Są różne szkoły blogowania. Ale ja znam tylko jedną. Moją. Więc dzisiaj będzie lekka opowieść o naszym blogowaniu. Nie moim! Naszym. Bo ja jestem takim blogerem, którego bez Was i Waszego wsparcia już by chyba nie było.
Nie lubię zastanawiać się “co by było gdyby”, ale czasami nachodzi refleksja. Zatrzymuję się na chwilę w tym moim pędzie (chyba widzicie, że pędzę, prawda?) i zmuszam do zastanowienia: czy nie przeginam, czy nie “gwiazdorzę”, czy nadal jestem wierny moim ideałom, czy może gdzieś w tym pędzie się gubię.
Dzisiaj na Facebooku zadałem Wam pytanie czy chcecie artykuł łatwy, prosty i przyjemny o tym jakich mam wspaniałych Czytelników, czy może taki trudniejszy do wchłonięcia, merytoryczny, obszerny artykuł o podatku od wynajmu. Zdecydowana większość z Was chciała przeczytać ten pierwszy temat. I bardzo się cieszę, bo ja czuję, że właśnie dzisiaj jest ten dzień, w którym muszę go opisać. A na optymalizacje podatkowe przyjdzie czas w poniedziałek 🙂
Blog Forum Gdańsk 2013 – jak solidny kopniak
Wróciłem z Blog Forum Gdańsk w poniedziałek w ubiegłym tygodniu. Wracałem jako “niedobitek” – większość uczestników wyruszyła już w niedzielę. Znacie na pewno to uczucie, kiedy opuszcza się jakieś miasto jako “jeden z ostatnich”. Jest już tak pusto, tak jakoś smutno, widać te walające się po ulicach gazety i słychać świszczący wiatr.
Na BFG byłem pierwszy raz. Jechałem tam dumny, że zostałem nominowany do nagrody “Społecznie odpowiedzialny bloger”, a jednocześnie niepewny kogo spotkam. Mówiąc wprost: czy poznam wartościowych ludzi, czy zasmucę się tym jacy naprawdę są blogerzy. Z jednej strony czuję się takim “młodym szczawiem” wśród blogerów, a z drugiej – świadomy jestem swojej siły, poukładania merytorycznego, horyzontu działań.
Bałem się. Trochę się bałem, że zderzenie z blogosferą zasieje we mnie wątpliwości czy dobrze robię to co robię. Czy jestem skazany na bycie outsiderem blogosfery, czy może wręcz przeciwnie – wsiąknę między tych ludzi. I szczerze mówię, że miałem takie dylematy. Myślę, że nie byłem jedyny. Mało znam osób, które chętnie wchodzą w nowe dla siebie środowisko i czują się z tym, jak “ryba w wodzie”. Ja jestem “introwertykiem na odwyku”.
Wstałem o 3:30 rano, ok. 4:40 wyszedłem z domu, o 5:30 siedziałem w Polskim Busie. Jeszcze przed odjazdem spotkałem Kubę z bloga Podrozniccy.pl. To dodało otuchy. Buziak na pożegnanie dla Gabi i jechałem do Gdańska. Przede mną był cały intensywny dzień konferencji i wieczorna integracja.
Huśtawka emocji, pozytywna energia od samego początku. I wielki wybuch już na drugiej prezentacji. Na scenę wyszła Zorka – Agnieszka, która prowadzi blog o życiu i umieraniu – Zorkownia.blogspot.com. Dziewczyna, dla której blog jest wentylem bezpieczeństwa pomagającym zachować jej równowagę przy codziennym obcowaniu ze śmiercią. Zorka jest wolontariuszką w hospicjum w Poznaniu. A ja zacząłem ryczeć i zastanawiałem się gdzie się schować, bo nie mogłem przestać. Nawet nie chodziło o to co Zorka mówiła, ale po prostu dotarło do mnie po raz kolejny, jak duża jest moc blogów i jak łatwo jest nam blogerom być blisko osób, które nas potrzebują. Wzruszyłem się, bo już na samym początku BFG, przekonałem się, że są tam ludzie, których zawsze szukałem. Ludzie, którym zależy. Którzy mogą zmieniać świat na lepsze (kroczek po kroczku), korzystają ze swoich zdolności i mają odwagę brać odpowiedzialność na swoje barki. Odpowiedzialność za to co mówią, ale także inną odpowiedzialność: odpowiedzialność za to, że skoro posiadają jakieś zdolności, to powinni je wykorzystywać dla dobra innych.
Zresztą przygotujcie sobie chusteczki i obejrzyjcie wystąpienie Zorki.
Jeśli chcielibyście obejrzeć inne wystąpienia z tegorocznego BFG, to zapraszam Was tutaj.
Pierwszy dzień BFG skończył się dla mnie bardzo późno. Balowaliśmy do późnej nocy. Spałem “co kot napłakał”. Wstałem rano, bo zależało mi żeby jeszcze przed BFG udać się na mszę. Byłem po raz pierwszy w życiu w kościele Św. Brygidy – tym osławionym, solidarnościowym z kontrowersyjnym prałatem Henrykiem Jankowskim.
I się rozkleiłem. Całą mszę ryczałem. Poprzedni dzień był cały czas “świeży”: wystąpienie Agnieszki, spotkanie wielu osób, co do których niepotrzebnie miałem obawy – wszyscy otwarci, gotowi do dzielenia się doświadczeniami, rozentuzjazmowani tym, że jesteśmy grupą osób, którym po prostu na czymś zależy, różnorodni, kolorowi, ale przy tym bardzo spójni. I ja w tym wszystkim. Ktoś komu bardzo się w życiu udało. Kto ma świetną Żonę i dzieciaki, którym wiecznie poświęca za mało czasu. Ale jednocześnie widzi, że da się siebie zmieniać z pracoholika w męża i tatę. Kto ma to niesamowite szczęście, że robi to co chce i jeszcze ma z czego utrzymać rodzinę. Kto właśnie poznał pokrewne dusze, które jeszcze mówią mu, że robi dobrą robotę. Komu udaje się odnosić sukces działając zgodnie z własnym sumieniem. Ktoś, kto przekonuje się co dzień, że dobro powraca. Emocjonalnie mnie to wszystko rozwaliło.
W niedzielę dołożyły mi się do tego wszystkiego jeszcze dwie osoby:
- Jurek Owsiak, który powiedział mi ze sceny “Rób swoje! Nie przejmuj się trudnościami, szukaj pozytywów, bierz co najlepsze i rób dobro”. Jego wystąpienie – petardę – też załączam.
- Muszkieter, który na koniec debaty na BFG zadał panelistom pytanie, które grało w moich uszach przez kilka dni “Jaka jest Twoja misja?”. Ja potrafię na to pytanie odpowiedzieć, ale BFG zmusza mnie cały czas do zastanowienia się czy wystarczająco dobrze korzystam ze zdolności, które posiadam. Czy naprawdę jestem odpowiedzialny?
Więcej o Blog Forum Gdańsk nie napiszę chociaż mógłbym długo. Jest facet, z którego twórczością było mi nie po drodze, ale któremu mistrzostwa odmówić nie mogę – Kominek. I On napisał bardzo dobrą moim zdaniem relację z BFG, zgodną z moimi obserwacjami i odczuciami. Polecam Ci jej przeczytanie. A jeśli interesują Cię relacje innych blogerów, to tu znajdziesz ich pełną listę.
Pozdrawiam wszystkich wspaniałych ludzi, których udało mi się poznać podczas Blog Forum Gdańsk i tych, których mi się nie udało – również. Mam nadzieję na spotkanie szybciej niż za rok 🙂
Czytaj także: Opowieść o prawdziwej sile blogów, czyli historia Pawła
My blogerzy, czyli Ty i ja
No więc wracałem sobie taki samotny z tego BFG Polskim Busem i rozmyślałem o mojej rzeczywistości. Po raz kolejny uświadamiałem sobie, że mnie jako blogera nie ma bez Was. Ja wiem, że bloguję dla Was i jest to wspaniałe, że przy okazji mogę zaspokajać moje ego. Że daje mi to gigantyczny “power”.
Ale tak naprawdę mnie bez Was nie ma. Nie wiem czy wytrzymałbym w blogowaniu, gdyby nie Wasze wsparcie i rosnąca oglądalność bloga. Bardzo się cieszę, że jak na razie nie miałem nawet szansy, by się nad tym zastanowić. Myślę, że byłoby niełatwo. Zresztą miałem swoje gorsze chwile, np. w styczniu tego roku. Przetrwałem i jestem 🙂
Uświadamiam sobie, że w zasadzie nie można powiedzieć, że to tylko ja jestem tutaj blogerem. Owszem jestem autorem i “narzędziem publikacji wpisów”, ale jeśli się dobrze zastanowimy, to blog jako całość, jest efektem naszej wspólnej pracy. Materiały są dobre, bo Wy tego wymagacie. Stanowicie “Najwyższą Izbę Kontroli”. Jeśli obniżę poziom, to nie wątpię, że dacie mi o tym znać. A z drugiej strony, to właśnie Wy dostarczacie mi nowe tematy do artykułów. Ja już dawno niczego sam nie wymyśliłem. To Wy jesteście nieustającą inspiracją. Że już nie wspomnę o dyskusjach w komentarzach. Wszyscy jesteśmy blogerami.
Kolejny telefon z TV
No i tak sobie jechałem z tego Gdańska rozmyślając, aż tu nagle dzwoni telefon. Kolejny raz z TVP2. Czy nie przyszedłbym do programu jutro rano, bo ważny temat “Jak zabezpieczyć się finansowo przed utratą pracy?”.
Nie odpowiedziałem od razu. Dotarłem do domu i zacząłem rozmawiać z Gabi. Wiecie, w głowie te ideały o odpowiedzialności itd., a tu taka proza życia i pytanie do samego siebie czy ja nie za bardzo gwiazdorzę. No i nie lubię też takiego naprędce, “na kolanie” organizowania omówienia ważnych tematów. A z drugiej strony wiedziałem, że będę występował “solo” i że jest szansa przekazać więcej niż zwykle, i że parą prowadzącą rozmowę będą osoby, z którymi dobrze mi się rozmawia (serdecznie Cię Ulu pozdrawiam i mam nadzieję, że ten artykuł również przeczytasz).
“Mieszane uczucia” – to najlepsze określenie tego jak się czułem. I przypomniały mi się słowa Jurka Owsiaka – “Rób swoje! Bierz to co dają i rób swoje!”. I wtedy usiadłem i wysłałem do Was tego maila…
Hej,
Długo milczałem, bo wyjechałem na Blog Forum – konferencję blogerów. O niej samej mógłbym dużo napisać, ale najpierw wszystkie myśli i emocje muszą się ułożyć w mojej głowie. Nie o tym chcę jednak pisać teraz.
Zastanawiałem się czy wysyłać tego maila, ale pomyślałem, że może akurat Tobie przyda się ta informacja. Dzisiaj – wracając z Gdańska Polskim Busem – dostałem znowu zaproszenie do TVP2, aby porozmawiać o trudnym i ważnym temacie: „Jak finansowo przygotować się do utraty pracy?”. Temat jest poważny, delikatny i pewnie wymaga dużo dłuższej rozmowy niż kilka minut w studio. Z drugiej strony mam być jedynym gościem w tym temacie na kanapie w „Pytanie na śniadanie”. To i dobrze i źle. Dobrze – bo będę mógł powiedzieć więcej, niż wtedy, gdy jestem jednym z kilku gości. Źle – bo może się okazać, że nie powiedziałem tego, co trzeba było powiedzieć. To program na żywo, a ja jestem tylko (i aż) człowiekiem. Tam nie ma szansy na powtórne wystąpienie i powiedzenie „chciałem jeszcze dodać, że…”.
Mam też inny dylemat: ostatnio jakoś namnożyło się tych moich występów. Sam zadaję sobie pytanie, czy nie przeginam, czy nie „gwiazdorzę”, czy nie jest mnie już za dużo? Czy nie jestem odbierany jako ktoś, kto koniecznie chce się wylansować przez telewizor (i nie tylko). To się nazywa „mieszane uczucia”. Z jednej strony chcę docierać do jak największej liczby osób z tym co mam do powiedzenia, a z drugiej – boję się tego, by nie być źle odebranym. To taki konflikt i kolizja, której chyba nie da się uniknąć. Im mój blog będzie popularniejszy (i ja jako osoba z nim nierozerwalnie związana), tym bardziej będę też widoczny i tym łatwiej będzie mi przypinać łatkę „celebryty”.
Ale w tym wszystkim jest jedna odpowiedź, która każe mi iść i występować w TV, skoro pojawiają się raz po raz takie możliwości. Odpowiedź, która także dobitnie dotarła do mnie podczas uczestnictwa w Blog Forum. Ja mam cel. Mam misję. Chcę, by Polacy lepiej panowali nad swoimi finansami. Nie jestem „wielkim ekspertem”, ale mam to i owo do powiedzenia, i udowadniacie mi, że to co robię jest potrzebne. Że jest dla Was przydatne. Za to Wam dziękuję.
Narzekamy często, że telewizja jest głupia. Ja sam minimalizuję oglądanie TV. Ale z narzekania nic dobrego samo w sobie nie wynika. Jeżeli mam realną szansę coś (takie małe coś) poprawić, przekazać jakąś wiadomość, chociaż minimalnie „odgłupić” tą telewizję, to chcę próbować. Chcę wykorzystywać tą szansę na to, by dotrzeć z kilkoma zdaniami, które mam nadzieję, że coś w Waszym życiu zmienią. Może to naiwne, ale ja uważam, że to lepsze niż nic nie robienie i „boczenie się”, że telewizja jest zła.
Jutro rano pójdę mówić na trudny temat. Taki temat, w którym ktoś może powiedzieć „łatwo mu mówić, bo ma pieniądze”. Taki temat, w którym mogę się spalić. Temat, w którym nie da się w 5 minutach wyjaśnić wszystkiego i siłą rzeczy łatwo zostać uznanym za lansującego się oszołoma. Ale wiesz co? Ja po prostu staram się być odpowiedzialny i konsekwentny. Nawet jeśli jutrzejsze wystąpienie nie pomoże mi wizerunkowo, to nie to jest najważniejsze. Ja tylko chcę nie zmarnować szansy być może poprawienia czyjegoś losu. Czy mi się uda? Nie wiem, ale głęboko w to wierzę, że to jest jedyny słuszny sposób działania. Nawet jeśli mnie to będzie bolało.
Pamiętasz mój artykuł o wychodzeniu ze strefy komfortu? Dla mnie tym będzie jutrzejszy dzień. Łatwiej jest mówić na tematy łatwe, proste i przyjemne. Jutrzejszy taki nie będzie. I być może trzeba będzie posunąć się do jakichś radykalnych stwierdzeń. Nie wiem. Zobaczymy jakie pytania zostaną zadane.
Tak po ludzku – mam cykora, ale wiem też, że jestem potencjalnie dobrym rozmówcą. Proszę Cię o kibicowanie i z góry dziękuję. Możesz mnie zobaczyć o 8:00 w TVP2 w „Pytanie na śniadanie” we wtorek. A nawet jeśli nie masz czasu rano, to na pewno potem będzie można zobaczyć nagranie na stronie TVP2.
I nie będzie żadnego linku w tym mailu. Po prostu chciałem się z Tobą podzielić wieczornymi przemyśleniami.
Pozdrawiam serdecznie,
Michał Szafrański
Sprawdź również: Pożegnanie z rokiem 2014 – emocje, sukcesy, porażki, finanse i rekordowe statystyki
#najlepsiczytelnicy
Byłem bardzo ciekawy Waszej reakcji. A ona bardzo mnie zaskoczyła. Bardzo! Po raz kolejny przekonałem się, że mam najlepszych Czytelników na świecie! Dostałem od Was ponad 100 maili, za które bardzo serdecznie Wam dziękuję. I zacytuję tutaj część z nich. Zacytuję, bo jesteście dla mnie wzorem tego, jak może wyglądać wzorowa relacja bloger-Czytelnicy. Jestem z nas bardzo dumny. I mówię to bez kompleksów i fałszywej skromności. Duma mnie rozpiera.
Nie pytałem Was o zgodę na publikację tej prywatnej korespondencji więc nie podaję Waszych imion. Ale każdemu z Was bardzo dziękuję.
Hej Michale,
Ja tym razem tylko króciutko 🙂 Cieszę się, że będziesz po raz kolejny w TV. Ostatnim razem udało Ci się dojść do głosu ( może dlatego, że grupa blogerów była merytorycznie przygotowana i kompetentna aby wypowiadać się w danym temacie, a przy tym kulturalna i nie wtryniająca się w słowo 😉 ) i świetnie Ci poszło. A na zakończenie ten transparent…teraz to Ty jesteś inspiracją jak Pat był dla Ciebie. Trzymam kciuki za jutrzejsze wystąpienie. Temat jest dla mnie osobiście bardzo ważny, nadal poszukuję tej pracy etatowej, ale z perspektywy czasu widzę, że przezornie byłam dobrze przygotowana, bo z mężem aż tak bardzo nie odczuwamy braku drugiej pensji. Poduszka finansowa w postaci oszczednosci była, ale staramy się jej nie nadużywać, tylko żyć troszkę mniej rozrzutnie. Fajnie , że czasem wpadnie mi jakiś grosz z programów lojalnościowych, a nie długo być może z tego BZ WBK (o którym informowałeś, a na którym czynnie byłam polecającą – dziękuję:) , mam nadzieję że limit nagród nie został wyczerpany i że cosik wpadnie.) Na pewno będę Cię jutro oglądać i trzymać kciuki! 🙂
Miało być króciutko..ale ja nie potrafię tak w jednym zdaniu:D
Pozdrawiam Cię, miłego wieczoru
Witaj Michał,
Życzę Tobie dobrego wystąpienia, nie przejmuj się drobiazgami, tylko pomyśl o tym, że nasz naród ma szansę się czegoś nauczyć, a finanse niestety nie należą do naszych najlepszych stron.
Ja utratę pracy przez mojego męża przeżyłam 4 lata temu, myślę, że na swój sposób byliśmy do tego dobrze przygotowani, co nie zmienia faktu, że była to bomba w naszej rodzinie, mąż był głównym żywicielem rodziny, ja zarabiałam tylko na ratę kredyty hipotecznego i rachunek za prąd. Myślę, że wiele rodzin może nie poradzić sobie z takim problemem bez podpowiedzi, my mieliśmy podejście do pieniądza bardzo podobne do Ciebie, najważniejsza nasza zasada „Ciąć koszty stałe”, gdyby interesowały Ciebie szczegóły na co w tym czasie zwróciliśmy większą uwagę to pytaj.
Dobrego dnia
Cześć Michał,
Przeczytałem Twoją wiadomość i rozumiem Twoje wahania dotyczące tego występu w TVP2.
Niestety nie będę miał szansy na zobaczenie tego odcinka dziś ponieważ jestem od 7:30 w pracy ale później postaram się go zobaczyć.
Wydaje mi się, że nie to normalne, że tak się czujesz tylko wydaje mi się, że jeśli Twoją misja jest uświadamianie polaków i niesienie im pomocy dzięki Twojemu zaangażowanie uważam, że im więcej osób usłyszy o twoim blogu i tym co robisz będzie to dobre.
Niestety nasz naród jest wielu rzeczy nieświadomy i takich występów potrzeba by było kilkunastu lub kilkudziesięciu by uświadomić dużą ilość ludzi, że nie trzeba zarabiać dużo by dobrze żyć i jeszcze coś zaoszczędzić. Liczy się to, że dzięki temu trafisz choćby do 1 % naszego kraju a to już wiele.
Wczoraj przeprowadziłem z żoną poważną rozmowę o naszych finansach i nie tylko, i razem uznaliśmy, że od przyszłego miesiąca (wypłaty dostajemy podobnie bo do 28 każdego miesiąca) zaczynamy wprowadzać w życie porady z Twojego bloga. Powiem szczerze, że troszkę obawiałem się o to jak zareaguje ale byłem mile zaskoczony. Moja, żona jest na tyle mądrą kobietą, że potrafi z niczego zaoszczędzić wiele.
Jeśli Ci to nie będzie przeszkadzało mogę za jakiś czas (2-3 miesięcy) napisać Ci ile udało mi się zaoszczędzić i jak wygląda sytuacja po wprowadzeniu Twoich porad w nasze życie 😉
Pozdrawiam
Cześć Michał,
Robisz kawał dobrej roboty. Czasami mam wrażenie jakby trochę buty wdzierało się w Twoje artykuły. Ale jak ma być inaczej, skoro zjadłeś zęby na temacie i wiesz co mówisz? Czasem takie otwieranie oczu może odbiorcę boleć ale rób tak dalej.
Z innych moich spostrzeżeń – mam wrażenie, że coraz częściej ludzie proszą Cię o przysłowiową rybę. Napisz jak zrobić to, jak tamto. Gdzieś pewnie musisz znaleźć balans w pełnieniu swojej misji, czyli w wielu przypadkach właśnie mówieniu dokładnie co i jak zrobić, a z drugiej dawania impulsu do samodzielnego myślenia i działania.
Powodzenia! Pozdrawiam,
Michał
Wierzę, że było OK. Nie mamy telewizora (świadomy wybór) więc obejrzę „kiedyś”. Tak jak piszesz – masz cel i misję – to powinno wystarczyć aby działać.
I pamiętaj:
„Jak nic nie robisz – ludzie mówią – ten nic nie robi.
Jak robisz dobre rzeczy – ludzie mówią – robi na pokaz.
Jak robisz źle – ludzie mówią – ten to wszystko źle robi.”
Nie ma co się na ludzi oglądać, kto inny będzie nas rozliczał z naszego „robienia”.
Pozdrawiam,
Cześć Michał (jeżeli mogę tak bezpośrednio i mniej oficjalnie),
Przeczytałem Twojego maila podczas kilkuminutowej przerwy w pracy, oczywiście w czasie zarezerwowanym na zwyczajną przerwę śniadaniową i naszło mnie kilka osobistych przemyśleń, którymi chciałem się z Tobą podzielić.
Po pierwsze, będę wdzięczny za jakikolwiek sygnał z Twojej strony czy niniejszy mail dotarł do Ciebie bez żadnych niespodzianek po drodze i nie zatrzymał się na przykład na jakimś serwerze pośrednim lub filtrze spamowym. Zdaje sobie sprawę, że Twoje maile są wysyłane niejako ” z automatu” przez dedykowany software, dlatego nie mam 100% pewności czy moja odpowiedź trafi we właściwe, czytaj Twoje, ręce.
Po drugie, wracając do meritum mojego maila, który miał przedstawić w telegraficznym skrócie moje przemyślenia do tego co napisałeś w mailu. Twojego bloga znam od krótkiego czasu, tzn. myślę ze moja przygoda z Twoim blogiem trwa dopiero niecały miesiąc . W internecie staram się poszukiwać stron i treści naprawdę wartościowych, takich które wnoszą wiele pożytecznych informacji, wiedzy i doświadczenia ich twórców oraz osób publikujących tam materiały w moje codzienne życie. Twój blog jest niewątpliwie jedną z moich wielu wisienek na torcie, jakim jest w tym porównaniu internet, pomimo tak krótkiej znajomości Twojego dzieła. Omijam z daleka wielkie portale informacyjne, nie oglądam w ogóle telewizji, ba nawet nie mam telewizora w domu i bardzo dobrze się z tym czuję. Zdaję sobie doskonale sprawę, jak bardzo mocno media mainstreamowe potrafią kontrolować i manipulować świadomością ludzką, a przede wszystkim wpływać na kształt opinii jednostki i całych grup społecznych.
Z tego powodu, mam do Ciebie gorącą prośbę, nie pozwól sobie przypiąć łatki „celebryty”, walcz o swoje dobre imię. Celebryta w obecnych czasach to płytki i bezwartościowy zamiennik prawdziwych gwiazd, ludzi wartościowych, ekspertów w swoich dziedzinach, takich którzy w sposób profesjonalny i merytorycznie poprawny kreują swoją profesję i przede wszystkim posiadają zestaw wartości, które wzbogacają charakter osoby i mają pozytywny wpływ na otoczenie. Ciężko to wyjaśnić w kilku zdaniach, jednakże mam 100% pewność, ze będziesz wiedział o co mi chodzi 🙂
Wiem, że im częściej będziesz „na salonach” w telewizji, w prasie, w radiu, czy internecie, Twoja popularność gwałtownie wzrośnie, a z tego miejsca jest niewielki krok, żeby popaść w samouwielbienie i pozwolić sobie na przypięcie ww. łatki. Dla mnie jesteś swego rodzaju życiowym doradcą, osobą która potrafi „sprzedać” wielki kawałek wartościowej wiedzy i na szczęście pragnie się tą wiedzą dzielić. Życzę ci dalszych sukcesów w pracy nad Twoim blogiem i korzystania w pełni ze swoich „5 minut”. To przecież Twoja szansa życiowa a przy okazji pomagasz zmieniać nawyki i zachowania innych ludzi 🙂 To silna broń i oby dla Ciebie nie stała się obosieczną, dlatego powinieneś walczyć, żeby media nie nadały ci statusu „celebryty”. Poza tym, mam wrażenie, że nadawanie komuś statusu celebryty ma dwa konkretne cele: promocję osób bezwartościowych lub dyskredytację osób mądrych i wartościowych. Dzięki za to, że w wielkim niczym ocean internecie, który jest niestety w znacznej większości płytki jak kałuża, można znaleźć takie perełki, jak Twój blog.
pozdrawiam
Nie pier*** Michał, rób swoje, ogarniaj dalej, jak przesadzisz i zaczniesz gwiazdorzyć to Ci poleci nie tylko po kieszeni ale i po ilości wejść. Takie mam zdanie.
Czołem!
Witam!
Bardzo dobrze że jest taka osoba jak ty, która mobilizuje ludzi do oszczędzania i racjonalnego zarządzania budżetem domowym. Przyznam się szczerze, że rzadko odwiedzam twojego bloga, czasem czytam twoje maile. Z braku czasu, gdyż moje dziecko i dom pochłaniają mnie w zupełności. Z twoim blogiem zapoznałam się jakiś rok temu gdy byłam w ciąży. Wtedy z mężem całkiem przyzwoicie zarabialiśmy. Dopiero co kupiliśmy mieszkanie i wszystkie pieniądze inwestowaliśmy w wykończenie go, gdyż było w stanie deweloperskim. Potem okazało się że nasza rodzina się powiększy,wydatki wzrosną, a nasze pensje zmaleją:( wtedy trzeba było zacząć ”życie z ołówkiem w ręku”. Zainspirował mnie twój sposób na księgowanie wydatków domowych. Dzięki niemu stworzyłam swój własny. Po roku nauczyliśmy się z mężem trochę bardziej kontrolować wydatki. Już nie wydajemy więcej niż zarabiamy, (uszczuplaliśmy nasze oszczędności). Nawet co miesiąc udaje nam się oszczędzić 200 zł, mało lecz nasze pensje zmalały do tego co było rok temu o około 50%. Dzięki temu planowaniu nie popadliśmy w kłopoty finansowe i mam nadzieję że nie popadniemy. Stres i kłótnie związany z mniejszymi zarobkami nas ominęły.
Wiem że trochę chaotycznie to wszystko napisałam. Ciężko tak opisać intensywny rok z życia. Lecz chcę Ci podziękować że nauczyłeś mnie racjonalnie wydawać pieniądze. Nikt do tej pory mnie tego nie nauczył. Ta wiedza, którą obecnie posiadam w przeszłości wiele by mi pomogła. I tego powinni uczyć rodzice, szkoła gdy jest się już nastolatkiem. A nie samemu trzeba szukać jej i eksperymentować jak się już ma problemy.
Pozdrawiam
Witaj Michał 🙂
Z pewnością jutro będę Ciebie oglądała 🙂 Każdy z nas miałby cykora 🙂 W końcu cała Polska lub jej połowa będzie Ciebie oglądała 🙂 Dasz radę ! I cieszę się,ze jesteś bo dzięki twoim wskazówkom wiem jak racjonalnie wykorzystywać swoje finanse. Powodzenia 🙂
Cześć Michał
Niestety nie mogłam widzieć Twojego wystąpienia w TVP, ale właśnie ten temat dał mi dużo do myślenia i skłonił do oszczędzania. Nie zarabiam tyle co Ty ale nie zazdroszczę ludziom, którzy mają pomysł na życie i na zarabianie pieniędzy.
W chwili obecnej nie pracuję, mam 1,5 roczną córeczkę i poświęcam jej czas. Przed ciążą pracowałam, mąż także mieliśmy dwie pensje na dwie osoby. Nie potrafiliśmy nic odłożyć długów nie mieliśmy. Po urodzeniu córci mamy jedną pensję na trzy osoby, jest ciężko ale pretensje możemy mieć tylko do siebie za taki stan oszczędności.
Uświadomiłam sobie, że im więcej zarabiamy tym szybciej i więcej wydajemy zapominając o oszczędzeniu jakiegoś grosza na tzw. czarną godzinę.
Teraz żyjemy z jednej pensji i potrafimy coś odłożyć i mieć na życie.
Dziękuję i Pozdrawiam
Cześć Michał! Wcale nie gwiazdorzysz, to co robisz jest mega,nie miej wyrzutów,że często jesteś w telewizji to bardzo dobrze.Ja obecnie nie mam telewizora ale oglądam Twoje programy w internecie i są super tylko za krótkie.Tym sposoben docierasz do większej lości ludzi ,którym możesz pomóc więc wyrzuty są bezpodstawne.Rób to co robisz najlepiej i życzę Ci dalszych sukcesów i dużo kasy ,jesteś niezastąpiony w tym co robisz i dzięki Ci za to do następnego razu, pozdrawiam
Witaj Michale, dzięki za maila i od razu spieszę Ci napisać, abyś się nie martwił na zapas.O finansach wiesz bardzo dużo i o psychice Polaków chyba też nie mało, wiec zbierając to do kupy wyjdzie nieźle. Mnie bardzo zmotywowałeś do oszczędzania, robię zakupy z kartką, prowadzę księgowość domową .I to od chwili gdy trafiłam na Twój blog. I za to Ci dziękuję. Wcześniej próbowałam, ale z marnym skutkiem. Będę Cię jutro oglądać i trzymam kciuki. Powodzenia.
Hej Michał,
Wiem, że ten mail został wysłany do kilku tysięcy osób i z pewnością wielu teraz też odpowiada, ale chciałem Ci dodać otuchy i powiedzieć, że to dobre posunięcia z telewizją i mediami i TY akurat robisz pożyteczną „robotę”. Ja nie mam telewizji juz od 3,5roku, więc nie oglądam na bieżąco, ale czasami z Twoich linków.
Twój Blog podoba mi się ze względu na Twoją osobę i szczere i dobre podejście do tematu. Ty przedstawiasz coś więcej niz tylko pieniądze i wszystkie kłopoty z nimi związanymi. Ja do tematu pieniędzy podchodzę w ten sposób, że to zło konieczne i będąc głową rodziny muszę sobie z nim radzić. Dzieki Tobie znam kilka sztuczek i fajnych rozwiązań i to jest super! Ale najważniejsze jest to że, Ja bardzo zwracam uwagę na podtrzymywanie kontaktów z dobrymi ludźmi i dlatego czytam Twoje wpisy. Dobro wraca i Ty doskonale o tym wiesz, więc przestań sie martwić jak to ludzie odbiorą – bo dobrzy ludzie podświadomie odbiorę właściwe przesłanie, a złymi nie musisz sie martwić, bo to ich problem.
🙂 cieszę sie chłopie, że jesteś – Wszystkiego dobrego.
Serdeczności i powodzenia, a raczej połamania języka 😉
hej
Hej Michal.
Na wstępie wspomnę ze uwielbiam twoje maile do mnie 😉 Wiem ze wysyłasz je kazdemu ale bardzo mi miło kiedy otwieram skrzynkę a tam mail od Ciebie z przypomnieniem o artykule. Za każdym razem usmiecham się 🙂 wiec dziękuję Ci za nie 🙂
Jutro fakt temat trudny ale na pewno sobie z nim poradzisz! Nie da sie wszystkich uszczęśliwić wiec rób swoje!
Wspomniałeś o wychodzeniu ze strefy komfortu. Od momentu kiedy przeczytałam tamten artykuł reguralnie przekraczam swoje male strefki komfortu i za każdym razem jestem z siebie dumna ze mi sie udalo, ze sprobowalam, że to coś nowego a nie strasznego! Zobaczysz, jutro tez poczujesz taka dumę 🙂
Chociaz nie będę mogła oglądać na żywo (bo będę przekraczała swoją kolejną strefe komfortu) myślami będę Cię wspierac i trzymać za Ciebie mocno kciuki! 🙂
Powodzenia!
Zobacz także: Refleksje po “Blog Roku 2013” na temat walki o lepsze jutro
Najlepszy występ w TV
Na koniec powiem tylko, że dodaliście mi niesamowitej otuchy. Poszedłem do TV z silnym poczuciem odpowiedzialności. Przygotowałem się mentalnie do tego, że muszę przekazać maksimum informacji w jak najkrótszym czasie. I w efekcie było to najlepsze i najbardziej merytoryczne z wystąpień, jakie dotychczas miałem. I cieszę się z tego co udało mi się powiedzieć. Nie narzekam, że można było więcej – bo nie ma co narzekać 🙂
Jeśli jeszcze nie widzieliście, to zapraszam do obejrzenia (kliknijcie na zdjęcie – przeniesie Was na stronę TVP2, gdzie można obejrzeć nagranie mojego wystąpienia w “Pytanie na śniadanie”):
Cóż mogę powiedzieć poza tym, że po prostu Was uwielbiam? Dziękuję, że jesteście i mnie wspieracie. Mam najlepszych Czytelników na świecie! A każdy z Was jest po trochu blogerem. A ja po prostu robię swoje.
Miłego weekendu!
{ 41 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Podczas pobytu na #BFG żałuję tylko jednego. Tego, co Tobie udało się zrobić – pójść w niedzielę do kościoła. Może wtedy jeszcze bardziej dotarłoby do mnie, jak ważne jest, by być odpowiedzialnym za słowa i jak dużo muszę mieć szczęścia, żeby być uczestnikiem tej konferencji.
Poza tym bardzo się cieszę, że udało mi się Ciebie poznać. Fakt, że już po całej konferencji, bo w Cico, ale to nie ma większego znaczenia 🙂
Pozdrawiam, Krzysiek 🙂
Hej Krzysiek,
Konferencja była tam gdzie my 🙂 Możemy uznać, że w Cico to była naturalna kontynuacja. Miło było poznać.
Pozdrawiam
Mimo, że nie mam telewizji, to zawsze klikniemy z żoną w linka, którego podasz – niby takie tam „pitu-pitu-pytanie-na-śniadanie”, ale dzięki tematom poruszanym m.in. z Tobą trochę ludzi otworzy oczy. A o to przecież chodzi, prawda? Ja to określam jako „pracę u podstaw”, która jest żmudna i wymagająca powtarzania tego samego dziesiątki razy, ale w długim okresie ma ogromną siłę rażenia i prowokuje do wielu pozytywnych zmian naokoło!
Hej Wolny,
Dziękuję. Ja właśnie wychodzę z tego samego założenia: że jak zdarta płyta trzeba w kółko powtarzać to samo – te same podstawy. Tylko wtedy ma szansę dotrzeć i się „uleżeć”.
Miłego weekendu
Cieszę się Michał, że udaje ci się budować społeczność czytelników i autorów.
Niestety moje własne przeżycia nie są tak pozytywne, a mój blog – nie wiedzieć czemu zyskuje sobie więcej wrogów, hejtu, itp. niż przyjaciół.
Właśnie jestem w trakcie postępowania z kilkoma podmiotami dot, kradzieży praw autorskich z mojego, jeszcze wcześniejszego, bloga.
Wielu ludzi traktuje moje blogi jako repozytorium ciekawych tematów np. do wykorzystania na swoje strony firmowe – nawet bez zapytania o zgodę, nie mówiąc o jakiejkolwiek gratyfikacji.
No to trochę się pożaliłem, a teraz jeszcze raz gratuluje tego pozytywu Tobie.
Hej Remigiusz,
Ja wiem, że jest ciężko czasami mieć pozytywne podejście do otaczającej rzeczywistości, ale w gruncie rzeczy tylko to daje nam szansę na to żeby „nie dać się zwariować”.
Błagam – obejrzyj całe wystąpienie Jurka Owsiaka, które zamieściłem w tym artykule. Warto.
Pozdrawiam i dzięki za kibicowanie 🙂
Racja – na podatki zawsze jest lepszy poniedziałek 😉
A teraz do rzeczy – robisz to, co robisz i robisz to dobrze.
Nie dziw się więc, że przyłazimy tu na bloga tłumnie, bo nie dosyć, że można się cholernie dużo dowiedzieć to jeszcze można się zarazić i naładować taką mega-pozytywną energią, że człowieka rozpiera i chce się podejmować działania 🙂
Hej Pozynegatywka,
Świetny nick – od razu wywołuje uśmiech. Zarażaj się do oporu 🙂
Pozdrawiam!
Było mi niezmiernie miło, spotkać się z Tobą twarzą w twarz w Gdańsku 🙂
Musicie wiedzieć, że Michał jest tu na blogu cholernie skromny. Chyba aż za bardzo 🙂
Na żywo słucha się go jeszcze lepiej niż w telewizji i ma baaaaaardzo dużą wiedzę, a do tego umie ją w świetny sposób przedstawić.
Nie kadzę, tak było, kto z Michałem rozmawiał – potwierdzi 🙂
Hej Łukasz,
No fajnie, że się nam udało osobiście spotkać, po takim czasie obcowania w sieci 🙂
A co do reszty – cicho! 😉 Bo dopiero inni Czytelnicy zaczną nalegać na spotkanie…
Pozdrawiam!
Po Blog Forum Gdańsk spotyka mnie wiele dobrego i do tej pory nie mogę uwierzyć, że to były tylko dwa dni. Tyle rozmów, krótkich, ale wiele znaczących, tyle spotkań różnistych ludzi (nawet #tychsamychgąb, pozdre Paweł Opydo), że nie sposób ocenić jak długo jeszcze ten przyjemny zapach pogdański będzie się za mną ciągnął 🙂
Cieszę się, że Cię poznałem i coś czuję, że nieraz jeszcze przyjdzie nam skrzyżować szpady w wartościowych rozmowach (o tańcach i o tym, że musisz mnie nauczyć electric boogie nie wspomnę, cichosza!).
Hej Muszkieter,
Dziękuję 🙂 Miło było i świetnie się rozmawiało. Za krótko, ale świetnie. Na pewno nie raz skrzyżujemy szpady.
Trzymaj się i do zobaczenia
Faktycznie masz najlepszych czytelników, czego Ci szczerze gratuluję! Aż miałam ochotę lajkować cytaty, serio 😉
A mnie nurtuje pytanie: kto wygrał nagrodę w kategorii, do której byłeś nominowany? Jakbyś mógł podać adres zwycięzkiego bloga to też byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam
Hej Maphiel,
Nagroda trafiła do osoby, która w pełni na nią zasłużyła – Maćka Budzicha, który prowadzi blog http://mediafun.pl. A z kolei nagroda dla wpływowego blogera, trafiła do Natalii Hatalskiej – http://hatalska.com.
Polecam i pozdrawiam 🙂
Michale,
wystep w TV był OK, poza krótkim momentem, kiedy zacząłeś mówić o swoim blogu i dałeś się zgasić Kammelowi. Ten moment (przez to, że Kammel cię tak zgasił) wyglądał zeczywiście na lans. Gdyby nie to, to była by to tylko informacja o wartościowych wpisach, jakie są tutaj. Tak to z mojego punktu widzenia wyszło. Może warto było jakoś to skonsultować przed wystąpieniem z prowadzącymi (nie oglądałem na żywo, a nie wiem jak to wyglada od kuchni, ale może była na to szansa w czasie reklam przed twoim wejściem…) Mówi się trudno.
A co do całej reszty: Michale miło że doceniasz wkład czytelników lub wręcz społeczności wokół twojego bloga, ale nie bądź skromniejszy od obecnego papieża. To twoja zasługa, że ten blog działa, bo to ty go założyłeś. To, że my tutaj jesteśmy to też jest twoja zasługa, bo piszesz tu wartościowe rzeczy.
Hej Krzysiek,
Dziękuję za komentarz. Rzeczywiście zabrzmiało to niefortunnie, ale tak właśnie wygląda program na żywo, gdy naprzeciwko Ciebie siedzą telewizyjne asy 🙂 To ja źle ubrałem w słowa to co chciałem powiedzieć. To co chciałem przekazać brzmiałoby poprawnie tak „Trzeba zdawać sobie sprawę, że to co tu zrobimy przez te kilka minut, to tylko lekkie zadrapanie powierzchni… Ja na te tematy piszę już 1,5 roku i mam tematy na kolejny rok. Tu będzie tylko odrobinka”. Tak żeby nikt nie odniósł mylnego wrażenia, że da się ten temat wyczerpać.
To, że Tomasz mnie zgasił, na szczęście mnie zmotywowało. Dlatego zacząłem mówić szybciej i starałem się mówić bez przerw, aby jak najwięcej przekazać 🙂
Co do zasług i społeczności – to jest symbioza. Ja piszę, od Was mam feedback, który dodatkowo mnie motywuje, by jeszcze więcej i lepiej pisać.
Dzięki i pozdrawiam
Uważam, że w poprzednim wystąpieniu Kammel też miał jedna głupią odzywkę. To własnie Kammel się lansuje i mimo dużego doświadczenia nie zachowuje się jak profesjonalista.
Hej Jamaszka,
A ja nie jestem tak zasadniczy w moich ocenach. Tomasz Kammel musi pilnować anteny. Nie może lub nie powinien pozwalać na reklamowanie wprost bądź gadanie nie na temat. To jego praca. Różnie oczywiście bywa – jak każdy z nas ma na pewno swoje lepsze i gorsze dni.
To ja nie dopracowałem swojego przekazu w taki sposób, by nie mógł się przyczepić. Zdarza mi się to na blogu, zdarza i w telewizji. Na blogu piszę i redaguję, więc mam szansę poprawić. A w TV na żywo – takiej szansy nie ma.
Ja uważam, że Tomek jest mega-profesjonalistą. Naprawdę ma dar i warsztat. A potknięcia zdarzają się każdemu. Chociaż w tym konkretnym przypadku i mojego wystąpienia „solo”, to mea culpa a nie jego.
Pozdrawiam 🙂
Aha, przepraszam za dublowanie, ale czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi w tym schemacie „#tekst”? Co jakiś czas się z tym spotykam i nie wiem o co chodzi.
Hej Krzysiek,
To są tzw. hashtagi, czyli inaczej mówiąc takie słowa kluczowe, którymi można się posługiwać w serwisach społecznościowych. Wykorzystuje się je, np. do tego by oznaczać wpisy na konkretny temat. Dzięki takiemu oznaczeniu, łatwo jest monitorować także wpisy na jakiś konkretny temat w mediach społecznościowych – nawet jeśli ich autorzy nie są w kręgu naszych „znajomych”.
Posługując się Twitterem lub Facebookiem, na Blog Forum Gdańsk wszystkie wpisy tagowano #BFGdansk. I pojawiły się (już przed imprezą) także hashtagi, które są formą pewnego żartu lub prześmiewania się z samych siebie przez blogerów, np. #ciągletesamegęby 🙂
Hashtagiem, który pokazuje uwielbienie dla miasta Gdańsk jest #ilovegdn. U Andrzeja Tucholskiego z bloga http://jestkultura.pl podpatrzyłem także hashtag #najlepsiczytelnicy, który bardzo mi się spodobał. Od czasu do czasu oznaczam nim wpisy, w których piszę właśnie o Was.
Na blogu stosowanie hashtagów nie ma sensu. Jest wyłącznie elementem zabawy i „przedłużania” zachowań z Twittera na inne media.
Hashtag może być także elementem lansu. Przykładowo są takie hashtagi, które mają swoje znaczenie tylko dla osób, które uczestniczyły w jakimś zdarzeniu i siłą rzeczy niezrozumiałe są dla innych. Wystarczy w komunikacji użyć takiego hashtagu i wszyscy, którzy wiedzą o co chodzi, potrafią nałożyć na przekazywany komunikat dodatkowy wymiar. To trochę jak slang w zamkniętych grupach.
Przykładowo ja na koniec powiem tego komentarza powiem coś, co będzie kompletnie niezrozumiałe dla zdecydowanej większości z Was, ale doskonale zrozumiałe dla niektórych osób. I w ten sposób mogę publicznie przekazać „zaszyfrowaną” wiadomość. Grzeczne to nie jest do końca – bo to tak jak publiczne szeptanie na ucho. Ale zrobię to jako demonstrację:
Pozdrawaim moje Siostry i Braci #225 🙂
(bądźmy przez chwilę niegrzeczni) #225 pełno nas, a jakoby nikogo nie było 😉
Dziękuję za rozjaśnienie sprawy :).
Michał !!!
To naprawdę wyjątkowo świetny post. We wszystkich ważnych sprawach związanych z blogowaniem trafiłeś w samo sedno.
Ja dopiero zaczynam moją przygodę z blogiem i blogowaniem. Ty jesteś dla mnie przykładem do naśladowania. Mam nadzieję, że za rok osiągnę z moim blogiem co najmniej to samo co Ty osiągnąłeś po 12 miesiącach ze swoim.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów,
Teresa
Nie przesadziajcie z tym krygowaniem się. No duzi chłopcy jesteście, doświadczenia w marketingu trochę też. Takie moje oczywiście subiektywne odczucie.
A pokazuj się wszędzie jak najczęściej – dzięki Tobie niektórzy mają szansę przejść na „jasną stronę mocy”;) Telewizyjna „zajawka” niewątpliwie niektórych zmobilizuje do odszukania bloga i dalszej edukacji. Trzeba odrzucić myśli o „lansowaniu”! PS – z innej beczki-czy również zauważacie to, że coraz więcej osób nie ma/nie używa telewizora ze względu na emitowaną tam „papkę informacyjną” i „ogłupiacze”? …
„Ciemna strona mocy” istnieje i ma się dobrze.
Skoro jest dostęp do internetu a i tam można odnaleźć treści telewizyjne to po co być skazanym na narzucone godziny emisji interesujących programów ? Wszak można w sieci, wygodnie o wybranej przez siebie porze, skorzystać z interesującego przekazu.
Michał pozdrawiam. 🙂
Michał: czy ze swoich wrześniowych zarobków [kilkaset złotych] odłożyłeś te 10% czy nie ?
Hej Fantomas,
Procentowo odłożyłem dużo więcej niż 10% – właśnie ze względu na to, że zarobki były niskie. Przy czym ja operuję inaczej: mam założone pewne kwoty roczne – bez względu na to ile zarobię w danym miesiącu. I dużo bardziej liczy się dla mnie czy potrafię zagonić te odłożone pieniądze do solidnej pracy 🙂
Pozdrawiam
A ja zamiast tego marketingowego bełkotu, który powoli staje się już coraz bardziej męczący, wolałabym przeczytać konkretny wpis na temat poduszki finansowej. Kilka razy została już przywołana na blogu ta poduszka (zadałam sobie trud i sprawdziłam), ale niestety żadnych konkretów.
Cześć Michał,
Ja krótko: jestem wierną czytelniczką bloga i Twoją fanką, fascynuje mnie Twoje podejście do życia, pracy i ludzi. Czytając Twój blog „chłonę” tą niespotykaną prawie świeżość myśli i szczerość. Co do występów w tv, to serio, ja osobiście czekam na Twój program, mam nadzieję ok. godzinny, gdzie wreszcie można by było dowiedzieć się jak żyć i nie martwić się, że się nie będzie miało pieniędzy 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam, trzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego!
@Michał:
1. Nie rozumiem: zakładasz z góry ile odłożysz bez względu na wysokość zarobków ?
2. Nie chce mi się sięgać po zastawienia wydatków, ale koszty życia masz chyba większe niż kilkaset zł. Dlatego jestem ciekaw jak odłożyłeś te pieniądze.
Ja bloguję, bo lubię. Nie mam wielu stałych Czytelników, więc nie mam ciśnienia, że coś muszę napisać czy zrobić.
A ja sparafrazuję tekst z kultowej audycji: „Kocham Pana, Panie Michale” (za blog oczywiście 🙂 dopisałam jakby tak mój mąż czytał 😉
A zdanie: „świadomy jestem swojej siły, poukładania merytorycznego, horyzontu działań” przerobię na rodzaj żeński, powieszę nad biurkiem i będzie moim motywatorem!
Witaj!
Zaczęłam czytać Twoją stronę dzisiaj i bardzo mnie wciągnęła. Myślę, że to co sprawia, że czyta się takie blogi jak Twój to szczerość i naturalność a także chęć niesienia pomocy, której nie od każdego można otrzymać w dzisiejszych czasach. Dzięki Twojej stronie inaczej spoglądam na oszczędzanie, które trochę uważałam zawsze za skąpstwo (głupio mi, że nie widziałam różnicy). Czekam na kolejne wpisy a wystąpienie wypadło bardzo profesjonalnie.
Hej Karolajna,
Dziękuję za opinię i serdecznie witam Cię na blogu 🙂
Pozdrawiam
Michał, bardzo miło było mi Ciebie poznać. Dzięki za rady, których mi udzieliłeś. Zarażam się Twoim blogiem i pozytywną energią, która tu panuje:)
Bardzo się cieszę, że jesteś zmotywowany do jeszcze lepszego prowadzenia bloga. Wszyscy jesteśmy blogerami, ale przychodzimy tu dla Ciebie bo Twoje teksty są świetne i niebanalne. Oprócz tego, że poruszasz poważne tematy to niezależnie czy Cię czytam czy oglądam mam poczucie, że jesteś zwyczajnie dobrym i normalnym człowiekiem. 🙂
Fajnie, że bfg dało Ci kopa 🙂
ze swojej strony mogę dodać tylko tyle, że Twój styl blogowania jest dla mnie tym najlepszym. na początku zachłyśnięcia się blogosferą czytałam masę blogów, na różne tematy, oglądałam zdjęcia – cóż, lekka rozrywka. ale teraz coraz bardziej ciągnie mnie do tych, które coś dają, które uczą, przekazują wiedzę. ty nie gwiazdorzysz 🙂
Dzięki Michał!
Od zawsze myślałam o stworzeniu takiej poduszki bezpieczeństwa, ale jakoś się nie udawało, ale czytanie i słuchanie Ciebie plus to, że we wrześniu pojawi się na świecie moje maleństwo, zmotywowało mnie do tego i od dziś zaczynam wszystko notować. Jeszcze raz dzięki 🙂