Brzmi niewiarygodnie? Ale to prawda. Przeczytaj, jaka forma inwestowania daje mi rekordowe stopy zwrotu i dlaczego nie wchodzę w kryptowaluty.
Dla jasności: tytuł to „clickbait” – przynęta, która ma zachęcić do kliknięcia i przeczytania wpisu. Obrażasz się? Nie czytaj. Deklaruję jednak, że będzie ciekawie. Dyskusyjnie, prowokacyjnie, ale ciekawie. 😉
Pytacie mnie czasami w co zainwestować, jaka jest najlepsza forma inwestowania i w co ja sam inwestuję. Niektórzy są rozczarowani, gdy mówię, że wystarczy mi stopa zwrotu z kapitału na poziomie 4% powyżej inflacji.
”Tylko 4% rocznie?! Czy ty Michał nie wiesz ile teraz zarabia się na kryptowalutach?! Co z Ciebie za inwestor, jeśli zadowalasz się 4%” – słyszę i takie głosy.
Fanatycy kryptowalut podniecają się wzrostem ich notowań i tym ile to rzekomo już na nich zarobili. Zapewne większość z nich nie wyszła jeszcze z inwestycji, ale już mentalnie księgują zyski, przeliczając liczbę posiadanych coinów przez aktualny kurs. Błąd początkujących inwestorów.
Ci, którzy spóźnili się na wskoczenie do tego spekulacyjnego pociągu, zastanawiają się, ile mieliby dzisiaj pieniędzy, gdyby kupili trochę kryptowalut w wakacje, na początku 2017 r., albo nawet kilka lat temu. Czujecie się przegrani? Wkurzacie się, że uciekają Wam zyski? Niesłusznie. Być może ratujecie się przed największą bańką spekulacyjną od lat.
Prawda jest taka, że istniały, istnieją i będą istniały dużo bezpieczniejsze formy inwestowania, które także mogą dawać wysokie stopy zwrotu. W kontrapunkcie do bitcoin-manii odsłonię dzisiaj mój najlepszy sposób inwestowania pozwalający mi osiągać stopę zwrotu nawet 800% w ciągu jednego dnia. I to dla 5-cyfrowych kwot inwestycji. Bitcoin może się schować. 😉
Nie wierzysz? Nie obawiaj się. Publikuję niżej same konkrety i prawdziwe dane. 🙂 Zanim jednak pokażę tę ”magiczną formę inwestowania”, to muszę dokonać małego wprowadzenia.
TL;DR – skrót dla nielubiących czytać
Wbrew pozorom celem tego wpisu NIE JEST odwiedzenie Was od inwestowania w kryptowaluty. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale do wszystkiego trzeba podchodzić z głową.
Artykuł służy wyłącznie edukacji i najbardziej dosadnemu uświadomieniu Wam, że nie ma drogi na skróty, że głupotą jest pędzenie za stadem, że inwestowanie bez wiedzy jest proszeniem się o problemy, ale także że przed tymi, którzy są cierpliwi i gotowi do nauki, otwiera się wiele alternatywnych możliwości pomnażania pieniędzy – dużo bardziej przewidywalnych i bezpieczniejszych niż ładowanie się w czystą spekulację na kryptowalutach (przykład niżej).
To nie jest tekst o kryptowalutach. To przeciwwaga dla narastającej gorączki pokazująca, że można działać inaczej i osiągać równie wysokie albo i wyższe stopy zwrotu z inwestowanego kapitału.
W szczególności apeluję: nie dawajcie się łowić internetowym naganiaczom i oszustom, którzy obiecują Wam krociowe zyski na kryptowalutach, czy innych „wynalazkach” tylko udających kryptowaluty. Na chwilę obecną, to taka sama spekulacja, jak przy kredytach frankowych – może kurs wzrośnie, a może zmaleje. NIKT tego nie wie. Umoczyć jest bardzo łatwo.
Czytaj także: Portfel Michała po roku inwestowania w “Elementarzu Inwestora”
Moje założenia inwestycyjne
Pomimo tego, że osiągam rekordowe wyniki z niektórych inwestycji, to powtórzę, że dla mnie w pełni satysfakcjonujący jest zwrot z kapitału „zaledwie” na poziomie 4% rocznie powyżej inflacji.
Dla uściślenia uwagi: mówię o średniej rocznej stopie zwrotu z całego posiadanego kapitału. Część z niego przechowuję bezpiecznie na lokatach, część w obligacjach, część inwestuję w pasywny sposób, a tylko niewielką część gotowy jestem przeznaczyć na inwestycje wyższego ryzyka dające szansę na wysoką stopę zwrotu (lub spektakularną klapę). Biorąc pod uwagę, że tylko część kapitału ma szansę wypracowywać duże zwroty, oczekiwanie uśrednionych 4% rocznie z całego kapitału, jest w mojej opinii i tak ambitnym celem.
Dlaczego akurat 4%? Zobrazuję to w prosty sposób:
- Zakładam, że jestem w stanie odłożyć kilka milionów złotych oszczędności, np. 3 mln zł (nie przywiązujcie się do kwoty – to tylko przykład).
- Zakładam, że koszty naszego życia jesteśmy w stanie utrzymywać na poziomie nie przekraczającym 10 tys. zł miesięcznie (już widzę, jak niektórzy przewracają oczami, że to taka duża kwota – wstawcie tutaj własną).
- Zysk na poziomie 4% z całego kapitału rocznie, to w tym przypadku 120.000 zł, czyli w praktyce wystarcza na pokrycie kosztów naszego życia i to bez naruszania samego kapitału.
Oczywiście model jest bardzo uproszczony (np. brak podatku od zysków kapitałowych), ale doskonale pokazuje, że wcale nie potrzeba jakichś bajońsko dużych kwot oszczędności, żeby żyć przez długie lata z oszczędności.
Nawet w przypadku, gdybym na stare lata całkowicie wyszedł z tych lepszych inwestycji i musiał się zadowolić np. stopą zwrotu 1% powyżej inflacji, to wydając 10.000 zł miesięcznie potrzebowalibyśmy aż 29 lat żeby pozbyć się trzech milionów złotych. Wystarczająco długi okres. 🙂
Ale dlaczego satysfakcjonuje mnie 4% skoro umiem wyciskać większe ROI? Jest to związane z moimi priorytetami, które w naturalny sposób ograniczają osiągane stopy zwrotu. W moim inwestowaniu staram się kierować takimi zasadami:
- Święty spokój – to jest to czego poszukuję. Niewiele jest form inwestowania, które nie kłócą się z tym wymogiem.
- Inwestuję tylko w to, na czym się jako-tako znam.
- Jeśli chcę inwestować w nowy sposób, to staram się najpierw zdobyć wiedzę w tym obszarze. Zazwyczaj odpuszczam, bo koszt nauki jest spory. Tym większy, im wyżej wyceniam swój czas.
- Inwestuję tam, gdzie mam poczucie kontroli. Wiem, że jestem dobry analitycznie i jednocześnie lubię wiedzieć na czym stoję. Znam siebie i wiem, że tam, gdzie czuję się niepewnie, to podejmuję gorsze decyzje i wystawiam się na większe ryzyko. To jeden z powodów dlaczego nie spekuluję.
- Inwestuję maksymalnie pasywnie. Nie zawsze jest to możliwe, ale staram się wybierać takie strategie, w których nie muszę na bieżąco doglądać inwestycji. To jeden z powodów, dla których zmieniam moje podejście do inwestycji na rynku nieruchomości.
W skrócie: zawsze wygrywa u mnie święty spokój i pasywność inwestowania. Można powiedzieć, że żyję zasadą „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” i bardzo dobrze się z tym czuję. Nie mam problemu z tym, żeby widzieć, że „jakiś pociąg mi odjeżdża”. Wsiadam tylko do takich, które mi pasują. Na spokojnie, bez pośpiechu, po dłuższym zastanowieniu. Jak nie ten, to następny lub ostatecznie zostanę w tym miejscu, w którym jestem – tu też mi dobrze.
Więcej na temat mojego podejścia mówiłem w podcaście „WNOP 068: Jak inwestuję, czyli 10 zasad którymi się kieruję”.
„Kto Cię opłaca?!”
Gdy zapowiedziałem, że będę się odnosił do tematu bitcoina i kryptowalut dostałem taką sugestię:
Tylko wcześniej wyraźnie powiedz, że nie opłaca Cie, i tej opinii oraz przykładów @nbppl ani żaden bank oraz nie jesteś związany z subiektywną akcją „uważaj na kryptowaluty” …
— 🔮 ExHuman.eth (@3xhuman) December 15, 2017
Niniejszym oświadczam więc, że ten wpis zawiera wyłącznie moje subiektywne opinie, których nikt nie opłaca. Jedynym honorarium jakie dostanę za publikację tego wpisu, są ewentualne przychody z tytułu sprzedaży mojej książki „Finansowy ninja”. 🙂
Co do akcji „Uważaj na kryptowaluty” – cieszę się, że NBP podjął temat, ale uważam, że źle rozłożono akcenty. Gdybym to ja prowadził taką akcję, to mimo wszystko postawiłbym na edukację na temat bitcoina, litecoina, ethereum oraz innych kryptowalut jasno oddzielając je od takich wynalazków jak DasCoin (w opinii wielu noszącego znamiona piramidy finansowej). Za dużo widzę w tym serwisie straszenia kryptowalutami. Chciałbym więcej wyważenia. Podkreślam jednak, że nie mam nic wspólnego z akcją NBP.
Sprawdź również: WNOP 113: Sukcesy, porażki i wnioski, czyli moje szczere podsumowanie 2017 roku
Inwestycja na kilkaset procent
Ale jest w tym moim pomnażaniu pieniędzy taka forma inwestowania, która doskonale pokazuje, że wysokie stopy zwrotu są niekoniecznie tam, gdzie się powszechnie wydaje. I nie są to ani kryptowaluty, ani inwestycja w siebie (chociaż skąd inąd uważam, że ma to głęboki sens).
Dzisiaj najlepszą formą inwestowania są dla mnie reklamy na Facebooku (powtarzam: dla mnie!). Nic nie daje mi lepszych i bardziej przewidywalnych zwrotów – i to na poziomie kilkuset procent dosłownie z dnia na dzień. Najłatwiej będzie to przeanalizować na kilku konkretnych przykładach.
Chwaliłem się już, że tegoroczny „Dzień Darmowej Dostawy” – 5 grudnia 2017 r. – był rekordowy pod względem jednodniowej sprzedaży. Tego dnia złożyliście łącznie 3340 zamówień na książkę „Finansowy ninja” a całkowita wartość przychodów wyniosła ok. 270.000 zł.
To czego jednak nie wiecie, to że wynik ten nie był wyłącznie organiczny, czyli nie był spowodowany wyłącznie naturalnymi odwiedzinami na moim blogu. Tego dnia mocno posiłkowałem się reklamą na Facebooku starając się dotrzeć zarówno do dotychczasowych Czytelników, którzy już dawno mnie nie odwiedzali, jak i do tych osób, które jeszcze nie znają mojego bloga, ale mogłyby być zainteresowane zakupem książki #FinNinja – czy to dla siebie, czy na prezenty. Pretekst był wyśmienity – można było zaoszczędzić 15 zł, bo to ja tego dnia pokrywałem koszty wysyłki.
To jak dobierałem tzw. grupy docelowe dla takiej reklamy, nie jest przedmiotem tego wpisu. Być może kiedyś szerzej napiszę o mojej strategii reklamowej (o ile będziecie tym zainteresowani). Dzisiaj chcę się skupić na finansowym aspekcie działań reklamowych.
Zakup reklamy na Facebooku to inwestycja. Wykładam konkretne pieniądze licząc, że wróci do mnie więcej niż wydałem. Ze względu na to, że reklamuję produkt fizyczny – książkę – to muszę mieć na tyle dużą rentowność działań reklamowych, aby pokryć koszty. W dużym uproszczeniu przyjmuję, że moja marża netto na #FinNinja – już po podatkach i darowiznach na Pajacyka – wynosi 50% (w rzeczywistości jest ciut wyższa, ale tak mi łatwiej liczyć w głowie). Czyli wkładając np. 1000 zł w reklamę na Facebooku i wyciągając 2000 zł przychodów, wychodzę z grubsza na zero. Wyższy wynik, to już zarobek.
Poniżej możecie zobaczyć, jak sobie radziłem w dniu 5 grudnia. Najpierw zrzut ekranu z mojego panelu reklamowego na Facebooku (kliknij aby powiększyć, a następnie przedstawię jego omówienie.
- W prawym górnym rogu widać zakres dat – tu 5 grudnia.
- Wiersze przedstawiają konkretne kampanie reklamowe.
- Zasięg = liczba osób, które zobaczyły reklamę.
- Kliknięcia linku = jak sama nazwa wskazuje.
- Wydana kwota = łączna kwota wydatków na daną kampanię reklamową.
- Całkowita wartość konwersji = całkowita wartość zakupów w moim sklepie internetowym, które spowodowane zostały w wyniku tej konkretnej kampanii reklamowej. Inaczej: wartość wygenerowanych przychodów.
- Zakupy w witrynie (ROAS) = to inaczej współczynnik ROI, czyli całkowita wartość konwersji podzielona na koszt reklam i odjąć 1 (aby odliczyć wydaną kwotę). Współczynnik np. 1,64 oznacza zwrot z inwestycji na poziomie 164%.
- Zakupy w witrynie = liczba transakcji w sklepie internetowym spowodowana daną kampanią reklamową.
Widać, że tego dnia moje reklamy dotarły do 344 tys. osób na Facebooku, 6756 z nich kliknęło w link prowadzący do strony docelowej i 1354 osoby kupiły książkę.
Przyjrzyjmy się bliżej samym danym finansowym:
Co tutaj widać? Wydałem na reklamę 13.317 zł i ta reklama wygenerowała sprzedaż książek o łącznej wartości 106.551 zł. Skąd Facebook to wie? Bo śledzi transakcje dokonywane w moim sklepie internetowym i wie dokładnie ile ich było, i jaka była kwota przychodu.
Mówiąc krótko: tylko w jeden dzień – 5 grudnia – osiągnąłem stopę zwrotu z inwestycji w reklamę na Facebooku na poziomie 800%! Oczywiście uwzględniając koszty samych książek, wysyłki, podatków, Pajacyka, to efektywna stopa zwrotu wyniesie ok. 400–500%, ale to nadal jest absolutnie świetny wynik. Co ciekawsze rekordowa kampania przyniosła stopę zwrotu 3479% i wygenerowała 24.518 zł przychodu przy wydatkach na reklamę wynoszących… zaledwie 705 zł.
Ktoś mógłby powiedzieć „Ojej, wielkie mi halo. Wyciąga jeden dobry dzień i uważa, że to lepsze niż inwestowanie w bitcoina…”
Zgadzam się, że pokazywanie takich wyrywkowych wyników nie jest reprezentatywne. Dlatego bez żadnego krygowania się pokażę Wam rezultaty z całego okresu promowania książki na Facebooku, czyli od 1 maja do 13 grudnia 2017 r. Jest tutaj wszystko, czyli zarówno kampanie generujące dobre wyniki, jak i takie, które mogę uznać za „czesne za naukę”.
Jak widać nawet w tak długim okresie jest dobrze. 🙂 Przez 7 i pół miesiąca wydałem 143.461 zł generując jednocześnie przychód 710.727 zł. Stopa zwrotu wyniosła więc zacne 495% (współczynnik ROI = 4,95). W przypadku takich analiz, konieczne jest posługiwanie się wyłącznie bezwzględną stopą zwrotu. Niektórzy lubią sobie ją przeliczać na stopę zwrotu w stosunku rocznym (w tym przypadku prawie dwukrotnie wyższa), bo to lepiej wygląda w prezentacjach, ale… przecież taka inżynieria finansowa wcale nie poprawi rzeczywistej stopy zwrotu. 🙂
Horyzont inwestycyjny jest już na tyle długi, że trudno mówić o jakiejś przypadkowości moich rezultatów. Pora więc na kilka słów podsumowania pokazujących kluczowe aspekty takiej formy inwestowania:
- Podobnie, jak w przypadku innych form inwestowania, także i tu trzeba zdobyć odpowiednią wiedzę. Ja praktycznie wszystkiego co wiem nauczyłem się z własnego eksperymentowania oraz trzech źródeł:
- Na blogu jonloomer.com – najlepsze źródło i do tego całkowicie bezpłatne.
- Z podcastów i kursu Ricka Mulready.
- Z podcastów Amy Porterfield.
- Inwestycję można zaczynać od bardzo małych kwot. Dosłownie 10 zł włożonych w swoją pierwszą reklamę.
- Platforma inwestycyjna nic nie kosztuje. Korzystam z natywnych narzędzi reklamowych Facebooka nic za nie nie płacąc.
- Bardzo łatwo jest kontrolować ryzyko. Dobrą praktyką jest rozpoczynanie kampanii reklamowych od małych kwot, aby zweryfikować ich skuteczność. Dopiero, gdy widać, że kampania generuje dobry współczynnik ROI, to stopniowo zwiększa się jej budżet. Bieżący wgląd w wyniki, pozwala także dokonywać innych modyfikacji parametrów kampanii.
Ale to nie wszystkie wymogi. Poza samymi reklamami:
- Trzeba mieć dobry produkt, na którym można zarabiać. W moim przypadku tym produktem jest książka „Finansowy ninja”. Niemniej jednak mogą to być także cudze produkty, o ile tylko zarabiamy na ich sprzedaży / polecaniu.
- Trzeba rozumieć, jaka jest nasza marża, czyli ile rzeczywiście zarabiamy na sprzedaży produktu. Na podstawie tego będziemy wiedzieć, ile możemy wydać na pozyskanie klienta. Tak żebyśmy nie przepalali pieniędzy na reklamie.
I już słyszę Wasze głosy „Ojej, ile to zamieszania…”. Owszem. Nikt nie twierdził, że będzie łatwo. Niemniej jednak pokazuję Wam na moim własnym przykładzie, że jest to możliwe. Wszystko jest dla ludzi. 🙂
Jak zaczynałem z reklamą na Facebooku
Jeszcze kilka lat temu nie wiedziałem NIC o reklamie na Facebooku. Potem od czasu do czasu coś sporadycznie „dopalałem” budżetem reklamowym.
Rok temu w grudniu chciałem zacząć prowadzenie systematycznych działań reklamowych związanych z #FinNinja, ale bałem się okrutnie:
- że nie będę potrafił tego robić,
- że przepalę pieniądze, bo reklamy nie będą działać,
- że jeśli będzie klapa z reklamami, to skończy się zarabianie na książce, bo jej organiczna sprzedaż – do mojego audytorium – bez reklam systematycznie spadała.
Opóźniałem jak mogłem. Przełamałem się dopiero w kwietniu, gdy miesięczny przychód ze sprzedaży książki spadł poniżej 100.000 zł.
Spróbowałem zaczynając od małych kwot:
- Zacząłem wydając pierwsze 500 zł na reklamę. Widząc pozytywne efekty sprawnie reinwestowałem zarobek i zwiększałem budżet. W efekcie w maju wydałem 8590 zł generując sprzedaż na 50.499 zł.
- W czerwcu wydałem 10.061 zł co dało przychód 66.758 zł.
- W lipcu wydałem 9609 zł co dało przychód 51.977 zł.
- W sierpniu wydałem 21.845 zł co dało przychód 92.119 zł.
Wraz ze wzrostem moich umiejętności, zwiększałem skalę inwestycji. Rezultaty obiektywnie pokazywały, że jest coraz lepiej i że wraz ze wzrostem wydatków, współczynnik zwrotu z inwestycji zasadniczo nie maleje (tego również się obawiałem).
Dla jasności: nie mówię, że reklamy na Facebooku są dla każdego. Potraktujcie to tylko jako przykład pokazujący, że wysokie stopy zwrotu można wypracować samodzielnie. Najwięcej frajdy dają one wtedy, gdy mamy poczucie przewidywalności i sprawczości. Gdy zdobywamy i mądrze wykorzystujemy nowe umiejętności, to możemy trzymać się z daleka od ryzykownej spekulacji. Opierać się na swojej wiedzy, uzyskując wcale nie mniejsze stopy zwrotu – przy daleko większej kontroli i mniejszym ryzyku.
Ponad milion złotych z Facebooka
Na koniec, na zachętę pokażę Wam stopę zwrotu ze wszystkich przeprowadzonych przeze mnie kampanii na Facebooku – także w czasach „przed książką”, gdy zarabiałem jeszcze m.in. na afiliacji (przy dużo niższych kosztach własnych niż w przypadku książki). To historia mojego konta reklamowego bez żadnego filtrowania kampanii. To co tu widzicie, to rezultaty najlepszych i najgorszych kampanii reklamowych zsumowane w całość.
Jak widać wydałem już 213.903 zł a całkowita sprzedaż wygenerowana w ten sposób wynosi 1.169.343 zł. Daje to ROI = 4,47 czyli bezwzględną stopę zwrotu 447%.
To co pokazuję, to udokumentowane wyniki a nie hipotetyczne zyski. Szczerze mówiąc, nie znam dzisiaj bardziej przewidywalnej i mniej problematycznej formy inwestowania (dla mnie!). Oczywiście – może się to zmienić z upływem czasu.
Powinienem dokonać jeszcze jednego zastrzeżenia: oczywiście wymyślanie strategii, planowanie reklam, ich ustawianie i nadzorowanie skuteczności to praca, która zabiera czas. Wypadałoby uwzględniać również jej koszt. Niemniej jednak zapewniam, że nie jest to tak czasochłonne, jak mogłoby się wydawać. W całym miesiącu poświęcam może ze 2–3 dni na rozkminianie tematu + konfigurację. W sierpniu, gdy byłem na wakacjach, jedna forma reklamowa pracowała w pełni automatycznie. Da się to zautomatyzować. A nie ukrywam, że dla mnie dzisiaj jest to także forma pewnej zabawy intelektualnej. 🙂
Warto także zaznaczyć, że tak naprawdę nie musiałem posiadać tych 213 tys. zł żeby osiągnąć powyższy rezultat sprzedaży. Tak naprawdę potrzebna była mi tylko taka kwota, jaką zamierzałem zainwestować w reklamy w pierwszym dniu ich stosowania. Kolejnego dnia miałem już na koncie przelew z firmy Blue Media, a więc odzyskiwałem z nawiązką zainwestowaną kwotę. W kolejne dni już tylko reinwestowałem środki, co generowało mi jeszcze więcej przychodów.
Można więc powiedzieć, że ten milionowy przychód wygenerowany został inwestując pierwsze kilkaset złotych na Facebooku. 🙂 Jaka to jest stopa zwrotu od maja bieżącego roku? Pozwólcie, że nawet nie będę próbował tego liczyć. Na pewno większa niż z ewentualnej „inwestycji” w bitcoin w tamtym momencie. 😉
Mam nadzieję, że skutecznie udowodniłem, że pieniądze można ”wydobywać” także w innych walutach. 😉
I ostatnia uwaga w tym temacie: Pamiętajcie, że dzisiaj nie wystarczy tylko zrobić dobry produkt. Trzeba umieć z nim dotrzeć do potencjalnie zainteresowanych. Moje działania reklamowe na Facebooku nie są motywowane wyłącznie chęcią zysku. Przede wszystkim zależy z wiedzą finansową do nowych osób, poza dotychczasowe audytorium bloga. Dzięki Facebook Ads i głowie na karku – to się udaje i jestem z tego bardzo zadowolony. Otwarcie też muszę powiedzieć, że gdyby nie wsparcie reklamą na Facebooku, to na pewno nie sprzedałbym jeszcze 50.000 egzemplarzy „Finansowego ninja”.
Oczywiście, w tym wszystkim, najważniejszym „napędem” dla tej sprzedaży jesteście Wy sami! Bez Was, bez Waszego wsparcia, ciepłych słów i docenienia jakości #FinNinja – nie byłoby tych sukcesów. To Wy przekonujecie kolejne osoby swoimi opiniami do zaufania mi i sięgnięcia po książkę. I za to bardzo Wam dziękuję! 🙂
Zobacz także: Blog wart miliony, czyli moje obszerne podsumowanie 2018 i zarys planów na rok 2019
Jakie jest moje podejście do kryptowalut
Pytacie mnie, czy poruszę na blogu temat kryptowalut. Uczciwie mówiąc sam nie czuję się na siłach, aby dobrze Wam ten temat podsumować. Widzę plusy koncepcyjne i technologiczne (blockchain) oraz potencjał kryptowalut. Ale widzę także olbrzymie minusy w zjawisku spekulacji i pompowaniu bańki. Ja nie spekuluję i nie próbuję przewidywać przyszłości. Operuję na konkretach.
Mógłbym zaprosić do podcastu jakiegoś eksperta od tego tematu, ale szczerze – nie mam przekonania, że potrafię dobrze prześwietlić to, co by powiedział i dokonać ewentualnych korekt. O takowe jest bardzo trudno… bo nikt nie wie, w którą stronę to pójdzie. Ale wiem jedno: jestem ostatnią osobą, która teraz chciałaby przykładać rękę do podkręcania tego coin-owego szaleństwa.
Sam konsekwentnie nie mam kryptowalut. Uznałem je kiedyś za instrument spekulacyjny. Teraz tylko utwierdzam się w tym przekonaniu, więc trzymam się z daleka. Porady typu „kup i sprzedaj drożej” traktuję jak wskazówki nieodpowiedzialnych hazardzistów. Nie wierzę także, że kryptowaluty stanowią realną alternatywę dla tradycyjnych walut. To, że są „poza systemem kontroli banków centralnych” tylko teoretycznie jest plusem. W świecie poza bankami centralnymi nie brakuje nieczystych charakterów, które dodatkowo korzystają na anonimowości obrotu kryptowalutami.
Do tego trudno mi uznać, że przy wysokiej zmienności kursów kryptowalut, ktokolwiek rozsądny mógłby je uznać za niezależny od innych walut środek płatniczy. Czyli paradoksalnie: szansa na ich szerokie zastosowanie oddala się wraz z tym, jak duża jest dynamika dziennych wahnięć kursów. Spekulacja w czystej postaci. To nie dla mnie. Podobnie zresztą, jak wiele innych form inwestowania.
No ale przecież nie trzeba się ze mną zgadzać. 🙂 To tylko moja subiektywna opinia.
Podsumowanie
Jeśli podoba Wam się moje podejście i chcecie więcej takich zdroworozsądkowych treści, to naprawdę mocno zachęcam do lektury mojej książki. To solidny fundament pod budowanie pewności w finansach osobistych i wypracowywanie własnych zasad postępowania z pieniędzmi i inwestycjami. Coś co można byłoby nazwać własną strategią finansową. Książka zawiera także wiele wskazówek i porad, które mają pomóc we wzmocnieniu Waszego „filtru poznawczego” – właśnie po to, byście nie dawali sobie ”nawijać waty na uszy” przez przeróżnych naciągaczy. Daje także wiedzę, jak szybko i na konkretnych liczbach weryfikować przeróżne obietnice. Zresztą sami przeczytajcie krótką recenzję, którą dostałem wczoraj mailem:
„Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” – ta zachowawcza zasada w finansach nie raz już uratowała mi skórę. I chyba chcę Was zarażać właśnie takim podejściem. Pieniądze zarabia się bardzo ciężko (przynajmniej na początku drogi). Dlatego tak ważna jest ochrona posiadanego kapitału – czy to w zakresie unikania nadmiernej konsumpcji, czy też unikania nietrafionych inwestycji.
Wierzę, że publikując taki materiał, jak ten dzisiaj, inspiruję Was do szukania własnej drogi. Dla każdego będzie ona inna. Nie dajcie sobie jednak wmówić (i sami sobie nie wmawiajcie), że jesteście przegranymi, bo ominęła Was ta czy inna „potencjalna okazja”. Może tak, a może nie – nie ma co nad tym płakać. Trzeba wyciągnąć mądre wnioski i iść dalej swoją drogą. Jeśli będziecie to robić z głową, to możecie wygrać o wiele więcej. Nie przypadkowo, ale w sposób całkowicie zaplanowany, z dużym poczuciem kontroli i praktycznie bez większego ryzyka.
I tego Wam życzę. 🙂
{ 229 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Wreszcie ktoś z mainstreamu odważył się powiedzieć co myśli o tym szaleństwie. Bardzo dobry rzeczowy artykuł Michał. Przyjemnie się czytało. Jesteś dla mnie inspiracją do budowania lepszego bloga i wolności finansowej. Dzięki!
Dziękuję Daniel.
To co robisz Panie Michale powszechnie nazywa się „affiliate marketing” w tym że różnica między tobą a resztą affiloaterów jest taka,że masz swój produkt, a oni sprzedają cudze.
Hej Dawid,
No jasne. A Apple robi affiliate marketing swoich produktów, tak? Tak to się nazywa? 😉
Pozdrawiam
Dobre! 😉
Będąc obiektywnym należało by jednak w OBU przypadkach uwzględnić czas, który był potrzebny, by taka inwestycja mogła mieć miejsce. Michał lata prowadził bloga i to, że teraz może mieć 800% dziennie, jest spowodowane tylko tym, że przez lata inwestował swój czas w ten temat i budował wartość.
Podobnie sprawa ma się w drugą stronę. Bardzo często (obu jak najczęściej), osoby które zarobiły na kryptowalutach to nie osoby, które po prostu kupiły pierwszą lepszą rzecz. Każda dobra inwestycja wymaga czasu na przygotowanie. Jeżeli tego od Ciebie nie wymagała – to uważaj, być może za dużo miałeś szczęścia i brak elementarnej wiedzy jeszcze twój majątek zredukuje.
Niestety, dla mnie tytuł dzisiejszego artykułu to typowy clickbajt.
Witam zgodze sie z Krzysztofem… dobra inwestycja wymaga czasu i wiedzy… Dzisiejszych czasach to banki tez spekuluja pamietam co stalo sie w Grecji… Jak ludzie sa tez grabieni i podawani inflacji i do druku…Nie mowie ze juz teraz kryptowaluty wejda w obieg dajmy czasu ludziom i technologi…sa projekty co zmienia dosc powaznie postrzeganie swiata…
No witam po tych 4 latach i zapraszam do zajrzenia w wykres BTC od grudnia 2017 do kwietnia 2021. Nie ma za co 🙂
Tak mały offtop, może warto dodać jeszcze słupek zysków od handlu adresami mailowymi swoich klientów?
Od momentu zarejestrowasnia się w Pańskim serwisie dostaje spam nawet z Indii.
Hej Andrzej,
Musisz niestety poszukać innych źródeł wycieku swojego adresu mailowego. Ja nie udostępniam / nie sprzedaję adresów emailowych osób zarejestrowanych na newsletter.
Pozdrawiam
Prawda. Ja nie dostawałem żadnych niechcianych e-maili, będąc zapisanym u Michała.
Potwierdzam, subskrybuję Michała jakoś od roku, nigdy nie miałam takich problemów ze spamem.
Mam podany unikalny adres do subskrypcji newslettera (mam włączony od października, adresu nigdzie indziej nie podawałem) i nie dostaję żadnego spamu 🙂
Pozdrawiam
Andrzej
Gdybyś choć trochę znał Michała to byś po prostu… przeprosił.
Pozdrawiam
Andrew
Andrzej, mało kulturalny jestes. Piszesz oskarzenia podchodzace pod lamanie prawa (i bardziej zlosliwa osoba od Michala umialaby to wykorzystac) i nawet nie umiesz przeprosic na koniec.
Ja podalam oficjalnego maila, ktorego uzywam 15 lat i jakos spamu nie mam
Nie dostawałam i nie dostaję żadnego spamu, a na newsletter jestem zapisana od dawna. Lepiej się zastanowić i wszystko przeanalizować, zanim rzuci się oskarżenie. Dzięki, Michale za ten wpis!
Od kilku lat jestem zapisana do newslettera i nikt mnie nie spamuje. Dostaje wylacznie maile od Michala, w dodatku na koncu zawsze jest informacja, ze moge zrezygnowac. Pozdrawiam.
Drogi Andrzeju,
po sieci krąży wiele list z emailami, które wyciekły. Niektóre zawierają nawet po kilkadziesiąt mln rekordów i to w dodatku z hasłami do skrzynek (choć często nieaktualne). Możesz sprawdzić, czy Twój adres nie wyciekł tutaj https://haveibeenpwned.com.
Hej Andrzej, jestem zapisany do newslettera Michała od dość dawna i nie dostaje żadnego spamu, więc chyba musisz poszukać przyczyny gdzieś indziej.
Jak dla mnie to już za agresywna reklama książki…
Rozumiem i szanuję opinię. 🙂
A ja uważam, że to świetna reklama i w ogóle niesamowicie dużo się od Michała nauczyłam, nie tylko o finansach, ale właśnie też o promocji… FN oczywiście też mam :). Kupiłabym i za 200 zł, bo za dobre rzeczy warto – i trzeba – dobrze płacić.
A ja się dalej łudzę, że trafi mi się jakiś egzemplarz w 100% za darmo 😉
Wiecie, święta idą, czas cudu, więc może i moje marzenie o posiadaniu własnej książki Michała się spełni ;))
Askadasuna – potwierdzam, cuda się zdarzają, w piątek dostałem swój egzemplarz, przeczytałem 1/3 i w sobotę pięknie opakowałem i oddałem chrześniakowi w prezencie na 20 urodziny, ponieważ uznałem że takiej wiedzy nie powinno zachowywać się tylko dla siebie. Na szczęście zostały mi pdf oraz epub 🙂
Pozdrawiam wszystkich czytelników FN, a Tobie Michał życzę zwielokrotnienia sprzedaży.
Dobry z Ciebie człowiek Janku 🙂 Ja również praktykuję przekazywanie książek innym i kiedy jeszcze prowadziłam bloga z recenzjami, książki otrzymane od wydawnictw wędrowały dalej do osób, które chciały je przeczytać 🙂
Jak też tak odebrałem ten tekst. Ale wchodzę tu z własnej woli więc również szanuję pracę autora. Chociaż nawet w mailingu ostatnio ciągle tylko ten Nija…
Może i agresywna ale dobre informacje powinny wreszcie dotrzeć do ludzi, przedzierając się przez papkę informacyjną, która nas otacza
Grzegorz
Głos rozsądku w tym blockchainowym szaleństwie 🙂
I szacun, że pomimo tylu osiągnięć/łatki eksperta potrafisz przyznać się, że nie w każdym temacie dotyczącym finansów czujesz się mocny. Bardzo to szanuję.
Pozdrawiam
Dzień dobry, jakie jest Pana podejście do kwestii podatku u źródła przy inwestycji w reklamy fb? Spotkałem się z kilkoma sprzecznymi interpretacjami organów skarbowych (klasyka gatunku), przy opisanych kwotach inwestycji jest o czym myśleć. 😉 Przy okazji gratuluję zwrotów z inwestycji, są imponujące.
Stworzyć blog z taką rozpoznawalnością i napisać książkę mogą nieliczni a kryptowalutę może kupić każdy nawet za 50 zł. Ale nie znaczy to, że jest ona dla każdego. Polecam poczytać Blog Prezesa i jego kanał na YT. Prowadzi ciekawy eksperyment inwestycji emerytalnej opartej o jedną z kryptowalut. Jest pesymistą i często wypowiada się negatywnie o rynku i jego podmiotach. Piętnuje piramidy finansowe i pseudo kryptowaluty.
Hej Tomislav,
To prawda co napisałeś. Niemniej jednak blog i książka to tylko przykład. Myślę, że wszelkie biznesy usługowe lub posiadające własne produkty (nie sklepy żyjące na minimalnych marżach) mogą osiągać wysoką rentowność kampanii reklamowych na Facebooku, przy mądrze prowadzonych działaniach.
Zaryzykuję stwierdzenie, że reklamę na Facebooku też może kupić każdy. 😉 Nie sztuka zainwestować. Sztuka na tym zarobić. Podobnie w świecie kryptowalut. Dzisiaj być może to wygląda jak droga tylko w górę, ale nikt nie wie kiedy to się zmieni i kiedy wysiądzie psychika takich inwestorów, którzy wychodzą z założenia, że „każdy może kupić”.
Dziękuję za podrzucenie namiarów na Blog Prezesa – zapoznam się z twórczością.
Pozdrawiam!
Moim zdaniem należy rozróżniać BTC i całą resztę. BTC ma wielokrotnie przejrzany kod, „weryfikację instytucjonalną” (choćby na giełdach w USA) i rozpoznawalność. Cała reszta opiera się w zasadzie mniej lub bardziej tylko na dobrej wierze.
A przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa czarne charaktery nam niestraszne. Sam algorytm się broni, a jeśli ktoś nie zachowuje podstawowych zasad bezpieczeństwa w obrocie, prędzej czy później zapłaci cenę.
torero i tu się mylisz. Nie jest tak, że tylko BTC jest sprawdzone, jest po prostu pierwsze i na nim się wszystko oparło. Ale kolejne projekty, m.in. ETH czy XRP to zupełnie inna technologia mająca spełniać zupełnie inne zadania i którą się też interesują „instytucje” takie jak np Saxo Bank.
Kwestia promocji książki to niestety część tego biznesu. Napisać i wydać za swoje znacznie łatwiej niż sprzedać. A nawet świetna książka bez odpowiedniej kampanii marketingowej będzie się kurzyć w magazynie.
Michał,
Bardzo jesteśmy zainteresowani Twoją strategią związaną z reklamami na fb i gdzie się tego i od kogo uczysz.
Joanna
Joanna,
Najlepsi marketerzy w Polsce którzy pokazują to co Michał i na różnego rodzaju biznesach to: Paweł Danielewski – Akademia Ekspertów, Mirosław Skwarek, Wojciech Bizub, Daniel Bossy – poszukaj w google, a dowiesz się więcej o reklamach na FB i wiele wiele wiecej niż w tym artykule.
Hej! Ja ostatnio zrobiłem swoją pierwszą kampanię reklamową na FB dotyczącą aplikacji mobilnej. W przyszłym roku planuję jej rozwój, dlatego również bardzo chętnie przeczytam o strategiach reklamowych.
Pozdrawiam wszystkich ninja 🙂
Ja również! Dopiero co puściłam pierwszą kampanię i mnogość opcji, personalizacji totalnie mnie poraziła. Zapewne są gdzieś w necie poradniki jak zacząć z FB adds ale zwyczajnie w tej chwili nie mam czasu na studiowanie kolejnego „tematu”. Przydał by się jakiś taki crash kurs, zwłaszcza, że Michał przejrzyście tłumaczy
Sam artykuł na temat kryptowalut i innych takich podobnych machinacji bardzo fajnie napisany Michał. Jednak mam małą uwagę – rozumiem, że dla Ciebie to język potoczny i pewny skrót myślowy, jednak prowadzenie swojej działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży książki i jej reklamowaniu nie należy utożsamiać z „inwestowaniem”. Masz produkt, kanał sprzedaży, robisz promocje, sprzedajesz i reklamujesz. Kupujesz reklamy. Chwalisz się ile udało Ci się sprzedać książek i jakie to stopy zwrotu osiągasz.
Tak naprawdę to są po prostu sukcesy w prowadzeniu działalności gospodarczej, a nie żadne inwestowanie. Nie powinno się mieszać tych pojęć. Podobnie jakbym napisał że „zainwestowałem” w nowy samochód żeby mi się przyjemniej jeździło na wycieczki. Żadna to inwestycja, tylko wydatek.
Tak samo w przypadku promocji książki – kupno reklam to nie żadna „inwestycja” tylko koszt działalności. Czy jeśli byś zatrudnił pracownika, który by się zajął sprzedażą książki, to też opiszesz to jako inwestycję, która przynosi Ci 800 % zysków?
Artykuł nie do końca trafiony – powstał taki misz-masz gdzie w jednym miejscu dosyć nachalnie już sprzedajesz książkę, opisujesz kryptowaluty i jeszcze opisujesz stopy zwrotu reklam z FB. Proponuję to rozbić na trzy różne tematy, które nie mają ze sobą nic wspólnego.
Na marginesie – zwróć proszę uwagę, że Twoje audytorium z bloga od ponad roku czasu jest już skutecznie bombardowane Twoją książką, większość z czytelników już decyzję czy kupić podjęła. Np. ja który kupił już dawien dawno w przedprzedaży z podpisem. Widzisz nadal sens agresywnej sprzedaży na blogu? Przecież sam piszesz, że chcesz teraz dotrzeć do klientów nieczytających Twojego bloga. A teraz aby zapoznać się z nowymi treściami na blogu, każdy z nas – nawet dawno posiadający książkę – musi przedzierać się przez nachalną sprzedaż książki.
Trzymam życzliwie kciuki.
Hej Robert,
Dzięki wielkie za komentarz. Poruszasz dobre wątki do dyskusji. 🙂
Zdefiniuj czym proszę według Ciebie jest „inwestycja”? Nie bez powodu mówi się, że inwestycja we własną firmę, to najlepszy sposób inwestowania. I nazywa się to dokładnie inwestowaniem. To, że się przyzwyczailiśmy, że „firma po prostu zarabia”, to jednak nie zmienia postaci rzeczy. To, że „reklamę po prostu się kupuje” nie zmienia postaci rzeczy, że rozsądni biznesmeni liczą jej efektywność i zwrot z włożonych w nią pieniędzy. Niektórzy potrafią to mierzyć precyzyjnie, a inni robią na czuja typu „wydamy na to w roku 2017 kwotę 100.000 zł i zobaczymy co to da”. 😉
Czy koszty po prostu się ponosi, czy ponosi je się w jakimś konkretnym celu?
Jeśli w przypadku samochodu kupionego na fajne wycieczki, potrafisz wyliczyć wartość „przyjemności” lub jednak generujesz w ten sposób przychody, to oczywiście można mówić o tym, że była to dobra lub zła inwestycja. Tym, co kwalifikuje to jako „inwestycję” lub nie, jest moim zdaniem zamiar i cel poniesienia wydatku. Czy dokonujesz go z zamiarem tego, że ma zarabiać czy nie.
Inwestujesz w nieruchomości prawda? Co odróżnia inwestycję od zakupu mieszkania do mieszkania? Idąc tropem rozumowania, które przedstawiasz można byłoby powiedzieć „przecież Ty nie inwestujesz w nieruchomości tylko po prostu kupujesz kolejne mieszkania. Jakie to inwestowanie, skoro taki zakup to po prostu koszt?” – wyolbrzymiam, ale chcę Cię sprowokować. Zobacz: to samo mieszkanie może być traktowane jako inwestycja i jako nie-inwestycja („pasywo” w terminologii Kiyosakiego).
Co do uwagi na marginesie: statystycznie nie masz niestety racji co do tego, kto czyta bloga. Owszem – cieszę się, że są tu stali Czytelnicy tacy jak Ty (doceniam i bardzo się cieszę), ale jednak większość czytających to ludzie-meteoryty. Skąd to wiem? Bo miesięcznie jest tu około 250 tys. czytelników, ale jednocześnie co roku jest Was około 2,4 mln unikalnych użytkowników. Większość wpada po jeden wpis i nigdy więcej nie wraca.
Czyli de facto jest tak, że być może ktoś właśnie od tego wpisu rozpoczyna lekturę mojego bloga i wcale nie wie, że jest jakaś książka, jakaś promocja i że jest ona na tyle wartościowa, że warto po nią sięgnąć. Gdy organizuję promocję, to zależy mi na sprzedaży (nie ukrywam tego). Przepraszam, że Ciebie szturmuję. Wiem, że może to być wkurzające. Przyjmuję uwagę.
A i co do docierania do nowych to jeszcze jedna uwaga: wykorzystuję media społecznościowe, ale zawsze chcę ściągnąć te osoby na bloga. Bo tu jest treść. Codziennie na mój newsletter zapisuje się ok. 100-150 osób. To pokazuje, że stale napływają nowe osoby zainteresowane tym, co piszę. To tak tylko tytułem uzupełnienia, że „większość Czytelników”, to nie musi być grupa zgodna z Twoimi wyobrażeniami. Książkę kupiło ok. 51.000 osób przez półtora roku. To nadal mniejszość w porównaniu z 2,4 mln odwiedzającymi blog co roku. Punkt widzenia bardzo zależy od punktu siedzenia. 😉
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za dyskusję 🙂
Oczywiście trudno się z Tobą nie zgodzić. Poświęcę się i żeby konsumować nowe treści na blogu będę przedzierał się przez reklamy książki – dla mnie nie ma problemu 😉
Wydaje mi się tylko, że warto by rozdzielić ten tekst na trzy różne zagadnienia, na pewno byłoby to czytelniejsze i więcej czytelnicy by skorzystali. Każdy z tematów zasługuje na bliższe omówienie – szaleństwo i bańka kryptowalut, inwestycja w reklamy na FB i ich efekty, zachęta do kupna książki.
Odnośnie tematu self-publishingu, proponuję postarać się o podcast z Radkiem czy Arleną – jak im się udało z własnym wydawnictwem.
rodzinnych świąt!
Jeśli chodzi o Radka i self-publishing to mam nadzieję, że wiesz w jakiej kolejności książki zostały wydane? 😉
Michal w takim przypadku wystarczy nie wyswietlac informacji o ksiazce np uzytkownikom powracajacym ktorzy np wyswietlaja strone n-ty raz..
Michał bardzo lubię twojego bloga ale z/g mnie ten wpis jest nawet nie tyle co subiektywny ale trochę stronniczy.
Obserwuję Cię od dawna i widzę ile pracy włożyłeś w stronę, podcasty, książki, szkolenia zrezygnowałeś dla tego wszystkiego z pracy i pewnie poświęcasz także na to wiele czasu prywatnego. Od kiedy napisałeś, że rzuciłeś pracę bardzo Ci kibicowałem, aby Ci się powiodło. Teraz wisienką na torcie jest twoja książka, która nie tylko dała ci popularność ale także spory zarobek. To fajnie patrzeć na sukces poprzedzony ciężką pracą!
Wydaje mi się, że we wpisach takich jak ten pomijasz koszt budowy marki oraz wizerunku na który pracowałeś latami. Więc te 800% zysku traktowałbym z lekkim przymróżeniem oka. Wydałeś dużo więcej pieniędzy lub czasu na to, aby ludzie którym wyświetli się reklama, kupili twoją książkę.
Ja dla odmiany pracuje na etacie, nie jestem fanem inwestycji w nieruchomości ale podobnie jak ty kiedyś, pracuje w branży IT. Swój wolny czas poświęciłem na naukę technologii blockchain oraz zapoznałem się z wieloma krypto walutami. Zainwestowałem w nie kiedy w Polsce nie był to nośny temat. Nie jestem milionerem, ale moje portfolio pozwala na zakup średniej wielkości mieszkania w Warszawie. Większość zainwestowanego kapitału już wypłaciłem, więc jedyne co mogę stracić to czas (i nerwy 🙂 ) który poświęciłem na zdobycie tej wiedzy. Co więcej z racji mojego zawodu, myślę, że prędzej lub później mój pracodawca zapłaci mi za tę wiedzę dodatkowo. Nie jest to sukces na miarę twojego (nie śmiem tak twierdzić) ale także jakiś krok w stronę finansowej wolności. Jest to też po prostu inne podejście do tematu inwestycji (także czasu).
Wydaje mi się, że to co łączy nasze historie to pasja oraz inwestowanie naszych sił i czasu w kierunkach w których: jesteśmy mocni (ty dziennikarstwo i promocja, ja technologia) i dają wysokie stopy zwrotu z tych inwestycji (auto-publishing, inwestowanie w krypto waluty/technologie). Dlatego np. optymalizując zużycie prądu przez lodówkę warto zastanowić się czy tego czasu nie mogę wykorzystać w innej dziedzinie, która zapewni mi lepszy zwrot z inwestycji (np. świetnie gram w grym i jestem lubiany, może warto założyć kanał poświęcony grze i na niej zarabiać).
Dlatego każdy powinien odnaleźć swoją drogę, dla jednego będzie to rynek nieruchomości, dla innego self-publishing, dla jeszcze innego nowa wchodząca na rynek technologia, a dla kogoś bycie Youtuberem nagrywającym filmy o jakiejś grze.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!
Wydaje mi sie, ze obie strony maja mentalna padaczke w temacie kryptowalut. Ci, dla ktorych to inwestycja, spekulacja, swietosc jak i ci, ktorzy z tym probuja walczyc. Prawda jest taka, ze jest to temat wzglednie nowy i nikt nie ma racji, bo nikt nie jest w stanie przewidziec w ktora strone to pojdzie.
Dla zobrazowania lista rzeczy ktore nie istnialy 10 lat temu:
Uber, Airbnb, Instagram, Snapchat, Bitcoin, iPad, Kickstarter, Pinterest, App Store, Angry Birds, Siri, Google Chrome , WhatsApp, Tinder, Apple Watch, Facebook Messenger, Starbucks Pumpkin Spice Lattes.
Dobre podejscie Lukasz. Keep going! Masz jakies ciekawe miejsca, z ktorych czerpales wiedze? Z checia bym poczytal.
Michal
Michal dopiero teraz zauważyłem twoje pytanie. Generalnie to czerpałem wiedzę z anglojęzycznego internetu. Przede wszystkim polecam strony i blogi prowadzone przez autorów kryptowalut jak również kanały na YT. Ja nie mam żadnych konkretnych stron do polecenia może z wyjątkiem medium.com oraz reddit.com. Medium.com to wyjątkowo popularna platforma do blogowania jest tam zatrzęsienie artykułów poświęconych kryptowalutom oraz technologii blockchain (wystarczy wygooglować frazy np. bitcoin 101 czy ethreum 101).
Zachęcam do zapoznania się z tematem przed włożeniem pieniędzy w kryptowaluty. Dodam tylko, że nie warto zgłębiać samej zawiłości kryptografii, a skupić się na zrozumieniu czym jest blockchain, rozproszony rejestr czy smart contracty na poziomie koncepcji.
Jak już zechcesz inwestować to warto starannie wybrać giełdę na której będziesz kupować kryptowaluty bo bardzo wiele giełd już upadło na skutek niedbałości ich właścicieli czy były wręcz od początku zaplanowanym oszustwem. Warto poczytać o tych giełdach na np. reddtcie zanim zdecydujesz się wpłacić tam swoje złotówki lub bitcoiny.
Druga zasada to nie trzymaj środków na giełdzie, kup/sprzedaj/wymień a potem wypłać je do portfela (może to być portfel software’owy lub sprzętowy).
NIGDY nie generuj sobie klucza i adresu na stronach internetowych, to przeważnie pułapki na osoby początkujące w tym świecie.
Jeżeli inwestujesz więcej niż 10 000 PLN polecam kupić sobie portfel sprzętowy. Obecnie tanim i bezpiecznym rozwiązaniem jest Ledger Nano S
https://www.ledgerwallet.com/r/ed79
Sam takiego używam, wybrałem go po starannej analizie dostępnych portfeli sprzętowych.
Życzę sukcesów w tej dziedzinie i pozdrawiam,
Łukasz
Dziękuję za podzielenie się opinią, bardzo szanuję, myślę podobnie 🙂
Hej Łukasz,
Dziękuję za komentarz i gratuluję świetnego zarobku na kryptowalutach.
100% zgody z tym poszukiwaniem swojej drogi dopasowanej do siebie. Nigdy nie twierdziłem, że oszczędzanie to jest to na czym należy się skupiać. Dobre na początek drogi, ale kluczowe jest właśnie zarabianie, inwestowanie, lewarowanie się na swojej wiedzy. Asortyment rozwiązań musi być dopasowany do nas.
Co więcej – to się zmienia w czasie – w miarę wzrostu umiejętności i kosztu naszego czasu. Coś co kiedyś było dla mnie opłacalne – dziś już nie jest, bo znalazłem bardziej opłacalne (dla mnie!) rzeczy. A komuś innemu jeszcze lepiej może sprawdzać się coś innego – czemu ja nie poświęciłem swojej energii. I dobrze. 🙂
Pozdrawiam i również życzę Wesołych Świąt.
Wszystko pięknie, tylko raczej odwrotnie: trzeba mieć produkt NAJPIERW. Reklamowanie pustki nawet na facebooku może nie przynieść takiej stopy zwrotu.
Hej Grzegorz,
No przecież dokładnie to napisałem. 🙂
Pozdrawiam
A jak bańka pęknie, to i tak znajdą się osoby, które powiedzą, że to przewidziały. W psychologii nazywamy to efekt pewności wstecznej, lub inaczej efektem „bo wiedziałem, że tak będzie”. Dlatego uważam, że bardzo dobrze, że Michał nie zaprasza do podcastu gościa w temacie kryptowalut. Co by nawet największy ekspert nie powiedział w związku z bańką bitcoina to i tak loteria.
Sam również nie ulegam tej presji i nie zamierzam wchodzić w ten biznes. Przerażające jest jednak to, że w bitcoina inwestują ludzie, którzy nawet nie rozumieją czym są kryptowaluty. To często czysty marketing i nic więcej.
Moim zdaniem to jak wiele można zarobić na bitcoinie, jest tylko wierzchołkiem góry pieniędzy, którą zarobią „sprzedawcy marzeń”. Takie osoby dorobią się na wszystkim co będzie związane ze sprzedażą marzeń o niebotycznych zyskach.
Dobry tekst, który powinien ostudzić nie jedną głowę. Zgadzam się również z zasadą, że nie inwestuję w to, czego nie rozumiem i każdemu polecam trzymanie się tej zasady. Choć uzupełniłbym tą myśl o jeszcze jedną rzecz. Nie we wszystko co rozumiem, powinienem też inwestować. Tak jest w moim przypadku z bitcoinem.
Hej Patryk,
Dziękuję za komentarz. Ja się jednak NIE podpiszę pod stwierdzeniem, że „kryptowaluty to czysty marketing”. Nie uważam tak. Widzę w nich potencjał, ale nie widzę wystarczającej dla mnie przewidywalności. I dlatego mówię „pas” – być może tracąc okazję życia.
Technologicznie bitcoin i blockchain są majstersztykiem. Niemniej jednak to co się dzieje z kursami – to spekulacja, od której po prostu stronię. Nie widzę na tym rynku przewag, które mógłbym zdobyć, żeby zwiększyć swoje szanse w tym zakładzie z rynkiem.
Pozdrawiam
Artykuł rzeczowy i konkretny ale od dłuższego czasu widzę zmianę w nurcie pisania i kierunku tekstów. Po sukcesie książki mocno odszedłeś od pracy u podstaw. Rozumiem to, że blog się rozwija i poszerza się grono odbiorców. Starasz się dodać nowe tematy i kolejne stopnie wtajemniczenia. Doceniam to i bardzo się cieszę widząc takie efekty Twojej ciężkiej pracy. W mojej ocenie przydałoby się odświeżyć sporo tematów które mocno już się zdezaktualizowały ze względu na upływ czasu i zmianę warunków rynkowych. Michał bardzo lubię Twojego bloga i kupiłem książkę ale zaglądam tu co raz rzadziej bo z kwestii czysto finansowych poszedłeś mocniej w lifestyle. To nie jest zarzut tylko bardziej uwaga odnośnie zmiany kierunku 🙂 Tak czy inaczej trzymam kciuki za kolejne sukcesy 🙂
Hej Bartek,
Dziękuję za komentarz. Zapewniam, że wiem, o czym piszesz. 🙂
Dziękuję za kibicowanie. Uwagi przyjmuję.
Pozdrawiam!
Sory ale powyższy „mail od Jacka” wygląda bardzo nieautentyczie, pozostał niesmak na koniec całkiem dobrego artykułu. Doceniam to, ze dzielisz się duzymi danymi tak otwarcie, niemniej jednak mam wrażenie ze probujesz wycisnac na maxa z ksiazki na koniec roku i to czuc (temat wabik, 800% gdzie trzeba miec dobry produkt i copy, wszechobecne reklamy ksiazki). Pozdrawiam!
Hej Jo,
No nic na to nie poradzę, że nie wierzysz w autentyczność maila.
Co do książki – tak – moim zamiarem jest by w okresie prezentowym jak najwięcej osób chciało ją kupić dla siebie / włożyć pod choinkę dla kogoś innego i właśnie w tym czasie widzę szczególną szansę na dotarcie dużo szerzej z #FinNinja. A bardzo mi na tym zależy żeby jak najwięcej osób przeczytało tę książkę.
Oczywiście można w tym widzieć tylko chęć nabicia mojej kasy. Na to też nic nie poradzę, że tak to odbierasz.
Pozdrawiam
Mnie udało się z krypto. Około 50 tyś zł wyjęte z krypto. Ale nie inwestowałem cudzych pieniędzy czy pożyczonych. Tylko te co mogłem stracić bez płaczu. Ba giełda bitturex okradła mnie z jednego BTC.
Według mnie gdybym nie czytał twojego bloga to bym zrujnował życie sobie przez krypto. Bo bym załadował się pod korek, gdzie po paru dniach cena spadła drastycznie. Nie płakałem i nie musiałem ciąć strat. Zatrzymałem na parę lat. A teraz z nawiązko odpłaciło mi się.
Mnie zastanawia co zrobić, gdy wartość aktywów wzrośnie do 1 miliona zł. Dom muszę sobie zbudować. Ale przejeść zysków absolutnie nie chce. Ciągle tworze i próbuje zrobić jakiś produkt, który by sprzedawał się. Mam firmę ale też jestem zatrudniony. Plus jest taki, że zus mi pracodawca płaci. A po godzinach dorabiam i dużo uczę się. Bo chcę być przygotowany, gdy los uśmiechnie się i nadarzy się okazja.
Przez ciągle próby stworzenia czegoś wiem, że nie łatwo jest osiągnąć sukces. Ba nie da się skopiować czyjegoś sukcesu.
Także dzięki twojej edukacji mam nawet dochody pasywne małe małe ale to ile razy dupę ratuje.
Hej Eh,
Dziękuję za komentarz. Bardzo miło mi przeczytać ten głos rozwagi.
Naprawdę chciałbym, aby i ten artykuł zaprocentował dla wielu osób w ten sposób, w jaki pomogła Ci wcześniej lektura bloga.
Powodzenia w szukaniu dobrego produktu i dochodów pasywnych!
A ja mam produkt ale problem z jego sprzedażą 🙂
Rzeczowo i spokojnie czyli dokładnie tak, jak tego oczekiwałem. Cieszę się z takiego właśnie głosu rozsądku, bo to droga do stabilności nie tylko finansowej. Pozdrawiam serdecznie
Świetny wpis 🙂 Powodzenia i dalszych sukcesów!
no super, ale takie wyniki są osiągalne tylko dla kogoś kto ma już bardzo duże zasięgi. Jeśli ktoś zamierza zacząć od zera, nie ma nawet jeszcze strony www, kontentu itd. to nie ma szans na takie wyniki. Michał Ty już masz swoją markę i jestem przekonany, że większość tych reklam to retargety z odwiedzonych stron/fani/ktoś zainteresowany trochę innym tematem itd. (zresztą sam to napisałeś).
Ja nie twierdze, że to coś złego, ale Twój przypadek jest zdecydowanie inny niż kogoś kto dopiero będzie zaczynał.
Zdecydowanie łatwiej jest odpalić kampanie na fb jak już ma się sporo grono czytelników/fanów. Oni najlepiej konwertują.
Nawet Twoje pierwsze raklamy szły super, bo miałes je komu wyświetlać. Jak ktoś zaczyna od zera to będzie musiał inwestować tysiące (niech będzie, że do ‚przepalenia’) zanim będzie z tego przynosił zyski.
Michał, od zawsze szanuję Cię za wiedzę i przede wszystkim determinację.
Artykuł nie jest o inwestowaniu, jak zwiastował nagłówek, tylko bardzo sprytnie i contentowo przemyca po raz 100 temat ksiązki.
Bardzo długo coś budowałeś i masz prawo do sporej premii, ale w mojej ocenie przekraczasz granicę, ten tekst nie ma wartości dla osób, które nie mają w szafie bestsellera do sprzedaży. Wydatki na Fb to żadna inwestycja, to po prostu koszt sprzedaży, dość niski w Twoim wydaniu i gratsy w związku z tym. Tyle ciekawych tematów naokoło i przewidywana zmiana kilkuletniego trendu w spotach procentowych, tyle szumu wokół obligacji korporacyjnych, nieruchomości, a Ty ciągle o książce. Napisz coś w starym stylu na koniec roku 🙂
Wojtek, albo szklanka jest do połowy pełna albo pusta. Wg mnie to dobrze ze się zastanowiłeś i stwierdziłeś ze nie każdy ma swoj produkt. Być może pora o nim pomyśleć, o inwestycji w siebie, wydobyciu z siebie mocy produktywnych i zbudowaniu czegoś znacznie lepszego i większego niż oszczędności z pensji. Wg mnie przeslanie jest takie, ze kazdy może mieć bestseller w szafie i pora go wydobyć. A jak już go wydobędziesz to pora go skutecznie sprzedać. Michal, dla każdego coś innego jest dobre. Dla mnie temat zarabiania jest o wiele ciekawszy niż oszczędzania. Tzn w zasądzie zarabianie jest równocześnie oszczedzaniem. Pokazując dane niesamowicie edukujesz i uświadamiasz. Pozwalasz marzyć, pomagasz zrobić plan i dajesz gotowy przykład, przecierasz szlaki i to od nas zależy czy coś z tego dla siebie wezmiemy. 🙂
Hej, Michale,
chyba coś masz ze sklepem bo nie daje możliwości dokończyć zakup
warto tam zerknąć ))
Pozdrawaim
Hej Oleksij,
A jaki konkretnie miałeś problem? Pytam, bo sklep działa OK i zamówienia na bieżąco wpadają. Sprawdź proszę jeszcze raz.
Ktoś zgłaszał też problem z wprowadzeniem kodu rabatowego, ale po diagnozie okazało się, że wystarczy wyłączyć AdBlocka.
Pozdrawiam!
Prowadzilem szkolenia dot. blockchain juz od 2 lat. Jedna z moich prezentacji (po angielsku https://www.slideshare.net/AlteCapital/investing-in-blockchains-in-2017)
i mam ciekawe przemyslenia na ten temat.
Jest to temat bardzo nacechowany emocjonalnie, a mowimy tutaj tylko o technologi, notabene znanej juz od lat. Wg. mnie ludziom bardzo ciezko zrozumiec o co chodzi i jak zmieni sie ich zycie w nadchodzacych latach. Dzieje sie tak dlatego, ze wiekszosc ludzi bierze to na wiare. Tzn. albo ktos wierzy albo nie wierzy w kryptowaluty. Z drugiej strony w Polskim internecie brakuje rzetelnych zrodel, bo wiekszosc jest opiniami danych osob.
Temat jest bardzo rozległy i traktowanie go zero jedynkowo nie ulatwia zrozumienia sytuacji.
Hej Łukasz,
Dziękuję za prezentację. Niemniej jednak traktowanie tematu właśnie wyłącznie od strony technologicznej, także nie ułatwia zrozumienia sytuacji.
Tak jak napisałem – technologicznie „czapka z głowy”. Problemem nie jest jednak technologia lecz nagonka na kryptowaluty wynikająca z dynamiki wzrostu notowań BTC. I jakkolwiek dobra technologia pod spodem, by nie była, to nie technologia ludzi najbardziej interesuje, ale właśnie wizja kosmicznych zarobków.
Pozdrawiam
Tak, wzrosty sa imponujace w ostatnim roku. Po prostu dyskontuja przyszlosc. Moze za bardzo w niektorych przypadkach, pewnie za malo w innych. Z drugiej strony z punktu widzenia zwyklej osoby, mozliwosc uczestniczenia w tych wzrostach od samego poczatku (a nie np. kupowania akcji firm dopiero jak wchodza albo sa na gieldzie) jest bardzo ciekawa.
Technologia w tym przypadku jest troche takim „produktem”, np. tak jak Twoja ksiazka. Jezeli bylaby slaba, to ciezko by bylo ja sprzedawac.
Czas pokaze, czy mamy do czynienia po prostu z nowym (innym) modelem dzialania w spoleczenstwie, ekonomi. Np. model self-publishing’u takze pojawil sie stosunkowo nie dawno i jeszcze 10-20 lat temu wydac samemu ksiazke byloby duzo ciezej.
Temat bardzo ciekawi, dzięki! I tak, chętnie przeczytałbym o Twojej strategii reklamowej 🙂
Cześć,
Bardzo fajnie że poruszyłeś ten temat – myślę że sporo osób na to czekało.
Może „ostudzi” to zapędy niektórych jeszcze bardziej niż akcja NBP i KNF 🙂
Ps. zauwazyłem małą literówkę: „czystem” zamiast „czystej” zaraz przed podsumowaniem
Pozdrawiam
Dziękuję Tomasz. Literówka poprawiona. 🙂
Cześć Michał,
Dziękuje za artykuł i za chłodne podejście do tematu bitcoina.
To zdanie było dla mnie kojące:
„zastanawiają się, ile mieliby dzisiaj pieniędzy, gdyby kupili trochę kryptowalut w wakacje, na początku 2017 r., albo nawet kilka lat temu. Czujecie się przegrani? Wkurzacie się, że uciekają Wam zyski? ”
gdyż od kilku dni budują się u mnie w głowie wyrzuty sumienia, że przecież mogłem zaryzyrować, że zbyt lakonicznie podszedłem do tematu, że nie poświęciłem za dużo czasu i nie wgryzłem się w temat dużo wcześniej jak bitcoin kosztował np $100.
Także dzięki wielkie za przesłanie trochę zdrowego rozsądku!
Co do Twojej propozycji inwestowania to jest to bardzo ciekawe i nie zdawałem sobie sprawy, że reklamy na FB mogą mieć, aż tak duży współczynnik konwersji.
Faktem natomiast jest to, że aby „coś” sprzedać na FB to to „coś” trzeba najpierw mieć tzn np napisać jak Twoją książkę, nagrać, kupić czyli po prostu opakować w produkt, a to już raczej nie jest dla każdego, z resztą inwestowanie w kryptowaluty też był nie powiedział, że jest dla każdego.
Generalnie dla mnie puentą Twojego arytkułu jest:
1. Pracuj systematycznie i uczciwie nad tym w czym jesteś dobry.
2. Znajdź sposób, aby sprzedać swoją wiedzę.
3. Nie licz na przypadkowe zyski.
4. Inwestuj mądrze i na spokojnie.
5. Cen swój czas, rodzinę i spokój psychiczny.
a w/w pkt’s zwrócą się w czasie w postaci zadowalających zysków 🙂 … ja też wolę taki sposób zarabiania.
Pozdrawiam
Tomasz
Blog czytam od wielu lat i naprawdę cenię Cię Michał za to co robisz. Ale to jest pierwszy artykuł który mnie na tyle poruszył że aż zdecydowałem się go skomentować.
Niestety uważam że od samego tytułu poprzez cały cały artykuł brniesz w przekłamanie. Reklama na facebooku to żadna inwestycja. To po prostu reklama. Trafnie to określił kolega Robert i w zasadzie ujął całą istotę problemu. Ty zarabiasz na swoich produktach jakimi są książka i treści z bloga a nie na reklamie facebooka.
Przykro mi ale uważam ten artykuł za próbę reklamy książki na nośnym haśle jakim jest bitcoin
hej,
mi również wydaje się, że wkradło się tutaj kilka nieścisłości.
Bo czy producenci samochodów utrzymują się z zamieszczania reklam, czy ze sprzedaży aut?
Czy to Ty Michale zarabiasz na fb, czy to fb na Tobie?
Czy to porównanie jest uzasadnione? Czy przeciętny Twój czytelnik może mając 10000 do zainwestowania wybierać pomiędzy zainwestowaniem w bicoint, czy w fb. Oczywiście nie, chyba, że dodatkowo prowadzi działalność, która ma mu przynieść dochód. W przeciwnym razie nie może zainwestować w fb. Bo zarobiłeś Michale pieniądze na sprzedaży książki.
Kilka osób wyraziło już podobny do mojego pogląd. Właściwie cały blog sprowadza się obecnie do mniej lub bardziej zawoalowanej promocji książki.
Ale sukces jest – gratulacje.
michał
Cześć Michale,
Gratuluję sukcesu. Trzymam kciuki za dalszą bardzo dobrą sprzedaż. Książka warta swojej ceny.
Bardzo chętnie przeczytałbym/wysłuchałbym wpis/podcast o dobieraniu grup docelowych na facebooku. Reklama na facebook jest skuteczna wyłącznie wtedy gdy prawidłowo dobierze się grupę docelową. Jak widzę powyżej jesteś mistrzem w tej dziedzinie.
Cześć Michał, książkę posiadam, świetna pozycja, produkt się broni, otwiera oczy na różne tematy w kwestii finansów. Ale muszę się zgodzić z przedmówcami, przeczytałem dokładnie komentarze. Nie mieszałbym tych dwóch rzeczy, zakup reklam na facebooku to nie inwestycja. To co najwyżej wsparcie Twojej sprzedaży. Mam dziwne odczucia po tym wpisie. Blog jak oszczędzać pieniądze zamienia się powoli w blog jak zmaksymalizować ilość sprzedanej książki. W kółko wałkowanie jednego tematu, zaczyna to być nachalne. Wstajesz i zasypiasz sprawdzając ilość sprzedanej książki. Jednoznacznie odniosłeś się do kryptowalut – nie i koniec. Tak masz prawo do Swojej opinii. Ale moim zdaniem powinien to być wpis o tym jak nie stracić na kryptowalutach, na co zwracać uwagę, dlaczego wejsc / dlaczego nie wejść. Na kryptowalutach Ludzie którzy mają głowę zarabiają bardzo duże pieniądze. Dziwne jest porównanie Twojej marży z Twojego indywidualnego produktu do tych z rynku kryptowalut, żle Ci z tym że Inni zarabiają na bitcoinie ? Może podbużasz aby jednak Ludzie opierali się na zasadach finansowego ninja i tym samym zachęcasz do zakupu książki ? A czy finansowy ninja niemógły w mądry sposób pospekulować ? Wykorzystać wiedzę w tym obszarze ?
Michał, otwierasz oczy na zarabianie na FB, widzę, że warto zagłębić się w temat. Zwłaszcza, że mam szansę wypromować dobry produkt. Dziękuję bardzo!
Hej Michał,
Fajny wpis, zwłaszcza z perspektywy przedsiębiorcy czy też twórcy, który ma już swój produkt, dodatkowo z pewną marką na rynku. Mała inwestycja w reklamę rzeczywiście może zamienić się w handlową dźwignię i podnieść obrót. Gratulacje 🙂
Niemniej, dużo trudniej moim zdaniem jest zrobić inwestycję o takiej stopie zwrotu nie mając gotowego produktu do sprzedaży, nie prowadząc działalności w tym kierunku. Ot, zwykły Kowalski, będący na etacie czy innej umowie o pracę, który chciałby zainwestować trochę oszczędności i zyskać więcej niż % z kasy na lokacie w banku. Być może były takie artykuły tutaj, lub są w Twojej książce (którą mam), szczerze mówiąc nie sprawdzałem i piszę na gorąco. Jeśli są – ok, pewnie je znajdę. Jeśli nie, to myślę, że byłby to fajny temat do omówienia 🙂
Pozdrawiam
Zwykli Kowalscy, czyli np. ja, nie inwestują, spłacają kredyty 😛
„Ci, którzy spóźnili się na wskoczenie do tego spekulacyjnego pociągu, zastanawiają się, ile mieliby dzisiaj pieniędzy, gdyby kupili trochę kryptowalut w wakacje, na początku 2017 r., albo nawet kilka lat temu. Czujecie się przegrani?”
Ok dwa lata temu miałem dla eksperymentu zakupić kilka BTC za jakaś niewielką kwotę, ale w końcu zrezygnowałem z powodu tego, że nie mogłem znaleźć sensownego poradnika, jak to zrobić. Jak przychodzi mi to teraz do głowy, to przyznaję, że ciśnienie lekko skacze, chociaż z drugiej strony, w międzyczasie tego szaleńczego wzrostu kursu zapewne sprzedałbym zakupione BTC za znacznie niższą (niż obecna cena) kwotę, podniecając się zwrotem 100 czy 500%, który, patrząc teraz na wykres, wydaje się nieznaczący.
„To jak dobierałem tzw. grupy docelowe dla takiej reklamy, nie jest przedmiotem tego wpisu. Być może kiedyś szerzej napiszę o mojej strategii reklamowej (o ile będziecie tym zainteresowani).”
Bardzo chętnie bym przeczytał artykuł na temat doboru grup docelowych na Facebooku, bo sam za kilka miesięcy będę się musiał nad tym głowić.
Właśnie to jest bardzo ciekawa sprawa, że wszyscy podniecają się wzrostem ceny bitcoinów, a pewnie żaden z nas nawet nie wie gdzie to się w ogóle kupuje? Jak? W Polsce czy gdzieś w USA? To ciekawe że nikt nad tym się nie zastanawia. Przecież nigdzie w żadnym sklepie, kantorze ani banku nie widać oferty tych bitcoinów. W Internercie też nie ma żadnych ofert czy reklam sprzedaży bitcoinów. Ani tym bardziej ich odkupienia!
Już samo to powinno wzbudzać podejrzenia. Mam wsadzać pieniądze w coś, czego nie można na rynku kupić ani sprzedać?
Hej Michał,
Kryptowaluty to rzeczywiście obecnie gorący temat, choć zdecydowana wiekszośc dyskusji nie obejmuje tego co tak naprawdę w Bitcoinie jest rewolucyjnie a skupia sie tylko na elemencie spekulacyjnym. Mimo to, uważam, że to w porządku. W końcu mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu, rewolują w finansach, sektorze zabetonowanym od dekad. To czego nam brakuje, to rzeczowej dyskusji na temat fundamentów technologii i co ona dobrego niesie ze sobą dla ludzi i świata. Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek krwawych rewolucji i w przeciwieństwie do ekstremistów nie wieszczę upadku sektora bankowego. Co więcej, uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie aby dwa systemy funkcjonowały równolegle, tj. stary bankowy i nowy, zdecentralizowany, gdzie każdy chętny może być sam sobie bankiem.
Mówiąc o Bitcoinie i Blockchainie, nie możemy rozdzielać tych technologii, jak to sobie upodobały banki wedle zasady Blockchain super, Bitcoin be. Te dwie technologie są nierozdzielne a pieniądz w zdecentralizowanej sieci, który redukuje potrzebę posiadania zaufanej trzeciej strony (banku, który przetwarza wszystkie transakcje centralnie), to pierwsza i najbardziej oczywista aplikacja. Według mnie najważniejsze, to zdawać sobie sprawę, że Bitcoin to bardziej protokół niz pieniądz. Bardzo podoba mi się okreslenie Andreasa Anastopoulosa (polecam bardzo jego kanał na YT) – Internet of money. To bardzo dobrze oddaje sens Bitcoina, który jest protokołem, umożliwiającym przesył wartości dla każdego, bez pytania o zgodę. Nie uważasz Michale, że wizja udostępnienia bankowości dla całego świata, dla każdego kto posiada głupi telefon komórkowy jest rewolucyjna? Jesteśmy uprzywilejowani bo zyjemy w rozwiniętym kraju, mamy dostęp do bankowości w takiej formie, w jakiej nie ma ponad połowa świata, bo banki decydują się ich nie obsługiwać. Bitcoin u swoich podstaw jest takim samym protokołem jakim jest TCP/IP. Umożliwia przesył. tylko tyle i aż tyle. Ale na tej podstawie można zbudować całe mnóstwo aplikacji, tak jak na podstawie głupiego TCP/IP który przesyła tylko paczki danych można zbudować takie kombajny jak Facebook czy Google. Władza leży w rękach ludu, i to daje niesamowite możliwości rozwojowe. Centralnie zarządzane organizacje zawsze będą innowacyjnie do tyłu, bo one wdrażają coś tylko dlatego, że może sie przydać większości ludzi. Bitcoin to nieskrępowana wolność w tworzeniu świata finansów. Wolnego, dostępnego dla wszystkich, innowacyjnego.
To co napisałem przemawia do mnie ideowo, w tym momencie rozwoju otwarcie mówię, że po prostu wierzę w kryptowaluty, bo proponują coś, czego świat finansów nigdy nie oferował. W samej społeczności panuje niesamowite ożywienie, takie nastroje towarzyszyły też narodzinom internetu.
Nie wiem jaka przyszłośc czeka krytpowaluty, ale na pewno możni tego świata intensywnie zastanawiają się co zrobić. Czy banki powinny czuć się zagrożone? Zdecydowanie. Czy podejmą kroki aby zniszczyć krypto? Być może. Czy im sie uda? Tego nie wie nikt 🙂 Póki co raczej widać pozytywne aspekty rozwoju krypto. Nową drogę wytycza Japonia, gdzie Bitcoin jest pełnoprawnym środkiem płatniczym. Wielkie giełdy świata wprowadzają handel kontraktami terminowymi na Bitcoinie. Cena jest skutkiem adaptacji.
Zachęcam do świadomego inwestowania i zagłębienia się w tematykę, prócz tępego obserwowania ceny. I mimo wszystko to nadal jest inwestycja o duzym stopniu ryzyka i w tym przypadku zawsze zalecam strategię „inwetyj tyle, ile możesz stracić”. Wcześni inwestorzy zawsze ponosza najwieksze ryzyko, ale w przypadku kiedy to co wszyscy nazywaja bańką (przypominam, że o bańce mówimy od poziomów 1000 dolarów) okaże się dopiero początkiem, to właśnie oni spijają świetankę 🙂
Mam nadzieję, że zainteresował Cię (i innych) mój komentarz i chętnie podejmę jakąkolwiek merytoryczną polemikę.
Pozdrawiam!
Dobry artykuł.
Jestem zwolennikiem kryptowalut, fajnie, że to sie rozwija i oczywiście kryptowaluty są czymś takim na czym można zarobić bardzo dużo.. ale można i bardzo wiele stracić i o tym drugim mówi się zbyt mało i dlatego stanowczo potępiam ten cały hurra-optymizm. Bo nie wszystko jest takie ładne i piękne. Bo zawsze najpierw musi być wiedza, a później dopiero cała reszta. Tak jak z reklamą na FB. Zależy jak ją wykorzystamy. Możemy nic nie zarobić, a możemy zarobić wiele. To samo tyczy się grania na różnych giełdach. Wiedza zwiększa szanse na dobry rezultat, brak wiedzy drastycznie ją zmniejsza.
Wiele firm oraz ludzi sprzedaje produkt typu „bajka o łatwym i szybkim zarobku”. Chociażby ci od tej śmiesznej kryptowaluty (chociaż nią ona nie jest) na litere „D” oraz ci, którzy czerpią zyski z tego, że ktoś włoży pieniądze na giełde kryptowalut, rejestrując się tam wcześniej za pomocą ich reflinka.. Jaka jest prawda? Dopóki są ludzie, którzy chcą słuchać bajek o łatwych i szybkich pieniądzach, będą też i bajkopisarze.. a czegoś takiego, jak łatwy zarobek bez wysiłku, nie ma.. bez odpowiedniej wiedzy, zawsze kończy się to tak samo, czyli marnie.
Michał: a próbowałeś reklamować się w google? Skoro na FB tak dobrze to czemu nie spróbować w google?
Hej Konrad,
Na razie tylko Facebook. Google AdWords mam w planach, ale tu muszę znowu wszystkiego nauczyć się od zera, a „czas” to cenna waluta. Zwłaszcza teraz – bo nareszcie powraca mi chęć do pisania. Tak – wiem, że długo mi to zajęło, ale widać tak musiało być. 🙂
Pozdrawiam!
Jak zwykle pomocny artykuł. Również wolę mieć spokój w lokatach niż bawić się w „lotka”. Każdy ma inne podejście, ja lubię być bezpieczny. Pozdrawiam.
Od dawna zagladam na Twojego bloga – moze niezbyt regularnie, ale od czasu do czasu. Wielokrotnie rowniez polecalam go znajomym. Podobal mi sie powyzszy artykul, ale niestety musze sie zgodzic z osobami komentujacymi przede mna – za duzo odnosnikow do zakupienia ksiazki. Jeden link na gorze postu w zupelnosci wystarczy, w przeciwnym wypadku namawianie jest zbyt agresywne 🙂 Bez watpienia odniosles ogromny sukces, dzieki swojej wiedzy, czego serdecznie gratuluje!
Cześć Michale,
Bardzo ciekawa kwestia związana z reklamami na Facebooku. Czy mógłbyś rozwinąć temat? Najchętniej w osobnym artykule:)? Chodzi mi o technikalia, gdzie/jak postawić sklep, jak podpiąć go pod reklamy Facebook, jak tworzyć takie kampanie reklamowe?
Cześć,
bardzo fajny artykuł. Z jednego z podcastów dowiedziałem się, że zajmujesz się afiliacją. Mam kilka pytań:
1. Czy polecasz jakieś ciekawe strony z tym związane?
2. Czy reklamujesz produkty (nie chodzi mi o książkę) również za granicą?
3. Domniemam, że taka dobra sprzedaż książki wiąże się właśnie z tym, że doświadczenie w marketingu zdobyłeś poprzez wcześniejsze działania w marketingu afiliacyjnym.
4. Czy kupowałeś kiedyś ruch (nie ważne na jaką stronę) korzystając z narzędzi typu Zeropark? Co o tym sądzisz?
Generalnie wiem, że na afiliacji można zarabiać ogromne pieniądze nawet nie mając własnego produktu. Zacząłem się tym interesować. Na razie jeden krok milowy za mną, bo jestem doświadczonym programistą i sam mogę tworzyć Landingi. Potrzebowałbym kilka porad w jakim kierunku iść.
Pozdrawiam!
Marek,
Czy mógłbyś polecic jakis tekst ktory pokaze jak zarabiać na afiliacji bez posiadania produktu?
Z gory dzieki
Blazej
Do p. Marka
Czy stworzył by mi Pan stronę internetową? Szukam programisty
Pozdrawiam
Przejrzyj na spokojnie blog oraz podcast – Michał nie raz o tym pisał i opowiadał w podcastach.
Super tekst. Gratuluje genialnych wynikow! 🙂 Bardzo chetnie poznalbym Twoja strategie i szczegoly dobierania grup docelowych 🙂
Michale i inni czytający.
Artykuł ciekawy i wnoszący wiele ciekawych spostrzeżeń do rynku reklamy.
Jednak u mnie nie to nie działa. Sprzedaje usługi prawnicze i jaką bym kwotę nie wydał na FB to wszystko przepalam :(((
Trochę lepiej wychodzi adwords.
Hej Mariusz,
jeśli mogę coś doradzić, spróbuj za darmo dawać wartość swoim odbiorcom i dopiero takie treści reklamować. Zobacz jak działa Michał – za darmo dzieli się treściami na blogu i dzięki temu zdobywa grono zaufanych czytelników.
W przypadku usług prawniczych jest duże pole do popisu bo przecież przepisy są dla zwykłych ludzi niejasne i gdyby ktoś w jasny, przystępny sposób je objaśniał na przykład w formie video lub podcastu to zdecydowanie wyróżniłby się spośród konkurencji 🙂
Ogólnie artykuł bardzo ciekawy, ale ciągle to zastanawia mnie, jaka bezpieczna inwestycja da 4% powyżej inflacji. Zwłaszcza jeśli chce się ulokować naprawdę sporą kwotę. Bo jesli odpowiedzią są fundusze akcji, to bezpieczeństwa tam nie widzę. Zaś obligacje dają obecnie 1.5% powyżej inflacji.
Hej Piotrze,
Właśnie dlatego, że większość środków ulokowana jest na tak mały %, warto część portfela przeznaczyć na takie inwestycje, które dają szansę na duże zwroty uśredniając zwrot z całego kapitału np. na tych 4%. Ale ryzykujesz tak naprawdę tylko częścią kapitału.
I nie ma jednej dobrej odpowiedzi na Twoje pytanie.
Pozdrawiam
Michał, pewnie nie uwierzysz, ale dziś właśnie zamierzałem do Ciebie napisać prośbę i odniesienie się do tematu kryptowalut.
Tak się złożyło, że półtora roku temu, miałem dużo wolnego czasu spowodowanego wypadkiem i wtedy trafiłem na Ciebie ale też na bitcoin. Nie kupiłem, bo jakoś mi to podejrzane było. Ktoś mi przypomniał o tym w sierpniu i żałowałem, że nie kupiłem. Od sierpnia bitcoin wystrzelił jeszcze bardziej…
Uspokoiłeś mnie tym tekstem, Twój głos w aspekcie finansów jest dla mnie szalenie ważny. Dość powiedzieć, że dzięki Tobie założyłem konto IKZE w BOŚ;)
Bardzo dziękuję i… czekam na artykuł o targetowaniu reklam.
I tak generalnie dziękuję, że odrabiasz za mnie lekcje. Chyba nie tylko za mnie.
P.S. FN oczywiście mam, kupiłem w przedsprzedaży w ubiegłym roku. To tak dla Ciebie, jako autora;)
Cześć,
Uwielbiam czytać Twoje artykuły. Z każdym kolejnym mam coraz większą pewność, że muszę ruszyć z własnym biznesem pełną parą. I że się da. Ja też nie oczekuję cudów. Ale super byłoby choć trochę zarobić swoim biznesem.
Dziękuję Ci za to, że budujesz pewność siebie!
Pozdrawiam,
Kasia
Moi drodzy,
Znikam na spotkania, więc mogą się pojawić opóźnienia w moderacji komentarzy od osób, które udzielają się tutaj po raz pierwszy.
Przeczytam wieczorem na spokojnie to co piszecie. Odniosę się także do niektórych komentarzy, bo widzę, że bardzo ciekawe głosy się pojawiają – także od osób inwestujących w kryptowaluty.
Dzięki wielkie za dyskusję. Cieszę się, że materiał Was do tego sprowokował. Dokładnie taki był mój zamiar – zachęcić do zastanowienia i wypracowania swojego stanowiska.
Nie ma stanowiska dobrego lub złego w tym temacie – każdy musi wypracować własne. Ja chętnie dowiaduję się nowych rzeczy, które wpływają na moje postrzeganie rzeczywistości. Dzięki!
Pozdrawiam ciepło 🙂
Przy takich zarobkach, i takich zwrotach – fantastycznych zresztą. Wcale sie nie dziwie ze nie inwestujesz w kryptowaluty. Bo świetnie radzisz sobie bez nich. Mimo wszystko uwazam ze poswiecenie 5% – 10% twojego portfela wszystkich oszczednosci na kryptowaluty na dlugoterminowa inwestycje moglo by wypracowac niesamowite zwroty. Zakladajac strategie kupuje i trzymam. Ale, żeby wyklarować moj tok myslenia. Na chłopski rozum musiało by wyglądać to w taki sposób, że w momencie kupna żegnam się juz z wydanmi pieniędzmi w kryptowatlute i o nich zapominam na pare lat. Przy takim podejsciu moga zdarzyc się najprawdopodobniej 2 rzeczy. 1 – utrata wartosci srodkow praktycznie do 0, – kompletna klapa system sie zawali. 2. – spektakularny sukces i ogromne zwroty (prawdopodbnie przewyzszajace cały portfel który posiadasz). (ewentulanie 3. ze bedzie na podobnym poziomie ale szczerze wątpie )
Wierzę, że należy zdawać sobię sprawę z ryzyka. I w efektywnym inwestowaniu można również te 5% – 10% ryzykować w ryzykowne i nawet bardzo ryzykowne rzeczy. Tylko należy być świadomym ryzyka. Przedewszystkim świadomym tego co się robi.
A przy inwestycji w kryptowaluty świadomym tego jak ta technologia działa. Oczywiście należy zrobić swój research. No i kwestie bezpieczeństwa.
Podsumowując im bardziej się na czymś znasz tym więcej możesz w to zainwestować.
Biorąc pod uwagę jednocześnie mądrą kontrole ryzyka.
Witaj Michale,
Wszystko super jeśli jesteś przedsiębiorcą, masz świetny produkt, którego reklama zwraca się z nawiązką oraz skupioną wokół siebie rosnącą społeczność, która nakręca kolejne zyski.
Sam to wszystko wypracowałeś i za to wielki szacunek, ale co jeśli ktoś pracuje na etacie, zarabia dobrze, ale nie ma czasu ani odwagi, żeby rzucić pracę aby wejść we własną działalność i realizować pomysły, które mogą ale wcale nie muszą wypalić?
Wszelkie lokaty i rachunki oszczędnościowe nawet w dłuższej perspektywie to śmiech biorąc dodatkowo pod uwagę stopień inflacji i podatek Belki.
Jedna transakcja na giełdzie kryptowalut przy zainwestowanych kilkuset zł może dać tyle co odsetki z rocznej lokaty na kilkadziesiąt tys zł.
Dlaczego nie spróbować wydobycia? Nawet jeśli po pewnym czasie rynek się załamie to koparkę rozsprzedasz graczom komputerowym na części, a to co zdążyłeś wydobyć (przy obecnym trendzie) pokryje co najmniej koszty energii…
W końcu wiedza w którą inwestujesz może kiedyś się przydać bo technologia blockchain ma sporo ciekawych zastosowań i wydaje się mieć świetlaną przyszłość.
Ja zacząłem swoja przygodę z wydobyciem kryptowalut kilka tygodni temu mimo, że czerpię wiedzę z Twojej książki i zdążyłem się przyzwyczaić do Twojego dość „asekuracyjnego” podejścia. Postanowiłem jednak zainwestować 10% swoich oszczędności w zakup odpowiedniego sprzętu, a co z tego wyjdzie czas pokaże. W najgorszym przypadku odpuszczę jedne wakacje.
Tak jak piszesz wszystko jest dla ludzi 🙂
Serdecznie pozdrawiam
Hej Wojtek, wydobycie BTC, jak rowniez ETH i LTC jest juz generalnie nieoplacalne na domowym sprzecie, poniewaz trudnosc wydobycia wzrasta z czasem. Powyzsze waluty sa wydobywane na profesjonalnych farmach. Natomiast dosc latwo mozna wydobywac nowe kryptowaluty. Lecz to wymaga strategii polegajacej na zapoznaniu sie z dana waluta, ich tworcami i planami i oszacowaniu czy w przyszlosci jest szansa na to, ze waluta ta odniesie sukces. To cos jak inwestowanie w startupy.
Adamie,
Ja nie wspominałem że wydobywam BTC, ETH, czy LTC. Poza tym wiem na czym polega zależność ceny kryptowaluty i trudności jej wydobycia. Mam swojego altcoina, wiem o nim calkiem sporo, a czy wydobycie okaże się opacalne czas pokaże. No risk no fun 🙂
Pozdrawiam
Wojtek
Podsumowując. Zysk nie pochodzi z reklam na Facebooku ale został wygenerowany dzięki nim. Chwytliwy tytuł artykułu 😉
Hej Michał,
dzięki za ten artykuł! Po tytule spodziewałam się czegoś innego, ale okazał się być jeszcze bardziej trafiony w moje potrzeby – bardzo dużo osób zapomina, że budowanie własnej firmy jest także inwestycją 🙂 Co prawda często wymagającą wielu poświęceń i cierpliwości, ale po kilku latach można osiągać takie stopy zwrotu, o których wspominasz w artykule. Myślę, że tym niewinnym tytułem zachęciłeś kilka dodatkowych osób do jego przeczytania, które być może też się zastanowią nad taką formą inwestowania i zaczną budować swoje firmy. A Twoją książkę mam i często ją polecam – uważam ją za najlepsze kompendium wiedzy na rynku. Brawo!
Cześć,
Michał, wszystko spoko, tylko że jesteś w zupełnie innej sytuacji niż 90% osób interesujących się teraz kryptowalutami (czy innymi dynamicznymi rynkami). Podałeś, że Twój kapitał na lokacie to parę milionów – z takich pieniędzy faktycznie można się utrzymywać nawet z marnych 3-4%. Co jednak w przypadku, gdy mój kapitał wynosi 10k? 300zł rocznie to nie są zadowalające pieniądze, tym bardziej, że kapitał byłby cały czas zmrożony. Interesując się i inwestując teraz w kryptowaluty, w momencie kiedy jest na nie największy boom, mam dużo większą i szybszą możliwość zarobienia tych 300zł, ryzykując powiedzmy tylko paręset złotych (gdzie przy odpowiednim podejściu oraz analizie technicznej/fundamentalnej jest mało możliwe) .
Co do inwestowania w reklamy – tutaj trzeba mieć własny produkt, sama w sobie reklama nie daje Ci zwrotu z inwestycji, daje Ci go Twój produkt, który napędzony reklamą pozwala Tobie na docieranie do następnych klientów (de facto reklama na mnie zadziała, zamówiłem książkę przez/dzięki reklamie z fb 😉 ). Zobacz sobie jaki zwrot masz z samego produktu – pewnie paręnaście tysięcy procent 🙂 Niestety nie każdy jest w stanie stworzyć odpowiedni produkt – to już większa sztuka.
Pozdrawiam
Bitcoina nie należy traktować jako inwestycję, ale jako kasyno, czyli jako zabawę.
Jasne, teraz jest na to moda, kurs rośnie bo z każdej strony o tym słyszymy, nagle pojawili się eksperci, pojawiły się szkolenia, książki. Typowa bańka.
Według mnie kryptowaluty mogą być rewolucją na miarę e-maila, choć w tym przypadku, w przypadku Bitcoina cena jest ogromnie zawyżona i rośnie tylko ze względu na modę. W zasadzie nikt nie ma nad tym żadnej kontroli.
Osobiście zarobiłem na tym ponad 100% w ciągu miesiąca, ale grałem pieniędzmi, których bym nie żałował gdybym je stracił. Jako zabawa – super! Jako inwestycja – no way!
Jeśli chodzi o inwestowanie we własny produkt, to tak jak z każdą inną poważną inwestycją – jest to długoterminowa przedsięwzięcie i jak pokazuje przykład Warrena Buffetta – w długiej perspektywie przy znajomości produktu, w który inwestujemy, każdy wygra.
Witam!
Michał, gratuluję i podziwiam. Kropka.
A co do kryptowalut w tym szczegolnie BTC.
Na kryptowalutach jest bańka, bańka która pęknie, bo pęknąć musi, dlatego twoje i nie tylko twoje ostrzeżenie jest zrozumiałe i konieczne, szczegolnie dla tych, którzy przykładowo BTC mają i trzymają je w „sienniku”. Jednak daty pęknięcia tej bańki nikt nie zna, dlatego z teoretycznego punktu widzenia spekulacja (nie mylić z imwestycją) moim zdaniem jest jeszcze dzisiaj możliwa.
Mam tu na myśli spekulację na platformach CFD.
Zakładam, że na tych platformach CFD bywałes, bywasz i na innych produktach spekulowałeś a jezeli tak, to zapewne wiesz, że w takim przypadku nie jest potrzebne zaufanie do produktu tylko do danej platformy, która przez ostatnie kilka lat funkcjonowala i Ciebie i nikogo nie uszukała tzn na kazde żądanie wypłacała pieniądze, które miałeś na jej końcie w tym pieniądze pochodzące z udanych spekulacji.
Jeżeli myślisz inaczej i twierdzisz, że spekulowanie na bitcoinie na platformie CFD jest nieodpowiedzialne i bardziej ryzykowne niz spukulowanie na innych produktach, to napisz, w miare możliwości uzasadnijąc swoje zdanie…. dlaczego.
Wszystkim, którzy twierdzą, że bitcoin osiagnął swoje maksimum i ew. niewiele wzrośnie, propunuję otworzyć krótką pozycję na CFD…… chociaż nie gwarantuję, że ta pewnosć będzie wynagrodzona…… może się okazać, że będzie ukarana.
Serdecznie pozdrawiam, Marek.
Facebook jak rzeka na Alasce dla poszukiwaczy złota ;)))
Michale. Robisz kawał dobrej roboty, czy w dziedzinie elementarnej edukacji finansowej, czy w biznesie – odnosisz sukces i chwała Ci za to. Czytając komentarze, wróżę Ci długie lata prosperity. 🙂 Komentatorzy nie mogą zrozumieć, że blog to sposób na zarabianie i właśnie nadszedł czas żniw. Zanim Wasza zazdrość zmieni się w hejt, polecam zadanie sobie pytania: co ja mogę zrobić, żeby wejść na poziom Michała? Nic? Nie wierzę. Dla kogoś, kto nie wie do którego portu płynie, każdy wiatr jest niepomyślny. Michał nie urodził się wczoraj, ani Wy nie wskoczycie na jego miejsce jutro. To są lata konsekwentnego zmierzania do celu i wykorzystywania okazji, jakich jeszcze wczoraj nie było widać.
Radzę czytelnikom Michała zastosowanie jego porad w praktyce. Wtedy nie trzeba będzie się irytować sprytnie umieszczoną gdzie się da reklamą.
Zawsze byłem zwolennikiem stania na kilku „finansowych nogach”. Podcięcie jednej nie powodowało bolesnego upadku, tylko zwrot w kierunku budowy nowej „nogi”. Jestem ciekaw jaką drogę obierze Michał, bo jakoś nie widzę go w roli siwego 😉 staruszka wciąż uczącego jak zarządzać finansami. Zwłaszcza, że właśnie wkroczył na „szybką ścieżkę” a tu są zupełnie inne problemy i możliwości.
PS.: Książkę Michała wypożyczyłem z biblioteki (wielkie dzięki Michale!), dowodząc tym samym, że w stawaniu się finansowym ninja jestem raczej pod koniec drogi. 🙂
Michale, nie przypuszczałbym, że tytuł wpisu okaże się dla wiernego czytelnika, którym jestem, zwykłym clickbaitem. Ośmielę się nawet powiedzieć, że post nie jest skierowany do większości Twoich czytelników, jako że niewielu z nas pomnoży swoje oszczędności, stosując się do zaproponowanej metody. Nie jest też przeznaczony dla większości nowych. Nie jest też tak, że prowokuje i skłania do wypracowania własnego stanowiska, jak napisałeś, ponieważ trudno dyskutować z konwersją i zyskami, zaś od strony merytorycznej nie dowiedzieliśmy się niczego o kryptowalutach, które generują coraz to nowe komentarze pod wpisem. I pewnie się nie dowiemy. A szkoda. Bo trochę zamykanie oczu. Odwracanie się plecami. Od problemu czy nie. Możemy to nazywać jak chcemy. Ale nie ma też możliwości, żeby to wszystko zatrzymać. Piszesz o sobie, o swojej sytuacji, w której się znalazłeś i specyficznym sposobie na pomnażanie majątku. Przepraszam, ale uśmiecham się pod nosem. 800% zarobku? Bez kryptowalut? W mojej sytuacji? Dziennie? No chyba nie. Rozumiem, że chciałbyś sprzedać milion egzemplarzy książki, ale bądź czujny. Nie przekrocz granicy. Wiele opinii pod tym postem powinno dawać Ci do myślenia. Zagląda tu wiele osób, które stosują się do twoich rad i kupili książkę, ale wielu z nas posiada też kryptowaluty. Kupione za ułamek swoich dochodów. A w jakim celu, to się dopiero okaże.
Niektórzy nie mają nic do stracenia i inwestycja w krypto to jedyna droga odbicia się od dna.
Cześć Michał,
Twojego bloga przeglądam od kilku miesięcy. Zaciekawił mnie temat reklam na FB, przyznam że mam małą wiedzę jak sie technicznie tym posłużyc, ale to jest do nadrobienia. Natomiast chciałbym się poradzić, czy taka reklama ma sens, i czy przyniesie efekty dla usług ubezpieczeniowych. Rozumiem, że posiadając gotowy fizyczny produkt jest łatwiej, natomiast z usługą może być gorzej, Czy się mylę?
Pozdrawiam
Sebastian
Podałeś przykład z reklamą na facebooku akurat taki, że nie każdy może na nim zarobić, w przeciwieństwie do kryptowalut. Oczywiście jest ryzyko, trzeba wiedzieć kiedy się wycofać, akurat w przypadku BC.
Gdyby każdy mógł zarobić na reklamie na fb fajne kwoty, to kwoty by spadły i nie byłyby już takie fajne 😉
Jestem trochę rozczarowany tym, co przeczytałem odnośnie „inwestycji w reklamę na fb”. Wydaje mi się, że najłatwiej wytłumaczę moje rozczarowanie przytaczając moje wyniki z inwestycji w reklamę na OLX 🙂
Kiedyś tam kupiłem mieszkanie. Koszty zakupu pominę… w sumie to nie wiem czemu… chyba żeby analogia była pełniejsza 🙂 Wyremontowałem i wyposażyłem – pomijalne. Nauczyłem się zarządzać najmem i rozliczać go – j/w.
… a teraz przejdę do inwestycji: zainwestowałem 27zł na reklamę w OLX, dzięki której udało mi się wynająć mieszkanie na pokoje średnio na okres 10 m-cy.
Wydana kwota: 27
Całkowita wartość konwersji: 5200zł/mc x 10mcy = 52k
ROI: 52k/27 = 1925,93 🙂 czyli 192593% (BTW: w kolumnie ROAS widnieje stosunek CWK do wydanej kwoty bez jej odejmowania)
OLX rocks! 😀
… zaraz, no ale to wynik w skali roku a nie dnia więc może wcale nie jest tak dobrze, jak wygląda 🙂
192593/365 = 527%
kurka, jednak gorzej niż fb 😛
Pozdrawiam!
„Wydaje mi się, że najłatwiej wytłumaczę moje rozczarowanie przytaczając moje wyniki z inwestycji w reklamę na OLX”
W samo sedno 🙂
Moim zdaniem nie zgłębiając rynku kryptowalut albo chociaż nie próbując założyć konta na próbę i nawet nie inwestując przykładowych 100 zł, nie wykazałeś się „należytą starannością dziennikarską”.
Twój wpis traktuję tylko jako kolejną (agresywną) reklamę książki.
Wcześniej miałeś kilka wpisów na temat rynku Forex, który teraz jest na cenzurowanym w KNF. Tak samo jest teraz z kryptowalutami. Czy dalej uważasz, że Forex jest dobry ?
Michał, jak powiedziałeś A, to powiedz B. Co z tymi 10 mieszkaniami na wynajem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Już o to pytałem pod ostatnim podcastem o granicach w zarabianiu pieniędzy – mocno powiązane z tematem 😉 Odpowiedź poniżej:
– Michał a mogę zapytać jak tam projekt zakupienia mieszkań na wynajem?
– Hej Robert,
Możesz. 🙂 Toczy się pomalutku. Na razie świadomie nie ujawniam postępów. Przyjdzie na to czas.
Pozdrawiam!
W podsumowaniu wydatków jest data od 1 lutego 2005, czyli 13 lat?
Nie mówisz nic o kosztach budowy swojej marki osobistej, która jest trochę inaczej liczona niż tylko przez pieniądze. Ile czasu na to poświęciłeś? Ile dałeś ludziom za darmo rzeczy które były wartościowe?
Chcesz kogoś namówić na tworzenie swojej marki osobistej przez 13 lat? Jak większość ludzi nie wie co będzie robić jutro albo w następnym tygodniu. Nie mają planu na swoje życie a ty chcesz żeby zaplanowali coś na 13 lat?
No i produkt. Co oni niby mieliby sprzedawać na tym Facebooku?
No i sprzedaż książki, ile zostaje Ci faktycznie że sprzedaży książek po odliczeniu kosztów i zapłaceniu podatków?
Odnośnie Twojego ostatniego pytania o zyski z książki – zajrzyj do wpisów na blogu gdzie Michał niezwykle skrupulatnie przedstawił wszystkie obliczenia, koszty i zyski, dowiesz się szczegółowo ile kosztowało wydanie książki i ile jest zysku z każdego egzemplarza.
Tomasz, ale skąd te pretensje? Może uwagi Michała były skierowane do osób, którym chodzi po głowie jakiś pomysł i mogą mieć z niego zysk jak zaczną nad nim pracować? Nie każdy może stworzyć produkt, zostać wynalazcą albo odkrywcą. Niektórzy z nas będą przez całe życie tylko robolami albo sprzedawcami, no tak się może to potoczyć. Nie ma co mieć pretensji do Michała, że Ty tego produktu nie masz. Ok, Ty go nie masz, ja nie mam, Ola ma i super, dostała kopa do działania postem Michała. I to jest fajne. Dobrze jest być wielkim jak słoń, ale miliony mrówek też są potęgą.
Super wpis. Ja też swojego czasu trochę w BITCOINY ładowałem, ale wyciągnąłem jak ostatnio był po 5k USD, ale i tak za małe kwoty to były, żeby móc odczuć zysk, a na większe inwestycje niestety ‚jaj’ zabrakło.
„Ja też swojego czasu trochę w BITCOINY ładowałem, ale wyciągnąłem jak ostatnio był po 5k USD, ale i tak za małe kwoty to były, żeby móc odczuć zysk, a na większe inwestycje niestety ‚jaj’ zabrakło.”
No ja się właśnie zastanawiam jak podejść do tematu. Załóżmy, że kupie dzisiaj BTC i za pół roku będzie po $50.000 Wyjść z inwestycji czy czekać dalej? Patrząc wstecz, wiesz, że wyszedłeś za wcześnie/za późno. Ale patrząc do przodu nigdy nie wiadomo. Tak samo czy w ogóle warto wchodzić. Teraz BTC jest po $17.000, wydaje się, że to górka i spadnie. Dokładnie to samo myślałem, jak był po $400 i nie wszedłem…
Według mnie warto zawsze interesować się nowościami w tym przypadku kryptowalutami. Nie chodzi o to, żeby od razu zarabiać tam tysiące złotych, wszyscy wiedzą, że inwestycje te są obarczone ogromnym ryzykiem i tak też należy je traktować.
Co do Facebooka, to co robisz to „finansowa poezja” i zapewne 100 razy bardziej cieszy od niepewnej inwestycji w „bitkojny” Pozdrawiam
Kupiłam Twoją książkę, przeczytałam ją. Podziwiam Twój zapał i wielkie zaangażowanie!
Jeżeli chodzi o bitcoiny czy jakiekolwiek kryptowaluty to sprawa jest bardziej skomplikowana i nie należy w jakikolwiek sposób ignorować kilku lat rozwoju, technologii blockchain.
Bitcoin obecnie jest przewartościowany, „bańka” jak wiele osób nazywa zapewne pęknie i wartość 1 btc spadnie o kilka do kilkuset jak nie tysięcy złotych. Wszystkie kryptowaluty nie są w dosłownym słowa znaczeniu walutami i nie należy ich postrzegać w ten sposób. Przede wszystkim dlatego, że ich ilość jest ograniczona a cel zróżnicowany.
Gdyby inwestycje w tą technologie były takie złe, to:
– Sweden’s Riksbank – jeden z najstarszych banków nie rozważałby stworzenia wirtualnej waluty,
– Reserve Bank of New Zealand – nie szukałby rozwiązań dotyczących częściowego zastąpienia waluty fizycznej wirtualną. 🙂
Itp. Serdecznie polecam śledzenie na bieżąco wszystkich informacji ze świata i nie zamykania się na jedno źródło. Dlaczego? Bo gdy Rosja mówi o wprowadzeniu własnej kryptowaluty i rezygnacji z rozliczeń w dolarach za paliwa to naprawdę zaczyna się ciekawie dziać!
Chciałabym też wspomnieć o jednej ważnej kwestii. Bitcoina nikt nie kontroluje, co więcej krążą legendy jedynie kto go stworzył. W jaki sposób władza patrzy na coś czego nie jest w stanie kontrolować? – taka mała teoria spiskowa 🙂
” Wszystkie kryptowaluty nie są w dosłownym słowa znaczeniu walutami i nie należy ich postrzegać w ten sposób. Przede wszystkim dlatego, że ich ilość jest ograniczona a cel zróżnicowany.”
Ja się ciągle zastanawiam co się będzie działo z wartością bitcoina, jak dojdziemy do jego limitu 21 milionów sztuk. Teoretycznie, skoro podaż maleje, cena powinna pójść w góre. A może nie? Jak myślicie?
Ciekawe. Ja wydałem na reklame na FB jakies 500 a przychod 5 razy mniejszy. Gdyby sprawa dotyczyła ksiazki np o gotowaniu na pewno by nie przyniosla takich zyskow. Autor ksiazki powinien wiedziec dlaczego. 🙂
Michał, piszesz o dużym ROI posiłkując się wartością sprzedaży (obrotem brutto). Mi brakuje tu ROI/ROAS dla pierwszej i drugiej marży netto. To jest miara która pokazuje ile się zarobiło. I to warto przyrównywać do ROI dla inwestycji. Szczególnie jest to istotne gdy sam produkt jest niedrogi (70zł brutto) a koszt wysyłki dla ciebie jako sprzedawcy to przy tych wolumenach ok 10zł brutto, czyli 15% ceny.
Hej Jarek,
Zgoda. Dlatego napisałem w tekście, że moja średnia marża netto (mówię o prawdziwym moim netto, czyli już po podatkach i przelewach na Pajacyka) wynosi około 50% (za listopad 56%). W dużym uproszczeniu przychód trzeba podzielić przez dwa.
Pozdrawiam
Realna inflacja to 10%, czyli 14% rocznie z lokak, obligacji itp, no jestem strasznie ciekaw w jaki sposób 😉
Jak policzyłeś te 10%?
Co za brednie… Jeszcze te komentarze… do kupna bitkojna lub innych krypto lub nawet akcji na GPW potrzebujesz kapitalu i paru godzin na otwarcie rachunku czy walleta. To czy masz wiedze do zarabiania to inna sprawa i mozesz utopic.
Dla prawidlowego porownania powinienes wycenic swoja 1h pracy. Nastepnie ilosc czasu jaki poswieciles na budowanie bloga i subow. Nastepnie koszty zwiazane z ksiazka do momentu wydania. Bo ksiazka to blog wcisniety w pare stron. A Ty lata pracy i budowanie sieci ludzi wyrzuciles jakby nie mialo to znaczenia… ciekawe czy jakbys wydal ta ksiazke jako noname i kupil ta reklame to czy bys sprzedal z 10 sztuk. Dokladnie tak wyglada sprzedaz ksiazek ludzi o ktorych nikt nie slyszal.
Moze powinienes wrocic do pisania o oszczedzaniu wody podczas mycia. Zycze szerszego spojrzenia na tematyke biznesu. A najgorsze sa te komentarze i slowa poparcia jak to ktos w koncu wyrazil krytyke o krypto jednoczesnie piszac o 800% jak kliknal w KupTeraz… ten narod musi zginac
Widzę to też często na amerykańskich blogach typu Get Rich Quick, gdzie nagłówki typu „jak zarobiłem w tydzień $200k” są na początku dziennym. I zgoda, może mają dochód/przychód na tym poziomie po wysłaniu pięciu maili do swojej listy subskrybentów o otwarciu sprzedaży jakiegoś produktu cyfrowego, ale zupełnie pomijają czas i koszty zbudowania relacji i przygotowania produktu.
witam może mi ktoś napisać jak inwestować w bitcoin i inne kryptowaluty?
Tym wpisem Pan zaprzepaścił całą swoją intelektualną spuściznę. Mam nadzieję że Pan pan był pijany pisząc tego posta. Pan napisał rzecz o intelektualnym znaczeniu która ma dużą wartość i sięga po zwykłe marketingowe zabiegi. A bitcoina mógł kupić każdy przeciętny Kowalski i teraz by miał bajeczną stopę zwrotu. Tylko wiary trzeba było której np mi zabrało ( a Pan na widzę i kapitał ). Podziwiam transparentność ale ten post jest pretensjonalny i arogancki co inwestorowi o Pana klasie nie powinien mieć miejsca. Życzę sukcesów ale wyszła a tym poście Pańska polska natura. pozdrawiam
Nie rozumiem, dlaczego?
Paweł, odstaw flaszkę i słuchaj.
Po pierwsze mylisz WIARĘ z HAZARDEM. Lecz boję się, że przy swojej klasie i aroganckiej postawie możesz tego nie zrozumieć !!!
Po drugie przedstaw co Ty umiałeś stworzyć. Gryzie Cię, że nie zostawisz intelektualnej spuścizny to żeby zaspokoić swoją naturę polaka błądzisz po internecie i wstawiasz FAKE.
„Dla uściślenia uwagi: mówię o średniej rocznej stopie zwrotu z całego posiadanego kapitału. Część z niego przechowuję bezpiecznie na lokatach, część w obligacjach, część inwestuję w pasywny sposób, a tylko niewielką część gotowy jestem przeznaczyć na inwestycje wyższego ryzyka dające szansę na wysoką stopę zwrotu (lub spektakularną klapę).”
Grecy i Cypryjczycy też myśleli, że ich lokaty są „bezpieczne”. Obligacje też uważane są za bezpieczne… ciekawe jak długo. Mam dziwne przeczucie, że za kilka lat krypto będą safe heaven a lokaty i obligacje będą gorącym kartoflem, którego każdy będzie chciał się pozbyć. Poczekamy zobaczymy. Gospodarka długu dobiega końca stopy procentowe idą w górę, koło historii domyka pełny obrót. Zobaczymy kto ma rację.
Z całym szacunkiem Panie Michale, ale muszę stwierdzić, że alternatywa dla inwestowania w bitcoin słaba…
Z jednej strony wyciąga Pan 800% z inwestycji w reklamę… ale…
Te 800 czy 400% nie wzięło się z powietrza. Nie napisał Pan książki wczoraj ani też nie pojawił się Pan wczoraj w sieci… Gdyby był Pan nieznany, gdyby nie prowadził Pan bloga i nie występował na różnych konferencjach….. jednym słowem – gdyby nie zbudował Pan swojej MARKI to mógłby Pan wydać i milion złotych miesięcznie a książka by się nie sprzedała..
Poza tym książka jest Pana produktem, stworzonym z Pana wiedzy… myślę, że 99% czytelników bloga takiego produktu nie ma, który mogłaby doinwestować… A bitcoin to trochę jak gra na giełdzie czy forexie…. kupujemy i liczymy na wzrost wartości zakupionego instrumentu żeby go sprzedać.
Wracając jeszcze do książki… myślę, że nie tylko sam wydatek na reklamę był kluczowy ale darmowa wysyłka… Ludzie kupując coś uwielbiają czuć wspaniale ubity interes bo zyskali coś czego nie było opcji zyskać wcześniej kupując ten sam produkt… czyli w tym wypadku dostali coś za darmo i to był dodatkowy impuls, żeby książkę kupić właśnie teraz.
Więc podsumowując – w przypadku zwykłego czytelnika nie posiadającego swojego produktu tekst niestety słabo przydatny 😉
Co innego gdyby reklamę sponsorował Pan komuś, tzn promował czyjś produkt i dostawał procent od sprzedaży. Wtedy można to traktować jako alternatywę i faktycznie zarobek na reklamie. W tym wypadku jak pisałem wyżej – po prostu doinwestował Pan swoją markę i już od jakiegoś czasu promowany produkt, więc przepraszam ale nie można tutaj mówić o zwrocie 800% z inestycji w reklamę, temat jest znacznie bardziej złożony 🙂
Pozdrawiam
mam prośbę napisze mi ktoś jak inwestowac w bictoin?
Witam!
https://www.money.co.uk/cfds/cryptocurrency-cfd-trading-accounts.htm
Wybierz sobie jedną z tych platform CFD, najlepiej taką, która ma też wersję demo, przetestuj platformę na sucho i siebie też 😉 i jeżeli bedziesz miał juz zaufanie do platformy i do siebie, to próbuj.
Pozdrawiam, Marek.
Na pewno nie tędy droga. Na tworach pokroju FOFREX dorabiają się tylko bohaterowie reklam w sieci. Zarabiasz tylko w demie, na prawdziwych pieniądzach już jedziesz na stratę, bo operator zarabia na działaniu. A czy stracisz czy zyskasz to nieważne dla operatora, bo on ma swoje marże. Dlatego nie polecam takich rzeczy.
Tak sobie czytam te komentarze i widzę, że może być pierwszy srogi karny jeżyk dla Michała
Nie pierwszy, przeczytaj komentarze pod „O blogerze co się dyrektorom nie kłaniał”
Ja trafiłam na karny jeżyk, bo dużo wydaje na karmę dla kotów. Jakby co to wpadaj Michał 😉 Posiedzimy razem 😉
Ubolewam i wstyd mi za społeczeństwo, ktore jest upośledzone do tego stopnia, że musi czytac poradniki jak zarzadzac swoimi finansami na poziomie gospodarstw domowych.
Poza w/w fatem, podziwiam Cie Michal za przedsiębiorczość, transparentność i zaradność, bo Ktos widcznie musial stworzyc podrecznik dla uposledzonego spoleczenstwa 🙂 😛
To nie upośledzenie, ale brak edukacji. Nie tylko w szkołach, ale też w domach. Zwróć uwagę jakim tematem tabu są pieniądze, jak wielu facetów oddaje pensje żoną i dosłownie wisi im i powiewa, gdzie te pieniądze idą. Czasy też się zmieniły. Kiedyś nie było takiej ilości łatwych pożyczek, ludzie żyli za to co mieli, a teraz mamy tak łatwy dostęp do pieniądza, że łatwo jest popłynąć, zrobić finansowe carpe diem i skończyć z długami.
Wydaje mi się, że to, co Ty skrótowo określasz upośledzeniem, jest winą nas wszystkich – ukrywaniem zarobków, tuszowaniem wydatków, brakiem szczerości jak u faceta poniżej, który wydaje 1000 zł na prezenty, zamiast wprost powiedzieć – słuchajcie, jestem bez grosza, w tym roku ode mnie prezentów nie będzie. Bez przepraszam i wstydu. Otwarcie i bez krępacji. Dla wielu sytuacja nie do pomyślenia, bo co to inni pomyślą? Będą się śmiać czy litować? Która opcja jest gorsza?
Witam!
A ja mam też świetny sposób na całkiem wysoką stopę zwrotu 😉
Wpłata pod koniec grudnia 5115,60 zł na IKZE, i przy skali podatkowej 32 % ulga podatkowa w kwocie 1636,99 zł wypłacona przez US zazwyczaj w okolicach marca następnego roku.
Dodatkowy bonus to dywersyfikacja źródeł przyszłej emerytury 🙂
Pozdrawiam
Hej Michał,
Też jestem osobą, która twierdzi, że promocji książki na blogu jest za dużo, jednak ten wpis potraktowałem bardziej jako case study i… sądzę, że to jeden z lepszych jaki ostatnio czytałem. Nie spodziewałem się, że facebook może dać takiego sprzedażowego kopa.
Z największą przyjemnością przeczytam o tym, jak rozkminiasz jak poprowadzić kampanię od strony marketingowej. Dziękuję za podzielenie się info, skąd czerpałeś wiedzę.
Jestem członkiem grupy na facebook o BTC i ktoś wstawił tam twój artykuł. Komentarze, które najczęściej tam się pojawiały były typu „taa ja jakbym był z blogowej elity i napisał własna książkę to też bym tak robił, ale książki nie napisałem. Lepszym rozwiązaniem jest inwestowanie w kryptowaluty” Oczywiście w skrócie napisałem jak ci „inwestorzy” zrozumieli twój artykuł 😀
Szkoda słów 😛
Pozdrawiam
Napisanie książki lub jej nienapisanie przyczyną wszystkiego 😉
Michał,
przy całym szacunku, ale wpis można podsumować:
-rozgrzeszasz się, że przespałeś okazję
-wrzutka z reklamą na FB jest mało adekwatna dla 99% nawet Twoich odbiorców – nie mają czego reklamować, nie jest to inwestycja, tylko dźwignia kosztowa
-przy okazji wrzucasz trochę nomen omen krypto-reklamy swojej (dobrej) książki
Komentarze w większości są przyłączaniem się innych rozgrzeszających się do zgubienia szansy – najlepszy dowód, że najwięcej o „kasynie”, „spekulacji”, „bańkach” itd. mówią ci, którzy nie kupili nawet ułamka żadnej krypto.
Więcej wyważenia i rzetelności.
Wesołych Świąt dla wszystkich!
Hej Edi,
A od kiedy to nie-kupowanie kryptowalut jest grzechem? Co to za religia?! 😉 Sprostuję ten komentarz:
1) Co najwyżej mogę żałować, a nie się rozgrzeszać. 😀
2) „Nie jest to inwestycja tylko dźwignia kosztowa” – ciekawe pojęcie. Wytłumacz proszę co to jest „dźwignia kosztowa”?
3) Reklama jest wprost i jawna a nie krypto. Krypto to są te waluty. Nie mylmy pojęć. 😉
Pozdrawiam
Napisze krotko jak zainwestowac w krypto, bo kilka osob pyta (inwestuje i zarzadzam kryptowalutami juz prawie 2 lata). To jest dosc specyficzny mimo wszystko rynek. Porownalbym go do naszego Newconnect, tylko z duzo, duzo lepsza plynnoscia.
Kilka aspektow:
1. Horyzont czasowy. Jezeli na dlugo to musimy pomyslec o swoim portfelu, jezeli krocej to mozemy trzymac na gieldach (ale najlepiej kilku). Nie korzystamy z brokerow forex i kontraktow CFD (to nie sa kryptowaluty…)
a) Najwygodniej tworzy sie portfel Ethereum (np. https://www.myetherwallet.com/). Bitcoin na poczatku jest troche trudniejszy. Po zakupie tokenow na gieldzie mozna je przelac na swoj portfel. Wtedy tokeny naleza tylko do Ciebie.
2. Warto sobie stworzyc portfolio. Wybrac kilka krypto i je zakupic. Np. jeden z moich portfeli wyglada tak: https://i.imgur.com/lYw49c3.png
a) Jezeli nie masz czasu, zeby byc na bierzaco i sledzic kazdego projektu to wybieraj tylko te krypto z pierwszej setki https://coinmarketcap.com/coins/
b) staraj sie wybierac tylko te krypto, ktore sa blockchainami, a nie tokenami
c) Zrob research apropo wybranych projektow: zespol za nimi stajacy (ludzie sa najwazniejsi), co robili, czy beda wstanie to zrobic. Zobacz czy projekt jest rozwijany na bierzaco np. kod monero jest co kilka dni aktualizowany (https://github.com/monero-project/monero), a kod https://github.com/emc2foundation/einsteinium nie….
3. Zeby kupic rozne krypto najpierw musisz kupic Bitcoina, Ethereum albo Litecoina, przelac go na gielde, ktora ma w ofercie duzo innych krypto. Tam mozesz handlowac.
a) mozesz wybrac Polska gielde (np. https://bitbay.net ). Zaplacisz przelewem z konta zlotowkami albo zagraniczna (dla poczatkujacych polecam https://coinbase.com i przelew SEPA)
b) Po zakupie na Bitcoina, Ethereum jezeli chcesz kupic inne krypto musisz zalozyc konto na gieldzie gdzie jest duzo innych krypto. Te gieldy oferuja w wiekszosci tylko handel pomiedzy krypto (nie ma tam USD, PLN, EUR). Tych gield jest bardzo duzo (np. https://coinmarketcap.com/currencies/ethereum/#markets).
Polecam: bittrex.com albo poloniex.com na poczatek.
c) Po zalozeniu konta na https://bittrex.com, przelewamy tam Bitcoina albo Ethereum (kupione np. na bitbay albo coinbase) i mozemy kupowac juz inne krypto.
Mam nadzieje, ze pomoglem. Na poczatku to sporo trzeba poczytac 🙂
Pamietajcie, krypto to jest dziki zachod i wszystko moze sie zdarzyc. Gieldy moga upasc, moga byc bledy w protokolach, rozne rzady beda probowac to kontrolowac i zakazywac, moga was okrasc (np. jezeli macie wirusy na komputerze), projekty moga okazac sie oszustwem itd, a w miedzyczasie wycena niektorych projektow poleci w kosmos. Inwestujecie tylko tyle ile mozecie stracic 🙂
Hej Łukasz,
Dzięki wielkie za kompleksowy opis. To ja mam w takim razie dodatkowe pytanie: jaki sposób przechowywania kryptowalut sugerujesz? Z których aplikacji / rozwiązań sam korzystasz do obsługi portfeli?
Pozdrawiam
Już czytając sam opis w jaki sposób można kupić bitcoina można osiwieć 😉 Trzeba kupować jakieś portfele, tokeny, tworzyć portfolio, kupować jakieś blockchainy, robić researche czegoś tam…. A nie da się po prostu kupić 5 bitcoinów a za pół roku je sprzedać? Tak jak można to zrobić ze złotem, srebrem, czy akcjami na giełdzie?
Spekulacja jest źródłem wszelkiego zła.
Gordon Gekko
Zasada powinna byc taka. Kupujemy cos na gieldzie i jak nie planujemy w najblizszym czasie dalszego handlu to przelewamy na wlasny portfel. Najlepiej jak klucz prywatny „nasze haslo” sobie wydrukujemy i bedziemy przechowywac bezpiecznie albo w jakims pliku (najlepiej na pendrivie).
Na poczatek w zupelnosci wystarcza:
1. Do obslugi Ethereum i wszystkich tokenow opartych na Ethereum (tzw. tokenow ERC 20) wlasny portfel i portfele (mozna miec ich „nieskonczona” ilosc) stworzony przez https://www.myetherwallet.com. Najwazniejszy jest klucz prywatny. Tak wyglada klucz prywatny (nasze haslo): https://i.imgur.com/uWxYjZ1.png
Jest tez bardzo praktyczna wtyczka do chroma (https://chrome.google.com/webstore/detail/myetherwallet/nlbmnnijcnlegkjjpcfjclmcfggfefdm?hl=en)
2. Do BTC – https://blockchain.info/
3. Na portfele na telefonach bym uwazal, chociaz moga byc praktyczne (np. https://jaxx.io/). W szczegolnosci bym uwazal na telefonach z androidem (duzo jest ostatnio „wirusow” wykradajacych klucze prywatne).
4. Sa jeszcze portfele sprzetowe, ale to juz dla troche bardziej zaawansowanych.
Drogi Łukaszu!
Piszesz:
” Nie korzystamy z brokerow forex i kontraktow CFD (to nie sa kryptowaluty…)”
Bądź tak dobry i napisz proszę dlaczego Twoim zdaniem nie korzystamy z platform CFD, ponieważ uzasadnienie ” to nie są kryptowaluty” jest dziecinne a moze nawet durne.
Serdecznie pozdrawiam, Marek.
Panie Michale, oba przykłady są dla mnie kompletną bzdurą.
1. Z perspektywy potrójnego milionera oszczędzanie wyglada kolorowo. Trzeba jednak pisać o realiach, w których się znajdujemy.
2. Jakim inwestowaniem jest sprzedaż książek? To poborowych regularny biznes, który Pan prowadzi. Ani inwestycja ani pasywny dochód.
Pozdrawiam Tomasz
Sliv, realia, w których znajduje się Michał, Ty i ja, różnią się od siebie znacząco. Michał dysponuje dużo większymi środkami niż Twoje i moje finanse razem zsumowane, a mimo to stara się pomagać każdemu, kto tej pomocy szuka. Oszczędzać można na wiele sposobów, trzeba to zacząć robić od uporządkowania sobie różnych rzeczy w głowie, realia to inna sprawa. Jedni jak Michał mają cyfrę i kilka zer na koncie, inni jak ja dylają z tego lub innego powodu za najniższą krajową i niby Polska ta sama, a realia inne.
Ja z żona zarabiamy 5000 zł, koszty stałe mieszkanie woda gaz energia indodatkowe opłaty to koszt 2000 zł nie mamy nic oszczędności bo życie tak się potoczyło . Życie . Jak widzę kwoty 10000 zł nie wyobrażam sobie tego bo nigdy nie miałem takich zarobków . Dodatkowo syn 10 lat tez co chwila pochłania dodatkowe pieniądze . Pracujemy dodatkowo i dalej dupa przychodzą takie momentybjak święta i 1000 zł to same prezenty jak to pogodzić z twoja wizja?
Hej Tomasz,
Dziękuję za komentarz. Po pierwsze: zachęcam do rejestracji na bezpłatny kurs „Pokonaj swoje długi” (nawet jeśli długów nie macie). Tam krok po kroku jest wyłożone co zrobić, aby zapanować nad finansami + zwiększać przychody. Same podstawy, ale być może właśnie takich podstaw teraz potrzebujesz. W Waszej sytuacji kluczowe jest zwiększanie zarobków – jakkolwiek trudne, by Ci się to nie wydawało.
Nie wiem co robisz, ale pierwszym pytaniem, które mam do osób, które zadają mi takie pytania, jest: „Na ilu rozmowach kwalifikacyjnych byłeś w ostatnich 6 miesiącach?”. A Żona? Jeżeli odpowiedź brzmi 0, to w pierwszej kolejności zabierz się za zmianę właśnie tego. Trudno zwiększyć swoje zarobki nie podejmując dodatkowych działań. I niestety „nie od razu Kraków zbudowano”. Tak jak pisałem we wpisie – wszystko wymaga cierpliwości, pracy i nie jest to szybka droga.
5 lat. Tyle zajęło mi budowanie bloga. 20 lat – tyle czasu zbierałem przeróżne doświadczenia finansowe, którymi przez ostatnie 5 lat próbuje się w jakiś mniej lub bardziej uporządkowany sposób tutaj dzielić. Pewnie gdybym nie próbował być taki samodzielny i gdybym był bardziej otwarty na wiedzę i doświadczenia starszych ode mnie, to droga ta nie byłaby tak długa.
Chcesz prostego przepisu jak pogodzić moją wizję z Twoją rzeczywistością? Proszę bardzo: zainwestuj tyle energii i zrób to w krótszym czasie. Pewnie to nie jest odpowiedź, którą chciałbyś usłyszeć, ale ja żadnych magicznych patentów nie mam.
Szczerze życzę powodzenia!
A i dodam subiektywnie: 1000 zł na same prezenty w sytuacji finansowej, którą mi przedstawiasz? Moim zdaniem to rozrzutność – ale oczywiście to Twoje życie i Twoje decyzje (nic mi do tego – tylko komentuję).
Pozdrawiam mocno! 🙂
Co prawda pytanie do Michała, ale aż mnie skręca z ciekawości – dla kogo te prezenty za 1000 zł? Dla teściów? Syna? Dla każdej osoby z rodziny?
Nie pytam, żeby krytykować. U mnie po prostu nie ma tradycji dawania sobie prezentów w rodzinie, cieszymy się zwyczajnie swoim towarzystwem, i prezenty w innych rodzinach zawsze mnie ciekawią.
Michale,
ale sam sobie trochę przeczysz:)
Skoro reklama na FB jest taką świetną reklamą (i inwestycją) to po co piszesz wpis (który pewnie zabiera dzień) żeby w końcu wypromować książę;)
Hej MagdaM,
No nie zgadzam się kompletnie z tym co napisałaś. Książkę sprzedaję na wiele sposobów poprzez: reklamę, ruch organiczny na blogu, ruch organiczny w mediach społecznościowych, wystąpienia w mediach i na konferencjach, afiliację (tak – mam własny program afiliacyjny). Wszystkie te kanały sprzedaży się uzupełniają.
To co przedstawiłem wyżej, to analiza skuteczności kanału płatnego – czyli reklamy na Facebooku. Zestawienie nakładów na reklamę i przychodów wygenerowanych dzięki tym reklamom.
Krótko mówiąc: każdy kanał pełni trochę inną rolę. Niektóre bardziej sprzedażową, inne bardziej promocyjną. Kluczowe, aby wzajemnie się uzupełniały.
Dodam, że gdyby reklama płatna kosztowała mnie więcej niż dzięki niej zarabiam – to by jej nie stosował. Na szczęście dla mnie – jest inaczej.
Pozdrawiam
Cześć Michał!
Super wpis, bardzo motywujący do przyjrzenia się bliżej potencjałowi facebooka. Z niecierpliwością czekam na wpis os Twojej strategii reklamowej na facebooku. Myślę, że znajdą się zainteresowani – ja na pewno 🙂
Pozdrawiam!
Wyniki naprawdę ładne. Sam staram się inwestować w różnych miejscach, jednak kryptowalutom nie mówię nie. I nie chodzi tylko o Bitcoina ale i inne takie jak ethereum, litecoin, lisk itp. Liczę się oczywiście z ryzykiem 😉
Artykuł jak i cały blog bardzo ciekawy i fajne informacje można znaleźć.
Pozdrawiam.
Cześć,
dopiero zaczynam z rekalmą na facebooku i jestem bardzo ciekawa jak skonfigurowa kod śledzący tak by pokazywał przychów wgenerowany z konkretnej kampanii, tak jak to widać w Twoich statystykach
Artykuł świetny i na czasie bo przy obecnych wzrostach nie ma osoby, która o BC nie słyszała. Co chwilę słyszy się… a to kiedyś miałem 10, a to miałem kopać…
Jak ktoś mnie pyta o to dlaczego nie inwestuje w BC to odpowiadam, że choćby miały i kosztować kiedyś milion złotych, to i tak nie kupię ani jednego. Taki wahania kursu, padające giełdy, „hakerzy” i nie wiadomo co tam jeszcze zrodzi ta kryptowaluta, po prostu strach. Inwestować trzeba w siebie i dzieci 🙂 czekać na inne dobre okazje, trzymać kapitał by przynajmniej tę inflację minęła i będzie dobrze. Wierzę, że kiedyś znów pojawi się coś, gdzie warto będzie wrzucić kilka złotych.
Zawsze jak inwestuje myślę o tym ile mogę stracić, a nie ilę zarobić 🙂 Takie to moje zboczenie, ale jak na razie jestem na sporym plusie 🙂 Nie dziś to za tydzień, nie za tydzień to za rok!
Pozdrawiam
Michał, czy Ty może orientujesz się dlaczego tak wielu blogerów finansowych i minimalistów nie ma zwierząt w ogóle? Wyjątkiem jest oczywiście Joasia Glogaza oraz Kasia Kędzierska, ale u innych blogerów nijak tych zwierząt nie widać i tak się zastanawiam… to z oszczędności? 😀
Ledwie się przyznałam ile wydaje na cztery koty i od razu po głowie i fala krytyki, że kwoty horrendalne i na emeryturze będę bez jedzenia, i tak mnie naszło, że coś nie tak z tymi blogerami finansowymi, że zwierząt nie mają 😀
Hej Askadasuna,
stanowczo dementuję 😉
Mam psa Miśka ze schroniska, jest z nami ponad dwa lata i jest świetny. W którymś odcinku nawet sobie podszczekiwał w tle 😉
Po prostu – prowadząc blog o finansach po prostu nie piszę o psie.
Uff! Wróciła mi wiara w ludzi i ich dobre serca 😉 autentycznie myślałam, że ani Ty Marcinie ani Ty Michale nie macie żadnego zwierzaka i zaczęłam się obawiać, że to może z oszczędności 😉
Cieszę się, że się myliłam i macie zwierzaki 😉
Hej Askadasuna,
Ja też stanowczo dementuję. Mam królika. 🙂
Pozdrawiam
Tak macie zwierzaki domowe, ale chodzi tu o co innego. Czytelniczka prowadzi swojego bloga na temat swoich finansów osobistych i napisała tam, że zarabia bardzo mało coś koło 1.500 zł na rękę, z czego jakieś nawet 300 zł miesięcznie przeznacza na drogie świetne karmy, bo posiada cztery koty…
Hej Robert,
Naprawdę nic mi do tego jak ktoś wydaje swoje pieniądze (nawet jeśli robi to w sposób w mojej opinii nieodpowiedzialny, to nadal nic mi do tego).
Pozdrawiam
Robert, nie zawsze zarabiałam 1500 zł/msc to po pierwsze. A po drugie – koty to moja pasja, a nie przykry obowiązek.
Michał owszem nic nam do tego ani ile ktoś zarabia ani na co wydaje. No ale jak pisze bloga i upublicznia swoje dochody i wydatki, no to chyba robi to właśnie po to, żebyśmy jako czytelnicy to czytali i komentowali, prawda 😉
Witam Michale
Artykuł napisany konkretnie i rzeczowo. Nie przeczę, potencjał w inwestowaniu w reklamy na FB jest ogromny. Niemniej jednak, porównywanie reklamowania i sprzedaży własnego produktu, czyli było nie było handlu detalicznego, do jakiejkolwiek giełdy i inwestycji, w tym konkretnym przykładzie, w kryptowaluty (choć może być to równie dobrze FOREX etc.) jest wprowadzeniem czytelnika w błąd. Ze smutkiem muszę przyznać, że tytuł Twojego artykułu jest mylący. Nie wszyscy mają własny produkt gotowy do sprzedaży i reklamowania, nie wszyscy mają też ambicje na takie działania.
Niemniej gorąco pozdrawiam i życzę wesołych świąt, a Twoją książkę na pewno zakupię, bo widzę, że została napisana przez praktyka, który zbiera dojrzałe i słodziutkie owoce swoich działań. Troszkę kuriozalnie, za pieniądze zarobione z obrotu Bitcoinem i pochodnymi kryptowalutami, a co 🙂
To lepiej szybko wypłać zarobki za te bitcoiny bo bańka jest rozdmuchana do niesamowitych rozmiarów i w każdej chwili może to się zawalić, podobnie jak kiedyś bańka na tulipany w Holandii 😉
a te swoje dobre rady piszesz od kiedy Bitcoin jest po 20 000 USD, czy jak był po 1/10/100/1000/1000 USD?
hehehe i co jak widzisz jestem prorokiem 😉
19 grudnia napisałem żebyś szybko sprzedał te bitcoiny. Kurs wynosił wtedy 48.000 USD. Dzisiaj kurs wynosi 44.000 USD.
Nie dziękuj 😉
nigdy nie kosztował 48 000 USD ani nawet 44 000 USD – poczytaj, a później nauczaj
Bardzo dobry artykuł. Przydałby się artykuł jak zacząć z reklamami na facebooku. Mam pytanie, czy taka strategia byłaby równie dobra w promocji aplikacji/ gier na urzadzenia mobline? W tym przypadku aplikacja kosztuje 0,99€ lub jest za darmo, ale z reklamami lub mikropłatnościami. Ciekawe jakby wyglądała relacja np. 5000 zł w reklamach na facebooku, a ilością pobranych aplikacji?
Pozdrawiam.
Witaj Michale,
na samym początku chcę jasno zaznaczyć, że życzę Ci, aby sprzedaż książki nigdy nie spadła i jak najwięcej ludzi z niej skorzystało. A mój komentarz jest jedynie luźną analizą.
Artykuł na pewno jest głosem rozsądku dającym chwilę zastanowienia przed wrzuceniem wszystkich oszczędności w bitcoina. Pomyślałem sobie czy czasem „Finansowy Ninja” nie jest takim Twoim bitcoinem? Inwestowanie w reklamę (jak i większości ludzi w bitcoina) na początku małymi kwotami, żeby sprawdzić czy to działa. Okazuje się, że reklama (bitcoin) daje duże zwroty. Upraszczając, czym więcej kasy pójdzie na reklamę (bitcoina) tym większy zysk. Oczywiście zdarzają się większe i mniejsze zwroty, jednak zawsze do przodu. A teraz ostatni etap, maksymalizacja zysków przed potencjalnym spadkiem sprzedaży książki (pęknięciem bańki). Nie wiadomo kiedy to nastąpi, ale trzeba brać pod uwagę i wyciągnąć z tego możliwie jak najwięcej.
Inne analogie. Wydając książkę, na pewno miałeś pewne obawy, nie wiedziałeś jakiej sprzedaży i zysków się spodziewać. Ryzykowałeś własnym kapitałem, na tyle na ile mogłeś. Produkt okazał się strzałem w 10 i prawdopodobnie przyniósł Ci najwięcej profitów. Nie mam na celu wytykanie czegokolwiek. Zapracowałeś na swój sukces! Chcę tylko powiedzieć, że nie każdy dysponuje produktem z takim potencjałem jak Twoja książka, czy oszczędnościami na poziomie chociażby przytoczonych 120 000. A tu nagle pojawia się taka okazja jak bitcoin. Wiadomo, że wiąże się to z ryzykiem i jest w tym dużo spekulacji, dlatego trzeba być ostrożnym. Jednak to tyczy się właściwie każdej inwestycji. A kto nie chciałby choć troszkę więcej zarobić? Bitcoin czy inne kryptowaluty są tym co daje szansę na dodatkowy zysk. Ty akurat możesz sobie już pozwolić na nie wchodzenie w kryptowaluty. Święty spokój jest najważniejszy i wydaje mi się, że właśnie dla takiego świętego spokoju ludzie w to wchodzą. Bo jeśli mogą poświęcić część oszczędności by zyskać kilkuset procentowy zwrot to zaryzykują. Szansa jest większa niż w lotto. Jak nie uda się to trudno, i tak musieliby chodzić do pracy.
Przesłuchałem także WNOP 068, w którym mówisz m.in. o wychodzeniu poza sektor bankowy i inwestycjach w waluty. A zatem, czy mimo wszystko nie przeszło Ci przez myśl, żeby jednak jakąś część oszczędności przeznaczyć na kryptowaluty? Chociażby w celu ich bliższego poznania?
Nie namawiam 😉
No ale co to jest 495%? Ethereum wzrosło jakieś 8000x razy czyli 800000% więc to raczej nie ta liga.
Nie kupujcie kryptowalut 😀 Będzie więcej dla mnie 😉
Czesc,
Z tym bitcoinem i osobami ktore „odcinaja w myslach kupony od zyskow” – wzrost jest tak silny, ze jesli ktos inwestowal rok temu, teraz ma zysk na poziomie kilkuset %. DObra strategia jest wyplata wlasnego kapitalu i dalsze „odcinanie kuponow”, ale juz na ryzyku 0% 😉
pozdrawiam,
Marek
W końcu ktoś kto nie nagania na kryptowaluty bo to co się dzieje w necie to już obrzydliwość. Osobiście siedzę w temacie 5 lat ale jak moja babcia i taksówkarz pyta czy warto wchodzić to wiem że najwyższy czas na sprzedaż. Oczywiście to tylko lokalne pęknięcie które potrwa parę miesięcy, ale nawet korekta rzędu 90% będzie czymś normalnym a wielu wystraszy i pozbawi części majątku. Ostatecznie rynek ten jeszcze długo pohula tak jak bańka internetowa z 2000 roku. I podobnie jak to było wtedy bitcoin zostanie wyparty nowymi krypto bankstersko- rządowymi i takimi za którymi będzie stał konkretny biznes i wartość dla klienta końcowego a nie zwykły żeton spekulatywny. Jest sporo fajnych projektów ale 80% z nich nie przetrwa kolejnych 3 lat. Waluty cyfrowe to ciekawa zabawka jak się ma głowę na karku i śledzi rynek na bieżąco, można zarabiać na dziesiątki sposobów czy to na wzrostach czy spadkach. I obecnie niema nic lepszego legalnego do szybkiego pomnożenia kapitału na rozkręcenie poważnego biznesu. Od marca nawet i czerwca tego roku do dziś spokojnie na byle czym można było zarobić te 3000%, ale w końcu przyjdzie czas na realizację zysków. Bez znajomości tematu i konkretnej strategii do wchodzenia teraz nie zachęcam. Jeśli już wchodzić longterm 3-5 lat to partiami okazje zakupowe jeszcze będą. Przed nami pozostał do wprowadzenia Lightining Network więc w teorii cena 100-300 tys $ za Bitcoina za 2-3 lata jest możliwa.
Starczy tych zalet wspomnę nieco o ryzyku. Im dłużej trwa ten szał tym jego żywotność spada, pomijając lokalne korekty o 78% rośnie ryzyko całkowitego upadku, a więc sporej utraty naszych środków. Banki centralne nie są zadowolone i długo nie pozwolą szarym Kowalskim zarabiać. Bardzo dużo jest tu nadużyć, nigdzie niema gwarancji i regulacji, giełdy lubią się sypać przez ataki hakerskie lub naloty NSA/FBI. Jedna ustawa rządowa i rynek się mocno skruszy, banki mogą wypowiedzieć umowy rachunkowe giełdom krypto. Rządy jakieś kosmiczne podatki za obrót lub wrzucenie na czarną listę obywateli. Wciąż brak konkretnych regulacji prawno-podatkowych. Do tego pełno trojanów i stron phishingowych nawet jak znamy podstawy krypto BHP wciąż mamy minimalne ryzyko utraty.
Podsumowując wszystko z głową, wciąż stosunek zysku do ryzyka jest bardzo wysoki. Na wiosnę opublikuję książkę „Jak skutecznie zarabiać na kryptowalutach”
Michale tylko na Twój sukces i wyniki składa się wieloletnia praca, efekt kuli śnieżnej, znajomości marki itd. Masz konwersję na poziomie 11% przy koszcie konwersji 17 zł. Jakbyś miał standardową internetową konwersję czyli powiedzmy 4 razy mniejszą około 2,5% wtedy koszt konwersji wyniósł by 4 x 17 zł = 68 zł, a taki wynik byłby poniżej progu opłacalności.
Tak więc szacun dla Ciebie za osiągane wyniki!
Punkt widzenia od punktu siedzenia. Złoto można nazwać też bańką spekulacyjną. Wszystko jest kwestią tego ile ktoś za dany produkt chce zapłacić. Trzeba pamiętać że Bitcoin nie jest jedyną kryptowalutą na rynku. Ethereum, Lisk, Iota, Ripple, Monero to „akcje” firm za którymi kryją się sztaby mądrych ludzi którzy coś robią i wdrażają swoje pomysły w życie. Nie można nazywać Bitcoina bańką bo niesie za sobą technologię i wprowadza ludzi w świat blockchaim-u, poza tym był nr.1 Gdybyśmy mogli teraz zamienić, albo przełożyć internet na token i dać mu wartość 10000 USD czy byłoby to dużo czy mało ? Byłaby to bańka która nie ma wartości ? Czy książka którą Pan napisał byłaby coś warta gdyby ludzie nie chcieli się z niej dowiedzieć czegoś na temat „finansów” ? Dzięki kryptowalutom przenosimy się w świat blockchain-u i czy chciał czy nie chciał w świat walut bez papierka 😉 Jestem przekonany że za 10 lat tak jak kaset magnetofonowych i kaset VHS nikt walut papierowych nie będzie już używał a jeżeli tak….to będą to osoby zwane koneserami 🙂
Witam, zgadzam się z Tobą Michale jeżeli chodzi o tzw. „inwestowanie” w krypto-waluty, niestety nie każdy jest tak zdolny jak ty Michale żeby napisać książkę lub stworzyć podobny produkt 🙁 Ktoś kto prowadzi drobne usługi nie jest wstanie w ten sposób zarabiać.
Micha, jak robiłes afiliacje to sprzedawałeś również swoje produkty? Bo Blue Media to procesor płatniczy, a nie sieć afiliacyjna 🙂 Możesz tutaj trochę wyjaśnić temat? + robiłeś artykuły na tematy które promowałes?
Hej Bartłomiej,
Promowałem na FB artykuły, w których zarabiałem afiliacyjnie na produktach bankowych (dobre konta z dużymi zwrotami dla Czytelników).
Pozdrawiam!
– Z niemal całkowita pewnością mogę powiedzieć, że historia z kryptowalutami będzie miała „zły koniec” – powiedział Warren Buffett w wywiadzie w telewizji CNBC.
No to tyle by było w temacie….
Artykuł bardzo rzeczowy, ja osobiście mam mieszane uczucia co do kryptowalut.
I jak widać Michał się nie mylił, wystarczy spojrzeć na spadki wartości tych walut w tym tygodniu.
Hej Tomasz,
Ale tu naprawdę nie chodzi o to czy ktoś się mylił czy nie. Rynek ma zawsze rację. Spadło, zaraz może wzrosnąć… albo spaść dalej. Taka rzeczywistość.
Pozdrawiam
Kupić krypto za 10-20 % posiadane go kapitału i zapomnieć na 2,3, 5 lat i po tym czasie przypomnieć sobie o tych zakupach ! Amen ! Spekulanci handlują na spadkach i wzrostach i na tym kasę robią , śpiąc jednocześnie z lapkiem pod poduszką . a ty kup schowaj , zapomnij na kilka lat , potem zrealizuj zakupione projekty !
Hej Michał,
Jak zwykle świetny i uczciwy artykuł – szczery szacun za dzielenie się twardymi danymi. Wspomniałeś we wpisie, że możesz podzielić się wiedzą dotyczącą budowania grup odbiorców reklam – jeśli możesz podesłać źródła do tej wiedzy to byłoby super. Sprzedaję usługi elektroniczne więc to dla mnie zawsze cenne informacje.
Jak zwykle szacun za przejrzystość finansową 🙂
Pytanie z innej mańki.
Mam samodzielnie wymyślony i wykonany dla własnych dzieci ciekawy produkt edukacyjny, podobający się znajomym i testerom, przeznaczony dla rodzin z dziećmi. Powiedzmy takie Cashflow Kiosakiego, tyle że nie o finansach. IMHO pomysł ma potencjał oraz możliwość sprzedaży.
Mógłbym pójść twoją drogą, rzucić pracę i poświęcić się całkowicie tej idei, ale… Mimo własnej DG i jakiegoś doświadczenia, nie jestem typem zażartego biznesmena, skrzyżowanego z mistrzem social mediów. Nie wiem, czy starczyło by mi czasu i umiejętności by samodzielnie ogarnąć kampanię na WspierajTo, nie mówiąc o logistyce.
Pytanie:
W jaki sposób sprzedawać masowo swój produkt, nie rozwijając wcześniej przez lata własnego FB czy serwisu? (robiłem to, nie bawi mnie). Oczywiście należy się związać z partnerem, który ma zasięg, którego tobie brakuje. Z kim? Wiodący blogerzy, youtuberzy, sklepy wysyłkowe? Są w Polsce zawodowcy od takiego afilliate z zasięgiem i osiągnięciami?
Zakładam raczej sprzedaż kanałami online, żeby zminimalizować straty marży na linii producent-hurtownik-sklep.
Będę wdzięczny za odpowiedź, myślę, że to dobry temat także na cały wpis.
Swietny tekst. Mysle,ze podstawa Twojego sukcesu Michal jest FAKT,ze napisales jedna z najbardziej genialnych ksiazek o inwestowaniu, oszczedzaniu i ogolnie finasach. Twoja ksiazka jest po prostu czyms jak wejscie na Mont Ewerest – jesli chodzi o to jak poruszac sie po zroznicowanych plaszczyznach inwestycyjno- finasowych. Mysle,ze to ,ze facebook dal Ci taka ogromna stope zwrotu wiaze sie z tym,ze Twoj produkt, Twoja ksiazka sa WYBITNE. I to jest odzwiercielenie tego faktu. Fajnie,ze opisujesz mozliwosci strategi marketingowej poprzez facebooka wlasnie…
Zachaczyles o temat kryptwalut. Dla mnie kryptowaluty sa czysta spekulacja w tym momencie. To tak jakby sie inwestowalo w rysunek na kartce i wierzylo,ze ten rysunek bedzie kiedys realna firma, realnym produktem, czym co naprawde funkcjonuje….to sa ciagle technologiczne start up-y i projekty,ale kiedys facbook byl takze projektem. Pay Pal nie istnial….czesc z tych firm bedzie wielka i bedzie przyszloscia. Czesc nie bedzie. Ja osobiscie przychylam sie do zdania by zainwesowac tylko mikroskopijna czesc kapitalu. Ja miesiac temu zainwestowalam w ten rynek 2000 zlotych. Po miesiacu ”wyjelam ” z tej inwestycji 200.000 zlotych,. Kupilam mieszkanie. Mysle,ze bylo warto. Ale ja kiedys gralam na gieldzie. Mam doswiadzczenie w tym dosc spekulacyjnym srodowisku. Nie zainwestowalabym tam wiecej niz 5000 zlotych. Ciekawa jestem czy pojawi sie kiedys KTOS kto odwazy sie opisac ten rynek – tak bardzo nieprzewidywalny i spekulacyjny…..
@MajaWalia27
„Ja miesiac temu zainwestowalam w ten rynek 2000 zlotych. Po miesiacu ”wyjelam ” z tej inwestycji 200.000 zlotych,. Kupilam mieszkanie. Mysle,ze bylo warto.”
Czy mogę poprosić o konkretne daty zainwestowania tych 2000 zł w bitcoina ?
Wydało mi się to mocno podejrzane bo żeby zarobić 200.000 zł z 2000 zł to kurs musiałby wzrosnąć 100 krotnie (!!) czyli o 10.000 % w przeciągu miesiąca a nigdy tak nie było.
Pozwoliłem sobie sprawdzić i tak piszesz że miesiąc temu zainwestowałaś 2000 zł. Nie znam dokładnej daty ale np kursy dla daty 22 grudnia wyglądają tak:
22 grudnia:
BTC: 13340 USD – kurs USD – 3,53 zł = kurs BTC w PLN = 47090 zł
Zainwestowane 2000 zł = 0,04247 BTC
22 stycznia:
BTC: 11644 USD – kurs USD – 3,33 zł = kurs BTC w PLN = 38774 zł
Sprzedaż zakupionego 0,04247 BTC = 38774 zł x 0,04247 = 1646,74 zł.
Czyli strata 353,26 zł
W zasadzie jakiekolwiek daty z tego okresu to będzie strata
Jedynie gdyby ktoś zainwestował na początku grudnia kiedy cena była 9449 USD /BTC a USD = 3,53 = 33.354 zł / BTC
i sprzedał 17 grudnia kiedy kurs wynosił 19.064 USD / BTC a kurs USD = 3,5740 zł = 68134 zł to miałby zysk…
ale z 2000 zł to byłby zysk:
2000 zł / 33354 zł (kurs dnia 01 grudnia) = 0,05996 BTC (tyle kupilibyśmy za 2000 zł)
sprzedaż 17 grudnia:
Sprzedaż zakupionego 0,05996 BTC = 68134 zł x 0,05996 = 4085 zł.
hmm… wciąż daleko od 200.000 zł – to tylko zysk 2085 zł !!
Śmiem twierdzić że tym komentarzem próbujesz wcisnąć potencjalnym „inwestorom” że to interes życia a wygląd na to, że to wielka ściema.
A jeszcze mógłby Pan napisać, ile z tej sprzedaży, uwzględniając marżę i darmową wysyłkę, miał Pan realnego zysku – to pomoże nam, początkującym sprzedającym 😉
Czesc,
dawno nie wchodzilem na Twojeo bloga i troche jestem zawiedziony, bo Twoj pomysl „jak zarobic milion” to napisac i sprzedac ksiazke jak ten milion zarobic.
Nie ma tutaj nic co dla kogos, kto po prostu ma jakies pieniadze i chcialby je zainwestowac to gdzie warto i porady tego typu 🙁
Hej Michał,
Po pierwsze: kompletną bzdurę napisałeś o mnie i o mojej książce. Proponuję Ci sprawdzić dokładnie, o czym jest „Finansowy ninja”.
A po drugie: informacje o tym co robić i czego nie robić z pieniędzmi oczywiście znajdują się i na blogu i w mojej książce. Wystarczy chęć do czytania, pogłębiania wiedzy w oparciu o ogólnodostępne źródła, wyciągania wniosków i działania.
Pozdrawiam i powodzenia życzę
Od ponad miesiąca czekałem z otwarciem tego wpisu z newslettera, spodziewając się bardzo rozbudowanej kobyły, a tu proszę, zwięźle i same konkrety! (Nie mówię, że tak zwykle nie jest!) Bardzo doceniam tę szczerość od początku do końca wokół Finansowego Ninja, od self-publishingu po facebookowe promocje… A kryptowaluty? Nie zgłębiałem szczególnie tego tematu, ale nigdy nie wydawało mi się to niczym innym niż bańką spekulacyjną, więc nawet nie rozważałem wejścia w tego typu „inwestycje”. Zdecydowanie też wolę spokojną głowę… 😉
Pozdrowienia!
Świetna kampania
Michał ruch prowadziłeś odrazu do strony sprzedażowej ?
Miałeś upselle jakieś ?
Cześć,
Bardzo dziękuje za wszystkie cenne informacje, które potrafisz przedstawić w tak przystępny sposób!
Wracając do fb, czy mógłbyś napisać coś więcej o tym w jaki sposób prowadzic sponsorowanie?
Dodam, ze chciałbym, żeby nowa płyta mojego zespołu trafiła do jak największego grona odbiorców.
Serdecznie pozdrawiam.
Witaj Michał
Bardzo dobry artykuł 🙂 Reklama dźwignią handlu jak to mówią 🙂
Facebook to potęga i dobrze zareklamowany produkt daje ogromne korzyści 🙂
Ja od niedawna zajmuję się promowaniem na fb ale już się przekonałam,że bez promocji siebie czy też mojego (czyjegoś) produktu nie osiągnę niczego. Także kupuję już niebawem Twoją książkę (zobaczyłam reklamę Twojej strony na fb :)) i uczę się dodatkowo jak oszczędzać te duże pieniądze,które wkrótce zarobię !
Uśmiechnąłem się, bo Twoja stopa zwrotu w szerszym zakresie wyniosła 495%. Zerknąłem do siebie również szerzej, bo za 6 miesięcy i stopa zwroty wyszła… 496%. Skala kilka razy mniejsza, ale wszystko jest do zrobienia. I jestem świadom masy błędów, które popełniłem. Teraz pozostaje tylko wzrost co miesiąc o 100% 🙂
Świetny artykuł, ciszę się, że pokazałeś jak w Twoim przypadku zadziałała płatna reklama.
Pozdrawiam 🙂
Przeglądam bloga i listuje, zapisuje artykuły do PILNEGO przeczytania + w ogóle nie mówię o książce. Chciałem tylko dodać, że mega motywacją do oszczędzania (przynajmniej dla mnie) jest fakt gdy tzw. „idzie”. Jeśli idzie, masz jakieś zaplecze, wrzucasz do „Skarbca” kolejne 100zł, 50 euro, 1200zł itd… to aż się buzia śmieje. Najgorzej jest zacząć i zaplanować. Ale efekty wynagradzają wysiłek.
ukłony!
Cześć Michał! Dobrze, że podjąłeś ten temat, bo tym samym możesz realnie pomóc ludziom zarobić samemu parę groszy. Zwłaszcza tym, którzy postanowią sprzedawać dobrą porcję wiedzy lub jakąś usługę/produkt, które łatwo zautomatyzować. Myślę, że to warto podkreślić i zaakcentować – których sprzedaż łatwo da się zautomatyzować. Nikt nie byłby w stanie obsłużyć tylu klientów wydając nawet takie pieniądze i jednocześnie tak dobrze wyjść, tylko, że w innej branży.
Słuchałem fajnego wystąpienia w związku z reklamami na facebooku od Bartka Popiela dostępnego na youtubie uczelni ASBIRO. Działa on w edukacji, a dokładnie branży kursów przygotowujących do matury i opowiada w szczegółach o tym, jak do pozyskiwania leadów wykorzystuje reklamy na facebooku.
Sam działam w internecie i wierzę, że nauczę się z Twojego bloga jeszcze nie mało, zwłaszcza, że też poświęcam się finansom. Zapraszam też i do mnie oraz gorąco pozdrawiam!
PS. Z tego, co pamiętam, to ojciec miał tę Twoją książkę nt. Windows 95 kiedyś w domu. Nasz pierwszy komputer i pierwszy system na którym operowałem jako młody człowiek jeszcze :).
Szkoda że bt teraz tak słabo stoi, miejmy nadzieję że jeszcze się odbije.
To świetny moment na spróbowanie zabawy z pochodnymi bitcoina, może jakiś litecoin? Prędzej czy później btc w końcu wystrzeli (mam nadzieję że tym razem znacznie wyżej 😉 ) a wtedy te małe krypto dadzą spore zyski, przynajmniej na to liczę 😀
ps. Świetny wpis 😉
Witam,
mam pytanie, co dzieje się z kontem użytkownika oraz środkami/długami dot. kryptowalut w przypadku jego śmierci?
Pozdrawiam
Dzięki za porady! Jak zwykle świetny artykuł.
Ciekawie się to czyta z dzisiejszej perspektywy posiadacz Krypto. 🙂 Poza tym bardzo pouczajacy wpis!
Myślę, że przydałoby się odświeżenie tematu kryptowalut.
Również jestem za odświeżeniem tematu kryptowalut 🙂 Czy można na to liczyć w najbliższym czasie? Pozdrawiam ciepło, Edyta
Kiedy pisałeś ten artykuł Bitcoin kosztował ok. 7000$ i wtedy w zasadzie zainteresowałeś mnie poniekąd tematem. Ale poszła w stronę poznania i przyjrzenia się temu a nie w krytykę jak Ty to ująłeś. I chciałam Ci bardzo podziękować bo tydzień temu sprzedałam 1,5 BTC po aktualnej cenie 63.000$ za sztukę po to by odkupić go (więcej) ponownie za rok.
Stopa zwrotu porównywalna z tą osiągniętą przez Ciebie, może nawet wyższą, ale prościej 🙂
Hej Alicja,
Gratuluję! 🙂
Pozdrawiam!
Drogi Michale,
Wydaje mi się, że popełniłeś błąd. Przejrzałem sekcję komentarzy i sądzę, że nikt tego nie opisał lub takiego komentarza nie zauważyłeś, bo zapewne poprawiłbyś ten artykuł.
Otóż ROAS to przychód z wydatków na reklamy, a ROI to zysk z inwestycji. Zatem ROAS to całkowita wartość konwersji podzielona na wydaną kwotę, a ROI to ROAS odjąć 1. Wydaje mi się, że pomieszałeś te pojęcia w tym miejscu:
„Zakupy w witrynie (ROAS) = to inaczej współczynnik ROI, czyli całkowita wartość konwersji podzielona na koszt reklam i odjąć 1 (aby odliczyć wydaną kwotę). Współczynnik np. 1,64 oznacza zwrot z inwestycji na poziomie 164%.”
Następnie: „(…) osiągnąłem stopę zwrotu z inwestycji w reklamę na Facebooku na poziomie 800%!” piszesz o przychodzie ROAS, a zwrot z inwestycji ROI jest równy 700%. Później: „(…) rekordowa kampania przyniosła stopę zwrotu 3479% i wygenerowała 24.518 zł przychodu przy wydatkach na reklamę wynoszących… zaledwie 705 zł.” przychód ROAS 3479%, a zwrot z inwestycji ROI 3379%. Potem: „(…) wydałem 143.461 zł generując jednocześnie przychód 710.727 zł. Stopa zwrotu wyniosła więc zacne 495% (współczynnik ROI = 4,95)” przychód ROAS 495%, a zwrot z inwestycji ROI 3,95.
Na koniec nie pokazując na zdjęciu przychodu ROAS poprawnie obliczyłeś zwrot z inwestycji ROI: „(…) wydałem już 213.903 zł a całkowita sprzedaż wygenerowana w ten sposób wynosi 1.169.343 zł. Daje to ROI = 4,47 czyli bezwzględną stopę zwrotu 447%”. Oznacza to, że tam gdzie pokazałeś na zdjęciu kolumnę ROAS przepisałeś jej wartości sądząc, że są równe wartościom ROI. Natomiast tam gdzie nie przedstawiłeś tej kolumny poprawnie obliczyłeś i zapisałeś wartość ROI.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Krzysztof
jednak trzeba było kupić tego bitcoina 🙂
Analiza wsteczna zawsze skuteczna. 😀
Jezu, trafiłem na ten artykuł w 2023 i powiem szczerze, że łezka mi się zakręciła za rokiem 2017 i moją pierwszą hossą.
Aż mnie jakaś taka nostalgia złapała 😉