Podcast: Play in new window | Download (Duration: 2:02:32 — 113.0MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
VR to nie tylko zabawa. To także poważne zastosowania poprawiające jakość życia osób w trudnych sytuacjach – w szpitalach onkologicznych i hospicjach.
Gdy słyszy się pierwszy raz o spełnianiu marzeń w wirtualnej rzeczywistości, to łatwo o szybki wniosek, że to nic poważnego. Że przecież nic nie zastąpi realnego doznania. Perspektywa zmienia się jednak, gdy rzeczywistość wirtualna (VR) okazuje się jedyną możliwością dotknięcia marzenia, np. w sytuacji osoby odizolowanej w procesie leczenia lub czekającej na śmierć w hospicjum.
Czytaj także: WNOP 087: Sukces na YouTube – Krzysztof Gonciarz opowiada o kulisach swojej pracy i ewolucji
Okazuje się, że taka mądra, pozytywna stymulacja ma pozytywny wpływ na proces walki z chorobą lub pozwala łatwiej zaakceptować to, co nieuniknione. Wirtualna rzeczywistość coraz odważniej wykorzystywana jest w medycynie, rehabilitacji i terapii, a zakres jej zastosowań jest potencjalnie olbrzymi. Niektóre z przykładowych zastosowań VR to tzw. neuro-rehabilitacja, w której rzeczywistość wirtualną wykorzystuje się do oszukiwania mózgu osób sparaliżowanych. Za pomocą filmu VR, w którym widzą, że posiadają pełną kontrolę i poruszają swoim ciałem – budują motywację i wspierają fizjoterapię wizualizowaniem efektu. Co ciekawsze – to działa!
Mój dzisiejszy gość – Piotr Łój z fundacji Virtual Dream – robi rzeczy absolutnie wspaniałe, m.in. pomagając spełniać marzenia dzieci w klinikach onkologicznych, hospicjach i domach dziecka. Działa, znajduje praktyczne zastosowania VR i wdraża je w konsultacji z lekarzami – praktycznie z całego świata. Jest pionierem, który z niesamowitym uporem realizuje swoją misję. Dziś rozmawiamy o plusach i zagrożeniach związanych z wirtualną rzeczywistością, i jestem przekonany, że przykłady złapią Was za serce…
Ten podcast to także apel o wsparcie dla Virtual Dream. Szczegóły poniżej.
Patronite Virtual Dream
Tak naprawdę ten odcinek podcastu został nagrany już w połowie lutego. Po rozmowie z Piotrem zdecydowałem jednak, że błędem byłoby jego opublikowanie bez dania Wam szansy na wymierną pomoc w realizacji Jego dzieła. Zapukałem do Mateusza z Patronite, któremu powiedziałem wprost „musimy pomóc Piotrowi zdobyć finansowanie na rozwój Virtual Dream”. Udało się!
Zobacz także: WNOP 127: Inwestowanie w mieszkania na wynajem – Q&A – Piotr Hryniewicz
Równolegle z publikacją tego podcastu ruszył profil Piotra na Patronite. Tam możecie szczegółowo przeczytać dlaczego warto wspierać Virtual Dream, a także może dołożyć swoją cegiełkę to tego dzieła przyczyniając się do realizacji marzeń małych wojowników na oddziałach onkologicznych i nie tylko. Zacytuję tylko fragment uzasadnienia dlaczego warto zaangażować się w to dzieło:
Chore maluchy, osoby niepełnosprawne, osoby przykute do łóżka, seniorzy… Wirtualne światy dają im moc, nadzieję, uśmiech, chwilę na nabranie oddechu i siłę do dalszej walki!
Dotarłem jednak do momentu, w którym po latach pracy, nieudanych prób pozyskania stałego sponsora czy grantu i wyczerpującego samodzielnego finansowania działania fundacji poprzez nieregularnie realizowane projekty komercyjne (aby zarobić chociaż na kilka miesięcy dalszej działalności fundacji) – jest mi bardzo ciężko. Ale nie mogę przestać! Jeśli zobaczylibyście uśmiech dziecka, które może niemalże DOTKNĄĆ świata swoich marzeń, zrozumielibyście od razu dlaczego to robię…
Popełniłem błąd. Próbowałem działać sam – i dlatego zrobiłem znacznie mniej, niż mógłbym. Uświadomiłem sobie jasno, że czasem narzekam w samotności na brak wsparcia, nie dając jednocześnie innym ludziom szansy, bo mogli mi pomóc.
I dlatego – pełen obaw – zwracam się do Was z prośbą o pomoc w budowaniu misji, która stoi za VirtualDream. Jeśli tylko zdecydujecie się wesprzeć nasze działania fundacji, jeśli zdecydujecie się pomóc – będziemy mogli razem zrobić to, o czym w pojedynkę sam mógłbym tylko marzyć!
Ze swojej strony – bardzo dziękuję za wszelką Waszą ofiarność. Być może są wśród Was przedstawiciele firm, które chciałyby skorzystać z wiedzy Piotra i zaangażować Go komercyjnie do prowadzenia szkoleń, konsultowania projektów z obszaru VR – to także będzie wielką pomocą dla jego działań w ramach misji fundacji. Zachęcam!
Sprawdź również: WNOP 124: Przesłuchany przez Arlenę Witt, czyli duże spotkanie autorskie na infoShare w Gdańsku
Wirtualnie spełnianie marzeń – podcast w formie audio i wideo
Możesz posłuchać podcastu lub obejrzeć wideo na YouTube.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.
Transkrypt, czyli podcast do czytania
Transkrypt podcastu dostępny jest w dwóch formatach: PDF do pobrania i wersja tekstowa do czytania na blogu (po rozwinięciu).
Kliknij tutaj, aby pobrać spisaną treść podcastu (PDF).
Po długiej przerwie powracam do Was z podcastem „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Oto odcinek 130. Dzisiaj rozmawiamy o rzeczywistości wirtualnej i wspólnie z moim gościem pokażemy jej praktyczne zastosowania – jako wsparcie w procesie leczenia i terapii.
Cześć i dzień dobry! Witam Cię w 130. odcinku podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Ja nazywam się Michał Szafrański i w tej audycji przedstawiam konkretne i sprawdzone sposoby pomnażania oszczędności, podpowiadam jak rozsądnie wydawać pieniądze i jak odważnie realizować swoje pasje i marzenia. Jeśli tylko szukasz odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej w swoim życiu, to ten podcast jest dla Ciebie…
Dzień dobry moi drodzy! Dzisiaj mam dla Was absolutnie niesamowity temat i gościa, którego działania po prostu łapią za serce i wyciskają łzy z oczu. Zanim jednak przejdę do jego przedstawienia, to chcę Was bardzo mocno przeprosić.
Ten odcinek ukazuje się po ponad 3-miesięcznej przerwie, której nie zapowiedziałem i nie zakomunikowałem. Czytelnicy mojego bloga mogli przeczytać, jakie są powody mojej nieobecności, ale Wam – Słuchaczom podcastu i Widzom na YouTube – nie miałem okazji tego wytłumaczyć.
Przepraszam za tę przerwę. Moja rodzina przechodzi przez trudny czas i problemy natury zdrowotnej. To odbija się także na mojej pracy a w szczególności na podcastach. Nigdy nie lubiłem się z kamerą, a w obecnej sytuacji tym bardziej trudno jest mi zebrać się w sobie i nagrać sensowny materiał nie epatując przy tym nadmierną nostalgią. Dla zainteresowanych: pomocy na tym etapie żadnej nie potrzeba, sytuacja jest pod specjalistyczną kontrolą, po prostu potrzeba cierpliwości.
Wierzę, że ten odcinek podcastu jest pewnym przełamaniem gorszego okresu, ale niestety nie potrafię teraz zagwarantować regularności. Przepraszam.
Niemniej jednak – dziś usłyszycie rozmową z osobą, która robi rzeczy absolutnie świetne. Piotr Łój – mój dzisiejszy gość, jest założycielem i prezesem Fundacji Virtual Dream, która m.in. pomaga spełniać marzenia dzieciaków w klinikach onkologicznych, hospicjach i domach dziecka – właśnie dzięki wirtualnej rzeczywistości. Ja jestem osobą, która z dużą dozą nieufności podchodzi do tego typu nowych technologii. Piotr pokazuje jak wykorzystywać je mądrze, uświadamia także zagrożenia, pracuje z lekarzami-specjalistami na całym świecie i dzieli się swoją wiedzą, m.in. z ONZ, Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem, organizacją Lekarze Bez Granic itd. I niestety – przy całej innowacyjności swojego działania – ledwo wiąże koniec z koniec.
Zdradzę, że ta rozmowa czekała miesiąc na swoją publikację. To dlatego, że w jej trakcie zachęciłem Piotra do stworzenia profilu na Patronie., bo głęboko wierzę, że warto wspierać Jego działalność. Wierzę też, że wśród Słuchaczy znajdzie się wiele osób, które także zechcą wesprzeć jego dzieła.
Ale już więcej nie spoleruję – zapraszam do wysłuchania rozmowy z Piotrem.
Michał Szafrański: Cześć, Piotrze!
Piotr Łój: Cześć!
Michał: Przedstaw się, proszę, słuchaczom i powiedz, kim jesteś i co robisz.
Piotr: Piotr Łój, założyciel fundacji Virtual Dream. To główne zadanie. Prezes fundacji Virtual Dream, księgowa fundacji Virtual Dream i sprzątaczka w fundacji Virtual Dream [śmiech].
Michał: Czyli jesteś jednoosobowy?
Piotr: Tak, jestem jednoosobową jednostką, działalnością gospodarczą i fundacją.
Michał: Super. Łatwo jest być jednoosobowym?
Piotr: O, najtrudniejsze pytanie na sam początek. I tak, i nie. Łatwiej z tego powodu, że jestem odpowiedzialny za siebie. Polegam na sobie.
Michał: Nie musisz się martwić o innych?
Piotr: Nie muszę się martwić o innych, tak. To jest dla mnie duży ciężar do uniesienia. I na tym plusy się kończą [śmiech]. A niełatwo jest, bo jest się samemu.
Michał: Znam to, bo też działam jednoosobowo. Ale poczekaj. Powiedziałeś tak: „Jestem fundacja Virtual Dream”. Fundacja to zawsze brzmi dosyć poważnie. Zastanawiam się, dlaczego w ogóle fundacja. Co Wy robicie? Mówię „Wy”, bo ta „fundacja” to brzmi jak jakiś wielki twór.
Piotr: Właśnie dlatego. Od działalności tak jakoś ewoluowało. Zacząłem swoją działalność w 2010 roku i przechodziłem pewne procesy. Jestem grafikiem, projektantem graficznym, przez reklamę, kampanię social media i aż do VR-u, organizacji eventów startupowych nawet przez dwa lata w Katowicach. I w pewnym momencie ta moja droga przez pasję przeszła na misję do szukania tego potencjału dla grup wykluczonych – powiedzmy ogólnie. I okazało się, że może dobrym pomysłem byłoby przenieść te wszystkie działania na fundację, ponieważ praktycznie już robię tylko rzeczy społecznie…
Michał: …społecznie odpowiedzialne – tak to się ładnie nazywa.
Piotr: Tak. I miałem marzenie, że może jak to będzie legalne, oficjalna fundacja zarejestrowana itd., ze swoim statutem, to łatwiej mi będzie pozyskać po prostu jakieś granty przeznaczone tylko dla NGS-ów albo nawiązać jakąś CSR-ową współpracę z korporacjami, z firmami. Dlatego fundacja. No i brzmi odpowiednio.
Michał: Brzmi poważnie. Wytłumaczmy jeszcze, co to jest VR tym osobom, które kompletnie nie wiedzą, co to jest.
Piotr: OK – virtual reality.
Michał: Rzeczywistość wirtualna.
Piotr: Rzeczywistość wirtualna, rzeczywistość poszerzona, czyli augmented reality, albo wszystko naraz, czyli mixed reality. I w tym momencie oznacza się przez xR, co oznacza tak naprawdę wszystko – wirtualną rzeczywistość, która jest pomieszana z prawdziwą rzeczywistością, która na nią nachodzi, z którą można wchodzić w interakcje, siedząc na własnej kanapie, ale obok mamy awatara. Bardzo dużo rzeczy. Wirtualna rzeczywistość, do której przenosimy się z prawdziwego świata i która nas może albo odłączyć całkowicie od świata rzeczywistego, gdzie są i zagrożenia, i dobry potencjał dla niektórych ludzi, albo poszerzyć ten świat rzeczywisty, albo go usprawnić. To są takie trzy moje terytoria, takie obszary, w których pracuję.
Michał: Przekładając to na język takich konkretów dla osób, które oglądają i słuchają i chciałyby wiedzieć, z czym się tę wirtualną rzeczywistość je, to jakbyś mógł podać podstawowe przykłady zastosowań, te, w których Ty się poruszasz na przykład.
Piotr: Ja się poruszam głównie w medycznych. Powiedzmy, pracuję z dziećmi w klinikach onkologicznych, po przeszczepach, które są w izolatkach. I to jest taki najmocniejszy przykład, który może pokazać to, że izolatka, jak sama nazwa wskazuje, odłącza nas od świata zewnętrznego. Często też te dzieci odłącza od wizyt rodziców nawet. I dzięki wirtualnej rzeczywistości możemy dostarczyć świat zewnętrzny do pokoju – spotkania z kolegami, powrót do domu, spotkania z rodziną lub spełnienie marzeń.
Michał: Czekaj, bo w mojej percepcji to jest tak, że ta wirtualna rzeczywistość to jest świat sztuczny i wykreowany. To jest – nazwijmy to – taka gra, czuje się trochę jak w takiej grze, tylko że ta gra jest na tyle przestrzenna dzięki goglom, które się zakłada, że wygląda jak złudzenie realnego świata. I teraz pytanie, jak tym osobom, które są w izolatkach, jesteś w stanie dostarczyć kontakt z rodziną z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości.
Piotr: Moim głównym zadaniem i umiejętnościami jest produkcja filmów 360, czyli VR 360, filmów panoramicznych, całkowicie panoramicznych – 360 stopni.
Michał: Sfera, kompletnie sfera.
Piotr: Tak. I dzięki streamingowi z takich specjalnych kamer na żywo możemy pojechać z tą kamerą do klasy, do szkoły, umówić się z nauczycielami, z rówieśnikami, postawić kamerę w ławce, w której siedzi dane dziecko zazwyczaj, a gogle ze streamingiem internetowym po prostu ma dzieciak w izolatce. I siedzi u siebie w ławce.
Michał: W klasie.
Piotr: Tak. W lewo ma kolegę, który siedzi z boku. Może mu pomachać. Możemy zrobić jakby backstream…
Michał: … czyli transmisję w drugą stronę.
Piotr: Transmisję w drugą stronę, gdzie dzieciaki w klasie widzą i odpowiadają też po prostu gestami itd.
Michał: Super.
Piotr: I to rzeczywiście ma bardzo fajny potencjał. Zacząłem od takiego przykładu z mojego świata, ale rzeczywiście gdybyśmy mieli opowiedzieć o wirtualnej rzeczywistości, to jest tak, jakbyśmy pozbyli się kadru w monitorze, przed którym siedzimy. Ja mam styczność z komputerem osobistym od czwartego roku życia, powiedzmy, i zawsze ten monitor ograniczał ramką ten świat. Przez to okienko oglądało się, co się dzieje w tym wirtualnym świecie. Korzystając z VR po prostu jesteśmy zagłębieni całkowicie. Program czy reżyser nie wybiera kadru, na który musimy patrzeć, tylko jesteśmy całkowicie otoczeni tym obrazem. Taka jest różnica, że jesteśmy głównymi bohaterami, a nie obserwatorami z zewnątrz.
Michał: Od razu mi się zapala ileś tam lampeczek sygnalizujących kolejne pytania. Taki geek we mnie pyta od razu, jak to się robi, że się te filmy 360 produkuje, ale to sobie dojdziemy w późniejszej części.
Piotr: Spoko, to możemy pogadać o tym.
Michał: Chciałbym jeszcze o tych zastosowaniach. Podałeś ten przykład pracy z dziećmi w klinikach onkologicznych. Jakie jeszcze przykłady? Bo wiem, że tych przykładów masz bardzo dużo. Podałeś ten przykład przeniesienia do klasy, ale pamiętam też, że miałeś taki film, gdzie dzieci mogły w okolicy świąt Bożego Narodzenia być asystentem Św. Mikołaja chyba, tak?
Piotr: Tak.
Michał: To poopowiadaj, bo to są ciekawe przykłady zastosowań. To, dlaczego Cię zaprosiłem w ogóle, to jest to, że potrafisz znaleźć takie scenariusze użycia tej technologii VR, które rzeczywiście w pewnym sensie powodują, że ona jest taka naturalna. To są takie przykłady bardzo namacalne, fajne i myślę, że jeśli chcielibyśmy wytłumaczyć tym osobom, które będą nas oglądać, na czym to polega, to najłatwiej operować chyba na takich przykładach. Powiedz przykłady tych projektów, które już realizowałeś. Kilku – trzech, czterech – a później będziemy stopniowo się zagłębiali być może w bardziej zaawansowane.
Piotr: Rzeczywiście, wirtualny Św. Mikołaj to była ta sfera nie-odłączenia się od świata rzeczywistego, tylko rozszerzenia świata rzeczywistego. I rzeczywiście fajnie udał się ten projekt w Samodzielnym Szpitalu Pediatrycznym WUM na Banacha w Warszawie.
Michał: Na czym to polegało?
Piotr: Polegało na tym, że nagrałem film z moim znajomym, Mariuszem Dzwonkiem. Pozdrawiam! Frontlider zespołu deathmetalowego Frontside, czyli hardcorowy metalowiec ze złotym sercem. W każdym razie on był przebrany za Św. Mikołaja. W TVN-ie na green screenie nagraliśmy go z całym scenariuszem (na zielonym tle) i tych wszystkich dziwnych rzeczach, gdzie prowadzi jakby sanie Św. Mikołaja. Obok niego stała kamera. I ja ten nagrany film w postprodukcji swoimi umiejętnościami przerobiłem, dodałem trójwymiarowe sanie, dodałem renifera, przelot w kosmosie, sztuczne satelity, gdzie trzeba było się przed nimi uchylać.
I cały projekt polegał na tym, że jest zwyczaj tych wizyt Św. Mikołaja w szpitalach – to jest cudowne – tak myśmy z tym Św. Mikołajem weszli, ale dzieciaki siadając obok tego prawdziwego Św. Mikołaja, zakładały gogle i z tym samym Mariuszem, który siedział obok nich naprawdę, nagle znajdowały się w saniach, które startowały z wioski i podróżowały przez cały świat, pomagając rozdać prezenty, czyli latały nad Syberią, Skandynawią. Przepiękne udało się też zdobyć takie…
Michał: Materiały z przelotów?
Piotr: Tak, przelotów drona, ale tam były sanie włożone w postprodukcji w to wszystko. I po takiej podróży wracały, Mikołaj im dziękował. Ściągały gogle i dostawały też prezent realnie, tak że cała ta podróż była ze szpitala przez cały świat do szpitala i ten prezent od Św. Mikołaja za tę pomoc też dostawały. I też zrobiliśmy tam taką część podziękowań, gdzie też omawialiśmy, to było: „Do zobaczenia za rok!” z życzeniami zdrowia itd., więc bardzo fajnie zadziałał ten projekt. I tutaj wirtualna rzeczywistość naprawdę pokazała ten potencjał nie tylko ucieczki od tego, co się dzieje, tylko wzięcia jednego faktu ze świata rzeczywistego i rozszerzenia go totalnie w świat fantazji, który jest fajny, jest przyjemny, jest taki odłączający, ale nie realnie do końca.
Michał: Ja od razu ostrzegę tych, którzy będą chcieli zgłębić Twoje materiały – bo zalinkuję do tych Twoich filmów – że to są rzeczy, które po prostu pierońsko chwytają za serce.
Co u mnie zadziałało? Ja widzę coś takiego, że Ty robisz rzeczy, które są w gruncie rzeczy, można powiedzieć, bardzo banalne. Te scenariusze są takie proste, oczywiste. To jest to, co każdy z nas jako dziecko chciał przeżyć. A z drugiej strony to jest coś, co się naprawdę dzieje. I wchodzisz z tymi scenariuszami do osób, które są naprawdę w trudnej sytuacji życiowej, zdrowotnej itd. I po prostu pomagasz im być szczęśliwymi, przynajmniej przez chwilę. To jest czad. Inne scenariusze – opowiedz jakieś inne…
Piotr: Bardzo dużo jest spełniania marzeń. Mamy możliwość tak naprawdę przeniesienia się gdziekolwiek. Jeżeli czegoś nie da się nagrać, to da się zrobić, stworzyć, da się wyrenderować, zaprojektować, wymodelować. I po prostu tę osobę tam przenieść, gdziekolwiek, w jakąkolwiek sytuację, bez limitu.
Michał: Osoby starsze widziałem, à propos spełniania marzeń. Jakie marzenia osób starszych spełniasz w wirtualnej rzeczywistości?
Piotr: Wyjątkowo, powiedziałbym, paradoksalnie hardcorowe [śmiech].
Michał: To znaczy?
Piotr: To znaczy seniorzy reagują w ogóle na taki przeskok technologiczny, do którego nie byli przyzwyczajeni, nagle do wejścia do tego telewizora. Reakcje dużo częściej są o wiele bardziej entuzjastyczne niż u dzieci. W ogóle z nich wychodzi dziecko wtedy. Oni są znów zachwyceni np. tym, że czują naprawdę wirtualne, ale odczuwalne przeciążenia podczas jazdy wirtualnym rollercoasterem. I się cieszą po prostu niesamowicie. Też takie przykłady rozrywkowe to jest bardzo fajna rzecz, ale przykłady spełnienia marzeń w hospicjach onkologicznych, np. w hospicjum onkologicznym tutaj w Warszawie. Mieliśmy wizytę u pani Ewy, która była kajakarką i zawsze chciała pływać w Norwegii. Nigdy nie miała możliwości. I udało się zdobyć taki film.
Michał: Film nakręcony z kajaka w Norwegii?
Piotr: Niestety z kajaka się nie udało. Nie udało się niestety zdążyć, ale udało się z drona nad taflą wody, przy fiordach. I mogła sobie, powiedzmy, pobyć w tym miejscu, w tej przestrzeni, którą zawsze chciała zobaczyć. I to jest takie spełnienie marzeń na koniec drogi życia, odhaczenie pewnej listy. Też ta wirtualna rzeczywistość przynosi takie możliwości.
Michał: Gdzieś widziałem – nie wiem, czy to u Ciebie, czy nie – właśnie skoki ze spadochronem. Ty kręciłeś chyba jazdę samochodem rajdowym, takim z kierowcą, z tego, co kojarzę?
Piotr: Nie, nie ja osobiście, ale na ścigaczu, na motorze. Mój przyjaciel kręcił. Nie mogę tego pokazać [śmiech]. Nie mogę tego pokazać, żeby nie próbować takiej jazdy. Było to robione z jakąś granicą rozsądku. I ten aspekt, który miał być zawarty, czyli, powiedzmy, podnoszenie przedniego koła itd., co było wykazane, że chce jedna z osób zobaczyć coś takiego, to udało się nakręcić. Cieszę się, że się nic nikomu nie stało po prostu [śmiech].
Michał: Jak działa takie spełnianie marzeń? Te projekty, o których teraz mówisz, wygląda na to, że wypływają z konkretnych potrzeb konkretnych osób. I to rzeczywiście tak jest, że odwiedzasz hospicjum, dowiadujesz się, jakie te potrzeby są? Czy to ktoś robi, jakiś wolontariusz, który daje Ci znać, że takie potrzeby są? Jak to wygląda w praktyce?
Piotr: To jest taki proces, który jest specyficzny dla każdej placówki. Ja raczej podchodzę do tego z dużą otwartością i taką otwartością na zaadaptowanie się do tego, co jest akurat tam potrzebne albo wygodne, albo komfortowe. Warunki w takich miejscach jak hospicja czy kliniki onkologiczne to są dwa zupełnie inne miejsca, bo w jednym bardzo dużo walki jeszcze czuć i tam jest bardzo duża zmiana emocjonalna u tych podopiecznych. A czasami trafiamy w momencie, kiedy ryzykowne byłoby użycie wirtualnej rzeczywistości np. w stanach depresji, w stanach, kiedy ktoś akurat ma ten moment braku nadziei, że będzie lepiej. Takie momenty oczywiście się zdarzają, szczególnie kiedy długotrwale nie ma jakiegoś efektu terapii czy leczenia. I wtedy pokazać komuś coś wyjątkowo pięknego ze świata, który jest gdzieś za rogiem, może nie zadziałać motywująco, tylko może zadziałać, po ściągnięciu tych gogli, jeszcze bardziej przytłaczająco.
Michał: Dołująco.
Piotr: Że rzeczywiście jest tak dobrze, ja to mogę odczuć ledwo – powierzchowność tego odczucia – a ta cała reszta jest w zdrowym świecie, a ja jestem tutaj i prawdopodobnie nie uda mi się z tego wyjść. I to jest bardzo duże ryzyko, bo rzeczywiście wirtualna rzeczywistość jest na takim poziomie imersji, czyli tych realnych doznań coraz bardziej, z każdym tygodniem, poprawą jakości, dodaniem nowych zmysłów, płynności. Teraz w nowych goglach brakło tego screen-door effect, który też zabierał trochę realności, czyli takiego podziurkowanego, grubości samych pikseli, które było widać po powiększeniu. Już to znika, już jesteśmy coraz bardziej w takim czystym świecie.
Michał: Lepsza jakość niż to, co widzimy na co dzień.
Piotr: Nie ma różnicy ostrości. Wszystko jest ostre. Też dziwne.
A np. jeżeli chodzi o hospicja, bardzo często jest tak, że tam jest po prostu stan akceptacji. Zresztą o to najbardziej chodzi od strony terapeutycznej w takich miejscach. Wykorzystujemy np. wirtualną rzeczywistość jeszcze nie osobiście, ale mam nadzieję, że teraz zaczniemy, również w tym samym hospicjum, razem z doktorami, którzy stosują mindfulness do obniżenia poziomu lęku przed śmiercią. Okazuje się, że używanie wirtualnej rzeczywistości do OBE, out of body experience, dla konkretnej osoby obniża poziom lęku przed śmiercią. Doznania wyjścia ze swojego ciała sprawiają, że osoby w hospicjach się oswajają z czymś takim. I to jest genialne. To są wyniki. Oczywiście to są specyficzne rzeczy, dla każdej osoby inne. Ale w części, która chce takich doświadczeń… doświadczyć.
Michał: Masło maślane, ale tak, stosujmy [śmiech].
Piotr: Okazuje się, że rzeczywiście ich to uspokaja. Wracając do porównania tych dwóch środowisk – dom seniora jest jeszcze zupełnie inny. Jest zupełnie inna mentalność, zupełnie inne nastawienie. A jeszcze bardziej się to różni, jeżeli już wybieramy konkretne osoby.
Michał: Jak Ty się uczysz tej specyfiki miejsca, w którym pracujesz? Skąd czerpiesz wiedzę na temat tego, że np. u osoby ze stanami depresyjnymi VR nie powinien być stosowany albo powinien być konkretny rodzaj tego VR-u stosowany?
Piotr: Jakbym miał odpowiedzieć jednym słowem, to bym odpowiedział: empatia. Ale moja empatia jest zbudowana na prywatnych doświadczeniach też, związana dokładnie z takimi rzeczami jak stany depresyjne, jak próby samobójcze, jak obeznanie się z realiami bardzo trudnymi i walką z chorobą.
Dziesięć lat temu straciłem Mamę z powodu raka. I moja historia bywania w klinice onkologicznej codziennie przez ponad rok, później przejścia do hospicjum i odwiedzania tam, ale właśnie już z tym stanem pogodzony, to było na długo przed tym, jak ja zacząłem właśnie pracować z nowymi technologiami. I nagle jak zobaczyłem wirtualną rzeczywistość, poznałem ją, Oculus DK1, czyli pierwszą wersję, to po prostu zaczarowała mnie całkowicie. Odłączyłem się od świata realnego w sekundę, nawet ze słabą jakością, która wtedy była. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy: znam miejsca…
Michał: … gdzie to może pomóc.
Piotr: Tak, gdzie jest potrzebna nagła ulga, nagłe odłączenie od tego wszystkiego, chwila oderwania itd. A z drugiej strony znajomość tych wszystkich stanów nieradzenia sobie z problemami w życiu i duża łatwość wtedy szukania ulgi w sztucznych doznaniach, substancjach, czymkolwiek, też pokazała mi na własnym doświadczeniu, że wirtualna rzeczywistość w słabych momentach potrafi mnie po prostu zabrać tak mocno, że samo oderwanie się do wirtualnej rzeczywistości jest bardzo ciekawe itd., ale jeżeli trafiamy do świata, gdzie wszystko jest perfekt, super, idealne i nagle można spełnić swoją każdą potrzebę bardzo szybko, a świat rzeczywisty tak nie działa, to powroty do świata rzeczywistego są coraz trudniejsze. Adaptujemy się do czegoś łatwego i całkowicie kontrolowalnego.
Michał: Ale jednak sztucznego.
Piotr: Tak, jednak sztucznego. I powroty do świata rzeczywistego, który nie jest całkowicie kontrolowalny, gdzie osoby mogą ci odmówić, odrzucić, nic nie jest natychmiast. Tracimy cierpliwość do oczekiwań, do budowania rzeczy itd. I tutaj ta moja empatia, powiedzmy, w zauważaniu ryzyka, w którym kierunku może to pójść. Ja też nie chcę tego demonizować bardzo, bo jest mnóstwo pięknych rzeczy, które można zrobić z cyfrowym światem i które robimy. Również są gry, które wyprowadzają ze stanów depresyjnych, które pomagają przełamać antyspołeczne jakieś zachowania i blokady przed otwarciem się przed drugim człowiekiem, czy nawet nawiązaniem kontaktu. Tak też jest gdzieś granica między tą właśnie stymulacją a substytutem świata rzeczywistego, którą ja znam osobiście. I wiem, że tam istnieje, ale widzę też miejsca, gdzie ma potencjał, czyli tam, gdzie może sytuację stresującą bardzo…
Michał: Pomóc wyjść z jakichś takich sytuacji albo łatwiej przez nie przejść.
Piotr: Tak, chwila ulgi.
Michał: Chwila ulgi – to jest dobra definicja. Też dodam, Ty jesteś taki skromny chłopak, ale prawda jest taka, że dosyć mocno udzielasz się, i to nie w Polsce, ale ogólnoświatowo w tych tematach. Powiedz o takich miejscach, które odwiedziłeś, zajmując się wirtualną rzeczywistością. Te nazwy, które zaczniesz rzucać – ja wiem, że większość osób, które oglądają, będzie doskonale wiedziała, o jakich instytucjach mówimy.
Piotr: Ja się cieszę z takich miejsc bardzo. Oczywiście od strony pracy w szpitalach, to rzeczywiście największa klinika na Środkowym Wschodzie, czyli Biomedical Center w Tel Avivie. To jest szpital, który zgłosił się sam do mnie. I z tego się straszliwie ucieszyłem, bo okazało się, że jestem na tyle pionierem nawet, nie stosując żadnego SEO, pozycjonowania i takich rzeczy. Chyba już tak nie ma, ale było przez długi czas, może jeszcze jest, jak się wpisze „VR oncology”, to wyskakuje na pierwszych dwóch miejscach moja strona i film na YouTubie, co jest w ogóle fenomenem. I ta największa klinika tak trafiła na mnie i zaczęliśmy pracować trzy lata temu. Ja tam robię szkolenia dla wolontariuszy. Zaopatrzyliśmy tę klinikę w wirtualną rzeczywistość i też dostarczam nowy kontent. I szkolę wolontariuszy, którzy też tam są cały czas wymieniani co roku.
Ale też bardzo mnie cieszy ta część edukacyjna, że mogę opowiedzieć trochę takiej organizacji o swoich doświadczeniach, może czasami zainspirować. I przedstawić w takich miejscach, gdzie, jak myślę, jest bardzo istotne, czyli np. w średnich szkołach, gdzie ta technologia idzie i gdzie warto zauważyć jej ryzyko, jej potencjał właśnie, w jakim kierunku idzie świat, nie tylko z powodu mentalnych rozróżnień, ale jeszcze z tego powodu, gdzie rynek pracy będzie się rozwijał, jakie umiejętności np. modelowania czy kodowania w Unity, w Unreal itd., gdzie będzie się na to zwiększało zapotrzebowanie.
I jeżeli chodzi o szkoły, to rzeczywiście ja te wykłady i lekcje prowadzę i tutaj u nas w Polsce, i we Wrocławiu już od trzech lat. I w przedszkolach nawet. Nie dla dzieciaków, ale dla dyrektorów i nauczycieli w przedszkolach, żeby też trochę zwracali uwagę na pewne rzeczy, jak aplikacje są inaczej trochę budowane, już bardziej wymuszana jest ta… Nie, dobra, znowu będzie o demonizacji [śmiech]. Ale wracając do tych miejsc, jak już się mogę pochwalić, to bardzo się cieszę np. z Międzynarodowej Szkoły w Genewie, gdzie mogłem przeprowadzić dwie lekcje. W ogóle pozyskali kolesia ze Stanów ze studia Disneya, żeby uczył w tamtej szkole właśnie animacji. W ONZ-cie miałem dwa szkolenia i dwa wykłady, w Międzynarodowym Komitecie Czerwonego Krzyża, też w Genewie.
Michał: Światowy człowiek. Naprawdę światowy człowiek.
Piotr: Hongkong, Waszyngton. I teraz MIT w Bostonie – to były superwarsztaty à propos tylko i wyłącznie wirtualnej rzeczywistości. Oj, 430 osób, 37 krajów i praca praktycznie 24 godziny na dobę przez prawie tydzień. Zero konfliktów. Otwarcie i wsparcie tego wszystkiego, tych ludzi, którzy chcą zrobić coś dobrego z tymi nowymi technologiami, było niesamowite.
Michał: W ogóle coś robisz z MIT, jakiś projekt?
Piotr: Chciałem, był taki plan, żeby tam w Bostonie też się zaczepić i opowiedzieć o takim projekcie, który teraz rozwijam, czyli grze VR-owej do chemioterapii dla dzieciaków. I w jednym z laboratoriów tym MIT Labs po prostu zacząć to tworzyć i robić badania. I tam na miejscu cały czas jest kontakt otwarty. To było trzy tygodnie temu chyba, nie pamiętam [śmiech].
Michał: Niedawno.
Piotr: Nawet może i dwa tygodnie temu, kurczę, całkiem niedawno, a wydaje się… dopiero rok się zaczął. Tak, całkiem niedawno, trzy tygodnie temu. Tak że tam jest kontakt cały czas otwarty, ale otworzył się też kontakt ze Stanfordem z Kalifornii, oni też są otwarci na to, żeby testować tę grę, jeżeli ona już powstanie. Tak naprawdę więc teraz jestem na etapie poszukiwania miejsca do stworzenia tej gry. Nie mam problemów z testowaniem i otwartością szpitali na całym świecie. Znowu mam bardzo mocne plecy, jeśli chodzi o światowej klasy lekarzy, miejsca, gdzie można to testować. Teraz poszukuję możliwości stworzenia tej gry.
Michał: Dobra, to skoro tak pięknie przeszliśmy do tego projektu, to powiedz, co to jest za projekt, ta gra. I też myślę, że dobrze by było, żeby poruszyć wątek tego, co jest potrzebne, żeby to w ogóle powstało. Ale najpierw powiedz, co to jest, bo ja wiem, co to jest, i to jest niezła sprawa.
Piotr: Sam się cieszę z tego projektu, że akurat jeden z tych moich pomysłów dostał też zielone światło od psychoonkologów. On też powstał dzięki temu, że już duża część pracy w klinikach onkologicznych została wykonana. Poznałem obszar izolatek, poznałem obszar poczekalni, gdzie obniżają poziom stresu, i poznałem obszar, gdzie przeprowadzana jest chemioterapia. I tam do tej pory odwracaliśmy uwagę wirtualną rzeczywistością np. dzięki relaksacjom, czyli razem z technikami oddechowymi, gdzie leży się na plaży i są takie drobne animacje, które pokazują, kiedy wdech, kiedy wydech. To wszystko jest oparte na oddechu udżai, kriya jodze i takich pranayamach i w ogóle uspokajająco pięknym wschodnim klimatem. Plus szum fal i wschodzące słońce itd. No i trwa to, powiedzmy, jakieś od 15 do 20 minut, czasami tyle, ile sama sesja kroplówki właśnie z chemią. Następny etap, jaki chcę poruszyć – jest to oparte już na badaniach, które pokazują, jak strasznie istotnym elementem samego procesu chemioterapii i jakiegokolwiek leczenia jest nastawienie mentalne. A nastawienie mentalne u dzieci bazuje bardzo mocno na wizualizacji efektu, czyli psychoonkolodzy i onkolodzy już teraz zalecają podczas tych sesji wizualizacje, że te komórki rakowe są po prostu niszczone.
Michał: Dzięki chemioterapii.
Piotr: Tak. I ten projekt, ta wirtualna rzeczywistość tutaj przynosi niesamowity potencjał zrobienia realnej wizualizacji tego, że chemia w ich ciałach daje im supermoce, daje im magiczne moce. One w grze wirtualnej rzeczywistości dalej będą widziały, że są pod kroplówką, która jest megaistotna, że ona jest zauważona, bo staje się amunicją w tej grze. Chemia na samym początku zaczyna wchodzić do żyły i jej skupienie, intensywność jest największa i dzieciak odczuwa, że to zaczyna palić trochę, jeżeli chodzi o fizyczne doznania, dosyć nieprzyjemne. I w wirtualnej rzeczywistości ja chcę to zsynchronizować z rozrastaniem się ciała, budowaniem superbohatera z ciebie, czyli widzisz, że ta chemia tworzy z ciebie superbohatera, buduje ci zbroję, buduje ci…
Michał: Rękawice jakieś, broń.
Piotr: Broń itd. Kroplówka jest twoją amunicją i atakują cię komórki nowotworowe, które ty możesz unicestwiać, mając tę moc z chemii. Bardziej zwizualizować tego efektu się chyba już nie da. No i cały pomysł na gamifikację, że ileś tam sesji jest przedstawionych, tak że jak na drugą sesję czy trzecią dzieciak już wraca, to ten bohater jest dużo silniejszy. Potem pomysł rozbudowany na multiplayer, gdzie te dzieci w tym samym czasie w każdym miejscu na świecie przechodzące przez chemioterapię, używające tej gry, mogą razem po prostu się wesprzeć do tego, żeby pokonać jakieś większe komórki rakowe itd. Oczywiście tam są też dwa pomysły, bo część dzieci jest bardziej destrukcyjna, częściej są to chłopcy właśnie, którzy mają tak, że woleliby, żeby coś się rozpadało i wybuchało, i wtedy można wybrać drogę wojownika, ale jest też droga maga, gdzie można po prostu sferami energii…
Michał: … Rzucać czary.
Piotr: Tak, i niwelować po prostu, rozpływać, bez wybuchu, bez destrukcji, ale że znikają te komórki rakowe. I taki jest pomysł. Oddźwięk po mojej pracy tygodniowej z bardzo fajnym zespołem ludzi znalezionym na tym hakatonie jest niesamowity. Mam otwarte teraz już kilka szpitali jak wcześniejsze Biomedical Center i parę innych, oczywiście w Polsce również, tak teraz bostoński szpital dziecięcy też jest otwarty na to. Tam już używają wirtualnej rzeczywistości do szczepionek, do odwracania uwagi, też podczas chemioterapii, ale bez wizualizacji. Chcą bardzo testować ten produkt, tę grę. Cały Stanford, w ogóle wszystkie szpitale, z którymi laboratoria MIT współpracują i tam na miejscu itd. są chętne, żeby zacząć to robić.
Mamy wersję bardzo wczesnego demo, powiedzmy, idei, przygotowany cały silnik do gry, do stworzenia tej gry razem przy współpracy z Carbon Studio, moimi znajomymi, którzy tworzą taką grę jak właśnie The Wizards pod VR. Tam jest wszystko pięknie już stworzone pod gesty do czarów, pod używanie tylko jednej ręki, bo drugiej z kroplówką najlepiej nie ruszać, więc mamy tylko jedną. Wersja mobilna gry, też żeby komputera ze sobą wszędzie nie nosić, więc chodzi o gogle mobilne. I tak naprawdę teraz, w tym momencie, po powrocie z MIT, po takim dobrym oddźwięku chcę rozpocząć tę pracę już przez najbliższe trzy albo cztery miesiące. I na to szukam funduszy. Dokładnie teraz, nawet tutaj przy wycieczce do Warszawy też jestem jutro umówiony na rozmowę ze specjalistami od środków unijnych i norweskich, gdzie można by poszukać takich funduszy, ale czas pozyskiwania też jest dla mnie na tyle dużym minusem takich środków, że jednak priorytetem są dla mnie poszukiwania prywatnych inwestorów.
Michał: Rozmawialiśmy przed rozmową przed chwilą, że w zasadzie tak naprawdę infrastrukturalnie to jeszcze nie jesteś do tego gotowy. Że to jest na zasadzie takiej, że rozmawiamy sobie o tym, że dobrze by było te środki pozyskać. Ale jakbyś mógł tak zarysować, jakiego rzędu to są w ogóle kwoty, te, które są potrzebne na stworzenie takiej gry.
Piotr: To jest około 250 tysięcy złotych na stworzenie gry i przeprowadzenie badań przez najbliższy rok, do końca tego roku. I wtedy mamy możliwość na wdrażanie stanowisk do chemioterapii już interaktywnych i rozpoczęcie, powiedzmy, tego skalowania, jeżeli chodzi o prywatne kliniki, jeżeli chodzi o publiczne szpitale itd. I uczenie się, jak ta gra powinna dalej być modyfikowana, dzięki większej użyteczności i używalności jej, jaki jest feedback u dzieciaków, jak poszerzyć grupę wiekową odbiorców o inne postacie.
Ja sobie wymarzyłem i tak franczyzę z Universal Studios i Harry’ego Pottera postacie, gdzie byłyby prawdziwe zaklęcia z prawdziwą muzyką, ale mówiąc, machając różdżką i wypowiadając zaklęcia z filmu, które coś by robiły w grze. I myślę, że wtedy dzieciaki mogłyby się idealnie zidentyfikować z tymi postaciami.
Michał: Szeroko grasz, szeroko marzysz, widzę [śmiech].
Piotr: Może się da, może nie, ale fajnie by było.
Michał: Próbować warto na pewno. Dobra, to teraz tak: nie będziemy mówili, w jaki sposób można Tobie pomóc, bo tak naprawdę chyba jeszcze do końca nie wiesz, w jaki sposób można pomóc.
Piotr: Postaram się dowiedzieć.
Michał: Ale spróbujemy zrobić to w taki sposób, że do momentu publikacji podcastu wypracujesz jakieś rozwiązanie, powiedzmy, albo przynajmniej będzie wiadomo, gdzie skierować osoby, które będą się zgłaszały, chętne do pomocy.
Piotr: To jest dobre zadanie terapeutyczne dla mnie.
Michał: Tak myślę. Kolejne pytanie, które mi się ciśnie na usta – z jednej strony działasz jednoosobowo, czyli zakładam, że, powiedzmy, te koszty działalności nie są takie olbrzymie ze względu na to, że jest to jedna osoba, one man army, który robi wszystko, ale z drugiej strony jednak tego typu działalność, chociażby same podróże po świecie, bywanie na oddziałach onkologicznych, bywanie w hospicjach – to wszystko kosztuje. Już nie mówiąc o sprzęcie do VR-u. Zastanawiam się, czy najpierw Cię zapytać o koszty samego sprzętu, infrastruktury… Najpierw się zapytam o tę biznesową stronę. W jaki sposób Ty w ogóle finansujesz swoją działalność? Co jest źródłem przychodów działalności takiej fundacji?
Piotr: Moja praca, moja praca osobna. W zasadzie zacząłem pod koniec 2013 roku, tak mi się wydaje, we Wrocławiu, w Przylądku Nadziei. I głównie, 95% wszystkich moich wyjazdów, sprzętu i w ogóle życia, działania na rzecz fundacji jest sfinansowane z wyskoków na komercyjny projekt, zrobienie jakiegoś filmu, zebranie środków i przez następne dwa–trzy miesiące wykorzystywanie tych środków na fundację. I potem z powrotem i z powrotem, i z powrotem. I to jest wykańczający proces, bo nie ma w tym ani stabilności, ani jakiegoś takiego spokoju o to, żebym wiedział, że chociaż następny projekt jest możliwy, a nie znowu wchodził na drogę poszukiwania, chwile niepewności. Ale tu znowu ten „one man army” daje mi taki plus, że jeżeli mój jedyny pracownik – czyli ja – trochę przygłoduje [śmiech], to nie mam takich większych wyrzutów sumienia, niż jakbym mógł to sprawić innemu człowiekowi.
Michał: A tak by mogło być, gdybyś miał pracowników.
Piotr: Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić. Ja bym nie zaryzykował, nikogo nie omamił, że jest inaczej. Nie umiałbym.
Michał: Powiem Ci, Piotrze, że dla mnie było takie szokujące – bo rozmawialiśmy o tym – z jednej strony jesteś gościem, który siedzi zanurzony w temacie VR-u bardzo mocno, wiesz i zjadasz na tym zęby właściwie codziennie, jesteś cały czas na bieżąco, bo to też jest pewien wyczyn, żeby być na bieżąco i wiedzieć, w którym kierunku to wszystko idzie, jak się rozwija, jakie są nowe możliwości, z których można skorzystać. Miałem przyjemność oglądać kulisy tego, jak Ty robisz różne rzeczy, oglądając Twoje filmy na YouTubie, gdzie pokazujesz po prostu, jak się tworzy taki film 360. Świetnym przykładem do obejrzenia dla wszystkich jest proces powstawania przestrzennej „Bitwy pod Grunwaldem”, bo taki projekt też zrealizowałeś, czyli obraz Matejki przyniesiony na sferę, gdzie jesteśmy w środku tej bitwy.
Piotr: Klaustrofobicznie mocno.
Michał: Tak, mocno klaustrofobicznie, bo jesteśmy w środku tej bitwy, ale to nie jest tak, że Ty wziąłeś ten obraz i po prostu go tak owinąłeś na walcu czy na sferze wręcz, tylko po prostu każdą z tych postaci gdzieś tam poumieszczałeś, powycinałeś itd. Jest nagranie, które pokazuje, jak Ty w aplikacji to robisz krok po kroku, mocno przyspieszone nagranie. Ja z taką lubością patrzyłem w prawy dolny róg ekranu, gdzie było widać zegar systemowy, który pokazuje, ile minut trwały prace. Z jednej strony byłem zafascynowany tym, jak szybko Ty potrafisz różne rzeczy robić w tym oprogramowaniu, że rzeczywiście tam, powiedzmy, w ciągu 15 minut całkiem sporo operacji różnych wykonałeś, ale z drugiej strony widziałem, ile to musi być pracy, żeby taki projekt zrobić. To tak z ciekawości: ile czasu przerabiałeś na 360 stopni tę „Bitwę pod Grunwaldem”?
Piotr: Ten przykład jest trochę inny, bo to był przykład nie na zlecenie, tylko z mojej własnej ciekawości, pasji. I wiedziałem, że to jest jeden z tych momentów, jak się czuje taką megainspirację – tak jakby mentalnie siadasz sobie w swojej głowie w drugim rzędzie i oglądasz, co się dzieje. Niekoniecznie muszę się zmuszać do tego, żeby coś zrobić. I normalnie gdybym to robił, myślę, że to by trwało tak, jak obrazy Zdzisława Beksińskiego przerabiałem. To trwało tydzień, dwa, żeby stworzyć, powycinać te szczegóły i przenieść je w przestrzeń, tworzyć to 360 dookoła i potem jeszcze, powiedzmy, zrobić jakieś drobne animacje. A to zrobiłem od 17.00 do 7.00 rano.
Michał: Czternaście godzin, o ile dobrze liczę. Zaraz się skompromituję [śmiech].
Piotr: Od 17.00 do 5.00 byłoby dwanaście. Od 17.00 do 7.00 jest czternaście.
Michał: Zgadza się. Patrz, trafiłem [śmiech].
Piotr: Trwa to czasami bardzo długo, szczególnie że obszar Photoshopa jest dla mnie bardzo fajny, obszar Premiere i montażu, i After Effects jest megainteresujący i ciekawy. Nie mam w tym profesjonalnego wykształcenia. Wiem, że coś chcę zrobić. Szukam możliwości, jak to zrobić. Teraz pakiet umiejętności, powiedzmy, jest po tych wielu latach solidnie rozszerzony, ale wiem, że pewne rzeczy prawdopodobnie można byłoby zrobić cztery razy szybciej z jakimiś skrótami albo jakimiś trikami, których nie znam. Moje metody są metodą prób i błędów, ale wiem, że efekt osiągnę. Tak samo było w projekcie ze Św. Mikołajem – nie jestem modelarzem 3D, ale udało mi się to zrobić. Pewnie trzy razy dłużej, niż można by było, ale jest zrobione, wizyta się odbyła, efekt przyniosła. Jest to więc trochę pracy i pewnie więcej, niż można było to zrobić profesjonalnie, tej pracy jest wsadzone.
Michał: Efekty są.
Piotr: No tak.
Michał: Dobra, to teraz wrócę do tego finansowego aspektu, bo tak trochę zboczyłem w tym pytaniu. Ty w gruncie rzeczy zarabiasz na zleceniach, które masz od czasu do czasu gdzieś zupełnie z boku, poza fundacją. Sama fundacja w żaden sposób nie zarabia na swojej działalności związanej z tym, że wizytujesz te ośrodki, nazwijmy to, medyczne, że bywasz w szkołach, że kupujecie sprzęt jakiś. To fundacja funduje ten sprzęt czy to ośrodki kupują sprzęt do zastosowań medycznych?
Piotr: Ja się staram szukać lokalnych sponsorów do tego, ale często zdarza się tak, że po prostu ten sprzęt teraz do szpitala został dostarczony od mojej fundacji i od TVN-u. To była darowizna. Często jest tak, że zostawiam swój, że jest ode mnie, ale jak jeżdżę po tych szkołach, to też staram się, żeby to było robione przez projekty np. miejskie itd. I tutaj bardzo rzadko się zdarza – to są pojedyncze projekty – gdzie rzeczywiście udaje mi się coś wywalczyć albo sprzedać i zrobić jakąś taką kooperację ze środkami publicznymi, z miastem albo z jakąś firmą, tak jak świetny przykład jeszcze ze świąt wcześniej z Nvidią i z agencją Fantasy Expo.
Michał: Ten projekt robiliście chyba z youtuberami, o ile dobrze pamiętam?
Piotr: To było genialne, bo w ogóle fantastyczni ludzie z Fantasy Expo zadbali o całość i o zdobycie Nvidii, i o to, że 36 najlepszych youtuberów w zasadzie grało przez 72 godziny i zbierali pieniądze. Wszystko poszło na Przylądek Nadziei we Wrocławiu. I dodatkowo był sprzęt zasponsorowany i ja przeprowadziłem też wszystkie szkolenia i kupiłem aplikację do wirtualnej rzeczywistości. Takie pojedyncze projekty więc się zdarzają. Powiedzmy, jakiś tam skrawek finansowy czasami uda się na tym zarobić, nie tylko przełożyć to konkretne działanie. No ale to są rzadkie rzeczy. Poszukuję takiego stałego źródła dochodu, jaki mogłaby fundacja dostawać, żebym wiedział, o ile mniej mogę robić tych pobocznych działalności, o ile mniej mogę pracować komercyjnie, żeby ten czas przełożyć na fundację.
Michał: Czyli samą tę Twoją działalność, typu właśnie występy czy cokolwiek innego, to non profit realizujesz?
Piotr: Jeżeli jest to w miejscach takich jak szkoły – bardzo często tak. Jeżeli są to spotkania dla studentów, zawsze jest non profit. Takie dyskusje, prezentacje właśnie. Teraz też było super jedno spotkanie we Wrocławiu ze studentami i to była dyskusja, dokąd zmierza technologia.
Michał: Szeroki wątek.
Piotr: Fantastyczni ludzie, młodzi ludzie. Dla mnie to było jak powiew świeżego powietrza po prostu, bo ja siedząc w tym rzeczywiście tak długo, już wyrobiłem sobie swoje zdanie na pewne tematy. I chyba się pozamykałem.
Michał: Hermetyczny zaczynasz być?
Piotr: Tak, w niektórych tematach: że to jest niebezpieczne, a to jest bezpieczne, a ci robią źle, a ci robią dobrze. Trzeba coś zmienić. Okazuje się, że wiadomo: ile ludzi, ile głów, tyle unikalnych perspektyw i w ogóle wszechświatów i spojrzenia na ten sam świat. I nagle w takiej dyskusji grupowej na to samo pytanie padają te wszystkie odpowiedzi, całość super moderowana i z pomysłem na taką dyskusję, eksperymentalną, ale świetnie. To była impreza organizowana przez stowarzyszenie studentów Wigor z Wrocławia.
Też zauważyłem, że nawet nie opowiadam, tylko mówię, że dany problem to jest problem. I nagle dostaję parę takich fajnych informacji zwrotnych, które po prostu mnie nakierowują, że rzeczywiście wychodzą nowe badania, gdzie okazuje się, że młodzi ludzie np. zupełnie inaczej do tego tematu podchodzą, że spotkania w VR-ze zupełnie inny priorytet mają w stosunku do tych ze znajomymi w rzeczywistym świecie. A ja znowu byłem przerażony, że dane statystyczne globalne trochę przerażają, ale wygląda na to, że to się zmienia, że dzieci urodzone w świecie, w którym od zawsze jest technologia…
Michał: Tak, od urodzenia mają komputery, komórki itd.
Piotr: Tak, że też nie jest to aż taki hype i taka zabawka, w którą wpadają z pełną euforią, wykorzystując do przesady, tylko zaczyna to być coś normalnego, czego fajnie by było używać z rozsądkiem. I fajnie, bardzo fajnie, a ja już właśnie też zauważyłem u siebie…
Michał: Tobie się włączyło demonizowanie po prostu.
Piotr: Tak, tak. Ja tam akurat podałem konkretne przykłady z krajów azjatyckich, które rzeczywiście są przerażające. Tam sam rząd otwiera ośrodki odwykowe dla ludzi, którzy grają po 70 godzin czasami. Grają w pieluchach, żeby nie musieć odchodzić od komputera. To są skrajne przypadki, ale się dzieją. Są też przypadki śmiertelne z powodów gry i odwrócenia uwagi na zbyt długi czas itd. Tych przykładów jest bardzo dużo i są powody, żeby się bać, ale chyba też zapominam o tym, że…
Michał: Że pozytywów też jest dużo.
Piotr: Tak, jest też ta druga strona, której ja próbuje szukać, ale jest jeszcze w wielu innych miejscach, których jeszcze nie szukałem. I spotkania z takimi świeżymi głowami to jest coś wspaniałego. I to jest non profit. O to chodziło w tej opowieści.
Michał: Eksplorując wątek pieniędzy w tym, co robisz, zadam Ci trudne pytania, bo wydaje mi się, że nie da się systematycznie ciągnąć działalności, która nie ma regularnego dopływu pieniędzy. Tak delikatnie ubieram to słowa. To z jednej strony. Z drugiej strony to, co Ty robisz – jakkolwiek fajne by było i potrzebne, i społecznie ważne itd. – to potrzeby są na pewno dużo, dużo większe niż Twoje możliwości w pojedynkę.
Piotr: To prawda.
Michał: I z jednej strony zastanawiam się, czy Ty masz jakieś pomysły na to, jak finansować tę swoją działalność, inne niż sporadycznie sprzedawanie swojego czasu za pieniądze. To jest jedno. A z drugiej strony czy Ty masz pomysł na to, jak rzeczywiście skalować tę działalność, żeby Twoja pomoc docierała nie do jednego ośrodka w danym czasie, tylko do wielu. Trochę wspomniałeś o tych inicjatywach, typu „szkoła wolontariuszy” i zostawiamy sprzęt czy instytucja nabywa sprzęt, a już software ma itd., ale jakie masz tutaj pomysły? O tym finansowaniu to może za chwilę. Najpierw pomyślmy o tym, czy Ty wiesz, jak to skalować, czy nie.
Piotr: Tak, to są trudne pytania, bo ja mam z tym duży problem. Wychodzę z zaplecza startupowego, gdzie sam zresztą miałem dużo pomysłów, parę eventów startupowych nawet udało mi się wygrać z jakimiś zupełnie innymi pomysłami wcześniej. Potem organizowałem je sam, więc wiedza na temat monetyzacji całego investors pitch decks i innych rzeczy, o które trzeba zadbać, żeby biznes w ogóle miał dobre podstawy do tego, żeby w ogóle najpierw wykiełkował, a potem się rozrósł, to jest coś, o czym ja wiem, ale nie potrafię tego wprowadzić w życie. Bo właśnie to jest problem, że to jest chyba misja, gdzie priorytet monetyzacji w ogóle nie istnieje. I to niestety na dłuższą metę w takim pięknym romantycznym świecie można by tak pomyśleć. Ja mam długo taki świat romantyczny w głowie i chyba już mnie bardzo to zmęczyło po prostu. W tym momencie jestem tak naprawdę szczerze zmęczony poszukiwaniem pieniędzy co jakiś czas. Potem tak naprawdę zaczynam je wydawać na coś jednorazowego i potem wracam do tego znowu zmęczony, że znowu trzeba czegoś szukać.
Michał: Cofasz się do punktu zero co chwilę.
Piotr: Tak to wygląda właśnie, jakbym jednym wiosłem wiosłował w kółko w tej samej łódce i nie przemieszczał się w ogóle w kierunku celu. Rzeczywiście pierwszym moim pomysłem, który jest nastawiony na monetyzację i jakieś licencjonowanie i skalowanie tego, jest ta gra, są te stanowiska do chemioterapii, bo mam zbadany rynek, mam zbadaną grupę odbiorców, mam stworzoną grupę testową i miejsca, i wiem, że ma to sens, ma to duży sens po prostu skalowalności itd. I to im będzie większe, tym będzie przynosiło większy zysk z licencji, który znowu będzie można przełożyć na jeszcze lepsze pomaganie i stworzenie lepszej gry, potem przeniesienie tych doświadczeń do innych obszarów.
Jakby popatrzeć na główną ideę tej gry, nie o samą chemioterapię, tylko przełożenie procesu terapeutycznego czy leczenia nieprzyjemnego na coś konstruktywnego, na coś wzmacniającego po prostu. I ja wiem, że nie tylko chemioterapię można przerobić w ten sposób. Po prostu można się zająć wszystkimi obszarami, gdzie istnieje dyskomfort podczas leczenia, szczególnie jeżeli chodzi o dzieci, gdzie występuje strach, gdzie występuje klaustrofobia albo strach przed oczekiwaniem czy samotność. I to wszystko można na pewno dzięki tej technologii przerobić na pozytywne, interaktywne, wirtualne doświadczenia. I w tym kierunku chciałbym pójść. No i to jest jeden pomysł, jaki mam na to, że można by to skalować. Reszta…
Michał: Wymaga czasu i działania po prostu pojedynczego, co?
Piotr: No właśnie, bo dla mnie te pojedyncze spotkania też są na tyle istotne, one są bardzo istotne, one zmieniają bardzo dużo. I to nawet nie tylko na chwilę, ale zmieniają. I nie tylko u tego dziecka, ale i u rodziców, i u opiekunów, i u lekarzy, i w całej tej atmosferze w klinice czy przy tym łóżku szpitalnym. Nawet ciężko mi to nazwać, że to są działania jednorazowe, też rzeczywiście patrząc z punktu widzenia biznesu…
Michał: No i zapewne zapotrzebowanie na takie działania też jest i będzie duże, bo dużo jest takich osób potrzebujących. To co robisz działając w taki indywidualny sposób, to jednak kropla w morzu potrzeb.
Piotr: No właśnie. Ja zapominam o takiej fundamentalnej zasadzie, że jeżeli nie zadbasz o siebie, nie zadbasz o nikogo. I chyba już zapominam o tym zadbaniu o siebie właśnie. I czuję, że kończą mi się siły i muszę zmienić tryb pracy. Zmienić po prostu sposób patrzenia na to, że jednak zarabianie pieniędzy nie jest monetyzacją tego stanu czy tej choroby. To nie zarabianie na tej chorobie, tylko to jest źródło możliwości zrobienia tego lepiej, stabilniej i na szerszą skalę.
Michał: Profesjonalniej. Tylko trzeba sobie w głowie poprzestawiać. Ja też się zastanawiam, wiesz, wiadomo, że Ty jesteś pasjonat, Ty jesteś taka osoba, która z potrzeby serca i zamiłowania też do technologii potrafi jedno z drugim połączyć, jeszcze w odpowiednich miejscach przyłożyć te swoje umiejętności, żeby one rzeczywiście realny skutek przyniosły w życiu konkretnych osób. I wydaje mi się, że masz tę umiejętność i masz tę zdolność. I teraz jest kwestia taka, że jest sporo osób, które mają chęć pomocy. Ja mam przynajmniej takie podejrzenie, obserwuję też osoby, powiedzmy, wokół mnie, którym się dobrze powodzi. Jednocześnie one mają taką wewnętrzną potrzebę: „Coś bym zrobił”, ale wydaje im się, że szerzenie dobra to jest coś trudnego, że trzeba się wysilić, pomyśleć, komu by tu dać pieniądze. Od tego ich zęby bolą – od samej myśli o ukierunkowaniu tej pomocy.
Ty jesteś z takiej grupy, która po prostu działa. Taką mam interpretację Twojej osoby, że widzisz tam gdzieś potencjał, że można coś zrobić dobrego, tam idziesz i to robisz na tyle, na ile potrafisz. Z plusami i minusami, ale na tyle, na ile potrafisz. A są osoby, które wręcz czasami nie chcą chodzić, bo mają różne obawy na przykład. Nie każdy pójdzie do hospicjum. Ale z drugiej strony chciałyby się w jakiś sposób przyczynić. I teraz rozmawiamy m.in. dlatego, że ja czuję, że z jednej strony Tobie jest ta pomoc potrzebna, ale z drugiej strony tamtym ludziom też jest pomoc potrzebna, w tym sensie, że oni muszą widzieć cel w tym swoim ewentualnym pomaganiu, że gdzieś tam ta ich pomoc, powiedzmy, np. finansowa jest dobrze zutylizowana.
Ale najlepsze jest to w tym wszystkim, że tak jak sobie rozmawialiśmy, Ty nawet w gruncie rzeczy nie masz tej infrastruktury do otrzymywania pomocy. No właśnie zastanawiałem się i powiedziałem sobie, że porozmawiamy też o tym poza kamerą, ale zastanawiałem się, czy myślałeś o Patronite albo o innym takim sposobie publicznego zbierania pieniędzy, gdzie pokazałbyś te swoje projekty, pokazałbyś to, co realizujesz, i uwierzyłbyś w to, że znajdą się ludzie albo mogą się znaleźć ludzie, bo to nie jest pewne oczywiście, ale że Ty otworzysz pewną szansę pomocy Tobie i być może znajdą się osoby, które będą chciały w tych Twoich projektach uczestniczyć. Osoby, firmy. Powiem tak: VR jest na tyle potencjalnie ciekawym tematem, że on jest do zastosowania na różnych polach. I te Twoje doświadczenia mogą być przydatne na zupełnie innych polach, niż te które Ty w tej chwili eksploatujesz, co już może być źródłem pewnych systematycznych Twoich przychodów.
Piotr: W firmach chętnie bym o tym poopowiadał. To jest miejsce, gdzie ja też widzę, jak czasami mi się udaje gdzieś po prostu, mam jakieś zaproszenia często przez znajomych. I rzeczywiście chyba ta codzienność firmowa, powiedzmy… nie mogę powiedzieć, bo nie mam zielonego pojęcia [śmiech].
Michał: Nie pracujesz tam [śmiech].
Piotr: No właśnie, nie pracuję, tak że nie wiem, ale ja widzę bardzo wyraźnie po prostu iskry inspiracji po takim wykładzie i bardzo fajny feedback i bardzo fajną otwartość, aż taką chęć do działania i do zrobienia właśnie czegoś dobrego, pomocy. I teraz wracając do tego tematu, właśnie jak pomóc komuś, kto pomaga na przykład. I wtedy czuć, że również jesteśmy częścią tej pomocy. I to jest niesamowite. Ja właśnie dopiero teraz ostatnio zaczynam doznawać… Nie wiem, jak to powiedzieć, ale rzeczywiście pomoc i taką ulgę, że ktoś się też pojawia, doceniać to. Rozmawialiśmy wcześniej, teraz sobie dopiero uświadomiłem, że ja nawet nie pozwalam ludziom na pomoc. Osoby, które mnie gdzieś zapraszają do tej pory albo tak jak jestem teraz u ciebie, to też inicjatywa wyszła od ciebie. A to, że spotkaliśmy się wcześniej…
Michał: To też czysty przypadek, że się spotkaliśmy.
Piotr: To też inicjatywa wyszła wcześniej przez UPC i jeszcze od Jarka Kuźniara w międzyczasie. Rzeczywiście ja wykonałem pierwszy ruch, bo to sobie prześledziłem do tyłu, jakieś trzy–cztery lata wstecz. I to, że siedzę teraz tutaj, wyszło z tego, że napisałem do UPC Think Big, do konkursu o moim projekcie. Kilka lat temu. I oni go odrzucili, bo nie był monetyzowalny. Nie spełniał warunków konkursu. Nie było go jak spieniężyć i to nie była inwestycja. To był konkurs na pomysły, które mają być skalowalne.
Michał: To jest działalność prospołeczna, to, co Ty robisz.
Piotr: Tak, ale tam były tak wspaniałe osoby: Ewa, która była odpowiedzialna za odczytywanie tych wniosków. Ich tak poruszył ten pomysł i się z nim tak utożsamili, że poprosili mnie, czy mógłbym opowiedzieć podczas trwania konkursu, trochę z boku itd., I powiedziałem tej publiczności. I tam też się znalazły osoby, które zaprosiły mnie dalej, i dalej, dalej, dalej.
Michał: I widzisz, jak to działa. Tak to działa.
Piotr: I wracając do tego, że odczuwam teraz tę pomoc, też po raz pierwszy zdarzyło mi się, że dostałem – to było cudowne – i to jest od firmy, z którą też zaczynam współpracę, firmy Colorofon z Warszawy, która się zajmuje postprodukcją i produkcją wideo. Pomagają mi profesjonalnie. Nie wspomnieliśmy o projektach dla niepełnosprawnych…
Michał: Zaraz wspomnimy.
Piotr: Ale pomagają mi przy tych filmach. Pomagają mi i niepełnosprawnym poczuć i zobaczyć w wirtualnym świecie, że niedziałające kończyny mają pod kontrolą. Właśnie to jest ich pomoc absolutnie pro bono. A dodatkowo zobaczyli informację na Facebooku, że zostałem przyjęty na warsztaty do Bostonu, do MIT i że będę sprzedawał teleskop, bo chcę lecieć [śmiech].
Michał: Swój teleskop, żeby mieć na podróż?
Piotr: No tak, i parę innych rzeczy. Gdzieś tam te fundusze chciałem znaleźć. Były w miarę szybko potrzebne. Dla mnie sprzedaż teleskopu to nie był wielki problem, bo to akurat była fajna duża szansa, która może się przełożyć na coś długoterminowego. Teleskop zawsze można kupić z powrotem, tak myślę. Ale to było tak fajne, że po prostu zaproponowali mi, że zasponsorują ten wyjazd, na fundację, po prostu fundacja dostanie środki na to, żebym kupił bilet lotniczy. Ale pod warunkiem, że nie sprzedam teleskopu, bo to jest moja pasja. I to było tak ludzkie i tak fantastyczne, i tak kochane. Poczułem, jak mi dodaje skrzydeł, bo rzeczywiście ten moment mojego zmęczenia jest teraz też, pod koniec tamtego roku był dosyć mocny, ale dzięki takim gestom ja też czuję, że nie jestem w tym sam. To nie jest moja podróż i jeżeli pomagam komuś, to też…
Michał: … Wraca w jakiś sposób.
Piotr: Tak, i mam dużo osób za plecami. I to jest rzeczywiście świetne. Ja bym bardzo chciał dać możliwość uczestniczenia w tym projekcie, tylko chciałem to zrobić mądrze. A jeżeli mówimy o Patronite, oczywiście, że myślałem. Raz, że muszę się przełamać, bo jest to jakaś wersja proszenia o pomoc. Z tym mam problem. Umiem dawać, ciężko mi jest brać.
Michał: A to większość ludzi chyba tak ma, że trudno się prosi o pomoc.
Piotr: Z drugiej strony chyba to też jest pewne ryzyko, na dłuższą metę patrząc, nie bezpośrednio, na wystawienie się na ryzyko odrzucenia, jakby się nie udało np. czegoś zrobić. I to też będzie potrzebne do przełamania. Ale to wszystko jest u mnie w głowie. To jest do zrobienia. Bez nikogo na zewnątrz i to należy do mnie. Ale jest ten element, który ja czuję, że jeżeli coś dostaję, to powinienem coś dać w zamian. No i z tego, co wiem, to Patronite tak działa, że ma te swoje progi czy obiecują, że jeżeli ktoś da coś, to w filmie będzie albo mają specjalne filmy nagrywane dla tych darczyńców, tak?
Michał: Wiesz co, to ja Ci to trochę z głowy chyba muszę wybić. To znaczy też mi się wydaje, że to wszystko zależy od osób, które są po drugiej stronie, od tego, co jest celem projektu. I spójrz na to w ten sposób: Ty realizujesz działalność, która jest społecznie ważna, potrzebna i wydaje mi się, że całkiem duża jest ta grupa osób, które uważają, że to dobrze, że to robisz, i chciałyby mieć w tym swój udział. I teraz formą wynagrodzenia dla nich niekoniecznie jest to, że Ty zrobisz coś dla nich, tylko że zrobisz to tam, gdzie tę pomoc kierujesz. Że będziesz mógł w większym stopniu pomagać tam, gdzie już działasz. Albo w większym stopniu, albo bardziej stabilnie. Różnie można to doprecyzować, co Ty zrobisz za te środki, które otrzymasz. I też zobacz, że to tak jest też, że są np. na Patronite takie zbiórki.
Ale wydaje mi się, że trochę trzeba tutaj też Ci pokazać, jak to wygląda z drugiej strony, bo Ty masz tę swoją perspektywę i swoje obawy. A z mojej perspektywy to wygląda zupełnie inaczej. Ja mam taki model wspierania osób, które gdzieś tam wspieram np. przez Patronite czy w inny sposób, że ja czuję czasami wewnętrzny dług, że życie było dla mnie na tyle dobre i dzięki innym osobom doprowadziło do takiej sytuacji, w której stać mnie na wspieranie inicjatyw, które uważam za ważne. I teraz nie oczekuję od tego twórcy, którego wspieram, jakiejkolwiek formy rekompensaty. Wręcz przeciwnie, to ja uważam, że jakiś tam dług społeczny spłacam, pomagając komuś konkretnemu, komuś, kto uważam, że mądrze wykorzysta te środki. I to mądre wykorzystanie środków znowu nie jest na rzecz mnie. Nawet w książce mojej pisałem, że często jest tak, że my otrzymujemy pomoc z bardzo wielu źródeł, od osób, które są zazwyczaj starsze od nas, są naszymi mentorami itp., i często jest też tak, że nawet gdybyśmy chcieli się zrewanżować tym osobom za pomoc, którą od nich otrzymaliśmy, to nie mamy takiej możliwości. Dlaczego? Dlatego że oni tej pomocy nie potrzebują. Oni są te dwa, trzy poziomy wyżej niż my i my nie jesteśmy w stanie im pomóc. To, czego oni oczekują prawdopodobnie od nas, to jest to, że jeżeli oni nam pomogli, to my pomożemy komuś następnemu.
Piotr: Żeby wziąć to ich doświadczenie, powiedzmy, i zrobić z tym coś dobrego.
Michał: Żeby popchnąć świat w lepszą stronę. I to, zobacz, zmienia optykę. Gdybyś chciał przeanalizować moją działalność, ja mam masę działalności, które realizuję bezpłatnie. Jest bezpłatny blog, bezpłatny podcast itd. I bez względu na to, czy coś jest płatne, czy bezpłatne, staram się to robić na maksa, na tyle, na ile potrafię. Wiadomo, że różnie to wychodzi, ale na tyle, na ile potrafię. Nie wypuszczać chały – mówiąc zupełnie wprost, tylko wypuszczać coś, co przynajmniej w danym momencie oceniam jako dobre i przydatne. Też żeby nie marnować czasu drugiej strony. Daję coś, co może w jakiś sposób drugą stronę wzbogacić, nawet jeżeli to jest materiał darmowy, to w jakiś sposób jej to pomaga. I to jest ta działalność, która jest za free.
I zobacz, że mógłbym oczekiwać czegoś w zamian. Skoro dałem ci coś za darmo, to, drogi Czytelniku, drugi Słuchaczu, oczekuję czegoś… ale dla mnie wystarczającą nagrodą jest to, że jest jakaś część osób, które płacą za moje produkty płatne, oczywiście mniejszość, i druga rzecz, że ktoś w ogóle chce poświęcić swój czas i konstruktywnie wykorzystać to, co ja daję. Czyli jeżeli dostał bezpłatny materiał, ale w jakiś sposób go to wzbogaciło, ja wierzę, że dzięki temu coś dobrego zrobi, dla siebie bądź dla innych. I powiem Ci, że jak w ten sposób podchodzę, to uwalnia mnie to od jakiegoś takiego myślenia na zasadzie, że mnie się coś za to należy, bo nie uważam, że mi się należy. Ja to robię, bo taka była moja decyzja, że chcę to robić. Owszem, jeżeli chciałbym coś robić na większą skalę, to potrzebuję środków, ale nie muszę monetyzować rzeczy bezpłatnych. Tak samo jak Ty nie pójdziesz do hospicjum i nie powiesz: „zapłacicie mi za moją pracę”. Dobrze wiesz, że się nie da, że to tak nie działa. Te środki trzeba pozyskać gdzieś w inny sposób. I dla mnie sposobem na pozyskiwanie tych środków są m.in. moje płatne produkty, który doskonale finansują mi całą bezpłatną działalność. I teraz dzięki temu, że one się cały czas sprzedają, to ja mam przewidywalność. I mam tak dużo środków, że wiem, że tę bezpłatną działalność będę mógł realizować przez długi czas.
Piotr: To jest coś, co bym chciał osiągnąć. Niekoniecznie na jakimś tam poziomie, tylko po prostu osiągnąć.
Michał: Tak, tylko ja prowadzę działalność stricte komercyjną w tym obszarze, w którym ona jest komercyjna, więc dla mnie jest to dosyć łatwe do oszacowania i skalkulowania, bo ja po prostu wiem, że jak sprzedam tyle egzemplarzy moich książek, to będę miał tyle pieniędzy, w związku z tym wystarczy mi na życie na cały rok, w związku z tym mogę resztę czasu – a to jest większość czasu – przeznaczyć na robienie rzeczy kompletnie niedochodowych, tych, z którymi czuję się dobrze. I teraz wracając do Ciebie, OK, też tego potrzebujesz.
Piotr: Opisałeś perspektywę tego, ja marzę o takiej możliwości.
Michał: Zobacz, ale to jest tak, owszem, część działalności może być działalnością komercyjną, ale ze względu na to, że Ty robisz te rzeczy społecznie ważne, to równie dobrze możesz liczyć na wsparcie tych, którzy tego typu inicjatywy chcą wspierać. Bez takiego martwienia się o to, że Ty musisz się akurat tym darczyńcom w jakiś sposób zrewanżować.
Piotr: Fakt jest taki, że OK, już Ci próbowałem przerwać ze trzy razy i sorry, że chciałem, ale to było silniejsze chwilami ode mnie [śmiech]. Ogólnie super, że rozmawiamy, bo nie udało mi się do tej pory nawet wyobrazić takiej perspektywy, którą teraz mi przedstawiłeś. Zupełnie nie mam ani kawałka tego doświadczenia, które Ty masz, jak to wygląda właśnie z drugiej strony.
Michał: I dobrze, cieszę się. Zewangelizowałem Cię trochę.
Piotr: To jest bardzo motywujące i uspokajające tak naprawdę.
Michał: No wiesz, czy to się uda, czy nie, to jest oddzielna sprawa. Od razu powiem, że pozyskiwanie środków na taką działalność dobroczynną jest trudne. Nie oszukujmy się. Tylko wydaje mi się, że jesteś w takiej bardzo specyficznej sytuacji, że robisz rzeczy, które są zrozumiałe, które są, ogólnie rzecz biorąc, megasexy i które bardzo punktowo działają w tych miejscach, w których każdy rozsądnie myślący człowiek potrafi zauważyć, że to jest tam po prostu niezbędne, że to źle, że tego nie ma więcej.
Piotr: Niestety plus w tym minusie, że w ogóle są miejsca, gdzie jest potrzebne coś takiego.
Michał: Ale to taka sytuacja zastana.
Piotr: Jest jeszcze jeden plus tych projektów w tym całym środowisku raczej ujemnym, gdzie one powstają, że tak mi się wydaje, że to może być plus, że widać nagłą zmianę, że to nie jest działanie, który przyniesie coś…
Michał: Nie tyle nagłą zmianę, ile widać efekt po prostu natychmiastowo.
Piotr: Dokładnie, widać właśnie natychmiastowy efekt, że ktoś zakłada te gogle i rzeczywiście ta radość budzi się jakby znikąd albo wychodzi z dawno zapomnianych miejsc w głowie i w duszy, które po prostu eksplodują w świecie rzeczywistym, a są wywołane przez świat wirtualny.
Michał: To jest w ogóle super, że Ty potrafisz to z jednej strony wytłumaczyć, ale z drugiej strony też tworzyć takie sklejenie tego świata rzeczywistego i świata wirtualnego w takich bardzo prostych scenariuszach. Jeszcze raz to powiem, że dla mnie to jest totalnie niesamowite, gdy ogląda się te Twoje filmy.
Podam przykład jeszcze jednego projektu, który realizowałeś. Widziałem taki film, w którym miałeś kamery 360 poustawiane, gdzie były małe psiaki, golden retriever chyba.
Piotr: No, najlepszy dzień świata w ogóle [śmiech]. 24 szczeniaki golden retrievera.
Michał: Dokładnie, byłeś w takim miejscu, w domu, gdzie te psiaki, hodowla jakaś.
Piotr: ADSUM koło Wrocławia. Cudowne kobiety prowadzą tam hodowlę.
Michał: Super. No i kamery stoją na ziemi, więc w zasadzie te psiaki podchodzą, ganiasz za tymi psiakami, te psiaki ganiają Ciebie. To jest wszystko nakręcone, a później dziecko, które jest gdzieś w izolatce itp., zakłada te gogle na oczy i nagle się znajduje z tymi psiakami w miejscu, w którym pewnie każde dziecko chciałoby być. Sam chciałbym tam być [śmiech]. A jednocześnie takie doświadczenie, którego ono w zasadzie nigdy w życiu nie ma szansy doświadczyć, no bo kto ma hodowlę? Chyba że znamy kogoś, pojedziemy i po prostu tam będziemy. To są tak proste scenariusze i tak niesamowite…
Piotr: I ten scenariusz, ten film w ogóle zrobił chyba furorę na YouTubie. Ja go mam na swoim kanale 360 i on ma już prawie 1 600 000 wyświetleń. To jest jedyny mój film, który się przebił gdzieś tam w jakiejś niszowej części youtube’owego VR-u.
Michał: Ja mam takie biznesowe pomysły… Aż się prosi, żeby tam pod koniec tego filmu wsadzić planszę: „Jeżeli chcesz pomóc, żeby dzieciaki mogły widzieć ten film…” itd.
Piotr: Fakt, jest. Na 90%. Ale dużo ludzi nie doogląda do końca.
Michał: OK, to trzeba pomyśleć, jak to rozegrać inaczej.
Piotr: Na końcu jest scena, jak szczeniak zjada kamerę, czyli w ogóle ciebie zjada, bo akurat zostawiłem, zapomniałem o niej i została zjedzona, więc dodałem to jako ostatnią scenę. I chyba rzeczywiście się żaden napis nie pojawia na końcu.
Michał: No widzisz, no tak, nie kręci się tego po to, żeby od razu myśleć o tym scenariuszu biznesowym, tylko wręcz przeciwnie.
Piotr: No tak.
Michał: Ja bym chciał, żebyśmy porozmawiali jeszcze, Piotrze, o tym technicznym aspekcie, to znaczy co dzisiaj jest potrzebne do tego, żeby się w tym wirtualnym świecie zanurzyć? Jakie są w ogóle koszty tego sprzętu? Wiem, że teraz to w zasadzie każdy smartfon prawie, nie?
Piotr: Nawet już nie, bo smartfony jako urządzenia VR to była taka era bardzo krótka [śmiech].
Michał: Tak, że się tam montowało na goglach telefon.
Piotr: Tak, przede wszystkim właśnie Samsung Gear VR, to była współpraca z Oculusem, czyli z Facebookiem. I Note 4 chyba zaczął, potem S6, S7, S8, S9. Oczywiście inne smartfony też z żyroskopem, z akcelerometrem i żyroskopem. To też już trzeba było pewną półkę tych smartfonów posiadać, żeby wejść do tego wirtualnego świata.
Koszt samego telefonu był bardzo wysoki. Powiedzmy, że koszt telefonu to jest 2000 złotych. I do tego gogle za 500 złotych. No i można wejść. Tak powiedzmy, że mogliśmy się zamknąć wtedy w takiej kwocie. A teraz wchodzi coś takiego jak Oculus Go. I nie trzeba tam telefonu dokować, bo ma ekran w sobie i ma dokładnie takie same specyfikacje, czy nawet może trochę lepsze, jeżeli chodzi o jakość ekranu, jak Samsung S6, S7, S8, i kosztuje 990 złotych. Czyli już jest bardzo duży przeskok.
Michał: Czyli to są gogle, które są samoistne?
Piotr: Samoistne, masz kontroler również do tego. Wszystko działa na Androidzie.
Michał: Kontroler, to znaczy co to jest?
Piotr: Taki kontroler do ręki.
Michał: Ale który ma w sobie żyro?
Piotr: Tak. Znaczy on nie ma tego six degrees of freedom.
Michał: Głębi nie ma, w sensie tylko takie prawo, lewo, góra, dół?
Piotr: Jest w tym miejscu i wiadomo, jak się go w lewo, w prawo obraca. Ale już wchodzą też kolejne urządzenia i teraz będzie przełom albo już jest: Samsung Odyssey+, który wchodzi na rynek. I to jest w ogóle takie połączenie. On może działać jako samoistne urządzenie, a można wykorzystać moc obliczeniową karty graficznej z desktopa czy z laptopa.
Michał: Czyli transmitować tylko obraz de facto?
Piotr: Tak, i to jest ekstra, bo mnie to mocno ograniczało. Mobilna moc obliczeniowa takiego Androida daje tyle, że te gry w VR-ze muszą być mocno ograniczone graficznie, czyli ta ilość wielokątów itd. Ma to swoje plusy i swój klimat i w ogóle mogą to być bardzo ładne rzeczy, ale nie mogą być za bardzo rozwinięte, bo zacznie być nam nieprzyjemnie, dyskomfort i w ogóle ograniczenie liczby wyświetlanych klatek na sekundę. Bardzo mało wystarczy, żeby poczuć się bardzo źle jeszcze niestety w wirtualnej rzeczywistości. Wrócę do tego, mobilne mają ograniczoną moc obliczeniową, ale dają mi tyle, że ja pomiędzy salami w szpitalu czy łóżkami nie muszę chodzić z komputerem, desktopem, monitorem i kablami. I to jest duży plus. W zasadzie jedyna opcja, jaką widzę do tej pory. A Odyssey+ daje też, już wiem i widzę, że nie dość, że jest jakość ekranu rewelacyjna, to jeszcze można przenieść je pomiędzy właśnie tym mobilnym światem a strumieniem gier z komputera. Dobrą kartę graficzną i można…
Michał: Transmitować. Bezprzewodowo, rozumiem, się transportuje do gogli, wysyła te gierki?
Piotr: Nie wiem. On był teraz na tych warsztatach, to go testowaliśmy, ale nie pamiętam, czy byłem kablem podłączony.
Michał: Trudne pytania [śmiech]. No dobra, wiemy, że mamy następną generację. Ile będzie kosztował? Wiadomo już czy nie?
Piotr: 500 dolarów.
Michał: Czyli to jest 1500 złotych, powiedzmy, tak?
Piotr: Chyba tak, trochę więcej.
Michał: Więcej, nawet koło 2000 już w tej chwili. 3,8 dolar w momencie nagrywania [śmiech].
Piotr: No tak, więc te mobilne też zejdą cenowo na pewno. Jakość też ich będzie się podwyższała. Oculus Go jako w ogóle początek już to jest megapółka w porównaniu z tym, co było rok, pół roku temu. Ja sam nie wiem, czy to jest przystępna cena, czy to jest jeszcze bardzo dużo, bo ja to w trochę innych kategoriach rozpatruję. Nie mam kontaktu z ludźmi, którzy mają VR na co dzień. Ja też nawet na co dzień sam nie używam, nie gram. Raczej używam do postprodukcji filmów i sprawdzania, czy jest wszystko dobrze sklejone. Ale dla mnie ta dostępność i możliwość rozdysponowania tego w szpitalach jest dużo lepsza i jestem spokojniejszy o to, szkolenia typu: jak wyciągnąć telefon, zainstalować to wszystko, potem wsadzić i przejść do specjalnej aplikacji, tak go wsadzić, a nie inaczej, jak jest mini USB. I dla wszystkich wolontariuszy czy pań pielęgniarek to szkolenie też wtedy trwa. Teraz wystarczy pokazać gogle, które już wszystko mają w sobie. Jest jeden włącznik, drugi powrót, przód i w zasadzie wszystko. W zasadzie jesteś już w środku, nic nie trzeba instalować. Jest coraz łatwiej i coraz bardziej dostępnie. Kamery tak naprawdę są potrzebne do produkcji wideo, ale też do samego zagłębienia się w VR-ze nie. Ale ten rynek też się rozwija.
Michał: Jakimi kamerami Ty kręcisz dzisiaj te filmy 360?
Piotr: Dzisiaj mam zestaw moich wysłużonych sześciu GoPro 4, które dają bardzo fajny efekt i jeszcze jest OK, bo można tam dociągnąć maksymalnie do 8K z sześciu GoPro ustawionych w specjalnym rigu.
Michał: One są w takim sześcianie ustawione wtedy i kręcą każda w inną stronę, później to się składa, rozumiem, ten obraz jakoś tam.
Piotr: Raz zaryzykowałem z bitcoinem i kupiłem kamerę za to, że zaryzykowałem z bitcoinem w pewnym momencie [śmiech]. I rzeczywiście doszedłem do takiego momentu, kiedy sobie obiecałem, że jak dojdę, to wyciągam pieniądze, i kupiłem wtedy Insta360 Pro, czyli kamerę, która już w zasadzie ma 8K, skleja sama, jest streaming i już jest dobrej, nie profesjonalnej, ale dobrej jakości obraz do obróbki. I to jest bardzo fajne.
Michał: Kto produkuje tę kamerę?
Piotr: Insta360. To jest firma z Hongkongu dedykowana tym kamerom. Teraz już wypuścili drugą i trzecią generację, która nazywa się Titan i nagrywa w 11K.
Michał: Superjakość. Jaki to jest rząd wielkości ceny?
Piotr: Ta moja kamera kosztowała 18 tysięcy złotych.
Michał: Drogi sprzęt.
Piotr: Ale jak doszła Nokia Ozon, która kosztowała chyba 50 tysięcy dolarów… Ale to była porażka w ogóle rynkowa. Ale wiadomo, rynek, kamery, mieli już wejść na profesjonalny, to są setki tysięcy złotych, do których można po prostu kupić profesjonalne soczewki nagrywające nawet 280 stopni. To już w ogóle dla mnie jakaś magia, bo ja tego logicznie nie umiem ogarnąć.
Michał: 180 mamy tyle. Dobrze, później mamy następny poziom, to jest +90, to jest 270, to jest tyle. W sensie naokoło.
Piotr: I jeszcze kawałek, dodatkowe dziesięć stopni. Razem 280 stopni. I to jest taka bańka –to jest niesamowite – która jest takim fisheyem, ale łapie po prostu światło stąd, które jakoś zagina i wpada. Ja jestem optyką zafascynowany absolutnie. Nie rozumiem jej i nie chcę zrozumieć, bo jest dla mnie magią [śmiech]. Jak można obraz z tyłu wciągnąć w soczewkę z przodu? To jest genialne. Ja wiem, że może teraz pierdoły gadam. To też kosztuje jakieś w ogóle kosmiczne pieniądze, ale można ją kupić jako normalny obiektyw do profesjonalnej kamery i się bawić. A mam jeszcze drugą kamerę, do doświadczeń POV, czyli nagrywania z oczu.
Michał: Point of view, czyli z perspektywy Twoich oczu.
Piotr: Tak, i tam już jest z GoPro Fusion, bo w GoPro Fusion okazało się z testów, że najbliżej łapie ostrość i jeżeli chodzi o stabilizację tych wszystkich ruchów, bo to zawsze się głowa trzęsie, nawet sobie nie zdajemy sprawy jak bardzo.
Michał: Mocujesz ją jakoś na kasku czy na jakiejś opasce? Jak to wygląda?
Piotr: Mam kask zrobiony przeze mnie, z wkręconym statywem i śrubką naklejoną na poxylinę, ale oczywiście są też takie profesjonalne. Ja używam mojego, bo wiem, jak go już ustawić, żeby było znośnie do oglądania. I rzeczywiście kamera jest opuszczona tak jak u stomatologa, jak ma te swoje lampki, to kamera jest opuszczona mniej więcej tutaj. Z jednej strony mamy bardzo dużą twarz tego, kto nosi, ale ją wycina się w postprodukcji. A z przodu jest jakieś 190, może do 200 stopni tego, że można się normalnie rozglądać. I to jest przede wszystkim używane do szkoleń, czyli do szkolenia jakichś manualnych umiejętności, gdzie można…
Michał: … zobaczyć z perspektywy danej osoby, co ona widzi, jak profesjonalista obsługuje coś tam.
Piotr: I to jest niesamowite, bo tak naprawdę ja mam też takie marzenie, żeby spróbować zdobyć jakieś środki na kulturę, na tradycję, zachowanie tradycji i stworzyć serię będącą archiwum wykonywania konkretnych umiejętności. Np. jakieś szycia butów albo lepienia pierogów z jakiegoś regionu czy malowania chat z Zalipia, ale gdzieś żeby to zostało, żeby to zostało w wirtualnym świecie z perspektywy osoby, która została wychowana razem z tymi tradycjami, umiejętnościami itd., a jest ryzyko zaniknięcia tego wszystkiego. Żeby stworzyć taki katalog, który każdy będzie mógł sobie zajrzeć, jak tam się szydełkuje w pewien specjalny sposób z jakiegoś tam konkretnego regionu.
Michał: Pomysł chwalebny.
Piotr: To by było fajne, tak pojeździć po świecie czy po Polsce i ponagrywać, posłuchać mądrych ludzi, starszych, i zobaczyć, jak rzeczywiście oni pielęgnują te wszystkie rzeczy, które tworzą, rękodzieło takie.
Michał: Super. Czy to wszystko, jeżeli chodzi o kamery?
Piotr: Mogę dodać jeszcze à propos kamer i POV, bo to jest bardzo istotne, że tego używam do wsparcia osób sparaliżowanych. Nagrywanie z ich perspektywy filmu, nagrywam filmy, w których ja naginam palce osobom, które nie ruszają rękami.
Michał: Czyli wykonujesz takie operacje, że Ty swoimi rękami zginasz im palce i prostujesz.
Piotr: Z ich perspektywy to są ich ręce, nad którymi w świecie rzeczywistym nie mają kontroli.
Michał: Kamerę mają umieszczoną przy swoich oczach, powiedzmy.
Piotr: Tak, i w postprodukcji cały ja, cała trzecia osoba jest klatka po klatce usuwana i te filmy, właśnie Colorofon pomaga mi w tym, w tej postprodukcji.
Michał: Konkretne rzeczy, co? To są konkretne rzeczy.
Piotr: To już wchodzimy na taki etap, to jest też jedno z moich marzeń. To jest etap niebezpieczny i taki, że oszukujemy nasz mózg. Zawsze opowiadam o tym przykładzie Sao Paulo z Brazylii, gdzie jest udowodnione po 24 miesiącach pracy ze sparaliżowanymi osobami, gdzie w wirtualnej rzeczywistości podczas rehabilitacji ich ciało wirtualne reagowało na myśli i było sterowane myślami, gdzie zaczynały się po raz pierwszy w historii medycyny odbudowywać zerwane połączenia neuronowe. To jest raport medyczny badań klinicznych.
Michał: Czyli krótko mówiąc, osoby w teorii trwale sparaliżowane zaczynały ruszać po prostu kończynami.
Piotr: Tak, a nawet uzyskiwać częściową kontrolę nad pęcherzem. Oczywiście to jest oczywiste, że to zmienia jakość życia, samodzielność, godność i wszystko do tego, żeby można było po prostu mieć siłę na następne kroki.
Michał: Kurde, dobre rzeczy robisz, tyle Ci powiem, Piotrze. Ale nie puszczę Cię jeszcze z tą technologią, bo trochę zboczyliśmy… Jeszcze Cię chciałem zapytać zapytać o software. Co tam jeszcze jest potrzebne? W czym Ty obrabiasz te filmy? Wspomniałeś o Photoshopie, wspomniałeś o Premiere.
Piotr: Tak, a w efekcie nie działam ani w Unity, ani w Unrealu niestety, chociaż Unreal mnie strasznie korci.
Michał: To są środowiska do robienia gier w gruncie rzeczy. OK, a ten montaż filmów trójwymiarowych to w Premiere się robi czy tam jakieś specjalne wtyczki do tego są potrzebne?
Piotr: Ja mam osobne oprogramowanie jeszcze, które się nazywa Color Video Pro. Służy ono typowo do sklejania obrazu z kilku źródeł, do wybierania, powiedzmy, jak masz sześć kamer czy dwóch, tak jak pracujesz z GoPro albo jeszcze z moimi poprzednimi GoPro 4. Jest program firmy Color, który potem wykupiło GoPro i zamknęło. Smutna historia [śmiech].
Michał: Czyli był program, ale już go nie ma?
Piotr: Rzeczywiście GoPro wykupiło Color i teraz już przestali kontynuować tworzenie tego oprogramowania, bo tak naprawdę oprogramowanie do sklejania jest już montowane w następnych generacjach kamer. Ja lubię akurat w tym sklejać manualnie, bo można sobie dużo rzeczy powybierać. Automatyczne sklejania też nie są perfekcyjne. I też często ten moduł Super Artificial Intelligence, podejmuje decyzje o tym co akurat na nagraniu teraz jest istotne, ale w inny sposób niż ja. I lepiej mieć jakąś kontrolę nad modyfikacją tego.
Więc jest ten Color. Jest niesamowity software Mistika VR do sklejania. I to wiem, że jest dobry, chociaż nie używam, bo Insta360 Pro ma już swój, i teraz chyba też weszli we współpracę z Mistiką, tak że koszty też się obniżyły. Licencja aplikacji do składania panoram i montażu wideo też kosztowała jakieś 600 euro chyba. To też są jakieś konkretne koszty dla fundacji mojej. Sama postprodukcja realizowana jest w Adobe Premiere i After Effects – najnowsze wersje dostępne w Adobe Creative Cloud są już przygotowane pod VR. Już można rozglądać się, wybierać kadr sferycznie wewnątrz, bez żadnych nakładek. Już są wmontowane, więc już jest spoko. Parę lat temu było pioniersko i trzeba było się namęczyć, a teraz jest już przyjemnie. Na szczęście fundacje mają zniżki w cenach.
Michał: No właśnie, to jest ta korzyść z posiadania fundacji.
Piotr: Mają zniżki. Jakby ktoś nas słuchał z Adobe, to fajnie by było posłuchać o tych zniżkach do CC. Ale tak jest już przygotowane.
Michał: Adobe też zapraszamy do fajnego projektu w sumie, nie?
Piotr: Tak, chętnie. To jest główne narzędzie, na którym pracuję i uwielbiam.
Michał: Zastanawiam się jeszcze nad taką rzeczą. Jakbyś mógł mi powiedzieć, jak Ty wpadasz i kiedy wpadasz na te pomysły nowych zastosowań czy nowych filmików, czy nowych projektów. Kiedy Ci się to rodzi?
Piotr: Nie mam pojęcia. W zasadzie to jest taki cały czas, cykl. Im więcej mam ekspozycji na jakiejś przestrzeni z problemem, tym gdzieś mi te puzzle, które do tej pory poznałem, się łączą – co można by połączyć z czym, żeby tutaj na chwilę było lepiej. Tak mam od zawsze chyba. Szczególnie w nocy.
Michał: Czyli jednak w nocy? Spanie pomaga, rozumiem.
Piotr: Właśnie nie spanie, bo to jest mój problem – wczoraj o tym rozmawiałem i też to zauważyłem, że do mnie niestety musi coś gadać, żebym usnął. I ja usypiam zawsze z włączonym telewizorem, YouTube’em, czymkolwiek. Najlepsze są dokumenty o starożytnym Egipcie i o Sumerach, bo bardzo dużo już o tym wiem i słucham tego w kółko. To jest taka moja pasja i puszczam te same, żeby mnie zaciekawiły, mój tok myślenia puściły na jeden kanał, i wtedy zaczynam usypiać, bo jak nie, to pojawia się strumień myśli. Tylko nie jakichś konkretnych, tylko tak jakbym cały czas szukał fal radiowych i się przełączał, dwieście różnych stacji radiowych.
Michał: Czyli ukierunkowujesz się, krótko mówiąc, na temat starożytnego Egiptu i wtedy usypiasz?
Piotr: On jest ciekawy i monotonny [śmiech]. I wtedy usypiam. Albo jakieś rzeczywiście dokumenty o naturze, albo o astrofotografii i kosmosie.
Michał: Wspomniałeś o nocy. Czy te pomysły Ci przychodzą do głowy zanim uśniesz?
Piotr: No właśnie ja bym chciał, żeby tak nie było, bo często niestety tak jest i tak było np. gdy wpadłem na sam pomysł stworzenia Virtual Dream. Chyba dwa dni potem nie spałem i próbowałem znaleźć kontakty, bo jakoś tak wpadł mi ten pomysł do głowy, w ogóle sama idea użycia wirtualnej rzeczywistości w onkologii, samo to. Potem z tego wykiełkowało dużo różnych projektów, ale sama ta idea, żeby z tym pójść dalej wpadła mi do głowy przed zaśnięciem. I to było, jak mieszkałem we Wrocławiu, powiedzmy, że w 2013 roku. I to mi tyle ekscytacji przyniosło i w ogóle już wykiełkowało tysiące scenariuszy, oczywiście takich pięknych. Oczywiście rzeczywistość potem była inna, ale sama ta idea, zastanawianie się do czego można dojść, mnie motywowała, bo moja wyobraźnia działa bardzo mocno. I to było bardzo późno wieczorem, pamiętam. I do rana już nie było szans, żebym usnął. Nie ma po prostu możliwości, żebym się uspokoił, bo już z tego jest po prostu pięćdziesiąt następnych projektów, które trzeba by gdzieś zapisać albo „jak będę pamiętał”, oczywiście potem nie pamiętam [śmiech], ale doczekiwanie do rana, żeby zadzwonić do onkologii i nagle tam z bardzo dobrych przyczyn, ale spotkałem się ze „ścianą”. Bardzo długo. I to było fajne, bo wiedziałem, że jest tam personel, który dba o to, żeby nie stała się dzieciakom krzywda, więc ja dwa miesiące poświęciłem na spotkania z terapeutami i z onkologami, żeby pokazać, czym jest VR, co chcę z tym robić, powoli pokazywałem pielęgniarkom, potem przejście na jedną salę i zobaczenie, jak to w ogóle zadziała przy najbardziej zdrowym, stabilnym, mocnym dzieciaku i potem dopiero przejść na kolejny etap. To trwało bardzo długo i ta podejrzliwość…
Michał: … była w pełni uzasadniona.
Piotr: Podejrzliwość do technologii. Do mnie również, co jest smutne, bo odniosłem wrażenie, że po prostu bardzo dla ludzi podejrzane było to, że ja nic z tego nie chcę.
Michał: Ale wiesz, to jest podejrzane. W sensie takim, że przychodzi ktoś, prawdopodobnie ma w tym jakiś interes, nie wiemy jaki, i sam się nie przyznaje do niego. To wzbudza podejrzliwość. Ja doskonale to rozumiem, bo też tak czasami mam w różnych tematach [śmiech].
Piotr: Też bym był podejrzliwy.
Michał: Ja już mam tak, że od razu lubię czasami powiedzieć wprost, że nic nie chcę, że tu nie ma drugiego dna, a ludzie i tak nie wierzą czasami. Ale powiem Ci, że to dobrze, bo z drugiej strony to jest potrzebne, w tym sensie, że to jest taki naturalny filtr na oszołomów, w pewnym sensie. I taka ich też trochę rola, żeby przeczołgać tego przychodzącego i sprawdzić jego determinację, więc myślę, że „system zadziałał prawidłowo”.
Piotr: To prawda. Nawet nie tyle to, że samo to było bezpieczne, ale mnie to bardzo dużo dało. Po pierwsze od razu uważność na to, w jakiej przestrzeni się znajduję, jak bardzo wrażliwej, jak bardzo zmiennej, jak bardzo niestabilnej, smutno niestabilnej, bo też się zdarzały projekty takie, że filmu ze skokiem na spadochronie po prostu nie zdążyłem przynieść, bo już pacjent umarł po prostu. I to są ciężkie momenty, które trzeba jakoś przepracować i wrócić. Ale rzeczywiście to też jest taka przestrzeń, gdzie myślę, że może byłoby łatwiej, gdybym też tego sam nie robił. Może niepotrzebnie, ale myślę, że biorę taki ciężar: że mogłem wcześniej, mogłem więcej, mogłem to, mogłem tamto… takie jakby wyszukiwanie mojej winy w czymś, gdzie nie powinno się jej szukać zupełnie.
Michał: Tak to wygląda. Ja pamiętam, co było dla mnie tym elementem – „elementem” to jest złe słowo, takim momentem odciążającym w zasadzie czy czynnikiem odciążającym. Ja kiedyś pracowałem z osobami zadłużonymi, bezpośrednio, i to mnie niszczyło psychicznie totalnie. Tych powodów jest co najmniej kilka mocnych. Jeden powód jest taki, że każda historia jest trudna i każda historia jest inna. Ale to, co mnie chyba najbardziej niszczyło, to taka czasami bezsilność, że ty podajesz ludziom rozwiązania, ludzie deklaratywnie chcą wyjść z długów, ale później cię oszukują. Oszukują siebie i oszukują ciebie. W tym sensie, że np. robią coś wbrew temu, co zostało ustalone itd. Gdzieś tam cały czas szukanie jakby takiej drogi na skróty. I to jest coś, co pamiętam, mnie strasznie dołowało.
Piotr: Też brzmi jak choroba.
Michał: Często jest tak, że to się jedno z drugim wiąże. I pamiętam, że ja wtedy miałem takie wyrzuty w stosunku do siebie samego na przykład, że nie potrafiłem odpowiednio wcześnie rozpoznać, że jestem robiony w konia albo że danemu przypadkowi nie da się pomóc. Są osoby, którym się nie da pomóc. I brałem na siebie jeszcze taki ciężar dodatkowy, że wydawało mi się wtedy – to złe myślenie – ale wydawało mi się wtedy, że gdybym w tym samym czasie skierował tę pomoc w inne miejsce, to ona by była skuteczniejsza.
I zaczynasz sobie samemu wyrzucać, że coś zrobiłeś źle. A prawda jest taka, że nad wieloma rzeczami po prostu nie ma się kontroli wbrew temu, co się wydaje. No sorry, nie mam nad tym kontroli. To jest nieustanny proces uczenia się różnych rzeczy, który wcale nie musi zakończyć się sukcesem. W zasadzie on nie ma prawa w stu procentach przypadków zakończyć się sukcesem. To tak nie działa. Zawsze będzie jakaś liczba przypadków, gdzie się pomóc nie uda po prostu. I teraz ta akceptacja porażki to jest jedno. Ale drugie też…
Piotr: Definicja porażki.
Michał: Tak, definicja porażki. To są takie rzeczy. Mam nadzieję, że to będzie wartościowe dla tych, którzy oglądają takie wynurzenia, ale myślę, że to może pomóc też wielu osobom, które być może w takiej sytuacji podobnej się znajdują.
Ja w ramach autoterapii w pewnym sensie, ale z drugiej strony w ramach próby przeniesienia tej pomocy na trochę wyższy poziom, spakowałem tę wiedzę ówczesną, którą miałem na temat problematyki wychodzenia z długów, ubrałem to w, nazwijmy to, system lekcji, w kurs, który w końcu udało mi się zrobić, nagrać wideo itd. On jest bezpłatny. Jest to proces, który pomaga osobom zadłużonym. Dla mnie to było megauwalniające, bo ja się odkleiłem od tych problemów. Wiesz, z jednej strony oczywiście taki kurs odczłowieczył ten kontakt, tę relację, a z drugiej strony zdałem sobie też sprawę dzięki kursowi, przez który przeszło już kilkadziesiąt tysięcy osób, że to rozwiązanie, skala jego działania jest dużo, dużo, dużo większa niż to, co byłbym w stanie zrobić indywidualnie, czy nawet zatrudniając dziesięć osób do pomocy. I to jest właśnie ta, powiedziałbym, korzyść, którą osiągamy, możliwość skalowania, którą osiągamy dzięki technologii. Akurat u mnie w bardzo prosty sposób, bardzo tanimi środkami dało się to zrobić.
I teraz znowu tak jak już myślę o tych Twoich zastosowaniach, to jeszcze mi tak chodzi po głowie jeden temat. Pamiętam, że w miejscu, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy wspomniałeś o tym, że chciałbyś zbudować taki portal, który służyłby do łączenia… No właśnie, mogę o tym opowiedzieć w ogóle?
Piotr: Tak, to jest pomysł, który jest od zawsze. To jest Virtual Dream, ten portal.
Michał: Właśnie to! Już mówię, o co chodzi. Chciałeś łączyć osoby, które mają, nazwijmy to, potrzebę przeżycia pewnego wrażenia, z osobami, które są w stanie to przeżycie/wrażenie dostarczyć. Damy przykład: ktoś chce popływać, tak jak mówiłeś, kajakiem w Norwegii. My jesteśmy z Polski, ale mamy taką osobę tutaj, to być może ktoś w Norwegii jest w stanie popływać tym kajakiem, nakręcić taki film 360, dostanie instrukcje jak to zrobić itd. W pierwszym etapie być może mu się nawet sprzęt wypożyczy i wyśle, a być może ta technologia tak pójdzie do przodu, że każdy w komórce będzie miał możliwość nakręcenia filmu 360. I później ten film zostanie gdzieś tam załadowany, na jakąś platformę i w ten sposób będzie to wrażenie mogło być udostępnione w zasadzie ludziom na całym świecie, którzy chcą je przeżyć. To jest dla mnie w ogóle ta wisienka na torcie tej Twojej działalności, którą robisz, że da się te pojedyncze rzeczy, które robisz, spakować na tyle, że one będą reużywalne przez wiele osób na całym świecie.
Piotr: I baza tych doświadczeń rośnie. Bo oczywiście każdy może dorzucać tematycznie swoje itd. Moderacja jest bardzo ważna w tym przypadku.
Michał: Oczywiście, ktoś, kto spojrzy na to krytycznym okiem i podda to pewnej cenzurze.
Piotr: I również tematycznej, to jest jasne. I z drugiej strony jakościowej, bo tutaj też można zrobić trochę krzywdy złą stabilizacją obrazy albo zbyt częstym mruganiem, gdzie ryzyko wystąpienia jakichkolwiek epilepsji na przykład też jest. Oczywiście wtedy nie używamy VR-u w ogóle, ale jest dużo innych ryzyk. Ale rzeczywiście pomysł takiej platformy jest już w myślach od samego początku. To jest główna definicja Virtual Dream. Nie fundacja, tylko platforma, platforma do dzielenia się swoimi doświadczeniami, które dla kogoś mogą być marzeniem, spełnieniem marzenia. Tak, chciałbym zrobić taką platformę.
Michał: Puentujemy jakoś? Jeszcze mówiliśmy o tym, że trzeba wymyślić sposób, żeby Ci pomóc. Ale dojdziemy do tego. Jakoś to spróbujemy zrobić.
Piotr: Patronite do mnie coraz bardziej przemawia, szczególnie z twoją perspektywą po tej drugiej stronie.
Michał: Wiesz co, mam parę pomysłów, ale to już poza anteną spróbujemy przegadać [śmiech]. To powiedz jeszcze dla tych osób, które chciałyby do Ciebie dotrzeć, gdzie Cię szukać w internecie. Wszystkie adresy podaj, gdzie Cię można znaleźć.
Piotr: Prywatnie, czyli też firmowe i fundacyjne, na Facebooku tradycyjnie: Piotr Loj, fundacja Virtual Dream. Na Facebooku jest Virtual Dream – LojKe, ponieważ LojKe to jest moja działalność. Lojke.pl i fundacyjna strona virtual-dream.org. To ja.
Michał: Super. A dodatkowo tych, którzy oglądać to będą na YouTubie, zachęcam do wejścia na mojego bloga, bo tam pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/130 będzie zestaw notatek i wszystkich linków do fajnych twoich materiałów. Tak to zrobimy, bo to jest coś, co warto rzeczywiście zobaczyć i tak namacalnie poznać, jak to wygląda. Polecam „Bitwę pod Grunwaldem”. Wczoraj siedziałem chyba z piętnaście minut i obracałem ten obraz żeby dojrzeć wszystkie szczegóły.
Piotr: Ja chcę tam dodać narrację po prostu faktów historycznych pewnych, à propos postaci i tego wszystkiego, co tam się dzieje, żeby też można było coś jeszcze z tego wynieść, z samego bycia w obrazie.
Michał: Ale to jest naprawdę super. Ja wręcz otworzyłem sobie zdjęcie obrazu i patrzyłem, porównywałem różnice, bo Ty te obiekty po prostu tam powycinałeś. Niesamowite to jest. To już tak mówiąc zupełnie wprost, ja jestem zachwycony. Technologia poszła w taki sposób do przodu, a ja jeszcze VR-owych gogli nigdy na sobie nie miałem, w sensie nigdy nie widziałem tego.
Piotr: Jesteś w większości.
Michał: Ale wiesz co, ileś razy już byłem na konferencjach i miałem przez długi czas taką obawę, że bałem się te gogle założyć.
Piotr: To ciekawe. To musimy o tym pogadać. Obawę? A czy to nie jest brak ciekawości?
Michał: Nie, ciekawość jest. Na początku miałem obawę, ale ostatnio nie miałem możliwości. To już jest tak, że jak już chcę, to już nie wpada mi to w ręce. Ale przez długi czas miałem taką obawę, zwłaszcza że słyszałem o tych skutkach ubocznych, typu migotanie obrazu, jest Ci niedobrze od tego itd., że kończysz z mdłościami.
Piotr: Jeżeli masz problemy z błędnikiem, może tak być, w zależności od dynamiki oglądanego filmu. No ale już jest coraz spokojniej. Ja mówię, że jest bardzo spokojnie, bo do tego się można bardzo szybko zaadaptować, do samego tego doznania. Ale to dobrze. Ja mam ze sobą gogle.
Michał: To zaraz spróbujemy [śmiech]. Piotrze, dzięki Ci wielkie, że przyjąłeś moje zaproszenie. Było mi przemiło Cię gościć.
Piotr: Bardzo dziękuję za zaproszenie. Bardzo się cieszę. Za perspektywę unikalną i dużo nowych rzeczy w głowie.
Michał: Super. Ja bym chciał, żeby to wybrzmiało. Zobaczymy, jaki będzie odbiór. Jestem megaciekawy. Dzięki jeszcze raz.
Piotr: Również dziękuję.
Bardzo się cieszę, że nasze drogi z Piotrem się skrzyżowały. W chwilę po nagraniu naszej rozmowy wyciągnął ze swojej torby specjalne gogle i dał mi po raz pierwszy doświadczyć wirtualnej rzeczywistości. No jest to mega przeżycie.
Zachęcam do obejrzenia filmów, które zamieściłem w linkach pod tym odcinkiem podcastu oraz w notatkach pod adresem https://jakoszczedzacpieniadze.pl/130. Możecie tam zobaczyć dokumentację działań i projektów Piotra realizowanych w ramach fundacji Virtual Dream.
Szczerze mówiąc, gdy widząc to wszystko słyszałem także, z jak ogromnym poświęceniem osobistym Piotr realizuje swoją misję, to narastało we mnie takie poczucie niesprawiedliwości. No nie potrafię uznać za OK tego, że osoby robiące rzeczy tak wartościowe, tak społecznie odpowiedzialne, mogą mieć tak duże trudności w pozyskiwaniu finansowania swojej działalności.
Już po naszym spotkaniu przekonywałem Piotra, że warto żeby równolegle z podcastem udostępnił informację, jak można wesprzeć fundację. Przekonywałem, że na pewno wśród Słuchaczy znajdą się takie osoby, które będą chciały dołożyć swoją cegiełkę. Że w sumie to jest na świecie masa osób, które mają nadwyżki finansowe, chciałyby przeznaczać je na mądrą dobroczynność, ale „zęby je bolą” na samą myśl o poszukiwaniu właściwego celu takiego wsparcia. Może też jesteś taką osobą. Jeśli tak, to zachęcam do wejścia na stronę patronite.pl/VirtualDream i wsparcie działalności Piotra. Moim zdaniem bardzo warto.
I już tak naprawdę na koniec chcę Wam bardzo mocno podziękować za wszystkie wyrazy wsparcia, głosy zaniepokojenia, miłe maile, które przesyłaliście mi w ostatnich trzech miesiącach. Te Wasze głosy mają znaczenie. Pomagają mi przetrwać ten gorszy czas i wykrzesać z siebie energię do tworzenia.
Z pozytywnych informacji z prawdziwą radością ogłaszam, że już w przyszłym tygodniu – około 21 marca – mój magazyn wznowi wysyłki książki „Finansowy ninja”. Jest to nowe, całkowicie zaktualizowane wydanie na rok 2019 – nawet na okładce znajduje się stempel „nowe wydanie 2019” i po nim najłatwiej rozpoznać, czy macie do czynienia z najnowszą edycją książki. Wszystkich, którzy kupili już wcześniej książkę papierową i chcieliby nabyć także aktualne wydanie, zachęcam do wstrzymania się z zakupem do 18 marca. Tego dnia będzie miała miejsce oficjalna premiera nowego wydania i ogłoszę także atrakcyjną promocję dla wszystkich dotychczasowych nabywców wydania papierowego. Osoby, które kupiły ebooka lub pakiet z ebookiem – zaktualizowane wydanie otrzymają bezpłatnie.
No i to tyle na dzisiaj. Dziękuję Ci bardzo za wspólnie spędzony czas i życzę skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Do usłyszenia!
W tym odcinku usłyszysz:
- Kim jest Piotr i czym się zajmuje?
- Czy łatwo jest być jednoosobową działalnością?
- Czym zajmuje się fundacja Virtual Dream?
- Co to jest VR – virtual reality?
- Jakie zastosowania ma VR?
- Jakie scenariusze VR tworzył do tej pory Piotr?
- Skąd Piotr wie, jakie są potrzeby pojedynczych placówek?
- Skąd Piotr czerpie wiedzę na temat tego z kim i w jaki sposób można stosować VR?
- O projekcie gry Piotra.
- Jakie kwoty są potrzebne, żeby stworzyć grę?
- W jaki sposób Piotr finansuje pracę fundacji?
- Ile czasu zajął Piotrowi projekt „Bitwy pod Grunwaldem”?
- Czy Piotr ma pomysł na finansowanie swojej działalności?
- Co dzisiaj jest potrzebne, żeby zanurzyć się w wirtualnej rzeczywistości?
- Na jakie działania Piotr chciałby zdobyć środki finansowe?
- Jaki sprzęt i oprogramowanie wykorzystuje Piotr do tworzenia filmów 3D na potrzeby VR?
- Skąd Piotr bierze pomysły na projekty i filmy?
- O cięższych momentach w pracy Piotrka.
- Gdzie szukać Piotra w Internecie?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Patronite Piotra
- Profile i strony Piotra:
- Piotr Łój – konto Piotra na Facebooku.
- Virtual Dream – Fundacja Piotra.
- Virtual Dream – LojKe– strona Fundacji na Facebooku.
- lojke.pl – prywatna strona Piotra.
- Kanał YouTube Piotra
- Przylądek Nadziei
- Patronite.pl – platforma, na której można wspierać projekty oraz twórców.
- Programy, na których pracuje Piotr:
- Filmy przedstawiające ogólnie projekty Piotra:
- Przykłady neuro-rehabilitacji realizowanej przez Piotra – także tutaj.
- Świąteczny Mikołaj w VR – film z wizyty świątecznej obejmujące połączenie działania Mikołaja w realnym świecie oraz aplikacji VR stworzonej przez Virtual Dream, dzięki której mali pacjenci kliniki onkologicznej mogli razem ze Św. Mikołajem zwiedzić kosmos i świat oraz pomóc mu rozdać prezenty innym dzieciom dookoła globu.
- World Space Week
- „Sheba Medical Center” in Tel Aviv, Israel
- Szczeniaki Golden Retriever
- Bitwa pod Grunwaldem 3D
- Obrazy Zdzisława Beksińskiego 3D – fragment z 6-cio obrazowej prezentacji VR stworzonej we współpracy z Fundacją „Beksiński”.
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów
- W aplikacji Spotify
- W katalogu Zune
- W katalogu BlackBerry
- Poprzez specjalny RSS
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
{ 21 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Michale, dzięki za ten artykuł i film na YouTube. Przyznam Ci, że mnie on bardzo poruszył.
Jestem całym sercem z Tobą/Wami i mam nadzieję, że niedługo wszystko się ustabilizuje.
Trzymaj się dzielnie i do usłyszenia, zobaczenia w kolejnym podkaście/poście. 😉
Dwie godziny?!
Toż to na półmaraton trzeba biec, żeby przesłuchać 😉
Dzięki, świetnie Cię znowu słyszeć!!!
Udało się przesłuchać cały odcinek 🙂
Mega pozytywny facet. Bardzo skromny. Chwilami chyba nawet za bardzo. Aż dziwne że ten temat, który wydaje się medialnie chwytliwy, nigdy w jakiś sposób nie przebił się jakoś szerzej. Generalnie czytam sporo nowinek technologicznych, a o takim zastosowaniu VR nigdy nie słyszałem. Mam nadzieję, że dzięki zasięgowi Twojego bloga uda się trochę temat nagłośnić, bo zdecydowanie warto.
We współpracy z ASP działamy w tym obszarze dla onkologii dziecięcej w Krakowie 🙂
Cześć,
Słyszałam kiedyś, że VR jest wykorzystywany w terapii dzieci. Myślą, że grają w grę, a w rzeczywistości ćwiczą odpowiednie partie mięśni. To podobno działa cuda przy leczeniu paraliży czy ciężkich powypadkowych urazów. I proszę, to nie tylko instnieje w amerykańskich szpitalach, ale i u nas 😀
Świetna inicjatywa! Gorąco Was wspieram!
Pozdrawiam
Kasia
Super że wróciłeś:))))
Pomysł o jakimś linku i pomożemy:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję za te dwie godziny nagrania!
Dawno tak mnie nie poruszył materiał. A Piotr Łój to wielki człowiek. Podziwiam i szanuje. Skromna osoba a tak wielka.
Świetnie, miło ogląda się takich ludzi, którzy robią coś dla innych
Jestem wzruszona i zachwycona panem Piotrem!!! Cudowny i bardzo skromny, aż chciałoby się Go wyściskać za to co robi! Trzymam mocno kciuki i wierzę, że znajdą się ludzie, którzy zechcą finansowo pomóc- ja na pewno zacznę wspierać! Czuć ogromną pasję 🙂 Panie Michale bardzo dziękuje za ten wywiad, życzę Panu dużo siły i życzę zdrowia wszystkim bliskim Pana sercu. Pozdrawiam 🙂
Niesamowity odcinek. To co niesamowitego jak z nową technologią można dotrzeć do najbardziej potrzebujących ludzi. Sama jestem osobą przewlekle chorą i doskonale wiem z czym takie osoby się zmagają. Potrzeba dużego wysiłku, żeby odnaleźć sobie siłę do walki z chorobą, pokłady nadziei. Mimo tego, że jestem typowym molem książkowym i uwielbiam książki za to jak pobudzają moją wyobraźnie, jestem świadoma, że w momencie ciężkiej choroby nie ma się siły żeby siebie mobilizować. Dzięki!
Niesamowity odcinek.
Dobrze, że są ludzie, którzy wykorzystują nową technologię nie tylko dla rozrywki.
Podcast z efektem WOW 🙂 Dawno już nie słyszałem wywiadu z osobą tak mocno zaangażowaną w to co robi. Z takim wewnętrznym potencjałem, wiedzą i samozaparciem 🙂 Liczę, że wszystkie plany jakie wypłyną po tej rozmowie wejdą w życie 🙂
Trzymam mocno kciuki 🙂
Niestety bycie wkurzonym blogerem nie powoduje, że się człowiek automatycznie na wszystkim zna. Myślę, że rada z patronite jest zła. Dobrze, że jestem ja – anonimowy internauta, którego głos dużo znaczy 😉
Pan powinien:
1. Podpiąć się pod jakąś uczelnie. Temat jest na tyle dobry, że pewnie atrakcyjne granty można na niego dostać i nastukać publikacji doktorantami. Pewnie katedr multimedialnych jest mnóstwo, w Gdańsku mają chociażby kulę Lebiedzia, ale pewnie zainteresowanie VR jest też w innych miejscach.
2. Podpiąć się pod jakąś OPP, które chociażby obsługiwałoby 1% i zniosłoby konieczność tracenia czasu na prowadzenie administrowania fundacją.
Hej Adam,
To ja spuentuję tylko tak: Patronite świetnie wypalił i w kilka dni Piotr ma już zapewnione wsparcie na poziomie 5400 zł miesięcznie. Prawdopodobnie był to w tym przypadku najszybszy sposób pozyskania środków. Na szczęście jest trochę ofiarnych darczyńców. 🙂
Dodam, że jedno drugiego nie wyklucza. Piotr – poza szukaniem wsparcia indywidualnych patronów / mecenasów – może spokojnie realizować inne sposoby pozyskiwania funduszy na skalowanie działania fundacji.
Dzięki za komentarz i konkretne sugestie.
Pozdrawiam
Szacunek wielki dla Michała i Piotra – jesteście wielcy, tak po prostu i po ludzku.
Piotrek – wchodzę w to, masz moją małą „cegiełkę” 🙂
Szacunek Panowie i dużo sił. Pozdrawiam najbardziej jak mogę 🙂
Założyłam konto na patronite i szukam, jak wspierać cyklicznie, bez konieczności:
a) płacenia z góry
b) zakładania konta paypal
da się?
No chyba nie bardzo, Patronite sam pobiera z konta zadeklarowaną wcześniej kwotę.
Podcast poprostu powalił mnie na kolana. Panie Piotrze jest Pan niesamowicie wielki w tym co Pan robi a zarazem bardzo skromny. Chylę głowę przed Panem.
Popłakałem się … NIESAMOWITe… nie wiem czy dzisiaj przestanę płakać, akurat z perspektywy czasu mogę zobaczyć jak to się rozwija … i ile dobra może zrobić jeden człowiek przy wsparciu innych ludzi ….
Fajnie, że gdzieś popchnąłeś Go w dobrym kierunku. Niesamowite jak czasami ważne moze być bycie w odpowiednim czasie i odpowiedniej porze czy zrobienie czegoś w danym momencie – przypomina mi się Twój mail do Pata.
Brakuje słów by wyrazić to jak pozytywnie tacy ludzie czy akcje przez nich tworzone wpływają na innych i jak wiele osób może z tego skorzystać.
Z inne strony jak niesamowity jest nasz mózg, że potrafi robić tak niewiarygodnie rzeczy.
Bardzo dziękuję – coś pięknego – pozdrawiam