Niewesoła opowieść o tym, jak rosyjska kolumna wojskowa namieszała w moim portfelu.
Dzisiejszy wpis to pamiętnik początkującego inwestora na rynku kontraktów terminowych. Pokażę krok po kroku moją krótką przygodę z dwoma konkretnymi instrumentami: kontraktem CFD na pszenicę oraz kontraktem naśladującym indeks S&P 500.
Podzielę się rezultatami finansowymi transakcji, przedstawię mój proces myślowy oraz wszystkie kroki, które wykonywałem i zasady, których próbowałem się trzymać. Przyznam się też do błędów i opowiem nieco o emocjach, które mi towarzyszyły.
Przy okazji zobaczycie także, w jaki sposób aktualna sytuacja polityczna może w mgnieniu oka odwrócić losy świetnie zapowiadającej się inwestycji. To dobra lekcja pokory.
A na koniec artykułu rozstrzygnę konkurs, w ramach którego wspólnie z TMS Brokers i Zbyszkiem rozdajemy Wam 10 książek „Trader doskonały„.
Partnerem cyklu „Elementarz Inwestora” w okresie od maja do lipca 2014 r. jest TMS Brokers – najstarszy dom maklerski działający na rynku Forex w Polsce.
Nasz Partner od ponad 15 lat należy do liderów w świadczeniu usług doradztwa na rynkach walut, CFD, kontraktów terminowych i opcji. Daje dostęp do ponad 6000 instrumentów, najnowszych analiz, rekomendacji oraz indywidualnej opieki maklerskiej.
TMS Brokers jest polskim podmiotem, regulowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego, doradzającym także polskim przedsiębiorcom przy zabezpieczeniu ryzyka walutowego, surowcowego i stopy procentowej.
Zamiast wstępu
Gorące wakacyjne dni nie sprzyjają pracy nad nowymi wpisami. Brak weny spowodował, że sięgnąłem po instrumenty pochodne.
Ten wpis jest dosyć hermetyczny, ale starałem się go napisać w taki sposób, aby był zrozumiały dla wszystkich osób, które interesują się tematyką inwestowania w kontrakty terminowe, ale nie wiedzą od czego zacząć.
Zanim przejdę dalej, gorąco zachęcam Was do przeczytania artykułu „Broń masowej zagłady czy szansa na duże zyski, czyli pora na derywaty„, gdzie Zbyszek elegancko przedstawił podstawowe informacje o kontraktach terminowych.
Przypominam także końcowy wniosek z tego artykułu:
Rynek pochodnych nie wybacza błędów, tylko zwielokrotnia ich skutki.
Z tych powodów w ramach Elementarza Inwestora nie zalecamy rozpoczynania inwestycji na rynkach pochodnych od razu za prawdziwe pieniądze, tylko dokładne poznanie podstaw i naukę na rachunkach demonstracyjnych.
Nic dodać, nic ująć. Ja zachowam się dzisiaj jak wierny uczeń Zbyszka.
UWAGA: niektóre z linków w tym artykule to linki umożliwiające TMS Brokers prawidłową weryfikację źródła ruchu.
Dla jasności: nie są to linki afiliacyjne i nie zarabiam na tym, że będziecie klikać w te linki. Gdyby tak było, to dałbym Wam znać 🙂
Jak otworzyć konto u brokera?
Pierwszą decyzją, którą musiałem podjąć, był wybór brokera oraz platformy transakcyjnej. To pierwsze było łatwe – TMS Brokers 😉 To drugie – trudniejsze, bo w ofercie tego brokera są aż 4 platformy. Za poradą TMS wybrałem platformę GO4X, która jest optymalnym narzędziem dla początkujących. Oferuje ona dostęp zarówno do rynku Forex (44 pary walutowe), jak i do interesujących mnie CFD na metale, surowce energetyczne, płody rolne oraz indeksy giełdowe i instrumenty rynku pieniężnego.
GO4X ma także najmniejsze „wymagania finansowe”. Przy koncie demonstracyjnym nie są one istotne, ale gdybym chciał otworzyć prawdziwy rachunek, to musiałbym wpłacić brokerowi minimalny depozyt, który w tym przypadku wynosi 1000 zł. Minimalne wymagania przy innych platformach TMS to odpowiednio 3000 zł i 10 000 zł.
Samo założenie rachunku było prostsze niż się spodziewałem:
- Wypełniłem formularz rejestracyjny – zostawiając podstawowe dane kontaktowe.
- Po chwili otrzymałem e-mail weryfikacyjny i kliknąłem w link.
- W kolejnym e-mailu otrzymałem login i hasło do platformy GO4X oraz linki umożliwiające pobranie aplikacji do przeprowadzania transakcji.
Elementarz Inwestora – słowo wstępne
Ten artykuł wchodzi w skład cyklu edukacyjnego “Elementarz Inwestora” prowadzonego przez autorów dwóch blogów finansowych: Zbyszka z bloga App Funds oraz Michała z Jak oszczędzać pieniądze. Celem naszego rocznego projektu edukacyjnego jest pokazanie inwestowania krok po kroku – bez zadęcia, ściemy i koloryzowania.
Jedną rzecz musisz jednak wiedzieć: nie jesteśmy doradcami inwestycyjnymi, nie dajemy żadnych rekomendacji, nie proponujemy wspólnego inwestowania. W trakcie tego cyklu będziesz mógł śledzić dwa budowane przez nas portfele inwestycyjne (agresywny i bezpieczny), ale zdecydowanie odradzamy naśladowanie naszych kroków. Nie nastawiamy się na osiągnięcie konkretnego wyniku inwestycyjnego. Nasze portfele mają być tylko przykładem, którym posługiwać się będziemy, m.in. po to, by praktycznie zobrazować niektóre zagadnienia poruszane w cyklu artykułów.
Staramy się podzielić naszą wiedzą w maksymalnie uporządkowany sposób, ale pamiętaj, że dzielimy się naszymi doświadczeniami, które nie muszą mieć wiele wspólnego z Twoją rzeczywistością. Wyłącznie Ty jesteś odpowiedzialny / odpowiedzialna za swoje decyzje.
Jeśli chcesz być na bieżąco powiadamiana/-y o nowych artykułach, to zapisz się na newsletter. Akcję można śledzić też na Facebooku przez dołączenie do grupy Elementarz Inwestora (tu na bieżąco podajemy zawierane transakcje) oraz na Twitterze – #ElementarzInwestora.
Aktualny spis wszystkich materiałów znajdziesz tutaj.
Jak zainstalować platformę?
Podstawowym narzędziem do prowadzenia handlu instrumentami finansowymi w GO4X jest aplikacja MetaTrader4. Jest to już dosyć wiekowe narzędzie, ale bardzo popularne i oferowane przez wielu brokerów.
Z mojej perspektywy podstawowym minusem tej aplikacji jest jej dostępność wyłącznie dla Windows. Jako użytkownik Maca musiałem ją uruchomić w ramach maszyny wirtualnej (wskazówka dla Macowców: ja posługuję się w tym celu VMware Fusion). Ten sam problem mam z Microsoft Money, więc jestem przyzwyczajony do uruchamiania Windows na Macu 😉
Samą instalację platformy pokazuję na poniższym filmie – standardowa aplikacja z mojego punktu widzenia. Trzeba pamiętać, aby po zainstalowaniu MT4 wpisać login i hasło do platformy oraz połączyć się z serwerami demonstracyjnymi GO4X. Warto również od razu pobrać bezpłatne wtyczki OneClick i AutoChartist ze strony instalacja.go4x.pl.
Co kupić?
Instalacja platformy to był „pikuś”. Trudniej było zdecydować, w co chciałbym zainwestować, albo inaczej – na czym chciałbym testować swoje zdolności spekulacyjne w tych gorących, sierpniowych dniach.
Dla jasności: to, co opisuję w tym artykule to tylko testy platformy i moich możliwości. Mój portfel w ramach „Elementarza Inwestora” buduję według innych zasad i ze względu na jego ograniczoną wielkość, nie mógłbym sobie pozwolić na obecność na rynku lewarowanym – groziłoby to zbyt dużym ryzykiem utraty posiadanego, symbolicznego kapitału.
W ramach konta demonstracyjnego na GO4X dysponuję znacznie większą sumą – udostępniane jest tam wirtualne 50 000 zł. Wystarczająca kwota, by móc działać zgodnie z zasadami, które promujemy w ramach „Elementarza Inwestora„, a jednocześnie móc zauważyć konkretny efekt inwestycji.
Zapis całej konferencji „Inwestuj Inteligentnie” – bezpłatnie
Właśnie otrzymałem informację, że od dzisiaj, czyli od poniedziałku 18 sierpnia, rusza promocja TMS Brokers. W ramach niej można otrzymać dostęp do zapisu całej konferencji „Inwestuj Inteligentnie„, którą mieliśmy przyjemność współprowadzić ze Zbyszkiem na Stadionie Narodowym w połowie czerwca.
Druga część tej konferencji dostępna była wyłącznie dla klientów TMS Brokers. Podczas niej Krzysztof Piróg – gość mojego podcastu – przedstawiał swoją strategię inwestycyjną oraz omawiał wybrane transakcje na rzeczywistych rachunkach.
Aby uzyskać dostęp do nagrań, wystarczy założyć konto demo, zainstalować platformę, zalogować się do niej (otrzymanymi danymi podczas rejestracji) i wykonać przynajmniej jedną transakcję. Zapis z konferencji będzie wysyłany po skontaktowaniu się doradcy TMS Brokers na podany numer telefonu.
Konto demonstracyjne pozwala doskonale zapoznać się z technicznymi aspektami obsługi platformy, a także przetestować strategie inwestycyjne. Ma jednak jedną istotną różnicę w stosunku do rachunku rzeczywistego – nie testuje naszych emocji. Te pojawiają się dopiero przy obrocie naszymi prawdziwymi pieniędzmi, co zmienia zachowanie 90% ludzi. Nie można o tym zapominać.
Nie byłem zainteresowany handlem walutami. Chciałem jednak spróbować spekulować z wykorzystaniem odpowiednika ETF-a, którego posiadam w swoim portfelu inwestycyjnym, reprezentującego indeks giełdy amerykańskiej S&P 500. Odpowiada mu kontrakt CFD, który na platformie GO4X nazywa się GO_SP500_I. W przypadku tego kontraktu moim planem było podpięcie się pod długotrwały trend wzrostowy na giełdzie amerykańskiej, czyli inaczej mówiąc obstawienie zakładu z rynkiem, że indeks nadal będzie rósł.
Oprócz odpowiednika indeksu chciałem także zająć pozycję na którymś z surowców. Tak dla kaprysu, by zmusić się do poznania szczegółów z nim związanych. GO4X daje tutaj dosyć szerokie możliwości. Poza możliwością zakupu kontraktu na ropę, benzynę, miedź, platynę itp. daje także możliwość inwestowania w kakao, kawę, kukurydzę, bawełnę, pszenicę, ryż, soję i nawet tak egzotyczne derywaty jak prawa do emisji dwutlenku węgla.
Zachęcony artykułem o portfelu Zbyszka, w którym pojawił się wykres notowań pszenicy, zdecydowałem się zainwestować właśnie w ten płód rolny. Tutaj także zamierzałem „obstawić” kontynuację trendu – w tym przypadku kierunek jest jednak przeciwny w stosunku do S&P 500 i na wykresie u Zbyszka wyraźnie było widać trend spadkowy.
Skąd dowiedzieć się co tak naprawdę kupuję?
O ile w przypadku odpowiednika indeksu S&P 500 jasne jest co kupuję, to o pszenicy nie wiedziałem jeszcze niedawno nic. Nie wiedziałem, co reprezentuje wartość notowań, kiedy prowadzony jest obrót i co ja tak naprawdę kupuję. A wychodzę z założenia, że pakowanie pieniędzy w cokolwiek bez zrozumienia danego instrumentu finansowego, poznania kosztów jego posiadania oraz oszacowania ryzyka inwestycyjnego, jest po prostu nieodpowiedzialne.
W pierwszej kolejności zajrzałem do „Specyfikacji Instrumentów Finansowych” – można ją znaleźć na końcu strony „Warunki transakcyjne GO4X”.
Odszukałem tam symbol GO_WHEAT i dowiedziałem się, że tak naprawdę jest to kontrakt futures na pszenicę o najbliższym terminie zapadalności notowany na giełdzie Chicago Mercantile Exchange ( CBOT). No to jestem krok dalej – przynajmniej wiem, gdzie się tym handluje.
W tym samym miejscu wyczytałem, że wartość 1 lota, czyli jednostki, którą handluje się na rynku instrumentów pochodnych i forex, odpowiada cenie stu buszli pszenicy przemnożonej dodatkowo przez 50 dolarów. Eeee… a co to jest buszel? Szybki rzut oka do Wikipedii wyjaśnił mi, że to taka miara objętości materiałów sypkich, która bardzo precyzyjnie przelicza się na galony i litry.
Z tego samego dokumentu wyczytałem także:
- jaka jest wielkość jednego pipsa, czyli jak duża jest najmniejsza wartość zmiany kursu – w tym przypadku jest to 0,1.
- w jakich godzinach odbywa się obrót tymi kontraktami – w tym przypadku od poniedziałku do piątku w godzinach od 2:05 do 14:10, a następnie od 16:35 do 20:10.
- jaki jest poziom dźwigni finansowej oraz wymaganego depozytu – w przypadku, gdy saldo rachunku nie przekracza 250 tys. zł, to depozyt wynosi 3% wartości otwartej pozycji, a co za tym idzie dźwignia wynosi 1:33,3.
Jeśli nie rozumiesz co to jest pips, depozyt i dźwignia finansowa, to zachęcam do zapoznania się z artykułem „Giełda nie chce rosnąć? Zajrzyjmy na Forex„, w którym Zbyszek szczegółowo przybliżał te pojęcia.
Jakie przyjąć założenia transakcyjne?
Po tym jak zrozumiałem co kupuję, musiałem przyjąć pewne założenia transakcyjne. Pomimo, że grałem na rachunku demo, to nie zamierzałem stracić całego udostępnionego mi tam wirtualnego depozytu (przypominam – 50 000 zł).
W artykułach z cyklu „Elementarz Inwestora” pojawiały się już wskazówki, aby w pojedynczej transakcji ograniczyć ryzyko do maksymalnie 1-5% wartości całego kapitału inwestycyjnego (widełki zależą głownie od naszego profilu ryzyka, wielkości posiadanych środków oraz metody inwestowania). Ja zdecydowałem się być nieco bardziej agresywny i ryzykować maksymalną stratą 3% kapitału w jednej transakcji. 50 000 zł * 3% = 1500 zł.
Planowałem więc otworzyć pozycje na GO_WHEAT oraz GO_SP500_I tak ustawiając punkt wyjścia z inwestycji, aby w najczarniejszym scenariuszu stracić łącznie, w obu transakcjach maksymalnie 3000 zł. Na koncie demonstracyjnym nadal pozostałoby mi 47 000 zł na dalszą naukę.
Moglibyście zatem zastanawiać się, po co ograniczać możliwą stratę w pojedynczej transakcji, skoro w portfelu mam tyle pieniędzy? W ten sposób zmniejszamy ryzyko bankructwa. Pierwszym celem inwestora jest przetrwanie na rynku, a dopiero kolejnym pomnażanie pieniędzy.
Ale jak tę wiedzę przełożyć na parametry konkretnego zlecenia?
Czytaj także: Blogerzy prześwietlają inwestorów, czyli dlaczego warto być na konferencji “Inwestuj Inteligentnie”
Kalkulator depozytu
Można oczywiście próbować wyliczyć wszystkie parametry zlecenia „na piechotę”, ale zdecydowanie zalecam skorzystanie z kalkulatora depozytu udostępnionego przez TMS Brokers. Liczy on wszystko prawidłowo, a do tego ma tę zaletę, że automatycznie pobiera kurs danego instrumentu i wylicza wszystko dla bieżącej wartości notowań.
I tu zaczynają się schody. To co chcemy zrobić, to wiedzieć, jak dużą pozycję mamy otworzyć (za ile pieniędzy). Dzięki dźwigni finansowej potrzebujemy na to tylko 1/33 depozytu na koncie (w przypadku pszenicy). Wiemy już też, że maksymalna strata może wynieść 1500 zł. To czego nam brakuje do określenia wielkości otwieranej pozycji, to precyzyjna informacja o tym, po przekroczeniu jakiego poziomu kursu ma wykonać się zlecenie obronne „stop loss”. Tu nie obejdzie się bez spojrzenia na wykresy…
Gdzie ustawić stop loss i jak zrealizować zlecenie?
Tytułem uzupełnienia:
- W przypadku indeksu S&P 500 chcę założyć się z rynkiem, że indeks będzie rósł, a więc dokonuję transakcji kupna lub fachowo mówiąc otwieram pozycję długą lub jeszcze inaczej – kierunkiem transakcji jest kupno.
- W przypadku kontraktu na pszenicę chcę obstawić dalszy spadek jej ceny, a więc dokonuję dzisiaj transakcji sprzedaży (możesz to sobie wytłumaczyć w ten sposób, że potem odkupisz po niższym kursie to, co wcześniej sprzedałeś drożej) lub inaczej otwieram pozycję krótką, lub jeszcze inaczej – kierunkiem transakcji jest sprzedaż.
Stop loss powinien być ustawiony w taki sposób żebyśmy nie zostali wyrzuceni z rynku ze stratą, przy małej zmianie kursu w niekorzystną dla nas stronę. Przećwiczymy to na przykładzie pszenicy. Skoro obstawiamy spadek jej ceny, to nie mamy nic przeciwko temu żeby cena nadal spadała, ale będziemy tracić, gdy kurs będzie rósł. Stop loss w tym przypadku trzeba więc ustawić powyżej aktualnej ceny.
Ja do moich transakcji szykowałem się w niedzielę 10 sierpnia i analizując wykresy notowań, przyjąłem następujące założenia przy wyznaczaniu „stop lossów”:
- Pszenica od maja 2014 systematycznie tanieje.
- Odbicie ceny nastąpiło w drugiej połowie lipca, ale po osiągnięciu ceny 568,5 dolarów, kurs kontraktu GO_WHEAT zaczął ponowie spadać.
- Ostatnie zamknięcie notowań miało miejsce na poziomie 545,4 USD.
- Zdecydowałem się więc ustawić „stop loss” na poziomie 570-575 USD – nieznacznie powyżej maksymalnej ceny pszenicy w okresie ostatnich kilku tygodni. Uznałem, że jeśli poziom ten zostanie przebity, to będzie mogło to oznaczać odwrócenie trendu.
Komentarz maklera
Już po otwarciu pozycji, poprosiłem o komentarz Sebastiana Joba, menedżera Forex-University:
„W przypadku zlecenia obronnego na pszenicy warto wziąć po uwagę fakt, że jest to pozycja krótka. Dyspozycja stop loss będzie więc realizowana po cenie ask, a więc cenie widocznej na wykresie (bid) powiększonej o spread. Z uwagi na to zjawisko, sugeruję dodać przynajmniej kilka dolarów do lokalnego szczytu i postawić zlecenie w okolicach 580 USD. Z jednej strony, uchroni nas to przed wyjściem z rynku zanim cena nie ustanowi nowego maksimum, z drugiej, pozwoli również ubezpieczyć się na wypadek tzw. fałszywego wybicia.”
Więcej o ustawianiu zleceń obronnych można dowiedzieć się pobierając bezpłatnego e-booka ze strony Forex-University.
Analogiczne założenia przyjąłem dla futures na S&P 500. Tu stop loss ustawiłem na poziomie najniższego punktu na wykresie w ciągu kilku ostatnich dni notowań. Akurat tak się złożyło, że był to najniższy punkt w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Stop loss dla tego kontraktu wyniósł 1890 punktów.
Znając kurs, przy którym chcę zamknąć obie pozycje, byłem już „w domu”. W pozycji „PLN” w sekcji „stop loss” w kalkulatorze depozytu, wpisałem kwotę 1500 zł, a następnie tak starałem się dobrać wielkość otwieranej pozycji (zmieniając pozycję „lot” w sekcji „nominał”), aby w pozycji „kurs” w sekcji „stop loss” pojawił się określony przeze mnie poziom obronny. W niedzielę wieczorem założone parametry osiągnąłem dla 0,35 lota GO_WHEAT i 0,22 lota GO_SP500_I.
Dzięki dźwigni alokując zaledwie 2235,54 zł otworzyłbym pozycje na rynku o wartości 96 755,08 zł – odpowiednio 30 044,09 zł i 66 710,99 zł. A zatem faktyczna dźwignia na całym posiadanym kapitale 50 tys. zł wynosi niecałe 2:1. I chociaż kwota wydaje się duża – zwłaszcza w zestawieniu z opłaconym depozytem, to dzięki ustawieniu „stop loss” moja maksymalna strata w obydwu tych transakcjach wyniosłaby „tylko” 3000 zł.
Ostateczne transakcje przeprowadzałem dopiero w poniedziałek wieczorem (GO_SP500_I) i we wtorek z samego rana (GO_WHEAT), bo poniedziałek – ze względu na publikację raportu przychodów i kosztów – był dla mnie wyjątkowo „gorący” 🙂 Parametry tych transakcji nieco więc odbiegają od analiz przeprowadzonych w niedzielę. Ale do nich wrócimy za chwilę 🙂
Co się stanie, jeśli nie ustawimy stop loss?
Ustawianie stop lossa nie jest koniecznością, ale tak jak pisałem wyżej – ma zabezpieczyć nas przed nadmierną utratą kapitału. Dla mnie stop loss to także sposób na walkę z emocjami – z góry zaplanowana strategia wyjścia w rynku w przypadku, gdy sytuacja rozwijać się będzie nie po mojej myśli. Takie zabezpieczenie przed podejmowaniem nadmiernego ryzyka i racjonalizowaniem błędnych decyzji.
Co jednak dzieje się, jeśli nie ustawimy stop lossa a rynek uparcie będzie szedł nie tam, gdzie byśmy chcieli? Wycena naszego rachunku (Equity), przedstawiająca sumaryczną, aktualną wartość naszych otwartych pozycji oraz gotówki, będzie malała. Gdy spadnie ona poniżej wartości depozytu zabezpieczającego (Margin), to pasek przedstawiający stan rachunku w aplikacji MT4 (zakładka Trade) zmieni kolor na czerwony. Taki alarm to zaproszenie do działania: zamknięcia stratnych pozycji lub uzupełnienia depozytu.
Jeśli nie wykonamy żadnych działań i wycena rachunku nadal będzie spadać, to grozi nam automatyczne zamknięcie najbardziej stratnej pozycji – tzw. stop out. W przypadku TMS Brokers system brokera wykona taką operację, gdy wartość rachunku (Equity) spadnie do 50% wartości depozytu zabezpieczającego (Margin).
Oczywiście fakt, że taki stop out zostanie wykonany, nie zwalnia nas z konieczności uzupełnienia depozytu, jeśli mimo zamknięcia najbardziej stratnej pozycji, depozyt na rachunku nie pokrywa wymagań dla pozycji wciąż otwartych.
Jakie są koszty obsługi transakcji?
Jedynym kosztem, z jakim musimy się liczyć kupując kontrakty CFD poprzez platformę GO4X jest spread, czyli różnica pomiędzy ceną kupna (Ask) i ceną sprzedaży (Bid). Broker zarabia właśnie na spreadzie.
W przypadku, gdy zbliża się data zapadalności kontraktu, a my mamy na nim otwartą pozycję, to nastąpi tzw. rolowanie, czyli doliczenie lub odliczenie punktów swapowych, o których pisał już Zbyszek w artykule z podstawami forex. Kiedy można spodziewać się takiego rolowania? Daty wymiany serii kontraktów są dokładnie określone w „Tabeli rolowań” (link do PDF na dole strony).
W przypadku kontraktów terminowych nie należy się bać takiego rolowania. Nie niesie ono za sobą żadnych konsekwencji finansowych. Utrzymanie otwartej pozycji na CFD polega na zamknięciu starego kontraktu i automatycznym otwarciu nowego. Saldo rachunku uaktualniane jest o różnicę w cenie obu kontraktów. Czyli tak naprawdę wycena rachunku nie ulega zmianie.
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku obrotu parami walutowymi. Tam punkty swapowe naliczane są codziennie.
Sprawdź również: Czego nauczyłem się na konferencji “Inwestuj Inteligentnie”, czyli prawdy i mity dotyczące Forex
Ze względu na małą ilość ETF-ów notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych oraz duże koszty transakcyjne związane z zakupem ETF-ów na rynkach zagranicznych (wysokie minimalne prowizje), kupowanie w ten sposób kontraktów terminowych może być bardzo dobrą alternatywą. Odzwierciedlają one indeksy najważniejszych giełd na świecie, m.in. w USA, Niemczech, Francji, Australii, Brazylii, Japonii, Holandii, Włoszech, Rosji itd.
Mówiąc o kosztach transakcji, warto także wspomnieć o niewątpliwej przewadze korzystania z brokerów legalnie działających w Polsce – takich jak TMS Brokers: po zakończeniu roku otrzymamy wypełniony PIT-8C, który pozwoli w prawidłowy sposób rozliczyć zyski (lub straty) z inwestycji na rynkach kapitałowych z Urzędem Skarbowym.
Wynik moich inwestycji po kilku dniach
Skoro już wiecie co chciałem kupić, jak planowałem inwestycję, gdzie chciałem ustawić stop lossy oraz z jakimi kosztami muszę się liczyć, to pora przejść do przedstawienia tych dwóch konkretnych transakcji.
Na zakupy udałem się w poniedziałek 11 sierpnia przed zamknięciem notowań na S&P 500 oraz rano, we wtorek 12 sierpnia – już po otwarciu obrotu pszenicą. Otworzyłem następujące pozycje:
- GO_SP500_I – zlecenie zakupu 0,23 lota przy cenie 1932,2 pkt z ustawieniem stop loss na poziomie 1890 pkt. Tu gram na wzrost kursu.
- GO_WHEAT – zlecenie sprzedaży 0,35 lota przy cenie 540,40 USD z ustawieniem stop lossa na poziomie 570 USD. Tu gram na spadek kursu.
I chociaż pierwszy dzień kończyłem na stracie, to się tym nie przejmowałem. Planowałem, że obydwie pozycje zamknę pod koniec tygodnia (w piątek 15 sierpnia) przed zakończeniem obrotów na giełdzie towarowej w Chicago i na parkiecie S&P 500.
Na koniec kolejnego dnia – 13 sierpnia – ucieszyłem się widząc, że rynek skręcił dokładnie tam, gdzie chciałem. Mój rachunek zaczął pokazywać wartości dodatnie na obydwu pozycjach (razem 861,43 zł). Pszenica taniała, a S&P 500 – rósł. Poniżej poglądowy screenshot z godziny 20:28 w środę. Na wykresach dokładnie widać poziom stop loss (czerwone poziome linie), linię pokazującą poziom otwarcia pozycji (przerywana czarna linia) oraz aktualne notowania (ciągła linia).
Spokojnie czekałem na rozwój wydarzeń.
W czwartek zobaczyłem na rachunku około 1000 zł na plusie i upewniłem się, o której kończy się obrót na giełdach (20:10 w przypadku pszenicy i 22:15 na S&P500). Zaplanowałem, że zamknę pozycje około 19:45 – 20:00 w piątek tak żebym na pewno mógł dokończyć artykuł w sobotę i posłużyć się finalnymi danymi 🙂
W piątek wybierałem się z rodziną na defiladę z okazji święta Wojska Polskiego. Krótki klip poniżej 🙂 Z rana widziałem, że pszenica drożała – co nie było po mojej myśli, ale nic nie zapowiadało katastrofy…
Prawdziwe emocje zaczęły się, gdy buchnęła wiadomość o tym, że wojska rosyjskie wtargnęły na teren Ukrainy i że rosyjska kolumna została ostrzelana. Giełdy zareagowały. Gdy wróciłem do domu, na wykresach było już dużo pionowych kresek. W ciągu godziny kontrakt na pszenicę zdrożał o ok. 20 dolarów – około 4%. S&P 500 poszedł w drugą stronę i spadł o ok. 13 punktów – 0,7%. Spojrzałem na wartość portfela – około 17:30 byłem jeszcze na nieznacznym plusie.
O 19:50 zrealizowałem plan. Zamknąłem pozycję na pszenicy akceptując stratę na poziomie 692,03 zł (sprzedaż za 553 USD). 15 minut później zamknąłem pozycję na S&P500 kończąc z wynikiem plus 407,88 zł (przy 1943,50 pkt). Mój sumaryczny wynik to minus 284,15 zł.
Ktoś z Was może powiedzieć „trzeba było zamknąć w piątek o 17:30 lub nawet w czwartek mając 1000 zł„. Fajnie. Teraz to wiadomo. Tyle, że wykresy nie pokazują przyszłych notowań i trudno było przewidzieć taki obrót spraw. Ja po prostu realizowałem swój plan, ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Emocje i wnioski
Zostawiłem otwartą aplikację MT4… i to był błąd.
Minuty po tym, jak zamknąłem pozycję na S&P 500, rynek się mocniej odbił. Na wykresie zobaczyłem dwie ładne świece. W ciągu kolejnych 20 minut kurs wzrósł do 1950,50 pkt. I wtedy pojawiły się emocje. Myślałem „wczoraj miałem taki ładny wynik, a dzisiaj sumarycznie jestem na stracie. I jeszcze rynek płata mi figla na koniec i się odbija, a ja się na to nie załapałem„. Od razu w mojej głowie pojawiła się chęć „odegrania”. To normalna reakcja i doskonale z niej żyją kasyna 🙂 Niestety „tylko się odegram” to najgorsza strategia – Zbyszek twierdzi, że nawet gorsza od nadziei 😉
Strzałka pokazuje moment sprzedaży kontraktu na S&P 500.
Pomimo, że grałem na koncie demonstracyjnym, to pod koniec było sporo emocji. Aż boję się pomyśleć, jak nieprzemyślane ruchy mógłbym wykonać na rzeczywistym rachunku.
Co jeszcze można powiedzieć o moim inwestowaniu? Przede wszystkim odradzam wyciąganie jakichkolwiek daleko idących wniosków na podstawie tak małej liczby transakcji. Żeby dobrze przetestować siebie i swoją strategię dywersyfikacji, należałoby otworzyć kilkadziesiąt pozycji.
- Na pewno powinienem dokładniej określić zasady mojego inwestowania. Dopracowania wymaga sposób ustalania punktów wejścia i zasad wyjścia z rynku, oraz ich późniejsze statystyczne, praktyczne przetestowanie. Cechą strategii trendowych jest duża liczba nieudanych transakcji z małymi stratami i nieduża liczba transakcji udanych z dużymi zyskami. Więcej informacji na ten temat można znaleźć w książce „Trend jest twoim przyjacielem„.
- Co do zarządzania ryzykiem, to wykonałem to prawidłowo. Ryzykowałem po 3% kapitału na pozycję – sporo, ale akceptowalnie. Generalnie zasada jest taka, że z czasem i wraz ze wzrostem wartości kapitału powinno się redukować ryzyko w pojedynczej transakcji. Przy dużym majątku ważniejsze jest, aby go zachować, niż na siłę szukać wysokich stóp zwrotu.
- Udało mi się także dobrze dobrać nieskorelowane ze sobą rynki, ponieważ indeks S&P 500 i pszenica zachowują się autonomicznie.
- Kluczową kwestią jest, czy zamknąłem pozycje w planowanym momencie/miejscu. Generalnie postąpiłem zgodnie z planem, ale doświadczam klasycznych „mieszanych uczuć”. Z jednej strony cieszę się, że wytrwałem w mojej strategii, z drugiej – jestem wkurzony, że rynek dał mi takiego prztyczka w nos i odbił się tuż po tym, gdy pozbyłem się instrumentów finansowych. O tyle dobrze, że wojna jednak nie wybuchła jeszcze na pełną skalę.
Rozstrzygnięcie konkursu
W poprzednim artykule z cyklu „Elementarz Inwestora”, zorganizowaliśmy konkurs, w ramach którego nagrodami są książki „Trader doskonały” autorstwa Van K. Thorpa.
Razem ze Zbyszkiem bardzo mocno dziękujemy Wam za wszystkie zgłoszenia konkursowe w komentarzach na blogu App Funds i moim. Ostatecznie wybraliśmy następujących zdobywców książek:
Na moim blogu:
UWAGA: w najbliższych dniach każdy ze zwycięzców otrzyma ode mnie e-mail z prośbą o uzupełnienie danych adresowych do wysyłki książki.
Gratulacje!
To już koniec…
Na sam koniec chcę bardzo serdecznie podziękować TMS Brokers za sponsoring cyklu „Elementarz Inwestora” przez ostatnie 3 miesiące. Remigiusz, Grzegorz, Tomek, Sebastian, Adam – dziękuję za zaufanie, wsparcie merytoryczne i wyrozumiałość dla blogerów.
Do końca wakacji żegnamy się już z „Elementarzem Inwestora”. Ja właśnie dzisiaj rozpoczynam drugą rundę urlopu, więc na blogu także na najbliższe dwa tygodnia zapanuje cisza. Odcinek podcastu o budżecie domowy będzie miał jednak opóźnienie – opublikuję go dopiero na początku września.Teraz pora solidnie wypocząć. Do tematyki oszczędnościowej powrócimy wtedy, gdy zaczniecie już myśleć o oszczędzaniu. Na razie mamy wakacje, czyli tradycyjnie czas wydawania zaoszczędzonych pieniędzy 🙂
Gdybyście mieli jakiekolwiek pytania dotyczące wszystkiego o czym pisałem w artykule, to śmiało zamieszczajcie je w komentarzach. Poproszę Zbyszka i chłopaków z TMS, by odpowiadali na nie pod moją nieobecność.
Tym, którzy właśnie zmierzają na urlop lub na nim przebywają – życzą absolutnie świetnego wypoczynku. Tym, którzy pracują – znośnej pogody i dużo energii do pracy.
Miłego dnia i całych dwóch najbliższych tygodni 🙂
Zobacz także: Zabezpieczenie kredytu
{ 43 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Dzięki za świetny artykuł… i książkę 🙂
Hej KrzysiekC,
Gratuluję raz jeszcze i oby jak najlepiej Ci służyła.
Pozdrawiam
Michale,
W swoim imieniu również dziękuję za dotychczasową współpracę. Życzę Tobie wielu nowych i ciekawych projektów, które będą szansą na rozwój zarówno dla Ciebie jak i dla Twoich czytelników. Życzę też sukcesów i porażek, z których będziesz podnosił się silniejszy i mądrzejszy.
Czuję, że nasza współpraca nie kończy się tu i teraz przy okazji tego projektu, dlatego nie traktuje końca miesiąca jako pożegnania. Tak jak byłem sam czytelnikiem Zbyszka i Twoim, tak dalej nim pozostaję 🙂
Z pozdrowieniami,
Remigiusz Siemiątkowski
TMS Brokers
Dzięki Panowie!
Serdecznie pozdrawiam 🙂
Zbyszek Papiński
Hej Remigiusz,
Dzięki wielkie za mądre życzenia 🙂
Do usłyszenia
Hehe dobre, tyle studiów, czasu poświęconego na naukę i analizę tych inwestycji, a jak przyszło co do czego to same straty 😉 Czy nie przypomina ci to trochę ruletki albo obstawiania zawodów sportowych u bukmachera? Tak samo można analizować aktualną formę zawodników i obstawiać. Tutaj tak samo ryzykujesz, bo niby skąd mamy wiedzieć czy cena pszenicy pójdzie w górę czy w dół, jest to taka sama ruletka jak w kasynie albo u bukmachera.
Hej Robert,
W mojej opinii za szybko wyciągasz wnioski – a właśnie przed tym przestrzegam 😉 Na rynkach można jednak mieć podejście statystyczne. A przy ruletce – nie bardzo 😉
Zachęcam do obejrzenia prezentacji z konferencji „Inwestuj Inteligentnie” 🙂
Pozdrawiam
Hehe Michał oczywiście ze przy ruletce masz również podejście statystyczne, a nawet czysto matematyczne. Jest to o tyle „czystszy” model hazardu, że wszystko jest do obliczenia co do tysięcznych miejsc po przecinku, nie wchodzą w grę żadne uboczne wpływy jak wiatr, wydarzenia polityczne, forma krupiera itd. Zakładam tylko że kasyno jest uczciwe, tzn. nie ma magnesu na ruletce który przyciąga kulkę 😉
Tak samo przy obstawianiu meczów piłkarskich – można do tego podejść statystycznie, sprawdzić wyniki tysięcy innych spotkań, aktualną formę zawodników, kontuzje, wagę meczu, posłuchać konferencji prasowych itd itd. i tak samo minimalizować ryzyko.
Bądź co bądź są to bardzo podobne działania jak obstawianie ceny pszenicy – i tutaj i tutaj musisz przewidywać przyszłość, co racjonalnie nie jest możliwe.
Przypomniała mi się moja pierwsza styczność z rynkiem NEW CONNECT, ryzykowny i agresywny krok, szczególnie na początku bez większej wiedzy.
Też jedna sytuacja na spółce TONSIL całkowicie zmieniła mój portfel…
Na pszenicy otwarcie prawidłowe, prowadzenie pozycji do bani bo miał Pan zysk i wystarczyło przesunąć SL na 541 w momencie gdy kurs leciał dalej poniżej 535. Na SP brak cierpliwości w zajęciu pozycji jak i przy zamykaniu (świeczki się kłaniają). Niezły MM – przynajmniej nie grał pan 5 lotami mając tak duże depo na demie. Jak na początki nie było źle – tylko te emocje ;))
„Pomimo, że grałem na koncie demonstracyjnym, to pod koniec było sporo emocji. Aż boję się pomyśleć, jak nieprzemyślane ruchy mógłbym wykonać na rzeczywistym rachunku.”
Cieszę się że Pan to zauważył – proszę teraz pomyśleć o tym, że to jest Pana praca – 50h w tygodniu a od jakości Pana wyników zależy wynagrodzenie (jak i posada) a gra Pan pieniędzmi firmy (i nie 1 lotem a np setką). Dodając to wszystko razem będzie Pan wiedział jak mniej więcej wygląda praca zawodowego tradera – marzenie wielu młodych (i głupich) myślących kategoriami filmów typu Wilk z WS. Pozdrawiam.
Trading i koncepcja inwestowania krótkoterminowego to nie dla mnie. Ale wielu w tym i ja musiałem przejść tę drogę żeby zrozumieć że nie ma drogi na skróty. Ciekaw jestem jakie masz poglądy na temat do inwestowania w akcje na podstawie danych makro. Piszę o cyklach bessa – hossa, bo aktualnie mamy cykliczną bessę na GPW od Listopada 2013.
Ciekawy artykuł, fajnie poczytać co inni przeżywają podczas takiej gry, sam wiem po sobie jak wiele myśli w głowie buzuje gdy człowiek zastanawia się co zrobić, ale co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że plan ustalony z góry jest jednym z najlepszych sposobów w jaki można sobie radzić z emocjami, na przykład moim zdaniem skoro stop loss był ustawiony z góry, to nie zamykał bym pozycji do póki by nie doszła w miejsce zamierzonego zysku albo by się nie zamknęła by się na stopie, ale to tylko takie moje skromne zdanie. Jeżeli duże wahania nie wyrzucą nas z rynku to warto poczekać aż sytuacja się ustabilizuje i nasza pozycja pójdzie w zamierzonym przez nas kierunku, a gdy tak się nie stanie to trudno, akceptujemy z góry założoną stratę i gramy dalej planując nową strategię.
I ja dziękuję za książkę, i życzę udanej i słonecznej drugiej części wakacji :-).
Michale, doceniam Twoje artykuły, które na pewno są czasochłonne, ale początkowym pomysłem bloga, za który go polubiłem, było głównie jak oszczędzać pieniądze, a jak inwestować mogłem poczytać na polecanych blogach. Skąd ta zmiana, moim zdaniem na gorsze ? Wyczerpał Ci się materiał ?
Pozdrawiam,
Damian
Ale przecież jak już zaoszczędzimy pieniądze to przychodzi czas, żeby zacząć je inwestować. Moim zdaniem artykuł bardzo wartościowy i na pewno nie powiedziałabym, że zmiana jest na gorsze.
Pozdrawiam 🙂
Inwestycja wyglądała naprawdę dobrze moim zdaniem jednak brakowało przesunięcia stop lossa w momencie kiedy pojawiły się już oczekiwane zyski. Po pewnym czasie odpowiednie stosowanie stop loss i take profit okazuje się być najlepszym sposobem na ograniczenie ryzyka płynącego ze strony emocji. W wypadku zbyt dużego zysku na transakcji niestety istnieje duża możliwość zwiększenia ryzyka przy zawieraniu kolejnej transakcji.
Ciekaw jestem jak będą wyglądały następne transakcje.
Pozdrawiam
Udanych kolejnych tygodni wypoczynku, uważajcie na siebie i do szybkiego zobaczenia w newsletterze i na blogu. 🙂
Kiedyś chciałem zarabiać w ten sposób, jednak po przyjrzeniu się temu sposobowi zarabiania odechciało mi się. Zrozumiałem, że to wymaga ogromnej ilości nauki, rozwoju w tym kierunku a wiedziałem, że temat nie pasjonuje mnie tak bardzo, żebym w nim wytrwał.
Dodatkowo nie wiem czy poradziłbym sobie z emocjami 😉
Bardzo fajnie napisany artykuł. Wszystko wytłumaczone „jak krowie na rowie”. I świetny przykład działania czarnego łabędzia na portfel, dobrze, że tylko demo :).
I przy okazji chciałbym napisać, że cieszę się, że mój komentarz spodobał się Zbyszkowi na tyle, żeby przyznać mi książkę :).
Wejście w rynek pszenicy na podstawie jakichs tam przeczuć to proszenie się o kłopoty. Duża zmienność lokalna może wywalić każdego gracza, który nie rozumie, jak wygląda specyfika notowań.
Michale,
Mam do Ciebie pytanie.
Piszesz, że:
Planowałem, że obydwie pozycje zamknę pod koniec tygodnia (w piątek 15 sierpnia) przed zakończeniem obrotów na giełdzie towarowej w Chicago i na parkiecie S&P 500.
Dlaczego założyłeś sobie, że zamkniesz pozycję przed weekendem? Czy w przypadku prawidłowo zidentyfikowanej okazji inwestycyjnej (tak oczywiście się Ci wydawało) nie powinieneś utrzymywać pozycji do osiągnięcia zakładanej ceny docelowej lub zamknięcia przez osiągnięcie poziomu stop loss? Stare giełdowe powiedzienie mówi żeby pozwolić zyskom rosnąć.
Łączę się w bólu. Większość moich inwestycji poszła o średnio 15% w dół.
Czy moglbys cos dla nas zrobic, Michale?
Spytaj tych TMS Brokers, jaki procent graczy Forex w dlugim okresie czasu zarabia na tym.
Nastepnie, prosimy, spytaj dowolnego bukmachera, powiedzmy Fortune lub STS, jaki procent graczy zlecajacych zaklady sportowe w dlugim okresie czasu zarabia na tym.
Dalbym wszystko za odpowiedzi na te dwa pytania.
Hej MM,
A jaki to jest „długi okres czasu”? Statystyki są nieubłagane i otwarcie o nich pisaliśmy ze Zbyszkiem już na początku tematyki Forex w „Elementarzu Inwestora”. Zachęcam do przeczytania tych artykułów.
Nie można też zapominać, że te statystyki są takie a nie inne m.in. dlatego, że wielu uczestników tego rynku nie stosuje elementarnych zasad ochrony kapitału. Ten cykl służy m.in. temu, by szerzyć tę wiedzę i pokazywać różne formy inwestowania bez ich gloryfikowania ale i też bez ich demonizowania.
Pozdrawiam urlopowo 🙂
Eh, kuzwa, zeby tak kazdy dziennikarz czy bloger odpowiadal na takim poziomie na (delikatnie) krytyczne posty. Od zawsze mam wielki szacunek do Ciebie Michale, a jestem jednym z pierwszych czytelnikow. Masz chlopie klase.
Dlugi okres czasu – nie zaden krotkotrwaly „beginners luck” tylko normalna strategia inwestycyjna.
A czemu o to pytam? Bo kiedys robilem maly research i mi wyszlo ze wyglada to bardzo podobnie do zakladow bukmacherskich ktore malo kto nazwalby „inwestowaniem”… Darowalem sobie.
A tak w ogole, to mam rade: nie odchodz od podstaw, od ktorych zaczynales. Laska czytelnikow na pstrym koniu jezdzi 😉 Na razie jest super, ale… Zrob jakis wielki spis tresci dla nowych czytelnikow, podzielony na dzialy (podstawy oszczedzania, podstawy inwestowania) zeby kazdy kto zaczyna przygode z blogiem mial mozliwosc dowiedziec sie, skad ten Twoj caly sukces sie wzial.
A jesli bedziesz eksperymentowal z tematyka, to niech to bedzie na zmiane – cos na podstawowe tematy, i cos jak Forex. I bedzie okay dla wszystkich.
Przydalaby sie porzadna ankieta czytelnikow bloga – zebys wiedzial czego chcemy najbardziej. I jak biedni jestesmy 😉
Inny pomysl: gdzies na boku staly banner – najlepsze na rynku. I po kolei: gdy ktos w tym miesiacu wlasnie uskladal na fundusz awaryjny – co z ta kasa zrobic. Ktos inny ma pierwsze 3 tysiace na wplate poczatkowa kredytu hipotecznego – co z ta kasa zrobic przez rok / dwa lata. Ktos inny ma 30 lat i odklada na emeryture 20% dochodow – co z ta kasa zrobic. Czyli: jakie jest aktualnie najlepsze na rynku rozwiazanie dla poszczegolnych sytuacji. Takie Rekomendacje Michala uaktualniane co miesiac.
Wiem, ze pewnie ciezko cos wymyslec pod tytulem Jak oszczedzac pieniadze, prawda jest taka ze oszczedzanie i droga do bogactwa jest wtedy kiedy wydajesz mniej niz zarabiasz i to jest wiedza ktorej nie ma pewnie 75% Polakow… Niemniej nie odchodz od fundamentow, a raczej – zawsze do nich wracaj.
I oczywiscie na koniec – wszystkiego Naj. Rob swoje spokojnie, i tak jest prawie idealnie.
Witam,
Wydaje mi się że blog zamienił się z „jak oszczędzać pieniądze” na „jak tracić pieniądze”. Rozumiem że partnerstwo z TMS Broker przynosi ogromne zyski Blogerowi, ale prawda jest taka że najlepsi zarządzający (z funduszy inwestycyjnych, hedge i innych) nie potrafią zarabiać pieniędzy na giełdach, rynku forex itd. Więc jak zwyczajny człowiek (nie związany ze światem finansowym) ma sobie poradzić? Oczywiście inwestycje (a raczej hazard) takiej osoby zakończą się całkowitą porażką…
Pozdrawiam.
Pawle muszę się niestety z Tobą nie zgodzić. To nie jest prawda, że fundusze czy też hedge fundy nie potrafią zarabiać pieniędzy. Te instytucje zarabiają pieniądze. Czego nie może zrobić 80% zarządzających to pobić rynku. A co do indywidualnych inwestorów to ich zaletą jest to, że nie muszą mieć ciągłej ekspozycji na rynek. My możemy posiadać pozycję w gotówce i to jest nasza siła
Hej Paweł,
Odpowiedziałem już nieco na Twój komentarz w odpowiedzi dla MM powyżej.
Kompletnie nie zgadzam się z tym co Ci się wydaje.
Zarządzający potrafią zarabiać pieniądze – tylko musisz pamiętać, że oni zarabiają je w pierwszej kolejności dla siebie a w drugiej dla klientów. Po odliczeniu ich zarobków trudno jest nam pobić średnią rynkową 😉
Zwykły człowiek powinien dobierać formy inwestowania stosownie do własnych preferencji, umiejętności i skłonności do ryzyka. Musi też stosować elementarne zasady inwestowania, które z uporem maniaka staramy się przekazywac w ramach „Elementarza Inwestora”. Polecamy Wam także dodatkowe lektury, w których można pogłębiać wiedzę. Pokazujemy także osoby z dużym doświadczeniem inwestycyjnym, które przestrzegają przed hurra-optymizmem i działaniem bez planu.
Trudno jest coś Wam pokazać jednocześnie tego nie pokazując.
Spójrz z drugiej strony: być może tym i innymi artykułami z cyklu „EI” przekonujemy wiele osób, że tego typu inwestowanie nie jest dla nich. Że wymaga pozyskania zbyt dużej wiedzy i zainwestowania dużej ilości czasu bez gwarancji zwrotu. Nadal idealnie koresponduje mi to z tematem oszczędzania pieniędzy choć nie tak prostolinijnie jak „zakręcaj kapiącą wodę” 😉
I w tym kontekście takie próby dyskredytowania tego co robię poprzez Twoje „wydaje mi się” są dla mnie po prostu krzywdzące.
Nie żywię jednak urazy 🙂 Pokazuję Ci tylko inny punkt widzenia.
Pozdrawiam 🙂
„Spójrz z drugiej strony: być może tym i innymi artykułami z cyklu “EI” przekonujemy wiele osób, że tego typu inwestowanie nie jest dla nich. Że wymaga pozyskania zbyt dużej wiedzy i zainwestowania dużej ilości czasu bez gwarancji zwrotu. Nadal idealnie koresponduje mi to z tematem oszczędzania pieniędzy choć nie tak prostolinijnie jak “zakręcaj kapiącą wodę” ;-)”
To jest jeden z najlepszych tekstow, jakie kiedykolwiek w zyciu przeczytalem na jakimkolwiek blogu. Chapeau Bas!
Identycznie bylo ze mna – doszedlem do wniosku, ze Forex podobnie jak zaklady bukmacherskie nie jest dla mnie.
I zaoszczedzilem pieniadze, przez to ze ich nie stracilem. 🙂
Wpis świetny, jednak nie bardzo na moją głowę ma się to w zgodzie z Twoim blogiem. Ryzyko związane z kontraktami terminowymi jest tak duże że nie traktował bym ich w żaden możliwy sposób jako inwestycję, skłaniał bym się bardziej ku określeniu: hazard.
Blog czytam od dawna, dzięki za pracę w niego włożoną. Gratuluję wyników!
Fajnie miec 50 tys do stracenia 🙂
Dzis sie zarejestrowalem i w koncu sam sprobowalem na wlasnych wirtualnych pieniadzach na czym to polega – oczywiscie bardzo ogolnikowo i na podstawie tego, co napisales wyzej… narazie mam 1 tys straty i lece dalej w dol 🙂 ale chce zobaczyc jak to bedzie za dzien czy dwa 🙂
Dzieki za wpis.
Eksperymentow dzien drugi…
Dzis rano otwieram aplikacje i mila niespodzianka, jestem 1 tys na plusie 😉
Zamknalem jedno zlecenie z zyskiem 800 i otworzylem kolejne (obecnie prawie 300 na plusie). Z pozostalych otwartych jestem 600 na plusie. Gdybym teraz wszystko zamknal mialbym 51200 od wczoraj. Nie wiem co mnie podkusilo z pszenica… zaczela znowu spadac, wiec zlecenie sell a tu zaraz odbicie i jestem -800 na niej 🙂
Bawie sie dalej 🙂
„Te instytucje zarabiają pieniądze. Czego nie może zrobić 80% zarządzających to pobić rynku.”
I właśnie o to chodzi. Jeśli mają tak ogromną wiedzę na temat rynków finansowych i nie są wstanie pobić rynku to bez sensu jest korzystać z ich usług. I teraz jak sobie poradzi „Kowalski” be tej wiedzy? Lepiej niż specjaliści?
Proponuje poczytać analizy:
http://blogi.bossa.pl/2011/01/18/o-technikach-ktorzy-nie-powinni-byli-schodzic-z-drzewa/
http://blogi.bossa.pl/2011/01/22/malpa-czyli-losowosc-inwestycji/
„I w tym kontekście takie próby dyskredytowania tego co robię poprzez Twoje ‚wydaje mi się’ są dla mnie po prostu krzywdzące.”
Przepraszam jeśli to tak zabrzmiało. Nie chodziło o dyskredytację. Ta wiedza jest chyba nowością dla Ciebie Michał, więc po prostu przekonasz się poźniej (może to być za parę miesięcy, ale równie dobrze dopiero za X lat), że straciło się czas jak i pieniądze na „zabawę” w Inwestora.
Życzę powodzenia w „inwestycjach”.
Michale pewnym problemem jest to, ze piszesz o oszczedzaniu groszaków i jednoczesnie „uczciwie” chcesz mowic o inwestycjach z lewarem?
Niestety to nie jest ok, wobec tych wszystkich, ktorzy ciułają, oszczedzają, a pozniej przepuszczą wszystko na „pszenicy”
A czemu nie, nadwyżki można wykorzystywać w różnych sposób. Można przehulać albo kupować warzywa giełdzie. Ważne, że nie kradzione.
Cześć Michał,
Jestem z tobą prawie od początku istnienia bloga i na początku ustalmy, że odwalasz kawał dobrej roboty w edukowaniu społeczeństwa za co ja i wielu na pewno ci dziękuję. Jednak jakoś ostatnio złapałem się na tym, że rzadziej czytam to co się tutaj pojawia, a nie rzadko po samym tytule wpisu nie czytam wcale twoich tekstów.
Zastanawiałem się dlaczego i po krótkiej analizie ostatnich 3 miesięcy wyszło mi, że na 18 wpisów 5 faktycznie dotyczy oszczędzania (liczę z premierą kursu o budżecie), a 13 wpisów to wpisy poświęcone inwestowaniu, samozachwytom i rozterkom blogera oraz lokatom.
Reasumując mam wrażenie, że trochę tematyka bloga skręca z planowanej trasy pt. „Jak oszczędzać pieniądze?”. Nie masz trochę takiego wrażenia?
Nie zmienia to faktu, że i tak będę tutaj zaglądał chociażby po to aby zobaczyć co tam u Michała w trawie piszczy 😉
PS: pozdrów rodzinkę 😀
Inwestowanie z wykorzystaniem lewarowania jest bliższe hazardowi. Niestety jest to inwestowanie pieniędzy, których de facto nie posiadasz, co w olbrzymi sposób zwiększa ryzyko inwestycji. Oczywiście o ile jest to przemyślane i inwestor (hazardzista?) rozumie co robi i jakie ryzyko ponosi to nie widzę problemu – tak samo jak przy grze w ruletkę.
Podstawą do inwestycji jest zrozumienie tego, w co wkładasz oszczędności. Jeżeli nie masz na to czasu lub z innych powodów nie chcesz tego spróbować zrozumieć, to lepiej chyba umieścić pieniądze na koncie oszczędnościowym. No chyba, że satysfakcjonują Cię szanse 50/50 – wzrośnie albo spadnie 🙂
Panie Michale, nie sądzi Pan, że w pierwszej kolejności o tym powinno się pisać?
Michał,
Inwestowanie na takich rynkach wymaga ciągłego zaangażowania, tzn codziennie trzeba analizować sygnały kupna i sprzedaży. To pochłania bardzo dużo czasu. Polecasz jakieś zautomatyzowane narzędzia, które pozwalają inwestować nie poświęcając na to dużo czasu? Kiedyś u jednego z brokerów chyba forexowych testowałem takie narzędzie gdzie można było automatycznie inwestować tak jak wybrane inne osoby, których historyczne wyniki można było przeglądać. Znasz takie narzędzie lub podobne?
Zrób próbkę co najmniej 5.000 jeśli chodzi o hazard. Rozumiem, że skoro masz tylko 75 to pewnie jakieś zakłady sportowe. Sam wiele razy stosowałem systemy stawkowania bukmacherskiego na giełdzie i jeśli robi się coś mądrze to daje to efekty.
Michał,
może Ty lub któryś z Twoich znajomych, którzy znają się na grze na forex możecie doradzić w pewnej kwestii. Opracowałem sobie system, którym gram u bukmachera. Jak myślisz po ilu próbach (pojedynczych zleceniach na forex lub pojedynczych zdarzeniach u bukmachera) można założyć, że system działa i warto zainwestować w niego większe pieniądze. Czy ta ilość prób to około 100 a może 1000? Obecnie mam niewielką próbkę 75 zdarzeń na których świetnie wyszedłem. Obecnie zakładam, że jeżeli po 500 zdarzeniach będę na dużym plusie to wejdę w to z większym kapitałem.
Bardzo ciekawy wpis!
Gratuluję wygrania konkursu Comperii 🙂
Rzeczowy i wyczerpujący wpis = dłuższa posiadówka u Ciebie na stronie 🙂
Nauka gry na pochodnych kosztuje bardzo dużo realnych pieniędzy. Musi tyle kosztować, bo wiedza „darmowa” jest zbyt niedoceniana. Na dodatek nie wszystkie stracone pieniądze przekładają się na prawdziwą mądrość. Tu potrzebnych jest jeszcze kilka innych „warunków”
W praktyce oznacza to że mądrości o tej sztuce nie da się przekazać nawet w najlepszej wierze.
Pozdrawiam