Podcast: Play in new window | Download (Duration: 46:58 — 43.8MB)
Subscribe: Apple Podcasts | RSS
Konto oszczędnościowe dla dziecka? Lokata? Fundusz? Co wybrać chcąc systematycznie odkładać pieniądze dla dziecka? Przedstawiam kilka strategii.
Mówi się, że „od przybytku głowa nie boli”, ale osoba, która wymyśliła to przysłowie chyba nie miała wiele wspólnego z „przybytkiem”. Głowa potrafi boleć – zwłaszcza wtedy, gdy zastanawiamy się, jak zagospodarować nadwyżki finansowe i jak zabezpieczyć przyszłość swoją i dzieci. Dylematów z tym związanych nie mają tylko ci, którzy beztrosko podchodzą do pieniędzy. Osoby rozsądne finansowo mają jednak czasami nie lada orzech do zgryzienia.
Niedawny start programu 500+ dla pierwszego dziecka spowodował kolejną falę maili z Waszymi pytaniami dotyczącymi tego jak w optymalny sposób odkładać pieniądze z myślą o przyszłości dziecka.
Już kilka lat temu pisałem jak stworzyć własny system systematycznego oszczędzania dla dzieci, ale myślę, że warto odświeżyć ten temat – zwłaszcza, że dzisiaj mam bardziej asekuracyjne podejście. Wynika to w dużej mierze z obserwacji umiejętności inwestycyjnych rodaków (nie oszukujmy się – bardzo niskich). W dzisiejszym odcinku znajdziecie więc kilka strategii oszczędzania z myślą o dzieciach, przy założeniu braku umiejętności inwestycyjnych i z dużym naciskiem na bezpieczeństwo zgromadzonego kapitału.
UWAGA: ten odcinek podcastu przeznaczony jest dla osób, które uważają, że NIE POTRAFIĄ inwestować. Jeśli uważasz, że już potrafisz, to po prostu inwestuj na dogodne dla Ciebie sposoby i nie trać czasu na słuchanie tego odcinka. 🙂
Oszczędzanie dla dziecka – podcast w formie audio i wideo
Możesz posłuchać podcastu lub obejrzeć wideo na YouTube.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę kanał na YouTube oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymasz powiadomienie, gdy opublikuję nowy film.
W tym odcinku usłyszysz:
- Jak rodzice opisują swoje potrzeby w zakresie oszczędzania dla dzieci?
- 5 założeń systemu systematycznego oszczędzania na przyszłość dzieci.
- Dlaczego należy zachować maksymalną ostrożność rozmawiając z doradcami finansowymi?
- Dlaczego nie zawsze jest sens inwestować?
- Kiedy rodzice NIE powinni odkładać pieniędzy dla dzieci?
- Co warto zrobić zanim rozpocznie się oszczędzanie dla dziecka?
- Priorytety oszczędzania dla dzieci.
- 3 podstawowe i bezpieczne sposoby odkładania pieniędzy dla dziecka.
- Jakich stóp zwrotu oczekiwać od kont oszczędnościowych, lokat, obligacji skarbowych oraz rynków kapitałowych?
- Jaką jedną książkę o inwestowaniu warto przeczytać?
- Ile aktywnie zarządzanych funduszy nie osiąga lepszych rezultatów niż średnia rynkowa?
Kliknij prawym przyciskiem, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.
Czytaj także: Jak ulokować pieniądze
Strony, osoby i tematy wymienione w podcast’cie:
- Artykuł Inwestowanie dla dzieci, czyli jak stworzyć własny program systematycznego oszczędzania.
- Książka „Finansowy ninja” – książka, w której opisałem m.in. kolejność działań w zakresie oszczędzania, priorytety i zasady budowy poduszki finansowej.
- Artykuł Poduszka finansowa, czyli co musisz zrobić, zanim zaczniesz inwestować
- Artykuł Gdzie trzymać gotówkę i jak bezpiecznie lokować nadwyżki finansowe – tu opisywałem zasady korzystania z promocji konta oszczędnościowego w Banku Millennium.
- Ranking kont oszczędnościowych
- Ranking lokat bankowych
- www.obligacjeskarbowe.pl
- Książka „Inteligentny Inwestor”, Benjamin Graham
- Analizy.pl – strona, na której można porównać wyniki funduszy inwestycyjnych.
- Raport SPIVA U.S. Scorecard – raport za rok 2018 pokazujący skuteczność amerykańskich funduszy inwestycyjnych na tle indeksów szerokich rynków reprezentatywnych dla poszczególnych funduszy, czyli inaczej mówiąc porównanie wyników funduszy do średnich rynkowych.
- Artykuł Co to jest ETF? Jak inwestować za granicą?
- Cykl artykułów Elementarz Inwestora
Poniżej znajdziesz pełny tekstowy zapis tego odcinka podcastu. Format PDF zostanie udostępniony z opóźnieniem (ale wszystko jest poniżej). 🙂
Sprawdź również: Bezpieczne inwestowanie
Jak oszczędzać dla dziecka?
Na początek zacytuję Wam kilka listów od Czytelników. Sebastian napisał do mnie tak:
Cześć Michał,
Od dłuższego czasu śledzę Twój blog, i dziękuję Ci za rzetelne i przydatne treści w nim zawarte.
Być może dobrym pomysłem byłby artykuł dotyczący oszczędzania na przyszłość dziecka. Od kilku tygodni jesteśmy szczęśliwymi rodzicami Filipa. Rozpatrujemy, w jaki sposób najlepiej rozpocząć oszczędzanie dla niego, a dokładnie za pomocą jakiego instrumentu finansowego. Przeglądam oferty i ciężko znaleźć odpowiedź.
Myślę, że najlepszą opcją byłaby lokata z możliwością dopłaty / konto oszczędnościowe. Konta oszczędnościowe są dość nisko oprocentowane na ten moment. Ciężko znaleźć lokatę, która umożliwia dopłatę środków, a pewnie część rodziny zadeklaruje drobne comiesięczne przelewy. My sami też planujemy odkładać pewne kwoty w każdym miesiącu.
Nie wiem, czy temat wydaje się z Twojej perspektywy interesujący, ale myślę, że grono odbiorców mogłoby być całkiem spore.
Z kolei Marcin napisał tak:
Witam
Niedawno zostaliśmy szczęśliwymi rodzicami Janka i się tak zastanawiamy nad oszczędzaniem dla niego. Myślimy żeby co miesiąc wpłacać 100–200 zł na jego lokatę, fundusz lub konto oszczędnościowe.
No właśnie – co wybrać? Okres to 16–20 lat i nie wiemy co lepsze i bezpieczniejsze.
Co w tym temacie Panie Michale poradzisz?
No i ostatni mail od Izy, która napisała tak:
Cześć,
Dopiero od niedawna czytam Twojego bloga, ale zdążył już wnieść dużo pozytywnych zmian w moich finansach domowych. Jako matka 2 dzieci (10 i 8 lat) cały czas martwię się o ich przyszłość. Czy mógłbyś doradzić jakie produkty finansowe są godne uwagi pod kątem oszczędzania dla dzieci: lokata, fundusze inwestycyjne, a może coś innego?
Zobacz także: Oszczędzanie dla dziecka
Systematyczne oszczędzanie dla dziecka – specyfika
Na podstawie kilkudziesięciu Waszych listów i najcześciej powtarzających się oczekiwań związanych z oszczędzaniem dla dziecka, opracowałem listę wymagań związanych z taką formą oszczędzania:
1) Szukacie prostych i nieskomplikowanych produktów oszczędnościowych. Idealny jest taki scenariusz, w którym raz wybieracie „sposób oszczędzania” i nie musicie już później nad niczym się zastanawiać. Idealne rozwiązanie to „ustawić raz i zapomnieć”.
2) Ważna jest dla Was regularność i systematyczność wpłat. Nie chcecie wpłacić raz większej kwoty, ale po prostu systematycznie, co miesiąc wpłacać 100, 200 czy 500 zł miesięcznie z myślą o przyszłości dziecka. Ale jednocześnie bez każdorazowego zastanawiania się nad sposobem rozdysponowania tych środków (patrz punkt 1).
3) Wielu z Was myśli o tym zaraz po narodzinach dziecka, ale zdarzają się i takie osoby, które już mają starsze dzieci i dopiero teraz zastanawiają się, jak odłożyć coś dla nich na przyszłość. Krótko mówiąc – macie przed sobą perspektywę powiedzmy max 20 lub kilkunastu lat oszczędzania, a w niektórych przypadkach zaledwie kilku lat oszczędzania.
4) W większości nie macie sformułowanego celu oszczędzania. Nie ma w tym nic złego. Po prostu pragmatycznie chcecie co miesiąc odkładać stałą kwotę z założeniem, aby Wasze dzieci miały łatwiejszy start w dorosłym życiu. To także jest dobra motywacja i moim zdaniem wcale nie trzeba tu na siłę szukać celów takich jak np. „odkładam na studia wyższe dziecka” itp. Grunt żebyście robili to systematycznie.
5) Wiele osób podkreśla, że ważne jest dla nich bezpieczeństwo odkładanych środków. Oczywiście chcecie, aby te pieniądze pracowały i jak najlepiej zarabiały, ale z drugiej strony – nie akceptujecie utraty kapitału. Powtórzę: w większości nie akceptujecie utraty nawet części zgromadzonego kapitału. To ma kluczowe znaczenie dla wyboru sposobu odkładania pieniędzy dla dzieci.
Zanim pójdziemy dalej, chcę nieco szerzej naświetlić problem.
Czytaj także: WNOP 140: Jak uczyć dzieci o pieniądzach i jak odpowiadać na pytania dzieci dotyczące finansów
Jak zainwestować pieniądze z 500+
Niestety większość z nas nie potrafi inwestować. Nie pogłębiamy swojej wiedzy w tym obszarze i jednocześnie dosyć naiwnie wierzymy, że specjaliści nas wyręczą w odpowiednim dobieraniu form inwestowania naszych pieniędzy. Nie ukrywam, że jestem co do tego sceptyczny. I o ile sam potrafię znaleźć rzetelnych specjalistów, którym naprawdę zależy na wynikach klientów, to niestety trzeba ich ze świecą szukać i nawet, przy mojej sporej wiedzy, mam czasami duże trudności w rozpoznaniu, czy mam do czynienia z prawdziwym specjalistą o dużej etyce zawodowej, czy ze świetnym sprzedawcą, któremu zależy przede wszystkim na jego osobistym zarobku – co akurat rozumiem, bo każdy ma prawo zarabiać, ale nie akceptuję, gdy odbywa się to kosztem klientów.
Moja smutna konstatacja jest taka, że przeciętny oszczędzający ma dużo większą szansę trafić na nierzetelnych sprzedawców produktów finansowych, niż na tych, których nawet po latach będzie oceniał jako dobrze wykonujących swoją pracę. Znane są mi przypadki takich sprzedawców, którzy przez lata żyli z prowizji ze sprzedaży toksycznych polis inwestycyjnych, a teraz proponują tym samym klientom, którzy stracili przez nich oszczędności życia, że będą pomagać im odzyskiwać stracone pieniądze od towarzystw ubezpieczeniowych – oczywiście za sowitą prowizję w przypadku wygranej.
Te złe praktyki widać zarówno w działaniu pojedynczych sprzedawców, jak i całych instytucji finansowych. Przykładowo: osoby zarządzające funduszami w towarzystwach funduszy inwestycyjnych (TFI) potrafią wykręcać przyzwoite stopy zwrotu brutto, ale po naliczeniu kosztów instytucji finansowych, czyli opłaty za zarządzanie i przeróżnych prowizji, wynik netto dla klienta bywa bardzo niesatysfakcjonujący. Jeśli konkretny fundusz nie radzi sobie przez dłuższy czas z wychodzeniem na plus albo istotnie odstaje od konkurencji, to TFI zmienia jego nazwę i politykę inwestycyjną próbując w ten sposób zamiatać problem pod dywan.
Jestem zwolennikiem prostoty, przejrzystości i niskich opłat, a niestety nie odnajduję ich w ofercie polskich ubezpieczycieli proponujących przeróżne polisy oraz TFI oferujących dosyć kosztowne fundusze inwestycyjne, ale trzeba też powiedzieć, że sytuacja nieco się poprawia. Największą patologią nadal pozostaje sprzedaż polis, gdzie handlowcy na etapie sprzedaży obiecują klientom pomoc w późniejszym inwestowaniu, pokazują historyczne wykresy i na ich podstawie prognozują przyszłość (zawsze podkoloryzowaną). Niestety po przelaniu pieniędzy i zakupie jednostek klient zostaje zostawiony sam sobie. Ewentualne straty tłumaczy się potem tym, że “widziały gały co brały” i że po prostu klient wybrał złe fundusze, chociaż mógł wybrać inne, dokonać realokacji itd. Prawda jest jednak taka, że zdecydowana większość klientów po prostu nie wie co wybrać, bo samych polskich funduszy inwestycyjnych jest na rynku kilkaset, a jeśli doda się do nich fundusze dostępne w ramach polis UFK (czyli ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe), to robi się ich kilka tysięcy.
Czasami wręcz mam wrażenie, że brak rzetelnej edukacji klientów i uświadamiania ich o ryzykach inwestowania, to świadoma strategia działania instytucji finansowych, które zarabiają zawsze – niezależnie od tego, czy ich klienci zyskują czy tracą.
Dlaczego robię tak szeroki wstęp do tematu? Bo chcę po raz kolejny uczulić, że NIKT nie wyręczy Cię w opracowaniu własnej strategii zarządzania kapitałem i NIKT nie zdejmie z Ciebie odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Jeśli na czymś się nie znasz, to nie oszukuj się, że jest inaczej. Albo zdobądź wiedzę, albo odpuść. Oba te rozwiązania są OK. Nie każdy musi aktywnie inwestować. Czasami łatwiej jest po prostu zarobić pieniądze, odłożyć je i jedynie zadbać o to, aby chronić zgromadzony już kapitał – bez nastawiania na jego pomnażanie poprzez inwestycje obarczone ryzykiem.
Kiedy nie powinniście odkładać dla dzieci
Chcę też dokonać jednego bardzo istotnego zastrzeżenia – chociaż wiem, że część z Was może się z nim nie zgodzić lub wręcz oceniać to jako złą radę.
Uważam, że są pewne sytuacje, w których nie powinniście odkładać pieniędzy dla dzieci, bo ma to daleko mniejszy priorytet niż np. rozwiązanie Waszych problemów finansowych.
Taką pierwszą ewidentną sytuacją jest tkwienie w długach. Jeśli mamy długi, to najpierw trzeba się uporać z nimi i każdą możliwą nadwyżkę pieniędzy przeznaczać na ich spłatę. Dopiero po wyjściu nad zero można myśleć o oszczędzaniu. Dlaczego to takie ważne? Bo po prostu nie ma sensu odkładać np. 500 zł miesięcznie dla dzieci na niskooprocentowane konto oszczędnościowe zarabiające np. 1,5% rocznie, a jednocześnie płacić odsetki od niespłaconego długu w wysokości np. 10% rocznie czy więcej. Po prostu lepszą inwestycją jest spłata długów. 🙂
Odradzam także odkładanie dla dzieci, jeśli nie macie jeszcze żadnych oszczędności. W takim przypadku kluczowe jest zadbanie o własne bezpieczeństwo finansowe i uzbieranie najpierw funduszu awaryjnego 1000 zł / 2000 zł, potem poduszki finansowej, a dopiero potem nadwyżki można odkładać dla dziecka. Więcej kolejności działań, priorytetach finansowych i zasadzie budowania poduszki finansowej możecie przeczytać w mojej książce „Finansowy ninja” lub w artykule dotyczącym samej poduszki finansowej. Jeśli bowiem nie macie żadnych oszczędności, to zbyt łatwo jest wpaść w kosztowne zadłużenie, gdy pojawi się jakaś pilna potrzeba wydania większej kwoty.
I kolejna sytuacja: część z Was ma na głowie kredyty hipoteczne na nieruchomości, w których mieszkacie. Wcześniejszą spłatę takiego kredytu można przyrównać do inwestycji o gwarantowanej stopie zwrotu. Jeśli nie potrafimy inwestować w taki sposób, aby systematycznie przebijać zyskami oprocentowanie kredytu hipotecznego, to zdecydowanie warto najpierw spłacić kredyt hipoteczny a dopiero potem zastanawiać się nad tym, jak ulokować nadwyżki finansowe (oczywiście zachowując swoją poduszkę finansową).
Wiem, że to się może wydawać nieintuicyjne, ale po co płacić co miesiąc np. 4,4% odsetek bankowi w racie kredytowej, zamiast nadpłacić od razu część kapitału w postaci 20 000 zł, które trzymamy na lokacie oprocentowanej np. na 2,5% rocznie? W takim przypadku natychmiast zarabiamy więcej spłacając kredyt – zwłaszcza, że z tytułu odsetek od naszej lokaty płacimy jeszcze podatek Belki, a więc de facto zarabiamy tylko 2% rocznie. Jeśli jednak spłacimy pieniędzmi z lokaty część kredytu, to zarobimy dwa razy więcej na odsetkach, których nie będziemy musieli już płacić. A im szybciej pozbędziemy się kredytu, tym szybciej będziemy w stanie odkładać większe kwoty dla dzieci.
Często jest tak, że szukamy inwestycji o stopie zwrotu typu 4% podejmując nadmierne ryzyko i narażając się na straty, a spłacając kredyt hipoteczny w zasadzie bez żadnego ryzyka możemy zarobić gwarantowane 4% albo i więcej. Dlatego sugeruję nawet, by najpierw spłacić kredyt hipoteczny, a dopiero potem zabrać się za oszczędzanie dla dzieci – chociaż wiem, że niektórzy mogą mieć z tym problem na poziomie emocjonalnym. W finansach wygrywają jednak najczęściej Ci, którzy działają systematycznie, zgodnie z planem, na chłodno i minimalizują wpływ emocji na swoje decyzje. 🙂
Priorytety oszczędzania dla dziecka
I tu dochodzimy do kolejnego punktu: zanim przejdę do omówienia, gdzie moim zdaniem warto lokować oszczędności, to przedstawię kluczowe założenia dla przyjętego przeze mnie toku rozumowania. Oto definicja takiego idealnego moim zdaniem programu systematycznego oszczędzania:
1) System musi dawać przewidywalność. Musimy rozumieć jak działa i musimy wiedzieć, jakiej stopy zwrotu możemy oczekiwać.
2) System musi chronić kapitał. Chcemy dziecku przekazać co najmniej tyle ile odłożymy – bez względu na okres oszczędzania. Priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa wpłaconej kwoty, a nie pomnażanie kapitału. Zero ryzyka, pełna gwarancja i dostosowane do tego poziomu bezpieczeństwa zarobki.
3) System powinien dawać elastyczność. Z jednej strony musimy mieć łatwość dopłacania środków, ale z drugiej – nie możemy być uwięzieni w tym programie. Musimy mieć możliwość wypłacenia pieniędzy w razie ważniejszej potrzeby, np. na sfinansowanie leczenia itp. – optymalnie bezstratnie.
4) System powinien chronić przed inflacją. Priorytetem przy takim oszczędzaniu jest, aby system zarabiał co najmniej tyle ile wynosi inflacja.
5) System powinien być łatwy w obsłudze, z możliwością automatyzacji wpłat i bez konieczności wykonywania manualnych działań.
6) Zero dodatkowych wymogów. Możliwość rozpoczęcia oszczędzania w dowolnym momencie, przerwania w dowolnym momencie i ew. kontynuowania od dowolnego momentu.
Niestety nie wszystko co bezpieczne pozwala dobrze zarobić, ale podkreślę, że jeśli nie rozumiemy ryzyk związanych z inwestowaniem, to lepiej w ogóle nie inwestować. Skupmy się więc na produktach prostych i chroniących kapitał.
Tu nie będzie żadnego zaskoczenia. W zasadzie do dyspozycji mamy trzy produkty.
1) Konto oszczędnościowe dla dziecka
Dla jasności: nie myślę tutaj o koncie oszczędnościowym założonym dla dziecka, a koncie rodzica, które po prostu służy do odkładania środków dla dziecka. To pierwszy i najbardziej oczywisty produkt. Po prostu zakładamy takie konto – kierując się np. stale aktualizowanym rankingiem kont oszczędnościowych publikowanym na moim blogu pod adresem jakoszczedzacpieniadze.pl/ranking.
Wybierając produkt warto szczegółowo wczytać się w regulamin, bo większość kont oszczędnościowych oferuje atrakcyjne oprocentowanie tylko przez krótki okres po założeniu konta. Przykładowo 2,7% w stosunku rocznym, ale tylko przez trzy miesiące w ramach promocji dla nowych klientów. Potem oprocentowanie spada np. do 0,60% w skali roku (właśnie tak jest w banku Millennium).
Można jednak posłużyć się pewnym fortelem – założyć oddzielne konta dla żony i męża, a następnie na zmianę aktywować na tych kontach udział w promocji na nowe środki. Właśnie tak to działa w banku Millennium. Czyli najpierw przez ok. 3 miesiące trzymamy środki na koncie żony, a następnie w całości przerzucamy je na kolejne 3 miesiące na konto męża, które dotychczas było puste. Taki oscylator w zasadzie gwarantuje nam możliwość korzystania z podwyższonego oprocentowania na zmianę na obu kontach. Mechanizm tej promocji szczegółowo opisywałem już w artykule Gdzie trzymać gotówkę i jak bezpiecznie lokować nadwyżki finansowe.
I chociaż ustawienie zlecenia stałego przelewu z konta ROR na konto oszczędnościowe w innym banku to prosta operacja, to jednak efektywne oszczędzanie na takich kontach wymaga żonglowania środkami, a więc nie spełnia wymogu pełnej automatyzacji. Osobie zabieganej łatwo przeoczyć terminy końca promocyjnego oprocentowania i w efekcie – zarobimy mniej niż oczekiwaliśmy. Niemniej jednak – jeśli odkładamy co miesiąc małe kwoty, np. 100 zł, to konto oszczędnościowe może być taką dobrą „poczekalnią” dla pieniędzy, zanim uzbieramy nieco większe kwoty wymagane do założenia lokat terminowych.
Konto oszczędnościowe dla dziecka – ranking
Przypominam, że na blogu znajduje się stale aktualizowany ranking kont oszczędnościowych w polskich bankach. Oczywiście są to konta oszczędnościowe dla osób pełnoletnich, ale z powodzeniem mogą być wykorzystywane do odkładania środków z myślą o przyszłości dzieci.
2) Lokata dla dziecka
Kolejnym produktem oszczędnościowym są właśnie lokaty. Ja lubię lokować pieniądze w Idea Banku (oczywiście do limitu gwarancji BFG, czyli do równowartości 100.000 EUR na osobę), bo bank ten słynął z najwyższego oprocentowania lokat i dodatkowo w ostatnim roku gotowy był płacić więcej próbując ochronić się przed odpływem kapitału w związku z aferą KNF. Ale oczywiście pieniądze można lokować równie dobrze w innych bankach – tu też polecam zerknięcie do aktualnego rankingu lokat bankowych na moim blogu.
Lokaty bankowe mają ten plus, że z góry wiadomo jakie odsetki zapłacą a pieniądze można ulokować na dłuższy okres. 3, 6, 12 albo i więcej miesięcy. Ja preferuję lokaty 3- i 6-miesięczne i mniej więcej z taką częstotliwością przeglądam rynek i wybieram najatrakcyjniejsze na daną chwilę lokaty.
Można sobie wyobrazić, że taka prosta strategia oszczędzania dla dziecka mogłaby wyglądać następująco:
- Co miesiąc dopłacamy stałą kwotę na konto oszczędnościowe.
- Jak już zbierze się konkretna suma – bo do założenia większości lokat potrzeba co najmniej 500 zł – to zakładamy lokatę bankową.
- Można także działać tak, że jak nam się kończy poprzednia lokata bankowa, to zakładamy kolejną powiększając ją o te środki, które udało nam się zebrać na koncie oszczędnościowym w tzw. międzyczasie.
Minusem lokat jest to, że nie dają one elastyczności. Do trwającej już lokaty nie można dopłacać pieniędzy. Zerwanie lokaty przed czasem także skutkuje zazwyczaj utratą wszystkich wypracowanych w jej okresie odsetek, co ma znaczenie szczególnie, jeśli lokujemy pieniądze na dłuższy czas, np. 2 lata. Można zminimalizować to ryzyko zakładając zamiast jednej lokaty na większą kwotę, kilka na mniejsze kwoty. Wtedy w razie nagłej potrzeby można zlikwidować tylko jedną czy dwie z lokat, a pozostałe mogą dalej wypracowywać odsetki.
Teraz, gdy nagrywam ten podcast, to najlepsze lokaty bankowe oferują oprocentowanie 3–4% rocznie, ale dla małych kwot, na krótki okres czasu i zazwyczaj tylko dla nowych klientów banków. Standardowe na nowe środki dostępne są z oprocentowaniem typu 2,5% do 2,7% rocznie. W teorii wygląda więc to fajnie, ale praktyka nie jest już taka różowa i to dobry moment, aby wspomnieć o czynniku obniżającym rentowność kont oszczędnościowych i lokat.
Inflacja w 2017 r. wynosiła 2,0%, a w 2018 r. 1,6%. Na koniec lipca 2019 r. inflacja rok do roku wynosiła 2,9%, a więc widać, że rośnie w sposób powodujący, że na lokatach bankowych de facto nie zarabiamy. Trzeba bowiem pamiętać, że od odsetek z lokat trzeba zapłacić podatek od zysków kapitałowych. Aby więc wyjść na zero po uwzględnieniu inflacji, to lokata musiałaby być na 3,6% rocznie. No szczerze nie da się obecnie znaleźć lokat dających takie oprocentowanie przez cały rok (zwłaszcza dla większych kwot).
To najbardziej namacalny przykład, że zapewnienie stuprocentowego bezpieczeństwa środków po prostu kosztuje.
Oszczędzanie dla dziecka – ranking lokat bankowych
W przypadku lokat bankowych kluczowe jest, aby na bieżąco lokować środki na tych, które w maksymalnym stopniu chronią nas przed negatywnym wpływem inflacji. Coraz trudniej to robić, więc tym bardziej warto korzystać ze stale aktualizowanego rankingu lokat bankowych. 🙂
3) Obligacje skarbowe dla dziecka
Na niską inflację jest jednak sposób. Każdy z nas może bowiem kupować obligacje skarbowe emitowane przez Ministerstwo Finansów i gwarantowane przez państwo polskie. Niektóre z obligacji, czyli 4-letnie COI, 10-letnie EDO oraz rodzinne obligacje 6-letnie ROS i 12-letnie ROD indeksowane są inflacją. Oznacza to, że mają one stałą, z góry określoną marżę odsetkową, która powiększana jest dodatkowo o współczynnik inflacji w ostatnim roku.
Przykładowo: sierpniowe obligacje 10-letnie płacą 2,70% w pierwszym rocznym okresie odsetkowym, a w kolejnym marża wynosi 1,5% + inflacja. Jeśli inflacja rzeczywiście wyniesie 2,9%, to skarb państwa wypłaci nam za drugi rok 2,9% + 1,5% stałej marży, czyli 4,4% odsetek. Więcej niż na typowej lokacie. Oczywiście od tych odsetek potrącony zostanie podatek od zysków kapitałowych, a więc rzeczywista rentowność wyniesie około 3,6%. To jednak nadal więcej niż inflacja.
Tu od razu zasadne jest pytanie, czy na zakupie obligacji skarbowych można stracić. Owszem. Jeśli inflacja będzie wysoka i przekroczy 6,5% rocznie, to pomimo sumarycznych odsetek na poziomie 8% rocznie i tak będziemy „w plecy” po naliczeniu podatku Belki. Oprocentowanie netto wyniesie bowiem 6,48%, a więc na pożyczonych państwu pieniądzach będziemy tracić pomimo tego, że odsetki indeksowane są inflacją.
Dla jasności: każdy rodzaj obligacji ma inne warunki i inną marżę. Niektóre wypłacają odsetki co roku (tak jest z obligacjami 4-letnimi) a inne akumulują i kapitalizują odsetki, i wypłacają je dopiero po wykupie obligacji (tak jest z „dziesięciolatkami”). W przypadku tych, które kapitalizują odsetki efektywna rentowność będzie wyższa, bo podatek od zysków kapitałowych potrącany jest dopiero na koniec oszczędzania.
Oczywiście w dowolnym momencie możemy umorzyć obligacje, czyli „sprzedać” je państwu. Przy wcześniejszym wykupie obligacji potrącana jest opłaca manipulacyjna, np. w przypadku obligacji 10-letnich jest to 2 zł za każdą obligację (w podcaście omyłkowo powiedziałem, że „tracimy wtedy odsetki z bieżącego okresu rocznego” – wybaczcie).
Kolejnym plusem obligacji skarbowych jest to, że minimalny zakup to zaledwie 100 zł. Oznacza to, że nawet odkładając dla dzieci relatywnie niskie kwoty, można na bieżąco lokować je w obligacjach.
Dla osób, które korzystają z programu 500+ zostały przygotowane specjalne obligacje rodzinne o znacząco lepszym oprocentowaniu. Do wyboru są obligacje 6-letnie i 12-letnie. 6-latki płacą 2,80% w pierwszym rocznym okresie odsetkowym, a w kolejnych rocznych okresach odsetkowych marża wynosi 1,75% + inflacja, z roczną kapitalizacją odsetek.
Z kolei 12-latki płacą aż 3,20% w pierwszym rocznym okresie odsetkowym, a w kolejnych rocznych okresach odsetkowych marża wynosi 2,00% + inflacja, z roczną kapitalizacją odsetek. Przy takim wyższym oprocentowaniu pozwalają one zarabiać nawet jeśli inflacja skoczy do 9% w skali roku.
Minusem obligacji rodzinnych jest jednak fakt, że maksymalna kwota, jaką można w nich ulokować, wynosi tyle, ile otrzymaliśmy od państwa w ramach programu 500+.
Ja w tych trudnych czasach, w których na lokatach już tracimy a ryzyko wzrostu inflacji rośnie, jako bezpieczną formę lokowania pieniędzy lubię najbardziej 10-letnie obligacje EDO.
Obligacje skarbowe – więcej informacji
Systematyczne oszczędzanie dla dziecka czy… inwestowanie
Wiedząc, że dzisiaj na obligacjach skarbowych możecie zarobić 1,5%–2% powyżej inflacji w relatywnie prosty sposób, warto spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: jak duży musiałby być zysk z innej formy inwestowania, abyście zdecydowali się podjąć ryzyko utraty chociażby części zainwestowanego kapitału?
Inaczej mówiąc: wiedząc, że bez wysiłku można mieć 1,5%–2% powyżej inflacji, to jak duży zysk uzasadniałby wejście np. w inwestycję, na której można stracić 20% rocznie? Czy np. dwukrotnie większy zysk, czyli 3–4% rocznie powyżej inflacji, to już jest coś co zachęciłoby Was do podjęcia takiego ryzyka? Niestety nie odpowiem za Was na to pytanie, bo każdy musi poszukać odpowiedzi samodzielnie.
Żeby jednak złapać poziom odniesienia to powiem, że średnia roczna stopa zwrotu z indeksu amerykańskiej giełdy S&P500 wynosi w długim okresie około 7%–8% już po uwzględnieniu inflacji. Właśnie takiej stopy zwrotu należy oczekiwać od niskokosztowych funduszy ETF (notowanych na giełdach) odzwierciedlających ten indeks. Przy czym dotyczy to uśrednionych wyników w długim okresie, bo roczne wahnięcia w jedną lub drugą stronę potrafią wynosić dolne kilkadziesiąt % i nie każdy jest w stanie wytrzymać taką huśtawkę w krótkich okresach.
Jaki mógłby być następny krok?
Zastanawiałem się, czy nie opowiedzieć Wam więcej o bardziej zaawansowanych sposobach odkładania dla dzieci. Mógłbym oczywiście drążyć temat aktywnie zarządzanych funduszy inwestycyjnych, tarczy podatkowej w postaci kont IKE i IKZE (gdzie na upartego także można lokować oszczędności z myślą o dzieciach, tylko jest pewien problem z ich wcześniejszą wypłatą), kupowania ETF-ów, inwestowania dywidendowego w akcje konkretnych firm, np. w ramach edukacji dzieci kupienia im akcji Hasbro czy innych firm, które dzieci znają. Korciło mnie też żeby poopowiadać Wam o zasadach budowy prostych portfeli inwestycyjnych, czy też np. pospekulować czy warto jest dzisiaj kupić po prostu nieruchomość na kredyt, którą wynajmiecie i być może kiedyś przekażecie dziecku lub sprzedacie, ale… to wszystko są tematy zbyt złożone dla osób, które po prostu oczekują bezpieczeństwa, nie znają się na inwestowaniu i po prostu chcą odkładać po kilka stówek miesięcznie bez zawracania sobie głowy stałą opieką nad swoją inwestycją.
Jeśli jednak korci Was żeby środki odkładane dla dzieci zarabiały więcej, to mam do Was jedną wielką prośbę: obiecajcie sami sobie, że zanim zainwestujecie kapitał w sposób narażający go na straty, to przeczytacie i zrozumiecie przynajmniej jedną książkę na temat inwestowania. Nawet Wam ją zasugeruję – sięgnijcie po „Inteligentnego Inwestora” Benjamina Grahama. To inwestycyjny ojciec Warrena Buffetta. I chociaż autor aktualizował tę książkę po raz ostatni chyba w 1973 roku, czyli wtedy kiedy ja się urodziłem, to zasady w niej przedstawione są aktualne do dzisiaj.
Myślę, że jeśli nie będziecie w stanie przez nią przebrnąć, to będzie to najlepszy test pokazujący, że po prostu powinniście się powstrzymać od inwestowania na rynkach kapitałowych. Nie żartuję! Większość dramatów związanych ze straconym kapitałem wynika właśnie z nadmiernej wiary we własne możliwości, braku strategii i założeń inwestycyjnych oraz – nawet jeśli one są – to z braku konsekwencji w ich realizacji i ulegania emocjom. To się przytrafia także profesjonalistom!
A gdyby z kolei korciło Was inwestowanie w polskich funduszach inwestycyjnych, to ja absolutnie nie bronię Wam tego robić, ale najpierw wejdźcie na stronę analizy.pl i dokładnie prześledźcie historyczne wyniki funduszy, zobaczcie ile z nich traci pieniądze klientów i zastanówcie się, czy naprawdę posiadacie wystarczające kompetencje w zakresie wyboru właściwych funduszy, którym powierzycie swoje oszczędności. To tylko z pozoru jest łatwe.
Nie mam statystyk dla rynku polskiego, ale efektywność amerykańskich aktywnie zarządzanych funduszy inwestycyjnych dobrze obrazuje raport SPIVA U.S. Scorecard. Z danych na koniec 2018 r. wynika jednoznacznie, że, pomimo trwającej w USA hossy, w okresie ostatnich 5 lat aż 88% wszystkich aktywnie zarządzanych funduszy inwestycyjnych osiągnęło gorsze wyniki niż indeks S&P Composite 1500 odpowiadający szerokiemu rynkowi. Wniosek jest prosty. Jeśli macie kompetencje do wyboru odpowiednich rynków i sektorów, to lepiej inwestować w niskokosztowe ETF niż aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne.
Dla jasności: ja tu nie udzielam żadnych porad inwestycyjnych. Po prostu dzielę się prostymi wnioskami i wręcz przestrzegam przed zbyt pochopnym wystawianiem swojego kapitału na uszczuplenie (a właściwie to przeznaczonego dla Waszych dzieci a nie dla Was). Bezpieczeństwo przede wszystkim!
Odkładanie pieniędzy dla dziecka – podsumowanie
Podsumowując: jeżeli myślicie o odkładaniu z myślą o dzieciach, to wydaje mi się, że priorytetem powinna być ochrona zgromadzonego kapitału, a nie wysiłki w kierunku pomnażania odłożonej kwoty. Odkładając po 200 zł miesięcznie przez 18 lat, zaoszczędzicie 43.200 zł. Zwiększając kwotę do 500 zł miesięcznie, Wasze dziecko przy starcie w dorosłe życie będzie miało do dyspozycji aż 108.000 zł.
Oczywiście otwartym pozostaje pytanie ile warte będą te pieniądze za 18 lat, ale umiejętnie chroniąc je przed inflacją, np. właśnie z wykorzystaniem obligacji skarbowych, jesteście w stanie zapewnić zbliżoną siłę nabywczą tych pieniędzy jak dzisiaj. A pokażcie mi dziecko, które nie chciałoby dostać od rodziców 100.000 zł na swoją osiemnastkę…
Tyle na dzisiaj. Temat niby banalny i oczywisty, ale chciałem jeszcze raz utwierdzić Was w przekonaniu, że „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” – a niestety w przypadku wielu inwestorów łapanie tego gołębia kończy się tym, że gołąb odlatuje, a inwestor spada z dachu i łamie nogi lub nawet kręgosłup, bo wcześniej nie chciało mu się zastosować kilku zasad bezpieczeństwa i nauczyć, jak się łapie takie gołębie.
Gdyby którekolwiek z omawianych dzisiaj zagadnień, wymagało według Was rozwinięcia, to bardzo proszę o informację w komentarzach.
Mam nadzieję, że pomimo banalności temat był dla Ciebie przydatny. Dziękuję za wspólnie spędzony czas i życzę Ci skutecznego przenoszenia Twoich celów finansowych na wyższy poziom. Do usłyszenia!
Skąd pobrać podcast
Podcast dostępny jest dla Was w wielu miejscach:
- Na blogu – lista wszystkich podcastów
- W iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- W serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i innych modeli telefonów
- W aplikacji Spotify
- W katalogu Zune
- W katalogu BlackBerry
- Poprzez specjalny RSS
A jeśli podoba Ci się podcast, to będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli poświęcisz minutkę i zostawisz swoją ocenę oraz krótką recenzję w iTunes. Wasze głosy powodują, że mój podcast trafia do rankingów iTunes. Dzięki temu łatwiej jest do niego dotrzeć tym osobom, które jeszcze nigdy go nie słyszały. A na tym bardzo mi zależy 🙂
Oceń podcast “Więcej niż oszczędzanie pieniędzy” <–
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za Twoje wsparcie i życzę Ci świetnego dnia! 🙂
{ 86 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Michale dzięki! Fajnie, że częściej piszesz 🙂 Niezwykłe, że jak zaczynam rozkminiać jakiś temat finansowy, na Twoim blogu pojawia się właśnie odpowiedź 🙂 jak zwykle trafiłeś w punkt.
Artykuł na czasie bo właśnie wpadło pierwsze 500 zł i myślmy z żoną jak to odłożyć synowi. Muszę przyznać że te specjalnie obligacje wyglądają zachęcająco ale jak rozumiem mogę jedynie ich kupić za 500zł? 🙂
Hej Karol,
Tak dokładnie to możesz ich kupić za tyle, ile dostaliście dotychczas w ramach 500+. I zwróć uwagę kto był beneficjentem – Ty czy Żona, bo limit przypisany do konkretnej osoby, na którą otrzymywaliście 500+.
Pozdrawiam!
Hej Michal,
mowiles ze Ty inwestujesz w dziesieciolatki. Czy tylko dziesieciolatki jesli chodzi o obligacje czy najpierw 12-latki do limitu a potem 10-latki? Czy jest jakis inny powod wyboru wylacznie EDO?
Hej Krzysiek,
I to i to – tylko w przypadku 12-latek kwota jest w moim przypadku mocno ograniczona.
Pozdrawiam!
Dziękuje za ciekawy artykuł. Doszedłem do wniosku, że trzeba się samemu nauczyć inwestowac na giełdzie. Regularnie zacząłem wpłacać środki na rachunek maklerski i przez 18 lat będę inwestował dla dziecka, bo fundusze pobierają prowizje, a nie gwarantują wyników. Ucze się na małych kwotach, ostatnio podglądam też blogera z 15 letnim doświadczeniem, który ma portfel PLN 67k i pokazuje w co inwestuje, po ile zakupił i po ile zamierza sprzedać akcje. Codzienne pokazuje też zrzut z rachunku maklerskiego – jeśli inwestuje swoje pieniądze i nie boi się pokazywać sukcesów / porażek, to już coś.
https://gieldawpraktyce.blogspot.com/
Czekam na rozwinięcie tematu z nagłówka Jaki mógłby być następny krok?” w oddzielnej audycji lub artykule.
Wszystkie opisane w artykule metody (KO, lokaty, obligacje) znam i stosuję, a chciałbym zwiększyć zyski, gdyż nie akceptuję utraty wartości kapitału z powodu inflacji (ale akceptuję ryzyko utraty części środków mając odpowiednią premię w zyskach).
Lokaty i KO już teraz tego nie zapewniają dla kwot oszczędności rzędu ~100k PLN przy obsłudze tego max ~2-3h, ~4x do roku, a obligacje robią to tylko do pewnej wysokości inflacji (ze względu na podatek od zysków kapitałowych).
Hej Michał!
Dzięki za materiał. Dobrze jest sobie od czasu do czasu ochłodzić głowę i ustawic priorytety na nowo ?.
Udanego wypoczynku ?
TK
Dziękuję Michał za ten odcinek. Troszkę mi rozjaśniłeś ten temat, bo faktycznie wciąż się zastanawiamy nad inwestowaniem oszczędności dzieci. No bo w sumie zainwestować w narzędzia typu lokata, obligacje byłoby najprościej. Na razie jednak nie widziałam żadnego produktu do inwestowania, takiego opłacalnego 😉 My,np. bardziej potrzebowaliśmy miejsca do odłożenia tych funduszy, tak aby nie tylko leżały. No i tu mieliśmy zagwozdkę na co odłożyć. Bo z jednej strony lokaty są ciut lepiej oprocentowane, ale z drugiej strony po rozmowach z dziećmi (mają 9 i 7 lat) założyliśmy, że będą chciały je inwestować w swój rozwój ( typu obóz piłkarski czy kurs programowania i grafiki). W takim wypadku wybraliśmy konto oszczędnościowe. Myślę, że jeśli chodzi właśnie o finanse starszych dzieci to warto z nimi porozmawiać jak one to widzą. Inwestować można nie tylko w narzędzia finansowe, ale też w rozwój. Poza tym, dzieciaki w tym wieku mają już swoje oszczędności i pojęcie o finansach. Jeśli z nimi rozmawiamy to pewnie też wiemy w jakim kierunku chcą się rozwijać. I mówię tu o ich oszczędnościach nie o programie 500+. Inwestowanie tych pieniędzy faktycznie można oprzeć o inne instrumenty finansowe, tylko wszystko zależy od celu typu pożyczka na rozwinięcie działalności, pieniądze na profilaktykę zdrowotną). I tak jak mówiłeś, najwięcej zależy od umiejętności. Dzięki temu odcinkowi już wiem, jaką drogą dalej podążać. Aczkolwiek jestem też ciekawa tych tematów, które rzuciłeś na końcu, szczególnie o inwestowaniu dywidendowym w formie edukacji dla dzieci. O tym teraz będę pewnie dużo myśleć. Dzięki wielkie.
Świetny artykuł, mega kompleksowe podejście w takim Twoim starym stylu!
Przypominam się natomiast z obiecanym artykułem nt. porównania leasing vs najem itd – temat, na który mega długo czekamy, tym bardziej na czasie w związku ze zmianami podatkowymi wprowadzonymi w tym roku. Czy jest szansa, że w końcu się pojawi? Przyznam szczerze, że zawsze ilekroć dostaję od Ciebie mailowe powiadomienie o nowym wpisie to zerkam czy wreszcie się doczekaliśmy 😉
Bardzo ciekawy artykuł, zastanawiam się na obligacjami. Dodatkowo 500+ wpadnie.
Na ten czas środki dziecka mam tak rozlokowane:
NN Japonia, 1531 dni, -14,83%
NN Średnich i Małych Spółek, 2231 dni, +27,62%
Investor Zrównoważony, 698 dni, +11,11%
1 uncja srebra 69,27zł
5 gram złota 792,15zł
gotówka na RO w Nest Banku 4562,80zł
Kapitał złożony z chrzcin, komunii i systematycznego odkładania
Bardzo proszę zrób podcast o ETF-ach. Myślę, że to w miarę proste, raczej bezpieczne i szczerze mówić wielu przydałoby się bardziej to poznać . Może podzielisz się Swoim portfelem ETF?
Podbijam!
Też chętnie posłuchałbym/poczytałbym, jak wejść w tę formę inwestowania w 2019 roku. Jakie są aktualne możliwości takiej inwestycji w polskich realiach? Czy teraz jest dobry moment, żeby w to wchodzić? Co jest potrzebne, żeby w ogóle zacząć? Gdzie i jak można w Polsce kupić ETF-y? Na co zwracać uwagę przy ich doborze? Przy jakiej perspektywie czasowej inwestycji warto się nimi interesować? Jaką część portfela na nie przeznaczyć?
Jestem pewien, że stworzyłbyś na ten temat bardzo ciekawy i wartościowy materiał – przyłączam się do prośby Wojtka 🙂
Pozdrawiam!
Hej Wojtek i Mariusz,
Temat ETF był omawiany w „Elementarzu Inwestora” – nadal polecam:
https://jakoszczedzacpieniadze.pl/elementarz-inwestora
Oczywiście absolutnie go tam nie wyczerpaliśmy ze Zbyszkiem. No nie ukrywam, że od dłuższego czasu próbuję się przekonać do pomysłu „Elementarza Inwestora 2.0”. Z każdym miesiącem jestem coraz bliżej. 😉
Pozdrawiam
Panie Michale,
Kapitalny artykuł na który bardzo czekałem 🙂
Dwa dodatkowe pytania dotyczące obligacji.
1. Czy mozna zautomatyzować zakup obligacji rodzinnych (6 lub 12 letnich)? Czy co miesiąc po wpływie 500+ musimy sami kupowac kolejną porcję obligacji.
2. Konto IKE – czy to się oplaca? Na stronie są podane progi co roku jesli chodzi o oplate za prowadzenia konta i zastanawiam sie czy zwolnienie z podatku Belki pokryje caly koszt prowadzenia konta – liczył Pan to?
Zakładam ze przy oszczedzaniu obligacjami trzeba zrobić mix 12/6 letnich i krotszych tak zeby np moc wykupić cała kwotę w dniu 18 urodzin (jesli ktos miałby taki plan) – to tez moze nieco komplikowac cała operacje.
Pisze Pan ze ulubione obligacje to te 10 letnie, ale to zakladam wynika z ograniczen dostepu tych 6 i 12 letnich, tak?
Nie liczyłem tego, ale opłacalnym może być nabywanie obligacji z najwyższym kuponem i zapłata opłaty za przedterminowy wykup.
To zależy.
Jeśli czterolatki COI wykupisz po pierwszym roku, zarobisz 2.4% – 0.70 zł opłaty za wykup – podatek Belki, czyli 1.38%.
Jeśli dziesięciolatki EDO wykupisz po pierwszym roku, zarobisz 2.7% – 2 zł opłaty za wykup – podatek Belki, czyli 0.57%, a więc o ponad połowę mniej.
Jeśli bierzemy jeden rok, to lepiej będzie kupić obligacje trzymiesięczne. Natomiast Bartosz pyta się o kompilację sześcio- i dwunastoletnich. Żeby to dobrze policzyć trzeba by zrobić symulację dla osiemnastu lat i regularnych wpłat.
Nie wiedziałem, że odnosiłeś się do komentarza Bartosza.
Spoko.
PS Kolejne wątki w komentarzach rozdzielone są poziomymi liniami, fakt, słabo widocznymi.
Dziękuję Michał po raz kolejny za bardzo przydatny materiał. Zainteresował mnie temat kupna mieszkania na wynajem, które mogłoby spłacać kredyt, a w przyszłości zostać sprzedane, aby przekazać pieniądze dzieciom. Obecnie mamy mieszkanie własnościowe bez kredytu i myślimy o budowie domu, żeby dzieci miały więcej miejsca. To mieszkanie, które mamy obecnie moglibyśmy wynająć i spłacać kredyt, a w przyszłości je sprzedać. Wydaje mi się, że tylko na tym skorzystamy. Chyba, że się mylę i są jakieś pułapki, których nie wzięłam pod uwagę? Liczę na Twoją mądrość i wiedzę w tym temacie. Czekam na nowy podcast. 🙂 Dziękuję!
Podpinam się pod temat, bo mnie również dotyczy. Jestem ciekawa Michał Twojej opinii !! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Pytanie nie do mnie, ale podpowiem – pulapki zawsze sa. Jak to mawial filozof, „Nawet wstanie z lozka ma ukryta pulapke, ze mozna sie poslizgnac i skrecic kark”. Natomiast konkretnie, to sa nastepujace:
– stopy procentowe. Obecnie sa bardzo niskie, i laczne oprocentowania kredytow potrafia siegac ponizej 3%. Ale sam WIBOR moze sobie wzrosnac i do 10%, i wtedy nagle sie okaze ze oprocentowanie skoczy… praktycznie 4-krotnie. Choc to czarny scenariusz, to jest to ryzyko (potencjalna pulapka) – moga znaczaco skoczyc koszta.
– wahania rynku. Obecnie mieszkania stoja dosc wysoko. 500+ rowniez dolozylo swoja cegielke do pompowania popytu, a to stwarza ryzyko ze mozemy byc w bance. Zwlaszcza wzrost stop procentowych moglby spowodowac zalamanie cen mieszkan – poniewaz jesli zakredytowani „pod korek” nagle beda zmuszeni sprzedawac, to spowoduje raptowny wzrost podazy i wyschniecie popytu (nowi chetni nie dostana juz kredytu tak latwo). Wiec jest ryzyko krachu – kolejna potencjalna pulapka ktora moze wprost ‚odparowac’ czesc majatku.
– Jesli doszloby do krachu w mieszkaniach, to trudno przewidziec co sie stanie ze stawkami wynajmu. Moze sie tak stac, ze bedzie stabilny, ale moze tez pojawic sie tendencja spadkowa. To stwarza ryzyko spadku dochodu.
Wiele zalezy tak naprawde od mieszkania, i jego lokalizacji. Jesli jest w lokalizacji w ktorej zawsze ludzie beda sie zabijac o wynajem, to bezpieczenstwo tego planu znacznie rosnie. Druga w kolejnosci jest wartosc planowanego zadluzenia – im mniej obciazajaca (np. ponizej 50% zdolnosci kredytowej) tym lepiej.
Też chciałbym przeczytać/posłuchać takiego artykułu. A dodatkowo bardzo mocno czekam na temat PPK i ewentualnie o wykorzystaniu IKE/IKZE dla dzieci.
Cześć Michale,
zastanawia mnie, dlaczego nie poruszyłeś kwestii Nest Rodzinnych Oszczędności. Dla drobnych kwot to moim zdaniem bardzo dobre rozwiązanie, które dodatkowo można w pełni zautomatyzować.
Hej Łucja,
Fakt, że nie poruszyłem. Po prostu skupiłem się na tym, co dostępne w miarę uniwersalne (podcasty żyją latami), a nie na omawianiu konkretnych produktów tu i teraz. Nest Rodzinne Oszczędności są bardzo OK z tego co pamiętam (a oglądałem ten produkt chyba ze 2 lata temu).
Pozdrawiam!
Tak sobie policzyłem tak hipotetycznie gdybym teraz założył Nest Rodzinne Oszczędności, zadeklarował 1400 zł (zakładam 500+ na dwójkę dzieci i po 200 zł na każdego dodatkowo) i wpłacał przez 18 lat to samej premii będę miał prawie 55 tysięcy złotych, a cała suma to 411 tysięcy złotych.
Jeśli chciałbym w ten sposób odkładać na lokatach, obligacjach czy czymkolwiek, to musiałbym mieć stopę około 6%, co w chwili obecnej jest chyba nie do zrobienia, przy praktycznie braku ryzyka.
Policzyłem to hipotetycznie, bo pierwsze dziecko ma dopiero 1,5 miesiąca, ale założyłem że za 2 następne lata będzie kolejny potomek.
Choć w sumie jest pewne ryzyko, bo deklaruję kwotę 1400 zł, a jak 500+ anulują np. za 5 lat to może mi tych 1400 potem zacząć gdzieś tam brakować w budżecie.
No i w sumie chyba te hipotetyczne 2 ostatnie lata młodszego dziecka byłoby trzeba inaczej zainwestować, bo dodać dziecko do programu można, ale nie wiem co potem z premią jak starsze przekroczy 18.
Muszę pomyśleć, ale chyba się zdecyduję, ale trzeba policzyć ile zadeklarować na początku, bo jak zaczniemy za nisko to premia za kolejne lata będzie stosunkowo niska.
Dopowiem, bo właśnie chciałem zakładać Nest Rodzinne Oszczędności, ale okazuje się że tutaj również jest limit i przy 15 latach (planowałem 18 lat, ale tu też 15 to max) można wpłacać miesięcznie tylko 200 zł, przy 10 latach 400 zł miesięcznie, a 5 lat 600 zł miesięcznie. Pewnie wezmę na 15 lat, a resztę gdzieś indziej, coś na pewno w obligacje.
Podoba mi się pomysł podany w komentarzu wyżej – kupowanie złota. Moje dziecko dostaje co roku od ojca chrzestnego symboliczny gram złota.
Ale ja chciałabym włożyć kij w mrowisko i podrzucić zupełnie inny pomysł na inwestowanie środków z 500+. Ułatwienie startu w dorosłość, poprzez inwestowanie w edukację dziecka. Np. dobry kurs angielskiego, gromadzenie funduszu na obóz językowy za granicę (każdemu się przyda) lub inne zajęcia dodatkowe w ramach zainteresowań i zdolności dziecka. Dobrze wykształcone i pewne swojej wartości dziecko ma większą szansę na sukces zawodowy, za czym mogą też pójść wysokie zarobki.
Jestem za. Planuję w ten sposób rozdysponować pieniądze moich synów – inwestując w ich umiejętności, zainteresowania i języki. Gdybym ja wiele lat temu na „18” dostała od rodziców 100 tyś zł to najpewniej przepuściłabym je nie mając z nich później żadnych relatywnych korzyści. Znam takie przypadki, kiedy dzieci brały kasę i szły w świat a po kilku latach wracały z podkulonym ogonem bez grosza przy duszy za to z problemami… 18 lat to nie jest wiek dojrzały, wbrew temu co się o tym wieku mówi…
Oczywiście masz rację, że oddanie 18-latkowi 100 tys. zł to nie jest zbyt mądra „inwestycja”. Jednak nikt nie każe od razu zacząć od takiej kwoty. Można z tej sumy regularnie wypłacać np. młodemu studentowi jakąś kwotę na życie, jakąś inną kwotę można podarować np. na zakup samochodu itp.
Sam planuję inwestować w jakieś umiejętności, język, ale skoro sama stwierdzasz, że 18 latek w sumie sam jeszcze nie wie czego chce (z tym się zgadzam, ja np. w tym wieku nie wiedziałem co będę robił), to skąd mam wiedzieć już np. w wieku 10 lat, że powinien uczyć się czeskiego (tak hipotetycznie). Dlatego moim zdaniem trzeba to trochę dywersyfikować.
Hej Michał,
Super materiał, z pewnością przydatny dla wielu rodziców, zwłaszcza takich których poziom wiedzy jest na początkującym poziomie. A takie osoby stanowią większość.
Ze swojej strony mam kilka uwag odnośnie inwestowania, jako, że to mój konik – być może uda się wzbogacić nieco debatę.
Zgadzam się z Tobą w 100% odnośnie funduszy aktywnie zarządzanych. Nie zamierzam ich absolutnie bronić, natomiast przy ocenie efektywności jakiejkolwiek strategii powinno się dla rzetelności brać minimum jeden pełny cykl hossa-bessa. Aktywne strategie mogą jak najbardziej przegrywać ze średnią na silnym rynku wzrostowym jaki mamy od 2009 roku w USA. Nawet sam Buffett nie zawsze pobija w wycinkach czasowych jak np. 5 lat indeksu S&P 500. W podanym przez Ciebie przykładzie funduszom aktywnie zarządzanym to też nie pomoże, więc to tylko tak na marginesie.
Uważam, że mało mamy w Polsce rzetelnych opracowań na temat inwestowania. Takich popartych twardymi liczbami jak chociażby strategia wykorzystująca ETF opisana w tym artykule. Czysto technicznie inwestowanie nie musi być ani trudne ani absorbujące. Co nie znaczy, że jest proste, ale to z zupełnie innych powodów – behawioralnych.
Nie mam nic do inwestowania w wartość czy spółki dywidendowe, ale za tym również musi stać konkretna i policzalna strategia, a nie tylko story telling, z czym zwykle mamy do czynienia. Po swoich bardzo intensywnych ponad 12 latach inwestowania oraz kontaktu z inwestorami o wiele bardziej doświadczonymi ode mnie, w mojej opinii książka Grahama jest po prostu niezbyt praktyczna dla inwestora indywidualnego. Fiksuje na analizę fundamentalną. Nawet jeśli ktoś ja strawi, to nadal daleka droga do przeniesienia jej treści na grunt praktyczny w postaci jednoznacznej strategii. Mówiąc krótko: uważam, że można inwestować znacznie łatwiej, nie gorzej i z głową. Coś, co ma znaczenie dla kogoś kto samodzielnie chce budować kapitał w swoim życiu korzystając z rynków kapitałowych.
To tylko moje opinie. 🙂
Pozdrawiam,
Jacek
Michał, o ile dobrze pamiętam jakiś czas temu pisałeś, że planujesz testowo inwestować niewielkie kwoty w inPzu.
Jak wrażenia po tym czasie?
Ja też od jakiegoś czasu próbuję i u mnie szału nie ma, ale to mocno zależy od składu portfela, stąd ciekaw jestem Twojej opinii.
Są tam też dedykowane gotowe portfele z przeznaczeniem „na przyszłość dziecka”. Może ktoś korzysta i podzieli się opinią?
Anatol
Akcje Polskie 20%, Akcje Rynków Rozwiniętych 30%, Obligacje Rynków Rozwiniętych 25%, Obligacje Polskie 25%
wpłacam mniej więcej co m-c równe kwoty od początku lutego
na tą chwilę mam 3,5% w ujęciu rocznym – szału nie ma ale patrząc na zmienność na giełdach nie ma też tragedii
Michale,
Miło, że wróciłeś do przyziemnego tematu małych żuczków 😉
Ten temat ciągle u mnie powraca podczas kolejnych decyzji przy żonglerce kapitałem dzieci między kontami oszczędnościowymi Millenium i Getinbanku oraz lokatami, a także zastanawianiem się nad założeniem kolejnych kont w innych bankach itp. A inflacja faktycznie zżera zyski choć wydaje się że kapitał rośnie.
Mocno zainteresował mnie wątek z kredytem hipotecznym. Twój przykład z 4,5% odsetek jest dość klarowny. Ja jednak mam je na poziomie 2,9% (wiem wiem, kiedyś podniosą ale chyba na rok dwa lub trzy mamy spokój) i przy dość niskiej racie decyzja o wpłacie kapitału (np. dzieci) jako nadpłata wydaje mi się mniej sensowna, bo pozbywam się kapitału, który może być nagle potrzebny.
Inaczej ma się sytuacja z posiadanym kapitałem na ciągle aktywnej lecz bezskładkowej (sic!) polisolokacie w ViennaLife (biję się z myślami, bo dociągając do końca na funduszu pieniężnym stracę 8%, a zrywając teraz stracę 24%) i ewentualnie polisie Strategii Lwa ING (tu nie jest źle) bo likwidując te produkty mógłbym o 20-40% zmniejszyć kapitał kredytu. Jest nad czym myśleć…
Wracając jednak do odkładania dla dzieci to muszę lepiej zapoznać się z obligacjami. Może dałbyś radę opracować krótki poradnik pokazujący nie tylko jak wybrać ale też jak kupować obligacje (w tym dodatkowo opisać opcje zakupu za 500+).
Trafiłem na tego bloga przez przypadek i słuchając początku tego podcastu (listy od czytelników) pomyślałem, że ludzie są strasznie leniwi i naiwni. Szukają prostych odpowiedzi na trudne pytania, nie chcąc choćby przez 10 min wysilić umysłu aby wykonać podstawowe kalkulacje czy analizę ofert. Liczą na to, że jakiś „zaufany guru” wskaże im drogę do „raju”. A jak ten nie chce wskazać, to pójdą do innego, który w końcu powie „po ludzku” co i jak.
Zarazem zabawne i smutne to.
Hej Adam,
Niekoniecznie „leniwi i naiwni”. Po prostu chcą poradzić się kogoś komu w miarę ufają i kto nie ma interesu w tym żeby robić ich w konia. Obiektywnie, to bardzo trudno dzisiaj ocenić czy informacja jest sensowna czy nie, więc wcale się nie dziwię, że osoby, które szukają informacji pytają te, które sprawiają wrażenie bycia OK. Sam też się radzę w przeróżnych tematach przeróżnych osób, które uważam za kompetentne.
Pozdrawiam
Hej Michał! Oczywiście nie musisz odpowiadać, ale ciekawią mnie dwie rzeczy w nawiązaniu do tego tematu:
1. Czy inwestujesz aktualnie w jakiekolwiek fundusze inwestycyjne?
2. A ETF-y?
Cześć Michał, proszę powiedz co sądzisz o Nest Rodzinne Oszczędności, wygląda interesująco.
Hej Jacek,
Bardzo fajny produkt. 🙂 W sumie mogłem o nim wspomnieć. DB też kiedyś miało fajny produkt dla 500+ ale już nie obsługują klientów detalicznych…
Pozdrawiam
Hej. Michał jak jesteś w Debkach woj. pomorskie to chętnie przybija piątkę. Jestem do soboty.
Michale,
piszesz, że „Tu od razu zasadne jest pytanie, czy na zakupie obligacji skarbowych można stracić. Owszem. Jeśli inflacja będzie wysoka i przekroczy 6,5% rocznie, to pomimo sumarycznych odsetek na poziomie 8% rocznie i tak będziemy „w plecy” po naliczeniu podatku Belki. Oprocentowanie netto wyniesie bowiem 6,48%, a więc na pożyczonych państwu pieniądzach będziemy tracić pomimo tego, że odsetki indeksowane są inflacją.”
Jest to prawda w przypadku obligacji wypłacających kupon cyklicznie, czyli trzy- i czterolatki. W pozostałych przypadkach odsetki są kapitalizowane, a podatek pobierany przy wypłacie, tak więc dla takich dziesięciolatek graniczna inflacja wynosi ca. 10%, dla dwunastolatek aż 17%. Temat przerabiany już w innym miejscu w sieci.
„Oczywiście w dowolnym momencie możemy umorzyć obligacje, czyli „sprzedać” je państwu. Tracimy wtedy odsetki z bieżącego okresu rocznego.”
Odsetek nie tracimy, naliczana jest jedynie opłata za przedterminowy wykup, 0,7 lub 2 PLN.
To tak tytułem sprostowania. Pozdrawiam.
Hej Arkadiusz,
Dzięki wielkie za skorygowanie i uzupełnienie. Dobra uwaga z tymi kapitalizowanymi odsetkami. 🙂
Co do „utraty odsetek z bieżącego okresu rocznego”, to w sumie nie wiem czemu tak poplątałem w trakcie nagrywania. Być może myślami gdzieś uciekłem. Już skorygowałem to w transkrypcie. Oczywiście masz rację – potrącana jest opłata za wcześniejszy wykup – w przypadku 10-latek 2 zł za każdą obligację.
Dzięki wielkie za czujność!
Pozdrawiam
Mozna by wspomniec kto za te 10 lat zaplaci za te obligacje 😉
Skarb panstwa nie ma swoich pieniedzy…
Pozdrawiam!
Panie Michale,
Materiał o ETFach jest absolutnie niezbędny, niewiele w Polsce wie się na ten temat, więc podcast, a nawet seria podcastów czy też książka są jak najbardziej wskazane. Zresztą wystarczy spojrzeć jakim unznaniem cieszyły się poprzednie pozycje.
z 500+ pokrywamy nianię dla najmłodszego…
Ja kupuje powoli mieszkania z mysla o dzieciach, ale paradoksalnie glowna motywacja nie sa wzgledy stricte finansowe. Owszem, kupienie mieszkania i wynajmowanie nawet przy finansowaniu kredytem hipotecznym moze byc oplacalne (zwlaszcza ze naprawde niezle mi idzie negocjowanie oprocentowania – nie mam nigdzie wiecej niz 4%).
Ale podstawowa przyczyna jest taka, ze jesli dzieci dostana ode mnie male mieszkanie na start, to prawdopodobnie mi nie uciekna do innego miasta / Niemiec / Ameryki / Australii / na Marsa. Lenistwo to sila ktorej nie da sie przecenic, a wszak jesli nawet to beda kawalerki, to wygoniej zostac w rodzinnym miescie majac mieszkanie na gotowo niz kombinowac cos gdzies indziej. W ten sposob licze ze na starosc bedzie sie mial kto mna zaopiekowac, jak juz bedzie taka potrzeba. Takze mieszkania sa taka troche polisa ubezpieczeniowa. A ze potencjalnie być moze uda sie na nich w dlugim terminie zarobic – no to juz tylko bonus 🙂
Błędne myślenie. Dzieciom powinieneś dać umiejętności, języki, odwagę. Jeśli oferujesz dzieciakom lenistwo w dojrzałym życiu to trochę smutne. Niech jadą i zdobywają świat. Nie masz nigdy pewności ze dzieci się Tobą zaopiekują na miejscu a scenariusz pt. wyjadą, dorobią się i ściągną Cię do powiedzmy lepszego kraju jest tak samo prawdopodobny.
Teraz dostaję+500. Mając 55lat uruchomiłem sobie z myślą o córce IKZE. Za 10 lat pieniądze można wypłacić a uwzględniając dopłaty uzyskane z odpisu podatkowego (32%) oraz zysk z UFK to taki program da realny zysk i jeszcze jeden istotny temat uposażenia dziecka gdyby jednak tatuś nie nazbierał 🙁 i aby pieniądze nie weszły do spadkobrania. Taki mam pomysł, ale coraz bardziej się obawiam co tak naprawdę jeszcze jest pewne w obecnym polskim systemie prawnym, może faktycznie najlepiej złoto lub diamenty zabezpieczą nas na przyszłość.
Istotny krok. Większość od razu postanawia inwestować, aby pieniądze się nie rozeszły, ale nikt nie pomyślał o tym, aby odłożyć na przyszłość swojej pociechy.
A jak wygląda sytuacja, kiedy kończą się obligacje np. 10-letnie?
Jeśli załóżmy kupiłbym pierwsze obligacje obligacje w styczniu 2020, to rozumiem, że kończą się w styczniu 2030. Kolejna wpłata to luty 2020, czyli wypłata luty 2030. No i tak dalej.
Czyli kupując przez 5 lat obligacje, kolejne 5 lat będzie trwało zanim odzyskam pieniądze? Zgadza się, dobrze myślę?
Rozwiń proszę pytanie, bo jest niejasne.
Mój syn ma teraz 2,5 roku i …
Póki co ma odłożone 13 150 PLN na lokacie 500+ w Deutsche banku (nie ma już teraz tego cuda – wpłacasz 6000 rocznie i dostajesz 500 pln premii + oprocentowanie ok 1,2-1,4% rocznie).
Do tego pierwsze 500 PLN od lipca w obligacjach ROD31.
Po pięciu latach od założenia lokaty w DB (teraz Santander), mogę ją zamknąć bez ponoszenia kosztów i rozejrzę się za możliwością ulokowania około 30 000 na jakimś innym koncie, w obligacjach 10 letnich oraz częściowo jako złoto/srebro w sztabkach.
W wieku 18 lat młody powinien mieć do dyspozycji około 180 tyś. PLN. I to bez inwestowania, z roczną stopą zwrotu netto 3%.
Dużo? Zapewne nie, ale na studia powinno starczyć. Lub na porządny wkład mieszkaniowy.
A jak wygląda wypłata obligacji 10 letnich? Jeśli wykupisz jakieś w wieku 8 lat dziecka, to pierwsze z nich wykupisz w wieku 18 lat, a ostatnie w wieku 28 lat? Tak to działa?
Bardzo dobry materiał dla osób początkujących. Moje podejście do pieniędzy 500+ jest inne, ale nie oznacza to, że nie akceptuję tego typu rozwiązań. Od dwóch miesięcy piszę bloga, na którym piszę między innymi jak ja wykorzysuję pieniędze z 500+ oraz jak uczę dzieci zarządzania pieniędzmi.
Michale, jeżeli czytasz mój komentarz, to zapraszam Cię to tego byś ocenił moją pracę. Oczywiście na moim blogu 😉 Byłabym zaszczycona 🙂
Pozdrawiam
Wrocławski Dworek
Dzięki Michał za wpis. Nawet miałem do Ciebie pisać o poruszenie tego tematu bo sam zostałem beneficjentem 500+ i zaczynam badać rynek jak ulokować wolne środki. Artykuł jak znalazł.
Do pakietu dorzuciłbym jeszcze np. co miesięczne kupowanie uncji srebra lub kwartalne/półroczne kupowanie grama złota. Cena się mocno uśredni na przestrzeni powiedzmy 20-lat a metale szlachetne są doskonałym przechowywaczem wartości np:
złoto w roku 2000 – 1152 zł/uncje
złoto w roku 2019 – 5760 zł/uncje
zysk w 19 lat: 500%, co daje nam 26% rocznie.
srebro w roku 2000 – 21 zł/ uncje
srebro w roku 2019 – 65 zł/ uncje
zysk w 19 lat: 309%, 16% rocznie.
Na szybko sprawdziłem Twoje liczby dla złota. No więc:
Zysk (stopa zwrotu) to 400%, nie 500%.
Średnioroczna stopa zwrotu to ~8.8%, nie 26%.
Na początku lat 80. XX wieku cena za uncję złota osiągnęła pułap 850 dolarów. Później stało się coś niefajnego. Otóż, jeżeli ktoś kupił złoto po takiej cenie na początku lat 80., to musiał czekać ćwierć wieku, żeby cena tego złota wróciła właśnie do tego pułapu 850 dolarów.
Mówi się, że niektóre aktywa są wartościowe i warto je trzymać. Jest taki paradoks ze złotem, o którym mówi się często, że jest to dobra ochrona przed inflacją. Gratuluję, jeżeli ktoś kupił złoto, przez 25 lat trzymał w portfelu i w końcu wyszedł na zero. Tak naprawdę nadal był pod kreską, bo jeszcze przecież trzeba do tego dołożyć inflację. Ciężko tutaj mówić o tym, że jest to ochrona przed inflacją, jeżeli musimy czekać przez mniej więcej 1/3 swojego życia na to, żeby w ogóle zbliżyć się do zera ze swojej inwestycji nominalnie. Nie jest to coś, co mnie osobiście przekonuje.
A na koniec, za Jeremy Siegel, “Stocks for the Long Run”, okres 1802 and 2012:
– Stocks: 6.6%
– Bonds: 3.6%
– Treasury bills: 2.7%
– Gold: 0.7%
– U.S. dollar: -1.4%
🙂
Jacek
Jacek zgadzam się z Tobą, nawet Warren Buffet mówił, że złoto to jest słaba inwestycja w długim terminie. Jedynym rozsądnym aktywem sa akcje w dobre spółki (zainwestować i przypomnieć sobie o nich za 10-15 lat), najlepiej te, które wypłacają dywidendy. Dobre spółki to takie, które będa istnieć za 10-15 lat. Cierpliwośc na giełdzie jest cnotą. Dlatego uczę się inwestowania. Na giełdzie jest tyle sektórów / branż, jedne mogą przeżywać boom, inne za jakiś czas poniosą duże straty. My mamy elastyczność, wystarczy zainwestować w płynne akcje. Nawet podczas dekoniunktury są spółki, które zarabiają pomimo spadków indeksów giełdowych. O tym wiedzą nieliczni, trzeba się tego tylko nauczyć.
Piotrze, osobiście lubię mieć strategię sprowadzoną do twardych liczb, dopasowaną do mojego profilu osobowości oraz do moich oczekiwań. Brzmi banalnie – ale większość tu polega w przedbiegach. Warto też się zastanowić ile czasu chcemy na to poświęcać.
Wyszukiwanie pojedynczych spółek jest mocno loteryjne w długim terminie, jeśli oparte na analizie fundamentalnej to bardzo czasochłonne, zwłaszcza jeśli ma być to realizowane przez inwestora indywidualnego. Nie mówię kategorycznie nie, ale jak zwykle – to musi być dobrze policzone.
Opisywałem kiedyś świetną, prostą strategię dla globalnego rynku akcji i obligacji. Pomimo, że stoją za tym twarde fakty, 70 lat historii, nawet akademia potwierdza jej działanie, a stosowanie jej w praktyce zajmuje może 3-5 minut miesięcznie, to wciąż większość nie będzie w stanie za nią podążać. Paradoks – to zbyt proste, by było prawdziwe. I piękno rynków zarazem. A tu prym wiodą legendy, opowieści, nierealne oczekiwania, brak przygotowania, itd., itp. Inwestowanie jest proste, ale nie jest łatwe. Nie bez powodu. 🙂
Pozdrawiam! 🙂
Czesc,
Bardzo mądry post. Fajnie poczytać ?
Razem z mezem założyliśmy w zeszłym roku synowi konto Junior, które do 2500 zł ma 2,5%. Po przekroczeniu oprocentowanie spada 0,5%. Jako że przyszło 500+ zastanawiamy się co by tu wymyślić i chyba zainspirujemy się jakimś kontem oszczędnościowym dla syna. Zobaczymy.
Cześć,
Michale dzięki za kolejną okazje do przemyśleń.
Przy okazji małe uzupełnienie. Alternatywną strategią do wpłat na rachunki oszczędnościowe i okresowego transferu środków do lokaty, mogą być lokaty z możliwością dopłaty. Rynek nie jest tu zbyt urodzajny, ja jednak od wielu lat korzystam z Indywidualnego Planu Oszczędzania w Toyota Banku https://www.toyotabank.pl/dla-ciebie/oszczedzanie/plany-oszczedzania/indywidualny-plan-oszczedzania/szczegoly/.
Pozdrawiam,
Maciek
Sam kupiłbym do tego chociaż jedną działkę, gdzieś pod większym czy mniejszym miastem. Przykładowo pod Łodzią (tuż przy jej granicy) da się znaleźć działki za 50-60 zł za metr. Działeczka 1000 metrów to 50.000 zł (+PCC i notariusz), a jeżeli okolica jest rozwojowa to za 15-20 lat może się okazać, że będzie to jedna z ostatnich wolnych działek w okolicy, a w drodze będą już wszystkie media. Do tego jeżeli działka będzie rolna (od groma jest takich z podziału pól), to nie będziemy płacić podatku od nieruchomości.
No chyba, że u kogoś funkcjonuje coś takiego jak „ojcowizny się nie sprzedaje”, to może lepiej nie uszczęśliwiać dziecka na siłę „przymusem” budowy domu na tej jednej, jedynej działce 🙂
Oszczędzać dla dziecka… ale po co?
Dobrze zauważyli Marta i metkor w komentarzach, dziecko trzeba nauczyć i rozwijać („dać wędkę”), a nie rzucić kasą („rybę”), którą pewnie rozpuszczą.
Od siebie dodam, że lepiej pomożemy dzieciom inwestując… w swoją emeryturę i swoje zdrowie!
Przy estymowanych kwotach zastąpienia, ZUS da głodowe emerytury. Jak nic się nie zmieni, to wyjdzie na to, że dzieci będą musiały pomagać finansowo rodzicom!
Lepiej więc je wyedukować i jednocześnie zbierać dla siebie w IKZE i IKE dla siebie, aby na starość nie być obciążeniem dla nich. Oraz dbać o zdrowie (odżywianie, ćwiczenia fizyczne), aby nie musiały nas wozić po szpitalach.
Całkowicie się zgadzam. Wędka zamiast ryby. No chyba że zbieramy na drogie studia na zachodzie Europy czy w Stanach. Sam poszukuje książek o tematyce finansowej dla swojego dziecka. Mógłby ktoś coś polecić?
Ja studiowałem w Polsce, na publicznej uczelni w mieście oddalonym niecałe 100 km od mojego domu. Miesięcznie dostawałem od taty 800 zł, z czego 400 zł szło na czynsz, a druga połowa na życie. Oczywiście z domu zabierałem trochę obiadów, a było to kilka lat temu, więc wtedy można było za tyle żyć, ale jednocześnie cały czas myślało się jak dorobić, bo pieniędzy nie było za dużo.
Licząc 800 zł miesięcznie przez 5 lat wychodzi 48 tys. Teraz wyobraźcie sobie sytuację, że wasze dziecko świetnie się uczy, jest mądrzejsze niż ja byłem w takim wieku i doskonale wie co chce w życiu robić i gdzie chce studiować. No, a wtedy okazuje się, że jednak coś Wam nie pykło i akurat teraz tych pieniędzy brakuje. W efekcie dzieciak musi iść do pracy i studiować zaocznie i cały misterny plan…
Cześć Michał,
mam 22 lata i jeszcze nie myślę o zakładaniu rodziny. Ostatnio zainteresowałem się jednak kontami IKE i IKZE (czytając Twój artykuł: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/konto-emerytalne-ike-ikze-i-optymalizacja-podatkowa wiele się dowiedziałem). Czy planujesz aktualizację tego artykułu lub napisanie go od nowa? Ciekaw jestem jak obecnie postrzegasz kwestię ‚transferu’ środków zgromadzonych na IKE czy IKZE przez polityków.
A ja dzięki Tobie planuję od przyszłego miesiąca zacząć odkładać na IKZE. 🙂
Bardzo wartościowy artykuł. Myślę, że warto, żeby jak największa ilość młodych rodziców go zobaczyła. Ja mam już od jakiegoś czasu plan, który zamierzam wprowadzić w życie, kiedy urodzi mi się pierwsze dziecko. Zamierzam otworzyć lokatę w banku na jakiś %. Co miesiąc chcę przelewać tam jakąś kwotę 100-200 zł, zależy ile będę mógł. Chcę dać dostęp mojemu dziecku do tej lokaty w dniu ślubu. Żeby miało na nowy start 😉
Konto oszczędnościowe dla dziecka to na pewno super pomysł, bo pozwoli mu kreatywnie myśleć i dysponować swoim budżetem. Ja osobiście dopiero zaczynam zarabiać jakieś pieniądze. Teraz z mojej pierwszej pensji zaczynam powoli nakreślać „budżet domowy”, który masz opisany bardzo przystępnie na blogu. Ogólnie słucham twoje podcasty i śledza bloga, co bardzo mi pomaga w ogarnięciu swojego małego studenckiego budżetu. Dzięki wielkie za pomoc 😉 Pozdrawiam.
Przyłączę się do, nielicznych tutaj, głosów przeciwko oszczędzaniu pieniędzy dla dzieci. Też uważam, że obdarowanie dziecka dużymi pieniędzmi w młodym wieku jest chybionym pomysłem. Moim zdaniem jeśli już, to dopiero po 30-stce.
Michał, a jakie jest Twoje zdanie?
możliwości jest teraz bardzo dużo. Dziecku można „budować” przyszłość tak naprawde jeszcze przed jego urodzeniem. Ważne zeby jakkolwiek zabezpieczyć bliskich, bo czasy są coraz mniej pewne. Lokaty, książeczki oszczednościowe, specjalne konta skarbonkowe bardzo dużo tego… nawet PPK teraz można potraktować jako zabezpieczenie bliskich na wypadek własnej śmierci.
Dziękuję za artykuł odpowiadający także na moją prośbę mailową o pochylenie się ponownie nad obligacjami 500+.
Faktycznie spłata kredytu wydaje się dość niespodziewaną opcją, ale oczywiście popartą argumentami. Zastanawia mnie jednak pewna kwestia – mamy kredyt hipoteczny na jeszcze 18 lat, natomiast chcielibyśmy kupić nowe mieszkanie w perspektywie +/-7 lat a obecne wynajmować. Zatem będzie potrzebować gotówki na wkład własny, więc spłata kredytu chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem? W jaki sposób zatem ulokować obecne nadwyżki, powiedzmy +/- 1000-1500zł miesięcznie? Myślałam właśnie głownie o obligacjach 12-letnich i ewentualnie wcześniejszej odsprzedaży po 7-8 latach.
Dziękuję!
Z jednej strony super temat o oszczędzaniu dla dzieci, z drugiej strony warto byłoby jednak zadbać o edukację finansową i edukację życiową dzieci – i tutaj wątek mógłby być rozbudowany w przyszłości, choć najpewniej wystarczyłoby dać do przeczytania dziecku Finansowego Ninję w pierwszym przypadku. Pieniądze odłożone jako fundusz awaryjny i poduszka finansowa dają komfort bezpieczeństwa, ale szczęścia jako takiego nie dają, a ludzie swoim dzieciom z góry ustalają, co mają zrobić z odłożonymi pieniędzmi w dość odległej przyszłości, gdzie to dziecko może mieć kompletnie inne plany na życie.
I tutaj mam pytanie do Michała, ale inne osoby również mogą się wypowiedzieć – czy znacie mądre osoby, które potrafią w prosty, obrazowy sposób nauczyć bycia szczęśliwym w swoim życiu?
Jak rozumiem, obligacje mają tę wadę, że wymagają czasu. Więc jeśli chciałbym dać dziecku pieniądze na 18 urodziny tak, jak piszesz, to:
– ostatnie obligacje 12-letnie kupuję w okolicach 6 urodzin,
– ostatnie obligacje 4-letnie, kupuję w okolicach 14 urodzin,
a potem już tylko obligacje nieindeksowane inflacją (o ile oferta się nie zmieni) lub lokaty (zgodnie ze strategią, którą pokazałeś)?
Sporo piszesz o kontach w Bankach. Sam zalozylem konto w Banku Millenium w marcu 2019, dostalem premie za zalozenie. Ostatnio zlozylem wniosek na zamkniecie konta i po tym bank skontaktowal sie ze mna z pytaniem dlaczego zamykam. Oczywiscie odpowiedzialem ze standardowo ma niskie oprocentowanie i tu w odpowiedzi dostalem 3 bonusu na moje zdecydowane ze chce zamknac. Bonus 1 na 100 dni powrot do oprecentowania 2,7%, Bonus 2 bezplatne wyplaty z wszytkich bankomatow i Bonus 3 to petarda, zwrot 160 PLN co miesiac w okresie 6 miesiecy jako zwrot poniesionych wydatkow. Czyli wydaje min 160 PLN i dostaje 160 PLN zwrotu w nastepnym miesiacu – daje to 960 PLN extra za 6 mth. Dla mnie super bank i potwierdza proces ze trzeba czesto zmieniac banki. Warto napisac o tym do szerszego grona twoich czytelnikow.
Już dawno temu obliczono, że największe zyski daje inwestowanie w wykształcenie.
Dlatego zamiast ciułać – inwestujcie w wasze dzieci! Uczcie je języków obcych za te pieniądze, uczcie je innych rzeczy, jazdy konno, jazdy na deskorolce, pływania, tańca. Kupujcie dzieciom książki, chodźcie z nimi do kina i filharmonii i do dobrych kawiarni. Inwestujcie, by wasze dziecko stało się obytym, wykształconym i wszechstronnym człowiekiem. Inwestujcie w warsztaty rozwojowe, teatralne, warsztaty umiejętności społecznych, teatralne, pisarskie, informatyczne, cokolwiek uważacie, że pozwoli Wam rozwinąć talenty waszych dzieci. Inwestujcie we wzajemne relacje, zamiast odkładać na złodziejskie lokaty, pójdźcie z dzieckiem na basen albo wybierzcie się na dodatkowe wakacje. 500 zł miesięcznie to jest 6000 rocznie, które możecie zainwestować w dziecko. Przyniesie to tysiąckrotne zyski.
Inwestowanie w doświadczenia, wiedzę i umiejętności dzieci nie stoi na przeszkodzie równoczesnemu odkładaniu pieniędzy na start w dorosłość. Jestem dzieckiem, w którego umiejętności rodzice mocno inwestowali w latach dziewięćdziesiątych, niestety równocześnie zupełnie zaniedbując zabezpieczenie mnie od strony finansowej. Życie potoczyło się w ten sposób, że mama zmarła, gdy miałam 17 lat, tata popadł w mega trudności życiowo-finansowe i cały okres moich studiów, kiedy rówieśnicy korzystali z młodości, musiałam pracować i kombinować, jak się utrzymać. Studia niełatwe, bo medycyna… Dałam radę, ale czasami padałam ze zmęczenia i dziś, mocno po 30, nie mam z okresu studenckiego beztroskich, radosnych wspomnień. Z całą pewnością byłoby mi znacznie łatwiej, gdybym miała jakiekolwiek środki odłożone na start. W życiu zawsze warto zadbać o złoty środek, oczywiście, że wiedza to potęga i warto przede wszystkim inwestować w umiejętności dziecka, ale również warto coś tam odłożyć na początek dorosłego życia. Szczególnie dziś, gdy wszystkim rodzicom spada „manna z nieba” w postaci 500+, warto przynajmniej część tych pieniędzy zwyczajnie oszczędzić.
Czyli zapełnijcie dziecku czas zajęciami poza lekcyjnymi na 100% tak zeby o 20 wracało i padało ze zmęczenia? :O
Nie dziękuje! Wole żeby rozwijało swoje pasje i zainteresowania niż było „wszechstronne” a zamiast skrzypiec i basenu to 2 godziny z mamą w kuchni i 2 godziny z tatą w garażu 😉
Hej. My z żoną postawiliśmy na IKE.
Stale zlecenie i można,,zapomnieć o problemie,,. Oczywiście jest to trochę bardziej złożony produkt ale tak jak piszesz, lokaty mają słabiutkie oprocentowania.
Nie mam dzieci więc ten problem mnie nie dotyczy. Jednak warto było przeczytać wpis, który jest wartościowy i bogaty w informacje.
Cześć,
jakoś nie mogę załapać sposobu działania obligacji rodzinnych. Powiedzmy że mam od lipca po 500 zł z programu 500+ . Mogą więc teraz zakupić obligacji za 2500 teraz w listopadzie. Niech będą 12 letnie. To oznacza że wykup będzie w listopadzie 2031? A co dalej? Czy za 500 zł z grudnia mogą kupić w grudniu kolejne obligacje i będzie data wykupu grudzień 2031? I tak co mniesiac kupowac i kazde z obligacji będą miały dalsze daty wykupow, tzn te zakupione w kwietniu 2020 będą do wykupu w kwietniu 2032?
Pozdrawiam,
Bartosz
Cześć Michale,
Ja nie rozumiem chyba do końca chyba tych obligacji rodzinnych (albo I żadnych nawet).
Jak to jest, teraz mając 500+ na 1 dziecko mam do dyspozycji 2500 zł I za tyle wolno mi zakupić obligacje rodzinne. Bo rozumiem ze ogranicza mnie kwota jaka otrzymalem od Panstwa Polskiego,za wiecej obligacji kupic nie moge. Dajmy na to że kupię teraz za te 2500 zł na 12 lat. Ich wykup to listopad 2031 rok. Co z kolejnymi wypiekami 500 +? Czy jak w grudniu kupię obligacje 12 letnie za 500 zł to będą one do wykupu w grudniu 2031 (miesiąc po wcześniej zakupionych?) . Jadąc tak skrajnie, co z 500 zł które dostane na dziecko w 2030 roku? Kupię obligacje na 12 lat z wykupem 2043? J
Dzięki z góry za wyjaśnienie tej „zagadki”.
Bartosz
Hej Bartek,
W skrócie: „tak” jest odpowiedzią na każde z Twoich pytań. Przypominam, że w przypadku obligacji skarbowych można zrealizować przedterminowy wykup (z pewnymi kosztami).
Pozdrawiam
Dzień dobry, mam pytanie co sądzisz o oszczędzaniu dla dzieci poprzez odkładanie na Polisie oszczędnościowej z ubezpieczeniem na życie? Np ergo pro??
Panie Michale, niestety pańskie porady w aktualnej sytuacji są niewiele warte. Najwartościowsza porada to ta, żeby nie pozostawiać swoich pieniędzy do dyspozycji „doradców finansowych” lub „ekspertów” od Private Bankingu. W znakomitej większości są to dyletanci inwestycyjni, którzy zamiast zająć się poszukiwaniem atrakcyjnych okazji zainteresowani są wyłącznie prowizją i strzyżeniem baranów.
Jeśli przyjrzeć się wartości nabywczej światowych walut na przestrzeni lat, gołym okiem widać, że wartość nabywcza USD spada średnio w tempie 4,4% rocznie. To oznacza, że uwzględniając podatki, aby tylko zachować realną wartość oszczędności w dłuższym okresie czasu należałoby je ulokować minimum na gwarantowane 5,2% rocznie. Nie ma takich lokat ani obligacji. System bankowy na całym świecie nastawiony jest na strzyżenie baranów! Każdy system bankowy funkcjonuje w ścisłej symbiozie z niezerową inflacją, co pozwala kompensować nieodpowiedzialne, lub wręcz głupie decyzje rządów podejmowane często z czysto politycznych powodów. Dzięki inflacji po kilku latach wartość takich decyzji staje się nieistotna. Niestety w efekcie tanieje także pieniądz. Po próbie lokowania pieniędzy w jakiekolwiek instrumenty finansowe po kilkunastu latach zostajemy z ułamkiem wartości posiadanych wcześniej środków! Jedynym sposobem rzeczywistego pomnażania pieniędzy jest inwestowanie ich w dobrze działającą działalność gospodarczą najlepiej własną, ale może być też sprawdzona cudza. W długim okresie czasu sprawdza się także inwestowanie w nieruchomości (grunty) lub złoto bullionowe. W ciągu ostatnich 10 lat wartość złota rosła średnio 10% rocznie.
Niestety, jak mówi przysłowie, biednemu zawsze wiatr w oczy. Na dodatek przeciętnemu zjadaczowi chleba specjaliści od marketingu wciskają półprawdy opisując ile to odłoży po latach, ale nie mówią ile to będzie warte.
Bardzo dziękuje za poruszenie tego tematu. Jak mi się przypomina przy okazji elementarza też chyba był on poruszany.
Myślę, że błędem jest zakładać, że my oszczędzając będziemy na tym zarabiać. Jak pokazują różne afery, które miały miejsce w temacie inwestowania, widać ludzie chcą wierzyć w dwucyfrowe stopy zwrotu. Trudno się dziwić – sam bym chciał wrzucić 100zł do jakiegoś pudełka i wyciągnąć po miesiącu dajmy na to 113 zł i tak przez kolejne 20 lat.
Przypomina mi się sytuacja, gdzie obligacje niemieckie miały ujemną rentowność – czyli instytucje kupowały je jakby godząc się, że na tym stracą. Nie rozumiem mechanizmów i tego jak działają banki centralne ale oboje wiemy, że żaden człowiek nie może włączyć sobie drukarki i wydrukować 100 tysięcy zł, bo akurat mu brakło na pokrycie kosztów rozłożenia nowego trawnika przed domem.
Ciut odbiegłem od tematu, ale warto uzmysłowić sobie, co gdzieś też przez to, co przekazujesz by nie dać robić się w konia, a też mieć realne oczekiwania.
Natomiast faktem jest, że brakuje mi edukacji, która jakby zaszczepiła we mnie po co się oszczędza i jakie to może przynosić korzyści.
Mimo, że chciałbym potrafić skutecznie inwestować i trochę już zębów na tym zjadłem, to takie odświeżenie i przypomnienie w temacie dobrze robi.
Bardzo dziękuję