20%-30% – tyle można łatwo zaoszczędzić na zakupie nowych podręczników, co przy dwójce dzieci przekłada się na trzycyfrowe kwoty.
Podręczniki dla Córki = 250,80 zł, podręczniki dla Syna = 388,50 zł. Razem = 639,30 zł. Tyle kosztowały nas w 2012 roku – i to kupowane w atrakcyjnych cenach. Jeśli nie stać Cię na rozrzutność, to warto dobrze się rozejrzeć. Kwotę za komplet nowych podręczników można obniżyć o ok. 20%-30% kupując po prostu w mniej oczywistym miejscu. A przy pewnym zaangażowaniu, można wydać na nie mniej o połowę lub jeszcze więcej – wtedy, gdy zorganizuje się dla dziecka podręczniki używane.
Czy warto sobie zawracać tym głowę? Zależy ile masz dzieci i jaka jest Twoja sytuacja materialna. Jak mówi na Facebooku Kasia, ona zamiast szukać niższej ceny podręczników, woli przeznaczyć ten czas na zarobienie dodatkowych pieniędzy. To bardzo dobry sposób, ale nie każdy ma takie możliwości. Jeśli więc Twój budżet domowy jest ograniczony, to przeczytaj poniższy artykuł.
I jest jeszcze druga strona medalu: zobacz, ile osób walczy o to, by mieć dodatkowe pół procent na lokacie? Pół roku temu cieszyliśmy się z lokat na 6,5%, dzisiaj oprocentowanie lokat na 4% uważane jest za atrakcyjne. Szukamy takich “bezpiecznych przystani” dla naszych oszczędności, ale tak naprawdę możemy na co dzień uzyskiwać znacznie wyższe stopy zwrotu. Jedną z takich okazji jest właśnie zakup podręczników i innego szkolnego wyposażenia dla naszych dzieci. Oszczędzać można na każdym kroku.
Dziecko kosztuje i już
To, że dziecko = koszty, wie każdy rodzic. Ale są takie momenty, kiedy następuje kumulacja tych kosztów. Przygotowanie dziecku “szkolnej wyprawki” potrafi nieźle uderzyć po kieszeni: jesienne ubrania (bo przecież wyrosło z poprzednich), szkolne obuwie (kapcie i sportowe na WF), komplet podręczników na nowy rok szkolny, szkolne akcesoria: plecak, piórnik, zeszyty, długopisy, materiały plastyczne, jakieś tam inne przybory i artykuły papiernicze, no i do tego zbierane we wrześniu składki na fundusze klasowe, rady rodzicielskie itp. To wszystko powoduje, że początek roku szkolnego zmusza do sięgnięcia do portfela. I im więcej dzieci, tym więcej kosztów. W naszym przypadku, przy dwójce dzieci, jest to już odczuwalny koszt.
W ubiegłym roku wyglądało to następująco:
- Koszt podręczników dla Idy = 250,80 zł
- Koszt podręczników dla Szymka = 388,50 zł
- Nowy plecak dla Szymka = 79,99 zł
- Nowy plecak dla Idy = 46,99 zł
- Koszt artykułów papierniczych i innych szkolnych akcesoriów w okresie od lipca do listopada (kupowane stopniowo) = 302,27 zł – tu duży koszt stanowiły ścieralne długopisy, których używały nasze dzieci.
W sumie wydaliśmy na takie oczywiste zakupy związane z pójściem naszych dzieci do kolejnych klas 1068,55 zł. A koszty te nie uwzględniają ubrań itp. I byłyby wyższe, gdyby nie zaradność mojej Żony (buziaczki Kochanie) 🙂
Zeszyty i akcesoria papiernicze, kupujemy co roku na akcjach typu “witaj szkoło” w hipermarketach. Wybór jest duży i ceny na każdą kieszeń. Najczęściej zaopatrujemy się w Auchan, które potrafi mieć naprawdę dobre ceny.
Podręczniki kupujemy tam, gdzie jest najtaniej. W ubiegłym roku większość kupiliśmy w punkcie sprzedaży w domu handlowym “Sezam” (punkt sprzedaży podręczników znajduje się na poziomie -1). Firma, która je tam sprzedaje, była w ostatnich dwóch latach jedną z najtańszych na Allegro. W bardzo dobrych cenach mieli w szczególności podręczniki do nauki języka angielskiego, które niestety potrafią kosztować konkretne pieniądze.
Sprawdź również: 7 zasad, które pomogą Ci taniej kupować w Internecie – kody rabatowe i inne sposoby
Ile można zaoszczędzić na podręcznikach?
Wiadomo, że każdy z nas trochę inaczej wyposaża swoje dziecko. Dlatego pokażę Wam tylko różnice w kosztach podręczników – czymś co każdy z nas musi zakupić dla swojego dziecka. Wybrałem sobie do porównania ceny kompletu nowych podręczników do trzeciej klasy podstawówki, a dokładnie zestawu “Wesoła szkoła i przyjaciele”.
Ceny tego zestawu w chwili pisania tego artykułu, kształtowały się następująco:
Księgarnia | Cena zestawu | Koszt wysyłki |
---|---|---|
Allegro.pl | 218,90 zł | 7,00 zł |
Empik | 267,49 zł | 0 zł |
Matras.pl | 230,08 zł | 0 zł |
Merlin.pl | 229,90 zł | 0 zł - odbiór w punkcie, 5,50 zł - wysyłka |
WSiP | 249,00 zł | 0 zł |
Jak widać najtaniej można kupić ten zestaw podręczników na Allegro (łącznie z wysyłką za 225,90 zł), ale ceny w księgarni Matras i w Merlinie nie są istotnie wyższe 🙂 Ogólnie różnica między najtańszą i najdroższą ofertą, wynosi ponad 18%. Jeśli porównywalibyśmy te ceny z księgarnią “stacjonarną”, to różnice byłyby jeszcze wyższe.
Marta powiedziała mi na Facebooku, że za pakiet książek do pierwszej klasy zapłaciła na Allegro 187 zł, podczas gdy w lokalnej księgarni kosztował on 239 zł. To aż 28% różnicy w cenie!
Świetne źródła tanich książek i podręczników
UWAGA: tak naprawdę aktualnie najlepszym źródłem tanich podręczników wydają się być tanie księgarnie internetowe Aros.pl i Bonito.pl. Bardzo polecam korzystanie z obydwu.
Szkolny poradnik zakupowy rodzica
17 porad dotyczących samodzielnego kupowania podręczników – i nie tylko:
- Zrób listę rzeczy, które musisz i chcesz kupić – to pomoże Ci działać w sposób zaplanowany. Taka lista przyda się szczególnie, jeśli Twoje dziecko idzie do pierwszej klasy – wtedy trzeba kupić dziecku “wszystko” – od butów po gumkę do ścierania. W kolejnych latach jest nieco łatwiej, bo nabywa się rutyny i część rzeczy pozostaje z poprzednich lat. Podręczniki szkolne dla klas 1-3 sprzedawane są w kompletach, w kolejnych klasach trzeba je już raczej dobierać na sztuki.
- Na zakupy przyborów szkolnych nie zabieraj dzieci – one zawsze będą chciały mieć bardziej kolorowy zeszyt, lepszego “Harry’ego Pottera” na okładce itp. A jeśli znasz swoje dzieci, wiesz co lubią, to i tak wybierzesz im ładne zeszyty, z których – nie widząc innych – będą zadowolone.
- Podręczniki szkolne kupuj w kompletach – oczywiście tam, gdzie jest to możliwe i opłacalne. Kupując komplet zaoszczędzisz czas.
- Odwiedź kiermasz szkolny – niektóre szkoły organizują kiermasze, w trakcie których można kupić używane podręczniki. To również dobra okazja by podszlifować umiejętność negocjowania 🙂
- Poszukaj lokalnych „antykwariatów” – antykwariat kojarzy mi się z pomieszczeniem skrzętnie wypchanym książkami, w którym książki stoją również na stosach i które pachnie w typowy, dla książek sposób. Ale wcale tak nie musi być. U nas rolę antykwariatu pełni punkt na lokalnym bazarze skupujący i sprzedający książki – w tym również podręczniki. To bardzo dobre źródło tanich podręczników 🙂
- Jeśli masz więcej niż jedno dziecko, to zostawiaj podręczniki po starszym – to najlepszy sposób oszczędzania. Oczywiście przy założeniu, że w międzyczasie nie zmieni się podstawa programowa i nie będzie konieczny zakup nowych podręczników. Ale jeśli masz szczęście, to wystarczy dla kolejnego dziecka dokupić tylko ćwiczenia.
- Dogadaj się ze “starszym rocznikiem” – bądź na zakończeniu roku szkolnego starszej klasy i zapytaj czy ktoś nie odsprzedałby Ci (lub nie oddał) podręczników – to najlepszy moment na zebranie kontaktów. Nie wszyscy wyjeżdżają na wakacje 1 lipca 🙂
- Sprawdź ceny nowych podręczników w szkole – w szkole naszych dzieci można zakupić nowe podręczniki w całkiem atrakcyjnych cenach. Ale w nie wszystkich szkołach jest tak samo. Minus szkolnej sprzedaży jest taki, że ma ona miejsce zazwyczaj dopiero we wrześniu. Jeśli zdecydujemy się na nią poczekać, a ceny nie będą atrakcyjne… to dziecko będzie musiało poczekać aż dojdzie przesyłka zamówiona przez Internet lub aż kupimy podręczniki w księgarni. A to już oznacza dodatkowe nerwy dla dziecka, gdy przez pierwsze dni brakuje mu podręczników.
- Nie kupuj za późno… – kupowanie książek we wrześniu, w księgarniach, oznacza stanie w kolejkach. Co więcej trudno zebrać komplet, gdyż książki są przebrane. Jeśli się spóźnisz, to lepiej zamówić brakujące książki w szkole (o ile ona sprzedaje podręczniki) lub w Internecie. Chociaż z drugiej strony…
- …Jeśli poczekasz do września, to możesz trafić na zniżki i wyprzedaże – no i bądź tu mądrym 🙂 Poza tym, tak jak pisałem powyżej, dziecko może zostać przez pierwsze dni roku szkolnego bez podręczników.
- Jeśli musisz kompletować podręczniki samodzielnie, to staraj się skompletować je w jak najmniejszej liczbie miejsc – nawet jeśli nieco przepłacisz, to wyjdzie Ci zapewne taniej niż jeżdżenie po wielu księgarniach lub zamawianie przesyłek z wielu miejsc. Koszty wysyłki potrafią “zabić” wszelkie korzyści osiągane na niższej cenie pojedynczych podręczników czy zeszytów ćwiczeń.
- Korzystaj z premii za zakup w Internecie (moneyback) – płatność kartą pozwala Ci uzyskać w niektórych bankach dodatkową premię za zakup przez Internet lub po prostu za wydanie pieniędzy kartą. O rachunku BPH, który oddaje 5% za zakupy w księgarniach, pisał ostatnio AppFunds – polecam 🙂
- Sprawdzaj ceny w Internecie – miejscem numer 1, w które warto się udać, jest oczywiście Allegro. Można też sprawdzać ceny na Ceneo.pl. Dobrą zasadą jest również odwiedzenie księgarni internetowych, np. Matras oraz Merlin.pl. Niestety Empik jest zbyt drogi, chociaż Dorota na Facebooku informowała, że Empik ma zazwyczaj na początku września duże przeceny.
- Odbieraj osobiście – jeśli zależy Ci na minimalizacji liczby wydawanych złotówek (ale niekoniecznie czasu) i jednocześnie mieszkasz w mieście, to możesz zamówić książki przez Internet i odebrać w lokalnej księgarni osobiście. Unikniesz kosztów wysyłki i dodatkowo będziesz mogła obejrzeć książki.
- Zestawy do klas 1-3 kupuj w Internecie – oczywiście sprawdź czy wychodzi najtaniej, ale tutaj trudno o inną pomyłkę. Książki sprzedawane są w zestawach i rzeczywiście można je mieć w atrakcyjnej cenie. Poza tym sprzedawane są w kompletach, w sztywnym etui/segregatorze, więc trudniej o ich uszkodzenie przy przesyłaniu.
- Dogadaj się z lokalnym księgarzem – jeśli lokalna księgarnia nie jest szczególnie droga, a jednocześnie masz więcej niż jedno dziecko lub kupujesz w niej podręczniki co rok, to uzgodnij z księgarzem rabat. Powiedz wprost, że kupując w Internecie uzyskujesz 5% zwrotu moneyback. Możesz nawet przynieść wydruki stron z cenami z Allegro. I weź pod uwagę, że kupując w Internecie być może będziesz musiała pokryć koszty wysyłki. Może się okazać, że lokalny księgarz jest tańszy, a jednocześnie będziesz mogła obejrzeć podręczniki (np. sprawdzić czy całe są prawidłowo wydrukowane – zdarzają się np. puste lub powielone strony).
- Jakie korzyści można uzyskać? O tym najlepiej napisała Małgorzata w swoim komentarzu na Facebooku: “… Nowe podręczniki kupuję w jednej księgarni miejscowej – mam rabat nawet do 10-15% – jest to o tyle wygodne, że czasami istnieje potrzeba zamiany lub zwrotu i nie tracimy na kolejnych kosztach przesyłki.”
- Maksymalizuj korzyści z programów lojalnościowych – bądź sprytna. Nawet jeśli nie kupujesz najtaniej, to postaraj się zebrać dodatkowe punkty za dokonany zakup, np. PAYBACK. Przykładowo: w relatywnie drogim Empiku możesz zarówno zebrać punkty PAYBACK przy zakupie, jak i zapłacić zebranymi wcześniej punktami za kupowane podręczniki.
Zobacz także jak zadbać o edukację finansową dzieci
Dziękuję za pracę kolektywną!
Przyznam Ci się, że nie pisałem sam tego artykułu. Jego współautorami są Czytelnicy, którzy wsparli mnie swoimi doświadczeniami i odpowiedzieli na moje pytania na Facebooku. Kasiu, Marto, Dorotto, Małgosiu, Sebastianie, Łukaszu i Michale – bardzo Wam dziękuję 🙂
Ten artykuł nie miał na celu wyczerpania tematu optymalizacji zakupów podręczników i przygotowywania szkolnej wyprawki dla dziecka. Każdy z Was na pewno może dodać kilka punktów do powyższej listy i szczerze mówiąc liczę na Waszą aktywność w komentarzach. Jakie jeszcze macie pomysły na sprytne obniżanie kosztów wysłania dzieci do szkoły? Czego zabrakło na tej liście? Podsuwajcie proszę pomysły.
Dziękuję Ci za przeczytanie artykułu! Jeśli Ci się spodobał i masz znajomych, którzy są rodzicami szkolnych dzieci, to podziel się z nimi proszę linkiem do tego poradnika. A tymczasem życzę Ci udanego polowania na podręczniki 🙂
A jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach i dostać świetny zestaw 23 kalkulatorów Excel, które pomogą Ci zapanować nad domowymi finansami – to koniecznie zapisz się na mój newsletter. Dzięki!
Sprawdź również jak być oszczędnym
{ 81 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
A tu jeszcze taniej: http://zarogiem.pl/672170,wesola-szkola-i-przyjaciele-3-box-.html >200 zł kurier gratis 🙂
Hej Magda,
Hmm… ja widzę cenę 224,57 zł 🙂 Masz tam jakieś dodatkowe zniżki?
Pozdrawiam 🙂
Skoro dostawa kurierem jest gratis to jest taniej niż na Allegro ;> chyba o to Magda miała na myśli..
Fakt. Jakoś zasugerowałem się tymi 200 zł, o których pisała 🙂
Tak tak, Ola ma rację – chodziło mi o rzeczywistą kwotę, która ubywa z portfela 🙂
Też się interesuję cenami podręczników, bo zadeklarowałam się, że będę sponsorować bratanka. 😉
pozdrowienia!
Czasem (jak na razie 2 razy w tym roku) są przyznawane bony rabatowe w postaci % dodatkowego rabatu, wyliczonego wg wcześniejszych zakupów z danego konta, ważne chyba nie więcej niż 2 tyg., na zakupy powyżej 100 zł.
Dobrze wiedzieć. To potwierdza, że warto być lojalnym klientem, nad czym debatowaliśmy już w komentarzach do innych artykułów (np. tych poświęconych PAYBACK). I to również powoduje, że trudno porównywać bezpośrednio same ceny. Elementy dodatkowe i bonusy także należałoby wziąć pod uwagę.
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Poruszyłeś Michale temat, który co roku dotyka dużą grupę społeczeństwa. Mnie w tym momencie to jeszcze nie dotyczy ale niebawem będę musiał się zmierzyć z tym problemem.
Wiele osób czeka na zakup książek do końca, kupuje je nie patrząc na cenę, bo nie wie jaka jest alernatywa do zakupu w księgarniach. Nie od dzisiaj wiadomo, że na allegro można większość rzeczy kupić o wiele taniej niż w tradycyjch kanałach dystrybucji.
Duże pieniądze jakie trzeba wydać na zakup to jedno, To ile kilogramów muszą dźwigać na plecach małe dzieci to inny temat o którym często zapominamy.
Pozdrawiam,
Jacek Pastuszko
Hej Jacek,
Dziękuję za komentarz. Z tymi kilogramami, to słusznie zauważasz. Niestety dzieciaki mają tego całkiem dużo na plecach. Nie sądzę by cokolwiek w tym zakresie miało się zmienić zanim moje dzieci zakończą edukację.
Ja tu widzę duże pole do popisu dla szkoły. Naprawdę nie wszystkie książki trzeba codziennie nosić. Niektórzy wychowawcy wręcz zalecają dzieciakom zostawianie podręczników w szkole. Wystarczy trochę dobrych chęci 🙂
Pozdrawiam!
Michale – dobre wzbogacenie wpisu przez dodanie cytatów różnych osób z FB, fajny kierunek! 🙂
Pozdr,
JJ
Dziękuję. Myślę, że ogólnie fajnym kierunkiem jest kolektywne tworzenie kompendiów tego typu. Każdy coś wartościowego może dorzucić 🙂
Ciekawy artykuł. Sporo dobrych sugestii. Jednak jako mama dwójki dzieci regularnie szukająca najtańszych podręczników, nie ze wszystkimi się zgadzam. Dodawanie allegro do zestawienia księgarni nie jest do końca słuszne. To serwis aukcyjny, a nie sklep sam w sobie. Sprzedawanie tam podręczników wiąże się z mniejszymi kosztami niż prowadzeniem sklepu, przez co właśnie z tego powodu często ceny są tam niższe. Również czasem zdarza się, że kupując na aukcjach pojawiają się problemy, najczęściej opóźnienia w dostawach. Z doświadczenia wiem, że nie da się zrobić jednego rankingu tanich księgarni. Ceny zależą od podręczników i zmieniają się z sezonu na sezon. Dlatego sama na bieżąco porównuję poszczególne oferty. Nie zawsze, ale najczęściej kupuję w Empiku. Po pierwsze ze względu na ceny, po drugie na wspomniane punkty payback (jakbym zliczyła pieniądze jakie na tym zaoszczędziłam wyszłoby naprawdę niemało), a po trzecie na promocje, które zdarzają się na okrągło, trzeba je tylko śledzić. Czytałam, że w 2014 Empik.com ma wprowadzić skup używanych podręczników. To dodatkowo ułatwi sprawę i pomoże zaoszczędzić.
Czekam na kolejne artykuły. Pozdrawiam, Jagna.
Drogi Michale,
jak być może widzisz – na dobre dołączyłam chyba do grona wiernych czytelników.
Punkt 16 budzi we mnie jednak bardzo silne emocje. Utrzymuję się z handlu. Gdyby ktoś przyszedł do mnie, mówiąc przy wszystkich Klientach, że na allegro może kupić sobie cośtam taniej, to zapewniam Cię, że ostatnie, co by uzyskał, to rabat:) Otrzymałby co najwyżej uprzejme pytanie, po kiego [CENZURA ON] „grzyba” [CENZURA OFF] przyszedł w takim razie do mnie. I jeszcze życzenie udanych zakupów na allegro. Wszystko oczywiście z uśmiechem i ubrane w ładne słowa.
Handlowcy nie biorą sobie naprawdę cen z sufitu. No dobrze, niektórzy biorą;) Ale w większości przypadków cena jest uzasadniona i zależy od bardzo wielu czynników. Sprzedawcy zależy, by sprzedawać najtaniej jak tylko się da, naprawdę. A Klient ma prawo chcieć kupić najtaniej. Ma też prawo się targować. Ale niech targuje się rozsądnie, a nie ‚Chcę rabat, bo gdzie indziej mogę zapłacić mniej’.
Pozdrawiam serdecznie.
No to powodzenia Anno w prowadzeniu biznesu. Nie zdziw się jak kiedyś zabraknie ludzi do płacenia tych „uzasadnionych” cen.
Hej Aniu,
Dziękuję za komentarz. Rozumiem, że może być emocjonalnie – zwłaszcza jeśli stoisz po drugiej stronie „lady”. Ja wychodzę z założenia, że udane negocjacje polegają na tym, że dwie strony się dogadują i obydwie chcą doprowadzić do transakcji po uzgodnionej cenie. Jeśli komuś to nie pasuje – albo jednej, albo drugiej stronie, to do transakcji po prostu nie dojdzie.
Tak czy siak wzajemny szacunek obowiązuje i już samo to, że ktoś do Ciebie przyszedł i gotowy jest negocjować (czytaj: mimo wszystko nie kupił od razu na Allegro), to dobry znak. To czy chcesz podjąć negocjacje czy nie – to jest Twoja decyzja i doskonal to rozumiem. Ale nie uważam, że dobrym zachowaniem jest wyjeżdżanie z inwektywami (więc zaraz dodatkowo ocenzuruję komentarz) – i to bez względu na to, jak bardzo klient jest „ciemny”. Oczywiście chamstwa tolerować nie wolno, ale nie uważam, że zwalczanie go chamstwem jest dobrą metodą.
I żeby było jasne: serdecznie Ci kibicuję 🙂 i życzę żebyś tylko najlepszych klientów miała.
Pozdrawiam!
Skoro argument „gdzieś indziej jest taniej” nie jest dobrym argumentem negocjacyjnym to jaki byłby przekonujący? Chciałbym naprawdę wiedzieć, bez żadnej zgryźliwości.
bart
Przypuszczam, że każdy handlowiec ma inną politykę udzielania rabatów. Ja np. z własnej nieprzymuszonej woli udzielam rabatu Klientom, którzy robią u mnie zakupy po raz kolejny, bo bezproblemowy stały Klient to skarb i zrobię naprawdę dużo, żeby go utrzymać. Czyli argument ‚jestem stałym klientem’ to dobry argument:)
Na rabat liczyć mogą u mnie też Klienci robiący większe zakupy i choć zwykle wtedy udzielam rabatu także z własnej inicjatywy, to tu widzę kolejny potencjalny argument negocjacyjny. Proponujemy sprzedawcy np., że kupimy u niego wszystkie książki, a do tego materiały papiernicze. Albo, że przyprowadzimy ze sobą brata/koleżankę czy kogokolwiek, kto także kupi książki. Pod warunkiem oczywiście rabatu takiego a takiego. Analogicznie, Klient, który przyprowadza nowych, automatycznie dostaje u mnie rabat:)
W dobie internetu proponowałabym także: jeśli otrzymam rabat, to dobrze napiszę o Waszym sklepie na blogu/facebooku etc. To lepsze niż ‚powiem o Was znajomym’, bo możliwe do sprawdzenia.
xxfdf
Tak jak napisałam w poprzednim poście – handlowcom naprawdę zależy na utrzymywaniu cen na najniższym możliwym poziomie. Przeciętny konsument nie jest świadom czynników, jakie wpływają na cenę. Są wśród nich rzeczy oczywiste, takie jak płace pracowników, ZUSy, podatki, czynsze i rachunki. Ale są także te mniej ‚widoczne’ . Na przykład, w przypadku sprzedaży ubrań w sklepie stacjonarnym, zdarza się, że niektóre z nich po kilkakrotnym przymierzeniu przez Klientów nadająsię tylko do kosza. Są ubrudzone kosmetykami, krwią. Niektóre mają dziury lub śmierdzą. A czy sprzedawca dostał je za darmo? Nie. I do kosza wyrzuca własne ciężko zarobione pieniądze. A jak je musi zarobić? Na sprzedaży reszty rzeczy. Podobnie sprawa ma się z kosmetykami, książkami, jedzeniem w sklepach samoobługowych.
Oddzielną historią jest zachowanie typu ‚u Ciebie przymierzę i wyciapię podkładem, a jak już będę wiedziec, jaki rozmiar mi potrzebny, to kupię złotówkę taniej na allegro’…
I wreszcie drogi Michale…
Zapewniam Cię, że żadnego Klienta jak dotąd nie obruzciłam inwektywami. Być może dlatego, że nie miałam jeszcze takiej sytuacji, w której ktoś przyszedłby do mnie, prosząc rabatu i argumentując to ‚bo na allegro jest taniej’. A być może z zupełnie innych powodów;)
Miałam już kiedyś sytuację, w której pani stwierdziła publicznie, że mam złodziejską marżę, bo ta rzecz jest w hurcie po x zł i ona o tym wie, a ja ją sprzedaję po y zł i jak ja mogę i pani żąda rabatu, bo wszystkim powie. Także ta pani nie uzyskała rabatu ani nie została obrzucona inwektywami, choć podała faktyczną cenę, jaką za ten towar zapłaciłam w hurtowni. Szkoda tylko, że cenę netto.
Po małym wykładzie o tym, jak to 23% VATu, ZUS, czynsz, podatki i inne wesołe rzeczy skutecznie zjadają moją złodziejską marzę, pani nie powiedziała już nic i opuściła sklep, by więcej się w nim nie pojawić. A wykład był bardzo grzeczny i z uśmiechem, choć w środku aż potrząsało z nerwów. Ale każdy (dobry) handlowiec potrafi opanować nerwy, bo musi.
Hej Aniu,
Dziękuję za obszerny komentarz. Cieszę się, że tak konstruktywnie podchodzisz do mało konstruktywnych doświadczeń. Też sprzedaję. Wiem o czym piszesz 🙂
Tylko dobrych klientów Ci życzę.
Pozdrawiam!
Podręczników dla klas 0-3 nie da się kupić używanych z prostej przyczyny – są robione tak, aby były jednorazowe – dzieci wycinają z książek, piszą po nich. Po całym roku książka nadaje się tylko na makulaturę.
Fakt i jest to wkurzające.
Ja jeszcze nie mam dzieci w wieku szkolnym ale mam w przedszkolnym wiec cos tam okosztach wyprawki juz wiem;)
Co roku przed wakacjami otrzymuje liste tego co bedzie potrzebne na wrzesien (klej, papier kolorowy, farby, … itd). Wiekszosc osob liste odklada na bok i przypomina sobie o niej pod koniec sierpnia. Ja liste nosze w portfelu i jak tylko widze czy to w biedronce, czy w lidlu art biurowe w dobrej cenie to kupuje i odhaczam na liscie. Nie liczylem nigdy ile taniej tak wychodzi ale na 100 proc taniej. W koncu najdrozsze zakupy to tza „panic buying”
Ps: Michal, a moze przygotowal bys jakas analize nt cen ksiazek / prasy w ogole? Zauwazylem, ze b duzo oszczedzam od czasu zakupu czytnika e-ksiazek. Do tego wciaz (powaznie) korzystam z biblioteki publicznej (pozyczam ksiazki dla dzieci, dzieki temu maja nonstop nowe do czytania do poduchy … chetnie bym przeczytal jak oszczedzaja inni 😉
Moje dziecko chodzi jeszcze do przedszkola. Ale w Matrasie mam 20 % zniżkę na wszystko w tym podręczniki.
Hej Ola,
A no i wszystko się wyjaśniło 🙂 To podziel się Olu może z nami informacją, jak można na taką zniżkę w Matrasie zapracować? Musiałaś wydać konkretną kwotę wcześniej czy zniżkę przyznano Ci na jakichś innych zasadach?
Pozdrawiam 🙂
Musiałam wydać kwotę 5000 zł. Ale to złota karta by dostać niebieska trzeba wydać ok 200 zł nie pamiętam bo to było dawno ale trzeba zbierać paragony. Pierwsza 5 % potem srebrna 10 % a potem ta za 20 %. Ale nie wydałam tego sama tylko ze znajomą i teraz korzystamy z tego razem.
Tylko ja się tu wypowiadam pierwszy raz nie jestem tą samą Olą co o wiele wyżej się wypowiadała 🙂
Z chęcią udostępniliśmy na naszym profilu http://www.facebook.com/eRodzinkafirma ten wpis na Twoim blogu, umieszczamy tam artykuły pomocne rodzicom, a ten jak najbardziej jest. W sumie trochę dzięki Tobie zdecydowaliśmy się urzeczywistnić swoje marzenia i założyliśmy firmę, bardzo nam się podoba zapał, z którym wszystko tak konsekwetnie robisz, Pozdrawiamy:)
Zespół eRodzinka
Ewo – dziękuję za ciepłe słowa i za informowanie znajomych o moim blogu. Zapał mam przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i żywiołowemu reagowaniu na to co piszę. Dzięki 🙂
Ja kupowałem podręczniki na dwa sposoby: albo na allegro, albo też na organizowanych w szkołach kiermaszach podręczników. Szczególnie ten drugi sposób pozwalał zaoszczędzić masę pieniędzy 🙂
Przeczytałam wpis mimo, że zakup podręczników mnie już nie dotyczy, natomiast mam własne wieloletnie doświadczenia w tej sferze i podzielę się własną opinią. Do klasy III kupowałam nowe książki, bo nie było innego wyjścia, ale od IV klasy rozpoczęłam poszukiwania w księgarniach sprzedających używane podręczniki czy na szkolnych kiermaszach. I te drugie były istnym poligonem doświadczalnym dla mojego dziecka- wprowadzałam ją pomału i skutecznie w to, aby sama starała się o swoje książki, zabiegała o nie od kolegów.Musiała przezwyciężyć początkowe zawstydzenie, nabyć orientację w cenach, później zwracała uwagę o jakość kupowanego towaru, a na koniec nauczyła się targować :)) z tego co sama zaoszczędziła dostawała ode mnie premię. I patrząc z perspektywy czasu te działania przyniosły największe oszczędności i racjonalizm w kosztach :))))
u siebie w pracy pozwalam wykładać ulotki dwóm firmom, które właśnie zajmują się obrotem używanymi podręcznikami na szerszą skalę i rzeczywiście – korzystając z ich usług rodzic może nieźle zaoszczędzić – popieram takie coś
Pozdrawiam,
Remigiusz
W artykule nie został poruszony bardzo istotny element:)
Pod koniec sierpnia/ na początku września są organizowane kiermasze, gdzie wystawiają się i sprzedający i kupujący bezpośrednio uczniowie i rodzice(często szkoły). Jest to chyba na lepszy sposób na oszczędzenie czasu i pieniędzy, gdyż w jednym miejscu można sprzedać i kupić prawie wszystkie książki, jednocześnie po wyższych stawkach gdyż nie płacimy nikomu za pośrednictwo. W praktyce często można za pieniądze ze sprzedaży kupić cały komplet do następnej klasy. Dodatkowe korzyści: możemy obejrzeć wszystkie książki i wybrać te w najlepszym stanie/ lub gorszym w niższej cenie, załatwiamy wszystko w jednym miejscu.
często w szkołach takie kiermasze są urządzane w okolicach 2,3 września- wówczas nauczyciele nie wymagają w pierwszych dniach podręczników.
Pozdrawiam;))
Hej Żaneto,
Dziękuję za komentarz. W artykule pisałem co prawda o kiermaszach (punkt 4 na liście), ale dobrze, że to podkreślasz 🙂
Pozdrawiam!
hmmm… a dlaczego w szkołach nie ma osoby, która zajmowałaby się negocjacjami z księgarniami i podręczniki kupowalibyśmy w szkole dziecku. Przecież łatwiej o rabat kupując 25 kompletów niż 1. Praca sezonowa ae myslę, że dałoby się na tym zarobić. Szkół też jest nie mało…
tofik – kupując podręczniki do prywatnej szkoły językowej, dla dzieci – moja żona negocjuje ceny – otrzymuje zniżkę która w części jest przeznaczana na pokrycie kosztów (np. wysyłka kurierska, paliwo przy samodzielnej jeździe do hurtowni) ale w dużej części po prostu jest taniej dla ucznia – każdy jest zadowolony
dlaczego nie ma czegoś takiego w szkołach publicznych? pewnie nauczyciele sami z siebie nie chcą, bo znając zycie zaraz byłyby posądzenia o prywatę i kombinacje a za załatwianie książek przez nauczyciela zaraz znalazło by się X rodziców z mega pretensjami i żalami
zatem co? ewentualnie komitety rodzicielski i bardziej dynamiczni rodzice mogliby się tym zająć, na pewno nikt ze szkół publicznych (z kadry) się za to nie zabierze – starzy nauczyciele mają instynkt samozachowawczy
W zeszłym roku rodzice dzieci z klas 1-3 i z tych roczników, które miały wprowadzoną nową podstawę programową mogli liczyć na dofinansowanie z programu rządowego. Było to uzależnione od dochodów, ale nie w przypadku, kiedy dzieci w rodzinie było powyżej dwójki. Ja skorzystałam, gdyż mam troje dzieci 🙂 Kwota dofinansowania wynosiła ponad 200 zł dla dzieci 1-3 i ponad 300 zł w wieku ponadgimnazjalnym. W tym roku również taki program ma być wprowadzony, ale nie wiem czy będzie możliwość skorzystania z tego bez względu na dochód dla rodzin wielodzietnych. W zeszłym roku udało mi się odzyskać prawie 600 zł! Jeśli tylko będzie taka możliwość, to w tym roku także będę się starać. Podręczniki w naszym budżecie to potężna pozycja 🙂
Hej Olu,
To jest super wskazówka! W jaki sposób można było skorzystać z tego programu? Co trzeba było w praktyce zrobić? Gdzie się udać?
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Przesyłam linkę do info MEN:
http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=5005%3Awyprawka-szkolna-2013&catid=255%3Afinanse-na-edukacj-aktualnoci
Ola
Dzięki za ciekawy artykuł, który dotyczy bardzo aktualnego tematu 🙂
Czy jest może w planach artykuł o rachunkach bankowych adresowanych do przedsiębiorców, czyli prowadzących działalność gospodarczą? Może jakiś ranking kont firmowych?
Hej Prawnik,
Dzięki! Nie mam w najbliższych planach takiego artykułu. Krótkie zestawienie widziałem ostatnio na AppFunds: http://appfunds.blogspot.com/2013/06/prowadze-dziaalnosc-gospodarcza-gdzie.html
Pozdrawiam!
Jedna ze strategii oszczędzania mówi, o przezaczaniu 10% naszych zarobków na edukację. Gdyby stosować to rozwiązanie prawdopodobnie nie byłoby problemu. Przykre jest to, że zwykle ludzie kończą swoją edukację na szkole podstawowej, średniej lub wyższej i w tym właśnie okresie wydają na to najwięcej pieniędzy. Problem w tym, że żadna z tych szkół nie uczy edukacji finansowej. Cztery kroki do finansowej wolności wg Bodo Schafer brzmią: 1. zawsze oszczędzaj, 2. skutecznie inwestuj, 3. zarabiają coraz więcej, 4. odkładaj nadwyżki.
A więc oszczędzanie jest ważne, jednak warto inwestować w swoją edukację (nie tylko w edukację dzieci) i odkładać te 10%.
Jestem przekonany, że przełoży się to na wyższe zarobki i będzie łatwiej. Kiedy moja żona wychdząc z marketu mówi: „jakie to wszystko drogie” odpowiadam jej zwykle: kochanie, to nie jest wcale drogie, to my za mało zarabiamy;)
Jak myślicie, może coś w tym jest?
Hej Rafał,
Dziękuję, że znowu poszerzasz dyskusję 🙂 Ja, tak jak pisałem już w komentarzach na innych blogach, hołduję trzem zasadom:
1) Trzeba wydawać mniej niż się zarabia. Już z tego robią się oszczędności.
2) Oszczędzać trzeba, ale mądrze.
3) Najlepszym sposobem oszczędzania jest pomnażanie przychodów.
Reasumując: zdecydowanie się z Tobą zgadzam, że sekret polega na tym żeby zwiększać przychody, a te naprawdę trudno zwiększać bez poszerzania swoich horyzontów. Taka czy inna forma edukacji jest niezbędna.
Pozdrawiam!
@Rafał:
” “jakie to wszystko drogie” odpowiadam jej zwykle: kochanie, to nie jest wcale drogie, to my za mało zarabiamy;)”
jeden z lepszych ‚oszczędnościowych’ cytatów jakie niedawno słyszałem
coś w tym jednak jest – na moim niedawnym urlopie w Grecji mogłem brutalnie zetknąć się z różnicą w sile nabywczej między nami a Skandynawami czy Brytyjczykami, którzy rezydowali w miasteczku gdzie przebywałem – miałem także okazje porównać ceny w rzekomo biednej i dotkniętej kryzysem Grecji z cenami w Polsce
wnioski potwierdzając Twój komentarz
komentarz niezwiazany z wpisem:
chcialem tylko napisac, ze wraz z zmiana layoutu moj pracodawca zaczal blokowac strone:(
Access Denied
The site: https://jakoszczedzacpieniadze.pl is blocked because the European Commission web filter identified it as „Malicious Sources”
If you believe that this web site should not be blocked, please open an incident with your Local IT Helpdesk.
If you require access to this kind of site for professional reasons, please contact your Local IT Helpdesk, who will inform you of the exception procedure.
Michale, podpadłeś Komisji Europejskiej:)
Hej Elkocyk,
Niesamowite! Przykro mi bardzo 😉 Przeniosłem się do innego dostawcy i to może być przyczyną. Z przyjemnością się z nim skontaktuję i przekażę Twoją informację.
Może powinienem Komisję zapytać oficjalnie co mają przeciwko oszczędzaniu 😉
Pozdrawiam serdecznie!
Hej
Wszystko w porządku jeśli chodzi o mobilna wersje. Ja mam Lumie 820 i windowsa. Wszystko wygląda dobrze i nie trzeba nic poprawiać. Pozdrawiam
Od jakiegoś czasu czytuję pana bloga i przyznam, że mnie bardzo zaciekawił. Dużo przydatnych porad :).
Pozwolę sobie wypowiedzieć się w tym temacie gdyż jeszcze niedawno sam chodziłem do szkoły :).
Co do kupowania używanych podręczników: to jest zdecydowanie lepsze rozwiązanie od przebierania wśród księgarnii. Jeżeli książka nowa kosztuje w jednej księgarni 30 zł, w innej 25, a od starszego kolegi 4 zł, to o czym tu mówić? Trzeba tylko pilnować, żeby kartki nie były powyrywane, a sama książka popisana. Mi mama zawsze mówiła, żeby kupować książki od grzecznych, dobrze uczących się dziewczynek ze starszych roczników :).
Wyjątkami mogą być podręczniki do języków obcych, bo tam często trzeba coś wpisywać w książce, łączyć częsci zdań itp, a także zeszyty ćwiczeń do różnych przedmiotów. Te książki trzeba bezwzględnie kupić nowe, chyba że chcemy uczyć dziecko de facto oszukiwania i kupować mu
Poza tym w miarę jak dzieci będą rosnąć, to wydatki na książki będą spadać. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Z czasem dziecko zaczyna się orientwać który nauczyciel jaki jest, na jaki przedmiot trzeba mieć książkę, a na jaki niekoniecznie, bo nauczyciel nie korzysta z niej, mimo iż była ona w wykazie.
Zeszyty:
Tu też dużo zależy od wieku dzieci i ich potrzeb, które w końcu one znają najlepiej. Bo do jednego przedmiotu wystarczy zeszyt 32-kartkowy na cały rok (religia, muzyka), do innego potrzebny jest 60-kartkowy (chemia, biologia, geografia lub przyroda (w przypadku podstawówki), a do innego przedmiotu zeszyt 96-kartkowy zużyje się wciągu jednego semestru (polski, matematyka). BTW zeszyty do polskiego i matmy polecam kupować w twardej oprawie. Z nich się często korzysta, więc okładka szybciej się niszczy, a gdy ona jest twarda to trudniej ją zniszczyć.
Poza tym dziecko (lub nauczyciel…) może mieć fanaberie :). Mi zostały one do dzisiaj i tak np. nie toleruję kratek lub linii innych niż niebieskie, zeszyt koniecznie musi mieć u mnie margines i do tego czerwony, okładka nie może być zbyt dziewczyńska, ale musi kolorem lub wzornictwem korespondować z przedmiotem, do którego jest ten zeszyt, nie mogę miec dwóch takich samych zeszytów, żeby mi się one nie myliły i na zeszycie nie może być nazwy przedmiotu, bo nie chciałem używać zeszytu z napisem „Chemia” do geografii, a poza tym dlaczego ktoś postronny patrząc na okładkę ma wiedzieć od czego jest ten zeszyt. Słowem: moje kupowanie zeszytów było czymś gorszym niż kupowanie butów przez kobiety :D, ale zostawmy moje dziwactwa.
Koszty też można zmniejszyć tak wychowując dzieci, żeby nie niszczyły swoich przyborów. Oczywiście, ołówki się zużywają w sposób naturalny, ale np. piórnik? Mój jeden służył mi 10 lat. Kupiłem sobie nowy jak stary już się do niczego nie nadawał :).To samo z plecakiem. Moje plecaki akurat nie były aż tak długotrwałe, tutaj czasami a to dno się oderwało, a to szelka itd. ale warto wyłożyć trochę więcej pieniędzy na przedmioty dobrej klasy i tak wychowywać dzieci, żeby ich nie niszczyły .
wypowiem się akurat co do podręczników języków obcych – tu nie tylko jest ten problem z wypełnianiem – co oszczędniejsi uczniowie (nauczeni tego nawyku) wypełniają ew. lekkim ołówkiem, ale także wydawnictwa językowe masowo zmieniają podręczniki, tak aby nowe ‚traciły kompatybilność’ ze starymi seriami*, mam podejrzenia, że wydawnictwa lobbują nawet kuratorium/sekretarzy stanu, co do tzw. zmian programowych
*no… kwiatki takie jak słynna English Grammar in Use to wyjątek potw. regułę
niestety podręczniki językowe to generalnie finansowa studnia bez dna
Hej Krzysiek,
Dziękuję za obszerny komentarz i porady. Autentycznie podziwiam Twoja rozwagę w tak młodym wieku (jak mniemam). Szacunek!
I mam do Ciebie jedną prośbę: śmiało pisz do mnie „per Ty” 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witam!
Skoro został poruszony temat zakupu podręczników to warto też wspomnieć, iż istnieje możliwość uzyskania dofinansowania zakupu podręczników. O szczegółach możesz poczytać na moim blogu w którym poruszam aktualności związane z prawem: http://prawnik-kwidzyn.com.pl/blog.html.
Zapraszam do lektury 🙂
Pozdrawiam
„…Trzeba tylko pilnować, żeby kartki nie były powyrywane, a sama książka popisana. Mi mama zawsze mówiła, żeby kupować książki od grzecznych, dobrze uczących się dziewczynek ze starszych roczników :)….” .
To samo powtarzam swoim synom, gdy idą na szkolny kiermasz podręczników używanych:)). Syn w tym roku wydał na książki 20zł, stan wręcz idealny. W necie za nowe zapłaciłabym 120zł!.
Witam,
jedna mała uwaga co do podręczników używanych. Firmy wydawnicze bardzo się w tej kwestii ” wycwaniły” i w każdej kolejnej edycji podręcznika robią drobne zmiany.
Niestety nasi kochani pedagodzy mają w nosie budżety domowe rodziców i wymagają NOWYCH wydań, co zmusza do zakupu podręcznika z księgarni.
Pozdrawiam
Witam,
czy ktoś z Was wie, gdzie można odsprzedać używane podręczniki?
Pozdrawiam
As
oj tak najwyższy czas, żeby pomyśleć o tym, co będzie potrzebne do szkoły. Na pewno jeśli jest tylko taka możliwość to warto szukać oszczędności. Ale na niektórych rzeczach ciężko jest oszczędzać, jak np. przybory szkolne, ja chcę żeby moim dzieciom dobrze się z nich korzystało, długopisy, kredki, ołówki i cienkopisy [dobrej firmy] na pewno pomogą w nauce.
Ja od 2 lat zamawiam podręczniki w wysyłkowym dyskoncie Aros.pl
http://aros.pl/szukaj/Weso%B3a+szko%B3a+i+przyjaciele/0
dobre ceny, niski koszt wysyłki.
Najgorsze jest to, że niektórzy nauczyciele potrafią dać dziecku jedynkę za to, że nie ma najbardziej aktualnej wersji podręcznika.. a prawda jest taka, że nauczyciele w ten sposób zasłaniają swój brak kompetencji. Kiedyś była dowolność, podręcznik to był tylko dodatek. A dziś? Podręcznik to jedyne źródło nauki, bo nauczyciel nie potrafi nic ponad to, co w nim znajdzie, powiedzieć.
W internecie też można znaleść używane podręczniki, np. na bukeo. Sama sprzedałam tam już nie jedną książkę. Polecam więc zarówno kupującym, jak i sprzedającym:)
Moje dzieci kupują podręczniki na szkolnym kiermaszu, przynajmniej te, które mogą, bo nie zmieniło sie wydanie itp Sporo można zaoszczędzić, dawniej standardowo kupowało się książki od starszych klas. Pozostałe brakujące kupuje dzieciom w księgarni Legolas: http://www.legolas.pl/ Ceny naprawdę sporo niższe, dostawa szybka i bezproblemowa.
Dla mojego syna do pierwszej kl gimnazjum kupiłam w tym roku podręczniki używane w bardzo dobrym stanie i zapłaciłam połowę tego co za nowe. Jestem bardzo zadowolona z zakupu i zdecydowanie mogę wam polecić podrecznikimykcyk.pl i z tego co mówił mi sprzedawca to moge w przyszłym roku odsprzedać im te ksiązki.
Przy zakupach hurtowych możecie Państwo negocjować ceny w księgarniach marmag ksiegarniapodreczniki.pl z Marcinem 604 135 100.
może to niezbyt chlubne, ale jak byłam w liceum to ćwiczenia (a czasem i podręczniki) do języków obcych (są najdroższe) kserowaliśmy – można było mieć zeszyt ćwiczeń za 10-15 zł zwłaszcza, że zazwyczaj przy okazji zmniejszaliśmy ich format. Niektórych podręczników po prostu nie kupowałam – np. fizyki (klasa humanistyczna) mieliśmy tak mało, że po prostu… pożyczałam podręcznik od koleżanki na godzinę czy dwie.
Witam,
myślę, że opłacalnie zamawiać książki na inbook.pl.
Ksiegarnia posaida bardzo duzy wybór książek, podręczników, e-booków. Jako stały klient dostaję 10% zniżki, no i wysyłka jest darmowa:D
Kiedy chodziłam do szkoły, dyrekcja co roku organizowała kiermasz, na którym uczniowie odsprzedawali sobie książki. Wiem, że dla kilkulatka jest to ważne, żeby mieć śliczne, nowe podręczniki, ale kiedy człowiek jest w liceum i dostaje od rodziców pieniądze na książki, to większość naprawdę woli kupić najgorsze szmaty za kilka złotych i wydać resztę na przyjemności 🙂
Odkąd poszłam do gimnazjum, nigdy nie płaciłam za komplet książek więcej niż 100zł. Pamiętam, że nawet ćwiczenia kupowało się używane, wypełnione np. ołówkiem i usuwało później treść. Rodzice dawali mi pieniądze i kazali zająć się tym samodzielnie – owszem, pojechaliby ze mną do antykwariatu, ale wiedzieli, że jeśli pozwolą mi zająć się tym samej, znajdę sposób, żeby kupić naprawdę tanie książki od znajomych ze starszych klas. Albo nieznajomych.
Stan podręczników nie miał dla mnie znaczenia, byleby były kompletne i jako tako trzymały się kupy. Taką książkę i tak później wrzucałam byle jak do torby czy plecaka albo trzymałam tylko w domu, bo noszenia podręczników do szkoły unikałam jak zarazy (nosiliśmy zwykle na zmianę jedną książkę na 2 osoby). Jeśli natomiast kupowałam już cokolwiek nowego, oprawiałam książkę i bardzo o nią dbałam, żeby za rok sprzedać w dobrej cenie.
Wiem, że coraz częściej jest tak, że podręczniki przestają być aktualne zbyt szybko i nie dość, że nie można odkupić starych, to jeszcze odsprzedać swoich. Ale warto uczyć dziecko, żeby samo zainteresowało się tematem – powiedzieć np. że jeśli dogada się ze starszymi kolegami i załatwi sobie samo używane podręczniki, to dostanie większe kieszonkowe / pójdzie na lody / dostanie ten gadżet, który chciało. W zasadzie naprawdę uważam, patrząc po swoim przykładzie, że najpóźniej gimnazjalista powinien takie rzeczy załatwiać sam. I nie wysyłać rodzica, żeby uczył się negocjować, tylko zdobywać te umiejętności samodzielnie. Mnie się przydało 🙂
ja polecam: http://www.rema.com.pl/, bardzo konkurencyjne ceny, dodatkowo przy zakupie kompletu podręczników kurier wychodzi gratis
Klika moich patentów:
Tymczasowe stragany / budy – takie „mobilne” antykwariaty”, które w czasie wakacji można odwiedzić przy głównych ulicach / sklepach. Sprzedać stare podręczniki, kupić nowe;)
Serwisy ogłoszeniowe / społecznościowe – szukać używanych książek albo napisać ogłoszenie jakich dokładnie potrzeba i czekać na odzew. Sposób zapłaty może być różny waluta / zamiana itp.
Dowiedzieć się, czy podręcznik można dzielić, np. „jedna szt. na ławkę – 2 os” wtedy dogadać się z rówieśnikami. Z ćwiczeniami może być z tym problem.
Długotrwałe wypożyczenie – może biblioteki oferują wypożyczenie na cały semestr podręczników
xero – tłumaczyć nie trzeba:))
Ja bym dorzuciła jeszcze jedno – warto sprawdzić pod koniec wakacji, czy książki, które kupiliśmy, nadal są zgodne z listą publikowaną przez szkołę. W międzyczasie może coś się zmienić, choćby szkoła doda informację, że musi to być wydanie X a anie Y, albo zupełnie zmienią podręcznik (jak w moim przypadku) i trzeba gorączkowo szukać odpowiedniej książki, a nie zawsze można łatwo ją zamienić.
Pozdrawiam i życzę sukcesów w „łapaniu okazji” 🙂
ja kupuję w jednej z księgarni internetowych podręczniki 😉 jak ktoś zainteresowany to niech napisze, odezwę się i podrzucę link żeby tu reklamy nie robić 🙂
Mam 4 dzieci i stertę używanych podręczników „niezniszczonych, po grzecznej dziewczynce”, które wg Men nadają się wyłacznie na przemiał. Od czasu galopujących reform – tylko recykling. Kupujemy używane, tzn dziecko sobie kupuje a oszczedności dzielimy 😉 (na szczęście w gimnazjum coraz rzadziej potrzebne są ćwiczenia) na kiermaszu szkolnym ; a dla dziecka ostatniego, które ma farta być pierwszym rocznikiem kolejnego eksperymentu, trzeba mieć wszystko nowe. Korzystaliśmy w ubiegłym roku z programu rządowego „wyprawka szkolna” o którym ktoś wcześniej wspomniał. Należy się rocznikom pierwszym w kolejnych falach nowej podstawy , jest kryterium dochodowe oraz niezależnie od dochou, gdy w rodzinie jest więcej niż 2 dzieci. Korzystamy bez skrupułów – podobno i tak polowa kasy wraca bo ludzie nie wiedzą. Trzeba pójść do pedagoga szkolnego z wypełnionym wnioskiem. Książki oddaliśmy (stan idealny) znajomemu dziecku. A kupuję w lokalnej księgarni internetowej z odbiorem w pobliżu – uklad idealny. Lub w zwykłej osiedlowej księgarni. Ceny nie zabijają. Acha, często tych książek do nowej podstawy nie ma wcześniej niż we wrześniu – wszystko na łapu-capu.
No coz, ja tez zakupilam kilka podrecznikow używanych WSiP i bylam bardzo z siebie zadowolona, dopóki nie okazało się, ze np. w polskim z tylu podręcznika (nie cwiczen) jest kod dostępu do cw. on line. Jeśli więc nauczyciel będzie miał wizje, ze maja robic jakies cw. wlasnie tam, to czeka mnie doplata ok 15 zl za dostep do tych materiałów. Zrobilam znakomity interes, nie ma co … 😉
Ale na zakup używanych ksiazek wpadłam sama, nie zgłaszam roszczeń jakby co … 😉 Nigdy więcej zanim nie dowiem się co jest na końcu ksiazki…
Ja zamawiam podręczniki w księgarni Bonito.pl, są dużo tańsze niż w innych miejscach, a dodatkowo do końca lipca wszystkie kosztowały jeszcze parę procent taniej. Regularne zakupy procentują u nich dodatkowymi bonusami. Kupienie podręczników, czyli jednorazowe wydanie większej kwoty, wpływa na cenę przyszłych zamówień. Mają też możliwość odbioru osobistego w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu oraz paczkomaty, które zwykle są tańsze niż przesyłka pocztowa.
Rok temu przepłaciłam, teraz zaczekałam na koniec sierpnia i zaoszczędziłam 20%.
Szukałam przez ceneo.
W tym roku zauważam poprawę w tym sensie, że nie ma obowiązku kupowania podręczników w zestawie. Szkoła córki też już zaczęła walczyć z tą paranoją i dzieci zostawiają książki kolejnym rocznikom. Także ja np. kupiłam tylko ćwiczenia, zaoszczędziłam na tym jakieś 300 zł spokojnie (córka jest w 5 klasie). Oczywiście panie w księgarni niepocieszone i złe jak osy, ale kurczę to naprawdę zrobiło się w ostatnich latach przedziwne – wydawałam na książki nie 220 zł, jak tu jest napisane, ale ok. 500. Aż strach miec drugie dziecko 🙁
Hej Michał – nius, którym warto, żebyś się podzielił – w Warszawie do jutra (10 września 2014) można składać wnioski o dofinansowanie zakupu podręczników dla uczniów klas III, IV i VI SP oraz III szkół ponadgimnazjalnych. I owszem jest to NIUS, gdyż wbrew powszechnej opinii przysługuje on nie tylko osobom o niskuch zarobkach na członka rodziny, ale także osobom, które z różnych względów sa w „innej” sytuacji rodzinnej. Na przykład ja dziś złożyłam wniosek o dofinansowanie podręczników dla syna z tytułu tego, że jesteśmy rodziną wielodzietną (3 dzieci), ale może to być także z racji niepełnosprawności, sieroctwa, czy samotnego wychowywania dziecka. Najważniejsze, że wnioski składa się do jutra w sekretariatach szkół. Tu szczegóły (termin 10 września dotyczy Warszawy): http://edukacja.warszawa.pl/dla-ucznia-i-rodzica/pomoc-socjalna-dla-uczniow/6256-dofinansowanie-podrecznikow-i-materialow
Pozdrawiam 🙂
Hej Kasiu,
Dziękuję! Nie wiedziałem o tym. Zaraz rozpuszczę tą informację 🙂
Pozdrawiam
Jeżeli chodzi o podręczniki, do szkół podstawowych, zawodowych, wyższych to mogę wam polecić edugaleria.pl. Specjalizują sięw podręcznikach i mają szeroki zakres. Zawsze znajdę to czego potrzebuję na swoje wykłady.
Wybacz Michale jeśli ktoś to już napisał, ale tych komentarzy jest prawie setka i nie przeczytałem wszystkim 🙂
Niemniej warto też wiedzieć, że ze sprzedawcami na allegro też czasami można negocjować ceny. W końcu oni muszą oddawać pewną prowizję allegro (nawet do 10%) i jeśli dogadamy się z kilkoma rodzicami na wspólny zakup, to tą najniższą cenę, da się obniżyć jeszcze bardziej.
„Maksymalizuj korzyści z programów lojalnościowych – bądź sprytna” Michale, od kiedy Twoje artykuły są tylko dla pań? 😉
Hej Monika,
Tak źle i tak niedobrze? 😉
Pozdrawiam 🙂
etam, zaraz „źle”. Taki żarcik przy porannej kawie.
Super temat! 🙂 Bardzo życiowy i na czasie. Blisko mojego liceum w bibliotece była organizowana giełda używanych podręczników. Każdy mógł odsprzedać swoje stare podręczniki i odkupić podręczniki, których potrzebujemy często w naprawdę korzystnej cenie. 🙂 Działało to tak, że przynosiło się swoje podręczniki, ustalało cenę każdej książki, a panie bibliotekarki dodawały do każdej ceny 2 zł. Jak ktoś kupił książkę, którą wystawiliśmy na sprzedaż wtedy dostawaliśmy swoją ustaloną cenę, a biblioteka dostawała 2 zł. Książki można było na miejscu obejrzeć (np. czy nie są zniszczone, wybrakowane, itp.), wybrać egzemplarz który najbardziej odpowiada. Bardzo miło to wspominam. 🙂
Uważam, że najlepiej kupować książki przez internet. Moim faworytem jest bonito.pl (zamawiałem od nich kilka razy i nigdy nie miałem problemów) – porównywałem ceny kilku podręczników z tymi, w księgarniach tradycyjnych i opłaca się 🙂
Hej Krzysiek,
U mnie również Bonito aktualnie wygrywa.
Pozdrawiam!