Po dekadzie działania blog "Jak oszczędzać pieniądze" zakończył swoją działalność. Jedyną stale aktualizowaną sekcją bloga jest RANKING kont i lokat. Zapraszam też do lektury ponad 500 archiwalnych artykułów (ponadczasowych)! 👊

O blogerze co się dyrektorom nie kłaniał, czyli jak #FinNinja trafił do kolejnych bibliotek

przez Michał Szafrański dodano 26 kwietnia 2017 · 140 komentarzy

Biblioteka 500+

Kolejna wysyłka książek zrealizowana. Już blisko 1000 bibliotek w Polsce wypożycza “Finansowego ninja”. Nie obyło się jednak bez incydentów.

Ten wpis miał być krótką i radosną opowieścią o tym, że zrealizowałem wysyłkę kolejnych ok. 500 egzemplarzy mojej książki do wskazanych przez Was bibliotek w całym kraju. Niemniej jednak ta wysyłka zakończyła się fermentem, którym zaśmierdziało w sieci i w mediach. We wpisach pojawiało się nieco przekłamań, a w komentarzach pod nimi masa niemerytorycznych interpretacji. Postanowiłem, że przedstawię całą sytuację jeszcze raz, krok po kroku, wraz z wnioskami na przyszłość.

Biblioteka 500+ jest akcją, którą chciałbym kontynuować. Niemniej jednak to nie uda się bez Waszej ścisłej współpracy, jak również bez dobrej woli i współpracy bibliotekarzy. Smród i bijatyka nikomu tu nie służą. Przekręcanie faktów stanowi tylko pożywkę dla tych, którzy szukają kolejnych pretekstów do dowalenia “blogerowi z nadmuchanym ego”, “obibokowi, który mógłby się wziąć do roboty” czy też “kołczowi od trzepania kasiorki” – to tylko niektóre określenia, które przeczytałem na swój temat w komentarzach.

I pomimo, że biblioteka we Wrześni ostatecznie przyjęła “Finansowego ninja”, to cała sprawa pozostawia niesmak i brak poczucia wygranej. Wina leży po wszystkich stronach: Czytelnika, który zgłaszał bibliotekę do programu, mojej – bo niedostatecznie zweryfikowałem dostarczone mi dane, oraz dyrekcji biblioteki, która niezbyt uprzejmie zareagowała na przesyłkę.

Aby uciąć wszelkie spekulacje i domysły – przedstawiam wszystkie szczegóły i analizuję, gdzie popełnione zostały błędy. Liczę, że płynąć będzie z tego nauka dla nas wszystkich.

Biblioteka 500+ i o co w niej chodzi?

Wprowadzenie w dużym skrócie dla tych, którzy nie słyszeli jeszcze o mojej akcji “Biblioteka 500+”:

  • Napisałem książkę “Finansowy ninja”, która sprzedała się już w ponad 27 tys. egzemplarzy.
  • Książka kosztuje 69,90 zł i obiektywnie – nie każdy może sobie pozwolić na jej zakup.
  • Dla niektórych wysoka cena to uzasadnienie dla kradzieży. Powody są różne, np. “za drogo kosztuje, to sobie ściągnę z sieci” albo “już wystarczająco zarobił”.
  • Aby temu przeciwdziałać zdecydowałem, że umożliwię każdemu przeczytanie książki w bibliotekach. Właśnie po to powstała akcja “Biblioteka 500+”.
  • Książki do bibliotek przekazuję bezpłatnie pokrywając koszt książki oraz jej wysyłki.
  • Książki wysyłam do bibliotek wskazanych przez Was – Czytelników bloga. Ma trafiać tam, gdzie jej potrzebujecie. To Wy o tym decydujecie.
  • Dotychczas zrealizowałem dwie wysyłki po ok. 500 sztuk – łącznie do około 1000 bibliotek w całym kraju: od najmniejszych mieścin po wielkie miasta.
  • Cały czas można zgłaszać biblioteki wypełniając ten formularz. Wysyłki realizuję mniej więcej 2x rocznie.

Poza zapewnieniem dostępu do książki, realizuję w ten sposób również swoje cele marketingowe:

  • O książce dowiaduje się coraz więcej osób.
  • Niektóre osoby kupują książkę po zapoznaniu się z nią w bibliotece.
  • Zakupów dokonują także same biblioteki, które widzą, jak długie kolejki ustawiają się do wypożyczenia.

Szczegółowo o efektach promocji pisałem w artykule “Jak wypromowałem książkę “Finansowy ninja”, czyli strategia i sposoby samodzielnych działań PR – case study #FinNinja część 2”

Lista kolejnych bibliotek!

Kompletną, zaktualizowaną listę obejmującą ok. 1000 bibliotek z których możecie wypożyczyć książkę „Finansowy ninja”, znajdziecie w tym wpisie i poniżej.

Pamiętajcie proszę, że biblioteki muszą jeszcze opracować książki przed rozpoczęciem wypożyczania.

[gdoc key=”https://docs.google.com/spreadsheets/d/12znD8CYUeu13E6J7ZfWOn4pLlU2x_uoOOHfoWHJNPI8/edit”]

Procedura wyboru bibliotek do darmowej wysyłki

Każdy z Was może zgłosić lokalną bibliotekę do programu “Biblioteka 500+”. Niemniej jednak postawiłem konkretne wymogi, aby móc zgłoszenie uznać za kompletne. Cytuję:

Założenia programu “Biblioteka 500+” są następujące:

  • Każda wskazana przez Was biblioteka (na razie limit to 500) otrzyma bezpłatnie jeden papierowy egzemplarz książki “Finansowy ninja”.
  • Biblioteka nie będzie ponosiła z tego tytułu żadnych kosztów (wysyłka także po mojej stronie).

Dlaczego to robię? Bo uważam, że mnie stać, zarobiłem wystarczająco dużo i uważam to za dobry sposób zapewnienia szerokiego dostępu do “Finansowego ninja”. Jednocześnie wytrącam w ten sposób wszystkie argumenty osobom, które próbują uzasadnić piractwo rzekomo wysoką ceną książki. Dla jasności: nie ma usprawiedliwienia dla kradzieży książki.

Aby zgłosić bibliotekę do mojego programu musisz skontaktować się z lokalną biblioteką i uzyskać wszystkie podane niżej dane. Numer telefonu komórkowego do pracownika biblioteki oraz jego adres email (lub kontaktowy biblioteczny) są niezbędne. Zastrzegam sobie prawo do kontaktu i weryfikacji tych zgłoszeń.

Wymagam kontaktu z lokalną biblioteką oraz podania kompletu danych kontaktowych bibliotekarza po to, aby zminimalizować szansę, że ktoś zgłosi bibliotekę “zaocznie”. Dane te są wymagane.

Do tego proszę o podanie danych osoby zgłaszającej daną bibliotekę (imię, nazwisko i adres email). Dane te są jednak w formularzu opcjonalne, gdyż zgłoszeń dokonują czasami sami pracownicy bibliotek. Nie wszyscy wypełniają te pola.

Mniej więcej raz na pół roku organizuję hurtową wysyłkę książek. Skompletowaną do tego momentu listę skrupulatnie przeglądam odrzucając wszystkie zgłoszenia, które są wybrakowane, np. nie zawierają imienia i nazwiska bibliotekarza i jego danych kontaktowych. Usuwam także wszystkie zauważone próby fraudów, np. zgłoszenia, w których widzę, że ktoś próbował wpisać fałszywe dane, nieistniejące adresy email lub adresy bibliotek niepasujące do ich prawdziwej lokalizacji.

W efekcie, przy ostatniej wysyłce, ze zgłoszonych 686 bibliotek po przefiltrowaniu listę zawęziłem do 484 – poniżej planowanej liczby 500 bibliotek. Ponad 200 zgłoszeń musiałem po prostu wyrzucić.

Gdybym chciał usunąć także te zgłoszenia, w których zgłaszający nie podał swoich danych kontaktowych (pole opcjonalne), to na liście pozostałoby tylko 258 bibliotek. Niemniej jednak dotychczas uznawałem, że dane zgłaszającego nie są niezbędne do skutecznego zrealizowania wysyłki do biblioteki.

Po przygotowaniu finalnej listy, tam gdzie mam jakieś wątpliwości, e-mailowo kontaktuję się z konkretnymi bibliotekami prosząc o potwierdzenie chęci otrzymania książki. Jeśli w ogóle otrzymam odpowiedź, to zazwyczaj jest ona twierdząca. Niemniej jednak – robię to tylko na wyrywki.

Przed pierwszą wysyłką – w październiku 2016 r. – do wszystkich bibliotek wysłałem e-maile uprzedzające o tym, że wyślę paczkę. Poprzednio nie otrzymałem na tym etapie żadnej odmowy. Przed ostatnią wysyłką – w kwietniu 2017 r. – po prostu zapomniałem to zrobić, co jest moim ewidentnym przeoczeniem.

W uzgodnionym terminie mój magazyn pakuje wszystkie przesyłki dla bibliotek dołączając do nich oprócz listu przewozowego także list ode mnie szczegółowo wyjaśniający dlaczego biblioteka otrzymuje przesyłkę i zapewniający, że jej przyjęcie nie rodzi żadnych zobowiązań po stronie biblioteki. Treść tego listu znajdziecie poniżej:

List do bibliotek

Przesyłki wysyłane są do bibliotek kurierem Pocztex i docierają zazwyczaj w 48 godzin. Dzięki temu, że mój magazyn wysyła je pocztą kurierską, możemy na bieżąco śledzić ich status i dokładnie wiemy czy zostały odebrane czy też wracają do naszego magazynu w wyniku “odmowy przyjęcia”. Swoją drogą w przypadku takiej odmowy ponoszę podwójnie opłatę na rzecz Poczty Polskiej, więc tym bardziej nie zależy mi na tym, aby przesyłki się “odbijały”.

Przy październikowej wysyłce na 499 wysłanych paczek powróciło do nas 7 paczek z adnotacją “odmowa przyjęcia”. W obecnej, kwietniowej wysyłce mieliśmy podobną skuteczność – na 484 wysłane paczki “odbiło się” ostatecznie 8 przesyłek (ostatnie w tym tygodniu, więc liczby podane w niektórych artykułach w sieci nie są już aktualne).

Dla jasności: nie żywię żadnej urazy w związku z tym, że powracają do mnie przesyłki nadawane do bibliotek. To normalne i po prostu się zdarza. Powodów może być kilka: błędny adres, wypełnienie przez Czytelnika formularza zgłoszeniowego bez uprzedniego uzyskania zgody biblioteki, pomyłka kuriera itp.

Czytaj także: Biblioteka 500+, czyli skąd można wypożyczyć książkę “Finansowy ninja” – kompletna lista

Koszty akcji Biblioteka 500+

Podkreślam, że wszystkie koszty związane z realizacją akcji wysyłki bibliotek pokrywam z własnej kieszeni. Biblioteki nic nie płacą za otrzymanie książki. Za to moje koszty wyniosły dotychczas łącznie 18 680 zł.

Pierwsza wysyłka – październik 2016 r.:

  • 3127 zł = koszt 530 egzemplarzy (5,90 zł brutto za egzemplarz) wysłanych do bibliotek.
  • 6378 zł = koszt pakowania i wysyłki książek do bibliotek.
  • SUMA = 9505 zł.

Druga wysyłka – kwiecień 2017 r.:

  • 2899 zł = koszt 488 egzemplarzy (5,94 zł brutto za egzemplarz) wysłanych do bibliotek.
  • 6276 zł = koszt pakowania i wysyłki książek do bibliotek.
  • SUMA = 9175 zł.

Korespondencja z biblioteką we Wrześni

I po tym długim wstępie docieramy do sedna, czyli komunikacji z Panią Dyrektor Biblioteki Publicznej we Wrześni, która przysłała mi takiego maila:

1-Mail-z-biblioteki

Nie wiem, jakie odczucia wzbudza w Was ten email, ale ja poczułem jakby zarzucano mi, że jestem oszustem. Świadome ujęcie słowa “darmowy” w cudzysłów sugerowało, że Pani Dyrektor kwestionuje bezpłatność, o której zapewniałem w dołączonym do przesyłki liście.

Sprawdziłem status paczki do Wrześni podejrzewając, że może mail został wysłany bez jej odbierania. Nie. Przesyłka została odebrana, więc list powinien zostać przeczytany. Nie pozostawia on żadnych niedomówień. Wysłałem więc do Pani Dyrektor email o następującej treści:

2-Moj-mail-do-Wrzesni

Równolegle opublikowałem na Twitterze email otrzymany od Pani Dyrektor z poniższym komentarzem:

FinNinja tweet

Ktoś mnie później zapytał dlaczego ukrywam nazwisko Pani Dyrektor. Rzeczywiście – nie ma podstaw by to robić.

Dlaczego opublikowałem tweet? Z takiego samego powodu, dla którego wrzucam do sieci wszelkie inne moje opinie. Ręce mi opadły po przeczytaniu maila Pani Dyrektor. Chciałem Wam pokazać, do jakich absurdów może dochodzić przy próbie przekazania darmowego egzemplarza książki do biblioteki, która – przynajmniej w teorii – powinna być nim zainteresowana.

Pani Wioletta nie próbowała ze mną niczego wyjaśnić. Po prostu odrzuciła darowiznę bez słowa wyjaśnienia. Pomijając formę, w jakiej to zrobiła – kompetnie nie przystającą do pracownika jednostki kulturalnej – to po prostu pozbawiała mieszkańców Wrześni możliwości przeczytania “Finansowego ninja”. No nie tak rozumiem rolę dyrekcji bibliotek. Dodatkowo zamiast po prostu odmówić przyjęcia przesyłki, to ją przyjęła i później zadeklarowała odesłanie książki. Przecież to generuje dodatkowe koszty dla biblioteki. Oczy mnie bolą jak widzę wydawanie publicznych pieniędzy w tak głupi sposób (jakkolwiek małe by nie były).

Mój tweet został zauważony zarówno przez Was, jak i media. Czytelnicy zaczęli pisać do Pani Dyrektor z prośbą o wyjaśnienie dlaczego biblioteka nie jest zainteresowana przyjęciem książki. Później dowiedziałem się, że z biblioteką kontaktowali się także dziennikarze zainteresowani sprawą. Mleko się rozlało…

Po dwóch godzinach otrzymałem odpowiedź z biblioteki:

4-Wrzesnia-FinNinja

Odpowiedź Pani Dyrektor sugerowała, że wysłanie paczki na adres biblioteki z umieszczeniem dodatkowo imienia i nazwiska pracownika biblioteki, który został wskazany jako osoba kontaktowa, to nieprawidłowe działanie. No z tym się kompletnie nie mogę zgodzić. Rozumiem, że pracownik mógł się zdenerwować otrzymując niezamówioną według niego paczkę (zakładam, że jest możliwy taki scenariusz), ale od tego jest przełożony pracownika, aby go uspokoić i wyjaśnić sytuację. Przynajmniej tak to funkcjonowało, gdy do mnie – gdy jeszcze byłem dyrektorem – przychodził roztrzęsiony pracownik.

Na podstawie treści i pouczeń Pani Dyrektor wywnioskowałem, że już wie, że sprawa nabrała rozgłosu. Odpowiedziałem w następujący sposób:

5-Odpowiedz-do-biblioteki

Ostatecznie otrzymałem taką odpowiedź:

6-Final

Ucieszyłem się, grzecznie podziękowałem i opublikowałem od razu wpis na Twitterze.

7-Final-moj

8-tweet

Wkraczają media i mleko jeszcze bardziej się rozlewa

W międzyczasie skontaktował się ze mną dziennikarz Inn:Poland, który przyznał się, że dzwonił do biblioteki we Wrześni. Poprosił o rozmowę i odpowiedź na kilka pytań. Nie lubię, gdy serwis ten pisze artykuły wyłącznie na podstawie mediów społecznościowych i własnych domysłów, więc udzieliłem wyczerpujących odpowiedzi. Finalny tekst znajdziecie tutaj.

Nie będę komentował co myślę o sensacyjnym tytule tej publikacji (dla jasności: absolutnie nie popieram takiego tzw. clickbaitu, czyli przynęty do kliknięcia w link). Zwrócę tylko uwagę na to, że w tekście pojawiło się bardzo niejednoznaczne sformułowanie wypowiedzi Pani Wioletty:

InnPoland

Wypowiedź sugeruje, że przesyłka wysłana została na domowy adres pracownika, a nie do biblioteki. Jest to o tyle istotne, że dzień później swoją interpretację tego wpisu opublikował serwis Bezprawnik. Ten tekst został już na moją prośbę poprawiony, ale poniżej możecie zobaczyć jak wyglądała oryginalna treść.

Bezprawnik-2

Plotka poszła w ruch. “Garbage In – Garbage Out” (śmieci na początku – śmieci na końcu) – tak właśnie działają dzisiaj media, w których liczy się przede wszystkim szybkość podania informacji. O ile Inn:Poland kontaktował się ze mną i autoryzował wypowiedzi, to wpis Bezprawnika powstał bez żadnego kontaktu ze mną jako stroną całej sytuacji. Na plus mogę powiedzieć, że redakcja po interwencji skorygowała niektóre nieprawdziwe informacje.

Aby jednoznacznie przekonać niedowiarków kto był adresatem paczki, zamieszczam poniżej kopię listu przewozowego (z numerem przesyłki):

Pocztex

Przesyłka adresowana była na Panią Liliannę Podemską – pracownika biblioteki. W zgłoszeniu dokonanym przez Czytelnika bloga zawarty był także jej numer telefonu komórkowego (nie weryfikowałem czy prawdziwy). Dane były kompletne i nie budziły żadnych wątpliwości.

Dodatkowo na stronie Pocztex możecie sobie zweryfikować, że paczka rzeczywiście została odebrana. Swoją drogą doskonale widać, że paczka dochodzi zazwyczaj na drugi dzień roboczy od momentu opuszczenia magazynu w Zwierzyńcu. 🙂

Droga-Finansowego-Ninja

Konflikt budzi złe trolle

Ubolewałem już publicznie, że akcje takie jak “Biblioteka 500+” nie zdobywają zainteresowania mediów. Są za dobre, za grzeczne, zbyt pozytywne i nie ma w nich konfliktu. Nie ma niczego spektakularnego, co mogłoby zainteresować media żywiące się przede wszystkim sensacją. Gdy jednak wrzuciłem tweeta zawierającego kilka wyrazów “nie” i noszącego znamiona konfliktu, dziennikarze poczuli potencjalnie nośny temat. Nie dziwię się im, co nie znaczy, że podoba mi się taki sposób uprawiania dziennikarstwa.

Oczywiście zawsze taki temat budowany na konflikcie i jeszcze do tego podany nieprecyzyjnie, powoduje emocje i dzieli audytorium. Ktoś przyzna rację mi, ktoś inny Pani Dyrektor, a prawda jest taka, że przegrywają wszyscy. Wystarczy poczytać komentarze, insynuacje i inwektywy kierowane w kierunku uczestników tego sporu.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że sprawa została załatwiona na dwie godziny przed publikacją pierwszego artykułu w sieci na ten temat.

A może chcesz mieć swój egzemplarz?

FinNinja okładka 2Każdy może przeczytać „Finansowego ninja” za darmo w bibliotece. Jeśli jednak chcesz mieć swój egzemplarz tego podręcznika finansów osobistych, to bardzo mocno zachęcam do zakupu.

To esencja konkretów dotyczących mądrego zarządzania budżetem domowym, oszczędzania, zarabiania, optymalizacji podatkowej oraz inwestowania. Książka, która pomaga opracować własny, indywidualny plan finansowy i policzyć ile trzeba mieć pieniędzy, aby przejść na wcześniejszą emeryturę.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ →

Książka ma 544 strony, półtwardą okładkę, zawiera kilkadziesiąt kalkulacji oraz ponad 120 rysunków i tabel. Wydałem ją sam i sprzedałem już ponad 27 tys. egzemplarzy. Polecam ja i recenzenci na Lubimy czytać i GoodReads. 🙂

Zobacz także: Dziś premiera bestsellera “Finansowy ninja”: spotkanie autorskie i program Biblioteka 500+

Subiektywna ocena sytuacji

Spróbujmy teraz na chłodno przeanalizować całą sytuację. Scenariusz eskalacji zdarzenia mógł wyglądać tak:

1) Niewykluczone, że któryś z Czytelników bloga zgłosił bibliotekę we Wrześni “zaocznie” – bez rozmowy z bibliotekarką i uzyskania jej zgody na otrzymanie “Finansowego ninja”. A być może, nawet jeśli uzyskał taką zgodę np. w listopadzie, to w kwietniu bibliotekarka miała już prawo o tym nie pamiętać.

2) Ja nie wysłałem e-maila uprzedzającego o tym, że należy spodziewać się przesyłki. To kolejny błąd.

3) Pani Lilianna odbierająca przesyłkę zamiast odmówić jej przyjęcia w przypadku wątpliwości, to po prostu ją przyjęła, po czym się zdenerwowała, że być może będzie musiała za coś za chwilę płacić i zgłosiła sprawę Pani Dyrektor.

4) Pani Dyrektor Wioletta napisała do mnie emocjonalnego maila, zamiast uspokoić pracownika i zweryfikować sytuację

5) Ja bez większego namysłu podzieliłem się z Wami treścią tego maila na Twitterze i na bieżąco informowałem o postępach do momentu zmiany decyzji biblioteki.

Czy mogłem nie publikować mojego tweeta? Mogłem. Czy żałuję, że go opublikowałem? Mam mieszane uczucia. Zauważam i negatywne i pozytywne strony tej sytuacji.

Mówiąc wprost – przy akcji “Biblioteka 500+” brutalnie zderzam się z mentalnością niektórych bibliotekarzy. Większość jest “do rany przyłóż”, ale są też takie biblioteki, których działanie budzi duże wątpliwości. We Wrześni przynajmniej udało się sprawnie doprowadzić do pomyślnego rozwiązania – biblioteka zdecydowała się wprowadzić “Finansowego ninja” do księgozbioru. Zdarzają się jednak takie biblioteki, które pomimo otrzymania książki jeszcze w październiku, do dzisiaj nie udostępniły jej do wypożyczania. Przykładowo koresponduję z biblioteką w Szczecinie. Wczoraj, po kolejnych ponagleniach od Czytelnika i ode mnie, kierownik działu gromadzenia zasobów zasugerował, żebym, skoro mi się spieszy, poszukał wolontariusza przeszkolonego w opracowywaniu książek i “dostarczył” go do biblioteki. Poważnie. Gdy zapytałem czy mogę opublikować jego adres emailowy, na który mogą zgłaszać się wolontariusze, dzisiaj otrzymałem informację, że książka właśnie jest opracowywana (podobno bez żadnego związku z moim mailem – po prostu po 6 miesiącach nadszedł jej czas).

Były też takie biblioteki, które twierdziły, że nie dostały książki – i tak odpowiadały Czytelnikom pytającym o #FinNinja. Otrzymywałem podejrzliwe maile sugerujące, że prawdopodobnie wcale nie wysłałem książki. Po weryfikacji listów przewozowych okazywało się, że przesyłka dotarła do biblioteki. Po interwencji w większości przypadków się odnajdywała.

Te historie nie widziały światła dziennego i niektóre z sytuacji do dzisiaj nie zostały załatwione. Chociaż nie lubię niepotrzebnie podnosić nikomu ciśnienia (także sobie), to faktem jest jednak, że upublicznienie maila Pani Dyrektor z Wrześni dało niemalże natychmiastowy efekt. I to właśnie ta skuteczność powoduje, że poważnie zastanawiam się, w jaki sposób działać dalej. Nie podoba mi się publiczne piętnowanie takich zachowań, chociaż czasami pracownicy szeroko rozumianej kultury aż się o to proszą. Próby cichego załatwiania spraw czasami nie dają żadnych rezultatów. Przykładowo: do dzisiaj nie zdecydowałem się upublicznić listy bibliotek, które odmówiły przyjęcia przesyłki przy poprzedniej wysyłce.

W przypadku maila Pani Dyrektor z Wrześni nie miałem żadnych wątpliwości. Mówiąc kolokwialnie – sama się podłożyła. Moja reakcja nie była przemyślana – ot otrzymałem coś co w mojej opinii nosiło znamiona niezasłużonego kopnięcia mojego tyłka dodatkowo odcinającego mieszkańcom Wrześni dostęp do książki, więc podzieliłem się tą informacja w sieci. Podobnie jak pokazuję w sieci kulisy walki z piratami, tak i tu pokazałem, że nawet bibliotekarze czasami nie pomagają mi walczyć z piratami (co osobiście uważam za karygodne). Pechowo dla Pani Dyrektor “trafiła kosa na kamień”.

Z jednej strony mam w sobie dużą potrzebę wyciągania na światło dziennie przeróżnych patologii, piętnowania ich i doprowadzania do tego żebyśmy przestali traktować je jak normę lub coś społecznie akceptowalnego. Z drugiej – w każdej takiej sytuacji widzę konkretnych ludzi z ich problemami, słabą sytuacją, gorszymi dniami czy po prostu błędami. Z jednej strony naturalnie włącza mi się odruch typu “wiem jak utrzeć nosa”, a z drugiej – nie chcę wyrządzać krzywdy. Trudno wypośrodkować. Przekonuję się, że chyba nie ma złotego środka.

Niestety nieprzychylnym mi osobom bardzo łatwo jest zamknąć wszystko w wygodną dla nich ramkę “robi sobie marketing kosztem innych”. To nie jest tak proste. Nie wierzę, że zamieszanie budowane na konflikcie osób stojących “po jasnej stronie mocy”, ma jakiekolwiek pozytywne wizerunkowe rezultaty. Wcale nie jest mi potrzebna “łatka” bezwzględnego autora, który dyktuje warunki bibliotekom. To niczemu nie służy. Oczywiście zamieszanie zwiększa liczbę osób, które usłyszały o “Finansowym ninja”, ale nie w kontekście, którego bym sobie życzył.

Dla jasności: wcale nie jestem dumny z obrotu sprawy. Z prostej przepychanki mailowej zrobił się publiczny konflikt podkręcany przez media. Wczoraj, gdy pisało do mnie Radio Września i lokalna gazeta – odmówiłem komentarza. Wystarczy. Napisałem, że “nie uważam, że dalsze drążenie tego tematu służyłoby czemu innemu niż generowaniu atmosfery sensacji. Pani Dyrektor biblioteki we Wrześni po refleksji zdecydowała się jednak przyjąć i udostępnić książkę Czytelnikom. Temat ze swojej strony uważam za zakończony. Nie mam woli jego rozdmuchiwania ani dokładania zmartwień Paniom z biblioteki.”

Sprawdź również: Jak wypromowałem książkę “Finansowy ninja”, czyli strategia i sposoby samodzielnych działań PR – case study #FinNinja część 2

Czy niezamówiona przesyłka rodzi zobowiązania?

Warto przeanalizować jeszcze jeden wątek, który był osią obrony reakcji Pani Dyrektor z Wrześni. Komentujący podnosili w komentarzach, że kilka lat temu naciągano biblioteki w taki sposób, że wysyłano do nich teoretycznie darmowe publikacje, po czym – po upływie okresu na zwrot przesyłki – przesyłano faktury za “subskrypcję cyklicznej usługi”. Oczywiście było to oszustwo mające na celu wprowadzenie w błąd i zarobek. Podejrzewano, że stąd właśnie wynikała taka a nie inna reakcja biblioteki.

To zasadny argument. Biblioteka nie jest osobą fizyczną – więc raczej nie podlega ochronie w ramach ustawy o prawach konsumenta. Chętnie przeczytam komentarz prawnika, jak to wygląda jednak w sytuacji, gdy na adres biblioteki przychodzi przesyłka zaadresowana na imię i nazwisko konkretnego pracownika. Czy w takim przypadku nie można uznać, że przesyłka adresowana jest do osoby fizycznej, którą można potraktować jako konsumenta podlegającego ustawie o prawach konsumenta?

Dla Waszej informacji: zgodnie z prawem jest tak, że konsument otrzymujący niezamówiony produkt – nawet w przypadku próby wyłudzenia – nie jest do niczego zobowiązany! Aktualnie obowiązujące przepisy prawa nie pozostawiają w tym przypadku wątpliwości i warto żebyście je znali.

Pierwszym ważnym aktem jest Ustawa o prawach konsumenta z dnia 30 maja 2014 r. (Dz.U. 2014 poz. 827). Mówi ona tak:

Art. 5.

  1. Spełnienie świadczenia niezamówionego przez konsumenta, o którym mowa w art. 9 pkt 6 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz. U. z 2016 r. poz. 3 i 1823), następuje na ryzyko przedsiębiorcy i nie nakłada na konsumenta żadnych zobowiązań.
  2. Brak odpowiedzi konsumenta na niezamówione świadczenie nie stanowi zgody na zawarcie umowy.

Drugim ważnym aktem jest Ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym z dnia 23 sierpnia 2007 r. (Dz.U. 2007 nr 171 poz. 1206). Mówi ona tak:

Art. 9. Nieuczciwymi praktykami rynkowymi w każdych okolicznościach są następujące agresywne praktyki rynkowe:
(…)
6) żądanie natychmiastowej lub odroczonej zapłaty za produkty bądź zwrotu lub przechowania produktów, które zostały dostarczone przez przedsiębiorcę, ale nie zostały zamówione przez konsumenta;

Reasumując: jeśli osoba fizyczna otrzyma adresowaną do siebie przesyłkę, której nie zamawiała, to w ogóle nie jest zobowiazana do zapłaty – nawet gdyby przedsiębiorca sobie jej życzył. Z ustawy o prawach konsumenta wynika wręcz, że nie są nakładane żadne zobowiązania, czyli np. moglibyśmy nawet uznać, że taką przesyłkę sobie zatrzymujemy. 😉 Chociaż to może podpadać pod jakiś inny paragraf…

Podsumowanie

Wnioski na przyszłość?

  • Wymagać od Was bardziej precyzyjnych danych włącznie z Waszymi danymi kontaktowymi żeby było wiadomo na 100% kto dokonał konkretnego zgłoszenia.
  • Uprzedzać biblioteki tuż przed wysyłką.
  • Uzależniać wysyłkę od otrzymania potwierdzenia chęci jej otrzymania.

Myślę, że ostatni punkt niestety znacząco ograniczy liczbę bibliotek, bo z moich doświadczeń wynika, że wiele z nich po prostu nie odpowiada na maile. No ale jakoś muszę oszczędzić stresu sobie i ich pracownikom. 😉

I na koniec bardzo chcę podziękować Wam – Czytelnikom – za zaangażowanie, głosy wsparcia, a także aktywne działanie. Niejedna osoba napisała do biblioteki we Wrześni. Dziękuję! Właśnie w ten sposób możecie pokazywać, że Wam zależy.

Dziękuję także wszystkim pracownikom bibliotek, którzy przyjęli książkę i przesyłają do mnie miłe maile z podziękowaniami za przesłanie #FinNinja. Szczególnie cieszą mnie te, w których załączacie zdjęcia książki na półkach lub eksponowanej w dziale nowości. Dziękuję też za wszystkie dyplomy okolicznościowe. W szczególny sposób pozdrawiam Panią Grażynę z biblioteki w Helu, która przesłała mi pozdrowienia „z początku Polski”. 🙂 Może wpadnę w wakacje.

Jeśli ten wpis przeczyta Pani Wioletta oraz Pani Lilianna z biblioteki we Wrześni, to jeszcze raz przepraszam za całą sytuację. Cieszę się, że ostatecznie Czytelnicy z Wrześni będą mieli skąd wypożyczyć “Finansowego ninja”.

I od razu zapowiem, że ten wpis jest wstępem do dużo ważniejszego tematu, który zdecydowałem się poruszyć pod wpływem ostatnich zdarzeń. Analogicznie jak tutaj wyciągnąłem na światło dzienne korespondencję z biblioteką, tak w kolejnym tego typu wpisie przedstawię Wam dialogi z osobami, które kradną i nielegalnie sprzedają moją książkę. Krótko mówiąc: piszę przewodnik jak radzić sobie z piratami w sieci. Wiem, że nie ma to wiele wspólnego z tematyką oszczędzania, ale za to ma bardzo dużo wspólnego z szeroko pojmowanym dbaniem o własny interes oraz zapobieganiem łamaniu praw autorskich. Będzie także o narzędziach, które pomagają mi w tej walce.

A tymczasem życzę Wam dobrego dnia i bardzo proszę o kulturalną dyskusję w komentarzach.

"Finansowy ninja" - podręcznik finansów osobistych

Finansowy ninjaJuż ponad 130.000+ osób kupiło książkę "Finansowy ninja".

Nowe, zaktualizowane wydanie to ponad 540 stron praktycznej wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej, negocjowaniu i inwestowaniu, które pomogą Ci zostać prawdziwym finansowym ninja i osiągnąć bezpieczeństwo finansowe.

Przewodnik po finansach osobistych, który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole.

PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI →

{ 140 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }

Asia Kwiecień 26, 2017 o 14:35

Michał, bardzo dziękuję za wysyłkę do bibliotek, które wskazałam 🙂 To niesamowite, że robisz to zupełnie za darmo.

Odpowiedz

Kobieta Zaradna Finansowo Kwiecień 26, 2017 o 14:49

Dokładnie! Super akcja!

Odpowiedz

Kobieta Zaradna Finansowo Kwiecień 26, 2017 o 14:48

Znalazłam na liście swoją bibliotekę! Dzięki Michał!

Odpowiedz

Paulina Kwiecień 26, 2017 o 15:03

Ależ to małe p w słowie „pan” boli w oczy, zwłaszcza, o ironio, kiedy pisze to osoba pracująca w bibliotece.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 15:14

Hej Paulina,

Moja Żona też zwróciła na to uwagę. Mam do tego dystans – zwłaszcza, że Pani siebie jako „dyrektor” napisała także z małej litery.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Marcin Kwiecień 26, 2017 o 15:08

No to czekam na kolejny poradnik 😉

Odpowiedz

Aurelia Kwiecień 26, 2017 o 15:19

„Z ustawy o prawach konsumenta wynika wręcz, że nie są nakładane żadne zobowiązania, czyli np. moglibyśmy nawet uznać, że taką przesyłkę sobie zatrzymujemy. ? Chociaż to może podpadać pod jakiś inny paragraf…”

Podpada 😉 https://pl.wikipedia.org/wiki/Bezpodstawne_wzbogacenie

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 15:29

No wiadomo. 😉

Odpowiedz

Emilia Andrzejewska Kwiecień 26, 2017 o 19:57

Z drugiej jednak strony można wezwać do odbioru przesłanej rzeczy we wskazanym terminie z zastrzeżeniem, że po jego bezskutecznym upływie zostaną naliczone wskazane przez nas opłaty za przechowanie. A potem po bezskutecznym upływie tego terminu zacząć naliczać opłaty za przechowanie rzeczy 🙂

Odpowiedz

Anna Kwiecień 27, 2017 o 12:54

Dokładnie! Nie mamy obowiązku ponosić kosztów niezamówionej przesyłki, również jej odesłania do nadawcy i przechowywania.

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 26, 2017 o 15:47

Inicjatywa przednia z wysyłką do bibliotek i naprawdę rewelacyjny sposób promocji, tylko w tym całym zachwycie nie zapominajmy że to jeszcze lepsza inwestycja dla Ciebie Michał, biorąc pod uwagę że w książce wg mojej opinii jest wiele odnośników do strony gdzie można porównać produkty finansowe, wystarczy że jedna osoba złoży wniosek o produkt bankowy, a wysłanie książki do biblioteki się zwraca 🙂 a wiadomo książka w bibliotece może poleżeć i kilkadziesiąt lat 😉

Odpowiedz

Kasia Kwiecień 26, 2017 o 18:50

Czyli mamy sytuację win-win. Dlaczego szukasz dziury w całym? Obie strony wygrywają, lepiej by było, gdyby Michał tych książek nie wysłał? Czy to, że być może zarobi dzięki tej akcji sprawia, że czujesz się gorzej?

Odpowiedz

Cerise Kwiecień 26, 2017 o 20:23

Dokladnie! A im wiecej halasu tym wiecej reklamy i tym wiecej zyskow. Akcja Bibiblioteka chyba sie juz 4-krotnie zwrocila wiec to gadanie o darowiznie mnie smieszy…

Biorac pod uwage rozne akcje marketingowe rozumiem nieufnosc dyrektor biblioteki – pewnie nie jest tak medyalna i oblatana jak Ty.

Odpowiedz

Magda Kwiecień 26, 2017 o 21:06

Cerise, a ja nie rozumiem nieufności dyrektorki biblioteki. Skoro jako urzędnik pisze do kogoś (z prywatnego adresu e-mail z resztą, co też daje mi do myślenia) to mogła a nawet powinna sprawdzić kto jest nadawcą i o co w tej przesyłce chodzi. Michał załączył list wyjaśniający. Został w moim odczuciu obrażony poprzez zakwalifikowanie do grona naciągaczy, bezpodstawnie. Biblioteki to dziś centra kulturalne, multimedialne, nie zapyziałe regały z książkami. Wymagajmy więcej od urzędników nimi kierujących.

Odpowiedz

Alf/red/ Maj 19, 2017 o 09:04

„z prywatnego adresu”
Koresponduję z urzędami gmin. I zauważam, że spora część z nich (1/3 na oko) używa adresów @wp, @tlen, @onet – @gmail chyba najrzadziej. I nawet niekoniecznie są to nazwy w stylu gmina.x.ksiegowosc@ czy imie_nazwisko1@ ale bywają eowina78@.

Odpowiedz

Patryk Kwiecień 26, 2017 o 15:53

Pamiętam jak pisałem do Ciebie pół roku temu w sprawie wysyłki książki w drugiej turze. Najsmieszniejsze jest to, że dzisiaj byłem w Bibliotece i przypomniało mi się o książce, okazało się, że dotarła. Dosłownie pół godziny później zajrzałem do maila i proszę bardzo mail od Michała. Aż trudno uwierzyć, żę tak to się zgrało idealnie w czasie 🙂

Jeżeli chodzi o przyjmowanie książek to jeżeli ktoś ją zamówił bez zgody pracowników biblioteki to reakcje moga byc faktycznie nieufne. Rozmawiałem z kierownikiem naszej biblioteki i powiedziała, że tez miała pewne wątpliwości poniewaz zdaża się, że przesyłają im książki za darmo, za które później muszą płacić.

Ja na szczęście swój egzemplarz już wypożyczyłem i zabieram się do lektury.
Pozdraiwam
Patryk

Odpowiedz

Darek Kwiecień 26, 2017 o 15:58

Witam. Michał czy mógłbyś może zająć się albo w jakiś sposób przedstawić swoje zdanie na temat FUTERNET i iim podobnym firmom które obiecują duże zyski. Strasznie mi śmierdzi to jakimś oszustwem. Co ty myślisz o takich firmach?

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 16:01

Hej Darek,

Zachęcam do zapoznania się z tymi dwoma linkami, w których przedstawiałem swoje opinie na ten temat:

https://www.facebook.com/JakOszczedzacPieniadze/posts/1145519262261437

https://www.facebook.com/JakOszczedzacPieniadze/posts/1148536745293022

Tyle w skrócie na razie.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Darek Kwiecień 26, 2017 o 20:21

Dzięki Michał. Jest tak jak myślałem. O Futurenet znalazłem artykuł w gazecie prawnej ale nie ten sponsorowany tylko pisany przez dziennikarza. Nie zostawił na nich suchej nitki.

Odpowiedz

Blazej Kwiecień 27, 2017 o 10:34

Michał, zależy mi bardzo na Twojej opinii również w sprawie firmy Lyoness. Z różnych stron słyszy się, że ten MLM może być piramidą.

Odpowiedz

Agnieszka Kwiecień 26, 2017 o 16:02

Pomysl na akcje biblioteka 500 plus bardzo pochwalam ale ten wpis chyba jest niepotrzebny. Niepotrzebnie rozdmuchales sprawę z tą jedną biblioteka szczególnie że szybko została załatwiona. Podsumowanie calej akcji bibilioteka 500 plus mogłoby być krótsze. Pozdrawiam

Odpowiedz

Jacek Kwiecień 26, 2017 o 16:07

Michał, śremska biblioteka jest na liście dwukrotnie pod tym samym adresem 🙂

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 16:10

Hej Jacek,

Dziękuję za informację. Zapewne dostała i za pierwszym i za drugim razem. Muszę przejrzeć listę pod kątem duplikatów.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 27, 2017 o 01:09

… a duplikaty łatwo sprawdzisz w Excelu, którego używasz w Twoich finansowych arkuszach 😉
Jakby co, służę pomocą!

Odpowiedz

Dagmara Kwiecień 26, 2017 o 16:13

Cześć Michale!
Twoja transparentność raz po raz utwierdza mnie w przekonaniu, że pieniądze wydane na Twoją książkę, to nie są pieniądze wyrzucone w błoto (poza oczywiście samą wartością merytoryczną).
Gratuluję fantastycznej akcji! Jesteś ogromną inspiracją 😉

Odpowiedz

Sylwia Kwiecień 26, 2017 o 16:14

Ciekawy case. Fajnie, ze na koniec wyciagasz wnioski i tworzysz plany zaradcze – to jest cos, czego u nas bardzo czesto brakuje. Wskazujemy palcem winnych i tyle, a problemy magicznie sie nie rozwiazuja.

Coz moge rzec, ja oddawalam niepotrzebne ksiazki do biblioteki i byly przyjmowane z radoscia. Ale tez uslyszalam od kolezanki, ktora pracuje w bibliotece, ze znane sa jej praktyki, ze czesc tytulow podatowanych bibliotece ginie na etapie opracowania i nie trafia do katalogu. Wiec pewnie jeszcze nieraz zetkniesz sie z podobnymi zagraniami.

Odpowiedz

Kaja Kwiecień 26, 2017 o 16:19

Michale,
ogromny szacunek dla Ciebie za podejście do sprawy i przedstawienie sytuacji taką jaka faktycznie była. I Twój komentarz do radia <3 Każdego ponoszą emocje czasami i Twoje podejście do ludzi naprawdę mi imponuje.
Możesz czuć się autorytetem! 🙂
Pozdrawiam i cudownego długiego weekendu życzę:)

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 26, 2017 o 16:21

Michał całym szacunkiem do Ciebie ale chyba trochę za bardzo urosło Twojego ego. Nie rozumiem po co ta cała szopka w mediach, nie można takich spraw załatwić normalnie, a nie od razu informować cały świat jaki to ktoś jest zły bo popełnił błąd? Zresztą nie wiem nawet czy to był błąd, znam wiele przypadków że jakaś firma coś komuś przysyła niby darmowego a później co chwila przysyła tylko nakazy zapłaty. Może ta Pani miała takie doświadczenia? Naprawdę przesadzasz, być może bogu ducha winna kobieta widząc tę całą nagonkę w mediach jest na skraju załamania nerwowego? Dlaczego? Bo nie odesłała książkę Szafrańskiego? Nie można było zadzwonić do tej biblioteki i wyjaśnić tego? Ale rozumiem że takim sposobem chciałeś nagłośnić swoją akcję wysyłki książek do bibliotek bo sam piszesz że ubolewasz że media się nią nie interesują… Gratuluję udało ci się to, po trupach do celu… Tego się po prostu nie spodziewałem po Tobie.

Odpowiedz

PatrykEM Kwiecień 26, 2017 o 17:20

Mam podobne zdanie jak kolega wyżej. Ta Pani mogła mieć złe doświadczenia apropo „darmowych” przesyłek. W mojej firmie od 3 lat przeżywamy akcję z Panoramą Firm. Nie będę pisać szczegółów, ale łatwo dalismy się nabrać, nie przeczytaliśmy od deski do deski regulaminu, ale to nie istotne, bo po prostu nasz oszukano i ktoś ma czelność jeszcze walczyć w sądzie? Jest mnóstwo wpisów na odpowiednim forum prawniczym w tym temacie.
Piszesz, że inni o Tobie piszą że masz duże ego. A jak Ciebie odbierać po takich wpisach? Z szacunku dla czytelnika powinny być bardziej skondensowane. Książki Twojej nie czytałem, ale ta cała Twoja akcja z nagłaśnianiem sprawy to jest po prostu żałosne i ale nie dziwię się, bo ważne że jest głośno. To pewnie tez element PR, czy czarnego czy nie to już inna sprawa bo liczy się najwyraźniej efekt. Kompletnie nie ogarniam: babka podziękowała nawet w chamski sposób, ale tyle – na tym powinieneś sprawę zakończyć – nie chciała, jej sprawa. No ale musiałeś się wyżalić innym, że jak ktoś miał czelność nie skorzystać i to jeszcze pisząc „darmowa” w cudzysłowiu.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 17:41

Hej Patryk,

Ja od pracowników instytucji szeroko rozumianej kultury wymagam większej kultury. Nie akceptuję – jak to określiłeś – „podziękowania w chamski sposób” od Dyrektorki biblioteki. Ta Pani powinna świecić przykładem – przynajmniej ja tak to widzę.

Twój komentarz potwierdza niestety, że dobrze się stało, że temat opisałem. Trzeba o takich sprawach trąbić. Może w społeczeństwie akceptującym chamstwo (albo tej części społeczeństwa, która nad tym chamstwem – podobnie jak Ty – przechodzi do porządku dziennego) coś uda się w końcu zmienić naświetlając takie przypadki.

Chociaż może się mylę i za mojego życia to już nie nastąpi.

Pozdrawiam

Odpowiedz

PatrykEM Kwiecień 26, 2017 o 18:04

Michale,

„Może w społeczeństwie akceptującym chamstwo” – łapiesz mnie za słówka. Ja nie napisałem nigdzie, że akceptuję chamstwo. Po prostu odniosłem się do Twoich słów, że wg Ciebie babka odpisała chamsko, a może po prostu chciała „spławić” oszusta, bo tak mogła odebrać tę przesyłkę i jej nadawcę, jeśli SAM POPEŁNIŁEŚ błąd jak to ująłeś, bo nie wysłałeś wcześniej informacji, że taka przesyłka może niebawem nadejść? Na końcu zresztą sam przepraszasz Panią z Wrześni. Więc jak to w końcu jest?

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 18:56

Patryk,

Nie musiałeś pisać, że akceptujesz chamstwo. Użyłeś takiego określenia i sprawnie przeszedłeś nad nim do porządku dziennego.

Przeczytaj mój list do Pani Wioletty (załączony we wpisie). Dokładnie sprecyzowałem tam za co przepraszam. Nie bardzo rozumiem czego nie rozumiesz.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Marek MJX Kwiecień 27, 2017 o 09:18

Michale, Twój tweet oraz maile również zawierają elementy pasywno-agresywne (czyli „chamstwo w białych rękawiczkach”)
1. „pretensje proszę kierować do Pani Wioletty” (jeszcze tylko wykrzyknika tam brakuje dla spotęgowania efektu 😉
2. Ostani akapit o wpisywaniu na czarną listę po stronie odbiorcy sprawiwa takie wrażenie:
„Nie ma problemu!! Wpisuję was na „czarną listę”, nawet jak mnie na kolanach będziecie błagać nigdy wam już niczego nie wyślę!!”

Wiem, że ton wskazujący że jesteś potencjalnym oszustem boli. Rozumiem to doskonale, ale mimo wszystko prosiło się o dwa głębokie wdechy i bardziej przemyślane podejście do sytuacji, bo z Twoich maili jednak bije urażona duma. Nie dziwię się, ale wypadałoby, żebyś miał grubszą skórę i na chłodno do takich rzeczy podchodził.
Primo, z tweetami wypadało się wstrzymać do momentu gdy dostaniesz chociaż pierwszą odpowiedź zwrotną na twoje wyjaśnienia.
Secundo, samego tweeta powinieneś zredagować tak, żeby był przestrogą („Bardzo was proszę,podchodźcie rzetelnie do danych które podajecie, żeby nie było takich nieporozumień (tu mail z biblioteki we Wrześni)”) zamiast wskazywać palcem, że „pretensje” należy kierować tylko do jednej, konkretnej osoby. Ten tweet był zwyczajnie słaby.

Odpowiedz

Michał Kwiecień 27, 2017 o 14:44

Niestety zgadzam się z PatrykEM i Marek MJX. Twoj tweet nasunął mi jedno skojarzenie. W wymowie niewiele się to różni od rapera Pei, który na koncercie krzyknął „wiecie co z nim zrobić” (odnoszę się tutaj do tekstu „pretensje proszę kierować do Pani Wioletty”).

Skoro zdawałeś sobie sprawę z praktyk wyłudzania pieniędzy od bibliotek (przynajmniej tak wnioskuję z tekstu), to można się było prędzej, czy później spodziewać podobnej reakcji (ktoś gdzieś zawsze coś zawali, zapomni itp). Odpowiedź na Twój pierwszy mail pojawiła się po niecałych 2 godzinach, ale od natychmiastowego tweeta nie można się było powstrzymać, nie? Bardzo chciałbym myśleć, że to nie jest akcja marketingowa…

Odpowiedz

Marek K. Maj 4, 2017 o 12:23

Dokładnie. Ten wpis mnie zaskoczył i lekko rozczarował, bo nie spodziewałem się po Tobie takiej reakcji, Michale. Nieporozumienie można było wyjaśnić na spokojnie i po cichu. Tweet był niesmaczny i moim zdaniem do wielkiej beczki miodu (rewelacyjna akcja z wysyłaniem książek) dodał niepotrzebnie łyżkę dziegciu.

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 28, 2017 o 00:57

Hej Michał,

Bardzo dobrze, że takie sprawy opisujesz i własnie w taki sposób,
jak zawsze pełen profesjonalizm i dużo obiektywizmu 🙂

Również mam nadzieje, że dzięki takim akcjom wszyscy wyciągniemy odpowiedni feedback

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 17:36

Paweł,

Świetna jest ta konstrukcja „z całym szacunkiem ale…”. Sformułowanie „po trupach do celu” jest co najmniej nie na miejscu.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 27, 2017 o 11:36

Sorry może trochę przesadziłem z tym „po trupach do celu” ale uważam całą tę nagonkę na pracowników biblioteki za zupełnie niepotrzebną.

Odpowiedz

Iza Maj 2, 2017 o 19:24

Czy tylko ja mam takie wrażenie, że łatwiej napisać: „z całym szacunkiem, ale…” niż po prostu mieć szacunek do drugiego człowieka?

Odpowiedz

Joanna Kwiecień 26, 2017 o 17:52

Niestety po przeczytaniu artykułu (już samego tytułu) mam podobne odczucie. Bardzo szanuję pracę i wiedzę Autora. Niestety sposób rozwiązania sprawy bardzo mnie rozczarował. Upublicznianie całej prawy od samego początku ( to tylko jedna książka odrzucona, jeden mail – Dyrektor Biblioteki przynajmniej napisała wiadomość).
Sposób odpowiedzi Autora też pozostawia wiele do życzenia (przychodzi mi na myśl obrażanie się dziecka). Chciałabym być dobrze zrozumiana -nie oceniam samej akcji – tylko sposób jej rozwiązania. W dzisiejszych czasach, uważam, bardzo się pogubiliśmy-zamiast spokojnie rozwiązywać problemy, wyjaśniać nieporozumienia – wszystko upubliczniamy, dając pożywkę mediom. Mam nadzieję, że dla każdego to będzie dobra nauka na przyszłość.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 19:01

Hej Joanno,

Dziękuję za opinię. Przyjmuję. Jedna rzecz mnie intryguje – co konkretnie „przywodzi Ci na myśl obrażanie się dziecka”? Który fragment maila jest niemerytoryczny bądź obrażalski?

Mam taką refleksję, że naprawdę dałbym wiele żeby zobaczyć Twoją czy Pawła reakcję w takiej sytuacji.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Jakub Kwiecień 27, 2017 o 08:35

Michale, telefon do biblioteki lub do adresatki przesyłki (do której kontakt przecież posiadasz) by chyba wystarczył do sprawnego i cichego załatwienia sprawy.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 27, 2017 o 10:03

Hej Jakub,

Dostałem maila, odpowiedziałem mailem.

Dla Twojej informacji: jestem z tych osób, które nienawidzą rozmawiać przez telefon (kilkakrotnie już o tym mówiłem w podcastach) i unikają takich rozmów jak ognia (obecnie rzadko kiedy odbieram telefony od nieznanych numerów). Poza tym – tak po ludzku – nie miałem ochoty z Panią rozmawiać. Nie byłem przekonany czy zapanuję nad emocjami.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 27, 2017 o 10:52

Jakby tak każdy reagował jak na takie za przeproszeniem pierdoły to wiesz co by było? Wszyscy by się pozabijali. Nie trawię czegoś takiego – zamiast rozwiązać tak prosty problem robisz taką aferę. Zupełnie mi to nie pasuje do Ciebie – poukładanego gościa który wszystko ma poukładane od a do z. Dlatego wydaje mi się że to wszystko to jest starannie zaplanowana akcja marketingowa, po prostu nadarzyła Ci się okazja na zrobienie szumu wokół książki więc ją wykorzystałeś. Naprawdę nie chce mi się wierzyć że dałeś się ponieść emocjom i zmarnować wiele godzin Twojego cennego czasu choćby na napisanie tego długiego wpisu. Jeśli jednak tak jest to źle o Tobie świadczy.

Jeszcze dodam parę słów odnośnie akcji biblioteka – fajna akcja, więcej ludzi będzie mogło się zapoznać z Twoja książką ale trochę drażni mnie jak piszesz ile to pieniędzy wydałeś na tę akcję itd. Mogę się założyć że te wydane pieniądze na dostarczenie do bibliotek Twoich książek zwrócą Ci się wielokrotnie. To jest po prostu czysta inwestycja – stajesz się bardziej rozpoznawalny, ileś z tych osób kupi Twoje kolejne książki, ileś wejdzie na bloga itd.

Odpowiedz

Radek Kwiecień 27, 2017 o 11:33

Paweł, Michał po prostu rozlicza się z całego przedsięwzięcia związanego z książką tak byśmy mogli widzieć jak to wszystko wygląda. I dla mnie jest to bardzo cenna nauka.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 27, 2017 o 12:56

Pawle,

Jak na osobę, która próbuje forsować „spokojne podejście do tematu” to strasznie się rzucasz i sporo mi zarzucasz. Wcześniej „chodzenie po trupach do celu”, teraz wyrachowanie. Całość z licznymi domniemaniami na mój temat.

Możesz wierzyć lub nie. Nie zmienia to nijak mojego podejścia do całej sprawy, które mam wrażenie kompleksowo opisałem powyżej włącznie z wnioskami, które wyciągnąłem.

Ciskasz się, insynuujesz, przedstawiasz swoje wnioski – w mojej opinii błędne. Odbijając piłeczkę – zastanów się jak to o Tobie świadczy.

Tak jak napisałem wcześniej: widząc Twój sposób komunikacji tutaj w tym temacie, chciałbym bardzo zobaczyć jak spokojnie prowadzisz komunikację z bibliotekarką. Ciekawy jestem jakie tam byś wyciągał wnioski i co byś Jej zarzucał.

Drażni Cię w oczy to, że pokazuję skalę i koszty moich działań… Nie skomentuję. Domyśl się sam. Widzę, że nie masz z tym problemu.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Anna Kwiecień 27, 2017 o 13:22

Ps. Paweł, jednym z podstawowych założeń tego bloga jest transparentność finansowa. Zarzucanie Michałowi, że ujawnia wydatki jest jak (Michał bez urazy 😉 ) gniewanie się na kurę że znosi jajka…

Weź zjedz sobie kostkę czekolady, albo kebaba, wypij piwo, albo herbatkę i uśmiechnij się. Doceniaj to co robią inni, nie dla tego, że robią to za darmo (bo nie robią, nawet jak nie biorą kasy, to liczą na zbawienie albo lepszą inkarnację) tylko dla tego, ze niesie to z sobą wartość. Zianie negatywnymi emocjami nie poprawia niczyjego świata. Twojego też nie.

Odpowiedz

Kelaii Kwiecień 27, 2017 o 15:42

dla Ciebie pierdoły, dla Michała domniemanie nieuczciwości. Nie dziwię się reakcji, broni swojej pracy i idei, którą uznałeś ostatecznie za słuszną.
Też tak mam, że ludziom nie mieści się w głowie, że mogę coś robić bezinteresownie. A potem dostaję po głowie i muszę się tłumaczyć. Muszę? Czy chcę? Obdarowany i niedowierzający w dar już mnie ocenił przez swoje filtry, już wrzucił do odpowiedniej szufladki. Więc dla kogo to robię? Dla siebie. Dlatego, żeby ten niedowierzający mnie nie zmienił w takiego jak on sam. To przerost ego? Myślisz, że źle świadczy to o ludziach, że chcą być uczciwi? Co powiesz na temat ego kogoś, kto jest takim niedowiarkiem? Żeby nie być frajerem, który dał się nabrać, na wszelki wypadek gryzie każdego, kto chce mu coś dać. Widzisz do czego to zmierza? Nie sądzisz, że ludziom coś się poprzestawiało?
Czemu drażni Cię, jak ktoś pisze ile zarobił i ile wydał na prezenty? Mieć pieniądze to coś złego? Mówić ile się ma i być uczciwym też do siebie nie pasuje? Problem w tym, że to z biedy biorą się wszystkie nieszczęścia, a pieniądze nie zmieniają ludzi, tylko są jak lupa – powiększają to co w sobie nosimy. Pomyśl o tym, zanim następny raz wypowiesz się o czyimś ego 😉

Odpowiedz

Anna Kwiecień 27, 2017 o 13:10

No właśnie, krzyczycie na Michała że jak dziecko, że chamsko, że nie ok, że po co upubliczniać. Hello, ludzie… Michał został obrażony, może nie wprost, tylko w sposób zawoalowany, z użyciem ironii, ale jednak. W dodatku obrażony podczas działania w dobrej wierze. Jak przeczytałam list od pani dyrektor, to zrobiło mi się po prostu przykro. A jestem przecież osobą totalnie postronną. I jasne, można było inaczej, można po cichu, tylko… ja myślę, że czasem dobrze jest powiedzieć o tym czego nie akceptujemy głośno. Choćby dlatego, że wywołuje to dyskusję i refleksje. Szkoda tylko, że media zrobiły aferę pisząc o tym w taki… tendencyjny sposób.

Ps. Jasne Biblioteka 500 + to jest działanie promocyjne, ale… hej, bardzo pozytywne!

Odpowiedz

Marek MJX Kwiecień 27, 2017 o 15:01

Michał sam się tym „mediom” podłożył, bo zamiast:
wyjaśnić wytuację -> upublicznić -> opisać szczegółowo na blogu
poszedł drogą:
upublicznić -> wyjaśnić sytuację -> opisać

Niby jak ktoś chce o kimś napisać coś nieprzychylnego to zawsze znajdzie punkt zaczepienia, ale w tym przypadku Michał sam dał ku temu pretekst.

Swoją droga ten wpis widzę (i mam nadzieję, że się nie mylę) jako:
1. Uczulenie czytelników, żeby z rozwaga podchodzili do tematu sprowadzania ksiązki do swoje biblioteki.
2. Rozwianie wątpliwości, która nastąpiła w związku z jego PRową wpadką.
3. Upublicznienie swego rodzaju postanowienia, że na przyszłość będzie się starał tego typu sprawy załatwiać z chłodną głową, bo po mailach widać, że odpisująć pani dyrektor nadal miał umysł skażony emocjami.

Może łatwo mi się to pisze z pozycji anonimowego komentatora, ale osobiście podobego maila bym napisał, zostawił na kilka godzin w kopiach roboczych i dopiero wtedy wysłał po świeżym spojrzeniu na jego treść. Jestem święcie przekonany, żę gdyby Michał tak zrobił ta wymiana maili między nim a biblioteką wyglądałaby zupełnie inaczej.

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 26, 2017 o 21:47

Nie wiem czym się zajmujesz, ale powiem, że mnie do szewskiej pasji doprowadza niekompetencja niektórych pracowników sfery budżetowej. Często też brak elementarnej kultury i poczucie bezkarności.

Ma małe doświadczenie? Chyba nikt jej nie zmuszał tej pani, żeby została dyrektorką?

Niestety, ale właśnie bardzo często stanowiska w takich miejscach to po prostu synekury dla zasłużonych w ten czy inny sposób dla lokalnej władzy.

Odpowiedz

Marek MJX Kwiecień 27, 2017 o 11:20

Łatwo przychodzi Ci ocenianie człowieka po jednym mejlu…

Odpowiedz

Dana Kwiecień 27, 2017 o 10:33

Paweł, piszesz tak, jakbyś w ogóle powyższej notki Michała nie przeczytał. Wyraźnie zaznaczył, że media same rozdmuchały całą sprawę do absurdalnych rozmiarów – to dziennikarze przyszli do niego po komentarz, nie odwrotnie. Później, przy kolejnych próbach uzyskania komentarza, Michał ucinał, że nie udzieli wypowiedzi. Dlaczego? Też to wyjaśnił: „Oczywiście zamieszanie zwiększa liczbę osób, które usłyszały o “Finansowym ninja”, ale nie w kontekście, którego bym sobie życzył.”

Przypisujesz więc Michałowi złe intencje sporo na wyrost. Komentarz o ego też jest według mnie chybiony, bo jak byk w tekście stoi, że Michał sam PRZYZNAJE SIĘ do własnego błędu i w kilku miejscach PRZEPRASZA panie bibliotekarki za zamieszanie! Osoba z przerośniętym ego nie byłaby zdolna do takich gestów. Pozdrawiam i miłego dnia 🙂

Odpowiedz

Dana Kwiecień 27, 2017 o 10:37

Przepraszam, wrzuciłam komentarz pod wypowiedzią nie tego Pawła… Moja powyższa uwaga miała się znaleźć pod wypowiedzią: „Michał całym szacunkiem do Ciebie ale chyba trochę za bardzo urosło Twojego ego. Nie rozumiem po co ta cała szopka w mediach, nie można takich spraw załatwić normalnie (…)”
Pozdrawiam 😉

Odpowiedz

Alf/red/ Maj 19, 2017 o 09:10

„nie można było zadzwonić”
No właśnie, tego Michał nie podkreślił – mail jako forma pisana jest odbierana dużo trudniej przez odbiorcę, szczególnie zdenerwowanego. Jeśli ktoś ma w swojej pracy podobny problem – poczekaj z godzinę, a potem nie pisz od razu, ale zadzwoń czy się spotkaj. A w ogóle eskalacje z dodawaniem cc: przełożeni są proszeniem się o wybuch.

Odpowiedz

Bartosz Sosiński Kwiecień 26, 2017 o 16:28

Hej Michał
W mojej opinii dobra akcja. Przy okazji, jak wspomniałeś świetnie obnażyła polowanie na sensacje i tabloidowe dziennikarstwo niektórych portali. Za każdym razem gdy coś robisz i wręcz maltretujesz ludzi tłumaczeniem intencji zawsze znajda się tacy którzy szukają podstępu… No ale cóż każdy mierzy swoją miarą.
Pozdrowienia 🙂

Odpowiedz

Radek Kwiecień 26, 2017 o 16:53

Paweł, „Bogu” piszemy z dużej litery. Poza tym widzę, że nie zrozumiałeś przekazu Michała. Zdarza się – nie przejmuj się tym, dalej rób swoje 🙂

Michał, szanuję Cię za wszystko, co robisz. P. Wioletta popełniła błąd – człowiek wszakże omylnym jest. Rozumiem, że ciśnienie Ci skoczyło, bo był to akt mocnej niesprawiedliwości. Media, jak to media, już dawno przestałem się emocjonować przedstawianymi w nich „faktami” (cudzysłów celowo, bo manipulacja – zamierzona, czy nie – jest na porządku dziennym). Szkoda tylko ludzi, którzy padają ich ofiarą. Trzymam kciuki za Ciebie. Działaj tak dalej – można Cię wskazywać jako dobry wzór do naśladowania.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 26, 2017 o 17:21

Przekaz doskonale zrozumiałem, trzeba przecież jakoś wyjść z twarzą z tego całego zamieszania.

Odpowiedz

Michał Kwiecień 26, 2017 o 17:36

Michale… toż to zwykłe nieporozumienie wyszło. Kobieta, która nie słyszała o akcji może i bezmyślnie, lecz w dobrej wierze (by uniknąć naciągnięcia) odesłała książkę z mailem, w którym i tak dość grzecznie potraktowała domniemanego „naciągacza”. Z Twojej strony to samo… uznałeś, że odpowiedź Cię w jakimś stopniu obraża. Innymi słowy stało się to, co w przypadku tak licznej liczby książek było w pewnym sensie nieuniknione. Najważniejsze, że sprawa zakończona pomyślnie.
Jeśli zaś chodzi zaś o uzależnienie wysyłki od odpowiedzi na maila… Nie rób tego pod żadnym pozorem. Jestem pracownikiem samorządowym. Codziennie sprawdzam skrzynkę, codziennie otrzymuję (pomimo wciąż aktualizowanych filtrów antyspamowych) spam w ilości kilku maili. Jestem wręcz przekonany, że widząc tytuł Twojego maila i nieznany mi adres mailowy maila automatycznie wyrzuciłbym do kosza. I tak też pewnie dzieje się z większością maili. Reasumując… ta opcja odpada!
Swoją drogą – dobrze, że widzisz pozytywy płynące z darmowego wysyłania książki do bibliotek. Zakładam, że koszty wysyłki zwrócą Ci się w sposób, o których już pisałeś. Szkoda tylko, że nie zgadzamy się z kwestią piractwa… bo dla mnie korzyści płynące z darmowego udostępnienia książki są podobne do korzyści wynikających z udostępnienia darmowego książek biblioteką.
Ostatnia uwaga – piractwo to nie kradzież. Irytuje mnie, gdy ludzie mylą te pojęcia. Kradzież jest wtedy, gdy ktoś przywłaszczy sobie Twój samochód (nie masz samochodu), piractwo, gdy skopiuje bez zgody autora budowę Twojego auta (nadal masz samochód). Pozdrawiam i powodzenia,
Michał

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 17:46

Hej Michał,

Co do piractwa – nie mówimy o piractwie typu, że ktoś sobie skopiuje i przeczyta. Mówimy o kradzieży polegającej na wprowadzaniu do obrotu pirackich kopii książki i ich sprzedawaniu (zarabianiu na cudzej własności) – takie przypadki będę opisywał.

I błagam – nie usprawiedliwiaj i nie pochwalaj piractwa. Twój przykład jest kompletnie nietrafiony. Właśnie przez takie usprawiedliwianie znajdujemy dziesiątki powodów, dla których usprawiedliwiamy przestępstwo.

Więcej we wpisie za jakiś czas.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Michał Kwiecień 26, 2017 o 18:07

Widzisz… mi zawszę gdy czytam o piractwie ta pierwsza rzecz przychodzi do głowy. I tak też Twój wpis zrozumiałem. Dla mnie nazywanie tego zachowania łamaniem prawa jest podobnie uzasadnione jak nazywanie łamaniem prawa pożyczenia egzemplarza książki papierowej znajomemu do przeczytania (bo przecież on nie zapłacił). W w ten sposób przeczytałem masę książek. Te, które przypadły mi bardzo do gustu kupiłem i ciesze się, że je posiadam.
Pisząc, że piractwo to nie kradzież nie usprawiedliwiam niczego. To są jednak dwa różne pojęcia i nie mogą być używane zamiennie. I… zgadzam się w stu procentach, że sprzedawanie dzieł, do których nie ma się praw autorskich lub jakiekolwiek zarabianie na nich pieniędzy bez uwzględnienia dobra autora jest i powinno być przestępstwem.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 26, 2017 o 19:56

Jasne Michale. Ja nie nazywam piractwem tego co jest w pełni legalne w Polsce: można książki pożyczać rodzinie i znajomym – w tym także ebooki, można je legalnie odsprzedawać – i książki i ebooki.

O tym także będę pisał – co jest legalne a co nie.

Pozdrawiam!

Odpowiedz

Grzegorz Kwiecień 26, 2017 o 20:22

Niestety w przypadku ebookow nie ma zupełnie jasnej sytuacji (chyba że cos się zmieniło) bo jest to usługa na licencji, która zabrania odsprzedaży. Nie wiem niestety jaka jest obecnie wykładnia prawna ;), ale tak samo z innymi rzeczami wirtualnymi : grami (np. steam) czy muzyką zakupioną w formie elektronicznej.

Odpowiedz

Grzegorz Kwiecień 26, 2017 o 20:20
Alojzy Kwiecień 26, 2017 o 21:28

Ładnie tłumaczysz sobie złodziejstwo.

Jak nazwiesz wychodzenia od fryzjera bez zapłaty? Jak nazwiesz wchodzenie na koncert bez biletu? To wszystko są usługi, za które ktoś żąda zapłaty.

Tak samo ktoś włożył dużo pracy w napisanie książki, poświęcił na to kilka lat, masę wyrzeczeń a Ty za tą ciężką pracę nie chcesz zapłacić.

Odpowiedz

Daniela Kwiecień 27, 2017 o 09:40

Napisałeś, że masz mieszane uczucia i ja też odkąd przeczytałam Twój wpis na fb mam mieszane uczucia. Z jednej strony – dzięki mediom sprawa załatwiona skutecznie. Z drugiej – całe to zamieszanie musiało być przykre i stresujące dla obu stron. Szczególnie dla tej bibliotekarki, którą pewnie ktoś samowolnie wpisał w komentarzu, nie wiedziała co zrobić, a pani dyrektor zamiast sprawę wyjaśnić tylko ją skomplikowała.
Na Twoim miejscu nie wysyłałabym maili do bibliotek tylko kontaktowała się telefonicznie. Wysiłek większy, ale kontakt pewniejszy, a maile pewnie często lądują w spamie.

Odpowiedz

Michał Szafrański Kwiecień 27, 2017 o 09:55

Hej Daniela,

Dziękuję za sugestię. Nie wyobrażam sobie wykonywania 500 telefonów i ew. tłumaczenia. Potwierdzenie mailowe to coś, do czego mogę się odwołać i łatwo zweryfikować czy było czy nie. Przy telefonie – nie bardzo. Rozmów nie zamierzam nagrywać.

Brzmi łatwo – łatwe nie jest.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Anna Kwiecień 27, 2017 o 13:35

Piractwo medialne JEST przestępstwem i JEST to forma kradzieży/przywłaszczenia. Jak inaczej nazwiesz „nielegalne kopiowanie i posługiwanie się własnością intelektualną bez zgody autora lub producenta i bez uiszczenia odpowiednich opłat.” Jeżeli bierzesz coś za darmo, za co normalnie musiałbyś zapłacić to kradniesz. I nie, to nie jest jak „pożyczenie z biblioteki”, bo biblioteka książkę kupuje/ktoś ją kupuje dla niej, a ty ją tylko pożyczasz, ergo korzystasz przez określony czas w pewien ograniczony sposób.

Strasznie mnie denerwuje przyzwolenie społeczne na piractwo. Przecież jest tyle możliwości legalnego korzystania z cudzej pracy.

Odpowiedz

Malwina Kwiecień 26, 2017 o 17:38

Jak dla mnie, super akcja! Zaraz siadam do czytania bibliotecznego egzemplarza;)

Odpowiedz

Maciej Kwiecień 26, 2017 o 18:15

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu .

Odpowiedz

Darek Kwiecień 26, 2017 o 18:59

Bardzo dobrze, że tak szczegółowo opisałeś całą sytuację. Nie mam jednak wątpliwości, że nie należy piętnować konkretnych ludzi, a raczej nieprawidłowe schematy ich działań. Z drugiej strony zabrakło mi w korespondencji z biblioteki takiej informacji zamykającej, już tak na zimno bez emocji, zdroworozsądkowa ocena tej nieprzyjemnej sytuacji jak i całej akcji. Książkę biblioteka przyjęła, ale przydałoby się kilka miłych słów choćby „Generalnie cała akcja „Biblioteka 500+” bardzo pozytywna, ze swojej strony przepraszamy Panie Michale, było to nieporozumienie, ale proszę zrozumieć naszą nieufność, pewnie wszyscy wyciągniemy z tego naukę”. Po takiej informacji kac chyba znika…ale może niepotrzebnie uprzedzam, może właśnie taka wiadomość jest w przygotowaniu…

Odpowiedz

Aneta Kwiecień 26, 2017 o 20:13

Michale,

Gdybyś miał wątpliwości, to nie przejmuj się – osobiście gratuluję dotychczasowych sukcesów i wszystko wskazuje na to, że Biblioteka 500+ jest nim również – właśnie zalogowałam się na stronę olkuskiej biblioteki i okazało się, że na Twoją książkę czeka 10 osób w kolejce!
To, co robisz jest potrzebne i jest na to popyt – oby tak dalej!

Odpowiedz

Kasia Kwiecień 26, 2017 o 22:36

10? To chyba czas ustawić się w kolejce 🙂

Odpowiedz

Remus Kwiecień 26, 2017 o 20:17

Cześć Michał. Twoją książkę nabyłem szybko i nigdy nie żałowałem decyzji o zakupie. Ale ad vocem:
Pracuję w instytucji podlegającej Ministerstwu Kultury. To w jaki sposób wpisałeś adres wysyłki to u nas przyjęty standard. Jeśli przychodzi do mnie na adres pracy paczka imiennie adresowana to kancelaria wzywa mnie i albo otwieram ją i oddaję do rejestracji albo kwituje i zabieram bo spodziewalem się prywatnej korespondencji albo nie przyjmuję przesyłki i wraca ona do adresata.
Paczkę zaadresowales prawidłowo więc nie tutaj leżał problem….
Serdeczności.

Odpowiedz

Paweł Kwiecień 26, 2017 o 21:11

Jeden z dłuższych, o ile nie najdłuższych wpisów na blogu. Przeczytanie wszystkich adresów bibliotek zajmuje trochę czasu, ale cóż.. warto było! :))
Dzięki za kulisy. Uszanowanie!

Odpowiedz

Alojzy Kwiecień 26, 2017 o 21:24

Zwyczajne nieporozumienie, w końcu rozwiązane ale jednak musiałeś wypłakać się w Internecie i narobić trochę szumu. Zyski i rozgłos są kuszącą propozycją ale moralnie i uczciwie takie sprawy jest załatwiać prywatnie, poszerzając krąg. Internet powinien być ostatecznym krokiem. Tym bardziej, że Twoja książka nie jest manną z nieba a jej nie przyjęcie nie jest „życiowym błędem”. No ale trzeba przyznać, że znasz się na marketingu – szkoda, że na jego podłej formie.

Jak tak załatwiasz inne sprawy w swoim życiu to bardzo współczuje Twoim kontrahentom. Nie dogadacie się i zaraz pojawi się Tweeterze wpis, że firma X to oszuści albo że gardzą i nie szanują Twojej pracy.

Odpowiedz

Marta Kwiecień 26, 2017 o 21:42

Wow!!! Książka dotarła do mojej biblioteki! Ale się cieszę! To ja ją zgłaszałam 🙂 Pędzę jutro po pracy do biblioteki. Dziękuję bardzo Panie Michale.
Pozdrawiam
Marta

Odpowiedz

Renatrix Kwiecień 26, 2017 o 21:52

Drogi Michale,
Strasznie to przykre, że człowiek ma dobre chęci, a musi tracić kupę czasu na wyjaśnianie takich sytuacji. Jednocześnie Twoja prostolinijność i szczerość, z jaką opisujesz temat, są rozbrajające:-). Ja mam dwa komentarze do tej całej sprawy:
1. Wiem, że „darmowa” (cudzysłów) w mailu p. Wioletty sugeruje, że nie wierzyła w darmowość książki, ale może chodziło o coś jeszcze? Gdybym była bibliotekarką i ktoś dałby mi za darmo swoją książkę, którą na dodatek sam wydał (czyli zapewne nie było tam jakiegoś naczelnego redaktora merytorycznego), to też zastanowiłabym się trzy razy, zanim udostępniłabym ją czytelnikom. Chodzi o treść. Podejrzewam, że żadna biblioteka nie chce mieć w swoich zbiorach książek będących stekiem bzdur (przy czym nie jest to oczywiście przypadek Twojej książki).
2. Poziom językowy maila p. Wioletty jest rażąco niski, biorąc pod uwagę jej stanowisko i miejsce pracy. Rozumiem pośpiech i mnogość spraw na głowie, ale jakieś standardy trzeba zachować, tak że nie dziwi Twoje podwyższone ciśnienie:-).
Pozdrawiam serdecznie!

Odpowiedz

Ewelina Kwiecień 26, 2017 o 23:05

Witam wszystkich.
Ja też jutro biegnę w podskokach do biblioteki (niezależnie od pogody).
Dziękuję

Odpowiedz

Krzysiek Kwiecień 26, 2017 o 23:27

Generalnie nie wiem po co ten wpis. Nie trzeba było publikować na tweeterze, odebrać zwrot i wysłać gdzieś indziej…

Odpowiedz

Kahet Kwiecień 27, 2017 o 00:07

Cześć Michal! Zglaszalam bibliotekę w Paczkowie. Niestety z tego co wiem to nie dostali ?. Na liscie tez nie ma. Ciekawi mnie co poszlo nie tak. Pozdrawiam K.

Odpowiedz

Kuba Kwiecień 27, 2017 o 00:13

Dzięki Michał za to wszystko!
Przed wczoraj szukałem gdzie w Gdańsku jest dostępna i na chwilę obecną wszystkie 10 tytułów jest wypożyczonych. Te egzemplarze trafiły już do bibliotek? bo chcę lecieć i pierwszy zarezerwować możliwość wypożyczenia 🙂

Zbliżają się 40-ste urodziny kolegi, myślałem żeby mu sprezentować by jeszcze wcześniej przeszedł na „emeryture” niż zakłada 🙂

Odpowiedz

Les Kwiecień 27, 2017 o 02:36

To jest Polska właśnie! Ręceopadają…

Odpowiedz

Marek MJX Kwiecień 27, 2017 o 15:06

Co ma „Polska” do tematu?

Jeden przypadek nieporozumienia na 500 zrealizowanych przesyłek i zaraz „To jest Polska właśnie!”?
W innch krajach coś takiego, jak nieporozumienia w życiu publicznym nie występują?

Odpowiedz

KlubAutora Kwiecień 27, 2017 o 08:03

No i jest moja ukochana Łeba !! 🙂 Panie z biblioteki to mnie chyba przeklną, bo tak długo je „maltretowałem” aby się zgłosiły do Twojego programu dla bibliotek. Widzę, że poskutkowało 😀 Trzeba teraz odwiedzić bibliotekę i pożyczyć długo wyczekiwane dzieło 🙂

Odpowiedz

Bartek Kwiecień 27, 2017 o 08:14

Na wypożyczenie twojej książki czekałem prawie 3 miesiące w kolejce w bibliotece wojewódzkiej w Zielonej Górze. Teraz kiedy mam już ninję, w kolejce oczekuje kolejne 11 osób!

Odpowiedz

Anita Kwiecień 27, 2017 o 08:16

Witam. Dołączę do grona osob rozczarowanych postawą autora. Poprzednicy wlasciwie wyczerpująco rozwinęli temat, wiec nie będę się rozpisywać.

Szkoda, bo lubiłam ten blog.

Odpowiedz

Radek Kwiecień 27, 2017 o 11:36

Anito, czy to jedno wydarzenie, z Twojego punktu widzenia błędnie pokierowane przez autora, ma spowodować, że przestaniesz lubić bloga i wszystkie treści na nim opublikowane? Sama nigdy się nie mylisz?

Odpowiedz

Anita Kwiecień 28, 2017 o 10:13

Radku, oczywiście, ze wiele razy zdarza mi się mylic – staram się jednak własne blędy dostrzegać (zwłaszcza po konstruktywnej krytyce ;))- tu mamy inną sytuację- Michal, moim zdaniem, nie widzi w swojej postawie nic nieprawidłowego. I to wlasnie – rozczarowuje.

Lubię ludzi, którzy mnie inspirują – Michal przestal. Coz, zdarza się.

Odpowiedz

Grzegorz Kwiecień 27, 2017 o 08:30

Brawo Michał, podziwiam i gratuluję 🙂

Odpowiedz

Karolina Kwiecień 27, 2017 o 09:04

Dzieki za cale dobro, ktore czynisz! 🙂

Odpowiedz

Piotrek Kwiecień 27, 2017 o 09:09

Michale, dzięki za wysyłkę książek do Wrocławia, w jednej z bibliotek po prostu zaginęła lub została zawłaszczona przez czytelnika:( w innych trzeba czekać w kilkumiesięcznej kolejce po jej odbiór, ale cierpliwość została nagrodzona, obecnie jestem już w połowie lektury i nie żałuję 🙂 Pozdrawiam.

Odpowiedz

Sebastian Kwiecień 27, 2017 o 09:16

Niezły shitStorm się z tego zrobił. Ja swoje znajomego bibliotekarza zapytałem o zgodę na przesyłkę książki Finansowy Ninja. On poszedł do Pani dyrektor. Pani Dyrektor z entuzjazmem, przyjęła ten fakt sugerując, że i jej „może przydać się ten poradnik”. Feedback całkowicie pozytywny u mnie w bibliotece. Widzę, że książka jest na półce w bibliotece. Błąd! Jest WYPOŻYCZONA 🙂

Odpowiedz

Krzysztof Kwiecień 27, 2017 o 09:54

Czytając artykuł i komentarze mam taką smutną reflekcję. Akcja pozytywna, dużo wysiłku i dobrej woli. Sytuacja z paniami bibliotekarkami wygląda na taką prostą gdzie wystarczyłoby chwycić za telefon i w 3-minutowej rozmowie wszystko wyjaśnić i obniżyć emocje. Każdego mojego dnia pracy mam takich od kilku do kilkunastu. Jednak już tak przestajemy robić… Twitter… FB… media itp… generalnie burza w szklance wody 🙂 Są z tego pożytki marketingowe ale jaki jest ostateczny bilans dla społeczności? Michał – nie gniewaj się bo bardzo bardzo szanuję Twoją pracę i jestem wiernym czytelnikiem bloga. Myślę sobie tylko, że coraz łatwiej zakręcić człowiekiem i zanika nasza umiejętność wzięcia kilku głębszych oddechów, wyjścia na krótki spacer albo odłożenia reakcji na kilka godzin kiedy szala wagi się ustabilizuje. Idzie wiosna to i może stresem da się łątwiej zarządzać 😉 Pozdrawiam serdecznie. Krzysztof

Odpowiedz

Maciej Kwiecień 27, 2017 o 09:58

Cześć Michał,
cała sytuacja nie współgra mi z wartościami przekazywanymi przez Ciebie.
Po otrzymaniu maila trzeba było po prostu odpuścić.
Szkoda na tą całą sytuację energii i czasu. Lepszym wyjściem było napisanie wpisu o czymś wartościowym dla nas. W tym wpisie wartości przydatnych dla nas nie widzę.
Zwykłe nieporozumienie ,które urosło do rangi „problemu”.
Proponuję Ci napisanie kolejnego wpisu z policzeniem ile czasu (pieniędzy) straciłeś na tą akcję ( a jak twierdzisz twój czas kosztuje kilkaset złotych za godzinę) i uświadomienie nam jak zbędne konflikty marnują nasz czas, nerwy i oczywiście pieniądze 🙂
Pozdrawiam i daj sobie więcej na luz 🙂

Odpowiedz

Dawid Kwiecień 27, 2017 o 10:03

Panie Michale. Czas figuruje na liście najcenniejszych aktyw jakie zostały nam dane. Dlatego sądzę, że energia i emocje zainwestowane w ten wpis mogły być o wiele lepiej spożytkowane. Szczególnie że dysponuje Pan nadal pokaźnym złożem doświadczenia i informacji, na które wielu czytelników ostrzy sobie zęby.

Odpowiedz

Marta M Kwiecień 27, 2017 o 12:18

Jest plus tej sytuacji – jakoś ominęło mnie to, że robisz takąakcje, więc teraz zgłosiłam też moją miejską bibliotekę! Od razu uprzedzam, że napisałam grzecznego maila z informacją do Pani Dyrektor 😉 Może i dobrze, że udostępniłeś treść maila i „aferka” ujrzała światło dzienne. Może inni czytelnicy teraz będą kontaktować się ze zgłaszanymi bibliotekami.

Odpowiedz

Joanna Kwiecień 27, 2017 o 12:44

A ja współczuję dyrektorce biblioteki — bo całą sprawa wzięła się z jej niezręczności w zetknięciu z kimś sprawnie poruszającym się w social media ściągnęła jej na głowę kłopoty. Większość ludzi to tacy, którzy nie mają Twojej, Michale, zręczności w posługiwaniu się social media.

Czy wyszła z tego burza? Nie wiem, IMHO temat nadmuchany. Wrzucenie w Google frazy „Szafrański Biblioteka 500+ Września” wcale nie świadczy o tym, że była burza. Dłuższego riserczu nie prowadziłam, więc być może się mylę.

Z pozdrowieniami i podziękowaniami za program Biblioteka500+

Odpowiedz

Lopez Kwiecień 27, 2017 o 14:42

Michale,

Czytuję Twój blog już parę lat, czasem zamieszczam też komentarze i generalnie szanuję Twoją pracę ale tak jak wielu tu pisało powyżej niestety nie pochwalam sposobu rozwiązania tej sprawy.

Sporo osób pisało że czują niesmak etc., inne że zrobiłeś dobrze.

Moim skromnym zdaniem (lub w nowomowie: IMHO) wystarczyło odlożyć sprawę na 1 dzień, po czym znaleźć telefon podany przez czytelnika do adresatki przesyłki i w 5 minut sprawę wyjaśnić co by kosztowało parę groszy na telefon. W rozmowie od razu by się wyjaśniło „co poeta miał na myśli” stosując ten nieszczęsny cudzysłów…

I przede wszystkim nie należało informować całego świata od razu jaką to niekompetentą osobą jest pani X z biblioteki Y. Mi to nie robi różnicy czy znam tej Pani nazwisko czy nie bo nie mieszkam we Wrześni ale Września to nie Warszawa i pewnie z pół miasta ją zna lub kojarzy.

Nie rozumiem takiego robienia wielkiej afery z (za przeproszeniem) pierdoły. Bo to nic innego jak pierdoła.

Być może czytelnik wcale nie skontaktował się z tą Panią, a może się kontaktował ale zapomniała przez te kilka miesięcy, dodatkowo nie otrzymali maila z uprzedzeniem o przesyłce.
Mail od Pani dyrektor nie był jakiś szczególnie chamski , po prostu zwykły mail na nieznaną przesyłkę których pewnie mnóstwo już miewali.
Poza tym nie znając autora skąd mogła wiedzieć czy jest wartościowa jak ktoś napisał powyżej.

Piszesz, że takie stanowisko dyrektorki bliblioteki jest publiczne i wymagać należy od takich osób odpowiedniego zachowania. Oczywiście, z tym się zgadzam ale osobiście nie widzę nic szczególnie negatywnego w zachowaniu tej Pani.

Należy pamiętać, że Ty Michale już teraz też jesteś osobą publiczną i od Ciebie także można wymagać odpowiedniego zachowania. Ta sytuacja jak dla mnie jest mocno dwuznaczna.

Gdyby każdy na takie głupoty tak reagował to mielibyśmy niezłe awantury na ulicach, w tramwajach, bankach, szkołach etc…

Uważam, że w życiu należy mieć sporo pokory.

Jest takie przysłowie: „Jeśli jedna osoba ci mówi, że jesteś pijany, to możesz go zignorować ale jeśli mówi ci to pięć osób, to na wszelki wypadek się połóż.”

POwyżej jest więcej niż 5 komentarzy o tym, że czytelnicy czują niesmak w tej sprawie. Lepiej to przeczytać, podziękować, i działać inaczej. I tyle w tym temacie.

Jak dla mnie zawsze ktyrykujący mnie ludzie są bardziej wartościowi niż Ci którzy mi kadzą bo to właśnie dzięki nim mogę się nad sobą zastanowić i coś zmienić w zachowaniu. Ale to moje skromne podejście. Nie każdy musi się z tym zgadzać.

Mam nadzieję, że nie odbierzesz „osobiście” tych moich kilku uwag a propos tej sprawy bo dla mnie nadal ten blog jest i będzie wartościowy i wg mnie jedna pomyłka nigdy ale to przenigdy nie przekreśla człowieka.

Serdecznie pozdrawiam

Odpowiedz

Weronika Kwiecień 27, 2017 o 15:15

Jak to dobrze, że w „mojej” bibliotece w Kaliszu pracują normalni ludzie i dzięki zgłoszeniu (mojemu lub czyjemuś, nie wiem), książka już jest dostępna 🙂

Odpowiedz

Marcin Kwiecień 27, 2017 o 16:06

Michale,
w bibliotece w Pruszczu Gdańskim (którą masz wymienioną) odpowiedzieli, że nie mają takiej książki. Nigdy nie było.
Bibliotekarka mówiła, że sprawdzała i nikt jej ani nie wypożyczył ani nie przyszła. Proszę o pomoc w tej sprawie.

Odpowiedz

Marcin Kwiecień 28, 2017 o 22:08

Marcinie, Michale, w Łomży podobnie! Mimo, że była już w pierwszym zestawieniu to ostatnio zostałem poinformowany, że taka pozycja nigdy nie została odebrana przez bibliotekę.

Pozdrawiam,
Marcin

Odpowiedz

gablerro Kwiecień 27, 2017 o 17:20

Dziś wypożyczyłem książkę – wczoraj przyszła do Biblioteki w Komornikach. W pierwszej edycji programu Biblioteka 500+ nie była dostępna w mojej bibliotece. Bibliotekarka była zdziwiona skąd wiem, że przyszła taka pozycja 🙂

Odpowiedz

Tomasz Kwiecień 27, 2017 o 18:28

Widzę, że zgłoszona przeze mnie biblioteka w Sandomierzu jest na liście.
Dzięki i pozdrawiam 🙂

Odpowiedz

Magda Kwiecień 27, 2017 o 21:02

Bardzo dziękuję za przesłanie egzemplarza do zgłoszonej przez mnie biblioteki w Bochni.

Odpowiedz

Tomasz Kwiecień 28, 2017 o 08:02

Jak by nie patrzyć, to duża promocja książki… oczywiście znajdzie się kilku „mądrujących” i „pouczających”. Że niby trzeba było do każdej biblioteki wcześniej zadzwonić, albo najlepiej przyjechać.

Odpowiedz

Marcin Kwiecień 28, 2017 o 08:14

Michale
1. Odnoszę wrażenie ,że liczenie się z odczuciami drugiego człowieka to nie jest Twoją silną stroną.
2. Cała ta sytuacja w ocenie marketingowo-wizerunkowej – profesjonalizm na najwyższym poziomie , racja po Twojej stronie , merytoryczne argumenty itp , itd ….
3. Aspekt relacji czysto ludzkich – uczciwej komunikacji – tak nie powinno się robić, gdyż jest to przykład zachowania nieetycznego
4. Zachowanie w tej konkretnej sytuacji: egocentryczne
5. Misja i Wartości promowane na blogu bardzo są szlachetne i nietuzinkowe, natomiast w zderzeniu z tą konkretna sytuacją niespójność deklarowanych zasad a rzeczywistością jest kontrastem.
6. Bloga będę dalej odwiedzał , bo wiekszość treści jest bardzo merytoryczna , książkę posiadam od dawna i też nie dam złego słowa o niej powiedzieć , a Autora nie musze czcić, a tym bardziej wybielać Jego postawy nieetycznej

Odpowiedz

Blake Kwiecień 28, 2017 o 08:47

Michał. Powiem krótko. Wiem że czasem to nie łatwe, ale nie daj się prowokować.
Robisz mega robotę i tak trzymaj. pozdr

Odpowiedz

*LESZEK* Kwiecień 28, 2017 o 11:18

Michał. Dobrze sobie uświadomić, że nie każdy zatańczy tak jak mu zagrasz. Publiczne piętnowanie niepokornych nie dodaje Ci chwały, a jedynie pozostawi niesmak i zyskasz sobie nowych wrogów. Czyż nie upodabniasz się swym postępowaniem do ówczesnej władzy w Polsce ? Pamiętaj że „wielcy”, a do takich predysponujesz przecież w swojej kategorii, nie muszą nikomu niczego udowadniać i nie rozkminiają się nad taką drobnicą. Jak to ktoś napisał, ta sprawa jest pierdołą i taką powinna pozostać.

Odpowiedz

Dorota Kwiecień 28, 2017 o 12:08

Dziękuję za Twoją akcję 500+ dla bibliotek. To, że piszę ten komentarz trafiwszy na twojego bloga jest dowodem, że właśnie od wczoraj posiadam egzemplarz książki „Finansowy ninja”. Wypożyczyłam ją z biblioteki w Łodzi, której księgozbiór wzbogaciłeś o tę pozycję. Ku mojemu zdumieniu bibliotekarka powiedziała, że wystarczyło poprosić aby ją otrzymać. A teraz podzielę się moim spostrzeżeniem. Nie dalej, jak przedwczoraj pomyślałam, że przyda mi się wiedza na temat finansów, ponieważ swoich nie ogarniam. I zapomniałam o tej myśli. A wczoraj będąc na wieczorze autorskim pewnej pisarki, jako ten mól książkowy podeszłam do półki i… właśnie jestem pierwszą osobą, która tę książkę przeczyta. Wszechświat mnie wysłuchał, a Tobie dziękuję za chęć dzielenia się swoim doświadczeniem i wiedzą w czasach, gdzie większość ciągnie „kołdrę” tylko do siebie. Co do zawartości i treści oraz przydatności wiedzy, jaką przekazujesz, wypowiem się po przeczytaniu i jej zastosowaniu. Jesteś osobą, która choć w części przyczyni się do zrzucenia z naszych barków jarzma zniewolenia i bycia na posyłki „rządzących”. Wiedza to wolność. Dziękuję ci za wskazanie do niej kierunku i sposobu działania, by być samodzielną również finansowo.

Odpowiedz

Antoni Kwiecień 28, 2017 o 13:12

Michale,

Podoba mi się rzetelność z jaką podchodzisz do opisania tej sprawy tutaj na blogu. Błędem jest jednak jak dla mnie rozpatrywanie tego kto jest winny. Rozumiem, że pani Wioletta nie miała merytorycznych argumentów za odesłaniem książki ale z drugiej strony nie miała też obowiązku jej przyjąć. Jak sam zauważyłeś system zgłaszania bibliotek przez osoby trzecie nie jest w pełni szczelny. Książka mogła tam dotrzeć bez jakiejkolwiek informacji, poza listem dołączonym do paczki. Chyba każdy w takiej sytuacji stałby się podejrzliwy. Może Pani Wioletta nie miała czasu sprawdzić tej sprawy dogłębniej a bała się jakichś ukrytych kosztów, lub jakiegokolwiek innego negatywnego wpływu odebrania niezamawianej przesyłki.
Wydaje mi się, że niestety jako inicjator całej akcji to Ty ponosisz odpowiedzialność za tego typu nieporozumienia. Możliwe, że ktoś anonimowo zgłosił panią Liliannę bez jej wiedzy, jednak cały system był przygotowany przez Ciebie. Dodatkowo zaznaczasz, że byłeś świadom takiej ewentualności dlatego nie do końca rozumiem skąd takie oburzenie. Jeśli chodzi o „winę” mediów to tu również Ty zainicjowałeś całe zajście. Możliwe, że całą sytuację dałoby się rozwiązać bez zbędnego rozgłosu. Twój pierwszy wpis na twitterze był nacechowany negatywnie i wydaje mi się, że napisałeś go pod wpływem emocji.
Szczerze mówiąc jestem zaskoczony, że na 1000 wysłanych egzemplarzy tylko raz spotkałeś się z taką odmową. Uważam, że niepotrzebnie rozpętałeś o to taką burzę.

Odpowiedz

Krzysztof Kwiecień 28, 2017 o 15:43

Witaj Michale.

Ten wpis był bodźcem dla mnie do napisania komentarza.

Czytam Twojego bloga od dawna, książkę zakupiłem, doceniam bardzo to, co robisz dla innych.

Jednak muszę się zgodzić z wieloma komentarzami odnośnie zbędności tego wpisu.
Sam jego tytuł „O blogerze co się dyrektorom nie kłaniał…” jest już bojowo nastawiony.

Jesteś Osobą publiczną i powinieneś mieć na uwadze, że Twoja siła jest dużo większa niż przysłowiowego Kowalskiego (nawet, jeśli to dyrektor jakiejś placówki – w tym przypadku małej biblioteki”.

Tobie wymienienie z imienia i nazwiska tej Pani Dyrektor kompletnie nic nie dało, a Jej może bardzo zaszkodzić.

Jeśli to miał być marketingowy zabieg, to Ci się nie udał.
Jeśli to miało być swego rodzaju studium przypadku, to wystarczyło pominąć nazwiska i nazwę miejscowości – merytorycznie wpis by na tym nie ucierpiał.

Podsumowując – szanuję Twoją pracę, zarabiaj na niej jak najwięcej, ale nie szkodź innym.
Pomyśl o sobie jak o taranie, maszynie w starciu z którą przeciętny człowiek nie ma szans.

Ten wpis wzbudził we mnie trochę negatywne emocje, tak samo jak fragment Twojego wystąpienia na jakiejś konferencji o blogowaniu. Wezwałeś wtedy „do tablicy” przedstawiciela jakiejś konkretnej firmy (z imienia i nazwiska) i pytałeś go czy postępują tak i tak (chyba chodziło o rozliczanie jakichś faktur). Nie uzasadniłeś wtedy takiej postawy i obserwatorzy tej konferencji pozostali ze znakiem zapytania co do uczciwości tej firmy.
Konferencję tę widziałem w internecie już jakiś czas temu, ale powinieneś kojarzyć sytuację.

Michale, napisałem ten komentarz w dobrej wierze.

Pozdrawiam i rób dalej dobrą robotę.
Krzysztof

Odpowiedz

Melisa Kwiecień 28, 2017 o 15:44

Wspaniała akcje nie poddaj się i wysyłaj swoje książki dalej w świat!

Odpowiedz

Maria Kwiecień 28, 2017 o 18:02

Michał nie przejmuj się głupim hejtem. To co robisz jest dobre i to jest najważniejsze, a ponadto masz słuszne wnioski jak udoskonalić proces 🙂 Ja jeden z poznańskich egzemplarzy czytałam po miesiącu czekania i dzwonienia do bibliotek czy już jest dostępna, a gdy oddawałam to Pani powiedziała „całe szczęście, bo już 5 osób czeka w kolejce”. Jest to mój pierwszy komentarz, bo mnie hejterstwo boli, a na słabszy moment polecam 15-minutową prezentację na TED Adam Grant „Are you a giver or a taker?” 🙂 serdeczności

Odpowiedz

Marek MJX Kwiecień 28, 2017 o 19:36

Uwielbiam ten skrót, gdy jakakolwiek krytyka w jakiejkolwiek formie osoby, którą JA darzę sympatią jest równoznaczna z HEJTem.

Taka tendencja, do zauważania tylko plusów i marginalizowania minusów związanych z pewnym pojęciem (np. religią) lub osobą (np. ulubionym autorem) ma swoją nazwę, równie mocną co etykietka „hejtera”: fanatyzm.

Odpowiedz

Lopez Kwiecień 28, 2017 o 23:55

@Maria
Możesz proszę wskazać konkretnie co np w moim komentarzu było jak to nazywasz „hejtem” ??
Czy wg Ciebie każdy komentarz który nie do końca zgadza się z punktem widzenia innej osoby to hejt ???

Czy to jakiś żart jest czy próba zamknięcia ust inaczej myślącym przypinając im epitety w postaci „hejterów” ?

Akurat na tym blogu ukazują się bardzo konkretne i rzeczowe komentarze, to nie bluzgi spod artykułów w popularnych portalach pisane przez dzieci.

I zgadzam się w tym miejscu z @Marek MJX.
Należy patrzeć szeroko i nawet gdy osoba którą lubimy robi coś nie do końca OK to nie należy nigdy tego przemilczać bo to szkodzi tylko i wyłącznie tej osobie.

Serdecznie pozdrawiam

Odpowiedz

Sebastian Kwiecień 28, 2017 o 23:20

Cześć Michał
Zjebka należy się przede wszystkim osobie zgłaszającej bibliotekę we Wrześni do programu za niewystarczające dopracowanie logistyczne.
Nasuwa to wniosek abyś to Ty sam w ramach wypracowanej procedury którą na tym forum możemy opracować wspólnie, sprawdzał i potwierdzał zainteresowanie danej biblioteki otrzymaniem Twojej książki. Wiesz jak to jest. Im więcej trybików w maszynie tym bardziej prawdopodobne iż coś się zepsuje.
Osobiście uważam że ten tłit z „czarną listą” był niepotrzebny ale rozumiem też że Cię poniosło, szlak trafił, krew zalała …. 😛 a później to już ciężko wyhamować 😉
Każdy tak nieraz ma, najpierw robi,później myśli… Jesteśmy tylko ludźmi.
Pozdrawiam

Odpowiedz

Kamil Kwiecień 29, 2017 o 08:04

Jest nawet ul. Łyskowskiego w Toruniu rzut beretem ode mnie, brawo! Chyba się przejdę w wolnej chwili po lekturę ;o)

Odpowiedz

Gosia Kwiecień 29, 2017 o 15:38

To raczej jest o jednej dyrektorce, co się blogerowi nie chciała kłaniać, ale agresywna akcja medialna poniekąd ją do tego zmusiła. Szczerze mówiąc jestem zaskoczona, że tylko jedna biblioteka nie przyjęła takiej przesyłki. W wielu przypadkach prawdopodobnie takich podarunków się nie spodziewano, bo autor nie sprawdził, czy ktoś ich rzeczywiście oczekuje i pragnie. Ze swojego doświadczenia zawodowego wiem, że niektóre firmy są wręcz zasypywane takimi darmowymi materiałami, książkami, e-bookami, czasopismami itd, z których później spora część okazuje się jednak płatna lub kryje inne nieprzyjemności, w postaci wykorzystywania adresu, numeru telefonu, e-maila itp. do spamowania innymi śmieciami. Ja już nie mam czasu i siły na sprawdzanie tych wszystkich „drobnych druczków” i zasadzek między wierszami w takich niespodziankach, dlatego na telefony z propozycjami odpowiadam „nie jestem zainteresowana”i odkładam słuchawkę nie wdając się w dyskusje, maile kasuję bez otwierania załączników i dopisuję do czarnej skrzynki, a niezapowiedzianych przesyłek w ogóle nie przyjmuję od kurierów i uczulam na to pracowników. Odesłanie kosztuje znacznie mniej niż wyplątywanie się później z pochopnie przyjętych przesyłek. Adresat nazywający się Finansowy Ninja na pewno mocno by mnie wystraszył, gdybym nie znała tego bloga i tytułu książki i prawie na pewno bym nie przyjęła takiej niespodzianki, chociaż działam akurat w branży finansowej.
Akcja ze wszech miar ciekawa, słuszna i pożyteczna, ale naprawdę nie należy na siłę komuś czegoś wciskać i do tego robić taki szum, bo ktoś odesłał. No, chyba że chodziło jedynie o marketing i reklamę, ale szkoda, że czyimś kosztem.

Odpowiedz

AniaB Kwiecień 29, 2017 o 20:59

Dziękuję za tak obszerne i szczere case study – wykorzystałeś tą sytuację „rozwojowo”, poddając ją analizie i wyciągając wnioski 🙂 Dzięki temu nie tylko Ty ale i my, czytelnicy, możemy się na tej historii czegoś nauczyć. Robisz super akcję, 900+ bibliotek skorzysta, a te kilka odmownych wiadomości… ot, koszt dobrego serca 🙂 Mimo wszystko dobre serce warto mieć. Pozdrowienia!

Odpowiedz

Marcin Kwiecień 30, 2017 o 11:07

Cześć Michał!

Jestem z Twoim blogiem od samego początku od czasu, kiedy postanowiłem ogarnąć swoje finanse i szukając wiedzy nt. minimalizmu i znalazłem Ciebie w Internecie. Darzę Cię dużym szacunkiem za to, co robisz i za to, co udało Ci się stworzyć oraz za treści, które przekazujesz. Podziwiam w Tobie pasję do edukowania ludzi i perfekcjonizm wszystkiego, co robisz i nam dajesz. Również jestem posiadaczem Twojej książki i ebooka i uważam, że są świetne.

Odnosząc się do dyskusji i sytuacji, którą opisałeś to moje osobiste zdanie jest takie, że nie wytrzymałeś i dałeś się ponieść emocjom, za co spotkała Cię odpowiedź z Internetu. Myślę, że powinieneś wyciągnąć wnioski na przyszłość, że nie wszystko należy od razu udostępniać w social media, a pewne sprawy lepiej załatwiać po cichu, na spokojnie. Sam forujesz takie podejście do emocjonalnych zakupów, aby odczekać dzień i wtedy podjąć decyzję. Tutaj sprawdziłoby się to idealnie.

Zdaję sobie sprawę, że książka kosztowała Cię masę pracy, jesteś dumny ze swojego dzieła i traktujesz je jak swoje kolejne dziecko 😉 a obcesowa odpowiedź p. Dyrektor bibliotekami, że jej niech chcą, a Ty prawdopodobnie jesteś oszustem wyprowadziła Cię z równowagi i nie wytrzymałeś. Dodatkowo mając w głowie, że przekazujesz je za darmo, co dodatkowo kosztuje Cię czas, pieniądze i zaangażowanie dodatkowo Cię zagotowało.

Życzę Ci Michał wytrwałości, większej odporności i spokoju wewnętrznego. Trzymaj na wodzy swoje ego i nie pozwól zbyt mocno uwierzyć kadzącym Ci bezkrytycznie na każdym kroku fanom oraz z drugiej strony nieobiektywnym, zazdrosnym hejterom.

Bądź sobą i rób swoje, bo rozglądając się wokół w naszym kraju nadal jest wiele do zrobienia, a jeśli nie Ty to, kto!? 🙂

Marcin 🙂

Odpowiedz

Tomek Maj 1, 2017 o 00:12

Michał,

Mi się najbardziej podoba ton i treść niektórych wypowiedzi:
– Michał, powinieneś w takiej sytuacji…
– Michał, z całym szacunkiem, ale… ja bym zrobił tak…
– Michał, jak na tak poukładanego gościa to…
– Michał, taka reakcja nie pasuje do Ciebie, bo…
– Michał, jesteś osobą publiczną, musisz więc…

Grono przemądrzałych ekspertów od socjologii, które zawsze wie jak się zachować… po fakcie, komentując czyjeś zachowania, rozkładając na czynniki pierwsze każde wypowiedziane/napisane słowo- jest całkiem spore, nie sądzisz? 🙂

To tylko pokazuje, że wnerwiasz sporą rzeszę osób. 🙂 Za dobrze Ci się układa, za dużo zarobiłeś na książce, za wiele wiesz, umiesz, potrafisz, za wiele osiągnąłeś- pewnie miałeś sporo szczęścia w życiu, którego oni nie mieli. W zamian mogą Ci udowodnić, że są lepszymi ludźmi od Ciebie, bo inaczej zachowaliby się w sytuacji z Panią Wiolettą.

Chociaż tyle. „Niech mu się tam układa, niech sobie robi te swoje akcje i zarabia pieniądze, ja przynajmniej nie jestem egocentrykiem i chamem” 🙂

Rób swoje, niech tego rodzaju TYPY nie burzą Twojego spokoju! Jesteś mega gościem!

Pozdrawiam

Tomek

Odpowiedz

Marek MJX Maj 2, 2017 o 18:50

W sumie to nie wiem, kto jest gorszy – ludzie, którzy faktycznie piszą wyłącznie po to, żeby opluć i zrównać z błotem, czy też tacy, którzy słowa krytyki i dyskusji (którą przecież zaczął sam autor swoim wpisem…) utożsamiają z kompleksami nazywając przy tym komentujących „przemądrzałymi ekspertami”….

Michał nie jest przecież kryształowy, skoro podjął ten temat (ja bym przykładowo w ogóle o sytuacji nie wiedział, gdyby nie ten wpis) to chyba nic dziwnego, że pojawią się głosy, jak sytuacja powinna być poprowadzona, bo z całą pewnością dało się ją załatwić dużo lepiej.

Odpowiedz

TheGhostWriter Maj 1, 2017 o 09:13

W mojej rodzinnej miejscowości biblioteki książkę przyjęły, sama zamówiłam do wypożyczenia i czekam, bo pierwsza w kolejce nie jestem. Co do reakcji opisywanej biblioteki, jej szefowej czy pracowników, to trochę ich rozumiem. Teraz tyle się mówi o rozmaitych naciągaczach, wysyłanych paczkach z nie wiadomo czym, za które trzeba słono zapłacić. Może – to taki mój pomysł – byłoby łatwiej, gdyby w rubryce nadawca umieścić jeszcze Twoje imię i nazwisko. Nie byłoby to może wtedy takie zaskakujące, że jakiś ninja coś przesyła 🙂 , zwłaszcza dla bibliotekarzy. Np. ‚Finansowy Ninja – Michał Szafrański (magazyn)’.
Serdeczności.

Odpowiedz

Michał Szafrański Maj 1, 2017 o 16:52

Hej TeGhostWriter,

Dziękuję za komentarz. Dobra sugestia co do bardziej opisowej nazwy nadawcy. Dzięki. 🙂

Pozdrawiam

Odpowiedz

Anna Maj 2, 2017 o 08:07

Dzięki Tobie, darowiźnie książki i bibliotece w Gnieźnie miałam okazję przeczytać Twoją książkę. Czyż nie tak powinien zachować się finansowy ninja?:) Dziękuję paniom z Gniezna, które nie dość, że są przemiłe to jeszcze im zależy. Akcja jest wspaniała. A, że czasem ktoś coś….. trudno.

Odpowiedz

dagna Maj 6, 2017 o 10:41

Dzięki Twojej akcji książka trafiła do Biblioteki w Budzistowie i Zieleniewie a mnie kosztowało to jedynie telefon do pani Bibliotekarki, która dalej przekazała informacje do innych filii. Książkę otrzymałam jako pierwsza kilka dni po jej odebraniu. Myślę, że to wzorowy przykład przeprowadzenia akcji 🙂
Dziękuję

Odpowiedz

Kasia Maj 9, 2017 o 19:46

Wow, ale szczegółowy opis, jestem pod wrażeniem. Naprawdę piękna akcja! Jako była bibliotekarka niestety muszę potwierdzić, że biblioteki to instytucje hierarchiczne, w których dyrekcje są przyzwyczajone do ukłonów. Niestety, nie znalazłam też Twojej książki w katalogu internetowym bibliotek, które widnieją na liście. Aż podzwonię jutro i popytam z ciekawości, dlaczego nie są dostępne.

Odpowiedz

Tomek Maj 10, 2017 o 09:55

„Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy odsyła…” „Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy dziękuję”… jaki urzędniczy bezosobowy bełkot. Fuuuu… Ale nie ważne. Może Najważniejszej w Mieście i Gminie Wielce Szanownej Pani Dyrektor, URZĘDNIKOWI, nie mieści się w głowie, że książkę można pozyskać BEZ WYDAWANIA PUBLICZNYCH PIENIĘDZY ? Może ta „darmowość” przebiła balon z ego Wielce Czcigodnej Pani Dyrektor ? Buta, nabzdyczenie, arogancja. Ciekawe, czy dyrektorka „podłożyła się” za pracownika, czy usiłowała przenieść ewentualną odpowiedzialność materialną (jeśli choć przez chwilę założyć, że w ogóle była jakakolwiek podstawa prawna) ? To i tak dobrze. Mojemu kuzynowi prowadzącemu wydawnictwo jakiś podobny Gminny Wielce Ważny Urzędnik odesłał ZAKUPIONĄ książkę (wyświechtaną, zasmarkaną i zatłuszczoną) z załączoną informacją, że (UWAGA!) „zwraca, bo nie zgadza się z poglądem autora, podpis: mgr Jacek G.”. Kuzyn odesłał książkę z powrotem z prośbą (mniej więcej), o „przekazanie przedmiotowej książki przez owego magistra książkę komuś, kto być może z treścią „się zgodzi”, bo on jej już w takim stanie na pewno nie sprzeda…” Co rozbić ? Chodzą dzwońce po świecie a sprzyja temu wyuczony – jak się wydaje – brak odpowiedzialności.

Odpowiedz

Łukasz Maj 11, 2017 o 09:46

Cześć Michał,

Świetna akcja i inteligentny człowiek zrozumie zasady w pięć minut. A inteligentny dyrektor biblioteki doceni i podziękuje. Nie szkoda Ci było czasu na te dywagacje z jakąś sfrustrowaną panią i ten długi artykuł? Toż to parę godzin pisania.
Przepraszam za szorstki ton. Dzięki za Twojego bloga, często czytam i korzystam 🙂

Odpowiedz

Edyta Maj 14, 2017 o 01:56

Hej
Mam pytanie, czemu kiedy odwiedziłam jedną z bibliotek z listy – nie znalazłam w niej książki, dostałam informację, że nie mają jej w księgozbiorze?

Odpowiedz

Edyta Maj 14, 2017 o 01:56

Chodzi konkternie o biliotekę w Lublinie ul. Rynek 1

Odpowiedz

Michał Szafrański Maj 14, 2017 o 14:45

Hej Edyta,

Powody mogą być różne: biblioteka nie wprowadziła jeszcze książki do księgozbioru, ktoś ukradł książkę, ktoś odmówił przyjęcia paczki z książką itp.

Sprawdziłem. W przypadku biblioteki w Lublinie przy ul. Rynek 1 przesyłka została dostarczona na miejsce w dniu 20 kwietnia. Konkretnie adresowana była do Pani Anny Rafalskiej. Tu potwierdzenie doręczenia:

http://emonitoring.poczta-polska.pl/?numer=00159007738918795821

Proponuję udać się z tym informacjami do biblioteki i dopytać. Może „cudownie” się znajdzie.

Niestety mam informacje od Was dotyczące już kilku bibliotek, że „książki nie ma / książka nie przyszła” – a tak naprawdę po prostu książka gdzieś zawieruszyła się w bibliotece lub ktoś po prostu ją sobie zabrał. Nie wiem co gorsze – odmowa przyjęcia książki czy takie robienie klientów bibliotek w konia przez pracowników niektórych bibliotek.

Pozdrawiam

Odpowiedz

Radek Jędrowski Maj 15, 2017 o 10:54

Cześć Michał. Ogromne brawa za akcje biblioteka 500+. Doskonale rozumiem Twoją reakcje bo zapewne poczułes sie jak oszust, uważam że sprawa powinna być jednak zalatwiona na lini Ty – biblioteka, nie włączając w to mediów, które niestety niejako same sie w tą sprawę włączyły. Rozumiem także reakcje biblioteki która zadzialala zgodnie z zasadą nie ma nic za darmo. Pozdrawiam

Odpowiedz

Jakub Maj 16, 2017 o 15:31

Hej Michał,

Jestem Twoim wiernym fanem i mam wielki szacunek do tego co robisz, jednak w tej sprawie, moim skromnym zdaniem, trzeba było troszkę spokojniej podejść do sprawy. Myślę, że zbyt szybko dałeś światu o tym znać czyli poprzez tweeter i tu się mleko rozlało. Oczywiście żywię nadzieję, że nie „wykorzystałeś okazji” do marketingu książki. Życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam!

PS. Przy okazji – książka jak dla mnie mało ciekawa z prostego względu – ja to wszystko (no prawie wszystko) już od Ciebie słyszałem lub czytałem 🙂 Ale jako takie powiedzmy ogólne kompendium może być.

Odpowiedz

Maja Czerwiec 1, 2017 o 01:27

Jest jeszcze jedna ciemna strona całej akcji, a bezpośrednią winę za nią ponoszą niestety Twoi czytelnicy… Otóż w bibliotece, do której sama osobiście zamówiłam egzemplarz z programu 500+, dość długo trwało przygotowanie egzemplarza do udostępnienia. Pomimo regularnego sprawdzania katalogu do kolejki załapałam się dopiero na 6. pozycji. W ogóle do sieci miejskich bibliotek trafiło kilka egzemplarzy na kilkanaście filii, co ciekawe – do każdego z nich niemal od razu ustawiła się kilkuosobowa kolejka. Jest to w pewien sposób irytujące, bo pokazuje, że zapotrzebowanie jest i chętni do wypożyczenia też, ale by zadać sobie trud zgłoszenia biblioteki do programu to już chętnych nie było. Tymczasem ktoś, kto pożyczył książkę przede mną bezczelnie ją sobie przywłaszczył, bo jak nazwać przetrzymywanie jej przez ponad 2 miesiące po terminie zwrotu i niereagowanie na upomnienia biblioteki?!

Tak czy siak akcja zacna, szkoda, że czasem wychodzi niezgodnie z zamierzeniami. Dzięki!

Odpowiedz

Lopez Czerwiec 19, 2017 o 12:46

Tylko, że taka sytuacja ma miejsce w przypadku innych książek także więc nie ma tu jakiegoś specjalnego związku z tą akurat książką
POzycje popularne czy też nowe zawsze są „oblegane” przez czytelników.

Tak samo ktoś kto zapisał się w kolejce po książkę jako siódmy może powiedzieć o tych 6 osobach przed sobą… czyli o Tobie również.
Każdy patrzy tylko ze swojej perspektywy. Ty widzisz tych 5 osób które Cię ubiegło w kolejce a kolejna osoba widzi 6 osób które go ubiegły.
Takie jest życie.

Odpowiedz

Ktoś tam Lipiec 1, 2017 o 01:04

Stary wątek, dopiero go przeczytałam, ale jako pracownik pewnej biblioteki, jako stała czytelniczka bloga i osoba, która wystarała się o książkę FN dla „swoich” czytelników – muszę zabrać głos w konflikcie. Moim zdaniem nastąpiła bezsensowna eskalacja złych emocji w tej w sumie błahej sprawie. Zdziwiłam się, Michale, że poczułeś się tak mocno dotknięty treścią maila od p. dyrektor – że jest niekulturalny, chamski (cyt. za komentarzami pod artykułem), że pani powinna świecić przykładem na takim stanowisku (w domyśle: więc chyba się na to stanowisko nie nadaje..). Było mi bardzo przykro czytając Twój tekst, gdyż w mojej ocenie jest poniekąd odwetem za odmowę przyjęcia Twej książki. W tekście nie powinny znaleźć się nazwiska pracowników biblioteki. Oczywiście domyślam się, że od razu zostanę posądzona o „klepanie się po pleckach” czy zawodową solidarność, natomiast pragnę napisać, jak to wszystko wygląda „od kuchni”. Otóż instytucja publiczna to nie jest nowoczesna firma, zwłaszcza z branży IT. Jako młoda osoba widzę w „budżetówkach” mnóstwo procedur, nierzadko bezsensownych, których należy bezwzględnie przestrzegać, bo zagwarantowało się to własnym podpisem na baardzo licznych formularzach, a za niedopełnienie procedur grożą konsekwencje. Coś jak warunkowy skręt w prawo – wszyscy wiemy, że najpierw należy zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, ale jak się zatrzymasz, to ktoś Cię obtrąbi („baba za kierownicą!”), albo nawet wjedzie w zadek („co za głąb, zatrzymał się, a przecież nikt nie przechodził przez przejście!”); z kolei jak się nie zatrzymasz, to policja Ci wlepi karniaki. To po pierwsze. Po drugie – w dzisiejszych czasach reklama jest bardzo nachalna, książek edukacyjnych, coachingowych, tym samym promujących usługi ich autorów mnóstwo, a biblioteka jako instytucja publiczna nie może przyjmować książek „jak leci”. Tym pragnę wytłumaczyć nieufność wobec darmowej przesyłki. Apel do zniecierpliwionych brakiem książki w zbiorach komentatorów: zanim książka trafi na półkę, musi przejść dość długą drogę: 1) zostać wraz z innymi licznymi książkami (nowościami, darami, przerzutami) dostarczona z placówki do działu gromadzenia i opracowania; 2) zostać przez ten dział opracowana w programie komputerowym, być oklejona, ostemplowana itd.; 3) musi zostać dostarczona z mnóstwem innych książek z powrotem do placówki, która często czyni na książkach dodatkowe oznakowania dostosowane do specyfiki działu. Pamiętajmy, że książka Michała Szafrańskiego to jedna spośród bardzo wielu innych książek czekających na opracowanie, a na które również oczekują bardzo zniecierpliwieni (tak, tak!) czytelnicy. Dział opracowania może aktualnie przeprowadzać skontrum (inwentaryzację księgozbioru) w którejś z placówek, zajmować się przetargiem na zakup książek czy innymi niezbędnymi czynnościami spowalniającymi proces dotarcia książek na półkę. Nie spotkałam się w swej pracy, aby ktokolwiek z pracowników zawłaszczył sobie książkę, wręcz przeciwnie – wbrew powyższym posądzeniom o kradzieże, marnowanie publicznych pieniędzy, kumoterstwo i tym podobne grzechy, mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że zawód bibliotekarza to jeden z najbardziej ofiarnych, niedocenianych, choć jednocześnie cieszących się wysokim zaufaniem społecznym zawodów. Gdy trzeba zrobić odprawę online, napisać CV, zrobić przelew do banku, a nawet… pośredniczyć w sprzedaży mieszkania przez internet – od tego jest pani bibliotekarka. Jeśli ktoś natomiast myśli, że jest tu niezła kasa, trzynastki, czternastki i całe dnie pije się kawę – zapraszam serdecznie na służbę! 😀 Michale, życzę Ci więcej dystansu do swej osoby, pamiętaj, że po drugiej stronie zawsze stoi człowiek – który niekoniecznie jest złośliwy, perfidny, leniwy. Może być unurzany w świecie, o którym masz bardzo mgliste pojęcie. Jako pracownik instytucji kultury, a więc wzór cnót wszelakich, powinnam pisać powyżej nienaganną polszczyzną, nie używać wyrazów potocznych, a może zdarzyła mi się jakaś literówka czy inny błąd – wybaczcie, nie będę za to uniżenie przepraszać;D Pozdrawiam.

Odpowiedz

Liwia Lipiec 29, 2017 o 13:10

No,cóż… PomySł z przekazaniem książek do bibliotek fantastyczny. Miałeś gest Michale? Niestety kolejka do Twojej pozycji taka,ze naprawdę czekać nie będę bo prędzej mnie zima zastanie. I to zima 2019!!! W jednej bibliotece 20 osób w kolejce,w drugiej ok 10. W kolejnej jest dostępna tylko w czytelni. Takze Szczecin Cię czyta?Także, mimo iż zgodnie z moimi zakusami ku minimalizmowi książek nie nabywam a raczej się ich z domu pozbywam,tym razem „Ninję” zakupię. Przeglądałam ją i myślę, że naprawdę warto. Pozdrawiam serdecznie. Twoja nowa fanka?

Odpowiedz

Sebi Wrzesień 7, 2017 o 21:49

Inicjatywa wysyłania książki fajna ale oburzenie na bibliotekę niepotrzebne bo nie każda biblioteka może chcieć książkę. Gdyby tak wrzucać na półki wszystko co jest wydawane to już dawno zabrakłoby miejsca, a że książka jest niejako formą reklamy to tym bardziej mogła zostać odrzucona.

Odpowiedz

Dodaj nowy komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: