Podcast: Play in new window | Download (Duration: 2:33:19 — 141.2MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
Budżet 1,9 mln zł, 500 aktorów i 110 godzin finalnych nagrań – tak wygląda największy polski audiobook – słuchowisko BIBLIA AUDIO superprodukcja.
Wiem, jak mocne emocje potrafi wzbudzać nawiązywanie do Biblii. Jednak pomimo tego, że niewątpliwie jest to najpopularniejsza książka na świecie i najważniejszy drogowskaz dla chrześcijan, to w dzisiejszym odcinku nie będę prowadził żadnej indoktrynacji religijnej.
Wspólnie z moimi gośćmi – Krzysztofem Czeczotem i Maćkiem Budzichem – rozmawiamy o kulisach powstawania największego polskiego audiobooka, a w zasadzie słuchowiska „BIBLIA AUDIO superprodukcja”. Dyskutujemy o biznesowych i organizacyjnych aspektach tego projektu: modelu biznesowym stojącym za tą produkcją, sposobie pozyskiwania funduszy (niebagatelnych!), angażowaniu znanych aktorów, kampanii promocyjnej w mediach społecznościowych – wszystkim co dotyczy szeroko rozumianych kulis realizacji takiego olbrzymiego projektu.
Moi goście pokazują drogę od pomysłu do finalnego dzieła, dzielą się przemyśleniami, trudnościami oraz naukami płynącymi z realizacji tego przedsięwzięcia.
W trakcie dwóch i pół godziny usłyszycie także krótkie fragmenty tego słuchowiska – w tym jeden z psalmów w niesamowitym wykonaniu zespołu Owca.
Zdecydowanie zachęcam do posłuchania.
Motto: Usłysz czego nie przeczytasz
Oto osoby stojące za projektem „BIBLIA AUDIO superprodukcja” – po lewej Krzysztof Czeczot a po prawej Maciek Budzich.
Podczas naszej rozmowy obiecaliśmy także pokazać jak bardzo złożony jest montaż finalnego dźwięku. Oto dwa zdjęcia przedstawiające stanowisko pracy montażysty oraz wielość ścieżek dźwiękowych.
A oto krótki film-opowieść pokazujący, jak nagrywa się dźwięki do Biblii AUDIO – bezpośrednio w Izrealu, czyli na miejscu wydarzeń biblijnych.
Czytaj także: WNOP 087: Sukces na YouTube – Krzysztof Gonciarz opowiada o kulisach swojej pracy i ewolucji
Rozmowa w formie audio i wideo
Możesz posłuchać podcastu, przeczytać transkrypt na końcu wpisu lub posłuchać zapis na YouTube.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.
W tym odcinku usłyszysz:
- Kim są i czym zajmują się Maciek Budzich i Krzysztof Czeczot?
- Jakie znane audiobooki nagrywał Krzysztof?
- Biblia AUDIO superprodukcja – co to za projekt?
- Dlaczego nazywamy to superprodukcją?
- Jak to się stało, że Maciek i Krzysiek rozpoczęli ten projekt?
- Czy Krzysztof był pewien, że to właśnie z Maćkiem chce zrobić Biblię Audio?
- Jak wygląda praca nad projektem?
- Ile czasu zajęło pisanie scenariusza?
- Czy w Biblii Audio musi być wierny tekst Biblii czy jest to adaptacja?
- Czy Pallotyni dużo poprawiają w gotowych nagraniach?
- Do czego była potrzebna ekspertyza Ministerstwa Finansów?
- Jak z perspektywy Maćka wyglądało jego podejście do projektu na samym jego początku?
- W jaki sposób i na jakich zasadach można zostać aktorem w Biblii Audio?
- Czy każdy nadaje się do bycia aktorem / głosem w Biblii Audio?
- Czy w projekcie jest jedna decyzyjna osoba czy raczej jest decyzyjność zespołowa?
- W jaki sposób chłopaki pozyskiwali i przekonywali zawodowych aktorów do wzięcia udziału w projekcie?
- Jak wygląda sposób finansowania projektu i jego model biznesowy?
- Etapy zbiórki środków na projekt Biblia Audio – akcje crowdfundingowe.
- Ile osób na stałe jest zaangażowanych w produkcję Biblii?
- Skąd pomysł żeby część nagrań zrobić w Izraelu?
- W jaki sposób koordynowana jest praca przy tym projekcie?
- Jakie narzędzia i sprzęt używane są w pracach nad Biblią Audio?
- Co do tej pory było najtrudniejsze podczas realizacji projektu?
- W jaki sposób Maciek obsługuje media społecznościowe przy tym projekcie?
- Czy długotrwałość projektu nie powoduje poczucia rutyny i spadku zapału do pracy?
- Co z dzisiejszą wiedzą Maciek i Krzysiek zrobiliby inaczej na przestrzeni ostatniego roku?
- Jakie nauki płyną dla Maćka i Krzyśka z tego projektu?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Firma i blog moich dzisiejszych gości:
- OSORNO – studio Krzysztofa Czeczota.
- Mediafun.pl – blog Maćka Budzicha.
- O Biblii AUDIO:
- Biblia AUDIO superprodukcja – oficjalna strona projektu.
- Wsparcie produkcji Biblii AUDIO
- Nowy Testament za darmo
- Biblia AUDIO na Facebooku
- Kanał na YouTube
- Izrael – podróż do źródeł dźwięku – film pokazujący wyprawę do Izreala w celu nagrania dźwięków do Biblii AUDIO.
- Audiobooki wymienione w tym odcinku:
- „Andy” – słuchowisko Krzysztofa Czeczota do odsłuchania za darmo.
- „Bestia. Stadium zła”
- „Gra o tron”
- „Krzyżacy”
- „Blade Runner”
- „Karaluchy”
- „LOKO” – audiobook dla dzieci nagrany przez blogerów.
- Sprzęt i oprogramowanie wykorzystywane przy produkcji Biblii AUDIO:
- Mikrofon Rode NT2000
- Mikrofony Shure
- AVID Pro Tools – program do montażu dźwięku.
- Trello – zarządzanie zadaniami i projektami.
- Nozbe – zarządzanie zadaniami i projektami.
- Usługi do monitoringu sieci:
- Angry Bytes – hosting projektu.
- Hosting audio:
- Systemy do obsługi płatności:
- Shoplo – sklep internetowy.
- FastTony – usługa wykorzystywana do obsługi reklam oraz transmisji Facebook LIVE.
Sprawdź również: WNOP 106: Jak zacząć nagrywać własny podcast i unikać błędów początkujących – Marek Jankowski
Pytanie lub komentarz? Zostaw mi wiadomość!
Masz pytanie? Możesz skorzystać z tego linku i nagrać dla mnie wiadomość głosową z wykorzystaniem mikrofonu Twojego komputera. Pamiętaj, że jedna wiadomość może mieć maksymalnie 90 sekund (ale możesz ich nagrać kilka) 🙂
Jeśli nagrywając pytanie przedstawisz się i podasz adres swojego bloga (lub strony WWW), to zlinkuję do niego tak jak uczyniłem w poprzednich odcinkach podcastu. To może pomóc w promocji Twojego bloga, więc tym bardziej zachęcam do zadawania pytań głosowo.
Będę Ci również wdzięczny za każdy komentarz. Napisz proszę, czy podobał Ci się ten odcinek podcastu. Chętnie z Wami podyskutuję i odpowiem na ewentualne dodatkowe pytania.
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów
- W katalogu Zune
- W katalogu BlackBerry
- Poprzez specjalny RSS
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
Transkrypt podcastu
Kliknij tutaj, aby pobrać spisaną treść podcastu (PDF).
To jest podcast „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” – odcinek 97. Dzisiaj rozmawiam o tym, jak realizuje się olbrzymie, kilkuletnie projekty, a całość na przykładzie Biblii Audio.
Witam Cię w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Ja nazywam się Michał Szafrański i w tej audycji przedstawiam konkretne i sprawdzone sposoby pomnażania oszczędności. Opowiadam, jak rozsądnie wydawać pieniądze i jak odważnie realizować swoje pasje i marzenia. Jeśli tylko szukasz odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej w swoim życiu, to ten podcast jest dla Ciebie.
Dzisiaj czeka Was bardzo długi odcinek, ponad dwie godziny słuchania, a miejscami nawet słuchowiska, bo wspólnie z moimi gośćmi – Krzysztofem Czeczotem i Maćkiem Budzichem – rozmawiamy o kulisach powstawania największego polskiego audiobooka, nie tyle co audiobooka, ile wręcz superprodukcji Biblii Audio. I bez względu na to, jakie emocje wzbudza w Was Biblia, i to, jaki jest Wasz stosunek do religii i chrześcijaństwa, od razu chcę uprzedzić, że nie będzie żadnej indoktrynacji religijnej w tym odcinku, tylko porozmawiamy sobie po prostu o biznesowych i organizacyjnych aspektach bardzo dużego projektu. I to, co mnie szczególnie interesowało, kiedy spotykałem się z autorami Biblii Audio Superprodukcji, to były kulisy jej powstawania, to, w jaki sposób autorzy tego projektu pozyskiwali fundusze na produkcję, jak duży jest ten zespół, który produkuje Biblię Audio, w jaki sposób udało się do niego zaangażować tylu znanych aktorów.
I kolejny aspekt, nie mniej ważny, to jest w jaki sposób ten projekt jest promowany, jak pokazuje się go w mediach społecznościowych, bo Ci z Was, którzy mieli już szansę zetknąć się z tym projektem, wiedzą, że to jest całkiem systematyczna komunikacja. Można powiedzieć, że to jest taki odcinek, w którym rozkładamy na czynniki pierwsze całą tę produkcję i próbujemy zidentyfikować, czy tam pojawiły się trudności, jakie są doświadczenia, jakie nauki płyną z realizacji tego typu przedsięwzięcia.
I to, co mnie też szczególnie zainteresowało w tym projekcie, to jego skala, a w szczególności kwestia zarządzania tą skalą. Bo to jest przykład olbrzymiego, kilkuletniego projektu o budżecie naprawdę gigantycznym, bo blisko dwumilionowym. Ja takie projekty kiedyś realizowałem, ale w ramach większej firmy, w której pracowałem. Podjęcie się takiego przedsięwzięcia w małym gronie, gdzie efekty produkcji, czyli cała Biblia Audio, mają być dostępne całkowicie za darmo dla każdej chętnej osoby, w naturalny sposób rodzi pytania o to, jak się taki projekt finansuje. Co więcej, chłopaki przyznają się w trakcie rozmowy, że w zasadzie nikt za nimi nie stoi, że to są osoby bez tzw. pleców. Więc tym bardziej mamy dwóch pracowitych gości, którzy zabrali się za coś olbrzymiego, udaje im się systematycznie pokazywać rezultaty, skutecznie przyciągać do tego projektu kolejne osoby. Myślę, że warto się z tym zapoznać.
I dodam też, że w trakcie naszej rozmowy będziecie mieli szasnę usłyszeć nieco tła, takich dźwięków i odgłosów, które znajdują się już w tej superprodukcji. Tak sobie pomyślałem, że żeby Was dobrze wprowadzić w klimat Biblii Audio, to dam Was do posłuchania jeden z psalmów wykonywanych przez zespół Owca. Dwie i pół minuty, które bardzo dobrze oddają charakter tej superprodukcji.
Zapraszam Was bardzo serdecznie do posłuchania naszej rozmowy.
Michał Szafrański: Cześć, Krzysiek, cześć, Maciek. Tradycyjnie witam się z jedną osobą, ale dzisiaj trójosobowo. Przedstawcie się tym, którzy oglądają nas na YouTubie, słuchają podcastu. Kim jesteście i co robicie?
Maciek Budzich: Nazywam się Maciek Budzich i jestem blogerem. Od bardzo długiego czasu prowadzę bloga Mediafun o mediach, reklamie i marketingu, a oprócz tego realizuję różne dodatkowe projekty związane z nowymi technologiami, ze start-upami. Uczę, sam się uczę. Zakres tematyki jest duży.
Michał: Dodam, że dostałeś nagrodę Blogera Dekady.
Maciek: Dostałem parę nagród za swoje blogowanie i, co ciekawe, wszystkie te nagrody były nie wyklikane, tzn. nie zachęcałem do głosowania na mnie, tylko przyznano mi nagrody z zaskoczenia. Więc to było bardzo miłe, że ja faktycznie się ich nie spodziewałem, że czytelnicy, odbiorcy albo jakieś ważne gremium uznało, że robię fajnego bloga albo to, co robię poza blogiem, ma znaczenie dla blogosfery i internetu.
Krzysztof Czeczot: Nazywam się Krzysztof Czeczot, z zawodu jestem aktorem i to jest moje pierwsze środowisko, a z drugiej strony prowadzę swoje studio nagrań. Firma, którą prowadzę, to Osorno, osorno.pl. Zajmuję się produkcją słuchowisk radiowych, reklam radiowych, treści wideo. Wszystko to, co jest bliskie dźwiękowi, a jakiś czas temu robiliśmy postprodukcję teatrów w telewizji. Moją pasją jest realizowanie słuchowisk radiowych, a robię to od 10 lat. Parę lat temu dostałem „radiowego Oscara” na festiwalu w Berlinie za słuchowisko Andy i od tego momentu pomyślałem, że te poprzednie sześć czy siedem lat, które spędziłem na robieniu słuchowisk, to był dobry czas, bo ja się na tym festiwalu wiele nauczyłem. Ja jestem wychowankiem tego środowiska europejskiego. I to, co ja przenoszę tu do nas, czy to, co robię w naszych słuchowiskach, ma korzenie w środowisku poza Polską. A jednocześnie mam poczucie, że kreuję dobrą jakość tych słuchowisk radiowych.
Maciek: To ja dorzucę, że Andy jest dostępny za darmo. Wystarczy wygooglać „Andy Krzysztof Czeczot” i jak sobie posłuchacie, to będziecie wiedzieli, co to jest słuchowisko nagrane w dźwięku binauralnym.
Michał: Czyli trójwymiarowym. Krzysiek, powiedz, jakie nagrywałeś znane produkcje książkowe?
Krzysztof: Dla Audioteki zrobiłem Ojca chrzestnego, Karaluchy są od nas, Blade Runner – to takie bestsellery audioteka.pl, oprócz oczywiście innych tytułów, które nie są mojego autorstwa. A samodzielnie wykreowałem – w naszym studio zrobiliśmy: Jan Karski, Krzyżacy, Filip Leopolda Tyrmanda. Dzisiaj jest premiera Bestii opowiadającej o wampirze z Bytowa. Teraz robimy tę Biblię Audio. Kiedy zabieraliśmy się do Biblii, to miałem za sobą kilkaset godzin audio już zrealizowanych i kilkuset aktorów, którzy byli w studio, i kilka milionów złotych, które przeszły przez nasze konta w sensie produkcyjnym. Więc mimo tego, że jesteśmy w takich dosyć skromnych warunkach, to dla nas nie jest najważniejsze to, żeby tworzyć, powiedzmy, Bizancjum, tylko żeby być w miejscu profesjonalnym, że to ludzie są najcenniejsi, a nie miejsca – to my mamy za sobą mnóstwo roboty, powiem z przekonaniem – dobrze zrobionej.
Michał: Ci, którzy oglądają nas na YouTubie, mogą zobaczyć, że jesteśmy w studiu, które jest kompletnie wygłuszone. Tu chyba nawet okna były wymieniane, żeby było dźwiękoszczelnie. I ten głos słyszę w sobie, a nie naokoło. Powiedzcie o Biblii Audio Superprodukcji. Co to jest za projekt, bo chcę dziś z Wami porozmawiać o jego kulisach. Dlaczego to jest superprodukcja?
Krzysztof: Ten podtytuł Superprodukcja nie jest tylko i wyłącznie chwytem marketingowym. Robimy rzeczywiście potężne przedsięwzięcie, które zaczęliśmy w lutym 2015 r., dzisiaj jest kwiecień 2017 r., a to jeszcze trwa i będzie trwało. Potężne w znaczeniu liczbowym, jak i spuścizny, jaka po nim zostanie. Bo nasze słuchowisko docelowo zgromadzi ok. 500 głosów zaangażowanych w ten projekt. Te liczby, o których opowiadam, mają o tyle znaczenie, że my robimy rzeczywiście potężne słuchowisko radiowe, gdzie aktorzy i ludzie, którzy zajmują się aktorstwem, realizują ogromny film bez obrazu. Nie czytają Pisma Świętego, tylko grają ze sobą role, które są rozpisane w naszym scenariuszu, który ma ponad 1200 stron – Stary i Nowy Testament. Do tego wkomponowana jest specjalna muzyka i jednocześnie nasi realizatorzy, reżyserzy dźwięku realizują warstwę dźwiękową.
Maciek: Co ciekawe, kiedy mamy komuś opowiedzieć o projekcie, to zazwyczaj pada takie hasło: „Robimy Biblię”, więc na słowo „Biblia” każdy ma swoją własną reakcję. Czasem na tak, czasem na nie, czasem zaciekawienie. Potem jest drugi komunikat: „Robimy audiobooka, czyli pan czyta książkę i teraz leci dźwięk, który właśnie słyszycie”…
[FRAGMENT AUDIO]I to jest takie pierwsze wyobrażenie. A my właściwie robimy Biblię Audio Superprodukcję i robimy to, co teraz właśnie słyszycie…
[FRAGMENT AUDIO]I ta superprodukcja wzięła się też właśnie z tego, że słuchowiska radiowe mogą się kojarzyć trochę już z taką przykurzoną wersją radiową. W Jezioranach czy Matysiakowie to są super-rzeczy, ale zazwyczaj nie mają czegoś w sobie, co zachęci słuchaczy do sięgnięcia po ten tytuł. Inna rzecz, że faktycznie ta superprodukcja pojawiła się na Audiotece czy przez takie rozbuchane audycje radiowe, czy takie realizacje, gdzie aktorzy wcielają się w role, gdzie jest specjalnie skomponowana muzyka, wiele dźwięków. I wcześniejsze produkcje, które robił Krzysztof, wcześniejsze rzeczy, które mogliście słuchać, kupując audiobooki, to gdzieś tam się w to wpasowaliśmy. I ta Superprodukcja przy tytule Biblia Audio pojawiła się również z prostego powodu – żeby się wyróżnić. Ma też takie znaczenie marketingowe. Kiedy się wygoogla Biblia, to wyskakuje ileś tam tytułów. Biblia Audio również jest ileś realizacji, Biblia Audio Superprodukcja jest jedna – nasza.
Michał: Podsumujmy: powiedziałeś 500 aktorów. Ile to jest godzin gotowego materiału?
Krzysztof: Około 110. Potrafimy przeliczyć, ile arkuszy wydawniczych, czyli ile stron tekstu przenosi się na ilość minut. Ale to jest algorytm, w którym trzeba dodać poprawkę o człowieka, że jedni czytają wolniej, inni szybciej, czasami dialog musi być rozwleczony, a czasami tempo musi być zupełnie zborne. Dlatego mówimy około 110 godzin. I mamy taki przelicznik, że 40‑50 godzin zajmuje godzina zrobienia gotowego materiału. Te 40-50 roboczogodzin od włączenia do wyłączenia komputera, od początku do końca, czyli robienie scenariusza, nagrania, postprodukcja dźwięku, sprawy związany z uploadem tego do sieci, czyli praca Maćka i jego zespołu, i te działania promocyjne. Ale 90% z tych godzin to jest praca studio i ekipy.
Maciek: Co najważniejsze, nie powiedzieliśmy tego: Biblia Audio, tak ogromny projekt, tak spektakularny – jest dostępny za darmo. Efekty naszej pracy udostępniamy i będziemy udostępniać za darmo, bo cały czas na bieżąco tworzymy, a finansowanie tego projektu jest z crowdfundingu. To są główne założenia, które w naszej rozmowie będą się przewijać i które uruchamiają mnóstwo ciekawych wydarzeń, historii, których nie planowaliśmy.
Krzysztof: Jeszcze oczywiście mamy podmioty gospodarcze, wsparcie koproducenta, jakim jest Narodowy Instytut Audiowizualny. Mamy darowizny, co w jakimś sensie też jest crowdfundingiem, a o tym dlaczego udostępniamy za darmo, to pewnie sobie jeszcze powiemy.
Michał: Jak to się stało, że dwóch gości z totalnie dwóch różnych światów usiadło do takiego projektu?
Krzysztof: Parę lat temu Maciek, oprócz tego, że jest Blogerem Dekady, to jeszcze jest absolutnym fanem audiobooków. Ja go poznałem kilka lat temu. Nie zawiązaliśmy jakiejś koleżeńskiej, wielkiej relacji, ale przy każdej premierze, kiedy współpracowałem z Audioteką, wysyłałem Maćkowi te nasze produkcje, żeby On o nich u siebie, na Mediafun, napisał dwa słowa, aby odkurzyć tę formułę, o której Maciek mówił, a jednocześnie, żebyśmy dostali takiego kopa promocyjnego, bo On to potrafi zrobić.
Maciek: Ja byłem totalnie zafascynowany audiobookami jako tą nową formą. I nagle pojawia się coś niesamowitego. Ci z Was, którzy słuchają audiobooków, tzn. single voice’ów, czyli czytanych przez jednego lektora, a nie słyszeli jeszcze żadnych superprodukcji, to bardzo polecam spróbowanie. Czasem zna się książkę, np. Krzyżaków, kojarzymy film Krzyżacy, znamy historię, ale kiedy pojawia się audiobook Krzyżacy, nagle mamy zupełnie współczesne dźwięki, współczesnych aktorów – Magdalena Cielecka, Robert Więckiewicz, Marian Dziędziel, Jerzy Trela – którzy nadają temu taki współczesny wymiar. Do tego skomponowana jest muzyka, efekty, że słuchałem Krzyżaków jak Grę o tron. Jaka niesamowita historia jest w Krzyżakach. I nagle słuchając tego – ja słucham audiobooków tak, że wyłączam sobie wszystkie bodźce, nie słucham tego w samochodzie, ale w ciemnym pokoju, w łóżku tuż przed zaśnięciem – projektuje mi się w głowie dokładnie film bez obrazu. To jest taki teatr. Kiedy poznaliśmy się z Krzyśkiem, miałem tę wspaniałą możliwość, że Krzysiek mi podsyłał przedpremierowo pewne rzeczy, pamiętam poszczególne tytuły, emocje, jakie we mnie wywoływały. No wow, to było dla mnie jak odkrycie całkiem nowego świata. Stwierdziłem, że może dobrze by było, żeby spopularyzować ten gatunek słuchowisk. Poznaliśmy się chyba przy projekcie Blogerzy czytają dzieciom. Jest takie słuchowisko, które nazywa się Loko, wiąże się z nimi pewna akcja. Krzysiek napisał bajkę, do niej zostaliśmy zaproszeni my, blogerzy, 10 amatorów. Krzysiek tak nas poprowadził, że my coś tam z siebie wydusiliśmy amatorsko, ale potem, kiedy usłyszeliśmy efekt końcowy, muzykę, podział na role, wyszła z tego superbajka. Jest godzinna bajka do kupienia za dowolną kwotę, która idzie na cel charytatywny – Loko, do znalezienia w Audiotece. I od tego zaczęła się nasza znajomość. A dla mnie osobiście Krzysiek był takim Ridleyem Scottem, więc jest dużo niuansów, jak się wsłuchuje w te audiobooki. Bardzo mi się podoba, jak Krzysiek prowadzi aktorów, między którymi jest takie napięcie miłosne albo flirt. W Filipie mi się to podobało, w Krzyżakach. Czekam na kolejne audiobooki. Jestem zafascynowany Odyseją kosmiczną, której słucham już któryś raz. Akcja dzieje się w kosmosie, a narratorką jest Krystyna Czubówna. Odyseja kosmiczna jest dla mnie odkryciem 2017 r., a mamy dopiero kwiecień, więc jeszcze może się to zmienić.
Michał: Krzysiek, opowiedz, jak to się stało, że z takim niezorganizowanym człowiekiem jak Maciek zdecydowałeś się współpracować?
Krzysztof: Kiedy w 2015 r. zrobiłem sobie podsumowanie, co już zrobiliśmy, to takie wow, mija dziesiąty rok, jak to robimy i zrobiliśmy już mnóstwo. Pamiętam, jak parę lat temu, kiedy zabieraliśmy się za Grę o tron, żartowaliśmy, że po niej już tylko zrobimy Biblię, bo cóż można większego zrobić? Gra o tron – 33 godziny audio. I jak zrobiłem to podsumowanie, pomyślałem, że jestem zawodowo, mentalnie, sprzętowo, osobowo gotowy na to, żeby zrobić Biblię. Znamy się na tym doskonale. A moja myśl była taka, że jeżeli chcę to zrobić, tak jak chcę, to muszę mieć na to dużo pieniędzy i wolność twórczą. A z drugiej strony nie o biznes, nie o forsę tu chodzi. Ideowo miałem poczucie i pewność, że to musi trafić do ludzi za darmo z bardzo wielu powodów. Owszem, mogłem zdecydować, żeby zrobić z tego najlepszy biznes na świecie, zarobić mnóstwo forsy, wziąć kredyt i robić, tak jak robiliśmy to do tej pory. Ale pomyślałem, że to zupełnie nie o to chodzi. I potem, jak miałem już podpisane prawa do tego tekstu z Pallotynami, to pomyślałem, że brakuje mi drugiej nogi, czyli tego Maćka Budzicha, czyli kogoś, kto mi ogarnie te internety, bo ja się na tym niestety nie znam. I zadzwoniłem do Maćka, zaprosiłem go do domu na rozmowę. Powiedziałem mu, co chcę zrobić i poprosiłem, żeby to przemyślał. Przedyskutowaliśmy wtedy, jak to ma wyglądać, wiedziałem, że to Maćka mocno zaangażuje, więc porozmawialiśmy sobie też o tej stronie technicznej. I to było super. Pamiętam to spotkanie sprzed dwóch lat u mnie na tarasie, nie mieliśmy wtedy nic, tylko pomysł. Ja miałem prawa.
Michał: Kiedy to było?
Krzysztof: Spotkaliśmy się w czerwcu 2015 r. Jak teraz o tym pomyślę, to wydaje się to takie dosyć zabawne, że tak sobie gadaliśmy: „Słuchaj, wiesz, będziemy robić Biblię”, „O, fajnie, stary, super”. Na drugi dzień Maciek zadzwonił z konkretnymi już rozwiązaniami, jak to powinno wyglądać. I pomyślałem sobie, że jest wiatr w żagle z drugiej strony.
Michał: Byłeś przekonany do Maćka, zanim do niego zadzwoniłeś, czy to się pojawiło później? Interesuje mnie, jak się szuka partnerów biznesowych.
Krzysztof: Pierwszą kategorią było to, że Maciek autentycznie był zajarany audiobookami. I wiedziałem, że dla niego, jak i dla mnie to nie będzie tylko biznes i hajs, ale coś więcej, projekt. Wiesz, my się już starzejemy, Maciek ma za chwilę okrągłą datę, ja też niedługo. Jest taki moment w życiu człowieka, że masz poczucie, że musisz zrobić coś ważnego, potrzebnego, coś, co po Tobie w jakimś sensie zostanie, albo coś, co w jakimś sensie o Tobie coś opowie dla Ciebie samego. Ja o tym pomyślałem. I dlatego Maciek. Wiedziałem, że to nie będzie dla niego tylko i wyłącznie praca lub coś ambicjonalnego, ale że to będzie krok dalej. I druga rzecz to kreatywność. Obserwowałem Maćka w Mediafun i to, co się tam pojawiało, i uznałem, że on będzie sam kreował tę rzeczywistość, a nie wykonywał moje polecenia czy moje idee. To taki partner, który jest twórcą, sam wnosi wartość, a nie jest wykonawcą.
Maciek: Ja ze swojej perspektywy miałem też takie podejście, że od dłuższego czasu szukałem projektu, miejsca, gdzie mógłbym te rzeczy, które opisywałem na blogu, zweryfikować, żeby nie być tylko komentatorem. Jak chwalisz te narzędzia, to teraz wykorzystaj je. I nagle pojawia się projekt, który w swoim założeniu daje możliwość eksperymentu, ponieważ jest to nasz wspólny projekt, decydujemy o każdym etapie, więc możemy sobie tutaj niezależnie eksperymentować. A to zderzenie dwóch światów, tematu tradycyjnego, poważnego, z technologiami, było też takim ciekawym wyzwaniem. No dobrze, to zobaczmy, co się stanie, jak wrzucimy Biblię do Facebooka lub w nowoczesne media, narzędzia, technologie. Było dużo wyzwań. Kiedy tak sobie siedzieliśmy i uruchomiliśmy taką lawinę pomysłów, to nagle okazało się, że jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia, których jeszcze nikt nie zrobił, zwłaszcza przy tego typu temacie. A kiedy rozważaliśmy z Krzyśkiem różne ścieżki biznesowe, to taka najprostsza podstawowa, że bierzemy kredyt, znajdujemy inwestora, zamykamy się na dwa lata w jaskini, potem wychodzimy i zamieniamy się w sprzedawców, to nie chcieliśmy tego robić. Pewnie też do końca tego nie umiemy, nie jesteśmy sprzedawcami w tej formie z gotowym produktem, więc to też nie było ciekawym wyzwaniem dla nas. Kiedy zaczęliśmy szukać takich rzeczy związanych z angażowaniem społecznym, z tym, kto może wziąć udział, jakie drogi nam może to otworzyć, to nagle pojawiło się jeszcze więcej rzeczy, niż sobie wtedy zaplanowaliśmy.
Michał: Więc mamy czerwiec 2015 r., uzgodniliście, że chcecie to robić razem, co się dzieje potem? Streśćmy sobie ten harmonogram do momentu, kiedy pierwszy aktor wszedł do studia i zaczął nagrywać.
Maciek: W tym czasie już powstawał scenariusz.
Krzysztof: Powstawanie scenariusza, czyli rozpisywanie Pisma Świętego na role, trwało dziewięć miesięcy. W lutym po raz pierwszy rozmawiałem o tym z księdzem Krzysztofem Oleszczakiem. Zostałem przyjęty z otwartymi rękoma na tym spotkaniu. I co więcej, ksiądz Krzysztof znał moje produkcje, słyszał je wcześniej, jest również fanem audiobooków.
Maciek: Co ciekawe, nie wszyscy wiedzą, że do tłumaczenia Biblii trzeba mieć prawa.
Krzysztof: Ponieważ my korzystamy z oficjalnego tekstu Kościoła, to nie dość tego, że musimy mieć prawa, to jeszcze trzeba mieć tzw. imprimatur, czyli zgodę zwierzchników na to, żeby wykorzystywać to Pismo Święte. I taki list pasterski z błogosławieniem dostaliśmy od arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Episkopatu. Na tym nasza współpraca ze stroną Kościoła się zakończyła.
Michał: Czy Wy musicie odtworzyć wierny tekst Biblii, czy to jest jakaś adaptacja?
Krzysztof: Tak, tworzymy wierny tekst Biblii, nie dlatego że musimy, tylko dlatego że chcemy. Druga rzecz, dlaczego to, a nie współczesne tłumaczenie? Bo to działanie ma być na pokolenia i ja chciałem tą produkcją zachować dla potomności ten język, którym już się nie mówi lub przestanie się mówić, bo tłumaczenie jest z 1965 r. Fraza, rytm języka polskiego, niektóre słowa już nie funkcjonują w piśmie, co więcej, my czasami jak słuchamy sobie różnych fragmentów, mówimy: „Co, on się tu cuknął ten aktor, co on tutaj mówi? Sprawdź w tekście”. „Nie, nie – tak jest napisane”.
Maciek: Np. „Dziecięctwo Jezusa”.
Krzysztof: I wiele sformułowań, których już się nie używa. Więc zrobiliśmy adaptację w tym sensie, że to, co narrator powiedział, np.: „i odpowiedział mu”, „powiedział Bóg”, „a wtedy Jezus powiedział”, to wszystko wycinamy, bo wiemy, kto mówi, słyszymy głos, jest konkretny aktor. Jak jest „sztorm uderzył”, to nie potrzebujemy tego do końca, bo jest dobre miejsce na to, żeby uderzyć dźwiękiem, a potem i tak narracja mówi o sztormie, że „i wiało lat dziesięć”, parafrazuję oczywiście. Ale wszystko, co robimy po gotowych nagraniach, leci do pallotynów, oni swoją ekipą tego słuchają i akceptują lub nie akceptują zmiany. Słuchając, patrzą w tekst i tu zgoda, a tu nie. Ponieważ chcemy, żeby to zrobić raz, porządnie i na zawsze, to mamy taki przeze mnie zaproponowany schemat pracy i wymiany plików, żeby to było transparentne także w tej materii artystycznej.
Michał: Dużo poprawiają?
Krzysztof: Zgadzają się na te propozycje, ale wychwytują to, czego nam się nie udaje tu często złapać. A trzeba pamiętać, że jest Maciek, który nagrywa, Lesiu, drugi reżyser, scenarzysta, aktor. Cztery osoby, a mimo wszystko zdarza nam się źle coś nagrać. Tego jest tak ogromnie dużo, że nie sposób nie popełnić błędu. Więc to jest fajne, że tam u pallotynów jest też osoba, która mówi, że coś jest źle, bo zmienia kontekst. Ale czasami zdarza się taka rzecz, że aktorzy zamieniają kolejność słów w zdaniu i nie zmienia to logiki zdania, i na to się zgadzają, rozumieją, że taki błąd nie wchodzi w zakres merytorycznego zagadnienia, tylko jak to sobie aktorzy mówią: „Ułożył sobie w buzi frazę”. Choć tego też pilnujemy, żeby właśnie nie zmieniać Pisma Świętego.
I kolejny ruch to była rozmowa z moją żoną, że startuje projekt, który nie wiem, czy mi się uda, ale w który muszę zaangażować ogromne nasze oszczędności. Odbyła ona się mniej więcej w wakacje 2015 r. Ja w tamtym okresie dużo pracowałem, byłem też w kampanii reklamowej banku i zainwestowałem na dzień dobry w tę produkcję sześciocyfrową kwotę, bo wiedziałem, że to dużo będzie kosztować. Policzyłem dokładnie ile, na podstawie naszych wcześniejszych produkcji. Wyszła najpierw kwota miażdżąca, ponad 2,5 miliona złotych. Pomyślałem: „Nie, muszę obciąć wszystkie stawki, wszędzie poszukać oszczędności, żeby to nie było ponad dwa miliony”. Potem wahnąłem w drugą stronę, że 1-1,5 miliona złotych, pomyślałem: „Nie, bo będziemy gonić, cisnąć, będzie nerwowo, nie wolno tak, nie tnij tak hardkorowo”. I znalazłem się w środku. Te obliczenia konsultowane z księgową, z prawnikami, ekspertyzy Ministerstwa Finansów, doradców podatkowych, finansowych, to trwa miesiącami, żeby to wszystko stało w sensie prawnym i finansowo-księgowym porządnie na nogach, zanim odpalę całą akcję.
Michał: Do czego były Ci potrzebne ekspertyzy Ministerstwa Finansów?
Krzysztof: Żeby mieć zabezpieczenie z każdej strony, aby być pewnym, ponieważ my tego nie robimy przez fundację, tylko przez działalność gospodarczą, żeby być pewnym wszelkich rozwiązań, jakie mogą nas spotkać. Czy mogę zbierać pieniądze, czy nie, co to znaczy crowdfunding w tym kontekście? Jasne, że odbyliśmy rozmowy z ePolakiem i ze Wspieram.to i oni mieli już zabezpieczenia, działali na rynku, ale jak rozmawialiśmy z naszym prawnikiem, to powiedziałem, że wierzę im, robią to super, ale ja chcę mieć swoje ekspertyzy.
Maciek: Co ciekawe przy okazji crowdfundingu, kiedy analizowaliśmy sobie różne platformy, to z reguły się myśli, że założę sobie konto, odpalę kampanię itd. My przy takim dużym projekcie, wiedząc, że będzie takie duże zaangażowanie ludzi, odpowiedzialność społeczeństwa, podpisywaliśmy dodatkowe umowy gwarantujące, co by się stało, gdyby nagle platforma upadła w czasie zbiórki, co się dzieje z tymi pieniędzmi, kto za to odpowiada. Jest wiele zabezpieczeń, o których do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy. Ponieważ założyliśmy sobie, że przy tym projekcie będziemy bardzo transparentni.
Krzysztof: Wszystko musiało być zweryfikowane przez dwie kancelarie prawne, z którymi współpracujemy. Jedna zajmuje się jednymi sprawami, druga innymi, są ze sobą w kontakcie. Więc uznałem, że przy tak ogromnym projekcie lepiej trzy razy sprawdzić, niż raz się pomylić, i mieć zabezpieczenia z każdej strony. Bo jak powiedziałem wcześniej, ja jestem dobry w tym, co robimy tutaj na co dzień, a cała reszta potrzebuje profesjonalnego wsparcia. Potem nagraliśmy demo.
Michał: Jak ta rozmowa z żoną? Bo to zawsze jest wspólna decyzja, coś trzeba poświęcić. To nie jest tak, że praca to jest dom. Przy takim projekcie, który realizujecie, to jest też odcięcie możliwości, z których Ty będziesz musiał zrezygnować, żeby dokończyć projekt Biblii Audio.
Krzysztof: Tak, w naszym przypadku te decyzje były kluczowe. Pewne rzeczy, które planowaliśmy, a które były dla nas ważne, odsunęliśmy w czasie. Moja żona wyraziła na to zgodę, powiedziała: „Rób, mam nadzieję, że wyjdzie”. Oczywiście, że była rozmowa, co jeśli nie wyjdzie i stracimy kupę forsy.
Michał: Wróćmy do tego finansowania. Teraz to jest crowdfunding, ale zaczynałeś, wykładając swoje prywatne oszczędności. Jaki miałeś wtedy plan? Bo jeszcze nie było wtedy świadomości tego, że ten crowdfunding będzie. Jaki miałeś plan B, byłeś gotowy wyjąć wtyczkę, gdyby się okazało, że tych środków nie udało się zebrać?
Krzysztof: Nie, my pracowaliśmy z Maćkiem, przesuwaliśmy start, żeby to wszystko przygotować. Bo pomyślałem, że to będzie definicja też nas, deklaracja tego, kim jesteśmy w formacji osobowej. Jak już odpalimy, to musimy to skończyć. Prędzej czy później, w naszym rytmie, ale musimy to zrobić. Plan B był taki, że będzie się to działo dużo, dużo wolniej. Jeżeli nie uda nam się zgromadzić środków, to co jakiś czas ktoś nas wesprze albo ja zagram w czymś i zarobię jakieś dodatkowe pieniądze, które na to pozwolą. Do pewnego momentu, bo oczywiście założyłem sobie limit, postanowiłem, że tu jest granica. Nie rzucam się z tym i lecę przez ten projekt bez zatrzymania jak jeździec bez głowy. Było nawet bardzo bliziutko tego momentu, że basta, stop, nie damy dalej rady. Taki moment był na początku, a potem nerwowo jeszcze przy końcu drugiej zbiórki, która skończyła się około 23:00 sukcesem – na godzinę przed terminem. Założenie było takie, że robimy to do końca, pytanie tylko: w jakim rytmie i czy zajmie nam to trzy czy sześć lat?
Michał: Przejdę do Maćka, jak to wyglądało z Twojej perspektywy na początku? Czego Ty się spodziewałeś? Spotkałeś się z Krzyśkiem, miałeś jakieś optymistyczne założenia co do tego, w jakim zakresie jesteś w stanie pomóc? Ale tak realistycznie… Jak podchodziłeś do tego, czy ten projekt uda się skończyć w założonym harmonogramie, czy nie?
Maciek: Byłem większym optymistą, ale może jako bardziej taki kreator dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, ile jest tej papierologii, tego sprawdzania. Gdybym być może wiedział to na początku, to bym się dłużej zastanawiał, ale bardzo się cieszę, że tym się nie musiałem zajmować. Wyobraź sobie 500 osób na planie, z każdym trzeba podpisać umowę, logistykę, umówić się, zweryfikować umowy, zweryfikować umowy z partnerami. Wiele, wiele rzeczy dla kogoś, kto pracuje kreatywnie, wymyśla pomysł, a potem jest sprowadzany na ziemię. Więc to było długo. I od tego czerwcowego spotkania minęło mnóstwo, mnóstwo czasu. Oficjalnie startowaliśmy w kwietniu następnego roku. Przez ten czas trwały przygotowania, umowy, weryfikacja, jaką platformę wybrać, jak to komunikować, co też było ważne. Jak komunikować taki ważny projekt mocno związany z Kościołem, a wtedy to też był ciekawy czas, bo były wybory, „dobra zmiana”, nie wchodząc w tematy polityczne, rzecz, która mocno polaryzowała społeczeństwo. I nagle pojawiamy się my z kolejnym, katolickim projektem. I tego się obawialiśmy.
Michał: Czy to jest projekt katolicki, czy nie?
Maciek: Nie da się od tego uciec ani się od tego odżegnać.
Krzysztof: My robimy przede wszystkim projekt kulturalny, który jest związany z takim banalnym, prostym faktem, że Pismo Święte jest fundamentem całego naszego społeczeństwa, naszej historii, cywilizacji. I to jest kluczowe dla tego działania. Ważny jest też aspekt religijny, od tego się nie odżegnujemy, używając nomenklatury związanej z Biblią. Dla nas jest to takie działanie, dla kogoś innego mocno religijne o silnych przeżyciach, dla kogoś jeszcze innego, bo takie też dostajemy wiadomości, jest to działanie z tych kręgów poznawczych: „O, w końcu wiem, co się działo w tej Biblii”. Bo 99,9% zna hasło „Biblia” i od razu potrafi powiedzieć, co to jest, ale zdecydowana mniejszość tę pozycję książkową przeczytała nie z powodów religijnych tylko poznawczych.
Maciek: My sobie założyliśmy też taki plan, że ogłaszając ten projekt, niejako w naturalny sposób dotrzemy do ludzi wierzących, że to się samo rozniesie. Natomiast też chcieliśmy dotrzeć do tych, którzy są daleko od Kościoła. Grupą docelową, jaką sobie określiliśmy, są właśnie ludzie, którzy mają w sobie taki wewnętrzny wyrzut sumienia, że nigdy Biblii nie przeczytali i być może właśnie chcieliby to zrobić z różnych powodów. Co też sobie analizowaliśmy i co też komunikujemy, to właśnie to, że w Biblii jest wiele archetypów postaci, wiele historii, które później mają swoje odzwierciedlenie w literaturze współczesnej, późniejszej, w kulturze, w filmach. Tam jest wiele historii, a samo odkrywanie tego w tej nowoczesnej formie może być fascynujące. Ci, którzy są wierzący, mają swoją wiarę, odkrywają te rzeczy w Biblii, które są dla nich ważne, ale też staramy się dać tę wartość dla ludzi niewierzących. I okazało się to bardzo ciekawym podejściem, bo my mamy bardzo dużo sygnałów od ludzi, którzy mówią wprost: „Jestem ateistą” albo „Nie wierzę”, „Jestem daleko od Kościoła”, „Słucham z przyjemnością”, „Nie wiedziałem, że tak można zagrać”, albo „Lubię tego aktora”, „Uwielbiam taką epicką opowieść”. I to też przy samej komunikacji trochę nam ściągnęło z pleców taki ciężar, którego się obawialiśmy, że nie jesteśmy księżmi, nie chcieliśmy też w naszych mediach komunikacyjnych mówić o istocie wiary. Z wielu powodów, bo to jest osobista sprawa wielu ludzi, nie jesteśmy specjalistami. Ta dyskusja może wzbudzać emocje, których my nie potrzebujemy przy tym projekcie. To całe otoczenie medialne i środowiskowe nam tutaj przeszkadzało. Więc kiedy przesunęliśmy ten ciężar na ten aspekt kulturalny i społeczny, nagle okazało się, i to było duże zaskoczenie, że nagle nie ma żadnego hejtu. A my się tego bardzo, bardzo obawialiśmy. Kiedy startowaliśmy, czyli 5 kwietnia, to pamiętam, że wtedy nawet rozmawialiśmy o tym, czy nie przesunąć startu, bo dwa dni wcześniej były demonstracje przeciwko Kościołowi. W mediach temat Kościoła i wiary był maglowany tyle razy, więc mówię: „Kurczę, my jeszcze wyskakujemy z kolejnym”. Ja może wykasowałem z pięć, sześć komentarzy, które były bardziej jakimś reklamowym spamem albo głupotą niż agresją, bo obawialiśmy się tego, czy będą nas prześwietlać, czy jesteśmy godni, czy będą dyskusje o wierze i o Bogu, których teraz nie potrzebujemy. Chcieliśmy się skupić na naszej robocie, bo jesteśmy artystami i chcemy robić dla Was dzieło, które będziecie mogli sobie wykorzystać w dowolny sposób.
Krzysztof: To bardzo ciekawy aspekt, że obawialiśmy się czegoś, co w jakiejś mierze niestety zadziałało przy okazji Pana Owsiaka i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, że tak potężna i wspaniała inicjatywa, w jakimś sensie stała się deklaracją polityczną, a tego bardzo nie chcieliśmy. Nas nie interesuje światopogląd ludzi, orientacja seksualna naszych aktorów, słuchaczy, ich wiara bądź jej brak. Nas interesuje to, by zrobić coś wspólnie dla wszystkich.
Michał: Myślę, że super Wam się to udało. To, co mi się podoba w tej narracji, którą uprawiacie, to że pokazujecie od początku do końca dzieło i kulisy jego powstawania. Czyli pokazujecie ten techniczny aspekt w tej komunikacji, która się dzieje na Facebooku. I to jest super, bo widać finalny efekt i to, jaką drogą do niego dochodzicie. Z drugiej strony rzeczywiście wokół i w Biblii Audio powstała atmosfera współpracy, czyli że tam są różni ludzie, z różnych środowisk, i nawet sam fakt, że dopuściliście do tego dzieła również osoby, które są totalnymi naturszczykami, osobami niemającymi doświadczenia aktorskiego, a jednocześnie oni tam są, Wy ich tam prowadzicie. To daje takie poczucie wspólnoty, nie tylko w charakterze zbierania pieniędzy na ufundowanie produkcji, ale też samej produkcji, że to się dzieje kolektywnie.
Maciek: To też powoduje, że my w tej narracji nie musimy niczego udawać, jesteśmy naturalni, i to nam wszystko bardzo pasuje. Moim marzeniem było to, żeby realizować projekt, w którym pokazujemy, jak powstaje cały produkt i jak ludzie w tym uczestniczą. To się świetnie sprawdza, żeby to końcowe dzieło miało taki osobisty dotyk autora. I ten sposób narracji uruchamia historię. My nie spodziewaliśmy się, że ludzie, którzy przyjdą do tego studia, gdzie odbywa się 95% nagrań, przyniosą własne bardzo ciekawe historie. I zaczęliśmy ich nagrywać, pytać, robić wywiady.
Krzysztof: Mamy materiał na pięć magisterskich prac albo jeden doktorat.
Maciek: I nagle okazało się, że ci ludzie mają ciekawe historie do opowiedzenia, a to dla nas jeszcze więcej materiału do pokazywania, kiedy się ludzie pytają, a jak to wygląda, jak robimy rekrutacje z „cywilami”. Już mamy materiał i teraz wysyłamy film, w którym jest nagrane, jak Krzysztof robi rozmowę z cywilem, aby usłyszeć brzmienie jego głosu i dopasować do roli. Cywil – tak nazywamy naszych aktorów-amatorów, naturszczyków, tak, żeby nie używać słowa „amator”.
Krzysztof: Bo amator – ciągle to powtarzamy – referuje, że coś jest niedobre.
Maciek: Zwłaszcza Ci z Was, którzy słuchali albo będą słuchać np. Nowego Testamentu, który już jest gotowy, albo kolejnych ksiąg, spróbujcie wyłapać, gdzie jest cywil. Tak wygląda praca, czasem trwa ona dwie godziny nad kilkoma zdaniami, czasem krócej, żeby w efekcie końcowym cywil, który partneruje Piotrowi Fronczewskiemu czy Wojciechowi Malajkatowi, był na tym samym dokładnie poziomie.
Michał: Tak, równie profesjonalnie brzmiał. Kiedy byłem u Was w studio, siedziałem w sąsiednim pomieszczeniu, słyszałem, jak się odbywa nagrywanie. To było niesamowite. Krzysztof, Ty prowadzisz tych ludzi, Ty poprawiasz brzmienie każdego zdania i tłumaczysz. Absolutnie świetna robota.
Maciek: Zmusić albo otworzyć cywila – dla mnie to też jest fascynujące, zachęcić do krzyku albo żeby właśnie był teraz władczym żołnierzem albo królem. I uruchomić te emocje u człowieka, który ma pierwszy raz kontakt z mikrofonem. To jest proces, ale i sztuka.
Krzysztof: Pamiętajmy też o odwadze tych ludzi. Oni mają świadomość tego, co tworzymy, robią to w 99% po raz pierwszy w życiu, poza tym przyjeżdżają tu do nas z różnych miejsc w Polsce. Widzę to po tych pierwszych spotkaniach. Spotkają się z panem z telewizji, biorą udział w audio, wiedzą, że będą na Facebooku, że mnóstwo ludzi będzie o tym mówić – to trzeba mieć naprawdę odwagę. Co więcej, ci ludzie w dużej mierze wsparli nas finansowo. Mamy taką historię, że jedna osoba wzięła kredyt, żeby wziąć udział w tych nagraniach. My rozważaliśmy, żeby tego po prostu nie cofnąć. Ale powiedzieliśmy sobie, że to jest wybór tej osoby, tak zdecydowała. Świetne jest to, że po tych nagraniach ciągle mam z nimi kontakt na Facebooku lub ostatnio z Magdą, która wzięła udział w naszej konferencji, że oni tak siedzą i mówią: „Ale było normalnie, zwyczajnie, inaczej sobie to wszystko wyobrażałam”. To jest naturalne. My niczego nie udajemy ani nie kreujemy. Stąd ta wspólnotowość, o której powiedziałeś, ma szansę zaistnieć, bo ludzie nam ufają.
Michał: Powiedziałeś, że to są osoby, które uczestniczyły w finansowaniu projektu, więc na jakiej zasadzie można było zostać aktorem w Biblii?
Krzysztof: Ciągle można zostać, platforma jest otwarta. Po pierwsze na naszej stronie na bibliaaudio.pl jest taki odnośnik, że jeżeli chcesz nas wesprzeć daną kwotą i wziąć udział w nagraniach, to zapraszamy, wpłać darowiznę na konto.
Maciek: Mamy kilka różnych form wsparcia. Jedną z nich jest rola. Typowe kroki crowdfundingowe: za 50 zł dostajesz podziękowanie mailowo, za ileś T-shirt, za ileś płytę. I te role były najwyższą kwotą. I coś, czego nie zaplanowaliśmy, że ludzie robili sobie prezenty: mąż żonie albo żona mężowi z okazji rocznicy ślubu, na urodziny. My wtedy wcielaliśmy się w różne role, nagrywaliśmy filmy zaproszenia niespodzianki, więc to było ciekawe. Wielu aktorów to był prezent od męża. To były takie wzruszające chwile. Ciekawe, że tutaj przewinęło się mnóstwo ludzi tak pięknie, spokojnie wierzących. Bo w mediach jest polaryzacja: albo jesteś moherem, albo lewakiem. A tutaj pojawiło się mnóstwo normalnych ludzi, którzy odnajdują w Bogu, w wierze to, co chcą odnaleźć, są z tym pogodzeni, mają taki swój własny rytm, i to jest bardzo fajne. Nie widać tej wiary w mediach, ona się nie przebija.
Krzysztof: I jednocześnie pojawia się spora grupa ludzi, która nie jest silnie związana z Kościołem, a chciałaby zagrać. „Moja żona zawsze chciała zagrać, to dlatego, niech pan ją ośmieli, niech pan do niej zadzwoni i powie, żeby wzięła ten prezent” albo: „Mój mąż wiedział, że to jest moje ostatnie z tych największych marzeń, bo już wszystkie inne mi dał parę lat wcześniej i teraz to już nie wiem, o czym marzyć”, a w tle słyszę: „Spokojnie, spokojnie”. I że to są świetne opowiastki. To pierwsza rzecz: można nas wesprzeć finansowo i wziąć udział. Druga dla tych z Państwa, którzy nie mają możliwości finansowych z różnych powodów, jest adres: [email protected].
Maciek: Można wysłać swoje zgłoszenie. Trzeba przeczytać fragment roli. My te maile dostajemy, Krzysztof, czyli reżyser, je przesłuchuje, i wybieramy.
Krzysztof: Ja je przesłuchuję, Agnieszce już nie dajemy. Reżyser obsady, Agnieszka Kudelska, jej tylko dajemy informacje, że „słuchaj, tę rolę zabieram, bo wypisuję, bo mamy taką osobę”. Tylko tych zgłoszeń tyle przychodzi, że jest ich więcej niż mamy możliwości – to po pierwsze, a po drugie, że to jest też selekcja. Ja muszę zadbać o to, żeby to były te najlepsze głosy, jakie mogą być. I niestety, nie każdy z Państwa dobrze brzmi, co słychać w tych nagraniach, ale co ważne, niech Was to nie zatrzymuje, wysyłajcie, bo sami nie wiecie, czy to brzmi dobrze, czy źle.
Maciek: Co ważne, nie chodzi o jakość nagrania, bo to można nagrać na telefonie i nam te pliki podesłać.
Krzysztof: Po tylu set osobach, które ja już życiu nagrałem, to jest coś takiego, że się słyszy, że nie wyciągniemy z tego za dużo i nie ma co się czarować. Trzeba sobie powiedzieć kulturalnie, że nie.
Michał: Były takie sytuacje, że były osoby, które bardzo, bardzo chciały, a się nie nadawały, albo chciały jakąś konkretną rolę?
Krzysztof: Tak, były osoby, które bardzo chciały konkretną rolę. I były takie osoby, o których wspomniałeś, ale były też takie, co do których ja się pomyliłem, tzn. rozmawiałem telefonicznie lub dostałem zgłoszenie, przyszło do nagrania i okazało się, że nie wykręcimy z tego za wiele, że to po prostu niedobrze brzmi. I wtedy rozmowa: „Drogi Michale, to nie brzmi, to jest złe, to nie ty jesteś zły tylko ja popełniłem błąd, weź inną rolę”. I momentalnie zmienialiśmy tekst, i działało. W Biblii jest tysiąc ról, więc podmieniałem te role. Nie było takiej osoby, której powiedzieliśmy, że zapraszamy do nagrania, a potem że nie będzie jej w nagraniu.
Michał: Czy u Was jest osoba, która jest takim decydującym głosem w większości kwestii, czy raczej pracujecie zespołowo? Czy to jest Twój osąd, że jakiś fragment dobrze brzmi, czy to jest tak, że te role są rozproszone, staracie się zespołowo decydować?
Krzysztof: Koniec końców ja muszę podejmować decyzje, ale nie takie autorytatywne. Wczoraj dostałem maila od Maćka, który pracuje tu z Jankiem za drzwiami. Ja pomyślałem i napisałem: „Słuchajcie, musimy to zrobić tak i tak”. Dostaję od nich kontrę: „Nie, Krzysztof, w ogóle nie, trzeba zrobić inaczej”. Wsłuchałem się, pomyślałem, do Maćka wysłałem: „Słuchaj, jest problem” czy „Posłuchaj, co myślisz?”. Albo Maciek przychodzi do studia robić swoją robotę: „Co o tym myślisz?”. Przy tak ogromnym projekcie my musimy ze sobą rozmawiać, żeby mieć spojrzenie z kilku perspektyw na to, co robimy, ale decyzje koniec końców muszę podejmować ja. Przepraszam tych, co do których musiałem podjąć pewne decyzje. Co więcej, my np. robimy taką rzecz, że kilkanaście, kilkadziesiąt ról zostało nagranych backupowo przez aktorów. W razie gdyby okazało się, że ja popełniłem błąd, że się nie da, że cywil nie brzmi, jak powinien, to mamy z tyłu takie nagrania, których ewentualnie możemy użyć. Jeszcze do tej pory tego nie zrobiliśmy, pewnie nie zrobimy. Ale jak sobie powiedzieliśmy na początku, co zajęło najwięcej czasu i dlaczego ten projekt jest zabezpieczony z każdej perspektywy, nie tylko od tej prawno-finansowej czy tej, którą Maciek realizuje, tej artystycznej, znajdujemy rozwiązania na wszystkie możliwe zagadnienia, choć ciągle pojawiają się nowe.
Michał: Cywile, jak na nich mówicie, to jest mniejszość projektu?
Krzysztof: Nie, to jest już 100 osób.
Maciek: Ale w takim założeniu, że 300 aktorów, 200 amatorów, mniej więcej, to jest taki luźny podział. Zobaczymy, jak wyjdzie nam na końcu.
Krzysztof: To nie jest mniejszość. To jest duża część.
Michał: Ale jednak macie profesjonalnych aktorów, ich jest cała masa. W jaki sposób docieracie do tych ludzi, jak zachęciliście ich do udziału w tym projekcie? Część z nich pewnie pracuje za honoraria, być może część nie. Opowiedzcie o tym.
Maciek: Powiem Ci tylko o początkach. Jak sobie planowaliśmy, to myśleliśmy, żeby Biblię oprzeć na siedmiu, dziesięciu mocnych nazwiskach, i to wystarczy. Bo potem, czy to będzie 20, 30, 40 znanych nazwisk, to może nie mieć znaczenia. Ale kiedy odpaliliśmy projekt i on był właśnie w tej idei, że zbieramy pieniądze od ludzi, udostępniamy efekty naszej pracy za darmo, pokazaliśmy demo, to nagle, mam wrażenie, że otworzyły nam się drzwi do wielu aktorów, a reszta to jest też praca Krzysztofa.
Krzysztof: To się dzieje dwutorowo. Pierwsza, ta najliczniejsza grupa, to jest praca Agnieszki Kudelskiej, Leszka Zdunia i wcześniej jeszcze, Józia Pawłowskiego jako reżysera. Agnieszka, która na co dzień zajmuje się dubbingami, jest reżyserem obsady dubbingowej, czyli ma po prostu kalendarzyk z setkami nazwisk i telefonów. Niezwykły Lesio, który jest świetnym aktorem, a jednocześnie doskonałym reżyserem, ma niezwykłe ucho. Lesiu wie, do kogo zadzwonić, kto będzie pasował do danej roli. Trzeba pamiętać, że w tej ogromnej obsadzie ja dużej części aktorów nie znam albo poznałem ich dopiero przy tym projekcie. To też mnie zaskakuje, jak ogromnie wielu aktorów jest w Warszawie. Wydaje się, że jest się w tym środowisku, ale potem okazuje się, że to jest ogromna grupa. To pierwszy tor, drugi to jestem ja. To, że środowisko mnie już zna, bo np. pracowałem z kimś w filmie, w teatrze, w serialu, czy ktoś słyszał nasze słuchowisko i to, że nie mam żadnego problemu z dotarciem do jakiegoś nazwiska w Polsce. Wiem do kogo mogę zadzwonić, jak nie mam numeru do osoby X, i to zawsze się udaje. I to, co Maciek powiedział – wymyśliliśmy siedem, dziesięć nazwisk, ale to w pewnym momencie przestało mieć znaczenie dla nas. Przestaliśmy myśleć o tym, żeby mieć blockbustera wypchanego 50 nazwiskami. W pewnym momencie, co się stało w sposób naturalny, pomyśleliśmy o tym, że budujemy „pomnik”, który musi być dostępny dla wszystkich. Musi składać się z jakichś „cegłówek”, z budulca. I w związku z tym ten budulec musi być równy, żeby powstał pomnik. Więc aktorzy, do których mamy ogromny szacunek, że wzięli udział w nagraniach, wszyscy dostają honoraria, ale nie po stawkach, które powinno się płacić aktorom za takie wydarzenia, zwłaszcza dużym nazwiskom.
Maciek: Tu też jest efekt tego naszego robienia czegoś, co będzie udostępnione za darmo, otwiera dużo drzwi, ale założyliśmy sobie, co było też częścią projektu, że ludziom płacimy za ich pracę. Profesjonalistom, którzy zajmują się tym zawodowo, płacimy za ich pracę. Nie wyobrażam sobie tak ogromnego projektu, który miałby być oparty na żebraniu, na zasadzie, że robimy Biblię i nie możesz żądać od nas pieniędzy. To się może udać jednorazowo z doskoku, natomiast tutaj my płacimy i wymagamy. To jest kontrakt.
Krzysztof: W sensie formy umowy to jest kontrakt negocjowany z agentami. Mówimy: „Na tyle nas stać, mamy taki budżet”, oni mówią: „OK”. Nie ma szarpaniny o forsę, to w ogóle jest kluczowe w tym projekcie. I dlaczego ci nasi wszyscy aktorzy, którzy biorą w tym udział, i nasi cywile na naszej liście płac na stronie Biblia Audio są bez ról, bez wyznaczania, kto jest postacią główną, a kto mniejszą. Wyznaczyliśmy trzy: narratora Miłka Reczka, bo jest go kilkadziesiąt godzin w całości, Księdza Prymasa arcybiskupa Wojciecha Polaka i Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha uwypukliliśmy, żeby zaznaczyć, że bracia młodsi i starsi w wierze spotkali się po raz pierwszy w historii dwóch religii na nagraniu audiobooka i że to jest takie kluczowe.
Maciek: Cywilem jest Piotr Fronczewski. Gwiazdę rozpoznajesz, a potem już nie wiesz: to jest aktor, czy nie? To też jest swego rodzaju prezent dla tych, którzy nas wsparli, że jesteśmy na tym samym poziomie. Chociaż ludzie bardzo często pytają się, kto zagra jakąś rolę, żeby zrobić jakąś rozpiskę, musimy znaleźć na to jakieś rozwiązanie.
Krzysztof: Mamy już taką rozpiskę. Bo musieliśmy zrobić archiwizację dla koproducenta, Narodowego Instytutu Audiowizualnego, który dokumentuje naszą rzeczywistość dla potomności. I tam oczywiście przy okazji Nowego Testamentu robiliśmy dokładny podział, kto bierze udział ale poprosiliśmy ich, aby tego nie upubliczniali żeby to pozostało tak, jak my sobie to wyobrażamy. To zostało przyjęte z akceptacją. I ostatni aspekt dotyczący tych aktorów, taka anegdotka, która się zdarza ostatnio. Od kuchni: są aktorzy, którzy mówią mi, czy mogą wpłacić mi te pieniądze z honorarium z powrotem na ten projekt. Wtedy zawsze odpowiadam, że nie, że to jest honorarium za ich pracę. I żeby umowa była wiążąca dla obu stron, przelew musi być wykonany. I druga rzecz, są ludzie o wiele bardziej potrzebujący, my sobie jakoś poradzimy, lepiej przekazać te pieniądze im. Ciekawe, że aktorzy sami z siebie proponują taką formułę.
Maciek: Aktor kończy nagrania, podpisuje umowę. Aktor wtedy mówi: „Pokażcie mi, gdzie mam wpłacić”. I my wtedy uczymy aktora, jak ma wesprzeć Biblię.
Krzysztof: I nie przyjmujemy takiego wsparcia, żeby nie pozostawała jakaś wątpliwość na ten temat. I druga rzecz, jak rozpoczynaliśmy Biblię Audio i dzwoniliśmy do poszczególnych aktorów, i mówiłem, co będę robił, to było takie: „Co?”. Ja mówię: „Biblię”. Pauza, pauza, pauza, „Całą?”. A teraz zdarzył mi się jakiś czas temu telefon: „Dzień dobry, nazywam się Krzysztof Czeczot, realizuję Pismo Święte, Biblia, Stary i Nowy Testament”, słyszę po drugiej stronie: „W końcu”, że w końcu wykonaliśmy telefon do danej osoby. Co to pokazuje? Że to jest naprawdę wspólnotowe działanie. Przecież w naszym środowisku aktorskim są też bardzo silne podziały takie polityczno-światopoglądowe i wszyscy są oni tutaj razem w tym projekcie.
Michał: Powiedziałeś fajną rzecz, o tym, że mamy zwierzchnika Kościoła w Polsce i rabina. Jakie osoby jeszcze biorą udział, które są nieszablonowe?
Krzysztof: Wymyśleliśmy z Maćkiem taką grupę, bez wymieniania osób i funkcji, ale żeby w naszym „pomniku”, który budujemy wzięła udział możliwie największa grupa reprezentatywna dla polskiego społeczeństwa. I bez wchodzenia w szczegóły, będą obcokrajowcy, osoby związane z innymi kulturami, wszyscy ci, których możemy spotkać na ulicy, mówiąc wprost. Jest jeden zapis w umowach czy w oświadczeniach, które podpisujemy z naszymi ludźmi, że dana osoba nie wystąpiła w sposób świadomy przeciwko mieniu i życiu człowieka. To jest rzecz, która dyskwalifikuje. Nie zrobiła komuś świadomie krzywdy, nie ukradła czegoś, nie została skazana prawomocnym wyrokiem. To jest ważne, żeby zachować szacunek i godność dla tego zdarzenia, bo przy tak ogromnym projekcie ważne jest jednak, abyśmy zapewnili jakiś fundament tej odpowiedzialności za to, co robimy.
Michał: Przejdźmy do tej finansowej części całego przedsięwzięcia. Jaki jest model biznesowy na całość? Jak sobie wyobrażaliście sfinansowanie całego projektu? Bo póki co środków uzbieraliście na połowę budżetu. Skąd te pieniądze mają płynąć. Bo Biblia jest dostępna w firmie plików audio do pobrania i bezpłatnie, ale macie również jakieś swoje płatne produkty plus crowdfunding.
Maciek: Nowy Testament, który jest już dostępny, jest do pobrania za darmo. Ale jest cała rzesza ludzi, którzy wolą mieć ten fizyczny nośnik. Więc pendrive czy płyty są do kupienia, zysk z ich sprzedaży zasila w całości produkcję kolejnych etapów, bo cały projekt podzieliliśmy na kilka etapów.
Krzysztof: Na trzy z podetapami.
Maciek: Pierwszy materiał, jaki wypuściliśmy, to było 15 minut Księgi Rodzaju, chcieliśmy pokazać nasze możliwości, typowo crowdfundingowa rzecz: „hej, to jesteśmy my, potrafimy zrobić to, posłuchacie tego i chcemy robić dalej”. Więc dokładnie według tej zasady postąpiliśmy. I w pierwszym etapie zbieraliśmy na Nowy Testament, czyli blisko 24 godziny nagrań, ponad 100 aktorów. I ten pierwszy etap udało się zamknąć.
Krzysztof: Oprócz nagrań jest jeszcze duża, potężna infrastruktura, którą trzeba utrzymać i zorganizować. Mogłoby się wydawać, że to nie są jakieś super drogie rzeczy, bo koniec końców nie są, ale ich ilość i trwałość, lata pracy nad tym, powoduje, że zbiera się z tego duża kwota.
Maciek: Na takim wykresie naszych wydatków największym kawałkiem tortu są roboczogodziny realizatorów. Bo jedna godzina to jest 25-50 godzin czystej pracy.
Michał: Jedna godzina finalnego nagrania.
Krzysztof: Mówiliśmy na początku 40 do 50, ale są godziny nagrania, kiedy tylko mówi Bóg, więc tam jest dużo mniej roboty, niż kiedy jest wyjście z Egiptu i tej roboty jest więcej niż 50 godzin.
Maciek: Jest tyle tych warstw dźwiękowych, że nasi realizatorzy, że Janek musi obrócić monitor do pionu, żeby zmieściły mu się te wszystkie warstwy dźwięków, efektów, różnych takich smaczków. Ja sobie też nie wyobrażałem, ile to pracy, warstw. Kiedy dwie postacie siedzą obok siebie, dogrywamy dźwięki, kiedy szeleszczą ich ubrania, kiedy ktoś wstaje, odgłos wiatru, wiele takich smaczków, które powodują, że ten projekt jest wyjątkowy. Kiedy skończyliśmy ten pierwszy etap, to dokończyliśmy nagrania, wydaliśmy ten cały Nowy Testament była premiera, to też nas uwiarygodniło, wow, chłopaki rzucili się na jakiś szalony projekt, głęboką wodę i zrobili te 20 parę godzin. Już wtedy trwał kolejny etap, w którym zbieraliśmy na Pięcioksiąg, czyli część Starego Testamentu, który jest o wiele większą częścią Pisma Świętego, to jest ok. 90 godzin, więc ten Stary Testament podzieliliśmy jeszcze na kolejne etapy.
Michał: Możesz powiedzieć, jak te kwoty zbieraliście w poszczególnych etapach?
Krzysztof: Pierwszy etap to było 200 tys. zł. I to była kwota, którą w jakimś sensie zaniżyliśmy, bo korzystaliśmy jeszcze z moich środków, ale widzieliśmy, że nie możemy poprosić na dzień dobry o 300-400 tys. zł albo milion dziewięćset, że musimy małymi kroczkami. I to było 200 tys. zł, a udało się 272 tys. zł, dzięki wsparciu także firmy Orange.
Maciek: Inna rzecz, to że akcje crowdfundingowe też mają swój czas. Chyba 60 dni trwała pierwsza z nich, co i tak jest dużo jak na crowdfunding. Gdybyśmy rzucili taką olbrzymią kwotę, jestem pewien, że nie zebralibyśmy jej. A inna rzecz, nawet gdybyśmy nagle ją zebrali, to nie bylibyśmy w stanie jej wydać.
Krzysztof: Zoptymalizować podatkowo, bo musiałbym po kwartale zapłacić 19% podatku od tego wszystkiego, i kwota by się przepaliła.
Maciek: Więc to są wydatki, które są rozłożone na kilkanaście miesięcy. Drugi etap to 576 tys. zł, zebrane 582 tys. zł. Trzeba pamiętać o tym, co to jest drugi etap. To jest oczywiście crowdfunding, ale on był bardzo odległy w czasie. W sumie zebraliśmy, stan na 31 marca: 916 116,042 zł. To są pieniądze z crowdfundingu, z darowizn. Choćby nawet marzec, darowizny z konta 4522,70 zł, luty: 3370 zł, w styczniu jednego dnia wpłynęła darowizna na grosz, a drugiego na 10 tys., łącznie 15 tys. zł. To są darowizny, które przychodzą na konto. Kolejne pieniądze to wspomniany Orange czy Narodowy Instytut Audiowizualny, który nas wsparł, czy kolejny partner, z którym rozmawiamy, czyli tzw. duże pieniądze instytucjonalne albo biznesowe. I postanowiliśmy z Maćkiem, że nie będziemy odpalać trzeciego etapu zbiórki crowdfundingowej, bo wiedzieliśmy, że się nie uda i że ta formuła już się trochę przepaliła.
Maciek: Trochę wyczerpaliśmy możliwości, jakie daje platforma.
Krzysztof: I to z kilku powodów, np. komentarzy: „Znowu zbierają? Ileż można zbierać”. A druga rzecz, że wtedy musielibyśmy znowu podzielić ten ostatni etap, który jest ok. milionowy, na pół albo na trzy. I to by trwało i trwało.
Maciek: I rzecz, która nas jeszcze stresowała, i to było przy drugim etapie, że zasady crowdfundingu są takie, że jeżeli ktoś wpłaca, to te pieniądze nie idą od razu do autora pomysłu, tylko są trzymane na kontach platformy crowdfundingowej. I to jest super-rozwiązanie, bo to jest bezpieczne dla pieniędzy wpłacającego. Bo kiedy ktoś obiecuje jakąś rzecz, produkt, potrzebuje na to milion zł, zbierze 100 tys., to wiadomo, że tych założeń nie spełni, więc te pieniądze z automatu wracają do wpłacających. I to była super-metoda. Natomiast przy tych naszych kwotach baliśmy się, że przy trzecim etapie już ta formuła się na tyle wyczerpała, że nie chcieliśmy ryzykować, zwłaszcza że przy drugim etapie ten pułap osiągnęliśmy na godzinę przed zamknięciem projektu. Też pobiliśmy jakieś rekordy, bo nagle jednego dnia zebraliśmy chyba 55 tys. czy 60 tys. zł. „Krzysiek, za 24 godziny kończy się zbiorka, musimy zebrać 60 tys. Musimy pobić absolutnie wszystkie rekordy”.
Krzysztof: Ja mówię: „Maciek, nie dogonimy”, Maciek mówi: „Spokojnie, dogonimy”.
Maciek: Zaczęliśmy komunikować na Facebooku, puszczać kolejne materiały, były to rzeczy, które mieliśmy już wcześniej przygotowane, ale faktycznie nerwówka była. I ta godzina przed zakończeniem, 23, jeszcze wtedy zrobiliśmy live’a też spontanicznego, Krzysiek był gdzieś na wyjeździe, to były mega-super-emocje. Ale jak sobie podsumowaliśmy, to jednak ryzykowaliśmy, gdyby tej godziny zabrakło, pieniądze wróciłyby do tych ludzi.
Krzysztof: Trzeba pamiętać jeszcze o jednej rzeczy, że takie dzielenie na etapy pozwala mi poukładać produkcję, za którą jestem odpowiedzialny. Jak skończy się dużą kwotą, która wpłynie 16 czy 17 grudnia, to mamy 14 dni do końca roku, więc prosimy Wspieram.to, żeby nam nie wypłacali całej kwoty, bo oni tak mogą. Możemy zawisnąć na ileś tam dni. I potem transzami. Dzwonię do Agnieszki, do innych: „Słuchaj, jest forsa, trzeba ją wydawać, potrzebuję 150 aktorów”, do Maćka: „Co możemy popłacić?”, do kompozytora i wszystkich: „Ruszamy”. I to jest pewnego rodzaju bolączka naszej roboty, że my w jakimś stopniu jesteśmy maksymalnie zależni od tych wpłat, co powoduje, że jest buch, uderzenie i robimy. Dlatego też zrezygnowaliśmy z trzeciego etapu. Pomyślałem, że nie możemy tak kompulsywnie realizować tego, czekać, aż kapnie.
Michał: Musi być większa systematyczność.
Krzysztof: I w związku z tym działamy lewarowo. Wydaliśmy płyty, pendrive’y komunijne, szereg różnych rzeczy.
Maciek: Mamy już paletę produktów, która pomoże nam finansować projekt.
Krzysztof: Sprzedajemy je i one nam zasilają dalej produkcję. Ta sprzedaż jest różna, bo sprzedajemy je w kartonach do poszczególnych pośredników, oczywiście ta cena pomniejszona jest bardzo mocno o prowizję. I mówiąc wprost, wycofujemy się z tej formy pracy, bo za dużo kosztuje. Znajdujemy też nasze audiobooki w różnych sieciach w o wiele niższej cenie, więc wycofujemy się z tego. Ale 20 tys. zł jednego miesiąca ze sprzedaży, innego miesiąca, np. w marcu, sprzedaż Pendrive, wpłaty na konto plus faktury wyniosła 11 tys. zł. Co chwilę coś wpada, do tego te darowizny, co powoduje, że my teraz jesteśmy już tak rozpędzoną maszyną, że koniec końców starcza nam środków na to, żeby produkować na bieżąco. Jesteśmy w trakcie negocjacji z podmiotem państwowym. Co się będzie działo dalej, jeżeli nam to przestanie działać finansowo? Ja znowu wyłożę swoje środki, bo to tak zafunkcjonowało, że w pewnym momencie udało mi się odzyskać włożone, zainwestowane pieniądze, ale ja ich jeszcze dla siebie nie spożytkowałem, są tam backupowo. Jeśli nam się tu powinie noga, to jeszcze będziemy mieli na kilka miesięcy na działanie.
Ostatni model dotyczący wspierania naszego działania to ten finansowy, ukryty, bodaj najważniejszy, tzn., że my nie płacimy za reklamę, że to dzieje się przez to, co robi Maciek. Raz coś promowaliśmy na Facebooku, ale nie jesteśmy w mediach, nigdy nie kupujemy płatnych reklam. Dwa, że wspiera nas mocno ZAiKS, bo przecież te koszty ZAiKS-owe są ogromne. ZAiKS nie przelewa nam żadnych pieniędzy, ale uwalnia nas od tego, dlatego że w internecie ten plik jest dostępny za darmo. To też jest pewna forma wsparcia finansowego.
Michał: Rozwiń tę myśl, bo nie wiem, o co chodzi.
Krzysztof: Jest coś takiego, że to jest utwór, który jest chroniony, i artyści są chronieni. W związku z tym każdy z artystów ma prawo do repartycji lub tantiem. Przy okazji tego utworu artyści zgadzają się na to, żeby go uwolnić, zrzekają się prawa do zarabiania. A jednocześnie ZAiKS, mając na względzie to, że to jest pro publico bono, że ludzie za darmo będą mogli go pobierać, stał się naszym partnerem i nie egzekwuje tego, że plik jest w sieci emitowany.
Michał: Nie żąda od Was żadnych opłat.
Krzysztof: Dlaczego to jest ważne? Bo przy tej ilości godzin, przy tylu aktorach to byłyby milionowe kwoty.
Maciek: Dotychczas było już ponad milion pobrań, odsłuchań. Musielibyśmy jeszcze dopłacać, nagle brać z naszego budżetu na produkcję.
Michał: Ile dotychczas zebraliście?
Krzysztof: 916 tys. zł.
Michał: Budżet całości?
Krzysztof: 1 910 000 zł.
Michał: Sporo jeszcze brakuje, ale jesteście na dobrej drodze. Produkty, które już wytworzyliście, sprzedają się, darowizny wpływają. Krzysztof, powiedz jeszcze, jak duży to jest projekt od zaplecza? Ile osób jest na stałe zaangażowanych w produkcję Biblii Audio?
Krzysztof: W teamie, który realizuje dźwięk, w sumie jest dziewięć osób pracujących z różną częstotliwością. Aga, Leszek, Józio, który był, Piotrek, który wysyła płyty i zrobił scenariusz, prawnicy, księgowość, Maciek i od niego dwie dodatkowe osoby. Myślę, że łącznie ok. 40 osób, które na różnych etapach, z różną częstotliwością angażują się – ponad 30 osób.
Michał: Czy pracujecie w jednym miejscu, czy raczej rozproszeni?
Krzysztof: Zdecydowanie trzon jest tu, ale ponieważ to jest studio 80-metrowe, to nie wszystko tu jest realizowane. Maciek ze swojego nadaje te wszystkie rzeczy, które tu realizujemy. Nasi realizatorzy dźwięku tak też pracują, że siedzą u siebie w swoich studiach, pokojach, domach, cokolwiek tam mają, i dosyłają te etapy, których od nich potrzebujemy, a które nie potrzebują być realizowane w tym studio, dosyłają do nas, gdzie te małe rzeczki, że tak powiem, w jedną rzekę się łączą. I część nagrań, o czym Maciek wspominał na początku, powstawała w Krakowie, część we Wrocławiu, następnie: Gdańsk, Lublin i Izrael.
Michał: Izrael, mieliście sesję wyjazdową. Opowiedzcie o tym.
Maciek: Marzeniem było, żeby pojechać do tych historycznych miejsc, gdzie te wydarzenia się działy, i ściągnąć od nich atmosferę. Podobnie było z jednym z wcześniejszych audiobooków, Karaluchy, którego akcja działa się w Bangkoku i w Oslo – wszystkie głosy, które w nim słyszycie są autentyczne, pochodzą z tamtych miejsc. W przypadku Biblii trudno wziąć autentyczne głosy, ale stwierdziliśmy, że warto wybrać się, żeby ten słuchacz, który zagłębi się w naszą produkcję, będzie wiedział, że wiatr pustyni, który słyszy, to jest ten wiatr pustyni, a nie kupiony w jakimś banku dźwięków. Jak rozmawiałem z realizatorami, pytałem się, czy faktycznie warto było jechać, czy to nie jest trochę na pokaz, czy my z naszą narracją nie przesadzamy. I Maciek, który zgrał nagranie, powiedział, że właśnie nie, że na targu w Jerozolimie nagrał takie dźwięki, których nigdzie by nie znalazł, bo one są skalane współczesnością, a w tych kupowanych zawsze przejeżdża jakiś samochód. Natomiast tam udało się wyciągnąć te dźwięki, które są faktycznie nam potrzebne.
Krzysztof: Pierwsza sprawa, żeby włożyć ducha tamtych miejsc, bo ja jestem przekonany, że dźwięk to jest zapach, kolor, smak, że to nie jest tylko i wyłącznie plik MP3, ale zmysłowa sprawa. Chodzi o to, by słuchacz miał tą świadomość, słuchając np. opowieści o Davidzie i Goliacie, że ten wiaterek to znaczy, że chłopaki byli tam na tym polu, bo byli. My wiemy o tym miejscu z badań. Ja zrobiłem taki research miejsc biblijnych, które są udokumentowane, że prawdopodobnie miały tu miejsce, a to jest oczywiście łatwe do zweryfikowania, bo nazwy są do tej pory takie same, inaczej brzmiące, ale podobnie pisane. I ta świadomość, że te dźwięki są włożone stamtąd, to jedna rzecz. Druga to to, że nie trzeba tego godzinami dziergać z różnych komponentów, tylko staliśmy tam przez godzinę, udało nam się nagrać trzy minuty, bo cywilizacja cały czas gdzieś hałasowała, więc jak ucichło, to nagrywaliśmy. Staliśmy w rożnych miejscach. Pojechaliśmy na takie ogromne wzgórze, widok fenomenalny, te gaje oliwne, mówię do chłopaków: „To tu jest w końcu takie miejsce, że możemy nagrać taką totalną ciszę gaju oliwnego, bo nie ma samochodów gdzieś daleko”. Musicie państwo wiedzieć, że ten sprzęt, którego my używamy do nagrywań jest niezwykle czuły, więc nasze ucho nie słyszy tego, co słyszą mikrofony. Nam się wydaje, że jest cicho, a słychać, że z tyłu gdzieś tam daleko jedzie jakaś ciężarówka, słychać taki szum. Wjeżdżamy na dół, jechaliśmy kawałek polną drogą, Maciek mówi: „To ja jeszcze pójdę głębiej do tego lasku, będziemy mieli jakiś lasek”. Dobra, przeszedł przez chaszcze, przychodzi, ubiera słuchawkę, zaczyna grać, i leci samolot. Było jeszcze dużo takich sytuacji. Ja byłem wcześniej w Izraelu, więc wiedziałem, jak się tam poruszać i jak zaplanować tę podróż, gdzie wynająć auto, gdzie zostawić, jaki hotel i ile czasu zajmie przejazd, więc zoptymalizowaliśmy ten wyjazd też pod tym kątem, żeby w ciągu pięciu dni zrobić robotę od rana do nocy taką, która będzie dla nas efektywna, a nie jechać na dwa tygodnie i tak się bujać może tu, może tam. I ostatni aspekt to to, że pokazujemy naszym darczyńcom i innym ludziom, że dbamy o każdy detal, że dla nas jest ważne, aby te miejsca tam zabrzmiały. W sposób symboliczny traktowane. Przecież wiadomo, jaka jest sytuacja w tym regionie świata. I w samym Izraelu nie jest najbezpieczniej, więc z powodów bezpieczeństwa pojechaliśmy tylko tam, nigdzie indziej. Ale ten symboliczny fragment czy te godziny, które tam nagraliśmy, których użyliśmy w Biblii Audio, spełniają nam aspekt promocyjny, rzeczywiście ducha i brzmienie tamtych miejsc wsadziliśmy w nasze kolejne księgi. Kolejny aspekt jest taki, że ludzie widzą, że robimy coś, co jest zrobione od początku do końca z głową.
Michał: Jak Wy koordynujecie swoją pracę w tym zespole, z jakich narzędzi, sprzętu korzystacie?
Krzysztof: My pracujemy na Macach, które pozwalają nam obrabiać ten dźwięk na 128 śladach, bo tyle wchodzi w Pro Toolsie – program do montażu dźwięku i do jego kreowania, ślady, czyli warstwy dźwiękowe. Bo trzeba pamiętać, że aktor to jest 1, 2, 3, 50 bohaterów, ale żeby dobrze zrobić, to pod spodem jest ok. 10 kolejnych warstw. Wiatr, muzyka, efekty dźwiękowe to jest kolejnych kilkadziesiąt. Janek także pracuje i montuje czasami w programie Repair, w którym jest niezwykle biegły i szybko mu to wychodzi. Nagrywamy na mikrofony Shure’a, które tu widać w kadrze i do którego teraz mówimy, które ładnie, barwowo przenoszą dźwięk, w zupełności nam wystarczą do pracy. Model NT 2000, kosztuje 2,5 tys. zł, więc nie jakiś ogromny wydatek, a efektywny, nie trzeba kupować Neumanna za 10 tys. zł, żeby zrobić Biblię Audio czy inne słuchowisko. Korzystamy oczywiście z szeregu pluginów i różnych komputerowych programów do produkcji dźwięków, których nazw nie znam, a chłopaki wiedzą, co potrzebują. Mówię „z szeregu”, bo ciągle słyszę, że trzeba coś dokupić, więc jak trzeba, to kupujemy albo robimy subskrypcję, albo nie wszystkie programy trzeba kupować. Nabyliśmy kilkadziesiąt jak nie kilkaset gigabajtów bibliotek dźwiękowych, nagraliśmy kilkadziesiąt gigabajtów swoich dźwięków, bo wykorzystujemy częściowo te, których używaliśmy w poprzednich produkcjach. To chyba wszystko z zakresu technicznego.
Michał: W zakresie organizacji pracy?
Maciek: Są dwa światy, np. realizatorów. I chłopaki mają swoje programy, np. jest Google Docs i Excel Google’owy, Google Sheets. Jeśli chodzi o organizację moich zadań, to mam Trello z Nozbe. Co ciekawe, narzędzia, których my używamy, są polskie, np. Brand24 albo SentiOne do monitoringu sieci. Angry Bytes to nasz hosting. YouTube, SoundCloud, FastTony do naszych działań facebookowych, gdzie sobie testujemy, eksperymentujemy. Np. z takich ostatnich ciekawych rzeczy jest to, że zaczęliśmy robić transmisję na żywo fragmentów Biblii. I tu też ciekawa rzecz, bo kolejne premiery będziemy w ten sposób ogłaszać i będziemy puszczać dwu-, czterogodzinne fragmenty. I to też dobrze się roznosi. Facebook lubi live’y, bardzo chętnie ludzie komentują, i do tego używamy FastTony, który na żywo wyświetla komentarze ludzi, którzy to oglądają. Super-fajnie jest widzieć swój wyróżniony komentarz. Ludzie komentują, udostępniają. Facebook zbiera wtedy dane o tych ludziach i potem możemy im wyświetlić komunikat dodatkowy: pobierz, wesprzyj, więc to jest świetne narzędzie.
Krzysztof: PayPal, PayU do zbierania pieniędzy przez stronę DotPay.
Maciek: Mamy sklep Shoplo.
Krzysztof: Jeszcze jest ten mój na osorno.pl, który Angry Bytes nam przebudowuje – Osorno to jest nazwa mojej firmy, www.osorno.pl. Do tego jeszcze jesteśmy pozapinani w te wszystkie poczty, InPosty itd. do wysyłki sprzedanych produktów. Czyli właściwie klasycznie.
Michał: Plikami wymieniacie się przez Google’a?
Krzysztof: Nie, nie do końca. Mamy Google Drive.
Maciek: Publikujemy pliki audio na SoundCloudzie, jako podcasty przez Spreaker – bardzo ciekawe narzędzie do zarządzania, chociaż obcina trochę jakość, ale OK, więc nam to pasuje. Mamy własne serwery.
Michał: Od razu dodam, że Spreaker Trans koduje, to, co powiedziałeś, obcina jakość, ale jeżeli poda mu się taki plik w takim formacie, jaki oni chcą, to już nie transkoduje, w specyfikacji trzeba przeczytać, czego oni wymagają.
Maciek: Tak, do 128. Więc nam to nawet pasuje, bo jak ktoś, kto chce mieć lepszą jakość, to zapraszamy do nas na stronę.
Michał: I niech ściągnie sobie od Was.
Maciek: Zwłaszcza że my mamy największą kontrolę nad tymi plikami, które tam udostępniamy.
Krzysztof: Dogadaliśmy się z Chomikuj, żeby nie kradli Biblii.
Maciek: Nam nie przeszkadza to, że ludzie sobie pobierają i rzucają gdzieś tam na Torrenta albo na chomiki, ale czasami, kiedy wrzucamy jakąś poprawkę, to wolimy, żeby pobierali od nas, zwłaszcza że cały czas potrzebujemy wsparcia. Umowy nas do tego zobowiązują i te wszelkie sprawy związane z ZAiKS-em. Co jeszcze? Wideo ogarniamy na Final Cut.
Krzysztof: Wideo realizujemy na tych aparatach, jeden tutaj stoi, inne to są Canony. Jakieś małe kamerki Xiaomi 4K, która jest bardzo dobra, Sony ActionCam spoko, daje radę. I w naszym studio przez ostatnie tygodnie odbywa się mniej nagrań, a właściwie jest taka harówka na komputerach. Realizatorzy pracują i montują.
Michał: Powiedzcie, co dotychczas w tym projekcie było najtrudniejsze?
Krzysztof: Zbierać pieniądze i ciągle to jest najtrudniejsze.
Maciek: Cały czas to jest pompowanie tego komunikatu: „Hej, my…”. Bo projekt zaplanowany na tak długi czas jest chyba trudniejszy niż taki strzał, więc my musimy cały czas tę uwagę podtrzymywać. I staramy się to robić. I produkujemy dodatkowo materiały z produkcji, ileś mamy jeszcze przygotowanych, szykujemy jeszcze niespodzianki, Izrael też jest jedną z nich. Kolejnych aktorów ogłaszamy z taką zapowiedzią, trochę w taki teaserowy sposób, to też są sposoby, żeby utrzymać uwagę. Bo jednak ludzie, którzy będą słyszeć, że ciągle zbieramy te pieniądze, w pewnym momencie zmęczą się tym. Nie chcemy też przekroczyć pewnej granicy, robimy Biblię, nie chcemy być nachalni. Mamy mocno włączony radar, żeby jej nie przekraczać.
Krzysztof: Żeby choćby w tym kontekście, w którym mówi Maciek, milion osób pobrało pliki, odsłuchało. I to jest udokumentowane, nie wiemy, ile razy było odtworzone.
Maciek: Na pewno więcej pobrało. Ale tych różnych źródeł jest ponad milion.
Krzysztof: A wsparło nas ok. 3,5 tys. osób, czyli jeżeli podejść do tego w sposób biznesowy, to ta konwersja jest właściwie żadna, bo ona jest promilowa. My jesteśmy dumni i szczęśliwi, że te ponad 3,5 tys. osób zdecydowało się anonimowo lub nieanonimowo nas wesprzeć. Tu wracając do początku naszej rozmowy, gdyby chcieć zrobić z tego biznes, to przecież mogliśmy zapiąć to w „zapłać 10 zł” i mieć dostęp do wszystkiego. 10 zł to nie jest jakaś wielka forsa i 10 zł razy milion, robi 10 milionów. Moglibyśmy zrobić na tym dobre pieniądze, ale nie o to chodzi w naszej robocie. I ostatnia rzecz dotycząca aspektu finansowego, że ta trudność jest też spowodowana optymalizacją tego wszystkiego w sensie podatkowym, żeby racjonalizować te wszystkie wpływy i tak nimi zarządzać, aby rzeczywiście nie mieć problemu z koniecznością wydania miliona złotych w trzy miesiące, bo wtedy podejmuje się niedobre decyzje.
Maciek: Albo uciekło 20%, bo podatki…
Krzysztof: Więc my prosimy ciągle o to wsparcie. Brakuje miliona, ale też tak nieszczególnie nachalnie to robimy. Szczerze mówiąc, chcielibyśmy mieć ten problem, że milion spływa w miesiąc.
Maciek: Jak sobie policzymy, gdyby milion osób dało po złotówce, to bach, zapięta rzecz, ale zdajemy sobie sprawę, jaka jest rzeczywistość.
Krzysztof: Dlaczego o tym mówię? Bo gdybyśmy już nie musieli biegać za pieniędzmi, rzeczywiście mogli się skupić na tym wszystkim, co mamy do zrobienia, to pewnie byśmy mieli też z Maćkiem – trzeba pamiętać ja i Maciek jesteśmy na czole tego całego pociągu – głowy też do czegoś innego, luźniejsze, i moglibyśmy jeszcze coś więcej zaproponować. Myślę, że dosyć sprawnie nam na razie to wychodzi.
Michał: Maciek, powiedz o tych socialach. W jaki sposób Ty nad tym panujesz, jak to sobie organizujesz, bo widziałem, że produkujesz tych materiałów strasznie dużo, a pewnie i tak widzę tylko część tego, co tak naprawdę nagrywasz gdzieś tam w tle z aktorami?
Maciek: Pierwszą rzeczą był wybór, z jakich mediów będziemy korzystać i gdzieś tam oczywiście pobukowaliśmy, pozakładaliśmy konta, ale stwierdziliśmy, że Instagram jakoś nie za bardzo, i nie będziemy tymi obrazkami grać, zwłaszcza, że na Instagramie musielibyśmy robić selfie z gwiazdami, jakieś takie rzeczy, pewnie nie do końca atrakcyjne. Snapchat też odpuściliśmy. Mam wrażenie, że Twitter jest trochę zaniedbany, ale też kiedy były jakieś fajne momenty, nie do końca się sprawdzał, więc stwierdziliśmy, że koncentrujemy się na naszej stronie, gdzie jest właściwie baza, archiwum i wszystkie aktualności, i na Facebooku. I Facebook wspierany wideo, YouTube’em gdzieś tam się fajnie roznosi. To jest rzecz, gdzie możemy sobie te media, te treści dobrze podzielić. Bo YouTube lubi materiały dźwiękowe z dodatkiem wideo i my mamy co pokazać na Facebooku, to wideo natywne roznosi się. Natywne, tzn. że wrzucam bezpośrednio na Facebooka, a nie dodaję link do YouTube. Facebook nie lubi ostatnio YouTube’a i czasem mam wrażenie, że jak wrzucam link do YouTube’a na Facebooku, to jak grochem o ścianę, nikt tego nie widzi. Natomiast ten sam plik wrzucony na Facebooka niesie się świetnie. Ten sam kontent wrzucony na żywo niesie się jeszcze lepiej. Więc to jest cały czas sprawdzanie, testowanie. I newsletter – z takich błędów, to pewnie za późno zaczęliśmy zbierać maile od ludzi. Gdybyśmy zbierali je na samym początku albo mocno cisnęli, to ta baza mailowa byłaby ciekawsza i pewnie bardziej efektywna. Od momentu, kiedy zorientowałem się, to zacząłem to mocniej dociskać, żeby ten mechanizm działał. Więc jest społeczność, którą możemy zaprosić na ciekawe wydarzenie. Mamy dla nich specjalne niespodzianki, dostają wcześniej pewne informacje, tam też możemy tę sprzedaż kanalizować.
Michał: Zaktywizowaliście się. Widzę, że coraz więcej tych maili.
Maciek: Też ostrożnie, nie za dużo. Stworzyliśmy tej Biblii tyle fragmentów, że mamy czytania na każdy dzień. Więc przez najbliższe tygodnie będą premiery kolejnych ksiąg, które też tak rozplanowaliśmy, żeby nie dawać od razu całych ponad 20 godzin, tylko po trzy, cztery godziny, tak jak księgi się pojawiają. Będziemy to bardziej efektywnie robić, bo komunikacyjny błąd, który nam wyszedł w praniu, to to, że wielu ludzi po poprzednich etapach zakończonych sukcesem ma wrażenie, że my już skończyliśmy zbierać pieniądze. I właściwie ludzie czekają na gotową produkcję. My jesteśmy dopiero w połowie. Więc komunikujemy, że cały czas potrzebujemy wsparcia, udostępniamy, pracujemy, oto kolejne efekty naszej pracy, ale też prędkość tych prac jest uzależniona od wpłat ludzi. Czekamy na wsparcie albo możecie kupić sobie coś, jeśli chcecie. Więc te rzeczy, nad którymi będziemy się koncentrować teraz, to są: analiza działań w mediach społecznościowych, Facebook Piksel, analiza tego, skąd mamy ruch, jak on konwertuje, dokręcanie detali, żeby to lepiej pracowało. I jednocześnie bardzo lubię dawać ludziom dodatkową wartość, ciekawą rzecz, której się nie spodziewali. I ten Izrael trzymaliśmy długo w tajemnicy. Zrobiliśmy niedawno konferencję prasową, zaprosiliśmy na nią 90 osób. I tam pokazaliśmy po raz pierwszy film z Izraela. Czasem nagrywamy takie filmy prosto ze studia – „Pani Malwino dziękujemy za wsparcie” – więc się bawimy tymi mediami. Ta atmosfera, która panuje, kolejny dzień po nagraniach, to wow, fajne rzeczy znowu zrobiliśmy, fajnie jest się tym podzielić, że mamy takie możliwości, narzędzia. Więc to się dzieje.
Michał: Nie macie czasem wrażenia takiej monotonności? Jak ja realizuję długo trwające projekty, to wpadam w taką pętlę, że jestem powtarzalny, robię to samo, gdzieś znika ten entuzjazm, który był na początku. Wpadasz w taką rutynę. Pojawiło mi się to przy książce. Samo pisanie tak długo trwało, że już patrzy się ze wstrętem na różne rzeczy. Tak się zastanawiam, czy gdybym miał podchodzić do realizacji kilkuletniego projektu, to czy tego entuzjazmu by zabrakło.
Krzysztof: Powiem o sobie. Na to nie ma miejsca. Oczywiście przychodzi zmęczenie, znużenie. Frustracja pojawiła się u mnie, że my strasznie ciężko pracujemy, tyle tego jest i to nie do końca nam tak hula, jak byśmy chcieli. Ale ciągle pamiętam o tym, że to jest potężne dzieło i potrzeba na nie dużego czasu. To się nie dzieje ot tak. Ponieważ na co dzień funkcjonuję w obrębie aktorstwa, serialu i filmu, to widzę, jak to jest inne od tego, co my robimy. Bo serial – promocja leci, ma mniejszą lub większą oglądalność, jesteśmy angażowani non stop do jakichś działań. Film – skomasowane działania w trakcie zdjęć, chwile po zdjęciach i przedpremierowo. A my musimy codziennie odbywać jakąś „premierę”. Codziennie dla siebie coś musimy. W związku z tym ja taką górkę chyba już przeszedłem, bo staram się o tym myśleć w ten sposób, że to stoi na nas i musimy być ciągle kreatywni. Jeżeli ja będę znużony, to audio też. I że my musimy ciągle mieć taki pęd do przodu. Uruchomiliśmy coś, na co się godziliśmy, pisząc na początku, że potrwa przynajmniej trzy lata, i że w związku z tym powinniśmy mieć tej baterii na trzy lata, choć owszem wszyscy jesteśmy ludźmi, więc różnie z tym bywało. Jeszcze jedna rzecz, która nas pcha, to jak chłopaki mówią: „Chodź, posłuchaj, co zrobiłem z Mojżeszem albo z Gorejącym krzewem”. I widzę, że tydzień jest cisza, nic się nie dzieje, a potem mnie zapraszają na trzy minuty, myślisz sobie: „Wow, super, bierzemy”. Jakiś czas temu miałem na lotnisku takie zdarzenie: „Dzień dobry, panie Krzysztofie”. I u mnie od razu działa takie coś, że ktoś mnie kojarzy albo serialu, albo z telewizji, a tu zaczęło się od „Dzień dobry, panie Krzysztofie, super, że robicie tę Biblię”. Myślę sobie, że spotykanie takich ludzi daje takiej energii, że nie ma sensu być znużonym.
Maciek: Jeśli chodzi o tę rutynę, to ona się gdzieś tam pojawia. Staramy się szukać takich rzeczy, które są ciekawe i niestandardowe. Ale jak sobie przejrzałem ostatnie tygodnie, to pojawia się mnóstwo rzeczy, które były wow. Właśnie zrobiliśmy konferencję, na której na żywo był Jerzy Trela, Danuta Stenka, Ewa Błaszczyk, Pan rabin. Nagraliśmy jeden psalm. Przysyłają materiał: „Wow, jak to brzmi jak nie psalm”.
Krzysztof: Stanisław Sojka, który dla nas nagrał, wow, zupełnie nie jak byśmy sobie to wyobrażali.
Maciek: Potem ten Izrael, materiał wideo, jak ten film, który wychodził, wow. Tak naprawdę dużo zależy od nas, kiedy zaczynamy szukać tych rzeczy. Z mojego czysto technicznego podwórka te live’y na żywo, których do tej pory nie docenialiśmy, bo puszczamy tylko dźwięk, a tu okazuje się, że to nawet fajnie brzmi. I są ludzie, którzy te trzy godziny słuchają na komórce.
Krzysztof: Fenomenalne wydarzenie. Nasza pani mecenas zapytała, czy mogłaby zrealizować taki i taki psalm, ja wiem, że pani mecenas jest wykształconą, także po dyrygenturze, osobą. Powiedziałem: „Pewnie, pani Aleksandro, z przyjemnością”. Okazało się, że zebrała grupę kolegów prawników i innych ludzi i u siebie w kancelarii mieli próby. Wynajęliśmy teatr Kamienica i nagraliśmy ten psalm. Ludzie mówią: „Chcemy”. Polacy spotykają się gdzieś w kancelarii wieczorami w grupie 30 osób, więc skoordynuj jeszcze to wszystko, i trenują, a nie są zawodowym chórem. Żeby zaśpiewać psalm, dzwonię do teatru Kamienica i mówię: „Mam taką prośbę, będziemy musieli, będziemy chcieli, ale nie w godzinach pracy, tylko po”. „Pewnie, przychodźcie, wiemy, co robicie”.
Maciek: Co jakiś czas pojawiają się momenty – i nie wiem do końca, czego to jest zasługa, czy wielkości tego projektu, czy tej narracji, którą my tutaj stosujemy, czy tego, że zbieramy pieniądze i to jest za darmo, pewnie wiele elementów się na to składa, i otwiera nam właśnie drzwi – historie, których zupełnie nie planowaliśmy.
Krzysztof: A czy jesteś znużony?
Maciek: Absolutnie nie jestem znużony, zwłaszcza że ja co chwilę jaram się kolejną rzeczą. Właściwie nawet muszę się pilnować, żeby nie angażować się w kolejne rzeczy, bo ja niestety mam tak, że: „OK, a teraz to, teraz to, dobra, róbmy to”. I gdzieś tam rzucam rzeczy, bo angażuję się w kolejną, która mnie fascynuję, np. jakiś gadżet, technologia. Muszę się mocno pilnować. Może trzeba się też realizatorów zapytać, czy nie są znużeni. Jak ja jestem znużony swoją robotą, to właśnie dostaję do odsłuchania kolejne fragmenty kolejnego aktora albo przychodzi aktor, Franciszek Pieczka, który nas totalnie poruszył, czy pojawiają się takie historie jak z Krzysztofem Globiszem.
Michał: Na czym polega ta historia z Krzysztofem Globiszem?
Maciek: Krzysztof Globisz, który na 100% pojawiłby się w naszej obsadzie w 2014 r., miał udar. Po udarze człowiek jest sparaliżowany, musi się na nowo nauczyć chodzić, mówić, czytać, pisać. Pan Krzysztof cierpi na afazję i walczy o to, żeby normalnie funkcjonować.
Krzysztof: Afazję, czyli musi na nowo uczyć się mówić. Neurony są tak połączone, że jeżeli ja teraz do Was coś mówię, to już mniej więcej po milisekundzie wiem, co powiedziałem, a pan Krzysztof musi usłyszeć, co powiedział, i dopiero do niego ten komunikat wraca. Dlaczego o tym opowiadam, bo w tym wszystkim on jeszcze gra, nie tylko próbuje mówić, ale gra. On mówi dobrze, płynnie na tyle, na ile pozwala mu choroba. Wraz z żoną, panią Agnieszką Globisz, zgodzili się wziąć udział w tym nagraniu, a pan Krzysztof kocha radio, co więcej ma zajęcia w Krakowie ze słuchowiska z radia. Poprosiliśmy, żeby wziął w tym udział, żeby pokazać, że nie ma u nas wykluczeń. A on swoim działaniem tym wszystkim ludziom, którzy cierpią podobne historie, rodzinom tych ludzi, pokazuje: „walczcie, bądźcie silni, nie ma ograniczeń, one są tylko w naszej głowie”. Musimy pokonać głowę, a potem całą resztę. I ten psalm to niezwykłe wydarzenie, bo nasze filmy mają wiele odtworzeń, np. pan Pieczka ma ich 10 tys., a pan Globisz 50 tys. w ciągu dwóch, trzech dni.
Maciek: Były dyskusje z panem Globiszem i jego żoną, żeby nie epatować jakąś niepełnosprawnością, tylko pokazywać dobrą stronę tego wszystkiego. Takimi momentami, które zdecydowaliśmy się pokazać, to były te związane z panem Globiszem, Romanem Kłosowskim i Maćkiem z Gdańska, który jest na wózku.
Krzysztof: Ma znaczną niepełnosprawność, ale jest sprawny intelektualnie.
Maciek: To było niesamowite, bo właśnie na nagrania przyjeżdża Maciek, jego mama przywozi go na wózku. Nie wiem, na czym dokładnie polega jego choroba, ale w każdym razie kontakt z nim jest trochę utrudniony, mowa itd., natomiast podsuwamy go pod mikrofon, on się jakoś napręża i zaczyna mówić. I my w reżyserce: „Wow, lektor”. Słyszymy lektora.
Krzysztof: Jest świetnym głosem, super.
Maciek: I przygotowany. I czyta kwestię, potem znowu wraca do swojego stanu.
Krzysztof: Ale to trzy, mamy jeszcze czwarty, bo będzie jeszcze w naszej Biblii Audio Superprodukcji brała udział osoba głuchoniema, bo jest też miejsce dla nich. Niestety nie będą mogli tego usłyszeć, ale mamy pomysł na pokazanie tych osób i wykluczenia.
Michał: Maciek już trochę wspominał o błędach, ale jesteście w tej chwili ponad rok od startu projektu, dwa lata od idei. Macie już jakiś bagaż doświadczeń. Gdybyście widząc na początku to, co wiecie dzisiaj, mieli zaczynać jeszcze raz, to co byście zrobili inaczej, poprawili albo czego nie zrobili?
Krzysztof: Ja bym wyłączył jednak u siebie myślenie życzeniowe, byłbym bardziej pragmatyczny. Dlaczego? Bo jednak to nie ma wpływu na produkcję, ale trochę dużo energii poszło w miejsca, które wydały się dla nas na początku fajne, a jednak nie zadziałały. Byliśmy przekonani, że znajdzie się jeden partner dla całości, jesteśmy szczęśliwi, że znalazło się ich kilku. Bo to też zdywersyfikowało ten projekt na kilka podmiotów.
Maciek: Jest pewnie mnóstwo kwestii technologicznych związanych ze stroną, z działaniem, które byśmy dokręcili albo gdzieś indziej położyli akcent. Na pewno nie zmienilibyśmy narracji, tego klimatu, który złapaliśmy. I może bogatsi o doświadczenia, mniej energii byśmy zużywali na testowanie, analizę Facebooka i tych narzędzi związanych z czystym e‑commerce’em. To są rzeczy, w których mieliśmy najmniejsze doświadczenie, natomiast większe w mediach społecznościowych, z komunikacją, z PR-em itd.
Krzysztof: My nie mieliśmy nigdy punktu odniesienia, nie mogliśmy porównać się do czegoś lub skonfrontować, więc przecieraliśmy ten szlak sami w różnych aspektach. Mamy ogromne doświadczenia w swoich działaniach.
Maciek: Nawet w przypadku crowdfundingu, jak sobie analizowaliśmy, to ten nasz projekt jest wyjątkowy. Bo w crowdfundingu np. wspierasz zespół, żeby gdzieś pojechał, ale bardzo często jednak przy tej okazji wspiera się siebie samego – to jest taka przedsprzedaż, kupujesz dla siebie. A u nas inwestujesz pieniądze po to, żeby wszyscy mieli do tego dostęp. I to jest rzecz, którą trudno było znaleźć, bo nawet jak wspierasz jakiegoś artystę, to wspierasz powstanie jego płyty, która potem jest sprzedawana na rynku. Kiedy szukaliśmy sobie podobnych akcji crowdfundingowych, to mieliśmy problem.
Michał: Jakie największe nauki płyną dla Was z tego projektu?
Maciek: Eksperymentować, testować, nie bać się technologii.
Krzysztof: Nie ma rzeczy niemożliwych. Często się zdarzało, że mówiliśmy: „Słuchaj, a może byśmy to zrobili?”, to nie pada „nie”, tylko „spróbujmy”. Kolejna refleksja jest taka, że koniec końców jak skończy się Biblia Audio i zamkniemy to studio, bo je zamkniemy, i pozakańczamy kolejne projekty, to będzie to poczucie, że zrobiliśmy to.
Maciek: Wszyscy znamy rzeczywistość, wiemy, jak się mówi o różnych projektach, to jest czysty projekt. My nie obawiamy się żadnego pytania, nie ma tu żadnego ukrytego dna, przekrętu, nieczystych sytuacji. To jest projekt, który jest nasz, który czujemy, nad którym mamy kontrolę, wiemy, że robimy coś ciekawego, dobrego, i dzięki temu o wiele inaczej się myśli.
Krzysztof: To jest super, że to nasze. Pewnie popełniliśmy błędy, nie liczymy ich. Mamy za sobą ciche dni, cieplejsze dni, nie czujemy do siebie żalu ani urazy. Trzeba pamiętać jeszcze o tym, że my mamy też osobę anonimową, o której nie chcę opowiadać, która nas wspiera, która ma szereg kontaktów. To jest osoba, która jest jednocześnie wiarygodna w tym, co robi. Wspominam o niej bo naszym największym mankamentem jest to, że ludzie nie do końca traktują nas poważnie. Byliśmy kiedyś na jednej z rozmów w spółce Skarbu Państwa. Przekonywaliśmy żeby dany podmiot nas wsparł. Był jakiś taki rodzaj niedowierzania i w pewnym momencie pojawiło się pytanie: „Kto za wami stoi w Warszawie?” I wtedy sobie pomyślałem, że nie traktują nas poważnie. Myślą, że robimy to na czyjeś zlecenie.
Maciek: Tak jakbyśmy weszli do takiego nie naszego świata i nie do końca znali jego reguły, tzn. biznesu czy załatwiania, jakichś kontaktów. Nigdy nie chcieliśmy tego projektu realizować w ten sposób, ale zderzyliśmy się z myślą, że może to tak trzeba. A może ci ludzie z wysokiego biznesu w ten sposób nas oceniali.
Michał: Pojawił się u Was taki cień wątpliwości, że może rzeczywiście tak jest, że robicie coś, czego nie powinniście, bo trzeba mieć plecy przy takim projekcie?
Krzysztof: Nie. Ale przez sekundę pomyśleliśmy, że rzeczywiście powinniśmy mieć kogoś, kto za nami stoi. A po chwili, nie, po co, dajemy sobie radę.
Maciek: Może to dlatego, że to jest jedna z dróg, że to nie była ostatnia szansa czy desperacja. Więc podchodziliśmy do tych wszelkich możliwości, kontaktów, rzeczy bardzo poważnych, mniej poważnych dosyć luźno. Właściwie nie mieliśmy takiej sytuacji, żeby to faktycznie była nerwówka, że jest nuż na gardle, że coś nie wyjdzie. Pewnie dlatego, że wiemy, co robimy, jak to jest zaplanowane i ma to wyglądać. Wiemy, jak bronić naszej idei na wielu frontach.
Krzysztof: Jestem z takiego środowiska i tak wychowany w szkole teatralnej, że u nas uczy się studentów i tak się realizuje wszystkie sztuki, teatry, filmy, seriale, że nie ma sytuacji win-win. Zawsze musi być ktoś, kto jest górą w sztuce, i kto jest niżej, że jest jakiś konflikt, który napędza akcję. A w biznesie, żeby coś napędzało się dalej, musi być win-win, bo koniec końców to się rozsypie. Dla mnie, dla człowieka, który zajmuje się na co dzień sztuką, a jednocześnie faceta, który współpracuje z dużymi podmiotami, z poważnymi naprawdę biznesami i z pieniędzmi, które się przez nasze konta przewijają, to niezwykła nauka i ta też osobowa podróż, że muszę wyłączyć to, w czym się czuję dobrze. Nie to, żebym nie czuł się dobrze w biznesie, ale inny jest rodzaj myślenia. Jak idziemy na te rozmowy, to mamy taki swój niekontrolowany spektakl. Czasem sobie myślę, że to jest za dużo, że oni się czują tym osaczeni, a my opowiadamy o tym, co robimy, jak Tobie, z pasją. A tam trzeba hamować, spokojnie…
Maciek: Czasami trzeba na jednej stronie zmieścić wszystko. Na jednej stronie? Tyle naszych rzeczy?
Krzysztof: Masz 15 minut nie tyle powiedzieć, że robimy superprojekt, tylko tak zanęcić, powiedzieć o temacie, co było dla mnie nowością, żeby opowiedzieć w taki rozsądny, racjonalny sposób: „I ty możesz być częścią tego projektu”.
Michał: To jest właśnie sprzedaż. Sztuka nie polega na tym przy sprzedaży, sztuka polega na tym, żeby zamknąć tą sprzedaż, a nie żeby opowiedzieć wszystko.
Krzysztof: Twoja wizyta parę tygodni temu u nas, przecież trwała dwugodzinna dyskusja. Szafrański zrobił tak, w związku z tym my musimy ten mechanizm też tak, bo przecież to daje efekt. Jeżeli to daje efekt, to korzystajmy z tej mądrości. To jest ta lekcja, którą dostałem personalnie od Ciebie i od innych osób, które były u nas na kanapach. To były niezwykłe rozmowy: „Wie pan, ale jeżeli pan to, to, to”, „No tak, nie pomyśleliśmy o tym”.
Maciek: Cywil, który przyjeżdża nagrywać role, jest specjalistą od SEO albo ma jakieś tam kontakty. Uruchomienie takiej rzeszy ludzi, przyciągnięcie ich do siebie i nawiązanie relacji otwiera kolejne możliwości, których nie byliśmy w stanie zaplanować. Nie da się zaplanować tego od początku.
Krzysztof: Inaczej, da się zaplanować, bo projekt jest zaplanowany, bo mamy harmonogram, rzeczywiście to nam się sprawdza, nie to, że jesteśmy jakoś szczególnie tym zaskoczeni: dobra, wychodzi, idziemy dalej. Kolejna rzecz, której się nauczyliśmy, nie wolno zamykać projektu w sztywnych ramach: robimy tak i basta.
Maciek: W dzisiejszym świecie ta elastyczność i dostosowywanie się do sytuacji. Pewnie przy okazji mediów społecznościowych mnie czasem kusi jako fana wykorzystywać momenty little marketing, ale przy Biblii nie wypada wielu rzeczy robić, które gdzieś tam widzę w marketing.
Michał: Mam taką filozofię, że zawsze zastanawiam się, czy ja koniecznie chcę być tym gościem, który wygrywa zawody. Analogia do deski surfingowej: czy zawsze łapiesz tę najwyższą falę, czy po prostu chcesz popływać? W takim popływaniu nie liczy się to, czy czekasz te X godzin, żeby złapać tę najwyższą falę i zgarnąć medal, tylko po prostu sobie pływasz, łapiesz te mniejsze, mniej spektakularne, ale płyniesz cały czas albo przez większość czasu. Więc zawsze wolę to drugie. Tak sobie mówię, że z tych średniaków są ci, którzy mają największy frajdochę, bo ani nie muszą się strasznie spinać, żeby osiągnąć jakieś sukcesy, a jednocześnie mają tę radość z pływania.
Krzysztof: Jeszcze masz ten speed płynięcia na dużej fali i potem chcesz kolejnej większej i jeszcze większej.
Michał: Podobało mi się to, co powiedzieliście, że realizujecie swój projekt po swojemu. Zawsze ktoś z zewnątrz może Wam powiedzieć: tu można tak, tu siak, owak, ale Wy macie wizję, potraficie te strzępy informacji wybrać i dopasować do niej na zasadzie: to mi odpowiada, to mi odpowiada, więc z tego rezygnuję, a z tego skorzystam, a nie na takiej, że dajecie sobie podszeptywać zbyt dużo i gdzieś tam sami się miotacie. Podoba mi się też, że jest w tym projekcie spokój. Widać, że to tak sobie idzie do przodu. Znając Maćka, jestem wręcz zaskoczony, że tak stabilnie cały czas płynie w tym samym kierunku.
Maciek: Jeśli chodzi o błędy, to nie jest tak, że ja się wyleczyłem z tego takiego ADHD, ale to jest też projekt, gdzie mogę sobie pohasać, poeksperymentować.
Michał: Na zakończenie, przypomnijcie wszystkie sposoby, na jakie można wspierać Wasz projekt, jak to można robić?
Maciek: Bibliaaudio.pl, gdzie jest wszystko, tam jest zakładka „wspieraj”. I wspierać można na różne sposoby. Od najbardziej efektywnej i chyba dla nas pożądanej wpłaty na konto albo darowizny za pomocą PayPal, PayU, albo można kupić coś z tych rzeczy, które już wyprodukowaliśmy, czyli Nowy Testament – 23,5 godziny na płytach albo pendrive’ach. Mamy limitowaną edycję komunijną, ze stu sztuk zostało 50. Mamy też trochę ról do zagospodarowania dla cywili. To, co słychać, to jest właśnie montaż jednej z ksiąg. Więc można zagrać jeszcze jedną z biblijnych ról przez wsparcie.
Michał: Edycja komunijna, czyli pendrive, na którym jest nagrana Biblia Audio, Nowy Testament, w ładnym pudełeczku i z karteczką: „Na pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej”.
Krzysztof: Exclusive, 100 sztuk, żeby nadać temu wartość, a nie robić z tego masowej produkcji.
Maciek: Z rzeczy mamy jeszcze t-shirty: „Usłysz, czego nie przeczytasz”, i z tyłu jest napis: „Producent”. I właściwie tyle – nie chcieliśmy robić z tego butiku. Kubeczków, smyczek, przypinek, czapeczek – no niby można. Ten projekt Kasi Lewandowskiej jest nienachalny. Koszulka jest bardziej designerska. Jednocześnie kto wspierał, ten wie, kto, kim jest. Więc mamy wersję damską i męską. Damska jest oczywiście z napisem „Producentka”.
Krzysztof: Jeszcze na stronie bibliaaudio.pl dla tych z państwa, którzy nie obsługują PayPal i tych wszystkich form elektronicznych płatności, są podane normalne numery kont, na które można wpłacić pieniądze. Potrzebujemy zgromadzić pieniądze, ale także prosimy o przekazywanie tej wiadomości dalej, bo a nuż jest gdzieś w Polsce pani Barbara albo pan Grzegorz, który myśli, co zrobić ze swoimi 100 tys. zł, bo ich nie potrzebuje, i pomyśli: „To jest dobre”. Tacy ludzie przecież gdzieś są.
Maciek: Prosimy o to udostępnianie, mówienie o nas, bo nie dotrzemy do ludzi, którzy gdzieś tam są mniej internetowi. Dzięki Waszemu wsparciu, kiedy udostępnicie, nagracie płyty, pobierzecie pliki, udostępnicie członkom swojej rodziny, to dla nas też jest super robota wykonana. Po to to robimy. Nie będziemy w stanie dotrzeć do tych ludzi reklamą prasową, na to nie mamy pieniędzy, tego nie planowaliśmy. Więc liczymy na mówienie o nas w swoich środowiskach, w swoich kręgach, to jest nam potrzebne. Takie wsparcie również nam się przyda.
Krzysztof: Słowem potrzebujemy pieniędzy, pieniędzy, jeszcze raz pieniędzy.
Michał: Żeby nie skończyć na pieniądzach, to zapytam Was jeszcze, gdzie można znaleźć informacje o Was samych?
Krzysztof: Na bibliaaudio.pl w zakładce o autorach.
Maciek: Mediafun.pl, na moim blogu, zapraszam, czasem coś tam sobie vlogowego nagrywam.
Krzysztof: A ja www.osorno.pl jako studio nagrań.
Michał: Dzięki, chłopaki, za rozmowę.
Krzysztof: Bardzo dziękujemy, że przyszedłeś.
Maciek: Dziękujemy.
=======
Jeszcze raz wielkie dzięki chłopakom, że podzielili się swoimi doświadczeniami. Wiem, że pewnie wśród Was znajdzie się kilka takich osób, które powiedzą, że ta rozmowa jest za długa, że można to było pociąć na kawałki lub zrobić to krócej. Ja się już kilkakrotnie zastanawiałem nad tym, czy przy takich odcinkach dzielić je na części, czy jednak wypuszczać w całości. I im więcej nad tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że przerwanie słuchania i powrót do niego przez Was wymaga tylko jednego kroku: wciśnięcia pauzy. Więc proszę Was bardzo, wykonujcie ten krok. Wydaje mi się też, że dla takich osób, które wolą od razu otrzymać całość, to jest to lepsza forma, że od razu dostaną gotowe nagranie, całą produkcję za jednym zamachem bez względu na to, jaka będzie jego długość. Doceniam jednak bardzo ten Wasz wysiłek. Dzięki wielkie za wysłuchanie tego, o czym dzisiaj rozmawialiśmy. Wiem, że to było bardzo dużo Waszego czasu, więc dziękuję Wam za to bardzo serdecznie.
Zdecydowanie zachęcam również do wsparcia projektu Biblia Audio, oczywiście o ile uważacie, że to ma sens. Ja wierzę, że takie projekty niosą bardzo dużo dobrego, mają w sobie olbrzymią społeczną wartość, bo to nie jest tylko kwestia religijności, ale także ma to wymiar kulturalny. Maciek i Krzysiek wspominali, że wydanie Biblii, które oni produkują w tej chwili, jest już chyba piątym wydaniem pallotyńskim, pochodzącym z 1965 r., w związku z tym to jest język, którego w Polsce jest coraz mniej. I chociażby z tego względu warto się z nim osłuchać, żeby przekazywać dalszym pokoleniom tę naszą wartość narodową.
Chętnych do posłuchania dostępnych już nagrań Biblii zachęcam bardzo mocno do wejścia na stronę bibliaaudio.pl. Oczywiście linki do wszystkich innych audiobooków i narzędzi, które wymieniał Krzysztof i Maciek, znajdziecie w notatkach do tego odcinka podcastu pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/097
A teraz dziękuję Ci już za wspólnie spędzony czas i życzę skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Do usłyszenia, trzymaj się.
Zobacz również: WNOP 122: Kulisy biznesu Krzysztofa Gonciarza – droga od samodzielnego influencera do międzynarodowego przedsiębiorcy
{ 29 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Michał dziękujemy za pamięć o Brand24! Jak zawsze: szacun 🙂 Właśnie otrzymałem newsletter i siadam do słuchania!
Hej Mateusz,
To Maciek pamiętał. Ja tylko skrzętnie wynotowałem narzędzia, które polecał. 🙂
Pozdrawiam i miłego słuchania
Jestem właśnie w trakcie słuchania tej produkcji i jestem zachwycona!
No i cieszę się widząc 2,5 godzinny podcast! Chyba jako jedna z nielicznych uwielbiam długie podcasty 🙂
Jutro zabieram się za słuchanie
Nie wiem dlaczego użyłeś Michale słowa „indoktrynacja”, tym bardziej, że nie kryjesz się ze swoją wiarą. Mogłeś inaczej to sformułować, a tak – dałeś jakby znak, że nie „siejesz” Słowa Bożego tym nieprzekonanym i dystansujesz się od ewangelizacji poprzez te nieszczęśliwe określenie. Moim zdaniem to zdanie niepotrzebne, bo nawet ateista, który szanuje innych skorzysta z wartościowego materiału. Indoktrynować może sekta, ale nie ewangelizator Słowa Bożego.
Hej Michał,
Jeśli z całości treści tego wpisu i podcastu, warte Twojego komentarza okazało się jedynie to sformułowanie, to bardzo dobrze, że je zamieściłem. Myślę, że takie zapewnienie może mieć szczególne znaczenie dla osób, które mają awersję do Biblii.
Czyny się liczą – nie słowa drogi Michale.
Tytułem wyjaśnienia: przez osoby niewierzące „sianie” Słowa Bożego może być postrzegane jak indoktrynacja. Stąd takie a nie inne sformułowanie.
Pozdrawiam
Jeżeli jesteś wierzący, to szerzenie Słowa Bożego jest Twoim obowiązkiem. Indoktrynacja to nic złego – dlaczego mówienie, że Boga nie ma jest neutralne a świadczenie o nim już jest złym narzucaniem swojej wiary? Zadaje pytania retoryczne, bo odpowiedź znam.
Musisz tańczyć tak, jak chcą Twoi czytelnicy bo od nich zależysz. Jakbyś się wyłamał to realnie stracisz zyski i owoc swojej pracy z wielu lat, bo wielce skrzywdzeni ludzie przestaną Ciebie czytać. Piszę to ogólnie, bo nie wiem do końca kim jesteś i jakie wartości wyznajesz.
I tak ludzie biznesu stają się zakładnikami swoich odbiorców – muszą kłamać, ukrywać swoje wartości, głaskać się z wszystkimi. Jednym słowem – sprzedają swoją duszę i swoje przekonania.
Hej Logik,
Strasznie się zacietrzewiasz, bzdury gadasz i generalizujesz, wiesz? Powtórzę: czyny nie słowa.
Znasz odpowiedź więc napiszę dla innych: zanim przyjdzie Wam do głowy wysnuwać generalne wnioski, to zachęcam do głębszego zapoznania się z moją twórczością i poprzez treści poznanie wartości jakie wyznaję.
Nie kryję się ze swoją wiarą, ale jestem przeciwnikiem szerokiej agitacji religijnej – jakiejkolwiek. Szanuję prawo innych i szeroko rozumianą wolność religijną. Nie zmienia to w żaden sposób mojego podejścia do religii – nie jestem nikim innym niż jestem, nie ukrywam swoich wartości, nie głaszczę się ze wszystkimi. W szczególności nie zamierzam się głaskać z oszołomami religijnymi – nawet tego samego wyznania, którzy wymądrzają się na temat tego co inni powinni robić i co jest ich obowiązkiem.
Samozwańczych kaznodziejów mamy w Polsce aż nadto. Spasujcie. Więcej szkodzicie niż pomagacie. Czas krucjat religijnych chrześcijaństwo ma już za sobą (chyba).
Pozdrawiam
Wojowniczy ateizm nie jest neutralny, jest równie męczący co narzucanie wiary przez (nad)gorliwców.
Tyle, że oprócz wojujących ateistów są też agnostycy, którzy w nosie mają zarówno tych, którzy wszędzie muszą krzyczeć, że Boga nie ma, jak i wierzących, którzy swoja wiarę wciskają wszystim naokoło. Oni chca posłuchać o konkretach związanych z produkcją dużego audiobooka, nie o wierze czy niewierze innych ludzi….
I tylko upewniwszy się, że tak właśnie będzie wyglądał podcast miałem ochotę go posłuchać.
Jednocześnie osobie religijnej, w kontekście chęci odsłuchania podcastu, jest wsio ryba, czy zawiera jakieś elementy ewangelizacji czy nie.
Czyli mamy klasyczne win-win 🙂
Jeśli chcesz, żeby szanowano Twoją religię, musisz również szanować ateistów (i wyznawców innych religi); szacunek nie może iść tylko w jedną stronę, bo wtedy w ogóle o szacunku nie ma mowy.
Ale z Ciebie pracuś Michał! 🙂
Jak zwykle słucha się z przyjemnością. Gratulacje i prosimy o więcej!
Jak zawsze dziękuję za korzystanie z SentiOne ?
Ojej, szkoda że pod tak dobrym podcastem pojawiają się komentarze nie na temat, rozdmuchujące jeden mało znaczący detal, dlatego spróbuję napisać taki komentarz jaki moim zdaniem należy się temu podcastowi.
Po pierwsze – dziękuję! 🙂
Kawał dobrej roboty i porządnych, konkretnych informacji! Jestem pełna podziwu dla tych dwóch panów za tak przemyślany i wartościowy projekt realizowany ze zdrowym podejściem, za pomysły i za tą atmosferę, która się wytwarza wokół tej produkcji.
Bardzo podobała mi się ta rozmowa. Pierwszy raz miałam okazję usłyszeć o tym, jakim złożonym procesem jest stworzenie czegoś takiego i słuchałam z ogromnym zainteresowaniem. Dobrze też słuchało się o praktycznej, finansowej stronie całego przedsięwzięcia. Z jednej strony można było usłyszeć, że cały projekt jest jednak pracochłonny i skomplikowany, z drugiej można było dowiedzieć się, że istnieje sporo narzędzi i rozwiązań, dzięki którym da się go zrealizować. Plus dla Ciebie, Michał, za zadawanie dobrych pytań 🙂
Co do samego pomysłu na stworzenie takiej superprodukcji – jestem bardzo na tak!
Myślę, że Biblia – szczególnie Stary Testament – jest fantastycznym materiałem na słuchowisko i że warto usłyszeć ją w takiej wersji. Sporo ludzi kojarzy biblię z fragmentami czytanymi monotonnym głosem przez księży i nudą, tymczasem tam dzieję się naprawdę dużo! Nie dziwię się, że po zrealizowaniu „Gry o Tron”, panu Krzysztofowi do głowy przyszła właśnie Biblia 🙂 Dlatego nie mogę się doczekać efektu końcowego.
Wiele osób rozpoczyna w tym miejscu dyskusję o religii zapominając, że Biblia to również jeden z ważniejszych utworów pod względem kulturowym/literackim – czyli krótko mówiąc „książka” z jakąś akcjąi bohaterami – i że spora część kultury, sztuki i literatury europejskiej (nie religii!) nawiązuje do tego utworu/nosi na sobie jego znamiona. Warto ją poznać między innymi po to żeby rozumieć na czym zbudowana jest nasza kultura i z czym dyskutowało wiele ważnych dzieł. Cieszę się, że ten utwór zostanie podany w tak przystępnej i oddziałującej na wyobraźnię formie.
Dzięki Emilia za komentarz i dobre słowo – tak, właśnie kompleksowo podeszliśmy do całości już na etapie planowania i te apekty (oprócz religijnego oczywiście) kulturalne, społeczne, literackie braliśmy szczególnie pod uwagę. Zresztą bardzo dużo głosów dostajemy od ludzi, którzy nie są właśnie zagorzałymi katolikami.
Offtopic – czy na zbliżających się Warszawskich Targach Książki będzie w jakiś sposób obecny „Finansowy Ninja”? Rozumiem, że stoiska z książkami być nie może ale może będzie jakaś debata o rynku książek i selfpublishingu, autografy dla tych co nie mają w książce? To dobre miejsce do jakiejś formy promocji.
Hej Michaello,
Bardzo dobre pytanie. Tak się składa, że w tym roku dokładnie w terminie Warszawskich Targów Książki jestem na infoShare w Gdańsku. W tym czasie autografy będę rozdawał właśnie tam. W Warszawie niestety mnie nie będzie. W Gdańsku zostaję na cały weekend więc nawet w niedzielę nie mam jak wpaść na targi.
Pozdrawiam!
Cześć Michale,
świetna rozmowa – dziękuję! Projekt trwa juz tyle czasu, a ja dzięki Tobie pierwszy raz o nim usłyszałam. Aż dziw bierze. Na pewno nie jestem jedyną niedoinformowaną, więc zainteresowanie za sprawą bloga na pewno wzrośnie. A tak z finansowej strony rzecz ujmując: można dokonać wpłaty na tworzenie Biblii audio jako darowizny na cele kultu religijnego i ująć tą kwotę w rocznym rozliczeniu PIT?
Pozdrawiam,
Aga
Uważam, że osoby krytykujące Michała za to, że zrobił podcast na temat tego projektu, przesadzają. Jest wszystko napisane czarno na białym o czym to jest, że chodzi właśnie o Biblię. Michał niczego nie ukrywa, nie indoktrynuje, nie krytykuje żadnych innych religii i niczego nie wywyższa. Jeżeli temat Cię nie interesuje – po prostu nie słuchaj, masz kilkaset innych materiałów na blogu Michała na przeróżne tematy. Live and let live 😉
Michale,
nie jestem blisko kościoła, ale tego podcastu wysłuchałam z przyjemnością. Dziękuję za wybalansowanie całego przekazu, początkowo obawiałam się wszechogarniającej nas teraz indoktrynacji katolickiej, ale po kilku minutach poczułam się bezpiecznie. O projekcie nie wiedziałam w ogóle, dowiedziałam się od Ciebie. Z przyjemnością przejrzałam stronę projektu, obejrzałam materiały, mimo, ze jest jak jest 😉 Doceniam i Twoją pracę (genialne pytania, uczynienie swoich gości absolutnym podmiotem tego spotkania, Twoja rola- w tle, ale niebagatelna, nadająca ton narracji, nadająca rytm spotkaniu, bez pośpiechu), doceniam ideę, pracę, pomysł Maćka i Krzyśka, oraz wszelkie subtelności, jakie się z tym projektem wiążą. Angażowanie artystów i amatorów, idea włączania róznych ludzi w nagrania mimo ograniczeń, niesłychane wyczucie w kwestii decyzji finansowych (np o nieprzekraczaniu granic dobrego smaku w proszeniu o pieniądze, w transparentności).
Chylę czoła. To była uczta dla ucha i zmysłów.
Wspieram pomysł i dziękuję za ten podcast.
Dzięki Ewo, dzięki w imieniu całej naszej ekipy. Wczoraj kolejne energetyzujący dzień nagrań z cywilami i profesjonalnymi aktorami – powoli, powoli idziemy do przodu.A dzisiaj na naszym fejsie premiera Księgi Liczb.
Dzięki Michał, za to, że wczoraj mogłem wysłuchać Twoich podcastów (85 i 93), a dzisiaj już, z zupełnie inną energią o Superprodukcji. Część z Was pomyśli, co to za typ i jaka prywata, i może trochę będą mieli racji, ale bez tego nie oddam emocji. Jestem długoletnim fanem podcastów/audiobooków, słucham głównie gdy jestem na produkcji, w aucie lub podczas czynności, której chyba najbardziej nie cierpię czyli koszenia trawy 🙂 To właśnie wysłuchane audycie pozwalają mi ten czas zaliczać do podwójnie udanych, pracę wykonam a i wiedzy trochę wchłonę.
Dzisiejszy dzień jest kolejnym dwa w jednym. Z samego rana, gdy musiałem jeszcze przygotować parę rolet dla klientów, włączam podcast o “Superprodukcji” i kopara mi opadła. To co chłopaki tam wyczyniają, o jakie dbają szczególiki, wręcz przeszło moje najśmielsze oczekiwania, a już trochę wiem co piszę 🙂 Przypomniało mi się zaraz, jak niecałe dwa tygodnie temu, córka poprosiła mnie o pomoc w nagraniu 5 minutowego audiobooka na konkurs w swoim Gimnazjum. Dwa sześciogodzinne wieczory nagrywania, dziesiątki prób, niezliczona ilość wersji, zanim wybrała ta moja młoda Czubówna ostateczną wersję. Dla jasności dodam, ja tam głównie byłem od wciskania guzika REC i trzymania kartek, a nawet tą fuchę straciłem, bo mnie klamerki zastąpiły.
Tego ranka, jeszcze podczas słuchania wywiadu o wyczynach tych dwóch panów, bo on długi przecież, nie wytrzymałem i wysłałem sms’a do mojej Wiki, czy coś już wiadomo co z tym konkursem… i teraz jestem ciekawy, kto w to uwierzy… 🙂 Ja tu klecę tego sms’a, a ta moja pociecha w tym czasie już nagrodę odbiera za zgarnięcie 1. miejsca w konkursie ogólnoszkolnym! 🙂
To przecież CUD jakiś, otóż nie proszę Państwa, “Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia”!!!
To zrobiła moja córka dwa tygodnie temu, a Ci dwaj panowie ponad rok temu. Gratuluje córce i Wam panowie determinacji, chociaż córce głos wysiadał, a Wam pewnie kilkakrotnie opadały ręce. Nie daliście za wygraną i spełniliście swoje marzenie. Jestem z Was dumny 🙂
Jak widać na zdjęciu (https://goo.gl/photos/9CiUA21byUwUEB2Q6), w naszej “Superprodukcji” budżet był minimalny i zdaję sobie sprawę, że w Waszym przypadku POP Filtr z pończochy od żony raczej nie przejdzie. Dlatego jest potrzebna kasa, co mogę to wspomogę, a dodatkowo w mój ulubiony sposób za pomocą video. Pomysł jest, chęci są, byle wolny czas mnie jeszcze gdzieś odnalazł 🙂
Resztę Państwa chciałbym również zachęcić do wsparcia tej inicjatywy. Proszę mi wierzyć, nikt w najbliższym dziesięcioleciu (pewnie i dłużej), nie odważy się nawet podejść do takiego projektu, a na pewno nie udostępni go za darmo!
Pozdrawiam i życzę wszystkim cudownego dnia. Do usłyszenia 🙂
POLECAM “Biblia Audio – Superprodukcja”
Jacek M.
P.S. Wpis mi się zdublował z FB, bo tu zdjęcia nie można dodać, jak uznasz to Michale za konieczne, to usuń któryś z nich 🙂
Link do darmowego nowego testamentu nie działa.
Rozmowa bardzo mi się podobała oraz merytoryczne informacje jakiego sprzętu użyto do produkcji oraz linki są bardzo przydatne. Jest to inspirujące, że ludziom „się chce” i zarazem zobaczyć jaki ogrom pracy i wiedzy kryje się za tym żeby coś dla odbiorcy było miłe łatwe i przyjemne. Jak to mówi stare ale mądre porzekadło: bez pracy nie ma kołaczy!
Długo zabierałem się za ten odcinek. Cały pomysł z superprodukcją śledziłem od początku. Muszę przyznać, że zawsze byłem dumny z tego, że podjęliście się tego projektu. Sposób w jaki o nim opowiadacie i jak prowadzicie kampanię marketingową daje dużo do myślenia. Jest to jedyny marketing, jaki moim zdaniem ma obecnie szansę na sukces. Nie ma tam ściemy i lukrowania. Nie ma malowania trawy na zielono. Jesteście szczerzy i otwarci. Myślę, że bardzo mocno przypomina to podejście Michała, które doprowadziło go do takiego sukcesu.
Z drugiej strony, chyba nie ma nic lepszego niż stwierdzenie, że w Waszym projekcie nie ma trudnych pytań, na które nie moglibyście od razu odpowiedzieć. Chyba niewielu przedsiębiorców może powiedzieć to z danie w kontekście swoich biznesów. Przynajmniej w mojej branży (szkoleniowej) nie wygląda to tak różowo.
Dziękuję Wam za tę dawkę wiedzy i inspiracji. Pokazaliście kolejny raz, że mój sposób myślenia o marketingu jest słuszny i w dłuższej perspektywie przynosi efekt. Strasznie nie lubię nachalnej sprzedaży produktów, które nie są mi potrzebne. W Waszym projekcie w ogóle nie ma tego problemu. Robicie swoje, dajecie wartość i przyciągacie ludzi, którzy wierzą w tę idee.
Ja również w taki sposób myślę o biznesie. Nie ma drogi na skróty. Jeżeli ktoś się jeszcze zastanawia czy słuchać tego odcinka, to zdecydowanie polecam bo uważam, że warto.
Dziękuję za możliwość wysłuchania tej rozmowy. Jestem bezbożnikiem i ateuszem, ale projekt wsparłem, bo uważam go za bardzo wartościowy. Biblia to jeden z najważniejszych tekstów kultury Zachodu, pełen toposów i znaczeń, na których wytworzyła się europejska kultura i klucz do zrozumienia historii, sztuki, polityki czy gospodarki. Nie wyobrażam sobie, by wykształcony człowiek, nawet wojujący ateista, nie znał Biblii.
Biblia Audio to mój drugi kontakt z Biblią w całości i chociaż nie jestem fanem audiobooków, a tym bardziej słuchowisk, bo jako zawodowy humanista – wprawdzie młody ciałem, ale stary duchem – czuję się pewniej trzymając książkę książkę w ręku, to przyznam, że w słuchanie się wciągnąłem. Być może zadziałała magia Księgi, która wprawdzie została spisana, ale wyrosła z kultury oralnej. A więc „kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!”.
Wielkie dzięki za ten podcast!!! Niestety książki, zawsze powodują mnie senną (…) i pamięć mam słuchową, i rozwijam się przez ucho (śpiew to moja pasja). Teraz będę mogła korzystaćać że słowa Bożego w taki sposób, jaki potrzebuję. Gdyby nie podcast, nie wiedziałabym o przedsięwzięciu. Zdecydowanie warto dołożyć cegłę. Pozdrawiam całą ekipę!
Wielki szacunek dla Panów za pomysł, wizję, profesjonalną realizację projektu.
Dzięki dla Michała za bardzo szczegółowe wyciąganie z rozmówców tajników zajmowania się wielkimi projektami — to skarbnica wiedzy dla młodych twórców, a udostępniona pro publico bono. Na koniec słuchania dotarło do mnie, jak rzadko się zdarza, że ludzie okrzepli w jakimś biznesie tak chętnie i szczegółowo dzielą się wiedzą dotyczącą konkretnego projektu.
Teraz mniej na temat, ale z jakiegoś powodu wydaje mi się to ważne, przyznam, że też nie rozumiem odżegnywania się od „prowadzenia indoktrynacji religijnej” we wstępie. Moje wejścia na tego bloga możnaby policzyć na palcach dwu rąk, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby spodziewać się niezdrowej indoktrynacji tylko dlatego, że wpis jest o projekcie biblijnym. Z ateistą czy innowiercem trzeba być za pan brat, ale mam ostatnio wrażenie, że chrześcijanie (nie wyłączając mnie samego) coraz częściej dla świętego spokoju chowają swoją religijność pod dywan. Miałem w tym roku okazję poznać bliżej sporo muzułmanów i uderzyło mnie swoją normalnością to, jak ich wiara jest obecna w tym, co mówią i robią. I nie poczułem się wcale obrażony.
A poza tym sądzę, że każdej napotkanej osobie powinno się wpajać słuchowiskowe superprodukcje 😉
Bardzo fajna inicjatywa, nie słyszałam o niej w ogóle!
Myślę, że taka Biblia Audio to wspaniały prezent na komunię lub chrzest.
Dziękuję!
„Jest taki moment w życiu człowieka, że masz poczucie, że musisz zrobić coś ważnego, coś potrzebnego, co po tobie w jakimś sensie zostanie. Albo coś, co w jakimś sensie o tobie coś opowie dla ciebie samego.”
Słucham w 2020 roku i jestem poruszona. Fantastyczni ludzie, wspaniałe dzieło. Wczoraj przerwałam słuchanie podcastu, by wsłuchać się w Psalmy nagrane do Biblii audio. Dziś wróciłam po ciąg dalszy, słucham i serce mi rośnie, i buzia mi się uśmiecha 🙂