Więcej oszczędzania, projekt edukacyjny z MasterCard, premiera mojej książki, konferencje i spotkania – tak w skrócie wygląda mój plan na rok 2015.
MasterCard – to właśnie ta firma zostaje strategicznym Partnerem mojego bloga na rok 2015 i to właśnie ona pomoże mi zrealizować i udostępnić bezpłatnie mój najważniejszy projekt edukacyjny w tym roku – kurs wychodzenia z długów. Dzięki niemu będę miał szansę pomóc znacznie większej liczbie osób niż dotychczas. Ale to nie wszystko…
Jeśli szukacie tu wyłącznie wpisów związanych z oszczędzaniem i finansami osobistymi, to zapraszam od razu do “Spisu treści”. Ten wpis przeznaczony jest bowiem tylko dla tych osób, które chcą dowiedzieć się, czego można się po mnie spodziewać, w którą stronę zmierza blog, a także jakie aktywności pozablogowe zaplanowałem na najbliższe 11 miesięcy.
Lubię grać w otwarte karty. Dzisiaj odsłaniam wszystkie. Nieco późno, ale ja absolutnie nie jestem doskonały. Dopiero teraz udało mi się finalnie zdecydować i zaplanować, co w 2015 roku zrealizuję, a czemu muszę powiedzieć zdecydowanie “nie”.
I na koniec mam do Was serdeczną prośbę o wypełnienie pierwszej poważnej ankiety na moim blogu. Ma mi ona pomóc lepiej poznać Wasze oczekiwania i w efekcie lepiej dopasowywać do nich publikowane tutaj treści.
Skrócona wersja dla osób, którym brakuje czasu
Ograniczyłem moją listę priorytetów i celów na 2015 roku do zaledwie kilku elementów:
- Koncentracja na tematyce szeroko pojętej higieny finansowej (oszczędzanie w różnych obszarach, wykształcanie prawidłowych nawyków finansowych, radzenie sobie z problemami finansowymi).
- Napisanie i premiera mojej książki dotyczącej finansów osobistych.
- Szerzenie dobrych praktyk w blogosferze – głównie poprzez warsztaty i konferencje.
- Działalność dobroczynna i pro-bono publico.
Szczegóły opisałem w poniższym materiale.
Koncentracja i poszukiwanie strategicznego partnera
Informację o tym, że blog będzie posiadał strategicznego partnera, ujawniłem Wam już we wpisie podsumowującym ubiegły rok. Niektórzy z Was oddali się spekulacjom kto to będzie. Nikt nie zgadł 🙂
Sukces “Elementarza Inwestora” zachęcił mnie do poszukiwania firmy, która zdecydowałaby się zostać strategicznym partnerem mojego bloga na cały rok 2015. Mój cel był bardzo prosty – zamiast rozdrabniać się na wiele krótkotrwałych współprac, chciałem związać się na dłuższy czas z jedną firmą, co zmniejszyłoby ilość nudnej, biurokratycznej roboty (ustalenia, spotkania, negocjacje, umowy, fakturowanie itp.). Jednocześnie szukałem takiego partnera, który zaspokajać będzie następujące oczekiwania:
- Zaakceptuje mój plan na wspólny projekt – czyli mówiąc inaczej ja zrealizuję w ramach współpracy to co i tak bym zrealizował, a partner będzie się mógł po prostu “ogrzać przy moim ognisku” 🙂 W moich projektach troszczę się przede wszystkim o to, by miały one wysoką jakość merytoryczną i były przydatne dla Was – Czytelników.
- Nie będzie mnie ograniczał – czyli nie będzie w żaden sposób ingerował w to, co tworzę w ramach wspólnego projektu i poza nim – poza ewentualnym wkładem merytorycznym, ale bez wpływu na możliwość wyrażania moich opinii.
- Nie będzie rodził podejrzeń co do merytoryczności mojego przekazu – to wymaganie jest powiązane z poprzednim. Z jednej strony liczyło się to, czy ja będę miał swobodę, ale z drugiej – ważne jest dla mnie także to, jak Wy odbierać będziecie pojawienie się danego partnera. Przykładowo: nie chciałem żeby partnerem bloga był konkretny bank (były takie propozycje – wszystkie odrzuciłem). Idealnie, gdyby partnerem była firma kompletnie nie związana z branżą finansową (znajomi wiedzą, że w rozmowach podaję przykład Mercedesa ;-)), ale z drugiej strony trudno jest mi przed taką firmą uzasadnić wyłożenie konkretnych pieniędzy na taki patronat.
- Będzie korzystny wizerunkowo – oczywiście nie chciałem być kojarzony z żadną marką, która budzi dwuznaczne skojarzenia.
- Zaakceptuje zaproponowany przeze mnie budżet – założeniem było, by przychód z takiego pojedynczego, całorocznego patronatu, umożliwił mi wyeliminowanie wszystkich współprac jednorazowych.
Ostatni z tych celów ma bardzo duże znaczenie. Zagwarantowanie już na początku roku wynagrodzenia zapewniającego spokojne życie mojej rodzinie, daje mi olbrzymi komfort psychiczny. Mogę skupić się na realizacji nie tylko krótko- ale także długoterminowych celów, bez zastanawiania się nad pieniędzmi. To z kolei daje olbrzymie szanse na zrealizowanie tych planów i projektów, które nie wiążą się bezpośrednio z zarabianiem, a które uważam za ważne.
Czytaj także: Bank rozbity! – czyli case study rekordowej akcji na Twitterze #MasterCardGrazWOSP
MasterCard – Partner Roku
Przyznam, że po zakończonych niepowodzeniem próbach pozyskania jednego, dużego Partnera dla cyklu “Elementarz Inwestora” nie wiedziałem, czy uda mi się znaleźć firmę, która będzie gotowa “udźwignąć” moje wymagania dotyczące długofalowej kooperacji.
Rozmowy z MasterCard rozpocząłem jeszcze w lipcu 2014 roku. Moje wstępne pomysły spotkały się z dużym zainteresowaniem. Precyzowaliśmy i wycenialiśmy je w dosyć luźnym trybie aż do końca roku i w styczniu finalnie potwierdziliśmy sobie wszystkie warunki. Piszę o tym, by pokazać Wam, że nie był to proces krótkotrwały. Nie było też tak, że byłem jedyną osobą rozmawiającą z MasterCard. Wspomógł mnie w tym Krystian Cieślak – osoba znana w blogosferze, jeden z twórców Blog Forum Gdańsk, a także ekspert wspierający duże firmy we współpracy z blogerami.
Dzisiaj oficjalnie ogłaszam, że MasterCard został strategicznym Partnerem bloga “Jak oszczędzać pieniądze” na cały rok 2015. Z przyjemnością przedstawiam także informacje dotyczące zakresu tej współpracy, której osią przewodnią będzie edukacja finansowa.
W pierwszym etapie współpracy, który trwać będzie od lutego do czerwca, na blogu opublikowany zostanie cykl artykułów, który nosi roboczy tytuł “Savoir-vivre kart bankowych”. Moim planem jest rzetelne pokazanie plusów i minusów związanych z posługiwaniem się kartami debetowymi oraz kredytowymi. Krok po kroku, analogicznie jak w cyklu “Zaplanuj budżet domowy”, będę tłumaczył, że szczególnie karty kredytowe mogą być mieczem obosiecznym – z jednej strony dają nam niesamowitą wygodę, ale z drugiej są często pierwszym krokiem do spirali długów. Będę starał się Wam pokazać jasne i ciemne strony, uświadomić nie tylko benefity, ale i zagrożenia – także te związane z bezpiecznym dokonywaniem płatności w sieci i poza nią. Przedstawię także kryteria, którymi można się kierować przy wyborze kart (np. programy premiowe, ubezpieczenia, zakres ich działania itp.), koszty oraz moje sugestie co do najatrakcyjniejszych moim zdaniem produktów “karcianych” w różnych sytuacjach życiowych.
Podstawowym celem tego cyklu jest podniesienie świadomości, w tym także zapobiegnięcie wpadaniu w ewentualne problemy finansowe ze względu na nieumiejętne posługiwanie się kartami – szczególnie kredytowymi.
Zdaję sobie jednak sprawę, że cykl ten nie będzie wystarczającą pomocą dla osób, które już dzisiaj mają problem z płynnością finansową lub wręcz wpadły w spiralę długów. Tym problemem zajmę się w drugim etapie współpracy z MasterCard, w ramach którego powstanie kurs wychodzenia z długów. Szkolenie online, do którego przeniosę wszystkie moje doświadczenia związane z pomocą osobom próbującym wydostać się ze spirali długów. Będzie ono miało identyczną formułę jak kurs “Budżet domowy w tydzień”, czyli składać się będzie z lekcji wideo na każdy dzień, materiałów pomocniczych oraz zadań, które każdy uczestnik będzie mógł wykonać we własnym zakresie niejako “prowadzony za rękę”.
I najważniejsza informacja: dzięki współpracy z MasterCard kurs wychodzenia z długów będzie dostępny całkowicie bezpłatnie – bez limitu liczby jego uczestników. Wierzę, że w miarę upływu czasu pomoże on tysiącom, a może i dziesiątkom tysięcy osób. Jestem niesamowicie uradowany i wzruszony jednocześnie, że MasterCard wsparł tę, tak potrzebną według mnie, inicjatywę.
Trzeci etap współpracy z MasterCard zobaczycie po wakacjach. Przy czym dzisiaj jeszcze nie zdradzę co planujemy 🙂 Niech to będzie niespodzianką.
Zapytacie zapewne o wartość tego kontraktu. Niestety, tym razem – ze względu na politykę samego MasterCard – nie mam prawa ujawnić tej informacji. Mogę tylko powiedzieć, że kwota jest 6-cyfrowa.
Książka o finansach osobistych
Kolejnym dużym projektem na ten rok jest moja książka o finansach osobistych. Pierwotnie miała się ona ukazać w ubiegłym roku, ale ze względu na wielość innych wydarzeń (o czym mówiłem już w podcaście “15 najważniejszych lekcji i refleksji, które dał mi rok 2014”) musiałem zmienić swoje plany.
Podjąłem także kluczową decyzję, która istotnie zmieniła zakres pracy nad książką. Zdecydowałem się wydać ją w modelu self-publish, co oznacza, że nie będę współpracował z żadnym wydawcą. Sam zadbam o to, by książka została nie tylko napisana, ale także zredagowana, skorygowana, prawidłowo przygotowana do druku, wydrukowana, promowana, sprzedawana i dystrybuowana. Patrząc z jednej strony wymaga to dużo więcej zaangażowania i pracy, jak również zainwestowania w produkcję i promocję książki. Z drugiej strony, stwarza szansę na znacznie lepsze “dopieszczenie” jej nabywców (bezpośrednia relacja z klientami, której nie miałbym sprzedając przez wydawnictwo) oraz znacznie wyższe zarobki i brak problemów z opóźnieniami płatności, które od lat trapią branżę wydawniczą.
Poniżej zamieszczam garść informacji o książce i ciekawy jestem Waszej opinii. To, czy będę w trakcie pracy nad nią ujawniał bardziej szczegółowe informacje, zależy od Waszego zainteresowania.
- Aktualny plan zakłada, że książka ukaże się na przełomie października i listopada – tak żebyście mogli ją włożyć pod choinkę (pamiętam, że rok temu pisałem podobnie). 🙂
- Zastanawiam się, czy książkę tworzyć publicznie – korci mnie nieco taki “społecznościowy” tryb pracy nad książką, w ramach którego mógłbym się z Wami podzielić jej konspektem i pozwolić Wam wpłynąć na jej ostateczny kształt. Ma to swoje plusy i minusy. Swoją szczerą opinię na ten temat możecie wyrazić w ankiecie dołączonej na końcu tego wpisu.
- Moim istotnym powodem dla realizacji modelu self-publish jest chęć samodzielnego zweryfikowania złożoności całego procesu wydawniczego. Planuje przygotować i opublikować szczegółowe case study pokazujące wszystkie plusy i minusy takiego przedsięwzięcia. Tu również jestem ciekawy, czy wolicie poczekać do zakończenia, czy może wolelibyście w miarę na bieżąco śledzić moje zmagania z samodzielnym wydawaniem książki. Wydaje mi się, że może to być dobry sposób nie tylko na poznanie tych podstawowych i trywialnych elementów, ale także bardziej złożonych zagadnień, takich jak chociażby strategia promocji własnej książki (zapewne będzie ją można zastosować także do innych produktów).
Konferencje i spotkania
W roku 2014 miałem okazję wystąpić na kilku konferencjach i szkoleniach – zarówno o tematyce finansów osobistych, jak i tych dotyczących blogowania.
Zobacz również: MasterCardGrazWOSP czyli jak pomóc WOŚP nawet bez pieniędzy – poradnik Janosika
W roku 2015 nie zabraknie ani jednego ani drugiego, przy czym zdecydowałem się ograniczyć wszystkie wystąpienia komercyjne (te, gdzie występowałem za honorarium, np. na zamkniętych spotkaniach dla firm) i skoncentrować się wyłącznie na wystąpieniach pro-publico bono – gdzie bez honorarium dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniami. Mam tu nieco misyjne podejście 🙂 – szczególnie w zakresie szerzenia dobrych praktyk dotyczących blogowania i wspierania przedsiębiorczości blogerów.
Kalendarz takich występów mam już w zasadzie skompletowany i stopniowo będę Wam ujawniał kolejne szczegóły. To czym mogę i chcę się pochwalić już w tej chwili, to następujące konferencje krajowe i zagraniczne:
- Konferencja dla Czytelników blogów finansowych – tadaaam! To wydarzenie, nad którym pracujemy wspólnie z Marcinem Iwuciem z bloga “Finanse bardzo osobiste” i Zbyszkiem Papińskim z bloga “App Funds”. Całość dojdzie do skutku w połowie maja w Warszawie – a więc już możecie powoli rezerwować termin. Dzisiaj publicznie to ogłaszamy, a pierwsze szczegóły przybliżymy Wam w marcu 🙂
- Konferencja “ALIVE in Berlin 2015” – 29–30 maja – tu najprawdopodobniej znowu wystąpię z warsztatem dotyczącym blogowania.
- Konferencja “New Media Europe 2015” – Manchester, UK, 12–13 września – jedna z najważniejszych konferencji blogowych w USA, która po raz pierwszy zawita do Europy. Będę miał niesamowity zaszczyt poprowadzić tam prezentację “How to make a living through partnerships on your blog & podcast”.
W drugiej połowie roku planuję także serię spotkań związanych m.in. z promocją książki.
Dobroczynność
Nie ukrywam, że przez długi czas szukałem formuły na to, jak wykorzystać moją rosnącą rozpoznawalność i zasięg, do organizowania pomocy w skali masowej. Uważam bowiem, że takie działania mogą być dużo efektywniejsze, niż bezpośrednia pomoc dla organizacji dobroczynnych, którą dotychczas praktykowałem.
Z jednej strony chcę edukować – poprzez pisanie o mądrej dobroczynności, a z drugiej – chcę Was zachęcać do niesienia pomocy.
Spektakularnym przykładem pozytywnych efektów takiego działania, była akcja #MasterCardGrazWOSP, w którą mocno się zaangażowałem.
Dla przypomnienia: MasterCard po raz kolejny organizował akcję, gdzie za każdego użytkownika Twittera, który w dniu Finału WOŚP wysłał tweeta z hasłem #MasterCardGrazWOSP, zobowiązał się przekazać na konto WOŚP 5 zł. Regulamin akcji narzucał jednak górny limit przekazywanej kwoty ograniczając ją maksymalnie do 100 tys. zł.
Rok wcześniej w akcji wzięły udział 13 053 osoby, dzięki czemu firma przekazała 65 265 zł na konto WOŚP. W tym roku za punkt honoru postawiłem sobie dobicie do tegorocznego limitu, czyli takie “podkręcenie” akcji, by co najmniej 20 000 użytkowników Twittera wysłało przynajmniej 1 tweet z regulaminowym hasłem. Dla jasności: nie byłem jedyną osobą w Polsce, kto popularyzowała tę akcję, ale czułem, że mogę mieć na nią istotny wpływ – pomimo, że na Twitterze śledzi mnie “zaledwie” ok. 3700 osób.
Przygotowałem wpis, w którym szczegółowo opisałem, jak bez przekazywania pieniędzy można pomóc WOŚP. Wstawiłem w nim kilka gotowych do wysłania tweetów (wystarczyło wykonać dwa kliknięcia). Dodatkowo, już kilka minut po północy w niedzielę 11 stycznia, zacząłem sam wysyłać tweety zachęcając do ich podawania dalej. Napisałem także o akcji do znanych mi amerykańskich blogerów licząc na to, że przekażą dalej hasło #MasterCardGrazWOSP. W niektórych przypadkach się udało 🙂
Od rana miałem kontakt z Michałem Serwińskim w studio WOŚP i Anią Flaszą w Londynie, którzy wspólnie obsługiwali orkiestrowego Twittera. Sam również monitorowałem liczbę tweetów. O 12:00 było już dla mnie jasne, że tego dnia pobijemy rekord i dobijemy do regulaminowego limitu.
I wtedy w mojej głowie zaświtała szalona myśl… a może zachęcić MasterCard do przekazania większej kwoty? Podzieliłem się moimi przemyśleniami z Anią z działu PR MasterCarda. Okazało się, że nie tylko ja wpadłem na ten pomysł – w samej firmie, w efekcie ogromnego zainteresowania akcją internautów, także toczyły się już wewnętrzne rozmowy na temat przekazania WOŚP dodatkowych pieniędzy. Super 🙂
Równolegle na bieżąco weryfikowałem liczbę tweetów korzystając z amerykańskiego serwisu topsy.com, kontaktowałem się z Michałem Sadowskim z Brand24, który liczył tweety dla WOŚP i sam podkręcałem atmosferę publikując zdjęcia i “ćwierknięcia” ze studio TVP1. Ostatecznie moje tweety wyświetlone zostały 78 tys. razy i retweetowane były tego dnia 768 razy.
Wiedziałem, że jest dobrze. Licznik z topsy.com pokazał ok. 117 tys. tweetów z hasłem #MasterCardGrazWOSP. Zakładałem, że grubo przekroczyliśmy 20 tys. unikalnych użytkowników.
Wieczorem dostałem ostateczne potwierdzenie z MasterCard, że firma dorzuci od siebie dodatkową kwotę do regulaminowych 100 tys. zł. Ostatecznie we wtorek ogłoszono, że na konto WOŚP trafi 200 tys. zł! Dwa razy więcej niż pierwotnie deklarowano!
Cała akcja zakończyła się następującymi liczbami:
- W akcję zaangażowało się 25 750 użytkowników Twittera.
- Łącznie wysłali oni prawie 115 tys. tweetów z regulaminowym hasłem.
- #MasterCardGrazWOSP był 11 stycznia najpopularniejszym hashtagiem w Polsce i trafił również na listę 15-tu najpopularniejszych na świecie!
- MasterCard opublikował informację prasową zatytułowaną “Użytkownicy Twittera rozbili bank dla WOŚP” – hehe dokładnie o to mi chodziło 🙂
Pioruńsko cieszę się z takiego obrotu spraw. Sam na pewno nie przekazałbym 100 tys. zł na WOŚP, ale poprzez zaangażowanie i bycie “w dobrym miejscu w dobrym czasie” mogłem pomóc pozyskać dodatkowe fundusze.
Nie wiadomo było czy to się uda, ale gra była warta świeczki. Dzięki temu, że miałem już relację z MasterCard (omawialiśmy naszą roczną współpracę), numer telefonu do właściwej osoby oraz kilka dobrych argumentów, udało się coś, co jeszcze dzień wcześniej mogło uchodzić za niewykonalne. Bez “pospolitego ruszenia” użytkowników Twittera nie byłoby jednak pretekstu do rozmów. Zagrały wszystkie elementy razem.
Dla mnie w całej tej sytuacji najważniejsze było to, że a) udało się powiększyć kwotę darowizny dla WOŚP i że b) zrobiłem wszystko co mogłem zrobić w tej sytuacji, czyli w optymalny sposób wykorzystałem moje umiejętności i potencjał w dobrym celu.
Zapowiem, że w 2015 roku zobaczycie tego więcej. Planuję mocne usystematyzowanie mojego podejścia do dobroczynności. Szczegóły wkrótce 🙂
A co z blogiem?
Patrząc na powyższą listę planów możecie zapytać, w którą stronę zmierza blog “Jak oszczędzać pieniądze” i czego można się tutaj spodziewać. Niektórzy z Was zwracali mi już uwagę, że zakres poruszanych tematów oddala się od nazwy bloga i coraz częściej obejmuje zagadnienia związane z zarabianiem, blogowaniem i szeroko pojętą lepszą samoorganizacją. Poniżej podsumowuję więc mój punkt widzenia i plany związane z blogiem:
- Nazwa bloga pozostanie w tym roku bez zmiany – ale nie wykluczam jej zmiany w przyszłości 🙂
- Planuję pisać więcej o oszczędzaniu – chociażby z tego powodu, że współpraca z MasterCard pozwala uwolnić mi dodatkowy czas, oraz że zakończyliśmy ze Zbyszkiem pierwszą edycję “Elementarza Inwestora”, który – nie ukrywam – pochłaniał sporo energii i zajmował dużo “czasu antenowego”.
- Będę pisał o szeroko pojętej higienie finansowej – podejściu do pieniędzy, dobrych nawykach finansowych, pokutujących mitach, finansach behawioralnych i tym wszystkim co nie jest bezpośrednio związane z pieniędzmi, ale jednak wpływa na to, w jaki sposób pieniądze zarabiamy, wydajemy, oszczędzamy i inwestujemy.
- Podcast będzie się ukazywać co 2 tygodnie – tu nie planuję żadnych zmian chociaż nie ukrywam, że marzy mi się cotygodniowy cykl wydawniczy.
- Średnio na blogu publikowanych będzie 6–8 wpisów miesięcznie (w tym 2 podcasty) – częstotliwość będzie dostosowana do tempa pracy nad książką.
W kwestii detali, np. doboru konkretnych tematów na bloga, nie wypowiadam się szczegółowo. Postaram się, by nadal były to przede wszystkim wpisy ponadczasowe, które będą przydatne bez względu na to kiedy będą czytane.
Oczywiście chętnie dowiem się od Was, o czym chcielibyście przeczytać w najbliższym czasie. Kilka propozycji tematów zawarłem w ankiecie, którą znajdziecie na końcu tego wpisu.
Inne projekty i priorytety
Równolegle do powyżej wymienionych i absolutnie kluczowych dla mnie przedsięwzięć pytacie mnie również w mailach o ciąg dalszy znanych Wam już projektów. Poniżej pokrótce odpowiadam na najczęściej otrzymywane ostatnio pytania:
Kiedy udostępnisz ponownie kurs “Budżet domowy w tydzień”?
Najpierw muszę wywiązać się z obietnicy dostarczenia bardziej rozbudowanych szablonów budżetu domowego w Excelu. Już z nimi finiszuję i planuję je udostępnić na dniach. Jeśli nic już nie stanie na przeszkodzie, to jeszcze w lutym kurs “Budżet domowy w tydzień” dostępny będzie w ponownej sprzedaży.
O co chodzi z “Planerem Oszczędzania 2015” i Comperią?
Niektórzy z Was otrzymali od firmy Comperia papierowy “Planer Oszczędzania 2015”, który sygnowany jest moja podobizną. Odzwierciedla on metodologię przedstawioną w artykule “Prosty budżet domowy” i wierzę, że dzięki takiemu poręcznemu “gotowcowi” łatwiej będzie Wam usiąść do planowania domowego budżetu.
Potraktujcie ten planer jako formę podziękowania ode mnie i Comperii dla tych z Was, którzy skorzystali w ubiegłym roku z ofert lokat promowanych na moim blogu.
Co do samego programu Comperia Bonus Club, to nie mam z nim nic wspólnego. Jest to program lojalnościowy Comperii i to właśnie do nich należy kierować wszystkie dotyczące go pytania. Wiem tylko, że jednym z bonusów dla uczestników tego programu będzie możliwość nabycia kursu “Budżet domowy w tydzień”, ale to równie dobrze będziecie mogli zrobić także bezpośrednio na moim blogu. 🙂
Co dalej z “Elementarzem Inwestora”?
Tak jak informowałem już wcześniej, zakończyliśmy pierwszy etap cyklu “Elementarz Inwestora”. Czeka nas jeszcze podsumowujący artykuł, w którym przedstawimy kondycję naszych portfeli inwestycyjnych. Obaj ze Zbyszkiem chcemy kontynuować ten cykl, ale – ze względu na chwilowe zmęczenie tematem oraz moje plany związane z pracą nad książką i kursem dotyczącym wychodzenia z długów – wznowimy go najwcześniej w drugiej połowie roku.
Czy będziesz polecał konkretne lokaty i oferty banków?
Tak – planuję polecać atrakcyjne oferty banków, ale skupiam się tylko na tych najważniejszych i najciekawszych. Jeśli macie w tym zakresie konkretne oczekiwania, np. chcielibyście bym robił to z większą regularnością lub częstotliwością, to wyraźcie proszę swoje zdanie na ten temat w załączonej do artykułu ankiecie.
Ankieta dla Czytelników
Od czasu do czasu prosiłem Was o fragmentaryczną opinię na różne tematy. Teraz po raz pierwszy w historii bloga proszę Was o wypełnienie kompleksowej ankiety, która pomoże mi lepiej zrozumieć kim jesteście i jakie macie oczekiwania w stosunku do treści publikowanych na blogu oraz do mojej osoby.
Szczególnie interesuje mnie Wasze zdanie na temat przedstawionych powyżej, moich strategicznych planów na rok 2015.
Ankieta zawiera szereg przeróżnych pytań. Jeśli na któreś z nich nie będziecie chcieli udzielić odpowiedzi – to po prostu je pomińcie. Niemniej jednak nie ma tam pytań przypadkowych.
Ankieta dostępna będzie przez tydzień – do 10 lutego br. Jej rezultaty – w formie zbiorczych danych – opublikuję w moje urodziny – 17 lutego 🙂
Kliknij TUTAJ, aby przejść do ANKIETY →
Będę Wam bardzo wdzięczny za pomoc i udzielenie odpowiedzi. Z góry za nie dziękuję.
I jeszcze jedno – fajnie, że jesteście. Miło mi dla Was tworzyć. Rok 2014 był absolutnie świetny. Jednak 2015 zapowiada się jeszcze lepiej. Zaczynam się pomalutku rozpędzać 😉
Sprawdź również: Podsumowanie 2015 i plany na rok 2016 z wielką kasą w tle, czyli co Was czeka
{ 98 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Michał skąd Ty bierzesz tyle energii, aby realizować te wszystkie projekty? Oczywiście gratuluję, że masz aż tyle pomysłów na te pozostałe 11 miesięcy 2015 roku, ale czy to nie za dużo dla jednego człowieka??? Pytam tylko retorycznie.
Po przeczytaniu Twojego posta jestem jednak trochę zaniepokojony – czy Ty aby pomału nie popadasz w „pracoholizm”??? Wiem, że każdy robi to co uważa za stosowne, ale Twój plan na 2015 wygląda nad wyraz ambitnie 🙂 Oczywiście życzę powodzenia i pozdrawiam Jacek.
Michał ostatnio w którymś podcaście deklarował zmniejszenie czasu poświęcanego na prace, nie wiem czy w kontekście tego wpisu jest to realne 🙂
Hej Zulu,
JEST realne 🙂 Trochę rozjaśniłem tutaj: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/strategiczny-partner-i-ambitny-plan-2015#comment-204941
Pozdrawiam
Hej Jacek,
To kwestia odpowiedniej perspektywy i także – organizacji i pracy zespołowej.
Ja nie ukrywam, że uwielbiam swoją pracę. 🙂 Poza tym blog jest moją pracą pełnoetatową a ja się w pracy nie obijam 😉
Jest też druga, bardzo pozytywna strona tych planów: wiele pobocznych tematów po prostu skreśliłem. Odmawiam wielu propozycjom współpracy i innym „przeszkadzaczom”. Tego typu plan pomaga mi się skoncentrować.
Plan wygląda realnie. Z mojej perspektywy jest mniej angażujący niż to co zrealizowałem w roku 2014. Zauważ, że np. ja wykonywałem wiele pracy, której bezpośrednio nie widzieliście, np. żeby uruchomić całą platformę dla kursu „Budżet domowy w tydzień”, to musiałem wszystko stworzyć od zera. Realizacja kolejnego kursu – sprowadza się już „wyłącznie” do przygotowania materiałów i nagrania wideo (montaż realizuje kto inny, aparaty cyfrowe obsługuje kto inny). Cała infrastruktura pod obsługę takiego kursu – jest gotowa.
Poza tym odpadają mi niezaplanowane działania (mówię im szybko „nie”), odpada masa papierkowej roboty, spotkania, negocjacje itp.
To czego nie napisałem (bo bezpośrednio Was nie dotyczy), to budowa zespołu. To się dzieje cały czas i kilka osób, z którymi obecnie współpracuje, już teraz uwalnia mi sporo czasu. To będę kontynuował w 2015, bo jest wiele zadań, których nie muszę i nie powinienem wykonywać sam.
Pozdrawiam ciepło 🙂
cześć Michał
korzystam z Firefoxa i mam pogrubione wszystkie polskie znaki. Zarówno na komputerze w pracy jak i w domu. Pod Chrome jest ok. Zastanawiam się czy coś po mojej stronie czy bloga.
pzdr.
Po Twojej stronie. U mnie na Mozilli wszystko pięknie.
Przemo, panie „u mnie działa”. To pewnie kwestia dodatkowych zmiennych w adresie URL. U mnie zamiast polskich znaków – kratki – ale dotyczy to tylko wejścia na stronę po kliknięciu w odnośnik w mailu (ze zmiennymi o kampanii, źródle wejścia itp). Gdy odpalam ten sam wpis w nowej karcie (po usunięciu dodatkowych zmiennych) znaki są OK.
Michale, prosimy o poprawkę 😉
Opera 12.17, na Firefoxie to samo.
Hej Moon,
Dziękuję za szerszy opis problemu. Podrzucę specowi od designu – może coś zaradzi.
Pozdrawiam!
I to pokazuje, że idealnie się skupiasz na konkretach delegując odpowiedzialność, nie tylko zadania. Wielki plus!
Ooo – moja ulubiona organizacja płatnicza 🙂
Michale, jako czytelnicy bloga wiemy już jak organizujesz swoje listy zadań, listy celów, a mógłbyś powiedzieć w jaki sposób zarządzasz nowy pomysłami, radami, wytycznymi, lifehackami na które wpadasz czytając książki, słuchając podcastów etc.?
Spisuję interesujące i przemawiające do mnie rady, także z Twoich podcastów, ale robi się z tego sporej długości lista i żeby to wszystko po kolei wdrażać… Ciężko to spamiętać.
Masz na to jakiś sposób?
Pozdrawiam 🙂
Hej Krzysztof,
Dziękuję za fajną propozycję tematu. Idealnie się z nim wstrzeliłeś. Kolejny odcinek podcastu będzie właśnie poświęcony narzędziom, które wykorzystuję w mojej pracy i m.in. temu, jak pozwalają mi one wyrzucać z głowy to wszystko co się tam dzieje i przechowywać we w miarę zorganizowany sposób.
Pozdrawiam 🙂
Andrzej Tucholski właśnie przepytuje ludzi jak oni organizują sobie środowisko pracy i życie wokół. Dziś wrzucił pierwszy wpis. Ciebie, Michał, jak najbardziej bym właśnie tam widział – masz bardzo profesjonalne i praktyczne porady. Może połączcie jakoś siły z tym tematem?
Super ! 🙂 też bardzo chętnie posłucham 🙂
Cześć,
Michał, zabierz się wreszcie za poważnych analityków + produkty ETF / ETP / ewentualnie CFD. To nowa jakość – w pisaniu tu na blogu i skok na poważniejsze myślenie o przyszłości.
Pozdrawiam.
Hej Uppsss,
Dziękuję za sugestię. Przyjdzie taki czas 🙂
Pozdrawiam
Imponujące i inspirujące jak zwykle! Szczególnie z rana taki kop pozytywnej energii robi dobrze 😉
Michał.
Gratulacje!
Czytam Twojego bloga od 6 miesięcy i muszę Ci powiedzieć, że NIESAMOWICIE SIĘ CIESZĘ z Twojego – jakby nie patrzeć – sukcesu (Blog roku + Partner strategiczny) !
Poleciłem Twój blog całej rodzinie i polecam znajomym.
Twój blog to
1. Bardziej produktywny czas spędzony w sieci, niż przeglądanie filmów na yt.
2. Podcasty skracające drogę dom – praca – dom do „oka mgnienia”
Well done!
Bardzo dobrze, że Twoim stałym partnerem na długi czas została taka firma jak MasterCard. Obawiałem się, że za partnera będziesz miał jakiś bank, który wciska ludziom pożyczki i kredyty których nie potrzebują, albo co gorsza np. jakaś firma windykacyjna.
Hej Robert,
Cieszę się, że udało mi się Cię pozytywnie zaskoczyć. Tak jak tłumaczyłem w artykule – ja mam podobne obawy co do konkretnych partnerów z sektora bankowego.
To nawet nie chodzi o to czy jakiś bank jest „dobrym” czy „złym” brandem i o to, czy ja potrafiłbym zachować niezależność w takiej współpracy (wiem, że bym potrafił). Problem w przypadku tego typu partnerów sprowadza się do tego, że są oni jednak dla mnie nieprzewidywalni (nie wiadomo, czy jakiś „trup z szafy” się nie wysunie w trakcie współpracy). Ponadto trudno walczyć z pewnymi stereotypami w postrzeganiu przez część Czytelników, np. „współpracuje z bankiem = zło i jest na ich smyczy” 😉 Przejawy takiego myślenia niestety pojawiają się w niektórych komentarzach bez względu na to na ile rzetelnie działam.
Jest jeszcze inny istotny element – „chemia” we współpracy z konkretnymi osobami po stronie Partnera. Albo jest i da się wtedy zrobić wspólnie świetne rzeczy, albo jej nie ma i długofalowo nic z tego dobrego nie będzie…
W przypadku MasterCard zagrało wszystko. Czuliśmy, że to jest dobry pomysł, dograliśmy się, długo rozmawialiśmy – właśnie po to, żeby spróbować rozpoznać, czy to nie jest tylko chwilowe wzajemne „zauroczenie” i czy możemy przetrwać razem także trudne momenty, które – tak jak w każdej współpracy – mogą się pojawić.
Na szczęście i Oni i ja czuliśmy się na tyle pewnie ze sobą, że zdecydowaliśmy się na wyjątkowo długi kontrakt (jak na projekty realizowane w blogosferze).
Pozdrawiam
Michał,
Życzę Ci dalszych spektakularnych sukcesów i wytrwałości w realizacji ambitnych planów.
A ze swojej strony cieszę się, że mogę z Tobą współpracować oraz mam nadzieję, że majowa konferencja blogerów finansowych oraz kontynuacja Elementarza Inwestora spełnią oczekiwania Uczestników 🙂
Pozdrawiam
Zbyszek Papiński
Dzięki wielkie Zbyszek 🙂
Ja też bardzo cieszę się, że mamy okazję wspólnie „podnosić poprzeczkę”.
Pozdrawiam!
Michał trzymam kciuki, bo plany są hohoho! Mam nadzieję, że między tymi wszystkimi akcjami znajdziesz chwilę, żeby napisać skąd taki leniwy perfekcjonista bierze czas i motywację, żeby wszystko dobrze ogarnąć 🙂
Michał,
W zasadzie sam Twój wpis to już nauka w temacie, jak osiągnąć sukces 🙂
1. Wyznacz misję
2. Ustal priorytety
3. Zaplanuj działania
4. Take action! NOW! 🙂
Trzymam kciuki za wytrwałość w realizacji wszystkich punktów z planu!
Po otrzymaniu od Comperii planera do oszczędzania z odwołaniem do twojego szkolenia „budżet domowy w tydzień” byłem przekonany że to właśnie Comperia będzie tym strategicznym partnerem.
Cały czas mnie czymś zaskakujesz 🙂
Cześć, bardzo spodobał mi się pomysł wykorzystywania swojej popularności na cele dobroczynne, oby tak dalej.
Pozdrawiam.
Gratulacje i powodzenia 🙂
Michale,
Przede wszystkim chciałbym Ci pogratulować udanego 2014 r. i życzyć sukcesów w roku bieżącym. Czytam Twojego bloga regularnie i zawsze po zajrzeniu na Twoją stronę dostaję pozytywnego kopa do działania. Nie będę ukrywał, że sam chciałbym osiągnąć chociażby część z Twoich sukcesów (taka pozytywna zazdrość). Bardzo podobają mi się także Twoje plany związane z działalnością dobroczynną i pro-bono publico. Wierzę, że dzięki takiemu podejściu szersze grono osób będzie mogło skorzystać z twojej wiedzy i doświadczenia, a dzięki temu poprawić swoją sytuację materialną. Jeszcze raz gratuluję i mam nadzieję do zobaczenia podczas konferencji z Twoim udziałem.
Hej Krzysztof,
Pozytywna zazdrość jest dobra. Motywuje do działania.
Oby do zobaczenia w maju na konferencji 🙂
Pozdrawiam
Piątka Michał!
Dzięki za info, co można się spodziewać po Tobie w przyszłości.
Mam nadzieje, że masz plany też na pojawienie się w Krakowie?
Krzysiek
Trochę nie rozumiem sponsora MasterCard w kwestii wychodzenia z długów, gdzie większość problemów zaczyna się od wciskania ludziom niepotrzebnych i niebezpiecznych narzędzi kredytowych jakim jest karta kredytowa. Bo nie wierzę, że jest to tylko sprawka banków, MasterCardowi jako operatowi też zależy na jak największej ilości kart w obiegu, a że trudno uzasadnić więcej niż jedną kartę debetową dla posiadacza, to wciska się różnie opakowane „w bonusy” kredytówki.
Choć rozumiem wybranie „mniejszego zła”, bo mogło trafić na np. Providenta 🙂
Hej Czytelnik,
Można też spojrzeć na to z drugiej strony: producentowi młotków też nie zależy raczej na tym, by ludzie używali tego narzędzia do przemocy i rozbojów. I szukając analogii – pewnie mógłby się zaangażować w działania polegające na uświadamianiu jak mądrze posługiwać się młotkiem – chociaż patologii to pewnie nie wyeliminuje.
Karta – w szczególności kredytowa – to narzędzie. Nie jest ani dobre ani złe. Istotny jest sposób użycia tego narzędzia. I myślę, że MasterCardowi zależy na tym żeby ich narzędzia ułatwiały życie a nie je komplikowały. I sądzę też, że firma jest bardzo świadoma tego, że karty kredytowe – także z jej logo – to dla wielu osób pierwszy krok do problemów finansowych. Co można z tym zrobić? Uświadamiać, edukować, dokładać starań, by wyeliminować głupie, nadmierne zadłużanie się.
Właśnie to będziemy robić z MasterCard chociaż ani oni ani ja nie mamy wątpliwości, że rozwiążemy problem. Z tym, że ja wychodzę z założenia, że jeśli uda się pomóc dziesięciu, stu czy tysiącu osób, to i tak efekt będzie można uznać za bardzo dobry.
Pozdrawiam
Zlikwidować kartę i jeden dług mniej;
Już 3 karty MC zlikwidowałem i nie tylko kredytowe – utrzymanie karty do konta z roku na rok coraz droższe.
Hej:)
czytam twe zdanie o tym, że nie obijasz się w pracy, a ja sama właśnie zamiast robić coś konkretnego jak zwykle najchętniej uciekam w twego bloga;) ale jestem mistrzem w metodzie „co masz zrobić jutro, zrób pojutrze, a będziesz mieć dwa dni wolnego”, dlatego nie mam wpływów rocznych 6-cyfrowych;p Podziwiam Cię jako wspaniale zorganizowanego i zdyscyplinowanego człowieka, który mimo tylu ropraszaczy nie traci głowy i celu z oczy. Zdradź, jak wygląda twój dzień i ile dziennie pracujesz i jak to zrobić, by 99% czasu w pracy poświęcić się zadaniom, a nie plotom i piciu kawy;)
Hej Marta,
Odwrócę Twoje pytanie (świadomie) – czy robisz to co kochasz? Bo jeśli nie, to po co się męczyć? Jaki jest sens marnowania czasu w pracy? Może lepiej go „marnować” robiąc przyjemniejsze rzeczy?
Oczywiście niełatwo to zmienić, ale jeśli uznasz, że np. za 2 lata chcesz robić coś innego i potrzebujesz kwoty 25 000 zł na koncie żeby rzucić obecną robotę, i będziesz naprawdę pragnęła zmiany w życiu, to znajdziesz sposób jak a) zaoszczędzić 1000 zł miesięcznie, b) zdobyć go jeśli nie możesz go zaoszczędzić. Być może będziesz się nadal obijała w pracy, ale równolegle pracowała nad czymś swoim „na boku”. I może się okazać, że wtedy jesteś w stanie pracować po 10-16 godzin na dobę.
Ja w mojej pracy piję kawę 🙂 Czarną i niesłodzoną. Jest 19:18 – odpowiadam na Twój komentarz. Wstałem około 6:00. W międzyczasie około 15:30 poszedłem pobiegać przez około godzinę i słuchałem sobie przy okazji ciekawych podcastów. Czasem pracuję kilkanaście godzin, czasem kilka. Też się obijam, ale staram się obijać kreatywnie (coś poczytać, coś pooglądać – co jest zbieżne z tym co robię).
A jeśli pracuję nad jakimś zadaniem, to staram się skoncentrować wyłącznie na tym jednym zadaniu przez jak najdłuższy czas. Zero rozpraszaczy i pracuje się dużo efektywniej.
Znam siebie. Rozpraszacze wyłączam, bo wiem, że gdyby miał otwartą stronę X, Y czy Z, to bym tam zerkał. Blokuję. Mam do tego aplikację na Maca – SelfControl. Blokuję np. Facebooka na 2 godziny itp. 🙂
To tak w skrócie 🙂
Michał, z nieba mi spadłeś z tym selfcontrol! Dzięki!!!:)
Gratulacje! Niech żyje nowy król blogsfery 😉
A tak na serio to jest to naprawdę milowy krok w rozwoju blogosfery jeśli chodzi o współpracę ze sponsorami: długoterminowy sponsor ( stąd zasłużona nazwa STRATEGICZNY ) oparty na wspólnych wartościach, a nie adoracji wzajemnej.
Cieszę się bardzo, bo zawsze w to głęboko wierzyłem, że wartościowe blogi będę zyskiwać na znaczeniu!
pozdrawiam, Mirek Połyniak
Hej Mirek,
Dziękuję za komentarz. Nie lubię tytułowania – zwłaszcza niezasłużonego. Nie o królowanie tu chodzi.
A co do reszty komentarza – też miałem taką nadzieję, że jakościowe blogowanie to jest to i bardzo się cieszę, że to się potwierdza w praktyce w namacalny sposób.
Pozdrawiam
Michał,
Ludzie tyle nie pracują…
Jak Ty to ogarniasz?
Gratuluję i życzę powodzenia.
Gratulacje Michał i powodzenia w realizacji planów 🙂
Osobiście dodam, że cieszę się z Twojej współpracy z Master Card bo też mam z tą firmą pewne związki, więc budowanie jej pozytywnego PijaRu przez Ciebie bardzo mnie cieszy 😉
Pozdrowienia!
Wojtek
Michał powodzenia w realizacji wszystkich planów. Ja osobiście nie mogę się doczekać majowej konwencji blogerów finansowych.
juuhuuu ankieta 😀 kocham ankiety!
Osobiście coraz mniej zaglądam na bloga. Coraz mniej konkretów, a coraz więcej lania wody o rzeczach oczywistych (blog motywacyjny ?).
Dodatkowo wydaje mi się, że blog kiedyś powstał z pasji, prowadziła go osoba która była na codzień praktykiem oszczędzania i dzieliła się tym z innymi. Życzę jak najlepiej jednak wątpię abyś „w obecnej sytuacji finansowej” znalazł dobre tematy na artykuły. (te praktyczne)
Więcej wiary Łukasz 🙂
Cześć,
Bardzo ambitne plany, trzymam kciuki aby wszystko Ci się udało zrealizować.
Trzymaj się 🙂
Partner na rok! WOW! Po raz kolejny wytyczasz nowe trendy. Jestem pod wrażeniem tak długoterminowej strategii, miszcz planowania 🙂 Powodzenia!
Cieszy mnie plan wydania książki, trzymam kciuki – napisz samodzielnie!
Michale chciałem wypełnić ankietę muszę poczekać aż ja uzupełnisz. Nie wziąłeś pod uwagę, że możliwe jest obserwowanie Twojego bloga przez kanał RSS. Ja korzystam z feedly (choć na newsletter też się zapisałem) i to tą droga dowiaduję się o nowych wpisach.
Hej Przemek,
Mój błąd z tym RSS-em. Rzeczywiście zapomniałem o tym źródle – a jest istotne. Wypełnij proszę ankietę tak czy siak. Ja już nie będę w trakcie dodawał RSS-a, bo to zafałszuje wyniki (spłynęło już ponad 1000 odpowiedzi). Po prostu będę o tym pamiętam przy kolejnej edycji.
Pozdrawiam
Hej Michał,
Ankieta wypełniona, ale mam jeden komentarz do pisania książki, bo były tylko dwie opcje, a może nie myślisz o trzeciej albo i czwartej.
Z tego, co wiem, to Leo Babauta (zenhabits) zrobił tak:
Napisał draft i wysłał go do grupki ludzi, zbierając opinie. Ta grupka powiedziała, co podpicować to tu, to tam. I była druga iteracja. I trzecia.
I dopiero później wydał. I to przez kickstartera.
Na razie widzę opcję „wszyscy uczestniczą w pisaniu” albo „nikt aż do końca”. A gdybyś napisał draft i wysłał go reprezentatywnej grupce 10-20 osób.
Pomyśl też o czasie, który spędzisz na czytaniu tego całego „feedbacku”, gdy będzie to np. 100 osób! – nigdy się nie wygrzebiesz! 🙂
Myślałeś o takiej opcji? Agilowej! 🙂
Kosmicznie pozdrawiam!
Hej Kosmita,
Tak – taki scenariusz także rozważam. Przy czym chodziło mi raczej o generalną Waszą opinię na temat tego czy angażować Was w proces tworzenia, czy nie. I dlatego właśnie to pytanie ma taką formę.
Pozdrawiam i dziękuję za podpowiedzi i kibicowanie 🙂
Hej Michał.
Zgadzam się z Kosmitą – ta grupa powinna być ograniczona. Jakby co zgłaszam się na ochotnika do pomocy.
No i pięknie 🙂 Mam nadzieję, że ten partner Cię nie ograniczy i będzie się Wam miło współpracowało. Już zabieram się za ankietę.
Brawo, pozazdrościć!
Niesamowicie jest to, jak bardzo konsekwentnie dążysz do przodu z kolejnymi zadaniami, celami, zwłaszcza zabezpieczenie się finansowo (nie ukrywajmy, wiedza i czas kosztuje a do tego jeszcze rodzina). Prawdziwy majstersztyk 🙂
A propos tej obiecanej książki (zapomniałem dopisać w ankiecie… 😉 ). Mam nadzieję, że będziesz pamiętał o ,,ebookowiczach” 😉 i że pojawi się EPUB+MOBI. Ja się piszę na takową pozycję w ciemno (pod warunkiem w miarę ,,oszczędnej” ceny, bo to w końcu blog o oszczędzaniu…. 😀 ). Pozdrawiam i życzę powodzenia w pracy! Rafał.
Hej Rafał,
Tak – będzie wersja EPUB i MOBI jak najbardziej.
Dziękuję za wstępną deklarację. Co do ceny – nie mam ambicji, by książka była tania ani by była droga. Będzie w cenie dobrego poradnika 🙂
Pozdrawiam
Michał, zasłużone brawa. Tak trzymaj i mógłbym napisać: nic nie zmieniaj ale zamiast tego dodam: rozwijaj się ( i bloga) nadal. 🙂
Super! Partner bardzo dobrze dobrany. Jestem ciekaw, jak ułoży się ta współpraca i mam nadzieję, że bardzo dobrze. Zastanawiam się tylko, czy oddłużającym się doradzisz pocięcie kart kredytowych (a może tylko niektórych) 😉 A poważnie – myślę, że wydawcy kart zależy na wygodzie i nowoczesności rozwiązań, a nie na użytkownikach z kłopotami.
Chętnie wezmę udział w konferencji w Wa-wie 🙂
Trzymam kciuki za realizację planów!
Hej. W takim razie Michał Twoje zdanie ze strony tytułowej: „Cześć! Jestem Michał. Nie zarabiam milionów…” powoli staje się nieprawdą 🙂 Gratulacje i powodzenia
Hej Juliusz,
Do milionów w liczbie mnogiej droga jeszcze daleka 🙂 Obym jak najszybciej musiał je zmienić 😉
Dziękuję i pozdrawiam
Uzyskałem odpowiedź 🙂 książka w modelu self-publish. Czy możesz napisać coś więcej na temat organizacji tego przedsięwzięcia lub skierować do przydatnych materiałów na temat modelu self-publish? Przede mną podobne wyzwanie w tym roku, ale na rynek anglojęzyczny i branża zupełnie inna.
Hej Voytek,
Gdyby co, ja wydałem książkę przez Amazon, a konkretnie papierową przez CreateSpace, a e-booka przez Amazonowy KDP. Już parę osób o to pytało, więc może pora skrobnąć parę słów… chyba, że wniosek o EIN i późniejszy formularz W8-BEN masz w małym palcu 🙂 – Powodzenia!
Bardzo byłoby miło gdybyś podzielił się tymi doświadczeniami na swoim blogu. Działalność mam zarejestrowaną w Wielkiej Brytanii ale z racji anglojęzycznej publikacji nie będzie sprzedawana tylko w UK, ale również w Irlndii, USA, Kanadzie, Nowej Zelandii, Australii, a nawet w Afryce. W Polsce również… Myślę o ebooku bo nie wyobrażam sobie dystrybucji papieru na tak dużą skalę samodzielnie. Dodam twojego bloga do feedly i z niecierpliwością będę czekał na wpis.
Hej Voytek,
Nie wiem, czy na „Kosmicznym” blogu będę o tym pisał… To takie moje małe pisanie, żeby serce wyrazić 🙂 – a zaczynam nowy komercyjny projekt, który powinien być dostępny końcem marca. Tam na blogu firmowym pewnie opiszę jak to zrobić, ale to pewnie kwiecień-maj. Gdybyś potrzebował wcześniej jakichś informacji, np. jak to wygląda z Amazon KDP to dawaj znać. Mam też doświadczenia ze Smashwords. Gdybyś potrzebował konkretnych wskazówek to dawaj znać.
Pozdrawiam!
Dziękuję, odezwę się na pewno gdy tylko ogarnę bieżące sprawy.
gratuluję i powodzenia 🙂 planów sporo, też podziwiam ile w Tobie energii do realizacji tego wszystkiego! 🙂
hej jestem tu nowa, od kilku miesięcy szperam po blogach i wypatrzyłam właśnie twój jako najbardziej zbliżony do moich zainteresowań (ekonomia, oszczędzanie, inwestowanie) pracuję w domu, ale próbuję wyrwać się do ludzi bo decyzja o własnej działalności może i była dobra, ale odcięła mnie od świata, a ja uwielbiam jak wokół jest głośno, żeby za bardzo się nie rozpisywać chciałabym ci powiedzieć, że dzięki Twojej historii uwierzyłam, że jeszcze wiele mogę zmienić pomimo 40 stki na karku, dorastających dzieci i perypetii w życiu osobistym, Twój blog jest bardzo wciągający i chciałabym, żeby następne moje wpisy były już na konkretne tematy, mam nadzieję że poruszysz temat inwestowania w ziemię (na ten temat mogłabym trochę powiedzieć bo siedzę w temacie) jeżeli już był ten temat to przepraszam, ale nie dotarłam do niego
bardzo serdecznie pozdrawiam Ciebie i wszystkich którzy tu zaglądają, dzięki Tobie powoli wracam do „świata żywych”
iza
Gratulacje Michał,
Plan bardzo ambitny i niezwykle interesujący. Jestem pełen podziwu! Dobra sprawa z partnerem strategicznym. Życzę powodzenia w realizacji wszystkiego co zaplanowałes!
TRZYMAJ SIĘ!
WOW! Pomysł to najważniejsza sprawa. Gratuluję głowy pełnej pomysłów. Najbardziej jednak dziękuję Ci za pomoc mailową w minionym roku. Robisz taka pracę, jakiej nie wykonali np. moi rodzice. Jedynaczka przyzwyczajona, że zrobi się za nią + łatwość w zaciąganiu długów. Na pewno napiszę więcej w ankiecie!
Ankieta uzupełniona 🙂 A że nie było tam miejsca na wyjaśnienie w sprawie majowej konferencji, to piszę tutaj – pomysł uważam za świetny! Niestety, nie wezmę w niej udziału, bo mnie jeszcze w kraju nie będzie, tak więc już poproszę o kontynuację w drugiej połowie 2016 r. 🙂
Sukcesu oczywiście gratuluję, bo jest. Jednocześnie widzę, że powoli odrywasz się od rzeczywistości a blog przestaje być dla ludzi. To ludzie zaczynają być dla bloga… Cóż, odwieczny dylemat, być czy mieć? I nawet trudno mieć pretensje, że wolisz mieć. Taka kolej rzeczy. Póki co, zostanę tu jeszcze jako obserwator.
Jestem pod wrażeniem Partnera! Ale to tylko pokazuje, jak wielkim szacunkiem się cieszysz i jak dobrą robotę robisz.
Podobne jak całe plany na ten rok robią niesamowite wrażenie. Gabi chyba nie będzie zadowolona, że tyle czasu znów poświęcasz na blog i sprawy około-blogowe.
I powiem jeszcze jedno: w wielu miejscach sieci widziałem, że stanowisz inspirację dla ludzi. Na koniec tego roku Twoje nazwisko będzie jeszcze popularniejsze we wszelkich podsumowaniach A.D. 2015. Tak trzymać Michał!
Michał,
ankieta trochę niedopracowana :). W wielu pytaniach tylko skrajne odpowiedzi – Tak, jest super, Nie – do bani. W pytaniu o rzetelność ofert, które pokazujesz – zabrakło mi odpowiedzi „nie wiem”. Nie czytam tych wpisów, nie weryfikuję tego, co piszesz z rzeczywistością, nie korzystam z tym promocji i produktów, które przedstawiasz.
Wyniki mogą być trochę nieadekwatne do rzeczywistości.
Hej Olga,
Dziękuję za komentarz. Sypię głowę popiłem.
Informacyjnie: odpowiedzi nie są obligatoryjne więc można po prostu w przypadku gdy nie wiesz pominąć odpowiedź na dane pytanie.
Pozdrawiam 🙂
Zgadzam się z Olgą. W wielu miejscach ankiety brakowało mi odpowiedzi. W tych pytaniach przyjąłem za klucz odpowiedzi na korzyść Michała. W skali całej ankiety może to nieco zniekształcić wyniki.
A co teraz z zestawieniem przychodów i wydatków, skoro nie możesz pochwalić się kwotą z Mastercardem?
Z niecierpliwością czekam na książkę 🙂 Od kiedy po raz pierwszy weszłam na Twojego bloga mam w planach zeszyt wydatków- wiele razy zaczynałam, po dwóch tygodniach systematyczność się kończyła a bo to gubiłam rachunek a to coś. Nowy rok się zaczął i jest to moje postanowienie, od paru dni wszystko przygotowuje, żeby od marca ruszyć z tym porządnie 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂 Dzięki Tobie i tak wykonałam już kawał dobrej roboty 🙂
Hej Michał,
Też miałam podobny problem z niektórymi odpowiedziami na pytania dot. komercji na blogu i szczerze mówiąc nie pomyślałam o tym, że mogłam nic nie zaznaczyć, no ale już trudno 😉 Trzymam kciuki, powodzenia ze wszystkim! 🙂
witam, od dawna powtarzam ze ankieta to świetny sposób na sprawdzenie co i jak danym użytkownikom w czymś nie pasuje 😉 gratuluje i będę regularnie zaglądał na Pana bloga 🙂
Wypełniłam ankietę i zastanowiłam się nad odpowiedzią na pytanie o komentarze. Czytam bloga i słucham podcastów bardziej lub mniej regularnie od ładnych kilku miesięcy, często rzucam okiem na komentarze, ale do tej pory nie zostawiłam żadnego swojego. Chyba z braku czasu. W każdym razie pora to zmienić. Michał, trudno żeby ten komentarz nie zabrzmiał podobnie do pozostałych, bo refleksje mam podobne do większości komentujących. Niezmiennie inspirujesz mnie od kilku miesięcy, chociaż nie do wszystkich poruszonych przez Ciebie tematów podchodzę tak samo entuzjastycznie. Odrobina sceptycyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Czasem Twój optymizm wydaje mi się przesadny ale mimo wszystko uśmiecham się do końcowych zdań w newsletterze, wpisach i podcastach, zapewniających, że cieszysz się, że jesteśmy:) Zawsze jednak czytam chętnie, bo sama mam podobne do Ciebie podejście do pracy i ogólny pogląd na finansową sferę życia. Ty masz jednak o wiele większe doświadczenie, a więc staram się z niego czerpać. Tym bardziej trzymam więc kciuki za pozytywny przebieg wszystkich działań w tym roku. Cieszę się, że w coraz większym stopniu zajmujesz się kwestiami, w które mogą się zaangażować czytelnicy (nie tylko afiliacje, ale też pomysł ze współudziałem w redakcji książki, własna konferencja, pytania w ankiecie o tematy, które chcielibyśmy żeby zostały poruszone). Dzięki temu będziemy mogli bardziej uczestniczyć w dwukierunkowej komunikacji poza komentarzami, a mniej być jedynie pasywnymi odbiorcami korzystającymi z Twojej wiedzy.
Z nicków komentujących widać, że zdecydowanie przeważają wśród odbiorców mężczyźni. Szkoda, że kobiety rzadziej są zainteresowane taką tematyką, ale może będzie się to trochę zmieniać w przyszłości…
Zawsze zachwalałem karty kredytowe. Ale tylko taki sposób korzystania z nich, w którym to ja zarabiam, a nie instytucja która je sprzedaje ( rozdaje ) zwał jak zwał, w końcu jest to produkt nastawiony na zysk wydającego. Michał 🙂 Ty zawsze jednoznacznie określałeś się przeciwko kartom kredytowym. Nawet sam takową miałeś kiedyś, ale zrezygnowałeś. Tak pisałeś! W związku ze zmianą Twojego kursu 😉 ( w życiu wszystko jest kwestią ceny 😉 ) czekam na jakąś promocję poprzez Twego bloga w postaci np. stówka za wyrobienie karty kredytowej z logo Mastercard 🙂 POZDRAWIAM
Hej Leszek,
Ależ ja nadal jestem przeciwnikiem kart kredytowych w niewprawnych rękach, co nie znaczy, że nie mają swoich plusów – m.in. tych o których piszesz. Uważam, że karty kredytowe to często pierwsza przyczyna prowadząca do długów i spirali długów. I właśnie dlatego trzeba o tym pisać.
Podobnie, jak nie jestem zwolennikiem Forexu, ale poruszaliśmy ten temat ze Zbyszkiem pokazując plusy i minusy najlepiej jak potrafiliśmy.
Karty to tylko narzędzie. W jednych rękach działają na korzyść posiadacza a w innych – na niekorzyść. Warto sobie to uświadamiać jak najwcześniej.
I dla jasności: nie ma w tym żadnej zmiany kursu 😉
Pozdrawiam
Dokładnie Michale o rzeczach niebezpiecznych należy mówić to może uchronić wiele osób przed nieszczęściem. Z kartami kredytowymi jest jak z alkoholem, należy zachować umiar. No z tym, że jeżeli ktoś porzucił nałóg, to kontynuując to porównanie karty kredytowe już nie dla niego.
Uważam, że opracowałeś bardzo fajny plan na 2015 rok. Do niektórych rzeczy można się przekonać i z nich skorzystać , lub utwierdzić w przekonaniu że nie warto. Ale pogadać zawsze warto:)))
Michałku
Ja jestem troszke rozczarowana twoim Partnerem,bo uwazam,ze namawiaja oni do konsumpcji,wykorzystujac granie na emocjach.Jestem fanka blogu M.Iwucia,a tam podstawa wyjscia z dlugow jest brak kart kredytowych.Zreszta ciekawe jak ten Partner bedzie wymieniany w twoich wpisach-tak jak w artykulach sponsorowanych lub w serialach gdzie jest notka na koncu,ze zawieral lokowanie produktu?
Do Ani:
Momentami nie rozumiem tego rodzaju wpisów! Czym jesteś rozczarowana? W którym miejscu Michał napisał, że będzie zajmował się kartami kredytowymi? Czemu się tak buntujecie?, przeciwko komu, czemu jesteście?! MasterCard „wypuszcza” na rynek finansowy nie tylko karty kredytowe, również debetowe i jakkolwiek to źle brzmi, bo kredyt czy debet, to i tak dług, to jednak obie karty są tylko lub aż instrumentami finansowymi, narzędziami tak jak młotek czy samochód, jedno i drugie jest przydatne i jednocześnie jedno i drugie może zabić, jak trafi w nieodpowiednie ręce. Tak samo karty MASTERCARD w rękach jednego Kowalskiego będą doskonałym i wygodnym narzędziem finansowym, ale w rękach Nowaka doprowadzą do katastrofy finansowej. Wszystko zależy od tego, kto i w jaki sposób korzysta z tychże narzędzi, jeden człowiek, wie jak to wszystko działa, i jak ma postępować, żeby nie mieć żadnych kłopotów, a jedynie profity, natomiast drugi krzyknie: „hulaj, dusza, piekła nie ma” i idzie kupić rzeczy, których nie potrzebuje, za pieniądze, których nie ma, żeby Kowalskiemu oko zbielało, bo go nie lubi. Gdyby partnerami byli MAESTRO czy VISA też byście takie larum podnosili? Po co pytam, jasne, że tak! Tylko na jakiej podstawie, pytam się?! Komunikat jest jasny: Mastercard zostaje na najbliższe 11 miesięcy partnerem Michała w celu wsparcia jego działań w pracy nad blogiem i wszystkimi narzędziami, które Michał zaplanował dla NAS, aby kurs wychodzenia z długów dotarł do jak największej liczby naszych rodaków. KONIEC. KROPKA. A o to, żeby ta wiedza dotarła do wielu, pomożemy MY, bo jesteśmy wdzięczni Michałowi za jego ogromną pracę i zaangażowanie. Czego i kto jeszcze nie rozumie? A może to zwykła ludzka zawiść przez Was przemawia?! Michał w którymś komentarzu pod tym wpisem odpowiadał czytelnikowi, że sam nie wykonuje wszystkich zadań około blogowych, że ma zespół ludzi do tego. Gdyby komuś zechciało się pomyśleć, to może wpadłby na to, że tym ludziom trzeba zapłacić za ich pracę…? Choćby tylko symbolicznie? Ale Wy nie, wyobrażacie sobie, że z powodu takiej to, a takiej współpracy, z takim (czyt. TYM) partnerem, Michał nas zaleje wpisami o kartach płatniczych, bo jest zobligowany przez OWEGO partnera.
„MasterCard – to właśnie ta firma zostaje strategicznym Partnerem mojego bloga na rok 2015 i to właśnie ona pomoże mi zrealizować i udostępnić bezpłatnie mój najważniejszy projekt edukacyjny w tym roku – kurs wychodzenia z długów. Dzięki niemu będę miał szansę pomóc znacznie większej liczbie osób niż dotychczas. Ale to nie wszystko…” – to jest pierwszy akapit tego wpisu, przeczytajcie. ZE ZROZUMIENIEM!!!
Przepraszam, Michał, uniosłam się, w ankiecie masz odpowiedź, dlaczego.
Jeśli uznasz moją wypowiedź za zbyt ostrą, usuń ją po prostu.
Pozdrawiam
A skoro wspominasz blog Marcina i jego podejście do kart kredytowych…
Marcin owszem, tak jak i Michał, i jak cała reszta (bez urazy, co do tej reszty) finansistów, nie pochwala kart kredytowych w (uwaga!) nieodpowiednich rękach, ale nie żąda całkowitego zrezygnowania z tychże, bo czasami rzeczywiście się nie da bez tej karty żyć, choć sama już nie mam i nie planuję mieć.
Marcin zaleca wyraźnie, żeby nie nosić jej stale w portfelu, aby nie tworzyła okazji do powiększenia długu, ale wspominał również, że warto obniżyć limit, przelać jeszcze tego samego dnia środki na konto karty, z której się skorzystało, itd. Tu jest „pies” pogrzebany, w mądrym i rozsądnym korzystaniu z takiego instrumentu, jakim jest karta kredytowa, a nie sensus stricte całkowitym jej braku.
I jeszcze jedno! MasterCard jest operatorem i wydawcą kart, ale czy rzeczywiście tak strasznie namawia do bezmyślnej konsumpcji, jak piszesz?! Zastanów się. Więcej jest reklam pod tytułem: „przyjdź do nas i weź pożyczkę, na co chcesz…”, znacznie mniej o oszczędzaniu, żeby nie nosić sweterka z reniferkiem :-P.
I jeszcze a propos Marcina Iwucia…, kto jeszcze nie zdążył wysłać sms-a z głosem na jego bloga? (Michał, nie bij… 😉 )
@Michał Szafrański
Michale, widzę, że się walka w Twoim klubie fanek („Michałku”?) rozpoczęła.
@Anna, @Ania
Radzę wydorośleć i nie oceniać postępowania autora na zasadzie czarne-białe. Michał potrzebuje pieniędzy na życie i utrzymanie rodziny, dlatego przytuli te ćwierć miliona (czy ile tam mu jest potrzebne na rok życia). Mastercard natomiast wyda kwotę z budżetu marketingu na wzmocnienie marki.
Czy Mastercard to coś złego?
1. Płacenie kartami (nie tylko z logo Mastercard) powoduje, że przeciętny klient wyda więcej pieniędzy niż płacąc gotówką http://www.apa.org/pubs/journals/releases/xap143213.pdf .
2. Mastercard jest bohaterem wielu postępowań antymonopolowych w USA i EU.
3. Bohaterem skandalu z przetrzymywaniem i blokowaniem wpłat na rzecz WikiLeaks.
4. Do tego wiele kart wydanych przez organizacje działające na zlecenie banków z rajów podatkowych Ameryki Południowej nosi logo Mastercard (jeśli orientujesz się jak wyglądają takie karty, to przyjrzyj się czasem w sklepach osobom nimi płacącymi – biednie nie wyglądają? Co nie?). Oczywiście nie jest to związane z akceptacją prania brudnych pieniędzy, gdyż Mastercard ma odpowiednią politykę i systemy informatyczne pozwalające na wyłapywanie podejrzanych transakcji, zarówno tych związanych z praniem brudnych pieniędzy, jak i finansowaniem organizacji terrorystycznych. Dzieli się również tymi danymi ze służbami amerykańskimi.
A może jednak coś dobrego?
1. Karty z logo Mastercard umożliwiają płacenie bez konieczności noszenia i trzymania przy sobie gotówki.
2. Sponsoruje wiele imprez sportowych.
3. i WOŚP.
4. Jak ktoś Cię oszuka, to jeśli płaciłaś kartą Mastercard, wówczas możesz skorzystać z ubezpieczenia i odzyskać kasę.
5. Jeśli chcesz wypożyczyć auto, to zamiast dać komuś kilka stów jako zabezpieczenie, możesz skorzystać z blokady środków na karcie.
@Ania
Możliwe, że współpraca Michała z Mastercard nie oznacza, że chce on aby czytelnicy wydawali więcej na konsumpcję, ani też nie promuje monopoli.
Podobnie jak to, że kupisz samochód marki Ford nie oznacza, że jesteś fanką Hitlera (osoby powiązane z Fordem wspófinansowały kampanię Hitlera, Ford posiadał udziały w IG Farben). Gdy kupisz żarówkę wyprodukowaną przez Osram to niekoniecznie oznacza, że jesteś za mordowaniem Zydów (Osram posiadał znaczne udziały w spółce powiązanej z producentem Cyklonu B). Gdy otworzysz konto w Deutsche Banku nie musi oznaczać, że cieszysz się że w Oświęcimiu budowano przyobozowe fabryki, w których przymusowo pracowali więźniowie obozu (szef takiej fabryki został po wojnie członkiem zarządu Deutsche Bank). No chyba, że łykasz aspirynę, to już wtedy gorzej…
@Anna
Maestro należy do Mastercard.
Nie zamierzam tu walczyć o Michała, bo on sam się wybroni swoją pracą. Nie wszystko mi się tutaj podoba na blogu, ale nie zamierzam rzucać w chłopaka kamieniami z tego powodu, że pracuje na utrzymanie rodziny, spłatę kredytu oraz na większe lub mniejsze zachcianki. O MAESTRO przyznaję, nie wiedziałam, ale czy rzeczywiście muszę wiedzieć wszystko? Chodzi mi przede wszystkim o to, że jest sporo osób na tym blogu, które chyba tylko dla zasady piszą bzdury, rzucając jakieś dziwne oskarżenia czy zarzuty. Choćby komentarz o sprzedaniu strony?! Może ja czegoś nie doczytałam, nie zrozumiałam, ale raczej nie sprzedaje/nie zabija się kury, znoszącej złote jajka.
Krótko, zwięźle i na temat: czytam wszystkie wpisy, których treść mnie interesuje i może mi się do czegoś przydać, potem czytam wszystkie komentarze pod wpisem na dany temat, bo zdarza się, że Michał lub ktoś inny coś wyklaruje, dopowie, ewentualnie skoryguje. A jeśli nasunie mi się jakieś pytanie, sprawdzam, czy ktoś już takiego nie zadał, żeby nie powielać. Mogłabym tak długo, więc się przymknę na moment.
Może i nie wydoroślałam jeszcze jak piszesz, choć nie wiem, na jakiej podstawie wysuwasz taki wniosek. A może po prostu nie chciało Ci się przeczytać mojego wpisu do końca?
Wiem, bo Michał o tym wielokrotnie pisał, że ten blog jest w tej chwili jego etatową pracą, źródłem utrzymania jego i jego zespołu, to też rozumiem, choć może jak na swój wiek jestem mało dojrzała. Skoro blog jest nie jako „firmą” Michała, więc dba on o jej rozwój, poszukując różnych źródeł, jasne jak Słońce. Nie zazdroszczę mu zarabianych pieniędzy, choćby nie wiem jak wielkich, bo taką mam filozofię życia. Wielu moim znajomym powodzi się lepiej niż mnie, a ja się cieszę z ich sukcesu, bo ciężko na to pracowali, tak jak i Michał, a on dzieli się jeszcze z nami swoją pracą za darmo, pomijając kilka narzędzi, za które trzeba będzie zapłacić i dobrze. Czekam na książkę, którą kupię, bo wiem, że mnie się przyda, a Michał zarobi, bo włoży w nią jeszcze masę pracy, a za pracę należy się wynagrodzenie. Koniec. Gong. Nadal nie dorosłam, bo się znowu uniosłam. 😉
Pozdrawiam serdecznie
Michale,
dzięki serdeczne za Twoje podcasty. Dzięki nim przykre domowe obowiązki stają się nawet całkiem znośne. Jakoś tak lepiej się szoruje wannę z Michałem Szafrańskim opowiadającym o ciekawych tematach 🙂
Pozdrawiam i życzę powodzenia w tym roku!
Czy w związku z zapowiedzią sprzedaży strony, zamierzasz rozpocząć jakiś nowy projekt w blogosferze?
Nie wszyscy wspierają działania WOŚP. O tych wszystkich ludzi zmniejsza się budżet tej fundacji. Mnie się jednak wydaje, że ich działania są jak najbardziej słuszne i wsparcie w każdej formie i z każdej strony się przyda.
Ktos juz wczesniej wspomnial, ze zaglada na bloga coraz rzadziej… niestety tak samo jest w moim przypadku. Blog jest dobry, nawet bardzo dobry, jesli oprocz tematow z oszczedzaniem szukacie tutaj „kopa” do dzialania. Pojawiaja sie rozne tematy, ktore niestety nie wszystkim widac pasuja.
Coraz mniej tematow zwiazanych z pojeciem „jak oszczedzac pieniadze” a wiecej „pierdolek”, ktore maja sie nijak do tytulu/adresu strony – troche szkoda… Nawet sam Michale we wpisie wspominasz, ze w tym roku nie zmienisz adresu strony, ale w przyszlym? (Sorry, ale nie pamietam czy bylo to napisane z przymrozeniem oka, czy nie, a nie chce mi sie szukac teraz 😛 )
Tak czy inaczej zycze powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga. Niestety tematy, ktore sie tutaj pojawiaja sa coraz mniej ciekawe dla mnie.
Jesli miala byc to strona, na ktorej mielismy sie nauczyc jak oszczedzac pienaidze, wyjsc z dlugow, uzbierac pewna poduszke bezpieczenstwa, zaczac lokowac nadwyzki w lokaty, czy inne bezpieczne formy oszczedzania, to moze powinno to pojsc w dalszym kierunku? Czyli co robic dalej z tymi uzbieranymi „milionami” oprocz trzymania w skarpecie? 😉
Chociaz moze bedzie jakies promo z MasterCard, z ktorego chetnie skorzystam 😉
Powodzenia!
Rozumiem Michała, że pojawiła się u niego chęć pisania o innych sprawach. Ponadto dzięki temu poszerza grono odbiorców, bo dla każdego coś miłego 🙂
A mi coś kiedyś mówili że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Blog miał być o różnych formach oszczędzania i wychodzenia z problemów finansowych a zaczyna się „rozwadniać”. Pierwszy efekt będzie większa liczba czytelników. Z czasem będą czytać zatwardziali fani i zwolennicy a reszta się odwróci od bloga. Fakt wtedy autor będzie mógł wciskać więcej „produktów” będzie miał grupę docelową i dzięki popularności więcej zarobi cel osiągnięty tylko czy taki był cel jeśli tak to gratuluję.
Co do Partnera to ciężko się wypowiadać można zjechać można pochwalić jeśli autor jest związany z tą „marką” i w nią wierzy to ok ale coś mi się wydaje że to związanie jest czysto finansowe….. takie czasy wszystko można kupić albo prawie wszystko.
Komentarz pewnie będzie utrącony ale cóż blog ma swojego właściciela…..
I tu nie chodzi o zarabianie bo jak widzę na blogu reklamę to wiem że to jest reklama
i autor zarabia ale jak widzę Partnera to już wiem że….
Pozdrawiam
Gratuluję partnera strategicznego, a co za tym idzie mega dojrzałości biznesowej, umiejętności interpersonalnych, odpowiedzialności i przede wszystkim świadomości czego chcesz od życia.
Pozdrawiam
Victoria
Już nie mogę doczekać się konferencji w Warszawie! Cieszę się, że będzie w maju, przed sesją. Postaram się wyciągnąć na nią całe ekonomiczne koło naukowe mojej uczelni 🙂
Hej Michał,
Pod wpływem lektury WNOP 022 (wczoraj) i WNOP 040 (dzisiaj) pozwoliłam sobie, a raczej ośmieliłam się wypełnić Twoją ankietę ponownie. Dopisałam kilka sugestii dotyczących tematów na nowe wpisy i napisałam, czego brakuje mi na blogu pod kątem technicznym 😉 . Obie ankiety są podpisane, więc albo uda Ci się je połączyć w jedną, albo pierwszą wyrzucisz 😉 .
Powodzenia w realizacji i gratulacje za udaną umowę z Mastercard na całyyy rok 🙂 Trzymam kciuki Michał 🙂