogosferą mogą mieć po prostu dobrą zabawę, bo książka Tomka jest też zabawnie napisana. Albo mnie jako wtajemniczoną dużo śmieszyło 😉
Co do Twojej opinii o Tomku – mnie wciąż bawi, jak widzę ludzi, którzy dawali lub dają się nabierać na obraz Kominka. Nigdy nie umiałam rozumieć czemu tak się dzieje. Czemu ludzie tą pozę brali i biorą nadal poważnie i tak się oburzają. Trochę rozumiem „zwykłych ludzi”, ale inni blogerzy? Twórcy? Wydawało mi się, że każdy wie, że istnieją różne drogi pisania i można być sobą, można koloryzować i można całkiem wykreować swoją postać…
Co do Twojego pytania z maila – pisz więcej takich rzeczy, bo każdy czytelnik będzie chciał też poznać Ciebie z różnych, nie tylko finansowych stron. To dobry kierunek jest 🙂
Dziękuję Chica 🙂
druga pozytywna recenzja tej książki – chyba się skuszę 🙂
Przeczytałem „Blogera” i „Blog” i muszę powiedzieć, że moim zdaniem pierwsza była lepsza. Chociaż pojawiło się w niej dużo mięsa, jak to lubią mówić, to nie było tam tego mięsa, którego bym chciał.
Tomek skupił się tylko na jednej stronie zarabiania na blogu. Pozostałe w tej nawet nie zostały wspomniane.
W sumie nie ma się mu co dziwić. Opisał to w czym on jest najlepszy.
Duże gratulacje dla niego za styl. Również nie mogłem się oderwać i chociaż ma 400 stron (przynajmniej u mnie w czytniku) to została skończona po dwukrotnym do niej podejściu.
Dzięki za polecenie. Po przeczytaniu pierwszych kilku zdań powiadomienia mailowego wszedłem na empik i zamówiłem wersję papierową (punktami payback które wygasają w lutym zatem zaoszczędziłem trochę pieniędzy 😉 )
Nie przekonuje mnie i nie przekona usprawiedliwianie wulgarności i racjonalizowanie prostackich zachować autora recenzowanej książki jako sposobu na prowadzenie biznesu. Przykład Michała potwierdza, że dobra treść, podana w uczciwy i kulturalny sposób sama się obroni i naprawdę nie trzeba odnosić się do tak płytkich zachowań do jakich posuwał się Pan Tomczyk aby zdobywać kolejnych czytelników. Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości to zachęcam wpisać sobie w google „kominek dr oetker”…
Właśnie na takie rekomendacje czekam. Piszę blog i szukam sprawdzonych wskazówek, jak go prowadzić, żeby w przyszłości zacząć zarabiać na blogowaniu. Dzięki za ten artykuł. Kominek powinien podzielić się z Tobą prowizją, bo dzisiaj wybieram się po książkę;-) i pewnie nie ja jedna.
Dzień dobry Michał,
zakup tej książki to mój pierwszy plan zaraz po otrzymaniu wypłaty. Twoja recka tylko mnie w tym postanowieniu utwierdziła, must have każdego blogera.
pozdrawiam, dzięki za rzetelne info
Mam zamiar wystartować z blogiem i na razie przeczytałem chyba wszystkie informacje i opinie w internecie. I chyba rzeczywiście skuszę się jeszcze na kupno tej książki, żeby nie popełnić przypadkiem głupich błędów.
Zacznij pisać. Nie czekaj. Nie praktykując a tylko teoretyzując nie osiągniesz sukcesu. Trzymam kciuki.
Dzięki Michał, za info o kodzie rabatowym.
Występ w telewizji OK. Troszkę nie dali dojść do słowa, szczególnie ten gość po prawej z ADHD. Nie dali rozwinąć skrzydeł bo i czasu na tą dysputę nie było chyba zbyt wiele przeznaczonego.
Michał dzięki za recenzje książki. Mój blog co prawda jest mało „lifestylowy” bardziej ekspercki ale na pewno po nią sięgnę i spróbuje się z niej sporo nauczyć dla siebie.
Chętnie też zapoznam się z kolejnymi Twoimi recenzjami książek.
Pozdrawiam serdecznie
Hej Katarzyno,
Dziękuję. Informacje podane w książce są dosyć uniwersalne. Ja także prowadzę blog, który można byłoby sklasyfikować jako „ekspercki”, a pomimo tego znalazłem tam wiele dla siebie. I nawet jeśli pewne informacje nie mają w moim przypadku bezpośredniego zastosowania, to i tak wiedza ta jest dla mnie wartościowa.
Pozdrawiam
No cóż, jeden poleci drugiego, czytelnicy „łykną” i tak się właśnie zarabia na blogu 😉
Oglądałem Twoj występ w PnŚ.
Ogólnie pozytywne wrażenie,
Szkoda że dostałeś stosunkowo mało czasu antenowego w porównaniu do pozostałych gości. IMHO mógłbyś wnieść do dyskusji zdecydowanie więcej od kolegi z radia roxy…
Może następnym razem samemu trzeba będzie zawalczyć o ten czas na antenie i wtrącić swoją myśl a nie czekać aż ktoś udzieli głosu?
Mam nadzieję, że będzie następny raz 🙂
Hej Pedrito,
Dziękuję za wsparcie duchowe 🙂 Ja nie jestem z tych gości, którzy lubią przekrzykiwać innych lub domagać się głosu. Nie było okazji więcej powiedzieć – więc nie powiedziałem. Mam nadzieję, że pomimo tego, udało mi się coś pozytywnego i konkretnego „przemycić”.
Pozdrawiam!
Dziękuję Michale za kolejny ciekawy artykuł.
Nie pozostaje mi nic innego jak sięgnąć po obie pozycje Kominka, przeczytać i ocenić z własnej perspektywy. Na pewno wiele można się z nich nauczyć i wykorzystać w swoim blogowaniu.
Pozdrawiam,
Jacek
Wiecie co? To pierwszy blog, w którym równie bardzo jak wpisy lubię czytać toczącą się pod nimi dyskusję. Zawsze merytoryczną, konkretną, kulturalną. To niesamowite Michale, że gromadzisz wokół bloga tylu interesujących ludzi.
tak, tylko nie można niczego innego niepoprawnego napisać, bo wpisy są cenzurowane i zostają tyle te przyjemne do tematu i zgodne z jedyną słuszną linia, z poważaniem
Anna: wiem, że u Kominka to jest ostra selekcja-moderacja „Iwonek”. A u Michała? Nie wydaje mi się.
Hej Anna,
Jesteś w grubym błędzie i chętnie Cię z niego wyprowadzę.
Zasady mam bardzo proste: usuwam wyłącznie te komentarze, które obrażają innych, są niecenzuralne, szerzą nienawiść i jednocześnie nic nie wnoszą do dyskusji. Jeśli komentarz jest merytoryczny, pomimo, że zawiera wulgaryzmy, to go cenzuruję (wycinam wulgaryzmy) i publikuję.
Nie dopuszczam do publikacji także tych komentarzy, które pisane są wyłącznie po to, by wrzucić na mój blog linki do innych miejsc w sieci. Przykładowo: to co miało miejsce niedawno to próba publikowania przez tą samą osobę kilku komentarzy pod różnymi nickami, raz jako kobieta, a raz jako mężczyzna. Sama treść komentarza: ogólniki pisane przez 3 sekundy. Żenująca praktyka.
Rzadko przeglądam także folder „spam”. Przez ponad rok prowadzenia bloga usunąłem około kilkunastu komentarzy.
I zanim wydasz „wyrok” to zachęcam Cię do odrobiny wysiłku i przejrzenia komentarzy w kilku najchętniej komentowanych wpisach na blogu (w prawej kolumnie masz do nich linki). Ja zawsze zachęcam do dyskusji i z otwartością przyjmuję konstruktywną krytykę. Niekonstruktywnej – nie akceptuję. Tylko tyle i aż tyle.
Czy stać Cię na konstruktywną krytykę, a nie tylko bezpodstawne insynuacje?
Pozdrawiam 🙂
Kominek ma swoje Iwonki, ja mam Armię 5 Mao.:)
Armia 5 Mao czuwa nie tylko nad brakiem hejtowania w komentarzach, ale nad merytorycznością komentarzy. Mam zasadę, że komentarze mają wnosić coś nowego do dyskusji o Chinach na moim blogu.
Hejterów cenzuruję i wycinam komentarze niezgodne z regulaminem, nie boję się tego robić.
Michał, ty kogo masz?:) Może jednogroszówki?:)
Hej Gosiu,
Dziękuję. Również się z tego cieszę, przy czym ja naprawdę mam w tym niewielką zasługę. Gromadzicie się sami 😉 Ja tylko staram się stworzyć warunki do konstruktywnych rozmów. Reszta jest naszym kolektywnym wysiłkiem i efektem. Cieszę się, że to się udaje i za to Wam dziękuję 🙂
Pozdrawiam ciepło
Witam!
Recenzje ciekawych książek na blogu to świetny pomysł!
Z niecierpliwością czekam na kolejny artykuł.
Pozdrawiam 🙂
Dzięki Twojej recenzji jestem w trackie czytania. Póki co jest interesująco.
Jestem ciekaw komentarzy, które wynotowałeś na na marginesach książki.
Czy zamierasz się podzielić?
To zaskakujące jak różne treści wyłuskują ludzie z tych samych książek. Moja recenzja jest króciutka w porównaniu z Twoją. Nacisk w niej kładę na stronę motywacyjną Bloga. Może dlatego, że jestem na innym etapie blogowania.
Zostanę tu.
Jesteś moją inspiracją. Podsunąłeś mi wiele pomysłów na bloga.
Jakiś czas temu zakupiłam książkę w wersji elektronicznej i muszę przyznać, że wciąga. Zabrała mi dwa wieczory z życia 😉 Kominka baaaardzo dawno temu miałam okazję poczytać w sieci i wtedy – bez owijania w bawełnę – nie podobało mi się ani to, jak pisze, ani o czym pisze. Ale po lekturze tej książki nie sposób zaprzeczyć, że facet wie, co robi i że jest w tym dobry 🙂 i do tego inteligentna z niego bestyja.
Jestem tu pierwszy raz i od razu poleciała mi ślinka na myśl o takiej książce 🙂 Na pewno będę tu zaglądał częściej bo z samej recenzji dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy i być może zmienię lekko swoje podejście do budowania wizerunku w internecie. Z tego co widzę do tej pory byłem za mało kąsającym blogerem 🙂 Szczypta arogancji i jeszcze trochę więcej pewności siebie to jest to, co pozwoli mi być bardziej skutecznym blogerem. Ważna jest też dla mnie wspomniana przez Ciebie cierpliwość – pracuję nad nią, ale warto mocniej 🙂
Dzięki za wpis, będę tu wpadał częściej 🙂
Właśnie szukałam recenzji tej książki. Chodziło mi o opinię wartościową i myślę, że taką właśnie znalazłam. Teraz nie mam wątpliwości – zabieram się za lekturę. Pozdrawiam.
Od dawna szukam sposobu na powiększenie dochodów. Po Twojej recenzji wiem, że dla swojego dobra i rozwoju bloga, musze po prostu muszę ją koniecznie przeczytać.
Dzięki Twojej recenzji zakupiłam książki Kominka – już teraz Jasona Hunta. Zabieram się do czytania!