Podcast: Play in new window | Download (Duration: 1:10:10 — 65.0MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
„Dzieci w szkołach bieszczadzkich mdleją z głodu” – ta informacja była praprzyczyną powstania akcji Pajacyk 20 lat temu.
Aktualnie Pajacyk jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek związanych z dobroczynnością w Polsce i świetnie działającą akcją dożywiania dzieci.
Cel jest prosty: każde dziecko w Polsce przynajmniej raz dziennie ma zjeść pełnowartościowy posiłek. Do tego ideału jest niestety daleko. Pomimo, że istnieje rządowy program „Pomoc państwa w zakresie dożywiania”, to ze względu na jego kryteria, wiele niedożywionych dzieci jest z niego wykluczonych. To właśnie części z nich pomaga Pajacyk, fundując ponad 300 tys. posiłków rocznie i obejmując kompleksowym dożywianiem około 2000 dzieci rocznie (oraz dodatkowe 1200 dzieci w ramach np. dożywiania w wakacje).
Moimi gośćmi są dzisiaj Janina Ochojska – założycielka i szefowa PAH, i Magdalena Szymczak – odpowiadająca za program Pajacyk. Rozmawiamy o historii, tłumaczymy w jaki sposób zgłaszane są dzieci do tego programu, a także jak funkcjonują dodatkowe inicjatywy takie jak „Pajacykowa Sieć Pomocowa” i „Świąteczny Stół Pajacyka”.
Pretekstem do naszego podcastu było przekroczenie liczby 50 tys. posiłków ufundowanych przez Czytelników bloga i Słuchaczy mojego podcastu – w formie bezpośrednich darowizn, jak również poprzez przekazywanie części przychodów ze sprzedaży książki „Finansowy ninja” (1 książka = 1 posiłek). W ramach podziękowania za Waszą pomoc, staraliśmy się maksymalnie przybliżyć Wam kulisy Pajacyka.
Mam nadzieję, że ta rozmowa będzie dla Was interesująca i inspirująca jednocześnie. Miłego słuchania, oglądania lub czytania (transkrypt na końcu wpisu). 🙂
Ziarnko do ziarnka…
Gdy w moje urodziny 2015 r. ogłaszałem publicznie, że „rozpoczynamy wspólne zbieranie pieniędzy dla Pajacyka” miałem serce w gardle. Łatwo coś zadeklarować, ale dużo trudniej „dowieźć” realne rezultaty. Bałem się, że zawiodę. Że jedynymi darowiznami będą te, które przekazywać będę osobiście. Bałem się, że ubranie się w koszulkę „Pajacyka” zostanie odebrane jako próba autopromocji na idei dobroczynności. Myślę, że takie obawy krążą po głowie każdej osoby, która jest choć trochę „publiczna” i chciałaby robić coś dobrego jednocześnie zachęcając do tego inne osoby. Wykorzystywać swój potencjał w docieraniu do innych w trochę bardziej szczytnym celu…
Te 2,5 roku temu postawiłem sobie bardzo ambitny cel: ufundowanie do końca 2015 roku 10.000 posiłków dla Pajacyka. Przekazywałem część moich przychodów (ze sprzedaży kursu „Budżet domowy w tydzień”) i sumowaliśmy Wasze dobrowolne wpłaty, np. w zamian za ebooki z transkryptami podcastów. Pomimo wspólnych wysiłków – celu nie zrealizowaliśmy. Dla jasności – niczego nie żałuję. Tak naprawdę każdy grosz się liczy!
Obserwacja tempa zbierania środków uświadomiła mi z jak olbrzymimi wyzwaniami mierzą się organizacje dobroczynne. Wpadłem na pomysł jak przyspieszyć zbieranie pieniędzy. Wymyśliłem, że każdy egzemplarz „Finansowego ninja” będzie fundował jeden posiłek dla dzieci dożywianych przez Pajacyka. To był strzał w dziesiątkę. Każdego dnia fundujecie w ten sposób co najmniej kilkadziesiąt posiłków. 🙂
W efekcie w dniu 4 lipca 2017 r. przekroczyliśmy łączny poziom 200 tys. zł wpłaconych na konto Pajacyka! Dokładnie 201 917,36 zł, co oznacza że ufundowaliśmy już 50 479 ciepłych posiłków i w pełni zrealizowaliśmy plan na rok 2017. Bardzo Wam za to dziękuję – w imieniu dzieciaków, Pajacyka i swoim!
Czy to dużo? To OLBRZYMIA kwota! Biorąc pod uwagę, że całoroczny budżet Pajacyka to ok. 1,4 mln zł, to można powiedzieć że nasze wpłaty stanowią łącznie ok. 15% jednorocznych kosztów funkcjonowania tej akcji.
Myślę, że to najlepszy przykład działania przysłowia „ziarnko do ziarnka aż zbierze się miarka”. 🙂
Szczegółowe informacje o sposobach pomocy Pajacykowi znajdziecie na tej stronie.
Rozmowa w formie audio i wideo
Możesz posłuchać podcastu, przeczytać transkrypt na końcu wpisu lub posłuchać zapis na YouTube.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.
Sprawdź również: eBook mający 420 stron, warsztaty dla blogerów i inne prezenty na moje urodziny
W tym odcinku usłyszysz:
- Kim jest i czym się zajmuje Magdalena Szymczak?
- Kim jest i czym się zajmuje Janina Ochojska?
- Skąd u Magdy wzięła się chęć niesienia pomocy?
- Czy zaczynając staż w PAHu Magda miała już doświadczenie w pracy w trzecim sektorze?
- Skąd u Janiny wzięła się chęć niesienia pomocy?
- Skąd wzięła się idea Pajacyka?
- Kiedy powstał Pajacyk?
- Jaki jest główny cel Pajacyka?
- Czym różni się głodowanie od niedożywienia?
- Jaka jest liczba niedożywionych dzieci w Polsce?
- Czym Pajacyk różni się od projektów rządowych w doborze dzieci do programu?
- Do kiedy trwa nabór do programu Pajacyk?
- Jaki jest uśredniony koszt posiłku?
- Czy dziecko, które jest dożywiane wie o tym, że jest objęte programem?
- Jaki jest dzisiaj roczny budżet Pajacyka i na ile posiłków wystarcza?
- Jakie projekty prowadzone są w ramach Pajacyka?
- Co to jest Świąteczny Stół Pajacyka?
- W jaki sposób można zgłosić się do akcji Świąteczny Stół Pajacyka?
- Jakie są plany związane z Pajacykiem?
- W jaki sposób można wspierać Pajacyka?
- Do kogo mogą się zgłaszać osoby, które chcą pomagać Pajacykowi podobnie jak ja?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Pajacyk – główna strona akcji oraz możliwość darmowego klikania w brzuszek Pajacyka.
- JOP Pajacyk – szczegóły dotyczące mojej współpracy z Pajacykiem, kwota zebranych dotychczas środków i liczba ufundowanych posiłków, oraz szczegółowe informacje o tym jak wspierać Pajacyka.
- Polska Fundacja EquiLibre
- Polska Akcja Humanitarna
- Program wieloletni „Pomoc państwa w zakresie dożywiania”
- Paweł Loroch gotuje z Pajacykiem
- Akcja Pajacyka dożywiania w wakacje
- Świąteczny Stół Pajacyka
Pytanie lub komentarz? Zostaw mi wiadomość!
Masz pytanie? Możesz skorzystać z tego linku i nagrać dla mnie wiadomość głosową z wykorzystaniem mikrofonu Twojego komputera. Pamiętaj, że jedna wiadomość może mieć maksymalnie 90 sekund (ale możesz ich nagrać kilka) 🙂
Jeśli nagrywając pytanie przedstawisz się i podasz adres swojego bloga (lub strony WWW), to zlinkuję do niego tak jak uczyniłem w poprzednich odcinkach podcastu. To może pomóc w promocji Twojego bloga, więc tym bardziej zachęcam do zadawania pytań głosowo.
Będę Ci również wdzięczny za każdy komentarz. Napisz proszę, czy podobał Ci się ten odcinek podcastu. Chętnie z Wami podyskutuję i odpowiem na ewentualne dodatkowe pytania.
Zobacz także: Jesteśmy finalistami plebiscytu “Gwiazdy Dobroczynności”
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów.
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów.
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów.
- Poprzez specjalny RSS.
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
Transkrypt podcastu
Kliknij tutaj, aby pobrać spisaną treść podcastu (PDF).
To jest podcast „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” – odcinek 104. Dzisiaj rozmawiamy o kulisach Pajacyka, czyli programu dożywiania dzieci, który jest prowadzony przez Polską Akcję Humanitarną.
Witam Cię w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Ja nazywam się Michał Szafrański i w tej audycji przedstawiam konkretne i sprawdzone sposoby pomnażania oszczędności. Opowiadam, jak rozsądnie wydawać pieniądze i jak odważnie realizować swoje pasje i marzenia. Jeśli tylko szukasz odrobiny stabilizacji finansowej i emocjonalnej w swoim życiu, to ten podcast jest dla Ciebie.
Dzień dobry w kolejnym odcinku, cały czas cieszy mnie to, że jest on z numerem powyżej stu. Ten dzisiejszy jest związany z akcją Pajacyk i razem z moimi gośćmi zastanawiamy się, dlaczego warto pomagać, jaka jest różnica między głodem a niedożywieniem, jakie są luki w rządowych programach walki z niedożywieniem i w jaki sposób wypełnia je program Pajacyk.
Jak wiecie, wspieram systematycznie ten program. Jest też całkiem niezły pretekst do nagrania tej dzisiejszej rozmowy, ale usłyszycie o nim dopiero w trakcie trwania tego odcinka, chyba że czytaliście wcześniej Facebooka, gdzie publikowałem bardzo radosną informację związaną ze wsparciem dla Pajacyka. Dziś dowiecie się także na temat historii tego programu, o aktualnych jego wynikach oraz o tym, ile dzieci objętych jest bezpośrednią pomocą. Będzie też troszeczkę na temat przyszłości Pajacyka. Realia pokazują, że program ten musi istnieć, choć moi goście uważają, że lepiej, gdyby nie było takiej konieczności. Przedyskutujemy również i to.
Moimi gośćmi dzisiaj są: Janina Ochojska, założycielka i szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej, oraz Magdalena Szymczak, która od wielu lat prowadzi program Pajacyk. Zapraszam serdecznie do wysłuchania naszej rozmowy.
Michał Szafrański: Dzień dobry, Magdo, dzień dobry, Janko!
Janina Ochojska: Dzień dobry.
Magdalena Szymczak: Cześć.
Michał: Przedstawcie się, proszę, Słuchaczom, powiedzcie, kim jesteście i co robicie.
Magda: Nazywam się Magda Szymczak. Jestem koordynatorką programu dożywiania dzieci w Polsce, czyli Pajacyka. Oczywiście pracuję także w Polskiej Akcji Humanitarnej.
Michał: Od jak dawna pracujesz?
Magda: Od 2009 r.
Michał: A od kiedy zajmujesz się Pajacykiem?
Magda: Od 2010 r.
Michał: Janka?
Janina: Nazywam się Janina Ochojska, Polska Akcja Humanitarna – szefowa od 1992 r.
Michał: Mózg, serce, dobry duch PAH.
Janina: Dobrych duchów mamy na szczęście bardzo dużo w PAH.
Michał: Dziś spotkaliśmy się po to, by porozmawiać o Pajacyku, czyli o programie dożywiania dzieci w Polsce i poza nią. Okazję mamy dość szczególną, bo od 2015 r. jestem zaangażowany w taką systematyczną pomoc i współpracę z Wami. Zaczynałem bardzo skromnie, ale w zeszłym miesiącu udało nam się przekroczyć już 50 tys. posiłków przekazanych dla Pajacyka przez Czytelników mojego bloga i Słuchaczy podcastu. Więc jest to taki milowy punkt i również dobry pretekst do naszej rozmowy, żeby w końcu opowiedzieć trochę o tym, jak wyglądają te kulisy Pajacyka, z czym wiąże się prowadzenie takiej akcji na skalę ogólnopolską i światową. A z drugiej strony, jak to wygląda od kuchni, jak to się dzieje, że te dzieciaki na samym końcu mogą każdego dnia zjeść ten ciepły posiłek. I myślę, że na początek dobrze by było, żebyście powiedziały, jak zaczęła się Wasza historia z trzecim sektorem, z dobroczynnością. Skąd to się u Was osobiście wzięło?
Magda: To się u mnie wzięło na studiach, bo studiowałam filozofię, zawsze interesowałam się aksjologią i etyką, takie też specjalizacje zrobiłam. Tak się złożyło, że studiowałam w Toruniu, który jest dość małym miastem, więc wśród znajomych miałam osoby, które pracowały w PAH-u i które były tam wolontariuszami. Co prawda, na studiach nie mogłam specjalnie zaangażować się w żadne działania, bo jednocześnie studiowałam dziennie i pracowałam, natomiast jak tylko skończyłam studia, to zwróciłam się do ówczesnego dyrektora biura z propozycją odbycia stażu. I zostałam przyjęta. Od tego czasu, czyli od 2009 r., zaczęła się moja prawdziwa przygoda z trzecim sektorem i od razu z PAH-em.
Michał: Sama wyszłaś z propozycją, że chciałabyś pracować w PAH-u?
Magda: Tak było, ponieważ jak wspomniałam, znałam osoby, które pracowały W PAH-u, i gdzieś tam obiło mi się o uszy, że przydałaby się jakaś osoba do pomocy, bo nie ma kto zajmować się zbiórkami publicznymi, wszyscy mają swoje projekty i dużo pracy. I pewnego dnia Ania Paluszek, która koordynowała jeden z projektów, powiedziała, że przydałby się ktoś na staż. Pomyślałam sobie, że byłabym dobrą osobą na ten staż. Zgłosiłam się do biura, porozmawiałam z dyrektorem i on uznał, że rzeczywiście fajnie by było, gdybym dołączyła do tej ekipy. I tak zostałam.
Michał: Byłaś tam totalnie nowa i świeża, ale rozumiem, że nie miałaś jeszcze w tym dużego doświadczenia.
Magda: W trzecim sektorze nie. Ja skończyłam liceum ekonomiczne, potem poszłam na filozofię, ale pracowałam w różnych miejscach. Miałam drobne doświadczenia zawodowe, natomiast do odbycia stażu takie doświadczenie nie było potrzebne. Zakładałam, że właśnie doświadczenie do pracy w trzecim sektorze zdobędę podczas tego stażu. Pierwszą rzeczą, jaką zajęłam się w PAH-u, była publiczna zbiórka na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti – zapamiętam to na zawsze.
Michał: I ta zbiórki zakończyła się sukcesem?
Magda: Tak.
Michał: Janka, powiedz, jak to z tą dobroczynnością zaczęło się u Ciebie?
Janina: To jest bardzo długa historia, ściśle związana z moim życiem. Pomaganie innym zawsze było ważne, bo na pewno wzięło się też z tego, że sama otrzymałam wiele pomocy jako osoba niepełnosprawna od dzieciństwa. Ale takim bezpośrednim wydarzeniem, które spowodowało, że zawodowo zajmuję się pomocą humanitarną, był kontakt z francuską fundacją EquiLibre i ciekawość zobaczenia, jak wygląda przygotowanie konwoju do Bośni przez taką organizację. Uczestniczyłam w tym jako wolontariuszka i potem pojechałam z tym konwojem do Sarajewa, chociaż na początku nie sądziłam, że tak się stanie. I to, co zobaczyłam w Sarajewie, doświadczenie wojny, to tego nawet filmy fabularne nie potrafią prawdziwie zobrazować. Cierpią przede wszystkim cywile, kobiety, dzieci, starsi ludzie pozbawieni wszystkiego. Ludzie po ogromnych traumach, którzy wszystko utracili, w tym również część swojej rodziny, którzy byli świadkami tragicznych wydarzeń, a w dodatku nie wiedzą, co się nimi dalej stanie.
Wtedy w tym Sarajewie pomyślałam sobie, że właściwie to nie było żadnej pomocy z Polski. Był to październik 1992 r. Polska była już po wolnych wyborach, nie byliśmy bogaci, ale już mieliśmy czym się podzielić. I wyjechałam z tego Sarajewa z taką myślą, aby zorganizować konwój do Sarajewa. Nie miałam wtedy wiele do czynienia z pomocą humanitarną, byłam zaledwie wolontariuszką organizacji, które przywoziły pomoc do Polski po stanie wojennym. Ale to było doświadczenie bardziej odbierania tej pomocy niż jej organizowania. Ale z drugiej strony nie wyobrażałam sobie, że wrócę z tego Sarajewa do pracy naukowej. Pracowałam wtedy w Polskiej Akademii Nauk w pracowni astrofizyki – z wykształcenia jestem astronomem – i co, miałam wrócić do tej pracy i zapomnieć o tym, co widziałam? To by było jakoś nie w porządku. Więc pomyślałam o zorganizowaniu jednego konwoju. Ale okazało się już po pierwszych apelach w mediach, że ta chęć pomocy w Polakach jest tak ogromna, że właściwie w półtora miesiąca zorganizowaliśmy konwój dwunastu ciężarówek, autokar z dziennikarzami i mój samochód jako prowadzący konwój.
I 26 grudnia 1992 r. wyjechaliśmy do Sarajewa. I to był początek, chociaż wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Kiedy wróciliśmy z Sarajewa, okazało się, że ludzie przygotowali już następne ciężarówki, że musi pojechać drugi konwój. No to konwój wyjechał, w drodze powrotnej został ostrzelany, zginęła Chantal Godinot z francuskiego konwoju, z naszego dwóch kierowców było rannych. I wtedy zastanawialiśmy się, co dalej robić. Byliśmy grupą ludzi niemającą prawie żadnego doświadczenia, ale wiedzieliśmy jedno: że jeżeli pozwolimy na to, żeby strzały snajperów zatrzymały pomoc humanitarną, to ta pomoc humanitarna nie będzie nic warta. Więc wiedzieliśmy, że to trzeba kontynuować. A potem to już poszło dalej. Zaczęła się wojna w Czeczeni, pamiętam, że ludzie dzwonili do nas, nie pytając nawet, czy my będziemy pomagać w Czeczeni, tylko pytali, gdzie można przywozić dary, na jakie konto wpłacać pieniądze.
A potem przyszły następne kraje, właściwie po roku zdecydowałam, że rezygnuję ze swojej pracy, a po dwóch latach od wysłania pierwszego konwoju powstała Polska Akcja Humanitarna. Wcześniej działaliśmy jako polska Fundacja EquiLibre, ale zmieniliśmy nazwę, gdyż chcieliśmy, aby kojarzyła się z Polską, by pokazać, że Polska jest krajem solidarnym i może nie mamy bardzo wiele, ale jesteśmy w stanie podzielić się z tymi, którzy są w potrzebie. W grudniu będziemy obchodzili 25-lecie. To są lata zdobywania doświadczeń, które dzisiaj czynią naszą organizację profesjonalną, organizacją ludzi, którzy chcą wykonywać właśnie tę pracę, a nie inną. Czasami spotykamy się z zarzutami, że nie pomagamy w Polsce, a Pajacyk jest dowodem na to, że jednak tak, chociaż dla mnie nie ma znaczenia, czy to w Polsce, czy poza nią, zajmujemy się pomocą ofiarom wojen, kataklizmów oraz strukturalnego ubóstwa, czyli takiego długotrwałego. I Pajacyk jest też takim programem. A więc dla nas wyznacznikiem nie jest to, czy działamy tu czy tam, dla nas ważne jest to, żeby pomagać ludziom w potrzebie, którzy na skutek wojny, kataklizmu czy długotrwałego ubóstwa w takiej potrzebie się znaleźli.
Michał: Skąd w takim razie wzięła się idea Pajacyka? Kiedy ten Pajacyk się pojawił?
Janina: Sama idea Pajacyka pojawiła się w momencie, kiedy córka mojego profesora z liceum, która mieszka w Bieszczadach, tam była nauczycielką, teraz już jest na emeryturze, powiedziała mi, że dzieci w bieszczadzkich szkołach mdleją z głodu. Jej mąż był kuratorem, więc jeździł po szkołach, niejednokrotnie słyszał od nauczycieli, że dzieci nie jedzą śniadań, zwłaszcza w okresie zimowym, przyjeżdżają do szkoły przemarznięte, nic ciepłego nie jedzą, nie jedzą potem obiadu, bo ich nie stać, i skutkiem tego jest to, że mdleją z głodu. I zapytał się, czy moglibyśmy coś zrobić. To był 1995 r., okres przed świętami Bożego Narodzenia, postanowiliśmy wtedy spróbować zebrać pieniądze na posiłki dla dzieci, na sfinansowanie dojazdów do szkół i jakiegoś ciepłego ubrania, butów, jeżeli byłaby taka potrzeba. W związku z tym, że to był okres przedświąteczny, to ta zbiórka nawet nieźle się udała. Nie pamiętam już teraz, ile zebraliśmy, ale na pewno tyle, by wystarczyło na te potrzeby do końca roku szkolnego, które nam przedstawiła Maryla i Staszek.
Wtedy jeszcze nie myśleliśmy, żeby była to akcja długotrwała, ale gdy okazało się, że jesteśmy w stanie zebrać te pieniądze, że ma to znaczenie dla dzieci, że jest więcej szkół, które tego potrzebowały, to zaczęliśmy kolejną taką kampanię, z tym że ona jeszcze nie nazywała się Pajacyk. Nie miała nazwy. Ze względu na te potrzeby i dużą wrażliwość Polaków ta akcja jednak bardzo się powiodła. Pamiętam, że w ’96 r. dostaliśmy taką dużą darowiznę od Coca-Coli w kwocie 375 tys. zł – to była bardzo duża kwota. Potem Era przekazała nam milion złotych. Te pieniądze posłużyły nie tylko finansowaniu posiłków i dojazdów do szkoły, ale również wpadliśmy na pomysł, żeby w szkołach bieszczadzkich wyremontować łazienki i wyposażyć kuchnię tak, by mogli wynajmować szkoły na wakacje. Żeby były tam schroniska i by szkoła w ten sposób mogła zarabiać pieniądze na dożywanie swoich dzieci, bo myśleliśmy o tym, w jaki sposób uaktywnić te lokalne społeczności, żeby też mogły same zbierać te fundusze. Wiedzieliśmy, że nie zbierzemy pieniędzy dla wszystkich.
I w okresie roku szkolnego ’96-97 pojawiła się u nas firma Saatchi & Saatchi, która chciała zrobić jakąś kampanię społeczną w Polsce. Oni wybrali właśnie ten program dożywiania i to oni wymyślili dla niego nazwę, czyli Pajacyk. Wtedy to były jeszcze takie czasy, że firmy zajmujące się tworzeniem kampanii, miały pieniądze czy bartery na to, żeby wykupować reklamy, zarówno w pismach, jak i w telewizji. I rzeczywiście ta pierwsza kampania Pajacyka, gdzie dwuzłotówka ukazywała się w pustym brzuszku, bo tyle wtedy kosztował obiad, stała się bardzo znana. Nasz kolega, Marcin, wymyślił Polską Stronę Głodu i stworzyliśmy pierwsze „click-to-donate”, czyli można było klikać w brzuszek Pajacyka i oglądać reklamy, w ten sposób część przychodu była przekazywana na posiłki, a tak naprawdę całość przychodów, bo firma wykupowała reklamy, wtedy jedno kliknięcie kosztowało 5 gr, więc za każde kliknięcie tyle dostawaliśmy, aż do wyczerpania się tej ceny za reklamę, za którą płacił reklamodawca. Pajacyk stworzył również inne formy zbierania pieniędzy i wtedy ta akcja przybrała nazwę Akcja Pajacyk i jako taka się kojarzy. Ta marka w pewnym momencie stała się tak silna, że ludzie pisali do osobnej „fundacji Pajacyk”, i nadal tak jest. Nie kojarzyli tego z Polską Akcją Humanitarną. My później świadomie prowadziliśmy taką kampanię, która miała doprowadzić do tego skojarzenia, ale jeszcze cały czas są ludzie, którzy nie wiedzą, że akcja Pajacyk to jest akcja Polskiej Akcji Humanitarnej.
Michał: Jakie dzisiaj są cele programu Pajacyk?
Magda: Myślę, że ten główny cel Pajacyka to jest dożywianie dzieci w potrzebie. Chcielibyśmy, żeby za tym szło również zmniejszenie skali niedożywienia dzieci w Polsce. Natomiast celem bardziej szczegółowym jest to, aby było jak najmniej dzieci, które nie jedzą ciepłych posiłków w ciągu dnia w Polsce.
Michał: To może porozmawiajmy o tym, czym różni się głodowanie od niedożywienia, bo myślę, że w tej kwestii jest najwięcej w Polsce nieporozumień.
Janina: Ludzie często w Polsce mówią, że w Polsce jest głód. I to jest nieprawda. Jeżeli ktoś jest głodny, to może ten głód zaspokoić. Większym problemem jest niedożywienie. Jeżeli dziecko nie je pełnowartościowego posiłku w ciągu dnia, to prędzej czy później wystąpią u niego różne skutki niedożywienia, m.in. nieumiejętność skupienia się w szkole, osłabienie, brak zainteresowania, apatia. I dzięki Bogu w Polsce nikt z głodu nie umiera, natomiast niedożywienie ma dość dużą skalę. Ona zmienia się przez lata i na pewno jest w tej chwili o wiele lepiej niż było wtedy, kiedy zaczynaliśmy, zmieniły się też zwyczaje żywieniowe. Jednak nie tylko my o tym mówimy. Ale właściwie naszym dalekosiężnym celem było doprowadzenie do tego, żeby każde dziecko w Polsce mogło zjeść ciepły posiłek w ciągu dnia, ale nie finansowany przez organizację, tylko przez państwo. I to się nie udało. Ja sądziłam, że do tego czasu nie będzie w ogóle potrzeby prowadzenia akcji Pajacyk czy innych akcji dożywiania prowadzonych przez inne organizacje. Tak jak to jest w niektórych krajach Europy Zachodniej, gdzie państwo finansuje te posiłki. To się nie udało, cały czas jest ta potrzeba dofinansowania. Magda powie już szczegółowo, jaka grupa dzieci jest pominięta w tej pomocy społecznej, dlatego Pajacyk cały czas jeszcze potrzebuje wsparcia i mam nadzieję, że będziemy to robić jak najkrócej, czyli, że dojdzie wkrótce do takich zmian, które wprowadzą niemalże obowiązek dożywiania przez państwo.
Michał: Ale czy zapowiada się, że rzeczywiście te zmiany wejdą? Bo jest przecież rządowy program dożywiania…
Janina: Jest rządowy program dożywiania, ale on ma niewystarczające środki i jest niewystarczająco dobrze zorganizowany. Prowadzą go co najmniej cztery instytucje: Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej, Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Edukacji i Agencja Rynku Rolnego – i każdy robi swoje, bez współpracy. Poza tym są wprowadzone kryteria i to powoduje, że cały czas jest jakaś grupa dzieci wykluczona z tej pomocy. Więc czy to się stanie? Kolejne ekipy rządowe zapowiadają rozwiązanie tego problemu, obiecują, ale ostatecznie do tego nie dochodzi. Jest to w każdym razie bardzo ważne, bo my, mówiąc o dożywianiu dzieci i o konieczności zjadania pełnowartościowego ciepłego posiłku w ciągu dnia, mamy na myśli przyszłość narodu tworzonego przez te dzieci, które dzisiaj chodzą do szkoły i które dzięki temu będą silniejsze, będą lepiej się uczyły, będą miały lepszą motywację, więc to jest naprawdę sprawa przyszłości, zdrowia, opieki zdrowotnej. Niedożywienie powoduje trwałe zmiany w organizmie, które potem trzeba leczyć, więc wchodzą w to koszty leczenia. Ta sprawa naprawdę jest związana z przyszłością i siłą tego narodu, jaki te dzieci będą tworzyć.
Magda: Myślę, że takim podstawowym programem rządowym jest program „Pomoc państwa w zakresie dożywiania”. On rzeczywiście funkcjonuje w większości gmin, a tylko w dwóch gminach w Polsce z jakichś powodów go nie ma. Wiele dzieci w Polsce jest nim objętych, ale jest z nim jeden podstawowy problem. Chodzi o bardzo sztywne kryterium dochodowe, czyli żeby dziecko mogło otrzymać darmowy posiłek w szkole z tego programu, to miesięczny dochód w rodzinie na osobę nie może przekroczyć 771 zł, a jeśli chodzi o rodziny wiejskie, to wielkość ziemi nie może przekroczyć 2,6 ha, nawet jeśli jest to ziemia bardzo niskourodzajna. Nie ma znaczenia, czy się ją uprawia, czy nie, jeśli jest się posiadaczem takiej ziemi, to już nie można wnioskować o dofinansowanie dla dziecka.
Poza tym program ten zakłada, że rodzice wystąpią z wnioskiem, czyli zakłada aktywność rodzica w tym temacie. I jednocześnie też, żeby otrzymać tę pomoc, trzeba zgodzić się na wkroczenie pomocy społecznej do domu, tzn. pracownik socjalny musi odwiedzać dom, a jak wiemy z doświadczenia, wiele rodzin nie chce tego robić z bardzo wielu powodów, np. ze wstydu. Wśród beneficjentów naszego programu jest bardzo wiele rodzin dysfunkcyjnych. Czyli bardzo często obawiają się wejścia pracownika socjalnego do domu, bo boją się, że zostaną im odebrane dzieci, prawa rodzicielskie, jeśli warunki nie będą odpowiednie według jakiejś instytucji.
Więc rzeczywiście taki program rządowy jest, ale jeszcze dodatkowo utrudniono jego realizację, ponieważ do 2014 r. była taka możliwość, by dyrektorzy szkół przydzielali tzw. „obiady dyrektorskie”. Dyrektor, widząc w swojej szkole dziecko, które np. stoi pod stołówką, panie w kuchni potwierdzają, że przychodzi, pyta, czy jest coś do jedzenia, miał możliwość zgłoszenia go. I to dziecko bez decyzji administracyjnej, czyli bez tego całego procesu, w który zaangażowani są pracownicy socjalni, składania dokumentów przez rodziców, mogło zostać objęte dożywianiem. Natomiast w 2014 r. zmieniły się przepisy i taka sytuacja jest możliwa tylko i wyłącznie wtedy, kiedy gmina przyjmie tzw. program osłonowy. Gmina sama musi wystąpić do tego programu rządowego z propozycją, że będzie to finansowane z gminnych pieniędzy. I niestety dzieje się tak, że w większości gmin już nie ma tego programu osłonowego, a te szkoły, które wcześniej go miały, teraz go już nie mają – a deklarowały w Pajacyku, że tym dodatkowym dożywianiem było objętych 20% dzieci.
Michał: Jaka według różnych badań jest w tej chwili liczba niedożywionych dzieci w Polsce?
Magda: Trudno powiedzieć. My podejmowaliśmy takie próby zweryfikowania tego już kilkukrotnie. Zresztą po konsultacjach z badaczami, którzy zajmują się tym problemem, wyszło na to, że żeby rzetelnie mówić o tym problemie, to trzeba zejść tylko i wyłącznie do poziomu ubóstwa. Ubóstwo dzieci w Polsce jest bardzo wysokie, bo wynosi ponad 10%. I najbardziej dotknięte są nim dzieci do 18 r. życia. Pewnie to się jakoś zmienia, bo to są dane za 2015 r., nowszych danych jeszcze nie znam. Z tą skalą niedożywienia jest o tyle problem, że statystyka nie operuje takim pojęciem. Generalnie wszystkie badania, jakie robiliśmy, to były zawsze ankiety, które wypełniały osoby zajmujące się tym problemem, a pytania były na zasadzie: „czy uważa Pan/Pani, że są takie dzieci?”. Natomiast nie prowadzimy takich badań, tak jak się to robi w krajach typu Somalia, gdzie dzieci waży się i mierzy. Z doświadczenia i rozmów z dyrektorami szkół, pedagogami, organizacjami pozarządowymi wiemy, że nie do końca się to zmniejsza. Wskaźniki pokazują, że ubóstwo jest mniejsze, ale tylko w tych grupach, w których działa Pajacyk, ogólna sytuacja jednak nie ulega zmianie. Rok rocznie do Pajacyka wpływają wnioski w podobnej ilości, potrzeby zgłaszane są też w podobnej ilości.
Michał: Przejdźmy teraz do Pajacyka tak czysto organizacyjnie. Zanim zapytam się, kto jest beneficjentem programu Pajacyk, powiedzcie, czym Pajacyk różni się od tego rządowego programu w procesie naboru dzieci?
Magda: Przede wszystkim Pajacyk nie ma sztywnych kryteriów, nie sprawdzamy dochodów rodziny, nie wymagamy żadnych dokumentów. To ma związek z tym, kto jest beneficjentem programu, ale to jest nasza bardzo mocna strona. Bo idziemy za realną potrzebą. I współpracujemy ze szkołami czy z organizacjami pozarządowymi, które zgłaszają do nas te konkretne dzieci, które znają. Bo najczęściej wnioski do Pajacyka składają szkoły i wypełniają je pedagodzy szkolni, czyli ci, którzy mają taki najbardziej bezpośredni kontakt z tymi dziećmi, których dotyczą jakieś problemy. I właśnie tymi beneficjentami programu są głównie te dzieci, które zagrożone są wykluczeniem społecznym, najczęściej z powodu długotrwałego ubóstwa. Ale trzeba przyznać, że te pajacykowe dzieci są w większości z rodzin niewydolnych wychowawczo, dysfunkcyjnych, rodzin, w których bardzo często gości alkohol i przemoc, czyli też z takich, które nie do końca są same w stanie pójść do ośrodka pomocy społecznej, podjąć działania, być aktywnym. I nieczęsto wykazują jakąś inicjatywę, by zadbać o tę podstawę, jaką jest żywienie dziecka w szkole.
Michał: Czyli głównie zgłaszają pedagodzy ze szkół.
Magda: Wniosek jest oczywiście podpisywany przez dyrekcję szkoły, bo to cała placówka występuje do nas, natomiast jak jeżdżę do tych szkół, to rozmawiam najczęściej z pedagogami. Czasami też przychodzą rodzice do pedagoga i mówią, że mają trudną sytuację, czy dałoby się coś zrobić. I wtedy pedagog analizuje, które dzieci wymagają pomocy, i pyta się rodziców: „Realizujemy program Pajacyk, czy Pana/Pani dziecko może zostać objęte dożywianiem?”.
Michał: Czy Wy jako Pajacyk w jakiś sposób formułujecie te kryteria dla szkół, pedagogów, w jaki sposób powinni dokonywać pewnej selekcji tych dzieci?
Magda: Tak. W regulaminie mamy zapisane, że muszą być to przede wszystkim dzieci potrzebujące, ale też takie, których rodzice zgłaszali się do opieki społecznej, ale przekroczyli o przysłowiową złotówkę kryterium dochodowe. W bardzo dużej mierze trafiają do nas te wykluczone ze sztywnego kryterium dochodowego, jaki jest utrzymywany w programie rządowym. Są to często dzieci z terenów popeerelowskich, więc musi to być też region, który w jakiś sposób jest problematyczny, bo Pajacyk idzie za potrzebą. Szkoła czy organizacja, która do nas przystępuje, musi uzasadnić tę potrzebę, że są to dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, żeby to było zgodne z naszymi kryteriami. Rodzice najczęściej piszą, że przekroczyli próg dochodowy. Musi być jakiś problem, musi coś występować, żebyśmy mogli objąć dziecko dożywianiem. Bo Pajacyk ma taką specyfikę, że choćbyśmy bardzo chcieli dożywiać wszystkie dzieci, to zakładamy, że jest to rolą państwa, natomiast my skupiamy się na tych, którzy naprawdę tego potrzebują. I ci, którzy składają do nas wnioski, muszą wykazać, że ta potrzeba właśnie jest.
Michał: Czy nabór do Pajacyka jest prowadzony przez cały rok szkolny, czy to jest w jakimś konkretnym okienku czasowym?
Magda: W konkretnym okienku czasowym: nabór trwa do 10 lipca każdego roku, do tego dnia można składać wnioski o dofinansowanie dożywiania przez szkołę, ale także przez organizacje pozarządowe, które prowadzą samodzielne świetlice, czy to wiejskie, czy socjoterapeutyczne. Jeśli bierze się udział właśnie w tym modelu Pajacyka – potem powiemy też o innych jego odsłonach – to dożywianie jest na cały rok szkolny. Podpisujemy z placówkami umowy od września do czerwca, tak jak kończy się dany rok szkolny.
Michał: I od razu warto powiedzieć, że skala Waszej pomocy jest dużo niższa niż zapotrzebowanie, które otrzymujecie. Ile dzieci jest zgłaszanych do programu?
Magda: Ok. 60% placówek zgłaszających się do nas otrzymuje od nas pomoc. I bynajmniej nie wynika to z tego, że nie ma tam potrzeby, tylko z naszych ograniczeń finansowych. Powiedzmy, że przeciętnie 4-5 tys. dzieci jest zgłaszanych, a my w zależności od roku możemy dożywiać ok. 1500-1700. To zależy też od tego, jakie to ma przeliczenie, bo stawki żywieniowe są bardzo różne, więc nie mogę powiedzieć, ile dokładnie to będzie dzieci, ale w tym przedziale.
Michał: Uśredniony koszt posiłku to jest ok. 4 zł?
Magda: Tak, 4 zł, ta kwota w ubiegłym roku i w tym jest taka sama. Natomiast to jest średnia cena posiłku, bo tak naprawdę te ceny są różnorodne i zależy od regionu, w którym działamy, od konkretnej szkoły, gminy. Dlaczego tak jest? Część szkół gotuje posiłki u siebie, wtedy one są oczywiście tańsze, a część korzysta z cateringu, wtedy są droższe. Świetlice mają stawkę z góry ustaloną, czyli nie mogą przekroczyć 4 zł. My staramy się, aby wszystkie dzieci jadły takie same posiłki, więc przyjmujemy stawkę taką, jaką ma dana szkoła, a szkoła z reguły ustala stawkę z pobliskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, czyli z gminą. Gmina ustala stawkę żywieniową i my przyjmujemy takie stawki, jakie ma szkoła, właśnie po to, by dla wszystkich te posiłki były jednakowe.
Michał: I żeby one się nie różniły od posiłków, które otrzymują inne dzieci. Czy inne dzieci wiedzą, kto otrzymuje posiłki w ramach programu Pajacyk?
Magda: Raczej nie. Często nawet te dzieci nie wiedzą. To szczególnie zdarza się w podstawówkach. Idzie pani intendentka i mówi: „Ty od dzisiaj będziesz chodził na obiad”. I dziecko na ten obiad przychodzi, ale dzieci nie zastanawiają się nad tym, kto im finansuje obiad. Czasem dyskretnie panie w szkole pokażą mi te, które dożywiane są z Pajacyka, ale dodają, że one nawet tego nie wiedzą. Nam też na tym nie zależy. Nam chodzi o to, żeby one ten posiłek zjadły. A w szkole jedynie są plakaty informujące, że działa tam Pajacyk, są też naklejki, ale poza tym, to dzieci raczej nie wiedzą.
Michał: Ja się zastanawiam, czy z tego nie płynie kolejny pretekst, żeby dzieciaki między sobą się różnicowały. Ale skoro tego nie ma, to super.
Magda: Nie, nie. U nas absolutnie tego nie ma, posiłki są takie same, szkoły też mają ogromne doświadczenie w dożywianiu. Ja nie zauważyłam żadnego różnicowania. Po prostu wchodzą wszystkie dzieci, które mają wykupione posiłki albo finansowane z Ośrodka Pomocy Społecznej. Formalności załatwiane są indywidualnie w sekretariacie, z pedagogiem lub intendentem w szkole.
Michał: Jaki jest dzisiaj roczny budżet Pajacyka?
Magda: W tej chwili to 1,4 mln złotych, z czego 1,3 mln zł to ta czysta pomoc.
Michał: 1,3 mln zł przekłada się na ile posiłków?
Magda: Łącznie to 3200 dzieci, tylko to też będzie różnie wyglądało, zależnie od roku, natomiast z tego Pajacyka, o którym teraz mówimy, czyli głównie opierającego się o szkoły, to będzie trochę ponad 2000 dzieci. Potem mamy jeszcze Pajacykową Sieć Pomocową – to są dodatkowe dzieci. I jeszcze są wakacje, więc jak to wszystko się zsumuje, to łącznie ponad 3000 dzieci będzie tym objętych.
Michał: I kilkaset tysięcy posiłków rocznie. Jak to przeliczałem, to wyszło mi ok. 160-170 posiłków średnio na dziecko.
Magda: Z reguły w roku szkolnym jest to ok. 170 dni, czasami trochę więcej, czasami mniej. To zależy od danego roku szkolnego, ale też od wykorzystania przez dyrektorów tzw. godzin czy dni dyrektorskich, bo nie wszystkie szkoły mają tak samo długi rok szkolny.
Michał: Jak to jest z tymi posiłkami, bo powiedziałaś, że każda szkoła ma w zasadzie określony budżet, ale czy Wy w jakikolwiek sposób staracie się szkolić te szkoły albo przedstawiać im jakieś przepisy na posiłki, co pozwala im w jakiś sposób te koszty optymalizować, czy stuprocentowo polegacie na tym doświadczeniu, jakie już w szkołach jest?
Magda: Nie wnikamy w to aż tak bardzo, szkoły i tak mają rygorystyczne zasady prowadzenia kuchni. Muszą spełniać wszystkie wymagania i normy. Natomiast mamy zapis w umowie, że posiłki, które są finansowane z Pajacyka, powinny być pełnowartościowe i zdrowe. Więc schodzimy do takiego poziomu ogólnego. Nie wiem, czy wchodzenie w to głębiej jest konieczne. Jak jeżdżę do szkół, to czasami jestem częstowana tymi obiadami. Muszę przyznać, że z reguły są bardzo fajne, takie jak u mamy, więc myślę, że spełniają te swoje zadania.
Janina: Można obejrzeć filmiki na YouTubie, które nagrywał dla nas Paweł Loroch. I on starał się przygotować posiłek, gdzie koszt dla jednej osoby wynosił 4 zł. I są tam przykłady najróżniejszych posiłków. Muszę powiedzieć, że sama oglądałam to ze zdziwieniem, jak bogaty posiłek można przygotować za, wydawać by się mogło, tak niewielką kwotę pieniędzy, więc bardzo polecam.
Michał: Pamiętam, że wpadła mi kiedyś w rękę jakaś książka czy album wydawany właśnie przez PAH, gdzie były przykłady tych posiłków.
Magda: Wydaliśmy dwie książki kucharskie Gotuj z sercem.
Janina: Tak, ale to nie były przykłady posiłków, które kosztują 4 zł, tylko to była książka tworzona przez różnych restauratorów, którzy dawali do niej swoje przepisy, niektóre niezwykłe. I dochód z tej książki był przekazywany na Pajacyka. Rzeczywiście też mieliśmy takie dwa wydawnictwa, ale posiłki tam przedstawiane nie kosztowały 4 zł.
Magda: W tej pierwszej były bardziej eleganckie, w drugiej już tak bardziej przystępne. Ale i tak godne polecenia, bo szefowie kuchni prezentowali swoje najlepsze potrawy. Więc dla każdego coś dobrego na pewno by się znalazło.
Michał: Magda, powiedz o tych innych projektach, które są prowadzone w ramach Pajacyka.
Magda: Takim projektem jest np. Pajacykowa Sieć Pomocowa. To jest takie działanie polegające na naszej współpracy z lokalnie działającymi małymi organizacjami pozarządowymi. To działanie zrodziło się z tego, że zauważyliśmy, że szkoły, które do Pajacyka składają wnioski, nie zawsze są z regionów najbardziej dotkniętych ubóstwem. Przez lata zastanawialiśmy się, z czego to wynika. Sprawdzaliśmy różne dane. I doszliśmy do wniosku, że nie wynika to z tego, że tam nie ma potrzeby, tylko że nie ma na tyle aktywnych osób, które by o te wnioski składały, co się później potwierdziło przy współpracy z tymi organizacjami.
Janina: Podlasie jest takim przykładem, gdzie wiadomo było, że te potrzeby są, ale mieliśmy dwie, trzy szkoły, które się zgłaszały.
Magda: Było mało zgłoszeń. Podlasie, Warmia i Mazury, czyli te tereny, które po dziś dzień są najbardziej dotknięte problemem. I zdecydowaliśmy się wprowadzić Pajacykową Sieć Pomocową, która działa na zasadzie regrantingu, zaprosiliśmy do współpracy na początku trzy organizacje działające lokalnie – teraz jest sześć – i zaproponowaliśmy im, że damy im pieniądze na dożywianie dzieci, ale one zrobią coś odwrotnego, niż my robimy. One same poszukają placówek, a tak naprawdę dzieci, które wymagają wsparcia. I zaproponują szkole, już bez składania wniosku do nas, umowę na dożywianie dzieci. I po pierwszym roku, gdy zrobiliśmy sobie ewaluację, uznaliśmy, że to jest fantastyczny pomysł. Te organizacje też zobaczyły, że nagle w ich regionie jest naprawdę dużo takich potrzeb. I skorzystaliśmy z tego potencjału, jaki mają organizacje działające lokalnie. Okazało się, że oni po prostu wszystko wiedzą, bo znają się z paniami z opieki społecznej, i tam znajdzie się jakiś pracownik socjalny i ze szkoły. Działanie, jeśli jest rozgrywane lokalnie, ma jeszcze większy sens, bo wtedy wyłapujemy te dzieci, które miały to nieszczęście chodzić do szkoły, w której nauczyciele nie są tak aktywni albo nie słyszeli o Pajacyku, albo w natłoku innych spraw i obowiązków uznali, że nie dadzą rady zająć się jeszcze tym. Więc Pajacykowa Sieć Pomocowa powstała po to, żeby wyłapywać i wyszukiwać jeszcze te dzieci, które ze względu na dorosłych, tej pomocy nie otrzymały, a jej potrzebują. I naszym małym sukcesem jest to, że ci, którzy dotychczas byli niezauważeni, dzięki temu działaniu też mogą dostać taki ciepły posiłek.
Michał: Wpadły Wam na radar i mogą być już objęte pomocą…
Magda: Drugim działaniem, zupełnie nowym, jest dożywianie w wakacje. Te organizacje lokalne, nauczyciele i my zauważyliśmy, że w wakacje powstaje taka luka, bo nie działa żaden program rządowy. Z reguły nie działają też programy innych organizacji w kwestii dożywiania. Uznaliśmy, że tak po prostu być nie może, bo wraz z końcem roku szkolnego nie kończą się problemy dzieciaków. Więc od tego roku postanowiliśmy uruchomić dożywanie na wakacje. W tej chwili rozpoczęliśmy już dożywianie 1200 dzieci z całej Polski. Jest to nowe działanie, więc nie rozniosła się jeszcze ta wiadomość, ale i tak mieliśmy sporo zgłoszeń. 26 placówek będzie dożywianych. Uznaliśmy, aby nie współpracować z tzw. placówkami wsparcia dziennego, które z reguły prowadzone są przez organizacje pozarządowe. Do nich uczęszczają najczęściej dzieci z rodzin niewydolnych wychowawczo, dysfunkcyjnych. Dzieci kierowane są do tych placówek przez kuratorów sądowych i przez jakieś inne instytucje, które zajmują się dziećmi zagrożonymi czy to ubóstwem, czy wykluczeniem społecznym, czy też przebywających w środowiskach przestępczych. Więc mamy poczucie, że teraz w wakacje te najbardziej potrzebujące dzieci też będą mogły skorzystać z dożywiania.
Michał: Jest jeszcze jedna inicjatywa, o której nie powiedziałaś, czyli Świąteczny Stół Pajacyka. To działanie nie jest bezpośrednio związane z dożywianiem, a bardziej z pozyskiwaniem środków. Na czym to polega?
Janina: To powstało w Krakowie. Nasza koleżanka, która przez jakiś czas miała własną knajpkę, wymyśliła tę akcję. Sam zamysł jest prosty. Jednego dnia restauracje, knajpki, bary, które zgłoszą się do tego programu, przekazują ze swojego dochodu 10%. Przed świętami Bożego Narodzenia, najczęściej w pierwszym tygodniu grudnia, namawiamy je do wzięcia udziału w tym programie i wtedy nakłaniamy też ludzi, żeby tego dnia poszli z rodzinami na ciastko z kawą, pizzę lub inny posiłek. W ten sposób spędzą mile czas, ale przyczynią się do tego, że zbierzemy dodatkowe środki na finansowanie posiłków. Muszę powiedzieć, że na początku byłam dosyć sceptyczna co do tego, że ta akcja może przynieść jakieś poważniejsze środki, to jednak okazało się, że coraz więcej restauratorów, klubów, pubów, knajpek chce brać w tym udział. Według danych, które mam, w 2013 r. było 439 takich lokali, zebraliśmy 51 tys. zł, a w 2016 r. już 589, czyli ponad 100 więcej, i 119 tys. zł zebranych pieniędzy.
Michał: To jest 8-10% budżetu Pajacyka.
Janina: W każdym razie to już są pokaźne środki, które pozwalają na zwiększenie ilości dożywianych dzieci, ale też tworzą taką kulturę wśród restauratorów. Ci, którzy biorą udział w tej akcji już po raz kolejny, mają poczucie uczestnictwa w rozwiązywaniu problemów tych dzieci. Bardzo ważne w każdej akcji, którą prowadzi jakaś organizacja, jest utrzymanie systematyczności. To zawsze przynosi owoce, nawet jeżeli w pierwszym czy drugim roku wydaje nam się, że te efekty były mierne, to powtarzalność powoduje, że ludzie przyzwyczajają się. I są takie lokale, które już same się zgłaszają, wiedząc, że ten początek grudnia to jest okres, kiedy rozpoczniemy tę akcję.
Michał: Jeśli słucha nas jakiś restaurator i chciałby wziąć udział w tej akcji, to gdzie może się zgłosić?
Janina: W tym okresie na stronie www.pajacyk.pl jest informacja, gdzie można się zgłosić, jakie są zasady, którego dnia to będzie.
Magda: Podwieszony jest też formularz, który trzeba wypełnić. I potem taki lokal otrzymuje od nas plakat, bo trzeba się wyróżnić. Mówimy: „Szukajcie lokali z plakatem Pajacyka”. Czyli jeżeli taki lokal ma plakat Pajacyka, to znaczy, że bierze udział w tym programie i wtedy można pójść tam z rodziną lub przyjaciółmi.
Michał: Na Waszej stronie jest też lista tych lokali.
Janina: Zawsze wywieszona jest ta lista.
Magda: Informujemy o tym, jak się tylko da, np. poprzez social media. W ten sposób promujemy też restauratorów, którzy zdecydują się nas wspierać.
Michał: Powiedzcie jeszcze trochę o planach związanych z Pajacykiem. Z jednej strony Janka wspomniała, że tak naprawdę należałoby ten program zakończyć [śmiech].
Janina: Tak, ale tylko pod warunkiem, że będziemy mieli pewność, że ta pomoc będzie.
Michał: W którym kierunku chcecie ten program rozwijać?
Janina: Na pewno będziemy chcieli iść w takim kierunku, aby jak najlepiej identyfikować potrzeby. I ten pomysł z nawiązywaniem kontaktu z organizacjami pozarządowymi, lokalnymi, działającymi w małych środowiskach, jest na pewno dobry i będziemy chętnie to rozwijać. Na pewno będziemy chcieli kontynuować dożywianie w okresie wakacji. I dobrze by było gdybyśmy mogli podzielić się tym, np. rząd finansowałby w czasie roku szkolnego, a my w czasie wakacji. Myślę, że wtedy i Caritas dołączyłby się do tego, i inne organizacje, które zajmują się dożywianiem. Mielibyśmy wtedy pewność, że całość potrzeb tych dzieci jest pokryta.
Na pewno postaramy się znajdować coraz to nowych partnerów do tego programu, czyli zarówno firmy, jak i ofiarodawców indywidualnych. I taka inicjatywa jak Twoja, Michale, jest dla nas bezcenna. Wiadomo, że początki zawsze są trudne, ale dzięki temu, że uparcie idziesz do przodu, coraz więcej środków przybywa, my też możemy robić więcej. I na takich różnych pomysłodawców akcji liczymy. Zresztą zgłaszają się ludzie z różnymi inicjatywami, czasami są to takie, których nie możemy się podjąć. Ale są firmy, które oferują nam pewne kwoty pieniędzy za to, że logo Pajacyka ukaże się na ich produktach, i jest prowadzona okresowa sprzedaż.
Oczywiście ważna jest każda pomoc, ale to, co dla nas jest najważniejsze, to systematyczność. Bo kiedy Magda pyta księgowość, ile ma, ile może rozdać – w połowie sierpnia Magda będzie zadawała to pytanie, kiedy trzeba już podjąć decyzję, podpisać umowy ze szkołami – wtedy księgowość przekazuje nam informację, ile możemy rozdzielić. Bo zasada jest też taka, że jeżeli dziecko dostaje pierwszego września posiłek finansowany przez Pajacyka, to musi go również dostać ostatniego dnia roku szkolnego. Nie może być tak, że „przepraszamy, ale zabrakło nam środków”. I systematyczność wpłat pozwala nam planować. To nie jest tak, że organizacje działają ad hoc, planujemy tak samo jak każda inna, tyle że nasze planowanie jest bardziej obarczone błędem. Bo jeżeli media nagle tego Pajacyka dobrze nagłośnią, pojawi się bardzo wiele inicjatyw, to będziemy mieli więcej środków. Jeżeli jest milczenie, nic się nie mówi na ten temat, to wtedy te wpłaty spadają, ale jednak mamy takich ofiarodawców – są to zarówno firmy, jak i osoby indywidualne – którzy wiernie od wielu, wielu lat wpłacają pieniądze na nasze konto. To jest BP, które pracuje już 17 lat, BZ WBK – można mieć też kartę kredytową Pajacykową, DHL, który od wielu lat nas wspiera i regularnie wpłaca pieniądze, od każdej przesyłki jest określona kwota.
Magda: Współpracujemy też z Auchan, z Turkiem, z Loyalty Partner. Niektóre firmy są już od bardzo wielu lat, a niektóre rozpoczęły z nami współpracę dwa, trzy lata temu.
Michał: Powiedzcie jeszcze o tych formach pomocy, które mogą stosować osoby indywidualne, bo tą najpopularniejszą i najstarszą jest to klikanie w brzuszek Pajacyka.
Janina: Tak, klikanie w brzuszek Pajacyka nadal funkcjonuje. I ludzie często zastanawiają się, kto płaci za to klikanie. Otóż, klikający „płaci” swoim czasem, czyli tymi kilkoma sekundami, kiedy wejdzie na stronę Pajacyka i kliknie w brzuszek, natomiast wpłaty dokonują reklamodawcy, których reklamę po kliknięciu można zobaczyć. W związku z tym namawiam na reklamowanie się od dobrej strony, czyli od strony Pajacyka. Takie reklamy można u nas wykupić, na naszej stronie są informacje, jak to zrobić. Ale też przy rożnych okazjach, np. na Dzień Matki niektóre kwiaciarnie, zwłaszcza wysyłkowe, oferują za każdy wysłany bukiet za ich pośrednictwem jakąś kwotę pieniędzy. Można przy okazji ślubów, nawet zdarzały nam się pogrzeby, kiedy zbierano, wtedy zamiast kwiatów to wpłacano na Pajacyka. To jest bardzo miłe, gdyż ludzie w ten sposób podkreślają, że w tych uroczystych dla nich momentach myślą o innych.
Magda: Często dzieci przy okazji swojej komunii deklarują, że nie chcą prezentów, tylko te pieniądze, które otrzymają, przekażą na Pajacyka.
Michał: A przelewy bezpośrednie?
Magda: Oczywiście, również ze strony internetowej.
Janina: Może być to równowartość miesięcznego albo rocznego wyżywienia dziecka albo dowolna inna kwota.
Michał: Załóżmy, że słuchają nas osoby, które podobnie jak ja są blogerami, youtuberami lub przedsiębiorcami, którzy mają jakieś swoje produkty, i chciałyby nawiązać z Wami jakąś systematyczną współpracę, np. tak jak zrobiłem to ja. Do kogo mogą się u Was zgłaszać? Bo to wymyka się pewnym szablonom i za każdym razem może być to coś indywidulanego.
Janina: Ze strony internetowej Pajacyka. Tam są informacje, jak to zrobić. Przedstawić swoją ofertę, na pewno ktoś zareaguje. I w zależności od tego, czy ta oferta jest dla nas interesująca, czy nie, kontynuujemy potem rozmowy. Nam już też zdarzało się, że osoby, które wydawały książki, przekazywały nam jakiś procent czy kwotę od sprzedanej książki, więc to jest taka nawet dosyć popularna forma wspierania Pajacyka czy innych akcji PAH-u, ale teraz mówimy o Pajacyku. Zarobić na Pajacyka można w najróżniejszy sposób. Ja wierzę w to, że inwencja ludzi, którzy pracują w internecie, jest ogromna, i na pewno mogą wymyśleć najróżniejsze możliwości. Dla nas to też jest ciekawe, bo Pajacyk był takim motorem wymyślania różnych form zbierania pieniędzy przez to, że cieszył się taką dużą popularnością. I to potem służy też PAH-owi, bo stosujemy podobne formy w pozyskiwaniu pieniędzy na inne akcje pomocy.
Michał: Czy macie coś do dodania na zakończenie?
Magda: Zapraszamy do kontaktu z nami.
Janina: Przede wszystkim codziennie proszę wchodzić na stronę Pajacyka, tam też szukać informacji o nowych inicjatywach. I jeszcze raz, Michale, bardzo, bardzo Ci dziękuję, dziękuję również tym, którzy słuchają i czytają Twojego bloga, którzy kupują Twoją książkę.
Michał: … ale i przekazują tę darowiznę bezpośrednio, bo trzeba też dodać, że dzięki sprzedaży książki mamy w tej chwili ufundowanych 33 tys. posiłków, bo jeden posiłek to jest jedna książka, a już przekroczyliśmy 50 tys. posiłków ufundowanych, więc cała reszta to wpłaty bezpośrednio od osób.
Janina: Mają tu Państwo człowieka, który zebrał 33 tys. posiłków! Konkurencja na wysokim poziomie.
Magda: Dodam, że Michał dostał podziękowania bezpośrednio od dzieci. Jak widzieliśmy się poprzednim razem, to dzieciaki z jednej ze świetlic pajacykowych, której finansujemy posiłki, wykonały taką ogromną laurkę z sercem z podpisami i były takie urocze podpisy z różnymi błędami ortograficznymi, co dodawało jeszcze autentyzmu i prawdziwości tej laurce. Więc ja w imieniu tych dzieci, które są mi bliskie ze względu na prowadzenie programu, bardzo serdecznie Ci dziękuję. Dziękuję również wszystkim Twoim Słuchaczom i Oglądającym, że wspierają Pajacyka.
Michał: Dzięki wielkie za rozmowę.
Magda: My też dziękujemy.
Janka: Dziękujemy.
Mam nadzieję, że tą rozmową udało nam się wspólnie przybliżyć ideę, cele oraz kierunki rozwoju Pajacyka. Chcę bardzo mocno podziękować tym osobom, które robią dobro. I to nie tylko takie ograniczające się do Pajacyka, ale ogólnie. Wszelkie formy wsparcia organizacji dobroczynnych, organizacji, które próbują coś poprawiać w tym świecie wokół nas, wyrównywać szanse na wielu frontach, działają. Ja akurat skoncentrowałem się na pomocy Pajacykowi, ale to naprawdę nie ma żadnego znaczenia, komu pomagacie. To musi być zbieżne z tym, kim jesteście, jakie macie wartości i kogo chcecie wspierać. I to, jaka jest ta forma pomocy, też nie ma większego znaczenia. To może być przeznaczenie własnego czasu, bezpośrednie darowizny, wspieranie samych organizacji dobroczynnych, np., w przypadku Pajacyka taka prosta rzecz jak codzienne klikanie tego brzuszka na stronie pajacyk.pl nie wymaga zbyt wiele wysiłku, wyciągania pieniędzy z portfela, a jednocześnie stanowi bardzo konkretną pomoc.
Bo te wszystkie formy pomocy to takie mniejsze i większe kropelki, które łączą się w dużą rzekę pomocy. I to chyba najlepiej widać po tym, co wydarzyło się ze wsparciem przez Was, przez Słuchaczy tego podcastu, Czytelników bloga. Bo jak w moje urodziny w 2015 r., czyli 17 lutego, ogłosiłem, że będę publicznie z transparentem Pajacyk szedł do przodu, to miałem pewne nadzieje związane z tą akcją, ale nieszczególnie wierzyłem, że może się z tego coś fajnego „wytrzynaścić”, ale wiedziałem, że warto być cierpliwym, że kropla drąży skałę, że ta wspólna pomoc ma znaczenie i że będzie widoczna prędzej czy później. Udało się to zrobić, udało się osiągnąć poziom 50 tys. posiłków, taki dosyć symboliczny. Absolutnie nie mówię „stop”, chcę iść dalej i chcę, abyśmy wspólnie ze mną szli dalej, bo bez Was się nie obejdzie. Ja tych pieniędzy z mojego portfela nie wyciągnę, ale myślę, że wspólnie możemy dojść do kolejnego poziomu, który sobie wyznaczyłem na koniec 2018 r., czyli za półtora roku poziom 75 tys. ufundowanych posiłków. Zobaczymy, jak nam się to potoczy. Zero spinki, po prostu róbmy swoje.
Ja mam też taki apel, żeby pomagać organizacjom dobroczynnym w szerszym docieraniu z informacją o ich działalności do osób, które jeszcze o nich nie słyszały, a które potencjalnie mogą się w taką pomoc zaangażować. To sprowadza się do takich prostych czynności, jak chociażby kliknięcie „lubię to” pod jakąś akcją lub udostępnienie w mediach społecznościowych czy nawet podzielenie się tym odcinkiem podcastu, bo myślę, że jest to bardzo dobry przykład na to, że nie potrzeba wiele, żeby móc zawspółpracować systematycznie, a ta systematyczność tak jak słyszeliśmy w rozmowie jest bardzo ważna. Tylko systematyczny dopływ środków, które organizacje dobroczynne od nas otrzymują, pomaga rozsądnie nimi zarządzać. Robimy razem dobre rzeczy, róbmy je dalej, niekoniecznie więcej, po prostu róbmy swoje.
Jeszcze raz, bardzo mocno dziękuję Wam za Wasze wsparcie i bardzo mocno proszę o nie dalej. Jeżeli chcielibyście po tym odcinku przekazać jakąś kwotę na Pajacyka, to zachęcam do wejścia pod adres jakoszczedzacpieniadze.pl/pajacyk, bo tam jest taka instrukcja, która pozwoli Wam przekazywać przelewy w sposób, w który PAH będzie mógł poinformować mnie o wysokości Waszych wpłat. I wtedy podwyższymy sobie ten licznik ufundowanych posiłków. Chodzi o to, aby przelewy na konto Pajacyka miały tytuł „JOP Pajacyk”.
Przypomnę, że wszystkie linki dodatkowe dotyczące tego odcinka podcastu znajdziesz w notatkach pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/104, a teraz dziękuję Ci już za wspólnie spędzony czas, życzę świetnej końcóweczki wakacji czy w ogóle najbliższego urlopu. I życzę skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Trzymaj się, do usłyszenia!
Czytaj także: WNOP 137: Wolontariat i pomoc humanitarna, czyli jak naprawdę wygląda praca humanitarysty? – Aleksandra K. Wiśniewska
{ 22 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Cześć Michale,
podcast jest niewidoczny na głównej stronie bloga. Dowiedziałam się o nim z maila, ale na stronie trafiłam dopiero po wejściu w zakładkę „podcast”. Zabieram się za słuchanie 🙂
Pozdrawiam,
Aga
nie wiem czy tylko ja tak mam, ale strona pajacyka otwiera mi sie dość długo. Sprawdzałem zarówno na mozilli jak i IE. Dodatkowo na mozilli często mam porozrzucane elementy. A wiadomo, że część osób coś takiego zniechęci, warto by te male przeszkody usuwać.
Świetny materiał. Można się dużo dowiedzieć jak ogólnie funkcjonuje ta organizacja charytatywna. Przy okazji wszedłem na stronę pajacyka i kliknąłem na przycisk.
piękna inicjatywa 🙂 po lekturze odcinka pajacyk wylądował na stronie domowej, bo troszkę o nim zapomniałam 🙁
Wiele osób mysli,ze coś daje klikanie w brzuszek pajacyka. Tak naprawde najwazniejsze są kwoty jakie powinny zasilać konto fundacji.
Bez pieniędzy nie będzie racji bytu.
Myślę, że istotna jest miana mentalności w kwestii osób publicznych, udzielających się w takich akcjach. Tak jak wspomniano w artykule: ” Bałem się, że ubranie się w koszulkę „Pajacyka” zostanie odebrane jako próba autopromocji na idei dobroczynności. Myślę, że takie obawy krążą po głowie każdej osoby, która jest choć trochę „publiczna” i chciałaby robić coś dobrego jednocześnie zachęcając do tego inne osoby. Wykorzystywać swój potencjał w docieraniu do innych w trochę bardziej szczytnym celu…”
Warto propagować takie akcje 🙂 Strona pajacyka ląduje w widocznych zakładkach 🙂
Michale,
Bylaby mozliwosc dopytania ktorejs z Pan, czy program 500 plus jakos obnizyl liczbe potrzebujacych dzieci? Zakladam, ze jednak nie, skoro sporo z nich jest z rodzin dysfunkcyjnych.
Aż serce rośnie jak człowiek czyta – ile jeden człowiek – systematycznie prowadzący dośc poczytnego bloga – ale nie oszukujmy się – pewnie sa blogi z większymi zasięgami w Polsce – jest w stanie zdziałać. Szczere gratulacje dla Ciebie. Za wytrwałość i za to że się nie poddałeś w chwilach zwątpienia. Oraz za hojność – w końcu nie każdy autor – dzieli się zyskiem od każdego produktu 🙂 W kwestii dobroczynności – ale nie tylko – jesteś wzorem do naśladowania. Dzięki za dobro które szerzysz. To miła odmiana po depresyjnych wiadomościach i prasie, radiu i telewizji. Pozdrawiam
Pamietam, że kiedyś sporo wpłacałem na Pajacyka, teraz jakoś to ucichło strasznie.
Uwazam, iz czesto to nie jest tak ze rodzice nie maja pieniedzy, niestety jak jezdze na wies ( na codzien mieszkam w duzym miescie) to rodziny wcale nie maja malo pieniedzy:( Na alkohol i papierosy wydaja po pol pensji:( Nie moge3 tego pojac ze nie maja na jedzenie dla dzieci ( ktore przychodza do nas zeby sie najesc chociaz w sezonie wakacyjnym) a na nalogi maja:/ uwazam, ze to powinno byc kontrolowane – a nie ze my jako podatnicy bedziemy doplacac dzieciom na jedzenie zeby rodzice mieli na nalogi. Powinny byc jakies procedury — jak jest niedozywione dziecko nalezy nie tylko doraznie mu pomoc poprzez obiad a przede wszystkim sprawdzic jaka jest sytuacja w rodzinie.
Osobiscie staram sie raczej dawac wedke a nie rybe…Osobiscie dostarczalam paczki w akcji Szlachetna Paczka i bralam udzial w Akademi przyszlosci, Dzieki temu mialam pewnosc ze moja pomoc rzeczywiscie trafia w dobre rece ( osobiscie bylam u rodzin). Np w Akademi Przyszlosci dzieci z patologicznych rodzin nie tylko dostaja jedzenie ale takze opiekuje sie nimi wolontariusz, pomaga im w nauce itp. Dzieki temu mozna miec nadzieje ze przynajmniej czesc dzieci z patologicznych rodzin wyrosnie na wartosciowych czlonkow spoleczenstwa a nie na kolejne oasoby zyjace na zasilkach i pracujace na czarno. Jest to drozsze ( indeks kosztuje chyba z 500zl dla dziecka) ale osobiscie wole ufundowac jeden indeks niz 100 posilkow…Kazdy pomaga jak uwaza:) Na pewno kazda pomoc jest wartosciowa i kazda tego typu akcja jest cenna:)
Mam dokładnie takie same przemyślenia. Pozdrawiam
Moim zdaniem warto pomagać – głód często powoduje, że dzieci są zbyt zmęczone, aby efektywnie działać. Warto zadbać o to, aby nie były głodne i dzięki temu miały siły na naukę, zdobywanie wiedzy i tym samy późniejszą ucieczkę z trudnej sytuacji życiowej w jakiej przyszło im funkcjonować za młodu.
Michał to właśnie dzięki Tobie, moim zdaniem, aktywność wspierania drugich, działalność charytatywna tak mocno ruszyła do przodu w polskiej blogosferze. To konkretny prawdziwy i zdrowy CSR 🙂
Świetna inicjatywa z Pajacykiem. Od zawsze pamiętam Cię w koszulce promującej tę akcję. Cieszę się, że ich wspierasz, dzięki Tobie dzieciaki nie są głodne.
Odrobinę nie w temacie, ale tak mi się z Tobą skojarzyło:
http://www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/slabo-z-edukacja-finansowa-polskich-dzieci
Coś się dzieje 🙂
Michale, w jaki sposób wpisać tytuł przelewu, żeby można było darowiznę na Pajacyka odliczyć od podatku? „Darowizna JOP Pajacyk” będzie ok?
Hej Karolina,
Dziękuję za dobre pytanie. 🙂 W taki sposób lub podałaś lub jeszcze lepiej: „JOP Pajacyk – Darowizna”. 🙂
Dzięki wielkie!
Pajacyk to jedna z nielicznych organizacji które w pełni popieram i trzymam kciuki, za dalsze sukcesy.
Nie wiedziałem że mogę tak po prostu wejść na stronę, pajacyka, i klikać po wysłuchaniu podcastu natomiast to zrobiłem, i od dziś codziennie tam będę zaglądał
Witam Michale. Mam pytanie, czy można w brzuszek pajacyka kliknąć więcej niż raz dziennie. Nie mogę się doczytać. Klikam kilkaset razy dziennie i nie wiem czy to ma sens. Pozdrawiam.
Piękne rzeczy się dzieją. Dziękuję fantastyczna sprawa.
Też niestety słyszałem, że nie wszystkie rodzaje pomocy oparte o tzw. Plan Marshalla obecnie działają. Jest to przykre jak zdarza się, że pod chęcią pomocy jednak znajduje się biznes i traktuje człowieka podmiotowo. Rzućcie okiem na dokument „Bieda, spółka akcyjna”.
Może źle, że akurat łącze to co fajnego z tym co jest pokazywana jako tworzące patologie, ale wiem, że nie wystarczy wrzucić 100zł do koszyczka by pomóc drugiej osobie.
Mnie natomiast cholernie poruszyło, wzruszyło, że są ludzie, którzy wbrew przeciwnością jednak chcą pomagać i oby potrafili to robić z głową.
Dziękuję Michale za co udaje Ci się robić