Zarobki minimalnie do góry – blog i jego okolice dały 17 151,30 zł. Za to koszty – bardzo do góry! Pozbyłem się 114 060,13 zł. Na szczęście spora część tej kwoty wróci.
Moje przychody i koszty za grudzień w jaskrawy sposób pokazują, co się dzieje z finansami w miesiącu, w którym pojawiają się wydatki na Święta, prezenty i inne mniej lub bardziej potrzebne nam rzeczy.
Ja w tym roku dołożyłem do tego dodatkowo “szał zakupów” do mojej blogowej firmy świadomie przesuwając część kosztów ze stycznia na grudzień. Wiedziałem już, że wynik pierwszego, niepełnego roku działalności firmy zamknę na plusie, więc warto było popracować nad obniżeniem zysku… i podatku 🙂
A jednocześnie stałem się pracodawcą i miałem niewątpliwą przyjemność wypłacenia wynagrodzenia współpracownikom. Super wiedzieć, że jest z czego wypłacać 🙂
Najważniejsze wydarzenia grudnia (i stycznia)
Moje raporty kosztów publikuję z pewnym opóźnieniem. I dlatego poniżej podsumowuję najważniejsze wydarzenia zarówno grudnia (o których już pisałem w poprzednim raporcie kosztów), jak i stycznia. A prawda jest taka, że styczeń był dla mnie absolutnie fenomenalny – i to pod wieloma względami.
Nowy rok zacząłem jeszcze w grudniu. Przez kilka tygodni układałem swój szczegółowy plan na rok 2014. Najpierw zapisałem wiele pomysłów, a potem większość wykreśliłem – w ramach bycia uczciwym, w stosunku do siebie samego. Temu mojemu sposobowi planowania celów poświęciłem cały odcinek podcastu – “10 wskazówek jak skutecznie planować cele”. Opublikowałem go w Sylwestra i od tamtego czasu jest to jeden z najchętniej odsłuchiwanych przez Was odcinków 🙂
Postanowienia noworoczne, to także “dyżurny temat” tradycyjnych mediów. Jeszcze w starym roku miałem okazję o nim dyskutować w Radio PIN (tutaj możesz posłuchać nagrania), a już w nowym roku wystąpiłem na antenie Polsat News, gdzie przypadkiem urosłem do rangi eksperta od produktywności. Dla jasności: nie uważam się za niego, ale zestaw “10 porad Szafrańskiego” w telewizorze wygląda całkiem poważnie 😉
Styczeń był także tym miesiącem, w którym dobrowolnie wystawiłem się na krytykę. Wpis “Potrzebuję Twojej pomocy – czy zostaniesz moim doradcą?” nie powstał przypadkowo. Zachęciłem Was do tego byście ocenili moje działania i w doskonały sposób potwierdziliście to, co sam czułem. Mam nadzieję, że nawet sceptycy zauważają, że biorę sobie Wasze rady i postulaty to serca i efekty są widoczne na blogu.
Na moją prośbę o zostanie doradcą blogera odpowiedziało około 200 osób. Wszystkim Wam bardzo serdecznie dziękuję! Dla informacji pozostałych: wbrew temu co pierwotnie deklarowałem nie zdecydowałem się ograniczyć tej grupy do kilkunastu osób. Wszystkie osoby, które wyraziły chęć aktywnej pomocy, trafiły do grupy VIPów “Jak oszczędzać pieniądze” 🙂
W moim blogowym życiu nie wszystkie wydarzenia związane były jednak z blogiem 🙂 W styczniu – bez konsultowania tego z kimkolwiek – dołożyłem swoją cegiełkę do akcji “Blogerzy dla WOŚP” nagrywając film z poradą dotyczącą mądrego sposobu przekazywania darowizn.
Dodatkowo, całkiem przypadkiem, udało mi się dostać do TVP na finał WOŚP. Jak? Zaoferowałem swoją pomoc Zuchowi, który szukał noclegu w Warszawie, a On – poza świetną rozmową w 18-tym odcinku podcastu, zabrał mnie także do studia TVP. Bo to właśnie Zuch był pomysłodawcą akcji “Blogerzy dla WOŚP”, o której ja dowiedziałem się dopiero w tym roku, a która realizowana jest już od kilku lat.
Moje zdjęcia z finału orkiestry możecie znaleźć na Facebooku. A tutaj krótki film Maćka z bloga Mediafun.pl, na którym także i mnie uwieczniono.
Jednym z efektów skrupulatnego, grudniowego planowania celów, była także głębsza refleksja nad tym co chcę w życiu robić, co chcę po sobie zostawić, jak chcę być zapamiętany. Nie wiem czy łapiecie takie refleksje czasami. Do mnie dociera coraz bardziej, że to co siedzi w mojej głowie i cały zestaw moich doświadczeń, to są rzeczy potencjalnie wartościowe dla innych. I że moim obowiązkiem jest się tym dzielić. Szukam ujścia dla tej wiedzy nie tylko tutaj – na blogu – ale także poza nim.
W takim duchu i z dużymi nadziejami, ale jednocześnie pełen obaw poszedłem w styczniu na spotkanie założycielskie Polskiego Stowarzyszenia Blogerów i Vlogerów (PSBV). Nie będę tutaj rozwijał tematu samego stowarzyszenia (zainteresowani niech klikną w link). Powiem tylko, że zostałem wybrany do Komisji Rewizyjnej PSBV. Tej komisji, której zadaniem jest “patrzenie na ręce” Zarządowi stowarzyszenia.
No i oczywiście ostatnim, ale nie mniej ważnym wydarzeniem (a w zasadzie ciągiem wydarzeń) był perfekcyjny start akcji “Elementarz Inwestora”. Ten cykl już obecnie cieszy się Waszym bardzo dużym zainteresowaniem i to pomimo, że dopiero teraz zaczynamy odkrywać karty i pokazywać nasze strategie inwestycyjne.
Absolutnie fenomenalnym wydarzeniem – już w lutym – było pierwsze oficjalne spotkanie Czytelników blogów “Jak oszczędzać pieniądze” oraz “APP Funds”. Zaczęliśmy od spotkania z osobami, które wygrały nasz konkurs na nazwę akcji Elementarz Inwestora. Z 10 zaproszonych osób na spotkanie dojechało zaledwie sześć (Tomek, Karol, Mateusz, Rafał, Krzysztof i Paweł – dzięki wielkie!), ale i tak spotkanie było bardzo udane. I wiem po nim jedno – tego typu spotkania są bardzo potrzebne. Utwierdziłem się w przekonaniu, że warto je organizować. Chodzi mi po głowie tournee po Polsce 🙂 O szczegółach będę Was stopniowo informował…
A poniżej kilka fotek… Dla zainteresowanych: Zbyszek z bloga APP Funds, to jedyna osoba, która jest na wszystkich trzech zdjęciach 🙂
Czytaj także: Emocje i zarobki blogera – czyli raport Michała za listopad 2013
Blog rośnie w siłę
Obiecuję, że na ten temat będzie krótko. Jako bloger nie potrafię jednak tego nie odnotować, a jednocześnie znowu muszę Wam podziękować.
Styczeń był rekordowym miesiącem pod względem oglądalności bloga i także przełomowym, ze względu na moją widoczność jako blogera. Dzisiaj śmieję się nawet, że powinienem kiedyś napisać książkę o nośnym tytule “Od zera do 100 000 Czytelników w 18 miesięcy” 🙂 Tak tak – w styczniu ten blog odwiedziło ponad 100 000 osób (może mniej, może więcej – ja podaję unikalnych użytkowników według statystyk Google Analytics).
Dodatkowo fanpage bloga na Facebooku zbliża się do magicznej bariery 10 000 fanów.
Wiem, że to tylko liczby… ale są to liczby tak duże i tak niewyobrażalne dla mnie jeszcze rok temu, że trudno się nimi nie zachwycać. A jednocześnie czuję ciążącą na mnie odpowiedzialność…
Kropkę nad zeszłym rokiem mojej działalności postawił w styczniu Kominek umieszczając mnie w rankingu 30-tu najbardziej wpływowych blogerów 2013 roku. Abstrahując od tego co myśli się o Kominku i jego twórczości, ten ranking jest jednym z kilku polskich wyznaczników znaczenia blogera w blogosferze. Bardzo miło jest mi być w ten sposób docenionym i zauważonym.
A przy okazji nieśmiało przypominam, że tylko do 6 lutego do 12:00 trwa głosowanie na blogi w konkursie “Blog Roku 2013” organizowanym przez Onet. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens, doceniasz moją pracę i uważasz, że warto żeby mój blog docierał do jeszcze większej liczby Czytelników, to ja bez krępowania się proszę Cię o pomoc. Szczegóły dotyczące tego jak na mnie zagłosować znajdziesz na reklamie widocznej cały czas w prawej kolumnie bloga (jeśli jej nie widzisz, to znaczy, że korzystasz z komórki lub… że głosowanie już się zakończyło) 🙂
Sprawdź również: Huśtawka zarobków o 30 tys. zł – czyli raport Michała za pierwszy kwartał 2014
Przychody w grudniu
No i po tym wstępie pora przejść do danych finansowych. Grudzień był kolejnym, bardzo udanym miesiącem. Blog zarabiał na wszystkich możliwych frontach: na afiliacji, na reklamach Google AdSense (to są przychody de facto za listopad, ale w moich raportach przychód odnotowuję w dniu jego wpływu na konto) oraz na innych opłaconych kampaniach reklamowych (także na styczeń 2014).
A tak swoją drogą, to nie wiem czy zauważyliście, ale w styczniu zrezygnowałem z emitowania reklam Google AdSense. Na szczęście nikt z Was jakoś nie poskarżył się na to, że zniknęły 😉 Pomimo, że decyzja ta kosztuje mnie przy obecnym ruchu około 2000 zł / m-c, to nie planuję przywracać wyświetlania tych reklam.
Blog dał mi także zarobić pośrednio. To co się kryje pod pozycją “Freelancing”, to indywidualne konsultacje w dziedzinie strategii komunikacji z klientami w Internecie dla jednej z firm. Lubię dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami zdobytymi przy okazji prowadzenia bloga – zwłaszcza wtedy, gdy na tym zarabiam 🙂
Łączne przychody ze wszystkich moich działalności w grudniu 2013 roku wyniosły 21 635,87 zł. Te blogowe dały mi 17 151,30 zł. Ale koszty znacznie je przewyższyły…
POBIERZ ZAŁĄCZNIKI DO ARTYKUŁU:
Sprawdź również: Moje zarobki na blogu
Przychody z afiliacji
Grudzień to kolejny miesiąc, w którym kluczowe znaczenie dla przychodów afiliacyjnych miały prowizje z tytułu polecania Wam kont BZ WBK. Cały czas spływają tu do mnie pieniądze. W grudniu i styczniu pojawiły się także pierwsze prowizje z tytułu uruchamianych przez Was kont db Makler i dbNET, ale zanim pieniądze te zostaną rozliczone – upłynie jeszcze trochę czasu. Być może pojawią się one w lutym…
Na przychody afiliacyjne w grudniu składały się następujące kwoty:
- 60,00 zł = premia od Kantoru walutowego Alior za konta założone przez poleconych klientów.
- 5030,70 zł = prowizja od Systemu Partnerskiego Bankier.pl za założone za pośrednictwem mojego bloga konta w bankach BZ WBK, Alior Banku, Alior Sync oraz Banku Millennium.
- 252,67 zł = wypłacona po raz pierwszy zagregowana prowizja z tytułu dokonanych przez Was zakupów książki Grzegorza Grabowskiego o rozliczaniu wynajmu.
- 284,03 zł = prowizja za Wasze zakupy niektórych z polecanych przeze mnie książek od wydawnictwa Złote Myśli
I w tym miejscu chcę Wam bardzo serdecznie podziękować za to, że odwdzięczacie mi się w ten sposób za prowadzenie tego bloga. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że polecam tylko te produkty, co do których jestem przekonany, których sam używam i które mogę polecić bez względu na to, czy na tym zarobię czy nie.
Wydatki w grudniu
Grudzień to tradycyjnie miesiąc dużych wydatków. Odpowiednia oprawa świąt, odpowiednio zastawiony stół świąteczny z dobrymi potrawami, goszczenie się z rodziną, zakupy prezentów, udział w poświątecznych wyprzedażach – to wszystko powoduje, że w grudniu trudno jest spiąć budżet domowy.
My nie jesteśmy wyjątkiem. Pomimo, że staramy się przygotowywać prezenty z wyprzedzeniem, to w grudniu i tak poszło na nie 911,88 zł. Wzrosły nam także koszty jedzenia – do poziomu 2136,60 zł, ale tego się spodziewałem. Wigilia w tym roku była u nas 🙂 Doszły także okazjonalne koszty pocztówek, znaczków oraz paczek – tak, tak… komunikujemy się jeszcze w ten tradycyjny sposób.
Dla mnie grudzień był także czasem optymalizacji podatkowych i wydawania nadwyżek finansowych. Stąd wyższe koszty prowadzenia firmy. Dodatkowo, dzięki tak zwanym “umowom śmieciowym”, dwie współpracujące ze mną osoby mogły zarobić konkretne pieniądze – 3067 zł. Na chwilę obecną powiem tylko tyle, że sporadycznie pomagają mi przy projektach, o których wkrótce będę pisał więcej 🙂
W efekcie suma kosztów bez obciążeń kredytowych i pożyczek wyniosła aż 15 485 zł. Dwukrotnie więcej niż bym sobie tego życzył. A jeśli doliczymy do tego zapłacone raty kredytów oraz pożyczki, których udzieliłem w grudniu, to zrobi się z tego zawrotna kwota 114 060,13 zł.
W szczegółach wygląda to następująco:
Wydatki na media
W styczniu 2013 opublikowałem artykuł dotyczący rejestrowania kosztów mediów, do którego dołączyłem przykładowy arkusz kalkulacyjny. A w tym artykule załączam Excel przedstawiający dokładne zużycie prądu, wody oraz ogrzewania w naszym mieszkaniu, w okresie do grudnia 2013 włącznie. Tradycyjnie w zimie nasze koszty rosną. Szczegóły w załączniku…
POBIERZ ZAŁĄCZNIKI DO ARTYKUŁU:
Czego się nauczyłem?
To najtrudniejsza sekcja mojego raportu kosztów. W styczniu doświadczałem wielu mieszanych uczuć:
- frustracji związanej z tym, że nie wyrabiam się czasowo z realizacją stawianych sobie celów,
- radości ze wsparcia jakie mam w rodzinie i w większości z Was jako Czytelników,
- zdziwienia i smutku związanego z roszczeniową postawą niektórych osób,
- radości i dumy z wyników bloga i doceniania mnie jako blogera i jako człowieka (to o mailach od Was).
Najważniejsze wnioski, do których dochodziłem, nie są nowe. Część z nich po prostu ponownie staje mi przed oczami:
- Pomimo, że żyję z planem i w uporządkowany sposób, to warto być otwartym na pojawiające się okazje i efekty uboczne. Gdybym nie zaproponował Zuchowi udziału w podcaście, to nie trafiłbym do studia TVP na finał WOŚP. Gdybym nie poszedł na spotkanie założycielskie PSBV, to nie miałbym realnego wpływu na prace tego stowarzyszenia. Nie wszystko da się zaplanować, ale nie warto żebym się wzbraniał przed tymi niezaplanowanymi wydarzeniami, bo one mogą dawać niesamowite efekty.
- Jeśli mam jakąś wiedzę, to warto się nią dzielić. To także prowadzi do licznych efektów ubocznych. Negatywnych i pozytywnych. Staram się to robić na co dzień, ale…
- … Muszę się pogodzić z tym, że nie mogę wszystkim pomagać. Prawda jest taka, że nie umiem odmawiać. Wiele osób zwraca się do mnie po pomoc, a ja chciałbym dogodzić wszystkim. Nienawidzę zawodzić innych i w wielu sytuacjach zgadzam się pomóc, chociaż powinienem odmówić. To z kolei powoduje, że pracuję znacznie dłużej niż bym sobie tego życzył, “kradnę” czas, który powinienem mieć dla mojej Rodziny lub po prostu by zadbać o siebie, a jednocześnie mam trudność w wypełnieniu wszystkich zobowiązań… i nie wypełniam ich w sposób, który jest optymalny. A optymalnie jest to robić przez blog, przez podcast, w trakcie szkoleń – a nie w relacji 1:1.
- Warto słuchać opinii, ale nie warto słuchać wszystkich. Ponownie uświadomiła mi to dyskusja pod artykułem “Potrzebuję Twojej pomocy…”. Warto żebym słuchał opinii innych, ale powinienem unikać opinii tych osób, które mówią mi jak mam żyć albo w roszczeniowy sposób mówią co powinienem robić. A jest między tymi rodzajami opinii cienka linia. Wiem, że warto słuchać siebie, bo nikt nie zna mnie lepiej niż ja sam. I nawet, jeśli cudze pomysły byłyby lepsze od moich, to ja nie żyję według cudzego scenariusza tylko według mojego i niektórych światłych idei czasami nie chcę, a czasami po prostu nie potrafię wdrożyć w moje życie 🙂
- To ja jestem przyczyną swoich rozterek i to ja mogę zmienić sytuację, w jakiej jestem. Tylko tyle i aż tyle 🙂
- Wiele osób szuka drogi na skróty i choćbym nie wiem jak dokładnie opisywał jak ją przejść krok po kroku, to i tak będą szukać łatwiejszego rozwiązania. Niech szukają, ale ja nie muszę brać udziału w ich zabawie. Robię swoje.
Co mnie czeka w kolejnych miesiącach?
Najważniejsze dla mnie w najbliższym czasie jest skoncentrowanie się na realizacji moich planów. Poza blogiem, przez najbliższe 1,5 miesiąca, moją głowę zaprzątać będzie przygotowanie mojego pierwszego komercyjnego produktu. Kurs “Budżet domowy w tydzień” będzie kompleksową pomocą dla tych wszystkich osób, które czują, że pieniądze przeciekają im między palcami i nie potrafią samodzielnie zmusić się do zapanowania nad domowymi finansami, chociaż odczuwają taką potrzebę. Będzie to maksymalnie praktyczna i rozbudowana wersja cyklu “Zaplanuj budżet domowy” nastawiona na konkretny efekt – odzyskanie poczucia bezpieczeństwa finansowego, kontroli nad pieniędzmi i możliwości generowania oszczędności co miesiąc.
Jeśli “pasujecie” do grupy docelowej tego kursu i macie w jego kontekście jakieś konkretne życzenia, oczekiwania lub potrzeby, to zachęcam do ich opisania w komentarzach lub bezpośrednio na adres [email protected]. Teraz jest najlepszy czas bym je uwzględnił 🙂 Każdy Wasz komentarz może mi pomóc opracować lepszy produkt.
I to tyle w dużym skrócie. Życzę Wam wszystkim bardzo owocnego lutego. A jeśli przypadkiem jest tak, że właśnie “odpuszczacie” część Waszych noworocznych postanowień, to… posłuchajcie jeszcze raz podcastu o tym, jak można tego uniknąć. Koniec biadolenia i do roboty 🙂
{ 102 komentarzy… przeczytaj komentarze albo dodaj nowy komentarz }
Sami faceci!
Żądam parytetów! 😀 (żarcik taki 😉 ) Ta katastrofa w ruchu lądowym nastroiła mnie do żartów, ale teraz już serio – po Twoich rozterkach widzę, że przydałby Ci się jakiś trening z asertywności 🙂
słuchaj siebie, bo to co robisz, robisz naprawdę dobrze, mimo, że ostatnio zdarzyło Ci pójść na blogu w inną stronę-jeśli czuję że nie jestem „targetem” danej tematyki to siedzę i czekam na wpis, który wykorzystam, choć praktycznie w każdym z tutaj opublikowanych można znaleźć choćby maleńką podpowiedź do wykorzystania we własnym budżecie 🙂 albo przynajmniej człowiek wie, gdzie szukać „na przyszłość”.
A na doradcę można się jeszcze zgłosić? 🙂
Hej Pozynegatywka,
Była jedna „rodzynka”. Była… ale nie dojechała nad czym bardzo boleję.
Na chwilę lista doradców została zamknięta. Ale wiesz – ja pomocy nie odmówię 🙂
Pozdrawiam!
Hej Michale,
Efekty (owoce) Twojej pracy są magiczne. Mam na myśli zarówno dobrą treść, która przyciąga dobrych czytelników jak i pieniądze, które za to otrzymujesz. Życzę serdecznie dalszych sukcesów. 🙂
Mam jedno pytanie – czy można wiedzieć na co przeznaczasz środki na marketing?
Pozdrawiam,
Michał
Hej Michał,
Dziękuję. W tym przypadku wydatki na marketing przeznaczone były na opłacenie z góry większego abonamentu na zdjęcia w Fotolia.com, który teraz sobie stopniowo, przez najbliższe 12 miesięcy, będę wykorzystywał. Dodatkowo wykupiłem także testowo usługę FabrykaWpisow.pl.
Pozdrawiam 🙂
trafiłem na bloga poprzez szukanie opini na temat fabrykiwpisow. Mozesz cos o nich juz powiedziec? Warto?
pozdrawiam
Michale nie myślałeś o publikowaniu swoich raportów poprzez SkyDrive i wklejka na blogu zamiast pliku jpg? Mogłoby to być ciekawe rozwiązanie.
Pozdrawiam i życzę powodzenia na blogu 😉
Ja mam trochę pytanie z innej beczki, czy jest tajemnicą na jakiej zasadzie udzielasz pożyczek?
Czy współpracujesz z kimś? Czy są to stricte umowy prywatne?
Pytam bo sam mam trochę kapitału i poszukuje rozwiązań dla tego typu zarobku na kapitale – sam pożyczam na SL, ale mniejsze kwoty – jeśli o tym wspominałeś wcześniej – poproszę o link 😉
Z góry dzięki za odp!
Hej Qulin,
Dziękuję za pytanie. Nie było o tym artykułu – wspominałem w komentarzach. Generalnie są to pożyczki dla spółek. Nie pożyczam już pieniędzy osobom indywidualnym.
Pozdrawiam
Korzystasz z jakiś portali czy bardziej jest to biznes od ucha do ucha?
Czy Catalyst itp?
Biznes od ucha do ucha tylko w zaufanym gronie.
Tak też myślałem, dzięki za info 😉
Dobre, dobre…od ucha do ucha:)…całe szczęście, że wiem chyba gdzie ucho przyłożyć:)
Michale, czy nie myślałeś o podboju anglojęzycznej blogosfery? Z Twoją pracowitością i umiejętnościami, miałbyś spore szanse na zostanie par excellence milionerem :-).
Hej Lxo,
Jest jeszcze tyle do zrobienia w polskiej blogosferze, że absolutnie nie myślę o podboju tej zagranicznej.
Pozdrawiam
Cześć Michał. Ostatnio trafiłem na ciekawy blog – „Pieniądze i Prawo” autorstwa Rafała Skiby.
Dzięki Lwi. Zerknę 🙂
HAHAHA, dobre!
Michal czerpie calymi garsciami z anglojezycznej blogosfery, czasem na zasadzie Ctrl C+Ctrl V+translate.
Jest masa podobnych do Michalowej stron po angielsku, z czesto bardzo dobrym forum ktore juz zyje osobnym zyciem niz ‚strona matka’.
Punkt dla Michala ze znalazl nisze w polskim www, ale podbijac nie ma czego.
@Anna
Jeżeli uważasz, że autor bloga popełnił gdzieś plagiat – udowodnij (np. podaj jakiś konkret). Jeżeli nie potrafisz udowodnić – najprawdopodobniej oznacza to, że kłamiesz.
Co do podbijania angielskiej blogosfery, to idąc Twoim tokiem rozumowania, żaden produkt w żadnej branży nie miałby nigdy szans na wybicie się i wyprzedzenie konkurencji. To zaś, jak poucza nas rzeczywistość, kompletna bzdura :-).
Czytając komentarze na tym blogu nie odniosłem wrażenia, że przepuszczane są tylko te pozytywne, więc nie sądzę, abyś miał rację. Pod wieloma notkami masz krytyczne opinie wielu osób (np. w tym wątku Twoje opinie są takim przykładem).
Myślę, że jeżeli w ogóle prawdą jest, że Michał nie przepuszcza Twoich linków, to pewnie sprawa została już wyjaśniona lub też plagiat słowo w słowo, o którym piszesz, to tak naprawdę pisanie na podobny temat, co anglojęzyczni blogerzy.
Sposób w jaki piszesz nie wzbudza zaufania, więc wybacz, ale nie jesteś zbyt wiarygodny. Zakładając jednak, że istotnie możesz mieć rację (w co za bardzo nie wierzę), to wydaje mi się, że mógłbyś np. podzielić się swoimi informacjami na jakimś konkurencyjnym blogu lub też wrzucić konkrety np. na Wykop.
Moim zdaniem „księgowanie” pożyczki jako wydatku a zwrotu pożyczki jako dochodu nie jest mądre i zniekształca obraz finansów. Ja mam oddzielne konto na pożyczki gdzie tylko transferuje w tę i z powrotem. Zyskiem z pożyczki są tylko odsetki. Zmień te 90000 zł wydatku na to czym jest w rzeczywistości i już sytuacja tak czarno nie wygląda.
Hej Johnson,
Mądrze czy niemądrze – tak to zapisuję od samego początku. Dokumentuje wpływy i wypływy. A jeśli pożyczka nie wróci, to będzie wydatkiem czy nie? Jeśli kupuję mieszkanie z zamiarem jego sprzedaży, to czy powinienem uznać kwotę zakupu za wydatek czy nie? Nie szukam odpowiedzi – pokazuję tylko nieco inny punkt widzenia.
Oczywiście sytuacja nie wygląda tak czarno 🙂
Pozdrawiam
Michał, ja w ogólnym pliku budżetowym robię jak Ty (cała kwota inwestycji jako wydatek, cała kwota wyciągnieta jako dochód), jednak mam oddzielne pliki w Excelu dotyczące konkretnych inwestycji w tym ile zainwestowałem, ile odsetek z konkretnej inwestycji etc.
I ostatnio zacząłem też liczyć czas pracy poświęconej inwestowaniu… By wiedzieć jak moje zyski przekształcają się na stawkę „godzinową” 🙂
Podejście nie jest niemądre, bo trudno dla domowego budżetu prowadzić pełną księgowość, ale mam wrażenie, że udzielając porad innym warto mieć świadomość uproszczeń, jakich się dokonuje – a sądząc z tekstu i komentarzy, mam obawy, że tej świadomości trochę brakuje (mogę się oczywiście mylić).
Owszem, można mieszać koszty z wypływami, tym bardziej, że w domowym budżecie duża część wypływów to właśnie koszty, i nie ma powodu, żeby utrudniać sobie życie tym, że spłata kredytu hipotecznego tylko częściowo jest kosztem (odsetki), a w pozostałej części spłatą zobowiązania (rata kapitałowa). Ale już z tą pożyczką sprawa jest cokolwiek kontrowersyjna – bo pożyczka stanowi jak sądzę istotną część majątku, a przynajmniej istotną część płynnej części majątku. OK, można ją potraktować jako „wypływ” kasy (bo w sumie nim jest), ale w takim razie dlaczego nie potraktować jako wypływ założenia lokaty? To też pożyczka – tylko że dla banku. Bank też może kasy nie oddać.
Przesada? Mało realne? To w takim razie co z wpłatą pieniędzy na ETF, w przypadku którego ryzyko straty jest całkiem istotne? (Przypuszczam nawet, że oceniasz je jako zdecydowanie większe niż w przypadku pożyczki, skoro na fundusze ETF przeznaczasz – jeśli dobrze wyczytałem w innym wpisie – kilkaset złotych miesięcznie, a na pożyczkę – koło stu tysięcy?)
Wpływy i wypływy to cash flow, koszty i przychody to rachunek wyników, majątek i zobowiązania to bilans. Można i właściwie trzeba ze sobą mieszać te kategorie (szczególnie w przypadku „prostych” budżetów domowych, gdzie nie ma żonglerki aktywami takimi jak instrumenty finansowe, pożyczki czy nieruchomości), ale jednak warto mieć świadomość ich istnienia, jeśli ma się ambicje doradzać innym.
Masz rację.
Tak samo jest z traktowaniem rozliczenia podatku jako dodatkowego dochodu czy wydatku, co robią niektórzy.
Twoje zdjęcie Michale a pod spodem „Prokuratura zarzuca mu spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym” – można się pośmiać, choć w samej katastrofie pewnie nic do śmiechu nie ma..
zakończenie roku super, jeszcze lepszych wyników w tym roku!
a udziału w poświątecznych wyprzedażach w twoich wydatkach absolutnie nie widać – albo ja ich nie widzę, patrzę głównie na ciuchy i buty??
Hej Dialam,
To zdjęcie już na Facebooku wywołało trochę zabawnych komentarzy 🙂
Poświąteczne wyprzedaże objawiły się tylko częściowo w grudniu. Więcej ich będzie w styczniu… chociaż kwoty wcale nie powalają. I dobrze 🙂
Pozdrawiam
29,99 zł. za płyn do spryskiwaczy ? Toż to rozrzutność, a nie oszczędność 🙂 Polecam w zimowe płyny do spryskiwaczy zaopatrywać się na wiosnę. Wtedy można je kupić za 5-8 zł. I dolewać przed dłuższą trasą, żeby nie musieć potem kupować (przepłacać) na stacjach paliw 🙂
Witam Cie Michale ja tutaj w komentarzu pochwalę się wydatki moje na jedzenie za styczeń wyniosły 830 zl dla dwóch osób 🙂
Hej Marek,
Szczerze gratuluję 🙂
My na każdy miesiąc przeznaczamy 880zł przy dwóch osobach dorosłych i dwójce dzieci – toż to chyba głodujemy! 🙂 A tak na poważnie dzięki temu czytaniu tego bloga założyłem swój i właśnie dałem rozpiskę swoich dochodów i wydatków, może Michale spojrzysz i zasugerujesz mi coś?
Michale, gratuluję udanego miesiąca i całego roku. Z Twojego zestawienia wpływów i wydatków wynika, że inwestujesz w nieruchomości, pożyczasz pieniądze firmom i pewnie masz odłożone część środków w banku. Wiem, że na potrzeby Elementarza Inwestora przyjmujesz strategię i pokazujesz jak inwestujesz jako „początkujący” odkładając 200 zł miesięcznie. Ja jednak (i pewnie wiele innych Czytelniczek) byłabym ciekawa, jak wygląda Twoja strategia w rzeczywistości – jak, ile i kiedy inwestujesz w nieruchomości, pożyczasz itd. Mógłbyś w skrócie opisać to w komentarzu, a kiedyś może dokładniej to rozwinąć we wpisie na blogu? Jestem też ciekawa jak to wygląda u Zbyszka.
Hej Ala,
Przeczytałem, ale nie odpowiem. Nie chcę tego opisywać w skrócie. I szeroko – też nie chcę (zeszłoroczny przykład z opisem kupna i sprzedaży mieszkania był fragmentem mojej strategii i wystarczająco dużo się o sobie naczytałem wtedy…). Możemy sobie o tym kiedyś porozmawiać przy kawie, gdy już będę regularnie organizował spotkania z Czytelnikami.
Pozdrawiam 🙂
Przeczytałem jeszcze raz artykuł i nie znalazłem w nim zapowiedzi w najbliższych miesiącach Twojej Michał książki ? A miała być 🙂 Swoją drogą ostatnio szoknąłem się, czytając jakiś z wcześniejszych artykułów, że byłeś Michał autorem książki o Windows 95 prawie 20 lat temu 🙂 Chyba miałem właśnie Twą książkę (poznaję po okładce) ale poszła już na makulaturę. Jakbym wiedział, to bym ją trzymał 🙂 Widać że rozległość Twojej wiedzy jest ogromna. A głowę do interesów miałeś od zawsze 🙂 Gratuluję
Hej Leszek,
Dziękuję. Twoje wprawne oko wyłapie wszystko. Książka będzie, ale dopiero w II połowie roku. Trochę przeorganizowałem moje plany. Nie wszystkie karty chcę od razu odkrywać, ale stopniowo będę Wam pokazywał z wyprzedzeniem co mi głowę zaprząta. Najbliższy plan = „Budżet domowy w tydzień”. Później jeszcze jeden produkt szkoleniowy, a dopiero w II połowie roku książka. Plan z książką jest taki żebyście mieli co czytać na święta i dawać pod choinkę 🙂
Co do książki o Windows 95 – tak – przyznaję się. Ja jeszcze mam dosłownie da egzemplarze (I i II wydanie), ale też niewiele brakowało do makulatury 😉
Pozdrawiam
To ja od razu rezerwuję kilka sztuk – nawet nie dla siebie- ale dla bliskich, którym dobrze życzę – otworzę im tą książką oczy, tak ja Ty otworzyłeś moje swoim blogiem – za co jestem ci nieustannie wdzięczna 🙂
Skoro na święta i pod choinkę to mam nadzieje, że nie będzie to książka o BIK lecz bardziej coś takiego jak ”Mieszkania na wynajem” Sławka Muturi, wtedy z pewnością kupię kilka egzemplarzy
Michale, dzięki raz jeszcze Tobie i Zbyszkowi za zorganizowanie świetnego spotkania i mam nadzieję, że będzie jeszcze kiedyś okazja żeby je powtórzyć. Pozdrawiam 🙂
Cała przyjemność po naszej stronie Krzysztof 🙂 Jestem „za” 🙂
Z tytułu wpisu wieje grozą „Bloger na minusie” a po przeczytaniu wpisu widać że Bloger na plusie i jeszcze duże nadwyżki na inwestycje przeznacza.
No ładnie 🙂
Hej,
patrząc na Twoje zestawienie finansowe nasuwa mi się jedno proste pytanie – czy mógłbyś zamieścić w komentarzach choćby 2-3 przykładowe zestawy (na śniadanie, obiad i kolację) jakie jecie na co dzień? Wychodzi na to, że mieścicie się w kwocie około 50zł/dobę na 4 osoby co jest dla mnie wynikiem godnym pogratulowania i daleko mi choćby do zbliżenia się do takiego wyniku.
Pozdrawiam Serdecznie
Hej Łukasz,
Błagam nie… Ten temat był już rozwijany tutaj – https://jakoszczedzacpieniadze.pl/koszty-zycia-ile-kosztuje-jedzenie i my wcale nie jesteśmy oszczędni pod tym względem. Pamiętam, że w niskich kosztach jedzenia przodowała Anna z Krakowa, która żywiła rodzinę chyba za połowę tego co my. Sekret w większości przypadków tkwi w samodzielnym przygotowywaniu jedzenia.
Pozdrawiam
Dokładnie! Cała tajemnica tkwi w racjonalnych zakupach – nie marnowaniu jedzenia i przygotowywaniu posiłków w domu. Od kiedy zaczęliśmy oszczędzać jest to chyba kategoria na której najwięcej zaoszczędziliśmy, choć głodni nie chodzimy 🙂 Wszystko zapakowane w kolorowe wykresy możesz znaleźć tutaj.
Będę chyba pierwszą osobą, która kupi „Budżet domowy w tydzień”, niezależnie od formy wydania – czekam z niecierpliwością, fantastyczny pomysł! Życzę Ci powodzenia w realizacji 🙂
Sporo wydajesz na baterie. Nie lepiej zainwestować w akumulatory? Taniej no i z korzyścią dla ekologii 😉
Michał,
przede wszystkim gratuluję sukcesów. Mam nadzieję, że jeszcze niejeden przed Tobą:)
Co do Twojego prezentowania finansów, to też mnie zaskakuje, że wpływy/wypływy z tytułu udzielonych pożyczek traktujesz jako przychody i koszty. Twoje finanse osobiste są tak skomplikowane, że może czas potraktować je bardziej księgowo?;)
Ja gdy zakładam lokatę nie uznaję jej za koszt. Podobnie gdy lokata wróci na konto, nie uznaje jej za przychód. Przychodem są wyłącznie odsetki.
Dziwi również uznawanie podatku VAT za koszt. Gdy świadczysz usługi/sprzedajesz przychodem jest kwota netto, gdy kupujesz coś na firmę, kosztem jest kwota netto. Podatek VAT został Ci wpłacony przez klientów w cenie usługi. Nie jest Twoim kosztem, tylko ostatecznego odbiorcy.
Twoje podejście jest stricte „przepływowe”. Chociaż każdy powinien stosować to co się dla niego sprawdza i co intuicyjnie rozumie.
Pozdrawiam,
Hej MDW,
Powtarzam od początku tworzenia tych raportów: to nie jest rozliczenie księgowe. To jest rozliczenie wpływów i wypływów z moich kont. Założenie i likwidacja lokaty są neutralne dla mojego raportu – kwota nie opuszcza moich kont. Pożyczka – to już co innego.
Oczywiście można przyjąć inny sposób, ale ja przyjąłem właśnie taki i nie planuję go zmieniać.
Ja nie pokazuję tu finansów jako firma. Pokazuję jako gość, który ma konkretny stan konta. Wpływa kwota X – odnotowuję jako kwotę X. Wypływa kwota Y – odnotowuję jako kwotę Y. Dlatego wpływy odnotowuję jako kwoty brutto, wydatki jako kwoty brutto – bez względu na to czy są firmowe czy nie. Tyle fizycznie weszło lub wyszło z mojego konta.
Taka metoda i już 🙂
Pozdrawiam
Panie kolego, ciężko się nie odezwać.
Chcesz Pan uczyć o Budżecie ludzi, jednocześnie wymyślasz tytuł jak z faktu 17 przychodów 114 kosztów, co mogło by spodowodować, że niejeden nieuważny kursant ze słabszą psychiką mógłbył sobie palnąć w łeb – bo Pan tak przedstawia i już.
Pana kursanci też tak będą robić? Litości
Michał a jak traktujesz inwestycje? Przychodem jest tylko zysk czy inwestycja to wydatek i później całość to dochód?
I jeszcze jak to wszystko łączysz w ogólne zestawienie? Przez inwestycje teraz trochę bardziej skomplikowany mam budżet, zwłaszcza, że kolejne miesiące są powiązane ze sobą i szukam sposobu, żeby ich nie rozdzielać, ale żeby sytuacja była jasna.
Rozumiem Michał, że -mówiąc językiem rachunkowości- pokazujesz przepływy pieniężne a nie rachunek zysków i strat ale jest to dosyć nieczytelne bo są tu pomieszane przepływy pieniężne dotyczące kilku źródeł (najem, działalność gospodarcza) z wydatkami domowymi i przez to nie widać od razu dochodu z najmu czy dochodu z działalności gospodarczej ani jak się ma dochód netto ze wszystkich źródeł do wydatków domowych
Podejrzewałam, że taka będzie Twoja odpowiedź;)
Jeśli mogę jeszcze coś zasugerować:
Zamiast podziału przychody ogółem i koszty ogółem wygodniej byłoby ułożyć je w grupach:
Przychody z najmu
– Koszty dot najmu (np czynsz, media, doposażenie mieszkania, odsetki od kredytu)
=wynik na wynajmie
Przychody z „działalności” (bloga, szkoleń)
– koszty (reklama, sprzęt do prowadzenia bloga, spisywanie podcastów)
=wynik na działalności blogerskiej i innej
Koszty życia (własne mieszkanie, jedzenie itp)
Przychody z inwestycji (pożyczki, lokaty, money backi)
=wynik ze wszystkich grup ogółem
W ten sposób łatwiej byłoby czytać Twoje zestawienia i wyciągać wnioski. Pewnie już się nad tym zastanawiałeś i z jakiegoś powodu odrzuciłeś ten pomysł, ale zachęcam Cię abyś przemyślał go ponownie. Prezentowany przez Ciebie sposób grupowania przychodów i wydatków sprawdza się dla osoby, która ma jedno źrodło przychodów.
Własnie o to chodzi, że podział przepływów na segmenty ułatwia dokonywanie interpretacji, bez szczegółowego wczytywania się w długą listę wpływów i wydatków widzielibyśmy wyniki np. ujemny wynik na działalności inwestycyjnej- od razu wiemy, że mogła to być pożyczka udziałowca, ujemny wynik na najmie- tu zaczynamy się zastanawiać dlaczego ujemny, czy były jakieś dodatkowe wydatki związane z najmem itd. Oczywiście można się zastanawiać jak dokonać podziału na segmenty , działalność finansową ( tu spłata kredytów) i inwestycyjną ( tu pożyczki udziałowca) bym zostawiła a działalność operacyjną bym zastąpiła kilkoma innymi, tak, żeby znać wyniki na poszczególnych działalnościach i wynik na wydatkach domowych
Ale Michał to robi, tylko tu przedstawia nam zbiorczy raport. W MM można przydzielać dane koszty do różnych kategorii i zapewne Michał rozróżnia koszty firmowe od domowych i może je dwoma kliknięciami myszki wyszczególnić – w każdym razie ja tak robię. To, że tu pokazuje zbiorcze zestawienie, nie znaczy, że nie zna wyniku na inwestycjach,czy wynajmie.
No tak, ale chodzi o to, żeby rzucając okiem na takie zestawienie od razu widzieć co się dzieje, bez wczytywania się w szczegóły i żeby widzieć zmiany miesięczne w poszczególnych segmentach
Vat-7 to bolesny koszt, który musisz sprezentować swojemu US na kolejne marmury każdego 25 dnia miesiąca….
witaj michał
nie śmiałam w czymkolwiek doradzać tak krótko czytając twój blog,
dzięki tobie pomysł na oszczędzanie przyjął się u mnie bezboleśnie,
styczeń zamknęłam plusem, mniej wydałam niż zarobiłam, coś udało się odłożyć,
plan mam rozległy, czas realizacji dłuższy, systematyka, samodyscyplina i rozwaga w wydawaniu są moimi przewodnikami, dzięki
Hej Bożena,
Bardzo fajnie, że do czegoś Ci się to moje pisanie przydaje 🙂 Rezultat zawdzięczasz jednak przede wszystkim sobie.
Powodzenia!
Myślałem, że ja jestem dokładny – bardzo szczegółowo opisuje swoje transakcje na giełdzie. Ale Twoje rozliczenia to jakaś magia:)
Dzięki Michale za Twoje zestawienie 🙂 Ja zamknęłam styczeń ze sporym plusem, co jak na mnie jest dużym osiągnięciem. Teraz mam w planie tak co miesiąc racjonalizować wydatki jak w styczniu. Dobrze zaplanowany budżet to podstawa.
Witam
Jedno się nie zmienia 🙂 Wpis opasły i dłuugi 🙂 Ale ciekawy. A asertywności nigdy za wiele, bo i odróznić na początku trudno osobę potrzebującą wsparcia, która z niego skorzysta od pijawek liczących wiecznie na innych i na ‚gotowe’ choć rozwiązanie ‚leży’ nieraz tuż obok. I gratuluję przychodów z bloga, robią wrażenie 🙂
Pozdrawiam
Monika
Fajny raport, tyle po co ciągle wspominasz o Kominku? Chyba nie po to, by podbić wyszukiwarkę Google? 😉
Hej Konwicki,
„Ciągle”? 😉
Nie, no głupie żarty, ale poważnie to nie uważam jego rankingu za miarodajny i obiektywny. Sam fakt, że siebie też umieścił, uważam za żenujący. No ale nieważne. Bardziej interesuje mnie, czemu zrezygnowałeś z AdSense. W sumie mam włączoną ich blokadę, więc i tak nie widziałem, ale czemu pozbywać się pewnego dochodu? Co Tobą kierowało w tym zakresie?
@konwicki
„Sam fakt, że siebie też umieścił, uważam za żenujący.”
Dlaczego tak uważasz? Nie przepadam za Kominkiem, ale mi zaimponował tym, że nie jest fałszywie skromny. Obiektywnie rzecz biorąc jego blog NA PEWNO jest w polskim TOP10. Można pisać, że jego blog skierowany jest do niezbyt wymagającej publiki, promuje złe postawy życiowe (być szczęśliwym=mieć modne ciuchy+najnowszego iPhone’a+jeść w odpowiednio modnych i drogich knajpach), ale to nie ma znaczenia. Tacy są ludzie, taka jest blogosfera.
Dlaczego Kominek miałby nie umieszczać swojego bloga w TOP10 blogów, skoro jego blog jest w TOP10 polskich blogów?
Michał jesteś debeściakiem! Moje ogromne gratulacje i czekam na więcej!
Michale,
Trochę zaniepokoiła mnie Twoja odpowiedź na pytanie o strategię inwestowania.
„Przeczytałem, ale nie odpowiem. Nie chcę tego opisywać w skrócie. I szeroko – też nie (…)”
Powiedz jak to się ma do przygotowywanego projektu Elementarz inwestora?
Teoria dla czytających bloga, a w realu zupełnie inna strategi a inwestowania, którą nie chcesz się podzielić. Trochę się w tym pogubiłem.
pozdrawiam
Hej Jaro,
Dzięki za komentarz 🙂 Skrótowo się wypowiedziałem, ale posłużę się Twoim komentarzem, by wytłumaczyć to szerzej.
Od początku „Elementarza Inwestora” próbujemy zakorzenić w Waszych głowach jedną, jedyną myśl: inwestujcie w to co rozumiecie, co znacie, co przetestowaliście, w czym czujecie się w miarę bezpiecznie. Odpuście sobie drogi na skróty, obstawianie zakładów własnymi pieniędzmi itp.
To, że jakaś strategia inwestowania komuś się sprawdza nie znaczy, że będzie sprawdzała się u kogoś innego.
Ja nie chcę wylać dziecka z kąpielą mówiąc Wam szczegółowo o tym jak inwestuję. Może kiedyś – jak wytłumaczę dlaczego tak a nie inaczej działam i będziecie mieli podstawy i margines bezpieczeństwa (dużą poduszkę finansową), to przyjdzie czas na to żebym pokazywał więcej. Jest na tym blogu trochę „meteorów” – osób, które wpadają, przelecą coś wzrokiem i wypadają. O ile w przypadku oszczędzania wiem, że krzywdy sobie nie zrobią, o tyle w przypadku inwestowania – takie czytanie po łebkach bądź wyciąganie wniosków na podstawie krótkiego komentarza, czy nawet pojedynczego artykułu – może mieć destrukcyjne skutki. I tego się obawiam. Dlatego tak jak napisałem – przy kawie mogę Wam opowiedzieć o mojej strategii w detalach. Widząc Was twarzą w twarz potrafię z grubsza ocenić czy bezpieczne będzie przekazywanie Wam takich informacji czy nie. Na blogu – nie będę tego w detalach opisywał. Także dlatego, że nie chcę czytać jak bardzo zła jest moja strategia i że powinienem ją zmienić. Ja wystarczająco dobrze wiem, że jest ona kontrowersyjna i niektórym w głowach się nie mieści 🙂 Prawie pod każdym raportem pojawiają się stwierdzenia typu „po co tyle pieniędzy trzymasz na lokatach. Przecież one nie zarabiają!” – ktoś widzi fragment i wyciąga daleko idące wnioski. Autentycznie mam wystarczająco dużo obaw i nie potrzebuję ich podsycania przez osoby, które nie chcą pomóc tylko wykazać swoją mądrością na podstawie tylko kilku puzzli, które udało im się połączyć.
Zobacz od jakiego poziomu zaczynamy – od „Elementarza Inwestora”. I na to jest teraz czas, a nie na skróty do „zwycięskiej strategii Szafrańskiego”. Zwłaszcza, że tak jak piszę – wcale nie jest ona taka zwycięska, ani wcale nie uważam, że jest powtarzalna dla wszystkich czytających. Ja wolę krok po kroku powiedzieć wspólnie ze Zbyszkiem (i także pokazać!) jak wygląda realizacja w praktyce dwóch pewnych strategii, które uważamy za sensowne przy mniejszej i większej wiedzy o giełdzie. Tu nie ma ściemy. Pokazujemy konkretne strategie i konkretne transakcje – tak żeby każdy mógł wyciągnąć własne wnioski.
Zbyszek swoją strategię na inwestowanie małych kwot w „Elementarzu Inwestora” już przedstawił. Ja swoją chcę opublikować w piątek. Włącznie z opisem rozterek i dylematów. Ale to jest strategia dla konkretnych kwot przy konkretnych założeniach.
Jaro – moja porada: nie szukaj drogi na skróty. Ja zrobię wiele żeby Wam pokazać różne błędy po drodze, ale gotowców ode mnie nie dostaniecie. Nie w dziedzinie inwestowania. A samo oszczędzanie – to inna para kaloszy 🙂
Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci rozjaśniłem moje podejście.
Pozdrawiam
Bardzo rozsądne podejście. I to jest właśnie rzecz, którą najbardziej w Tobie lubię Michale – nie ma tutaj przypadkowych, nieprzemyślanych treści. Wszystkie porady starasz popierać się własnym doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Bardzo się cieszę, że dzięki blogowi przekazujesz tę wiedzę dalej. Ja z niej korzystam pełnymi garściami i czuję, że zaczynam w ten sposób „mądrzej” żyć, przede wszystkim w dziedzinie finansów 😉 pozdrawiam serdecznie!
Ps. artykuł o którym wspominasz, przedstawiający jedną z Twoich inwestycji, to świetny case study. Tylko wymaga to od czytelnika choć odrobinę „otwartej” głowy.
Witaj.
Oddałam głos na Twojego BLOGA!!!! WARTO!!!
W jaki sposób osiągnąłeś taki ruch na blogu? Postawiłeś na treść? Czy może podjąłeś jakieś działania promocyjne?
A czytałeś Ty chociaż coś na blogu? 😀 Bo pytanie sugeruje, że nic a nic
Czytam co miesiąc te zestawienia i wciąż brakuje mi jednej rzeczy. Zastanów się czy nie lepiej by było wydzielić spośród wydatków inwestycje/lokaty.
Ciężko jednak mówić o wydatku na 90000 podczas, gdy te pieniądze mają zaraz do Ciebie wrócić 😉 Nie wiem jak innym, ale przynajmniej mnie ułatwiłoby to analizę.
Hej Piotrze,
Dlatego właśnie pod tabelkami masz wydzielone pozycje „Przychody bez zwrotów” i „Koszty bez obciążeń”.
Pozdrawiam
A od tej pożyczki 90.000 to nie powinno być w sekcji Podatek jakiegoś kosztu podatkowego?
Hej Klops,
Podatek płatny jest przy zwrocie takiej pożyczki. Przy udzieleniu pożyczki – nie (pożyczam jako udziałowiec spółkom). Przy czym nie zobaczysz tego kosztu podatkowego bo de facto jest on potrącany przez spółkę zwracającą pieniądze i bezpośrednio odprowadzany do US. Do mnie wpływa kwota z odsetkami już po potrąceniu podatku.
Pozdrawiam
Jak nie jest to tajemnica to na jaki okres, procent jest udzielona ta pożyczka i jakie jest zabezpieczanie pożyczki?
Kolejny artykuł w którym utwierdzasz wiele osób, że blogowanie może przynosić pieniądze. Oczywiście pod warunkiem prowadzenia dobrego bloga i uruchomieniu na nim programów, które dają możliwości zarabiania.
Gratuluje wyników i życzę przyrostów w każdym kolejnym miesiącu.
Pozdrawiam,
Jacek
wiesz Michał, też zacząłem planować od dwóch miesięcy co chcę zrobić w długim terminie. Przydaje się gdy lista celów jest ogarnięta (ważne-pilne, ważne-niepilne, pilne-nieważne, nieważne-niepilne) i na nią zerkam praktycznie codziennie 🙂
Cześć Michał:)
późno bo późno…ale Twojego Bloga wpisuje na stałe do ulubionych lektur. Szczerze gratuluję. Na prawdę CZAD!!!
Mnie również interesuje, dlaczego zrezygnowałeś z AdSense, w końcu 2000 piechotą nie chodzi 🙂
I gratuluję kolejnego świetnego wyniku!
Hej Marta,
Zrezygnowałem z kilku powodów:
1) Uruchamiałem AdSense m.in. dlatego, by zobaczyć na ile jestem Was w stanie przyzwyczaić do obecności reklam 🙂 Cel został zrealizowany. Nie protestowaliście bardzo z tego powodu i rozumieliście, że na czymś muszę zarabiać. Fajnie 🙂
2) Reklamy Google AdSense mi się jednak nie podobały i nie podobają – głównie z tego powodu, że nie mam kontroli nad tym, co komu się wyświetli. I tak przy niektórych moich tekstach pojawiały się reklamy chwilówek itp.
3) Testowałem różne umiejscowienie tych reklam i żeby zmaksymalizować zarobek na nich musiałbym stosować bardzo inwazyjne techniki ich wyświetlania. A ja nie chcę tego robić. Blog ma się Wam czytać przyjemnie 🙂 To właśnie z tego powodu reklamy były automatycznie ukrywane tym Czytelnikom, którzy często bywali na moim blogu (czytaj: dobrowolnie minimalizowałem swoje zarobki).
4) Zarobki z Google AdSense nie są na tyle duże bym nie mógł ich odpuścić. Uważam, że te 2000 zł mogę zarobić w inny sposób – bardziej pod moją kontrolą niż AdSense (odrzucam niektóre propozycje reklamowe, gdy mi nie pasują do wizerunku bloga).
5) Mam regularnie inne reklamy na blogu i nie chcę by konkurowały z AdSense. Chcę by Klienci, którzy u mnie je zamawiają byli zadowoleni z ich „emisji”.
To tak w dużym skrócie 🙂
Pozdrawiam
Jakiś czas temu miałem Michale zwrócić uwagę na ten problem, otwarłem bloga
i oniemiałem, tekst z wpisu i reklama oględnie rzecz ujmując do siebie nie pasowały.
A jeszcze kilka słów do wcześniejszych komentarzy.
Jak wiele osób również mam mieszane uczucia patrząc jak prowadzisz budżet,
umieszczasz w nim wszystkie koszty i tylko niektóre wpływy, pobieżna analiza może prowadzić do wniosku że wydajesz więcej niż zarabiasz.
Lepszym rozwiązaniem byłoby oddzielenie budżetu rodzinnego od inwestycyjnego.
Michale, jeśli mogę coś zaproponować to przemyśl tytuł kursu „…… w tydzień”,
w internecie aż ciemno jest od takich tytułów, na ogół ogólniki i nic nie wnoszące w temacie kursy, bardzo często kojarzą się z naciąganiem czytelników (obiecują pensję w 3 dni, a potem to już tylko plaża i drinki) .
pozdrawiam
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź 🙂
Magda
Michał,
zmień w szablonie raportu wstęp o etacie, bo przecież już na nim nie jesteś 😉
” … UWAGA: jedyne przychody przedstawione w arkuszu, to przychody spoza etatowej pracy. Przychodów z pracy nie ujawniam, co szczegółowo uzasadniłem w artykule … „
Niezmiennie kiedy widzę twoje koszta, to łapię się za głowę. Na szybko odejmując od tych twoich 114 tys. 90 tys. z pożyczki to i tak 24 tysiące. Masakra, a nie ma poza pożyczką jakiegoś jednego wielkiego kosztu, który by tak zwiększył tę sumę. Grosz do grosza… Dla takiego studencika jak ja, to są ogromne pieniądze :).
Btw na stronie stowarzyszenia zamiast polskich znaków wyświetlają mi się spacje? Wina jest po stronie mojego komputera czy po stronie strony www?
Hej,
Mam pytanie odnośnie rubryki datki -> inne. Czy wspierasz może jakieś konkretne osoby/rodziny bezpośrednio, czy wpłacasz pieniądze na jakąś fundację?
Obstawiam, że to WOŚP 🙂
Hej Adam,
W tym przypadku był to rodzinny dom dziecka.
Tomek – pudło 🙂 WOŚP będzie w raporcie za styczeń.
Pozdrawiam
Prokuratura zarzuca mu spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym :):)
faktycznie trochę długie te posty robisz, może dziel je na dwie części? Gratuluje udanego roku, ja mam nadzieję, że ten dla mnie będzie udany i tobie też tego życzę. Po za tym zaczęłam swój oszczędnościowy roczny plan i zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie ukrywam, że twój blog mnie do tego zainspirował. Pierwsze podsumowanie ( nie wypisuje szczegółowo swoich wydatków) pojawiło się u mnie na blogu i oczywiście nie obyło się bez polecenia twojej strony;)Pozdrawiam
Kolejny bardzo ciekawy artykuł.
Gratuluję.
Za słuszną decyzję uważam rezygnację z reklam kontekstowych. Takie reklamy nie pasują do tego bloga. Co więcej, ich umiejscowienie, było niezgodne z regulaminem AdSense. Reklamy nie mogą być zawieszone na lewej czy prawej szpalcie bloga i stać w jednym miejscu przy przewijaniu treści strony. Po pewnym czasie Michał mógłby z tego tytułu dostać ostrzeżenie od ekipy AS. Z resztą, bez stosowania tej sztuczki, powodującej zawieszenie reklamy w jednym miejscu, zarobki byłyby pewnie sporo niższe.
Michał, jakie słuchawki kupiłeś? 🙂
Hej Tomek,
Bose AE2.
Pozdrawiam 🙂
Witam Michale,
Przeczytałem ten artykuł z zaciekawieniem (jak zresztą wszystkie :-))
Mam dwa pytania dotyczące tego posta:
– skąd wzięła się decyzja o rezygnacji z programu google adsense, skoro przynosiło to dochody ?
– drugie pytanie może troszkę dziwne, ale patrząc w zestawienie wydatków zauważyłem wiele takich codziennych np. ręczniki papierowe, chusteczki itp co oznacza że bardzo skrupulatnie rozliczasz każdy zakup. Czy używasz do tego wyłącznie excela ? I jak wyrobić sobie nawyk ewidencjonowania codziennych kosztów.
Jestem pod wrażeniem 🙂
Pozdrawiam
Bartku
Polecam czytanie także komentarzy, które sa źródłem bardzo cennych informacji.
Na pierwsze pytanie udzielona została juz odpowiedz dosłownie kilka postów wyżej…
info z; February 5, 2014 at 15:01
Mnie zastanawia jak ktoś kto liczy każdy grosz i cieszy się z nawet niewielkiej oszczędności w skali miesiąca mógł zrezygnować z przychodu rzędu 2k? Zrzekłeś się 24k rocznie (zakładając, że ruch przestanie rosnąć) To nielogiczne. Możesz mi to wyjaśnić, Michale?
PS. Jeżeli nie chcesz tych pieniędzy, ja się nimi zaopiekuję:) Obiecuję, że nie zostaną przejedzone:)
Udzielasz konsultacji.. nieźle. A możesz napisać jakie masz wykształcenie?
Jesteś gościem od finansów z zawodu czy zamiłowania? 🙂
W dziale „o blogu” nie ma tych informacji.
Reklamy inne – ??????
pożyczki, których udzieliłem w grudniu – ???? za pomoca jakiegos systemu czy na kartce z pcc, jakies ubezpieczenie, zabezpieczenie ?
Michale, Twój sposób budżetowania jest dla mnie bardzo przejrzysty i bardzo Cię proszę, abyś na potrzeby niektórych czytelników-pasjonatów księgowych, którzy mają trudność w analizie Twojej sytuacji finansowej, nie zmieniał tego 🙂
Michale,
Kiedy można spodziewać się kolejnych raportów oraz transkryptów podcastów?
Michał
Specjalnie wszedłem do zakładki raporty, żeby zobaczyć jak aktualnie idzie mojemu ulubionemu blogerowi 😉 Zrobiłem krótkie wyliczenia i wychodzi mi, że w grudniu byłeś na minusie 🙂 Nie to żebym wypominał ale spodziewałbym się, że jesteś na plusie oraz oszczędzasz. A o oszczędnościach nic nie piszesz. Przynajmniej nie w grudniu.
Już tłumaczę jak doszedłem do moich wniosków. Suma przychodów (łącznie z wynajmem) = 21 635
Wydatki (bez pożyczki 90383 bo siłą rzeczy ona nie jest z bieżącej kasy a raczej z tego co masz odłożone na poczet przyszłych korzyści) = 23 677
Czyli 2042 na minusie. I zero oszczędności.
Wybacz trochę kij w mrowisko. Absolutnie się nie czepiam i nie mam złych intencji. Jedynie zaintrygowały mnie Twoje wyliczenia. Z niecierpliwością czekam na kolejne raporty 🙂
No dobra. Widzę, że w poprzednich miesiącach wychodzisz sporo na plus 😉
Ale dziwi mnie, że nie pokazujesz, że odkładasz miesięcznie. Trzymasz wszystko „w jednym worze”?